Mi. 2 7 (1413). W a rs z a w a , dnia 4 lipca 1909 r. T om X X V I I I .
TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.
P R E N U M E R A T A „ W S Z E C H Ś W IA T A ". PREN U M ERO W A Ć MOŻNA:
W W arszawie: ro c z n ie r b . 8, k w a rta ln ie rb . 2. W R e d a k c y i „ W s z e c h ś w ia ta " i w e w sz y stk ic h księgar- Z przesyłką pocztową ro c z n ie r b . 10, p ó łr . rb . 5. I n iach w k ra ju i za g ran icą.
R e d a k to r „W szechśw iata'* p rz y jm u je ze sp raw am i re d a k c y jn e m i c o d z ie n n ie o d g o d z in y 6 d o 8 w ieczo rem w lo k alu re d a k c y i.
A d r e s R e d a k c y i: K R U C Z A 3 2 . T e le f o n u 8 3 -1 4 .
H O R M O N Y.
W złożonym m echanizm ie życia s y ste m n e rw o w y zw ierząt wyższych speł
nia czynności łącznik a pomiędzy rozmai- tem i częściami u s tro ju i pomiędzy o rg a nizm em a św ia te m zew n ę trz n y m . Zape
w nia prócz tego s k o ordy n ow an e działa
nie narządów p rze strz e n n ie od siebie od
d alonych. Komórki nerw ow e działają j a ko sta c y e ce ntraln e , w łókna ja k o prze
wodniki, przenoszące pobudzenia z ze
w n ą trz i z w e w n ątrz.
S ta rlin g *) zwrócił j e d n a k niedaw no u w a g ę n a s z ere g faktów koo rd y n ac y i p o między n a rz ą d a m i oddalonem i od siebie, w k tó ry c h s y s te m n erw o w y nie spełnia żadnej f u n k cy i pośredniej^ Zjaw iska te m ożna w y ja ś n ić przez działanie innego
*) Starling: „Die cliemiche Koofdination der K o rp ertatig k eiten .“ 1906.
Bayliss i Starling: „Die chemische Koordina- tion der Funktioneii des Korpers". 1906.
Setefer: „The H orm ones w hich are contained in Animal E xtracts, Their physiologieal Effects".
1909.
m echanizm u. Sprow adzają się one do n astę p u jąc e g o schem atu: su b sta n c y a , w y
tworzona w narządzie A może by ć p r z e niesiona przez k re w do narządu B i dzia
łać n a ń jako bodziec — a więc łączyć czynności A i B bez w spółudziału po
śre d n ik a nerwowego.
S ta rlin g proponuje nazw ę hormonów (op|j. 7 .o) = pobudzam) dla czynników c he
micznych, które w ten sposób w a r u n k u ją koo rd y n ac y ę narządów oddalonych. H or
mony są po większej części w ydzieliną w e w n ętrzn ą p ew n ych gruczołów. Każdy horm on m a do pew nego sto pnia o g ra n i
czoną sferę działania, t. j. pewien o k r e ślony narząd, w którym , przeniesiony p r ą dem krw i, spełnia rolę bodźca.
Rozpatrzm y pokrótce najw ażniejsze z hormonów.
Przed innem i należy tu d w u tle n e k w ę gla. J e s t on horm onem ośrodka o d d e chowego. W iadom o, że r u c h y od decho
we zależą od ośro d k a nerw owego, m ie szczącego się wr mózgu przedłużonym.
Stąd wychodzą im pulsy rytm iczne, po
w odujące sku rcz mięśni oddechowych i um ożliwiające wejście p o w ietrza do płuc. Gdy organizm w s k u te k wzmożo
nej p ra c y mięśniowej potrzebuje znacz-
418 W SZ E C H SW IA T JSfó 27
nej ilości tle n u — n a ty c h m ia s t w zm ag a się czynność oddechow a; r u c h y k la tk i piersiowej s ta ją się częstsze i głębsze, a stąd w y n ik a zupełniejsze odśw ieżenie pow ietrza w płucach.
W iększość uczo n y ch z R o se n th ale m (1862 r.), Dohm enem , Pfliigerem (1865 r.) i t. d. p rzyjm uje, że p obudzenia o śro d ka oddechowego o d b y w a ją się drog ą ch e m i
czną. Mięsień, k u r c z ą c się, p ochłania tlen i w y tw a r z a b e z w o d n ik w ęglow y, k tó ry z a tr u w a krew . D ośw ia dc z en ia ich w y kazują, że bodźcem n o rm a ln y m , p o d trz y m u ją c y m r y tm ic z n ą czyn n o ść o śro d k a oddechow ego i p r z y s to s o w u ją c y m j ą do p otrzeb o rg an iz m u j e s t ow a z a w a rto ść tru c izn y we krw i, odżyw iającej te n ośro
dek. W o b e c z a tru c ia k rw i b e z w o d n ik ie m w ęg low y m pob u dzenie o śro d k a w z ra sta , a w raz z niem i od d y c h a n ie s ta je się co
raz en e rg icz n ie jsz e i o dw rotnie. D o ś wiadczenia n a d k rą ż e n ie m k rz y ż o w a n e m u dwu psó w (1889 r.) p o tw ie r d z a ją w z u pełności tę teoryę. Ju ż M iescher-Rusch stwierdził, że b o g a c tw o tle n u ma ty lko znaczenie w tó r n e dla o śro d k ó w o d d e c h o w y c h — i że j e d y n i e obfitość CO, m a z n a czenie r e g u la to r a o d dy c h a n ia . W y s t a r czy zm niejszyć stężenie C 0 2 we krw i t ę tniczej przez w s trz y k n ię c ie ro z tw o ru so dy dla w yw o łan ia sp a d k u w o dd y chaniu . H ougardy i Mosso p o tw ie r d z a ją te spo-
Jstrzeżenia.
B a d a n ia B aylissa i S t a r l in g a nad se- k r e t y n ą w y k a z a ły działanie je j, j a k o h o r monu. W chwili, g dy k w a ś n a miazga, pochodząca z d z iałan ia soku ż o łą d k o w e go na p o k a rm , wchodzi do d w u n a s tn ic y , lub pierw szej części kisz e k cien k ich , r o z poczyna się obfite w ydzielanie so k u t r z u stkow eg o i żółci. W iadom o, że z a sa d n i
czym w a ru n k ie m w ydzielania so k u t r z u stkow ego i żółci j e s t w ła śn ie zetknięcie k w a s u z błoną śluzow ą kiszek. W s z y s c y fizyologowie p rzyp u szczali do n ie d a w n a , że chodzi tu o wydzielinę odruchow ą, k tórej p u n k te m w y jścia j e s t p o d rażn ie
nie nerw ów czuciow ych t k a n k i d w u n a s tnicy przez zetknięcie się z kw asom , lecz nie dało się d o k ład n ie oznaczyć dróg nerw ow y ch dla tego odru ch u. W 1900 roku W e rth e im e r i Popielski zu pełnie ;
niezależnie od siebie stwierdzili, że dzia
łanie k w a s u na błonę d w u n a stn ic y , lub kiszek cienkich, w y w ołuje obfite w y d z ie lanie so k u trzustko w eg o, pomimo wycię
cia ne rw ó w błędnego i trzewiowrego i zni
szczenia mlecza. Należy zatem p r z y p u ś cić istnien ie o d ru ch u obwodowego, m a jąc e g o ośrodek w w ęzłach u k ła d u współ-
czulnego.
