ANNA B£ASIAK, EWA DYBOWSKA
Akademia Ignatianum Kraków
lub kocielny. Dlaczego nie?
Pedagogiczno-psychologiczne aspekty pracy nad sob¹
w czasie przygotowania do ma³¿eñstwa i w ma³¿eñstwie
A Church Wedding. Why Not?
Pedagogical and Psychological Aspects of Working on Oneself at the Time of Preparation for Marriage and in the Marriage
We wspó³czesnym wiecie, w którym coraz mniej rzeczy jest na pewno”, a coraz wiêcej spraw przelatuje jak w kalejdoskopie, cz³owiek szuka szybkich rozwi¹zañ i sposobów zaspokajania swoich przyjemnoci. Ma trudnoci z podej-mowaniem odpowiedzialnoci i brakuje mu czasu na pracê nad sob¹, nad swoim charakterem. Odrzuca to, co mog³oby spowodowaæ trud, trwa³oby d³ugo i nie przynosi³o natychmiastowych efektów. Cz³owiek doby ponowoczesnoci nie lubi zobowi¹zañ i niechêtnie podejmuje trud budowania relacji miêdzyludzkich. Czê-sto nawet nie wie, jak je budowaæ. Szuka takich rozwi¹zañ swoich problemów, które s¹ ³atwo dostêpne, bez wzglêdu na to, czy s¹ tego warte czy nie. Cz³owiek wspó³czenie czêsto zapomina, ¿e posiada woln¹ wolê i ¿e jest panem samego siebie.
Ma³¿eñstwo, lub kocielny, praca nad sob¹ wobec dynamiki wspó³czesnego wiata staj¹ siê wartociami niepopularnymi, wrêcz niedopuszczanymi do co-dziennoci. Dowiadczenie ¿yciowe pozwala jednak stwierdziæ, ¿e mimo i¿ lu-dzie uciekaj¹ od tego, co wartociowe, co trwa³e (np. lubu), stale zadaj¹ sobie pytanie o sens ¿ycia, o cel istnienia.
WSPÓ£CZESNE UWARUNKOWANIA UCIECZKI OD LUBU
Wiêkszoæ prowadzonych badañ wskazuje, ¿e dla m³odego pokolenia rodzi-na jest wci¹¿ wartoci¹ i ma du¿e zrodzi-naczenie. Jedrodzi-nak miêdzy preferencjami
m³o-T
EOLOGIA IM
ORALNOÆ1 Por. K. Slany, Alternatywne formy ¿ycia ma³¿eñsko-rodzinnego w ponowoczesnym wiecie, Kraków 2002, s. 134-135.
2Por. A. £ady¿yñski, Ma³¿eñstwo? Nie dziêkujê! Rzecz o przyczynach niezawierania zwi¹z-ków, w: Rodzina we wspó³czesnoci, red. A. £ady¿yñski, Wroc³aw 2009, s. 263-267.
3 Por. Z. Melosik, Ponowoczesnoæ: miêdzy globalizmem, amerykanizacj¹ i fundamentali-zmem, w: Psychologiczno-edukacyjne aspekty przesilenia systemowego, red. J. Brzeziñski, Z. Kwie-ciñski, Toruñ 2000, s. 166-167.
4 Por. tam¿e.
dzie¿y czy têsknotami wynikaj¹cymi z potrzeb a realizacj¹ ich w ¿yciu istnieje przepaæ. Zwykle m³odzi chc¹ tworzyæ zwi¹zek ma³¿eñski, poniewa¿ s¹ przeko-nani, ¿e mo¿na w nim dowiadczyæ poczucia bezpieczeñstwa, akceptacji i do-wartociowania, jednoci i wspólnotowoci, wiêzi emocjonalnej i seksualnej, szansy na bycie rodzicem oraz ¿e ma³¿eñstwo jest ród³em si³y i napêdu do dzia-³ania. Jednak w realiach ¿yciowych rezygnuj¹ z jego zawarcia, a czêsto razem ¿yj¹ (nie tylko mieszkaj¹) bez prawnego usankcjonowania.
Zwi¹zki osób ¿yj¹cych wspólnie na sposób ma³¿eñski bez sformalizowania (bez tzw. „papierka”) zwykle maj¹ charakter krótkotrwa³y, ale tak¿e mog¹ prze-ci¹gaæ siê w czasie z ró¿nych przyczyn. Zwykle swój krytyczny moment prze¿y-waj¹ po oko³o dwóch latach funkcjonowania. Potem nastêpuje ich rozpad lub zostaj¹ w jaki sposób prawnie usankcjonowane. Tylko jeden tak zawarty zwi¹-zek na 10 ma charakter d³ugoterminowy1.
Przyczyny tego zjawiska s¹ z³o¿one i zró¿nicowane, korzeniami siêgaj¹ czynników o ró¿nej naturze, wzajemnie siê zazêbiaj¹cych. W znacznym stopniu przyczyni³y siê do tego zmiany spo³eczno-kulturowe naszych czasów. Andrzej £ady¿yñski2, analizuj¹c omawiane zjawisko, wskaza³ na najwa¿niejsze przyczy-ny niezawierania formalprzyczy-nych zwi¹zków (cywilprzyczy-nych lub konkordatowych). Po pierwsze, nale¿y do nich przemieszczanie siê du¿ych grup m³odych ludzi, zw³aszcza studentów opuszczaj¹cych dom rodzinny i przeprowadzaj¹cych siê do du¿ych aglomeracji, oraz emigracje i migracje zarobkowe, co wi¹¿e siê z uzy-skaniem przez nich autonomii. Wówczas nie ma w pobli¿u rodziny, wymuszaj¹-cej okrelony sposób zachowania.
Ponadto dzisiaj równie¿ m³ody cz³owiek (i nie tylko) pragnie posiadaæ wszystko natychmiast. ¯yje chwil¹. Wi¹¿e siê to ze zjawiskami, które okrelane s¹ mianem kultury globalnej (czyli kultury oderwanej od jakiegokolwiek konteks-tu, co znajduje odzwierciedlenie miêdzy innymi w miêdzynarodowym stylu ar-chitektury, lotnisk, domów towarowych; której istot¹ jest powstanie nieuchwyt-nej to¿samoci lub wyimaginowanieuchwyt-nej przysz³oci; maj¹cej charakter bezczasowy, nieodnosz¹cej siê do ¿adnej historycznej to¿samoci, jak gdyby zawieszonej w pró¿ni3) oraz „typu instant, która odnosi siê do nawyku i koniecznoci ¿ycia w natychmiastowoci. Symbolem tej kultury jest triada „fast food, fast sex, fast car”4. Trening natychmiastowoci odbywa siê nieustannie5, sprzyjaj¹ temu
zdo-bycze cywilizacyjne: telefon komórkowy, szybki komputer (zbyt wolny dra¿ni m³odych), internet itp. Ta natychmiastowoæ w komunikacji powoduje, ¿e w radykalny sposób obni¿a siê znaczenie miejsca, w którym znajduje siê cz³owiek, znaczenie kategorii oddalenia, tak¿e prywatnoci oraz intymnoci. W zwi¹zku z tym dowiadczalne jest wspó³czenie kurczenie siê czasu i przestrzeni. Tenden-cja natychmiastowoci dotyczy te¿ relacji z drugim cz³owiekiem. Je¿eli wszyst-ko ma byæ natychmiast, w zasiêgu rêku, to równie¿ cia³o bliskiego cz³owieka, a potem wspólne mieszkanie bez zobowi¹zañ, czêsto bez emocjonalnego zaanga-¿owania. Przyspieszone tempo ¿ycia wi¹¿e siê z tym, ¿e m³ody cz³owiek ci¹gle poszukuje nowych wra¿eñ, chce osi¹gn¹æ natychmiastowe gratyfikacje oraz przy-jemnoci6. Zwi¹zek ma³¿eñski nie mieci siê w kategoriach kultury instant, gdy¿ jest to d³ugofalowa inwestycja. On wymaga przygotowania, wysi³ku, podjêcia odpowiedzialnoci za siebie i innych oraz (a mo¿e przede wszystkim) trwa³oci. Dla decyzji o zawieraniu ma³¿eñstw nie jest obojêtne modne obecnie zjawi-sko singla jako nowego stylu ¿ycia. Cz³owiek taki podejmuje samotnoæ z wy-boru, niezale¿noæ, nie wi¹¿e siê na sta³e, jedynie przelotnie, skupia siê na reali-zacji swoich ambicji i marzeñ. Bardzo czêsto oddaje siê pracy zawodowej, ma czas i pieni¹dze, ale g³ównie dla siebie. Wskazuje siê, ¿e wzrastaj¹ca liczba sin-gli w naszym kraju jest przejawem kryzysu relacji damsko-mêskich oraz za³ama-nia poczucia wspólnoty miêdzyludzkiej7.
M³odzi odk³adaj¹ decyzjê o ma³¿eñstwie na póniej, gdy¿ najpierw chc¹ uzy-skaæ odpowiedni sukces ekonomiczny, czyli u¿ywaj¹c potocznego okrelenia, „ustawiæ siê materialnie”. Z tym ³¹cz¹ odpowiednie wykszta³cenie oraz posiada-nie dobrego zwodu, który ma w przysz³oci przyposiada-nieæ odpowiedposiada-nie pieni¹dze, karierê i sukces. Te zamierzenia wymagaj¹ d³ugiego nak³adu czasu i pracy, st¹d wyd³u¿a siê okres osi¹gania samodzielnoci ekonomicznej. Zjawisko to w znacz-nym stopniu wspierane jest przez samych rodziców, którzy ci¹gle powtarzaj¹: Najpierw skoñcz studia, popracuj trochê, a potem pomyl o ma³¿eñstwie8. Przy tym w nastêpnej kolejnoci s¹ znowu zdziwieni, ¿e ich prawie czterdziestoletni syn nie ma ¿ony, a on przecie¿ dopiero ma samochód i mieszkanie, ale zbyt ma³e, by móg³ za³o¿yæ rodzinê.
