• Nie Znaleziono Wyników

Polska wobec konfliktu Wenecji z papieżem Pawłem V (1606-1607)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Polska wobec konfliktu Wenecji z papieżem Pawłem V (1606-1607)"

Copied!
33
0
0

Pełen tekst

(1)

Józef Garbacik

Polska wobec konfliktu Wenecji z

papieżem Pawłem V (1606-1607)

Collectanea Theologica 19/2, 145-176

1938

(2)

PO LSK A W O B E C KONFLIKTU WENECJI

Z PAPIEŻEM PA W Ł E M V (1606— 1607).

W S T Ę P .

P o ls k a a K u ria p a p ie s k a 1605—1608. — K uria p a p ie s k a a W e n e c ja 1606—1607. — P o ls k a a W e n e c ja 1592—1607.

M oże nigdy ta k b ard zo nie zb ieg ały się cele polityki p o l­ skiej i papiesk iej ja k za cz asó w Z ygm unta III. P o lsk a w ze­ nicie sw ego rozkw itu o d d ziały w ała coraz bardziej n a zag adn ien ie polityki w schodniej a przede w szystkim polityki przeciw T urcji, zagrażającej z każdym rokiem coraz b ardziej W łoch om i krajom H a b sb u rsk im . Jej p o ło żen ie kluczow e o b o k rozgryw ającej się w alki o W ęgry, a tak że n a zachodnich k rań cach olbrzym iego p a ń stw a m oskiew skiego, k tóre zd a w ało się p rz ed staw iać szcze­ gólnie w latach 1600— 1610 tere n ek sp an sji k u ltu ry zachodniej i katolicyzm u, sp ra w ić m usiało, że jako kraj katolicki będ ący naw et o sto ją katolicyzm u, m u siała w chodzić po w ażnie w ra ch u b ę w p o ­ lityce kurii rzym skiej.

T o też tak K lem ens VIII, były leg at p ap iesk i w P olsce, który d o p ro w a d z ił d o p ok oju p om iędzy Z ygm untem III a M aksy­ m ilianem odsu n ięty m od tronu polsk iego, jak ró w nież później P a w e ł V, który jeszcze jak o k ard y n ał za p o zn ał się ze sp ra w ą D ym itra S am ozw ańca, zw racają p iln ą uw agę n a p ó łn o cn y -w sch ó d E uropy. Nie m og ło być obojętnym dla nich to, co się d ziało n a d W isłą. Król P o lsk i sta w a ł się tym w ażniejszym czynnikiem w ob liczeniach polityków kurii rzym skiej, im bard ziej b y ło w i­ docznym , że ce sarz R udolf II nie o g arnia cało ści p a ń s tw a 1), im tru d n iejszy sta w a ł się o p ó r n a W ęgrzech przeciw n aw ale tureckiej,

>) H u b e r, G esch. Öst. IV, 476. — Praca niniejsza oparta jest w pierw ­ szym rzęd zie na materiałach z archiwum w en eck iego oraz archiwum w

(3)

k tó ra p o d ch o d z iła już do W ęg ier zachodnich. W a lo r jego po­ w ięk sz ał jeszcze i ten fakt, i e Z ygm unt 111, gorliw y katolik, był dziedzicem ko rony szw edzkiej, należącej do krajów protestanckich.

N a o g ó ł więc w idziało p a p ie stw o n a początku panow ania Z ygm u nta III m ożliw ość osiąg n ięcia p o p rzez P o lsk ę trzech wiel­ kich celów :

1. naw ró cenie przez Z ygm unta III Szwecji a przynajm niej utw ierdzenie w niej katolicyzm u,

2. katolicyzację ogrom neg o k raju m oskiew skiego przy po­ m ocy p o ls k ie j2),

3. pokon anie przy pom ocy P o lsk i i tejże M oskw y naj­ groźniejszego w ro g a ch rześc ijań stw a — T u rcji i w ten sposób odciążenie zag rożonego p o d w ó jn ym niebezpieczeństw em od T u rc ji i od w ew n ątrz ze stro n y p ro te sta n tó w — p a ń stw a H abs­ burgów .

Nic dziw nego, że dyplom acja pap iesk a ch ciała P o lsk i silnej. T ym tłum aczyć należy fakt, że w Rzym ie chętnie w idzianoby w zm ocnienie w ład z y królew skiej Z ygm unta III, by m ógł sw o­ bodnie użyć siły p a ń stw a do pow yżej n ak reślo n y ch celów.

Lecz b yły m om enty, k tóre p rzeszkadzały w tym wszystkim . P ierw szy, to sw o isty u kład sto su n k ó w sp ołeczn ych w Polsce. P o lsk a bow iem w e sz ła w ten niebezpieczny im p as dziejowy, któ ry ją sam ą p o p ro w ad zi do ro z k ła d u . W yzw olony ongiś przez Jag iello n ó w czynnik szlachecki, coraz bardziej z a traca zdolność u jm ow ania in teresó w p aństw ow y ch, stając się terenem rozgry­ w ek, w aśni, za zd ro śn ie strzeże sw ej w olno ści. Jak n a d ło n i wy­ chodzi cała bezn adziejność i bezideow ość walki o tę w olność w rokoszu Z ebrzy d o w sk ieg o . Z ygm unt III zaś nie um iał ująć w k arb y ruchu szlacheckiego, g dy z a b rak ło „try b u n a ludu szla­ checkiego“, którego tak d o sk o n ale um iał użyć do sw oich i pań­ stw ow ych celów g en ialn y król S tefan B atory. P o lsk a wchodzi n a n iebezpieczn ą rów nię p o ch y łą, z której już nie potrafi zejść, naw et w obliczu zguby.

tykańskiego. Korzystałem dalej z od p isów P ol. Akad. Umiej, zawartych w t. zw . Tekach Rzym skich (T. Rz.) — oraz m ateriałów z Bibl. Jagiell., M uzeum XX. Czartoryskich i niektórych m ateriałów z Bibliot. Nar. w War­ sza w ie. Praca niniejsza przedstaw iona została na p osied zen iu Krak. Oddziału P ol. T ow . H istorycznego.

(4)

D rugim czynnikiem ham ującym b y ł sam Z ygm unt III, który m iał przede w szystkim n a oku sw oje w łasn e cele dy nastyczne. O dbiło się to jak w iadom o szczególnie n a sp raw ie szw edzkiej, a także na sto su n k ach w ew nętrznych.

P olityka p ap iesk a , w tych trzech pow yżej nakreślon ych p u n k tach , trze b a to p rzyznać, b y ła k o n sekw en tn ą, lecz b ra k ło jej je d n e g o : rzeczow ej oceny sw oistej sytuacji w P olsce. B yła ona tu raczej ujem nie oceniana. S połeczeństw o nie w idziało celów tej polityki, ale w idziało śro d k i i p o su n ięcia i s tą d ro z- dźw ięki:

1) niechęć do Jezuitów , używ anych do realizo w an ia celów, 2) niechęć do w ojny z T urkam i, do której ch cian o P o lsk ę p ch n ą ć n aw et przy pom ocy w ojny z T ataram i,

3) niechęć do H a b sb u rg ó w , k tó ra już i tak m iała g łęb sze i d aw niejsze przyczyny, i co za tym idzie, niechęć do papieskiej polityki w kw estii M ołdaw ii, do której, jak w iadom o , p re te n d o ­ w ali zaw sze H a bsb urg ow ie.

Rzecz oczyw ista, że głów nym i rzecznikam i o p o ru byli ró ż n o - w iercy, ale byli i tacy, jak Z am ojski, k tó ry w m yśl racji stan u, nie chciał zryw ać z T u rk a m i3), a w sp ra w ie m ołd aw sk iej w y ­ suw ali arg u m en ty h istoryczne. G dy np. nu n cju sz M alasp in a d o ­ m aga się od króla, by sp ra w ę za targ u z d a ł n a papieża, ze stro n y polskiej o dpow iedziano , że W ołoszczyzna należy od w iekó w do P olsk i. Z am o jski p rzypo m inał, że jeszcze od Jag iełły i Z ygm unta L uksem burczyka P o lsk a m a do tych ziem praw o. T o też m iał za s o b ą całe sp o łecz eń stw o polskie (szlacheckie), gdy n a tro n ie m o łd aw sk im o sa d z a ł M ohiłów .

Ze stro n y papieskiej zan iep o k o jo n o się pow ażnie, g dy w la ­ tach 1 6 0 0 —1605 sam Z ygm unt III z d a w ał się sk łan iać w stron ę Francji, w tedy, gdy H enryk IV chciał za p o śred n iczy ć w sp orze pom iędzy nim a K arolem S u derm ańsk im o tro n s z w e d z k i4). T o też tak ze stro n y Kurii, jak i H ab sb u rg ó w p o d jęto u siło w an ia,

3) Rkps Bibl. Nar. 532 II u. 11. c. 459 et passim . Sultan w liście do Zygm unta III (1605), zach ęca w im ię przyjaźni polsko-tureckiej do pom ocy na rzecz B ocskaja. Zygm unt rów nież pow ołuje się w od p ow ied zi na tra­ dycyjną przyjaźń „quasi per m anus traditam ...“ (List przestany przez p o sła K rzewskiego 4. VII. 1605. Por. też list z dnia 15. XI. 1606. Por. B a r o z z i - B e r c h e t , I, 193. J o r g a , III, 250.

(5)

b y nie d o p u ścić do przejścia P olski na stro n ę F ran cji i co za tym idzie, o d d alen ia jej od w ojny z T u rcją. Środkiem do tego b y ło dru g ie m ałżeń stw o Z ygm unta po śm ierci królow ej Anny.

W p raw d zie ze s tro n y F rancji p ro p o n o w a n o m ałżeństw o (ks. de N evers) z księżniczką de G uise, a potem z je d n ą z księż­ niczek G o n zag a (M yszkow ski), ale w końcu król Z ygm unt III zw ró cił się do ce sarz a z p ro ś b ą o rękę sio stry zm arłej Anny (idąc za w sk az ó w k ą p ap ieża K lem ensa VIII), córki arcy księcia K arola i M arii z G ratzu.

