• Nie Znaleziono Wyników

¿e przyt³aczaj¹ca wiêkszoœæ elektorów odda³a swe g³osy w³aœnie na urzêduj¹cego rektora i zaproponowanych przez niego prorektorów,

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "¿e przyt³aczaj¹ca wiêkszoœæ elektorów odda³a swe g³osy w³aœnie na urzêduj¹cego rektora i zaproponowanych przez niego prorektorów,"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

P olitechnika Gdañska prze¿ywa obec- nie kampaniê wyborcz¹ w³adz Uczelni na kadencjê 2005-2008. W demokratycznie zarz¹dzanej instytucji jest to zawsze czas refleksji i analiz, porównañ obietnic przed- wyborczych z pocz¹tku koñcz¹cej siê kaden- cji z ich realizacj¹, wp³ywu zmieniaj¹cych siê warunków na osi¹gniêcia i potkniêcia naszych prze³o¿onych, dyskusji nad stylem rz¹dzenia, i to nie tylko na szczeblu central- nym uczelni, poszukiwania nowych kandy- datów, którzy mogliby jak najlepiej realizo- waæ nasze oczekiwania. Coraz czêœciej czu- jemy, ¿e przy oszczêdnym finansowaniu

szkolnictwa i nauki oraz braku bogatego przemys³u sk³onnego finansowaæ badania naukowe w naszym kraju (nie chodzi o wy- j¹tki), chcielibyœmy stanowiska kierownicze w uczelni na wszystkich szczeblach sk³adaæ w rêce tych cz³onków naszej spo³ecznoœci, którzy oprócz imponuj¹cego dorobku nauko- wego rozumiej¹ zarówno istniej¹ce uwarun- kowania ekonomiczne, jak i posiedli umie- jêtnoœæ stymulowania rozwoju kadry, bez której nie mo¿e istnieæ licz¹ca siê uczelnia, a tak¿e skutecznego promowania szko³y. Po- winno to z kolei zapewniæ nap³yw uzdolnio- nej m³odzie¿y, która po ukoñczeniu studiów

stanie siê si³¹ napêdow¹ rozwoju naszej oj- czyzny.

W tegorocznej kampanii wyborczej, pomi- mo zg³oszenia przez elektorów a¿ 11 kandy- datów na najwy¿sze stanowisko w naszej Uczelni, tylko aktualnie sprawuj¹cy w³adzê rektor prof. dr hab. in¿. Janusz Rachoñ podj¹³ wyzwanie kierowania t¹ olbrzymi¹ instytucj¹ zatrudniaj¹c¹ kilka tysiêcy pracowników i do- starczaj¹c¹ wiedzê kilkakrotnie wiêkszej rze- szy studentów. Zdajemy sobie sprawê z tego, jak niewiele instytucji i zak³adów produkcyj- nych w Polsce dysponuje tak liczn¹ kadr¹ i jak du¿¹ odpowiedzialnoœæ ponosi jej lider. Fakt,

¿e przyt³aczaj¹ca wiêkszoœæ elektorów odda³a swe g³osy w³aœnie na urzêduj¹cego rektora i zaproponowanych przez niego prorektorów,

œwiadczy o uznaniu, jakie zdoby³ w naszej spo-

³ecznoœci. Jest to tak¿e akt nadziei zobowi¹zu- j¹cy rektora-elekta do zdwojenia wysi³ków w sprawnym zarz¹dzaniu uczelni¹.

W ci¹gu kilku nastêpnych dni powinniœmy wybraæ dziekanów i prodziekanów. Ten etap zwykle wywo³uje najwiêcej emocji, gdy¿ w³a-

œnie decyzje dziekana odczuwamy bezpoœred- nio na w³asnej skórze. St¹d liczne g³osy dys- kusji kierowane do Uczelnianej Komisji Wy- borczej. W przypadku, gdy elektor nie mo¿e uczestniczyæ w zebraniu wyborczym, niewy- godny wydaje siê demokratyczny wymóg g³o- sowania bezpoœredniego, a dla zg³aszaj¹cych swych kandydatów na stanowiska kierowni- cze – koniecznoœæ pisemnej zgody zg³aszanej osoby na wst¹pienie w szranki wyborcze.

Szkoda, ¿e czêsto podchodzimy do wy- borów po polsku, improwizuj¹c. Ich wyniki bêd¹ przecie¿ kszta³towaæ nasz¹ rzeczywi- stoœæ w ci¹gu najbli¿szych trzech lat. Warto pamiêtaæ, ¿e naszej decyzji nie bêdziemy mogli zmieniæ i odwo³aæ wybranego legal- nie dziekana, nawet gdyby póŸniej nadu¿y³ naszego zaufania.

Sygnalizowanych czêsto utrudnieñ, wyni- kaj¹cych z przyjêtej przez senat instrukcji, mo¿na ³atwo unikn¹æ, przygotowuj¹c siê za- wczasu do wyborów. W³aœciwie ju¿ na wiele dni przed planowanym wyjazdem mo¿na prze- widzieæ potrzebê z³o¿enia aktu zgody na kan- dydowanie, a wyjazdy kilkudniowe mog¹ byæ konsultowane z komisj¹ wyborcz¹ tak, aby ter- min zebrania wyborczego nie kolidowa³ z bar- dzo wa¿nym spotkaniem, czy konferencj¹. W przypadku, gdy zdania elektorów s¹ bardzo podzielone, przygotowanie siê do wyborów z odpowiednim wyprzedzeniem mo¿e byæ czyn- nikiem decyduj¹cym o sukcesie.

Kolejnym etapem, który czeka nas pod koniec kwietnia (29.04.05), s¹ wybory cz³on- ków senatu reprezentuj¹cych grupy pracow- nicze B oraz D. Studenci wybieraj¹ swych

Pó³metek kampanii wyborczej

(2)

Rektor - prof. dr hab. in¿. Janusz Rachoñ, prof. zw. PG – Wydzia³ Chemiczny Prorektor ds. Nauki i Wdro¿eñ dr hab. in¿. Ryszard Katulski, prof. nadzw.

PG – Wydzia³ Elektroniki, Telekomunika- cji i Informatyki

Prorektor ds. Organizacji i Rozwoju prof. dr hab. in¿. Romuald Szymkiewicz, prof. zw. PG – Wydzia³ In¿ynierii L¹dowej i Œrodowiska

Prorektor ds. Kszta³cenia

dr hab. in¿. W³adys³aw Koc, prof. nadzw.

PG – Wydzia³ In¿ynierii L¹dowej i Œrodowiska

Prorektor ds. Wspó³pracy ze Œrodowi- skiem Gospodarczym i z Zagranic¹ prof. dr hab. in¿. Wojciech Sadowski – Wydzia³ Fizyki Technicznej i Matematyki Stosowanej

Dziekani

Wydzia³ Architektury

Dziekan – dr hab. in¿. Andrzej Baranow- ski, prof. nadzw. PG

Wydzia³ Chemiczny

Dziekan – prof. dr hab. in¿. Jacek Namieœnik, prof. zw. PG

Wydzia³ Elektroniki, Telekomunikacji i Informatyki

Dziekan – prof. dr hab. in¿. Henryk Krawczyk, prof. zw. PG

Wydzia³ Elektrotechniki i Automatyki Dziekan – prof. dr hab. in¿. Kazimierz Jakubiuk

Wydzia³ Fizyki Technicznej i Matematyki Stosowanej

Dziekan – prof. dr hab. in¿. Jan Godlewski Wydzia³ In¿ynierii L¹dowej i Œrodowiska Dziekan – dr hab. in¿. Krzysztof Wilde, prof. nadzw. PG

Wydzia³ Mechaniczny

Dziekan – dr hab. in¿. Adam Barylski, prof. nadzw. PG

Wydzia³ Oceanotechniki i Okrêtownictwa Dziekan – do 27 kwietnia 2005 r. nie dokonano wyboru

Wydzia³ Zarz¹dzania i Ekonomii Dziekan – dr hab. Piotr Dominiak, prof. nadzw. PG

Kierownictwo akademickie Politechniki Gdañskiej

kadencja 2005-2008

przedstawicieli samodzielnie, zaœ pracowni- cy grupy A – na wydzia³ach, równolegle z wyborem prorektorów. Zanim jednak przy- st¹pimy do wyborów, urzêduj¹cy Senat PG musi ustaliæ liczby przedstawicieli poszcze- gólnych grup spo³ecznoœci w senacie ka- dencji 2005-2008. Prawdopodobnie odbê- dzie siê to w dniu 27 kwietnia 2005 r.

Po raz pierwszy w bie¿¹cej kampanii wybraliœmy kolegia elektorskie grup B oraz D w wyborach bezpoœrednich. Poprzednio ich role spe³nia³y gremia przedstawicieli do rad wydzia³ów lub elektorów UKE, repre- zentuj¹cych okreœlone œrodowisko spo³ecz- noœci uczelni. Mam nadziejê, ¿e ten demo- kratyczny sposób wyboru reprezentantów do

kolegialnych w³adz uczelni sprawdzi siê i nowi cz³onkowie Senatu PG bêd¹ potrafili zrozumieæ i umiejêtnie ³¹czyæ troskê o inte- resy swych wyborców z dobrem ca³ej uczel- ni. Takiej m¹droœci ¿yczê zarówno elekto- rom, jak i przysz³ym senatorom. Jego Ma- gnificencji Rektorowi-Elektowi, Panom Pro- rektorom-Elektom oraz nowo wybranym Pa- nom Dziekanom gratulujê wyboru i ¿yczê wielu spektakularnych sukcesów osi¹ganych dla dobra naszej Uczelni.

Andrzej Wolny Przewodnicz¹cy Uczelnianej Komisji Wyborczej Gdañsk, 11 kwietnia 2005 r.

Fot. Jerzy Kulas

(3)

R ok temu, w periodyku Pismo PG 1/2004, ukaza³a siê znamienna wy- powiedŸ profesora Boles³awa Mazurkie- wicza pt. „Politechnika Gdañska a spra- wy morskie”. Uwa¿am j¹ za bardzo wa¿- n¹, bo wyraŸnie unaocznia piln¹ dziœ po- trzebê wypracowania kompleksowej, wspó³czesnej polityki morskiej pañstwa polskiego. Id¹c œladem tej wypowiedzi, ale tak¿e tropem wczeœniejszego w³asne- go szkicu historycznego pt. „Naród i mo- rze”, zamieszczonego w piœmie 30 Dni 6/

2001 – oraz siêgaj¹c równie¿ do innych dawnych publikacji – warto chyba proble- matyk¹ zaj¹æ siê ponownie.

Po odzyskaniu niepodleg³oœci w r.

1918, Polska powróci³a nad morze – Mo- rze Ba³tyckie. W r. 1920 ukaza³ siê w Gazecie Gdañskiej artyku³ pt. „Budujemy przysz³oœæ Gdañska” (Rys. 1). Pisano wówczas m.in.: Niedawno wróci³a dziel- nica pomorska na ³ono prawdziwej Ojczy- zny (...). Podajmy sobie rêce do wspólnej pracy. Niech ustan¹ rozdŸwiêki miêdzy naszymi dzielnicami. Niech jeden cel z³¹- czy nas w jeden obóz. Czuwaæ musimy nad przysz³oœci¹ Gdañska, który jest naszym oknem na daleki œwiat. Do jego portu za- win¹ okrêty z ca³ego œwiata, a polski Bia-

³y Orze³ rozpostrze swe skrzyd³a nad Ba³- tykiem (podkr. autora).

Jeœli przywo³aæ teraz wspomniany wy-

¿ej mój szkic pt. „Naród i morze”, powo-

³uj¹cy siê na artyku³ W³adys³awa Cieszyñ- skiego w Gazecie Gdañskiej w r. 1921 (Rys.

