M 2 7 . W arszawa, d. 5 Lipca 1891 r. T o m X .
TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.
PRENUMERATA „W S Z E C H Ś W IA T A ".
W W a rs z a w ie : ro c zn ie rs. 8 k w a rta ln ie „ 2 Z p rze s y łk ą p o c z to w ą : ro c z n ie „ 10 p ó łro cz n ie „ 6
P re n u m e ro w a ć m o żn a w R e d a k c y i W sz ec h św ia ta i w e w s z y s tk ic h k s ię g a rn ia c h w k r a ju i z a g ra n ic ).
K o m ite t Redakcyjny W s zech św iata stanowią panowie:
A leksandrow icz J ., D eike K., Dickstein S., H oyer H ., Jurkiew icz K ., Kw ietniew ski W l., ICramsztyk S„
N atanson J ., P rauss St. i W róblew ski W .
„ W s z e c h ś w ia t11 p rz y jm u je o g ło sz en ia, k tó r y c h tre ś ó m a ja k ik o lw ie k z w iąz ek z n a u k ą , n a n a s tę p u ją c y c h w a ru n k a c h : Z a 1 w ie rsz zw y k łeg o d r u k u w szpalcie a lb o jeg o m ie jsc e p o b ie ra się z a p ierw sz y r a z k o p . 7 '/i»
za sześć n a s tę p n y c h ra z y k o p . 6, za d a lsze k o p . 5.
-A_d.ree ZE2ed.a,łcc3ri: IK ralrcw elE le-IP rzećL n aL leścIe, 2STr 6 6 .
NOW A METODA
otrzymywania rur metalowych.
Pi-zed kilku ju ż laty spotkać można było w pismach wzm ianki o w ynalezionym przez braci M annesm annów w R em scheid nowym sposobie w alcow ania rur z m etalu kutego.
N ow ość p olegać m iała na tem, że rura po
wstawała przez w alcow anie pełnśj bryły lub sztaby, która przechodząc przez m aszynę w oczach w idza zam ieniała się w rurę. P o gło sk i zam ieszczane w pismach coraz w ię- cój nabierały pozoru prawdy w skutek żą
danych i udzielanych odpowiednich paten
tów , tak, że cały św iat techniczny zdum ie
niem przejęty stanął przed ważnym w dzie
jach przem ysłu w ypadkiem , gdyż tak uwa- żaćby należało now y w ynalazek, gdyby się rzeczyw iście okazał udanym . W zdziw ieniu tem zaczęła przyjm ować udział i szersza publiczność, która na każdym kroku ma sposobność w idzieć ja k ważne znaczenie mają rury w technice i w szelkiego rodzaju budowlach.
P rzez d łu gi czas jed n ak o now ym w yna
lazku nic pew nego nie wiedziano, albowiem w ynalascy rzecz całą trzym ali w tajem nicy, w prowadzając coraz to więcój rozm aitych ulepszeń. Ociąganie się z ogłoszeniem sa
m ego sposobu now ego w alcowania zaczęło ju ż naw et w yw oływ ać m ylne zdania i n ie
raz pow ątpiew ania o praw dziw ości jego istnienia. Niezadow olona ciekawość zaczęła przechodzić w brak wiary, by n ow y sposób w alcowania rur był rzeczyw iście w prakty
ce m ożliw ym . Sądzono, że dostarczony za je g o pomocą m ateryjał je st lichy, nietrw ały, że niem ożna zrobić rury, którój długość, średnica, grubość ścian, wytrzym ałość i od
porność przeciw rozmaitym w pływ om , od
pow iadałyby wym aganiom techniki, że sło wem wyrabiać można tylko małe próbki bez żadnój praktycznej wartości technicznej.
O twarta niedawno w B erlinie, w e w spa
niałym lokalu biur zarządu zakładów Man
nesm anna w ystaw a prób, wykonanych za- pomocą now ćj m etody oraz doświadczenia czynione nad niem i ostatecznie pow ątpie
wania w szelkie rozw iały. M iałem sposo
bność zw iedzać tę w ystaw ę, którćj małą
cząstkę widać na fig. 1 i przyznać muszę,
że się przedstawia imponująco. P rzede-
418
w szechsw iat. Nr 27.
w szystkiem w idać tu próby tego, czego do
konać m ożna sposobem M annesm anna pod w zględ em różnorodności w ym iarów . O bok olbrzym a, m ającego 375 m ilim etrów śred n i
cy w isi ja k karzeł rurka grubości ołówka;
obok rui-, których ściany mają grubość n ie
sp ełn a jed n ego m ilim etra leżą rury o 50- m ilim etrow ych ścianach. T u przedstaw ia się oczom widza 15-m etrow a rura złożona na siedem części dla ła tw o ści transportu;
tam flaszka z jednej sztu k i do skroplonych gazów , próbowana na 200 atm osfer ciśnie
nia; szereg rur w odociągow ych o 100 m ili
metrach średnicy i 5 m m grubości ścian, próbow anych na 150 atm osfer, a p rzezna
czonych do w od ociągów w A m ery ce p ołu dniow ej. W fabryce M annesm annów cz y nią się przygotow ania do w alcow ania rur o średnicy jed n eg o metra, a d łu gości d o ch o dzącej do 30 m etrów .
P r z y w idoku pom ienionej rury 15-m etro- w ej, zgiętej siedem razy, u w agę każdego profana naw et zw rócić m usi to, ż e w szy st
kie zgięcia tak są gład k ie, ja k g d y b y cho
d ziło tu nie o stal zlew ną, lecz o najgiętszy w św iecie m ateryjał. N ajm niejszego śladu uszkodzenia ścian nie widać, żadnego roz
luźnienia cząstek w zgięciach dostrzedz n ie można. D la w ykazania n iezw ykłej w y trz y m ałości, ciągłości i giętk ości m etalu obro
bionego now ym sposobem słu ży cały szereg niezm iernie ciekaw ych okazów w ystaw o
w ych. W idać tu w ykonane na różnych przedm iotach na pozór niem ożliw e w y cią gania, zgięcia, fałdow ania i zaw ijania, przy- czem m etal n igd zie naruszony nie został.
N aw et przy najstaranniejszych poszukiw a
niach w idzi się tylk o pow ierzchnię gładką, czystą, bez zarzutu, nieprzerw aną n igd zie, czy to potężnych rozm iarów rura zw iązana je s t w kokardę na k szta łt kraw atu, czy też cienkie, jak papier, ściany rurki sfałdow ane są jak filtr chem ika, czy na końcach rury zrobione są flansze, czy w reszcie rura jest na końcu odw inięta, jak palec u ręk aw iczk i.
