• Nie Znaleziono Wyników

W arszawa, d. 5 Lipca 1891 r. T o m X .

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "W arszawa, d. 5 Lipca 1891 r. T o m X ."

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

M 2 7 . W arszawa, d. 5 Lipca 1891 r. T o m X .

TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.

PRENUMERATA „W S Z E C H Ś W IA T A ".

W W a rs z a w ie : ro c zn ie rs. 8 k w a rta ln ie „ 2 Z p rze s y łk ą p o c z to w ą : ro c z n ie „ 10 p ó łro cz n ie „ 6

P re n u m e ro w a ć m o żn a w R e d a k c y i W sz ec h św ia ta i w e w s z y s tk ic h k s ię g a rn ia c h w k r a ju i z a g ra n ic ).

K o m ite t Redakcyjny W s zech św iata stanowią panowie:

A leksandrow icz J ., D eike K., Dickstein S., H oyer H ., Jurkiew icz K ., Kw ietniew ski W l., ICramsztyk S„

N atanson J ., P rauss St. i W róblew ski W .

„ W s z e c h ś w ia t11 p rz y jm u je o g ło sz en ia, k tó r y c h tre ś ó m a ja k ik o lw ie k z w iąz ek z n a u k ą , n a n a s tę p u ją c y c h w a ru n k a c h : Z a 1 w ie rsz zw y k łeg o d r u k u w szpalcie a lb o jeg o m ie jsc e p o b ie ra się z a p ierw sz y r a z k o p . 7 '/i»

za sześć n a s tę p n y c h ra z y k o p . 6, za d a lsze k o p . 5.

-A_d.ree ZE2ed.a,łcc3ri: IK ralrcw elE le-IP rzećL n aL leścIe, 2STr 6 6 .

NOW A METODA

otrzymywania rur metalowych.

Pi-zed kilku ju ż laty spotkać można było w pismach wzm ianki o w ynalezionym przez braci M annesm annów w R em scheid nowym sposobie w alcow ania rur z m etalu kutego.

N ow ość p olegać m iała na tem, że rura po­

wstawała przez w alcow anie pełnśj bryły lub sztaby, która przechodząc przez m aszynę w oczach w idza zam ieniała się w rurę. P o ­ gło sk i zam ieszczane w pismach coraz w ię- cój nabierały pozoru prawdy w skutek żą­

danych i udzielanych odpowiednich paten­

tów , tak, że cały św iat techniczny zdum ie­

niem przejęty stanął przed ważnym w dzie­

jach przem ysłu w ypadkiem , gdyż tak uwa- żaćby należało now y w ynalazek, gdyby się rzeczyw iście okazał udanym . W zdziw ieniu tem zaczęła przyjm ować udział i szersza publiczność, która na każdym kroku ma sposobność w idzieć ja k ważne znaczenie mają rury w technice i w szelkiego rodzaju budowlach.

P rzez d łu gi czas jed n ak o now ym w yna­

lazku nic pew nego nie wiedziano, albowiem w ynalascy rzecz całą trzym ali w tajem nicy, w prowadzając coraz to więcój rozm aitych ulepszeń. Ociąganie się z ogłoszeniem sa­

m ego sposobu now ego w alcowania zaczęło ju ż naw et w yw oływ ać m ylne zdania i n ie­

raz pow ątpiew ania o praw dziw ości jego istnienia. Niezadow olona ciekawość zaczęła przechodzić w brak wiary, by n ow y sposób w alcowania rur był rzeczyw iście w prakty­

ce m ożliw ym . Sądzono, że dostarczony za je g o pomocą m ateryjał je st lichy, nietrw ały, że niem ożna zrobić rury, którój długość, średnica, grubość ścian, wytrzym ałość i od­

porność przeciw rozmaitym w pływ om , od­

pow iadałyby wym aganiom techniki, że sło ­ wem wyrabiać można tylko małe próbki bez żadnój praktycznej wartości technicznej.

O twarta niedawno w B erlinie, w e w spa­

niałym lokalu biur zarządu zakładów Man­

nesm anna w ystaw a prób, wykonanych za- pomocą now ćj m etody oraz doświadczenia czynione nad niem i ostatecznie pow ątpie­

wania w szelkie rozw iały. M iałem sposo­

bność zw iedzać tę w ystaw ę, którćj małą

cząstkę widać na fig. 1 i przyznać muszę,

że się przedstawia imponująco. P rzede-

(2)

418

w szechsw iat

. Nr 27.

w szystkiem w idać tu próby tego, czego do­

konać m ożna sposobem M annesm anna pod w zględ em różnorodności w ym iarów . O bok olbrzym a, m ającego 375 m ilim etrów śred n i­

cy w isi ja k karzeł rurka grubości ołówka;

obok rui-, których ściany mają grubość n ie­

sp ełn a jed n ego m ilim etra leżą rury o 50- m ilim etrow ych ścianach. T u przedstaw ia się oczom widza 15-m etrow a rura złożona na siedem części dla ła tw o ści transportu;

tam flaszka z jednej sztu k i do skroplonych gazów , próbowana na 200 atm osfer ciśnie­

nia; szereg rur w odociągow ych o 100 m ili­

metrach średnicy i 5 m m grubości ścian, próbow anych na 150 atm osfer, a p rzezna­

czonych do w od ociągów w A m ery ce p ołu ­ dniow ej. W fabryce M annesm annów cz y ­ nią się przygotow ania do w alcow ania rur o średnicy jed n eg o metra, a d łu gości d o ch o ­ dzącej do 30 m etrów .

P r z y w idoku pom ienionej rury 15-m etro- w ej, zgiętej siedem razy, u w agę każdego profana naw et zw rócić m usi to, ż e w szy st­

kie zgięcia tak są gład k ie, ja k g d y b y cho­

d ziło tu nie o stal zlew ną, lecz o najgiętszy w św iecie m ateryjał. N ajm niejszego śladu uszkodzenia ścian nie widać, żadnego roz­

luźnienia cząstek w zgięciach dostrzedz n ie ­ można. D la w ykazania n iezw ykłej w y trz y ­ m ałości, ciągłości i giętk ości m etalu obro­

bionego now ym sposobem słu ży cały szereg niezm iernie ciekaw ych okazów w ystaw o­

w ych. W idać tu w ykonane na różnych przedm iotach na pozór niem ożliw e w y cią ­ gania, zgięcia, fałdow ania i zaw ijania, przy- czem m etal n igd zie naruszony nie został.

N aw et przy najstaranniejszych poszukiw a­

niach w idzi się tylk o pow ierzchnię gładką, czystą, bez zarzutu, nieprzerw aną n igd zie, czy to potężnych rozm iarów rura zw iązana je s t w kokardę na k szta łt kraw atu, czy też cienkie, jak papier, ściany rurki sfałdow ane są jak filtr chem ika, czy na końcach rury zrobione są flansze, czy w reszcie rura jest na końcu odw inięta, jak palec u ręk aw iczk i.

Z rur o ścianach 8-m ilim etrow ych ciągn io­

ne na zim no rurki ze ściankam i dochodzą- cem i do jed n eg o m ilim etra rów nież n ie wy*

kazują ani zew nątrz, ani w ew nątrz żadnych pęk n ięć, szpar lub innych wad i uszkodzeń.

N ieczu łe na uderzenia, nie do zniszcze­

nia, przy najm niej przyjaznych warunkach*

mniej u leg łe rdzy w skutek swej ścisłej bu­

dow y m olekularnej, zdatne do polerow ania podczas samego walcow ania, rury M annes­

manna stanow ią dla technika oręż, z k tó ­ rym w ystąpić m oże do zw ycięskiej walki z najpow ażniejszem i przeszkodam i, n a p o ty - kanem i przy w ykonyw aniu leżących przed nim zagadnień.