Z doświadczeń Baylissa i S ta rlin g a (1902 r.) w ypływ a, że zjaw isko zachodzi n a w e t wówczas, gdy w y cin ek p o d le g a ją cych dośw iadczeniu kiszek został pozba
w iony wszelkiego zw iązku n erw o w e g o z o r- ganizm em i je d y n i e połączony z n im j e s t n a c zy n ia m i krw ionośnem i. Komórki wy- dzielnicze trz u s tk i są zatem pobudzone w d a n y m p r zy p a d k u przez s p e cy a ln ą s u b s ta n c y ę , se k re ty n ę , k tó ra tworzy się w błonie śluzowej kiszek pod w pływ em z e tk n ięc ia z k w a s e m i k tó rą n astę p n ie k re w przenosi do trz u s tk i. W ydzielina t a istn ieje w błonie kiszek j a k o pro-se- k r e t y n a bierna; kwras p r z e i s ta c z a j ą w s e k r e t y n ę czynną. J e s t ona p raw d op od ob nie s u b s ta n c y ą dosyć p r o s tą o nieznacz
n y m ciężarze cząsteczkow ym . Roztwór je j bardzo c z y nn y o trz y m ać można przez rozcieranie błony śluzowej z pierwszej części kiszek w kwasie solnym ( ro z tw ó r 4 na l 0 0 0 ). W y s ta r c z y w s trz y k n ą ć 1 cm 3 teg o ro ztw o ru do kiszek psa, by w y w o łać obfite wydzielenie soku trz u s tk o w e go i żółciowego.
W ten sam sposób działanie p r o d u k tów t ra w ie n ia ciał białkowych, np. pro- peptonów, n a błonę śluzową żołądka od
byw a się bez p rzerw y , pomimo usu nię
cia nerw ów . Tw orzy się bow iem w s k u te k podrażnienia pro peptonem błony ś l u zowej czyli gruczołowej żołądka spe- c y a ln y rodzaj s e k re ty n y , k tó ra przenie
siona z k rw ią do gruczołów z p e p s y n ą I pobudza ich wydzielanie.
W y d z ie lin y w e w n ę trz n e p ow stają w gruczołach nie m ający ch żadnego u jścia n a z ew n ą trz. Tu należą nadnercze, gru-.
czol ta rc z y k o w y i p r z y s a d k a (hypophysis).
W y tw a r z a n e w nich s u b s ta n c y ę do stają
się do k rw i d ro g ą w ydzielania w e w n ę
trznego i z je j prąde m prze n o sz ą się do:
JMś 27 W SZEC H S W IAT 419
in n y c h części ciała, w p ły w a ją c n a ich odżywianie, lub pobudzenie.
B adania n a d gruczołem tarc zy k o w y m (Reverdin 1882 r., Kocher 1883 r.) w y k a zały, że usunięcie go u człowieka w y wołuje zab u rz e n ia w odżywianiu, w s t r z y m aniu w zrostu, o db arw ien ie tk anek, n a b rzm ienie tw a rz y i kończyn, osłabienie m ięśniowe oraz in te le k tu a ln e , j a k również różnorodne z a b u rz e n ia nerwowe. Zwie
rzęta, k tó ry m w y cięto gruczoł tarczyko- wy, u m ie ra ją w k ró tc e po operacyi (Schiff, A lbertoni, Tagozzi i inni). N a to m ia st za- strz y k n ię c ie zw ierzęciu operow anem u s u b s ta n c y j, w y tw a r z a n y c h przez te n g r u czoł, u trz y m u je życie. Działanie soku t a rc z y k o w a te g o j e s t praw dopodobnie za
leżne od k ilk u su b s ta n c y j, z k tó ry c h n a j w a ż n iejszą j e s t ty ro jo d y n a B a u m a n a (1905 roku), bo g a ta w fosfór i jod. Zapewne niszczy ona, lub n e u tra liz u je p ro d u k ty tru ją c e , k tó ry c h n a g ro m adzen ie w mo
czu i w su ro w icy k rw i stw ierdzono po u sunięciu gruczołu. Działanie nadnerczy polega podług C ybu lskiego na wlew aniu do krw i d ro g ą w yd zielan ia w e w n ę tr z n e go s u b s ta n c y i, p od trz y m u ją c ej norm alną pobudliwość kilk u ośrodków nerw ow ych, t y c h mianowicie, które rządzą zwęża
niem się n aczyń, u trz y m u ją c ciśnienie tętnicze n a je g o w ysokim poziomie. W ia domo, że pod ob ny wpływ w y w ie ra w y ciąg z na d n e rc z y . T ak a n in e i Aldrich otrzym ali równocześnie adrenalinę, którą Stolz (1904 r.) i Dakin (1905 r.) sp re p a rowali s y n te ty c z n ie . A dre n a lina j e s t w y
tw o re m s u b s ta n c y i rdzeniowej n a d n e r
czy, t. j. tej ich części, k tó ra w edług Balfoura ma to samo pochodzenie em- bryonalne, co i s y s te m wielki współczul- szy. L ew an do w sk i (1899 r.), M eltzer(l905 r.) i inni wykazali, że działanie a d re n a lin y na rozm aite n a rz ą d y (np. naczynia serca, źrenicę, kiszki, pęcherz) j e s t wy- ! borcze i o db yw a się wyłącznie za pośred
n ictw e m węzłów u k ład u współczulnego.
Brown Sćq uard, Tizzoni, Langlois i in ni stw ierdzili, że usunięcie nadn erczy j e s t śm ie rte ln e d la ssaków , p tak ó w i żab; j
zwierzęta, k tóre są ich pozbawione, w y
k a z u ją osłabienie mięśniowe, w yw ołane ; przez paraliż b laszek końcow ych nerw ów
ruchow ych. S saki um ie rają z u duszen ia s k u tk ie m paraliżu mięśni oddechowych, j a k w razie z a tru cia k u ra rą . Ciśnienie
tętnicze j e s t wówczas bardzo słabe.
P r z y s a d k a (hypophysis) m a praw d o p o dobnie specyalny w p ływ na w zrost t k a n e k s k u tk ie m w lew an ia do k rw i je d n e g o lub kilku hormonów, d ziałających na t k a n k i bądź bezpośrednio, bądź za po ś re d n ic tw em s y s te m u nerwowego.
Działanie hormonowe trz u s tk i zostało zba d an e przez van M ehringa i Minkow- skiego (1889 r.), k tórzy stw ierdzili, że usunięcie jej wyw ołuje u k azan ie się n a d m ia ru cukru i j e g o osad w moczu. Po
zostaw ienie zaś choćby k a w a łk a trz u s tk i zapobiega chorobie, podobnie j a k i za- strz y k iw a n ie e k s t r a k t u wodnego tk a n k i trzustkow ej.