Z rur o ścianach 8-m ilim etrow ych ciągn io
ne na zim no rurki ze ściankam i dochodzą- cem i do jed n eg o m ilim etra rów nież n ie wy*
kazują ani zew nątrz, ani w ew nątrz żadnych pęk n ięć, szpar lub innych wad i uszkodzeń.
N ieczu łe na uderzenia, nie do zniszcze
nia, przy najm niej przyjaznych warunkach*
mniej u leg łe rdzy w skutek swej ścisłej bu
dow y m olekularnej, zdatne do polerow ania podczas samego walcow ania, rury M annes
manna stanow ią dla technika oręż, z k tó rym w ystąpić m oże do zw ycięskiej walki z najpow ażniejszem i przeszkodam i, n a p o ty - kanem i przy w ykonyw aniu leżących przed nim zagadnień.
Postaram się poniżej dać czyteln ik ow i pojęcie, w jaki sposób przy przejściu przez m aszynę pełnej bryły m etalu pow stać może z n iego rura, jak to ma m iejsce przy sy ste
mie M annesm anna, oraz jak zbudow aną jest m aszyna, która zmusza cząsteczki m ateryi, w ypełniające okrągły pełny cylinder m eta
low y do przyjęcia takiego położenia, ta k ie
go ugrupow ania się, by u tw orzyły ścianki rury.
P rzy zw yczajnem , dawnem w alcow aniu rozżarzona sztaba c (fig. 2) zostaje sch w y
tana przez dwa w alce a i b, obracające s ię w przeciw ną stronę i posuw ana w kierun
ku prostopadłym do płaszczyzny, przecho
dzącej przez osi walców; przy tem sztaba 0 tyle staje się cieńszą i o tyle przedłuża się w kierunku sw ego ruchu w skazanego przez strzałkę, o ile odstęp m iędzy walcam i jest m niejszy, niż pierw otna grubość sztaby.
Opór staw iany przez sztabę przem ieszcza
niu się jój cząsteczek zostaje pokonany przez siłę tarcia m iędzy walcam i a sztabą.
S pecyjalny rodzaj podobnego działania tarcia w ystępuje, jako głó w n y czynnik, p rzy system ie M annesm anna. W celu ła tw iej
szego zrozum ienia w łaściw ego urządzenia wyobraźm y sobie przedew szystkiem , że na- przykład okrągła tarcza a (fig. 3) działa poruszająco; c niechaj będzie przedm iotem poruszanym , spoczyw ającym w łożyskach di i d2 tak, że m oże się sw obodnie obracać w koło swojej osi, jakoteż w zdłuż niej prze
suw ać. Obracanie tarczy a zapom ocą k or
by lc w prow adza w ruch, przy odpow ie- dniem ciśnieniu, cylinder
Ci to z szybkością v m ierzoną na płaszczyźnie tarczy a; ruch ten składa się z ruchu obrotowego z szyb kością na obw odzie vcosa i ruchu postępo
w ego, którego szybkość w ynosi vsina, jeżeli a je st kątem , jak i tw orzy pow ierzchnia tar
czy a z płaszczyzną pionow ą do osi cy lin
dra c. T ak w ięc bryła c zostaje obracana
1 posuw ana naprzód; szybkość ruchu postę
Nr 27.
W SZECH ŚW IAT.419 pow ego je st tem w iększa, im w iększy jest
kąt a.
D ziałan ie będzie tem pew niejsze, jeżeli dw ie tarcze działać będą z przeciw nych stron poruszająco na cylinder c (fig. 4 ), gdyż w tedy oś je g o zabespieczoną będzie prze
ciw ko zgięciu. Tarcze a i i obracać się muszą w jednę i tę samę stronę, z jednnko-
przeszkadza temu do pew nego stopnia c i
śnienie dw u szyn służących zarazem za w o- dzidło dla łożyska; w tedy skutek będzie taki, że ruch obrotowy pozostanie takim ja k w poprzednim w ypadku (z szybkością wcosa), ruch postępow y w ału będzie jednak hamowany; niezależnie od tego cząsteczki znajdujące się na pow ierzchni cylindra bę-
wem ciśnieniem działać na c i jednakow y kąt tw orzyć z płaszczyzną pionow ą do c.
W yobraźm y sobie jeszcze, że wał na k tó rym osadzony je st cylinder c posiada przy d 2 pierścienie, pociągające za sobą przy przesuw aniu się w ału jeg o łożysko oraz że
dą m iały dążność do przód i przesuw ać się m ateryjału z jak iego zw olą.
P roces podobny ma
,,ukośnem w alcow aniu”
420
W SZ E C H ŚW IA T.Nr 27.
F ig u ra 5 p rzedstaw ia je schem atycznie.
W m iejsce tarcz a i b zastosow ane są. w alce stalow e, zaopatrzone dla tem w ięk szego tar
cia w spii-alne nacięcia; m iędzy w alce w ch o
dzi rozgrzany, a więc m iękki, poddający się łatw o działaniu w alców , cylin d er, b ryła lub sztaba żelaza; szyn y um ieszczone po bo
kach (opuszczone na rysunku) zapobiegają
coraz w iększe w miarę posuwania się szta
by; tym sposobem pow staje stopniow o rura oznaczona na rysunku punktow anem i lin i- jam i, dopóki cała sztaba nie przejdzie przez w alce. C ały proces odbyw a się z nadzw y
czajną szybkością, konieczną dlatego, by się sztaba podczas roboty nie ochłodzi- a. N adzw yczaj efek tow n ą dla w idza jest
chw ila, gdy koniec sztaby zam ienia się w rurę: punkcik św iecący na końcu sztaby zam ienia się szybko w ogniste kółko, które drgając i krążąc przedstaw ia się nakoniec t
Fig. 2.
p a d n ię c iu żelaza. D o ham owania ruchu ow ego podczas obracania się w alców stożkow e ścięcia na końcu wal- : b lisk ie ustaw ienie w alców , że sztuka żelaza przedew szystkiem cieńszą, by dostać się m iędzy
F ig . 3.
tego tw orzy się w ystęp,
| stożkow ą pow ierzchnię przeszkadza posuw aniu S k utek je s t ten, że posuw a się szybciój, że w łaśnie w tem m iej- w ytają rospalony m etal, i w sztabie zagłęb ien ie
a
. Z agłęb ien ie to staje się
F y . 6.
jako zak oń czen ie rury. P ow ierzchni u w<>
w nętrzna rury, ja k k o lw iek nie podlega za
rów no ja k strona zew nętrzna żadnemu spe- cyjalnem u działaniu, jest jed n ak n ajzupeł
niej g ła d k a i równa, więcój n iżby oczek i
wać m ożna b yło.
