• Nie Znaleziono Wyników

Przemysł Naftowy : dwutygodnik wydawany nakładem Krajowego Towarzystwa Naftowego we Lwowie. R. 6, Z. 9

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Przemysł Naftowy : dwutygodnik wydawany nakładem Krajowego Towarzystwa Naftowego we Lwowie. R. 6, Z. 9"

Copied!
28
0
0

Pełen tekst

(1)

P 2,4 5 3 1

34

I I

H Í I I

ir r n i » iii ii • r u hi a

r m f rm ii-ii a I'm in p i m

(2)

T r e ś ć :

1. Inż. S. E n g l: „Zastosow anie silników spalinow ych w w iertnictw ie“ . S tr. 197

2. In ż. E. H o lzm a n : „Fenole z ro p p olskich“ ... „ 200

3. Inż. H. W isohnow itzer : „B adania n a d w onią p a ra fin y “ . . . . . : , 203

4. Spraw ozdanie z działalności Stałej K om isji Technicznej p rz y O. IH G. w J a ś l e . . . „ 206

5. Dział spraw ozdaw czy ... „ 208

6. Przegląd S ta ty s ty c z n y ... 210

7. Dział p r a w n y ... „ 213

8. W iadom ości bieżące ... „ 216

9. P rzegląd z a g r a n i c z n y ... „ 218

T a b le d e s m a tiè re s:

1. In g . S. E n g l : „Application des m o te u rs à com bustion in te rn e d an s les fo rag es“ ...P age 197 2. In g . E . H o lzm an : „Phénols des huiles b ru te s polonaises“ ... „ 200

8. Ing. H . W ischnow itzer : „E tude s u r l'o d e u r de la p a ra ffin e “ . . . . „ 20

4. R a p p o rt sur 1‘activite de la Com m ision T echnique perm anente aupreB de l'Office M inier do J a s ł o ... „ 206

5. D ocum entation ...• ... „ 208

6. R evue s t a t i s t i q u e ... . . . . 210

7. Q uestions ju rid iq u e s . . . . ■ ... 213

8. C hronique co u ran te ... „ 216

9. R evue é tr a n g è r e ...• ... 118

Inhalt:

1. In g . S. E n g e l: „Die A nw endung d e r V erb ren n u n g sm o to ren fü r B ohrzw ecke“ ...• ... Seite 197 2. Ing. E. H o lzm a n : „ P h en o le aus dem polnischen R ohöl“ ... 200

3. Ing. H. W isch n o w itzer: .U e b e r geruchlose P araffin “ . ... 203

4. T ätig k eit d e r T echnischen K om ission in J a s ł o ... „ 206

5. R e f e r a t e ... „ 208

6. S tatistisch e N achrichten ... „ 210

7. Neue Gesetze und V e ro rd n u n g e n ... „ 213

8. Kleine N achrichten . ... „ 216

9. A usländische K nronik . . •... „ 218

O d R e d a k cji.

R Ę K O P IS Y przeznaczone dla R edakcji w ykonyw ać należy zawsze na jednej stro n ie a rk u sz a zw ykłego p apieru, z odstępem m iędzy w ierszam i szerokości około 15 m m , pism em w yraźn em , możliwie m aszynowem .

R ękopisów R edakcja nie zw raca.

R Y SU N K I techniczne sporządzone być winny czarnym tuszem n a kalco lub białym papierze ry su n k o w y m . O pisyw anie rysunków w ykonyw ać należy zaw sze zw yczajnym ołówkiem, a nie tuszem ,

F O T O G R A F JE w ykonane być w inny w odbitkach czarnych na błyszczącym papierze. W razie b ra k u odbitek n a d sy łać można klisze lub filmy.

PR A C E ORYGINALNE, R E F E R A T Y I ARTYKUŁY obejm ow ać winny w raz z ry s u n k a m i 4 do 5 stro n d ru k u (1 stro n a d ru k u obejm uje około 6.000 liter).

T em aty o b szerniejsze dzielić zatem należy, o ile możności, na dw a lu b więcej arty k u łó w m niejszych rozm iarów .

Na końcu każdego a rty k u łu um ieścić należy k ró tk ie zestaw ienie treści w języku polskim , a o ile możności także w języku francuskim , niem ieckim lub angielskim .

O D B ITEK z arty k u łó w d o starc zam y autorom bezpłatnie wf ilości 25 egzem ­ plarzy, ilości w iększych po cenie kosztów w łasnych. O dbitek żądać należy zao­

p a tru ją c ręk o p is odpow iednią uw agą.

P R Z E D R U K dozwolony z podaniem źródła.

(3)

PRZEMYSŁ NAFTOWY

D W U T Y G O D N I K

WYDAWANY NAKŁADEM KRAJOWEGO TO W . NAFTOWEGO WE LWOWIE

Rok VI 10 maja 1931 r. Zeszyt 9

K O M IT E T R ED A K CY JN Y : D r. S t. B A R T O S Z E W IC Z , P ro f. In ż . Z. B IE L S K I, K. K O W A L E W SK I, In ż . W . J . P IO T R O W S K I, D r. S t SC H A T Z E L , In ż . S t. S U L IM IR S K I, D r. S t. U N G ER , D r. I.

W YGARD, Cz. ZA ŁU SK I oraz S T O W A R Z Y S Z E N IE PO L . IN Ż Y N IE R Ó W P R Z E M . N A FTO W EG O . RED A K TO R O D P O W IE D Z IA L N Y : D r. S t. S C H A T Z E L .

Inż. Stefan M. ENGL

F r. P o lsk ie Tow. Górn. Bithów

Z a s to s o w a n ie silników spalinow ych w wiertnictwie

Referat wygłoszony na IV. Zjeździć Naftowym we Lwowie, dnia 8 grudnia 1930 r.

D okończenie.

E lastyczność silnika i m a sy zamachowe. E la­

styczność, t. j. zdolność szybkiej zm iany ilości o brotów jest u p rzew ażn ej części silników spali­

now ych b ardzo niska. Na regulację ilości o b ro ­ tów reagują one tylko powoli. Jed y n y m w y ją t­

kiem są tu silniki szybkobieżne typu tra k to ro ­ w ego, k tó re elastycznością sw ą nie ustępują m a­

szynie p arow ej. Jedn ak że w y so k a elastyczność w w iertn ictw ie nie o d g ry w a zb y t dużej roli.

J e s t zaleta siln ik a -d la w iertn ik a pożądana, ale nie konieczna. Na ogół biorąc silniki sz y b k o ­ bieżne są elastyczniejsze od w olnobieżnych,

a w ieloaylindrow e od jednocylindrow ych. P o - zatem elasty czność jest silnie zw iązana z w iel­

kością m as zam achow ych, w ielkość zaś m as z a ­ m achow ych jest z g ó ry p o d y k to w an a w zględam i na spraw n o ść w iercenia. Tern w ięk szą uw agę trz e b a zatem pośw ięcić doborow i ty ch m as. Jak w y k a z a ły p ra ce bad aw cze *) jest optimum spraw ności w iertniczej bard zo ściśle zależne od w ielkości m as zam achow ych silnika, p rzy w ie r­

ceniu konieczna jest bow iem pew na niejedno- stajność ruchu w obrębie jednego skoku w a h a ­ cza. Silniki spalinow e m ają obecnie przew ażnie zb y t duże m asy zam achow e, co jest zre sz tą dla w iercenia raczej korzystniejsze, niż zb y t m ałe m asy zam achow e. Z tego w zględu silniki budo­

w a n e obecnie dla celów p rz em y sło w y ch (nie elektrycznych) z m asam i zam achow em i, opow ia- dającem i stopniow i niejednostajności ruchu 1:75 do 1:100, spełniają w w iertn ictw ie dobrze sw e zadanie. W ięk sze m asy zam achow e są natom iast kłopotliw e w m ontażu i transporcie, podrażają cenę silnika, a p rz y w ierceniu nie dają żadnych korzyści. O czyw iście budując silniki dla p rz e ­ m ysłu naftow ego, należy p rzy jąć stopień niejed­

nostajności biegu zgodnie z badaniam i pow yżej w ym ienionej p racy . P o n ie w aż ilość ud arów w a ­ hacza zm ienia się z głębokością otw oru, a co zatem idzie, zm ienia się i ilość o b ro tó w silnika, stopień zaś niejednostajności biegu po zo staw ać w inien m ożliwie blisko optimum, p rzeto po żą­

dane są na silnikach koła zam achow e, k tó ry c h m asa da się zm ieniać p rz ez nak ładanie do datko ­ w y c h m as w form ie pierścieni lub ciężarków , co z resztą już z daw n a jest sto so w an e w p aro w y ch m aszynach w iertniczy ch w A m eryce. P ie rśc ie ­ nie takie trzebab}'' tak k on stru ow ać, b y m ożna było utrzy m ać stopień niejednostajności biegu około 1:80 p rz y zm ianach ilości o brotó w silnika n. p. co 10% od 65 do 100% o b ro tó w norm alnych silnika (przy silniku nie obciążonym żóraw iem ).

N atom iast p rz y stosow aniu jednolitego koła za­

m achow ego u trzy m ać n ależy stopień niejedno­

stajności biegu silników około 1:80 do 1:100.

P rz y s ta w k a transmisyjna. O dległość od silnika spalinow ego do otw o ru w iertniczego jest określo­

na w przepisach górniczo - policyjnych n a 25 w zględnie 30 m. P o n iew aż odległość od o tw o ru do w a łu głów nego żó raw ia w y n o si 6 do 8 m, po­

zostaje zatem odległość około 20 m m iędzy w a ­ łem głów nym a silnikiem. P rzeniesien ie m ocy z silnika na w a ł g łó w n y żó raw ia n a ta k ą odle­

głość p rz y pom ocy jednego p asa b y ło b y trudne.