T rz u stk a z a te m poza udziałem w t r a wieniu w pływ a na asym ilacy ę i dezasy- milacyę c u k ru za pośredn ictw em w y t w a rzan ych przez się hormonów. L agnesse (1905 r.) dowiódł, że czynność wydzieli
ny w ew n ętrzn ej trz u s tk i j e s t zlokalizo
wana w tk ance w y sepek L an g e rh a u sa . W reszcie nadzwyczaj rozległe j e s t dzia
łanie hormonów gruczołów płciowych.
Brown S ć ą u a rd zwrócił u w ag ę na w y dzielinę w e w n ętrzn ą jąd e r; przypuszcza on, że su b s ta n c y ę w y tw a rz an e w ją d r a c h m ężczyzny dojrzałego zostają pochłonięte i d ro g ą krążenia rozpowszechnione po całym organizmie, gdzie w yw ołują ogól
ne pobudzenie nerwowe, a s tą d wzmoże
nie e nergii m ięśniow ej. Zapewne te sa
me pierw ia stk i w y w ołu ją prag n ie n ia płcio
we; one to w p ły w a ją n a pojaw ienie się zmian c h a ra k te r y s ty c z n y c h w okresie dojrzewania: rozw oju k r ta n i i uwłosienia.
Po k a stra c y i b ra k hormonów ją d ro w y c h w pływ a n a zan ik d ru g orz ę dn yc h znamion płciowych. Podobnie u sunięcie ja jn ik ó w u m łodych sam ic staje n a przeszkodzie norm alnem u rozwojowi macicy. Halban (1900 r.), Marshall i Jolly (1895 r.) i inni zauważyli, że wpływ operacyi może być zneutralizow any przez zaszczepienie j e dnego z ja jn ik ó w w jak ie jk o lw ie k b ą d ź odległości od ich położenia normalnego.
Można n a w e t użyć j a j n ik a innej samicy.
Inne przejaw y życia płciowego z n a jd u ją
420 W S Z E C H Ś W IA T K o 27
się u sam ic ssak ó w rów n ież n ie w ą tp li
wie pod w pływ em horm onów , np. z -da
w nego d ośw ia d cz e n ia Gołtza (1874 r.) w y nika, że n a w e t zniszczenie połączeń n e r w ow ych pom iędzy n a rz ą d a m i płciowem i a wyższem i o śro dkam i s y s te m u n e r w o w ego nie zakłóca c zy n no ści płciowych:
zwierzę może zostać zapłodnione, z aro dek rozw ija się norm alnie, zarów no j a k i gru czo ły m leczne, k t ó r y c h w y d zielina po jaw ia się w sposób n o rm a ln y . R ib b e rt (1898 r.) zaszczepił u sa m ic y św ini i n d y jsk ie j g ruczo ł m leczny w okolicach ucha; po zapłod nieniu z w ierzęcia gruczoł rozw inął się no rm alnie i wydzielał m le ko, pomimo b r a k u połączenia n e rw o w e g o z n a rz ą d a m i rozrodcźemi. Pfister p o w tó rzy ł to samo dośw iadczen ie z s a m ic ą królika.
H ypertrofia gruczołów p iersio w y c h koń- j
czy się z w y dan iem n a ś w ia t m łodych, rów nocześnie rozpoczyna się w ydzielanie m leka. Nowe d ośw iad czen ia S ta r l in g a i p an n y L ane Claypon, d o k o n a n e n a s a m ic a ch królik a w y k a z a ły , że horm on, k tó ry podczas ciąży w y w o ły w a ł hyper- troflczny rozwój gruczołów piersio w y ch , pochodzi z t k a n e k z a ro d k ó w ,— p rz e n ik a on przez łożysko do o rg a n iz m u m a c ie rzysteg o , poczem z k r w ią z o staje p r z e niesio n y do gruczo łó w p ie rs io w y c h m a tki.
D ośw iadczenia p a n n y C laypon i S t a r linga, dokonane n a d ziew iczych s a m i
cach królików, p o tw ie r d z a ją w z u p e łn o ści ich teoryę. Codzienne w s t r z y k i w a nia, pochodzące z zarodków , bądź z t k a n e k m acicy, łożyska, lub ja jn ik ó w , d ały , re z u lta t w yraźny: je d y n ie w s trz y k iw a n ia pochodzenia zarodkow ego w y w a rły c u downe działanie. Gruczoły mleczne, z a ledw ie d ostrzeg alne u sam ic niezapłod- n io n y c h — rozw ijały się pod w p ły w e m , ty c h s u b s ta n c y j, j a k g d y b y podczas ciąży. | W zw iązku z działaniem ty c h hormo- j nów z o sta je w y ja ś n io n a s p ra w a w y d z ie - ; la n i a m le k a po urodzen iu m łodych. Nie zależy ono — od pobudzeń h orm onów z a n ik ają ce j macicy, ani ja jn ik ó w , gdyż n a w e t usunięcie m acicy u zapłodnionej s a m icy nie p o w s trz y m u je w y t w a r z a n i a się mleka. Musi tu zatem d ziałać w strzy-
m ująco horm on tk a n e k zarodka; g d y one z o staną u s u n i ę t e - z a c z y n a się w ydzielać p r o d u k t n a b rz m ia ły ch gruczołów.
S ta rlin g i je g o w spó łpraco w n iczka w y kazali, że usunięcie zaro d k a n a w e t w okresie ciąży w yw ołuje wydzielinę; lecz o p e ra c y a ta m usi być dokonana conaj- mniej w 15 dni po zapłodnieniu, t. j. g d y m ożna j u ż zauw ażyć hypertrofię g ru c z o łów.
M enstruacya, tworzenie się ja j, pobu
dzenie płciow e—z d a ją się również pozo
sta w a ć w zależności od d ziałania h orm o nów, 'w y tw a rz a n y c h przez n a rz ą d y ro z rodcze. F r a e n k e l (1903 roku), M arshall i Jo lly (1905 r.) stw ierdzili, że usunięcie ja j n ik ó w p rz e ry w a te zjaw iska; w s t r z y knięcie zaś w yd z ie lin y jajn ik o w e j p o w o d u je ich ukazanie się ponowne.
Ciała żółte, tw orzące się po owulacyi, są również siedliskiem innej wydzieliny w e w n ętrzn e j, k tó ra m a znaczenie w po cz ą tk u ciąży w chwili u m iejscow iania się jajk a .
SchifT, a później lle rze n przem aw iają za w ydzielaniem w e w n ę trz n e m śledziony, k tó re w e d łu g n ich odpowiada funkcyi try p s y n o tw ó rc z e j. S u b s ta n c y a czynna śledziony prze k sz ta łca p ro fe rm e n t t r z u s tk i n a ferm en t czynny, czyli try p sy n ę . G achet (1897 r.), a w o statn ich czasach P u g lie s e (1908 r.) potw ierdzili ich tw ie r dzenie.
Brown S e ą u a rd i A rsonval zaliczają też do horm onów wydzielinę w e w n ę tr z n ą nerek, inni — s u b s ta n c y ę gruczołów ślinow ych, k tó ra służy do pobudzenia w ydzieliny soku żołądkowego.
W s z y s tk ie horm ony m ają p raw d o p o dobnie w zględnie p r o s tą budow ę c h e m i
czną. Są one z apew n e n o rm a ln y m p ro d u k t e m zw ykłego m etabolizm u tk a n e k . In te r w e n c y a ich w y d a je się niezb ęd ną dla no rm alnego rozw oju organizm u, a s tą d w o s ta tn ic h czasach zaczęto j e stosow ać w terapii.