2), wypada dziœ raz jeszcze przypomnieæ postawione tam pytanie: Czy naród polski pamiêta o morzu i w³asnej flocie? Wed³ug autora tego artyku³u, wówczas w r. 1921, trzeba nam by³o dojœæ do znajomoœci rze- czy, pozostaj¹cych w zwi¹zku z morzem, flot¹, sprawami portowymi, budow¹ okrê- tów, handlem zamorskim, prawem miêdzy- narodowym morskim, itd. Dalej pisa³ on: Z

natury rzeczy bêdzie taka praca, poza czyn- nikami pañstwowymi urzêdowo niejako do niej zniewolonymi, œwiêtym obowi¹zkiem (...) wszystkich. Od siebie w tym szkicu doda³em: Jak te sprawy wygl¹daj¹ u nas dzisiaj, po ¿yciu trzech pokoleñ? Nasze osi¹gniêcia na tym polu po ostatniej woj- nie by³y imponuj¹ce. Ros³a nasza gospo- darka morska, rozwija³a siê flota i rybo-

³ówstwo. Wykszta³ciliœmy znakomitych fa- chowców – rzesze budowniczych okrêtów, marynarzy, rybaków i portowców. Polskie stocznie by³y w czo³ówce œwiatowej. Gdzie jesteœmy dziœ – ka¿dy widzi. Trzeba wo³aæ na alarm: „Czy naród polski pamiêta o morzu i w³asnej flocie?”.

Jak wiadomo, w ca³ym dwudziestoleciu polityka w³adz Wolnego Miasta Gdañska przeciwstawia³a siê morskim aspiracjom Polski i poprzedzaj¹ce nas generacje Pola- ków musia³y wybudowaæ Gdyniê z jej na- ówczas najnowoczeœniejszym portem na Ba³tyku. W koñcu tego okresu odezwa³y siê te¿ ju¿ wyraŸne roszczenia polityczne na- szego zachodniego s¹siada, na co Polska – ustami swego ministra spraw zagranicznych

– odpowiedzia³a: Nie damy odepchn¹æ siê od Ba³tyku! (Rys. 3). Takie stanowisko by³o wynikiem skutecznego zakorzenienia siê w

œwiadomoœci Polaków II Rzeczypospolitej g³êbokiej duchowej i materialnej wiêzi z morzem i jego specyfik¹.

Tymczasem, szowinistyczna propagan- da naszych adwersarzy, której typowym przedstawicielem okaza³ siê by³ niejaki p.

Kiekheben-Schmidt, g³osi³a: „Polacy – naród lêkaj¹cy siê morza” (Danziger Vor- posten, Beilage „Zwischen Norden und Osten”, 1939, 18, Sonnabend/Sonntag 26./

27. August) – (Rys. 4). W tak zatytu³owa- nym artykule czytamy: W zwi¹zku ze spo- rem miêdzy Polsk¹ a Gdañskiem w spra- wie wykorzystania gdañskiego portu poja- wia siê nie tylko na marginesie, ale zapew-

ne jako istota rzeczy, podstawowe pytanie, czy Polacy maj¹ na wybrze¿u w ogóle ty- tu³ do jakiejkolwiek roboty, a mianowicie jako naród aktywnie uprawiaj¹cy ¿eglugê.

Dok³adniejszy wgl¹d w polskie dzia³ania w obszarze wybrze¿a Ba³tyku – budowê portu w Gdyni, utworzenie polskiej mary- narki handlowej i floty wojennej, za³o¿e- nie przedsiêbiorstw handlu morskiego, itd.

– pokazuje mianowicie, ¿e Polacy maj¹ w tym rozwoju udzia³ bardziej ni¿ w¹tpliwy.

To, co dziœ uchodzi za polski port, polsk¹ flotê, polsk¹ stoczniê, polsk¹ firmê zamor- sk¹, itd., jest polskie tylko z nazwy i z tytu³u w³asnoœci. Polacy nie mog¹ sobie roœciæ prawa chyba do ¿adnego urz¹dzenia lub inwestycji dla swej ¿eglugi jako dzie³a w³a- snego ducha twórczego, poniewa¿ przy powstawaniu wszystkich tych rzeczy pos³u-

¿y³a siê Polska zagranicznymi budowniczy- mi portów i technikami okrêtownictwa, za- granicznymi in¿ynierami, kapitanami, pi- lotami portowymi, kupcami, itd. To, co pol- ska ¿egluga morska mo¿e wykazaæ jako u¿yteczne, jest wynikiem pracy Holendrów, Duñczyków, Szwedów, Norwegów, Angli- ków i nawet Niemców. A razem z wymie- nieniem tych nazw dochodzimy te¿ ju¿ bar- dzo blisko do odpowiedzi na postawione na pocz¹tku pytanie, czy Polacy – po tym jak w ten sposób udowodnili swoj¹ w³asn¹ niezdolnoœæ – maj¹ w ogóle cokolwiek do szukania na morzu. Poniewa¿: istniej¹ na- rody ze swej natury zaprawione do pracy na morzu i te morza siê boj¹ce. O tym, czy- im powo³aniem jest ¿egluga morska, mówi fakt, ¿e trzy czwarte œwiatowego okrêtow- nictwa znajduje siê w rêkach narodów ger- mañskich. Kto jednak zosta³ przez opatrz- noœæ przypisany do l¹du, tego dowód daj¹ sami Polacy na w³asnym przyk³adzie. (...)

„Bia³y Orze³” pañstwa polskiego nie jest, pomimo gor¹cych ¿yczeñ jego hodowców,

¿adnym or³em morskim. Jest on i pozosta- nie poczciwym ptakiem l¹dowym (podkr.

autora). (...).

Jak widaæ, opinia Polaków i Niemców na temat morskiego charakteru Bia³ego Or³a by³a wówczas diametralnie ró¿na. O

Polacy i morze

Na Œwiêto Morza 2005 r.

Rys. 1 Rys. 2

(4)

prawdzie w tej materii zaœwiadczy³a defi- nitywnie powojenna historia Gdañska i ca³ego naszego wybrze¿a. Ju¿ w r. 1945 powsta³a Politechnika Gdañska z jej Wy- dzia³em Budowy Okrêtów, a w r. 1948 sp³yn¹³ z pochylni Stoczni Gdañskiej

„So³dek” – pierwszy statek zbudowany po wojnie przez polski przemys³ okrêtowy.

Przez d³ugie lata nasza gospodarka mor- ska rozwija³a siê nadzwyczaj pomyœlnie.

Z nowych inwestycji morskich warto choæby wymieniæ bazê prze³adunku wê- gla i rudy w Œwinoujœciu, suche doki w Gdyni i Port Pó³nocny w Gdañsku.

Niestety, wywalczona w latach osiem- dziesi¹tych ub. wieku transformacja ustro- jowa przynios³a tak¿e pewne negatywy, w tym równie¿ w polskiej polityce mor- skiej. Profesor Boles³aw Mazurkiewicz, w swoim wymienionym tu na wstêpie arty- kule, dostrzega dziœ wyraŸny zastój w ró¿- nych dziedzinach gospodarki morskiej – od portów poprzez stocznie, przedsiêbior- stwa ¿eglugowe, turystykê, ¿eglarstwo, a¿

do szkolnictwa w³¹cznie. Pisze: A nasze

stocznie? W g³owie siê nie mieœci, ¿e bê- dziemy burzyæ pochylnie i zasypywaæ ba- seny stoczniowe. (...) Co siê dzieje z na- sz¹ flot¹? Czy mamy zamiar korzystaæ tyl- ko z armatorów zagranicznych, (...) z por- tów zagranicznych, (...) musi znaleŸæ siê ktoœ, kto bêdzie chcia³ i bêdzie mia³ mo¿- liwoœæ ratowania naszego dostêpu do morza i mo¿liwoœæ jego wykorzystania.

Warto w tym miejscu przywo³aæ sen- tencjê takiego kogoœ sprzed lat – ministra Eugeniusza Kwiatkowskiego, zamiesz- czon¹ w pierwszym powojennym, z r.

1946, Informatorze Miasta Gdañska (Rys.

5): Nowe pozytywne mo¿liwoœci i drogo- wskazy narodowe historia wybi³a dziœ nad morzem. W owym czasie naród polski te historyczne mo¿liwoœci wykorzysta³ bar- dzo dobrze.

Dlaczego dziœ jest inaczej? Profesor Boles³aw Mazurkiewicz konkluduje: Na- ród, który nie dba o swoje tradycje, prze- staje byæ narodem. Tradycje morskie by³y wœród naszego spo³eczeñstwa zawsze bar- dzo ¿ywe (...). Trzeba tutaj zapytaæ, czy dziœ takie ju¿ nie s¹? Czy, jak to pisano kiedyœ w Danziger Vorposten (Rys. 4), Bia³y Orze³ jest dziœ skazany na to, aby byæ tylko poczciwym ptakiem l¹dowym?

Rys. 4

Rys. 5 Rys. 3

Wydaje siê, ¿e szerokie rzesze nasze- go spo³eczeñstwa doceniaj¹ dziœ nadal wielkie znaczenie morza w ¿yciu polskie- go narodu. Trzeba jednak zapytaæ, czy widz¹ to równie¿ jego liderzy?

Morze, nasze morze, (...) mamy rozkaz ciê utrzymaæ (...).

Zbigniew Cywiñski Emerytowany profesor PG

P olitechnika Gdañska, jako polska pañ- stwowa uczelnia akademicka zosta³a powo³ana dekretem Rz¹du Tymczasowe- go 24 maja 1945 roku, w dwa tygodnie po zakoñczeniu II wojny œwiatowej.

Utworzono w niej po raz pierwszy w Pol- sce Wydzia³ Budowy Okrêtów, którego zorganizowanie powierzono komandoro- wi porucznikowi in¿. Aleksandrowi Ryl- kemu – pe³ni¹cemu przed 1939 rokiem obowi¹zki Szefa Wydzia³u Budowy Okrê- tów w Kierownictwie Marynarki Wojen- nej Rzeczypospolitej Polskiej (KMW).

Zosta³ on jego pierwszym dziekanem. W tym roku przypada 60 lat dzia³alnoœci Wy-

dzia³u Budowy Okrêtów Politechniki Gdañskiej.

Profesor A. Rylke nie by³ jedynym przedstawicielem marynarki, rozpoczyna- j¹cym pracê dydaktyczn¹ na Politechnice Gdañskiej. Z pracowników cywilnych KMW byli to in¿ynierowie: Aleksander Po- tyra³a – okrêtowiec, absolwent tej¿e uczel- ni w 1926 roku, oraz Henryk Markiewicz, a z oficerów komandorzy: Hilary Sipowicz, Miko³aj Berens i Adolf Zelenay. Powo³a- nie do pracy na uczelni by³o wielkim uzna- niem dla ich wiedzy i kwalifikacji.

Ich zwi¹zki z dydaktyk¹ rozpoczê³y siê w 1935 roku poprzez zorganizowanie przy

Pañstwowej Szkole Technicznej w War- szawie Wydzia³u Budowy Okrêtów i Kon- strukcji Stalowych, g³ównie dla potrzeb marynarki wojennej. Naukê kontynuowa- no równie¿ w czasie okupacji, poszerza- j¹c o tajne nauczanie na poziomie wy-

¿szym, w ramach organizacji marynarzy

„Alfa” przy Armii Krajowej. In¿ynier A.

Potyra³a kierowa³ dodatkowo wywiadem w zakresie przemys³u okrêtowego.

Pierwszym nieformalnym „dzieka- nem” tego Wydzia³u Budowy Okrêtów by³ kmdr in¿. Dominik Malecki, a po jego

œmierci w 1941 roku obowi¹zki te przej¹³ in¿. A. Potyra³a. Wyk³adowcami techniki okrêtowej byli:

l

kmdr por. in¿. Aleksander Rylke (ps.

Piotr) – kreœlenia i statyka wi¹zañ okrê- towych;

l

kmdr in¿. Miko³aj Berens (ps. Wró- blewski) – teoria okrêtu;

l

kmdr in¿. Hilary Sipowicz (ps. Bzura)

– mechanizmy okrêtowe;

Profesor Aleksanser Rylke

i Jego zwi¹zek z Marynark¹ Wojenn¹ RP

Proste jest wszystko, co ju¿ zosta³o zrobione

Profesor Aleksander Rylke

(5)

l

in¿. Aleksander Potyra³a (ps. Twardow- ski) – konstrukcja kad³uba;

l

kmdr ppor. in¿. Adolf Zelenay (ps.

Marek) – elektrotechnika okrêtowa.

Na tym Wydziale rozpocz¹³ studia m.

in. przysz³y profesor Politechniki Gdañ- skiej Lech Kobyliñski.

Droga Aleksandra Rylkego do godnoœci profesora Politechniki Gdañskiej

Profesor Aleksander Rylke urodzi³ siê 22 maja 1887 r. w Równem na Wo³yniu.