Z tego głów nie w zględu w sta w ia się m iędzy silnik a w a ł g łó w n y żó raw n ia elem ent pośredni, w form ie p rz y sta w k i transm isyjnej. P rz y s ta w k a

D Inż. M. Tokarzewski: „W pływ koła zamachowego na sprawność urządzenia udarowego żórawia w iert­

niczego“. „Przem ysł Naftowy“ Nr. 21 i 22 ex 1930 r.

(4)

S tr. 198 „PRZEM YSŁ NAFTOW Y" Z eszyt 9 ta słu ży rów nocześnie do uzyskania potrzebnej

redukcji obrotów , o raz jako sprzęgło, unieza­

leżniające ruch silnika od ruchu żóraw ia, silnik spalinow y jest bow iem zaw sze w biegu, a .czyn­

ności w iertnicze w ym agają często unierucho­

m ienia żó raw ia. P o w tó re, rozruch silnika musi się o d by w ać bez obciążenia, a tran sm isja i w a ł g łó w n y żó raw ia dają zaw sze pew ne obciąże­

nie, k tóre utrudniałoby w znacznej m ierze sta rt silnika. O dpowiednio sk onstruow ana p rz y sta w k a daje prócz tego m ożność uzyskania łatw ej zw rotności biegu żóraw ia, bez p o trze b y zm iany kierunku biegu silnika.

P rz y sta w k a sk ład a się z w ału, jednej ta rc z y stałej i jednej ta rc z y w olnobieżnej (o rów nych w ym iarach), oraz jednej ta rc z y stałej o w y m ia­

rz e dow olnym . W a ł m oże b y ć znacznie cieńszy od w a łu głów nego żó raw ia poniew aż p rz y ­ staw k a robi w ięcej obrotów , a w a ł jej nie jest n arażo n y bezpośrednio na u d ary pochodzące od w ahacza. T a rc z a s ta ła i luźna o ró w n y c h w y m ia ­ rach stanow ią sprzęgło. O czyw iście m ożnaby użyć i każdego innego sp rz ęg ła tarciow ego, jed­

nak p ra k ty k a w y k a zała, że zastosow anie do le g o celu ta rc z y stałej i luźnej jest dla w ie rt­

n ictw a najbardziej odpow iednie. U rządzenie to to jest tanie, p roste i niezaw odne, a przy tem dostatecznie prak ty czn e. P rz y s ta w k a dla biegu zw rotnego musi mieć jedną tarc zę stałą więcej.

P rz y użyciu na p rz y sta w c e ta rc z y stałej i luź­

nej jako sprzęgła, n ależy zw rócić uw agę na to, b y ta rc z a p asow a silnika b y ła dostatecznie s z e ­ roka, potrzeba tam bow iem m iejsca na p rz e su ­ w anie pasa. T a rc z a p aso w a pow inna być p rz e ­ szło dw ukrotnie sz e rsza od potrzebnej sze ro ­ kości pasa, p rz y użyciu zaś p rz y sta w k i p rz y sto ­ sow anej do biegu zw rotnego przynajm niej tr z y ­ krotnie szersza.

Rozruch silnika. R ozruch silników m ałych do około 40 KM o d b y w a się ręcznie lub p rz y p o ­ m ocy sprężonego pow ietrza, silników w iększych jak rów nież silników Diesla, w y łąc zn ie sprężo- nem pow ietrzem . R ozruch rę czn y jest dla ko­

palni sam otnej praktyczn iejszy , natom iast ro z­

ruch sprężonem p ow ietrzem jest w ygodniejszy.

M oże się jednak zd a rzy ć , że zbiornik p ow ietrza utraci w sk u tek nieszczelności ciśnienia, lub też że silnik z pow odu defektu nie chce d łu ższy czas zapalić a ty m czasem p o w ietrz a zabraknie. Ko­

palnia sk azana jest w te d y na dłuższą stójkę aż do o trzym ania sprężonego po w ietrza. Z tego w zględu pożądane jest, b y silnik zao p atrzo n y w urządzenie do rozruchu pow ietrzem m iał ró w ­ nież przew idzianą m ożliw ość rozruchu ręcznego.

Na ogół jednak rozruch rę c z n y m niejszych silni­

ków nie n astrę c z a w p ra k ty c e trudności i m ożna na nim p oprzestać.

Zabudowanie silnika. Na pom ieszczenie silnika w szybie buduje się jatę d rew nianą ze szkieletu ryglow ego, obitego obustronnie deskam i. M iędzy deski w e w n ą trz ścian y dobrze jest dać papę d a­

chow ą. Z abudow anie takie chroni zupełnie d o sta­

tecznie n aw et p rzed o strem zim nem . S taw ianie bu dynków m urow anych, obijanych blachą i t. p.

jest ko sztow ne i zupełnie zbyteczne. W y m iary

ja ty w inny b y ć tylko takie, b y z każdej s tro n y silnika było dość m iejsca dla w ygodnej obsługi.

Okna w inny b yć dostateczn ie duże, a d rzw i naj­

mniej dw oje, z k tó ry ch jedne w tylnej ścianie m ają b y ć tak o bszerne, b y m ożna p rzez nie przesun ąć najw iększą jednostkę silnika. W su­

ficie i dachu n ależy um ieścić dym nik do w e n ty la ­ cji. N ajpraktyczniejszą jest podłoga z ubitej gli­

ny, p o k ry ta nieprzybitem ideskam i, tak b y je m ożna łatw o usunąć. R ur w ydm uchow ych silni­

ka nie n ależy chow ać - pod podłogę, albow iem grzeją one doskonale i czynią zbędnem w szelkie do datkow e ogrzew anie jaty . J a ta silnika pow inna być tak zbudow ana, b y cy lind er silnika znajdo­

w a ł się w odległości conajm niej 25 m od otw oru św idrow ego. M iędzy jatą silnika a zab u d o w a­

niem szybow em , m ieszczącem żóraw , należy pozo staw ić w olną n iezabudow aną p rzestrzeń , o szerokości conajm niej jednego m etra.

Fundamentowanie silnika. F undam entow anie silnika jest zależne od ty pu silnika i pow inno sto ­ so w ać się do przepisów fabryki, k tó ra go zbudo­

w ała. Dla celów w iertn iczych jest jednak n aj­

w łaściw sze fundam entow anie na belkach, zatem p rz y w y b o rz e silnika n ależy położyć na to na­

cisk. F undam ent d rew n ian y jest ła tw y do w y k o ­ nania, buduje się go szybko i m ożna go bez trudu przenosić w ra z z silnikiem. W ykonanie fundam entu betonow ego jest natom iast uciążli­

w e, zw łaszcza w zimie, w y m ag a dłuższego c z a ­ su do stężenia cem entu, a w razie przeniesienia silnika na inne m iejsce p ra cy fundam ent taki jest bezpow rotnie stracon y. N atom iast ro zebranie i ustaw ienie na now em miejscu fundam entu z be­

lek m oże być uskutecznione w przeciągu nie­

wielu godzin bez w zględu na porę roku.

Silnik ustaw iony na belkach podlega w p ra w ­ dzie znacznym drganiom , k tó re w p ły w a ją nie­

ko rzy stn ie na jego zużycie, różnica w zużyciu nie jest jednak tak znaczna, żeby m iała spow od o­

w a ć zarzucenie budow y fundam entów d rew n ia­

nych. Belki stanow iące podstaw ę silnika należy silnie pow iązać śrubam i. D obrze jest w m iarę m ożności zw iązać je z belkow aniem żó raw ia, zm niejsza to znacznie d rgania silnika. M iejsce w olne m iędzy belkam i w y p ełn ia się kam ieniam i i ubitą ziemią.

YV szybach głębokich natom iast, gdzie duży silnik m a dłu ższy czas p ra co w ać b ez zm iany miejsca, jest w sk azan a budow a fundam entu be­

tonow ego. R ów nież .w szystkie w olnobieżne sil­

niki o dużych m asach zam achow ych (n. p. silniki Diesla daw nego typu) należy u staw iać na b e ­ tonie.

Silnik, k tó ry m a p raco w ać na fundam encie z d rzew a, m usi m ieć tego rodzaju budow ę, żeb y w szy stk ie ło ży sk a b y ły um ieszczone na ram ie silnika, nie pow inien w ięc posiadać tak zw anego ło ży sk a zew nętrzneg o, nie zw iązanego ram ą.

T ak koła zam achow e, jak i tarc za pasow a m uszą być tzw . „latające“. W ynika to stąd, że funda­

m ent d rew n ian y jest elastyczn y, a belki p rz y drganiach poddają się nierów nom iernie, b ardzo trudno jest zatem ustaw ić łożysko zew n ętrzn e tak, b y b yło ono stale rów nom iernie obciążone i stale leżało dokładnie w przedłużeniu w ału sil­

(5)

Z eszy t 9 „PRZEM YSŁ N A FTO W Y “ S tr. 199 nika. N ajdrobniejsze n aw et usterki ustaw ienia

ło ży sk a zew n ętrznego pow odują przeciążenie ło ży sk w e w n ętrzn y ch , drgania zaś fundamentu pro w a d zą w ted y z re g u ły po pew nym czasie do złam ania w ału . N ależy zatem sta ra ć się uni­

kać stosow ania ło ży sk a zew nętrzn ego, co zresztą p rz y silnikach do 60 KM nie jest trud ne do osią­

gnięcia, a w y m ag a tylko silniejszego zdym enzjo- now ania w ału i ło ży sk w e w n ętrzn y ch . U niknię­

cie ło ży sk a zew nętrznego ułatw ia i przyśpiesza w y d atn ie m ontaż, stanow i zatem dużą zaletę silnika.

