• Nie Znaleziono Wyników

Amerykańskie wzory (Feliks Fryze)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Amerykańskie wzory (Feliks Fryze)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Natora-Macierewicz, Hanna

Amerykańskie wzory (Feliks Fryze)

Kwartalnik Historii Prasy Polskiej 30/3-4, 97-103

(2)

H A N N A N A TO R A -M A C IE R EW IC Z (W arszaw a)

A M ER Y K A Ń SK IE W ZORY

(FELIK S FRYZĘ)

Je d n ą z b arw niejszych postaci X IX -w iecznego środow iska w arszaw ­ skich dzienn ikarzy by ł F eliks Fryzę. Pochodził ze spolonizow anej ro dziny niem ieckiej Friese. Był synem H eleny z M ichałow skich i A ntoniego F r y ­ zę, oficera w ojsk polskich K ró lestw a Kongresow ego, naczelnika w ydziału ów czesnej K om isji W ojny. W 1853 r. rozpoczął n a u k ę w gim nazjum realny m . Po ukończeniu szkoły przez ro k w y k ład ał m ate m a ty k ę w p r y ­ w a tn y m gim nazjum K arola Jurkiew icza. Jednocześnie uczęszczał n a k u r ­ sy p rzygotow ujące do studiów w Szkole G łów nej. W 1862 r. w stą p ił na W ydział Inżynierii C yw ilnej In sty tu tu Politechnicznego w Puław ach. Po w y buchu pow stania 1863 r. i zaw ieszeniu działalności tejże uczelni po­ w rócił do W arszaw y i do połow y 1865 r. p racow ał w D y rekcji R ządow ej Ubezpieczeń. Po otw arciu Szkoły G łów nej k o n ty nu ow ał stu d ia n a W y­ dziale M atem atyczno-Fizycznym . Jego pasją b yła w ów czas astronom ia. W krótce jako w y b itn y stu d e n t o trzy m ał a sy ste n tu rę u prof. J a n a K o­ w alczyka. W 1869 r. Szkołę G łów ną w w y n ik u akcji ru sy fik ac y jn ej p rz e ­ kształcono w u n iw e rsy te t rosyjski. F eliks F ryzę jeszcze przez ro k fo r­ m alnie był stu d en tem te j uczelni, dyplom u jed n ak nie uzyskał.

F ry zę już jako stu d e n t, w styczniu 1868 r. rozpoczął w spółpracę z „G azetą W arszaw ską”. U łatw ił m u ją spow inow acony z m atk ą w y ­ daw ca tegoż pism a — L u d w ik Lesznowski. Początkow o zam ieszczał a rty ­ k u ły i tłum aczenia p opu lary zu jące n a u k i ścisłe, z czasem zainteresow ał się także p ro b lem aty k ą społeczną. Z tego o kresu pochodzi a rty k u ł N a uka

na k re d y t, będący p ro je k tem refo rm y sy stem u opłat w pisow ych dla s tu ­

dentów . W końcu 1869 r. F ryzę porzucił „G azetę W arszaw ską” i zw iązał się z „ K u rierem W arszaw skim ”. Jego re d a k to r i w spółw ydaw ca, W acław Szym anow ski, reorganizow ał w ów czas zespół red ak cy jn y . U zupełniał go m łodym i siłam i, głów nie początk u jący m i lite ra ta m i i absolw entam i Szko­ ły G łów nej. W składzie red a k c ji obok Fryzego znaleźli się: Bolesław P ru s, M arian G aw alew icz, Czesław Jankow ski, W iktor G om ulicki, W ładysław Bogusław ski i K azim ierz Ł uniew ski. Szym anow ski otaczał m łodych w spół­ pracow ników troskliw ą opieką, służąc im dzienn ik arsk im dośw iadczeniem . F ry z ę ta k w spom ina sw ój staż w „K u rie rz e ” : „P isyw aliśm y w szyscy przy

(3)