Kolejn¹ przyczyn¹, dla której m³odzi uciekaj¹ od lubu, jest to, ¿e ze zwi¹zku nieformalnego ³atwo jest siê wycofaæ bez konsekwencji prawnych. Mo¿na go zakoñczyæ praktycznie z dnia na dzieñ, spakowaæ walizkê i zamkn¹æ
5 A. £ady¿yñski, Ma³¿eñstwo? Nie dziêkujê, s. 264.
6 Por. Z. Melosik, Kultura instant: paradoksy pop-to¿samoci, w: Edukacja w czasach popkul-tury, red. W. Burszta, A. de Tchorzewski, Bydgoszcz 2002, s. 14-18; por. tak¿e A. £ady¿yñski, Ma³¿eñstwo? Nie dziêkujê!, s. 264.
7 Por. tam¿e. 8 Por. tam¿e.
za sob¹ drzwi. Pomijane s¹ tutaj konsekwencje emocjonalne i duchowe, bo prze-¿ywane s¹ wewnêtrznie i ludzie stoj¹cy na zewn¹trz mog¹ tego nie dostrzec, zw³aszcza ¿e uruchamiane s¹ ró¿nego typu mechanizmy obronne. M³odzi okre-laj¹ taki zwi¹zek jako ³atwiejszy, wygodniejszy ni¿ ma³¿eñstwo, bo jest to zwi¹zek bez zobowi¹zañ, a ma³¿eñstwo zak³ada wspó³zale¿noæ, wspó³odpowie-dzialnoæ.
Trzeba tak¿e wskazaæ, ¿e w Polsce dowiadczamy procesu laicyzacji, który równie¿ dotyczy dziedziny ¿ycia ma³¿eñsko-rodzinnego. Mimo ¿e czêciej na wolne zwi¹zki decyduj¹ siê osoby okrelane mianem niewierz¹cych (niezaan-ga¿owane religijnie), to jednak to zjawisko dotyczy tak¿e osób wierz¹cych9.
Z bli¿ej nieustalonych powodów m³odzi zawarcie ma³¿eñstwa odk³adaj¹ na póniejszy (ale te¿ bli¿ej nieokrelony) czas, bynajmniej nie po to, by siê przy-gotowaæ do tego czy dojrzeæ. Jest to odroczenie decyzji w czasie. Na jak d³ugo, nikt tego nie wie, nawet oni sami, tym bardziej ¿e podejmuj¹ decyzjê o wspól-nym zamieszkaniu. Ta perspektywa patrzenia na ma³¿eñstwo jest niebezpieczna, gdy¿ umniejsza jego wartoæ. Staje siê ono tylko formalnoci¹, traktowane jest jako uzyskanie jedynie „papierka”, ostatecznoæ, „dopust”, który i tak musi za-istnieæ. Dla niektórych stanowi formê zniewolenia, po³¹czenie wêz³em ma³¿eñ-skim traktuj¹ oni jak za³o¿enie kajdanek i pozbawienie ich wolnoci10.
Z decyzj¹ o ma³¿eñstwie wi¹¿¹ siê ró¿nego typu lêki m³odych. Jednym z nich jest obawa przed rutyn¹. Wielu uwa¿a, ¿e dopóki zwi¹zek jest niesformalizowa-ny, tworz¹ce go osoby bardziej dbaj¹ o siebie.
Stoi za tym mit ma³¿eñstwa jako zabójcy romantyzmu, który umierca wszystkich zakochanych ju¿ samym aktem przyrzeczenia. Wtr¹ca w dyby rutyny, w której atrak-cyjna mi³oæ zmienia siê w nudne obcowanie. Dotychczasowe, pe³ne entuzjazmu zachwyty, afirmacja i komplementy zanikaj¹, a pojawia siê koniecznoæ ¿ycia ze sob¹, ba nawet bycia li tylko obok siebie. Zwi¹zek nieformalny ma jakoby przed tym uchroniæ11.
M³odemu pokoleniu brakuje w³aciwego spojrzenia na ma³¿eñstwo, które jest rzeczywistoci¹ w pe³ni zale¿n¹ od nich samych. Do tego dzie³a mog¹ zaprosiæ Pana Boga, je¿eli uznaj¹, ¿e On jest, a oni s¹ ludmi wiary. Mo¿na tutaj nawi¹-zaæ do sytuacji, która mia³a miejsce w czasie wesela w Kanie Galilejskiej, gdy zabrak³o wina. Zwyk³e ludzkie przeoczenie, zaniedbanie, jak w wielu ¿yciowych sytuacjach. Jednak pañstwo m³odzi zaprosili na lub Pana Jezusa, On pomóg³.
Wa¿ne w tym kontekcie jest prostowanie cie¿ek wiedzy o istocie ma³¿eñ-stwa, sakramentu i roli samych ma³¿onków w jego tworzeniu przez
wychowaw-9 Por. tam¿e. 10 Por. tam¿e, s. 265. 11Tam¿e, s. 266
ców i opiekunów. Jest to w wielu przypadkach bardzo trudne, gdy¿ nie ma uk³a-du odniesienia, bo ma³¿eñstwo rodziców nie by³o zbyt udane i czêsto w takiej sytuacji rodzina by³a tak¿e ród³em wielu cierpieñ i trudnych dowiadczeñ. Niew³aciwy wzór powoduje, ¿e wartoæ ma³¿eñstwa zostaje obni¿ona. Dodat-kowo wiat celebrytów, na który kierowane s¹ spojrzenia m³odych, równie¿ nie dostarcza dobrych wzorów, wrêcz przeciwnie, jest przyczyn¹ deprawacji. Zatem coraz mniej jest róde³, z których m³odzi mog¹ czerpaæ wiedzê o ma³¿eñstwie jako wspólnocie mi³oci opartej na woli i zaanga¿owaniu obojga. Negatywne do-wiadczenia rodzinne mog¹ byæ przyczyn¹ decyzji o funkcjonowaniu w zwi¹zku nieformalnym, bo jak nie wyjdzie, to mo¿na stwierdziæ, ¿e to by³o tylko na pró-bê, ale cierpienie po stracie jest ca³kiem prawdziwe i realne. Taka postawa wskazuje, ¿e cz³owiek traktuje swoje ¿ycie jak supermarket, gdzie wybiera siê partnera: ten mi pasuje, spróbujê. Najczêciej towarzyszy temu lêk przed podjê-ciem trwa³ej odpowiedzialnoci za siebie i innych. Traktuje siê cz³owieka przed-miotowo jako narzêdzie zaspokajania swoich celów. Jak w takiej sytuacji budo-waæ wiêzi, rozwijaæ mi³oæ, by dojrza³a?
We wspó³czesnym wiecie m³odzi pozostaj¹ pod znacznym wp³ywem me-diów, które sta³y siê na tyle wa¿nym rodowiskiem wychowawczym, ¿e nie mo¿-na ich lekcewa¿yæ. Dlatego wa¿n¹ kwesti¹ jest edukacja medialmo¿-na m³odego po-kolenia prowadzona na ró¿nych szczeblach szkolnictwa i w domu rodzinnym, by uczyæ dzieci i m³odzie¿ racjonalnego korzystania z mediów przy wiadomoci zagro¿eñ, jakie ze sob¹ nios¹. M³odzi dorastaj¹ w otoczeniu nowoczesnej tech-nologii informacyjnej i komunikacyjnej, tej rzeczywistoci dowiadczaj¹ w nad-miarze, dlatego wskazuje siê, ¿e s¹ pokoleniem ¿yj¹cym na pograniczu wiata rzeczywistego i wirtualnego. Do doros³ych nale¿y tak¿e ochrona m³odego poko-lenia przed wiatem wirtualnym i ukazanie wiata rzeczywistego jako bardziej atrakcyjnego i lepszego od wirtualnego.
Jestemy dzisiaj wiadkami wystêpowania pewnej mody na niezawieranie ma³¿eñstw, choæ istniej¹ rodowiska przeciwstawiaj¹ce siê tym trendom, traktu-j¹ce ma³¿eñstwo i rodzinê jako aksjologicznie wa¿n¹ wspólnotê ¿ycia. Dlatego bardziej ni¿ kiedykolwiek w naszych czasach konieczne jest przygotowanie do ma³¿eñstwa i ¿ycia rodzinnego”12, przygotowanie m³odego pokolenia do decyzji o lubie. W tej perspektywie wa¿ne jest tak¿e przywrócenie wartoci ma³¿eñstwu, na co wskazano powy¿ej. Nie mo¿na tego uczyniæ bez przyjêcia integralnej wi-zji cz³owieka, poszukuj¹cego mi³oci i buduj¹cego j¹, co stanowi wa¿ny element zwi¹zku ma³¿eñskiego i rodziny. M³odzie¿ prze¿ywa klêski z powodu mi³oci […] ale w³anie nie mo¿na poj¹æ, czym jest, a raczej czym mo¿e byæ mi³oæ ludz-ka, póki siê nie zrozumie, kim jest cz³owiek i jaki jest sens jego istnienia”13.
Cz³o-12 Familiaris consortio 66.
wiek to osoba maj¹ca okrelon¹ wartoæ i godnoæ, wyposa¿ona w trzy najwa¿-niejsze zdolnoci, czyli rozumnoæ (mo¿liwoæ poznawania wiata, ludzi i sie-bie), wolnoæ (mo¿liwoæ dokonywania wyboru, decydowania, kierowania sob¹) i mi³oæ (zdolnoæ do bycia kochanym i kochania innych). Niebezpieczna jest koncepcja cz³owieka bêd¹cego wytworem ewolucji, rozwoju przyrody i warun-ków spo³ecznych. W takiej wizji cz³owieka nie ma miejsca dla Boga i ¿ycia wiecznego, a w konsekwencji i dla lubu kocielnego, poniewa¿ ma³¿eñstwo to naturalny zwi¹zek ustanowiony przez cz³owieka, u swych podstaw nietrwa³y.
Mimo szybkiego tempa ¿ycia chyba ka¿dy cz³owiek zadaje sobie pytania: kim jest Bóg? kim jest cz³owiek? Od udzielonej odpowiedzi zale¿y filozofia ¿y-cia danej osoby i tym samym jakoæ i kierunek podejmowanych przez ni¹ decy-zji, dzia³añ, wyborów ¿yciowych. Je¿eli cz³owiek uznaje, ¿e Bóg jest Dobrym Ojcem i Stworzycielem, wówczas nie wyrzuci go ze swojego ¿ycia, wrêcz prze-ciwnie, podejmie z Nim wspó³pracê. Dotyczyæ ona bêdzie tak¿e ¿ycia ma³¿eñ-skiego i rodzinnego oraz ma³¿eñstwa sakramentalnego.
