• Nie Znaleziono Wyników

M 31 (1267). W arszawa, dnia 29 lipca 1906 r. Tom XXV.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "M 31 (1267). W arszawa, dnia 29 lipca 1906 r. Tom XXV."

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

M 31 (1267). W arszaw a, d n ia 29 lipca 1906 r. Tom XXV.

T Y G O D N I K P O P U L A R N Y , P O Ś W I Ę C O N Y N A U K O M P R Z Y R O D N I C Z Y M .

P R E N U M E R A T A „ W S Z E C H Ś W I A T A * . W W a r s z a w i e : ro c z n ie r a b . 8 , k w a r ta ln ie r a b . 2 . Z p r z e s y ł k ą p o c z t o w ą : ro c z n ie r u b . 1 0 , p ó łro c z n ie ru b . ó .

P re n u m e ro w a ć m o żn a w R e d a k c y i W s z e c h ś w ia ta

we w s z y s tk ic h k s ię g a rn ia c h w k r a ju i z a g ra n ic ą .

R e d a k to r W s z e c h ś w ia ta p r z y jm u je z e s p ra w a m i re d a k c y jn e m i c o d z ie n n ie od g o d z in y 6 d o 8 w ieczorem w lo k a lu re d a k c y i.

A d r e s R e d a k c y i : M A R S Z A Ł K O W S K A Nr. 118. — T e l e f o n u 83 1 4 .

B A K T E R Y E Ś L U Z O W C O W E 1) (M Y X O B A C T E R IA E ).

B ak tery e śluzow cow e (M yxobacteriae) różn ią się w y b itn ie od pozostałych o rg a n i­

zm ów tej g ra p y w y tw a rz a n ie m plazm odyj, w k tó re łączą się zapom ocą śluzu pojedyncze osobniki, i obecnością osobnyoh zbiorników czyli cyst, m ieszczących w e w n ą trz za ro d n i­

ki. D w iem a tem i cecham i p rz y p o m in a ją one śluzówce (M yxom ycetes), skąd pochodzi n a ­ d a n a im przez T a x te ra nazw a: M yxobacte- riaceae czyli b ak tery e śluzow cow e.

O rganizm y te należą w n a tu rz e do dość p ospolitych. Ż y ją one saprofitycznie n a j­

częściej w naw ozie ro zm aity ch zw ierząt, szczególniej królika. Na in n y ch o rg an icz­

n y ch podłożach, naprz. n a ro z k ła d a ją ­ cych się liściach, gałęziach, sp o ty k a ją się rzadziej. W praco w n i m ożna je hodow ać n a ag arze i że la ty n ie z od w arem n aw o ­ zu, karto fli lub g łąb ió w k ap u ścian y ch . N a sztucznych p o żyw kach ro sn ą w ted y ty lk o ,

’) Streszczenie rozpraw R. Taxtera i E .B au ra w Nat. Rundschau JsS 2 5 2 r. 1 9 0 5 i A. Quehla:

Untersuchnngen Uber M yxobacterien w Centralb.

f. Bact. I I Oddz. N s 1 — 3 z r. 1 9 0 6 .

g d y d o starc zy m y im. a z o tu i w ęg la w p o sta ­ ci pep to n u . A sp a ra g in a , a tem bardziej prostsze połączenia azotow e, np. w inian lu b w ęglan am onow y, jak o źródło azotu nie w y ­ s ta rc z a ją im wcale.

Z po w o du szerokiego rozpo w szechnien ia org an izm y te o d d aw n a znajd o w an e b y ły przez różnych badaczów ; isto tn e je d n a k ich cechy do o sta tn ic h czasów, t. j. do b a d a ń T a x te ra nie b y ły znane. T a k np. je d e n z g a ­ tu n k ó w ty c h b a k te ry j (P o ly an g iu m vitel- lium ) został o pisan y jeszcze w 1795 r. przez L in k a ja k o g rz y b z g ru p y G asterom ycetes;

■ B onordon zaś w r . 1851 oznaczył ten sam g a ­ tu n ek ja k o ja jk a jakiego ś niezn aneg o o w a­

da. C u rtis i B erk ley zaliczyli znalezione : przez siebie d w a inne g a tu n k i do g rz y ­

bów strzępczaków (H yphom ycetes). D opiero i S c h ró te r w swem znak o m item dziele „ K ry p - j togam enflo ra von S ch lesien “, tom I I I , w r.

1888 op isał dw a g a tu n k i ty c h m ikro o rg a- I nizm ów ja k o praw d ziw e b a k te ry e bez wy-

j

ja śn ie n ia je d n a k ich rozw oju i biologii. L u ­ kę tę w y pełn ił n ied aw no am ery k ań sk i b a­

dacz R . T a x te r, k tó ry w ciąg u 1892— 97 r.

z b ad ał do kład n ie rozwój k ilk u a m e ry k a ń ­ skich g atu n k ó w , u tw o rzy w szy z nich o d rę b ­ n ą klasę b a k te ry j, n ajbard ziej p o su n iętą w sw ym rozw oju z doty chczas zn an y ch .

D ziw nem to się m oże w ydać, że p race

(2)

482

W S Z E C H Ś W I A T

M 31 T a x te ra nie zw róciły n a siebia n ależy tej

uw agi bak tery o lo g ó w . Z b y tn io u le g a ją oni w pływ ow i pojęcia o b a k te ry a c h , ja k ie w y ro ­ biło się z b a d a n ia przew ażn ie g a tu n k ó w ch o ­ robotw órczych. T o też n o w y ty p ty c h d ro b ­ n o u stro jó w , ta k w y b itn ie ró ż n ią cy się od d o ­ ty ch czas n a p o ty k a n y c h i ch o d o w an y ch po praco w n iach , zo stał p rz y ję ty zg ó ry z w cale n ieu sp raw ied liw io n em niedow ierzaniem . T a k np. niem iecki b a k te ry o lo g A . F isc h e r, nie za­

daw szy sobie n a w e t tru d u sp ra w d zić w y n ik i T a x te ra , zg ó ry tw ierd z i, że p rz y n ależn o ść ty ch o sta tn ic h do b a k te ry j w cale nie zo sta ła dow iedziona; in n y zaś z n a n y b a k tery o lo g M igula uw aża b a k te ry e śluzow cow e za sym - biotyczne połączenie g rz y b ó w i b a k te r y j.1) A ty m cza sem ty lk o odkry cie teg o ro d z aju b a k te ry j d a je nam p ra w d ziw e pojęcie, czem j e s t ty p b a k te ry j w ogóle. P rzecież p a so ż y t­

nicze p o stacie ty c h d ro b n o u stro jó w , ja k ie m i zajm ow ała się i za jm u je się d o tąd b a k te ry o - logia, ze w zględu n a swój sposób życia, po­

ciąg a jący za sobą upro szczen ie o rg an izacy i, n ie m ogą by ć n ig d y w y o b razicielam i ty p u , ta k ja k pojęcia, czem je s t ro ślin a k w ia to w a nie, u ra b ia m y sobie n a g a tu n k a c h g ru p pa- so rzy tn iczy ch (np. B alan o p h o ra ceą e, R a ffle - giaceae), lub też nie tw ie rd z im y , czem są g rz y b k i w łaściw e, n a zasadzie b a d a ń nad grz y b k am i, w eg etu jącem i w ro z tw o rze cu k ru , i ro z p ad ając em i się ta m n a pojedyncze k o ­ m órki drożdżow e.

P od ty m w zględem w łaśnie b a k te ry e ś lu ­ zow cow e p o g łęb iają i ro zszerzają nasze p o ­ jęcia o ty p ie b a k te ry j w ogólności; w sk az u ją n am one, .że w w olnej n a tu rz e , w w alce o b y t z in n e m l d ro b n o u stro ja m i w y k sz ta łc iły się nowe, sto sunkow o w ysoko ro z w in ię te p o s ta ­ cie b a k te ry j z w ybitnym p rzy sto so w an iem się do w e g etacy i n a suchem podłożu w to w a ­ rz y stw ie ro z m a ity c h in n y c h p rzed staw icieli saprofitów .

B ad an ie m rozw oju b a k te ry j śluzow cow ych

’) T w ierdzenie to w ydaw ało się bardzo praw­

dopodobne wobec- prac Zederbauera 1 8 9 6 i 97 r., który, twierdzi, że organizmy te przedstawiają połączenie strzępków grzybow ych z bakteryam i.

Taxter jed n ak dowiódł, żem ateryał, jaki posiadał Zetlerbauer, składał się rzeczyw iście z grzyba Co- ryrie Saveoides, zanieczyszczonego różnemi b ak ­ teryami,' śluzowcowych zaś bakteryj nie zaw ierał wcale.; . . • . ,u ■ , . , . ,

p ró c z wyżej w sp om n ianego R. T a x te ra zaj­

m o w ali się jeszcze E . B a u e r i A. Q uehl w B erlinie, oraz A. Z. S m ith w A n glii. W y ­ niki ich p ra c d ad z ą się streścić w sposób n a ­ stęp u jąc y .

D o tą d zn am y trz y rod zaje ty ch d ro b n o u ­ strojów : M yxococcus, P o ly an g iu m i C hondro- m yces, z k tó ry ch każd y zaw iera po k ilk a g a ­ tu n k ó w . B ru n a tn e lub czerw one ich cysty m a ją p o stać ciałek k u listy c h lub ow alnych, w id oczny ch n a w e t d la oka nieuzbrojonego.

G ysty te w y ra sta ją z pod ło ża pojedynczo lu b g ru p a m i. N a jb ard ziej rozw in ięte cy sty p o ­ siad a C ho ndrom yces (fig. 3 —5), gd zie w y ­ ra s ta ją one zaw sze n a w ierzchołku osobnych

Bakterye śluzowcowe (według Quelila).

1 — Myxococcus clavatus—'/50.

2 — Chondromyces erectns — ‘/100.

