• Nie Znaleziono Wyników

Nowy Pamiętnik Warszawski : [dziennik historyczny, polityczny, tudzież nauk i umiejętności]. T. 12 (grudzień 1803)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nowy Pamiętnik Warszawski : [dziennik historyczny, polityczny, tudzież nauk i umiejętności]. T. 12 (grudzień 1803)"

Copied!
136
0
0

Pełen tekst

(1)

W ARTA £ CZWARTY URUD2IEN

f

. p i

*

D Z I E N N I K H I S T O R Y C Z N Y , P O L I T Y C Z N Y , Trinśtdb N A U K i U M I K I E T N O S C I . v # ł f ' 1 t f ' . V' t . • • • < o t t v P a m i ę t n i k W a r s z a w s k i w y c h o d z i w d n i u o -< > ' V t f • ' * - * ; v • / ' . ’ • *

ftainim każd ego M ib s ia c a . K a ż d y N u m er fikłaua się od sześciu do siedmiu i ośm iu a r k u s z y , p o d ł u g o b ­ fitości naateryi. P o ś w i ę c o n y s z c z e g ó ln ie y naukem i

u m k i ę t n o ś c i c m , z s m v k a prócz tego wiadomości H i

-4 * V / * * 4 • ; * * k - . * • ' ^ r * r łl • i *"♦ < i ^ ^ 1 J . \ ^ I * A l ' • * ’ # 1 ^ ^ v - ' k ’ ! ^ ' * * ’ * * * 1 * * ^ ' v • ' ■ J % ' • , / ^ ' / \ . % ( l i S " '

f t o r y c z n e i P o l i t y c z n e . W reście umieszcza sk‘ w n i m

• / ; “ • ' • x • . :

30 w s z y f t k o , c o może o ś w i e c i ć , a razem p rz y ie m n ie z a b a w ić . P i s m a nadesłane od O b y w a t e l ó w m aią mieysci*

w

Pam iętn iku , g d y i 2 u ż y t k u

rzeczy

i

Ż

sposobu iey t r a k t o w a n i a » godne są. 1/ubliczności. P ren um erata w W a r s z a w i e u X .

fiieljk ic g o

P r e ­ fe k t a Drukarni P i i a r f k i ę y , be? P o c z t y w y n o s i ** \ • • ' • * _ _ _ _ _ ' . * • . 1. . * * . . . v , * na p ó ł roku Z ł : P o l : - - *• £ 7 -• - C ^ * • « * • • • » • % • • # * na rok c a ł y Z ł : Po i: - 5 4 . 1iJ m * ' . W ** * ^ £ * ■ * ' 1 I * I

Prenum erow ać moŻNa na w s z y f t k i c h Pocztnjntacb

4 S1 u * J * kl> / ' ' / * •% » A ^ ' j % C s ł r f » V , # 1 * • * ‘ 1 ^ ! V * j ? » 1 \ 1 r i i * fc f * 1 * / ' Hi* v ^ # 4 « i* ‘ ^ • . / / • \ l * * ’ . I . • v • « f*»* » * >> • ^ i z4 • , / * *

w k r a i a c h P r u f t i c h , A m t r y a e k i c h i Koisyiffcich 5 2 . Z ł : na p ó ł r o c z e , na rok 6 4 . z przydanieris u m ó w i o ­ ne y osobno i a k i e y s i ś nad g r o d y dla t y c h ż e Pocztara- t ó w za p r z y y m o w a n i e P r e n u m e T a ty , i w y d a w a n i e lub o d s y ł a n i e Dziennika.

D o fta ć można t e e o D z i e n n ik a w

Krakow ie

u J P .

. . . .f

Grćblotuy

; w e

Lwowie

u j P .

V fa jf x

x i e g a r z a ; w

P o­

znaniu

u J P .

K rz y sz to fo w ie*a ; w W ieluniu

u X X . P i i a r ó w ; w

Dubnic

u. JP;-

'I$ctta

x i ę g a r z a .

L i s t y do K a n to r u P a m i ę t n i k a , lub do R e d a k t o r a ,

(2)
(3)

W A R S Z A W S K 1 .%

D Z I E N N I K H I S T O R Y C Z N Y > P O L I T Y C Z N Y ,

L I S T O P A D

,

G R U D Z I E Ń

« Hkc studia adol^scentiara a lu n t , senectatem obie-

ctant > seeundas res ornant> sdversis perfugiura ac sola* timn praebent* delectaot drmti , non iraipediunt foris # pernoctant nobiscma , peregńnantur , rusticamur.

Cicero.

Z a pozwohniem Zwierzchności.

r y a : w W A R S Z A W I E 1 8 0 3 ,

(4)

* \ r v «

Ex

v ' " ,4" ’

i y f f

.

* Bibliolheca Capituli ■}

# T % « • 4 i , . * , # * ~ f , *•

Ritus graeco-catholici«|»

Premisliensis.

(5)

N

O

W

Y

' |

P

A

M

I

Ę

T

N

I

K

W A R S Z A W S K I . s \ ? l L v \ o#* \ . ł ‘ \ » L- i i - * S ^ v * ' { v • ‘ f ' * ‘• Ł. 1 T • •■ . # - * • ’ » • » K - \ r 1 / I , I i ) i — — — . ■ ■ . ... 1 ^ V » I I / | • a # T ^ ” 1 r ^ ii | 1 . f

R O K

1 8 0 3 .

G

R

U

D

Z

I E

Ń

. Vr>v v \ v * s ' ł

J

P m 0 % % ^ t I * _ _ • _ n # ^ N M V i * J , k \ v # 1 . * ! • ' I r ' . ■ • . t ; . ^ • < * r . . . v « ' . * • * . * » » \ . . v . i )

"Nowy Pamiętnik H^anzawiki

,

będzie wychodził w

roku nas tętniącym

1804.

J J P P - Prenumerato rowie raczg

zawczasu zapisać zwyczaynę rorznę

,

albo półroczną pre«

numeratę. Qatego zbioru Pamiętnika od pierwszego do

ostatniego Numeru można dostać u J'X, Bielskiego Prefe­

kta Drukarni Piiarskiey

,

iako tez na poczcie i w mieyscu

składów*

>H I S T O R Y A.

v

Podróż Pana Samuela Turner wyprawionego

z Bengalu, w poseljiwie do Tibetu i Boutan,

którey opij przez niego samego sporządzo­

ny , zawiera ciekawe szcztgóły o obij czatach ,

R e lig ii, płodach i handlu pań [twa Tibetań-

jidego, Boutan i inmjch sąsiedzkich kraiów,

zwiadomością o rozmaitych tamże wypadkach,

az do roku ljy jg o . Wypis ojlatni.

