• Nie Znaleziono Wyników

Widok Ślub kościelny wymogiem miłości

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Widok Ślub kościelny wymogiem miłości"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

URSZULA DUDZIAK

Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Paw³a II Katedra Psychofizjologii Ma³¿eñstwa i Rodziny

Instytut Nauk o Rodzinie i Pracy Socjalnej

Œlub koœcielny wymogiem mi³oœci

Church Marriage as a Requirement of Love

Fenomen mi³oœci mê¿czyzny i kobiety stanowi¹cy fundament ludzkiego ist-nienia jest przedmiotem analiz wielu dyscyplin naukowych. Szczególny wk³ad w zrozumienie zdolnoœci do mi³oœci wnosz¹ takie nauki, jak teologia i psycholo-gia. Teolodzy, wskazuj¹c na powo³anie i przykazanie mi³oœci, mog¹ czerpaæ z danych psychologicznych ukonkretniaj¹cych dojrza³e sposoby realizacji tego za-dania. Psycholodzy, przedstawiaj¹c etapy rozwoju mi³oœci i elementy j¹ stanowi¹-ce, maj¹ podstawy do tego, by potwierdziæ nieodzownoœæ zawierania przez mê¿-czyznê i kobietê w momencie œlubu koœcielnego nierozerwalnego przymierza.

OdpowiedŸ na pytanie, „dlaczego œlub koœcielny?”, znajduje siê ju¿ w tytule niniejszego artyku³u. Œlub koœcielny jest wymogiem MI£OŒCI. Pozostaje jednak potrzeba dopowiedzenia czy wymóg ten stawia Mi³oœæ pisana wielk¹ liter¹, a wiêc Bóg, czy te¿ mi³oœæ pisana przez ma³e „m”, bêd¹ca wiêzi¹ miêdzyludzk¹? A mo¿e jest to oczekiwanie obu mi³oœci, zarówno Bo¿ej, jak i ludzkiej? Dla uzy-skania pe³nej odpowiedzi istotne jest przypomnienie Bo¿ych wskazañ dla ludz-kiej mi³oœci, nastêpnie – scharakteryzowanie tego, czym naprawdê jest mi³oœæ cz³owieka do cz³owieka. Zasadne wydaje siê tak¿e porównanie treœci przysiêgi ma³¿eñskiej z wymogiem i treœci¹ mi³oœci. Przedstawienie skutków „zabawy w mi³oœæ” zobowi¹zuje do wezwania o autentyzm mi³oœci. Taka mi³oœæ z pe³n¹ odpowiedzialnoœci¹ traktuje œlub koœcielny, a jego wymóg jest dla niej oczywi-stoœci¹.

T

EOLOGIA I

M

ORALNOή

(2)

MI£OŒÆ BOGA DO CZ£OWIEKA

Teologia jest nauk¹, której zasadnicze Ÿród³a stanowi¹ zawarte w Piœmie Œwiêtym dane z objawienia oraz nauka Koœcio³a. Kongregacja do Spraw Nauki Wiary, pisz¹c o powo³aniu teologa, podkreœla, ¿e jego „szczególnym zadaniem jest zdobywanie, w ³¹cznoœci z Magisterium, coraz g³êbszego rozumienia S³owa Bo¿ego zawartego w natchnionym Piœmie Œwiêtym i przekazanego przez ¿yw¹ Tradycjê Koœcio³a”1. Racje te ukierunkowuj¹ poszukiwania wiedzy z zakresu teo-logii mi³oœci ku lekturze tekstów biblijnych.

Pismo Œwiête, bêd¹ce swoistym listem Boga do cz³owieka, unaocznia mi³oœæ Stwórcy. W Pierwszym Liœcie œw. Jana prawda ta jest podana w krótkim, jed-noznacznym stwierdzeniu „Bóg jest mi³oœci¹” (1 J 4,8b). Ukazanie Boga jako Mi³oœci skierowanej ku cz³owiekowi potwierdza opisywane w Ksiêdze Rodzaju stworzenie pierwszej pary ludzkiej i radoœci Stwórcy wyra¿onej s³owami: „A Bóg widzia³, ¿e wszystko, co uczyni³, by³o bardzo dobre” (Rdz 1,31). Kolejnym zna-kiem mi³oœci jest usynowienie cz³owieka przez Boga, który „z mi³oœci przezna-czy³ nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa” (Ef 1,4-5). Ludzkie niepos³uszeñstwo napotka³o Bo¿e mi³osierdzie. „W tym objawi³a siê mi³oœæ Boga ku nam, ¿e zes³a³ Syna swego Jednorodzonego na œwiat, abyœmy ¿ycie mieli dziêki Niemu” (1 J 4,9). Mi³osierny Ojciec dla zbawienia cz³owieka oddaje swego Syna. Nie mo¿e wiêc nie pa³aæ ludzkie serce2 spotykaj¹ce siê z rzeczywistoœci¹ Bo¿ej mi³oœci, potwierdzon¹ w s³owach œwiêtego Jana: „Tak bowiem Bóg umi³owa³ œwiat, ¿e Syna swego Jednorodzonego da³, aby ka¿dy, kto weñ wierzy, nie zgin¹³, ale mia³ ¿ycie wieczne” (J 3,16).

Przyjœcie Zbawiciela na œwiat w konkretnej rodzinie ludzkiej potwierdza wielk¹ godnoœæ i wartoœæ rodziny. Jezus wzrasta³ w relacji do Józefa i Maryi „i by³ im poddany” (£k 2,51). Znakiem uœwiêcenia ma³¿eñskiego przymierza i docenienia wiêzi ma³¿onków przez Boga jest te¿ obecnoœæ Chrystusa na weselu w Kanie Galilejskiej. Chrystus, jak podkreœla Jan Pawe³ II, „[…] mi³uje ka¿d¹ ludzk¹ rodzinê. Da³ temu wyraz zaraz na pocz¹tku swej odkupieñczej misji, w³aœ-nie przez sw¹ uœwiêcaj¹c¹ obecnoœæ w Kaw³aœ-nie Galilejskiej. Ta Chrystusowa obec-noœæ trwa” (LdR 5). Wczuwanie siê w problemy nowo¿eñców zawstydzonych brakiem wina i gotowoœæ zaradzenia ludzkim potrzebom, ujawniona na tamtym weselu, to „kolejne œwiadectwo mi³oœci i troski ukazanej przez Jezusa i Jego matkê nowo zawi¹zanej wspólnocie ma³¿eñskiej (J 2,1-11)”3. Odchodz¹cy do domu Ojca Jezus zapewnia: „Ja jestem z wami po wszystkie dni, a¿ do

skoñcze-1 Kongregacja do Spraw Nauki Wiary, Instrukcja o powo³aniu teologa w Koœciele z 24 maja 1990 roku, „L’Osserwatore Romano” 11 (1990), nr 5 (123), s. 3.

2 Por. £k 24,32.

3 U. Dudziak, Postawy wobec wychowania seksualnego a hierarchia wartoœci nauczycieli. Studium teologicznopastoralne, Lublin 2009.

(3)

nia œwiata” (Mt 28,20), oddaje swoj¹ Matkê „oto matka twoja” (J 19,27), zapo-wiada Pocieszyciela Ducha Prawdy (J 14,16-17) i buduje Koœció³ swój, którego bramy piekielne nie przemog¹ (Mt 16,18). S³owo Boga i sakramentalne dary udzielane wspólnocie Koœcio³a stanowi¹ umocnienie wierz¹cych na ich drodze ¿ycia. Mi³oœæ otrzymana od pocz¹tku istnienia nie ulega cofniêciu ani przedaw-nieniu. Dana jest ka¿demu na zawsze i stale mu towarzyszy.

WSKAZANIA BOGA-MI£OŒCI

Bóg, który cz³owieka stworzy³, odkupi³ i uœwiêci³, stawia przed nim konkret-ne, ¿yciowe drogowskazy. Najwa¿niejsze wskazanie Boga – Mi³oœci wyra¿a siê w wezwaniu „Bêdziesz mi³owa³” (Mt 22,37) i dopowiedzi: „Je¿eli Mnie mi³uje-cie, bêdziecie zachowywaæ moje przykazania” (J 14,15); „Po tym wszyscy po-znaj¹, ¿eœcie uczniami Moimi, jeœli bêdziecie siê wzajemnie mi³owali” (J 13,34--35). Doœwiadczaj¹cemu Bo¿ej Mi³oœci cz³owiekowi pozostaje wiêc odpowiedzieæ mi³oœci¹ na Mi³oœæ. Ku temu zachêcaj¹ s³owa œwiêtego Paw³a: „postêpujcie dro-g¹ mi³oœci, bo i Chrystus was umi³owa³ i samego siebie wyda³ za nas w ofierze” (Ef 5,2). Poruszaj¹c¹ scenê s³u¿ebnej mi³oœci Jezusa umywaj¹cego swym uczniom nogi koñczy pouczenie: „Da³em wam bowiem przyk³ad, abyœcie i wy tak czynili, jak Ja wam uczyni³em” (J 13,15). Zadaniem uczniów Chrystusa jest kontynuacja Jego dzie³a na ziemi. Z pomoc¹ Ducha Œwiêtego dzieje siê to po-przez misje Chrystusowego Koœcio³a obejmuj¹ce ca³y œwiat (J 14,15-21; Mt 16,18; Mt 28,19). Znakiem czasu jest kierowanie misji nie tylko na obce konty-nenty, ale tak¿e do osób przygotowuj¹cych siê do ma³¿eñstwa oraz ma³¿onków i rodziców we w³asnym kraju. Ich adresatem powinni byæ zarówno ci, którzy wy-magaj¹ ewangelizacji, i ci, którym potrzebna jest reewangelizacja prowadz¹ca do przyjêcia Dobrej Nowiny i wspomagaj¹ca w realizacji przykazania mi³oœci.