3 — Oh. apiculatus —'/soo- 4 - Ch. g racilip es- V300.

dość d łu g ic h szypułek, cy sto fo ram i zw a­

n y ch . K a ż d a c y sta składa się z pow łoki ślu©

zow ej i z zarodników , w y p e łn iają cy ch jej w n ę trze. W d o jrzały ch c y sta c h śluz w y sy ­ cha, cy sty o d ry w a ją się od podłoża, lu b od szy pu łek , n a k tó ry c h w ierzch ołk u się rozw i­

ja ły , i niesione w iatre m ro z la tu ją się na w szy stk ie stro n y . W te n sposób zachodzi ro zp ow szechn ian ie się b a k te ry j śluzow co­

w y c h n a szerokim terenie. S koro d o jrza ła c y s ta d o stan ie się do w ody, ślaz pęcznieje, c y s ta pęka, za ro d n ik i w raz ze śluzem w ydo­

s ta ją się n a sw obodę. Z a ro d n ik i p o siad ają

p o stać k u listą u M yxococeus i k ró tk ic h p rę ­

(3)

W S Z E C H Ś W I A T

483 cików w p o zo stały ch d w u ro d zajach : P oly-

an g iu m i C hondrom yces. K iełk u jąc , w y ra ­ s ta ją one w d łu g ie pręciki. P rę c ik i te po ­ czy n ają się m nożyć d ro g ą p o d ziału poprzecz­

nego. R zęs lu b biczyków p rę c ik i nie p o sia­

d a ją wcale. Mimo to w y k o n y w a ją one r u ­ chy w postaci czołgania się n a stałem p o d ło ­ żu. W y g in a ją się p rz y te m w różne stro n y . W sz y stk ie p rę cik i otoczone są w a rstw ą w y ­ dzielonego przez siebie śluzu, za k tó reg o p o ­ m ocą łączą się w plazm odya, dosięgające w sp rz y ja ją cy ch w a ru n k a c h do 2 cm śre d n i­

cy. W e w n ątrz p lazm o d y u m p o ru sz ają się one, dążąc k u obw odow i teg o ostatniego, g dzie albo p o zostają bez ru c h u , lub też p e ł­

zają wciąż w zdłuż brzegów . Z ew nętrzne bodźce, np. je d n o stro n n e ośw ietlenie lub w y­

sychanie, nie w y w o łu ją, w przeciw staw ien iu do plazm odyj śluzow cow ych, w plazm o dyach b a k te ry j ślu zo w aty ch ż a d n y c h w idocznych ruchów .

Z a to ow ocow anie, t. j. tw o rz en ie cy st przez plazm o dya zależy całkiem od w pływ ów ze w n ętrzn y ch , z k tó ry c h n ajw ażniejsze je s t w ysychanie. W m iejscach, gdzie plazm o­

dy u m zaczyna tra c ić w odę, w chodzące do sk ład u jeg o pręcik i p o czy n ają się skracać, p rz y jm u ją po stać k u lis tą lu b obłą. Z m ianie takiej u le g a ją z p o czątk u nieliczne ty lk o pręciki, stanow iące ja k b y o g n isk a, od któr rego tw o rzen ie się zarodników rozszerza się n a w szystkie stro n y bardzo szybko. W m ia ­ rę tw o rz en ia się za ro d n ik ó w zo sta ją one pod ­ niesione do g ó ry przez n ap ły w a ją c e pod nie now e osobniki, u legające te m u sam em u loso­

wi. W te n sposób z całego p lazm o d y u m po­

w stają k u liste lub ow alne sk u p ien ia za ro d n i­

ków , otoczone śluzem , w ydzielonym przez o statn ie osobniki, przechodzące w okres spo­

czynku.

P rócz w y sychania, tw orzenie się cy st m o­

że spow odow ać obecność w plazm odyach in ­ n y c h b a k te ry j, d o sta ją c y c h się do w n ę trza plazm o d y u m w hodow lach zanieczyszczo­

nych. Z etk n ięcie się plazm o d y u m z ja k ą ­ kolw iek obcą k olonią b a k te ry j pow oduje w m iejscu zetk n ięcia się p o w staw a n ie licz­

n y ch cyst.

Z upełnie inaczej d ziała zetknięcie się d w u plazm odyj b ak tery j śluzow atych. Jeżeli plazm o dya te pochodzą z jed n eg o g a tu n k u zlew ają się w jed no , g d y zaś g a tu n k i są ró ż ­

ne, g ra n ic a zetk n ięcia się po zostaje w ciąż widoczna, chociaż tw orzenie się c y st nie n a ­ stępuje.

J a k ju ż zaznaczyliśm y w yżej, u C h o n d ro ­ m yces cy sty w y ra s ta ją n a osobnych szypuł- k ac h czyli cy stoforach . S zy pu łki te u tw o ­ rzone są ze stw ard n ia łe g o śluzu, w k tó ry m ty lk o g dzien iegd zie m ożna n a p o tk ać b a k ­ terye. P oczątko w o i tu ta j p o w stają sk u p ie­

n ia k u liste osobników . D opiero u dołu teg o sku p ien ia b a k te ry e w y tw a rzają śluz bardzo obficie, k tó ry w y sy ch ając tw o rz y tw a rd ą szypułkę, do sięg ającą 1- mm długości. W ten sam sposób ze śluzu obficiej w y dzielanego w p ew n y ch m iejscach p o w stają na po­

w ierzchni c y st w y ro sty , ja k ie sp o ty k am y na p ow ierzchn i n iek tó ry c h g a tu n k ó w b a k te ry j śluzow cow ych.

D r. J . Trzebiński.

DY M O RFIZM SE Z O N O W Y U Z W IE R Z Ą T .

K lim a t i po żyw ien ie—to niezaprzeczenie d w a najw ażniejsze czyn nik i, w pły w ające n a k s z ta łt zew n ętrzn y organizm ów , czy nn iki ta k ściśle z sobą zw iązane, że praw ie nieino- żebne je s t określenie ich w p ły w u oddzielne­

go. N ajw ym ow niejszym p rz y k ła d e m w p ły ­ w u w a ru n k ó w k lim aty czn y ch n a k s z ta łt o r­

ganizm ó w je s t o g ro m na ró żnica m iędzy ro ­ dzajem zw ierząt i roślin pasów p o d bieg un o­

wego, um iark o w an eg o i po dzw ro tn iko w ego . R ów nież w yraźnie u jaw n ia się w pływ k lim a­

tu n a k s z ta łt ta k ic h zw ierząt i roślin, k tó re zostały przeniesione do in neg o k lim a tu ; p rz y k ła d tego to nasze g a tu n k i owoców, zm ieniające się p od w pływ em k lim a tu . Z m iana opierzenia i uw łosienia, k tó ra u zw ie - j rząt, półn ocn ych łącz y się tak że i ze zm ianą b arw y rów nież je s t, do skonałym przy k ład em

| w p ły w u te m p e ra tu ry n a pozór zew nętrzny,

j

N ie ulega w ątpliw ości, że jeżeli ta różnica je st

j

ta k w ielk a u zw ierząt d użych dłu g o żyjących,

to tem silniej w y stępu je ona u m ałych i k ró t-

kożyjących. M ały czerw ono-złoty d zien n y

m otyl (P o ly o m n atu s P hlaeas), z ro d z in y L y -

caenidów żyje w dw u zm ian ach k lim atu : n a

północy, aż do E u ro p y środkow ej posiad a

n a s tro n ie spodniej sk rzy deł pasek złoto-

(4)

484 WSZECHŚWIAT JM" 31 czerw ony z w ą ziu tk im c z arn y m brzeżkiem ,

n a p o łu d n iu E u ro p y cz arn y b rzeg zajm u je m iejsce czerw ono-złotego. W eissm an n cho- dow ał w N iem czech g ąsien n ice z ja je k n e a p o - lita ń sk ic h m otyli, a n a s tę p n ie p o d d aw ał je te m p e ra tu rz e coraz niższej od -j- 10° C.

O trz y m a ł m otyle daleko m niej czarne od n e a p o lita ń sk ic h , od niem ieckich je d n a k b y ­ ły one znacznie ciem niejsze. M ożnaby z a ­ tem sądzić, że cz arn a b arw a u spodu s k rz y ­ deł je s t w ynikiem podw yższonej te m p e ra tu ­ ry podczas w y k lu w a n ia się m o ty la, p u rp u ­ row o-złota b arw a n astęp stw em obniżonych te m p e ra tu r. Z tem sam em zg adza się M err- field, k tó ry ro b ił te dośw iad czenia z angiel- skiem i p o czw ark am i ty ch m otyli.

Jeż eli tu ta j idzie tak że i o k lim a ty c zn e fo rm y lokalne, to nie n ależy zapom inać, że w a żn y m być m usi ta k ż e w p ły w tem p ei-atu r ró ż n y c h p ó r ro k u n a k s z ta łt i zm ian ę larw y ; i rzeczyw iście W e issm an n zau w aży ł d u żą

j

różnicę pom iędzy g en e rac y ą le tn ią i zim ow ą.

L e tn ia g e n e ra c y a m o ty li je s t b o g a tsz a w lar-

j

w y i w iększa od jesiennej d la te g o te zjaw i-

j

sk a n az y w am y dym orfizm em sezonow ym . R óżnice ja k ie zachodzą m iędzy tem i dw iem a gen e rac y am i p rz y p isa ć należy przedew szyst- kiem spadk ow i te m p e ra tu ry n a jesieni. P rz y zastosow y w aniu zim n a do — 8° C, u p o c z w a - re k m o ty li V anessa u d ało się n ajp rzó d S ta n d - fussow i i M errfieldow i, a n a stę p n ie zw łaszcza E . F isch ero w i o trzy m y w ać w ielkie zm ian y w ry su n k u i barw ie m otyli t. z w. aberracye, co rz ad k o w idzim y na w olnem p o w ietrz u . D ixey przez po ró w n an ie ro z m a ity c h g a tu n ­ ków m otyli V anessa doszedł, że te a b e r­

racy e zbliżone są do d aw niejszych stad y ó w filogenetycznych. R ów nież i W e issm a n n uw aża te jesien n e g en e rac y e V a n e s s a ja k o p o w ró t do p ierw o tn y c h fo rm z epoki lodow ­ cow ej. E . F isc h e r o trz y m y w a ł ta k ie sam e ab e rra cy e i p rzez n a d m ie rn ie w ysoką te m p e ­ ra tu rę , ab e rra cy e te są zatem w p ływ em k r a ń ­ cow ych te m p e ra tu r. O g rom ną ilość m o ty li A re tia caja, m o ty li d zien n y c h o p strej b a r ­ wie p o d d a w a ł E . F is c h e r te m p e re tu rz e

— 8° C; o trz y m a ł w y jątk o w o ciem ne a b e r­

racye. M otyle z ja je k o trz y m a n y c h od ty c h m otyli w y k a zy w ały a b e rra cy e rodziców choć w m niejszym sto p n iu . D ośw iadczenie to z a ­ tem pokazuje, że a b e rra c y e o trz y m y w a n e w sk u tek zim na są dziedziczne.