Powy¿sze kwestie wydaj¹ siê proste i naturalne, a jednak tak nie jest? Pro-ste, nie znaczy ³atwe. Dzisiaj m³odemu cz³owiekowi trudno jest podj¹æ decyzjê o lubie (tak¿e kocielnym), czêsto podejmuje ¿ycie na próbê (tj. wspólne ¿y-cie na sposób ma³¿eñski bez jego sformalizowania) lub ca³kowi¿y-cie je odrzuca. Dlatego wspó³czenie zwi¹zki nieformalne wpisuj¹ siê w ca³y szereg nowych procesów spo³ecznych, takich jak: funkcjonowanie osób nigdy niezamê¿nych ¿y-j¹cych samotnie, samotne rodzicielstwo, dobrowolna bezdzietnoæ, rodziny re-konstruowane, zwi¹zki pozama³¿eñskie itp.14 W tej perspektywie pojawiaj¹ siê analizy szukaj¹ce odpowiedzi na pytania, dlaczego tak siê dzieje (jakie s¹ przy-czyny?) oraz jak pomóc m³odemu cz³owiekowi odkryæ drogê do ma³¿eñstwa, tak¿e sakramentalnego, we wspó³czesnej rzeczywistoci?
WIZJA CZ£OWIEKA
Podejmuj¹c tematykê zaznaczon¹ w tytule niniejszego artyku³u, trzeba przy-j¹æ konkretn¹ wizjê cz³owieka i okreliæ cel, do którego on zmierza w swoim cz³owieczeñstwie. Wybór koncepcji cz³owieka oznacza teoretyczne ujêcie ludz-kiego bytu opartego na jakiej podstawowej idei15. Jest to pytanie o istotê cz³o-wieka pojmowanego jako osoba. Koncepcja taka okrela istotê cz³owieczeñstwa, uwzglêdniaj¹c cechy natury ludzkiej, zachowania cz³owieka w ró¿nych sytu-acjach ¿yciowych oraz mo¿liwoæ rozumienia i prze¿ywania wiata przez dan¹ osobê wraz z szansami dzia³ania i rozwoju. Powinna tak¿e okrelaæ, kim jest
14 A. £ady¿yñski, Ma³¿eñstwo? Nie dziêkujê!, s. 261.
cz³owiek, kim siê staje i kim mo¿e byæ, je¿eli stworzy mu siê optymalne warun-ku rozwoju. Przyjêcie okrelonej koncepcji cz³owieka ma znaczenie dla okrele-nia czynników kszta³towaokrele-nia jego osobowoci, planów i aspiracji ¿yciowych16. Trudno podaæ jasn¹ i spójn¹ definicjê, gdy¿ cz³owiek jako taki jest zawsze kim danym i zadanym, rzeczywistoci¹ i projektem, problemem i tajemnic¹, podmiotem i przedmiotem, wolnoci¹ i zdeterminowaniem, indywidualnoci¹ i kolektywem (wspólnot¹), prywatnym i publicznym, immanentnym i transcen-dentnym”17. Wynika z tego, ¿e jest istot¹ z³o¿on¹, wobec czego w mówieniu o nim oraz ustalaniu jego obrazu nale¿y tê z³o¿onoæ i wielorakoæ ludzkiego bytu mieæ na uwadze. Wizja cz³owieka nie mo¿e byæ statyczna. Dlatego jego obraz winien byæ dynamiczny i uwzglêdniaæ z jednej strony sprawy fundamen-talne, konstytutywne, a z drugiej perspektywê konkretnego ludzkiego dowiad-czenia w danym momencie historii.
Wspó³czesnoæ proponuje wizjê cz³owieka zainteresowanego samym sob¹ i tworzeniem w³asnego losu, który pod¹¿a za subiektywnie wyznaczanym poczu-ciem prawdy, dobra i piêkna.
Jednak mimo wszystko cz³owiek jest osob¹ niepowtarzaln¹ i wyj¹tkow¹. Nie mo¿na zamkn¹æ go w granicach cia³a. Pozostaje w jaki sposób tajemnic¹. Nie-ustannie d¹¿y do przekraczania siebie, do rozwoju, d¹¿¹c coraz bardziej i pe³niej do dojrza³oci. Zatem charakterystyczne dla cz³owieka jako osoby jest ukierun-kowanie na cel. Z tego wzglêdu musz¹ istnieæ rodki, na których koncentruje siê jego dzia³anie. Dla chrzecijanina nie ma innego celu; zbawienie to pe³nia cz³o-wieczeñstwa, pe³nia ludzkiej dojrza³oci. Realizuj¹c swoje cz³owieczeñstwo, isto-ta ludzka nie mo¿e siê nie rozwijaæ, gdy¿ zaprzecza³aby swojemu byciu osob¹. Odrzucaj¹c rozwój, cz³owiek zatrzymuje siê na swojej aktualnej sytuacji i jest przekonany, ¿e jest to co sta³ego18.
Pomocne w odkrywaniu celu dla ka¿dego cz³owieka jest szukanie w³asnego powo³ania. Karol Wojty³a powo³aniem nazywa³ zdolnoæ do osobistego zaanga-¿owania siê ukierunkowanego na cel19. Okrelaj¹c istotê powo³ania, podkreli³, ¿e nale¿y siêgn¹æ do jego wewnêtrznego, osobowego znaczenia, które wskazuje na to, ¿e istnieje w³aciwy ka¿dej osobie kierunek jej rozwoju przez zaanga¿o-wanie siê ca³ym ¿yciem w s³u¿bie pewnych wartoci20. Kierunek w³asnego roz-woju, a wiêc swoje powo³anie, ka¿da osoba powinna odczytaæ poprzez uwiado-16 Por. L. Turos, Pedagogika ogólna, subdyscypliny i nauki pomocnicze, Warszawa 2003, s. 51.
17 M. Nowak, Od filozofii cz³owieka do filozofii wychowania, Poza kryzysem to¿samoci. W kierunku pedagogiki personalistycznej, red. F. Adamski, Kraków 1993, s. 46.
18 Por. E. Sujak, Rozwa¿ania o ludzkim rozwoju, Kraków 1992, s. 17. 19 Por. K. Wojty³a, Mi³oæ i odpowiedzialnoæ, Lublin 1986, s. 228-229. 20 Tam¿e, s. 229.
mienie sobie tego, co nosi w sobie i co mog³aby daæ innym, oraz dostrze¿enie tego, czego siê od niej oczekuje. Odczytanie kierunku mo¿liwoci swojego dzia-³ania i zaanga¿owania, odczytanie swojego powodzia-³ania stanowi istotny element w kszta³towaniu siê osobowoci cz³owieka. Nie wystarczy jednak tylko odczytaæ powo³anie, trzeba siê równie¿ zaanga¿owaæ ca³kowicie w jego realizacjê, gdy¿ powo³anie oznacza kierunek mi³oci danego cz³owieka, mi³oci, która polega na dawaniu siebie. Wed³ug Ewangelii odczytanie powo³ania to odpowied na we-zwanie Boga i w³¹czenie siê tym samym w Jego dzia³anie21.
Powo³anie – jak to nazwa³ Wojty³a – jest zobaczeniem swoich osobistych mo¿liwoci dawania siebie z mi³oci i w mi³oci, zawsze jako odpowied na Mi³oæ. Osobiste ukierunkowanie ¿ycia bêd¹ce odkryciem najg³êbszego i naj-prawdziwszego j a, mo¿na nazwaæ powo³aniem osobistym do zwrócenia ¿ycia na okrelony cel i podjêcia misji22. W powo³aniu tego typu ka¿dy ma swój nie-powtarzalny sposób istnienia, który s³u¿y urzeczywistnianiu swojego cz³owie-czeñstwa. Powo³anie osobiste bêdzie odpowiedzi¹ na dar stwarzania, stawania siê cz³owiekiem, które samo w sobie równie¿ jest darem i ³ask¹. Jest ono wpisane w konkretn¹ historiê i wewnêtrzny dynamizm ka¿dego cz³owieka. Podjêcie de-cyzji o ma³¿eñstwie wymaga pewnej dojrza³oci wewnêtrznej, która nie musi byæ zwi¹zana z wiekiem czy dojrza³oci¹ biologiczn¹ b¹d spo³eczn¹, do wypraco-wania której potrzeba czasu23.
DOJRZA£A OSOBOWOÆ JAKO DROGA OSI¥GANIA SUKCESU ¯YCIOWEGO
(TAK¯E MA£¯EÑSKIEGO)
W dzisiejszej rzeczywistoci bardzo czêsto zapomina siê o pojêciu osoby, a wraz z tym pojêciu dojrza³oci osobowej. S¹ one istotne dla analizowanej problematyki, poniewa¿ w³aciwe przygotowanie do ma³¿eñstwa, które jest nie-zbêdne, to nie tylko zdobycie okrelonej wiedzy czy umiejêtnoci, ale przede wszystkim praca nad sob¹, rozwój cz³owieka w kierunku dojrza³ej osobowoci, proces stawania siê. Wspó³czenie propaguje siê b³êdne opinie na temat samo-realizacji, która traktowana jest jako droga osi¹gania sukcesu za wszelk¹ cenê. Tymczasem prawdziwa samorealizacja to wewnêtrzny proces dojrzewania cz³o-wieka, który staje siê bardziej wolny od zewnêtrznych nacisków oraz staje siê zdolny do afirmacji wartoci autentycznych. Ta postawa wi¹¿e siê z zaanga¿o-waniem osoby, wiernoci¹ sobie oraz swoim idea³om, akceptacj¹ w³asnej
s³abo-21 Por. tam¿e, s. 229-230.
22 Por. H. Alphonso SJ, Osobiste powo³anie, Gdynia 1993, s. 4.
23 M. Czermiñska, O przysz³ym kszta³ceniu nauczycieli. Uniwersytet jako ca³oæ otwarta, w: Pytanie, dialog, wychowanie, red. J. Rutkowiak, Warszawa 1992, s. 268.
ci, ale bez poczucia klêski, oraz akceptacj¹ w³asnej wartoci i godnoci. Nie-zbêdna jest tu tak¿e umiejêtnoæ pokonywania trudnoci. Jest to o tyle wa¿ne, ¿e cz³owiek wewnêtrznie wolny, akceptuj¹cy siebie i innych, podejmuj¹cy trud roz-woju samego siebie jest zdolny do ukszta³towania postawy mi³oci fundamen-tu g³êbokiego zwi¹zku ma³¿eñskiego, wspólnoty mi³oci24.