Drogê czystej mi³oœci otwiera wezwanie: „¯yjmy przyzwoicie jak w jasny dzieñ: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuœcie i wyuzdaniu” (Rz 13,13). Do Boga, który jest Mi³oœci¹, mo¿na dojœæ tylko poprzez mi³oœæ realizowan¹ na miarê w³asnego powo³ania. Dotyczy to i celibatu konsekrowanego, i ma³¿eñstwa, i samotnoœci. Mi³oœæ ma³¿onków w wymiarze jednocz¹cym i prokreacyjnym naj-pe³niej anga¿uje ludzkie cia³o z fizjologi¹ p³odnoœci w³¹cznie. Tak, jak zadaniem osób ochrzczonych, a zw³aszcza duszpasterzy i sióstr zakonnych jest „rodziæ lu-dzi dla Chrystusa”, tak zadaniem ma³¿onków i rolu-dziców jest podjêcie tego rodzenia zarówno w aspekcie duchowym, jak i fizycznym. Narodziny dziecka, bêd¹cego owocem mi³oœci, wymagaj¹ uprzedniego zrodzenia do mi³oœci, do ma³-¿eñstwa i do rodzicielstwa zarówno konkretnego mê¿czyzny, mê¿a i ojca, jak i konkretnej kobiety, ¿ony i matki.

Uznany za piewcê mi³oœci ma³¿eñskiej ojciec Koœcio³a Jan Chryzostom pi-sze, ¿e „Mi³oœæ ta jest mocniejsza od ka¿dej w³adzy. Inne uczucia s¹ bowiem

(4)

gwa³towne, to zaœ jest nie tylko gwa³towne, ale i nieugaszalne. Tkwi bowiem w naturze jakaœ ukryta si³a i w tajemniczy sposób sk³ania ku sobie nasze cia³a”4. Ma³¿eñstwo, jako uporz¹dkowan¹ formê zachowañ seksualnych, uœmierzenie po¿¹dliwoœci i uchronienie przed rozpust¹ zaleca³ ju¿ œw. Pawe³:

Ze wzglêdu jednak na niebezpieczeñstwo rozpusty niech ka¿dy ma swoj¹ ¿onê, a ka¿da swojego mê¿a. M¹¿ niech oddaje powinnoœæ ¿onie, podobnie te¿ ¿ona mê¿o-wi. ¯ona nie rozporz¹dza w³asnym cia³em, lecz jej m¹¿; podobnie te¿ i m¹¿ nie roz-porz¹dza w³asnym cia³em, ale ¿ona. Nie unikajcie jedno drugiego, chyba ¿e na pe-wien czas za obopóln¹ zgod¹, by oddaæ siê modlitwie; potem znów wróæcie do siebie, aby – wskutek niewstrzemiêŸliwoœci waszej – nie kusi³ was szatan (1 Kor 7,2-5).

Jan Chryzostom, uznaj¹c ma³¿eñstwo za najskuteczniejsze lekarstwo na roz-pustê, wyjaœnia³: „S¹ bowiem dwa powody, dla których zosta³o wprowadzone ma³¿eñstwo: abyœmy mogli zachowaæ czystoœæ i abyœmy mogli byæ rodzicami, z tych dwóch g³ównym jednak powodem jest zachowanie czystoœci”5. Powi¹za-nie wspó³¿ycia seksualnego z ma³¿eñstwem stanowi Powi¹za-niew¹tpliw¹ wartoœæ dla fi-zycznego i moralnego zdrowia ca³ego spo³eczeñstwa. Przyjêcie tej zasady ograniczy³oby lub nawet wykluczy³o permisywizm moralny i promiskuityzm wyra¿any poprzez niczym nieuregulowane wspó³¿ycie: kto chce, z kim chce, gdzie chce i jak chce6. Rezygnacja z rozwi¹z³oœci seksualnej by³aby najlepsz¹ profilaktyk¹ chorób przenoszonych drog¹ p³ciow¹7.

Wartoœæ ma³¿eñstwa nie wyczerpuje siê jednak w stanowieniu lekarstwa na seksualn¹ rozwi¹z³oœæ. Jan Chryzostom, komentuj¹c list œw. Paw³a do Efezjan (Ef 5,21-32), ponawia wezwanie, by mê¿owie mi³owali swoje ¿ony tak, jak Chry-stus umi³owa³ Koœció³, nie cofaj¹c siê nawet przed oddaniem swego ¿ycia za nie8. „Mê¿owie zgodnie z nauk¹ œw. Paw³a powinni kochaæ swoje ¿ony. Tak, powin-ni. Mê¿owie powinni to czyniæ, gdy¿ nie jest to sprawa dowolnoœci, ale obowi¹z-ku”9. Ma³¿eñstwo jest realizacj¹ powo³ania do mi³oœci. W encyklice Deus

cari-tas est Benedykt XVI pisze, ¿e mi³oœæ jest „powinnoœci¹ ka¿dego poszczególnego wierz¹cego” (DCE 20). Przypomina te¿, ¿e w staro¿ytnoœci to w³aœnie mi³oœæ „caritas by³a decyduj¹c¹ cech¹ wyró¿niaj¹c¹ chrzeœcijañsk¹ wspólnotê Koœcio-³a” (DCE 24). Wyra¿aj¹ce siê poprzez wzajemn¹ mi³oœæ mê¿czyzny i kobiety

4 Jan Chryzostom, Homilia na List œw. Paw³a do Efezjan. PG 62, s. 132-140, t³um M. Jurek, w: œw. Jan Chryzostom, O ma³¿eñstwie, wychowaniu dzieci i ascezie, Biblioteka Ojców Koœcio³a 19, Kraków 2002, s. 47-69.

5 In illud: Propter fornicationem PG 51, s. 210, 212-213. 6 Zob. A. Dro¿d¿, Permisywizm moralny, Kielce 2005.

7 S. Jab³oñska, S. Majewski, Choroby skóry i choroby przenoszone drog¹ p³ciow¹, Warszawa 2008, s. 489-498; A. Dudziak, Szczepienie przeciwko HPV czy ¿ycie w czystoœci? „¯ycie i P³od-noœæ” (2009) nr 2, s. 35-40.

8 Jan Chryzostom, Homilia na List œw. Paw³a do Efezjan. 9 In Epistolam ad Ephesios hom. 20, 1-4, PG, s. 135-140.

(5)

ma³¿eñstwo jest sakramentem wzajemnego uœwiêcenia (FC 56)10. Takie te¿ sta-nowisko zosta³o przedstawione w Konstytucji Duszpasterskiej o Koœciele w œwie-cie wspó³czesnym: „Osobny sakrament umacnia i jakby k o n s e k r u j e ma³¿on-ków chrzeœcijañskich do obowi¹zma³¿on-ków i godnoœci ich stanu” (KDK 48). Pawe³ VI w encyklice Humanae vitae wyjaœnia, ¿e ma³¿eñstwo „nie jest wyrokiem jakie-goœ przypadku lub owocem ewolucji œlepych si³ przyrody: Bóg-Stwórca ustano-wi³ je m¹drze i opatrznoœciowo w tym celu, aby urzeczywistniaæ w ludziach swój plan mi³oœci” (HV 8). Wskazania Boga-Mi³oœci, wypowiedziane w akcie stwa-rzania cz³owieka, przywo³ane i potwierdzone zosta³y przez Jezusa Chrystusa w nauczaniu o nierozerwalnoœci ma³¿eñstwa: „opuœci cz³owiek ojca i matkê i z³¹-czy siê ze swoj¹ ¿on¹, i bêd¹ oboje jednym cia³em. A tak ju¿ nie s¹ dwoje, lecz jedno cia³o. Co wiêc Bóg z³¹czy³, niech cz³owiek nie rozdziela (Mt 19,5-6, por. Rdz 2,24). Zgodnie ze s³owami Jana Paw³a II zawartymi w adhortacji Familiaris

consortio „ma³¿eñstwo i rodzina stanowi¹ jedno z najcenniejszych dóbr ludzko-œci” (FC 1). Zawarcie ma³¿eñstwa dokonuje siê poprzez wzajemnie wyra¿on¹ zgodê na nieodwo³alne, wieczyste przymierze mê¿czyzny i kobiety (KPK 1057; KDK 48). Ma³¿onkowie zaœ „poprzez wzajemne oddanie siê sobie, im tylko w³a-œciwe i wy³¹czne, d¹¿¹ do takiej wspólnoty osób, aby doskonal¹c siê w niej wza-jemnie, wspó³pracowaæ równoczeœnie z Bogiem w wydawaniu na œwiat i wycho-wywaniu nowych ludzi” (HV 8). W ma³¿eñstwo wpisane jest wiêc wzajemne oddanie mê¿czyzny i kobiety, tylko dla nich wy³¹czne i niedopuszczalne w in-nym zwi¹zku, tworzenie szczególnej communio personarum i wzrastanie w niej, wzajemne doskonalenie siê i podejmowanie wspó³pracy ze sob¹ i z Bogiem, realizacja funkcji prokreacyjnej i wychowywanie zrodzonych dzieci. Spe³nienie tych zadañ zarówno w wymiarze duchowo-cielesnym, jak i psychospo³ecznym wymaga trwa³ego ma³¿eñstwa. Do odpowiedzialnego zawarcia go konieczna jest dojrza³oœæ i w³aœciwe przygotowanie, a tak¿e pe³na œwiadomoœæ tego, czego do-tycz¹ s³owa Paw³a VI pisz¹cego, ¿e mi³oœæ jest:

• „[…] na wskroœ ludzka, a wiêc zarazem zmys³owa i duchowa” niebêd¹ca jedynie impulsem popêdu lub uczuæ, ale aktem woli zmierzaj¹cym do tego, „aby mi³oœæ ta w radoœciach i trudach codziennego ¿ycia nie tylko trwa³a, lecz jeszcze wzrasta³a, tak a¿eby ma³¿onkowie stawali siê niejako jednym sercem i jedn¹ dusz¹, i razem osi¹gali sw¹ ludzk¹ doskona³oœæ”.

• „Pe³na”, czyli stanowi¹ca „tê szczególn¹ formê przyjaŸni, poprzez któr¹ ma³¿on-kowie wielkodusznie dziel¹ miêdzy sob¹ wszystko, bez niesprawiedliwych wyj¹t-ków i egoistycznych rachub. Kto prawdziwie kocha swego wspó³ma³¿onka, nie kocha go tylko ze wzglêdu na to, co od niego otrzymuje, ale dla niego samego, szczêœliwy, ¿e mo¿e go wzbogaciæ darem z samego siebie”.

10 Zob. te¿. K. Wojaczek, Ma³¿eñstwo. Doœwiadczenie obdarowania, Opole 2001; M. Guze-wicz, Mi³oœæ i s³u¿ba w ma³¿eñstwie, Poznañ 2006, s. 84.

(6)

• „[…] wierna i wy³¹czna a¿ do koñca ¿ycia”; to znaczy jest taka, jak j¹ rozumieli ma³¿onkowie w tym dniu, w którym, wolni i w pe³ni œwiadomi, wi¹zali siê wê-z³em ma³¿eñskim.

Choæby ta wiernoœæ ma³¿eñska napotyka³a niekiedy na trudnoœci, to jednak ni-komu nie wolno uwa¿aæ jej za niemo¿liw¹ wrêcz przeciwnie, jest zawsze szlachet-na i pe³szlachet-na zas³ug. Przyk³ady tak licznych w ci¹gu wieków ma³¿onków dowodz¹ nie tylko tego, ¿e wiernoœæ jest zgodna z natur¹ ma³¿eñstwa, lecz ponadto, ¿e sta-nowi ona niejako Ÿród³o, z którego p³ynie g³êbokie i trwa³e szczêœcie”.

• „Jest to wreszcie mi³oœæ p³odna, która nie wyczerpuje siê we wspólnocie ma³¿on-ków, ale zmierza równie¿ ku swemu przed³u¿eniu i wzbudzeniu nowego ¿ycia” (HV 9).

Jednoœæ, wy³¹cznoœæ, nierozerwalnoœæ wiêzi ma³¿eñskiej, mimo jednoznacz-noœci okreœlaj¹cych j¹ zasad wyra¿onych przez Stwórcê (jeden mê¿czyzna, jed-na kobieta, jedno cia³o) niejednokrotnie jed-napotyka³a i wci¹¿ doœwiadcza ludzkich s³aboœci, kombinacji, prób obejœcia i obalenia. Podstawy ma³¿eñstwa zawarte w nauczaniu wypowiadanym przez Jezusa Chrystusa pozostaj¹ jednak niezmien-ne: „Przez wzgl¹d na zatwardzia³oœæ serc waszych pozwoli³ wam Moj¿esz odda-laæ wasze ¿ony; lecz od pocz¹tku tak nie by³o” (Mt 19,8). Ma³¿eñstwo jest szcze-gólnym Misterium. To Tajemnica odnosz¹ca relacjê mê¿a i ¿ony do Wzoru, jaki stanowi Wspólnota Trójcy Œwiêtej11, przymierze Boga z ludem (Jer 3, 6-13; Ez 16) i relacja Chrystusa z Koœcio³em (Ef 5,21-33). To jeden z siedmiu sakramen-tów udzielany we wspólnocie Koœcio³a, której G³ow¹ jest Jezus Chrystus (zob. Mt 16,18; KKK 807 i 787).

Ma³¿eñskie przymierze jest dla kobiety i mê¿czyzny pocz¹tkiem wspólnoty ca³ego ¿ycia. Fakt ten stwierdza zarówno Kodeks Prawa Kanonicznego (KPK 1055), jak i Konstytucja duszpasterska o Koœciele w œwiecie wspó³czesnym:

G³êboka wspólnota ¿ycia i mi³oœci ma³¿eñskiej ustanowiona przez Stwórcê i unor-mowana jego prawami zawi¹zuje siê przez przymierze ma³¿eñskie, czyli przez nie-odwo³aln¹ osobist¹ zgodê. W ten sposób aktem osobowym, przez który ma³¿onko-wie wzajemnie siê sobie oddaj¹ i przyjmuj¹, powstaje z woli Bo¿ej instytucja trwa³a, tak¿e wobec spo³eczeñstwa (KDK 48).

Œlub, jako sakrament, to znak Bo¿ej ³aski wspomagaj¹cej wspólnotê ma³¿eñ-sk¹. Jego zawarcie tworzy „œwiêty zwi¹zek” (KDK 48), instytucjê œwiêt¹,

usta-11 Zob. J. Wo³oszka, Epikletyczne treœci obrzêdów sakramentu ma³¿eñstwa. artyku³ zamiesz-czony na stronie internetowej Komisji do spraw Kultu Bo¿ego i Dyscypliny Sakramentów Episko-patu Polski http://www.kkbids.episkopat.pl/anamnesis/30/6.htm [dostêp 27.08.2011]; J. Grzeœko-wiak, Misterium ma³¿eñstwa, Sakrament ma³¿eñstwa jako symbol przymierza Boga z ludŸmi, Poznañ 1993, s. 224; J. Szkodoñ, Nierozerwalnoœæ ma³¿eñstwa w nauczaniu Koœcio³a w Polsce w latach 1945-1982, w: Ma³¿eñstwo i rodzina w œwietle nauki Koœcio³a i wspó³czesnej teologii, red. A.L. Szafrañski, Lublin 1985, s. 177.

(7)

nowion¹ przez Boga. „W tym sensie ka¿de ma³¿eñstwo ma charakter religijny: pochodzi od Boga i ku Niemu zmierza”12.

Stawiane wspó³czeœnie pytanie, po co œlub koœcielny, uœwiadamia, ¿e dla osób ochrzczonych nie ma to¿samego czy zastêpuj¹cego go przymierza. Wszel-kie inne zwi¹zki nie s¹ sakramentalnym ma³¿eñstwem. Czêsto bywaj¹ u³ud¹, ilu-zj¹, fa³szowaniem rzeczywistoœci lub egoistycznym zaspokajaniem w³asnych d¹¿eñ przyjemnoœciowych z jednoczesnym zwalnianiem siê z odpowiedzialno-œci moralnej i spo³ecznej. Mi³oœæ mê¿a i ¿ony

Pan nasz zechcia³ szczególnym darem swej ³aski i mi³oœci uzdrowiæ, udoskonaliæ i wywy¿szyæ. Taka mi³oœæ, wi¹¿¹c z sob¹ czynniki boskie i ludzkie, prowadzi ma³-¿onków do dobrowolnego wzajemnego oddawania siê sobie, które wyra¿a siê w czu-³ych uczuciach i aktach oraz przenika ca³e ich ¿ycie; co wiêcej sama udoskonala siê i wzrasta przez swoje szlachetne dzia³anie. Przewy¿sza wiêc zdecydowanie czysto erotyczn¹ sk³onnoœæ, która nastawiona egoistycznie, szybko i ¿a³oœnie zanika (KDK 49).