98 F E L I K S F R Y Z Ę

jed n ym b iu rk u , p rzy k tó ry m znalazło się jeszcze m iejsce dla dw u g ra ­ czy w szachy i na k ilk a filiżanek kaw y, k tó re śm y sobie kolejno fundo­ wali. W yryw aliśm y sobie kolejno k a rtk i i kończyli jeden za drugiego. D ow cipy nie k rążyły , ale strz e la ły jak rak ie ty , piłkę odrzuconą w n e t ch w y tał in n y i odpow iadał. B yła to w y b o rn a szkoła d ziennikarstw a, w k tó re j dużo skorzystałem i za co z w dzięcznością im ię śp. W acław a Szy­ m anow skiego w spom inam ” .

W krótce F eliks F ry zę został głów nym re p o rte re m „ K u rie ra ”. Po la ­ tach kro n ik arz gazety ta k oceniał jego niezw ykłe zaangażow anie w pracę dziennik arską: „Ruchliw ości i energii m iał za dziesięciu, a pod w zględem pom ysłow ości chyba z re p o rte ra m i am ery k ań sk im i porów nać by go m ożna [...] Ze w szystkich w spółpracow ników » K uriera W arszaw skiego« jeden F ry zę pod Szym anow skim cały czas swój, w szystkie m yśli i energię w yłącznie pism u poświęcił. Pow odzenie » K u riera W arszaw skiego« było jego jedy n ą am bicją. R ep o rterię doprow adził do w yżyn sztu k i i pod ty m w zględem pozostanie niedoścignionym w zorem dla m łodych dzienni­ k a rz y [...]. U sposobienie jego m ożna porów nać tylko z nam iętnością m y ­ śliwego, k tó ry w łow ach nie szuka ani pożytku, ani sław y. Toż sam o było z F ryzem , k tó ry gotów był się narazić n a pow ażne niebezpieczeń­ stw o, byle tylko zdobyć wiadom ość dla pism a najlepszą, najśw ieższą, d u m n y z tego, że przez niego dla »K uriera« zd ob yta”.

Głośne b y ły spraw ozdania Fryzego z trzech lotów nad W arszaw ą na fran cu sk im balonie „ Ju le s F a v re ” z aero n a u tą B unellem . S ensacyjne r e ­ portaże z 1872 i 1873 r. przyczyniły się bardzo do w zrostu popularności zarów no „ K u rie ra ” , jak i sam ego auto ra. W alery P rzy bo ro w sk i w spo­ m ina: „losem balonu i jego b alastu dziennikarskiego żywo zajm ow ało się całe m iasto, a dla »K uriera« była to w oda na jego m łyn. W szyscy w spół­ p racow nicy biegali po ulicach i Ogrodzie Saskim i tonem nieporów n yw al­ n ej wyższości i sztucznego niepokoju rozprawiali,: że jeszcze nie m aią depeszy o losach aeronautów , że lad a chw ili jej się spodziew ają. W szyst­ ko to w ypow iedziane takim tonem , jak gdyby n a balonie i F ry zem spo­ czyw ały już nie losy W arszaw y, ale całego k r a ju ” .

W 1876 r. F ry zę jako sp ecjalny w y słan n ik „ K u rie ra W arszaw skiego” w y ru szy ł w podróż do F ilad elfii na w y staw ę krajow ą. Zw iedził także N ow y Jo rk , W aszyngton, P ittsb u rg , Buffalo, B altim ore. E fektem tej podróży były in te resu jąc e k o respondencje n ad syłane do dziennika. P o ­ b y t w S tan ach Z jednoczonych A m ery k i był m om entem przełom ow ym w k arierze dzienn ikarsk iej Fryzego. Z w ielkim zainteresow aniem obser­ w ow ał tam organizację w y d aw n ictw prasow ych; „N ew -Y ork-H erald” i filad elfijsk a „L edger P u b lic ” sta ły się dla niego w zorem nowoczesnego dziennika. Zachw ycił go styl p rac y tam te jszy c h dziennikarzy, nowocze­ sność bazy technicznej, szata graficzna a m ery k ań sk iej p rasy, a przede w szystkim szybkość, bogactw o i rzetelność info rm acji zam ieszczanych na łam ach dzienników.