Silnik stojący c z y leżący? W dziedzinie budo­

w y silników spalinow ych panuje tendencja b u ­ dow ania silników stojących. P o d y k to w an e to jest w zględam i konstrukcyjnem i i praktycznem u Dla w iertn ic tw a jest w zasadzie obojętne, czy silnik będzie leżący czy stojący, jak długo silnik sto jący nie stanie się zb y t w ysoki. Silnik leżący m a w porów naniu ze stojącym tę zaletę, że m ożna go obsługiw ać i m ontow ać z ziemi, bez użycia galeryjek i dźw igów . M ożna go te ż ł a ­ twiej tran sp o rto w ać w stanie częściow o zm onto­

w anym . R ów nież fundam ent z belek jest bardziej odporny na drgania w kierunku poziom ym , jak pionow ym . N atom iast u silników leżących w y ­ stępuje objaw znacznie szybszego zu życia tłoka i cylindra, niż u stojących.

Dla celów w iertn iczy ch m ożna jednak stoso ­ w a ć rów nież silniki stojące. W y so k o ść ich po­

w inna by ć jednak taka, b y m ożna je b yło obsłu­

giw ać z ziemi, bez użycia galeryjek i drabinek, k tó re są niepotrzebnym balastem w transporcie i m ontażu. Tłoki pow inny się d aw ać w y m o n to ­ w ać ręcznie bez użycia dźw igów , silnik stojący nie pow inien zatem p rz ek ra cza ć w ysokości

1,50 m.

Silniki leżące są p rzez w iertników d o ty ch ­ czas chętniej u ży w ane od stojących. F ab ry k i am erykańskie, budujące silniki dla celó w w ie rt­

niczych, lansują w y łąc zn ie ty p y leżące. U nas posiadam y d otychczas z b y t m ało prak ty czn eg o dośw iadczenia z użyciem silników stojących, b y m ożna by ło w y d a ć o nich sąd. Silniki leżące p rz e sz ły już sw ój o k res próbny i d ały dobre rezu ltaty .

Konserwacja silników. Silnik w iertn iczy p ra ­ cuje w w y jątk o w o ciężkich i tru d n y ch w a ru n ­ kach. D latego też przynajm niej ra z na d w a ty ­ godnie pow inna obsługa p rzep ro w ad zić po­

w ierzch o w n ą rew izję silnika, celem usunięcia ew entualnych drobnych usterek. Co kilka m iesię­

cy pow inno się p rz ed sięb ra ć gruntow ną rew izję silnika, oczyścić ew entualny osad w cylindrze i w ydm uchu, stw ierdzić czy zabezpieczenia śrub w e w n ę trz n y c h (korbow odu) są na miejscu, usu­

nąć kam ień z kom ór chłodniczych, o bejrzeć stan w en ty li i t. p. P rz e strz e g a n ie tego p rz y czy n ia się w znacznym stopniu do przedłużenia życia silnika.

W zabudow aniu, w którem jest ustaw ion y sil­

nik, w inna panow ać w z o ro w a czystość. Zanie­

dbanie tego jest przew ażnie p rz y czy n ą pożarów , n ad e r tru d n y ch do ugaszenia. Nie m ożna to lero ­ w a ć rozlew ania paliw a i oliwy, co p rz y niedba­

łej obsłudze często się zd arza. O liw ę i paliwo dla silnika należy filtro w ać p rzed użyciem . P e r ­ sonel dla obsługi najlepiej d ob rać tak, b y jeden z obsługujących b y ł w yszk olon ym m aszynistą, k tó ry b y potrafił p rz ep ro w ad zić m ontaż i na- p raw k i silnika, inni m otorow i zaś m uszą b y ć je­

dynie d obrze obeznani z obsługą.

Ogrzewanie szybu. Z użyciem do napędu w iertniczego silnika spalinow ego w iąż e się k w est ja opalenia szybu. W tym w y p ad k u niem a bow iem do dy spozycji ź ró d ła ciepła dla k alo ry ­ ferów szy bo w y ch. S p ra w a o grzew an ia jest. k ło ­ potliw a i ciągle jeszcze o tw arta , i doty chczas nie udało się jeszcze znaleźć w łaściw eg o ro z w ią z a ­ nia tego zagadnienia. O grzew anie p rz y pom ocy gazów spalinow ych silnika nie rokuje p o w odze­

nia, p rzep ro w ad zen ie bow iem g azów spalino­

w y ch p rzez k alo ry fery d ało b y w rezu ltacie zb y t w ielkie przeciw ciśnienie w ydm uchu, p rz y więcej- niż w ątpliw em cieplnym efekcie kaloryferów . L epszem rozw iązaniem b y ło b y um ieszczenie n a ru rze w ydm uchow ej p łaszc za w odnego i o d pro­

w adzenie ciepłej w o d y do kalo ry feró w . U rz ą­

dzenie takie będzie w p ra w d zie og rzew ać, ale praw dopodobnie bardzo słabo, z w ła szcz a p rz y m ałych silnikach. M ożna też ustaw ić w szybie grzejniki elektryczne, pochłaniają one jednak bardzo w iele prądu. Jed y n em choć połow icznem w yjściem w y d a je się dobudow anie p rz y jacie szybow ej małej, dobrze oszalow anej budy, o g rz e­

w anej grzejnikiem elek try czny m lub w odnym , niew ielka bow iem p rzestrze ń takiej budy da się praw dopodobnie bez trudu ogrzać. O bsługa s z y ­ bu m oże się tam o g rzew ać w chw ilach w olnych od zajęć. O grzew anie takie stosują w A m eryce.

K w estja ta pow inna znaleźć rozw iązanie, jest ona bow iem obecnie ham ulcem w rozp o w szech ­ nianiu się silników spalinow ych, a U rz ęd y G órni­

cze k ład ą silny nacisk na tę spraw ę.

Bezpieczeństwo. W ielką p rzeszk o d ą w s z e r­

szeni zastosow aniu silników spalinow ych w p rz e­

m yśle naftow ym było zakorzenione u nas p rz e ­ konanie o niebezpieczeństw ie, jakie p rz ed staw iać m oże silnik u ży w an y w szybie dow ierconym p rz y produkcji gazów w zględnie ro py . M niem a­

nie to znalazło silne echo w obow iązujących przepisach górniczo - policyjnych, norm ujących w aru nk i użycia silników. S p ra w a ta zo stała o b ­ w a ro w a n a szeregiem w arun ków , idących zb y t daleko w sw ej ostrożności.

O strożność ta w y d a je się na p ierw szy rz u t oka rzeczy w iście uspraw iedliw iona. Silniki spalinow e ze sw em i system am i za p ałó w isk ro w y ch lub ż a ­ row ych, w ydm uchem i m ożliw em i nieszczel­

nościam i tło k a m ogą fak tycznie w z bu dzać pew ne o b aw y w kierunku bezpieczeństw a. P ra k ty k a w y k a z a ła jednak, że sp ra w ę tę trak to w a n o z b y t ostrożnie. Dzięki praw d ziw ie rzeczow em u i to ­ lerancyjnem u stanow isku U rz ęd ó w G órniczych m ożna było przep ro w ad zić sz e re g prób, k tó re w y k a z a ły , że w iele p rzepisów b yło zb y t ry g o ­

ry sty czn y ch . Dość pow iedzieć, że użycie silni­

ków z głow icą żaro w ą, a w ięc budzący ch m oże najw ięcej zastrzeżeń, nie spow odow ało n a ko ­ palni produ ktyw nej w przeciągu kilku la t żadnego

(6)

S tr. 200 „PRZEM Y SŁ N AFTOW Y“ Z eszyt 9 w ypadku. P r z y próbach zm niejszano p rzy tem

odległość silnika od otw oru do 18 m etrów . Silniki D iesla p ra c o w a ły w szybach, produkujących po kilkadziesiąt m3 gazu, nie sp raw iając żadnych kłopotów . A m erykanie od daw na już stosują na sw oich ry gach przew oźnych silniki benzynow e, k tó re pracują w bezpośredniem sąsiedztw ie o tw o ­ ru św idrow ego. D odać należy, że nie znany jest ani w polskim przem yśle naftow ym , ani w lite­

ra tu rz e zagranicznej, w y p a d ek eksplozji, którego pow odem b y łb y silnik spalinow y. P r z y bliższem rozpatrzeniu staje się to łatw o zrozum iałe. Jeśli w eźm ie się pod uw agę, że w ieża szy b o w a jest św ietnym kom inem ciągnącym ku górze, że gaz jest dość trudno zapalny, i to p rzed ew szy stk iem zm ieszany z pow ietrzem w dość ciasnych g ra ­ nicach, oraz że silnik stoi w oddzielnem po­

mieszczeniu, — zrozum iem y, iż m ożliw ość eks­

plozji jest bardzo m ała. P ra k ty k a p o tw ierd za to w całej rozciągłości. O czyw iście nie m ożna w y ­ kluczyć, że p rz y w ielkich żyw io ło w y ch p ro ­ dukcjach g azów i ro p y niebezpieczeństw o p o ­ żaru istnieje, nie trz e b a się go jednak obaw iać w w aru n k ach norm alnych. N atom iast na kopal­

niach produkujących duże ilości gazów za sto so ­ w a n ie silnika spalinow ego b y ło b y nieracjonalne, gdyż p ara w ty c h w a ru n k ach kosztuje b ardzo m ało.