Ojciec jego, z wykszta³cenia astronom i geodeta, bardzo ceniony naukowiec, by³ cz³onkiem cesarskich towarzystw: astro- nomicznego i geograficznego. W maju 1893 r. bêd¹c w stopniu genera³a, zostaje przeniesiony z Petersburga do Warszawy, gdzie jego syn Aleksander rozpoczyna naukê w tzw. szkole realnej o kierunku przyrodniczym, przygotowuj¹cej do wy-

¿szych studiów na uczelniach technicz- nych. Wyrasta³ w atmosferze nauki, ma- j¹c wzorce w domu i wœród przyjació³ ro- dziców. Z mo¿liwoœci, jakie wtedy istnia-

³y, wybiera, po zdaniu matury w 1904 r., studia na Wydziale Budowy Okrêtów Szko³y In¿ynierów Marynarki Wojennej w Kronsztadzie.

O jego zdolnoœciach i ambicji œwiad- czy solidne przygotowanie siê do egza- minu konkursowego, na co poœwiêci³ ca³e lato, utrwalaj¹c wiedzê, szczególnie z matematyki. Op³aci³o siê – na szeœæ miejsc dla pierwszego roku Wydzia³u Budowy Okrêtów (zdawa³o piêædziesiêciu czterech kandydatów), Aleksander Rylke uzyska³ pierwsz¹ lokatê, by po piêciu latach w 1909 r. ukoñczyæ studia z tak¹ sam¹ i z wyró¿nieniem. Mia³ prawo wyboru miej- sca pracy: centralne instytucje techniczne Ministerstwa Marynarki w Petersburgu, porty wojenne na Ba³tyku – Kronsztad, Rewel lub Lipawa, porty Morza Czarne- go – Sewastopol b¹dŸ Niko³ajew nad Bo- hem, wreszcie, jako ostatni w tym usze- regowaniu – W³adywostok.

Wybra³ pracê w Arsenale Portu Wojen- nego w Sewastopolu, wywo³uj¹c zdziwie- nie kolegów i kierownictwa uczelni. Nie wybiera³ kariery, lecz miejsce pracy, gdzie móg³ znaleŸæ dla siebie rozleg³e pole do dzia³alnoœci praktycznej w najrozmait- szych dzia³ach swojej specjalnoœci. I jak wspomina³ po latach: Sewastopol – B³o- gos³awione Po³udnie, Krym, ciep³e morze, s³oñce, Bakczysaraj, Ja³ta.To w³aœnie by³o coœ dla mnie. I stosunkowo niedaleko od ojczystych stron.

Sewastopol, koniec kwietnia 1909 r. – ppor. mar. in¿. Aleksander Rylke rozpo- czyna pracê jako m³odszy in¿ynier w kie- rownictwie budowy pancernika „Joan Z³otousty” i to od razu z sukcesem. Okrêt znajdowa³ siê w koñcowej fazie budowy, co wymaga³o szczególnego nak³adu pra- cy. Przytaczam ten szczegó³, poniewa¿ da³ on pocz¹tek jego d³ugiej i twórczej in¿y- nierskiej dzia³alnoœci. W swoich wspo- mnieniach po latach pisze: A wszystko zaczê³o siê od tego, ¿e wpad³em na po- mys³, aby na „Joanie Z³otoustym” zasto- sowaæ urz¹dzenie pozwalaj¹ce na szyb- kie od³¹czenie, w razie potrzeby, ³ba trzo- nu steru od nasadzonego nañ koñca rum- pla. Moja koncepcja zosta³a zaaprobowa- na i wykonana pod mym nadzorem. Zo- sta³o to wtedy wysoko ocenione i nagro- dzone kwot¹ 300 rubli, doœæ pokaŸn¹ jak na owe czasy, stanowi¹c¹ wielkoœæ jego czteromiesiêcznych poborów oraz wywo-

³a³o korzystne echo u „zwierzchnoœci” na kilka nastêpnych lat. Wtedy zrodzi³o siê sta³e motto przysz³ego profesora – robiæ dobrze, skutecznie i wci¹¿ lepiej.

W Sewastopolu pracowa³ do 1913 r., zajmuj¹c siê równie¿ organizacj¹ remon- tów i dokowañ okrêtów, a przez ostatnie dwa lata pe³ni³ obowi¹zki g³ównego in-

¿yniera w dywizjonie okrêtów podwod- nych. Zdoby³ sobie du¿y autorytet u prze-

³o¿onych, szacunek podw³adnych oraz pracowników stoczniowych, a nabyta umiejêtnoœæ wspó³¿ycia z ludŸmi, bez wzglêdu na ich pozycjê, by³a zawsze jego pozytywn¹ cech¹.

W 1913 r. zostaje przeniesiony do Stoczni Ba³tyckiej w Petersburgu – ju¿

jako znany i wyró¿niaj¹cy siê okrêtowiec

– na stanowisko zastêpcy kierownika bu- dowy kr¹¿owników, awansuj¹c na kolej- ne stopnie oficerskie. Stocznia Ba³tycka, podlegaj¹ca Ministerstwu Marynarki, by³a najwiêksz¹ w ówczesnym imperium ro- syjskim. Posiada³a równie¿ dzia³ budo- wy maszyn g³ównych oraz kot³ów. By³a stoczni¹ autonomiczn¹, na rozrachunku w³asnym. Ju¿ na samym pocz¹tku, maj¹c opiniê sprawnego negocjatora, zosta³ de- legowany do odbioru stali okrêtowej w Zag³êbiu D¹browskim – w Sosnowcu i Zawierciu. To samo wykonywa³ równie¿

w walcowniach na po³udniu Rosji i jak sam mówi³ – przeszed³em prawdziw¹ aka- demiê z zakresu technologii walcowania stali.

W 1918 r. w czasie rewolucyjnego za- mêtu, kmdr ppor. Aleksander Rylke opuszcza Petersburg i przez Finlandiê, po

wielu perypetiach, powraca do Polski, przybywaj¹c do Warszawy dopiero 9 wrzeœnia 1919 r. W tym czasie jest ju¿ w pe³ni ukszta³towanym okrêtowcem, zna- j¹cym biegle jêzyki: angielski, niemiec- ki, francuski, dobrze hiszpañski, no i oczy- wiœcie rosyjski i polski.

10 wrzeœnia, a wiêc na drugi dzieñ, zg³asza siê do szefa S³u¿by Technicznej Departamentu Spraw Morskich, wtedy gen. brygady in¿. mech. Tadeusza Bo- browskiego, i zostaje wci¹gniêty na listê oficerów Marynarki Wojennej RP, w kor- pusie technicznym w stopniu majora (nie by³o wówczas jeszcze stopni marynar- skich). Spotka³ tam wielu dawnych zna- jomych i kolegów z marynarki rosyjskiej, co ogromnie u³atwi³o mu pierwsze kroki.

Ju¿ wkrótce delegowany jest do Gdañ- ska w celu przeprowadzenia pertraktacji z ówczesn¹ Danziger Werft w sprawie po- wierzenia jej budowy monitorów rzecz- nych dla flotylli piñskiej, wed³ug projek- tu kmdr. in¿. Maleckiego. Po podpisaniu umowy sprawowa³ nadzór nad ich budo- w¹, w ramach Wojskowego i Morskiego Przedstawicielstwa Rz¹du Rzeczypospo- litej Polskiej w Gdañsku, którym kiero- wa³ genera³, póŸniej kontradmira³, in¿.

mech. Micha³ Borowski, pe³ni¹c dodatko- wo funkcjê kierownika wydzia³u technicz- no-morskiego przedstawicielstwa. Rów- nie¿ w tym czasie nadzorowa³ przebudo- wê poniemieckiego statku ¿eglugi przy- brze¿nej „Wotan” na pierwszy polski okrêt hydrograficzny ORP „Pomorzanin”.

Znajomoœæ jêzyków obcych i umiejêt- noœæ prowadzenia skutecznych negocja- cji powodowa³a dalsze tego typu zadania, w tym równie¿ dla potrzeb szkolnictwa morskiego. W marcu 1920 r. pertraktuje Prof. zw. dr in¿. Aleksanser Rylke, doktor h. c.

Politechniki Gdañskiej (fot. z Pracowni Historii

Bibl. G³. PG)

(6)

w Hamburgu mo¿liwoœæ zakupu holow- ników, a po powrocie z Niemiec ju¿ w czerwcu zostaje mianowany przewodni- cz¹cym komisji zakupu statku dla nowo powstaj¹cej w Polsce Szko³y Morskiej w Tczewie.

W pierwszych latach dzia³alnoœci De- partamentu Spraw Morskich, kierowane- go przez genera³a brygady, a nastêpnie kontradmira³a, Kazimierza Porêbskiego, agendy wszystkich spraw morskich spo- czywa³y w rêkach tego departamentu.

Admira³ Porêbski by³ przekonany, i¿ Pol- ska powinna utworzyæ w³asn¹ flotê han- dlow¹, a ta bêdzie potrzebowa³a ludzi o odpowiednich kwalifikacjach. Postano- wiono wiêc zakupiæ statek szkolny. Za- oferowane statki znajdowa³y siê w kilku portach europejskich. Nale¿a³o dokonaæ ich oglêdzin i wybraæ najodpowiedniej- szy, zarówno pod wzglêdem technicznym, jak i pod wzglêdem ceny. Mia³ to byæ ¿a- glowiec pe³norejowy albo bark, posiada- j¹cy silnik pomocniczy, lub taki, na któ- rym mo¿na go zamontowaæ.

Wybrany ¿aglowiec „Nesta”, zbudowa- ny w Anglii w 1868 r., znajdowa³ siê w Holandii, gdzie po jego zaakceptowaniu przeszed³ odpowiedni remont wraz z za- montowaniem na nim dwóch silników po 150 KM ka¿dy. Ca³oœæ prac i wszystkie czynnoœci p³atnicze, oraz zwi¹zane z uzy- skaniem odpowiedniej klasy, nadzorowa³ kmdr ppor. in¿. Aleksander Rylke. Statek otrzyma³ nazwê „Lwów” i pod koniec roku 1920 przyszed³ do Gdañska.

Jesieni¹ 1921 r. kmdr ppor. A. Rylke zwalnia siê ze s³u¿by czynnej i przecho- dzi do rezerwy. Wraz z kolegami: in¿. Ja- nem Korwin-Kamieñskim i kpt. mar. An- tonim Brynkiem postanawiaj¹ powo³aæ do

¿ycia stoczniê polsk¹. Inicjatywa ta uzy- ska³a poparcie zarówno ze strony mary- narki, jak i te¿ powsta³ego wówczas De- partamentu Morskiego Ministerstwa Prze- mys³u i Handlu, oraz Ministerstwa Robót Publicznych. Opracowany przez koman- dora statut spó³ki akcyjnej pod nazw¹ Krajowe Stocznie Okrêtowe zosta³ szyb- ko zatwierdzony i og³oszony w Monito- rze Polskim. Ale niestety, w wyniku kata- strofalnego spadku wartoœci ówczesnego pieni¹dza i powsta³ej inflacji, realizacja tego przedsiêwziêcia sta³a siê niemo¿li- wa. Podejmuje zatem, ju¿ jako pan Ryl- ke, pracê w firmie Braci Lilpop w War- szawie, w charakterze korespondenta w jêzykach obcych. Utrzymuje dalej kontak- ty z marynark¹ wojenn¹ i w wolnych po- po³udniach zim¹ 1922-1923 wykonuje dla

jej potrzeb projekt doku p³ywaj¹cego, o noœnoœci trzech tysiêcy ton.

Zwi¹zany z morzem i jego sprawami obejmuje prezesurê w Oddziale Warszaw- skim Ligi Morskiej i Rzecznej oraz cz³on- kostwo w Zarz¹dzie G³ównym Ligi. Pro- wadzi sta³e prelekcje i odczyty publiczne równie¿ poza Warszaw¹. W 1923 r. orga- nizuje w Warszawie pierwsz¹ w dziejach Polski wystawê morsk¹, na któr¹ wyko- na³ w³asnorêcznie plastyczny plan przy- sz³ego portu w Gdyni. Bierze równie¿

udzia³ w zorganizowaniu Jacht-Klubu w Warszawie i zapocz¹tkowaniu wydawa- nia miesiêcznika „Morze” jako organu Ligi. By³ zawsze i w ka¿dych warunkach cz³owiekiem czynu.