C hołodkow skij po sun ął te b a d a n ia dalej — sztu czn e zm ian y V anessa u rtic a p o d d aw ał ja k o liszki w pływ om św iatła m o n o chrom a­

tycznego. M ałe liszki k ła d ł do szklanego p u d e łk a o p o d w ó jn y ch ścianach, m iędzy ścian am i z n a jd o w ał się w od ny ro z tw ó r a łu ­ nu, g ru b o ść tej w a rstw y w odnej = ' 1,5 cm.

Z ew n ętrzn e ścian y szklane b yły zabarw ion e n a niebiesko, czerw ono lu b żółto i b arw y by ły spektrosk op ow o zbadane, d la pew ności, że d a n e szkło przepuszcza ty lk o prom ienie b a rw y określonej. R o ztw ó r ału n u m iał na celu w yłączenie w p ły w u prom ieni cieplnych.

T rz y p u d ełk a ta k ie p ostaw io no n a ty m sa­

m y m oknie i trz y m a n o w jed n ak o w ej tem p e­

ra tu r z e (średnia 15° C.). Z zupełnie m ło­

d y c h um ieszczonych tam g ąsien n ic 0,05 mm d łu gości rozw inęło się w niebieskiem p u d e ł­

k u 29, w żó łtera 28 a w czerw onem 30 m o ­ ty li. U w szy stk ich m o ty li b y ła d u ża p rz e­

w a g a czarnej barw y. W ogóle od m ian a ta p o d o b n a b y ła bardzo do znanej v ar. pola- ris. W p ły w ś w ia tła m o n o ch ro m aty czn e­

go n a barw ę m otyle w tein się w łaśnie w yraził; je s t on zatem rów no w ażnik iem d z ia ­ ła n ia zniżonej te m p e ra tu ry .

O sw ald ro b ił podobne do św iadczenia w la - b o ra to ry u m biologicznem w P lo n i z innem i g a tu n k a m i zw ie rzą t np. z g a tu n k ie m ra k a H y c la d a p h n ia , k tó ry n a w iosnę i w lecie o d ­ zn acza się zao strzo n ą w y d łu żo n ą głow ą. Za- pom ocą ciąg łeg o o ch ład zan ia w o d y ju ż w d ru g ie m pokoleniu o trzy m a ł osobniki o znacznie skróconej głow ie. W in sty tu c ie zoologicznym w L ip sk u w y kazał O sw ald na in n y c h jeszcze niższych sk o ru p iak a ch w pływ sztuczneg o ciepła i zim na. N a stę p n ie zapo- m o cą w p ły w u św iatła n a o rg an izm y żyjące w wodzie, o trz y m a ł on te sam e re z u lta ty , co C hołodkow skij z m otylam i. Jed n e m słowem , liczne dośw iadczenia w y kazały , że rzeczyw i­

ści zm n iejszen ie te m p e ra tu ry i siły św iatła są w y łączn y m i czy nn ikam i, pow odującem i a b e rra c y e k s z ta łtu i b arw y , k tó re oznaczam y m ian em dym orfizm u sezonow ego.

y-

(5)

M 31

W S Z E C H Ś W I A T

485

S Ł Ó W K IL K A O B A R W IE M IN E R A Ł Ó W .

B a rw a m in era łó w je s t ich w łasno ścią na- sam przód zw raca jącą u w ag ę ogółu z m in e­

ra lo g ią bliżej nieobeznanego. R zu ca się ona w oczy sw oją pięknością lu b jask raw o ścią, a w k am ien iach d ro g ich je s t n a w e t ich w a r­

to ścią isto tn ą , g d y ż cenim y najw yżej te z nich, k tó re p o sia d a ją kolo r jak n ajż y w szy , ja k n a jc z y stsz y i ja k n a jm ilsz y dla oka.

D la m ineralo g a b arw a m in era łu z innego zupełnie w zg lędu je s t w łasnością ciekaw ość w zbudzającą.

N ie m y ślm y b y n ajm n iej, aby kolor m in e­

ra łu każdego był je g o cechą s ta łą i isto tn ą , pozw alającą n a odróżnienie go od in n y ch od pierw szego rz u tu oka. B y n ajm n ie j ta k nie je st. B a rw y m in erałó w sta n o w ią szereg w p ro st nieskończony w b o g actw ie i ro zm a­

itości kolorów i odcieni, a w ty m szeregu n iek tó re ty lk o m in e ra ły m a ją barw ę stałą.

T ak więc np. a z u ry t, będący w odnym zasa­

dow ym w ęglanem m iedzi, je s t zaw sze ciem - no-niebieski, pok rew n y m u m a la c h it —zie­

lony, cy n o b er — siarczek rtę c i — czerw ony i t. p. Z dośw iadczenia życia codziennego wiem y też że zw iązki p ew n y ch ciał chem icz­

ny ch obdarzone są p ew n ą b arw ą c h a ra k te ­ ry sty cz n ą. T a k np. sole m iedzi zazw yczaj są zielone lu b b łęk itn e, sole kw asu chrom o­

w ego żó łte i t. p. Z n am y w ięc i pom iędzy m in e ra ła m i dość sp o rą ilość ciał o b arw ie ściśle zw iązanej z ich składem chem icznym . T ak ie m in era ły , posiad ające w łasn y, c h a ra k ­ te ry sty c z n y , zaw sze je d n a k o w y kolo r n a z y ­ w am y m in era ła m i b a r w n e m i czyli idyo- chrom atycznem i, i o d ró żn iam y je statecznie od z a b a r w i o n y c h albo alochrom atycz- nych , o za b arw ie n iu n iestałem , zależnein nie od sk ład u chem icznego ty c h ciał a od przy czy n u bocznych.

W a rty k u le niniejszym m ów ić będziem y w łaśnie o b arw ie m in era łó w zabarw ionych i o je j p rzy czy n ach .

M ówiąc o niezm iernej rozm aito ści barw y m inerałó w m ieliśm y n a m y śli m in era ły z a ­ barw ione. Ilość ich je st n ieró w n ie w iększa,

aniżeli m in era łó w b arw n y ch i każdy z nich

byw a z n a jd o w an y w b arw ie najro zm aitszej.

Sam e w sobie ja k o ta k ie m in e ra ły za b arw io ­ ne są ciałam i bezbarw nem i lu b b arw y b a r­

dzo jasn ej i n ik łej. T ak np. k w a rc — h e k ­ sa g o n a ln y bezw odnik k w a su krzem ow ego S i0 2, lu b flu o ry t czyli n a tu ra ln y fluorek w ap n ia C aP 2 k ry sta liz u ją c y się w p ięk n y ch sześcianach, są ciałam i bezbarw nem i. Znaj­

m y w przyrod zie k ry sz ta ły ich przezroczyste i bezbarw ne ja k woda. L ecz zarazem b a r­

dzo p ospolite są g a tu n k i ty c h sam ych m in e­

rałów zabarw ion e najrozm aiciej. T a k więc pow szechnie zn an e są k ry s z ta ły k w a rc u za­

dym ionego — czarne lu b ciem ne ja k „dym - n e “ szkła, przep isy w an e przez okulistów oczom słabym i b lask u nieznoszącym , cy ­ try n u t. j . k w a rcu złociście-żółtego, a m e ty ­ s t u —k w arcu fiołkow ego, dla swej pięknej b arw y cenionego jak o k le jn o t. R ów nież p o ­ spo lite są flu o ry ty fiołkowe ciem ne i ja ś n ie j­

sze, b łękitne, zielone, różow e i żółte n a jró ż ­ no rod niejszych odcieni; przytem flu o ry ty za­

barw io ne są czasem ta k d elik atn ie, że ty lk o kładąc obok ciało zu pełnie bezbarw ne m oże­

m y to zab arw ien ie dostrzedz, k ied y indziej zaś w łaściw a im je s t b arw a ta k silna, że nie­

om al nieprzezroczystem i się sta ją zw łaszcza w k ry sz ta ła ch w iększych.

N ie m ów im y tu o za b a rw ie n iu g rub era, niesubtelnem , łud zącem ty lk o oko n ie u z b ro ­ jo ne. P ospolicie np. sp o ty k am y w sk ałach i ży łach m in era ln y c h skalenie kolorów n a j­

rozm aitszych, choć m in era ły te są z n a tu ry swej chem icznej jak n ajd o sk o n a le j bezbarw ne.

Lecz g d y przez m ik ro sk o p sp o jrzy m y na cienk ą p ły tk ę, z tak ieg o skalenia w yszlifo- w aną, to p rz y czy n a zab arw ien ia jeg o od r a ­ zu ja s n ą się nam stanie: cały k ry sz ta ł w y­

p ełn io n y je s t m ikroskopow em i w ro stk am i (t. zw. in kluzy am i) ciał obcych, b arw n y ch przez się, np. d ro b n y ch blaszek h e m a ty tu , t. j. bezw odnego tlen k u żelazow ego F e 20 3, k tó ry m a kolo r rdzaw o-czerw o ny i rozum ie się n a d a je tę b a rw ę k ry sz ta ło w i skalenia, je ­ żeli p atrzy m y n a ń gołem okiem .

S tą d zd aw ałob y się, że k olo r każdego m i­

n e ra łu zabarw ionego je s t w ynikiem jak ich ś ciał obcych —w rostków , ile że k ry sz ta ło w i w ogóle w łaściw e je s t za trzy m y w an ie w so­

bie ciałek, po chodzących ze środow iska,

k tó re go otaczało podczas jeg o p o w staw a n ia

i w zrostu.