Bóg, bêd¹cy Mi³oœci¹, oczekuje, by mi³oœæ ludzka przyjê³a w³aœciwy kszta³t. Takie oczekiwanie jest wyrazem mi³oœci. Ochrona cz³owieka przed tym, co nie jest mi³oœci¹, a jedynie jej pozorem i fikcj¹, to ochrona przed licznymi negatyw-nymi skutkami, zarówno w wymiarze jednostkowym, jak i spo³ecznym, zarówno doczesnym, jak i wiecznym.

ŒLUB KOŒCIELNY

Uznanie Boga za Boga powinno wi¹zaæ siê z przyjêciem Jego Koœcio³a, eklezjalnej nauki i obrzêdowoœci. Postawa pos³uszeñstwa Koœcio³owi i trwania w œwiêtej wierze wynika ze zobowi¹zañ chrzcielnych,

chrzest jest sakramentem w³¹czaj¹cym w grono cz³onków Koœcio³a – w œwiêty i ka-p³añski Lud Bo¿y […] Rodzice i chrzestni sk³adaj¹ oœwiadczenie i zobowi¹zanie wychowania dziecka w wierze katolickiej, tzn. doprowadzenia go do poznania Boga, przygotowania do ¿ycia sakramentalnego i realizacji przykazañ, zw³aszcza przykaza-nia mi³oœci Boga i bliŸniego13.

Cz³owiek ochrzczony zostaje w³¹czony w ¿ycie Trójosobowego Boga. Staje siê przybranym synem Boga-Ojca, œwi¹tyni¹ Ducha Œwiêtego. Przyobleka siê w Chrystusa i zostaje wszczepiony w tajemnicê paschaln¹, przechodz¹c wraz z Nim ze œmierci grzechu do ¿ycia w ³asce14. Zarówno chrzest, jak i ka¿dy z

na-12 B. Mierzwiñski, Ma³¿eñstwo, w: Katolicyzm A-Z, red. Z. Pawlak, Poznañ 1982, s. 242. 13 M. Tschuschke, Chrzest, w: Katolicyzm A-Z, s. 47.

(8)

stêpuj¹cych po nim sakramentów czyni cz³owieka uczestnikiem ¿ycia Bo¿ego i mocy zbawczej15.

Sakrament ma³¿eñstwa przyjmuj¹ osoby ochrzczone. Chrzest bowiem jest bram¹ wszystkich sakramentów. Szafarzami sakramentu ma³¿eñstwa s¹ udziela-j¹cy go sobie wzajemnie mê¿czyzna i kobieta. Przewodnicz¹cym obrzêdów, œwiadkiem zawartego przymierza i b³ogos³awi¹cym nowo poœlubionym jest ka-p³an albo diakon. To on, zaraz po znaku krzy¿a i pozdrowieniu liturgicznym, uœwiadamia przyby³ym:

Zgromadziliœmy siê w koœciele wokó³ [N.] i [N.], którzy dzisiaj chc¹ zawrzeæ sakra-mentalny zwi¹zek ma³¿eñski. W tym wa¿nym dla nich momencie ¿ycia otoczmy ich nasz¹ mi³oœci¹ i naszymi modlitwami. Razem z nimi bêdziemy s³uchaæ s³owa Bo¿e-go i uczestniczyæ w ofierze eucharystycznej, prosz¹c o obfite b³oBo¿e-gos³awieñstwo dla m³odej pary16.

Podczas liturgii kap³an wielokrotnie wzywa do modlitwy za nowo¿eñców i wstawia siê za nimi do Boga: „Bo¿e, Ty uœwiêci³eœ zwi¹zek ma³¿eñski przez tak wznios³y sakrament, ¿e sta³ siê obrazem mistycznego zwi¹zku Chrystusa z Koœcio³em, spraw, aby ci nowo¿eñcy, którzy z wiar¹ przyjmuj¹ ten sakrament, przez ca³e ¿ycie urzeczywistniali to, co on wyra¿a”17. Nastêpnie, po liturgii s³o-wa odbys³o-waj¹cej siê jak podczas ka¿dej Mszy œwiêtej, jednak ze specjalnie do-branymi czytaniami, kap³an zadaje narzeczonym trzy konkretne pytania. Doty-cz¹ one dobrowolnej zgody na ma³¿eñstwo, woli wytrwania w wiernoœci oraz gotowoœci przyjêcia i wychowania potomstwa. „[N.] i [N.], czy chcecie dobro-wolnie i bez ¿adnego przymusu zawrzeæ zwi¹zek ma³¿eñski? Czy chcecie wy-trwaæ w tym zwi¹zku w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i z³ej doli, a¿ do koñca ¿ycia? Czy chcecie z mi³oœci¹ przyj¹æ i po katolicku wychowaæ potomstwo, któ-rym was Bóg obdarzy?” Pozytywna odpowiedŸ na powy¿sze pytania umo¿liwia kontynuacjê obrzêdu. Najwa¿niejszym momentem liturgii sakramentu ma³¿eñ-stwa s¹ wypowiadane przez œlubuj¹cych s³owa przysiêgi ma³¿eñskiej. Poprzedza j¹ hymn do Ducha Œwiêtego. Zgromadzeni cz³onkowie Koœcio³a, w pozycji sto-j¹cej, przyzywaj¹ Dawcê darów mnogich. Prosz¹ Ducha Œwiêtego, aby uœwiêci³ ten zwi¹zek i da³ przysz³ym ma³¿onkom ³askê wytrwania. Modl¹ siê o to, by mi³oœæ zawieraj¹cych ma³¿eñstwo, Bo¿¹ Moc¹ umocniona, sta³a siê znakiem mi³oœci Chrystusa i Koœcio³a. Ta modlitwa ma os³oniæ przed pokusami, atakami szatana, czyhaj¹cym z³em. Jest te¿ proœb¹ o nape³nienie pokojem i o g³êbok¹ wiêŸ z Osobami Trójcy Œwiêtej. Po tym hymnie wypowiadane s¹ s³owa

przysiê-15 J. Salij, Sakrament, w: Katolicyzm A-Z, s. 335.

16Obrzêdy sakramentu ma³¿eñstwa. Dostosowane do zwyczajów diecezji polskich, Katowice 2006, s. 31.

(9)

gi bêd¹ce faktycznym zawarciem ma³¿eñstwa, znakiem widzialnym udzielanej przez Boga ³aski niewidzialnej. W s³owach: „Ja, [N.], biorê ciebie, [N.], za ¿onê/ /mê¿a” nastêpuje przyjêcie drugiego cz³owieka jako Daru. Trzeba podkreœliæ, ¿e jest to dar wzajemny. „Ja” oznacza konkretnego cz³owieka, z zaletami i wadami, z wielkim pragnieniem i postanowieniem, by z kochan¹ osob¹ tworzyæ wspólno-tê „My”. Towarzyszy temu œwiadomoœæ, ¿e druga osoba, oprócz zalet, mo¿e mieæ tak¿e ró¿ne s³aboœci i problemy, ¿e we wzajemnych relacjach, oprócz radoœci, mog¹ byæ chwile smutku. Mimo to, sk³adane œlubowanie nie jest tylko czasowe, na przyk³ad do pierwszego konfliktu. Nie jest tylko na próbê, gdy¿ jak mówi³ Jan Pawe³ II „Nie mo¿na ¿yæ tylko na próbê, nie mo¿na umieraæ tylko na próbê. Nie mo¿na kochaæ tylko na próbê, przyjmowaæ tylko na próbê i na czas cz³owie-ka”18. W przyrzeczeniach ma³¿eñskich oboje (kobieta i mê¿czyzna) nie tylko wyra¿aj¹ chêæ, nie tylko obiecuj¹, ale œlubuj¹ pójœæ od tego o³tarza, w ca³e ¿ycie wspólnie. Postanawiaj¹ towarzyszyæ sobie wzajemnie „w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i z³ej doli”, zapewniaj¹ o gotowoœci pomocy i wsparcia, ufaj¹, ¿e w trudnych chwilach bêdzie obok ktoœ, kto nie opuœci, nie pozostawi, lecz bê-dzie razem „a¿ do koñca ¿ycia”. Œlubuj¹c mi³oœæ, kobieta i mê¿czyzna wyra¿aj¹ pragnienie dobra, gotowoœæ czynienia tego dobra i wolê oddania siebie w darze dla drugiego19. Dar ten jest wy³¹czny i dany na zawsze. Oznaczaæ go bêdzie g³ê-boka wiêŸ uczuæ, cia³a i ducha. Œlub wiernoœci oznacza wy³¹cznoœæ wiêzi, uczci-woœæ na zewn¹trz, pewnoœæ, ¿e nie bêdzie zdrady ani obmawiania. Œlubowana uczciwoœæ ma³¿eñska to lojalnoœæ wewn¹trz zwi¹zku, nie szukanie swojej korzy-œci, lecz budowanie wspólnoty. Dar autentycznej mi³oœci wymaga tak¿e œlubo-wania: „nie opuszczê Ciê”. Jest to zapewnienie, ¿e nie pozostawi siê ma³¿onka samego ani w sensie odleg³oœci, ani w sensie fizycznym, ani w sensie psychicz-nym (takim, jak obojêtnoœæ czy zajêcie siê wy³¹cznie swoimi sprawami). Œlub stwarza sposobnoœæ do wyra¿enia kochanemu cz³owiekowi tego zapewnienia oficjalnie i publicznie. Œlub koœcielny jest te¿ gwarantem przyjêcia potomstwa, bêd¹cego owocem mi³oœci ma³¿eñskiej. Jest te¿ zagwarantowaniem katolickiego wychowania dzieci. Poszanowanie dla tej postawy zadeklarowaæ musi tak¿e oso-ba innego wyznania, pragn¹ca zawrzeæ ma³¿eñstwo z katolikiem lub katoliczk¹.