Z pow yżśj pow iedzianego łatw o zro zu
mieć, że gdyby sztaba n ie została w pewnćj
Nr 27. 421 ch w ili wstrzym ana przez stożkow e zakoń
czenia w alców , to przeszłaby swobodnie m iędzy walcam i i nie utw orzyłoby się w niej zagłębienie. O koliczność tę użyć można do zam knięcia końca rury, czyli do nadania rurze dna. D o tego celu trzeba tylko ściąć odpow iednio koniec sztaby, tak, by go już stożkow e zakończenia w alców chw ycić nie m ogły; w tedy sztaba pozostanie pełną, two- rząc dno rury. T o sam o zrobić można i na przednim końcu sztaby, tak, że i tu sztaba pełną pozostanie. Rura utw orzy się jednak z całej długości sztaby, gdzie grubość jój je st w iększą, niż odstęp m iędzy walcami.
Otrzym a się w ów czas z jednej sztuki przed
m iot w ew nątrz pusty, zam knięty z obudwu stron, ja k kokon jedw abnika. P o w yk o
naniu tych oryginalnych rur zrodziło się ciekaw e pytanie, co też znajdować się może w utworzonem w ten sposób wnętrzu? pró
żnia czy też gaz jaki? Szczegółow e bada
nia dokonane w królew skiej pracowni che- m iczno-technicznój w B erlin ie przez prof.
F inkenera w ykazały, że przestrzeń 123,4 cm sześcien. zawiera w sobie 9,11 cm sześć, gazu o ciśnieniu 1 atm. i tem peraturze 0°, składającego się z 99% wodoru i l° /0 azotu.
D ośw iadczenia te w ykonane b yły znacznie później, niż sama rura; rezultat wykazuje, że dyfuzyja m iejsca nie miała, co w ym ow n ie św iadczy o ściśliw ości w ten sposób obrabianego metalu.
{dok. nast.).
A d o lf K ipm an.
CZY P O M I Ę D Z Y J A S Z C Z U R K A M I
istnieją gatunki jadowite?
D o najroślejszych jaszczurek należy am e
rykańska H eloderm a, której znam y dw a g a tunki: H . horridum , m ieszkająca w M exy- ku i H . suspectum ze Stanów Z jednoczo
nych. N iektórzy jed n ak zoologow ie rozróż
nienia tego nie przyjm ują i uznają jeden tylk o gatunek H . horridum. D orasta ona przeszło półtora metra długości.
W m ow ie będąca jaszczurka, której oby
czaje dokładnie zbadał Sum ichrast, jest
zw ierzęciem nocnem , pow olnem i ociężałem;
zestarzaw szy się lub będąc ciężarną wlecze ona swe ciężkie ciało po ziem i. C ały dzień przepędza w ukryciu, w podziem nych n o rach lub pod rozm aitem i przedm iotam i le- żącemi na ziem i. W ieczorem w ychodzi na żer składający się z ow adów , w ijów , dżdżo
wników, drobnych żab i t. p,, które chw yta na ścieżkach leśnych, albo też w ygrzebuje jajka legw anów , niepogardzając przytem zgniłem mięsem. W porze deszczowej naj
częściej daje się w idzieć, a najrzadszem je st zjaw iskiem podczas pory suchej, zatem pra
w dopodobnie odbywa sen letni, podobnie ja k w iele innych zw ierząt A m eryki środko
wej i południow ej.
H eloderm a, wydająca silny, wstrętny odór, za podrażnieniem obficie rozlew a z pyska białawą, lepką ślinę, a będąc podrażniona rzuca się na grzbiet, wpada w złość, czego dowodzą przyśpieszone ruchy oddechowe, ryczy i jeszcze więcej śliny wyrzuca. To ślinienie się, w połączeniu z odrażającą p o wierzchow nością, stało się n iew ątp liw ie p o wodem rospow szechnionego pom iędzy kra
jow cam i przekonania o w ielkiej jadow itości zw ierzęcia, którego zęb y opatrzone podłu
żną brózdą, podobnie ja k zęby jadow e w ielu w ęży, taką samą sław ę w yrobiły mu pom ię
dzy zoologam i. H eloderm a posiada m iano
wicie potężne zęby, każdy z podłużną bró
zdą, sięgającą od jeg o w ierzchołka do samej nasady, a takie same zęby znajdują się na przednim końcu szczęk górnych u wężów jad ow itych z nieruchomemi zębami jadow e- mi, np. u okularnika. Dr Fischer, 1882, opisał, że przewody wychodzące z gruczo
łów podszczękow ych, uważanych za jadowe, rozgałęziają się, wchodzą do żuchw y i sięga
ją dó podstawy brózdowanych zębów.
Szczęki górne gruczołów nie posiadają.
Nadto Fischer p rzytoczył kilka przykładów jadow itości ukąszeń H eloderm y.
Zdawało się tedy, że sprawa je st załatw io
na i w ten sposób je s t ona traktowana w tak doskonałych książkach ja k C. K . H of- manna (Bronns K lassen und Ordnungen des T hierreichs, tom V I, część III) i H uberta L u d w ik a (Synopsis der Thierkunde, tom I).
Za jadow itością H eloderm y przem awiał też R. W . Shufeldt, który w zeszłym roku ogło
sił obszerną i bardzo staranną pracę o m or
422
w s z e c h ś w i a t. Ni-27.
fo lo g ii H . 8uspectum (P roceed in gs o f the Z oological S o ciety o f L ondon).
Pom im o tych w szystkich potępień nie u m ilk ły jednak oddaw na odzyw ające się g ło sy obrońców jaszczurki, uznających ją za nieszkodliw ą.
P od w zględem anatom icznym prof. C.
Stew ard w ykazał, że g ru czoły podszczęko- w e nie mają żadnego zw iązk u z zębam i ja szczurki, gd yż ich w ydzielina u ch od zi na zew nątrz na w ew nętrznej stronie fałdu b ło ny śluzow ój p ołożon ego pom iędzy w argą i żuchw ą. U H elod erm a horridum z k a ż
dej strony znajduje się jed n o tylk o ujście, u H . suspectum znajdują cztery lub pięć ujść. P oprzednio opisyw ane przew ody są w rzeczy samej nerw am i i naczyniam i krw ionośnem i zębów żuchw y. (P roceed in gs etc. 1891). R. W . Sh u feld t sp otk aw szy się z tak kategorycznem zaprzeczeniem sw oich spostrzeżeń natychm iast p rzed sięw ziął spra
w dzenie rzeczy i p rzek on ał się, że prof. C.
Stew ard zupełną ma słuszność; z całą w ięc otw artością odstąpił od sw ego poprzedniego zdania (N aturę, 1891, Nr 1118). B udow a zw ierzęcia nie daje tedy praw a do u zn aw a
nia go za jadow ite.