(6)

486

W S Z E C H Ś W I A T

JM? 31 J e d n a k ż e z a b arw ie n ie w w iększości p rz y ­

p ad k ó w ro zpro szo n e je s t w m in e ra le z a b a r­

w ionym ta k su b te ln ie i je d n o s ta jn ie , że n a j­

d o k ład n iejsze środki b a d a ń spó łczesnych , n ajsiln ie jsz e szk ła m ik ro sk o p ó w n a sz y c b nie są zdolne w y k ry ć i w yk azać obcego w n ich b arw n ik a. R o zb ió r chem iczny rów nież bez­

silnym się tu ta j staje, g d y ż nie w y k ry w a w m in e ra le nic po n a d to, co je s t je g o zw y- k łem i w b ezb arw n y ch g a tu n k a c h , częściam i

sk ład owemi.

Z ab arw ien ie ta k ie w n ie k tó ry c h m in e ra ­ łach , ja k np. w k w a rcu , fluorycie, a p a ty c ie (fluorofosforan w apniow y) i w ielu innych je s t n iezm iernie ro z m a ite w odcieniach.

G d y się p rzek o n an o , że d o ty ch cz aso w e m eto d y chem ii an a lity cz n ej nie d a ją m ożno­

ści stw ierd z en ia zaw arto ści jak ieg o ś b a rw n i­

k a w ta k ic h k ry sz ta ła c h , a m eto d y fizyczne rów n ież nie d a w a ły odpow iedzi, czy to za­

b arw ien ie je s t w y n ik iem zn ik o m y ch d o m ie­

szek czy też p o w o d u ją go ja k ie k o lw ie k in n e p rz y czy n y , badacze niejak o zniechęcili się do tej sp raw y ; u m ilk ły n a czas p ew ien gło sy d y sk u sy j w tej kw esty i. D opiero g d y coraz w ięcej rozp o w szech n iałasię n a u k a v a n t'H o ffa o ro z tw o rac h stały ch , poczęły się u siło w a­

nia, ab y z teg o p o jęcia sk o rzy staw szy , w y­

ja śn ić za b arw ien ie m in erałó w alochro m a- ty c z n y c h . I dziś coraz w ięcej ro śn ie liczba w yznaw ców poglądu, że m in e ra ły alochro- m aty cz n e zab arw io n e są n iezm iernie drobne- m i ilościam i b arw n ik ó w rozpuszczonych w m asie k ry sz ta łu .

J e d n a k ż e sp ra w a od ta k ie g o tłu m a c z e n ia p o su n ęła się niew iele. N ie d osyć je s t zebrać a rg u m e n ty n a dow ód, że k ry s z ta ły z a b a r­

w ione podobne są do ro z tw o ró w b arw n ik ó w w cieczach. N ależało b y w y k ry ć sam e b a rw ­ n iki. T ym czasem tu ta j, poniew aż chem ia

p o słu szeń stw o w y p o w ia d a, zn ów sto im y n a j m iejscu.

J a k bow iem zachow ują się te tajem n icze i

„b a rw n ik i m in era ln e " w obec czy n n ik ó w fi­

zycznych?

J e d n e z n ich tra c ą siłę b arw iącą ju ż pod w pływ em św iatła, ta k np. ch ry z o p ra z y , 1)

1) Chryzopraz— jabłeczno-zielona odmiana m i­

nerału chalcedonu, będącego bezwodnikiem krze­

mowym S i 0 2 krystalizującym się odmiennie niż kwarc.

czerw one w a n a d y n ity ’), szm arag d y 2), non- t r o n i t y 3) tra c ą sw e za b arw ien ie po d łuż- szem lu b k ró tszem d z ia ła n iu n a nie p ro m ie ­ n i sło necznych. W in n y ch znów n ie z b y t zn aczn e og rzan ie niszczy w szelki ślad z a b a r­

w ienia. Z ab a rw io n e np. okazy k w arcu , fluo­

ry tu , soli k am ienn ej ogrzane ju ż do te m p e ­ r a tu r y 200° — 250" s ta ją się zupełnie bez­

b arw n e. D od ać należy, że n aju w ażn iejsze b a d a n ia ch em iczne rozm aicie za b arw ion ych okazów je d n e g o m in e ra łu nie w y k azały w j e ­ go sk ład zie n ajm n iejszy ch różnic. S tą d więc p rz y p isa n o za b a rw ia n ie m in era łó w ro z p u ­ szczonym w ich su b stan cy i ciałom o rg an icz­

n y m . Z n am y w chem ii org an icznej bardzo w iele ciał b a rw n y c h , b ardzo n ie sta ły c h w o ­ bec d z ia ła n ia św ia tła i te m p e ra tu ry , a ta k znacznej siły b a rw n e j, że w n ajd ro b n iejszy ch n a w e t ślad ach żyw o z a b a rw ia ją rozpusz­

czalnik. Z p o m iędzy ciał m in era ln y c h p r a ­ wie że nie je ste śm y w stan ie w skazać ani je d n e g o ciała o t a k w ielkiej sile barw iącej.

N ie należy je d n a k ż e zap om in ać o tem , że d la b arw n ik ó w org an iczn y ch po siad am y b a r ­ dzo w ielk ą ilość ob ojętnych ro zpu szczaln i­

ków , g d y p rzeciw n ie zachow anie się b a rw ­ nikó w nieo rg an iczn y ch zn ane nam je s t tylko w ro z tw o rac h w odnych, ja k zaś zach ow ują się one w zględem in n y ch cieczy m am y z a ­ ledw ie d oryw cze p ojed y n cze wiadom ości.

J e d y n y w y ją te k w ty m w zględzie p rz e d ­ s ta w ia szkło. S zk liw a barw ią się n a ro z ­ m a ite k o lo ry ciałam i nieorganicznem i i z a ­ chodzi tu n a w e t w iele zjaw isk, p rz y p o m in a­

ją c y c h zacho w an ie się b arw n ik ó w o rg an icz­

n y c h . Z n am y w szyscy szkło rub in ow e, k tó ­ re o trz y m u je się p rzez d o d an ie 10 do 12 m i­

lig ram ó w zło ta n a k ilog ram sto p u szklanego.

L ecz n a w e t i te zab arw ien ia, ja k to p r a k ty ­ k a te c h n ik ó w szk lany ch w y k a zała n ie je d n o ­ k ro tn ie , n ie ra z bard zo n a w e t są czułe na p o d w yższenie te m p e ra tu ry .

Że ciała, n ad a ją ce barw ę m in erałom , z n a j­

d u ją się w n ich w sta n ie rozpuszczenie a nie d ro b n e g o ro zp ro szenia m oże być poczęści dow odem i okoliczność n astęp u ją ca: b arw n i-

x) W anadynit — chlorowanadynian ołowiowy 3 P b 3V 20 6.PbC l2 równopostaciowy z apatytem.

2) Szm aragd— zielony gatunek minerału bery­

lu B e2A l2S i60 18.

3) jSontronit — wodny krzemian żelazowy

F e20 3 . 3 S i0 2 . 5 H 20 .

(7)

Na 31

W S Z E C H Ś W IA T 4 8 7

k i org an iczn e p o siad ają siłę b a rw n ą ty lk o w roztw orze, a nie m a ją jej w in n y m ja k im ś stanie. Ł a tw o m ożem y się o tem przek o ­ nać, poró w n y w ając ro z tw ó r fu k sy n y i tęż fu k sy n ę ja k n a jsu b te ln ie j ro z ta rtą i rozm ie­

szaną w oleju. W pierw szym p rz y p a d k u m ieć będziem y ciecz p rzezro czy stą pięknego czerw onego koloru, w d ru g im m ętn ą b ru - n atno-zielonaw ą. O koliczność ta , że ta k nie­

w iele zn a m y b arw n ik ó w n ieo rg an iczn y ch 0 dużej sile barw iącej, m usi być p rz y p isa­

n a tem u, że nie znam y d la n ich odpow ied­

nich rozpuszczalników . W ielo k ro tn ie odzy­

w a ły się g ło sy znaw ców teg o przedm iotu, że g d y b y śm y zn ali odpow iednie rozpuszczal­

niki, m oglibyśm y w yw oływ ać rów n ie piękne b arw y ciałam i n ieorganicznem i, ja k te, k tó re obecnie d a ją nam b arw n e zw iązki o rg a ­ niczne.

D o chw ili obecnej pow szechne je s t m n ie­

m anie, że te n ieskończenie urozm aicone za­

b arw ien ia ró żn y ch b ezb arw n y ch przez się m in erałów są w yn ik iem rozpuszczonych w k ry sz ta ła c h ciał o rg an iczn y ch , a co n a j­

dziw niejsze najczęściej p rz y p isu ją tę siłę b arw n ą w ęglow odorom , g d y przecież w ta k

■długim szereg u w ęglow odorów chem ia nie zna ani jed n eg o b arw n ik a.

W lite ra tu rz e m ineralogicznej je s t znane kilk a w zm ianek o bezpośredniem w y k ry c iu zapom ocą an alizy chem icznej zaw artości w ę­

g la i w odoru w m in era ła ch zabarw ionych.

T a k np. w je d n y m ciem n o -b łęk itn y m fluo­

ry cie w ykazano 0,003# w ęgla. W ęgiel ten jak o b y pochodził z poblizkieh w apien i bitu- n icznych. Je d n a k ż e pogląd ten później zo­

sta ł obalony, poniew aż nasam p rzó d w y k a z a ­ no, że ży ła tegoż b łęk itn eg o flu o ry tu p rz e­

chodzi z w ap ien ia bitu m iczn eg o w g ra n it 1 zachow uje ta m sw oją barw ę, n astęp n ie B ecquerel i M oissan w y k ry li w flu o ry tach b łę k itn y c h sta łą zaw arto ść w olnego fluoru.