Nie pozwolono mu jednak zbyt d³ugo byæ panem Rylke. Pierwszego stycznia 1924 r.

zostaje ponownie powo³any do wojskowej s³u¿by czynnej, z przydzia³em do Biura Wojskowego Komisarza ¯eglugi Œródl¹do- wej w Oddziale IV Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Zadaniem tej placówki by³o: przygotowanie wszelkich œrodków komunikacji i transportu wodnego na wy- padek mobilizacji, ewidencjonowanie sta- nu posiadania taboru p³ywaj¹cego oraz zna- jomoœæ jego stanu technicznego, jak te¿

opracowywanie kierunków rozwoju.

Z koñcem lutego 1927 r., w wyniku wy- raŸnych planów rozwoju Marynarki Wo- jennej RP, komandor A. Rylke zostaje przeniesiony s³u¿bowo do KMW, z zada- niem bezpoœredniego nadzorowania bu- dowy zamówionych we Francji niszczy- cieli: „Wicher” i ”Burza” oraz okrêtów

podwodnych: „Wilk”, „Ryœ” i „¯bik”.

Zaczê³a siê bardzo aktywna praca koman- dora in¿yniera okrêtowca.

Niszczyciele budowane by³y w stocz- ni Chantiers Navals Français w miejsco- woœci Blainville w pobli¿u Caen, zaœ okrê- ty podwodne w stoczniach: jeden w Chan- tiers et Ateliers Augustin Normand w Hawrze, drugi w Ateliers et Chantiers de la Loire w Nantes, a trzeci w Chantiers Navals Français w Blainville. Do nadzo- ru ich budowy kierownictwo Marynarki Wojennej powo³a³o Komisjê Nadzorcz¹ pod przewodnictwem komandora in¿.

Ksawerego Czernickiego – awansowane- go póŸniej do stopnia kontradmira³a.

Praca nadzoru by³a bardzo absorbuj¹ca i dotyczy³a równie¿, oprócz stoczni, wy- twórców kot³ów parowych, turbin paro- wych i silników spalinowych napêdów g³ównych, linii wa³ów, agregatów pr¹do- twórczych, uzbrojenia, dokumentacji, tech- nologii monta¿u, prób odbiorczych i innych drobiazgów, sk³adaj¹cych siê na ca³oœæ okrêtu. Nie wszystko w stoczniach prze- biega³o prawid³owo i terminowo. Nale¿a-

³o systematycznie nadzorowaæ przebieg prac, zwracaj¹c uwagê nawet na detale.

Niestety, by³y te¿ sprawy powa¿ne, kiero- wane z koniecznoœci do arbitra¿u.

Pierwszy dotyczy³ statecznoœci nisz- czyciela „Wicher”. Okaza³o siê, ¿e jego MG (metacentrum) stanowi³o doln¹ do- puszczaln¹ wielkoœæ zastrze¿on¹ w umo- wie, ale z okreœlon¹ jednoczeœnie doœæ znaczn¹ kar¹ (poni¿ej tej wielkoœci okrê- tu mo¿na by³o nie odebraæ). Wobec wid-

Kserokopia dokumentu dotycz¹cego prof. A. Rylkego, 11 IX 1945 r. (fot. z Pracowni Historii

Bibl. G³. PG)

(7)

ma kary stocznia zaoponowa³a, przedsta- wiaj¹c swoje korzystniejsze obliczenia, i za¿¹da³a arbitra¿u. Arbitra¿ nie by³ zawi-

³y, bo sprowadza³ siê do sprawdzenia ob- liczeñ stoczni i porównania ich z oblicze- niami komandora A. Rylkego, które przez niezale¿nego superarbitra, genera³a in¿.

Baillego zosta³y uznane za s³uszne i ko- rzystne dla Polski.

Drugi arbitra¿ by³ powa¿niejszy i do- tyczy³ kot³ów parowych na niszczycielu

„Burza”. Jeszcze przed monta¿em kot³ów na okrêcie stwierdzono, ¿e ich górne wal- czaki s¹ zowalizowane. Walczaki by³y nitowane z dwóch po³ówek i to mog³o doprowadziæ do nadmiernych naprê¿eñ w szwach nitowych przy ciœnieniu robo- czym. Kot³y te, w liczbie trzech, by³y wykonane w innym przedsiêbiorstwie ni¿

dla „Wichra”. Tamte by³y dobre.

Tu równie¿ dosz³o do arbitra¿u. Super- arbitrem by³ kontradmira³ in¿. Marek Run- dle, oficer w stanie spoczynku brytyjskiej marynarki wojennej, który po dok³adnie wykonanych osobiœcie pomiarach walcza- ków orzek³, i¿ kot³y te nie nadaj¹ siê do monta¿u na okrêcie. By³o to bardzo po- wa¿n¹ strat¹ finansow¹ dla stoczni.

Te obie sprawy, jak równie¿ zakwestio- nowanie niew³aœciwego nitowania na okrêcie podwodnym „Wilk”, wystawiaj¹ bardzo dobre œwiadectwo nadzorowi tech- nicznemu oraz komandorowi A. Rylkemu za umiejêtnoœæ prowadzenia negocjacji, nieustêpliwoœæ i dba³oœæ o nale¿yt¹ jakoœæ wykonywanych prac i interes marynarki.

Komisja Nadzorcza Marynarki Wojen- nej zakoñczy³a swoj¹ dzia³alnoœæ we Fran-

cji wiosn¹ 1932 roku, zaœ kmdr A. Rylke pozosta³ d³u¿ej, celem likwidacji czynno-

œci Komisji i kontroli tzw. „planów zgod- nych z wykonaniem” nowo wybudowa- nych okrêtów. W po³owie wrzeœnia, po ponadpiêcioletnim pobycie we Francji, powróci³ do kraju. Nale¿y równie¿ przy- pomnieæ, ¿e w dowód uznania zosta³ w 1929 r. odznaczony we Francji Krzy¿em Kawalerskim Legii Honorowej.

Na pocz¹tku 1933 r. – ju¿ jako kmdr por. – in¿. Aleksander Rylke obejmuje sta- nowisko kierownika Wydzia³u Budowy Okrêtów w S³u¿bie Technicznej KMW, przewodnicz¹c jednoczeœnie komisji do rozpatrzenia ofert stoczni francuskich na dostawê okrêtu minowego „Gryf”. Plany rozwoju marynarki nabieraj¹ tempa i pod koniec tego¿ roku jako przewodnicz¹cy komisji wyje¿d¿a do Francji w celu roz- patrzenia ofert na dostawê do Polski dru- giej serii trzech okrêtów podwodnych.

Tym razem wymagania taktyczno-tech- niczne na te okrêty zosta³y opracowane przez S³u¿bê Techniczn¹ KMW.

Oferty z³o¿y³y stocznie: Augustin Nor- mand w Hawrze, Forges et Chantiers de la Mediterranée w La Seyne w Tulonie, Chantiers de la Gironde w Bordeaux, Compagnie Schneider w Chalons i Ate- liers et Chantiers de la Loire w Nantes.

Komisyjne otwarcie ofert nast¹pi³o jesie- ni¹ tego¿ roku.

Komandor A. Rylke, jako kierownik Wydzia³u Budowy Okrêtów zacz¹³ przy- gotowywaæ siê do g³ównych rozmów.

Na pocz¹tku zainteresowa³y go silniki elektryczne napêdu podwodnego, a g³ównie ich masa, która w najkorzyst- niejszej ofercie Loire by³a znacz¹co mniejsza od podanej w ofercie Compa- gnie Schneider, a przecie¿ firma Schne- ider by³a jednoczeœnie wytwórc¹ tych silników. Po sprawdzeniu u wytwórcy okaza³o siê, ¿e s¹ to takie same silniki elektryczne i nie mo¿e byæ ró¿nicy w ich masie. Stocznia Loire poda³a tak¿e inne zani¿one dane, a na okrêtach pod- wodnych jest to bardzo wa¿ny problem.

Kilka nastêpnych pozycji wykaza³o to samo, m.in. linia wa³ów, a co gorsze, by³o tej „masy” sporo i to po³o¿onej w górnej czêœci okrêtu. Po wykonaniu przez komandora obliczeñ statecznoœci podwodnej okaza³o siê, ¿e okrêt nigdy nie móg³by osi¹gn¹æ jej minimum, jak¹ stocznia gwarantowa³a. By³a to wyraŸ- na nieuczciwoœæ stoczni, a do tego ofer- ty by³y podpisane przez in¿yniera Simo- not, uznawanego za najwiêkszy autory-

tet w zakresie budowy okrêtów podwod- nych.

Profesor Aleksander Rylke tak o tym pisze w swoich wspomnieniach:

In¿ynier Simonot by³ w swoim czasie istotnie wybitnym konstruktorem okrêtów podwodnych. Podpis: „Projekt Simonot”

mia³ wiêc w skrócie oznaczaæ: Co do technicznej wartoœci projektu mo¿ecie byæ spokojni, przecie¿ odpowiada za ni¹ sam Simonot, a tym samym zabezpieczaæ pro- jekt przed szczegó³ow¹ analiz¹ specjali- stów Kierownictwa. Kiedy w zwi¹zku z wynikami mej analizy pan Simonot, bê- d¹cy ju¿ w bardzo zaawansowanym wie- ku, przyjecha³ do Kierownictwa, okaza³o siê, ¿e zgodziwszy siê na firmowanie swym nazwiskiem przedstawionego nam przez stoczniê projektu, zna³ go tylko bardzo pobie¿nie. Byæ mo¿e zapozna³ siê z nim dopiero przed samym wyjazdem do War- szawy. Przypuszczam, ¿e firmowa³ pro- jekt nie „na piêkne oczy” i ¿e by³ równie¿

zainteresowany, aby Kierownictwo go akceptowa³o. W ka¿dym razie wyjaœnie- nia udzielone przez pana Simonot nic nie zmieni³y w stanie rzeczy stwierdzonym przeze mnie.

Zacz¹³em zastanawiaæ siê nad tym, ¿e przecie¿ stocznia musia³a zdawaæ sobie sprawê, ¿e okrêt w tej postaci, w jakiej jego projekt zosta³ nam zaoferowany, nie osi¹- gnie wszystkich cech gwarantowanych przez stoczniê w umowie. A gwarantowaæ, to ponosiæ odpowiedzialnoœæ pieniê¿n¹ i to w stosunku progresywnym. Jak¿e wiêc tak?

W koñcu doszed³em do przekonania, ¿e sprawa jest w³aœciwie prosta:

Poniewa¿ – jak ju¿ wspomnia³em – pro- jekt jest „projektem Simonot”, przeto pol- scy technicy nie bêd¹ go badali zbyt skru- pulatnie, polegaj¹c na renomie wybitne- go konstruktora. Umowa zostanie podpi- sana, a to najwa¿niejsze. Potem nast¹pi realizacja. W toku tej realizacji zaczn¹ wychodziæ na jaw rozmaite niedoci¹gniê- cia, potrzeba ró¿nych zmian, koncesji ze strony Kierownictwa. Ale, podpisawszy umowê z Ateliers et Chantiers de la Lo- ire, Kierownictwo stanie siê ju¿ poniek¹d wspólnikiem swego kontrahenta. Bêdzie musia³o siê godziæ na wszelkie ¿¹dane ustêpstwa. Nie bêdzie bowiem chcia³o, aby postawiono mu ewentualny zarzut, ¿e akceptowa³o projekt bez dok³adnego prze- analizowania. A jeœliby nawet – post fac- tum – Kierownictwo próbowa³o „stan¹æ okoniem”, na przyk³ad odrzucaj¹c w koñ- cu gotowe ju¿ okrêty, to w³adze nadrzêd- ne, Ministerstwo Spraw Wojskowych, do Fotokopia nominacji prof. A. Rylkego na pro-

fesora zwyczajnego na Wydziale Budowy Okrê- tów Politechniki Gdañskiej 24.07.1946 r. (fot.

z Pracowni Historii Bibl. G³. PG)

(8)

tego nie dopuszcz¹, nie tylko ze wzglêdu na stronê dyplomatyczn¹ takiego kroku, ale równie¿ i na stosunki finansowe, ja- kie wówczas ³¹czy³y Polskê z Francj¹.

By³o to wyraŸne oszustwo i komandor A. Rylke zdawa³ sobie doskonale sprawê,

¿e póŸniej ca³a odpowiedzialnoœæ spadnie na niego.