N astępujące spostrzeżenia na żywej ja sz czurce, przytoczone przez A . E . Brehm a (T hierleben. D ie K riechthiere und L orche, 1878, str. 183), także przem aw iają p rzeciw ko jej jad ow itości.
Borsch będąc w M eksyku, u spokoiw szy obawę m ieszkańców obietnicą sutej zapłaty, otrzym ał żywą heloderm ę, która przybyła w mocnej skrzynce zaw ierającej także o w o ce, które ją zak ryw ały, gdyż żaden m ulnik nie byłby jej inaczej zabrał. Borsch rzucał jej ow oce, owady, drobne jaszczu rk i, żółtko jajka i surowe mięso; pożerała ona tylk o to ostatnie i piła nieco w ody. D la przekona
nia się, czy jój ukąszenie rzeczy w iście jest śm iertelnie jadow ite, starano się drażnić ją jaszczurkam i, lecz w cale ich nie tyk ała i zapomocą nich n ie można b yło zak łócić jej spokoju; pom im o to, jed n ego z ob ec
n ych , który ją chciał dotknąć ręką, siln ie ukąsiła w palec i to samo uczyn iła później B orschow i. O bie rany obficie k rw aw iły
ispraw iały siln y ból, lecz zag o iły się bez w szelk ich przypadłości i w yk azały całą błędność lu d ow ego m niem ania o ja d o w ito
ści w m ow ie będącej jaszczurki. M ożemy w ięc śm iało pow iedzieć, że pom iędzy ja sz
czurkami niem a jadow itej.
A . W.
OCHRONNE ZNACZENIE
WOSKÓW I TŁUSZCZÓW
D L A R O ŚL IN I Z W IE R Z Ą T .
„W szystko co pow staje jest skazane na za g ła d ę” m ówi Mefisto i w rzeczy samej w i
dzim y, że w przyrodzie w szystko co żyje ginie pod w pływ em czynników atm osferycz
nych lub pada w ciągłej w alce o byt z ustro
jam i żyw em i.
N iezależnie od nieprzyjaciół ja c y się do
stają wew nątrz ustroju zw ierzęcego przez żołądek i płuca, spostrzegam y, że i od z e wnątrz ustrój taki podobnie ja k rośliny na
rażony je st na w ielorakie napaście.
D o niszczącej w alki stają tu znow u ow e najdrobniejsze u stroje—-bakteryje, których żyw iołem są w szelkie ciała organiczne. P r o ste spostrzeżenie uczy nas, że drzewo, m iej
scow o pozbawione kory, cierpi n ietylk o z po
w odu straty soków , lecz p ow oli zamiera w skutek zagnieżdżenia się licznych paso- rzytów na m iejscach pozbaw ionych ochrony.
P ow staje pytanie, czem u zaw dzięczają żyw e rośliny ochronę zabespieczającą je od chorobotw órczych w p ływ ów czynników atm osferycznych i niższych ustrojów? W ie my, że soczyste ow oce przy lekkiem sk a le
czeniu naskórka ulegają zepsuciu, które bierze początek od miejsca uszkodzonego.
P o głębszój rozw adze widzim y, że przyroda obdarzyła jednak i delikatne rośliny pew ną zdolnością odporną w zględem czynników niszczących. O kazuje się, że pow ierzchnia w ielu narządów roślinnych pokryta jest w arstew ką wosku, stanowiącą niejako pan
cerz broniący wnętrza ustroju.
Najczęściej spotykany i najlepiej znany je st ten środek ochronny, ja k zaznacza A . de B ary, pod postacią białego lub n ieb ie
skaw ego dającego się zm yć nalotu lub szro
nu, który pokryw a różne części rozm aitych
roślin i nadaje im często w ygląd m odry,
N r 27.
W SZECHŚW IAT.423 albo też mączki białej lub złotaw o-żółtój,
którą dostrzegam y np. na liściach niektó
rych gatunków paproci i pierw iosnków . W niektórych gatunkach roślinnych wosk lub tłuszcz w ystępuje w niezw yk łej obfi
tości tak np. w w ielu gatunkach woskow ni- cow atych, w ostrom leczach kanaryjskich, a zwłaszcza w andyjskich palm ach w osko
w ych, C eroxylon andreola i K lopstockia cerifera.
W roślinach tych szczególniej na liściach w achlarzowca w oskow ego (C opernicia ce- lńfera) ilość w osku na jed n o drzewo docho
dzi do 25 funtów ‘), co nam tłum aczy, że ten wosk roślinny sta ł się tak znacznym przed
miotem handlu. D e B a ry ju ż wskazuje, jak w ielk ie znaczenie dla życia x*oślin posiadać musi ta w arstew ka jak o nieprzem akalne pokrycie.
D alej, przypom nieć należy, że z torebek nasiennych maku oleistego, ze skórek jabłek, z otrąb zboża otrzym ano też tłuszcz, ja k k o l
w iek w znacznie mniejszej ilości.
Nie wchodząc w kw estyją powstawania tych w arstw ochronnych, należy jednak za
uw ażyć, że pytanie dotyczące chemicznej budow y tych w osków i tłuszczów znajduje się w ścisłym zw iązku ze znaczeniem tój ochrony dla życia roślin i zwierząt.
Zaznaczyć tu wypada, że ow e substancyje tłu ste znajdujące się w naskórku roślin nie są estrami gliceryn ow em i, jak np. oleje tło czone z nasion lub tkanka tłuszczow a zw ie
rząt, w skład których wchodzą estry takie, ja k stearyna, palm ityna, oleina, lecz z w ią z
kami kw asów tłu szczow ych z t. z w. w yż- szem i alkoholam i szeregu tłuszczow ego.
Podczas gdy ow e estry gliceryn ow e są łatw o rospadającemi się związkam i kw asów tłuszczow ych z gliceryną i łatw o zm ydlają się alkalijam i, przyczem powstaje m ydło czyli tłuszczan alkali i gliceryna, tłuszcze z naskórka roślin posiadają znacznie w ięk szą trw ałość. Tej różnicy przpisać też na
leży znaczenie w osków , często tak miękkich ja k tłu szcze g liceryn ow e, jakie posiadają w roli ochronnój dla delikatnych ustrojów.
W oski bowiem nietylko w ystępują na po
w ierzchni narządów roślinnych, lecz znaj-
') Ob. W szechśw ., t. IX s tr . 7 „ P a lm y woskowe*1.
dują się i w ewnątrz naskórka. D opóki ten ostatni nie ma skaz spowodowanych przez uszkodzenia, dotąd szkodliw ości zew nętrz
ne ja k tlen atm osfery lub niższe ustroje nie mogą się dostać do wnętrza.