H orm ony „nie są ani tw ó rca m i energii, ani j e j nie z a stę p u ją ; zmieniają jed y n ie w różnoraki sposób pracę kom órek".
W s k u te k ich działan ia „podobnie, j a k
M 27 W SZEC H ŚW IA T 421
w a k ta c h o d ru cho w y ch, z ja w isk a n a s t ę pują po sobie w p o r z ą d k u ściśle określo
nym. Różnica polega je d y n i e na tern, że t r a n s m is y a na drodze krążeniow ej j e s t wolniejsza, niż n a drodze nerw owej i tr w a nie je j j e s t mniej ściśle ograniczone" J).
Z powyższego wynika, że nerw y nie są jed y n e m i re g u la to r a m i czynności ży
ciowych. Może być, że większość naszych tk a n e k j e s t f a b ry k ą hormonów , które w a r u n k u ją h a rm o n ijn e funkcyon o w an ie ró
ż n orodnych narządów.
D oty ch czas znane są tylko h orm ony zw ie rz ą t w yższych, bez w ą tp ie n ia analo
giczne s u b s ta n c y ę m ają ważne znaczenie i dla życia zw ierząt bezkręgow ych.
N . M.
(W edług art. I,eona l ’redericqa: „De la coordi- nation organicjue par action chimique“ z R ivista
di scienza IV-o X 2).
R. D. O L D H A M.
B U D O W A W N Ę T R Z A Z IE M I A J E J T R Z Ę S I E N I A .
II. P R Z Y C Z Y N E K DO G E N E Z Y OCEANÓW.
U tw orzen ie się wielkich zagłębi ocea
nicznych było już przedm iotem licznych hypotez, mniej lub więcej praw dopodob
nych, ale żadna z nich nie przekonyw a, nie w iem y bowiem, czy dep resy e te są to tylko z ja w isk a pow ierzchniow e czy też tow arzy szą im i w a r u n k u ją je różnice w budowie w n ę trz a ziemi pod niemi.
W iadomo, że siła p rzy c iąg a n ia j e s t na- ogół w iększa n a sta c y a c h wyspow ych, niż n a lądzie s ta ły m i że lihia pionowa n a s ta c y a c h b rzeżn y ch często doznaje odchylenia k u morzu; ale f a k ty te nicze
go jeszcze nie dowodzą, gdyż ła tw o j e można w ytłu m aczyć zapomocą różnic j e dynie powierzchniow ych, s ię g a jąc y c h co- najw yżej do głębokości V 100 promienia
ziemskiego. Co dotyczę w iększych g łę bokości, to dedukcy e m ate m a ty c z n e nie wiele tu mogą pomódz, g d yż w nioski na tej drodze w yciągnięte m ogą być zawsze zasadnie k w e styonow a n e zapomocą a r g u m en tu , że możność objaśnienia w pewien sposób faktów znanych nie wyłącza m o
żności ich objaśn ienia w jak ik o lw ie k in ny sposób. P rz eto p o ż ą d an ą j e s t rzeczą dostarczenie dowodów b e z p o śre d n ic h al
bo po z y ty w n y c h ,—zam ierzam to uczynić poniżej; nie dowiodę w sposób niezbity, lecz wykażę, że dużo p rze m aw ia za tem, iż zagłębia oceaniczne P ó łn o c n o -a tla n ty c kie i Północno-spokojne nie stano w ią ty l
ko odchyleń pow ierzchniow ych od do
skonałego sferoidu, lecz że tow arzyszą im różnice w budowie m ateryi, z n a jd u jącej się pod niemi, różnico s ięgające do głębokości, równej znacznej części c ałe
go prom ienia ziemi.
W poprzednim a rty k u le x) wykazałem , że zbadanie prędkości rozchodzenia się fal sejsm ic z n y ch prowadzi do w yników p o z ytyw nych w spraw ie budow y w n ę trza ziemi. W tam te j rozpraw ce b ra liś my je d y n ie pod uw agę budowę j d e m i, jak o całości, i dlateg o oparliśm y ra c h u
bę je d y n ie n a wartościach ś re d n ic h ze w szystkich n a d a ją c y ch się do tego tr z ę sień ziemi; z m eto d y tej trz e b a zrezy gnować, jeśli idzie właśnie o w y k ry c ie odchyleń, i w tym razie m usim y po rów n y w a ć m iędzy sobą p rędkości rozchodze
nia się wzdłuż rozm aitych dróg. Roz
wiązanie z agadnienia zostało um ożliwio
ne i znacznie uproszczone s k u tk ie m te go, że w 1906 ro k u zaszły dw a wielkie, trz ę s ie n ia ziemi, obad w a o bejm ujące ta k znaczną p rzestrzeń, iż odległe stacy e za
no to w ały je w sposób bardzo kom pletny.
Obadwa te trz ę sie n ia ziemi p o w s ta ły w tej samej mniej więcej odległości od g r u p y stacyj sejsm ologicznych w E u r o pie zachodniej, ale w ta k ic h miejscach, że drogi rozchodzenia się były ty p u z a sadniczo odmiennego. Trzęsienie ziemi w San Francisco, 18 kw ietn ia, rozeszło
') HaUien: „Les fonctions de secretion inter- !) P atrz „W szechświat" z r. b. JNaJSIi 19, 20
ne“. (Revue scientifkjue). i 21.
422 W SZECHS-W IAT JMś 27
się pod k o n t y n e n t e m A m e r y k i Północnej, przecięło A t l a n t y k p ółnocny nieco n a p o łu dnie od Isla n d y i oraz do tarło do obser- w a to ry ó w z północo-zachodu. N a jw ię k sza część ty c h d ró g p ro w a d z iła pod l ą dam i lub p latfo rm ą ląd o w ą (Continental shelf), tak , że m o g ą one naogół b y ć u w a żane j a k o k o n ty n e n ta ln e . N a to m ia s t trzęsienie ziemi k o lum bijsk ie (31-y s t y cznia) p o w ęd ro w ało popod północno-za
chodni k ą t A m e ry k i południow ej i A n tyle, poczem przem kn ęło pod najsz e rsz ą i n a jg łę b s z ą częścią z a g łęb ia północno
a tla n ty c k ieg o ; ty m sposobem drogi r o z c ho dzenia się tego trz ę s ie n ia sta ły się w ta k im s a m y m stop n iu oceanicznem i, j a k drogi trzęsien ia ziem i w S a n F r a n
cisco—k o n ty n e n ta ln e m u
Czas i m iejsce p o w s ta n ia teg o o s t a t niego trzęsien ia z n a n e s ą z w ielką do
k ładnością, n ie s te ty , n ie m ożna pow ie
dzieć teg o sam ego o trz ę sie n iu kolum- bijsk iem . P ow stało ono p raw d o po d o b nie n a dnie morza, a, poniew aż n a jw ię k s z e go s p u sto sz e n ia dokonało w Esm eraldzie, więc m ożem y przyjąć, że ś ro d e k trz ę s ie n ia znajdow ał się mniej więcej około 79°
dł. zach. i 2 ° szer. półn. Ze w zg lę d u na to, że obszar p o w s ta n ia trz ę sie n ia był praw dopodobnie ta k sam o wielki, j a k
obszar trzęsienia San -Fran cisco (długość w ynosiła przeszło 200 mil ang,), p r z y p u szczenie powyższe j e s t w y s ta rc z a ją c o bliskie p raw dy; czasu rozpoczęcia się trz ę s ie n ia z bezpośredniej o b se rw ac y i nie znam y rów nież z dokładnością, a chociaż możem y go oznaczyć przybliżenie z od
ległych zapisań, ta d rog a nie da nam j e d n a k w artości bezw zględnych p ręd ko ści rozchodzenia się. J a k k o lw ie k nie m oże
m y porów nać t y c h o s ta tn ic h dla obu trz ę sie ń Ziemi, za to j e s t e ś m y w m ożno
ści zrobić to dla prędkości w z ględnych rozchodzenia się pierwszej i drugiej lazy w obu w ypadkach; albowiem, obie te fa
zy są w yrazem ruchów odm iennego t y pu, o prędkości od m ienn ej,—i j e s t rzeczą j a s n ą , że różnica w długości p rz e s ta n k u m iędzy przy byciem jed n e j a drugiej fazy będzie w sk a z ó w k ą różnicy w p rę d k o ś ciach rozchodzenia się względnych.