We w szy stk ich p o d ręczn ik ach i encyklo- p edyach m in era lo g icz n y ch do dziś zn ajd zie­

m y z ja k n a jw ię k sz ą pew nością p o d aw an ą w iadom ość, że przy czy n ą zabarw ienia k w a r­

cu zadym ionego są ciała organiczne. W ia­

dom ość tę p o d a ją au to ro w ie za F o rstere m . B adacz ten O g rz e w a ł 4,5 k ilo g ra m a k w a rc u zadym ionego, p o siad ają ceg o b a rw ę bardzo ciem ną, w re to rcie żelaznej, w ypełnionej w odorem , oczyszczonym p rzepuszczaniem

przez stężony kw as siarczany. R e to rta ogrzew an a b y ła do te m p e ra tu ry b ard zo w y­

sokiej w piecu koksow ym . D ośw iadczenie to trw a ło czas nied łu g i, g d y ż re to rta p ękła.

Po o stu d zen iu i ro z eb ra n iu p rz y rz ą d u zn a le­

ziono w reto rcie k w a rc zup ełn ie o dbarw ion y a w szyi re to r ty około 0,5 g ra m a cieczy o za­

p ach u aro m aty czn y m i niew ielki n a lo t c z a r­

ny. F o rs te r p rz y p isa ł p o w stan ie ciał ty ch zw iązkom o rg an iczn y m w k w a rc u rzekom o za w arty m . D ośw iadczenie to zyskało sobie szeroką p op u larn o ść i ja k się rzekło p rz e d o ­ stało się do w szystk ich podręczników . Do-

| p iero k ilk a la t tem u W ein sch en k zw rócił słu szn ą uw agę nasam p rzód na to, że F o rs te r j nie zb ad ał n a tu ry chem icznej n a lo tu W re-

\ to rcie a odrazu u zn a ł go li ty lk o n a zasadzie

j

jeg o czarnej b a rw y i p ołysk za węgiel. T ym - I czasem w iadom o, że kw as siark ow y ab y nie za w ierał śladów arsen u m usi być b ardzo s ta ­ ra n n ie przy g o to w an y , w czasach zaś kiedy F o rs te r dośw iadczenie opisane w y ko nał m e­

to d y o trzy m y w a n ia czystego kw asu siarcza- nego znane jeszcze n i e b y ł y a w ięc kw as przezeń u ż y ty napew no za w iera ł arsen. N a ­ stępn ie w iem y rów nież, że wodór, w y w ią­

zany z k w asu siarczanego d-ziałaniem n ań cynk u zaw sze zaw iera p o k aź n ą dom ieszkę różny ch w ęglow odorów . Z w ażyw szy duże ilości ty c h m atery ałó w , ja k ie w tem dośw iad­

czeniu F o rs te r użyć m usiał, dojdziem y do w nio sku , że w odór, k tó ry m w y p ełn ił sw oją re to rtę , za w ierał pokaźną ilość w ęglow odo­

rów i arsenow odoru. N akoniec k w a rc za- j w iera n iezm iern ą ilość d ro b n iu tk ich in k lu - I zyj — d ro b n y ch por, w yp ełn io n y ch n ieraz I i gazam i, k tó ry c h skład je s t nam b ard zo m a- ło znany, z pow odu ich b ard zo d ro b n y c h msfś.

A więc czarn y n a lo t F o rs te ra m ógł b yć lu-

| strem arsenow em , a ciecz arom atyfczna mo- I g ła p o w stać z w ęglow odorów w 'w odorze za­

w a rty ch , g d y p o d dan o je w atm osferze w o­

d o ru działan iu te m p e ra tu ry w ysokiej.

D ośw iadczenie F o rs te ra , ja k w idzim y p rzy jęte n a w iarę p ierw o tn ie bez k ry ty k i należy tej, ta k u g ru n to w a ło się w u m ysłach m ineralogów , że nie ty lk o k w arcu , ale za­

b arw ienie wielu in n y ch m in era łó w przez analogię p rzy p isu je się zw iązkom o rg an icz­

nym . T ak p o stęp u ją n iek tó rz y z zabarw io-

nem i g a tu n k a m i fluo ry tu , b ery lu, a p a ty tu

a n a w e t k a s y te r y tu '-), an a ta su , r u t y l u 2).

(8)

W S Z E C H Ś W IA T

JM® 31 T ym czasem nie zw raca się u w a g i n a rzecz

ta k jed n ak ż e p ro s tą i zro zu m iałą, że m in e ra ­ ły te w sta n ie b a rw n y m z n a jd u je m y wr sk a ­ ła c h p ierw o ro d n y ch i w sk a ła c h k ry sta lic z ­ n y c h p ochodzenia ogniow ego, a więc w w a ­ ru n k a c h , gdzie ani p o w sta n ie ani u trz y m a ­ nie się c iała o rg a n ic zn eg o je s t niem ożliw e.

T y m czasem z d ru g iej stro n y ż y ły m in erałó w dopiero co z a cy to w an y c h w y stęp u jąc e w w a r­

stw ac h b itu m icz n y ch , a n a w e t w ęglow ych, n aw skroś złożone są z osobników zup ełn ie bezbarw nych. A rg u m e n t te n j e s t b ard zo pow ażny. Silniej daleko p rz e m a w ia on do nas w sensie zaprzeczenia, ab y za b arw ien ie m in era łó w m ogło być w y w o ła n e przez d o ­ m ieszkę ciał o rg an iczn y ch , aniżeli w szelkie b a d a n ia an ality czn e, rzekom o dow odzące istn ie n ia ty c h c iał w m in era ła ch , a to ze w zględu n a z u p e łn ą niem ożliw ość id ealnego u su n ięcia w ęglow odorów z odczynnikó w i p rz y rząd ó w .

W sp o m n ian y pow yżej m in e ra lo g W ein - schenk ta k n iew ą tp liw ie rzeczow o i słusznie k ry ty k u ją c y daw niejsze p o g lą d y m in era lo ­ gów n a zab arw ien ie m inerałów , zw rócił u w a­

g ę na f a k t do ty ch czas zap o zn aw an y i nie- uw zg lęd n io n y .

M ianow icie, p o d n o si on, że zabarw io n e g a tu n k i n ie k tó ry c h m in era łó w alochrom a- ty c z n y c h przew ażnie w y stę p u ją w to w a rz y ­ stw ie m in erałó w b ęd ą cy ch zw iązkam i cy ny, cy rk o n u , ty ta n u , a ta k ż e ceru , d y d y m u , lan - ta n u , niobu, ta n ta lu i bery lu . Czy w ięc, p o ­ w iad a W e in sch en k , nie n ależ y w dom iesz­

k ach ty c h zw iązków u p a try w a ć p rz y czy n y zab arw ie n ia m in era łó w alo c h ro m a ty c z n y e h i czy n ie należy w analizie ty c h ciał p o szu ­ k iw ać ja k n a js ta ra n n ie j dom ieszek w y m ien io ­ n y c h w łaśn ie m etali. Co p ra w d a p o szu k i­

w a n ia te ja k d o tąd d a w a ły re z u lta t u jem ­ n y , ale dziać się to m oże z p rz y czy n y , że do an alizy b ra n o z b y t m ałe ilości m a te ry a łu . G d y b y śm y an a liz o w ali duże ilości, to m oże zn a jd o w alib y śm y w nich znikom e od setk i przeoczonych do dziś p ierw ia stk ó w . N a po­

p arcie sw oich poglądów W e in sc h en k p o d aje dośw iadczenia. B a d a ł on m ianow icie a lp e j­

skie k w arce zadym ione, pochodzące z w y stę- 1) K asyteryt — minerał, tetragonalny d w u tle­

nek cyny S n 0 2.

2) Anataz i rutyl — minerały będące odmiana­

mi fizycznemi dwutlenku tytanow ego T i 0 2.

p ow ań w ty ta n o bfitujących. P ró b y k w a rcu b a d a ł on ja k n a js k ru p u la tn ie j pod m ik ro sk o ­ pem i w y b ierał ty lk o tak ie, k tó re b y ły z u ­ p ełn ie przezroczyste, nie za w iera ły ża dn ych w ro stk ó w . D w adzieścia p ięć g ram ów ta k w y b ra n eg o k w a rc u zadym ionego rozpuszczał on w kw asie fluorow ow ym . T w orzą się w te ­ d y lo tn e w te m p e ra tu rz e podniesionej zw iąz­

ki: fluorek k rzem u i kw as krzem ofluorow o- d orow y. P o o d p aro w an iu ty c h lo tn y ch ciał, t. j. po u su n ięciu całego b ezw odnika k rz e ­ m ow ego w k w a rc u za w arteg o , W ein sch enk o trz y m a ł resztę, k tó ra p o sia d a ła w szystkie w łasności ch em iczn e d w u tle n k u ty tan ow ego . R e s z tk a ta b y ła te m obfitsza, im silniej za­

d y m io n y b y ł k w a rc do dośw iadczenia w zię­

ty . B ezb arw n e zaś k ry s z ta ły resztki nie p o ­ zostaw iały , lub jeżeli n a w e t b y ła ja k a ś re sz t­

ka, to nie za w iera ła an i ślad u ty ta n u . M o­

że tu b yć p o staw io n y bard zo ła tw o zarzu t, że re sz tk a ty ta n u po o d p aro w an iu k rzem io n ­ ki p o została, pochodzi od dom ieszki izom or- fo w ego b ezw o d n ik a tytano w eg o, k tó re g o sk ład je s t an alo g iczn y z k rzem ion ką: T i 0 2 i S i 0 2; je d n a k z a rz u t ten o d p a rty m oże być n asa m p rzó d tem , że rów nopostaciow ość bez­

w o d n ik a ty ta n o w e g o i krzem ow ego j e s t b a r­

dzo w ą tp liw a i w ym aga dow odzenia, a ja k d o tą d fa k ty tej przy p u szczaln ej rów n o p o sta- ciow ości przeczą. N a stę p n ie z a rz u t ten u p a ­ da jeszcze z teg o w zględu że bezw odnik t y ­ ta n o w y je s t ciałem sam o przez się b ez b arw ­ n y m . N a baczną n a to m ia st u w agę z a s łu g u ­ j e f a k t istn ie n ia zw iązk u T i20 3, k tó ry m a siln ą b ru n a tn o -fio leto w ą b arw ę zupełnie te ­ go sam ego o dcien ia co k w a rc zady m iony i w iele in n y c h m inerałó w w y stęp u jący ch w p rz y ro d z ie w w a ru n k a c h analogicznych.