Postaram się poniżej dać czyteln ik ow i pojęcie, w jaki sposób przy przejściu przez m aszynę pełnej bryły m etalu pow stać może z n iego rura, jak to ma m iejsce przy sy ste­

mie M annesm anna, oraz jak zbudow aną jest m aszyna, która zmusza cząsteczki m ateryi, w ypełniające okrągły pełny cylinder m eta­

low y do przyjęcia takiego położenia, ta k ie­

go ugrupow ania się, by u tw orzyły ścianki rury.

P rzy zw yczajnem , dawnem w alcow aniu rozżarzona sztaba c (fig. 2) zostaje sch w y­

tana przez dwa w alce a i b, obracające s ię w przeciw ną stronę i posuw ana w kierun­

ku prostopadłym do płaszczyzny, przecho­

dzącej przez osi walców; przy tem sztaba 0 tyle staje się cieńszą i o tyle przedłuża się w kierunku sw ego ruchu w skazanego przez strzałkę, o ile odstęp m iędzy walcam i jest m niejszy, niż pierw otna grubość sztaby.

Opór staw iany przez sztabę przem ieszcza­

niu się jój cząsteczek zostaje pokonany przez siłę tarcia m iędzy walcam i a sztabą.

S pecyjalny rodzaj podobnego działania tarcia w ystępuje, jako głó w n y czynnik, p rzy system ie M annesm anna. W celu ła tw iej­

szego zrozum ienia w łaściw ego urządzenia wyobraźm y sobie przedew szystkiem , że na- przykład okrągła tarcza a (fig. 3) działa poruszająco; c niechaj będzie przedm iotem poruszanym , spoczyw ającym w łożyskach di i d2 tak, że m oże się sw obodnie obracać w koło swojej osi, jakoteż w zdłuż niej prze­

suw ać. Obracanie tarczy a zapom ocą k or­

by lc w prow adza w ruch, przy odpow ie- dniem ciśnieniu, cylinder

C

i to z szybkością v m ierzoną na płaszczyźnie tarczy a; ruch ten składa się z ruchu obrotowego z szyb ­ kością na obw odzie vcosa i ruchu postępo­

w ego, którego szybkość w ynosi vsina, jeżeli a je st kątem , jak i tw orzy pow ierzchnia tar­

czy a z płaszczyzną pionow ą do osi cy lin ­

dra c. T ak w ięc bryła c zostaje obracana

1 posuw ana naprzód; szybkość ruchu postę­

(3)

Nr 27.

W SZECH ŚW IAT.

419 pow ego je st tem w iększa, im w iększy jest

kąt a.

D ziałan ie będzie tem pew niejsze, jeżeli dw ie tarcze działać będą z przeciw nych stron poruszająco na cylinder c (fig. 4 ), gdyż w tedy oś je g o zabespieczoną będzie prze­

ciw ko zgięciu. Tarcze a i i obracać się muszą w jednę i tę samę stronę, z jednnko-

przeszkadza temu do pew nego stopnia c i­

śnienie dw u szyn służących zarazem za w o- dzidło dla łożyska; w tedy skutek będzie taki, że ruch obrotowy pozostanie takim ja k w poprzednim w ypadku (z szybkością wcosa), ruch postępow y w ału będzie jednak hamowany; niezależnie od tego cząsteczki znajdujące się na pow ierzchni cylindra bę-

wem ciśnieniem działać na c i jednakow y kąt tw orzyć z płaszczyzną pionow ą do c.

W yobraźm y sobie jeszcze, że wał na k tó ­ rym osadzony je st cylinder c posiada przy d 2 pierścienie, pociągające za sobą przy przesuw aniu się w ału jeg o łożysko oraz że

dą m iały dążność do przód i przesuw ać się m ateryjału z jak iego zw olą.

P roces podobny ma

,,ukośnem w alcow aniu”

(4)

420

W SZ E C H ŚW IA T.

Nr 27.

F ig u ra 5 p rzedstaw ia je schem atycznie.

W m iejsce tarcz a i b zastosow ane są. w alce stalow e, zaopatrzone dla tem w ięk szego tar­

cia w spii-alne nacięcia; m iędzy w alce w ch o­

dzi rozgrzany, a więc m iękki, poddający się łatw o działaniu w alców , cylin d er, b ryła lub sztaba żelaza; szyn y um ieszczone po bo­

kach (opuszczone na rysunku) zapobiegają

coraz w iększe w miarę posuwania się szta­

by; tym sposobem pow staje stopniow o rura oznaczona na rysunku punktow anem i lin i- jam i, dopóki cała sztaba nie przejdzie przez w alce. C ały proces odbyw a się z nadzw y­

czajną szybkością, konieczną dlatego, by się sztaba podczas roboty nie ochłodzi- a. N adzw yczaj efek tow n ą dla w idza jest

chw ila, gdy koniec sztaby zam ienia się w rurę: punkcik św iecący na końcu sztaby zam ienia się szybko w ogniste kółko, które drgając i krążąc przedstaw ia się nakoniec t

Fig. 2.

p a d n ię c iu żelaza. D o ham owania ruchu ow ego podczas obracania się w alców stożkow e ścięcia na końcu wal- : b lisk ie ustaw ienie w alców , że sztuka żelaza przedew szystkiem cieńszą, by dostać się m iędzy

F ig . 3.

tego tw orzy się w ystęp,

| stożkow ą pow ierzchnię przeszkadza posuw aniu S k utek je s t ten, że posuw a się szybciój, że w łaśnie w tem m iej- w ytają rospalony m etal, i w sztabie zagłęb ien ie

a

. Z agłęb ien ie to staje się

F y . 6.

jako zak oń czen ie rury. P ow ierzchni u w<>

w nętrzna rury, ja k k o lw iek nie podlega za­

rów no ja k strona zew nętrzna żadnemu spe- cyjalnem u działaniu, jest jed n ak n ajzupeł­

niej g ła d k a i równa, więcój n iżby oczek i­

wać m ożna b yło.

Z pow yżśj pow iedzianego łatw o zro zu ­

mieć, że gdyby sztaba n ie została w pewnćj

(5)

Nr 27. 421 ch w ili wstrzym ana przez stożkow e zakoń­

czenia w alców , to przeszłaby swobodnie m iędzy walcam i i nie utw orzyłoby się w niej zagłębienie. O koliczność tę użyć można do zam knięcia końca rury, czyli do nadania rurze dna. D o tego celu trzeba tylko ściąć odpow iednio koniec sztaby, tak, by go już stożkow e zakończenia w alców chw ycić nie m ogły; w tedy sztaba pozostanie pełną, two- rząc dno rury. T o sam o zrobić można i na przednim końcu sztaby, tak, że i tu sztaba pełną pozostanie. Rura utw orzy się jednak z całej długości sztaby, gdzie grubość jój je st w iększą, niż odstęp m iędzy walcami.

Otrzym a się w ów czas z jednej sztuki przed­

m iot w ew nątrz pusty, zam knięty z obudwu stron, ja k kokon jedw abnika. P o w yk o­

naniu tych oryginalnych rur zrodziło się ciekaw e pytanie, co też znajdować się może w utworzonem w ten sposób wnętrzu? pró­

żnia czy też gaz jaki? Szczegółow e bada­

nia dokonane w królew skiej pracowni che- m iczno-technicznój w B erlin ie przez prof.

F inkenera w ykazały, że przestrzeń 123,4 cm sześcien. zawiera w sobie 9,11 cm sześć, gazu o ciśnieniu 1 atm. i tem peraturze 0°, składającego się z 99% wodoru i l° /0 azotu.