W y c hodząc zatem z założenia, że silnik spa­

linow y jest przezn aczo n y w y łąc zn ie dla kopalń ubogich w gazy, n ależałoby u łatw ić jego sto so ­ w anie p rzez złagodzenie odnośnych przepisów górniczo - policyjnych, a zatem : pozw olić na u sta ­ w ienie silnika bez w zględu na typ w odległości 18 — 20 m od o tw o ru św idrow ego, zezw olić na ustaw ienie silników w zw y k ły c h opisanych p o ­ w y żej zabudow aniach drew nianych, znieść p rz e ­ pis o dław iku n a w a le transm isyjnym , o kryciu ru r w yd m u chow ych i t. p. Odnośnie do m ałych szybkobieżnych silników D iesla lub ben zy n o ­ w ych, p rzy zastosow aniu ich w ry g a ch p rz e ­ w oźnych i na kopalniach w ybitnie ubogich w g a ­ zy, m ożna spokojnie obniżyć odległość u staw ie­

nia silnika na 12 — 15 m od o tw o ru św idrow ego.

N ależałoby natom iast u trzy m a ć przepis oddziel­

nego pom ieszczenia silnika w zabudow aniu od- dzielonem w olną p rzestrze n ią od ja ty żóraw ia.

Robienie różnicy pom iędzy poszczególnenii ty ­

pam i silników nie jest celow e. P rzy jm u jąc b o ­ wiem , że dan y ty p silnika m oże p rz ed staw iać w ięk sze niebezpieczeństw o Stw ierdzić m usim y, że rów nie niebezpieczne b y ły b y też inne ty py , choćby ze w zględu na m ożliw ość ró żny ch de­

fektów .

W szy stk ie w y w o d y tego arty k u łu opierają się na kilkuletniej p ra k ty c e i o bserw acji stoso w ania silników spalinow ych różnego typu i na różnych polach polskiego p rzem y słu naftow ego. N ależy w ięc podkreślić ra z jeszcze, że celow e sto so w a­

nie silników spalinow ych w w iertn ictw ie nie n a ­ po tyk a na żadne pow ażniejsze trudności tech ­ niczne, a k ażda kopalnia m ająca trudności ze sp ra w ą opału znajdzie w nich tanie i niezaw odne źródło energji.

Inhalt: Der Verbrennungsmotor für Bohrzwecke hat bisher in der polnischen Petroleumindustrie wenig Verwendung gefunden. Grund dafür war, dass man über ausreichende Gasmengen für Heizzwecke ver­

fügte. Zurzeit verschiebt sich der Schwerpunkt der Erdölindustrie auf Pionierbohrungen und kleine, gas­

arme Gruben. Damit ist die Antriebsfrage offen ge­

worden. Bei Mangel an Gas hat sich der Vrebren- nungsmotor als sehr gute Energiequelle für den Bolir- betrieb erwiesen.

In Fortsezungen werden besprochen: konstruktive und praktische Eigenschaften, denen ein Motor für Bohrzwecke entsprechen muss. Eignung verschiedener M otorarten: Dieselmotoren, Glühkopfmotoren, Gas­

motoren schnellaufende Motoren. Brauchbare Leistung der Kraftmaschine. Umsteuerbarkeit der Laufrichtung.

Regulierung und Tourenzahl des Borhrmotors. Ge­

forderte Elastizität und Schwungmassen. Transm is­

sionsvorgelege. Anlassen. Das Motorhaus. Funda­

mentierung, Stehende und liegende Bauart. Instand­

halten der Maschine. Beheizung der Arbeitsräume.

Explosionsgefahr und damit verbundene Massnahmen.

Praktische Erfahrungen und bergpolizeiliche Vor­

schriften.

Die Praktik hat erwiesen, dass ein zweckmässig ge­

w ählter Verbrennungmotor sich ganz vorteilhalt für Bohrzwecke eignet und im Bohrbetrieb keine Schwie­

rigkeiten technischer Natur bietet. Für die Erdölin­

dustrie ist beim Gasmangel der Gebrauch von Ver­

brennungsmotoren vollkommen empfellenswert.

Ini. Eljasz H OLZM AN

Lw ów

Fenole z polskich rop naftowych

(C iąg d alszy).

4. Badania w ydzielonych fenoli.

O trzy m an e fenole w ilości 1880 g re d y sty lo - w ano pod ciśnieniem 40 mm Hg, p rz y te m p e ra ­ turach w rz en ia 95 — 180° C.

W odniesieniu do a p a ra tu ry należy jeszcze zauw aży ć, że do dy stylacji fenoli u ży w ać należy kolb z doszlifow anem i korkam i (firm y F riedrich

G reiner), g d yż fenole n ad gry zają korki tak z w y ­ czajne jak i gum ow e, ponadto rurk ę o d p ro w a­

dzającą kolby dystylacy jn ej należy dość g łę­

boko osadzić w chłodnicy, ab y i tutaj p a ry fe­

noli nie m ogły się sty k ać z korkam i. P r z y tym sposobie d ystylacji otrzym uje się d y sty la ty b ez­

b arw n e i nie ciem niejące z biegiem czasu. P rz y użyciu zaś do d ysty lacji k o rków zw y czajn ych

(7)

Z eszyt 9 „PR ZEM Y SŁ NAFTOW Y' S tr. 201 d y sty la ty są w p ra w d zie z początku rów nież

b arb arw n e , lecz zazw y czaj już po jednym dniu silnie ciem nieją.

O trzym an o p rz y w spom nianej redy sty lacji pod zm niejszonem ciśnieniem :

fenoli redystylowanycli 1725 g pozostafości (ciemna stała) 140 g

strat 15 g

1880 g W łasności fenoli red y sty lo w an y cli:

b a rw a p o m arańczow a d L _ 1,0215

Celem przekonania sic czy należy liczyć się z fenolam i, zaw ierającem i grupy m etoksylow e R O C H :„ zrobiono dośw iadczenie w edle Zeissla 22), dystylując z jodow odorem . W y n ik by ł u je m n y 23).

R cd y sty lo w an e fenole w ilości 1660 g d y sty - low ano ponow nie pod ciśnieniem 6 mm Hg i o d e­

brano 5 frakcyj. Każdą frakcję rektyfikow ano z osobna p rz y użyciu kolum ny W id m era pod ciśnieniem 6 mm Hg z w yjątkiem frakcji p ierw ­ szej, k tó rą rektyfikow ano pod zw yczajnem ciś­

nieniem.

W yniki rektyfikacji pierw szej frak cji podaje tabela 2.

Tabela 2.

P o z o sta ło ść dołączono do następnej frakcji.

P u n k ty w rz en ia i inne w łasn o ści w sk az u ją na to, że w tej frakcji m ogą się zn ajdow ać krezole i ksylenole, dlatego podajem y poniżej w łasno ści ty c h fenoli, o trzy m an y ch n a drodze sytety cznej.

S tosow nie do celu niniejszej p ra c y staran o się zbadać fenole nie tylko jakościow o, ale dążeniem naszem było tak że oznaczyć ilości poszczegól­

nych hom ologów, przynajm niej w niższych frakcjach.

22) Monatshefte 6. str. 989 (1885) i 7 str. 406 (1886).

2S) Po dodaniu do fenoli z ropy małej ilości gwa­

jakolu otrzymano natychm iast z azotanem srebrav osad jodku srebra (reakcja charakterystyczna na grupę metoksylową).

N ajpierw oznaczono m - krezol w ed le R as- c h ig a 2’) w postaci jego trójnitropochodnej. O zna­

czenie to polega na tern, że p rz y nitrow aniu sul­

fonow anych krezoli w oznaczonych w a ru n k ach tylko m etakrezol daje trójnitropochodną, p od ­ czas g d y inne krezole ulegają całkow item u utlenieniu.

Tabela 3.

F enol P.

w rzenia Cięż. właść. w spól. za­

łam . n D

c — krezol . . 191,8° C 25 1,0447 d 2 5

1,5372 n -g-40

m — krezol . . 202,8° C 25

1,0333 d gg- 19

1,5369 -g

p — krezol . . 201,8“ C 25 1,0316 d 2 5

1,5332 -g40

1 - 3—4 ksylenol 211,5° C 1,0362 d -Q-0 1,5386 2 0g - 1 - 2 - 3 „ 218,0° C

1 - 3 - 5 219,5° C

W edle R aschiga postępow ano jak n astępuje:

10 g frakcji m ieszano w kolbie E rlen m ajera z 15 cm 3 H- S 0 4 (1,84) i u trzy m y w an o p rzez jedną godzinę w su szarce, o grzew anej p a rą w odną.

Z aw arto ść w lano do kolby jednolitrow ej o dłu ­ giej szyjce, chłodząc ją zarazem pod w od o cią­

giem, następnie dolano szybko 90 cm 3 H N 0 3 (40° Be) m ieszano dobrze p rzez jedną m inutę, i natych m iast w staw ian o kolbę pod d o b ry w y ­ ciąg. P o skończonej reakcji, k tó ra jest bardzo g w a łto w n a i trw a 5 — 10 minut, w lano z a w arto ść kolby do 40 cm 3 w o d y i przepłukano kolbę tak ą sam ą ilością w od y. T e ra z zostaw iono m asę reakcy jn ą na kilka godzin w spokoju, w chłod- nem miejscu. P o tym czasie w yd ziela się m - trójnitrokreozol w postaci k rystalicznej, kjtóry odsączono i zw ażono. P o niew aż 10 g czysteg o m -krezolu daje 17,4 g trójnitropochodnej, przeto dzieląc o trzy m an ą ilość nitroproduktu p rz ez 0,174 otrzym uje się w p ro s t m -krezol w procentach.