18 Jan Pawe³ II, Homilia w czasie mszy œw. na stadionie Butzweiler Hof, Królestwo Bo¿e i rodzina chrzeœcijañska, Kolonia, 15 listopada 1980, w: Jan Pawe³ II, Dzie³a zebrane, t. XI: Homi-lie, przemówienia z pielgrzymek – Europa, cz. 3: Austria, Niemcy, W³ochy i inne kraje europejskie, Kraków 2008, s. 23-27.

19 Tak rozumian¹ mi³oœæ opisuj¹: Benedykt XVI, Deus Caritas est, o mi³oœci chrzeœcijañskiej (25 XII 2005). AAS 98:2006 s. 217-253; K. Wojty³a, Mi³oœæ i odpowiedzialnoœæ, Lublin 1960; K. Wojaczek, Ma³¿eñstwo. Doœwiadczenie obdarowania, Lublin 2001; M. Guzewicz, Mi³oœæ ma³-¿eñska mo¿e byæ piêkna, Czêstochowa 2009; M. Jankowska, K. Ostrowska, M. Ryœ, E. Sujak, W. Pó³tawska, Prawid³owy start, w: Mi³oœæ, ma³¿eñstwo, rodzina, red. F. Adamski, Kraków 1994, s. 21-71; U. Dudziak, Wychowanie do mi³oœci. Materia³y dla nastolatków, ich rodziców i nauczy-cieli, Czêstochowa 2002; ta¿, Mi³oœæ, ma³¿eñstwo i co dalej…, Czêstochowa 2003.

(10)

Sk³adane przyrzeczenia ma³¿eñskie wieñcz¹ s³owa: „Tak mi dopomó¿ Panie Bo¿e Wszechmog¹cy, w Trójcy Jedyny i wszyscy œwiêci”. Nie jest to zaklêcie ani zwyk³a formu³ka, lecz autentyczna modlitwa œwiadcz¹ca o g³êbokim i powa¿nym traktowaniu swego zobowi¹zania. Cz³owiek œwiadomy swojej s³aboœci i czyha-j¹cych pokus, wstêpuj¹c na now¹ drogê ¿ycia, prosi o pomoc. Dar sakramental-ny, towarzysz¹ca zawarciu ma³¿eñstwa modlitwa Koœcio³a, wezwanie wszystkich obecnych na œwiadków zawarcia ma³¿eñstwa, które kap³an powag¹ Koœcio³a potwierdza i b³ogos³awi, to konkretne przejawy tej pomocy i wsparcia.

Poprzez sakrament ma³¿eñstwa udzielane s¹ ma³¿onkom specjalne ³aski dla pog³êbienia i umocnienia ich wzajemnej mi³oœci, dla wychowania dzieci oraz dla spe³niania zadañ apostolskich w ich œrodowisku ¿ycia. „Aby leczyæ rany spowodowane przez grzech, mê¿czyzna i kobieta potrzebuj¹ pomocy ³aski, któ-rej Bóg w swoim nieskoñczonym mi³osierdziu nigdy im nie odmawia³. Bez tej pomocy mê¿czyzna i kobieta nie mogliby urzeczywistniæ wzajemnej jednoœci ich ¿ycia, dla której Bóg stworzy³ ich «na pocz¹tku»” (KKK 1608). „Na mocy sakramentu ma³¿eñstwa ma³¿onkowie staj¹ siê przedstawicielami Chrystusa, kap³anami ogniska domowego”20. Ich mi³oœæ ma wyra¿aæ mi³oœæ Boga w œwie-cie i byæ jej œwiadectwem.

MI£OŒÆ CZ£OWIEKA DO CZ£OWIEKA

Ludzka zdolnoœæ do mi³oœci wynika ze stworzenia na obraz i podobieñstwo Boga, który jest Mi³oœci¹ (Rdz 1,27; 1 J 4,8). Bycie obrazem Boga to wielkie wyró¿nienie i zobowi¹zanie zarazem. Z tego zobowi¹zania wynika powo³anie do realizacji mi³oœci na ka¿dy dzieñ. Cz³owiek bowiem „nie mo¿e odnaleŸæ siê w pe³ni inaczej jak tylko poprzez bezinteresowny dar z siebie samego” (KDK 24). Autentyczne wyra¿anie mi³oœci obliguj¹cej do stawania siê darem wymaga podjêcia trudu rozwoju21. Wiod¹cy ku dojrza³oœci osobowej rozwój sprawia, ¿e cz³owiek jest w stanie zrozumieæ, czym jest mi³oœæ do drugiego, potrafi j¹ od-czuwaæ i wspó³prze¿ywaæ z kimœ, umie wyra¿aæ j¹ w konkretnych czynach, któ-re faktycznie podejmuje dla dobra kochanej osoby. W psychologii rozwoju mi³o-œci wymieniane s¹ konkretne etapy i elementy wzajemnie doœwiadczanej wiêzi22. Mi³oœæ wymaga bliskoœci doœwiadczanej i wyra¿anej na sposób psychiczny i fi-zyczny. Psychicznym wymiarem mi³oœci s¹ prze¿ywane uczucia i konkretna tro-ska o wzajemne wiêzi. Fizycznym wyrazem mi³oœci jest dotyk: objêcie,

przytu-20 B. Mierzwiñski, Ma³¿eñstwo, s. 244.

21 Zob. M. Grzywak-Kaczyñska, Trud rozwoju, Warszawa 1988.

22 M. Braun-Ga³kowska, W tê sam¹ stronê, Warszawa 1994, s. 106-108; U. Dudziak, Jak ko-chaj¹ ma³¿onkowie? Mi³oœæ ma³¿eñska, jej cechy i znaki, w: Mi³oœæ na nowo odkryta. Wokó³ Bene-dykta XVI encykliki o Bogu-Mi³oœci, red. W. Przygoda, J. Karbownik, Radom 2007, s. 123-138.

(11)

lenie, uœcisk, poca³unek, pieszczota, wspó³¿ycie ma³¿eñskie. Autentyczna mi³oœæ, jak bezinteresowny dar, jest dana na zawsze i nieodwo³alnie. Wymogiem mi³oœci jako dozgonnej wiêzi jest wiêc nieprzemijaj¹ce przywi¹zanie do osoby kocha-nej, wiernoœæ, wy³¹cznoœæ, nierozerwalnoœæ. Istotnym elementem mi³oœci jest tak¿e empatia, czyli wczuwanie siê w potrzeby i troski kochanego cz³owieka. Dziêki niej osoba kochaj¹ca, pragn¹c wyra¿aæ dobro, rozpoznaje, co dla kocha-nego cz³owieka jest rzeczywiœcie dobre. Konkretne dobre czyny, bêd¹ce wyra-zem mi³oœci, s¹ zewnêtrznym znakiem wewnêtrznych prze¿yæ dowodz¹cych za-anga¿owania uczuciowego cz³owieka do cz³owieka.

Wed³ug Gary’ego Chapmana sztuka wyra¿ania mi³oœci wymaga poznania jej jêzyków, do których nale¿y: dotyk, s³owo, czas, pomoc i prezent23. Mi³oœæ bo-wiem wyra¿a siê poprzez czu³oœæ okazywan¹ w sposób werbalny i pozawerbal-ny, wzajemnie prze¿ywany czas, pomaganie sobie nawzajem i obdarowywanie siebie. Nastêpnym etapem jest zidentyfikowanie tego, który ze sposobów wyra-¿ania mi³oœci jest najwa¿niejszy dla osoby kochanej, i komunikowanie jej mi³o-œci w ten w³aœnie sposób. Dojrzewanie do mi³omi³o-œci oraz troska o adekwatne jej wyra¿anie poprzez poznanie osoby kochanej, jej potrzeb i oczekiwañ oraz dosto-sowanie w³asnych zachowañ do tego, by by³y jak najlepsze, ujawniaj¹ce auten-tyczn¹ troskê o czyjeœ dobro, wymaga czasu i sta³oœci relacji.