Zjawiska te w ystępujące w państwie ro- ślinnem m usiały nasuw ać przypuszczenia, że i w państwie zwierzęcem istnieją też tłuszcze ochronne, osłaniające ustrój i że takie znączenie dla zw ierząt posiadają tłu sz
cze cholesterynow e.
Istotnie ciała wchodzące w skład narzą
dów i soków zw ierzęcych m ózgu, mięśni krw i tkanki tłuszczowej ulegają bardzo ła tw o roskładowi. W szystkie one po śmierci osobnika ulegają rospadowi, biorącemu po
czątek od zewnątrz. W łaśnie w osłonie ustroju, w skórze, ja k w ykazały badania Liebreicha znajduje się ciało, szczególniej obficie występujące w żółci, cholesteryna i to w postaci tłuszczu cholesterynow ego, odznaczającego się podobnie ja k woski ro
ślinne znaczną opornością na czynniki ros- kładające.
W biegu dalszych trudnych badań po
wiodło się Liebreichow i wykazać, że tłuszcz cholestex-ynow y znajdujący się w skórze ludzkiej jest identyczny z otrzymaną przez niego z w ełny owczej lanoliną. W ten spo
sób pow stały zajm ujące zapatryw ania ze stanow iska fizyjologii, dające pew ne w sk a
zówki co do terapeutycznego zastosowania lanoliny.
Badania Liebreicha uzupełnione jeszcze zostały przez G ottsteina, który dośw iad
czalnie w ykazał ja k oporną je st lanolina w zględem niższych ustrojów.
Przekonał się on m ianowicie, że ja k k o l
w iek saprofity giną zarówno w tłuszczach zw yk łych ja k w lanolinie, to jed n a k pierw sze jełczeją a ostatnia bynajmniej nie ulega zmianie. Zasadniczą różnicę jednak tw o
rzy zachowanie się anaerobów. Jeśli pozo
stawim y w otwartych parowniczkach lano
linę i tłuszcze, to, ja k wiadomo, te ostatnie zjełczeją. Jeżeli po jakim ś czasie prze
szczepim y do płynnój żelatyny nieco tłusz
czu zjełczałego i lanoliny, to zauważym y rozwój kolonij tylk o w naczyniach z prze
szczepionym tłuszczem . D ow odzi to naj
dobitniej, że lanolina posiada w łasności ko
nieczne dla tłuszczu ochronnego. W skórze
424
W SZE CH ŚW IAT.Nr 27.
zatem mamy środek, ja k k o lw iek nie je d y ny, zapobiegający zew nętrznem u zakażeniu, g d y ż n ieu legający roskładow ym w pływ om bakteryj i nieprzepuszczalny dla nich.
W yn ik a stąd, że naskórek p rzy zdrow ym rozw oju ustroju ludzkiego, będąc pokryty tłuszczem , który je d y n ie jest opornym na działanie niższych ustrojów stanow i istotn ie pancerz chroniący od napaści n iep rzy ja ciel
skiej. Jak w iadom o, k ok i ropne są tak ros- pow szechnione, że rzucają się zaw sze na każde m iejsce nieosłon ięte skóry. J e śli nie rozwijają one szk o d liw eg o działania na zdrow y naskórek, stają się ju ż groźnem i w stanach chorobnych.
P rzy niektórych cierpieniach lekarze za
uw ażali pow staw anie w rzodów przyczyną czego b y ły koki ropne. J eśli się zw aży, że w ów czas w łaśnie kiedy w ystępow ała furun- kuloza, jak w stadyjum zdrow ienia po ty fusie brzusznym , zachodzi rosprzestrzenio- n y stan ch orob liw y tkanki rogow ej, a w ięc zbiornika i w ytw órcy tłu szczu ch olestery- n ow ego— w łosy wypadają, paznogcie stają się łam liw em i, skóra łuszczy się i traci p o ły s k — trudno tych faktów nie łączyć w z w ią zek przyczynow y.
N iew chodząc w d alsze zasady leczn icze, nasuw a się m yśl stosow ania lan olin y jak o środka leczn iczego i toaletow ego.
O oE m pirycznie stosow ano ju ż w starożytno
ści surow y tłuszcz z w ełn y, pom imo p rzy
krój jeg o woni, jako środek le czn iczy i k o s
m etyczn y. O dnośne w skazów ki historyczne zebrali w yczerpująco L iebreich i W ulfsberg.
D iosk oryd es zach w ala skuteczność tłu sz czu z w ełn y na w rzody i w yrzuty, w zapa
len iu oczu, na liszaje, opuchnięcie p o lic z k ów i w ypadanie rzęsów .
Jako środek do nam aszczania i upiększa
ją cy , zw łaszcza usuw ający zm arszczki, czę
sto go stosow ano i jak o o takim w spom ina
ją o nim w ielokrotnie greccy i rzym scy p i
sarze H erodot, Iio ra cy i O w idyjusz.
A rystofanes wspom ina o nim ja k o o m a
ści na rany, posyłając w 1159 w ierszu A ch arn ów słu gę ranionego Lam achosa po płótno, plaster lep k i i oesypum . N iektóre m iejsca z O w id yju sza szczególniej są ch a rak terystyczn e i zasługują na przytoczenie.
W księdze 3 „A rs am atoria” m ówi O w i
dyjusz o środkach upiększających, stosow a
nych przez dam y rzym skie, gani użycie szm inki i tak dalej mówi: „Cóż mam pow ie
dzieć o w oni oesypu? czuć go nieprzyjem nie ja k k o lw iek z A ten pochodzi, gdzie go z ru
na niem ytych ow iec otrzym ują”.
W w ierszu 354 i nast. „Remedia am oris”
opisuje O w idyjusz odw iedziny u piękności rzym skiej: „Możesz ją, przyzw oitość na to pozw ala, odw iedzić, kiedy zajęta jest sp o
rządzaniem kosm etyków i twarz bieli. Znaj
dziesz u niej słoiki z pomadą o barw ty siącu i zobaczysz ja k łono swe nam aszcza oesypem . W obec w oni tej maści można m yśleć, że się je s t na twej uczcie, o P h i- neusie. N ieraz woń ta popsuła mi apetyt”.
Mimo tej przykrej woni, oesypum , z a w dzięczając dobrym swym własnościom, za
trzym ało odw ieczne sw e znaczenie w m e
dycynie aż do X V I stulecia i znajdujem y je we w szystkich farm akopejach, dopóki nakoniec z powodu swój w oni nie zostało zarzuconem .