Dane, ja k ie miałem do dyspozycyi, um ieściłem w spisie n a końcu tego a r ty k u łu (spis ten w przekładzie opuściliś
m y ,—przyp. tłum.), tu ta j zaś podaję t a blicę, stre szc z a ją c ą te dane w sposób p rz e jrz y s ty i tablicę p rze stan k ó w pom ię
dzy fazam i pierwszą, a d ru g ą na ty ch sta c y a c h , gdzie zapisania obu trzęsień ziemi dały się zużytkow ać.
TA BLICA 1-a.
Odległość oraz przestanki pom iędzy pierw szą a drugą fazą kalifornijskiego i ko
lum bijskiego trzęsień ziemi w 1906 r.
Stacya
K a l i f o r n i a K o l u m b i a
Różnica po
praw iona z uwzgl. odle
głości Odległość
w stopniach
P rzestanek w m inutach
Odległość w stopniach
Przestanek w m inutach
Bidston 75 10,4 80 11,3 + 0,4
Shide 78 9,9 81 11,9 + 1-7
Lipsk 78 10,8 82 11,4 + 0,2
Strassburg 83 10,4 86 11,6 + 0,9
Lubiana 88 9,5 91 10,7 + 0,9
Q.uorto 89 10,7 91 11,5 + 0,6
K atania 96 11,3 92 11,4 + 0,5
Średnie 84 10,4 86 11,4 + 0,8
M 27 W SZECHŚW IAT 423
Z tablicy powyższej w ypływ a, że prze
s ta n k i między pierw szą a d ru g ą fazą są wyraźnie większe dla trz ę s ie n ia ziemi kolu m bijskiego i dla dró g oceanicznych, p rzy czem różnica ś re d n ia wynosi aż 1 m in u tę wobec różnicy w odległości, się gającej zaledw ie 2 °; ponieważ p rze s tan e k w z ra sta bardzo praw idłow o o 0,1 m in u ty n a stopień w odległości mniej więcej 90°
od źródła, więc z aobserw ow ana różnica j e s t 5 razy większa, niżby była, g d y b y — wobec zw iększonej odległości—prędkość rozchodzenia się b yła j e d n a k o w a w obu p rzypadk ach . , Prze wyżka, stanow iąca około 7 °/0 całego p rz e s ta n k u , j e s t w ięk
sza niż m ożliwy błąd w z ap isy w an iu lub in te r p re to w a n iu sejsm ogram ów . Innem i słowy, s u b s ta n c y a , przez k tó rą w ę d ro w ały fale trz ę s ie n ia kolum bijskiego, p rze
wodziła d r u g ą fazę w olniej—w porów na
niu z p ręd k ością pierwszej fazy — niż s u b s ta n c y a , przez k tó r ą rozchodziły się odpowiednie fale trzęsien ia S a n - F r a n cisco.
Może to być je d y n ie rzeczą p rz y p a d ku, że drogi fal w je d n y m razie p rze b ie g a ją pod obszarem lądowym, w d ru g im p o d —oceanicznym , je d n a k ż e zbieg oko
liczności j e s t z p ew nością g o d n y uw agi i daje do m yślenia, a pogląd, że nie j e s t ! to tylko p rzyp adek, zysku je pew ne po
parcie n a podstaw ie zapisań japońskich trzęsienia San-Francisco. W ed ług prof.
Omori p rz e s ta n e k średni, obliczony na podstaw ie z apisań c zterech różnych sta- cyj w Jap on ii, wynosi 9,7 min. dla odle
głości średniej = 75°, przyczem drogi p rze b ieg a ły pod północnym oceanem W ielkim , są z a te m oceanicznemi. Z z a pisań e u ro p e jsk ic h trz ę sie ń ziemi w J a ponii (9 s ie rp n ia 1901 r.) oraz w A ssam (12 czerwca 1906 r.) w y n ik a w p ierw szym razie dla odległości ś re d n ie j= 8 3 ,° 3 p rz e s ta n e k średni, w y n oszący 10,6 min., a w d r u g im —dla odległości=64,°2 prze
s ta n e k średni, w ynoszący 8,3 min., z cze
go w n io sk u je m y, że dla długości = 75°, dla d ró g fal, rozchodzących się pod lą
dam i Azyi i E urop y , p rz e s ta n e k wynosi około 9,4 min. P rz e s ta n e k , obliczony n a j p o d sta w ie k rzy w y c h średnich, (p atrz a r t y k u ł poprzedni we „W szechświecie" !
passim) w y k re ślo n y c h wyłącznie z uwzględnieniem dróg lądow ych, wynosi 9 min., tak tedy znów z n a jd ujem y , że
! s u b s ta n c y a pod oceanem W ielkim prze
wodzi fale drugiej fazy wolniej w po
rów naniu z falami pierwszej fazy, niż — su b s ta n c y a pod k o n ty n e n te m eurazya- tyckim .
Narazie nie je s te ś m y w sta nie określić dokładnie, do ja k ie j głębokości s ię g a ,t a
| różnica, je d n a k ż e ju ż teraz możemy so
bie wyrobić w tym względzie pojęcie przybliżone. Zauważmy, że odległości s tacyj w a h a ją się od 75" do przeszło 90°;
na jw ię ksz a zaś głębokość cięciwy, licząc od powierzchni, wynosi dla łu k u 75°—
0,2L promienia, dla łu k u 9 0 ° — 0/29 pro
mienia, przyczem drogi fal przeb ieg ają nieco niżej od linij p r o sty c h cięciw. Mo
żem y przeto przyjąć, że drogi fal, o k t ó r y c h mówimy, docierają do głębokości m aksym alnej, wynoszącej od */4 do Vs promienia. Z rozp atrzenia różnicy po
między przestank am i dla dwu uderzeń n a jed n e j i tej samej s ta c y i w yn ika, że różnica ta nie zdaje się w z ra sta ć wraz z w zrastaniem odległości, lecz przeciw
n ie —objaw ia ten den cy ę do zm&łejszania się, co na suw a wniosek, że głębsze dro
gi fal wkraczały do obszaru, w k tó ry m różnicy w prędkościach rozchodzenia się obu faz albo wcale nie było, albo była przynajm niej mniejsza. Stąd możemy wnioskować, że różnica, o której mowa, jak ą k o lw iek j e s t je j istota, nie dociera do głębokości V 3 prom ienia i że g łęb o kość przez nią o siągana dochodzi mniej więcej do V 4 promienia.