PRZYSIÊGA MA£¯EÑSKA A WYMÓG MI£OŒCI

Zgodnie z zaleceniami psychologów wybór wspó³ma³¿onka powinien byæ procesem, a nie momentem24, jednak dokonuj¹ce siê po tym wyborze wejœcie na now¹ drogê ¿ycia poprzedza moment œlubu. To wydarzenie ma istotne znaczenie psychologiczne. Podejmowana ostatecznie i wyra¿ona w nim zostaje bezwarun-kowa decyzja i akceptacja osoby jako towarzysza ca³ego ¿ycia. Decyzja ta nie tylko jest uœwiadamiana osobiœcie, ale tak¿e wypowiadana publicznie. Takie jej wyra¿enie ma istotne znaczenie, zarówno psychologiczne – dla konkretnej oso-by, jak i spo³eczne – dla osób najbli¿szych i ca³ego spo³eczeñstwa. Sta³oœæ zwi¹z-ku ma³¿eñskiego jest nieodzowna dla realizacji zadañ stoj¹cych przed ma³¿eñ-stwem. Nale¿y do nich wyra¿anie i pog³êbianie mi³oœci i przekazywanie ¿ycia. Trwa³oœæ relacji ma³¿eñskiej porz¹dkuje kontakty seksualne, dziêki czemu za-pewnia ochronê zdrowia jednostek, g³êbiê ich wzajemnej wiêzi, poczucie osobi-stego bezpieczeñstwa i ³ad spo³eczny. Bycie razem na zawsze u³atwia wzajemne poznanie i pracê nad rozwojem wzajemnej relacji. ¯ycie ma³¿eñskie staje siê

23 G. Chapman. Sztuka wyra¿ania mi³oœci, Warszawa 2006.

24 M. Ryœ, Psychologia ma³¿eñstwa w zarysie, Warszawa 1999, s. 12-51; M. Braun-Ga³kow-ska, Mi³oœæ aktywna. Psychiczne uwarunkowania powodzenia w ma³¿eñstwie, Warszawa 19852, s. 28nn.

(12)

okazj¹ pog³êbiania w³asnej dojrza³oœci i zrozumienia, czym jest prawdziwa mi-³oœæ. Nie jest ona bowiem jedynie fascynacj¹ uczuciow¹, zauroczeniem, zakocha-niem, po¿¹daniem. Nie jest i nie mo¿e byæ pragnieniem przyjemnoœci dla siebie samego. Powiedzenie „Kocham siê w Tobie” nie jest to¿same z wyznaniem „ko-cham Ciebie”. Wspólne doœwiadczenia ¿yciowe, bycie razem w dobrej i z³ej doli s¹ sprawdzianem i okazj¹ dla kszta³towania mi³oœci na co dzieñ. Gotowoœæ sta-wania w obronie mi³oœci ma³¿eñskiej bêd¹cej wiêzi¹ na zawsze ³¹czy siê z przy-jêciem zadania, którego nie mo¿na porzuciæ. Nawet w obliczu trudnoœci nie wol-no zdezerterowaæ25. Œwiadomoœæ tego, ¿e œlub ³¹czy dwoje ludzi w sposób nierozerwalny, w sytuacji pojawienia siê problemów u³atwia skoncentrowanie siê na ich rozwi¹zaniu, a nie na próbach unicestwienia ma³¿eñstwa. Ta œwiadomoœæ mobilizuje, dodaje si³ i motywacji do podejmowania starañ. Pragn¹c dobra dla wspó³ma³¿onka, m¹¿ i ¿ona z biegiem czasu coraz bardziej poznaj¹, co dla dru-giego jest dobre. We wspólnie prze¿ywanym czasie pojawiaj¹ siê liczne okazje do wyra¿ania swej mi³oœci i czynienia tego jak najlepiej. Ta swoista wprawa we wzajemnym szerzeniu dobra u³atwia wspólne ¿ycie. Œlubowanie mi³oœci a¿ do œmierci daje pokój, otwartoœæ, zaufanie. Œlubowanie wiernoœci i uczciwoœci sprzyja budowaniu wiêzi na zawsze, strze¿e jej i umo¿liwia ma³¿onkom dosko-nalenie siê we dwoje. Œlub koœcielny nie tylko nie stoi w sprzecznoœci z wyma-ganiami mi³oœci, ale tê mi³oœæ wyra¿a, realizuje i chroni. Natomiast, jak potwier-dzaj¹ badania empiryczne, aktywnoœæ seksualna i prokreacyjna podejmowana przez osoby niezwi¹zane wêz³em ma³¿eñskim ³¹czy siê z wieloma problemami.

SKUTKI „ZABAWY W MI£OŒÆ”

Okreœlenie „zabawa w mi³oœæ” odnosi siê do tych osób, które uzurpuj¹ sobie prawo do wspó³¿ycia seksualnego, nie bêd¹c ma³¿eñstwem. Ich celem nie jest wyra¿enie sakramentalnego przymierza ani trwa³y zwi¹zek, ani rodzicielstwo, tylko zaspokojenie ciekawoœci, trening, relaks, przyjemnoœæ. Mi³oœæ zaœ albo jest œwiadomie wykluczana, albo mylona z zauroczeniem i po¿¹daniem. Prowadz¹ca badania wœród nastoletnich matek w Polsce Wiktoria Wróblewska opisuje zjawi-sko podejmowania kontaktów seksualnych podczas zabaw i traktowania ich jako element tej¿e zabawy bez zwracania uwagi na ewentualne konsekwencje26.

25 Por. Jan Pawe³ II. Ka¿dy ma swoje Westerplatte, Gdañsk 12 czerwca 1987. „Ka¿dy z Was, m³odzi Przyjaciele, znajduje te¿ w ¿yciu jakieœ swoje Westerplatte, jakiœ wymiar zadañ, które trze-ba podj¹æ i wype³niæ, jak¹œ s³uszn¹ sprawê, o któr¹ nie mo¿na nie walczyæ, jakiœ obowi¹zek, po-winnoœæ, od której nie mo¿na siê uchyliæ, nie mo¿na zdezerterowaæ. Wreszcie, jakiœ porz¹dek prawd i wartoœci, które trzeba utrzymaæ i obroniæ, tak jak to Westerplatte. Utrzymaæ i obroniæ, w sobie i wokó³ siebie, obroniæ dla siebie i dla innych”.

(13)

Wanda Franz, amerykañski ekspert psychologii rozwojowej, opiniuj¹cy pro-gramy tamtejszej edukacji seksualnej, stwierdza, ¿e u nastolatków ograniczona jest jeszcze zdolnoœæ analizy, wystêpuje problem z antycypowaniem przysz³oœci, istnieje tendencja do myœlenia w kategoriach intencjonalnoœci i oceniania wszyst-kiego w kategoriach w³asnych potrzeb27. Z tych racji wiêkszoœæ m³odzie¿y maj¹-cej ju¿ wiedzê na temat komórki jajowej, plemników, poczêcia dziecka nie po-trafi wskazaæ, w jakie dni cyklu mo¿e siê ono pocz¹æ, a w jakie nie.

Mimo znajomoœci statystyk wskazuj¹cych, ¿e bez stosowania regulacji poczêæ 80% kobiet podejmuj¹cych wspó³¿ycie seksualne zachodzi w ci¹¿ê, nastolatki powszechnie s¹dz¹, ¿e znajd¹ siê w grupie pozosta³ych 20%. „Nie s¹dzi³am, ¿e mnie siê to przyda-rzy”. Gdy nastolatka zajdzie w ci¹¿ê, mówi: „to nie by³a moja wina, przecie¿ nie chcia-³am zajœæ w ci¹¿ê”. Przera¿enie spowodowane poczêciem dziecka bywa dyktowane nie faktem zaistnienia i sytuacj¹ samego dziecka, ale np. niemo¿noœci¹ pójœcia na zabawê (poniewa¿ idea zabawy jest konkretna, a idea dziecka abstrakcyjna)28.

Z polskich badañ kobiet, których ma³¿eñstwo by³o niejako wymuszone przy-padkow¹ ci¹¿¹, wynika, ¿e m³odsze z nich, w wieku 16-17 lat, znacznie rzadziej ni¿ starsze oczekiwa³y, ¿e ich ma³¿eñstwo bêdzie trwa³e. Mniej te¿ liczy³y na mi³oœæ i wiernoœæ ma³¿onka. Rzadziej wyra¿a³y potrzebê posiadania i wychowa-nia dzieci. Natomiast znacznie czêœciej ni¿ starsze mê¿atki oczekiwa³y poprawy warunków bytowych, pozycji towarzyskiej i zawodowej, ciekawszego i bardziej urozmaiconego ¿ycia29.

Poczêcie dziecka przez m³odocianych rodziców stwarza liczne problemy: dla nich samych, dla tego dziecka, dla dziadków i ca³ego spo³eczeñstwa. „przedwczes-ne rodzicielstwo stwarza problem dla nastolatków, którzy sami nie bêd¹c jeszcze dojrza³ymi, znaleŸli siê przed zadaniem wymagaj¹cym dojrza³oœci i znacznie przekraczaj¹cym ich obecne mo¿liwoœci”30. Trudnoœci¹ jest pogodzenie obowi¹z-ków rodzicielskich i szkolnych, zdobycie wykszta³cenia i wybranego zawodu, znalezienie mieszkania i œrodków na utrzymanie rodziny, sprostanie zadaniom opiekuñczo-wychowawczym wobec dziecka. Problemem nieoczekiwanie

poczê-„Ankieta M³odych Matek” z 1988 r., Warszawa 1991; ta¿, P³odnoœæ nastolatek w Polsce w latach 1951-1993, „Studia Demograficzne” 1994, nr 4 (118), s. 43-57.