D opiero za dni naszych z ow ego starego nieczystego oesypu, któregoby dzisiaj nikt nie u żyw ał, otrzym ano czystą lanolinę, od
powiadającą zupełnie w ym aganiom , jakie now ożytna kultura stawia tego rodzaju przetworom . W ychodząc z założenia, ż e tłuszcze cholesterynow e w warunkach nor*
malnych są pożyteczne, użyto ich w tych razach, k ied y skóra ludzka utraciła natu
ralną ochronę, stosując nam aszczania lano
liną; dodajm y tu jeszcze, że w nika ona przy w cieraniu daleko łatw iej niż inne tłuszcze.
W ten sposób, w ychodząc nie od em piryi, lecz z zapatrywań przyrodniczych, znalezio
no pow tórnie istotny kosm etyk naturalny, który od lat kilk u zyskuje coraz w iększe rospow szechnienie n ietylk o jako podkład do maści leczniczych, lecz i ruguje na go- tow alniach zaw sze dbałych o w dzięki p ię kności dawniój stosow ane zw yk łe tłuszcze zw ierzęce, lub m ineralnego pochodzenia w azelinę.
Sądzim y, że treściw y opis sposobu przy
gotow yw an ia dzisiejszej lanoliny nie w y
kroczy poza ramy przygodnego artykułu i zasłuży na uw agę czytelników .
Surow a wełna, jaka wprost po ostrzyżeniu ow iec idzie na sprzedaż, jak się o tem przez samo w rażenie dotyku łatw o można prze
konać, zaw iera znaczne ilości substancyj
Nr 27.
W SZECH ŚW IAT.425 tłuszczow ych. Zw łaszcza obfituje, w nie
w ełn a australijska, z którśj przy uciskaniu palcam i kapią krople oleiste. T en tak zw.
tłuszcz czyli pot z w ełn y przeszkadza przy dalszej przeróbce i musi być usuniętym .
D aw niej myto w ełn ę i dopiero w prow a
dzano na rynek, obecnie skoro wiadomem jest, że przy czynności tej na małą. prowa
dzonej skalę ginie dużo cennych substancyj, m ycie w ełny odbywa się w osobnych za kładach.
D o niedaw na zakłady te przeważnie m ia
ły na celu osw obodzenie w ełny od potu ow czego, a przygodnie tylko próbowano zużytkow ać w jak ik olw iek sposób tłuszcz i zw iązki potasow e zm yw ane przytem z w eł
ny. W ełn ę um ieszczano w olbrzym ich ma
szynach do prania, t. z w. lew ijatanach, gdzie m yto ją rostworam i m ydła, potażu i t. d.
Pow stające przytem m ydliny podparowy- wano do gęstości syropu, a następnie pra
żono, przyczem organiczne substancyje pal
ne w ytw arzały gazy służące do opalania a pozostałość po w yprażeniu w yłu gow yw a- no. Z łu gów otrzym yw ano potaż 75-pro- centow y.
Jakie rozmiary przybrała ta gałęź p rz e
m ysłu świadczą następujące cyfry: W fa
brykach przerabiających w ełnę w Reims, E lb eu f i Fourm ies myją rocznie 27000 tonn w ełn y i otrzym ują około 1168 tonn potażu wartości 1 5 0 0 0 0 0 marek. A n glij a sprow a
dziła w 1868 roku z A ustralii i Cap 63000 tonn w ełny, z której można było otrzym ać
j7 0 0 0 tonn potażu wartości 4 800000 marek.
U nas, w C zęstochow ie istnieje fabryka przerabiająca pot z w ełny na potaż. P o zo staw iając na boku próby wyrobu tłuszczu z w ełn y, dawniej podejm owane, w idzim y dopiero w 1885 r. jak berlińska fabryka Jaffe i Darm stadtera, zachęcona przytoczo- nemi wyżej badaniami L iebreicha, w ystę
puje do racyjonalnego fabrycznego w ydzie
lenia z w ełn y tłuszczu cholesterynow ego.
P ostępow anie w tym celu stosowane w za
sadzie je st następujące:
W ody pow stające przy myciu w ełny za
kw asza się kwasem np. solnym , który ros- kłada m ydła i w yd ziela z nich kw. tłusz
czow e, jed n ocześn ie z niem i zbierają się na pow ierzchni i tłu szcze cholesterynow e.
T łuszcz tak w yd zielon y je st surowym ma-
teryjałem do wyrobu lanoliny. Zawiera on, obok eterów cholesterynow ych i izochole- steryuow ych, jeszcze do 30% wolnych kw.
tłuszczow ych.
Zadaniem techniki je st otrzym anie czy
stych tłuszczów cholesterynow ych i usunię
cie wolnych kw. tłuszczow ych. B y ło b y ono proste wobec tego, że tłuszcze cholestery
now e nie zmydlnją się pod działaniem w o
dnych rostworów alkalijów a w olne kwasy tłuszczow e z łatwością w tych warunkach tworzą m ydło, gd yb y nie w łaściwość tłu sz czu z w ełny tworzenia z cieczami alkalicz- nemi em ulsyi, w której też zaw ieszone są m ydła, pow stałe z w olnych kw . tłuszczo
w ych. W ytw orzona em ulsyja w ygląda z u pełnie jak m leko krowie. Jak to ostatnie dla oddzielenia śm ietanki poddaje się dzia
łaniu siły odśrodkowej, podobnie i to w w i
rówkach rozdziela się na dw ie warstwy, spodnią, którą stanow i rostwór m ydła i gór
ną, w której się grom adzi tłuszcz choleste- rynow y.
Podobnie jak się to dzieje z m lekiem w wirówkach o biegu nieprzery wanym i tu bez przerw y osobno odciągana jest warstwa górna, z której zapomocą wody wapiennej lub rostworu chlorku w apnia osadza się la nolinę. P rzebieg tego strącania podobny je st zupełnie do roskładu m ydlin kwasami;
ja k tam wskutek roskładu m ydeł kwasem , podobnie i tu przez w ytw orzenie nieros- puszczalnego m ydła w apiennego zniesiony zostaje stan em ulsyi i ułatw ione w yd zie
len ie tłuszczu z w ełny.
Otrzymana w ten sposób lanolina zan ie
czyszczona jest m ydłem wapiennem i przed
stawia t. zw . surową lanolinę.
Przez w ielokrotne przetopienie i przem y
cie otrzym uje się z niej tłuszcz oczyszczony, który przez ugniatanie z wodą tw orzy lano
linę, wprowadzoną- początkow o do handlu p. n. centryfugow anej. Z tej ostatniej za
barwionej jeszcze dość wyraźnie na kolor żółty i posiadającej wyraźną charakterysty
czną woń, niewolnej przytem od części sta
łych , otrzym uje się w dość k łop otliw y spo
sób chem icznie czystą lanolinę.
Tłuszcz centryfugow any stapia się z nie
w ielką ilością wapna i zupełnie odwodnio
na masa wyciągu acetonem. Ten ostatni
rospuszcza tylko tłuszcz cholesterynow y.