Konkluzya z tego taka, że ważne po
w ody p r ze m aw ia ją za tem, iż zagłębia oce
aniczne oraz wyniosłości k o n ty n e n ta ln e nie są jed y n ie niepraw idłow ościam i for
m y powierzchni ziemi, lecz że to w a rz y szą im i praw dopodobnie w a r u n k u ją je różnice w budowie su b sta n c y i pod niemi, r ó ż n i c e —sięgające do głębokości = około V* promienia. Nie możemy powiedzieć nic dokładnego w spraw ie isto ty tej r ó żnicy, z w yjątkiem , że h a m u je ona p r ę d kość rozchodzenia się fal drugiej fazy pod oceanami.
Potrzeba więcej danych, aby wnioski
424 W SZ E C H Ś W IA T Ar2 27
powyższe m ogły być uw ażane za fak ty ustalone; ale choć dow od y pod an e nie rozw iązują k w e sty i ostateczn ie, są one je d n a k z b y t poważne, a b y j e m ożna było ignorow ać. O s tateczne ro zstrz y g n ięc ie sp ra w y będzie zależało od tego, czy z d a rzać się będą w ielkie trz ę s ie n ia ziemi w m iejscow ościach odpowiednio położo
nych.
L . H.
A E R O N A U T Y K A W D O B I E D Z I S I E J S Z E J .
(Dokończenie).
W przy rząd ach do l a t a n ia „cięższych od po w ie trz a" rozróżniam y t r z y sposoby z u ż y tk o w an ia potęgi m o to ru i każdy z nich daje pochodzenie oddzielnej kate- g oryi aparatów .
1 ) P rz y rz ą d y s z u k a ją c e op a rc ia o w a r s tw y pow ietrza zapomocą szyb k ieg o po
r u sz a n ia mniej lub więcej w y p u k ły c h p ow ierzch n i — k o n s tr u k c y a a p a r a tu od
tw a rz a p t a k a w chwili w zlotu i m otor w y k o n y w a pracę bicia sk rz y d ła m i. S y stem ten (o rth o p te re s lub o rn ith o p te re s ) nie znalazł d oty ch c z a s żad nego pow odze
nia. Posług iw anie się m as z y n a m i od- d a w n a j u ż przyzw yczaiło n a s do z a s t ę pow ania r u c h u a lte rn a c y jn e g o przez ruch ciągły: wozy z a o p atrz y liśm y w koła, a nie w nogi; sk rz y d ła też w l a t a n iu człowie
kowi usługi nie oddadzą.
2 ) Ś r u b a pow ie trz na o sad zo n a n a osi pionowej c h a ra k te r y z u je k a te g o r y ę „śru- bow ców “ (helicopteres). Z a daniem je j jest p rzeciw działać p rz y c ią g a n iu ziem i i dać p e w n ą siłę uno szącą przyrządow i. C ałk o wite uzależnienie lotu od re g u la rn o ś c i p ra c y m o toru zdaje się, że j e s t połączo
ne z pow ażn em ryzyk iem ; to też u r z e czyw istn io n y ch n a tej drodze pom ysłów do dziś dnia m am y bardzo mało. Heli
k o p ter L. B regueta, o c z te re c h w ielkich ś ru b a c h w z lo tn y c h zdołał podobno o d e r
w ać się od ziemi; J. B aylac z B ordeaux bu d uje a p a ra t, zaopatrzo ny w dwie ś r u by wzlotne, dwie pociągow e oraz s k r z y
dła i s te ry , a m ają cy unieść 12 osób.
O powodzeniu ty c h przyrządów zawsze d ecydow ać będzie dobry motor, a również w ydajno ść ś ru b y . Do dziś motor j e s t zaciężki, czy też wydajność ś ru b y zbyt mała. Nie głosząc więc ż a d n y ch z w y cięstw na tej drodze, poprzestajem y na o d n o to w a n iu tego wielkiej w agi faktu, że dzisiejszy m otor j e s t ju ż w stanie z pomocą ś ru b y powietrznej unieść s a mego siebie, a n a w e t coś więcej.
3) N ajbardziej ob iecującą przyszłością cieszy się k a te g o r y a t. zw. „aeroplanów".
W ielk a ilość opracow anych ju ż modelów, ja k o też zadziw iające św ia t cały d ośw iad
czenia dokonane z niem i w o statniej do
bie, zapew niły im n a długi czas p r z e w a gę i sk ie ro w u ją wysiłki coraz to większej liczby now atorów . Do chwili obścnej j e s t to—powiedzieć m ożna—j e d y n y a p a r a t „cięższy od powietrza", a m ogący w ła sn em i śro d k a m i unieść ponad ziemię siebie sam ego i człowieka.
Z asadą a eroplanu j e s t znany w sz y stk im zw yc z a jny la ta w ie c — przedm iot z ab aw y naszej młodzieży. L e k k iem rusztow aniem w zm ocniona płaszczyzna z p a p ie ru lub płótna, u sta w io n a pod niew ielkim kątem , s p o ty k a się z p o w ie trz em w ruchu.
W u d e rz e n iu tem powietrze z a trac a im pet 'n a b y t y s k ą d in ą d d ro g ą p e w n y c h z ja w isk fizycznych, a te m sam em w y ła d o w uje posiadaną en e rg ię n a zrów no w aże
nie c iężaru lataw ca. W b r a k u w iatru , p osiadacz la ta w c a biegnie, aby n ie r u c h o m ość w a r s tw p o w ie trz n y c h zastąpić szyb- k iem przenoszeniem w nich sam ego w e hikułu. Toż samo właśnie czyni l a t a wiec — aeroplan zapomocą motoru: wła- sn e m p rzenoszeniem się z a stę p u je w ia tr p otrz e b n y do u trz y m a n ia go w powie
trzu.
Zasadniczym więc o rg anem każdego aero p lan u j e s t pow ierzchnia unosząca.
W k lę s ła nieco od spodu, w y p u k ła zwierz- chu, zlekka przyte m wzniesiona od p r z o du, n a p od ob ieństw o rozpiętych sk rz y d e ł p t a k a rozpościera się ona po obu stro -' nach ś ro d k a ciężkości przyrządu. W celu z re d u k o w a n ia ogólnych rozm iarów , za
m ia s t jedne j dużej pow ierzchni u n o s z ą
cej, u s ta w ia się dwie lub trz y m niejsze,
M 27 W SZ E C H SW IA T 425
j e d n a nad d ru gą; m otor i podróżnik z n a j
dują w te d y pom ieszczenie u dołu po
środku.