Dojrza³a osobowoæ (zdolna do umiejêtnego i m¹drego kierowania sob¹), bêd¹c struktur¹ dynamiczn¹, rozwija siê pod wp³ywem pracy nad sob¹, poprzez spotkania i relacje z innymi ludmi (dlatego warto, by dzieci i m³odzie¿ spotyka-li na swoje drodze ¿ycia dobrych doros³ych, którzy bêd¹ dla nich autorytetami, otwarci na ich potrzeby, akceptuj¹cy i szanuj¹cy innych, z okrelonym systemem wartoci), wiêzi, poprzez dowiadczanie mi³oci. Dlatego najbardziej istotnym i niezast¹pionym czynnikiem w kszta³towaniu osobowoci jest rodzina. Do naj-wa¿niejszych cech dojrza³oci osobowej M. Ry zaliczy³a25:
realne poznanie wiata, siebie i innych po³¹czone z odró¿nianiem prawdy od pozorów;
akceptacjê siebie, która wi¹¿e siê z jakoci¹ zaspokajanych potrzeb przez rodzinê26;
postawê mi³oci w stosunku do innych ludzi, która umo¿liwia nawi¹zywa-nie serdecznych relacji oraz oddzielenawi¹zywa-nie zachowañ ludzkich od samej oso-by, czyli akceptacjê;
wewnêtrzn¹ integracjê (harmoniê pomiêdzy wszystkimi elementami oso-bowoci oraz na wszystkich poziomach);
sens ¿ycia zwi¹zany z dzia³aniem celowym i ukierunkowanym na warto-ci, przez co daje si³ê, ukierunkowuje motywacjê, pozwala przetrwaæ prze-ciwnoci i trudnoci, prowadzi do odnalezienia samego siebie;
odpowiedni¹ hierarchiê wartoci;
szerokie zainteresowania daj¹ce niezale¿noæ od stronniczych opinii ro-dowiska, sprzyjaj¹ce koncentracji na problemach, zadaniach i obowi¹z-kach; ponadto zainteresowania pobudzaj¹ do aktywnoci, rozwijaj¹ mo¿li-24 Por. M. Ry, Ku dojrza³ej osobowoci, w: Wychowanie do ¿ycia w rodzinie. Ksi¹¿ka dla nauczycieli, rodziców i wychowawców, red. K. Ostrowska, M. Ry, Warszawa 1999, s. 22-23.
25 Por. tam¿e, s. 25-33.
26 W przypadku niew³aciwego obrazu siebie (niskiego poczucia w³asnej wartoci lub zbyt wysokiego) mog¹ wystêpowaæ trudnoci w ¿yciu ma³¿eñskim i w byciu szczêliwym, dlatego wa¿-na jest zmiawa¿-na tego stanu rzeczy przed zawarciem zwi¹zku ma³¿eñskiego przy pomocy innych osób (np. przyjació³, specjalistów psychologów). Samoakceptacja w decyduj¹cym stopniu wp³ywa na jakoæ relacji miêdzyludzkich. W³aciwa samoocena powoduje zadowolenie z ¿ycia, zdolnoæ do emocjonalnej równowagi, brak egoizmu i chêci dominacji nad innymi, umo¿liwia racjonalne podchodzenie do zaspokajania w³asnych potrzeb, chroni przed odrzuceniem, zapewnia wiadomoæ swoich mo¿liwoci oraz swoich mocnych i s³abych stron.
woci i osobowoæ, pobudzaj¹ do poszukiwania, uniemo¿liwiaj¹ stanie w miejscu;
okrelon¹ postawê wobec ¿ycia cz³owiek dojrza³y jest autonomiczny w swoim myleniu, d¹¿eniach, decyzjach, kieruje siê swoimi przekonania-mi i uznanym systemem wartoci; ludzi nie traktuje instrumentalnie, rozu-mie i akceptuje motywy swojego postêpowania, nie ulega presji, jest aser-tywny, optymistycznie nastawiony do ¿ycia, przejawia radoæ ¿ycia i pasjê dzia³ania, odwagê;
twórczoæ w jakiej dziedzinie uwra¿liwia cz³owieka na piêkno wiata, umo¿liwia g³êbsze prze¿ywanie rzeczywistoci, rozwijanie talentów, samo-realizacjê;
gotowoæ do powiêceñ empatiê, zdolnoæ do rezygnacji z w³asnych in-teresów i preferencji w razie potrzeby, umiejêtnoæ uwzglêdniania dobra drugiego cz³owieka w swoich dzia³aniach.
Osi¹ganie dojrza³ej osobowoci to zadanie, które stoi przed ka¿dym cz³owie-kiem. Nie dokonuje siê to w jednej chwili, lecz jest to specyficzny i niepowtarzal-ny proces dla ka¿dej jednostki. M³odzi ludzi potrzebuj¹ pomocy w tym zakresie, konieczne jest wspó³dzia³anie i wspó³praca m³odego cz³owieka z nauczycielami, wychowawcami, katechetami i rodzicami w atmosferze wzajemnego poszanowa-nia odmiennoci pogl¹dów, szacunku dla godnoci i ¿yczliwoci.
Warto zaznaczyæ, ¿e przygotowanie zawodowe jest realizowane przez d³ugi czas na ró¿nych poziomach, bo wspó³czenie wymagania s¹ wysokie, tymczasem przygotowanie do ma³¿eñstwa, podjêcia jednej z ról spo³ecznych, jest minimalne i niewystarczaj¹ce27. St¹d ogromna rola rodziców, nauczycieli i wychowawców oraz katechetów, duszpasterzy, tym bardziej, ¿e dowiadczenie przekazywane z po-kolenia na pokolenie jest niewystarczaj¹ce, gdy¿ bardzo szybko zmienia siê wiat i sam cz³owiek. Trzeba tak¿e podkreliæ, ¿e mamy dzisiaj do czynienia z pewnym paradoksem, gdy¿ cz³owiek stan¹³ na Ksiê¿ycu, wymyli³ sztuczn¹ inteligencjê, osi¹gn¹³ znaczny postêp medyczny, ingeruje we w³asn¹ naturê, a jednak dalej ma problem z samym sob¹ i z relacjami z drugim cz³owiekiem. St¹d tony lekarstw uspokajaj¹cych czy próby samobójcze, bo cz³owiek ma trudnoæ w odnalezieniu siê w otaczaj¹cym wiecie. Najwiêkszym pragnieniem ludzkim jest kochaæ i byæ kochanym, zatem ma³¿eñstwo jest spe³nieniem ludzkiej potrzeby, a jednak ci¹gle cz³owiek ma problemy z kszta³towaniem satysfakcjonuj¹cych zwi¹zków z drugim cz³owiekiem. Wywalczy³ swobodê seksualn¹, podj¹³ kontrolê urodzin, organizuje internetowy dobór par czy serwis randkowy, ale te rozwi¹zania zawiod³y i nie przy-nios³y oczekiwanych rezultatów, bo nie têdy droga.
NARZECZEÑSTWO I JEGO G£ÊBOKI SENS ORAZ ZNACZENIE
DLA ¯YCIA MA£¯EÑSKO-RODZINNEGO
Wspó³czenie pomija siê okres narzeczeñstwa i jego znaczenie dla przysz³o-ci ma³¿onków. Zjawisko to zosta³o potraktowane jako przynale¿ne do przesz³oprzysz³o-ci, dzi ju¿ niemodne, a nawet niepotrzebne. Wczeniej, na przestrzeni kilkudziesiê-ciu lat, dokonano redefinicji tego pojêcia. W przesz³oci okres narzeczeñstwa traktowano jako czas od zarêczyn do lubu. Potem, co jest aktualne jeszcze do dzisiaj, narzeczeñstwo rozumiano jako czas wzajemnego poznania, poznania potencjalnego przysz³ego ma³¿onka oraz okres przygotowania m³odych do wspólnego ¿ycia, a tak¿e etap podejmowania ostatecznej decyzji, zdobywania moralnej pewnoci, ¿e z tym cz³owiekiem chcê spêdziæ resztê ¿ycia. Dlatego narzeczeñstwo zwykle koñczy siê decyzj¹ o zawarciu zwi¹zku ma³¿eñskiego28. W przesz³oci po podjêciu takiej decyzji mia³o miejsce tak¿e zbli¿enie rodzin, z których pochodzili narzeczeni, wspierano te¿ ich w zamierzeniach ma³¿eñskich. Wspó³czenie, w zwi¹zku z mocno rozwiniêtym indywidualizmem, m³odzi chc¹ byæ w tej kwestii autonomiczni i raczej nie oczekuj¹ pomocy starszego pokole-nia, mo¿e jedynie finansowej. Wszechobecne jest przyzwolenie na samodzielne, subiektywne, czêsto emocjonalne planowanie ma³¿eñstwa, kwestie rozwagi, zdrowego rozs¹dku, prawa i obowi¹zku s¹ odsuwane i ignorowane, tak¿e przez najstarsze pokolenie. Warto tak¿e zwróciæ uwagê na to, ¿e obecnie prawie nie u¿ywa siê okrelenia „mój narzeczony”, moja narzeczona” – bo to przecie¿ nie-dzisiejsze, niemodne. W zastêpstwie wprowadza siê pojêcie ch³opak//partner, dziewczyna/partnerka, co brzmi wspó³czenie i niezobowi¹zuj¹co, choæ z nut¹ trwa³oci. Dlatego wa¿nym postulatem w kszta³towaniu odpowiedniej postawy m³odego pokolenia do ma³¿eñstwa jest tak¿e dowartociowanie okresu narze-czeñstwa (by nie powiedzieæ jego reaktywacja).