Po dok³adnym przeanalizowaniu za- istnia³ej sytuacji i jej przedyskutowaniu z kolegami, komandor A. Rylke, bior¹c równie¿ pod uwagê, ¿e umowa nie zosta-

³a jeszcze podpisana, z³o¿y³ w Kierownic- twie Marynarki Wojennej meldunek: Po szczegó³owej analizie oferty Loire, zmu- szony jestem uniewa¿niæ swój podpis na protokole komisji przetargowej wysuwa- j¹cej ofertê Loire jako najkorzystniejsz¹.

Wiem, czym to dla mnie pachnie. Ale le- piej teraz ni¿ za trzy lata.

I sta³o siê – Ministerstwo Spraw Wojsko- wych, na podstawie ustawy o odm³adzaniu armii, przenosi kmdra por. in¿. Aleksandra Rylke z dniem pierwszego lipca 1934 r. w stan spoczynku, doliczaj¹c mu do wys³ugi emerytalnej brakuj¹ce trzy lata, wynikaj¹- ce z warunku tzw. wieku prekluzyjnego dla posiadanego stopnia oficerskiego.

Kierownictwo przetarg uniewa¿ni³o, powiadamiaj¹c o tym ambasadê Francji, i zwróci³o siê do stoczni angielskich oraz holenderskich z ofert¹ budowy dla Polski

– tym razem dwóch okrêtów podwodnych

– na bazie tych samych wymagañ taktycz- no-technicznych.

Kadm. Ksawery Czernicki – zastêpca szefa KMW – zaprosi³, ju¿ pana in¿. Alek- sandra Rylkego do siebie i wyrazi³, za- równo w swoim imieniu, jak i admira³a

Œwirskiego, g³êbokie ubolewanie nad tym, co siê sta³o. Nastêpnie powiadomi³ go, ¿e KMW ocenia bardzo wysoko jego pracê i prosi, aby pozosta³ nadal na swym stano- wisku, na niezmienionych warunkach fi- nansowych, w charakterze cywilnego pra- cownika kontraktowego. Trzeba przyznaæ,

¿e nie by³o to ze strony KMW w³aœciwe za³atwianie sprawy.

A tak skwitowa³ to pan Aleksander Rylke: Bardzo mu za tê propozycjê podziê- kowa³em, ale jej nie przyj¹³em, tak jak w podobnych warunkach nie móg³by jej przyj¹æ on sam. By³ to jego ostatni kon- takt z mundurem oficera marynarki, nie licz¹c krótkiego epizodu na pocz¹tku wojny w 1939 r.

Pan Rylke absolutnie nie martwi³ siê o znalezienie pracy. Mia³ ju¿ wysok¹ pozy- cjê zawodow¹, w tym i za granic¹, a i emerytura nie by³a ma³a. Jednak „natura”,

co ci¹gnie „wilka do lasu”, równie¿ i jemu nie pozwoli³a tak od razu zapomnieæ o marynarce. By³a to póŸniej jego dzia³al- noœæ dorywcza i raczej jako kole¿eñska przys³uga.

Po d³u¿szym letnim wypoczynku roz- pocz¹³ dzia³alnoœæ in¿yniersk¹ w charak- terze wolnego zawodu, a z zami³owania zosta³ cz³onkiem Towarzystwa Wiedzy Wojskowej, sk¹d m.in. otrzyma³ propozy- cjê opracowania, dla potrzeb Marynarki Wojennej RP, zasad i programów szkole- nia techników budowy okrêtów na pozio- mie œrednim. Jesieni¹ zaœ wspó³pracowa³ ze stoczni¹ J. Samuel White w Cowes w Anglii przy opracowywaniu oferty, a po- tem umowy, na budowê dla Polski dwóch niszczycieli: „Grom” i „B³yskawica”.

Od chwili przejœcia na emeryturê, a¿

do wybuchu wojny w 1939 r. prowadzi³

¿ycie bardzo intensywne i to wed³ug w³a- snego upodobania. Najwiêksz¹ satysfak- cjê sprawia³ mu udzia³ w organizowaniu szkolenia techników budowy okrêtów, co by³o wstêpem do póŸniejszej pracy peda- gogicznej zarówno podczas okupacji w Warszawie, jak i po wyzwoleniu na Poli- technice Gdañskiej. Tradycje i dorobek szkolenia okrêtowców na poziomie œred- nim przejê³o póŸniej Technikum Budowy okrêtów „Conradinum” w Gdañsku.

Wprawdzie in¿. A. Rylke rozsta³ siê z marynark¹, ale jego opracowania by³y da- lej przez KMW kontynuowane. Tak by³o m. in. z udzia³em, maksymalnie jak to tyl- ko mo¿liwe, rodzimego przemys³u w bu- dowie naszych okrêtów i to zarówno za granic¹, jak i te¿ w kraju. W zamówieniach by³ to jeden z warunków stawianych stoczniom zagranicznym przez KMW.

W 1938 roku in¿. Aleksander Rylke powraca do swojej pasji – tworzenia prze- mys³u stoczniowego. Widz¹c mo¿liwoœæ

realizacji swoich planów sprzed 15 lat, or- ganizuje dla przedsiêbiorstwa Wspólno- ta Interesów Górniczo-Hutniczych w Ka- towicach – Stoczniê Gdyñsk¹. Przystêpuje do projektowania: traserni kad³ubowej, pochylni ³ukowej w³asnej koncepcji, sys- temów energetycznych dla stanowisk pra- cy, nadzoruj¹c osobiœcie ich wykonanie.

Na tej pochylni rozpoczêto wkrótce bu- dowê pierwszego w Polsce statku mor- skiego – s/s „Olza”. Jego wodowania, ustalonego na 15 wrzeœnia 1939 roku, ju¿

nie zrealizowano.

Przy tej okazji – ja, ni¿ej podpisany – przed laty mechanik okrêtu podwodnego

„Sêp”, uwa¿am za celowe krótkie przy- pomnienie o naszych wspania³ych bliŸnia- kach podwodnych – „Orze³” i „Sêp”, zbu- dowanych tu¿ przed sam¹ wojn¹. Wstêp- ne wymagania taktyczno-techniczne, jak ju¿ by³a o tym mowa, opracowane zosta-

³y pod nadzorem kmdra A. Rylkego i przy wspó³udziale in¿. Aleksandra Potyra³y. W wyniku uniewa¿nienia przetargu z Fran- cuzami – co Marynarce Wojennej RP wysz³o w efekcie na dobre – wys³ano nowe oferty do Anglii i Holandii. Prze- targ wygra³y stocznie holenderskie.

Oferta stoczni angielskich by³a znacz- nie dro¿sza i dodatkowo zawiera³a oœwiadczenie Admiralicji Brytyjskiej, i¿

nie jest mo¿liwe osi¹gniêcie wymaganej przez Polskê szybkoœci 20 wêz³ów w po³o¿eniu nawodnym. Przewidywany koszt jednego okrêtu wynosi³ 10 221 000 ówczesnych z³otych. Koszt budowy jed- nego okrêtu w Holandii ustalono na 9 359 000 z³otych, ponadto zgodzono siê,

¿e 85% kosztów budowy obu okrêtów po- krytych zostanie polskim jêczmieniem browarnianym.

Projekt techniczny dla obu okrêtów wy- konany zosta³ przez Centralne Holenderskie

Kuter poœcigowy „Batory”, projekt prof. Aleksandra Potyra³y, wybudowany w Stoczni Modlin

w 1933 r. pod kierunkiem projektanta. Sylwetka kutra wykonana przez Brunona Nowickiego

(9)

Biuro Konstrukcyjne Okrêtów Wojennych

– Nederlandsche Vereenigde Scheepsbouw Bureaux /NVSB/ w Hadze, pod kierunkiem in¿. Gunning, z udzia³em przedstawicieli KMW: kmdra por. in¿. Stanis³awa Kamieñ- skiego oraz in¿. Aleksandra Potyra³y. Bra³ w tym równie¿ udzia³ in¿. Kazimierz Leski

– pracuj¹cy od wiosny 1936 r. w NVSB najpierw jako konstruktor w dziale maszy- nowym, a nastêpnie jako budowniczy tego¿

dzia³u na ORP „Orze³”, w stoczni Koniu- klijke Maatschappij „De Schelde” we Vlis- singen. ORP „Sêp” budowany by³ w stocz- ni Rotterdamsche Droogdok Maatschappij w Rotterdamie.

Oba okrêty zbudowane zosta³y bardzo starannie w latach 1936-1939 i by³y ów- czeœnie najnowoczeœniejszymi okrêtami podwodnymi tej klasy na œwiecie. Oczy- wiœcie, szybkoœæ nawodna 20 wêz³ów zosta³a osi¹gniêta. W czasie krêcenia w 1958 r. na „Sêpie” filmu pt. „ORP Orze³”, osi¹gnêliœmy w po³o¿eniu nawodnym 19 wêz³ów. Dziêki konsekwencji, wiedzy, dociekliwoœci i uporowi oficerów KMW, mieliœmy dwa wspania³e okrêty: ORP

„Orze³”, który ws³awi³ siê brawurow¹ ucieczk¹ z internowania w Tallinie, oraz ORP „Sêp”, który przez ponad 30 lat pe³- ni³ s³u¿bê w Marynarce Wojennej RP.

Pod koniec wojny kmdr A. Rylke po- wraca do Warszawy zaraz po jej wyzwo- leniu i przystêpuje do przerwanej pracy w szkolnictwie, nawi¹zuj¹c jednoczeœnie kontakt z Departamentem Morskim Mi- nisterstwa Handlu Zagranicznego i ¯eglu- gi, z którym zaczyna wspó³pracowaæ w zakresie odbudowy przemys³u stocznio- wego w Gdañsku. Nie trwa to jednak d³u- go i na proœbê profesora Mi³obêckiego – pierwszego organizatora polskiej Politech- niki Gdañskiej – tworzy od podstaw Wy- dzia³ Budowy Okrêtów, rozpoczynaj¹c we wrzeœniu 1945 roku, ju¿ jako jego dzie- kan, pierwszy rok akademicki. Razem z nim pracê podejmuj¹ wyk³adowcy war- szawskiej konspiracyjnej „Politechniki”.

Aby przedstawiæ warunki, jakie wtedy by³y w Polsce, pragnê przedstawiæ po- krótce sylwetkê kmdra in¿. Hilarego Si- powicza, którego losy w tamtym czasie mia³y nieoczekiwanie tragiczny przebieg.

Bior¹c udzia³ w organizacji Wydzia³u Budowy Okrêtów PG oraz prowadz¹c wyk³ady z zakresu „urz¹dzenia maszyno- we okrêtowe”, kmdr in¿. Hilary Sipowicz zg³asza siê jednoczeœnie do s³u¿by w Marynarce Wojennej RP, obejmuj¹c sta- nowisko mechanika floty w Dowództwie Marynarki Wojennej.

Lata 1947 – 1953 mo¿na wyodrêbniæ jako okres szczególnych szykan i brutal- nych represji przedwojennych oficerów.

W 1947 roku – w³aœnie z tego powodu – kmdr H. Sipowicz zwalnia siê z mary- narki, maj¹c zapewnion¹ pracê na Poli- technice Gdañskiej.

Szóstego grudnia 1949 roku – dwa lata po zwolnieniu z marynarki – zostaje wraz z niedawnym dowódc¹ Marynarki Wojen- nej kontradmira³em Adamem Mohuczym aresztowany pod zarzutem z³ej eksploata- cji szybkoobrotowych silników „Packard”

i zaniedbañ przy remontach przyby³ych z internowania w Szwecji trzech okrêtów podwodnych. Rok wczeœniej pod tym sa- mym zarzutem byli aresztowani jego ko- ledzy: kmdr in¿. Konstanty Siemaszko – szef s³u¿by technicznej DMW, i kmdr in¿.

W³adys³aw Sakowicz – zastêpca dowód- cy G³ównego Portu w Gdyni.

Proces odby³ siê przed Najwy¿szym S¹dem Wojskowym (NSW) na sesji wy- jazdowej w Gdyni, w dniach od 25 stycz- nia do 6 marca 1950 roku. Na podstawie tendencyjnie formu³owanych obci¹¿eñ NSW skaza³: Adama Mohuczego na 13 lat wiêzienia, Konstantego Siemaszkê na 10 lat, W³adys³awa Sakowicza i Hilarego Sipowicza – ka¿dego na 15 lat. 1 W wiê- zieniu zmarli: W. Sakowicz w 1952 r. i A.