W y o b ra ź m y sobie tera z c ie n k ą płasz
czyznę, przeno szon ą w p o w ietrzu w taki sposób, że płaszczyzna tw o rzy k ą t prosty z k ie r u n k ie m przeb yw an ej drogi. W każ
dym m omencie tego r u c h u płaszczyzna n a tra fia n a opór, proporcyonalny do je j w ym iarów , do k w a d r a tu z szybkości jej przenoszenia, a zależny też od pewnego w spółczynnika K, obejm ującego wpływ c hropow atości płaszczyzny, ciśnienia a t m osferycznego oraz stopnia naelektryzo- wania się poddanej doświadczeniu po
w ierzchni w s k u te k tarc ia o powietrze.
A więc:
(Opór) = K X (w y m iary płaszczyzny) X (szybkość przenoszenia się)3.
W a rto ś ć w spó łczy n nik a K nie została dotychczas ściśle oznaczona. Eiffel, Ca- novetti, L ilienthal podają rozmaite liczby:
0,085 do 0 , t 2 . W zasto sow an iu p ra k ty - cznem nie m a to wielkiego znaczenia, gdyż powierzchnie unoszące aeroplanów nie są płaszczyznam i laboratoryów fizy
cznych, a sto s u n e k ich do ty c h o statnich bynajm niej nie j e s t określony. W spół
c zynnik K zostaje z a stąpio n y przez inny, k tó rego w a rto ść w yn a la zc y oznaczają d ro g ą o so b isty c h a z a stoso w a ny c h do poszczególnego p r z y p a d k u doświadczeń- K a p ita n P e r b e r n a p rz y kład , obliczając p r o je k ty aeroplanu, posługuje się liczbą 0,7. W a rto ś ć oporu zm ienia się z chwilą, k iedy płaszczyźnie w r u c h u n a d a m y po- zycye ukośną. D ługie sp ory ju ż p rze
p row adzano z powodu oznaczenia s to s u n ku tej o sta tn ie j w a rto śc i do pierwszej.
Newton, Euler, Marey, Rayleigh, Duche- min i Soreau z a w iera ją go k a ż d y w in nej formule. Ze względu na to, że w ae
rop la na ch w cho dzą w g rę tylko bardzo małe, bo nie przew yższające 10 ° kąty, p ro sta formuła M areya zupełnie w y s t a r cza dla p otrzeb lokomocyi powietrznej:
Oj = Opór, k ie d y płaszczyzna stanow i k ą t i z linią postępu.
0 8o = Opór, kiedy płaszczyzna u s ta w io n a j e s t pod ką te m prostym do linii postępu.
Ponieważ siła wzlotna aero p lan u j e s t zależna od szybkości, z j a k ą p o w ie rz chnie unoszące sp o ty k a ją się z coraz to innem i cząsteczkam i powietrza, w ia tr przeto n a tu ra ln y pom aga tylko wtedy, kied y jego k ie ru n e k przeciw ny j e s t kie
ru n k o w i lotu aeroplanu. Szybkość prze
n o szenia się względem ziemi w te d y m a leje jednocześn ie z pociągow ą uży teczno ścią pracy śru b y powietrznej, której g r u n t ja k g d y b y u su w a się pod stopami.
Na tej drodze można więc wyobrazić sobie pewien idealny zbieg w arunków , kiedy szybkość w ia tru z re d u k u je do zera po
ciągow ą użyteczność prac y śruby. A ero
plan w tedy s ta ć będzie na miejscu, za
wieszony w pow ietrzu na wzór z w y c z a j
nego lataw ca. P ra c a m otoru w całości zużyta będzie na unoszenie. W p rzy p a d k u w i a tr u przeciwnego, siły wzlotnej szukać należy tylko w tej reszcie, j a k a pozostaje po odjęciu szybkości w ia tru od szy bk o
ści p rzenoszenia się aeroplanu. Ale w te dy s k rz y d ła śru b y z n a jd u ją więcej opo
ru w powietrzu, je j u ż y teczna dla p rze noszenia praca w z ra sta i aeropTan w zwiększonej szybkości odn ajd uje potrze
bne dla zrów noważenia je g o ciężaru o p a r
cie. Pożyteczną więc dla lotu sz y b k o ś cią przeno szenia się w każdej je d n o s tc e czasu będzie nie ilość prze b y ty ch m e
trów w s to s u n k u do ziemi, lecz oddale
nie się w ty m czasie od pew nego id e a l
nego p u n k t u płynącego swobodnie w tej samej w a rstw ie powietrza, w której a e roplan się porusza.
D otych czas budow an e a p a ra ty nie roz
p orządzają jeszcze siłą dosta te cz ną do w alki z żywiołem w y prow ad zo n ym ze średniej równowagi; dlatego też próby o d b y w a ją się tylko w razie spokojnego s ta n u powietrza. Pięć lub sześć m etró w w ia tr u na s e k u n d ę sta n o w i ju ż p r z e s z kodę, której pokonanie przez czas dłu ż
szego lotu j e s t uw ażane za szczególne zwycięstwo.
Nielada tru d n o śc ią do zw alczenia w a e
roplanach było usk ute c z nia nie zakrętów .
W y o b ra ź m y sobie aeroplan w locie po
426 W SZEC H ŚW IA T J\lś 27
linii prostej; całkow ite j e g o z ró w n o w a żenie i pozioma w k i e r u n k u poprzecz
nym pozycya w y n ik a ją z tego, że opór powietrza o powierzchnie unoszące roz
k ład a się s y m e try c z n ie i w a rto ś ć jeg o j e s t je d n a k o w a na obu k o ń c a ch s k r z y
deł. Otóż każ d e o d ch y len ie drogi od linii prostej pociąga za sobą w y tr ą c e n ie a p a r a tu z równowagi. Z powodu wielkiego w y d łu ż e n ia w k ie r u n k u poprzecznym , od
dalone od siebie końce s k rz y d e ł a e ro p la n u w chwili z a k r ę tu z a k re ś la ć b ę d ą luki dwu kół o j e d n y m śro d k u ale o różnych p rom ieniach. W razie p o w ie rz c h n i o 16 m etra c h długości, koniec j e d n e g o s k r z y dła z a k re śli łu k naprz. o 100 m p r o m ie nia, koniec dru giego zaś o 84 m. Jeżeli więc w pewnej je d n o s tc e czasu sk rz y d ło bardziej oddalone od ś ro d k a przeleci 10 m, to d ru g ie skrzy dło w ty m ż e czasie przeleci tylko 8 5 m. W ie m y zaś, że opór p o w ietrza j e s t p rop o rc y o n a ln y do k w a d r a tu z szybkości p rze n o sz e n ia się.
Różnica więc w n a p o tk a n y m oporze o k a że się jeszcze znaczniejszą, w y ra ż o n a b o wiem zostanie p rzez liczby 100 i 72,25.