W alka, ja k ą sto czy ł sędziw y k anclerz Z am ojski, by nie d o ­ p u ścić do tego m ałżeństw a, szła nie tylko o w pływ y H a b sb u r­ g ó w w P o lsce, jeg o śm iertelnych w rogów o sob isty ch i w pływ y spry tn ej arcyksiężny M arii, k tó ra p o d o b n o ch c ia ła rządzić w tym królestw ie, ale przed e w szystkim o kierunek polityki polskiej w sto su n k u do T u r c ji5). P o k lęsce bow iem Z am ojskiego o d d ala się P o ls k a od F rancji, idąc zu pełnie n a stro n ę H ab sb urgó w , by ro zp o cząć z T u rk a m i boje, ale w jakże g o rszy ch niż latach

1600— 1610 w aru nk ach.

Rzecz zrozu m iała, że p o za tym i celam i natu ry politycznej, m iała K uria n a oku u m ocnienie katolicyzm u, p od n iesien ie kul­ tury m oralnej n a ro d u polskiego, n a co w sk azuje np. dobitnie, p rz e p ro w a d z o n a za po ntyfikatu P a w ła V, kan on izacja św . Jacka.

Nie m ożna pow iedzieć, że szczęśliw ie o b sa d z o n o n ajw a ż­ niejszy p o ste ru n e k łącz ący b e z p o śred n io P o lsk ę ze S tolicą A po­ sto lsk ą . P o d łu go letnim okresie nuncjatu ry M alasp in y (1592— 1598), o b ją ł na przełom ie w ieku XVI i XVII u rząd n u n cju sza C laudio R angone, b isk u p Reggio. T a k jeden, jak dru g i nie cie­ szy ł się w ięk szą sy m p atią sp o łecz eń stw a (nie m ów iąc oczyw iście o in now iercach), z p o w o d u zbyt w yraźny ch sym patyj h a b s b u r­ skich. T en o statni, z d a w a ł się być na służbie dom u h ab sb u rsk ieg o ,

5) Por. Rkps Bibl. Nar. Warsz. 532. 11. 11. Zadzik. W P olsce byo przekonanie, ż e pokój z Turcją da się utrzym ać (Votum Jego Mci Het­ mana C oronnego 1605. 1. II znać to m u szę żem nigdy nie był w w iększej trw odze od Turka iako teraz o czym pisałem do J-go Mci P odkanclerzego C oronnego, żeb y był odem nie W . K. M. oznaym ic, żem się teg o nieprzy­ jaciela nie b ał iako teraz...

....B o oni lubo Barbari, b arzo się pism a trzym aią y tak one chow aią, ż e niem częstok roć gdy do jakych traktatów z niem i przychodzi, tedy ostrożnie do nich pisać.... T am że, 459. Por. „Relatio spraw y St. V itow skiego w T ur- ce c h “. A. 1606. T am że k. 190.

(6)

i — pow iedzm y to odrazu — pojm aw ał sw oją misję, jako środek do zdobycia upragnionego kapelusza kardynalskiego, o k tóry będzie dlań p ro sił gorąco, nie bez w staw iennictw a A ustriaczki, królow ej K onstancji Zygm unt 111. Innego w idocznie zdania b y ła K uria co do w artości biskupa Regio, skoro mimo tylu i tak dłu ­ gich nalegań, p o zo stała niew zruszona.

O w iele szczęśliw szą b y ła nun cjatu ra F ranciszk a Sim onetty, biskupa Foligno (1609— 1612).

O m aw iając politykę Kurii papieskiej w sto su n k u do P olski w latach 1606—7, nie m ożem y pom inąć tak w ażkiego m om entu, jakim je st osobow ość papieża P a w ła V — Cam illo B orghese.

Nie b y ł to człow iek w ielkiej polityki. Aż do sw ego w y bo ru n a papieża, zupełnie zresztą niespodziew anego, p ra co w ał cicho i bez rozgłosu. Z fachu — praw nik, udzielał się szerzej tylko jako członek św . inkwizycji. Z nany natom iast by ł ze sw ego św ią­ tobliw ego i ascetycznego niem al sp o so b u ż y c ia 6). B ył jakb y czło­ w iekiem z m inionej epoki średniow iecza, sam zresztą głęboko przejęty zasadam i G rzegorza VII, zw łaszcza jeśli chodzi o sto ­ su n ek w ładzy św ieckiej do duchow nej. B ył przy tym w szystkim tw ardy m i nieugiętym a n aw et form alistą. D uża energia i n ad ­ zw yczajna p racow itość pozw alały mu rokow ać nadzieje n a prze­ prow adzenie zadań, k tó re obecnie stały p rzed K urią.

T ak np. już w 14 dni po w stąpieniu na Stolicę P io trow ą, w ysyła pieniądze do W ęgier na w ojnę z T urkam i.

Jednak podchodzenie do zagadnień bieżącej polityki, nie od stro ny rzeczyw istości, ale od strony zasad, zgotow ało m u w iele trudności i ro z c z a ro w a ń 7).

T en b rak realizm u politycznego w yszedł najjaskraw iej w s p ra ­ w ie m oskiew skiej. P o szed ł tu P a w e ł V za zdaniem R angoniego i po części Jezuitów . W ysy łan o naw et do M oskw y n ep o ta nu n­ cjusza polskiego, A leksandra R angone a n a k róla polskiego w p ły ­ w ano, by nie ro b ił trudności D ym itrow i w spraw ie ty tu łu ca r­ skiego, a przeciw nie s ta ra ł się go pozyskać dla w spólnej w alki z T u rk a m i8). G dy się jednak okazało, że te w szystkie plany

6) Według mniemania w spółczesnych, urodził się bez grzechu śm ier telnego.

t) B a r o z z i - B e r c h e t , Rei. Rom a. Fr. Contarini s. 88.

8) T. Rz. 48. 18. III. 1605. O misji O. Sawickiego T. J. obszerna lit­ ratura przedm iotu u P astora i Piedlinga.

(7)

zw iązane z Dym itrem są na piasku budow ane, m usiał R angone złożyć sw oją funkcję.

O statecznie pod w pływ em Jezuitów zaryso w ała się now a hierarchia dla celów politycznych Kurii: najpierw obrona W ęgier p rzed T urkam i i sp ra w a ligi antytureckiej, choć coraz mniej w nią pow szechnie w ierzono, a dopiero potym inne 9). W dalszym ciągu m yślano o w yw ołaniu w ojny z T urkam i (P olski) „col m ezzo“, w ojny z T ataram i, którzy w tych latach kilkakrotnie spustoszyli w schodnie połacie Polski, ,,1’altra (t. j. w ojna) col T ureo , viene in co n se q u en za“ 10).

W idzim y więc, że istotnie P olsk a w eszła w początkach XVII w. bardzo mocno w orbitę polityki papieskiej. O ś łącząca Rzym z Krakowem i W arszaw ą, m iała w iele odgałęzień, jak Polska-K o nstanty nopo l, P olska-S zw ecja, P olsk a-T atarzy , P o lsk a - H absburgow ie, a w końcu P olska Francja, oraz P olska-W ęgrzy, a w latach 1606— 7 P olska-W enecja.

M ożna zaryzykow ać tw ierdzenie, że oś R zym -P raga-W ar- szaw a (K raków ), była p o d staw ą polityki Kurii w tym czasie. Na Z achodzie bowiem , Hiszpania, schodząca już z p iedestału daw nej potęgi Filipa II, m usiała za Filipa III dzielić sw e siły po śm ier­ telnej w alce z Anglią, pom iędzy N iderlandy i W łochy, w obec w zrastającej potęgi Francji za H enryka IV.

T en system polityki Kurii, był w pew nej mierze u sp raw ie­ dliw iony chęcią (choć nie zaw sze jednakow o się objaw iającą), uniezależnienia się od przygniatającej przew agi Hiszpanii w e W łoszech.

T o w szy stko zostało zatam ow ane niespodziew anym i ostrym konfliktem z W enecją, w ybuchłym z początkiem 1606 r., który tak dalece zaabso rb o w ał Kurię, że d o rad zała sam a cesarzow i Rudolfowi II, naw et po zajęciu przez T u rk ó w W yszehradu, za­ w arcie z nimi pokoju.

S pór p rzy b rał tak dalece n a siłach, że zdaw ało się, iż w E uropie m obilizują się dw a bloki p aństw za papieżem i za W enecją.

O p arło się to rów nież i o P olskę. O to, do którego bloku m a w ejść P olska, rozegrała się w alka w K rakow ie 1606 r.

9) B a r o z z i - B e r c h e t , Rel. Spagna I, 338, rei. G iov. M ocenigo oraz R om a I, 106.

(8)

Zaniin przejdziem y do om ó w ienia p rzeb ieg u tej w alki, co je st celem niniejszej rozpraw y, o o g łoszeniu interd y k tu n a W e­ necję w P o lsce (pom iędzy p o słem w eneckim F o scarinim , w y­ słanym n aó w czas do P olski a nuncjuszem R angone), zatrzym ajm y się na chw ilę n ad gen ezą tego konfliktu.

ROZDZIAŁ I.

K u ria a W e n e c ja z p o c z ą tk u XVII w . — W ybuch sp o ru r. 1606 i je g o e c h a w E u rop ie. — O b u stro n n e p rz y g o to ­

w a n ia do w o jn y . — P ró b y p o śre d n ic z e n ia .

W enecja w p o cz ątk ach XVII w. nie b y ła już o w ą p o tęg ą m o rsk ą, jak w XV i XVI w ieku. P o w o d em u pad k u znaczenia W enecji n a M orzu Ś ródziem nym by ł przed e w szystkim up ad ek jej p otęgi kolonialnej n a skutek ek sp a n sji tureckiej (C ypr), oraz skutkiem odkryć geograficznych i zm iany w ielkich d ró g h an d lo ­ w ych, k tó ra stw o rz y ła now e potęgi m orskie n a Z achodzie, H isz­ panii, P ortug alii, H olandii i F r a n c ji11). Już p o d koniec w ieku XVI schodzi W enecja w E urop ie n a dru g i plan, a b ez p o śred n ie za­ grożenie przez T u rk ó w zm uszało ją do szu k an ia z tym n a j­ groźniejszym w rogiem porozum ienia, co oczyw iście staw ało w po przek papiesk im p lanom ligi antytureckiej, do której W e­ necja w cale się nie kw ap iła.