27 W. Franz, Wychowanie seksualne – potrzeby szko³y polskiej z perspektywy szko³y amerykañ-skiej. Referat wyg³oszony podczas Sesji Naukowej Sekcji Psychologii Prenatalnej Polskiego To-warzystwa Psychologicznego, Lublin KUL dn. 26 maja 1993 r. Zob. te¿.: U. Dudziak, Edukacja seksualna w szkole – zagro¿enia i szanse, w: Wychowanie do ¿ycia w rodzinie. Drogi i bezdro¿a. Materia³y z „DWA – 94”, red. G. Witaszek, R. Podpora, Lublin 1996, s. 95-111.

28 Tam¿e, s. 102.

29 Z. Smoliñski, M. Kuciarska-Ciesielska, Prokreacja w rodzinie. Statystyka Polski, Studia i Prace Nr 18, Warszawa 1989.

30 U. Dudziak. Wychowanie do mi³oœci. Materia³y dla nastolatków, ich rodziców i nauczycieli, Czêstochowa 2002, s. 102.

(14)

tego przez m³odocianych rodziców potomka jest równie¿ ich niedojrza³oœæ, nie-rzadka wrogoœæ zamiast przyjêcia z mi³oœci¹, niebezpieczeñstwo pozbawienia ¿ycia poprzez przerwanie ci¹¿y, du¿e prawdopodobieñstwo niskiej wagi urodze-niowej, wczeœniactwa, niedotlenienia z nastêpstwami neurologicznymi, zwiêksza podatnoœæ na choroby, a nawet zwiêkszenie zagro¿enia œmierci¹ ze wzglêdu na fizyczn¹ niedojrza³oœæ matki. Problemem jest tak¿e zapewnienie dziecku przez nastoletnich rodziców w³aœciwych warunków do rozwoju, opieki i wychowania. „Czy bêdzie mu zapewniony w³asny k¹cik, pokarm, pieluchy, ubranka i zabaw-ki? Co przeka¿¹ mu w procesie wychowania rodzice, którzy sami jeszcze musz¹ bardzo pracowaæ nad osi¹gniêciem w³asnej dojrza³oœci?”31 Z kolei dziadkowie w sytuacji przedwczesnego rodzicielstwa w³asnych dzieci mog¹ doœwiadczaæ po-ra¿ki wychowawczej, czasami za³amania planów na przysz³oœæ (w³asnych dzieci i swoj¹), zawstydzenia wobec innych, krytyki ze strony dalszej rodziny i znajo-mych, koniecznoœci przejêcia na siebie znacznej czêœci obowi¹zków zwi¹zanych z utrzymaniem wnuka i opiek¹ nad nim. Spo³eczny problem, jaki stwarza nieod-powiedzialnoœæ seksualna i prokreacyjna m³odzie¿y, wynika z leczenia dystro-ficznych noworodków, rozpadu przedwczeœnie zawartych ma³¿eñstw, obni¿enia poziomu wykszta³cenia, opóŸnienia przygotowania do zawodu, alimentacji, prze-jêcia opieki nad porzuconymi dzieæmi przez domy dziecka32.

Nieograniczone do ma³¿eñstwa wspó³¿ycie seksualne niesie liczne konse-kwencje: moralne, psychologiczne, spo³eczne i zdrowotne. Przedwczesna inicja-cja seksualna nastolatek, podobnie jak niezale¿ne od wieku przygodne kontakty seksualne podejmowane z ró¿nymi partnerami, s¹ przyczyn¹ wielu chorób prze-noszonych drog¹ p³ciow¹. Dokumentuj¹ to prace Larsa Weströma33, Aliny Lich-tarowicz34, Stefanii Jab³oñskiej i S³awomira Majewskiego35, Zbigniewa S³omko36, Anny Dudziak37, Szymona Grzelaka38, Katarzyny Urban39 i innych. Niekorzystne psychologiczne nastêpstwa inicjacji seksualnej m³odzie¿y to utrwalenie niedoj-rza³ych postaw takich, jak: postawa ¿¹dania dowodu mi³oœci i postawa

poœwiê-31 Tam¿e s. 103. 32 Tam¿e, s. 104.

33Wczesny seks przyczyn¹ niep³odnoœci, „Medical Tribune” 1993, nr 7-8, s. 144.

34A. Lichtarowicz, Ryzyko i hazard medyczny, w: Miêdzynarodowy Kongres „O godnoœæ ma-cierzyñstwa”, red. E. Kowalewska, Warszawa 1998, s. 95-113.

35 S. Jab³oñska, S. Majewski, Choroby skóry. 36 Z. S³omko. Medycyna perinatalna, Warszawa 1986.

37A. Dudziak, Szczepienie przeciwko HPV czy ¿ycie w czystoœci?, „¯ycie i p³odnoœæ” 2009, nr 2, s. 35-39.

38 S. Grzelak, Skutki wychowania w dziedzinie seksualnoœci na œwiecie, „Wychowawca 2002, nr 13 (111), s. 8-10

39 K. Urban, Doœwiadczenie USA i Wielkiej Brytanii: nieskutecznoœæ biologicznej edukacji seksualnej (typu B i C) skutecznoœæ abstynenckiej edukacji seksualnej (typu A). „S³u¿ba ¯yciu” 2007, nr 1, s. 3-10.

(15)

cenia, nieumiejêtnoœæ odraczania potrzeb i nieopanowanie pragnieñ seksualnych, uzale¿nienie seksualne, czyli poddanie siê w niewolê instynktu, zatrzymanie na etapie protoseksualizmu, utrwalenie niedojrza³ej motywacji aktywnoœci seksual-nej, koncentracja na prze¿ywaniu w³asnej aktywnoœci seksualnej bez aspektu wiêziotwórczego, wdrukowanie pierwszych doœwiadczeñ seksualnych podejmo-wanych przedwczeœnie, w niew³aœciwych warunkach, w sytuacji okreœlanej jako nerwicorodna, drêcz¹ce poczucie winy lub desensytyzacja, przedmiotowe trak-towanie drugiego cz³owieka, poczucie wykorzystania i porzucenia lub utrudnie-nie wycofania siê ze zwi¹zku, negacja poczêcia dziecka – przekreœleutrudnie-nie celu pro-kreacyjnego i w nastêpstwie ewentualna antykoncepcja lub aborcja i ich skutki40. Duchowe nastêpstwa przedwczesnej inicjacji m³odzie¿y to: nadu¿ycie obiektyw-nego dobra dla z³ych celów, utrata wra¿liwoœci etycznej, przekreœlenie wymiaru duchowego i relacji sakramentalnej, grzech zrywaj¹cy wiêŸ z Bogiem i Koœcio-³em, profanacja zwi¹zku dwojga ludzi i ich cia³ bêd¹cych œwi¹tyni¹ Ducha Œwiê-tego41.

KONKUBENCI

Oprócz osób, które podejmuj¹ wspó³¿ycie w przygodnych kontaktach seksu-alnych b¹dŸ w ramach tak zwanej monogamii seryjnej, s¹ równie¿ takie, które ¿yj¹ w zwi¹zkach kohabitanckich. Ju¿ w 2002 roku informowano, ¿e oko³o 200 tysiêcy osób w Polsce ¿yje w konkubinacie42. Wysoka liczba osób preferuj¹cych taki styl ¿ycia i coraz powszechniejsza tolerancja zamieszkiwania razem bez œlu-bu sk³aniaj¹ do podejmowania badañ tej grupy spo³ecznej. Z ankiet wynika, ¿e konkubenci, czêœciej ni¿ inne grupy osób, podejmuj¹ wspó³¿ycie seksualne z kimœ innym ni¿ sta³y partner. Najczêœciej czyni¹ to osoby pozostaj¹ce w kon-kubinacie po wczeœniejszym rozwodzie lub separacji (57%) oraz osoby kohabi-tuj¹ce krócej ni¿ 12 miesiêcy (38%)43. Przeciêtna liczba partnerów w ci¹gu roku jest najwiêksza w konkubinatach w pierwszym roku ich trwania (1,93), a naj-mniejsza w ma³¿eñstwach (1,12)44. Problemy konkubinatów, ich nietrwa³oœæ i ne-gatywne nastêpstwa zarówno osobowe, jak i spo³eczne, ukazywa³ równie¿

W³a-40 U. Dudziak. Wychowanie do mi³oœci, s. 63-68. 41 Tam¿e s. 68.

42 M. Graczyk, Wêze³ pozama³¿eñski „Wprost” 2002, nr 33 (1029) http://www.wprost.pl/ar/?O=13732

Podczas Narodowego Spisu Powszechnego w 2002 r. GUS doliczy³ siê 198 025 konkubina-tów. Dobrowolnoœæ podania tego typu danych mog³a jednak powodowaæ zani¿enie ich faktycznej liczby.

43 Z. Izdebski, Ryzykowna dekada. Seksualnoœæ Polaków w dobie HIV/AIDS. Studium porów-nawcze 1997-2001-2005, Zielona Góra 2006, s. 58.