Mohuczy 7 V 1953 r.

By³ to najprawdopodobniej sfingowa- ny „trening” przed nastêpnymi, tragiczny- mi w skutkach procesami kadry DMW – zakoñczonymi w grudniu 1952 roku trze- ma – wykonanymi – wyrokami œmierci. 2

Po usilnych staraniach rodzin i kole- gów, H. Sipowicza i K. Siemaszkê zwol- niono w 1953 roku z wiêzienia, zaœ ca³- kowit¹ rehabilitacjê uzyskali dopiero w 1956 roku.

Kmdr in¿. Hilary Sipowicz przystêpu- je od razu do pracy na Politechnice Gdañ- skiej, pe³ni¹c nastêpnie w latach 1957 – 1960 obowi¹zki Kierownika Katedry Si-

³owni Okrêtowych. W lipcu 1958 roku zostaje mianowany profesorem nadzwy- czajnym. Na emeryturê odszed³ w 1960 roku. Zmar³ w Gdañsku 12 V 1969 roku, a pochowany zosta³ w Toruniu.

Profesor Aleksander Rylke poœwiêca- j¹c siê ca³kowicie pracy na Politechnice Gdañskiej, unikn¹³ szczêœliwie podob- nych „niespodzianek”, przekazuj¹c z pa- sj¹ swoj¹ wiedzê i doœwiadczenie kilku pokoleniom przysz³ych okrêtowców.

Pracuj¹c metodycznie, ustala organiza- cjê Wydzia³u, opracowuje pierwsze pro- gramy nauczania oraz doprowadza stan

kadry dydaktycznej do poziomu umo¿li- wiaj¹cego podjêcie zajêæ, a nastêpnie tak-

¿e i prac naukowo-badawczych. W czerw- cu 1946 roku uzyskuje tytu³ profesora zwyczajnego, pe³ni¹c funkcjê dziekana Wydzia³u Budowy Okrêtów przez kolej- nych 6 lat, bêd¹c jednoczeœnie kierowni- kiem za³o¿onej przez siebie Katedry Pro- jektowania Okrêtów. Ze szko³y profesora Rylkego wychodz¹ tak¿e pierwsi samo- dzielni pracownicy naukowi, póŸniejsi doktoranci, których profesor by³ promo- torem.

W dzia³alnoœci naukowo-badawczej profesor opracowa³ m.in. metodê boczne- go wodowania okrêtów z zeskokiem, przy- spieszaj¹c wybudowanie dla marynarki wojennej w Stoczni Gdynia dwóch serii tra³owców bazowych. T¹ metod¹ by³y wo- dowane równie¿ statki, których liczba przekroczy³a ponad 300 jednostek. Za tê pracê profesor Rylke otrzyma³ w 1952 roku indywidualn¹ Nagrodê Pañstwow¹ I stopnia w dziale nauki. Wyniki prac pu- blikowa³ w za³o¿onym przez siebie wy- dawnictwie specjalistycznym „Technika Morza i Wybrze¿a”. W pocz¹tkowym okresie bardzo aktywnie wspó³pracowa³ z delegatem rz¹du in¿. Eugeniuszem Kwiat- kowskim przy odbudowie i organizacji stoczni, bêd¹c równie¿ doradc¹ ministra

¿eglugi w zakresie budowy okrêtów. W latach 1946 – 1949 pe³ni³ obowi¹zki pro- rektora Politechniki Gdañskiej. By³ jed- nym z inicjatorów za³o¿enia w 1946 roku Pomorskiego Stowarzyszenia Techniczne- go, a w 1950 Morskiego Instytutu Tech- nicznego w Gdañsku – przemianowanego w 1954 r. na Instytut Morski.

Dzia³alnoœæ naukowa profesora Rylke- go mia³a równie¿ charakter ogólnopolski.

Na pierwszy, organizowany w 1950 roku w Warszawie Kongres Nauki Polskiej, przygotowuje i opracowuje materia³y spe- cjalistyczne. Po utworzeniu Polskiej Aka- demii Nauk zostaje powo³any na cz³onka Komitetu Budowy Maszyn i przewodni- cz¹cego jego Sekcji Okrêtowej.

Profesor Aleksander Rylke by³ tak¿e aktywnym dzia³aczem spo³ecznym, bio- r¹c udzia³ w pracach Stowarzyszenia Okrêtowców Politechniki Gdañskiej „Ko- rab”, jak równie¿ Sekcji Okrêtowców SIMP.

W roku 1960 profesor Rylke przecho-

dzi na emeryturê. Bêd¹c w pe³ni si³ twór-

czych, nie zrywa wiêzi z Politechnik¹

Gdañsk¹. Bierze czynny udzia³ w pracach

Wydzia³u Budowy Okrêtów jako promo-

tor i recenzent prac doktorskich i habili-

(10)

tacyjnych. Po powo³aniu do ¿ycia w roku 1963 Instytutu Okrêtowego Politechniki Gdañskiej, zostaje mianowany przez Mi- nistra Szkolnictwa Wy¿szego przewodni- cz¹cym jego Rady Naukowej. Nadal wspó³pracuje z oœrodkami naukowymi i technicznymi Wybrze¿a, bêd¹c cz³onkiem ich rad naukowych czy technicznych.

W roku 1965 profesor Aleksander Rylke zosta³ uhonorowany tytu³em dok- tora honoris causa Politechniki Gdañskiej.

Moje spotkanie z profesorem Aleksandrem Rylkem

W latach 1960-1963 odbywa³em na Wydziale Budowy Okrêtów Politechniki Gdañskiej studia wy¿sze II stopnia. Dzie- kanem Wydzia³u BO by³ wtedy profesor Janusz Staliñski, w m³odoœci równie¿ ofi- cer Marynarki Wojennej RP. Razem ze mn¹ studiowa³ mój kolega Witold Adamowicz i jak ja, komandor podporucznik. Obydwaj postanowiliœmy – bez wzglêdu na wszyst- ko – studia koñczymy w pierwszym termi- nie. Uda³o siê. Przed prac¹ dyplomow¹ pro- fesor Janusz Staliñski zaproponowa³ nam, aby podj¹æ siê tematów zwi¹zanych z okrê- tami – bo tu wszyscy robi¹ tematy zwi¹za- ne ze statkami. Podjêliœmy z chêci¹ wyzwa- nie, ja jako podwodniak si³owniê okrêtu podwodnego, a kolega si³owniê tra³owca.

Wreszcie 27 czerwca 1963 roku egza- min magisterski przed komisj¹, której przewodniczy³ profesor Aleksander Ryl- ke. Niestety, a¿ siê przykro przyznaæ, wie- dzê o nim mieliœmy wtedy znikom¹, tyle tylko ¿e przed 1939 r. by³ oficerem Mary- narki Wojennej RP. Nas historii Mary- narki Wojennej RP w tamtych latach nie uczono.

Stawienie siê przed obliczem komisji egzaminacyjnej jest zawsze prze¿yciem.

A tu zaskoczy³a mnie serdecznoœæ profe- sora i jego wyczuwalna ¿yczliwoœæ. Parê pytañ o projekcie, potem – jakie znam okrêty podwodne, a gdy powiedzia³em, ¿e by³em mechanikiem na ORP „Sêp” i za- cz¹³em wymieniaæ jego „subtelnoœci”

techniczne, to egzamin sta³ siê jakby ko- le¿eñsk¹ rozmow¹. A na zakoñczenie ba- nalne z pozoru pytanie – panie kolego, jak to siê dzieje, ¿e amerykañskie atomowe okrêty podwodne przy tej samej mocy maszyn, pod wod¹ maj¹ wiêksz¹ szybkoœæ ni¿ na powierzchni? OdpowiedŸ nie by³a trudna – okrêty te maj¹ delfinowaty kszta³t kad³ubów, sprawdzony na okrêcie do-

œwiadczalnym „Albacore”, a pod wod¹ nie ma oporu falowego. WyraŸnie spra- wi³em profesorowi radoœæ.

Profesor in¿. Aleksander Rylke zmar³ w Gdañsku 23 stycznia 1968 roku i zosta³

pochowany na cmentarzu Srebrzysko.

Posiada³ odznaczenia: Order Odrodzenia Polski IV i V klasy, Z³oty Krzy¿ Zas³ugi (dwukrotnie), francuski Krzy¿ Kawaler- ski Legii Honorowej, rosyjskie – Œwiête- go Stanis³awa III klasy i Œwiêtej Anny II klasy.

Posiada³ równie¿ liczne wyró¿nienia honorowe: „Za Zas³ugi Dla Gdañska”, Z³ot¹ Odznakê „Zas³u¿onego Pracowni- ka Morza”, Z³ot¹ Odznakê Honorow¹ NOT, godnoœæ „Honorowego Stoczniow- ca” Stoczni Gdañskiej i inne.

Kmdr Stanis³aw Wielebski

Literatura:

1. Cz. Rudzki – „Polskie Okrêty Podwodne 1926- 1969”. Warszawa 1985 r.

2. A. Rylke – „ W s³u¿bie Okrêtu”. Gdynia 1967 r.

3. Jan Kazimierz Sawicki – „Kadry Morskie Rze- czypospolitej, tom II”. WSM Gdynia 1996 r.

4. Cz. Ciesielski, W. Pater, J. Przybylski. – „Polska Ma- rynarka Wojenna 1918 – 1980”. Bellona 1992 r.

1 Cz. Ciesielski, W. Pater, J. Przybylski

– „Polska Marynarka Wojenna 1918 – 1980”. Wyd. Bellona 1992 r. Za³.18

2 Tam¿e – Byli to: kmdr Stanis³aw Mieszkowski, kmdr Jerzy Staniewicz i kmdr por. Zbigniew Przybyszewski.

12 marca z wielkim smutkiem po¿e- gnaliœmy na cmentarzu Srebrzy- sko w Gdañsku Wrzeszczu zmar³ego 9 marca 2005 prof. dr. hab. in¿. Stanis³awa Butnickiego. W imieniu JM Rektora, Se- natu, Rady Wydzia³u Mechanicznego i ca³ej spo³ecznoœci akademickiej Politech- niki Gdañskiej s³owa podziêkowania, za niestrudzon¹ twórcz¹ pracê i wysi³ek dla pomyœlnoœci naszej Alma Mater, skiero- wa³ nad grobem prorektor prof. Romuald Szymkiewicz. Osi¹gniêcia naukowe, dy- daktyczne i organizatorskie œp. profesora St. Butnickiego zaznaczy³y trwa³y œlad na wielu pokoleniach in¿ynierów mechani- ków technologów i rozwijaj¹cej siê kadry naukowej Wydzia³u.

Profesor Stanis³aw Butnicki urodzi³ siê na £otwie, 26 czerwca 1917 roku, w Ja-

³owieckiej Górze. Gimnazjum ³otewskie w Kras³awiu ukoñczy³ tu¿ przed wybu- chem wojny. Szybko zosta³ wcielony do Armii £otewskiej, a po zajêciu £otwy –

do Armii Czerwonej. W roku 1941, wraz z dowodzonym przez siebie oddzia³em, porzuci³ s³u¿bê wojskow¹ i po krótkim pobycie w domu rodzinnym, za namow¹ gimnazjalnego kolegi Stanis³awa Kurci- na, wyjecha³ do pracy do Niemiec. Tam rozpocz¹³ studia na Politechnice Berliñ- skiej. Zaraz po zakoñczeniu wojny, w roku 1945, przyjecha³ do Polski, by studiowaæ na Politechnice Gdañskiej. W roku 1950 skoñczy³ Wydzia³ Mechaniczny, pracuj¹c równoczeœnie od 1948 r. jako asystent u prof. M. Sienkowskiego, póŸniejszego promotora pracy doktorskiej, w Katedrze Metaloznawstwa. Jako starszy asystent pracowa³ na Politechnice Gdañskiej do roku 1955. Zaraz po studiach podj¹³ rów- nie¿ pracê w Stoczni Gdañskiej, organi- zuj¹c, a nastêpnie kieruj¹c Centralnym La- boratorium Badania Materia³ów. W 1961 roku obroni³ doktorat na Wydziale Tech- nologii Maszyn nt. „Ustalenie kryterium dla oceny stopnia odpornoœci stali na kru-

che pêkanie w spawanym kad³ubie okrê- towym za pomoc¹ badañ udarnoœci”, w dwa lata póŸniej habilitacjê na Wydziale Budowy Okrêtów PG, pt. „O mo¿liwo-

œciach ustalenia bezpiecznej temperatury eksploatacji statku o spawanym kad³ubie za pomoc¹ badañ udarnoœci stali”. W roku 1963 zosta³ s³u¿bowo przeniesiony do

Profesor Stanis³aw Butnicki – wspomnienie

Prof. dr hab. in¿. Stanis³aw Butnicki, dziekan

Wydzia³u Mechanicznego Technologicznego,

1984-1987

(11)

Inauguracja roku akademickiego 1978/79 na Wydziale Mechanicznym Technologicznym organizowanego Oœrodka Badawczego

Przemys³u Okrêtowego przy Centralnym Biurze Konstrukcji Okrêtowych (CBKO- 1), pe³ni³ tam funkcjê kierownika Zespo-

³u Zak³adów Metaloznawstwa Okrêtowe- go. Odby³ liczne sta¿e naukowe, miêdzy innymi przez rok wyk³ada³ na Uniwersy- tecie Bagdadzkim (1965-1966). W roku 1970 powróci³ na Politechnikê Gdañsk¹.