W yniki o trzy m an e w naszym w y padk u podaje tabelka 4, jakoteż w y k re s I.

Tabela 4.

F rak- cje

P ro d u k t surow y P . topnienia po przekry­

sta lizo w a n iu

Z aw artość m -kryzolu

w o/0 B p. topnienia

1 2,9 83° C 108° C 16,6

2 3,1 83° C 106° C 17,8

3 3,2 84° C 106° C 18,3

4 2,7 65° C 102° C 15,5

5 2,4 — 102“ C 13,7

6 P ro d u k t oleisty

24) Zeit, für ang. Chemie 13, 759 (1900).

d

Ilość P. w rzenia B arw a d - 20-

2 0

n ^ . g % 2 0

1 21,3 1,28 191—195°C bezbarw ny 1,0348 1,5385

2 37,7 2,27 195 - 200°C 5) 1,0305 1,5399

3 1 2 0 , 1 7,24 200-204° C 55 1,0262 1,5401

4 81,5 4,91 204-208° C 55 1,0215 1,5390 5 128,3 7,73 208-215° C n 1,0158 1,5383

6 76,5 4,61 215-220° C „ 1,0125 1,5368 7 50,8 3,06 220-225° C 55 1,0065 1,5350

(8)

M etody do laboratoryjnego oddzielenia i ozna­

czenia krezoli są n ie lic z n e 23). Najlepsze jeszcze w yniki otrzym uje się p rzez zam ianę krezoli p rz y pom ocy kw asu chlorooctow ego na k w a sy kre- zoxyocto w e drogą podaną p rzez L e d e r e r a 2°), a w y p ra c o w a n ą przez F ischera i jego w sp ó ł­

p ra c o w n ik ó w 27) w naszym w y p ad ku u ż y w a ­ liśm y m eto dy F ischera tylko do rozdzielania kw asó w krezoxyoctow ych, natom iast do o trz y ­ m yw ania sam ych k w a só w k rezo x y o cto w y ch używ aliśm y m etod y kondenzacji B ru c k n e ra 2S) ze w zględu na jej zalety, jak krótki czas p rz e ­ biegu, dobrą w y d ajność i t. p.

Celem w y p ró b o w an ia m etody kondenzacji B rucknera, jakoteż celem p rz y g o to w an ia cz y s­

ty ch k w a só w fenoxyoctow ych do zbadania punktu topnienia m ieszaniny (M ischschm elzpunkt) przyg o to w aliśm y k w a sy fenoxyoctow e fenoli sy n tety czn y ch . W yniki, k tó re w zasadzie zg a­

dzają się z otrzym anem i p rz ez B rucknera, po­

daje tabela 5.

S tr. 202

K w as o -k rezo x y o cto w y , jako trudniej ro z ­ puszczalny w benzolu, w y d ziela się w tem p era­

tu rze około 40° C i w tej tem p eratu rze odsącza się go. P rz e s ą c z za w iera k w a s m -k rezox yo cto w y, k tó ry , po odpędzeniu benzolu, przekry stalizo w u je się z lekkiej b enzyny. W n aszy m w y p ad k u nie o trzy m ano p rzez jed n o razo w e oddzielenie c z y s­

ty ch k w asó w , lecz trz e b a by ło kilkakrotnie krystalizow ać, ab y o trzy m ać su bstancje o te o re ­ ty czn y m punkcie topnienia. Jed y n ie k w a s m -k re- zo x y o cto w y w y k a z y w a ł po d w u krotn em p rz e- krystalizo w an iu c h a ra k te ry sty c z n y punkt to p ­ nienia 101/2° C, podczas gdy o- o raz p- pochodną należało kilkakrotnie kry stalizo w ać. K w as o -k re- zo x y o cto w y czyszczono w ten sposób, że z a ­ daw ano na gorąco 50 cm 3 b en zy n y norm alnej i sączono na gorąco. W b enzynie norm alnej k w as o-k rezo x y o c to w y p ra w ie się nie rozpuszcza, pod­

czas g d y inne izom ery są rozpuszczalne. Dopiero gd y pozostałość z b en zy n y norm alnej p rz e k ry sta - lizow ano z benzolu, otrzym an o substancję o

Z eszyt 9

„PRZEM YSŁ N AFTOW Y“

Tabela 5.

Użyto fenolu g

W y d a tk i P u n k t topnienia

Rozpuszczał, soli sodowych

g %%

Kwas m - k r e z o x y o c to w y ... 1 0 11,9 77,42 102/3 łatw o rozpuszczalne K w as p -k re z o x y o c to w y ... 1 0 12,3 80,02 136 tru d n o „ Kwas o -k re z o x y o c to w y ... 1 0 10,3 67,01 151/52 łatw o „

Kwas 1—2—4 ksylenoxyoctow y . . 2 1,7 57,62 161 tru d n o „

Kwas 1—4 —5 „ . . . 2 1 , 6 54,24 118 tru d n o „

K w as 1—3 - 4 „ . . . 1 0 1 0 , 6 71,91 141 łatw o „

K ondenzacja poszczególnych fenoli z kw asem chlorooctow ym na k w a sy fen oxy octow e p rz e ­ biega w edle ró w n ania:

R O N a+ C H sC lC O O N a = R O C F b C O O N a+ N aC l.

P rze p ro w ad z o n o ją w ed le w spom nianej m etody B rucknera jak n astęp uje:. 10 g każdej frakcji m ie­

szano w kolbie E rlenm ajera o pojem ności 100 cm 3 z 10 g dobrze sproszkow anego NaOH i dodano 10 g kw asu chlorooctow ego. P o dobrem w y ­ m ieszaniu pręcikiem szklanym , nałożono na kolbę ru rę zw ro tn ą, służącą do kondenzacji p a r feno­

low ych. R eakcja trw a dw ie m inuty. Stop ro z ­ puszczono w 35 cm 3 w o d y na gorąco i oddzie­

lono poszczególne k w a sy k rezo x y o cto w e m etodą Fischera, polegającą na różnej rozpuszczalności trze ch izom erów krezoli. Sól sod ow a kw asu p- krezoxy octow ego jest trudno rozpuszczalna w w odzie i p rz y oziębieniu w y trą c a się. P r z e ­ sącz po odsączeniu kw asu p-krezoxyo ctow ego za k w asza się rozcieńczonym HC1, a w ydzielone w olne k w a sy rozpu szcza się- po odsączeniu na gorąco w 50 cm 3 benzolu.

25) Kugo Ditz, Zeit. fur ang. Chemie 13, 1050 (1900), Schulz, Beri. Ber. 56, 1967 (1923).

M) D. R. P. 79514, Friedl. II. 91 (1894) 97.

2?) Ges. Abh. zur K. der Kolile II. 236 (1918).

28) loc. cit.

punkcie topnienia 145/6, p rz y po w tórnej k ry s ta ­ lizacji punkt topnienia p o d w y ż sz ał się do 149/151° C.

W p o w y ż sz y sposób przerobiono tr z y p ie rw ­ sze frakcje najniżej w rz ą c y c h fenoli (tabela 2), a o trzy m an e w y nik i podaje tab ela 6.

Tabela 6.

P u n k ty w rzenia fra k c ji

% kw asów k r e ­ zoxyoctow ych

P u n k t topnienia

191 - 195° C

p- 4,55 o- 30,58 m- 21,47

135° C 150° C 101° C

195 - 200° C

p- 5,80 o- 24,70 m- 22,70

200 - 204° C

p- 8,40 o- 13,60 m- 24,00

(9)

Z eszy t 9 „PRZEM YSŁ N A FTO W Y “ S tr. 203 M etoda F isch era d aw ała dobre w yniki dla

trzech p ierw szy ch frakcyj, podczas g d y dla fe­

noli w rz ą c y c h w y ż ej nie n a d a w ała się ze w z g lę­

du na obecność w ty ch frakcjach ksylenoli, dla k tó ry ch m etoda ta nie b y ła opracow ana.

W yk res I.

O pierając się na m etodzie R a s c h ig a 20) ro zd zie­

lania krezoli n a podstaw ie różnej tem p eratu ry rozkładu p arą w o d n ą ich sulfokw asów podał B ruckner m etodę rozdzielenia krezoli i ksylenoli, opartej na tej zasadzie. W ed łu g B ru ck n era tem ­ p e ra tu ry rozkładu sulfokw asów , podane p rzez R aschiga, nie są ścisłe. S tw ierdził on następujące te m p e ra tu ry rozkładu sulfonow anych fenoli:

1 - oxy 4 - sulfobenzol 123—126" C 1 - metyl 2 - oxy 5 - sulfobenzol 133—135° C

1 - „ 3 - „ 6 - „ 116—119° C

l ,» 4 - ,, 3 - „

1.2 - dimetyl 3 - oxy 4 - sulfobenzol 1,2- „ 4 - „ 5 -

1.3 - ,, 2 - ,, 5 - „

i t. d.

P r z y w y p róbow aniu tej m etody dla naszego m aterjału w yjściow eg o okazało się, że tem p era­

tu ry rozkładu sulfonow anych fenoli w m iesza­

ninie fenoli nie są ściśle zachow ane i z tego po- 20) D. R. P. 114975, Cliern. Zentr. II. 1141.