C j d y regent Tibetańfki oddalił s'ę z

Teschou-'

Loumbou

dla przeprowadzenia dziecięcia

L a m y do

Terpalm g,

korzyftałcm z dsiaego mi od ni«ego pozwolenia , ażebym w idział w ew nątrz

(6)

niektóre gmachy przepyszne otaczsiące p a ł a c , w którym mieszkałem. Bogate i śswiejne ozdo- b y ich zew nętrzne wzbudziły we mnie tern bar*

tUi^y c ie k a w o ś ć oglądania wewnętrznych.

O d głos śpiewania 1 rozmaitych inftrumen* t ó w m u zyczn yc h , k tó r y się we dnie i w nocy o u s z y m oi® o b i i a ł , p r z e ś w i a d c z y ! mię i iź

śeB: niedaleko odsmnie mieysce modlitew i po-bożsnych obrządków Tibetańfk>ch. C h c i a ł b y m się b y ł tam dofi:ać ; ale ieżeli nadzwyczayna c ie k a ­ w o ś ć względem oboiętnych nawet rzeczy wzbu­ dza zaraz

w

Tibetańczykach podeyrzenie o cu­ dzoziemcu , te ii niebezpiecznieysaa ieft ieszcze w raateryi religii. Musiałem więc przeftać na w y p y t a n i u się , i to nie okazui^c wielksey cie­ k aw o śc i : dowiedziałem się , że mieysce dokąd zgromadzam się

Gylongoiuie

c z y l i kapłani Tibe- t a ń s c y na m o d l i t w y codzienne , bardzo blilkie

t ' ' f j r . I A

b y ł o pokoiów moich. fYEod!ą. się zaś o

wscho-1 * » - • ' * » • V \

dzie s ł o ń c a , w południe i wieczorem. Klasztor

4 '

w

Tćsćhou - Lourfibou

mieści ich 2 , 5 0 0 . i arię™ ksza c a ę ś ć .znayduis się Ocrupulstnie na w s

zy-

ftkich ćw icze n ia ch religiy n yc h . C o t r z y dni p o ­ ś w i ę c a ł a poranek na głoszenie p ochw ał n a y w y ż - s z e y iiŁności , ale tak się pod fcenczas

każdy

sili i k r z y c z y , iżbyś r o z u m i a ł , źe s ł y s z y s z wrzafk zbuntowanego i roażarfcego pospólilwa , g d y iednak wrzafk ten u G y l o n g ó w icffc d o w o d e m pobożnęy g o r l i w o ś c i , i m n i e m a j , żs im k c ó r y 2 nich siln ie y ś p i e w a , tern g o r e ć

sy

B o g a s w o ­ jego czci i

1

Uwielbia.

Oprócz £ tych publicznych ć w i c z e ń religii , odpirawuin fóiittze m o d lit w y

w

mieszkaniu n iż

(7)

s z y c h Ł a t a ć w p r z y odgłosie; n r& ru m ^ tfW mu­ z y c z n y c h . Widziałem także praw * . lennie poważne p r o c e i s y e t y c h kapłanów w o k o ł o k l a ­ sz to ru . Z g o ł a , p r z e b o la łe m s ę ,

iż żyię

p o ­ m i ę d z y ludźiiii poświęconymi r e l l g i i , i których i e d y s e m zatrudnieniem były pobożne?' ćwieki nią. T e zaś iednai$ itn uszanowanie i wdzięczność u w s p ó łz io m k ó w , z a i ę t y c h św’ iatowemi zatrudnie­ niami , a dla tego , nię l a o g ^ c y c h m odlić się t y l e , jak ©ni. Jedni w ię c p r a e u i ą , a drudzy s*ę m o - d lą , 1 dzielą się zgodnie w s z y s c y owocem p ra­ c y s w o i e y . Mnienaaią T i b e t a n i e , iż

m e

potrzeba

im

u t r z y m y w a ć w©yCka dla obrony kraiu i praw o y c z y f t y c h , g d y ż <&ł& ufność w pośrednictwie L a m y pokładaią. M a ią go za św jętego i n ie- lkazifcelnego zaflępcę n a y w y ź s z e y jftności ; s ą

-Podróż do Tibetu i Boutan.

255

d k ą

, iż niew idzialn y puklerz i e g o , może acK na­ s i e n i e od w szelkiego zamachu n i e p r z y j a c i ó ł ; a d o b r o c z y n n y w p ł y w nauki i e g o , uczy ich bydź

m iłosiernem i , iud*.kieu:i i ż y c z U w e m i ku w s z y ­ stkim.

Wzajemna m i ł o ś ć , uszanowanie i z g o d a , które m i ę d z y Tibetanami widziałem, p r z e ś w i a d c z y ­

ł y m r ę , iź ten naród ieft p ra w d ziw ie s z c z ę ­ ś l i w y m .

Jzba w k t ó r e y p i s y w a ł e m i inne p r z y l e g ł e , Wyttawioae b y ł y przez offcatniego

Teschou-Lamę

, dokąd 0 1 1 , chcąc bydź na osobnoś i , uczes*

■ x,d.

Z w ł o k i t e g o areyk ap łan a s p o c z y w a ł y w gmachu jpo p r a w e y ręce 'pokoiów n a s z y c h , a po lefctsy z ł o ż o n e b y ł y z w ł o k i innego L a m y , którego duch przed iłu ł a t y w inneon zam knął się cie|«t, P o ­

(8)

2

5

6

Historya.

w y ł o ż y ł na przyozdobienie grobu i e g o , a c o się t y c z e t e g o , który sobie ftawiał , t y l k o c o

go ukończył przed wyjazdem do

P ekin u

, i z ł o ­ żono w nifii potem wszyftkie ofiary , które pod czas podróży odebrał.