(4)

Po pow rocie do W arszaw y F ry zę próbow ał zreorganizow ać pracą w red a k c ji n a w zór am erykański. Jed n ak że w spółpraca z now ym , fak ty c z ­ nym kierow nikiem pism a, Tadeuszem Czapelskim nie uk ład ała się n a j­ lepiej. W 1876 r. F ry zę w y stąpił z red a k c ji „ K u rie ra ” . P rzez k ilk a m ie­ sięcy pisyw ał do „ K u rie ra Codziennego” K aro la Kucza. Ju ż w te d y czy­ nił sta ra n ia o założenie w łasnego pism a. P ierw sze k ro k i w ty m k ieru n k u zostały zrobione w cześniej, kied y to w 1873 r. w raz z Ignacym Chodo­ row iczem i W ładysław em D ębskim nab y ł m ałą d ru k arn ię. J e j dziełem był m iędzy in n y m i opracow any w spólnie z Chodorow iczem P rzew o d nik po W arszaw ie i jej okolicach na rok 1873/4 z m apą m iasta, m a pa m i kolei

żela zn ych i d rzew o rytam i. J e s t to do dzisiaj niezastąpione źródło dla

historyków W arszaw y i cenny zab y tek lite ra tu ry v arsav ianisty cznej. W ro k później zakupił od Józefa K au fm an a ilu stro w an y ty godnik s a ty ­ ry cz n y „M ucha”, jedno z n a jp o p u larn iejszy ch pism tego ty p u w K ró ­ lestw ie. N a jego łam ach deb iu to w ał W ładysław B uchner, z „M uchą” w spółpracow ała zam ieszczając tłum aczenia z „Fliegende B la e tte r” F ela K aftalow a. F ry zę w y d aw ał „M uchę”, obok tygodnika — „K alendarz h u ­ m ory sty czn y dla po rząd nych lud zi” — przez dziesięć lat.

Jego am bicją było prow adzenie w łasnego, nowoczesnego dziennika, redagow anego n a w zór am erykański. U zyskanie koncesji n a now e pismo p o . 1863 r. stało się p rak ty czn ie niem ożliwe. F ry zę więc w raz z b y ły m pracow nikiem ad m in istra c ji „ K u rie ra W arszaw skiego”, Feliksem B u rz y ń ­ skim , w ydzierżaw ił, a później nab y ł p od u padającą gazetkę codzienną, pośw ięconą problem aty ce te a tra ln e j — „ A n tra k t”. Po długich sta ra n ia c h udało m u się za pośrednictw em W arszaw skiego K o m itetu C enzury u zy­ skać zgodę w ładz p ete rsb u rsk ich n a zm ianę osoby w ydaw cy, re d a k to ra naczelnego, d ru k arn i, nazw y i c h a ra k te ru istn iejącej już gazety. 29 m a r­ ca 1877 r. p re n u m e ra tu rz y „ A n tra k tu ” o trzy m ali pierw sze n u m ery no­ wego dziennika — „ K u rie r P o ra n n y ”. W a rty k u le w stęp ny m nakreślono p ro g ram i zadania pism a: „S tajem y przed w am i, czytelnicy, dopiero po raz pierw szy, ale zrzekam y się zaw czasu w szelkich uroczystych przem ó­ w ień. J a k n a jm n ie j d e k la rac ji i czczych rozum ow ań, jak najw ięcej tre ś ­ ci — to nasze dążenie. Nie będziem y narzucać nikom u żadn ych p rzeko ­ n a ń ani teorii. N igdy nie dam y się powodow ać żadną stronnością. O dsu­ n iem y w reszcie tró jnóg nieom ylności jak n a jd a le j od siebie — oto nasz program . Pism o nasze chce być tylko użyteczne, uczciw e” .