426
W SZ E C H ŚW IA T.Nr 27.
P o od d ystylow an iu acetonu pozostaje tłuszcz zupełnie czysty, który po u gnieceniu m aszynow em z 25% w ody w prow adza się do handlu jako lanolina. L an olin a (z a w ie rająca wodę) przedstaw ia białawą, bezw onną praw ie maść. O dczyn posiada obojętny;
p rzy ogrzew aniu na kąpieli w odnej topi się przy 40° C. P rzy ugniataniu z wodą może bez utraty postaci maści przyjąć do 105%
wody. W w odzie nierospuszcza się, w w y skoku trudno, ła tw o rospuszcza się w ete
rze, benzynie i acetonie.
Ze w zględu na skład chem iczny lan olin ę uważać należy za m ięszaninę różnych za p e wne eterów tłu szczow ych alk oh olów zw a nych cholesteryną i izocholesteryną C
joH ^ O . O d tłuszczów w łaściw ych ulegających zm y- dleniu pod działaniem w odnych rostw orów alkalijów różni się lanolina odm iennem za
chow aniem . D aje się ona zm yd lić dopiero przy w ysokiej tem peraturze ogrzew ana z a l
k oholow ym rostw orem potażu, lub przy sta
pianiu z potażem. N ajcenniejszem i jój w ła snościami jest, jak to raz jeszcze pow tórzy
my, stałość jćj w porów naniu z tłuszczam i, zdolność w chłaniania znacznej ilości w ody i nader szybkie w nikanie razem z Wcielone- m i w nią lekam i w skórę. (P rom eth eu s, F isch er— D ie neuen A rzn eim ittel).
__________ S t. P r.
ZASADNICZE OBJAWY I P R A W A P R Ą D U E L E K T R Y C Z N E G O .
(D o k o ń c ze n ie).
P raw o Ohma, ja k k o lw ie k stanow i j e d y nie wzór rachunkow y nader prosty, ma za
sadnicze znaczenie we w szelk ich praktycz
nych zastosow aniach elek tryczn ości i pro
wadzi do tak w ażnych i ciekaw ych w n io
sków , że choć dotknąć ich tu m usim y.
W róćm y w ięc do naszych w łók ien ek w ę
glow ych, rospalonych działaniem prądu:
gd y ogn iw o jed n o nie zdołało ich rozża
rzyć, zestaw iliśm y ich trzydzieści w taki sposób, że cyn k każdego ogniw a połączony był z w ęglem następnego. Obraz takiego z e
staw ienia stosu daje nam fig. 3, przedsta
wiająca zresztą połączen ie ośm iu tylk o
ogniw . P rzy takiem spojeniu przepływ a prąd z ogn iw a pierw szego do drugiego, z drugiego do trzeciego i tak samo dalśj aż do ostatniego, skąd przez obieg zew nętrzny wraca do ogniw a pierw szego. R óżnica za
tem elektryczna biegunów , różnica ich po
ziom ów , czyli ich siła elektro wzbudzająca uw ielokratnia się, jest w stosie, z 30 ogniw złożonym , 30 razy w iększą, aniżeli w ogn i
w ie pojedyńczem , w ynosi 3025, jeżeli dla ogniw a jednego oznaczyliśm y ją przez E . Zarazem jednak i opór w ew nętrzny je st te raz 30 razy znaczniejszy, aniżeli w jednem ogn iw ie, prąd bowiem przebiega teraz 30
F ig . 3. F ig . 4.
I razy dłuższą warstwę cieczy przy jednako- w em jćj przecięciu, czyli przy jednakiój grubości, w yrazić go zatem należy liczbą 30 Ow, skorośm y opór w ew nętrzny jed n ego ogniw a oznaczyli dla skrócenia przez Ow.
W obiegu zew nętrznym prąd napotyka opór Oz, natężenie zatem prądu, dostarczanego przez 30 naszych ogniw , jest w edług prawa
Ohma, 302?
3 0 O w + O z '
W idzieliśm y już wszakże, że każdy drucik
bardzo cienki, a tem więcćj cienkie w łó-
k ienko w ęglow e, stawia przebiegow i prądu
opór nader znaczny, tak znaczny nawet, że
' w porównaniu z nim bez w yraźnego błędu
N r 27.
W SZECHŚW IAT.427 pominąć m ożem y opór w ew nętrzny całego
stosu, natężenie w ięc prądu w yrazi się ułam kiem Prąd zaś wytwarzany w tym że samym obiegu przez jedno ogniw o, po pom inięciu oporu w ew nętrznego, wynosi
jE . .
t y l k o s t o s nasz zatem w ydaje w tym razie rzeczyw iście prąd 30 razy silniejszy, który w ystarczy ju ż dobrze do rozżarzenia w łókienka w ęglow ego, czyli lam py żarzącej.
N iezaw sze jednak prąd w obiegu ze
wnętrznym napotyka opór tak silny; w w ie
lu razach przebiega on nieznaczną, tylko długość grubego drutu m iedzianego, któ
rego opór je st tak drobny, że go w rachun
kach w zględem w ew nętrznego oporu stosu zaniechać możemy. W tym w ięc razie siła
i 30E prądu całego naszego stosu czyniłaby
q q q wn ie różniłaby się zatem od siły prądu j e dnego ogniw a, która, po odrzuceniu oporu zew nętrznego, w ynosi w łaśnie ^ E Gdy w ięc mamy do czynienia z małem i oporami zew nętrznem i, nie zyskujem y nic na łą c z e n iu znacznej liczby ogniw w opow iedziany tu sposób, prąd przedstawia natężenie pra
w ie takież samo, ja k i prąd, który byśmy z jednego tylko ogniw a otrzym ali.
M ateryjały w szakże, których użyliśm y do urządzenia naszego stosu, w ęgiel, cynk, kw asy, zużytkow ać możemy inaczej; za
miast znacznej liczby ogniw niew ielkich zbudować możem y jedno w ielkie ogniwo.
Siła elektrow zbudzająca ogniw a, jak w ie
my, nie zależy zgoła od jeg o wym iarów , od wielkości p łyty cynkowej i w ęglow ej, je s t w ięc w olbrzym iem tem ogn iw ie takaż s a ma, jak w każdem z ogniw skrom nych w y
miarów, jak ie nam poprzednio służyły.