D ośw iadczenia te w ykonane b yły znacznie później, niż sama rura; rezultat wykazuje, że dyfuzyja m iejsca nie miała, co w ym ow ­ n ie św iadczy o ściśliw ości w ten sposób obrabianego metalu.

{dok. nast.).

A d o lf K ipm an.

CZY P O M I Ę D Z Y J A S Z C Z U R K A M I

istnieją gatunki jadowite?

D o najroślejszych jaszczurek należy am e­

rykańska H eloderm a, której znam y dw a g a ­ tunki: H . horridum , m ieszkająca w M exy- ku i H . suspectum ze Stanów Z jednoczo­

nych. N iektórzy jed n ak zoologow ie rozróż­

nienia tego nie przyjm ują i uznają jeden tylk o gatunek H . horridum. D orasta ona przeszło półtora metra długości.

W m ow ie będąca jaszczurka, której oby­

czaje dokładnie zbadał Sum ichrast, jest

zw ierzęciem nocnem , pow olnem i ociężałem;

zestarzaw szy się lub będąc ciężarną wlecze ona swe ciężkie ciało po ziem i. C ały dzień przepędza w ukryciu, w podziem nych n o ­ rach lub pod rozm aitem i przedm iotam i le- żącemi na ziem i. W ieczorem w ychodzi na żer składający się z ow adów , w ijów , dżdżo­

wników, drobnych żab i t. p,, które chw yta na ścieżkach leśnych, albo też w ygrzebuje jajka legw anów , niepogardzając przytem zgniłem mięsem. W porze deszczowej naj­

częściej daje się w idzieć, a najrzadszem je st zjaw iskiem podczas pory suchej, zatem pra­

w dopodobnie odbywa sen letni, podobnie ja k w iele innych zw ierząt A m eryki środko­

wej i południow ej.

H eloderm a, wydająca silny, wstrętny odór, za podrażnieniem obficie rozlew a z pyska białawą, lepką ślinę, a będąc podrażniona rzuca się na grzbiet, wpada w złość, czego dowodzą przyśpieszone ruchy oddechowe, ryczy i jeszcze więcej śliny wyrzuca. To ślinienie się, w połączeniu z odrażającą p o ­ wierzchow nością, stało się n iew ątp liw ie p o ­ wodem rospow szechnionego pom iędzy kra­

jow cam i przekonania o w ielkiej jadow itości zw ierzęcia, którego zęb y opatrzone podłu­

żną brózdą, podobnie ja k zęby jadow e w ielu w ęży, taką samą sław ę w yrobiły mu pom ię­

dzy zoologam i. H eloderm a posiada m iano­

wicie potężne zęby, każdy z podłużną bró­

zdą, sięgającą od jeg o w ierzchołka do samej nasady, a takie same zęby znajdują się na przednim końcu szczęk górnych u wężów jad ow itych z nieruchomemi zębami jadow e- mi, np. u okularnika. Dr Fischer, 1882, opisał, że przewody wychodzące z gruczo­

łów podszczękow ych, uważanych za jadowe, rozgałęziają się, wchodzą do żuchw y i sięga­

podstawy brózdowanych zębów.

Szczęki górne gruczołów nie posiadają.

Nadto Fischer p rzytoczył kilka przykładów jadow itości ukąszeń H eloderm y.

Zdawało się tedy, że sprawa je st załatw io­

na i w ten sposób je s t ona traktowana w tak doskonałych książkach ja k C. K . H of- manna (Bronns K lassen und Ordnungen des T hierreichs, tom V I, część III) i H uberta L u d w ik a (Synopsis der Thierkunde, tom I).

Za jadow itością H eloderm y przem awiał też R. W . Shufeldt, który w zeszłym roku ogło­

sił obszerną i bardzo staranną pracę o m or­

(6)

422

w s z e c h ś w i a t. Ni-

27.

fo lo g ii H . 8uspectum (P roceed in gs o f the Z oological S o ciety o f L ondon).

Pom im o tych w szystkich potępień nie u m ilk ły jednak oddaw na odzyw ające się g ło sy obrońców jaszczurki, uznających ją za nieszkodliw ą.

P od w zględem anatom icznym prof. C.

Stew ard w ykazał, że g ru czoły podszczęko- w e nie mają żadnego zw iązk u z zębam i ja ­ szczurki, gd yż ich w ydzielina u ch od zi na zew nątrz na w ew nętrznej stronie fałdu b ło ­ ny śluzow ój p ołożon ego pom iędzy w argą i żuchw ą. U H elod erm a horridum z k a ż­

dej strony znajduje się jed n o tylk o ujście, u H . suspectum znajdują cztery lub pięć ujść. P oprzednio opisyw ane przew ody są w rzeczy samej nerw am i i naczyniam i krw ionośnem i zębów żuchw y. (P roceed in gs etc. 1891). R. W . Sh u feld t sp otk aw szy się z tak kategorycznem zaprzeczeniem sw oich spostrzeżeń natychm iast p rzed sięw ziął spra­

w dzenie rzeczy i p rzek on ał się, że prof. C.

Stew ard zupełną ma słuszność; z całą w ięc otw artością odstąpił od sw ego poprzedniego zdania (N aturę, 1891, Nr 1118). B udow a zw ierzęcia nie daje tedy praw a do u zn aw a­

nia go za jadow ite.

N astępujące spostrzeżenia na żywej ja sz ­ czurce, przytoczone przez A . E . Brehm a (T hierleben. D ie K riechthiere und L orche, 1878, str. 183), także przem aw iają p rzeciw ­ ko jej jad ow itości.

Borsch będąc w M eksyku, u spokoiw szy obawę m ieszkańców obietnicą sutej zapłaty, otrzym ał żywą heloderm ę, która przybyła w mocnej skrzynce zaw ierającej także o w o ­ ce, które ją zak ryw ały, gdyż żaden m ulnik nie byłby jej inaczej zabrał. Borsch rzucał jej ow oce, owady, drobne jaszczu rk i, żółtko jajka i surowe mięso; pożerała ona tylk o to ostatnie i piła nieco w ody. D la przekona­

nia się, czy jój ukąszenie rzeczy w iście jest śm iertelnie jadow ite, starano się drażnić ją jaszczurkam i, lecz w cale ich nie tyk ała i zapomocą nich n ie można b yło zak łócić jej spokoju; pom im o to, jed n ego z ob ec­

n ych , który ją chciał dotknąć ręką, siln ie ukąsiła w palec i to samo uczyn iła później B orschow i. O bie rany obficie k rw aw iły

i

spraw iały siln y ból, lecz zag o iły się bez w szelk ich przypadłości i w yk azały całą błędność lu d ow ego m niem ania o ja d o w ito ­

ści w m ow ie będącej jaszczurki. M ożemy w ięc śm iało pow iedzieć, że pom iędzy ja sz­

czurkami niem a jadow itej.

A . W.

OCHRONNE ZNACZENIE

WOSKÓW I TŁUSZCZÓW

D L A R O ŚL IN I Z W IE R Z Ą T .

„W szystko co pow staje jest skazane na za g ła d ę” m ówi Mefisto i w rzeczy samej w i­

dzim y, że w przyrodzie w szystko co żyje ginie pod w pływ em czynników atm osferycz­

nych lub pada w ciągłej w alce o byt z ustro­

jam i żyw em i.

N iezależnie od nieprzyjaciół ja c y się do­

stają wew nątrz ustroju zw ierzęcego przez żołądek i płuca, spostrzegam y, że i od z e ­ wnątrz ustrój taki podobnie ja k rośliny na­

rażony je st na w ielorakie napaście.

D o niszczącej w alki stają tu znow u ow e najdrobniejsze u stroje—-bakteryje, których żyw iołem są w szelkie ciała organiczne. P r o ­ ste spostrzeżenie uczy nas, że drzewo, m iej­

scow o pozbawione kory, cierpi n ietylk o z po­

w odu straty soków , lecz p ow oli zamiera w skutek zagnieżdżenia się licznych paso- rzytów na m iejscach pozbaw ionych ochrony.