Początkow o „ K u rie r P o ra n n y ” b o ry k ał się z w ielom a trudnościam i. Był pierw szą codzienną gazetą w arszaw ską, k tó ra ukazyw ała się rano, red agow any i sk ład an y był nocą. „P rzy sk rom nych naszych zam iarach, potrzebow aliśm y niew ielu w spółpracow ników , ale i ty ch nie m ogliśm y znaleźć. C h ętny ch było n ib y w ielu, ale na wieść, że m uszą pracow ać nocą i codziennie, każdy się cofał” — w spom inał Fryzę. W prak ty ce, w po­ czątkow ym okresie pism o było re z u lta te m m yśli i p rac y jednego czło­ w ieka. F ry zę p ełnił jednocześnie fu n k cje re d a k to ra naczelnego, w ydaw

(5)

-100 F E L I K S F R Y Z Ę

су, re d a k to ra technicznego, a d m in istra to ra i głównego rep o rtera . Tylko w k o rek tach i tłum aczeniach pom agali m u za tru d n ie n i doryw czo s tu ­ denci. W iele problem ów zw iązanych było z cenzurą dziennika. Cenzor B artsch, z W arszaw skiego K om itetu C enzury, nie zgodził się na czytanie m ateriałów w cześniej niż o godzinie siódm ej rano. W tej sy tu a c ji d ru k pism a rozpoczynano o godzinie ósmej. P ierw sza d ru k a rn ia „ K u rie ra ” p racow ała na p rzestarzałej m aszynie, o bracanej ręczną korbą, o w y d a j­ ności 400 egz. na godzinę — n ak ład 2 tys. egz. był gotow y na godzinę trz y n a stą , podczas gdy resz ta p rasy w arszaw sk iej w ychodziła około go­ dziny szesnastej. Po w prow adzeniu d ru k u na m aszynie płaskiej o w y ­ dajności 1000 egz. n a godzinę — „ K u rie r” ukazyw ał się o godzinie dzie­ w iątej. W 1880 r. F ry zę zakupił m aszynę ro ta c y jn ą , n ak ła d pism a w zrósł w ów czas do 6 tys. egz. W 1891 r. w d ru k a rn i „P orann ego ” zastosow ano m aszynę ro ta c y jn ą M arinogniego z silnikiem spalinow ym , o w ydajności 10 tys. egz. na godzinę, w 1903 r. — z silnikiem elektrycznym , o w y d a j­ ności 18 tys. egz. na godzinę. Obok w alk i z czasem problem em dziennika b y ła pogoń za inform acją. Przed staw iciel P e te rsb u rsk ie j A gencji T ele­ graficznej w K rólestw ie, R udolf O k ręt, w obaw ie u tra ty stały ch abonen­ tów popołudniów ek, odm ówił F ryzem u d aw ania serw isu inform acyjnego dla pism a wychodzącego rano. Po długich sta ra n ia c h bezpośrednio w P e ­ te rsb u rg u F ry zę uzyskał praw o bezpłatnego k o rzy stan ia z depesz agen­ c y jnych przechodzących przez W arszaw ę, a nie w chodzących n aw et do serw isu w arszaw skiego. W tedy okazało się, że dzienniki popołudniow e p rze d ru k o w u ją wiadom ości „ K u rie ra P o ran n eg o ” bez podania źródła in ­ form acji. W końcu 1877 r. zm ieniono praw o funkcjo no w ania m iędzyna­ rodow ych agencji teleg raficzn ych na tere n ie Rosji. F ry zę u tra c ił praw o do k o rzystan ia z bezpłatnego serw isu inform acyjnego — „ K u rie r P o ra n ­ n y ” ograniczał się więc do zam ieszczania w iadom ości krajow ych.