Narzeczeñstwo to wa¿ny etap ¿ycia rodzinnego i jak ka¿dy okres rozwojo-wy ma okrelone zadania, a ich niezrealizowanie skutkuje zak³óceniami nie tyl-ko na tym etapie, ale tak¿e w przysz³oci, w tyl-kolejnych fazach ¿ycia ma³¿eñstyl-ko- ma³¿eñsko--rodzinnego. Zadaniem tego okresu, o czym by³a mowa powy¿ej, jest przede wszystkim wzajemne poznanie, przekonanie siê, czy ma siê wspólne wartoci, podobne pogl¹dy na zasadnicze kwestie ¿yciowe, nauczenie siê komunikacji, by umieæ rozmawiaæ i s³uchaæ. Chodzi o lepsze poznanie drugiej osoby, aby mo¿na by³o podj¹æ bardziej wiadom¹ decyzjê. Niewykluczona jest akceptacja kogo, mimo jego braków, ale warto i trzeba o nich wiedzieæ. W konsekwencji unika siê wielu rozczarowañ i pretensji, czêsto nieuzasadnionych. Nie wystarczy przy tym 28 Por. W. Majkowski, Socjologia rodziny, w: Rodzina bezcenny dar i zadanie, red. J. Stala, E. Osewska, Radom 2006, s.395; tak¿e M. Braun-Ga³kowska, Psychologia domowa, Lublin 2008, s. 96.
poznaæ, jaki kto jest, ale jak siê zmienia. Oczywicie nie mo¿na wszystkiego przewidzieæ, ale pewne tendencje s¹ sta³e29. Dlatego wa¿ne jest, by zmieniæ moment wyboru w proces wyboru, to znaczy rozci¹gn¹æ go w czasie tak, by w okresie, kiedy potrafi siê jeszcze kierowaæ swoimi uczuciami i kiedy nie za-sz³y jeszcze fakty uniemo¿liwiaj¹ce zmianê decyzji, poznaæ bli¿ej przysz³ego wspó³ma³¿onka30.
Wybór wspó³ma³¿onka oraz podjêcie wiadomej decyzji o zawarciu zwi¹zku ma³¿eñskiego jest wa¿n¹ kwesti¹, poniewa¿ ma³¿eñstwo jest ¿yciem we dwoje, zwi¹zkiem mê¿czyzny i kobiety, który dotyczy wszelkich aspektów egzystencji i który w swoim za³o¿eniu jest trwa³y, zawiera siê go na ca³e ¿ycie, bo w innym przypadku nie móg³by byæ fundamentem rodziny, gdzie konieczne jest poczucie bezpieczeñstwa i stabilizacji. Mimo ¿e rozwód wpisa³ siê na sta³e w nasz¹ rze-czywistoæ, to nie mo¿na go traktowaæ jako zjawiska normalnego, bo zawsze wi¹¿e siê z pora¿k¹, cierpieniem ma³¿onków i ich bliskich. Dlatego wybór ma³-¿onka w tej perspektywie ma du¿e znaczenie31.
FENOMEN MI£OCI
Podstawow¹ kwesti¹ zwi¹zan¹ z zawieraniem lubu sakramentalnego jest te¿ w³aciwe rozumienie mi³oci i realizowanie jej w ¿yciu w prawid³owej for-mie, a nie jego karykatury. Czym jest mi³oæ? To pytanie zadaje sobie wielu lu-dzi, dla których wa¿ne s¹ ich egzystencja oraz relacje interpersonalne, ma³¿eñstwo. Odpowied jednak nie jest ³atwa, gdy¿ jest to pojêcie wieloznaczne. W naszych rozwa¿aniach zatrzymamy siê na zjawisku mi³oci mê¿czyzny i kobiety wobec siebie.
Rozpoczynaj¹c rozwa¿ania nad fenomenem mi³oci, nale¿y w pierwszej ko-lejnoci wskazaæ, ¿e jest to najbardziej w³aciwa i po¿¹dana dla cz³owieka po-stawa wobec drugiego, forma relacji z innymi osobami, decyduj¹ca o jego spe³-nieniu i szczêciu, dlatego jest egzystencjaln¹ postaw¹, sposobem jego istnienia w wiecie. Prawdziwa mi³oæ mo¿liwa jest przy tym tylko miêdzy osobami, bo zak³ada komunikacjê oraz respektowanie godnoci, wartoci i równoci dru-giego32.
Mi³oæ jest zjawiskiem dynamicznym, procesem zmian zachodz¹cych w czasie. Jest aktywnym, pozytywnym ustosunkowaniem siê do drugiego
cz³o-29 Por. M. Braun-Ga³kowska, Psychologia domowa, s. 96, 93-94. 30 Tam¿e, s. 93.
31 Por. tam¿e, s. 91.
32 Por. W. Bo³oz, Rozwój i integracja p³ciowoci cz³owieka, w: Wychowanie do ¿ycia w rodzi-nie. Ksi¹¿ka dla nauczycieli, rodziców i wychowawców, red. K. Ostrowska, M. Ry, Warszawa 1999, s. 52.
wieka33. Zwykle pocz¹tkow¹ jej faz¹ jest zauroczenie drug¹ osob¹, okrelane mianem zakochania. Jednak prawdziwa mi³oæ zaczyna siê wtedy, gdy osoba do-strzega wartoci w drugim cz³owieku, zarówno piêkna zewnêtrznego, jak i we-wnêtrznego, które poci¹ga. Osoby pragn¹ jak najczêciej przebywaæ ze sob¹. Mi³oæ rozwija siê, gdy wystêpuje wzajemny szacunek, czemu towarzyszy ¿ycz-liwoæ, autentyczne pragnienie dobra, troska o drugiego i jego rozwój. Mi³oæ wi¹¿e siê ze wspó³odczuwaniem emocji drugiej osoby, uczestniczeniem w jej radociach i smutkach, zdolnoci¹ rozumienia, prze¿ywania i komunikowania siê z ni¹, zaspokajania potrzeb, a to przyczynia siê do wytworzenia g³êbokich wiêzi miêdzy tymi osobami, wzbogacania osobistych dowiadczeñ o nowe prze¿ycia, a tym samym do rozwoju siebie. Dla rozwoju mi³oci wa¿na jest tak¿e czu³oæ, zarówno prze¿ywana, jak i okazywana, oraz wra¿liwoæ na cz³owieka, szczeroæ, zainteresowanie sprawami drugiego, wzajemne wspieranie w ró¿nych sytuacjach ¿yciowych, troska i ¿yczliwoæ, pozytywne relacje uczuciowe, otwartoæ na za-spokajanie potrzeb, a to wszystko przyczynia siê do tego, ¿e ludzie czuj¹ siê szczêliwi. Nie mo¿na mówiæ o kszta³towaniu postawy mi³oci bez odniesienia do dialogu rozumianego jako proces, w którym odbywa siê dwukierunkowy prze-p³yw informacji, przemyleñ, s¹dów, opinii, myli i prze¿yæ pomiêdzy partnera-mi. Ma tu miejsce przekaz i odbiór wiadomoci oraz chêæ zrozumienia i osi¹g-niêcie wzajemnego porozumienia. Aby dialog móg³ zaistnieæ, trzeba uznaæ partnera za równego sobie, osobê woln¹, maj¹c¹ swoj¹ indywidualnoæ i w³asne potrzeby. U podstaw dialogu le¿y tak¿e szacunek dla innoci drugiego, otwar-toæ, zgodnoæ sygna³ów werbalnych z niewerbalnymi. Z postaw¹ mi³oci wi¹¿e siê tak¿e umiejêtnoæ w³aciwego poszukiwania rozwi¹zañ w przypadku ró¿nic i konfliktów oraz zdolnoæ do wybaczania. Nieod³¹cznym elementem jest tak¿e odpowiedzialnoæ za siebie i drugiego cz³owieka oraz tworzenie dobra i goto-woæ do pewnego typu powiêceñ. Wrogiem prawdziwej mi³oci jest stawianie warunków, tzw. mi³oæ warunkowa (kocham ciê, ale pod pewnymi warunka-mi ). Kiedy druga osoba nie spe³nia tych warunków, wówczas mi³oæ siê koñczy. Prawdziwa mi³oæ nie stawia warunków i nie pragnie zmieniaæ drugiej osoby wed³ug w³asnych oczekiwañ, ³¹czy siê z jej akceptacj¹. Ponadto anga¿uje ca³ego cz³owieka, staje siê wy³¹czna i wierna34.
Powy¿sze spojrzenie na fenomen mi³oci suponuje, ¿e jest procesem zacho-dz¹cym miêdzy osobami i jest rozci¹gniêty w czasie. Jest to umiejêtnoæ, której cz³owiek siê uczy i która siê rozwija, przechodz¹c ró¿ne etapy. Powinna siê zmie-niaæ i rosn¹æ razem z cz³owiekiem, od którego zale¿y jej jakoæ. Mi³oæ nie jest niezale¿n¹ si³¹, czym danym z zewn¹trz. Jest tym, co dokonuje siê miêdzy dwoj-giem ludzi i w³anie od nich zale¿y. Trudnoæ wi¹¿e siê z tym, ¿e obie strony
33 M. Ry, Ku dojrza³ej osobowoci, s. 23. 34 Por. tam¿e, s. 23-25.
musz¹ byæ zaanga¿owane, musz¹ wykazywaæ pewn¹ wstêpn¹ dojrza³oæ i prag-nienie dalszego rozwoju. lub nie powinien byæ szczytowym momentem rozwo-ju mi³oci miêdzy ludmi, a czêsto tak jest, jest rozpoczêciem nowego etapu, w którym podejmuje siê odpowiedzialnoæ na zawsze, a mi³oæ narzeczeñska zmienia siê w ma³¿eñsk¹. Ma³¿onkowie nie tylko s¹ ze sob¹, ale tak¿e dzia³aj¹ wspólnie, co zapewnia im rozwój zwi¹zku i mi³oci35. Wskazuj¹c na cechy mi-³oci ma³¿eñskiej, nale¿y podkreliæ, ¿e: jest to mi³oæ prawdziwie ludzka, czyli cielesna i duchowa, obejmuj¹ca wszystkie sfery istnienia cz³owieka, ponadto jest to mi³oæ pe³na, poniewa¿ zmierza do pe³nego zjednoczenia osobowego i jest nastawiona na dobro obydwojga partnerów. Mi³oæ ma³¿eñska jest wierna, czyli nierozerwalna i wy³¹czna, bo anga¿uje siê g³êboko w wiat drugiej osoby, jest tak¿e mi³oci¹ p³odn¹, otwart¹ na ¿ycie. W przypadku chrzecijan mi³oæ ludz-ka jest nadprzyrodzona, bo udoskonalana i podnoszona przez w³¹czenie jej w Mi³oæ miêdzy Ojcem i Synem, co dokonuje siê w obrzêdzie sakramentu ma³-¿eñstwa36.