D opóki n a Stolicy A postolskiej za sia d a ł K lem ens VIII, który m iędzy innym i i w W enecji szu k ał o p arcia przeciw p rzew ad ze h iszp ań sk iej w e W łoszech, nie do ch o d ziło na tem at w eneckiej polityki tureckiej do p ow ażniejszych konfliktów . Ale g dy rządy o b ją ł P aw e ł V, W enecja, k tó ra od w iek ów p ielęg n o w a ła u siebie trad y cje niezależności naw et w sp ra w a c h kościelnych, które zaw sze p o d p o rz ąd k o w y w a ła intereso m p a ń stw a (nie bez w pływ u W sch o d u ), d o szło do w ybuchu. Już G rzegorz XIV zw ykł b y ł m a­ w iać, że w szędzie je st papieżem , p o za W enecją. C am illo B or­ ghese w yraził się jeszcze jak o k a rd y n a ł do p o s ła w eneckiego w Rzym ie L eo n ard a D o n a to , że g dyby b y ł papieżem , w yk ląłby W enecję przy pierw szej sp o so b n o ści, n a co D o n a to m iał odrzec,

n ) J o r g a , III, 248. Rkps. B. Jag. 4165, 138. Por. prace Diehla, R o- manina, Battistelli.

(9)

że g d yby b y ł dożą, śm iałby się z ekskom uniki. Nie trze b a by ło dłu g o czekać, by sobie obaj d otrzym ali słow a.

D o tych rozdźw ięków d o łącz ała się także sp ra w a nie s ta ­ w ian ia się do egzam inacji b isk u p ó w w eneckich, o ra z ro z p o rzą­ dzenia W enecji o d o b ra ch po zm arłych du chow nych i zakaz o d d aw an ia ziem i p o d b u d o w ę kościo łó w bez pozw olenia Senatu.

Z w racan o w W enecji uw agę, że du ch o w ień stw o zajm uje już y 3 p o siad ło ści a sen a to r Q uirini obliczał, że d o b ra ducho w ­ nych d o ch o d zą już do 30 m ilionów d uk atów . „Siam o noi V ene- ziani e poi c h ristia n i“, b y ło h asłem tych an typ apieskich p rą d ó w , k tó re się p o d w pływ em reform acji pojaw iły. Nie p rz eszk a d zało to jed n ak w enecjanom o b chodzić z p o m p ą i b ard zo uroczyście św ięta kościelne, fundow ać kościoły i kaplice.

Z n ajw ięk sz ą atoli niechęcią zw racali się w enecjan ie ku jezuitom . O d e b ran o im p ra w o n au czan ia m łodzieży w ich szko ­ ła c h a n aw et po dejrzy w an o ich o szpieg ostw o na rzecz H isz­ panii. N ało żo no k ary n a obyw ateli, którzy by o d d aw ali dzieci do ich szkó ł.

M iarka się p rz eb ra ła , gdy S enat w y d a ł ow e rozpo rząd zen ia, z a b ran iają ce fu n d o w an ia now ych kościo łó w bez sw ego zezw o­ lenia. D o zerw ania jed n ak d o szło w tym m om encie, gdy uw ię­ ziono dw óch duchow nych, jedneg o kanonika z V inzenzy, S a ra ­ ceni, k tórego o sk arżo n o o zniew ażenie pew nej dam y z zem sty, a m ianow icie niejakiej N ivenzii T rissin a, a n ied łu g o potem M ar- cant. B ran dolin o di N arv esa, o sk arżo n eg o znów przez sw ego k rew niaka o z b r o d n ię 12). M im o przed staw ień ze stro n y k ard y ­ n a ła Giov. D elfino (z V inzenzy) u p rzed staw iciela W enecji w Rzymie, A gostino N ani, by obu o d d ać p o d są d duchow ny, S en at W enecki i R ada X n a to się nie zgodziła i s p ra w a p o sz ła do osąd zen ia p rz ed R adę X.

W praw d zie jeszcze i w ted y nie b yło o tw arte g o za targ u d yplom atycznego, bo M agg ior C onsiglio za p isa ła uroczyście c a łą fam ilię n o w o o b ra n eg o p ap ieża (B orghese) do złotej księgi szlachty w eneckiej, a p ap ież w y sto so w ał 25 w rześn ia pism o z podziękow aniem do doży G rim iani, S enat zaś w y sła ł do Rzy­ m u aż 4 p o słó w z g ratu lacjam i do P a w ła V z po w o d u w y bo ru ,

(10)

jed n ak już za przybyciem tych p o słó w do Rzym u, zm ieniły się b a rd z o n astro je Kurii n a niekorzyść W e n e c ji13).

Nie s p o s ó b w yśw ietlać p o w o d ó w i szczegółów sp o ru , jak i się w yw iązał obecnie pom iędzy Kurią i W enecją, d ość w sk az ać na to , że łącz y ł się o n pow ażnie z sy tu acją polityczną w e W ło ­ szech. D ecyzjom p ap ieża tow arzyszy, rzecz ch arakterystyczna, w zm ożenie akcji hiszpańskiej do n arzu cen ia sw ej p rzew ag i Italii, a także u zyskania w p ły w u n a p olitykę p a p iesk ą . W sk azu je n a to do pew nego s to p n ia zm iana na stan o w isk u sek retarz a do „brev e dla k s ią ż ą t“, t. j. późniejszego sek retarz a stanu .

D o tych czas (do r. 1605) b y ł na tym stan o w isk u E rm inio Valenti, człow iek P ie tra A ld ob randiniego , d ążącego n aw et na w ła s n ą rękę d o w y p a rcia H iszpanii z W ło ch w o p arciu o F ran cję i S ab au d ię. O becnie, w e w rześn iu 1605 r., obejm u je ten u rząd S cipione C affarello, sio strzen ie c P a w ła V (później S cip ion e B o rg h e s e )14). N ie u leg a w ątp liw ości, że o d dalenie V alentiego, człow ieka o d d an eg o A ldo b ran d in iem u , b y ło ciosem dla jego polityki an ty h iszp ań sk iej. Konflikt ten kończy się ostatecznie zw y­ cięstw em S cip io n a B orghese, A ld obrandini zaś w yjeżdża 21 m aja

1606 r. n a sw oje arcy b isk u p stw o do R avenny.

O tóż te zm iany w Kurii p o zo staw ały w zw iązku z usiło ­ w aniam i polityki h iszp ań sk iej, k tó ra m ając już w ręku w ażne p unkty W łoch, ja k N eapol (w icekról d ’O ssu n a), M ediolan (n a­ m iestn ik de F uen tes, silnie uzbrojony), zw ró ciła uw agę n a w y ­ b rzeża D alm acji, b o jąc się n iesp o d zia n ek ze stro n y T urcji, w o b ec n iejasnego stan o w isk a W enecji.

Z o sta ło to p o tw ierd z o n e nagłym ukazaniem się floty h isz­ p ańskiej w zatoce w eneckiej w 1605 r. p o d b łahym p retek stem , co oczyw iście w znieciło p rz e stra c h w P alazzo D ucale.

O becnie w sku tek w ybuchu s p o ru w en eck o -p ap iesk ieg o tak się złożyło, że z trzech niezależnych od H iszpanii p o tęg w ło ­

>3) 11. IX. 1605. Romanin VII, 27. P astor XII, 87. P o sło w ie do R zym u: F rancesco M olin, G iov. M ocenigo, Pietro D u od o, F rancesco Contarini.

14) Pastor XII, 43—4. T. Rz. 3. IX. 1605 zaczyna podpisywać instrukje dla nuncjusza w P o lsc e kard. B orghese. D nia 5. IX. d on osi kard. B orgh ese o objęciu urzędu nuncjuszow i R angoniem u i odrazu zez w a la na w ysłanie O. Saw ickiego do M oskw y. Kard. Valenti podpisuje listy do 20. VIII. 1605. Por. relację Valenti’ego. W piśm ie 4. VI. 1605 prosi R angoniego o s z c z e ­ g ó ło w ą relację.

(11)

skich (P apież, S abaudia, W enecja), dw ie z nich w d ały się w walkę, dając m ożn ość u g ru n to w an iu się w pływ om hiszpańskim na p ó ł­ w y sp ie apenińskim . H iszpania będzie niejako naturalnym sp rz y ­ m ierzeńcem p ap iestw a , tak jak sprzym ierzeńcem W enecji będzie ryw alk a H iszpanii, F rancja. Nie darm o W enecjanie p ierw si uznali w yklętego H enryka IV królem .

B yło to d la dyplom acji hiszp ańsk iej n a d e r p o m y śln ą o ko ­ licznością, że p ap ież b y ł człow iekiem bezw zględnym i n ieu stę­ pliw ym i pozo stającym z daw nych cz asó w w bliskim kontakcie z dw orem h iszp ańsk im . T o też zapew ne nie bez w pły w u k ar­ d y n ałó w sp rzy jający ch H iszpanii, zd ecy d o w ał się P aw e ł V na w y sto so w an ie breve już w g ru d n iu 1605 przeciw R epublice św. M arka. W y stą p ił w niej p ap ież przeciw dekretom z r. 1603 oraz w ezw ał rów nocześn ie n o m in ata w eneckiego n a p a tria rc h a t, F ra n ­ cesco V endram in, do staw ien ia się w Rzymie. T ym czasem w W e­ necji odpo w ied zian o o d d an iem sp ra w y uw ięzionych duchow nych p o d sąd R ady X. M im o sta ra ń a m b a sa d o ra w eneckiego w Rzy­ mie N ani, w y sto so w a ł papież d w a breve 10 g ru d n ia 1605 r., w któ ry ch groził eksko m uniką w razie d alszego o poru, żądając stanow czo o d w o łan ia w ydanych p ra w o fun do w aniu k lasztorów i uznając je za herezję, jak też p raw a o d o b ra ch t. zw. „m artw ej rę k i“. D o m ag a ł się w końcu o d d an ia o b u uw ięzionych d u ch o w ­ nych pod sąd duchow ny.

W enecjanie nie m yśleli jed n ak u stęp o w a ć i jak g d y b y na do w ó d tego, w ybrali na p o s ła do Rzymu L eonard a D onato, zn anego z w rogiego n astaw ien ia w obec Kurii. D o n ato nie sp ie­ szył się z w yjazdem tak, że w końcu nie w yjechał, b o tym ­ czasem z o sta ł w y b ra n y 10 stycznia d o żą w eneckim , ku ogrom nej uciesze l u d u 15).