Z powodu ta k n ie je d n ak o w e g o p o d trz y m ania sk rzy d ło zbliżone do ś ro d k a każ
dego z a k rę tu opada ku ziemi. Z ap o b ie
ga się tem u w y tr ą c e n iu ró w n o w a g i przez:
1) chw ilow e prze n iesie n ie ś r o d k a cięż
kości p rz y rz ą d u w k i e r u n k u s k r z y d ł a po
sia da jąc e g o większą szybkość; albo też 2 ) zw iększenie pow ierzchni s k rz y d ła o p adającego zapomocą w y s u n ię c ia po
wierzchni do da tko w e j, p rzy le g ają c ej w z w y kły ch w a ru n k a c h do głównej części sk rzydła; wreszcie
3) u sta w ie n ie opadającego s k r z y d ła pod z w iększonym do linii p o s tę p u k ą te m a j e dnocześnie zm niejszen ie tegoż k ą t a w skrzydle o większej sz y b kośc i p rzen o sze
nia się.
Stosow anie tego o s ta tn ie g o sposobu o b jaśn ia s c h e m a ty c z n y r y s u n e k (fig. 4) aeroplanu W r i g h t a . P r z y rz ą d ten, owoc długo letn ich prób i p oszuk iw ań znanego dziś ca łe m u ś w ia tu a m e r y k a n in a , zwy- cięskiem i rek o rd a m i w ybił się n a p ie rw sze m iejsce pośród w s z y s tk ic h z b u d o w a n y c h do obecnej chwili a ero plan ó w . W y
m ia ry je g o oznaczone są n a ry su n k u . Pow ierzchn ie unoszące, p r z e d s ta w ia ją 50 m k w a d ra to w y ch . Motor o potędze 30 koni. W a g a 360 kg. Szybkość lotu 60—
70 km n a godzinę. Na nim to, 31 g r u dnia r o k u ubiegłego, na połach A uvour (Mans) we F r a n c y i W r i g h t usk utecznił najdłu ższy w świecie lot m echaniczny:
nie d o ty k a ją c ziemi, w ciąg u 2 godzin, 20 m. i 23 sek. przeleciał 124 km 700 m.
(Fig. 4).
A E R O P L A N W R r G H T A . Fig. 2.—Profil.
F ig. 3.—Aeroplan oglądany z tyłu.
Fig. 4.—Schem at w ygięcia pow ierzchni uno
szących w przypadku u tra ty rów now agi z pra
wej strony: A. P rolil lew ego skrzydła; B. Profil praw ego skrzydła.
Pom im o tego pierw sz e ń stw a w r e k o r dach, s y ste m W r i g h t a nie znajdzie sze
rokiego zastosowania. R ozpatrzyw szy
szczegółowo, n a czem polega praca
W r i g h t a podczas lotu, łatw o zgodzim y
się z tą przepow iednią. 1 ) Zachowanie
ró w n o w a g i poprzecznej, czyli u trz y m a n ie
skrz y de ł n a j e d n y m poziomie, co chwila
W SZECHŚW IAT 427
by w a zagrożone przez w ia tr z boku, w i
ry lub inne zaburzenia atm osfery. P r z e ciwdziałać im należy przez ciągłe p raw ie wyginanie płaszczyzn u noszących pod różnem i kątam i; 2 ) u trz y m an ie lotu na pewnej wysokości, a więc zrów noważe
nie a p a r a tu w k ie ru n k u linii postępu, o trz y m u je się zapomocą odpowiedniego n a c h y la n ia poziomych płaszczyzn s te ro w niczych, u sta w io n y c h na przódzie a e ro planu; 3) z a k rę ty , o k tó ry c h ju ż była mowa wyżej, a k tó re w y m a g a ją j e d n o cześnie w y gięcia płaszczyzn unoszących i u s ta w ie n ia s te r u pionowego pod p e w nym k ątem . P o m ija ją c możliwość za
ab so rb o w an ia uw agi przez m o to r —w k a żdej chwili lotu żeglarz pilnować musi trz e ch z m iennych niezależnych od siebie m anipulacyj. Każdą z nich w dodatku można wykonać w dwu k ieru n k a ch , ale należy w y k onać tylko w jed n y m , w a ru n kam i określonym. P r a c a tego rodzaju w y m a g a nadzw yczajnej uwagi, do której s ku pienia w tym sto p n iu nie w szyscy są zdolni.
U trzy m a n ie ró w now agi poprzecznej winno o d b y w a ć się auto m atycznie, bez pom ocy ste rn ik a ; różne też sposoby roz
w iązan ia tego zad an ia z n a jd u je m y w in n ych s y s te m a c h aeroplanów. Obciążenie pow ierzchni u n o szących a eroplanu W rig h ta w ynosi 10 kg n a m e tr k w adratow y, podczas gdy w inn y ch s y s te m a c h d o pro
wadzono j e aż do 27 kg. Otóż ta k wiel
kie w s to s u n k u do wagi p rzy rz ą d u po
w ierzchnie z w ię k sz a ją szanse n iebe z p ie c zeństw a w obec n a g ły c h u derzeń wiatru.
W reszcie aero p lan W r i g h t a w y m a g a spe- cyalnej in sta la c y i dla wzlotu: nie posia- ( dając w ózka—j a k in n e —ślizga się on po długiej sz y nie aż do chwili n a b y c ia szyb
kości, wobec k tórej opór po w ietrza w y
sta rc zy do o d e rw a n ia g(S od ziemi.
W ielu jeszcze przem ianom u legnie m a szyn a do latania, zanim użyteczność ka żdego je j o rgan u w y z y s k a n a zostanie cał
kowicie. D zisiejsze próby i p o szukiw a
nia w yn alazców pozwalają ju ż przeczuć n ajb liższą przyszłość: A eroplan d)a u ł a tw ien ia w zlotu od ziemi dołączy sobie ś ru b ę n a osi pionowej. Szybkość lotu zostanie podwojona, w niej bowiem leży
uniezależnienie od wiatru; z szybkością lotu wzrośnie możliwość większego ob
ciążenia powierzchni unoszących, a więc zred uk ow anie w ym iarów i trw alsze z r ó wnoważenie.
A eroplan n a podobieństwo bolidu pruć będzie atm osferę, otw ierając ludzkości drogi poprzez trzeci elem ent - d r o g i bez m iary, g ra n ic i końca.
Stanisłaio Klimowicz.
Akademia Umiejętności.
III. W ydział matematyczno-przyrodniczy.
Posiedzenie dnia 7 czerwca /909 r.
P rz e w o d n ic z ą c y : D y r e k to r E . Janczew ski-
Gzł. Janczew ski przedstaw ia swoję rozp ra
wę p. t.: „U zupełnienia monografii porzo- czek (Ribes) I; nowe g atu n k i i m ieszańce".
Prof. Janczew ski opisuje trz y nowe gatu n -
j
ki azyatyckie: R. formosanurn, R. kialanum i R. P ran c h etii, oraz cztery mieszańce, z któ ry ch: R. fuscescens (bract. X nigrurn) dawniej uważał za odm ianę należącą do R.
bracteosum , trzy zaś inne: R. recens (holo- se ricenni X vulgare), R. Philippii (inte- grifolium X p u n o tatu m ) oraz R. urceola- tu m purpuroum (inultiflorum X petraeu m , generatio secunda) sam wyhodował. Jak o re zu ltaty ogólniejszo tej pracy p. J . przy
tacza 1) że pyłek w R. Philippii je s t wy
borny, co w m ieszańcach m iędzygatunko- w ych je st rzeczą zupełnie w yjątkow ą, 2 ) że gruczoły żółte na górnej stronie liścia R.
j