P ow staje pytanie, czem u zaw dzięczają żyw e rośliny ochronę zabespieczającą je od chorobotw órczych w p ływ ów czynników atm osferycznych i niższych ustrojów? W ie ­ my, że soczyste ow oce przy lekkiem sk a le­

czeniu naskórka ulegają zepsuciu, które bierze początek od miejsca uszkodzonego.

P o głębszój rozw adze widzim y, że przyroda obdarzyła jednak i delikatne rośliny pew ną zdolnością odporną w zględem czynników niszczących. O kazuje się, że pow ierzchnia w ielu narządów roślinnych pokryta jest w arstew ką wosku, stanowiącą niejako pan­

cerz broniący wnętrza ustroju.

Najczęściej spotykany i najlepiej znany je st ten środek ochronny, ja k zaznacza A . de B ary, pod postacią białego lub n ieb ie­

skaw ego dającego się zm yć nalotu lub szro­

nu, który pokryw a różne części rozm aitych

roślin i nadaje im często w ygląd m odry,

(7)

N r 27.

W SZECHŚW IAT.

423 albo też mączki białej lub złotaw o-żółtój,

którą dostrzegam y np. na liściach niektó­

rych gatunków paproci i pierw iosnków . W niektórych gatunkach roślinnych wosk lub tłuszcz w ystępuje w niezw yk łej obfi­

tości tak np. w w ielu gatunkach woskow ni- cow atych, w ostrom leczach kanaryjskich, a zwłaszcza w andyjskich palm ach w osko­

w ych, C eroxylon andreola i K lopstockia cerifera.

W roślinach tych szczególniej na liściach w achlarzowca w oskow ego (C opernicia ce- lńfera) ilość w osku na jed n o drzewo docho­

dzi do 25 funtów ‘), co nam tłum aczy, że ten wosk roślinny sta ł się tak znacznym przed­

miotem handlu. D e B a ry ju ż wskazuje, jak w ielk ie znaczenie dla życia x*oślin posiadać musi ta w arstew ka jak o nieprzem akalne pokrycie.

D alej, przypom nieć należy, że z torebek nasiennych maku oleistego, ze skórek jabłek, z otrąb zboża otrzym ano też tłuszcz, ja k k o l­

w iek w znacznie mniejszej ilości.

Nie wchodząc w kw estyją powstawania tych w arstw ochronnych, należy jednak za­

uw ażyć, że pytanie dotyczące chemicznej budow y tych w osków i tłuszczów znajduje się w ścisłym zw iązku ze znaczeniem tój ochrony dla życia roślin i zwierząt.

Zaznaczyć tu wypada, że ow e substancyje tłu ste znajdujące się w naskórku roślin nie są estrami gliceryn ow em i, jak np. oleje tło ­ czone z nasion lub tkanka tłuszczow a zw ie­

rząt, w skład których wchodzą estry takie, ja k stearyna, palm ityna, oleina, lecz z w ią z­

kami kw asów tłu szczow ych z t. z w. w yż- szem i alkoholam i szeregu tłuszczow ego.

Podczas gdy ow e estry gliceryn ow e są łatw o rospadającemi się związkam i kw asów tłuszczow ych z gliceryną i łatw o zm ydlają się alkalijam i, przyczem powstaje m ydło czyli tłuszczan alkali i gliceryna, tłuszcze z naskórka roślin posiadają znacznie w ięk ­ szą trw ałość. Tej różnicy przpisać też na­

leży znaczenie w osków , często tak miękkich ja k tłu szcze g liceryn ow e, jakie posiadają w roli ochronnój dla delikatnych ustrojów.

W oski bowiem nietylko w ystępują na po­

w ierzchni narządów roślinnych, lecz znaj-

') Ob. W szechśw ., t. IX s tr . 7 „ P a lm y woskowe*1.

dują się i w ewnątrz naskórka. D opóki ten ostatni nie ma skaz spowodowanych przez uszkodzenia, dotąd szkodliw ości zew nętrz­

ne ja k tlen atm osfery lub niższe ustroje nie mogą się dostać do wnętrza.

Zjawiska te w ystępujące w państwie ro- ślinnem m usiały nasuw ać przypuszczenia, że i w państwie zwierzęcem istnieją też tłuszcze ochronne, osłaniające ustrój i że takie znączenie dla zw ierząt posiadają tłu sz­

cze cholesterynow e.

Istotnie ciała wchodzące w skład narzą­

dów i soków zw ierzęcych m ózgu, mięśni krw i tkanki tłuszczowej ulegają bardzo ła ­ tw o roskładowi. W szystkie one po śmierci osobnika ulegają rospadowi, biorącemu po­

czątek od zewnątrz. W łaśnie w osłonie ustroju, w skórze, ja k w ykazały badania Liebreicha znajduje się ciało, szczególniej obficie występujące w żółci, cholesteryna i to w postaci tłuszczu cholesterynow ego, odznaczającego się podobnie ja k woski ro­

ślinne znaczną opornością na czynniki ros- kładające.

W biegu dalszych trudnych badań po­

wiodło się Liebreichow i wykazać, że tłuszcz cholestex-ynow y znajdujący się w skórze ludzkiej jest identyczny z otrzymaną przez niego z w ełny owczej lanoliną. W ten spo­

sób pow stały zajm ujące zapatryw ania ze stanow iska fizyjologii, dające pew ne w sk a­

zówki co do terapeutycznego zastosowania lanoliny.

Badania Liebreicha uzupełnione jeszcze zostały przez G ottsteina, który dośw iad­

czalnie w ykazał ja k oporną je st lanolina w zględem niższych ustrojów.

Przekonał się on m ianowicie, że ja k k o l­

w iek saprofity giną zarówno w tłuszczach zw yk łych ja k w lanolinie, to jed n a k pierw ­ sze jełczeją a ostatnia bynajmniej nie ulega zmianie. Zasadniczą różnicę jednak tw o­

rzy zachowanie się anaerobów. Jeśli pozo­

stawim y w otwartych parowniczkach lano­

linę i tłuszcze, to, ja k wiadomo, te ostatnie zjełczeją. Jeżeli po jakim ś czasie prze­

szczepim y do płynnój żelatyny nieco tłusz­

czu zjełczałego i lanoliny, to zauważym y rozwój kolonij tylk o w naczyniach z prze­

szczepionym tłuszczem . D ow odzi to naj­

dobitniej, że lanolina posiada w łasności ko­

nieczne dla tłuszczu ochronnego. W skórze

(8)

424

W SZE CH ŚW IAT.

Nr 27.

zatem mamy środek, ja k k o lw iek nie je d y ­ ny, zapobiegający zew nętrznem u zakażeniu, g d y ż n ieu legający roskładow ym w pływ om bakteryj i nieprzepuszczalny dla nich.

W yn ik a stąd, że naskórek p rzy zdrow ym rozw oju ustroju ludzkiego, będąc pokryty tłuszczem , który je d y n ie jest opornym na działanie niższych ustrojów stanow i istotn ie pancerz chroniący od napaści n iep rzy ja ciel­

skiej. Jak w iadom o, k ok i ropne są tak ros- pow szechnione, że rzucają się zaw sze na każde m iejsce nieosłon ięte skóry. J e śli nie rozwijają one szk o d liw eg o działania na zdrow y naskórek, stają się ju ż groźnem i w stanach chorobnych.