O b a brev e p rz ed ło żo n e przez n u n cju sza w eneckiego O razio M attei um ierającem u doży G rim iani, ro z p atry w an e by ły przez now ego dożę.

W cztery dni po elekcji D onato, w y b ran o now ego p o sła d o Rzymu P io tra D uodo, znanego u nas w P o lsc e z jeg o p o ­ selstw a w roku 1592 i a u to ra słynnej relacji o P o lsce, zaś dla narad ze n ia się n ad sytuacją, pow o łan o sp ecjaln ą kon sultę ludzi biegłych w p raw ie kanonicznym i cyw ilnym oraz ustan o w io n o

(12)

u rz ąd „teo lo g a i k a n o n isty “ z pen sją 200 d ukató w , n a k tóry p o w o ła n o sław n ego serw itę P ao lo S arpi (fra P a o l o ) 16).

W ten sp o só b m łodzi, którzy z D o n ato przyszli w W e­ necji do w pływ ów , nie m yśleli ustęp o w ać, ale w pew nym sensie chcieli za atak o w a ć Kurię od stro n y teoretycznej, p rzy go tow u jąc w ojnę na p ió ra.

S tan ten trw a ł d o początku kw ietnia 1606 r., kiedy Rzym zd ecy d o w ał się n a k ro k stanow czy.

P o n arad zie w k o n sy sto rzu oznajm ił p ap ież p rz e d sta w i­ cielom W enecji, że jeśli w ciągu 24 dni i 48 godzin W enecja nie cofnie obu p ra w i nie w yda uw ięzionych, rzuci n a dożę i senat klątw ę a n a całe terytorium p a ń s tw a in te rd y k t17). Na 39 k a rd y n a łó w obecnych na konsy storzu, w szy scy p oza dw om a, V alerio z W erony i Delfino z Vinzenzy, opow iedzieli się za n a ­ łożeniem kary, co też uczyniono.

P o sło w ie w eneccy w yjechali naty ch m iast z Rzym u i o d tąd sto su n k i pom iędzy K urią p a p ie sk ą a W en ecją były zerw ane.

Jeszcze przed ogłoszeniem interd y k tu zw ró ciła się W enecja do rz ąd ó w euro pejsk ich p ań stw z p rzedłożen iem kw estyj s p o r­ nych m iędzy nią a papieżem , w tej nadziei, że w yw oła to o d ­ ruch so lid arn o ści w o b ec ro szczeń p ap iesk ich . T ak w ięc w M a­ drycie p rz e d sta w ia ł je F ilipow i III F ra n c e sc o Priuli, w P rad ze F ran cesco S o ran zo , we F rancji P ietro Priuli, p o d o b n ie a m b a s a ­ do ro w ie w M ediolanie, w e F lorencji i t. d.

W szędzie okazyw ano duże za in tereso w an ie tym sp orem , tu i ów dzie naw et p o ja w iła się chęć m ediacji, ale nie zauw ażono nigdzie ocho ty do kru szen ia kopii n a rzecz W enecjan.

P o o g ło szen iu interdyktu c a ła sp ra w a n a b ie ra ła zgo ła o strzejszeg o i p o w ażniejszego ch a rak teru . Z an o siło się n a w ojnę w e W łoszech . W enecjanie, chcąc się zabezpieczyć od n iesp o ­ dzianek, zakazali na całym terytorium o d b ie ra n ia i o tw ieran ia listó w z Rzymu, po lecając je p rz esy łać w p ro s t do rządu . U s ta ­ no w iono straż e p rzy k o ściołach, by nikt nie w aży ł się p rz y p a d ­ kiem n a przyb ijan ie n a drzw iach kościeln ych m onitorium p a ­ p iesk iego. W k ró tc e też w yjechał z W enecji nun cju sz p ap iesk i (6 m aja), d ając znać p atriarch o m , b iskupo m i o p ato m całeg o

i6) W enecja, Arch, di Stato. D elib. Sen ato, Secr. Rom a. 28. I. 1606· Str. 198.

(13)

p ań stw a , że 17 kw ietnia o g ło szo n o w Rzym ie interdykt n a W e­ necję 18).

W ten sp o só b ro z p o czą ł się sp ó r pom iędzy papieżem i W e­ necją, m ający c h a rak ter nie tylko czysto kościelny, ale p oli­ tyczny, c h a rak ter w alki o n o w ą koncepcję p a ń stw a i jeg o sto ­ sunek do k ościo ła. P a w e ł V s ta n ą ł tu n a stan o w isk u niem al śred nio w ieczny m i użył kary najostrzejszej, średniow iecznej, W enecja zaś b ro n iła niezależności sw eg o p ań stw a , n aw et w s p ra ­ w ach w iążących się b e z p o śred n io z kościołem , w chodzących w zak res kom petencji, zdaniem jej, pań stw a, w stylu p ań stw a now oczesnego, które, ja k się sam i W enecjani w yrażali, nikogo nad so b ą nie uznaje, jak tylko B oga.

T ru d n o nie dojrzeć, że p ap ież p rz ece n ił siłę i skuteczność interdy ktu, id ąc za ra d ą kard. B aro n iu sa i A rrigone.

W enecja sfo rm o w ała naty ch m iast p ro te st i ro z e sła ła go po w szystkich ziem iach w eneckich. P o n a d to p o sy p a ły się jak z ro g u obfitości pism a i ulotki P ao lo S arp i i innych, dow odzące słu sz n o śc i racyj w eneckich. D u chow ieństw u zaś w eneckiem u nakazan o , po d g rozą w y d alen ia z p ań stw a , k on tynu ow anie służby bożej. P o z a w yjątkiem K apucynów i T eatynów , nie m ów iąc o J e ­ zuitach, p raw ie ca łe d uchow ieństw o n ao g ó ł d o sto so w a ło się do ty ch ro zp o rząd zeń . Jezuici p ró b o w a li pozo stać w W enecji, nie p o d p o rz ąd k o w u jąc się p rzepisom rząd u , jed n ak p o d ejrz an i o k on ­ takt z am b asa d o rem h iszpańskim , zostali w ydaleni, p ró bu jąc bezsk utecznie w y w o łać nakoniec rozruchy ludow e 19).

D u szą o b ro n y i w alki n a p ió ra b y ł w sp om n ian y F ra P aolo, jeden z najtęższy ch u m y słó w w ło sk ich XVI i XVII w . C złow iek ten, o dużej w iedzy, fenom enalnej pam ięci, sp o k o jn y i p rzew i­ dujący, u m iał kierow ać energicznie akcją o b ro n n ą. D zieła jego m iały b a rd z o duży w p ływ na E uropę i by ły czytane w szędzie pom im o zakazów .

W a lk a p o n io sła go ta k daleko, że b y ł w k o n tak cie z p ro ­ testan tam i, z p rzedstaw icielem k ró la angielskiego, Jakubem W ot- tonem . W y sła ł m. i. d o Niem iec i P o lsk i P o la k a Reja, utrzym yw ał sta ły k on takt z hugenotam i. T a akcja d o p ro w a d ziła d o teg o, że z początkiem r. 1606 z o s ta ł w yklęty p o d o b n ie jak M arsiglio i in n i20).

18) P r e d e l l i , C om m em oriale XXVII. 19) B a t t i s t e l l a , Storia, 626. го) P astor XII, 111, 149.

(14)

P o z a S arpim p isali jeszcze eksjezuita P elleg rin i, G iovanni M arsiglio , se n a to r M arcanton io Q uirini i inni. Ze stro n y Rzymu za ś w y stęp o w ali z pism am i szczególnie B aron iu s, B ellarm in, C aetan i.

Z d aw an o sob ie jed n ak sp raw ę tak w Rzym ie jak też i W e­ necji, że w o jn a p ap iero w a w alki nie rozstrzygnie. T o też jed n a i d ru g a stro n a p rz y g o to w y w ała się pilnie do w alki orężnej. Filip III o fiaro w ał się z p o m o cą papieżow i, po pierw szych s ła ­ bych p ró b a c h m ediacji. W alk a ta b y łab y mu b ard zo n a rękę, a u łatw io n a p o siad an ie m silnych z a łó g w rejonie M ediolanu pod do w ództw em F u en tesa. S y tuacja W enecji b y ła nierów nie gorsza, ta k ze w zględu n a siły w ojskow e, jak też p ołożen ie terenow e i b ra k pew n ych sprzym ierzeńców . N id erlan d y , n atu raln y sojusznik p rzeciw H iszpanii by ły zbyt daleko, po d o b n ie jak A nglia. Co do F rancji, to ta n a w y p a d ek w ojny m ia ła ro lę u tru d n io n ą po układzie z S a b a u d ią o Saluzzo, z o s ta ła bow iem o dcięta od W ło ch. T ę n iek o rzy stn ą sytuację W enecji p o tw ierd zała o p in ia kó ł w o j­ skow y ch w eneckich.

R ad a w o jen n a o d b y ta 14 i 21 p aź d ziern ik a 1606 r . 21) p o d przew odnictw em „ p ro w e d ito re di te rra ferm a“, B enedetto M oro, stw ierd ziła, że najw iększe n ieb ezpieczeństw o grozi W enecji ze stro n y H iszpanii i A ustrii, sam p ap ież nie je s t groźny m ając g o rsz e siły. P o m ocy, zdaniem consilium , m o żnaby się sp o d zie­ w ać o d F ran cji, ale za w y sokie sum y (!), od Anglii, gd yby król w ięcej za jm o w a ł się sp ra w am i politycznym i niż religijnym i. O d T u rc ji m ożn ab y oczekiw ać jedyn ie dyw ersji w Apulii.

U derzenie nieprzyjacielskie sp o d ziew an e je st ze stro n y w ojsk p ap iesk ich w P olesin ie, zaś h iszp ań sk ich w L om b ard ii, a u stria c ­ kich w e F riulu.

N a o g ó ł p rz ew aż ało zdanie, że należy p o zo stać w defen- zywie, bo ofenzyw a p o c h ło n ę ła b y za w ielkie koszta. Sam o zaś w y staw ien ie wielkiej arm ii w y zyw ałoby H iszpanię, a F ran c ja na w y p a d ek w ojny z H iszp an ią nie m o g łab y n a czas zejść do W ło ch , nie m ając w ręku S abaudii.