F a k t te n tem więcej z a słu g u je n a uw zg lęd ­ nien ie w d an y m razie, że zw iązek T i20 3 je s t n ie sta ły , i że b a rw a k w arcu zadym ionego ró w n ie ż dość ła tw o zm ianom ulega; np. z n a ­ ny o d d aw n a je s t sposób o d b arw ian ia k w a rc u zad y m io n e g o p rzez p o d d an ie go d ziała n iu w ysokiej te m p e ra tu ry .

P o d o b n ą do barw y zw iązku T i20 3 p o siad a an a lo g ic zn y zw iązek cyn ow y i zw iązek c y r­

k o n u . G d y więc w id zi się że k w arc, w y stę ­ p u ją c w to w arzy stw ie m in era łó w cy rk o n o ­ w ych, ty ta n o w y c h i cynow ych, stateczn ie p osiad a b ru n atn o -fio łk o w e zabarw ienie, zw a­

n e p o p u la rn ie „z ad y m ien iem ", i w y kazu je

(9)

W S Z E C H Ś W IA T

489 za w arto ść d ro b n y c h dom ieszek ty ta n u , nic

łatw iejszeg o przyp u ścić, że p rz y czy n ą za b ar­

w ienia jeg o je s t rozpuszczony w nim tlenek ty ta n o w y T i30 3, a m oże i analogiczne tlen k i cy n y i cyrkonu.

Że zaw arto ść ty ta n u w p ły w a n a zab arw ie­

nie m inerałów , pom im o że n ajstalszy zw ią­

zek ty ta n u TiO s je s t b ezbarw ny , w nio skuje­

m y z za ch ow an ia się w ielu krzem ianów . T a ­ k ie np. m in e ra ły ja k g r a n a t y 1), w ezuw ia- n y 2), tu rm a lin y 3), p iro k s e n y 4) są tem ciem ­ niej zabarw ione im więcej zaw ierają ty ta n u , lecz w d an y m razie jesteśm y w te m tru d n em położeniu, że n ie w iem y i nie m am y m ożno­

ści stw ierdzić w jak iej form ie ty ta n zn a jd u je się w ty ch m inerałach: czy rozpuszczony tlen ek ty tan o w y , czy dom ieszka izom orfow a g lin o ty ta n ia n u (np. w g ra n a c ie w apniow ym ja k o C a3A l2T i30 12) czy też dom ieszka izo­

m o rfo w a ty ta n o k rz e m ia n u (np. C a:jT i2S is0 12).

S tw ierdzić bow iem m ożem y obecność ty ta n u rozłożyw szy m in e ra ł chem icznie, a p rz y tej operacyi z a traca się zup ełn ie p ie rw o tn y sto ­ p ień u tlen ien ia ty ta n u i o trz y m u je się go w o stateczn ym re zu ltacie ja k o bezw odnik k w a su ty tan o w eg o . W każdym je d n a k r a ­ zie fa k te m z a słu g u ją c y m n a u w ag ę je s t ta okoliczność, że zab arw ien ie ty c h m inerałów rów nież je s t niestało, j a k zab arw ienie k w a r­

cu zadym ionego i p o siad a te sam e odcienie barw y. R óżnica je d n a k polega n a tem , że m in e ra ły te zaw ierają ty ta n u ilości bez p o ­ ró w n a n ia znaczniejsze, niż k w a rc zadym io­

ny, k tó ry zaw iera go ty lk o w znikom e ślady.

T osam o rów nież d a ją do m yślenia ta k zw ane po la pleochroityczne, stateczn ie o b ­ serw ow an e w k ry sz ta ła c h łyszczyków , amfi- bolów, k o rd y e ry tu , a n d a lu z y tu , tu rm a lin u i w ielu in n y ch m inerałów w y stęp u jąc y ch w skałach lu b żyłach zaw ierający ch obok n ich m in era ły ty tan o w e, cyrkonow e i cy ­ nowe.

J) Krzemiany M en s R HI2 S i30 12, w których Me11 = Ca, Mg, F e, Mn, a R UI = A l, Fe, Cr.

2) Krzemiany H Me11,, E 111 S i2Og, Me i R jak w yżej, wodór częściowo zamieszcza fluor.

3) Boroglinokrzemiany składu bardzo złożo­

nego.

4) B. rozpowszechnione krzemiany skałotwór- cze do których wchodzą związki Me S i 0 3, Me1, R2 S i40 12 i Me]I2 R 2 S i 0 6 i ich mieszaniny.

Z anim je d n a k bliżej om ów im y te n szcze­

gół, należy w y jaśn ić pojęcie „pola pleochro- ity c z n e g o “. P olem pleoch roity czn em n az y ­ w am y część k ry sz ta łu silniej lub inaczej za­

barw ion ą niż ca ła jego m asa. W p re p a ra ta c h m ik roskopow ych ze sk a ł w y szlifow anych bardzo często n a p rz ek ro jac h m inerałó w ska- łotw órczych w idzieć się d a ją plam y. P la m y te nie m ają k o n tu ró w w y raźn y ch , brzegi ich ro z p ły w ają się w tle k ry sz ta łu , p lam y te są zazw yczaj u cząstk am i k ry sz ta łu silniej za- barw ionem i albo też w y k a z u ją silniejszą dw ubarw ność, t. j. silniejszą różnicę p o ch ła­

n ian ia różnych części w idm a w dw u p ro sto ­ p ad ły ch k ie ru n k a c h ś w ia tła sp o lary z o w a­

nego.

Otóż k ry sz ta ły m in erałó w wyżej w y m ie­

n ionych, zaw ierające ta k ie po la pleoch ro ­ ityczne, zazw yczaj tra c ą je po o grzan iu k ry ­ ształu , zabarw ienie ty ch pól słabnie, aż w reszcie b arw a całego k ry s z ta łu się w yró-

j

w nyw a. B y ły co p ra w d a p rób y tłu m a cze n ia ty c h pól zn ikający ch po o g rzan iu obecnością

j

w n ich ciał o rganiczn ych , ale tw ierdzenio to k ry ty k i nie w y trzy m u je. P rzedew szystkiem dlaczego te zag adk ow e zw iązki org an iczn e m a ją się sk u p iać i zachow yw ać w p ostaci su b telneg o ro z tw o ru stałeg o w łaśnie w tych zbiorow iskach m in era ln y c h do k tó ry ch sk ła ­ d u w chodzą zw iązki ty tan ow e, cyrkonow e i cynow e. N astęp n ie ta k ie zabarw ienia czą­

stkow e są bard zo rozpow szechnione w m in e­

ra ła c h skałotw órczy ch sk ał n iew ątp liw ie po­

chodzenia ogniow ego, zaw ierających wolne tlen k i żelaza. Jeż eli n aw et p rzy p u ścim y m ożliw ość u tw o rz en ia się i zachow ania zw iązków organ iczn y ch w w a ru n k a c h z a ­ sty g a n ia sk ały w ybuchow ej, to ju ż istn ie n ie spółczesne w d an y m u k ład zie ciał zw iązku o rganicznego i połączeń tlenow ych żelaza bez w zajem nego ich ro z k ła d u je s t ju ż zu p eł­

nie do p rzy pu szczen ia niem ożliw e.

Z d aw ało b y się n a zasadzie tego co rzekło się do tej pory, że będziem y skłonni p rz y p i­

syw ać zab arw ien ie m inerałów alochrom a- ty czn y ch jednej przyczynie, m ianow icie roz­

puszczeniu w k ry sz ta ła c h zw iązków ty ta n u .

P rzeciw tak iej jed n o stro n n o ści m u sim y się

zastrzed z niezw łocznie, są bowiem dow ody

nam acaln e, że zab arw ien ie to m oże być p o ­

w odow ane innem i n aw et dość łatw o dające-

m i się tłu m aczy ć przyczynam i, badaniom

(10)

490

W S Z E C H Ś W I A T

,N« 31 n aszy m p rz y stę p n em i. M am y t u n a m yśli

np. k ry s z ta ły k a s y te ry tu b u d o w y w a rstw o ­ wej. Z n iek tó ry c h w y stęp o w a ń zn an e są k ry s z ta ły tego m in e ra łu sk ład ają ce się ze ściśle do siebie p rz y le g ając y ch w a rstw ; w a r­

stw y ró żn ią się b arw ą: je d n e są fijołkow o- b ru n a tn e , a w in n y ch przew aża odcień czer­

w onaw y. Grdy k ry sz ta ł ta k i p o ddać d z ia ła ­ n iu te m p e ra tu ry d o statec zn ie podw yższonej, w a rs tw y fijołkow e b arw ę tra c ą lub słab n ie w nich ona, zaś w a rstw y o o dcien iu czerw o­

n aw y m czerw ienieją jeszcze silniej, n a b ie ra ­ ją c odcienia rdzaw ego, k tó ry an i chw ili za­

sta n a w ia ć się nie każe nad je g o p rz y czy n ą, g d y ż je s t on ja k n a jc h a ra k te ry s ty c z n ie js z ą cechą tle n k u żelazow ego. Z achodzi w ięc tu ta okoliczność, że tlen ek żelazow y rozpu szczo ­ n y w su b stan cy i k ry s z ta łu k a s y te r y tu pod d ziałan iem te m p e ra tu ry ze s ta n u rozpuszcze­

n ia przechodzi w sta n n ajdrobniejszego ro z ­ p roszenia i w idocznym się staje, a ja k chcą in n i w w a rs tw a c h ty c h za b arw ien ie ty ta n o ­ we zn ik a a p o zo staje za b arw ie n ie żelazow e.

T a k p rzeto w je d n y m k ry s z ta le d a ją się stw ierdzić d w a ro d zaje p rz y czy n z a b a rw ie ­ n ia w ró ż n y ch jeg o w a rstw a c h . T a k ie sa ­ m e zjaw isko w y stęp o w a n ia w a rstw o różnej n a tu rz e za b arw ien ia stw ierd zo n o w k ry s z ta ­ ła c h ru ty lu , a n a ta z u i b ru k itu .