(16)

dys³aw B. Skrzydlewski. W ksi¹¿ce Seks przedma³¿eñski ma sens, czy nie?45 przedstawi³ próby badania kohabitacji prowadzone w Stanach Zjednoczonych ju¿ w latach 70. XX wieku. Mieszkaj¹cym razem bez œlubu studentom Pensynvalia State University w Filadelfii oddano czêœæ piêter domu studenckiego. Z badañ E.D. Macklin podjêtych po 10 latach eksperymentu wynika³o, ¿e chocia¿ 80% par uznawa³a swój zwi¹zek za przyjemny, 50% za bardzo udany, to tylko co trze-cia para planowa³a œlub, co trzetrze-cia nie mia³a zdania na ten temat, a co trzetrze-cia siê rozpad³a. Niepewnoœæ dotycz¹ca trwa³oœci zwi¹zku powodowa³a brak poczucia bezpieczeñstwa u kohabituj¹cych kobiet, które zosta³y matkami. Sytuacja ta wy-wo³ywa³a u nich symptomy nerwicowe46. Takie warunki nie by³y sprzyjaj¹ce dla rozwoju i wychowania dzieci. Trudnoœci pojawi³y siê te¿ w relacji ¿yj¹cych w konkubinacie rodziców z nauczycielami ich dzieci w szkole. Wi¹za³o siê to ze s³usznym wymogiem ze strony szko³y, by rodzice odpowiedzialnie wype³niali swe obowi¹zki wobec dzieci. Niezrozumia³e jest tak¿e korzystanie przez kohabi-tantów z pomocy spo³ecznej skierowanej do rodzin. Odrzucenie ma³¿eñstwa bê-d¹ce zakwestionowaniem istotnych zasad spo³ecznych i oczekiwanie od tego spo³eczeñstwa finansowego wsparcia jest swoistym brakiem konsekwencji. Za-mieszkiwanie razem bez œlubu jest gorsz¹ce, demoralizuj¹ce i antywychowaw-cze. Warto podkreœliæ, ¿e „dla katolików ¿yj¹cych jak ma³¿eñstwo, odrzucenie œlubu koœcielnego jest odrzuceniem w³aœciwej drogi do zbawienia”47.

WEZWANIE DO AUTENTYCZNEJ MI£OŒCI I RELIGIJNOŒCI

Wspó³¿ycie seksualne poza kontekstem ma³¿eñstwa i p³odzenie dzieci poza kontekstem rodziny to przejaw braku dojrza³oœci do mi³oœci. Uznawanie œlubu koœcielnego jedynie za „kolejny papierek” to wyraz braku pog³êbionej wiedzy sakramentalnej i liturgicznej. Zarówno wychowanie do mi³oœci, jak i wieloaspek-towe wychowanie religijne wymaga nieustannej troski. Wydaje siê jednak, ¿e wspó³czeœnie konieczna jest intensyfikacja dzia³añ sprzyjaj¹cych temu wychowa-niu. Wezwani s¹ do tego przede wszystkim rodzice, ale tak¿e katecheci, duszpa-sterze, nauczyciele, dziennikarze. Konieczna jest równie¿, w ramach tak zwane-go samowychowania, wiêksza aktywnoœæ w³asna. Pomoc¹ w tym zakresie mog¹ byæ odpowiednio dobrane lektury pog³êbiaj¹ce wiedzê o mi³oœci i sakramencie ma³¿eñstwa. Wskazane s¹ rekolekcje, warsztaty psychodeukacyjne, poradnictwo ma³¿eñsko-rodzinne, rzetelne przygotowanie do ma³¿eñstwa i ¿ycia w rodzinie. Szczególn¹ uwagê nale¿y zwróciæ na sposób przedstawiania wiêzi ma³¿eñskiej w codziennych rozmowach, prasie, radiu i telewizji. Nie godzi siê bowiem

pro-45 W.B. Skrzydlewski, Seks przedma³¿eñski – ma sens czy nie?, Kraków 1999, s. 129. 46 E.D. Macklin, Heterosexual cohabitation among unmarried college students, „The Family Coordinator” 1972, nr 21, s. 463-472.

(17)

fanowaæ tego, co jest œwiête. G³osz¹c zaœ pe³n¹ prawdê o ma³¿eñstwie, nale¿y podkreœlaæ i wyjaœniaæ takie pojêcia, jak: przymierze, communio personarum, wspólnota ¿ycia i mi³oœci. Czeœæ nale¿na wspó³¿yciu ma³¿eñskiemu jest zobo-wi¹zaniem wynikaj¹cym m.in. ze s³ów: „We czci niech bêdzie ma³¿eñstwo pod ka¿dym wzglêdem i ³o¿e nieskalane, gdy¿ rozpustników i cudzo³o¿ników os¹dzi Bóg” (Hbr 13,4). Warto zg³êbiaæ nauczanie na temat ma³¿eñstwa zawarte w Pi-œmie Œwiêtym i dokumentach Koœcio³a, zarówno indywidualnie, jak i ze wspó³-ma³¿onkiem, rodzin¹ lub grup¹ ma³¿eñstw. Trzeba te¿ zachêcaæ do rozwoju zdol-noœci do mi³oœci i odpowiedzialzdol-noœci moralnej. Dla zrozumienia tego, jak wielk¹ godnoœæ ma cz³owiek, ludzka mi³oœæ, ma³¿eñstwo i rodzina, konieczna jest oso-bista dojrza³oœæ. Dojrza³a mi³oœæ nie wzdraga siê z³o¿yæ œlubowania na ca³e ¿y-cie i na w³aœciwym fundamen¿y-cie budowaæ zwi¹zek wierny, uczciwy, nierozerwal-ny, otwarty na nowe ¿ycie. Dojrzali w wierze i mi³oœci ma³¿onkowie-rodzice chc¹ ukazywaæ te wartoœci w wychowaniu, aby ich dzieci nie mia³y w¹tpliwoœci, ¿e œlub koœcielny jest nieodzowny dla osób powo³anych do ma³¿eñstwa.

ZASTOSOWANE SKRÓTY

DCE– Deus Caritas Est FC – Familiaris consortio HV – Humanum vitae

KDK – Konstytucja duszpasterska o Koœciele w œwiecie wspó³czesnym KKK – Katechizm Koœcio³a katolickiego

KPK – Kodeks Prawa Kanonicznego LdR – List do rodzin

SUMMARY

The aim of this article is to answer the question about the purpose of the church marriage. For Catholics who are mature in faith and love it is obvious that church marriage sets them on a new path which is a covenant that they make for the whole of their life. The fulfillment of the goals of marriage such as: mutual love, striving for perfection and holiness, transmission of life and the education of children by setting a personal example is possible only after church marriage. In the face of various internal and external threats to the marriage and parental bond the assistance of divine grace is indispensable. Numerous negative consequences of “playing at love” which become manifest in sexual intercourse outside the context of marriage and the begetting of children outside the context of the family as well as the phenomenon of concubinages reveal the need for intensifying educational activities. This pertains first of all to religious education in the aspect of sacramentology, liturgics, morality and preparation to life in marriage and the family, education to love and responsible parenthood.

Key words

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pierwszy z nich zmodernizowa³ laboratoria z programowania, opieraj¹c siê na komputerach typu PC, a jego liczne ksi¹¿ki i skrypty (ponad 10!) stanowi¹ doskona³¹ bazê do

œli³ inne wartoœci. Nowy humanizm winien zobaczyæ cz³o- wieka w kontekœcie tego, co sprawia, ¿e jest on wielki jako obraz i podobieñstwo Bo¿e. To jest podstawa nowego hu-

Centrum Edukacji Niestacjonarnej Politechniki Gdañskiej zosta³o powo³ane przez Rektora Politechniki Gdañskiej 30 kwietnia 1997 roku w ramach projektu Phare Multi-country Programme

2 1 stycznia 2000 roku w Auli Politechniki Gdañskiej odby³a siê uroczystoœæ wrêczenia dyplomów absolwentom Wydzia³u Elektroniki, Telekomunikacji i Informatyki.. W³adze

Przyczyn braku wyraŸnego wp³ywu stopnia specjalizacji na efektywnoœæ produkcji badanych gospodarstw mo¿na te¿ upatrywaæ w warunkach trudnego rynku, gdzie lepiej radz¹

Jako przyk³ad podano wybrane wyniki badañ dotycz¹cych bilansów wêgla i azotu, emisji gazów efektu cieplarnianego, które zosta³y ustalone na podstawie danych z Ksi¹¿ek

W ten sposób wydzielono trzy grupy gospodarstw: grupa I – gospodarstwa, w których udzia³ produkcji towarowej wynosi³ do 40% (69 gospodarstw), grupa II – gospodar- stwa, w

Aby uzyskaæ zbiory zbó¿ o wysokich parametrach jakoœcio- wych kierownicy gospodarstw wielkoobszarowych stosuj¹ bardzo intensywn¹ ochronê zbó¿, a op³acalnoœæ chemicznej