O b e cn e siły w eneckie liczące 12 tysięcy, należy zw iększyć do 24 tysięcy, do tylu przynajm niej, ile m a H iszpan ia w M e­ d iolan ie.

(15)

Pom im o tych nao gół pesym istycznych opinii rady wojsko­ wej, w Palazzo D ucale sądzono, że o ile napraw dę do wojny dojdzie, będzie to w ojna ogólna potęg ryw alizujących w e W ło- Na tym też b udow ało stronnictw o m łodych z dożą Leonardem D onato na czele, ryzykując zacięty o p ó r przeciw papieżowi.

Tym czasem konflikt staw a ł się głośny w Europie. P róbo­ w ano ze w szech stron w yciągać z niego korzyści, proponując pośrednictw o. N aw et nieudolny cesarz Rudolf w ystąpił z taką propozycją. Skutkiem tego s p ra w a szła narazie na drogę prze­ w lekłego zatargu dyplom atycznego.

Bardzo ożyw ioną akcję rozwinęli am basadorow ie, francuski (Fresne), angielski (W o tto n) i hiszpański (C astro). Z dworów panujących, po stro n ie papieża opow iedziały się : M adryt i Praga. Karol Em anuel S abaudzki law iro w ał pom iędzy W enecją a papie­ żem, z którym w raz z ks. M antui u k ład ał się o w yrzucenie Fran­ cuzów i H iszpanów z W łoch, ale trak to w a ł też z F rancją o uzy­ skanie M ediolanu a z H iszpanią o uzyskanie M onteferrato. Na zew nątrz okazyw ał raczej sym patię dla papieża. Ks. M antui, Vinz. G onzaga (niedoszły król polski), mimo bliskich stosu nk ów z We­ necją, w y sy łał oficerów sw oich do w ojsk hiszpańskich de Fuen- tesow i. Florencja ofiarow ała pośrednictw o. (U niw ersytet Boloński opow iedział się po stronie papieża, Uniw. P ad ew sk i po stronie w eneckiej).

Jedynym możliwie bezstronnym m ediatorem w y d aw ał się W enecji H enryk IV, k ró l francuski.

T ak w ięc i W enecja przeliczyła się w nadziei, że dwory europejskie uznają solidarnie jej sp ra w ę za sw oją spraw ę. Prze­ ciwnie, bo w S aubadii np. ogłoszono interdykt, a p o seł sabaudzki w W enecji, nie chodził na nabożeń stw a w kościołach weneckich. W P rad ze zakazano p osłow i w eneckiem u brania udziału w pro­ cesji a nuncjusz F erreri zab ro n ił znoszenia się z nim. Cesarz odm ów ił mu audiencji. M aksym ilian, niedoszły król polski, wzy­ w ał W enecję do posłuszeństw a Ojcu św. W Hiszpanii od­ m ów ił nuncjusz o dpraw iania nabożeństw a w obecności posła w eneckiego. Król Filip III, chcąc uniknąć sp osobności stykania się z nim, w ogóle na nab o żeń stw a do kaplicy królew skiej nie chodził, gdy ją p o seł w enecki uparcie odw iedzał (styczeń

(16)

Do P o lsk i d o sta ła się w ieść o ekskom unice z początkiem m aja 1606 r . 22). W y w iązała się tu w alk a o. ogłoszenie interdyktu pom iędzy zw olennikam i W enecji a nuncjuszem Rangonim . W Rzy­ mie przy k ład an o w ielką w agę do tego, jaki ta sp ra w a weźm ie obrót, bo dokonano w tedy zm iany na stano w isku nuncjusza. Już 3 czerw ca 1606 r . 23), pisze z Rzymu kard. B orghese, że Ojciec św. uznał za stosow ne pozw olić nuncjuszow i w ypocząć, dlatego p o ­ stan o w ił go uw olnić od tego ciężaru i m ian ow ał now ym nuncju­ szem M ons. Sim onettę. Nie ulega w ątpliw ości, że obok spraw y m oskiew skiej, k tó rą był R angone w pew nym sensie skom prom i­ tow any, brano pod uw agę także i ten fakt, że nuncjusz zraził sobie wielu ludzi w P olsce, co utrud niłoby mu przeciw działanie skuteczne propagandzie w eneckiej.

ROZDZIAŁ II.

P o ls k a a W e n e c ja z p o cz. XVII w ieku. — P rzy b y cie p o s ła w en eck ieg o do P o lsk i. — O pin ia p o ls k a w o b ec konfliktu W en e cji z p a p ie ż e m . — In c y d e n t w K rak o w ie. — W y jazd

F o sc a rin ie g o .

Pom iędzy P o lsk ą a W enecją istniały stosunki przyjazne od XV w. praw ie bez p rz e rw y 24). Pow odem zbliżenia p o lsk o -w e - neckiego b y ło z jednej strony w spólne niebezpieczeństw o tureckie i p o trze b a w sp ó łd ziałan ia przeciw w spólnym sąsiadom , H a b sb u r­ gom , z drugiej zaś strony, żywe stosunki handlow e i ku lturalne (U niw . w P adw ie). D w ukrotnie już próbow ano zaprow adzić stałe am basady, za B a to re g o 25) i Z ygm unta III (1 5 9 2 )26), lecz nie doszły one do skutku. Stosunki p olsko-w en eckie ożyw iły się bardzo na początku XVII w ieku, kiedy przed P o lsk ą staw a ł coraz żywiej ten sam problem , co i przed W enecją — jak u stosun ko w ać się

22) D nia 22 kw ietnia 1606 w ysiano w tej w spraw ie list z Rzym u do R angoniego T. Rz. 48.

23) Tam że,

29 Por. m oją rozpraw ę p. t. Studia nad stosunkam i p olsk o-w łosk im i (R ocznik Uniw. Jag. 1934).

25) B o r a t y ń s k i , Spraw a am basady (w Studiach ku czci W. Za­ krzew skiego).

(17)

do T urcji. T ak jedno, jak i drugie p ań stw o , z pow odu życiowych okoliczności decydow ało się na pokojow e w spółżycie z nią i ta w sp ó ln a polityka zbliżała je do Francji, m obilizującej (wielki plan H enryka IV) siły przeciw H absburgom . P olsk a jednak wcześniej od W enecji opuściła tę platform ę, już to na skutek osobistej polityki Zygm unta III, oraz w pew nym sensie pod w pływ em Kurii papieskiej — już to z p ow o d u naturalnej sytuacji terenow ej.

G łów nym rzecznikiem porozum ienia i w spó łdziałan ia z W e­ necją by ł w ychow anek i b. rek to r U niw ersytetu w P adw ie, kan­ clerz Jan Zam ojski, sterujący w yraźnie do porozum ienia z H en­ rykiem IV. P o śm ierci Zam ojskiego (3. VI. 1605), P olsk a zdecy­ dow anie przechodzi na stro n ę H absburgów . D o b re stosunki z T urkam i, które, jak pisze później sam sułtan, już od r. 1409 trw ały, zaczynały się psuć. Ze strony H absburgów pojaw iają się usiłow ania w p lątan ia P olski w w ojnę z T urcją przez podburzanie K ozaków do n ap ad ó w na posiadłości tureckie. T urcy wysyłali zaś raz po raz czam buły tatarsk ie na w schodnie połacie Polski, pom im o zaw artych z nimi „k apitulacji“.

W ten sposób P olska, chcąc nie chcąc, szła do obozu H abs­ burgów .

Mimo to dyplom acja p o lsk a pragnie utrzym ać nadal przy- przyjazne związki z sojuszniczką Francji, W enecją.

D nia 13 sierpnia 1605 r . 27) zaprasza m. i. W enecję król polski n a uroczystości ślubne do K rakow a na 30 października. S enat W enecji postan ow ił w ysłać gratulacje i donieść o wyborze specjalnego po sła, który da w yraz wielkiej radości Signorii z tego p ow odu. Jednak p o se ł narazie nie w yjechał, choć ślub odb ył się z opóźnieniem , bo dopiero 5 grudnia.

D nia 25 m arca 1606 r . 28) w ybrano na p osła Alvise Fosca- rini, ale i n a tym zebraniu postan ow iono odłożyć to poselstw o. Aż dopiero 29 kw ietnia 1606 otrzym ał Foscarini instrukcję jako p o se ł nadzw yczajny do P o ls k i29). Nie ulega w ątpliw ości, że W e­ necja nie p rzy k ład ała w iększej w agi do tego p o selstw a i dlatego z nim zw lekano, ale najw idoczniej zaszło coś pom iędzy 22 marca a 29 kw ietnia, co zm ieniło zupełnie sytuację.

гт) D elib. Sen. Secr. 96, 241 i „ L ettere-Principi“ 16. 28) D elib. Senato Secr. 96, s. 149.

29) Tam że, 97. Str. 10. Instrukcja dla Foscariniego z 29, IV. 166 w D elib, Senato Secr. 97. S, 28,

(18)

Faktem tym, k tó ry w p ły n ął na przyspieszenie uroczystego poselstw a w eneckiego były ekskom u nika i interdykt rzucone na dożę, S enat i państw o w eneckie 17 kw ietnia 1606 r.

G dy przeczytam y instrukcję w ystaw io n ą w W enecji dla Fos- cariniego, przekonam y się, że ta w łaśnie sp ra w a interd yk tu b y ła głów nym celem poselstw a F oscariniego. W praw dzie n a pierw szy plan w ysunięto tam sp ra w ę am basady, lecz była to tylko przy­ nęta, gdy w istocie szło o niedopuszczenie do ogłoszenia interdyktu na W enecję w Polsce.

Ruszył Foscarini do P olski w ostatnich dniach maja, w łaśnie w tym czasie, gdy w alka z K urią p rz y b ra ła najostrzejszy ch a­ rakter. D nia 17 m aja 1606 jest w In n s b ru c k u 30), skąd pisze sw oją pierw szą depeszę do W enecji. Z araz po opuszczeniu granic Re­ publiki, sp o tk ały go nieprzyjem ności. Tylko dzięki tem u, że m iał ze so b ą k ap łan a, m ógł się zabezpieczyć n a w ypadek gdyby mu odm ów iono w stępu do kościołów .