133—136° C 115—118° C 107—111° C 124—128° C

w odu fenole o trzy m an e z ęozkładu sulfokw asów , nie dają jednolitych k w a só w fen oxyoctow ych i tem sam em m etoda ta nie nadaje się do tego celu. M ożliwe, że p rzez po w tó rn e sulfonow anie fenoli, ra z już sulfonow anych i rozłożonych, udałoby się tą drogą dojść do rozdzielenia po­

szczególnych fenoli, ale do tego celu po trzebne są w ięk sze ilości fenoli, a m y m ieliśm y do d y s ­ pozycji tylko m ałe ilości poszczególnych frakcyj.

P rof. R u h em an n 30) stw ierd ził to sam o dla fe­

noli, otrzy m an y ch z w ęg la b runatnego. Dla zidentyfikow ania poszczególnych ksylenoli w y ­ brano m etody, po zw alające w yo sobn ić pojedy n­

cze ksylenole w postaci ich pochodnych i ta k w ydzielono 1 - 3 - 5 ksylenol i oznaczono w po­

staci jego trójbrom opochodnej w edle m eto d y p o ­ danej p rzez Steinkopfa i H o p fn e ra 31). I tak 5 g z każdej frakcji rozpuszczono w 15 cm 3 k w asu octow ego lodow atego i dodaw ano kroplam i 5 cm 3 brom u p rz y rów noczesnem chłodzeniu. P o p e w ­ nym czasie w y d zielały się k ry s z ta ły trójbrom o 1 - 3 - 5 ksylenolu, k tóre odsączono i p rz e k ry s ta - lizow ano z rozcieńczonego alkoholu m etylow ego- O trzy m an e k ry s z ta ły w y k a z y w a ły punkt topnie­

nia 163° C.

Tabela 7.

F ra k ­

cja P. w rzenia tr ó j b r o m o -I l o ś ć p o c h o d n e j

1 — 3 - 5 ksylenolu

g %

4 2 0 4 - 2 0 8 ° C 0 ,2 5 g 0 ,0 8 1,6

5 2 0 8 - 2 1 5 ° C 1,1 0 ,3 7 7 ,4

6 2 1 5 - 2 2 0 ° C 2 ,1 0 ,7 1 1 4 ,2

7 2 2 0 - 2 2 5 ° C 1 ,6 ., 0 ,5 4 1 0 ,8

Ten sam ksylenol o trzym ano tak że w postaci jego soli sodow ej, trudno rozpuszczalnej w 25%- tow ym ro z tw o rze Na OH, z któ reg o po dłuż­

szym czasie w y k ry sta lizo w ała. C. d. n.

30) Erdöl und Teer, 5, 455, 1929.

31) Journal fiir prakt. Chem. (2) 113, 132- -158.

Inż. Henryk WISCHNOWITZER

RafinerfaGalicja“ S . A . D rohobycz

Badania nad wonią parafiny

Już p rzed w ojną by ło w y tw a rz a n ie bezw onnej p arafiny przedm iotem rozw ażań i b adań; p a ra ­ finy takiej dom agali się p rzed ew szy stk iem od­

biorcy z Anglji. W y siłki badań nad otrzym aniem bezw onnej parafin y nie z o sta ły jednak uw ień­

czone pożądanym skutkiem , a „bezw onność“ n a­

szej p arafin y nie za d aw a la ła odbiorców . O d­

w ad nian ie p arafiny polegało w ó w c zas na tem, że po norm alnem zakw aszeniu ługow ano ją, a następnie trak to w a n o ziem ią odbarw iającą.

W lite ratu rz e niem a w zm ianek o odw adnianiu parafiny, o trzym an ej z ro p y naftow ej. Dr. G raefe w „L aboratorium sbuch fur die B raun ko hlenteer- industrie“ podaje sposób odw adniania parafiny, o trzym an ej z w ęg la brunatnego. P od d aje on parafinę z w ęgla działaniu p a ry w odnej p rzez d łu ższy p rzeciąg czasu, p rzyczem jako d y s ty - la ty przech od zą do odbieralnika zw iązki p o w o ­ dujące woń, p o ry w a jąc rów n ież parafinę o niż­

szym punkcie topliw ości. Zapach p arafiny o trz y ­

(10)

S tr . 204 „PRZEM YSŁ N AFTOW Y“ Z eszyt 9

R ys. 1.

Aparat do frakcjonowanego pocenia parafiny.

ścianie i jest cała um ieszczona w łaźni w odnej L Do naczynia F w le w a m y 200 g.stopionej parafiny która zam ierzam y badać, zo staw iając ją p rzez pew ien czas w spokoju dla pow olnego z a s ty ­ gnięcia. P o zastygnięciu w y b ija się parafinę z tego naczynia i kładzie się do k om o ry potnej na siatkę, zam yk ając ją n ak ry w k ą, poczem po d­

nosi się powoli tem p eratu rę łaźni w odnej do

1 2 3 * 5

frakcja

Rangoon A T-3 Bory sta wska AT*5

R ys. 3.

m anej z w ęgla brunatnego jest spow odow any p rzez rozpuszczalniki, jak n. p. benzyna, użyte celem w y k ry sta lizo w an ia parafiny. M ałe ilości użytych rozpuszczalników pozostają po procesie rekrystalizacji i filtracji, pow odując zapach, usu­

w a n y p rzez G raefego p o w yższym sposobem . Podobnie, jak stw ierd z iły moje dośw iadczenia, m a się rzecz z parafiną t. zw . ekstrakcyjn ą, t. zn.

.ekstrahow an ą p rz y pom ocy b en z y n y z ziem u ży ­ tych do odbarw ienia parafiny, zapach b en z y ­ n o w y znika bow iem po dw ugodzinnem działaniu p a ry przeg rzan ej na ekstrak cy jn ą parafinę, z a ­ grzaną do 120° C.

Skąd pochodzi w łaśc iw a w o ń p arafin y ? Z początku sądzono, że niem iłą jej w oń p ow o­

dują w y łąc zn ie części oleiste z a w a rte w p arafi­

nie; że p rzypuszczenie to nie było bezpodstaw ne, stw ierd z iły późniejsze badania, środki bowiem , którem i m ożna usunąć w oń, nie dopisują, o ile parafina posiada ponad 3% oleju, oznaczonego m etodą Holdego. Że w oń nie zależy jednak tylko o d zaw arte g o w parafinie oleju, w y k azu ją doś­

w iadczenia, w k tó ry ch poddałem pow tórnem u poceniu parafinę, posiadającą mniej niż 2.5%

oleju, p rzez co usunąłem olej, a a po odebraniu frakcji 40% -ow ej, rafinow ałem kw asem siark o ­ w y m (66° Be) i ziem ią odbarw iającą, o trzy m u ­ ją c parafinę o nieznacznie tylko polepszonej woni.

P rz y p u sz cza n o rów nież, że tylko parafina ściśle frakcjonow ana daje się odwonić.

P rz e z ścisłe frakcjonow anie rozum ie się, że d t. j. różnica tem peratur, p rz y k tórych krzepnie p ierw sza i o statnia frakcja, o d eb ran a p rz y frak- cjonow anem poceniu p arafiny (w aparacie w e ­ dług rys. 1) jest jak najm niejsza.

1 2 3 * 5

fra k c ja

Rangoon A T-2'3 S z k o c k a AT=3 Borysf. AT=3'G B u k ow ska AT-34

Rys. 2.

50° C, a w razie p o trze b y w yżej. Znajdująca się w e w n ą trz parafina za czy n a się topić, ściekając powoli kroplam i z lejka. Ściekającą parafinę zbie­

ra m y kolejno w 5 frakcjach po 40 g, o znaczając punkt krzepnięcia poszczególnych frakcy j podług Shukoffa.

P o n iew aż parafina szkocka i „R angoon“, które są bezw onne w yk azu ją różnicę tem p eratu r pun­

k tó w krzepnięcia d T = 3 w zgl. d x = 2,8 (rys. 2),

A parat u ży ty do frakcjonow ania p arafiny (rys.

1) składa się z k om o ry potnej K o k ształcie uw i­

docznionym na rysunku. Na gran icy części w a l­

cow anej i lejka znajduje się siatka S, kom ora jest zam knięta z g ó ry n a k ry w k ą N, o podw ójnej

a polska parafina 8,8 w zględnie 5 (rys. 3 i 4), użyłem do moich bad ań um yślnie w tym celu frakcjonow anej p arafin y w granicach podanych w ry s. 2, a w n iek tó ry ch p rzy p ad k ach ścieśniłem tę granicę n aw et jeszcze bardziej tak, że d x

(11)

Z eszy t 9 „PRZEM YSŁ N A FTO W Y “ S tr. 205 w y n o siła 1.5 w zgl. 0.7 (rys. 5). Jednak i ta ściśle

frakcjonow ana parafina, rafinow ana dotychczas stosow aną m etodą, nie tra c iła sw ej c h a ra k te ry s ­ tycznej nieprzyjem nej woni.

P o otrzym aniu po w y ższy ch w yn ików z p a ­ rafiną z ropy borysław sk iej praco w ałem nad parafiną, pochodzącą z ro p y bitkow skiej, chcąc się przekonać, czy i tej prow encji parafina w y -

frakcje

£T‘ S 8

R i’S. 4.

kazuje w oń. S tosując z w y k ły sposób rafinacji, otrzym ałem podobny w ynik jak p rz y parafinie z ro p y borysław skiej. N astępnie przyp uszczałem , że w oń jest spow odow ana za w arto śc ią pew nej

R ys. 5.

ilości oleju parafinow ego z dystylacji krakow ej.