G d y m się o t y c h szczegółach d o w i e d z i a ł , u ż y ł e m za powód, do widzenia grobu iego, przy­

jaźni , którą miał

Teschou-Lama

ku A n g l i k ó w ; d l a t e g o za pierwszam widzeniem się

z

regentem prosił&in go, aby mi w diieć go p o z w o l i ł ; do czego on z naywśekszsj ł a t w o ś c i ą p r z y c h y lił się , a na­

w e t żądania moie bardzo czule p rz y ją ł. Posze­ dłem wiec z urzędnikiem c zy n ią c y m u mnie s ł u ­

ż b ę ,i w s z e i ł e m . n i e wychodząc na ulicę, na obszer­

n y dziedziniec wybrukonpany, gd^tie są po trzech j e g o ftronach filary , służące za przytułek p i e l ­ g r z y m o m odwiedzaiącym to św ięte mieysce. Na

filarach wymalowane są o lbrzym ie figury , fto- $ovpho do mitologii Tibetańfkiey. Kolumny p o ­

wleczone farbą szkarłatną i suto z ł o c o n e , iako też rozmaite rzeźby nad p r z y s .o n k ie m , pod którym zaffcałem kapłana c z y ta ią c e g o na w ielkiey x i f d z e , i który z d a w a ł sie nas nie widzieć.

B y ł on jeden z t y c h kapłanów , którzy się m o­ dlą koleyno w tem m ieysc u, i ogień ś w i ę t y prze<f grobem bezprzeftannie utrzymują. G d y ś m y tam w e s z l i , o t w o r z y ł y się podwóyne drzwi wielkie

na zło c o n y c h zawiasach ; ruch ich i opadnienie

na mur p r z y l e g ł y , tak b y ł o c i ę ż k i e , się

c a ł y gmach zatrząsł. Poznałem w t e n c z a s , g m a c h , k tó r y wziąłem zrazu za g r ó b , o t a ­

(9)

Podróż do Tibetu i Boutan.

s p o c z y w a ł y z w ło k i L a m y , w i a n e y ze z ł o t a trun- nie. T a zrobiona b y ł a w

P e k in ie

, z woli c e

-( ' ' ' ' ’ V « ■ . « r > ‘ / * * ’ . / • , i ' f

sarza ChińCkicgo , i w nieyto o d e s ła ł on c i a ł o L a m y do

Teschou-Loumbou,

dokąd teraz zbie­ g n i j się zew saąd dnsze pobożne, i p o c z y tu ią sic za b rdzo szczęśliw e , g d y mogą się dotknąć t r u n n y > łub c a ł u n u , k tóry ią p o k ry w a .

W z w y c z a ju ieft u l l b e t s n ó w , iż c i a ł o t y ł k o Lam<W p a n u ją c y c h c h o w a i ą , innych zaś osób c i a ł a palą na ftosie , lub w y ftaw u ią na p o l u na p a l t w ę dzikich z w w ^ ą t iub pfaków drapieżnych. P o s ą g e fta tn ie g o

Teschou Lamy.

ieft ze s z c z e re ­

g o z ło t a , i ftoi na w i e r r c h o ł k u piramidy ; w y o b r a ­ ża: zaś L a m ę siedzącego na w e z g ło w ia c h ; p c - k i y w a go p u s z c z z ó ł t o a t ł s s o w y , ma czapkę na

g ł o w i e podobną do m i t r y . W i s z ą tamże pa­ ciorki , k t ó r y c h L a m a u ż y w a ł , mozwa p o w i e ­ dz ieć, bardzo kosztowne , g d y ż nawleczone to p er­

ła m i , t o smaragdsaai , rubinami , szufirami , k o ­ ralami , burzsztynaooi , k r y s z t a ł o w y m i ziarkami i

Z kamieni^

lazuli

zwanego. W s z y f t k i e te ' p a ­

c i o r k i porządnie są zawieszone i w kształci© fe- ftonów. B o k i p iram id y powleczone blachami ze srebra lanemi , a na p iętrach iey lezą r o z ł o ­ żone r z e c z y rzadkie i drogie z ofiar przez niego

uzbierane. M i e d z y innemi w id z ia łe m t a b a k i r r y w i e l k i e g o szacunku , i różne k l e y n o t y osobli- w s z e j d a n e mu od cesarza Chińłkiego. Po p r a w e y ftronie piramidy znayduie się drugi p ssą g Latiay n a t u r a l n e y w i e l k o ś c i , a k t ó r y , i t k mię móy t ł u ­ m a c z

Porunghir

z a p e w n i a ł , dofkonałena ieft w y o ­

(10)

Ś58

His tory a*

fto

i

o łt a r z do fkładpma ofiar codziennych z kwia*

V

tów ,

owoców

, /boża i oliwv. Na tyi?vźp

ołta-• J % J

rzu palą się u ftw tc Z n K lampy i świece jirzy- iensnv zapach w y d > ąc<*■. W o k o ł o znś wiszą sz tu ­ ki róż y c h ale bsrd^o p eknych mRteryy ledwa-

fcnych. Posadzka zawalona i v fto su mi xiasj ś

wie-• / • v9 g

t y c h tvtzs|--ych

s-ę

rei gii L a m ó w , a których

e c t u z s iebpy p rzybyw a , z p r z y c z y n y coraz św ie­

ż y c h obiiSŚnień, pisanych prze?, prawowiernych na­

uczycielowi? religii.

C o sne t y c z e architektury T i b e t a ń f k i e y , ta

ieffc ywieszanmA rozraa tych gatunków. Zewnątrz widać kolurony i f a c y a t y w gaś ie Azyatyckiin cj-.yii raczey Jsidofl ańfkim, w

ewnztiz

f>zdoby w guś v Tfitarfltiic i u t» Chińfk m. Grób

Teschou

-

Larmj

i yftaw oni > e

%

nieobrobionego kamie­ nia na d^br m wapnie. L « r 2 naypięknieyszą ieft

c z ę ś c i ą c a ł e g o gmachu kopuła b ogsto z ł ® c o n a ,

nad środkiem p r a m i d y i zw ło k a m i L am y zmar­ ł e g o . Utrzym uia się na koiuasnach , a wkoło

ie y wiszą dzwoneczki g ł o ś n y dźwięk

p

a powio- nieniem wiatru wyds'ąee*

W czasie bytności moiey w

Tcschou-Loum-

bou

, miewałem niekiedy audyencyą u regenta, a na te y rozmawiałem z nim i obecnym zawsze pierwszy.ii rniniftrem iego czyli Sadykiem o

ftaty fty c e . Dziwiłem s i ę , i

z

lubo nie znali wcale kart ieograficzoyth , wiadome im b y ło iednak

(11)

Podroż do Tibetu i Bontem]

259

0 ^

o R o s s y i i A n g l i i ? Uwiadomili m i ę , i

i o

d a l ­ s z y c h w y w lady wal i się od p r z y b y w a j ą c y c h nie k i e d y cudzoziem ców , o bliższych od w ł a s n y c h w ę d r o w n i k ó w m,eli w i a d o m r ś e , k t ó r z y p o ś w i ę ­ c i w s z y się c a ł k o w i c i e pobożności, odwiedzali dla zasługi w s z y f t k i ® m i a y s c a św ięte po różnych kraiach A z y i bodące , a p o w r ó c i w s z y opowiadali d o k ł a d n i e , gdzie byli i c o widnieli.