Do T ry dentu, mimo zaproszeń k ard y n ała M adruzzo, nie w stąpił. Z auw ażył, że w szędzie interesow ano się inferdyktem , n ao g ó ł jedn ak nie m iano w yrobionego zdania ani ustalonego s ta ­ now iska w obec tego faktu, stąd w niosek, że bardzo było potrzebne to poselstw o. P okrzepiony tą nadzieją sta n ą ł Foscarini u arcy - księcia w Innsbrucku. T en przyjął go bardzo łaskaw ie. W roz­ mowie w sp o m in ał n aw et o „acerb ità del P o n te fice“. P o dk reślał, że w interesie książąt leży zw ycięstw o (?) W enecji, bo w prze­ ciw nym razie zacznie papież robić to sam o w Niem czech, m iał zresztą podo bne trud ności z biskupam i u siebie. P ró b o w a ł dalej dow iedzieć się coś pew niejszego o m ediacji H enryka IV, a w końcu zbadać m ożliw ości pow rotu Jezuitów do W enecji. Foscarini odp o­ w iedział w sp raw ie m ediacji, że H enryk IV o kazał sw e niezado­ w olenie, że papież tak postąp ił z W enecją, będąc p rzek on any o „giustissim a la n o stra c a u s a “ i p ra g n ął, żeby papież p o szed ł na u g o d ę 31).

W sp raw ie Jezuitów , od których doznał pew nych w strętów , odpow iedział zaś, że „ci ojcowie położyli w praw dzie pew ne za­ sługi dla Republiki, k tó ra była dla nich rów nież bardzo łask aw a, jednak nie w iadom o co' m oże przynieść „il tem po et l’o cc asio n e“.

30) C i e s z k o w s k i , Fontes 255. 31) T am że, 259 i n.

(19)

W yp ytyw ał rów nież arcyksiążę Foscariniego o usto sun ko ­ w anie się książąt w łoskich i de F uentesa do interdyktu, na co ten d a ł w yraz przekonaniu, że w szyscy p ra g n ą „di veder cose quiete et ac com m odate“ (także i G ra n d u c a )32).

Z In n sb ru ck a w yjechał Foscarini do W iednia łodziam i (Ala). F ataln a p og o d a p rześladow ała go aż do Polski.

Od 3 do 6 czerw ca przebyw a w W iedniu, gdzie z pow odu toczących się uk ład ó w z B ocskajem , nie w ielką zw racano uw agę n a p o sła w eneckiego. S tw ierdził krótko, charakteryzując sytuację, „qui m anca il d a n a ro “, to też d w ór m usi iść na u stęp stw a, naw et w spraw ach w ia r y 33).

Zniósłszy się z am basadorem S oranzo, odbył uroczystą w i­ zytę u arcyksięcia M acieja, który rów nież w yraził myśl, że p a­ pież pow inien „jako głow a k o ścio ła“, biorąc ogrom ne znaczenie spraw y, jak też i W enecja, dojść do uzgodnienia kw estii spornych.

Z miłym zdziwieniem pow itał w sw ej gospodzie Foscarini g w ard ian a K apucynów (Zuanne), w enecjanina, któ ry ofiarow ał się n aw et dać mu do tow arzystw a trzech ojców. T w ierdził p o ­ dobno, że s p ra w a pom iędzy papieżem a W enecją nie idzie ani o w iarę ani o religię i dlatego interdykt „non sia v alid o “ (?).

Od am b asad o ra Soranzo dow iedział się dalej, że król polski p o d ąż a z W arszaw y do K rakow a, że w P olsce w ybuchły nieporo­ zum ienia pom iędzy nim a szlachtą, pokazał mu też list m arszałka dw oru (W olskiego) z w iadom ością, że już przygotow ano tam dla w eneckiego gościa m ieszkanie i że oczekuje się go „eon disiderio“ 34).

P o d ró ż z W iednia do P olski była z pow odu deszczu bardzo utrudniona. N arzeka Foscarini n a „pessim e strad e“ . D nia 17 czerw ca w reszcie sta n ą ł w opactw ie tynieckim , gdzie czekał na przybycie k ró la do K rakow a aż do 27 czerw ca.

G ościem w eneckim zajął się najpierw M ikołaj W olski, m ar­ szałek dw oru, byw alec stary zagranicą, zw łaszcza we W łoszech, „g ran serv ito re“, jak go F orcarini nazyw a, W e n e c ji35).

D ow iadujem y się, że zaprzyjaźnił się już daw no z Antonio Foscarinim , krew niakiem obecnego posła oraz z Zuan Zane.

32) C i e s z k o w s k i , 260.

33) T am że, 264. Z pertraktacji n iezad ow olon y był nuncjusz Ferreri. P astor XII, 502.

34) C i e s z k o w s k i , 264—265. 35) T am że, 271.

(20)

U p rzejm ość W olskiego p o su n ę ła się tak daleko w zględem F o s- cariniego, że za p ro p o n o w a ł mu m ieszkanie u siebie n a B iela­ nach, „una leg a d a C rac o v ia“, czego ten jed n ak nie przyjął.

P rzy jec h ał w reszcie król z licznym konw ojem w o jsko w y m w o b aw ie przed ro k o sz an am i (F oscarini w ym ienia Stadnickiego) i naty ch m iast po przybyciu w y d a ł polecen ie w p ro w ad ze n ia p o sła do K rakow a. W K rakow ie w itał go „refe ren d ario del R eg n o “, a w ięc zap ew n e podkanclerzy M iński, który p rz e p ra sz a ł im ie­ niem k ró la za „ d isg u sti“ w ynikłe z p o w o d u niepogo dy . W olski znów Iłum aczy ł k ard y n ała M aciejow skiego, który nie w yszed ł F o scarin ieg o w itać z p o w odu interdyktu o trzy m an ego od p a ­ pieża do o g ło szen ia go w P o lsce. N a to ostatn ie w y raził F o s c a ­ rini sw e w ielkie zdziw ienie (m iał bow iem w instrukcji sp ec ja ln ą m isję do M aciejow skiego, jak o w ielkiego p rzyjaciela W enecji jeszcze z cz asó w p o selstw a 1590 r.). W sk a z a ł na to, że sam p apież czując „po co fo n d am en to “ , w y ra ż a ł chęć u kładó w , lecz nie m ógł zn aleść p o śred n ik ó w i dlatego interdy kt jeszcze trw a. Nie z o sta ł w szak o gło szo n y w w ielu p ań stw a c h i F o scarin i jest pew ny, że „cio non si fareb b e nè anche q u i...“ B yłoby to nie do pom yślen ia, by to sp o tk ało R epublikę w eneck ą w łaśn ie w tedy, gdy w P o lsc e znajduje się jej p o se ł p rzyb yły dla złożenia g ra ­ tulacji królow i i czci tem u n ajszlach etn iejszem u p ań stw u . P o d ­ k re śla ł dalej, że m iał polecenie złożyć w izytę kardynałow i M a­ ciejow skiem u, jak o pry m aso w i królestw a, sądzi w ięc, że ta o d m o w a byłaby d y sh o n o rem dla sam ej Polski.

W olski zm ieszał się bard zo na to ośw iadczenie, p rzyzn ając mu rację, o b ieca ł w p ły n ąć jako krew ny na p r y m a s a 36).

R ów nocześnie d o w ied ział się F oscarini, że król p rzy jął w iad o m o ść o przybyciu p o s ła w eneckiego z najw iększym z a d o ­ w oleniem , a to ze w zględu n a rok o sz Z eb rzy d o w sk ieg o , w któ ­ rego opinii W enecja b y ła ideałem ustroju. „P aren d o li, che in sim ile co n g iu n tu ra d e’ com m otioni del R egno e ss a (p o selstw o ) gli h ab b i a p p o rta to estra o rd in ario h o n o re et fa v o re“ ...37).

P o n ie w aż ciekaw e stan o w isk o w ob ec interd yk tu w ynikło u Zygm unta III z liczenia się z o p in ią szlachty a zw łaszcza ro ­ koszan, przyjrzyjm y się zagadnieniu, ja k ą opinię m iała W enecja w śród szlachty.

3e) W edtug d ep esz Foscariniego. C i e s z k o w s k i 272—4. 37) T am że, 274.

(21)

Ruch szlachecki sku p iający się w P o lsce na przełom ie XVI i XVII w ieku koło Z a m o jsk ie g o 38), m ający pew ne w spó ln e cechy z o g ó lnoeu ro pejskim dążeniem stan ó w do o gran iczen ia w ładzy królew skiej, do k ręp o w an ia w ładzy królew skiej p raw em (ty ran a m ożna nie s łu c h a ć )39), dążył do id eału R epubliki, których w w y­ o brażeniu szlachty, trzy tylko było n a św iecie: d aw n a rzym ska i dw ie obecnie, w en ecka i p o ls k a 40).

N iew ątpliw ie ideę u stro ju w eneckiej republiki p ro p a g o w a ł w pierw szym rzędzie Z am ojski (dow odem jego k o re sp o n d en cja z W enecją), oraz ci w szyscy, którzy ta k jak on p rzebyw ali na na stu d iach w w eneckiej P adw ie.

Nie sp o só b w ym ienić w szystkie w zm ianki, które n a ten tem at spo tykam y w źró d ła ch w sp ółczesnych, o graniczam y się tylko do kilku, k tóre w y starczą na d o w ó d , jak b ard zo typ ustroju w eneckiego by ł p o p u larn y w P o lsce. T a k np. A utor „L ibera R esp u b lik a“ p isze: „I toć to jest io rm a tej R zeczypospolitej w łasna, k tó rą w o ln ą zow iem y... których nie było, jedno trzy n a św iecie: rzym ska, od nich now em , niezw ykłem , nigdy p rzed tem obyczajem w ynaleziona.... potym p rz e n io sła się do W enetów i po dziś dzień trw a. P rzodkow ie n aszy od n o r m a m w e n e c k i e j po stan ow ili tę trzecią sw oję i tym przechodzi R zplta n asz a w e n e c k ą , że królestw em będąc, m a w iele p a ń stw p o d sob ą i więcej ry cerstw a n a zadzierżenie i o b ro n ę Rzpltej i t y m b y t e ż m i a ł a b y ć

t r w a l s z ą “ 41).

Inny ro ko szan in M iaskow ski (D yalog alb o rozm ow a przy ­ jacie lsk a o zjeździe jęd rzejow skim ) pisze:

„I W enetowie tenże w zór mają, B o je d n o ty tu ł księciu dają; L ecz senatorskie w szystkiem u koło Z abiega, a on tylko, że czo ło ...“ 42).