P rzy niektórych cierpieniach lekarze za­

uw ażali pow staw anie w rzodów przyczyną czego b y ły koki ropne. J eśli się zw aży, że w ów czas w łaśnie kiedy w ystępow ała furun- kuloza, jak w stadyjum zdrow ienia po ty ­ fusie brzusznym , zachodzi rosprzestrzenio- n y stan ch orob liw y tkanki rogow ej, a w ięc zbiornika i w ytw órcy tłu szczu ch olestery- n ow ego— w łosy wypadają, paznogcie stają się łam liw em i, skóra łuszczy się i traci p o ­ ły s k — trudno tych faktów nie łączyć w z w ią ­ zek przyczynow y.

N iew chodząc w d alsze zasady leczn icze, nasuw a się m yśl stosow ania lan olin y jak o środka leczn iczego i toaletow ego.

O o

E m pirycznie stosow ano ju ż w starożytno­

ści surow y tłuszcz z w ełn y, pom imo p rzy­

krój jeg o woni, jako środek le czn iczy i k o s­

m etyczn y. O dnośne w skazów ki historyczne zebrali w yczerpująco L iebreich i W ulfsberg.

D iosk oryd es zach w ala skuteczność tłu sz ­ czu z w ełn y na w rzody i w yrzuty, w zapa­

len iu oczu, na liszaje, opuchnięcie p o lic z ­ k ów i w ypadanie rzęsów .

Jako środek do nam aszczania i upiększa­

ją cy , zw łaszcza usuw ający zm arszczki, czę­

sto go stosow ano i jak o o takim w spom ina­

ją o nim w ielokrotnie greccy i rzym scy p i­

sarze H erodot, Iio ra cy i O w idyjusz.

A rystofanes wspom ina o nim ja k o o m a­

ści na rany, posyłając w 1159 w ierszu A ch arn ów słu gę ranionego Lam achosa po płótno, plaster lep k i i oesypum . N iektóre m iejsca z O w id yju sza szczególniej są ch a ­ rak terystyczn e i zasługują na przytoczenie.

W księdze 3 „A rs am atoria” m ówi O w i­

dyjusz o środkach upiększających, stosow a­

nych przez dam y rzym skie, gani użycie szm inki i tak dalej mówi: „Cóż mam pow ie­

dzieć o w oni oesypu? czuć go nieprzyjem nie ja k k o lw iek z A ten pochodzi, gdzie go z ru­

na niem ytych ow iec otrzym ują”.

W w ierszu 354 i nast. „Remedia am oris”

opisuje O w idyjusz odw iedziny u piękności rzym skiej: „Możesz ją, przyzw oitość na to pozw ala, odw iedzić, kiedy zajęta jest sp o­

rządzaniem kosm etyków i twarz bieli. Znaj­

dziesz u niej słoiki z pomadą o barw ty ­ siącu i zobaczysz ja k łono swe nam aszcza oesypem . W obec w oni tej maści można m yśleć, że się je s t na twej uczcie, o P h i- neusie. N ieraz woń ta popsuła mi apetyt”.

Mimo tej przykrej woni, oesypum , z a ­ w dzięczając dobrym swym własnościom, za­

trzym ało odw ieczne sw e znaczenie w m e­

dycynie aż do X V I stulecia i znajdujem y je we w szystkich farm akopejach, dopóki nakoniec z powodu swój w oni nie zostało zarzuconem .

D opiero za dni naszych z ow ego starego nieczystego oesypu, któregoby dzisiaj nikt nie u żyw ał, otrzym ano czystą lanolinę, od­

powiadającą zupełnie w ym aganiom , jakie now ożytna kultura stawia tego rodzaju przetworom . W ychodząc z założenia, ż e tłuszcze cholesterynow e w warunkach nor*

malnych są pożyteczne, użyto ich w tych razach, k ied y skóra ludzka utraciła natu­

ralną ochronę, stosując nam aszczania lano­

liną; dodajm y tu jeszcze, że w nika ona przy w cieraniu daleko łatw iej niż inne tłuszcze.

W ten sposób, w ychodząc nie od em piryi, lecz z zapatrywań przyrodniczych, znalezio­

no pow tórnie istotny kosm etyk naturalny, który od lat kilk u zyskuje coraz w iększe rospow szechnienie n ietylk o jako podkład do maści leczniczych, lecz i ruguje na go- tow alniach zaw sze dbałych o w dzięki p ię ­ kności dawniój stosow ane zw yk łe tłuszcze zw ierzęce, lub m ineralnego pochodzenia w azelinę.

Sądzim y, że treściw y opis sposobu przy­

gotow yw an ia dzisiejszej lanoliny nie w y­

kroczy poza ramy przygodnego artykułu i zasłuży na uw agę czytelników .

Surow a wełna, jaka wprost po ostrzyżeniu ow iec idzie na sprzedaż, jak się o tem przez samo w rażenie dotyku łatw o można prze­

konać, zaw iera znaczne ilości substancyj

(9)

Nr 27.

W SZECH ŚW IAT.

425 tłuszczow ych. Zw łaszcza obfituje, w nie

w ełn a australijska, z którśj przy uciskaniu palcam i kapią krople oleiste. T en tak zw.

tłuszcz czyli pot z w ełn y przeszkadza przy dalszej przeróbce i musi być usuniętym .

D aw niej myto w ełn ę i dopiero w prow a­

dzano na rynek, obecnie skoro wiadomem jest, że przy czynności tej na małą. prowa­

dzonej skalę ginie dużo cennych substancyj, m ycie w ełny odbywa się w osobnych za ­ kładach.

D o niedaw na zakłady te przeważnie m ia­

ły na celu osw obodzenie w ełny od potu ow czego, a przygodnie tylko próbowano zużytkow ać w jak ik olw iek sposób tłuszcz i zw iązki potasow e zm yw ane przytem z w eł­

ny. W ełn ę um ieszczano w olbrzym ich ma­

szynach do prania, t. z w. lew ijatanach, gdzie m yto ją rostworam i m ydła, potażu i t. d.

Pow stające przytem m ydliny podparowy- wano do gęstości syropu, a następnie pra­

żono, przyczem organiczne substancyje pal­

ne w ytw arzały gazy służące do opalania a pozostałość po w yprażeniu w yłu gow yw a- no. Z łu gów otrzym yw ano potaż 75-pro- centow y.

Jakie rozmiary przybrała ta gałęź p rz e­

m ysłu świadczą następujące cyfry: W fa­

brykach przerabiających w ełnę w Reims, E lb eu f i Fourm ies myją rocznie 27000 tonn w ełn y i otrzym ują około 1168 tonn potażu wartości 1 5 0 0 0 0 0 marek. A n glij a sprow a­

dziła w 1868 roku z A ustralii i Cap 63000 tonn w ełny, z której można było otrzym ać

j

7 0 0 0 tonn potażu wartości 4 800000 marek.

U nas, w C zęstochow ie istnieje fabryka przerabiająca pot z w ełny na potaż. P o zo ­ staw iając na boku próby wyrobu tłuszczu z w ełn y, dawniej podejm owane, w idzim y dopiero w 1885 r. jak berlińska fabryka Jaffe i Darm stadtera, zachęcona przytoczo- nemi wyżej badaniami L iebreicha, w ystę­

puje do racyjonalnego fabrycznego w ydzie­

lenia z w ełn y tłuszczu cholesterynow ego.

P ostępow anie w tym celu stosowane w za­

sadzie je st następujące:

W ody pow stające przy myciu w ełny za­

kw asza się kwasem np. solnym , który ros- kłada m ydła i w yd ziela z nich kw. tłusz­

czow e, jed n ocześn ie z niem i zbierają się na pow ierzchni i tłu szcze cholesterynow e.

T łuszcz tak w yd zielon y je st surowym ma-

teryjałem do wyrobu lanoliny. Zawiera on, obok eterów cholesterynow ych i izochole- steryuow ych, jeszcze do 30% wolnych kw.

tłuszczow ych.