Jakoæ mi³oci zale¿y od cz³owieka, który kocha. Nie mo¿na jej traktowaæ jako uczucia, bo to tak¿e: wybór cz³owieka, jego wola, pragnienie trwania, decy-zja oraz wiernoæ. W prawdziwej mi³oci, choæ w ró¿nych proporcjach, wystê-puj¹ trzy poziomy mi³oci. Pierwszym z nich jest mi³oæ zmys³owa – sex (po-pêd, seksualny instynkt, który jest w ka¿dym zdrowym cz³owieku, po¿¹danie zmys³owe podporz¹dkowane rozumowi, woli, uczuciom i sumieniu, cechuje go potrzeba fizycznego zbli¿enia i posiadania partnera, jest to p³aszczyzna mi³oci egoistycznej, nastawionej na zaspokajanie i roz³adowanie napiêcia seksualnego oraz prze¿ywania przyjemnoci). Drugi to mi³oæ emocjonalna eros (sympatia, wiê psychiczna, zakochanie, zauroczenie, upodobanie w sferze uczuciowej, ta p³aszczyzna ³¹czy ludzi ze sob¹, jednak zainteresowanie drug¹ osob¹ ma miejsce ze wzglêdu na siebie, na w³asne zadowolenie czy radoæ, któr¹ daje druga osoba, ma charakter uczuciowy, zatem przemijaj¹cy i zmienny, dlatego nie zapewnia trwa³oci w zwi¹zku dwojga ludzi). Trzeci etap to mi³oæ duchowa – caritas,
agape (zale¿na od woli cz³owieka, intencjonalna, chêæ czynienia dobra, jest
doj-rza³a, ¿yczliwa i g³êboka, nie kieruje siê egoizmem, zwraca siê ku drugiej oso-bie, pragn¹c jej dobra, jest to wierna przyjañ, bezinteresowny i wzajemny dar z siebie dla drugiego, wyjcie ku osobie, d¹¿enie do pe³ni rozwoju, w tej p³asz-czynie najwa¿niejsze jest zaanga¿owanie jednostki, czyli wola cz³owieka chêæ pragnienia dobra dla drugiego, wymaga wysi³ku i pracy nad sob¹, wynika z naj-g³êbszych wartoci moralnych i religijnych, im w wiêkszym stopniu mi³oæ zmy-s³owa podporz¹dkowana jest mi³oci na poziomie psychiczno-duchowym, tym w wiêkszym stopniu mi³oæ jest zintegrowana i dojrza³a). Ka¿dy z wymienionych
35 Por. M. Braun-Ga³kowska, Psychologia domowa, s. 117-118. 36 Por. W. Bo³oz, Rozwój i integracja p³ciowoci cz³owieka, s. 54-55.
poziomów jest bardzo wa¿ny, wiêc nale¿y je uwzglêdniaæ w procesach wycho-wania. Cz³owiek jest istot¹ cielesno-duchow¹, dlatego istnieje i funkcjonuje na ró¿nych poziomach (cielesno-zmys³owym, psychicznym, duchowym). W zwi¹z-ku z tym, ¿e mi³oæ jest sposobem istnienia cz³owieka i jego stosunkiem do in-nych, mo¿e przyjmowaæ ró¿ne postacie, zale¿ne od poziomu rozwoju cz³owieka czy dominuj¹cego czynnika w jego egzystencji. Poszczególne poziomy mi³oci mog¹ przy tym i powinny siê integrowaæ i wystêpowaæ ³¹cznie, gdy¿ osoba ludz-ka jest jednoci¹37. Aby jednak mi³oæ wzrasta³a, konieczne s¹ cztery zasady cy-wilizacji mi³oci, wskazane przez Jana Paw³a II: osoba nad rzecz¹, byæ przed mieæ, etyka przed technik¹, mi³osierdzie przed sprawiedliwoci¹38.
Mi³oæ jest z³o¿onym fenomenem, st¹d próbom zrozumienia go towarzysz¹ próby roz³o¿enia go na prostsze sk³adniki. Bogdan Wojciszke39 w tej perspekty-wie podaje koncepcje Roberta Jeffreya Sternberga, który wyró¿ni³ w mi³oci trzy zasadnicze sk³adniki: intymnoæ, namiêtnoæ i zobowi¹zanie do utrzymania zwi¹zku (zaanga¿owanie).
Intymnoæ rozumiana jest jako pozytywne uczucia i towarzysz¹ce im dzia-³ania, które wywo³uj¹ przywi¹zanie, bliskoæ i wzajemn¹ zale¿noæ partnerów od siebie40. O jej obecnoci w zwi¹zku wiadcz¹ nastêpuj¹ce uczucia i zachowa-nia, których lista powsta³a w wyniku prowadzonych badañ: pragnienie dbania o dobro partnera, okazywanie jemu szacunku, prze¿ywanie szczêcia w jego obec-noci oraz z jego powodu, wa¿ne jest przekonanie, ¿e mo¿na liczyæ na niego oraz wzajemne zrozumienie i w³aciwa komunikacja, istotne te¿ jest dzielenie siê prze¿yciami i wszelkimi dobrami, jak równie¿ dawanie i otrzymywanie uczucio-wego wsparcia oraz uwa¿anie partnera za wa¿ny element w³asnego ¿ycia. Prze-miany w zakresie intymnoci maj¹ ³agodn¹ si³ê i przebieg, poniewa¿ si³a uczuæ i dzia³añ sk³adaj¹cych siê na intymnoæ ronie powoli w miarê trwania zwi¹zku i jeszcze wolniej opada, zyski psychiczne malej¹ wraz z up³ywem czasu41.
Drugi sk³adnik mi³oci w tej koncepcji to namiêtnoæ, która jest uk³adem sil-nych emocji pozytywsil-nych i negatywsil-nych, w po³¹czeniu z pobudzeniem fizjolo-gicznym. Dominuj¹cym jej elementem s¹ wystêpuj¹ce w ró¿nej postaci pragnie-nia erotyczne. Jej dynamika jest inna ni¿ przemiany intymnoci, jest bardziej dramatyczna, poniewa¿ intensywnie ronie, szybko osi¹gaj¹c swój szczyt, oraz 37 Por. W. Bo³oz, Rozwój i integracja p³ciowoci cz³owieka, s. 54; W. Szewczyk, Mi³oæ wa-runkiem rozwoju, w: Wychowanie do ¿ycia w rodzinie, s. 62-65; M. Ry, Wzajemne relacje ma³¿on-ków, w: Wychowanie do ¿ycia w rodzinie, s. 112; B. Wojciszke, Psychologia mi³oci. Intymnoæ namiêtnoæ zobowi¹zanie, Gdañsk 2010, s. 332-334.
38 Por. W. Szewczyk, Mi³oæ warunkiem rozwoju, s. 68.
39 Por. B. Wojciszke, Psychologia mi³oci. Intymnoæ – namiêtnoæ – zobowi¹zanie, s. 10. 40 Tam¿e.
równie szybko ganie i spada do zera, a jej ostateczny koniec po³¹czony jest z negatywnymi emocjami42.
Ostatnim sk³adnikiem jest tutaj zobowi¹zanie rozumiane jako decyzje, my-li i dzia³ania ukierunkowane na przekszta³cenie relacji mi³osnej w trwa³y zwi¹-zek oraz na utrzymanie tego zwi¹zku pomimo wystêpowania ró¿nych prze-szkód43. O sile i zarazem s³aboci tego elementu decyduje to, ¿e jest on wysoce podatny na wiadom¹ kontrolê partnerów (udzia³ ich woli i rozumu). Dlatego w udanym zwi¹zku zobowi¹zanie jest najbardziej stabilnym sk³adnikiem. Wysi³ek sensownie i stosownie wk³adany przez kochaj¹cych siê ludzi w utrzymanie zwi¹z-ku przyczynia siê automatycznie do procesu jego samopodtrzymywania siê. Jeli chodzi o dynamikê zobowi¹zania, to pocz¹tkowo ronie ono wolno, a w miarê narastania namiêtnoci i intymnoci jego wzrost jest coraz szybszy. Ustabilizowa-nie zobowi¹zania potem trwa do koñca zwi¹zku. PrzerwaUstabilizowa-nie zwi¹zku to zwykle zaprzestanie dzia³añ zwi¹zanych z zobowi¹zaniem, wówczas spada ono do zera44.
W KIERUNKU REALIZACJI MI£OCI ¯YCIE MA£¯EÑSKIE
Fundamentem satysfakcjonuj¹cego ¿ycia rodzinnego jest dojrza³e ma³¿eñ-stwo. Jest to prawda, któr¹ czêsto dzisiaj siê pomija. Ma³¿eñstwo jest nowym uk³adem, którego twórcami s¹ ma³¿onkowie odpowiedzialni za jego jakoæ. Do-tyczy to tak¿e rodziny. Je¿eli uk³ad ma³¿eñsko-rodzinny funkcjonuje w sposób zaburzony, swój pocz¹tek zwykle ma w osobach, które go inicjuj¹, czyli w mê¿u i ¿onie. Dlatego w poszukiwaniu udanego ma³¿eñstwa warto zmierzaæ w kierun-ku osobistej dojrza³oci, na co wskaza³ymy powy¿ej, a co wi¹¿e siê z odpowie-dzialnoci¹ za swoje myli, uczucia i dzia³anie wobec siebie i wspó³ma³¿onka. Ma³¿eñstwo jest zwi¹zkiem mê¿czyzny i kobiety dwóch indywidualnoci, które wspólnie maj¹ tworzyæ jedn¹ spójn¹ ca³oæ45. Jest to proces d³ugotrwa³y (tymczasem wspó³czenie w cenie s¹ szybkie zyski i dominuje natychmiasto-woæ: c h c ê i m a m) i nie³atwy, a jego pocz¹tki siêgaj¹ okresu narzeczeñstwa czy wspó³czesnego chodzenia z sob¹. St¹d ma³¿eñstwo jest d³ugofalow¹ inwe-stycj¹ oraz zadaniem, którego podejmuj¹ siê ma³¿onkowie, a u jego podstaw winny le¿eæ mi³oæ i wolny wybór. Nie ma jednej recepty na szczêcie w zwi¹z-ku, ale przecie¿ dla wielu osób ma³¿eñstwo jest niezwyk³¹ ¿yciow¹ przygod¹, ród³em pozytywnych, choæ czêsto i trudnych dowiadczeñ, katalizatorem oso-bistego rozwoju.