3S) W edług instrukcji dla Sim onetty, Zamojski już oddaw na chciał na w zór W enecji usunąć biskupów z Senatu. Rei. Nuncj. 11.

39) Por. S t r z e l e c k i , R eform acjaVII, 103. C h o w a n i e c , Ref. 111,256. w) Rel. V alentiego Rkps Kórnicki 311, II, 180. Por. B o d n i a k , Pam. Bibl. Kórnickiej 1930, 47.

4>) C z u b e k II, 407. Teki Mant. P. A. U. 16. VIII. 1606. Servigi da C hieppo.

(22)

A utor zaś „A pologii szlach ectw a polskiego n a g w a łt ja n o ­ w ickiej...“, w yraża się:

„W enetow ie, którym th o św iath przy zn aw a, ze b arzo m ą­ drze p ro w a d zą rzeczy sw o je....“ 43). Albo innym razem : „P iękn a w ładza, piękn e rządy, bogaj od W enetów w zięte...“ 44).

Nie m o żna atoli pow iedzieć, żeby szlac h ta ro k o sz o w a lu­ b iła W ło ch ó w . W łaśn ie to będzie, ja k w iem y, w yp om in ać Zyg­ m untow i, że o tacza się nim i, że P olako w i trudniej o ła sk ę u k ró la niż w łoszynow i („co p o W ło ch ach , któ rzy cię do kład n ie p il­ n u ją!“). T a niechęć łączy się z n iezado w oleniem d ziałaln o ści nuncjusza R an g o n ieg o : „N ie daj się ni w czym rządzić w łoskiem u plem ieniu! Co tu m a leg at czynić? N iech do Rzym u jedzie! N iech o g nia nie p rzym naża naszej wielkiej b ied zie“ ! 45).

T a k w Rzym ie jak i w W enecji w iedziano o tych sy m p a­ tiach dla W enecji, co w ychodzi cho ćby w sław nej relacji kard. V alentiego 46). W śró d g ło só w antyklerykalnych, szczególnie an ty - jezuickich p o jaw ia się częste p ow o ływ anie się na W enecję:

„ C zegóż ta p e stis g o d n a zdrajcy, Je zu ic i? — W ici T akbym j e ra d ził karać, ja k o W enecyja? — I j a “...41). A lbo:

„Ba, wierę, to j u ż nie ża rt, słyszę, wam kazano T rzech g o d zin w ybierać się, więcej nic nie dano, Z W enecyjej ze w szech dzierżaw państw a tego. M usieli, w id zi m i się, o was zw ie trzy ć czeg o ...“ 48).

43) Rkps Czart. 1623, s. 1155. 44) C z u b e k I, 189, przyp. 8. « ) C z u b e k 1, 23, 58, 85.

4e) Dr. B o d n i a k tw ierdzi w w yżej cytow anej rozpraw ie, ż e jest to w łaściw ie relacja R angoniego, co nie w ydaje się słu szn e, gdyż w ystarczy przeglądnąć d ep esze R angoniego i porów nać je z „Relacją“, a okaże się, że usunięte zostały napaście i inw ektyw y na różnych ludzi (M aciejow ski), gdy tym czasem roi się od nich w depeszach i listach nuncjusza. — N ie­ w ątpliwie tę piękną i pełną umiaru „R elację“ pisał sam Valenti na pod­ stawie m ateriałów zebranych przez nuncjaturę w P o lsc e . Kto w ie, czy ta „Relacja“ nie m iała być obroną polityki kard. A ldobrandiniego, i co za tym idzie, V alentiego.

47) C z u b e k I, 85 „Echo ro k o sza ń sk ie“. 48) B. Jag. Rkps 107, str. 1026. C z u b e k 1, 93.

(23)

Jak b y n a o b ro n ę p rzed tym i napaściam i na zakon, pisze au to r zapiski w „D zienniku k ościoła św . B a rb a ry “, że Jezuici pierw si po tępili W enecję, ale w yszli z m iasta na rozkaz p apieża. M ogli byli śm iało tam p o zo stać a naw et d oża m iał się z tym do nich zw rócić, lecz odm ów ili. Jezuici dążyli zaw sze do p o ­ koju, o czem św iadczy fakt, że g e n e ra ł zakonu O. A quaviva w idząc, że z po w o d u nich nie m ogło d ojść do u gody z W e­ necją, p o ra d z ił by ich n arazie p om in ięto w w a ru n k ach p o k o ­ jow ych 49).

Jak z tego w idać, w szystkie ew enem enty w eneckie, jak też treść sp o ru z papieżem były w P o lsce znane a naw et gorąco dysk utow an e. I dziw na rzecz, że nietylko opozycja sze rm o w ała argum en tam i w eneckim i, ale także po stro n ie reg alistó w a także w śró d um iarkow an ych sen ato ró w , W enecja b y ła b ard zo p o ­ p u larn a .

Sam król aż do tego czasu m iał pew ien sen ty m en t dla W enecji, lubi się w listach pow oły w ać, niczym Z am ojski, na sta rą przyjaźń z W enecją, przyjm uje p o słó w w eneckich (D uo do , F oscarini) w ięcej okazale niż innych. W ydaje się, jak o b y król i opozycja licytow ali się naw zajem w pozyskiw aniu sob ie W e­ n e c ji50).

W sp o m n ian o już, że tak ą sam ą zażyłą przyjaźń żyw ił d la W enecji u m iarko w any M aciejow ski. W enecja naw zajem (p o ­ do b n ie zresztą jak Kuria) ceni go, jego po w ag ę i w pływ y w śró d szlachty i sen a to ró w .

N ajzag o rzalszy re g alista M y szko w ski-G onzaga, m arsz, wielki kor., je st o dziw o, rów nież sym patiam i po stro n ie W enecjan. M iał się naw et p ublicznie w yrazić „in publico, che b iso g n a ca stig a re i p re ti di q u esta corte, et ch ’ egli in ogni occasio n e v erra con d u e inilla cav alli...“ 51).

M iał je d n a k F o scarin i dw óch śm iertelnych w ro g ó w : n u n ­ c ju sza R angoniego i Jezuitów .

R angone p o o trzym aniu m onitorium p apieskiego przeciw W enecji (22 kw ietnia 1606 w y słan e z Rzym u) n aleg a n a k ró la

« ) SS. RR. P ol. X. 1 2 6 - 8 .

50) Zygmunt III d ow ied ział się później, ż e niektórzy senatorow ie i szlachta „ volesse inferir quasi al stile del D uce di V enezia de la limitata p otestà del quale nel governo s ’era ragionato“. T . Rz. z 7. IX. 1606.

(24)

jeszcze w W arszaw ie, by p ozw olił je og ło sić w P o ls c e 52). U nik ał zgodnie z poleceniem otrzym anym z Kurii, zetknięcia się z p o słem w eneckim , ale za w szelk ą cenę d ąży ł do o g ło szen ia interd y k tu 53). P o lecił naw et p o tajem n ie zro b ić to zakonom w K rakow ie ak u rat w czasie p o b y tu F oscariniego.

S p raw a jed n ak w y szła w net n a jaw a król, jak zobaczym y, nie by ł z teg o zado w o lony. Z ygm unt III u zn a ł bow iem , że konflikt w e n eck o -p ap iesk i kryje tak w ogóle, ja k szczególnie w P olsce, wielkie nieb ezpieczeństw o. Nie było to zapew ne bez w pływ u se n a to ró w p o d o b n y ch M yszkow skiem u. D o p o s ła w eneckiego w yraził się naw et, że p ap ież p ow inien raczej p o stę p o w a ć łag o d n ie. P o lecił zgodnie z tym M aciejow skiem u w strzy m ać się z o g ło ­ szeniem interd yktu w diecezji krakow skiej (M aciejow ski był jeszcze b iskupem k rakow skim przez krótki czas), przynajm niej w tedy, g dy w P o lsc e p rz eb y w ał F oscarini. B ędzie się później istotnie tłu m aczy ł (3. VII) papieżow i tym, że nie m ógł n a to pozw olić z p o w o d u „veteris am icitiae“ z W enecją, ale jeszcze więcej ze w zględu na c a ło ść i bezpieczeń stw o p ań stw a.

„C om m ota enim co n tra lib ertates ecclesiasticas atq u e ad eo me ipsum ditio num m earum n o b ilitas, m agis etiam rei novitate com m overetur, et E cc-o ordini adiunctis h aereticis.... cru d eliter fo rsan in su lta re t“. Z resztą d oty chczas nie o g ło szo n o w P o lsce żadnej e k sk o m u n ik i54).

M aciejow ski p o sz e d ł za zdaniem k ró la, ale o d n ió sł się n a­ tychm iast do p ap ie ż a z p ro ś b ą o z d a n ie 55).

T ym czasem , jak w sp o m n ian o , R angone p o lecił interdy kt ogłosić. G dy 24 czerw ca p o połu d n iu dw aj lud zie ze św ity F oscariniego poszli do k o ścio ła B ern ard y n ó w w K rakow ie n a nieszpory, zakon nicy ci, jakkolw iek byli już przy ołarzu , d o w ie­ dziaw szy się o ich w ejściu, odeszli od o łtarz a, nie chcąc o d p ra ­ w iać n ab o ż eń stw a, gdy w kościele zn a jd u ją się w yklęci.

F oscari i jego to w arzy sz m usieli k o śció ł o p u ś c ić 56).

и ) T. Rz. 48. 22. IV. 1606.

53) T am że, 1. VII. 1606 oraz 6. V., 27. V., 30. V.

5«) Ani p rzeciw Henrykowi IV, ani ks. M oderny. Borgh. IV. 21. 55) T. Rz. 70. 5. VII. 1606.

5«) C i e s z k o w s k i 277 oraz T. R z. 70. A viso z 7. VII. 1606. Ran­ gone p isze, ż e był to F o s c a r i.. „piutosto credo per veder le donne, che per d ivotion e“.

(25)

P o s e ł w enecki d ow ied ział się po tym zajściu, że stało się to z polecenia R angoniego, który także i innym zakonom w y d a ł takie polecenie. T eg o ż dn ia pisze o tym d o W enecji w depeszy, w y rażając jed n ak nadzieję, że uzyska sa ty sfa k c ję 57).