S tałe unow ocześnianie bazy technicznej i w alk a o inform ację pochła­ n iały większość dochodów „P o ran n eg o”. B y t m a te ria ln y pism a u staliła w prow adzona przez Fryzego n a w zó r p a ry sk i sprzedaż uliczna. „P o sta­ now iłem rozszerzyć sprzedaż uliczną »K uriera« zniżając cenę z 10 n a 2 kop. za egzem plarz — pisał F ry zę — ale najbliżsi odradzali m i to i dopiero w 1898 nie ulegając bojaźliw ym doradcom sprzedaż tę w p ro ­ w adziłem . Z araz pierw szych dni sprzedaż w yniosła po k ilk aset egzem ­ plarzy i w zrastała z dniem każdym , jednocześnie z w zrostem liczby sprze­ d ających chłopców. Co dzień przybyw ało po k ilk u now ych sprzedaw ców . Zgłaszali się oberw ani, boso [...] i zaczynali kupow ać od 5 egz., k ilk a ­ k ro tn ie doku p ując »K urier« za cały osiągnięty dochód. [...] W ciągu ro k u ta hałaśliw a rzesza dosięgała liczby 350”.

„ K u rie r P o ra n n y ” nie był zw iązany z żadnym ugru po w aniem poli­ tycznym , nie m iał w yraźnego oblicza ideowego. Było to pism o p op ularne, skierow ane do przeciętnego czytelnika w arszaw skiego. S tały m czytelni­ kiem „ K u rie ra ” i jego obrońcą w nielicznych zresztą do 1905 r. ko n flik ­

(6)

tach z w ładzam i ro sy jsk im i b y ł g e n e ra -g u b ern a to r K otzebue. R edakcja opracow ując n u m er k iero w ała się zainteresow aniam i lokalnego odbiorcy. W 1903 r. p rzy nakładzie 25 tys. egz. dziennik m iał tylko 700 p re n u m e ­ rato ró w poza W arszaw ą. Zasadniczą cechą „P o rannego” m iała być in fo r­ m acja, ta k by dziennik był „zw ierciadłem życia”. P rz y doborze w iado­ m ości red a k to r naczelny żądał p rzestrzeg an ia zasady: „pisać praw d ę i tylko p ra w d ę ”. Dowodem, iż została w prow adzona ona w życie, było to, że w 120 spraw ach w ytoczonych o zniesław ienie zapadły tylko dw a w yroki sk azujące re d a k to ra naczelnego n a k a rę grzyw ny.

D ziennik w dni pow szednie ukazy w ał się w objętości 4, a w niedzielę 6 stro n fo rm a tu 37X 55 cm. U kład n u m eru obejm ow ał ru b ry k i: „Co sły ­ chać now ego?” , „G iełda” , „N ajśw ieższe w iadom ości telegraficzn e” , „Te­ leg ram y w łasn e”. Pisano o w szystkim . O sp ek taklach tea tra ln y ch , k oncer­ tach, balach m askaradow ych, nabożeństw ach, o życiu codziennym m ia ­ sta. W iadomości o w yp ad k ach dostarczali stali w spółpracow nicy dzien­ n ika — stu d en ci m edy cy n y p ra k ty k u ją c y w szpitalach m iejskich. In fo r­ m acji k ry m in a ln y c h — agenci W ydziału Śledczego i p iln u jąc y w okandy sądow ej stu den ci praw a. W 1883 r. sam F ry zę w y jech ał do Lipska, by jako jed y n y polski o bserw ato r prasow y relacjonow ać przebieg procesu Józefa Ignacego K raszew skiego. Co wieczór przynoszono do red a k c ji r a ­ p o rty ze stra ż y pożarnej, d y rek c ji kolei, targow isk, giełdy i poczty. „Do­ kład n e wiadom ości w dziale k ry m in a ln y m zjedn ały »K urierow i« coraz to liczniejszych czytelników z kół m niej inteligenckich, ale dążąc do po­ zyskania popularności we w szystkich w arstw ach p rag nęliśm y rozszerzyć nasz p ro g ram ” — w spom ina Fryzę. R ed ak to r naczelny niejed n o k ro tn ie w ystępo w ał do w ładz W arszaw skiego K o m itetu C enzury w spraw ie roz­ szerzenia zakresu w iadom ości podaw anych n a łam ach dziennika. Dopiero w początkach la t osiem dziesiątych w yrażono zgodę na publikow anie a r ty ­ kułów o tem atyce gospodarczej i przeglądów politycznych.

