• Nie Znaleziono Wyników

Życie codzienne przed wojną - Teresa Zając - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Życie codzienne przed wojną - Teresa Zając - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

TERESA ZAJĄC

ur. 1934; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe dzieciństwo, rodzina i dom rodzinny, życie codzienne

Życie codzienne przed wojną

Jeszcze o tym Cudyku powiem. Oni mieli magiel na rogu Placowej, no i tam oczywiście korzystało się z tego. A jeszcze oprócz tego magla, to w mieszkaniu moja mama miała taką deskę z takimi wyżłobieniami, taka maglownica była i wałek, ona tą bieliznę pościelową, na ten wałek i tą maglownicą po prostu maglowała, żeby było wszystko wyprasowane. Bo kiedyś wszystko było krochmalone. To już taka sztywna ta pościel była z magla, no a to zawsze coś tam przycisnęło troszkę. Do Cudyka też moja mama chodziła, tylko już z takimi większymi rzeczami, a takie ściereczki, ręczniki, no to sama tym maglem w domu maglowała. No i oczywiście żelazko było, takie na duszę, takie z węglem. A jeszcze powiem taką ciekawą rzecz, bo tam gdzie ja mieszkałam, to jeszcze w kuchni mieliśmy piec taki chlebowy, no i oczywiście na święta, na Wielkanoc czy na Boże Narodzenie, to tam sąsiadki piekły w tym naszym mieszkaniu. To ja zawsze nie poszłam spać aż ostatnia upiekła, bo ja musiałam każdy ten wypiek zobaczyć, jak to wyglądało. Sama nie próbowałam piec, bo mnie moja mama nie dopuszczała.

Pamiętam jeszcze, że ten kościół świętego Michała to też zajęli Niemcy, tylko była udostępniona ta kaplica tak w prawej nawie. Ja nie pamiętam jak ten kościół wyglądał przed wojną, ale tam kościół był podobno drewniany i później przeniesiony był… ja pamiętam tylko ten, który jest obecnie. Z tymże za okupacji Niemcy zajęli ten kościół, a tutaj w tej dwudziestej drugiej szkole to podobno jakiś szpital był. A w tym kościele to oni tam zrobili jakieś magazyny, coś, i nie był udostępniony, tylko dla wiernych była z prawej strony ta kaplica. I tam się chodziło.

Moja mama była niepracująca, no bo przed wojną to kobiety nie pracowały przeważnie, mało która. A moja mama nie pracowała, później dwóch synów się ożeniło i mój brat, Gienio, został głową domu. On miał chyba 16 lat jak poszedł do pracy i chodził do szkoły, no i to co ja osiągnęłam, to dzięki niemu, bo mama nigdy nie pracowała. Trochę miała maszynę do szycia, to tam sąsiadki przynosiły takie jakieś przeróbeczki drobne… Coś tam szyła. To już było po okupacji, 16 lat miał, jak

(2)

poszedł do pracy mój brat. I zaczynał pracę właśnie w tej Lechii, Lechia tak zwana na 1-go Maja. Tam, gdzie jest teraz Żagiel, to tam. I on poszedł na warsztat do pracy, chodził do szkoły, no i mamie pomagał. Jeszcze była u nas w domu najmłodsza siostra Zosia, ale to ja jej nie znałam, bo ona się urodziła w 32 roku, to ona zmarła jeszcze przed wojną.

Data i miejsce nagrania 2011-08-03, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman, Joanna Rodriguez

Transkrypcja Joanna Rodriguez

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Na lato, no było też tam jakieś [ubranie], ale raczej się boso chodziło całe lato.. Tak

A najciężej to było pod tym naszym tu, pod ruską okupacją, bo pod niemiecką, to tam jednak kultura była inna i tam ludzie inaczej żyli, a u nas to ile na Syberii się znaleźli, i

Więc regułą było to, że na Działkach, to znaczy obok Działek, no to defilada była wojskowa, miejscowe jednostki, najpierw to był baon saperów, potem tu przed wojną to był

Pochodzę z dzielnicy Za Cukrownią, to jest ulica Dzierżawna, ale swoje dzieciństwo w zasadzie spędziłem na Rurach Świętego Ducha, obecnie ulica Nadbystrzycka, ponieważ

Kto to organizował to trudno mi powiedzieć, ale w każdym bądź razie to bardzo miło wspominam, bo tam się spotykała młodzież, różnego rodzaju zabawy były, można

Tak jak każde dziecko pewnie chorowałem w dzieciństwie, no to wtedy szło się do tak zwanej kasy chorych na Hipoteczną, no bo była taka kasa chorych tak jak teraz Narodowy

Urodziłam się na ulicy Skibińskiej, ale miałam rok jak rodzice się przeprowadzili na ulicę Placową i tam mieszkałam do roku 1961. Do szkoły podstawowej chodziłam na

No laleczki to myśmy sobie szyły same oczywiście i rozmaite wózeczki to się robiło z takich pudełeczek po czymś, to się wózeczki robiło, szyło się sukieneczki, no i