G d y ś i i i y

o

JtOgr^fii r o z m a w i a l i , z a p y t a ł mię r e g e n t , c z y i i t o prawda

,

c o mu i eden p ie l­ g r z y m przed kilku l a t y z w ę d ró w k i p r z y b y ł y p o w i a d a ł , iż ie& taki kray , ( w k t a r y m on m ia ł b y d ź ) gdzie pćłroku ieft dzień , a półtoku noc. Z a p y l a n i e to d o w i o d ło , iż uczona wiadomości i e g o bardzo są ©graniczone. C o się t y c a e t e g o p i e l g r ^ m a , z w a ł się

P ra n p a u ri

, i, z -po­ b o ż n e j . g o r l i w o ś c i takie sobie p o k u t y i u m a r­ t w ie n ia z a d a w a ł , iż rimsasę niektóre osob.iiweśei

* \ r

ż y c i a ieg o przyfcoczyc.

P r z y s p o s o b i o n y od iednego pobożnego J n d y a - nina , i w zasadach reli^ii iego w y c h o w a n y , w m ło d o ś c i ies/,dze z a c i ą ł sobi-r- zadawać r.adzwy- c z a y n e um artw ienia. A napszód. u m y ś l i ł nie ,sie- dzs eć, ani k ła ś ć się, naw et dia spoczynku-w mo^y, przez la t d w an aśc ie , i t u ł a ł się przez c a ł y ten czas po świecie. S p y t a ł e m g o ,

co

c z y n i! &dy

mu się spać za c h ciało ? W potrzebie snu odpo­ w i e d z i a ł , p r z y w i ę / y w a ł e m się pow rozem do d r z e ­

w a lub słupa , a ż e b y m nie u p a d ł ; lecz z czasem tak się w z w y c z a i ł e m do spania f t o i ą c y , o- b y ł e m się bez p r z y w i ą z y w a n i a . Po w y y ś c i u

riwunEpiu la t te g o umartwienia, przedsięwziął

(12)

4 1 » * 4 * I * * « k

przez t y l e ż czasu t r z y m a ć złożone r ę c e nad glo^pą, i oS pgał znowu rozmaite kraie A z y a - ty c k ie . Z i Uzi! naprzód p ó ł w y s e p J d . y f k i , d a l e y k r ó l e f t r o G u z a r a t y ; ftarnt?)d udał się do

B a jso ry ,

i doltał stę do

Stambułu.

O biegłszy

^ * i - « » * 1 •

T u re y ą _ , poszedł do

J>spahanu

i d o s y ć długo b a w i ł w ró ż n y c h p r o w in c y sc h Perfkich , gdzie n a u c z y ł się n<e źle j ę z y k a Perfkiego. G d y się

do R o s s y i p r z e b i e r a ł , z a t r z y m a n y ^był nad mo­

rzem Kaspiyfk em od kozaków

,

k t ó i z y go prze­ c i e ż po nieisicim c z a s i e w y p u ś c ili , i przyszedł do imaft*

Mofkwy.

Stamtąd doszedł do półno­ cnych granic R o s s y y f l ó h , ob*egł S y b e r y ą i część T a ł t v r y i C h m k i e y b y ł w

Pekinie

. p o rera w

Te-

sohou-Loum')ou.

Z Tib^tu p o s z - f jł do króleftwa

NeapouL

, które o b i e g ł , i doftał s i ę do Bengalu , a nareście do

Kalkuttif.

Widziałem go pierw szy raz w t e m mieście 1 7 8 3 * roku. J e ź d z i ł k o n n o ,

m i a ł suknią a t ł a s o w ą h f t o w a n ą , którą mu dał w darze

Teschou- Lama.

D o s y ć b y ł czerftwy i m o c n y , i zaledwie m i t ł lat czterdzieści. T o w a ­ r z y s z y l i mu d w a y inni p ie l g r z y m i , i pomagali w siadać na konia i zsiadać. W innych nawet o- kolicznościach potrzebował ic h p o m o c y , g d y ż t r z y m a ł zawsze nad g ł o w ą ręce złożone. Z d a ­ w a ł o

się t ze

iuż bieg krwi z a t a m o w a ł się w r ę ­ kach i e g o , które w y s c h ł y zupełnie i f t a ł y się m a r t w e ; ale on z a p e w n i a ł , iż odzyflca w ład zę r ąk , a to przez tarcie ich p r z y ogniu i s m a r o ­ waniu ich m a ś c i ą , znaiomą t y l k o o s o b o m , taką

sobie pokutę z a d a ją c y m . D w ie mu ieszcze p o ­ k u t y do o d b y c ia pozoftaw&ły. P ie rw sz a na tern

(13)

Podróż do Tibetu i Boutan.

261

się z a s a d z a , i ż nabożniś ka

ke s>ę

do g ó r y

n

o- gaoii u drzewa p r z y w ązs^ , a pod głow am i roz- paiaią w.elki ogteń , r/u ca ią go prze/. tsv;y g o ­

dziny i t r z y kwadransa po nnd o g s i e m t a k , aż eb y w ł o s y p r z e c h o d z i ł / przez płomień. Oftatoią

p o k u t y ieft zagrzebanie ż y w e t m i ftoiący nabo- źnisia , w um yślnie na to wykopanymi dole. Z a - r z u e s i ą g o zaś ziem ia z u p e ł n i e , i zofcaie z n o ­ wu w dole t r z y g o d z i n y i t r z y k w a d r a n s e : po u p ł y n i o n y m t y m czasie o i k o p u i ą z i e m i ę , i ie- żeli nabożniś ż y i e , idzie iuż naówczas w p i e r ­ w s z y p o c z e t n a y c z y f t s z y c h ludzi.