W obec tego do dalszych dośw iadczeń użyłem parafiny, pochodzącej z oleju parafinow ego, nie zaw ierającego dom ieszki oleju krakow ego, o trz y ­ m ałem jednak rów nież w y n ik negaty w n y .

D alszy w ięc sze reg badań, k tó ry niżej podaję, prow adziłem w kierunku zm iany sposobu ra ­ finacji:

1. Łuski parafinow e ługow ano, następnie po­

cono, o trzy m an ą parafinę rafinow ano 4% -am i H2 S 0 4 (66° Be) i 3% -am i ziemi odbarw iającej;

uzyskano w y nik n egatyw ny.

2. P arafin ę rafinow ano 8% -am i H2 S 0 4 (66° Be) i 3% -am i ziem i od barw iającej; uzyskano w ynik n eg aty w n y .

3. P ara fin ę ługow ano, poczem rafinow ano 4% -am i H2 S 0 4 (66° Be) i 3% -am i ziemi o d b ar­

w iającej; w o ń parafiny zo stała nieprzyjem na.

4. R afinow aną parafinę z ruchu jak pod 1) po d­

dano działaniu p a ry przez 8 godzin; uzyskano w oń parafiny słab szą.

5. R afinow aną parafinę przedm uchiw ano po­

w ietrz em przez 6 godzin; w oń parafiny pozo­

s ta ła niezm ieniona.

6. R afinow aną parafinę m ieszano z 0.5% w ęgla akty w n eg o „C arboraffin“ ; uzyskano słab szą w oń parafiny.

7. N ierafinow aną parafinę przedm uchiw ano parą p rzeg rzan ą aż do o dd ystylow ania 10%; u- zyskano słab szą w oń parafiny.

8. N ierafinęw ana parafina przedm uchiw ana p a­

rą, rafinow ana 2% -am i H2 S 0 4 (66° Be), 2% -am i dym iącego kw asu siarkow ego (20% Oleum) i 3 % -tam i ziem i od barw iającej; uzyskano w y n ik p o zy ty w n y , a w o ń dobrą.

9. P arafin ę rafinow ano 3% -am i dym iącego kw asu siarkow ego i 3% -am i ziem i o d b arw iają­

cej; uzyskano w jm ik n egatyw n y.

10. P arafin ę ługow ano, następnie rafinow ano 4% -am i kw asu siarkow ego (66° Be) 2% dym ią­

cego kw asu siarkow ego, o dbarw iano 3% -am i ziem i odbarw iającej „F lorida“ i 2% „M ontana“;

uzyskano w yn ik p o zy ty w n y .

10 a. P arafinę zaw ierającą 3.8% oleju tra k to ­ w an o jak pod 10); uzyskano w y n ik n egaty w n y . 11. P arafin ę rafinow ano 4% -am i kw asu siark o ­ w ego (66° Be), 2% -am i dym iącego k w asu sia r­

kow ego, następnie ługow ano i o dbarw iano 1.5%

„F lorida“ oraz 2% -am i „M ontana“ ; uzyskano w y n ik p o zy ty w n y , parafina o kazała się bez woni i bez sm aku.

11 a. P ostęp o w an o w ed łu g sposobu pod 11), tylko zam iast ługu stosow ano Na2 C 0 3; uzyskano w yn ik ten sam.

N ajekonom iczniejszym okazuje się w ięc o sta t­

ni sposób, przy czem jednak trz e b a ściśle p rz e s­

trze g ać podanych w arun kó w , w przeciw nym bow iem razie otrzym uje się niedobre w yniki.

Sposób ten ,sto so w an y zaró w no p rz y parafinie o d T = 8.8 (rys. 4), k tó ra jest m ieszaniną p a ra ­ fin o b ard zo rozbieżnych punktach krzepnięcia, jakoteż p rz y ściśle frakcjonow anej parafinie o d T = 0.7 (rys. 5), daje w yn ik p o zy ty w n y .

D alsze moje badania n ad otrzym aniem p a ra ­ finy bezw onnej p rz y pom ocy dym iącego kw asu siarkow ego i H2 S 0 4 (66° Be) p otw ierd zają ró w ­ nież przypuszczenie, że w oń p arafin y nie jest pow odow ana tylko p rzez olej (niem ożność o trz y ­ m ania parafiny bezw onnej w razie zaw arto śc i ponad 3% oleju). G d yb y bow iem w oń znikała tylko p rzez usunięcie części oleistych, to m u­

siałby ulec zm ianie punkt krzepnięcia i w sp ó ł­

czynnik załam ania parafin y bezw onnej w s to ­ sunku do parafiny w y jścio w ej w granicach w ię k ­ szych, jak po rafinacji zw y k łej t. j. tylk o z k w a ­ sem siarko w ym 66° Be, co jednak nie zachodzi.

P u n k t krzepnięcia i w spó łczy nn ik załam ania p a­

(12)

S tr. 206 „PRZEM YSŁ N AFTOW Y“ Zeszyt 9 rafiny posiadającej w oń jakoteż bezw onnej są

niezmienione, a uw idacznia to poniżej podana ta ­ bela 1. P u n k ty krzepnięcia oznaczono podług Shukoffa, a w spółczynniki załam ania re frak to ­ m etrem Abbego firm y Zeiss z pry zm atem o g rz e­

w an y m w odą.

Tabela 1.

Punkt krzepnięcia i współczynnik załamania naraiiny posiadającej woń i bezwonnej.

Rodzaj Stan parafiny P unkt krzep- nięoia C°

Shukoff

W spółczynnik załam an ia re­

fraktom etrom Abbego

46/48 a) przed rafinacją 47.9° n0 0 = 1.4356 b) rafinowana H, S 04

6 6° Be

c) raf. p/g. sposobu 1 1 a

48.1° nfl0 = 1.4345

bezwonna 48.1° n0 0 = 1.4345 50/52 a) przed rafinacją 51° n0 0 = 1.4348

b) rafinowana H„ S0 4 6 6° Be

c) raf. p/g. sposobu 1 1 a

51.2° n0 0 = 1.43 38

bezwonna 51.2° n0 0 = 1.43 38 52/54 a) przed rafinacją 52.2° n0 0 = 1.4370

b) rafinowana H„ S 04 6 6° Be

c) raf. p/g. sposobu 1 1 a

52.3° n0 0 = 1.43 67

bezwonna 52.3° n0 0 = 1.4367

S ra ty rafinacyjne, k tó re po w stają p rz y sto so ­ w aniu sposobu 11 a w stosunku do s tra t p rz y zw ykłej rafinacji, ilustrują p rz ejrzy ście podane poniżej tabelki 2, i 3.

Tabela 2.

Raiinacja kwasem siarkowym 6 6° Be.

Pkt. krzepnięcia

parafiny 46/48 48/50 50/52 52/54 58/60

S traty w % po

pierwszym kwasie 0.72 0.67 1 . 0 0 1 . 0 0 1 . 0 0

S traty w % po

drugim kwasie 1 . 0 0 1 . 0 0 1 . 0 0 1 . 0 0 2.30 Suma stra t przy

kwaszeniu 1.67% 1.67% 1.80% 1.80% 3.60%

Tabela 3.

Rafinacja kwasem siarkowym (6 6° Be) i dymiącym kwasem siarkowym.

Pkt. krzepnięcia

parafiny 46/48 48/50 50/52 52/54 58/60

S traty w % po

pierwszym kwasie 0.72 0.67 1 . 0 0 1 . 0 0 1 . 0 0

S traty w % po 2-gim

kwasie dymiącym 0.60 1 . 0 0 0.67 1 . 0 0 2.85 S traty po trzecim

kwasie 1 . 2 0 1 . 0 0 1.70 1.70 1.90

Suma strat przy

kwaszeniu 2.52% 2.67% 3.37% 3.70% 5.75%

Wnioski.

1. O dw onić daje się parafina, nie za w iera ją ca ponad 3% oleju (oznaczonego m etodą Holdego).

2. O dw onić daje się tak że parafina nie ściśle frakcjonow ana.

3. N ajskuteczniej daje się odw onić parafina p rzez rafinację k w asem siarko w ym (66° Be) i d y ­ m iącym kw asem siarkow ym .

Spraw ozdanie

z działalności Stałej Komisji T echnicznej przy Okrąg. Urządzie Górniczym w J a ś le

Dnia 29 sty czn ia 1931 r. odbyło się p rz y licz­

nym udziale p rz em y sło w có w naftow ych okręgu jasielskiego W alne Z grom adzenie S tałej Komisji Technicznej p rz y O kręgow ym U rzędzie G órni­

czym w Jaśle.

O bradom p rzew odn iczył Naczelnik O k ręg o w e­

go U rzędu G órniczego, st. rad ca g órniczy Inż. A.

O nyszkiew icz.

T em atem o b rad b yło spraw o zdanie z p ra c po­

szczególnych podkom isyj za rok ubiegły. P o w y ­ słuchaniu sp raw o zdan ia podkom isji rew izyjnej udzielono ustępującem u W y d ziało w i absolu­

torium .

W sk ład now ego W ydziału w eszli poza p rz e ­ w odniczącym , k tó rym z urzędu jest delegat

O kręgow ego U rzędu G órniczego w Jaśle, n a­

stęp u jący członkow ie: D yr. A. P aszk o w sk i i D yr.