F ry zę poza w nikliw ym nadzorem n ad całą zaw artością pism a (w czasie jego nieobecności obow iązek ten spadał n a E ry k a Jachow icza) osobiście opracow yw ał d w a działy, k tó re b y ły jego p asją: m eteorologię i w iado­ mości z akcji pożarow ych. Sam przygotow yw ał codzienne m ap y i p ro g ­ nozy pogody n a podstaw ie serw isu m eteorologicznego. Dzięki osobistym k on tak to m doprow adził do tego, że w razie większego pożaru kom en d an t straży zajeżdżał pod red a k c ję i zabierał oczekującego tam rep o rtera . Z a­ intereso w an ie spraw am i po żarn ictw a znalazło swój w y raz w zapocząt­ kow anej przez Fryzego akcji organizow ania specjalnej K asy Pom ocy dla poszkodow anych strażaków . W zeb raniu odpow iedniego k a p ita łu b ęd ą­ cego zaczątkiem kasy w zięli udział liczni czytelnicy „ K u rie ra ” . W 1886 r. F ry zę opracow ał p rogram uroczystości 50-lecia w arszaw skiej straży po­ żarnej.

Założyciel „ K u rie ra P o ran n eg o ” żywo uczestniczył w życiu k s z ta łtu ­ jącego się środow iska dziennikarskiego. W spom inał: „byłem pierw s7ym

(7)

102 F E L I K S F R Y Z Ę

w W arszaw ie czystej rasy dziennikarzem , i niczym w ięcej”. Z aangażow ał się v/ działalność K asy P rzezorności i Pom ocy dla D zien nik arzy i L ite ­ ratów . P ostu low ał oddzielenie ty ch dw óch zawodów i pow ołanie nieza­ leżnej K asy D ziennikarskiej. Jak o przedstaw iciel w arszaw skiego środo­ w iska dziennikarskiego w ziął udział w pierw szych m iędzynarodow ych kongresach prasy, w 1891 r. w A n tw erp ii, potem w B ordeaux, B udapesz­ cie, Sztokholm ie, Lizbonie, Rzym ie, B udapeszcie i w W iedniu. We w rze­ śniu 1904 r. odbył pow tórną podróż do S tanów Zjednoczonych z okazji w y staw y w St. Louis. Sw oje w rażenia z kongresów p ra sy i licznych podróży zagranicznych p rzekazał czytelnikom w korespondencjach za­ m ieszczanych na łam ach nie tylko „ K u rie ra ”, ale i in n y ch pism k ra jo ­ w ych („G azeta W arszaw ska” , „Goniec W ielkopolski” , „ K ra j”, „ K u rie r Co­ d zien ny” , „ K u rie r Ś w iąteczn y” , „ K u rie r W arszaw ski” , „M ucha” , „ P rze ­ gląd Tygodniow y” , „Przyszłość”, „T ygodnik Ilu stro w a n y ” , „W ieniec”). Fryzę pisząc a rty k u ły używ ał n astę p u jąc y c h sygli: F.F., F., Q., -F -, FF, Fe. Fr., f., ff, (f).