G d y ś m y w czasie r o z m o w y o różnych k r a ­ ja ch p r z y ft ą p ili do R o s s y i , t.fc R e g e n t , iak i S a d y k u c z y n ili niektóre uwagi nad rządem tego m o c a r f t w a . D o s z ł a i do nich sła w a

Kaca.rzij.nif

II. znali r o z l e g ł o ś ć ie y kraiów i w ied zieli

h a n d l u . k t ó r y k r a i e R o s s y y l k i e z Chinami p r o w a d z ą . s IJ o w i i d z ' e i i mi , iż ż y c z y ł sobie dwór R o s s y y - fki w ; y ś ć z T ,b e t e m w z w i ą z k i handlowe , ale w ftręt ich od w szelkich n o w y c h z w i ą z k ó w p r z y ­ jaźni , tudzież baczna zazdrość C h i ń c z y k ó w , f t a w a ł y zawsze na przeszkodzie ufkutecznieniu

t e g o proiektu. D o w i e d z i a ł e m się tak że od nich , iż

Katarzyna I I .

z e s ł a ł a przed dw om a l a t y p o ­ s łó w z bogatemi podarunkami do

T aranaut

-

Lam y.,

i ż ą d a ła w e y ś ć z nim w z w i t k i . , A le że ten L a m a u z n a w a ł

Tcschou Lamę

za

h i e r a r c h ii L a m ó w , o d e s ł a ł mu podarunki wraz z liftem J m p e r a t o r o w e y p rosząc , aby go w tak

(14)

262

Hislonja.

Sfłionarchin! , poczerń pozw o lon o p r z y b y w a ć ku­ pcom Rossyyfkina do

Kharka

ftolicy

Taranaut-

Łam y

, gdzie d o t y c l u r a s ieszcze znaczny handel jprowśdzą, zakupując zw łaszcza przepyszne futra ,

które potem C h iń c z y k o m z b y w a ją .

W kilka dni po t e y rozm owie p r z v b y l a do

Tescho.u-Lounibou

gromada Kaimuków z hołdem do I , s m y , co g«> przez kiika d??j w c ą ź mocno zatrudniła. Przyprow adzili zaś

w

darze o ko ło

3 0 0 . k o n i , bardzo wiele p ię k n y ch futer i w o ­ r ó w z m..sieni.* • . ł ę 1 r * » j • , 1 « ż 1 * • • •

W naftępney rozm owie , k tó r e ś m y mieli w sali. napełnioney większymi i m«ieyszemi boży­

szczami , o ś w i a d c z y ł mi iegei?t, iż dla intere­ só w stanu musi się na czas krótki z s to lic y swo- ś e y o d d a l i ć , ale Wprzód chce mnie w mie­ szkaniu rnoiem odwiedzić. N i m s ś m y wyszli odW K pi ego p o d a r o w a ł nam , mnie i P.

Saunders ,

p i ę k n y ubiór k r a j o w y , t o i e f t , suknia atłasową p r z e p y s z n e m futrem p o d s z y t ą , i parę botów ze fk ó ry

maroauin

z w a n e y ; oboie bardzo nam b y ł y p r z y d a t n e , g d y ż iuż takie zimna nafb.ły , że Woda w izbach naszych w lód się zamieniała. F i z y s p o s c b i ł e m się na przyjęcie / e g e n t a , w y - f ia w u i ^ c mschiny i n&*zędzśa nieznane w ty m |?raiu, i !e że nie w ą t p ił e m , że c iek aw ość i e g o

(15)

/

Podróż do Tibetu i Bouictn.

263

V ' , •' * » ł ^

N a z a i u t r z , to ieR , dnia i 4 g o Października ©diechał regent w zamierzoną podróż , z a l e c i ­ w s z y S a d y k o w i , aby miał o raas w s z e lk ie fta- ranie. Odiazd ten podał mi sposobność n a s y c e ­ nia c ie k a w o ś c i m o ia y w zwiedzeniu o k o l i c

Te~

schou- Loum bou

. i dowiedzenia sie o wielu rze-czach kraiowi temu w ł a ś c i w y c h . •f A naprzód :i |

TeschoU'Loumbou

, z«rane i a a c z e y

Liihrong

, ieft

» * , W , C ę

mieysc*fn z vyczaynrego mieszkania

Tccchou- La~

imj

, i ftolićą c z ę śc i Tib«tu w ł d z y iego podle­ g ł b y . J e f lt o zaś wielki klasztor z 4 0 0 . domów, od kapłanów z a m ie s z k a ł y c h , z ł o i o a y ; prócz t e g o ieft: rmjoftwo k o ś c i o ł ó w , gmachów g r o b o w y c h i

p a ła c n a y w y ź s z e g o kapłana , w któyyns w s z y s c y duchow ni i c y w il n i u r z ę d a i c y i e g o mieszkaią. K l a s z t o r ten Roi na bardzo w y s o k i e y (kale,

od południa t y l k o doftępney. W szyU k ie g m a ­ c h y w y fta w io n e są z kamienia , i naynaniey dwa

p ię t r a mai a. Dachy ich p ł a & i e pomalowane s ą ciemno brunatno , i tem się różnią w c a ł e y t c y k r a i n i e , w s z y f t k i e b u d o w y duchowne. D ru g ie

p ię t r o e e l n i e y s z ą część domu (lawowi. Okna nie są zamknięte ani k ra tą , aai okiennicam i, lecz za staniane firankami z c z a r n e y mory.

R ó w n in a

Teschou - Loumbou

, r o z l e g ł a ieft z p ó ł n o c y ku południowi na mil p i ę t n a ś c i e , w o k o ł o ni^y są g ó r y praw ie w szyftk ie urwifle. T w i e r d z a

Schigatzi- Jfeu n g

zasłania w ą w ó z p r o ­ w a d z ą c y od gór na w s c h o d z ie , do łk a ły , na któ-

jrey k la s z to r ftoi,

Z p o m i ę d z y z w i e r z ą t u ż y t e c z n y c h

vr

T i -

(16)

2 6 4

V /

Hiftorya.

nńęso je d y n y m ieft: prawie mięsnym pokarmem u T i ł S e t a n ó w , i dlatego wielkie ich trzo dy cho. v a i ą . U ź y w a i ą ich t a k i e zamiaft s w i e r z ą t

iu-l t ■ 1 - f

c z n y c h , przewożąc na' nich sol i zboź*-. Każdy ba- ran może unieść od dwutra&u do dwudzieftu fun­

t ó w ciężaru. One także po o f t r z y ż e n i u , zanoszą

na sobie na targi k l a s n ą jsweię w e ł n ę , która jefl bardzo cienka i miękka. S k ó r y baranie zna­ czną cz»;ść handlu Tibetańflciego fkładaiąl Nie­ kiedy zabiiaią owieczki przed samem okoceniem się , g d y ż dlatego wełna ich ieft cieńsza , i równa się prawie c a do delikatności Jedwa­ b io w i , ale dla t e y p r z y c z y n y , Ckery z takich

o

- w ie c bardzo są drogie w ty ch (tronach, i uźy- Waią ich pod kaftaniki.