42 Por. tam¿e, s. 14-17. 43 Tam¿e, s. 17. 44 Por. tam¿e, s. 17-19.
Wa¿n¹ misj¹ ma³¿eñsk¹ jest tworzenie podstaw jednoci i wiêzi. Kszta³towa-nie wspólnoty to budowaKszta³towa-nie „my (z odrêbnych „ja przy zachowaniu odpowied-niej autonomii), co ³¹czy siê z powstawaniem napiêæ i konfliktów, poniewa¿ dwie osoby dziel¹: rodzina pochodzenia, wychowanie, znajomi i przyjaciele, zwycza-je i tradyczwycza-je, p³eæ, oczekiwania i potrzeby itp.
Droga budowania „my prowadzi jednak od poznania i akceptacji siebie, ja-kim siê jest. Gdy cz³owiek zna siebie, chce i potrafi poznawaæ innych. Wówczas mo¿e zrozumieæ drugiego i zaakceptowaæ go takim, jakim jest, bez „naprawiania, wychowywania” (j a g o z m i e n i ê d l a m n i e o n s i ê z m i e n i…). Próba zmiany wspó³ma³¿onka wi¹¿e siê z negacj¹ jego atrakcyjnoci, odmienno-ci i wartoodmienno-ci, jego samego. Tymczasem akceptacja odmiennoodmienno-ci mo¿e staæ siê szans¹ na wzbogacenie siebie i zwi¹zku.
Ma³¿onkowie, rozwijaj¹c swoje indywidualnoci, musz¹ daæ sobie szansê wzrastania jako wspólnota ma³¿eñska. Musz¹ odnaleæ harmoniê pomiêdzy „ja” i „my. Chodzi o wyzbycie siê egoizmu wobec ma³¿onka (ale bez wyrzekania siê siebie) oraz odnalezienie w³aciwej miary dla rzeczy wa¿nych i mniej wa¿nych.
Czêsto mo¿na us³yszeæ powiedzenie, i¿ j e d n o æ w m a ³ ¿ e ñ s t w i e b u d u j e s i ê w o k ó ³ t r z e c h m e b l i : s t o ³ u , ³ o ¿ a i o ³ t a r z a. Dla niektórych brzmi to ma³o nowoczenie, traktuj¹ takie sformu³owanie jak relikt przesz³oci. Tymczasem wspólnotowoæ przejawia siê w ró¿nych drobiazgach ¿ycia codziennego46 i powy¿sze kwestie staj¹ siê bardzo przydatne.
Je¿eli ma³¿eñstwo, a potem równie¿ rodzina, spotyka siê razem przy stole na wspólny posi³ek, wówczas jest szansa na choæby krótkie przebywanie ze sob¹ i rozmowê, by poznaæ sprawy i problemy innych. Warto o tym przypominaæ, po-niewa¿ wspó³czesne ma³¿eñstwa i rodziny rzadko zasiadaj¹ razem do sto³u. Ze wzglêdów ekonomicznych jada siê „na miecie, w pracy, szkole. Czêsto rów-nie¿ rodzice, chc¹c pomóc swoim doros³ym dzieciom, zapraszaj¹ je na obiady i ka¿de spo¿ywa posi³ek osobno. W konsekwencji coraz mniej jest szans i czasu na wzmacnianie wiêzi i budowanie wspólnoty. Oczywicie, przy stole nie tylko spo¿ywa siê posi³ki, ale wspólnie z dzieæmi mo¿na pisaæ kartki okolicznociowe czy listy do najbli¿szych, obmylaæ weekendowe lub wakacyjne plany, robiæ lu-dziki z kasztanów i ¿o³êdzi, przygotowywaæ pomys³owe drobiazgi dla bliskich. Wówczas stó³ ³¹czy pokolenia.
¯ycie intymne ma³¿onków (wspólnota ³o¿a) jest wa¿nym elementem wp³y-waj¹cym na rozwój mi³oci i wiêzi miêdzy ma³¿onkami. Prze¿ywanie wspólne-go zadowolenia i przyjemnoci w tej perspektywie ³¹czy wspó³ma³¿onków ze sob¹, daje im energiê i motywuje do tego, by dbali o inne dziedziny wzajemnych
relacji, umacnia poczucie wzajemnej troski, czu³oæ, opiekê i przynale¿noæ oraz w³asn¹ wartoæ, potwierdza mêskoæ i kobiecoæ, stanowi podstawê potrzeby rodzicielstwa. Czasem, niestety, mo¿e siê przekszta³caæ w narzêdzie manipulacji, szanta¿u i dominacji (N i e b y ³ e d l a m n i e d z i s i a j w y s t a r c z a j ¹ -c o m i ³ y , w i ê -c n i -c z t e g o …). Jeli nie ma harmonii seksualnej, wystê-puj¹ tak¿e trudnoci w dialogu ma³¿eñskim na wielu p³aszczyznach. Aby tak nie by³o, warto, by „³ó¿ko nie by³o tylko miejscem, gdzie wymieniane s¹ informa-cje o faktach, ale sta³o siê miejscem w³aciwej rozmowy o odczuciach, potrze-bach i oczekiwaniach, bo prowadzi to do zrozumienia, jest znakiem bliskoci i otwartoci, jak równie¿ umo¿liwia dawanie sobie ciep³a i wsparcia. ¯ycie sek-sualne wi¹¿e mocno ludzi, ale jak siê okazuje nie na d³ugo, jeli nic innego ich nie ³¹czy. Ono wzmacnia wiê, ale jej nie tworzy. Akt seksualny nie jest si³¹ ³¹cz¹c¹. Cia³o nie ma mocy po³¹czenia ludzi47. Warto równie¿ pamiêtaæ, ¿e wspó³¿ycie seksualne nie rozwi¹¿e za ma³¿onków konfliktów i nieporozumieñ48. Wspó³czenie w perspektywie budowania wspólnoty o³tarza myli siê prze-wa¿nie o tym, co stanowi fundament ¿ycia, co dla ma³¿onków jest najprze-wa¿niejsze i do czego siê odnosz¹. S¹ to wszelkie kwestie dotycz¹ce ducha i wiary oraz podstawowe zasady, system wartoci, którymi kieruj¹ siê w ¿yciu. Trwa³oci ma³¿eñstwa sprzyjaj¹ wa¿ne wspólne wartoci, równie¿ wartoci przysiêgi ma³-¿eñskiej.
Dlatego dla dobra swojego zwi¹zku i rodziny ma³¿onkowie musz¹ wspólnie (nie indywidualnie) odpowiedzieæ na podstawowe pytania: Jaka jest rola kobiety i ¿ony? Jaka jest rola mê¿czyzny i mê¿a? Jaki jest cel naszego ma³¿eñstwa? Czy chodzimy do kocio³a? Kim s¹ dla nas dzieci? Jak bêdziemy je wychowywaæ? Szczere odpowiedzi na tego typu pytania pozwol¹ na stworzenie swoistej filozo-fii ma³¿eñstwa, a potem rodziny, która kreuje ¿ycie tej ma³ej wspólnoty. Je¿eli taka filozofia nie jest jasna, dobrze sprecyzowana, przemylana, wspólna, poci¹-ga za sob¹ chaos w ¿yciu ma³¿eñstwa i rodziny oraz w przekazie wartoci m³o-dym pokoleniom.
Ma³¿eñstwo ma zwykle swoje ród³o w zakochaniu, które jest uczuciem wspania³ym, ale przemijaj¹cym. Dlatego ma³¿onkowie, w trosce o siebie i swój zwi¹zek, powinni przez pracê nad sob¹ przemieniaæ zakochanie w mi³oæ po-stawê, która sprzyja budowaniu wspólnego „my i zmierza do szczerej przyjani wyra¿onej zgod¹ na siebie nawzajem, ¿yczliwoci¹, otwartoci¹ i chêci¹ przeby-wania ze sob¹ bez wzglêdu na to, co siê zdarzy.
47 Por. W. Pó³tawska, Przygotowanie do ma³¿eñstwa, s. 82.
48 Por. B. Mierzwiñski, Mê¿czyzna jako m¹¿ i ojciec, w: Wychowanie do ¿ycia w rodzinie, s. 173-174; M. Ry, Wzajemne relacje ma³¿onków, s. 116-118.
Mi³oæ jest jedn¹ z pierwszych wartoci, któr¹ partnerzy wnosz¹ do swojego zwi¹zku, oraz szczególnym rodzajem wiêzi, dziêki której ma³¿eñstwo staje siê najg³êbszym zjednoczeniem dwojga osób49.
INWESTYCJA W RELACJE MA£¯EÑSKIE SZANS¥ OSI¥GNIÊCIA SUKCESU
W ¯YCIU MA£¯EÑSKO-RODZINNYM
Relacja miêdzy mê¿em i ¿on¹ jest w rodzinie relacj¹ podstawow¹. To ona warunkuje jej trwanie. Dobra jej jakoæ wp³ywa na poczucie zadowolenia wszyst-kich cz³onków rodziny, jej zak³ócenie za odbija siê negatywnie na ich ¿yciu. Ma³¿onkowie bardzo czêsto ten fakt ignoruj¹. Twierdz¹, ¿e zaburzenie ich rela-cji, o ile nie doprowadzi do rozwodu, jest tylko ich osobist¹ spraw¹, która nie dotyczy dzieci i nie zmienia sytuacji ca³ej rodziny. Nic bardziej b³êdnego ni¿ ta-kie przekonanie! Rodzina stanowi system, w którym poszczególne relacje miê-dzyosobowe s¹ od siebie wzajemnie zale¿ne i tworz¹ ca³oæ50. Dlatego trzeba w niej przede wszystkim dbaæ o wspó³ma³¿onka. Z nim idzie siê wspóln¹ drog¹ do wspólnego celu. W tym miejscu mo¿e siê zrodziæ pytanie, czy takie postêpo-wanie nie krzywdzi dziecka? Nie nale¿y siê tego obawiaæ, albowiem najkorzyst-niejsz¹ sytuacj¹ dla dziecka jest zgodna i wierna mi³oæ rodziców, daj¹ca mu po-czucie bezpieczeñstwa i stabilizacji. Rodzice s¹ dla dziecka podstaw¹ ¿ycia zarówno w sensie dos³ownym, jak i psychologicznym.