O ile idzie je d n a k o zab arw ien ie m in e ra łu dom ieszkam i zw iązków żelazow ych to sp ra ­ w a ta bard zo często b y w a in te rp re to w a n a niew łaściw ie a zarazem lekcew ażona, ja k d o ­ w iedziem y niebaw em .

P rze d ew szy stk iem bow iem zau w aży ć n a ­ leży, że m ylne je s t rozpow szech n io n e prze­

k o n an ie o zależności siły z a b a rw ie n ia m in e­

rałó w , w szczególności k rzem ian ó w od ilości z a w arty c h w n ich zw iązków żelaza no i

1

*

0

- zum ie się o m ożliw ości w n io sk o w an ia z siły b arw y o przybliżonej zaw arto śc i ty c h zw iąz­

ków. D ow odzi teg o b arw a n iek tó ry c h k rz e ­ m ianów żelazow ych i żelazaw ych. W ięc np.

fa ja lit — o rto k rz em ian żelazaw y F e 2S i0 4—

w sta n ie zupełnej czystości je s t p ra w ie bez­

b arw n y , a rów nież w sp o m in an y pow yżej że­

lazow y n o n tro n it lu b to p a z o lit—g r a n a t że- lazow ow apniow y C a3F e 2S i30 12 — są b arw y jasn o żó łtej.

T o są do w o dy n a to , że m y ln ie u p a try w a ­ no zw iązek p om iędzy siłą z a b a rw ie n ia m ine-

j

ra łu a ilością za w a rty c h w nim dom ieszek l zw iązków żelaza.

Co zaś dotyczę lekcew ażenia tej sp raw y, i to zw róćm y uw agę na to, że bliższe b a d a ­ nia m in erałów żelazow e i żelazaw e zw iązki za w iera ją cy ch przyw odzi do p o zn an ia n ie ­ u ch w y tn e g o przejścia p om iędzy ciałam i alo- c h ro m a ty czn e m i i idyoch ro m atycznem i.

W eźm y n a jp ro stsz e zw iązki żelaza: chlo­

rek żelazow y je s t ciem nożółty, siarczan że­

lazow y — cie m n o b ru n a tn y , rów nież silnie b a rw n e b ru n a tn ie lu b czerw ono są w odziany żelazow e i tle n e k żelazow y. A w ięc jo n że­

laza tró jw arto śc io w eg o je st niew ątpliw ie i w yraźn ie b arw n y . J e d n a k w n iek tó ry ch zw iązkach złożeńszych, ja k np. wyżej p o d a ­ n y n o n tro n it i topazo lit, zw iązk i żelazow e p o siad ają zab arw ien ie zu pełn ie nik łe i słabe.

Je d n a k ż e n ie m ożem y nic pow iedzieć p rz e­

ciw przypu szczeniu, ab y te słabo b arw n e zw iązki sam e przez się, b ęd ąc rozpuszczone w s u b sta n c y i in n ej, nie n a d a w a ły jej silnego zab arw ien ia, ta k j a k np. b ard zo d ro b n a ilość zło ta albo tle n k u żelaza n a d a je szkliw u sil­

ną ciem ną barw ę. J a k więc n ależy z a p a try ­ w ać się np. n a barw ę epidotów ? E p id o ty są to m in era ły , będące m ieszan iną izom orfow ą w o d o ro w apn io w eg o g lin o k rze m ian u i w odo- ro w ap n io w eg o żelazo krzeiń ian u wzoru:

H C a2A l3S i30 13 i H C a2F e 3S i30 13.

B a rw a ich je s t b ard zo urozm aicona: żó łto ­ zielona, pistacyo w o -zielo na do czarno-zielo- nej, często szaro -zielo na rzadziej czerw ona.

! Z je d n e j s tro n y b a rw a epidotów je s t bardzo sta ła , nie u leg a wcale zm ianom pod w p ły ­ wem czy nn ikó w fizycznych, czem d aje do m yślenia, że ep id o ty są m in erałam i id y o ­ ch ro m aty czn em i; z drug iej je d n a k s tro n y u t a r t y w m o źd zierzu s ta ra n n ie każd y ep id o t zam ien ia się w b ia ły proszek o b ard zo n i­

k ły m odcien iu żó łtaw ym lu b zielonaw ym , a n a s tę p n ie w cale niem a żad nej zależności p om iędzy ilością zw iązku żelazow ego a siłą zab arw ien ia. N iepo dob na w ięc w yrokow ać, czy k o lo r ep id o tu je s t zw iązany niero złącz­

nie z c h a ra k te re m jeg o cząsteczki chem icz­

nej, czy te ż je s t w ynikiem rozpuszczenia

zw iązk u żelazow ego w zw iązku glinow ym .

Ile ra z y k toś, o pierając się n a stałości i sile

z a b a rw ie n ia ep ido tó w , ch ciał dow odzić ich

(11)

No 81

W S Z E C H Ś W IA T

491 idy ochrom atyczności, zaw sze oprócz d ow o­

dów p o d an y c h przed ch w ilą zw racano m u u w agę n a to , że g ra n a ty w apniow e, k rzem ia­

n y ta k pok rew n e ep idotom , są niezm iernie w b arw ie urozm aicone, m a ją odcienie od n a j­

jaśn iejszy c h do najciem n iejszy ch , barw a ich je s t bardzo sta ła i nie m a najm niejszego zw iązku pom iędzy siłą ich b a rw y a z a w ar­

tością w n ich żelaza: jasn o - i ciem no-czerw o­

ne, b ru n a tn o -cze rw o n aw e i brązow e odm ia­

n y g ra n a tó w w yk azały jed n ak o w y zupełnie sk ład chem iczny, a znów przeciw n ie bardzo różniące się chem icznie p o s ia d a ły pozór bez­

w zględnie jed n ak o w y . S to im y więc tu w o­

bec praw dziw ej zagad k i: nie je s t to z pew no­

ścią b arw a id y o ch ro m aty czn a, ale rów nież n iepodobieństw em je s t podciągać ją pod ka- teg o ry ę zjaw isk, w y w o łan y ch przez rozpusz­

czenie zw iązk u żelazow ego.

G łębsze stu d y a krzem ianów żelazaw ych lub zaw ierających ich dom ieszki izom orfow e dopro w ad ziły w łaśnie do p o g ląd u n a z a b a r­

w ienie ja k o w ynik rozpuszczania przez ciało zw iązków b arw iących. W eźm y np. oliw in.

M inerał te n je s t m ieszan in ą izom orfow ą or- to k rze m ia n u m agnezow ego M g2S i0 4 i orto- k rz em ian u żelazaw ego F e 2S i0 4. O ddaw na znane były p rzejścia oliw inu w se rp e n ty n i zarazem w y p e łn ian ie szczelinek k ry ształó w oliw inu w o dzianam i żelazow em i, w ydzie­

lającym i się w ty m procesie przejścia sub- stan cy i oliw inow ej w serp en ty n o w ą. G d y proces ten p o su n ię ty je s t daleko, b arw a k r y ­ s z ta łu zro zum iała je st łatw o : k ry s z ta ł staje ciem n o -b ru n atn y , a m ikroskop w yraźn ie w ykazuje w szczelinach sk u p ien ia b ru n a t­

n y c h w odzianów żelazow ych. Co je d n a k dotyczę św ieżych, n ie d o tk n ięty ch jeszcze rozkładem ziarn i k ry sz ta łó w oliw inu, to opisyw ano przezroczyste i jed n o ro d n e k r y ­ ształy oliw inu bezbarw ne, zlekka żó łta ­ we, zaróżow ione, czerw onaw e, czerw ono-bru- n a tn e i w szy stk ie je m iano za w je d n a k o ­ w ym sto p n iu świeże, poniew aż analiza ch e­

m iczna nie w y k ry w a ła w n ich nic więcej po­

n ad orto k rzem ian m agnezow o-żelazaw y a m i­

k rosk o p nie w y k a zy w ał w ich k ry sz ta ła c h ż ad n y ch niejednorodności ani też w tó rn y ch ciał obcych. G d y je d n a k sp ra w ę tę poczęto b adać na drodze d ośw iadczalnej, okazało się, że w całem znaczeniu świeże, czyste i p ier­

w o tn e k ry s z ta ły oliw inu są ty lk o zupełnie

bezbarw ne. W szelkie zaś zab arw ien ie ich je s t oznak ą rozkładu. S tw ierd zo n o zaś to przez po d d aw an ie oliw inów d ziałan iu w y so­

kiej te m p e ra tu ry w w olnym p rz y stęp ie tle ­ nu. G d y m ianow icie poczniem y p ły tk ę oli­

w in u w yp alać i zarazem obserw ow ać j ą przez m ikroskop, to w idzim y ja k ona z bezbarw nej zw olna różow ą, potem b ru n a tn ą się staje nie trac ąc jedn orod ności a ty lk o u leg ają c pew nej zm ianie sp ó łczy n n ik a z a ła m an ia i dw ójłom - ności św ietlnej, a potem dopiero zaczyna m ętnieć od zjaw iająceg o się w niej tlen k u żelazowego. Z dośw iadczeń ta k ic h w n io sk u ­ jem y zatem , że oliw in zdolen je s t w stan ie stały m za sp ra w ą te m p e ra tu ry wysokiej po­

ch łan ia ć tlen; tle n p o chłon ięty przez ten krzem ian żelazaw y u tle n ia go, przeistacza w k rzem ian żelazow y, k tó ry rozpuszcza się w stały m o bw inie n ad a ją c m u b arw ę i zm ie­

n iając nieco jeg o w łasności optyczne. Im dłużej w y palać będziem y oliwin, tem więcej tw o rzy się w n im zw iązku u tlen ion ego , tem ciem niejsza je g o barw a, w reszcie g d y ilość tego now opow stającego zw iązku kres pew ien przejdzie jed n o ro d n o ść k ry sz ta łu zostaje za­

kłócona, poczyn a się już w idoczny przez m ik ro sko p ro z k ła d su b stan cy i oliw inow ej i w ydzielanie d o strzeg aln y ch ilości tle n k u żelazow ego i in n y ch p ozo stały ch p ro d u k tó w rozk ład u.