Odmiany powietrza w Tfbec-ie bardzo są f t a ł e , ftosownie do k a ż d e y pory roku. Od VI ar- ca do Maia t r w a i ą u p a ł y , grzm oty i niekn:dy t y l k o deszcz spadnie. Od C ze rw ca doWr-ztsnia c z a s w il g o t n y i dżdżyfty naftaie. Od Października do M a r c a niebo pogodne, powietrze czyfte i nigdy praw ie w t e y porze , ani c h m u r y , ani nagły nie u y r z y s z ; ale za to n ad zw yczayn e m r o z y , tak dalece , iż się g ó r y rozpadaią.

K r a y ten z w a n y od na*

Tibetem ,

n a z y ­ w a j ą m ieszkańcy i«go ,

Pioue

lub

Piouekocichim

, c o zn aczy

kray. śnieżysto potnocny.

T a k i e zaś nazwifko nadali mu mędrcy J n d y y s c y , którzy

przynieśli TYbetanom z J n d y i r e l i g i i ą , iską dziś

Wyznaią. Religiią ta mało co różni się od Jn-

(17)

Podróż do Tibetu i Boutan.

265

i Pe^u ,

Fo

i

Foki

« C h iń c z y k ó w ,

M aha

-mouni

u Tibetanovv. M i e y s c a , będące święfcemi

u J n d y a n , znaydtiią poszanowanie od w y z n a w ­ ców rei i gil T i b c t a ń f k i e y . Zachodni ty lk o ifto- tna różnica co do obrządków zewnętrznych.

Wolni są zupełnie Tibetanie od przesadów nieoddzielnych od religii J n d y y l k i e y , a w s z c z e ­ gólności od przesądów t y c z ą c y c h się niespra­ w i e d l i w y

różnicy

urodzenia. Bramin J n d y y fk i p o c z y t a ł b y za hańbę dla siebie , g d y b y mu w y ­ padło ieść w obecności c z ł o w i e k a n i ż s z e g o , o j siebie urodzenia. C o i d o p ie ro , g d y b y jadł z osob$ inuey r e l i g i i ? G d y przeciwnie nayzuacznieysi T ibe- tanie iedz^ 1 piią , iak sam widziałem , bez nay- m nieyszego uprzedzania ku cudzflzier.icorn i ©d- mienney religii i urodzenia ludziom. R e ł i g i i a Jn- d y a n , przynaymr.iey w B e a g a l u i J n d o f i Ł n i e , nie

w*

g ł o w y t ł a y w y ż s z e y , ani wielkich g m a ­ chów , w k tó r y c h b y kapłani ich ż y li p o s p o ł u ,

ale owszem rozsypani xą pomiędzy innemi l u ­ dźmi, bez żadnego zaaku powierzchowritigo , w y ­

j ą w s z y n iek ied y aiały s z n u r e k , k tóry na ciele n o s z ą , a k t ó r y przechodzi przez iamię i spada

na biodra. Widziałem raz , iak jeden porządnie ubrany Jn d y a a in s p o s t r z e g ł s z y drugiego z t y m

ś w i ę t y m sznurkiem idącego , padł przed nim na t w a r z , bił czołem o ziemię i c a ł o w a ł nawet pełne błota pantofle iego. T a c y iednak ludzie

i ł ^ ® P * 4

mieszczą się wszędzie po różnych towarzyftwach* Uważni i Ikroruni Tifeetanie wcale odmien­ nie działał?,. W szyftko u nich ieft systematycznie

(18)

n

znaydui® się panuiący L a m a , n i e f k n z i t r l n y , nie­ śmiertelny , w s

zędzye

obecny i w sżyftko wie­ d zący. Onto ieft zailępcą B o g a sarny go u Ti-

bctarców , on pośrednikiem między ludźmi a nay- w y ź s z a jftnością. Zatopiony c ały w religii i obowiązkami ie y znięty , zwraca swoię uwagę na ludzi wtenczas jedynie , kiedy mu ich po­ c i e s z y ć , b ł o g o s a w i * ńftwern swoiern zachęcić i

Eiiłosierdzie okas-.ać wypada. Je fi: przy tern Lama naczelnikiem rządu , i od eiego wszyftka władza i pomaga w y p ł y w a . R z ą d c y klasztorów rnaią t y t u ł Lftmow nizsz«rgo rządu , i ©ni przewodniczą na ćwiczeniach r e h g i y n y c h , dozjeraią innych z a ­ konników , uttaymuią porządek i karność między

niet*i : mogą wchodzić o każdey godzinie do mieszkania ty c h ż e zakonników , maia ftarani* o

*

ich p o t r z e b a c h , przodfcuią na publicznych pro- c essyach , trzy m a ią c w j e d n e y ręce pręcik , a w d ru g iey długi kiy , u którego wisi aa trzech łańcuszkach małe naczynie z pałacem się kadzi­ dłem : mogą ukarać nieuważnych kapłanów, albo

parząc ich przez dotknięcie tem naczyniem , albo uderzaiąc pręcikiem. Urząd ich ieft roczny. S ą także u Tibetanów i zakonnice , które razem pod surowemi przepisami źy ią .

Naród Tibetańfki na dwie t y l k o dzieli się &lassv. Jedna' trudni się sprawami dcczesnemi ,

a druga niebielkiemi. N ig d y św ieccy nie mieszaią

• * 1 I I ‘ J i * > , T f

się do ćw iczeń r t l i g i y n y c h , samo

ducho-• » /

wieńftwo zupełnie ma ftaranie o sprawach du­ c h o w n y c h ; tamci zaś zbogacaia kray pr^ez, pracę i zŁiiudoiaisE|.