Zadaniem techniki je st otrzym anie czy­

stych tłuszczów cholesterynow ych i usunię­

cie wolnych kw. tłuszczow ych. B y ło b y ono proste wobec tego, że tłuszcze cholestery­

now e nie zmydlnją się pod działaniem w o­

dnych rostworów alkalijów a w olne kwasy tłuszczow e z łatwością w tych warunkach tworzą m ydło, gd yb y nie w łaściwość tłu sz ­ czu z w ełny tworzenia z cieczami alkalicz- nemi em ulsyi, w której też zaw ieszone są m ydła, pow stałe z w olnych kw . tłuszczo­

w ych. W ytw orzona em ulsyja w ygląda z u ­ pełnie jak m leko krowie. Jak to ostatnie dla oddzielenia śm ietanki poddaje się dzia­

łaniu siły odśrodkowej, podobnie i to w w i­

rówkach rozdziela się na dw ie warstwy, spodnią, którą stanow i rostwór m ydła i gór­

ną, w której się grom adzi tłuszcz choleste- rynow y.

Podobnie jak się to dzieje z m lekiem w wirówkach o biegu nieprzery wanym i tu bez przerw y osobno odciągana jest warstwa górna, z której zapomocą wody wapiennej lub rostworu chlorku w apnia osadza się la ­ nolinę. P rzebieg tego strącania podobny je st zupełnie do roskładu m ydlin kwasami;

ja k tam wskutek roskładu m ydeł kwasem , podobnie i tu przez w ytw orzenie nieros- puszczalnego m ydła w apiennego zniesiony zostaje stan em ulsyi i ułatw ione w yd zie­

len ie tłuszczu z w ełny.

Otrzymana w ten sposób lanolina zan ie­

czyszczona jest m ydłem wapiennem i przed­

stawia t. zw . surową lanolinę.

Przez w ielokrotne przetopienie i przem y­

cie otrzym uje się z niej tłuszcz oczyszczony, który przez ugniatanie z wodą tw orzy lano­

linę, wprowadzoną- początkow o do handlu p. n. centryfugow anej. Z tej ostatniej za­

barwionej jeszcze dość wyraźnie na kolor żółty i posiadającej wyraźną charakterysty­

czną woń, niewolnej przytem od części sta­

łych , otrzym uje się w dość k łop otliw y spo­

sób chem icznie czystą lanolinę.

Tłuszcz centryfugow any stapia się z nie­

w ielką ilością wapna i zupełnie odwodnio­

na masa wyciągu acetonem. Ten ostatni

rospuszcza tylko tłuszcz cholesterynow y.

(10)

426

W SZ E C H ŚW IA T.

Nr 27.

P o od d ystylow an iu acetonu pozostaje tłuszcz zupełnie czysty, który po u gnieceniu m aszynow em z 25% w ody w prow adza się do handlu jako lanolina. L an olin a (z a w ie ­ rająca wodę) przedstaw ia białawą, bezw onną praw ie maść. O dczyn posiada obojętny;

p rzy ogrzew aniu na kąpieli w odnej topi się przy 40° C. P rzy ugniataniu z wodą może bez utraty postaci maści przyjąć do 105%

wody. W w odzie nierospuszcza się, w w y ­ skoku trudno, ła tw o rospuszcza się w ete­

rze, benzynie i acetonie.

Ze w zględu na skład chem iczny lan olin ę uważać należy za m ięszaninę różnych za p e ­ wne eterów tłu szczow ych alk oh olów zw a ­ nych cholesteryną i izocholesteryną C

jo

H ^ O . O d tłuszczów w łaściw ych ulegających zm y- dleniu pod działaniem w odnych rostw orów alkalijów różni się lanolina odm iennem za­

chow aniem . D aje się ona zm yd lić dopiero przy w ysokiej tem peraturze ogrzew ana z a l­

k oholow ym rostw orem potażu, lub przy sta­

pianiu z potażem. N ajcenniejszem i jój w ła ­ snościami jest, jak to raz jeszcze pow tórzy­

my, stałość jćj w porów naniu z tłuszczam i, zdolność w chłaniania znacznej ilości w ody i nader szybkie w nikanie razem z Wcielone- m i w nią lekam i w skórę. (P rom eth eu s, F isch er— D ie neuen A rzn eim ittel).

__________ S t. P r.

ZASADNICZE OBJAWY I P R A W A P R Ą D U E L E K T R Y C Z N E G O .

(D o k o ń c ze n ie).

P raw o Ohma, ja k k o lw ie k stanow i j e d y ­ nie wzór rachunkow y nader prosty, ma za­

sadnicze znaczenie we w szelk ich praktycz­

nych zastosow aniach elek tryczn ości i pro­

wadzi do tak w ażnych i ciekaw ych w n io­

sków , że choć dotknąć ich tu m usim y.

W róćm y w ięc do naszych w łók ien ek w ę­

glow ych, rospalonych działaniem prądu:

gd y ogn iw o jed n o nie zdołało ich rozża­

rzyć, zestaw iliśm y ich trzydzieści w taki sposób, że cyn k każdego ogniw a połączony był z w ęglem następnego. Obraz takiego z e­

staw ienia stosu daje nam fig. 3, przedsta­

wiająca zresztą połączen ie ośm iu tylk o

ogniw . P rzy takiem spojeniu przepływ a prąd z ogn iw a pierw szego do drugiego, z drugiego do trzeciego i tak samo dalśj aż do ostatniego, skąd przez obieg zew nętrzny wraca do ogniw a pierw szego. R óżnica za­

tem elektryczna biegunów , różnica ich po­

ziom ów , czyli ich siła elektro wzbudzająca uw ielokratnia się, jest w stosie, z 30 ogniw złożonym , 30 razy w iększą, aniżeli w ogn i­

w ie pojedyńczem , w ynosi 3025, jeżeli dla ogniw a jednego oznaczyliśm y ją przez E . Zarazem jednak i opór w ew nętrzny je st te ­ raz 30 razy znaczniejszy, aniżeli w jednem ogn iw ie, prąd bowiem przebiega teraz 30

F ig . 3. F ig . 4.

I razy dłuższą warstwę cieczy przy jednako- w em jćj przecięciu, czyli przy jednakiój grubości, w yrazić go zatem należy liczbą 30 Ow, skorośm y opór w ew nętrzny jed n ego ogniw a oznaczyli dla skrócenia przez Ow.

W obiegu zew nętrznym prąd napotyka opór Oz, natężenie zatem prądu, dostarczanego przez 30 naszych ogniw , jest w edług prawa

Ohma, 302?

3 0 O w + O z '

W idzieliśm y już wszakże, że każdy drucik

bardzo cienki, a tem więcćj cienkie w łó-

k ienko w ęglow e, stawia przebiegow i prądu

opór nader znaczny, tak znaczny nawet, że

' w porównaniu z nim bez w yraźnego błędu

(11)

N r 27.

W SZECHŚW IAT.

427 pominąć m ożem y opór w ew nętrzny całego

stosu, natężenie w ięc prądu w yrazi się ułam kiem Prąd zaś wytwarzany w tym ­ że samym obiegu przez jedno ogniw o, po pom inięciu oporu w ew nętrznego, wynosi

jE . .

t y l k o s t o s nasz zatem w ydaje w tym razie rzeczyw iście prąd 30 razy silniejszy, który w ystarczy ju ż dobrze do rozżarzenia w łókienka w ęglow ego, czyli lam py żarzącej.