T akiesam e dośw iadczenia czynione były z zieloną h ornb len d ą, k tó ra w ty ch w a ru n ­ k ac h ek sp e ry m en tu p rz eistaczała się w silnie zabarw ion ą ciem n o -b ru n atn ą i z ja sn e m i od­

m ianam i k o rd y e ry tu , k tó re staw a ły się p o ­ tem w yraziście kolorow em i i pleochroitycz- nem i.

F a k ty więc ta k ie n asu n ęły m yśl zasto so ­ w a n ia poglądów van t ’H o ffa o ro ztw o rach stały ch , a prócz tego g ru n to w n ie zm ieniły pojęcie świeżości m inerału.

J a k w idzim y więc, k w esty a, z pozoru p ro ­ sta, zaw iera b ard zo w iele ciem nych szczegó­

łów a zarazem w chodzi w zakres bardzo g łę ­ bokich zm ian w istocie ciała stałego.

G d y je d n a k o d k ry to prom ienie katodow e, prom ienie x i p ie rw ia stk i prom ieniotw órcze, p rz y b y ły w m atery i om aw ianej fa k ty nowo ale ró w n ie albo i więcej jeszcze zagadkow e.

T a k np. ciem no-niebieskie fluoryty, od­

barw io ne zu pełn ie przez ogrzew anie, w ra c a ­

ją do swojej b a rw y pierw otn ej po d łu g iem

(12)

492

W S Z K C H Ś W IA T

JMÓ 31 d z ia ła n iu n a nie p rom ieni x a ta k ż e p ro m ie­

ni kato d o w y ch . T o sam o zu p e łn ie dzieje się z błękitnem i k ry sz ta ła m i soli k am ien n ej. T en o sta tn i p rz y k ła d szczególnie j e s t w ażn y ja k o a rg u m e n t w k ry ty c e ró ż n y ch poglądów n a p rz y czy n ę za b arw ie n ia , ile że d łu g o bardzo u trz y m y w a ł się p o g ląd p rz y p isy w a n ia p rz y ­ czy n y zab arw ien ia b łęk itn eg o soli k a m ie n ­ nej ciałom o rg anicznym . P o w o ły w an o się p rz y te m n a sp ó łistn ien ie fo rm a cy i solonośnej z fo rm a cy ą w osku ziem nego i oleju sk a ln e ­ go. D ośw iadczenie je d n a k z prom ien iam i x pogląd te n obala doszczętnie, nie m oże tu być bow iem m ow y o zw iązkach o rg a n ic z ­ n ych jeżeli zab arw ien ie u s u n ię te przez ogrze­

w anie w ra c a za sp ra w ą p ro m ien i x . Grdyby zab arw ien ie było spow odow ane obecnością ciał o rg a n ic zn y ch , to po ich zniszczeniu d ziałan iem te m p e ra tu ry w ysokiej nie m o ­ g ło b y ju ż być p rzyw rócone ż a d n y m c z y n n i­

kiem fizycznym .

J e s t jeszcze pew ien zakres zjaw isk, o k tó ­ ry m przem ilczeć nie m ożna g d y się rozstrzą- sa sp raw ę b arw y m inerałów , m ianow icie fos­

forescen cya i anom alie o p ty c z n a m in era łó w alo ch ro m aty czn y ch .

P o d w zględem fo sforescencyi w iele m in e­

rałó w zachow uje się p odobnie ja k pod w zg lę­

dem zab arw ie n ia alochrom aty cznego. W ie­

le m in erałó w w y k a zu je fo sfo rescencyę nie w k a ż d y m sw oim g a tu n k u a ty lk o w p ew ­ ny ch szczególnych odm ian ach . N ie m ożem y

więc uw ażać fosforescencyi za specyficzną w łaściw ość ich cząsteczki, lecz u p a tru je m y je j p rzyczyn ę w ja k ic h ś ciałach czy zjaw iskach w tó rn y ch , akcesorycznych. P rz y te m nie n a ­ leży zap om inać o tem , że fo sfo rescen cy a z a ­ zw yczaj zn ik a po n ie z b y t n a w e t silnem o g rz an iu m in e ra łu i p rz y w ra c a się pod d zia­

łan iem p ro m ien i x lu b p ro m ien i k ato d o w y ch . W ein sc h en k tw ierd zi, że tru d n o je s t z a p a try ­ wać się n a to inaczej ja k ty lk o w sposób t a ­ ki: fo sforescencyą w y w o łu ją w m in erale m i­

n im aln e d ro b n e dom ieszki i są one ta k z n i­

kom e, że na d rodze ^chem icznej nie m ożna ich w y k ry ć i poznać, je d n a k w p ły w a ją one w sposób nam n ie z n a n y na w łasn o śc i fizycz­

n e m in era łu . Jeż eli są one b arw n e, czy sa ­ me przez się czy po rozpuszczeniu w stałem ciele, n a d a ją m in erało w i kolor, jeżeli zaś są bezbarw ne, m o gą w pływ ać w sposób inny, w d a n y m n p. ra zie m ogą n a d a w a ć m in e ra ­

łowi w łasność fosforescencyi. A więc fosfo­

rescencya i zab arw ienie m o g ą pochodzić od przy czy n analogiczn ych , ale m ogą się z ja ­ wiać zup ełnie od siebie niezależnie.

Co dotyczę ta k zw an y ch anom alij o pty cz­

nych, to zd a w n a zn an y je s t fa k t, że w iele k ry sz ta łó w u k ład u re g u la rn eg o , k tó re ze sw ojej sy m etry i w in n y nie polaryzow ać św ia tła elip ty cznie, je d n a k w y k a zu ją w y ­ ra ź n ą dw ójłom ność. T ak ie dw ójłom ne p o ­ m im o p rzy należno ści do u k ła d u re g u la rn eg o c iała nazw an o o ptycznie anom alnem i. Te an om alie op tyczne, ja k bliższe b a d a n ia w y­

k az ały , m o gą m ieć bardzo w iele ró żn o ro d ­ nych przy czy n i są najro zm aitszeg o rodzaju.

L ecz m iędzy innem i zw rócono uw ag ę na n iezap rzeczon y zw iązek w w ielu razach p o ­ m iędzy obecnością anom alij o p tyczn ych i za­

b arw ien iem aloch rom atycznem . T ak np. im ciem niejsza je s t b a rw a flu o ry tu ty m siln ie j­

sza j e s t jeg o dw ójłom ność, g d y bezbarw ne teg o m in erału okazy zacho w ują się pod w zględem o p ty czn y m n orm alnie, t. j. są zu ­ p ełn ie jed n o ło m n e. Jeszcze więcej d a ją do m y ślen ia w ty m w zględzie k ry sz ta ły g ra n a ­ tów . J a k wyżej ju ż m ieliśm y sposobność się dow iedzieć, n ajró żn o ro d n iej zabarw io ne g ra n a ty nie w y k azu ją ró żn icy w sw oim sk ła ­ dzie chem icznym ; no i w ogóle w szeregu g ra n a tó w w ap nio w ych nie m ożem y m ów ić 0 zależności zab arw ie n ia od izom orfow ych dom ieszek zw iązków żelazow ych g d y ż za­

ró w n o g ro s id a r—g ra n a t glinow ow apniow y, j a k to p azo lit — g r a n a t żelazow ow apniow y, są p ra w ie bezbarwme. A le za to dostrzeżono 1 stw ierd zo no n iew ą tp liw ą zależność c h a ­ ra k te ry s ty c z n ą pom iędzy zachow aniem się op ty czn em g ra n a tó w a ich zabarw ieniem . M ianow icie b ru n a tn e g ra n a ty n ajró ż n o ro d ­ n iejszy ch w y stęp o w a ń są najsiln iej d w ó j­

ło m n e, jasno -czerw o n e m a ją ju ż d w ójłom ­ ność słabszą, a w iśniow o-czerw one, k tó re chem icznie p ra w ie są id en ty czn e z pow yż- szem i, p ra w ie są zupełnie jednołom ne. P od w pływ em p ew ny ch dośw iadczeń nad m iesza­

n in am i izom orfow em i sprow adzano fa k t do ­

p iero co p o d an y na izom orfizm . W iadom o

bow iem o d d a w na, że k ry sz ta ły a łu n u glin o-

w osodow ego, glinow op otasow eg o i glinow o-

am onow ego są zup ełnie jedn ołom ne, k ry sz ta ­

ły zaś o trzy m a n e z ro ztw o ró w m ieszanych,

a w ięc będące m ieszanin am i izom orfow em i

Cytaty

Powiązane dokumenty

W obec tego okazało się rzeczą pożądaną znaleźć jak ąś bardziej zadaw alającą odpowiedź na pytanie, w jaki sposób układ słoneczny m ógł dojść do

trzu. K atalepsya jest, podłu g Bernheima, zjawiskiem zależnein od suggestyi.. W s zy stk ie w yżej w ym ienione fa ­ zy snu hypn otyczn ego nie odgraniczają się

G iy grzybnia, z zewnątrz przebiwszy naskórek, raz się dostanie do wnętrza kłączy, szybko się w nich rozprzestrzenia, ponieważ najcieńszemi wypustkami swych

dzina ta nie ma już dziś przedstawicieli, a najbliższa jest jętek, od których się jednak różni żyłkowaniem skrzydeł i rozwiniętą drugą, a raczej trzecią

mu siła ciężkości teraz się opiera, ciężarek przeto podnosi się coraz w olnićj, aż wreszcie unosząca go prędkość wyczerpuje się zupeł=>. nie, ciężarek

rożytnych autorów i w przypiski własne zaopatrzył, spisem ważniejszych wydań dzieła, wspominanych w niem Lekarzy, opisanych przez autora operacyj chirurgicznych i

żają słabsze, które powstały drogą płciową przez skrzyżowanie się mało pokrewnych z sobą rodziców. Pierwotnie u roślin płci były rozdzielone na odrębnych

to samo da się powiedzieć o powietrzu, dostar- czanem do płomieni w sposób powyżej już wzmiankowany.. W lampach gazowych