(19)

Podróż do Ti betu i Boutcin.

267

• J , * 0 4 j / v A j ■/ I l i B I I JE y m p.

Rozmaicie o d d a w a n y bywa hołd u m a rły m W tym kraiu. C i a ł a panujących Lamów £lcłndsi^ w trunnie , a te w grobie naumyślnie ł zbudcwa- nym , gdzie ie 2 uszanowaniem odwiedzał?}. Z w ł o ­ ki .Lamów n iższego rzędu p a l ą , a pop o ł y ża­ ru v k »i^ w małych k ru szcow y ch p o s ą g a c h , i w sali b o ż y s z c ó w ftawiaią. Wszyftkich zaś innych osób c i a ł a , albo na w y n i o s ł e g ó r y zanoszą , gdzie p o r ą b a w s z y ie w s z t u k i , zoftawuią na paftw£ kru- k o m , sępom i innym drapieżnym p t a k o m , albo też , co rzadko , 'W rzekę wrzucaią : nigdy zgś w ziemi nie grzebią. Widziałem niedaleko k l a s z t o ­ ru

Teschou’ Loumbo',’

m i e y s c e , gdzie z a z w y c z a y Tibetanie trupów (kładaia. Obwiedzione ieft w y ­

sokim mir rem dlatego z a p e w n e , ażeby ż y j ą c y m okropnego widoku oszczędzić , i ażeby s^jród nie r o z c h o d z ił się po ziemi, ale szedł W górę. W ie rz ch

t e y k o ś n ic y zupełnie ieft o t w a r t y , ażeby drapie­ żne pta&wo przyftęp miało ; u dołu ieft m a ł y o t w ó r dla psów i innych z w ie r z ą t ścierwem ż y ­

jących. Od (kały , p j z y kfcórey ieft taż kośni- c a , idzie pokład drewniany , po którym niosą c ia ło um arłego i w r z u c a ją do niey. Na tyra zaś c a ł a posiuga um arłym k e ń c z y s i ę , ażeby trup tak b y ł z ł o ż o n y , i ż b y go ptaki , lub z w i e ­

rzęta prędko pożreć m o g ł y .

Dtiia 2 £ g o Października byw a corocznie u* r o c z y i t y obchód ku ęzci zncr.rłych. . Wieczorem dnia tego oświeósią d a c h y wsżyftkich k o śc io łó w i domów klasztoru

TeschouLoumbóii

, fiudzś*z d o ­

mów l e ż ą c y c h tu i owdzie wa równinie. G d y czas ieft niepogodny i w ia tr lub deszcz gasi pa­

(20)

268

Hifiorya.

$

ł ł ą wróżbę. B y ł e m i ia świadkiem te g o ż a ł o ­ bnego obchodu , ale noc b y ł a spokoyna i bardzo

ciemna, co teau większą wspaniałość i powagę obchodowi nadało. Ciemność nocy , głębokie milczenie, przerywane niekiedy niskim tonem śpie­ wania , odgłosem t r ą b , c y m b s ł ó w i innych na­ rzędzi muzycznych ; dwięk d z w o n ó w , pienia ż a ­

łobne , g d y inftrumenta m i l c z a ł y ; z g o fa w s z y -

« %

ftko wzbudzało melancholiczne uwagi i obrządek r e l i g i y n y poważnieyszym c z y n i ł o . Oprócz tych u r o c z y fty c h oznakow pamięci dla z m a r ł y c h , ftara

się każdy uczcić ten d^itń przez dobroczynne u c z y n k i , ro;tdaiąc ubóflwu pokarm i iałmużnę, p o ­

d łu g możności.

Wierzą Tibv tanie w dni szczęśliwe i

niepo-• ^ \

-m y ś l n e , dlatego w k^źdey prawie nawet -m x ł e / wagi okoliczności , ud&ią się po radę do aftrolo gów. W y r o k i ich koiarzą małżeńftwa i nowo narodzonym imiona nadaią. Po czątek ich roku

z dwunaftu także miesięcy z ło ż o n e g o , na dzień p ie rw sz y ftycznia naszego p r z y p a d a , ale r o k u

nich u w aż a się podług x i ę ż y c a .

Zapewniają , iż drukowanie pism znane ieft od wielu wieków w T ib e cie, ale używanie go ograniczyła zabobonność; nic bowiem prócz świę­ ty c h xiąg , tudzież dzieł ty c z ą c y c h się religii i edukacyi publiczney , nie wolno dru ko wać. Nie u ż y w a ią zaś 1 . ter ruchomych , ale rzecz maiąca się drukować , wyrżnięta ieft na delkach drewnia­ nych , z ftosownerai do r.iey ozdobami , i do­

piero wycifkana bywa na papierzu wązkim i cien­ kim , z żylaftych korzonków rośliny iedney zro­ bionym. Po wydrukowaniu dzieła nie z sż yw a ią

(21)

Podróż do Tibetu i Boutan

269

• . 1 \ ' • r . • 4

k a r t , ale układaią iednę na d r u g ic h , i m iędzy dwie deszczułkt za oprawę służące , (kładaią.

Dnia i ę g o Liftop&da 1 7 8 3 - ' powrócił re­ gent po iednomiestęczHf y niebytności w

Tesckou

-

Loum bou,\

przyzw ał mię zaraz nazaiutrz do sie­

bie. Z r o z m o w y z nim poznałem , iż pora roi'u coraz zimnieysza i nadchodzące śniegi sp raw iały w nim obawę o móy powrót do Bengalu ; dlatego z a powtórnym widzeniem się powiedział mi w y ­ raźnie , ażebym nie odwlekał wyiazdu i dzień pożegnania go o z n a c z y ł. Rozmawiałem z nim jeszcze kilka r a z y , ale o rzeczach t y c z ą c y c h się poseiftwa moiego. Dzień

3

ofty Liftopada b y ł

dniem pożegnania się z regentem na publiczney a u d y e n c y i , i wtenczas oddał mi lift własną ręką pisany do P.