W m arcu 1903 r. „ K u rie r P o ra n n y ” obchodził 25-lecie sw ojego istn ie­ nia. P am iątk ą tego w y d arzen ia je s t Księga jubileuszow a K u riera P oran­

nego 1877— 1902, opracow ana p rzy udziale 112 osób. Księga zaw iera m ię­

dzy in n y m i a rty k u ł Fryzego opisujący dzieje gazety, życiorys re d a k to ra naczelnego oraz w ykaz 189 w spółpracow ników dziennika. Zam ieszczono w niej jed y n ą „kopię” słynnego w W arszaw ie „salonu arty sty czn eg o ” „ K u rie ra ” , tj. kopię ry su n k ó w i au to g rafó w a rty stó w i lite ra tó w odw ie­ dzających redakcję. Zbiór a rty sty c z n y na ścianach pokojów re d a k c y j­ nych, z w ielkim pietyzm em kon serw ow any przez Fryzego, a potem przez jego następców , zniszczony został w 1939 r.

W iele m iejsca w K sięd ze zajęły g ra tu la c je z okazji jubileuszu, n a d e ­ słane przez czytelników i en tu zjastó w pism a. Z aw ierają one ocenę w spół­ czesnych dorobku i zasług F eliksa Fryzego w dziedzinie dziennikarstw a. A leksan der K ra u sh ar, h isto ry k W arszaw y, pisał: „Ceniłem w tobie w y ­ soce h u m an ita rn e zasady, jakie w yznaw ałeś dotychczas, szerząc je stale w śród tłum ów czytelniczych i nie zab arw iając pism a swego ten d en cjam i o b sk u ran ty zm u lub u przedzenia z jakichkolw iek w zględów ”. Ks. Ignacy C harszew ski —■ „W śród in n y ch zalet i tę w ażną posiada »K u rier P o ra n ­ ny«, że podaje zgodnie ze sw ym p ro g ram em w ieści sensacyjne. Nie sen ­ sacja dla sensacji, lecz sensacja dla in fo rm acji jest jego żyw ą dew izą”. Józef W olff, re d a k to r „T ygodnika Ilu strow an eg o” — „D zienników m am y dużo w W arszaw ie, zdolnych d zien n ik arzy niew ielu. D ziennikarzem z k rw i i kości jest n iew ątp liw ie F eliks Fryzę, k tó ry od 25-ciu la t p rac u je w nocy, a sypia w dzień, m im o to nie zasypia żadnej sp raw y i uw ażałb y za ubliżenie m ieć jak ąś w iadom ość i nie dać jej w swoim »K urierze«. Ale re d a k to r F ry zę jest nie tylko dobrym dziennikarzem , jest on — co się dzisiaj rzadko zdarza — dobrym kolegą i człow iekiem bez żółci. S tą d popularność re d a k to ra » K uriera P orann ego « ” . E razm P iltz. re d a k to r

(8)

„ K ra ju ” — „P ierw szy w W arszaw ie założył teleg ram y w łasne i w łasny ch ko respondentów po całym świecie, pierw szy podniósł n a piedestał in te re s sp o rtu , w prow adził w m odę w zm ianki, w iadom ości ulotne, ploteczki m ie j­ skie. Jeżeli W arszaw a m a tak ą p rasę, jak ą m a, to zaw dzięcza ją w po­ łow ie Szym anow skiem u i F ry z em u ”.

W lu ty m 1904 r. F ryzę obchodził uroczyście 35-lecie p rac y d zienni­ k arsk iej. Był to o statn i okres jego aktyw ności zaw odow ej. C horoba w y ­ w ołana p rzepracow aniem i n iere g u la rn y m try b e m życia coraz b ardziej odsuw ała go od p rac y w redak cji. Nie pom agały w ielom iesięczne k u rac je w K arlsbadzie i M arienbadzie. W m arcu 1905 r. F ryzę uległ w ypadkow i. F ak tyczn e kierow nictw o red ak cją „ K u rie ra ” objął jego b rata n ek , L u d ­ w ik F elik s Fryzę. F eliks F ry zę zm arł 1 w rześnia 1907 r. Sukcesorem i następcą n a stanow isku re d a k to ra naczelnego „ K u rie ra P o ran n eg o ” zo­ sta ł L ud w ik F eliks Fryzę. Liczne nekrologi w p rasie k rajo w ej i tłu m n y pogrzeb jeszcze raz potw ierd ziły zasłużoną popularność Fryzego.