W ró¿nych okresach kierowa³ Zak³adem Technologii Metali i Obróbki Plastycznej oraz Zak³adem Metaloznawstwa i Obrób- ki Cieplnej, pe³ni³ funkcje zastêpcy, a na- stêpnie dyrektora Instytutu Technologii Materia³ów Maszynowych i Spawalnic- twa. Rozwija³ dzia³alnoœæ naukow¹, œci-

œle zwi¹zan¹ z potrzebami przemys³u; by³ wielokrotnie wyró¿niany nagrodami mi- nistra i rektora. Ksi¹¿ki autorstwa prof.

Butnickiego, tak poszukiwane i obecnie, dotyczy³y badañ stali okrêtowych, spawal- noœci i mechaniki pêkania. W roku 1956 wyda³ w PWT pierwsz¹ ksi¹¿kê: „Zagad-

nienie jakoœci stali na spawane kad³uby Ok³adka ksi¹¿ki prof. St. Butnickiego „Wspo- mnienia Polaka z £otwy”, KUL, 1999 okrêtowe”, prezentuj¹c nowatorskie w

skali kraju podejœcie do problematyki spa- walnoœci stali. W 1971 roku ukaza³a siê kolejna pozycja: „Stale i ¿eliwa dla prze- mys³u okrêtowego” (Wyd. Morskie). Naj- wiêkszym osi¹gniêciem publikowanym by³a znakomita ksi¹¿ka „Spawalnoœæ i kruchoœæ stali”, która przez WNT wyda- na zosta³a trzykrotnie (w r. 1975, 1979 i 1991). Prof. St. Butnicki by³ w tym za- kresie specjalist¹ wybitnym, i co wa¿ne, mia³ ogromne doœwiadczenie praktyczne, tak istotne w naukach stosowanych. Czy ktoœ teraz zdo³a powtórzyæ tê drogê?

Profesor Stanis³aw Butnicki by³ cz³on- kiem Komitetu Nauki o Materia³ach PAN, cz³onkiem Zespo³u Mechaniki Doœwiad- czalnej i Zespo³u Mechaniki Zniszczeñ oraz zespo³u dydaktyczno-wychowawczego przy Ministerstwie Szkolnictwa Wy¿sze- go i Techniki. Wypromowa³ 10 doktorów.

Profesor na trwale wpisa³ siê w historiê Wydzia³u Mechanicznego Technologicz- nego jako jego dziekan w latach 1984-

1987, tu¿ przed przejœciem na emeryturê.

PóŸniej, do roku 1991, w ró¿nych okresach, pracowa³ na Wydziale na czêœci etatu.

W wydanych przez Katolicki Uniwer- sytet Lubelski wspomnieniach Polaka z

£otwy, sam zapisa³: „O £otwo, Ojczyzno moja, gdy myœlê o Tobie, widzê wœród bujnych drzew mój dom ojczysty... Dziê- ki Ci, nowa Ojczyzno, za przyjêcie w gro- no swych obywateli i tym samym za ura- towanie przed sowieckimi ³agrami...”. ¯e- gnaj¹c wspania³ego Cz³owieka, mówimy:

dziêkujemy Ci, Profesorze, na d³ugie lata zapamiêtamy Twoj¹ pogodn¹, zawsze uœmiechniêt¹ twarz. Dziêkujemy za Two- j¹ ¿yczliwoœæ. Nasz Dziekanie, urodzony na £otwie, gdañszczaninie z wyboru, od- poczywaj w pokoju wiecznym.

Adam Barylski Wydzia³ Mechaniczny

P ostanowieniem z dnia 16 listopada 2004 roku, Prezydent Rzeczypospolitej Pol- skiej Aleksander Kwaœniewski nada³ tytu³ naukowy profe- sora nauk technicz- nych prof. dr. hab. Zbigniewowi Sikorze, profesorowi nadzwyczajnemu na Wydziale

In¿ynierii L¹dowej i Œrodowiska Politech- niki Gdañskiej.

Profesor Z. Sikora urodzi³ siê dnia 24 sierp- nia 1954 roku w Elbl¹gu. Studia wy¿sze od- by³ w latach 1973-1978 na Wydziale Matema- tyki, Fizyki i Chemii Uniwersytetu Gdañskie- go. Stopieñ doktora nauk technicznych nada³a mu w 1986 roku Rada Naukowa Wy- dzia³u Hydrotechniki Politechniki Gdañskiej na podstawie rozprawy doktorskiej pt.: „Zastoso-

wanie modelu cia³a sprê¿ysto-plastycznego w analizie statecznoœci nawodnionego oœrodka gruntowego”, a stopieñ doktora habilitowa- nego nauk technicznych, w roku 1992, Rada Naukowa Wydzia³u Hydrotechniki Politech- niki Gdañskiej na podstawie rozprawy habili- tacyjnej pt.: „Hypoplastic flow of granular ma- terials. A numerical approach”.

Prof. Zbigniew Sikora pracuje od

1.05.1978 roku do chwili obecnej na Poli-

(12)

technice Gdañskiej. Pracowa³ kolejno jako:

asystent naukowo-badawczy na stanowisku matematyka (do 31.03.1979), jako asystent naukowo-dydaktyczny (do 31.03.1982), star- szy asystent (do 30.06.1986), adiunkt (do 28.02.1993) i adiunkt z habilitacj¹ (do 31.03.1995). Od 1.04.1995 by³ zatrudniony na stanowisku profesora nadzwyczajnego, mianowanego na sta³e.

Prof. Sikora doskonali³ swoje kwalifika- cje w czasie licznych sta¿y naukowych za granic¹. W szczególnoœci na uwagê zas³u- guje 5-letni okres pobytu w Instytucie Me- chaniki Gruntów i Mechaniki Ska³ Uniwer- sytetu w Karlsruhe. By³ to sta¿ habilitacyj- ny zwi¹zany z przygotowaniem i opubliko- waniem w zeszytach naukowych tego Insty- tutu rozprawy habilitacyjnej w jêzyku angiel- skim. Praca habilitacyjna stanowi³a podsta- wê do nadania presti¿owej nagrody Maksa Plancka i Humboldta w 1991 roku w Niem- czech. Profesor Sikora utrzymuje aktywn¹ wspó³pracê z licznymi oœrodkami naukowy- mi w œwiecie.

Opublikowany dorobek naukowy prof.

Zbigniewa Sikory jest doœæ szeroki i meryto- rycznie bardzo znacz¹cy. Obejmuje on ³¹cz- nie 65 prac naukowych, w tym 14 indywidu- alnych i 51 wspó³autorskich. Po uzyskaniu stopnia naukowego doktora habilitowanego publikuje 52 prace naukowe, w tym 10 indy- widualnych i 42 wspó³autorskie. W sk³ad wymienionego dorobku wchodz¹: 1 ksi¹¿ka i 1 monografia, 11 artyku³ów recenzowanych, 47 referatów konferencyjnych. Wiêkszoœæ prac zosta³a napisana w jêzyku angielskim.

Prace by³y publikowane w znacz¹cych i uzna- nych wydawnictwach naukowo-technicz- nych. Profesor Sikora jest ponadto wspó³e- dytorem 6 ksi¹¿ek zawieraj¹cych materia³y miêdzynarodowych szkó³ i warsztatów.

Tematyka prac naukowo-badawczych i naukowo-technicznych prof. Sikory koncen-

truje siê wokó³ szeroko rozumianej proble- matyki mechaniki obliczeniowej, a œciœlej – geoin¿ynierii obliczeniowej.

W ramach prac naukowo-technicznych i stosowanych kandydat prowadzi szerok¹ dzia³alnoœæ na rzecz przemys³u. Wœród jego podstawowych zainteresowañ le¿y tematy- ka sondowañ statycznych, zarówno pod wzglêdem trudnych numerycznie symula- cji, jak i praktycznych zastosowañ. Podj¹³ siê równie¿ dzia³alnoœci popularyzacji tej klasy metod w Polsce. Miêdzy innymi efek- tem tej dzia³alnoœci jest ksi¹¿ka monogra- ficzna pt. „Sondowanie statyczne. Metody i zastosowanie w geoin¿ynierii”, obecnie w druku w Wydawnictwie Naukowo-Tech- nicznym w Warszawie. Wiele prac badaw- czych prof. Sikory wraz z jego zespo³em wykonywanych na rzecz przemys³u ma charakter wdro¿eniowy.

Profesor Sikora uczestniczy bardzo ak- tywnie w spotkaniach naukowych w kraju i za granic¹, bêd¹c wielokrotnie powo³ywa- nym do gremiów komitetów naukowych, edytorskich i doradczych.

Za dzia³alnoœæ naukowo-badawcz¹ oraz organizacyjn¹ otrzyma³ liczne nagrody rek- torów Politechniki Gdañskiej i Uniwersyte- tu Warmiñsko-Mazurskiego. Zosta³ równie¿

odznaczony medalami za zas³ugi Uniwersy- tetu w Nagoya (Japonia) oraz Instytutu Gór- nictwa Syberyjskiego Oddzia³u Rosyjskiej Akademii Nauk w Nowosybirsku (Rosja).

Jest cz³onkiem Rady Opiekuñczej Indepen- dent Siberian University w mieœcie Akadem- gorodok (Rosja), w pierwszym niezale¿nym uniwersytecie w Rosji.

Profesor Z. Sikora ma bardzo znacz¹ce osi¹gniêcia w kszta³ceniu kadry naukowej.

Jest promotorem 5 zakoñczonych przewo- dów doktorskich, w tym 1 praca wyró¿nio- na i 1 praca we wspólnym promotorstwie z prof. Y. Ichikawa z Uniwersytetu w Nagoya.

Trzy dalsze otwarte przewody doktorskie s¹ w dojrza³ej fazie realizacji, a ich zakoñcze- nie planuje siê na lata 2005-2006.

W okresie po habilitacji opracowa³ 5 re- cenzji rozpraw habilitacyjnych, 5 recenzji wydawniczych rozpraw habilitacyjnych oraz 6 recenzji prac doktorskich na zlecenie Rad Naukowych z odpowiednich wydzia³ów bu- downictwa nastêpuj¹cych uczelni w kraju:

Politechnika Gdañska, Politechnika Wro- c³awska, Politechnika Œl¹ska, Politechnika Krakowska, oraz za granic¹: Uniwersytet w Nagoi, Universytet w Kyushu, Uniwersytet w Kijowie. Jest promotorem 17 prac dyplo- mowych magisterskich i in¿ynierskich.

Funkcje prof. Sikory zwi¹zane z dzia³al- noœci¹ naukowo-badawcz¹ i organizacyjn¹ nauki to m. in.: prodziekan ds. rozwoju Wy- dzia³u Nauk Technicznych UWM w Olszty- nie (2001-2002), dyrektor Instytutu Budow- nictwa i In¿ynierii Sanitarnej WNT UWM w Olsztynie (2001-2003), wiceprzewodni- cz¹cy Sekcji Geotechniki przy Komitecie In-

¿ynierii L¹dowej i Wodnej PAN (od 2004 – nadal), cz³onkostwo w Polskim Komitecie Geotechniki w Gdañsku (od 1992 – nadal).

