• Nie Znaleziono Wyników

„Hades”, „Nora”, domy kultury – grało się w wielu miejscach - Marek Żmigrodzki - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "„Hades”, „Nora”, domy kultury – grało się w wielu miejscach - Marek Żmigrodzki - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MAREK ŻMIGRODZKI

ur. 1946; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Projekt Lublin. Opowieść o mieście, muzyka, jazz, "Hades",

"Nora", Tadeusz Münch, kino "Wyzwolenie", Jacek Abramowicz, Naczelna Organizacja Techniczna, Tadeusz Danielewicz, Piotr Szczepanik, Kazimierz Grześkowiak, Irena Szych,

„Hades”, „Nora”, domy kultury – grało się w wielu miejscach

Jam session, czyli te spotkania - nie wiem też jak i kto to załatwiał organizacyjnie - ale były też w kinie „Wyzwolenie”. To jest teraz jak [ulica] Kołłątaja, idzie się Kołłątaja, i tam teraz już nic nie ma, ale kiedyś było znane kino „Wyzwolenie”. To tam [grało]

więcej muzyków, czasami zespoły były zapraszane jazzowe. Wtedy czarnoskórzy jak grali na trąbce czy przyjeżdżali, no to było wielkie wydarzenie. I oni wtedy po koncercie zostawali, zapraszano nas kilku i było jam session. Były występy w klubie

„Hades”, ale to nie był ten „Hades” tutaj, co teraz jest, tylko „Hades” mieścił się w podziemiach między kościołem powizytkowskim, a pedagogiką, o tam gdzieś się wchodziło. Bardzo ciężko było wejść, studenci oblegali, żeby się tam dostać. Było miejsce jeszcze w „Norze”, tak zwana „Nora”. To tutaj na Krakowskim Przedmieściu było. Ja tam rzadziej grałem. Tam grał świetny muzyk z pokolenia mojego brata, Jacek Abramowicz się nazywał, „Bemol” miał pseudonim. W „Lubliniance” na stałe grał pan Münch. On starszy był od nas, ale to był zawodowy muzyk. Po prostu grał, z tego żył, zarabiał w „Lubliniance”, teraz jest to „Grand Hotel”. W „Europie” nie było raczej zespołu, ktoś grał na fortepianie od czasu do czasu. Sam pamiętam grałem kiedyś, studenci mnie zaprosili na spotkanie po uzyskaniu magisterium. Teraz już tego nie ma, ale na ulicy Świętoduskiej Arkady były. Z góry Świętoduską się szło i po prawej stronie była jakaś tam knajpka, pianino, namówili mnie, żebym zagrał, bardzo się cieszyli, świetna była zabawa. W „NOT-cie” się grało jeszcze pamiętam. NOT - Naczelna Organizacja Techniczna. Dzisiaj jest tam filharmonia, jest ulica Skłodowskiej i po lewej jest filharmonia, a po prawej był NOT. To były takie główne miejsca, bo przecież, nie było tylu budynków, tylu instytucji co dzisiaj. O! Wiem, przypomniałem sobie, gdzie [graliśmy] z Witkiem Miszczakiem i jeszcze jednym muzykiem, świetny muzyk, Tadzio Danielewicz, świetny saksofonista i znakomity skrzypek. Teraz ostatnio odnowiłem przyjaźń z Piotrkiem Szczepanikiem, mieszka w

(2)

Sępochowie, tam go odwiedziliśmy. Ofiarował mi swoje nagrania romansów. Dał mi tą płytkę, puściłem to, mówię: „Piotrek, któż to tak gra z takim wyczuciem na skrzypkach?”. On mówi: „To Tadzio Danielewicz!”. I dzisiaj sobie to przypomniałem właśnie. Tadzio był znakomitym muzykiem. Piotrek Szczepanik, to sztandarowa postać, średnie i starsze pokolenie, to wie kim był, jaki miał głos. Cieszę się, że go znam, mam z nim kontakt do dzisiaj. Kto był jeszcze? Grześkowiak był, Kazio Grześkowiak. Świetny, rozrywkowy człowiek.

W Domu Kultury jeszcze też czasami występowaliśmy, bo mama Tadzia Danielewicza była dyrektorem Wojewódzkiego Domu Kultury. Irena Szychowa się nazywała. Znakomita pani! Pomału odgrzebuję w pamięci niektórych muzyków, aż się boję, żebym któregoś ważnego nie zapomniał. Część muzyków filharmonii, jak wiemy wszyscy, filharmonia daje głodowe pensje, nie wiem jak teraz, ale kiedyś, oni nie byli w stanie z tego wyżyć, i dorabiali. Więc część muzyków z filharmonii też grało trochę jazz, trochę dorabiało właśnie chałturami. I taki był ten świat muzyczny wtedy. Oni się tym nie chwalili, to był taki jazz inny. Oni byli świetnymi muzykami, ale nie wszyscy mieli wyczucie, to poczucie swingu, chociaż niektórzy tak. Dzisiaj już zapomniałem to nazwisko, ale spotkałem muzyka z kapeli bez pianina, ale świetnie grali, bardzo mi się to podobało.

Data i miejsce nagrania 2016-10-24, Lublin

Rozmawiał/a Joanna Majdanik

Redakcja Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

A teraz ten tutaj to jest „Labirynt 3” Schodziło się kilka pięter w dół.. Część teraz jest w miejscu, gdzie się

Słowa kluczowe projekt Pożar Lublina - 298 rocznica ocalenia miasta z wielkiego pożaru, Wojciechów, PRL, praca strażaka, pożarnictwo, Ochotnicza Straż Pożarna w Wojciechowie..

Poza tym były różne poetessy, byli liczni dziennikarze, których już nie ma w tej chwili i którzy wymierają –mało kto z nich został.. [W klubie] odbywały się

Ale od czasu do czasu, z inspiracji już nie pamiętam kogo, były tak zwane jam session, gdzie grajkowie i muzycy spotykali się, i sobie grali do rana nieraz.. W

On normalnie przeliczył sobie, to co tam dał, ale dla mnie, to było dużo, ale kupiłem od niego sobie jedną, czy dwie płyty, bo tam były utwory grane przez moich idoli

Bo to są wałki, to takiej były grubości, ja wiem, grubszy niż ten mój palec, to są gdzieś około… Musiałbym na suwmiarkę spojrzeć, taki wałeczek jeden gdzieś koło

Słowa kluczowe projekt Polska transformacja 1989-1991, przełom w 1989 roku, PRL, współczesność, 1989, 1990, Lublin, przemiany ekonomiczne i społeczne, prywatyzacja, Stocznia

Później rodzice się przenieśli, bo to było mieszkanie po biurach niemieckich, nawet skrytka była po nich w ścianie. Teraz z naszej rodziny żyją dwie siostry i ze