A. Rappe, jako z a stę p cy p rzew od nicząceg o; D yr.

H. Hołdun, Inż. Klewski, D yr. Kowalski, D yr. L.

S tocker, D yr. Zdzieński. Jako zastę p cy człon­

kó w W y d z ia łu : M. Biliński, D yr. L. D ankm eyer, Inż. J. N ow akow ski, Inż. H. O lszew ski, Inż. Z.

Piechorski, M. R edych, Dr. M S tarow iey sk i, J.

W . T okarski.

❖ « *

Następnie w ysłuch ano sp raw ozd ania ze Zjazdu G eologiczno-naftow ego, k tó ry się odbył dnia 15 sty cznia b. r. w e Lw ow ie. W y su n ięty na tym Zjeździe projekt u tw orzen ia filji b ory sław sk iej Stacji Geologicznej w O kręgu krośnieńskim p rz y ­

(13)

Z eszyt 9 „PRZEM YSŁ N AFTOW Y“ S tr. 207 jęło W alne Z grom adzenie z pow ażnem i z a strz e ­

żeniami, ze w zględu na obaw ę trudności ro z g ra ­ niczenia zakresu działania takiej instytucji, z p ra ­ cującą już odd aw na w ty m okręgu S ta łą Komi­

sją T echniczną, której organizacja i cele odpo­

w iadają w całości potrzebom przem ysłu nafto­

w ego. W w yniku p rzeprow adzonej dyskusji p o ­ w zięto następującą rezolucję:

„W alne Zgrom adzenie przedstaw icieli firm, n a­

leżących do Stałej Komisji Technicznej p rz y O kręgow ym U rzędzie G órniczym w Jaśle, od­

b y te dnia 29 stycznia 1931 r., po w ysłuchaniu sp raw ozdania ze Zjazdu G eologów N aftow ych w e L w ow ie z dnia 15 sty czn ia 1931 r., dow ie­

działo się, że w referacie „O rganizacja Służby geologicznej w p rzem yśle naftow ym “ p rz e d sta ­ w iono działalność Komisji T echnicznej w nieko- rz y stn em ośw ietleniu, a następnie bez p orozu­

m ienia się z przem y słem naftow ym , a n aw et bez w ied z y przed staw iciela Stałej Komisji w R a ­ dzie Zjazdów , stara n o się w y su n ąć m yśl za ło ­ żenia w O kręgu krośnieńskim filji b o ry sław - skiej S tacji Geologicznej w m iejsce istniejącej już i pracującej Komisji Technicznej.

W obec tego W alne Z grom adzenie stw ierd za co następuje:

1) S ta ła Komisja Techniczna, u tw orzona w r.

1925 staraniem i kosztem p rzem y słu naftow ego, o p ra co w ała p rz y w spółudziale tutejszych geolo­

gów sze reg tere n ó w kopalnianych, p rzez co zo­

stała stw o rzo n a pod staw a orien tacy jn a tak przy w yznaczaniu now ych szybów , jak i p rz y zam y ­ kaniu w od y, o ra z badaniu stanu zaw odnienia po­

szczególnych złóż naftow ych.

2) S ta ła Komisja Techniczna, z e b ra w sz y b o ­ g aty m aterja ł geologiczny i staty sty czn y , um oż­

liw iła zain tereso w an y m dostęp do ty ch źródeł, a rów nocześnie p rzez re feraty , pogadanki i t. p.

s z e rz y ła w iedzę geologiczną w śró d praco w n i­

k ó w przem ysłu naftow ego, co n ależy u w ażać za niezm iernie w a ż n y i dodatni objaw w o rg a ­ nizacji służby geologicznej na kopalniach nafty.

3) Ścisła w sp ó łp ra ca geologów i w iertników w utw orzonych podkom isjach — geologicznej i w iertniczej, p rz y czy n iła się w w ielkim stopniu do uporządkow ania gospodarki kopalnianej, d ro ­ gą ustalania poziom ów izolacyjnych do za m y ­ kania w ód, ścisłej kontroli p rz y liwkidacji za­

niechanych o tw o ró w i t. p., a w zakresie bez­

p ieczeństw a spow odow ała zm niejszenie p rz ek ro ­ czeń przepisó w górniczo-policyjnych, zw łaszcza w dziale d otyczącym w iercen ia i eksploatacji o tw o ró w św idro w ych.

4) P rze d sta w io n a w y żej organizacja Stałej Komisji Technicznej jest w ynikiem p ra cy i do­

św iadczenia naby teg o w ciągu 6-cio letniego jej istnienia, i jako taka, odpow iada w zupeł­

ności potrzebo m tutejszego przem ysłu nafto­

w ego.

W y su w an ie zatem zam iaru zam iany Stałej Komisji T echnicznej, jako jedynej placów ki służ­

by geologicznej dla tutejszego przem ysłu nafto­

w ego na filję bo ry sław sk iej S tacji Geologicznej, uw aża W aln e Z grom adzenie za k ro k n iew łaści­

w y i nie ro k u jący żad ny ch w id o k ó w na pow o­

dzenie, zw ła sz c z a z uw agi n a niepom yślny w y ­ nik zabiegów u tw o rzen ia na zachodzie Stacji Geologicznej (a nie filji) w r. 1922“.

* * #

Na p ierw szem tegorocznem posiedzeniu W y ­ działu, odbytem dnia 5 m arca b. r., p ostano w io ­ no przenieść biura Stałej Komisji Technicznej do Krosna, do lokalu Izb y P rac o d aw có w , k tó ra zao fiaro w ała sw ój budynek do użytku S tałej Ko­

misji Technicznej.

P rze p ro w ad z en ie p o w y ższego projektu ro z ­ w iązało w dodatni sposób sp ra w ę b raku odpo­

w iedniego pom ieszczenia S tałej Komisji T ech ­ nicznej, k tó ry utrudniał stw orzen ie odpow iednich archiw ów , lab orato rium chem icznego i t. p.

P o z a oddaniem budynku do użytku S tałej Ko­

misji Technicznej, Izba P ra c o d a w c ó w podjęła się w yb ud ow ania w łasn y m sum ptem osobnego budynku dla pom ieszczenia laboratorium ch e­

m icznego dla analizy w ó d w głębnych. S p raw a u tw o rzenia laboratorium sta w a ła się co raz w ię ­ cej piekąca, ze w zględu na zaniedbanie tego działu p racy . Z realizow anie tego projektu na­

po tyk ało na trudności z pow odu brak u d o sta­

teczn ych funduszów i pom ieszczenia. Dziś dzięki w y d atn ej pom ocy ze stro n y Izb y P raco d aw có w , stała Komisja T echniczna m ogła p rzy stąpić do zrealizo w ania tego, tak niezbędnego działu sw ej pracy.

Na tem że posiedzeniu W y działu Stałej Komisji Technicznej ustalono sk ład poszczególnych P o d- kom isyj jak następuje:

S k ład Podkom isji geologicznej ustalono w ten sposób, że w chodzą do niej prócz stały ch p ra ­ cow ników St. K. T., geologow ie firm należących do S tałej Komisji Technicznej o raz członkow ie kooptow ani, a m ianow icie: Dr. B. Bujalski, Dr.

J. Hempel, Inż. A. Nieniewski, Inż. J. O btuło- w icz, Inż. Strzetelski, Inż. B. T rześniow ski, St.

W eg ner, Inż. J. J. Zieliński, nadto na w niosek Podkom isji Geologicznej zaproszono P rof. Dr.

W . Rogalę.

Do Podkom isji w iertniczej w eszli: Inż. N ow a­

kow ski, D yr. A. P aszkow sk i, Inż. R ym ar, Inż.

Sm agow icz, D yr. L. S tocker, p. T okarski.

Podkom isja g azo w a: Inż. Gigiel, Inż. J. K lew ­ ski, Inż. H. O lszew ski, Inż. P iechorski, D yr. A.

R appe.

Podkom isja h isto ry czn o -an k ieto w a: Dr. K. M a- gierow ski, D yr. D r. J. P aw ło w sk i, D yr. L. S to c­

ker. P odkom isja ta zajm uje się w y d an iem M o­

nografii przem ysłu naftow ego tam tejszego z a ­ głębia.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W e w rześniu 1927 M inisterstwo Przem ysłu i Handlu po w ew nętrznej naradzie postanowiło, jako w ytyczne dla opracow ać się mającego projektu ustaw y naftowej

staci fal kulistych oraz, że na granicy dwóch ośrodków o różnych własnościach sprężystych w ystępują zjawiska załam yw ania się, absorbcji i odbicia się

rad y Geologicznej, celem ustalenia naftow ych terenów poszukiw aw czych, w obrębie któ ry ch należy spodziew ać się z możliwie najw iększym praw dopodobieństw em

wątpliwie szerokie sfery naszego przem ysłu naftowego, um ieszczam y w doslownem brzm

róbczych; przydzielone kontyngenty nie mogą.. być przenoszone na inne przedsiębiorstwa ani też organizacje, z wyjątkiem kontyngentów, nie przekraczających dla

żliwi nam uzyskanie większego wzniosu świdra od wzniosu przewodu, a tern samem większą prędkość uderzenia. Celem zatrzymania nożyc jest ułatwienie orjentacji w

dów Naftowych om aw ia szczegółow o p.. Autor ośw iadcza się za sko- mercjolizowaniem przedsiębiorstw państw ow ych i stw ierdza na w stępie że ustalenie zasad

cofania się z obszaru Karpat zasięgu pierwotnych granic wód formacji solnej, względnie w Rumunji także wód pliocenu, jest dziełem tego w różnych fazach