Opór natom iast w ew nętrzny tego nowego ogniw a je st inny, warstwa bow iem cieczy, przez którą prąd p łyn ie, je st teraz 30 razy grubsza, aniżeli w każdem z daw nych, m a
łych ogniw , a w skutek tego opór o g n i
wa zm n iejszył się 30 razy i w ynosi ty l
ko V
3o Ow. N atężenie w ięc prądu, przez to w ielk ie ogniw o w ytw arzanego, będzie
E T
7-— « — Jeżel i zaś znowu przyjm ie-
l/ 30 O w + O z *
my, że opór zew nętrzny jest słaby i że go
zaniechać można, natężenie prądu wyrazi
. . . . E 30 E
się ułam kiem
~ J ~q wczyh 00 znaczy że w tym razie prąd będzie trzydzieści razy silniejszy, aniżeli przy użyciu ogniwa po
przedniego. W tym razie zyskujem y na sile prądu; gdy w ięc w obw odzie zew nętrz
nym prąd napotyka opór słaby, korzystniej jest używać jednego ogniw a w ielkiego, ani
żeli stosu złożonego choćby z w ielu ogniw m niejszych.
W rzeczyw istości nie mamy potrzeby p o sługiw ania się tak w ielkiem i i niedogodne- mi ogniwam i galw anicznem i, poradzić so
bie możemy daleko łatw iej, a to przez od
pow iednie zestaw ienie naszych ogniw m a
łych. M ożemy m ianowicie połączyć m ię
d zy sobą oddzielnie w szystkie p łyty cyn
kowe i oddzielnie w szystkie pręty w ęglowe, ja k to znów dla ośmiu ogniw przedstawia rysunek schem atyczny, fig. 4. W szystkie walce cynkow e tworzą tu, pod w zględem pi-zebiegu prądu elektrycznego, jakby jed n ę bryłę cynkową, podobnie ja k w szystkie prę- ty w ęglow e jed n ę bryłę w ęglową; w szystkie te zatem ogniwa, ustaw ione obok siebie, albo jak się mówi inaczej, rów nolegle, tw o
rzą jak b y jedno tylko w ielkie ogniw o, a wnioski nasze co do takiego w ielkiego ogniw a stosują się tu bez zmiany.
Rachunkowe zatem nasze w yw ody pro
wadzą do dwu następnych reguł, mających pod w zględem praktycznym ważne bardzo znaczenie:
Jeżeli opór w zew nętrznym obiegu prądu jest bardzo wielki, to dla otrzymania prądu jaknajsilniejszego korzystnem jest ogniw a łączyć m iędzy sobą „jedno za drugiem ”;
jeżeli zaś opór ten je st bardzo mały, ko
rzystnem je st łączyć je „rów nolegle” czyli
„jedno obok drugiego”.
Jeżeli opór drutu nie jest bardzo w ielki, ani też bardzo m ały w zględnie do oporu w ew nętrznego, można ogniw a zestawiać częścią jedno za drugiem , częścią jedno obok drugiego. Tak np. ogniw a wskazane na fig. 3 i 4, mogą być zestaw iane dwoma jeszcze innem i sposobami, fig. 5 i fig. 6.
W kom binacyi wskazanej na fig. 5 ogniw a 1 i 2 tworzą jed en stos o dwu ogniw ach, tak samo ja k ogniwa 3 i 4, 5 i 6, 7 i 8, a bie
guny jednoim ienne każdej pary są m iędzy
428
W SZ E C H ŚW IA T .Nr 27.
sobą przew odnikam i połączone, m am y w ięc w ogóln ości stos złożon y z dw u ogn iw , k tó rych pow ierzchnia jest cztery razy w iększa, aniżeli pow ierzchnia każdego ogniw a poje- dyńczego. Opór w ięc w ew nętrzny każdego z tych dwu ogniw złożonych w ynosi tylk o
*/4 Ow, a całego stosu, złożon ego z d w u ta kich ogniw = 2 . ' / j O w = l/ 2O w. P on iew aż zaś siła elektrow zbudzająca d w u o gn iw czyni 2 .E , natężenie ^atem prądu dostarcza-
■<rC~ }
- e s
F ig . 5.
nego przez kom binacyją fig. 5 w yrazi się ułam kiem -^ '
q w2 E _^_
q~ > jeżeli, ja k poprze
dnio, Oz oznacza opór zew nętrzny.
F ig . 6 przedstaw ia kom binacyją, w której cztery ogniw a 1, 2, 3, 4 tw orzą je d e n , o g n i
wa 5 ,6 ,7 ,8 drugi stos;
poniew aż w ięc każdy z tych oddzielnych sto
sów złożony jest z czterech o gn iw , siła e l e k t r o w zbudzająca całej kom binacyi czyn i 4E; w każdym z tych stosów oddzielnie opór jest cztery razy w ię kszy, niż opór w ew nętrzny ogniw a poje- dyńczego, a że przez złączenie obu p ow ierz
chnie się podw ajają, opór ten przeto spada do połowy i wynosi 2 Ow, natężenie zatem prądu przy kom binacyi fig. 6 je s t 2Q w ^ -O z 4 E
W id zim y zatem , że mając pew ną liczbę ogniw , rosporządzać niem i m ożem y w sp o
sób bardzo różny, zestaw iając j e m iędzy sobą rozm aicie; w każdym w ięc danym , szczegółow ym przypadku starać się o to trzeba, by kom binacyja ogniw w ydała re
F ig . 6.
zu ltat najkorzystniejszy, to zaś, jak w idzi
my z pow yższych naszych w zorów , zależy od w ielkości Oz, od oporu, ja k i prąd e le k tryczny ma w obiegu zew nętrznym do p o konania. Otóż, dokładniejszy rozbiór m a
tem atyczny uczy, że najkorzystniejsze z e staw ienie ogniw je st wtedy, gd y opór w e
w n ętrzn y całego stosu, o ile można, rów ny jest oporow i zew nętrznem u. Zasadę tę w y pada nam wyjaśnić choćby na szczególnym przykładzie.
D ajm y, że posiadamy 40 ogniw Bunsena, o jakich m ów iliśm y wyżej, to je st przedsta
w iających opór w ew nętrzny 0,1 oma; siła zaś elektrow zbudzająca każdego ogniwa B unsena czyni, jak w iem y, 1,85 wolt. D aj
my nadto, że opór drutu, po którym prąd ten ma przepływać, w ynosi 1 om.
Spróbujm y najpierw w szystkie te ogniwa zestaw ić jedno za drugiem , w edług w zo
ru fig. 3. W tym razie natężenie prą
du w ed łu g prawa Ohma w yrazi się liczbą 1,85.40 w olt 74
40.0,1 + 1 om ów == 4 + T = U ’8 am Perow - P o łączm y j e znów rów nolegle, jedno za drugiem , w ed łu g typu fig. 4, jak b y w jed n o w ielk ie ogn iw o, a natężenie prądu czynić
będzie teraz 1,85 1l85_____
1,0025
\!4O '0,l + 1