O k azja n a d a rz y ła się nazajutrz, gdy król w y sła ł dw óch sen a to ró w z zaproszeniem na audiencję u niego i królow ej. Z ainteresow anie o so b ą p o sła w eneckiego było, jak on sam pisze, ogrom ne.

Rzecz zn am ienna, że F o scarin i na publicznej audiencji w sp o m in ał o p o d o b ień stw ie „(di) q u esto governo con quello delle S erenissim a R ep u b lica“, co jeszcze bardziej m a zacieśniać w ęzły przyjaźni łącz ące o b a p ań stw a . N a m ow ę jego o d p o w ie­ d ział w icekanclerz M iński, p o d k re śla ją c ra d o ść z od no w ienia starej przyjaźni, poczem sam król w b rew przyjętym zwyczajom dyplom atycznym ro zm aw iał z F o scarinim po w ło s k u 58).

N a audiencji u królow ej złożył F o scarin i d ar, oceniany n a 5 tysięcy skud ów . W śró d ogólnego n apięcia pan ującego pod w pływ em ro koszu, oraz w ieści o śm ierci D y m itra i w ym o rd o ­ w an iu tylu rycerzy polsk ich w M oskw ie, nie zap o m n ian o jed nak om ów ić z p o słem w eneckim sp ra w y am b asad y w eneckiej w Polsce. O d p o w ied n ie polecenie o trzym ał W olski, przed udaniem się do o b o zu ro k o sz a n . F o scarin i m iał w ięc okazję d o p o ru szen ia ze sw ej s tro n y tak z W olskim , ja k też z innym i sen ato ram i sp raw y incy den tu u B ernard ynów . P o d n o sił, że je st to w p ro s t tru d n o zrozum iałym , by w czasie w izyty gratulacyjnej o b ra żan o g o d n o ść R epubliki. Interw eniow ał, by s p ra w a z o sta ła jak najry chlej zlikw i­ do w an a.

N a te n cza s W o lsk i w ra z M ińskim zw rócili się do p ry m asa i donieśli mu, źe zakonnicy tłu m aczą się, iż to nuncjusz polecił im w najb liższą niedzielę ogłosić interdykt. F o scarin i do d ał, że zro b ił to zapew ne w tej m yśli „di dover m igliorare la su a co n ­ d itio n e “ (!) w Rzymie. Że trzym ał się n a uboczu, śledząc w jazd F o scarin ieg o i w tym m om encie w y d a ł ow e zarządzen ia.

K ard y n ało w i b ard zo się rzecz ta nie p o d o b a ła . Jako , z jednej strony, w ierny s łu g a k o ścio ła, chętnie by p o stą p ił w e d łu g p o le­ cenia papieża, tak z drugiej znów , b ra ł p o d uw agę sytuację

57) C i e s z k o w s k i 278, dep. z 1, VII. 1606. P astor XII, 12 p isze, że incydent był w W arszaw ie, co jest n ieścisłe. Poprawniej Daru. XVI, 13.

(26)

w P o lsc e i argu m enty króla, k tó re go p rzek onały , a także ży­ czył d o b rze W enecji. T o też zd ecy d o w ał się na o d w o łan ie p o ­ leceń R angoniego, a zakonnikom po rad ził, by p rzep ro sili p o sła W enecji. Isto tnie „P ad ri Z occo lan ti“ w ysłali delegację, k tóra w y ­ tłu m a czy ła się przed F oscarin im a n aw et z a p ro siła go n a n a b o ­ żeństw o, co też ten w y k o rzy stał z całym sw ym dw orem .

R angone p o iry to w an y w y sła ł do M aciejow skiego list z o stry ­ mi w ym ów kam i, a zakonnikom za g ro ził surow ym i karam i, jeśli nie w yk o n ają jego p o le c e ń 59).

T ym czasem F o scarin i o d b y ł d ru g ą w izytę u króla, n a której poru szy ł sp ra w ę zatarg u W enecji z Rzymem a także incydentu w K rakow ie. S ta ra ł się tak sp ra w ę p rzedstaw ić, by k ró la ja k - najlepiej u sp o so b ić. P rzyzn aje, że w iele się m u siał natru dzić, bo król („ e sse n d o M aestà Sua, m olto pia et religiosa, et essen d o a tto rn iata d a P a d ri G esuiti, et de M o n sig n o r N ontio di S ua B ea- titu d in e“, ła tw o się zg adza na arg um en ty W enecji przeciw ne, to jed n ak m iał ośw iadczyć, że b ard zo m u się nie p o d o b a ten sp ó r i uznać rację W enecji (?). O biecał, co zresztą zrobił, n a ­ pisać do p ap ież a w tej spraw ie.

N a stę p n ie p o ru sz y ł F o scarin i sp ra w ę in cyd entu w kościele F ran ciszk an ó w .

Król ośw iadczy ł, że „M onsign or N ontio h a so lie c ita to “, gdy jeszcze b y ł w W arszaw ie, by ogłosić ekskom unikę, lecz on się na to nie zgodził. O becnie zaś z a k a z a ł przez k ard y n ała M acie­ jow skiego o g ła sz a n ia jej bez jego w iedzy. Z ap ew n ian o też p rzy sp o so b n o śc i, że w ielu se n a to ró w b y ło przeciw n ych o g łaszan iu interdyktu , sp ó r bow iem w e n eck o -p a p iesk i m ógł być zdaniem k ró la pow odem w ielu nieszczęść.

Jeszcze 3 lipca o d b y ł F o scarin i w izytę po żeg n aln ą, na której o b d arzo n y z o s ta ł g o d n o ścią rycerską, jak o n g iś D uo do , król zaś w łasn o ręczn ie o z d o b ił go b o gatym naszyjnikiem złotym z m e­ dalionem zaw ierającym jego podobiznę. T u ż p rzed w yjazdem (5. VI) d o w ied ział się od M ińskiego, że król p is a ł w sp ra w ie in ter­ dyktu do p ap ieża, p o d a ł m u naw et w icekanclerz tre ść tego listu. D n ia 5 lip ca w yjechał F o scarin i z P olski, żegn any przez M yszkow skiego i M ińskiego. D nia 15 lipca b y ł znów w W iedniu, koło 4 sierp n ia zaś w W enecji.

(27)

Jak z tego w idać R angone p rz eg ra ł spraw ę, którą trzeb a to pow iedzieć, p rz ep ro w ad zał nieszczególnie, do pew nego stopnia na w ła sn ą rękę.

Jednak i w Rzymie stanow isko króla było niespodzianką. W praw dzie w liście z 29. VII pisze kard. B orghese, że papież uznał przyczyny, dla których nie ogłoszono m onitorium przeciw W enecji, co m a nuncjusz ośw iadczyć królow i, „bo ma się w zgląd na rozruchy w P o lsc e “, to jednak niedługo potem w yraża papież zdziwienie, że król w tedy, gdy W enecjanie tak m ało szanują S to­ licę A postolską, w chodzi z nimi w porozum ienie, a naw et traktuje z nimi o zaprow adzenie stałych am basad.

W listach z 7. X, 17. I. i innych w ykłada się Rangoniem u, jak ma działać, by do tego nie d o p u śc ić 60).

ROZDZIAŁ III.

O b alen ie p ro je k tu a m b a s a d y w en eck iej w P o lsce. — Nowy n u n cju sz S im o n e tta .

Zadanie R angoniego staw a ło się w tym w ypadku tym łatw iej­ sze do przeprow adzenia, im g orsza była sytuacja króla w walce z rokoszanam i. Król zw racał się naw et kilkakrotnie do papieża o pom oc pieniężną na tę w ojnę, sprzedaw szy sre b ra pry w atne na z b ro je n ia 61).

Jednak po poselstw ie Foscariniego było wielu gorliw ych zw olenników am b asady w eneckiej. Sam R angone naw et poczuł się zagrożonym osobiście. D ow iedział się bow iem od królow ej, że Foscarini groził mu, że mu będzie szkodził u osób w pływ o­ w ych w Rzymie, co Rangoniem u, m ajęcem u obecnie po odw ołaniu go z P olski n a oku sp raw ę kardynalatu, było szczególnie nie na rękę. Będzie się z tym zw racał kilkakrotnie do Rzymu. A choć go Kuria uspokaja, to jed n ak nadzieje jego na upragniony k a­ pelusz kardynalski nigdy się nie m iały ziścić62).

P rzy cisn ął obecnie R angone do m uru W olskiego, zresztą gorliw ego katolika, któ ry mu ca łą sp ra w ę am basady zdradził.

eo) T eka Rz. 48. Por. m oją pracę, Spraw a Am basady (w druku). «9 T. Rz. 54 (Borgh. 230) z 2. X. 1606.

o2) Seria listów w tej spraw ie w T. Rz. i Arch, di Stato, V enezia „Lettere Principi“ 16.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Obliczy¢ odlegªo±¢ przek¡tnej przestrzennej sze±cianu o boku dªugo±ci 10 cm od rozª¡cznej z ni¡

Pod tematem przepisują punkty i przygotowują się do nich ustnie ( jeśli ktoś chce może pisemnie).Do każdej lekcji zadane są prace domowe do wykonania w zeszycie ćwiczeń..

Pod tematem przepisują punkty i przygotowują się do nich ustnie ( jeśli ktoś chce może pisemnie).Do każdej lekcji zadane są prace domowe do wykonania w zeszycie ćwiczeń..

Na podstawie zamieszczonego rysunku schematycznego porównaj strefy krajobrazowe na Ziemi z piętrami roślinnymi występującymi w górach..

Pod tematem przepisują punkty i przygotowują się do nich ustnie ( jeśli ktoś chce może pisemnie).Do każdej lekcji zadane są prace domowe do wykonania w zeszycie ćwiczeń..

Á`m dwhmZ ehamVyZ hr gmar g_ñ`m gwê$ Pmbr, VoWo AmVm EH$V\$s© aoëdo dmhVyH$ gwê$ H$aÊ`mV Ambr Amho.. åhUOo dwhmZ ehamV aoëdo JmS>çm OmD$

litej sprowadzając, z powodu jej wstrętu i obrzydzenia do handlu i interesowania się nim, nie mogła się w żadnym poszczególnym wypadku, bez różnicy do

geordneter waren Sie der Kommanditär und der Mann fü r alles des deutschen Juden Cornelius Herz. Bespien von Ihren Wählern und wieder Journalist geworden, machen