N iezaw sze jednak prąd w obiegu ze­

wnętrznym napotyka opór tak silny; w w ie­

lu razach przebiega on nieznaczną, tylko długość grubego drutu m iedzianego, któ­

rego opór je st tak drobny, że go w rachun­

kach w zględem w ew nętrznego oporu stosu zaniechać możemy. W tym w ięc razie siła

i 30E prądu całego naszego stosu czyniłaby

q q q w

n ie różniłaby się zatem od siły prądu j e ­ dnego ogniw a, która, po odrzuceniu oporu zew nętrznego, w ynosi w łaśnie ^ E Gdy w ięc mamy do czynienia z małem i oporami zew nętrznem i, nie zyskujem y nic na łą c z e ­ n iu znacznej liczby ogniw w opow iedziany tu sposób, prąd przedstawia natężenie pra­

w ie takież samo, ja k i prąd, który byśmy z jednego tylko ogniw a otrzym ali.

M ateryjały w szakże, których użyliśm y do urządzenia naszego stosu, w ęgiel, cynk, kw asy, zużytkow ać możemy inaczej; za­

miast znacznej liczby ogniw niew ielkich zbudować możem y jedno w ielkie ogniwo.

Siła elektrow zbudzająca ogniw a, jak w ie­

my, nie zależy zgoła od jeg o wym iarów , od wielkości p łyty cynkowej i w ęglow ej, je s t w ięc w olbrzym iem tem ogn iw ie takaż s a ­ ma, jak w każdem z ogniw skrom nych w y­

miarów, jak ie nam poprzednio służyły.

Opór natom iast w ew nętrzny tego nowego ogniw a je st inny, warstwa bow iem cieczy, przez którą prąd p łyn ie, je st teraz 30 razy grubsza, aniżeli w każdem z daw nych, m a­

łych ogniw , a w skutek tego opór o g n i­

wa zm n iejszył się 30 razy i w ynosi ty l­

ko V

3

o Ow. N atężenie w ięc prądu, przez to w ielk ie ogniw o w ytw arzanego, będzie

E T

7-— « — Jeżel i zaś znowu przyjm ie-

l/ 30 O w + O z *

my, że opór zew nętrzny jest słaby i że go

zaniechać można, natężenie prądu wyrazi

. . . . E 30 E

się ułam kiem

~ J ~q w

czyh 00 znaczy że w tym razie prąd będzie trzydzieści razy silniejszy, aniżeli przy użyciu ogniwa po­

przedniego. W tym razie zyskujem y na sile prądu; gdy w ięc w obw odzie zew nętrz­

nym prąd napotyka opór słaby, korzystniej jest używać jednego ogniw a w ielkiego, ani­

żeli stosu złożonego choćby z w ielu ogniw m niejszych.

W rzeczyw istości nie mamy potrzeby p o ­ sługiw ania się tak w ielkiem i i niedogodne- mi ogniwam i galw anicznem i, poradzić so­

bie możemy daleko łatw iej, a to przez od­

pow iednie zestaw ienie naszych ogniw m a­

łych. M ożemy m ianowicie połączyć m ię­

d zy sobą oddzielnie w szystkie p łyty cyn­

kowe i oddzielnie w szystkie pręty w ęglowe, ja k to znów dla ośmiu ogniw przedstawia rysunek schem atyczny, fig. 4. W szystkie walce cynkow e tworzą tu, pod w zględem pi-zebiegu prądu elektrycznego, jakby jed n ę bryłę cynkową, podobnie ja k w szystkie prę- ty w ęglow e jed n ę bryłę w ęglową; w szystkie te zatem ogniwa, ustaw ione obok siebie, albo jak się mówi inaczej, rów nolegle, tw o­

rzą jak b y jedno tylko w ielkie ogniw o, a wnioski nasze co do takiego w ielkiego ogniw a stosują się tu bez zmiany.

Rachunkowe zatem nasze w yw ody pro­

wadzą do dwu następnych reguł, mających pod w zględem praktycznym ważne bardzo znaczenie:

Jeżeli opór w zew nętrznym obiegu prądu jest bardzo wielki, to dla otrzymania prądu jaknajsilniejszego korzystnem jest ogniw a łączyć m iędzy sobą „jedno za drugiem ”;

jeżeli zaś opór ten je st bardzo mały, ko­

rzystnem je st łączyć je „rów nolegle” czyli

„jedno obok drugiego”.

Jeżeli opór drutu nie jest bardzo w ielki, ani też bardzo m ały w zględnie do oporu w ew nętrznego, można ogniw a zestawiać częścią jedno za drugiem , częścią jedno obok drugiego. Tak np. ogniw a wskazane na fig. 3 i 4, mogą być zestaw iane dwoma jeszcze innem i sposobami, fig. 5 i fig. 6.

W kom binacyi wskazanej na fig. 5 ogniw a 1 i 2 tworzą jed en stos o dwu ogniw ach, tak samo ja k ogniwa 3 i 4, 5 i 6, 7 i 8, a bie­

guny jednoim ienne każdej pary są m iędzy

(12)

428

W SZ E C H ŚW IA T .

Nr 27.

sobą przew odnikam i połączone, m am y w ięc w ogóln ości stos złożon y z dw u ogn iw , k tó ­ rych pow ierzchnia jest cztery razy w iększa, aniżeli pow ierzchnia każdego ogniw a poje- dyńczego. Opór w ięc w ew nętrzny każdego z tych dwu ogniw złożonych w ynosi tylk o

*/4 Ow, a całego stosu, złożon ego z d w u ta ­ kich ogniw = 2 . ' / j O w = l/ 2O w. P on iew aż zaś siła elektrow zbudzająca d w u o gn iw czyni 2 .E , natężenie ^atem prądu dostarcza-

■<rC~ }

- e s

F ig . 5.

nego przez kom binacyją fig. 5 w yrazi się ułam kiem -^ '

q w

2 E _^_

q

~ > jeżeli, ja k poprze­

dnio, Oz oznacza opór zew nętrzny.

F ig . 6 przedstaw ia kom binacyją, w której cztery ogniw a 1, 2, 3, 4 tw orzą je d e n , o g n i­

wa 5 ,6 ,7 ,8 drugi stos;

poniew aż w ięc każdy z tych oddzielnych sto­

sów złożony jest z czterech o gn iw , siła e l e k t r o w zbudzająca całej kom binacyi czyn i 4E; w każdym z tych stosów oddzielnie opór jest cztery razy w ię ­ kszy, niż opór w ew ­ nętrzny ogniw a poje- dyńczego, a że przez złączenie obu p ow ierz­

chnie się podw ajają, opór ten przeto spada do połowy i wynosi 2 Ow, natężenie zatem prądu przy kom binacyi fig. 6 je s t 2Q w ^ -O z 4 E

W id zim y zatem , że mając pew ną liczbę ogniw , rosporządzać niem i m ożem y w sp o­

sób bardzo różny, zestaw iając j e m iędzy sobą rozm aicie; w każdym w ięc danym , szczegółow ym przypadku starać się o to trzeba, by kom binacyja ogniw w ydała re­

F ig . 6.

zu ltat najkorzystniejszy, to zaś, jak w idzi­

my z pow yższych naszych w zorów , zależy od w ielkości Oz, od oporu, ja k i prąd e le k ­ tryczny ma w obiegu zew nętrznym do p o ­ konania. Otóż, dokładniejszy rozbiór m a­

tem atyczny uczy, że najkorzystniejsze z e ­ staw ienie ogniw je st wtedy, gd y opór w e­

w n ętrzn y całego stosu, o ile można, rów ny jest oporow i zew nętrznem u. Zasadę tę w y ­ pada nam wyjaśnić choćby na szczególnym przykładzie.

D ajm y, że posiadamy 40 ogniw Bunsena, o jakich m ów iliśm y wyżej, to je st przedsta­

w iających opór w ew nętrzny 0,1 oma; siła zaś elektrow zbudzająca każdego ogniwa B unsena czyni, jak w iem y, 1,85 wolt. D aj­

my nadto, że opór drutu, po którym prąd ten ma przepływać, w ynosi 1 om.

