• Nie Znaleziono Wyników

Życie codzienne przed wojną - Adam Tomanek - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Życie codzienne przed wojną - Adam Tomanek - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ADAM TOMANEK

ur. 1928; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe dzieciństwo, życie codzienne, kasa chorych, sodówki, lody

Życie codzienne przed wojną

Tak jak każde dziecko pewnie chorowałem w dzieciństwie, no to wtedy szło się do tak zwanej kasy chorych na Hipoteczną, no bo była taka kasa chorych tak jak teraz Narodowy Fundusz Zdrowia, no to przedtem była kasa chorych, i do lekarza nie było trudno się dostać. Mogłem na co chorować? Na odrę, na przeziębienia jakieś, takie dziecięce te różne choroby, ale mama dbała o mnie i pamiętam jak tylko coś się stało to od razu szliśmy do lekarza, ale nie do znajomego tylko normalnie tak jak pacjent ubezpieczony.

[Gdzie chodziłem na lody?] No to mało było tych sprzedawców ulicznych z lodami?

Cukierenek różnych? Owszem, często jadłem lody, przeważnie nie tak wykwintne jak w tej chwili, nawet z włoskimi włącznie teraz, ale takie o zwykłe śmietankowe przeważnie. Na szczęście się nie zatrułem, bo były zatrucia lodami, bardzo się łatwo było zatruć. Ja do cukierni nie chodziłem. W sodówkach się kupowało lody. W sodówkach, albo u takiego co to miał lody, i też napoje sprzedawał, to była woda z sokiem... Ponure to było wszystko i tyle.

Z punktu widzenia dziecka to ja nie analizowałem problemów. Mnie było o tyle dobrze, że ja miałem gdzie spać, matka o mnie dbała. Zarobić zarobiła. Po ojcu, który umarł miała jeszcze tam dodatek emerytalny. Nie było to dużo, ale wystarczyło żeby ubrać i żeby głodu człowiek nie zaznał. A resztę to mnie jeszcze nie interesowało. Na pewno było wielkie zróżnicowanie poziomu finansowego wśród społeczeństwa. Byli bogatsi, tak jak lekarze z własną praktyką, adwokaci, palestra w sądzie. I byli, kupcy przede wszystkim. I byli biedni. Słabo wynagradzani robotnicy. Ciężko pracowano.

Pamiętam jak budowano dom przy ulicy Chopina 21 doktora Płaczkiewicza, on z cegieł wybudowany, tam płyty wielkiej nie było żadnej jak teraz, teraz znowu nie ma tej płyty, ale była, niezdrowe mieszkania azbestowe, to te cegły nosili na plecach w takich nosiłkach robotnicy. No wie pan, jak były fundamenty to pół biedy, ale jak on już na drugie piętro szedł z tymi cegłami, a nie brał jednej, bo mu się nie opłacało, tylko brał kilkanaście cegieł, to ja serdecznie dziękuję. Ciężka, wyrobnicza praca i na

(2)

pewno nienajlepiej wynagradzana, ale żyć trzeba było z czegoś.

Data i miejsce nagrania 2004-06-09, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

To się było w domu, było się z rodziną, jadło się, piło się i dzieci między sobą się bawiły.. Przychodzili goście,

Dowódca 8 pułku piechoty legionu to był taty przyjaciel jeszcze z czasów legionowych, pułkownik Jan Załuska, a kapelanem był major, i późniejszy, w 39 roku awansowany

Ten żołnierz, bo to był posterunek wojskowy, ogląda te jego dokumenty, zagląda mu do samochodu i mówi tak: „Wąsy się zapuściło, tak?”, a szwagier do niego,

Były cztery klasy gimnazjum, potem było liceum i potem zdawało się maturę.. Dwa lata liceum, cztery klasy gimnazjalne

Pracowała do wybuchu wojny, a później było takie zdarzenie, że nie chciała pójść pracować, bo poczta była zmilitaryzowana, niemiecka, Deutsche Post.. No więc

No był mały domek taki ślusarza przy ulicy Solnej, później Chopina 15 jak już powiedziałem, też żydowski dom był i sięgając dalej do Krakowskiego Przedmieścia to

Były grupy bij Żyda i skupiało się to głównie, wyładowywali się na wystawach, na sklepach żydowskich. Oczywiście nie do tego stopnia, aby zabić

A jeszcze oprócz tego magla, to w mieszkaniu moja mama miała taką deskę z takimi wyżłobieniami, taka maglownica była i wałek, ona tą bieliznę pościelową, na ten wałek i