W rodzinie wszyscy s¹ od siebie wzajemnie zale¿ni; podobnie jest z relacja-mi. Postêpowanie jednego ma³¿onka wp³ywa na postêpowanie drugiego, co z kolei zwrotnie oddzia³uje na zachowanie pierwszego, gdy¿ zachowania osób wzajemnie siê wzmacniaj¹51. W zwi¹zku ma³¿eñskim, gdzie partnerzy s¹ zado-woleni, wzmacniaj¹ siê wiêzi i poczucie szczêcia: ¿ona, której oczekiwania s¹ spe³nione, okazuje mê¿owi zainteresowanie i bliskoæ, chêtnie pomaga; m¹¿ do-brze czuje siê w tej sytuacji, chêtnie przebywa z ¿on¹, pomaga w pracach domo-wych, okazuje swoj¹ mi³oæ; ¿ona jest pogodna, okazuje mê¿owi zainteresowa-nie i ciep³o itd. W sytuacji przeciwnej, w ma³¿eñstwach zainteresowa-niezadowolonych: ¿ona prze¿ywa frustracjê, gdy¿ jej potrzeby nie zostaj¹ zaspokojone, jest niespokojna, koncentruje siê na sobie, oskar¿a mê¿a; m¹¿ czuje siê lekcewa¿ony i odrzucony, raczej unika ¿ony, niechêtnie pomaga, to powoduje u ¿ony frustracje, nerwowoæ itd. Powstaje b³êdne ko³o. Mo¿na opisaæ wiele mechanizmów tego typu, przy czym wa¿ny jest kierunek tych wzmocnieñ, poniewa¿ okrela dynamikê relacji
49 M. Ry, Wzajemne relacje ma³¿onków, s. 111.
50 Por. ten¿e, Relacje wewn¹trzrodzinne w wietle badañ psychologicznych, w: Oblicze wspó³-czesnej rodziny polskiej, red. B. Mierzwiñski, E. Dybowska, Kraków 2003, s. 30.
ma³¿eñskiej, która zmierza albo do rozwoju, albo do dezintegracji wiêzi ma³¿eñ-skiej. Konsekwencje dla funkcjonowania rodziny s¹ powa¿ne, gdy¿ wszystko, co siê dzieje miêdzy rodzicami, ma wp³yw na ka¿de z dzieci, a tak¿e na relacje miêdzy samymi dzieæmi52.
Wa¿nym czynnikiem szczêcia ma³¿eñskiego jest umiejêtnoæ dobrej komu-nikacji. Przede wszystkim musi ona istnieæ. Tymczasem codzienne dowiadcze-nie wskazuje, ¿e z powodu braku czasu, zbyt szybkiego tempa ¿ycia, ma³¿onko-wie rozmawiaj¹ niema³¿onko-wiele (niektórzy badacze problemu wskazuj¹, ¿e rednio oko³o 7-10 minut dziennie), a jeli ju¿ rozmawiaj¹, to zwykle o sprawach zwi¹-zanych z organizacj¹ ¿ycia rodzinnego (kto odbierze dzieci ze szko³y, kto zrobi zakupy). B³êdem jest te¿ wprowadzanie tzw. „cichych dni. Nie rozwi¹zuje to problemów, a pog³êbia emocjonalne oddalenie ma³¿onków.
Komunikacja, bêd¹c jednym z podstawowych czynników wp³ywaj¹cych na rozwój mi³oci i wiêzi miêdzy ma³¿onkami, powinna byæ otwarta (bezporednie ujawnianie w³asnych uczuæ, potrzeb i dowiadczeñ), szczera, jasna (wyra¿anie myli w sposób jednoznaczny i zrozumia³y), empatyczna, pozbawiona manipu-lacji, szanta¿u emocjonalnego. Wa¿na te¿ jest zgodnoæ komunikatów werbal-nych (s³ów) i bodców niewerbalwerbal-nych. Umiejêtnoæ dobrej komunikacji powin-na byæ przedmiotem starañ obojga ma³¿onków53. Tylko w³aciwa komunikacja pozwala unikaæ niepotrzebnych konfliktów oraz rozwi¹zywaæ trudne sprawy.
Osoby spe³nione w ma³¿eñstwie mog¹ dojæ do kompromisu, wypracowaæ nowe, w³asne regu³y rodzinne. Osoby niespe³nione nie s¹ w stanie tego uczyniæ, gdy¿ bêd¹ d¹¿yæ do wype³niania w³asnych braków, niespe³nionych potrzeb i oczekiwañ; nie bêd¹ w stanie wyjæ drugiej osobie naprzeciw. Dziecko nie roz-wi¹¿e tych problemów, nie zaspokoi niespe³nionych potrzeb. Jego sytuacja bê-dzie specyficzna nie dostanie od rodziców tego, czego potrzebuje do rozwoju, jego potrzeby nie zostan¹ zaspokojone, nie bêdzie mog³o nauczyæ siê mi³oci samego siebie i innych osób, z du¿ym prawdopodobieñstwem bêdzie zaniedby-wane, lekcewa¿one i zawstydzane, byæ mo¿e te¿ nadu¿ywane przez rodziców.
W zdrowo funkcjonuj¹cym zwi¹zku ma³¿onkowie czuj¹ siê szczêliwi i spe³-nieni, s¹ przystosowani do swojego ma³¿eñstwa, w którym wystêpuje odpowied-ni poziom mi³oci, wiêzi interpersonalnej, intymnoci, a ich wzajemne kontakty i relacje spe³niaj¹ ich oczekiwania54. Jest to efekt ich wspólnego wysi³ku. Przy odpowiednim nastawieniu i wysi³ku woli, by jak najwiêcej wydobyæ ze swego ma³¿eñstwa (nie ze wspó³ma³¿onka!), mog¹ dowiadczyæ wiele mi³oci, spoko-ju, ciep³a, bezpieczeñstwa i szczêcia. Wa¿ne jest, by ma³¿onkowie nie podda-wali siê zbyt ³atwo, nie wycofypodda-wali siê, nie uciekali przy pierwszych
trudno-52 Por. M. Braun-Ga³kowska, Psychologia domowa, s. 32-35. 53 Por. M. Ry, Wzajemne relacje ma³¿onków, s. 114-115. 54 Por. tam¿e, s. 105-106.
ciach, ale chcieli nauczyæ siê w³aciwej komunikacji, zawierania kompromisów i sztuki przebaczenia.
Zdrowo funkcjonuj¹cy zwi¹zek ma³¿eñski staje siê fundamentem zdrowej rodziny i tym samym zdrowego rozwoju dziecka, zwi¹zek wadliwy miejscem szczególnie silnych psychicznych urazów i zranieñ. Wiê miêdzy ma³¿onkami jest sol¹ ziemi le¿¹c¹ u podstaw rodziny i determinuj¹c¹ jej losy. Od niej zale¿y, czy rodzina bêdzie dobrze wype³niaæ swoje zadania55.
ZAKOÑCZENIE
W kontekcie pracy z m³odzie¿¹ aktualny staje siê dialog Alicji i Kota z po-wieci L. Carrolla Przygody Alicji w Krainie Czarów. – Czy móg³by pan mnie poinformowaæ którêdy powinnam pójæ? zapyta³a Alicja. – To zale¿y w du¿ej mierze od tego, dok¹d pragnê³aby zajæ – odpar³ Kot. Zatem je¿eli zmierzamy do wiecznoci, do Nieba, wówczas wybór drogi jest znany, podany ze szczegó-³owymi drogowskazami. Tylko, a mo¿e a¿, trzeba zachêciæ m³odych, aby doko-nali wyboru drogi sakramentalnego ma³¿eñstwa i konsekwentnie j¹ w swoim ¿yciu realizowali we dwoje, wzajemnie siê wspieraj¹c i wspó³pracuj¹c z ³ask¹ dan¹ od Boga.
Zachêcanie m³odych ludzi do wyboru drogi powo³ania, jak¹ jest sakramen-talne ma³¿eñstwo, to przede wszystkim ukazywanie integralnej wizji cz³owieka, z³o¿onego z cielesnoci i ducha. Nieod³¹cznym elementem staje siê towarzysze-nie w rozwijaniu dojrza³ej osobowoci, daj¹ce im mo¿liwie jak najwiêcej poczu-cia pewnoci i sta³oci. Takie towarzyszenie wymaga obecnoci w ¿yciu dzieci i m³odzie¿y, obecnoci drugiej osoby. Potrzeba ochraniania m³odego cz³owieka przed wiatem wirtualnym. Nale¿y ukazywaæ wiat rzeczywisty jako bardziej atrakcyjny, gdy¿ wspó³ma³¿onek jest czêci¹ realnej rzeczywistoci, a nie wiata wirtualnego. Postulatem pozostaje tak¿e dowartociowywanie okresu narzeczeñ-stwa, pomoc we w³aciwym rozumieniu mi³oci i istoty ma³¿eñstwa. Nie ulega bowiem w¹tpliwoci, ¿e stale najwiêkszym pragnieniem cz³owieka pozostaje kochaæ i byæ kochanym, a lub kocielny s³u¿y umacnianiu i realizowaniu tej potrzeby.
SUMMARY
Despite many conflicting facts, young people today still consider family as one of the most important values, at least at the level of declarations. Immediacy training which is offered to people by the era of post-modernism is not conducive to preparing for marriage. This makes young people
evade marriage. In preparation for the marriage as a way of life, it is important to work on oneself which leads to an increasingly mature personality. In todays world it is necessary to attach new value to the period of engagement, give it the original meaning as an essential developmental stage. It is supposed to lead to the understanding of the phenomenon of love. Therefore, the question of church wedding remains valid.
Key words
church wedding, period of engagement, marriage, phenomenon of love, mature personality, married life