Spróbujm y najpierw w szystkie te ogniwa zestaw ić jedno za drugiem , w edług w zo­

ru fig. 3. W tym razie natężenie prą­

du w ed łu g prawa Ohma w yrazi się liczbą 1,85.40 w olt 74

40.0,1 + 1 om ów == 4 + T = U ’8 am Perow - P o łączm y j e znów rów nolegle, jedno za drugiem , w ed łu g typu fig. 4, jak b y w jed n o w ielk ie ogn iw o, a natężenie prądu czynić

będzie teraz 1,85 1l85_____

1,0025

\!4O '0,l + 1

am perów tylko. Z estaw ienie to zatem daje rezultat bardzo słaby, połączm y w ięc ogni­

w a nasze jeszcze inaczej, we dwa stosy czyli w dw a szeregi o 20 ogniw ach, w ed łu g typ u fig. 6. W tym razie siła elektrow zbu­

dzająca kom binacyi w ynosi 1,85 X 20 = 37

U A L 2° A 1 ..

,

w olt, opor w ew nętrzny — - — czyli 1 om , Z

37 37

natężenie w ięc prądu y = 18,5 am­

perów. Jestto kom binacyja korzystniejsza od obu poprzednich, ale też korzystniejsza i od każdej innej, ja k to podobnem i ra­

chunkam i łatw o w ykazać można. Tak naprz. zestaw ienie w cztery rzędy po 10 ogniw dałoby już prąd słabszy, o natężeniu

1,85.10 ' % .0 ,1 + i

Jeżeli w ięc drut zew nętrzny przedstawia opór 1 oma, to przy pom ocy czterdziestu naszych ogniw otrzym ać możemy działanie najkorzystniejsze, g d y je zestaw iam y w dwa rzędy po 20 ogniw; wtedy zaś opór w ew n ę­

= 14,8 am perów.

(13)

Nr 27.

W SZECH ŚW IAT.

429 trzny stosu także w ynosi 1 om, a zatem w y ­

równywa oporowi zew nętrznem u, co p o ­ twierdza przytoczoną wyżej zasadę.

R ozum iem y też teraz lepiej, dlaczego, gdy szło nam o rozżarzenie w łókienka w ę ­ glow ego w lam pie elektrycznej żarzącej, należało nam w szystkie ogniw a zestaw ić w jed en szereg, jedno za drugiem . W łó- kienko bowiem takie, rozżarzone do biało­

ści posiada opór bardzo znaczny, około 60 omów; opór zaś w ew nętrzny naszego stosu, przy takiem uporządkowaniu ogniw , w ynosi w praw dzie tylko 4 omy, więcej wszakże nad 4 om y oporu w ew nętrznego nasze ogniw a przy jakiem kolw iekbądź uporząd­

kow aniu dać nie m ogą. Już to zatem daje nam prąd n ajsilniejszy, o natężeniu

74 w olt _ -i -j g amperów> D o rozżarze- 4 + 6 0 omów 1

nia zaś w łókienka w ęglow ego wystarcza już

fig. 7. D ru ty A B i CD stanowią obieg ze­

wnętrzny prądu, wytw arzanego przez stos A C , złożony z 40 ogniw Bunsena, którego biegun dodatni je st przy A , odjem ny zaś przy B, prąd zatem płynie w kierunku wskazanym przez strzałki. W obieg drutu w trącone są lampy tak, że prąd nie prze­

chodzi kolejno z jednej do drugiej, ale m ię­

dzy nie w szystkie jednostajnie się rozdziela.

Przez takie „rów noległe” rozm ieszczenie lamp, prąd w przebiegu od bieguna doda­

tniego do odjem nego znajduje ja k b y drogę szerszą, w szystkie w łókna w ęglow e uważać można za jedno tylko włókno o przecięciu większem . Dajm y, ja k to przedstawia fig. 7, że w obieg prądu wtrąconych je st 8 lamp, czyli 8 w łókienek w ęglow ych, które tedy przedstawiają opór 8 razy m niejszy aniżeli w łókienko pojedyńcze, zatem G% = 7 ,5 oma.

Poniew aż opór w ew nętrzny stosu w inien

prąd o natężeniu 0,8 ampera, pozostaje nam w ięc znaczny jeszcze nadmiar prądu; g d y ­ byśm y w szakże poza naszą lampą osadzili jeszcze drugą podobną, tak aby prąd przebiegał kolejno, przez jedno, a na­

stępnie przez drugie w łókienko, coby opór zew nętrzny podw oiło, natężenie prądu,

74 w olt „ - . . . , . . ---

7

— — 0,b amperów, byłoby iuż 4 + 1 2 0 omow

zbyt słabe do jasnego ich rospalenia.

Praw o Ohma wszakże uczy nas znowu, że możemy stosem naszym rospalić nietylko dwie, ale i w iększą naw et ilość lamp, jeżeli je w obieg zew nętrzny prądu wtrącim y in a ­ czej, jeżeli j e m ianow icie um ieścim y nie jedno za drugiem , ale rów nolegle, jedno obok drugiego. Jak to uskutecznić w ska­

zuje nam znów rysunek schem atyczny,

być, o ile można, rów ny oporowi zewnętrz­

nemu, przeto i teraz należy w szystkie ogni­

wa w jeden szereg ustawić, co stosowi na­

szemu nadaje opór w ew nętrzny 4 omów.

Na opór drutów A B i C D , doprowadzają­

cych prąd do lamp, uw agi zw racać nie po­

trzebujemy, druty te bowiem m ogą być do­

wolnej grubości, co pozw ala opór ich p o ­ minąć zupełnie. N atężenie w ięc prądu obe-

. 74 74 wolt c .

cnie czyni ——- — = — — = o,4 ani- } 4 + 7 ,5 11,5 omow

perów. Natężenie to dzieli się wszakże je ­ dnostajnie między w szystkie lam py, każda z nich przeto otrzy m u je-^ - t. j. 0,8 ampe- 6 4

/

ra, taką zatem właśnie siłę prądu, jakiej do rozjaśnienia wymaga. G dybyśm y zaś zna­

czniejszą liczbę lamp w obieg prądu wtrą­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Gąsienica (larwa), z której następnie ma się rozwinąć samiec, daje się rozpoznać po tem , źe je s t drobniejszych rozmiarów i że, uczepiwszy się gałązki

W pierwszej grupie jedne organy mają budowę poczęści ojca, poCzęści matki a obok nich inne organy mają zupełnie pośrednią

chodząc przez liść żywy w ykazuje wszystkie pasy właściwe alkoholowem u rostworowi chlorofilu; są one cokolwiek posunięte ku barw ie czerw onej, co może zależeć

W ogólności w ięc w idzim y, że znaczna liczba miast odw ołać się musi do oczyszczania wód rzecznych, co daje się kilk u metodami przeprow adzić.. Sposób

ność, że niepodobna takiego mnóstwa rur i połączeń tak herm etycznie zamknąć, by choć mała doza p ow ietrza nie dostała się do ich środka, może się

B ełk o cze zaś stojąc w miejscu spokojnie, lub chodzi, opisując nieforem ne łuki; czasem, zaś pod w pływ em n iezw yk łej ekscytacyi drepcze, okręcając się

Ścisłość zaś obserw acyj astronom icznych jest obecnie znacznie większa aniżeli ścisłość, z ja k ą znam y długości gieograficzne.. Podobnież ma się rzecz

pełnienia następujących warunków: używ any przy- tem cynk pow inien być m ożliwie czysty, wolny zwłaszcza od węgla; rów nież szkodliwie w pływ a obe­.. cność