Założyciel „P o rann eg o” pozostaw ił po sobie jeszcze jeden in te resu jąc y d o k u m en t epoki. Podczas k u ra c ji w K arlsb ad zie w 1899 r. opracow ał

R a d y dla d zien n ika rzy. S k ładają się one z dw óch części. P ierw sza — C zy m jest w łaściw ie dziennik? (J a k powstaje? J a k im być w in ien red a k­ tor?), i dru g a — Zachow anie się redaktora. (W ew n ą trz redakcji. J a k p rzyjm o w a ć a rty k u ły? S to su n k i ze w n ę trzn e redaktora. S to su n k i dom ow e redaktora. U rządzenie redakcji. S ką d brać siły do dzien n ika rstw a nasze­ go?). W p o rad n ik u ty m F ry zę p rzekazał całe sw oje dziennikarskie do­

św iadczenie. O pisując organizację p racy w red a k c ji opierał się na o bser­ w acjach p rasy am erykańskiej. J a k zw ykle, p odkreślał, że w zorem i id ea­ łem dla niego jest „N ew -Y ork-H erald ”. O pracow ał w łasny m odel gazety, odpow iedni, jego zdaniem , do polskich w arunków . N iew iele na a k tu a l­ ności stra c iły w skazów ki dotyczące etycznej stro n y zawodu d z ien n ik ar­ skiego, n orm re g u lu jąc y c h stosunki m iędzyludzkie w red ak cji: „W ew nątrz red a k c ji red a k to r w inien być dla swoich w spółpracow ników w zorem za­ pobiegliw ości, pracow itości, dokładności, a przede w szystkim skrom ności au to rsk iej, nie pow inien on żywić zawiści do zdolniejszych od siebie w spółpracow ników ani ich zniechęcać — by w błahym otoczeniu sam lep iej się w y d a ł”.

Założony przez Fryzego „ K u rie r P o ra n n y ” istn iał ponad 60 la t i zajął poczesne m iejsce w h isto rii w arszaw skiej prasy.

S. D u n i n , W s p o m n ie n i a d z i e n n ik a r z a , W rocław 1963; K c i ą ż k a ju b i l e u s z o w a K u r i e r a P o ra n n eg o 1877— 1902, pod red. F. F ryzego, W arszaw a 1903; Cz. L e c h i c- Jc i, F elik s F r y z ę 1834— 1907, „Z eszyty P ra so zn a w cze”, 1979, nr 3(81). s. 89— 112.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Stein przy opisie Odry mówi wyraźnie (Descripcio, s. Pozostawia ona, tj. W ymienił tu Oleśnicę, Bierutów, Milicz, Trzebnicę. Niemcy przew ażają na zachód i

wala się różnica energji obu stanów oraz różnica energji precesyjnej, o której wiemy, że jest wielokrotnością.. Różnica ta znika jednak, jeżeli teorję

Autorzy mogą otrzym ywać odbitki swoich przyczynków po cenie ł^osztu.. Synteza kwasu

gastruli (pęcherzyka dwuwarstwowego z otworem gębowym), albowiem stopniowe wpuklanie się ścianek, jak się ono odbywa przy rozwoju osobnikowym (ontogenii), nie

Po wyjściu 2-go zeszytu prenum erata

ProceduranaCPUwywołującaszaderwkolejnychkrokach: C 1:staticGLuintprogramid,uloc[3]; 2:staticGLintlgsize[3]; 3: 4:voidGPUFindMinMax(GLuintn,GLuintn0,GLuintdatabuf)

–Wprowadzamynowypomocniczyzas´obchessGameorazpredykatybinarne: ref,player1iplayer2 –Mo˙zemyterazwyrazi´creferee(X,Y,Z)jako: Siecisemantyczne—j ֒ezykRDF33

[r]