Prof. Sikora jest cz³onkiem Miêdzynaro- dowego Stowarzyszenia Mechaniki Grun- tów i Geotechniki, Polskiego Komitetu Geo- techniki, Stowarzyszenia In¿ynierów i Tech- ników Wodnych i Melioracyjnych, Polskie- go Stowarzyszenia Metod Komputerowych w Mechanice oraz cz³onkiem Towarzystwa Konsultantów Polskich.

Prof. dr hab. Zbigniew Sikora posiada odznaczenia pañstwowe: Z³oty Krzy¿ Zas³u- gi (31.08.2000) i Medal Komisji Edukacji Narodowej (2.06.2001).

Profesor Zbigniew Sikora w³ada biegle 4 jêzykami.

Wiêcej informacji na stronie:

http//zbig.pg.gda.pl

D ziêki pracom prowadzonym przez zespó³ naukowy profesora Janusza Rachonia z Katedry Chemii Organicz- nej Politechniki Gdañskiej oraz specja- listów z Zak³adów Farmaceutycznych Polpharma SA w Starogardzie Gdañ- skim zsyntetyzowano i opracowano technologiê wytwarzania nowego leku o nazwie Ostemax 70 Comfort, umo¿li- wiaj¹cego skuteczn¹ walkê z osteopo- roz¹. Technologia zosta³a wdro¿ona do produkcji, a nowy lek wprowadzono na

polski rynek w grudniu 2004 r. To do- bry przyk³ad wspó³pracy œrodowiska na- ukowego i gospodarczego, z której ko- rzyœci odnieœæ mo¿e ka¿dy z nas.

Osteoporoza jest chorob¹ szkieletu, ob- jawiaj¹c¹ siê tym, ¿e proces niszczenia koœci zachodzi szybciej ni¿ proces ich bu- dowy, a co za tym idzie, staj¹ siê one os³a- bione i kruche. Chorzy na osteoporozê s¹ nara¿eni na czêste z³amania podczas wy- konywania zwyk³ych codziennych czyn- noœci, przy czym najczêœciej dochodzi do

z³amañ nadgarstków, krêgos³upa i bioder.

Z³amania szyjki koœci udowej prowadz¹ w wiêkszoœci do inwalidztwa, przy czym a¿

20% chorych, którzy im ulegli, umiera w ci¹gu pó³ roku od z³amania 1 . Inne statysty- ki mówi¹ o 25% osób powy¿ej 50 roku

¿ycia, które przesz³y z³amanie krêgów. W zwi¹zku z tym, aktualnie podstawowym celem medycyny w zakresie leczenia oste- oporozy jest ograniczanie ryzyka z³amañ.

Ostemax 70 Comfort jest pierwszym polskim lekiem opartym na terapii alen- dronianem 70. Alendronian nale¿y do gru- py zwi¹zków chemicznych – hydroksybis- fosfonianów od dawna u¿ywanych w te-

Nowy polski lek na osteoporozê

(13)

rapii osteoporozy ze wzglêdu na ich dzia-

³anie hamuj¹ce resorpcjê koœci oraz zwiêkszaj¹ce masê kostn¹. Do niedawna podawano hydroksybisfosfoniany w dziennej dawce 10 mg, jednak uci¹¿liwy re¿im sposobu przyjmowania leku spowo- dowa³ opracowanie i wdro¿enie leczenia zwiêkszon¹ – 70 mg dawk¹ tygodniow¹.

Wed³ug badañ prowadzonych w USA i Wielkiej Brytanii ponad 90% pacjentów wybra³o tê wygodniejsz¹ formê leku. Na polskim rynku lek zawieraj¹cy alendro- nian 70 mg, pod nazw¹ Fosamax 70 fir- my MSD, funkcjonuje od 2002 r. Nieste- ty, wielu pacjentów w naszym kraju nie by³o staæ na leczenie Fosamaxem.

Ostemax 70 Comfort, z trzykrotnie ni¿- sz¹ cen¹, jest nowoczesn¹ tabletk¹ do te- rapii osteoporozy alendronianem 70, za-

¿ywan¹ raz w tygodniu. W uzyskaniu tego leku wziêli udzia³ specjaliœci z Polphar- my oraz zespó³ naukowców z Katedry Chemii Organicznej Politechniki Gdañ- skiej, kierowanej przez prof. Janusza Ra- chonia, którzy opracowali pierwsz¹ ory-

ginaln¹ polsk¹ metodê syntezy alendro- nianu. Kosztowne i bardzo rygorystycz- nie przeprowadzone badania biorówno- wa¿noœci i biodostêpnoœci udowodni³y, ¿e Ostemax 70 Comfort jest identyczny z oryginalnym lekiem. Do jego zalet nale-

¿¹ nie tylko nowoczesny sposób dawko- wania, ale równie¿ najwy¿sza jakoœæ pre- paratu i wspomniana ju¿, du¿o ni¿sza cena ni¿ orygina³u. Dziêki sukcesowi gdañ- skich naukowców i specjalistów z Pol- pharmy wielu chorych, dla których kura- cja by³a do tej pory niedostêpna ze wzglê- du na cenê leku, bêdzie mog³o rozpocz¹æ leczenie, znacznie u³atwiaj¹ce codzienne, normalne funkcjonowanie, a tak¿e zwiêk- szaj¹ce komfort i dyscyplinê terapii.

Leczenie osteoporozy w innych krajach europejskich i Stanach Zjednoczonych jest du¿o bardziej zaawansowane ni¿ w Polsce.

W niektórych z nich alendronian 70 mg do stosowania raz w tygodniu otrzyma³ pe³n¹ refundacjê. W Polsce skutecznej terapii przeciwko osteoporozie jest poddanych oko³o 100 000 pacjentów, podczas gdy ry-

zyko zachorowania dotyczy co trzeciej kobiety w wieku pomenopauzalnym. Przy- czyn¹ takiego stanu rzeczy, obok niewie- dzy na temat choroby, jest w du¿ej mierze w³aœnie wysoki koszt leczenia czy uci¹¿li- woœæ codziennego przyjmowania dostêp- nych tañszych leków. Zatem m.in. ze wzglêdu na skalê zjawiska wdro¿enie Oste- maxu 70 Comfort jest ogromnym sukce- sem polskich chemików i farmaceutów.

Sukces ten spowodowa³, ¿e Kapitu³a Nagrody Gospodarczej Prezydenta RP no- minowa³a zespó³ kierowany przez prof. Ja- nusza Rachonia do tego najbardziej presti-

¿owego polskiego lauru gospodarczego.

Beata Orza¿ewska Rzecznik Prasowy

1 Dane statystyczne i informacje o tera- pii osteoporozy zaczerpniête zosta³y z ar- tyku³u Jurgity S. Leskovsek i Joanny G¹sz- czyk, Osteoporoza: 1x70 > 7x10... Praw- da czy fa³sz?, opublikowanego w czasopi-

œmie „Panaceum” z grudnia 2004 roku.

D nia 21.05.2005 o godzinie 11:00 od- bêdzie siê turniej robotów mobilnych, wieñcz¹cy II edycjê wiosennych warsztatów in¿ynierskich BEST Spring Course „Martian Holidays: Mobile Robots Competition”.

Warsztaty przygotowane przez Organizacjê Studenck¹ BEST Gdañsk oraz Ko³o Studen- tów Automatyki SKALP stanowi¹ element programu III Ba³tyckiego Festiwalu Na- uki.Konstrukcje zespo³ów reprezentuj¹cych europejskie uczelnie techniczne oraz trójmiej- skie szko³y œrednie zmierz¹ siê w ostatecznej rywalizacji o tytu³ najlepiej zaprojektowane- go i zaprogramowanego symulatora sondy ko- smicznej zbudowanego z klocków LEGO.

Przybyli do Auditorium Novum Politech- niki Gdañskiej bêd¹ mogli obejrzeæ symulacjê misji ratunkowej robotów na obcej planecie oraz wzi¹æ udzia³ w konkursach z nagrodami.

Udzia³ w warsztatach umo¿liwi studentom z 10 krajów Europy praktyczne wykorzysta- nie wiedzy zdobywanej na uczelniach. Przy- je¿d¿aj¹c do Gdañska, bêd¹ mieli oni okazjê wypróbowaæ swoje umiejêtnoœci w niecodzien- nej dyscyplinie, jak¹ jest projektowanie i pro-

gramowanie robotów mobilnych.W ci¹gu 7 dni bêd¹ konstruowali autonomiczne roboty mo- bilne, bêd¹ce symulatorem sondy kosmicznej.

Konstruktorzy zostan¹ wyposa¿eni w znane wszystkim klocki LEGO, a dok³adnie zestawy LEGO Mind Storms Robotics In- vention System 2.0. Nie wszyscy uczestni- cy studiuj¹ na kierunkach zwi¹zanych z ro- botyk¹, wiec zmierzenie siê z zadaniem sta- nowi dla nich wyzwanie. Jednak zaprojek- towanie robota, który jest w stanie symulo- waæ misjê ratunkowa na obcej planecie, przynosi wiele satysfakcji.

W turnieju z zagranicznymi studentami zmierz¹ siê uczniowie trójmiejskich szkó³ œred- nich, którzy równie¿ wczeœniej przygotuj¹ swoje projekty robotów. Proporcje liczb dru-

¿yn to piêæ studenckich i piêæ uczniowskich.

BEST Spring Course jest szans¹ zaprezento- wania swoich mo¿liwoœci przez uczniów o za- interesowaniach ukierunkowanych na zagad- nienia techniki, automatyki i robotyki. Zestaw Robotic Invention System jest doskona³¹ plat- form¹ pozwalaj¹c¹ na zapoznanie siê z pod- stawowymi zagadnieniami robotyki praktycz-

„Misja ratunkowa” robotów w Auditorium Novum na Politechnice Gdañskiej

Fina³ warsztatów BEST Spring Course „Martian Holidays:

Mobile Robots Competition.”

Robot – zwyciêska konstrukcja z konkursu Ro- boDance. Autor: Maciej Hryniewicz nej. Warsztaty, bêd¹ce form¹ dydaktyki eks- perymentalnej, sprawiaj¹, ¿e problemy prze- staj¹ byæ akademickie, a œwiat rzeczywisty jest najlepszym kolokwium zaliczeniowym. Uka- zuj¹, ¿e zdobywanie wiedzy praktycznej mo¿e byæ œwietn¹ zabaw¹, a nauka i wyzwania przez ni¹ stawiane – fascynuj¹ce.

„Marsjañski” Turniej Robotów Mobilnych

oraz warsztaty BEST Spring Course „Martian

Holidays: Mobile Robots Competition” przy-

gotowuj¹ dwie organizacje studenckie, dzia-

Cytaty

Powiązane dokumenty

monografija i zbornika radova, koje teže originalnosti, ponekad i po svaku cenu, ali malo je istinski neobiènih a vrednih knjiga, temeljito nauèno zasnovanih

Rzeka przepływa przez 8 polodowcowych jezior, by w końcu zatrzymać się w objętej strefą ciszy Rospudzie Augustowskiej - chwyć więc za wiosło i pozwól się nieść jej łagodnemu

dostosowania go do dźwigu o większych gabarytach, umożliwiających przewóz łóżek szpitalnych i czy ta przebudowa nie wpłynie ujemnie na nośność elementów

Przyczyn braku wyraŸnego wp³ywu stopnia specjalizacji na efektywnoœæ produkcji badanych gospodarstw mo¿na te¿ upatrywaæ w warunkach trudnego rynku, gdzie lepiej radz¹

Aby uzyskaæ zbiory zbó¿ o wysokich parametrach jakoœcio- wych kierownicy gospodarstw wielkoobszarowych stosuj¹ bardzo intensywn¹ ochronê zbó¿, a op³acalnoœæ chemicznej

Zdaniem producentów mleka, przy istnie- j¹cym zró¿nicowaniu ceny skupu mleka, dominacja obszarów, gdzie skup prowadzi jedna mle- czarnia, a wiêc nie ma mo¿liwoœci zmiany odbiorcy

– strategia kreowania rynku – w strategii tej przedsiêbiorstwo dziêki postêpom w zakresie technologii mo¿e znaleŸæ siê w sytuacji kreowania nowego rynku przez oferowanie

2 1 stycznia 2000 roku w Auli Politechniki Gdañskiej odby³a siê uroczystoœæ wrêczenia dyplomów absolwentom Wydzia³u Elektroniki, Telekomunikacji i Informatyki.. W³adze