Hasiingsa

w ielkorządcy W Bengalu. Prosił mię,abym nie zapominał

o

t a y n e y jego p r z y ­

jaźni ku A n g l i k o m , w y r a z ił ż a l , iź n o w y W . L a ­ ma dla młodocianego wieku , nie m ógł ze mną

m ó w i ć , zakończył temi s ł o w y : „ L u b o się r o z ­ d a ć musim y, bądź iedaak s p o k o y n y r a , g d y ż p rzyia źń nasza nigdy nie uftanie, ale i ow szem

z łafki Opatrzności p o w ię k s z y się i doprowadzi nas do szczęśliw ego końca.,,

Odwiedziłem potem Sadika c z y l i p ie rw sz e ­ go raiaiftra , który mi t a k ie dał lift do wielko­ rządcy. Nareście dnia 2 g o Grudnia ru szyłem

na powrót do Bengalu. Dnia naftępuiącego p r z y ­ b y liś m y w samo południe pod klasztor

Torpa-

lin g f

gdzie iak wiadomo

z

p o w y ż s z e g o opisu ,

osadzono Dziecię Lam ę z rodzicami iego ; przed tego oblicze przypuszczono nas dnia 4 g o G rudnia zrana , zaftaliśmy go posadzonego na tronie. P o

(22)

S*jo

Hifiorya.

l e w e y ręce ftali rodzice , a po p r a w e y przy- d a n y do p o s łu g i urzędnik. C z y n i ą c zaś zsdo-

s y ć żądaniu o y c a młodego Uaroy , p rz y sz liśm y w ftroiu Angiellkim. P rzy ftą p iw sz y do tronu , o f i a r o w a ł e m w e d ł u g z w y c z a i u szarfę białą . nad t o sznurek pereł i koralów p r z y s i a d y nsu prze­

żeranie od w i e l k o r z ą d c y , k tóry własnemi reka­ mi o d e b r a ł ; resztę podarunków u podnóżfca tronu z ł o ż y łia« , a po odebraniu nawzaiem sz arfy od r o d z ic ó w ieg o , z a sie d liśm y po p r a w * y ftronie. N a ó w c z a s o d e z w a ł s.e o y c i e c w te s ł o w a : „

Teschou

-

Lama

z w y k ł spac ieszcze o tey go­ dzinie ; lecz tego poranku obudził sie wcześnie,

i nie można go b y ł o namówić , ażeby dłużey w ł ó ż k u z o f t a w a ł , g d y ż w i e d z i a ł , że posłowie A n­ g i e l s c y p rz yb yli. ,,

U w a ż a ł e m , iż m ł o d y L a m a przez czas by­ tności n asz e y u n i e g o , p a t r z a ł na nas uftawi- cznie. G d y ś m y podaną nam herbatę wypili , okazatiisiesraak , iż filiżanki naize iuż próżne by­ ł y ; a nie m o g * c m ó w i ć , z m a rs z c z y ł c z o ł o , p r z e c h y l i ł w t y ł g ł o w ę , i do póty b y ł niespo- k o y n y , póki nara znow u po d r u g i e y filiżance nie

p r z y n i e s i o n o . W z i ą ł potem czrtrke z ł o t a z su- c h e m i konfiturami , d o b y ł z n i e r trochę cukru p r z e t o p io n e g o , i p r z e s ła ł g o mnie i Panu

.Sounders

przez urzędnika s w o i e g o . Chociaż

« 1 — * V ^ ^

(23)

j a k o , cc* •• e rożu.fiifc i p o c h y l a ; . z g o ł a

• * / * T " * ™ /

Z&rhował się sp' koyto<e i i.*k nay p r z y f t o y i u ą y . M h t k a iego «*iala o*rojo 2 5 . j .t. T w a r z i e y

Podróż do Ti betu i Boułan.

27*

b r u n a t u a , o c t y c z a r n e , ą i o s y t z k u z , sJr zale­ dwie ich doyrzr-e można b v ł o przed perłami , rubinami , s-imara&d.-cM i koralami. Zsttszn’ ce

• r

b y ł y z p*M. f przeplatanych zloreni i rubinami. S z y j a okrętoiia k łka r •»•’ y srr.urUetn z ru b in ó w ,

Z ziarnek kamienia

la z u li,

t u r s z r y n u i l. c r a j ó w

spadaiącyeh aź do pasa. Pjrze paflka zapięta była. klamrą z ł o t ą , w pośrodku I t ó r e y b y ł wielki tu-

b is ; sakoniec miała na sobie szal g r a n a t o w y z

biafemi i a z d k a m i , a «a n p g acb bócjki zt Omry

^ » V » » • • • .

ma.roqu.in.

Gijap,

o y c i e c Lfemy , ubrał s ę w su- kriijj ź ó łt o b ła w a t n a płotem haftowaną. N e d ' u g o m ó w i l i ś m y z s o b ą , i p ow ied ział ., ze ma zitc^nie od r e g e n t a , ażeby mi rad b y ł prz®z c z te r y d n i , lecz spodziewa s i ę , źe dia ni* go znowu prz? z p i ą t y z a b a w i ę , i zaprosił mię do siebie aa dzień,

iiaftępuiący. G d y m p r z y b y ł , zaftałem go z ż o ­ ną w p r z y l e g ł y m k l a s z t o r o w i mieszkaniu ; a po

o d b ) t ) c h z w y k ł y c h obrządkach p rz y o d w i e d z i ­ nach , oddaliła się

Gyung

żona egc* , pt e r e m z a c z ą ł mi opowiadać nieszczęście swoie , dla k t ó r e g o ufłąpić z

Lajsy

m ieysca urodzenia s w o ­ j e g o , i schronić się pod o p i t k ę przeszłego

Tr-

schou Lamy

b y i p r z y m u s z o n y . O p o w i a d a ł , i5k b i e g ł y m b y ł w w o y f k o w o ś c i tym krajom wła- ś c i w e y , iak dobrze

z

łu ku ftrzelsł ; ze n e masz żiidney sztuki mechaniczney w T a r t a r y i , k t e r s b y dla n ie go obcą b y ł a , i źe p r z y k ła d a się także

(24)

T\ 2

Hijłorya.

Po rozm ow ie poszliśm y J o innego* pokoiu na ob iad* gdzie zaftaliśmy

Gyungę.

T a nie iadła

m i ę s a a l e t y lk o trochę o w o c ó w , gdvź iak powiedziała , me

rt>oit

go ieść ani pić trunków m ocnieyszych , przez c a ł y C2as kamienia piersią s w o i s młodego L a m y , i na to się mocno

u-i I * % ’ %■ f •

zalała;

G d y ś m y obiad dosyć poźno { k o ń c z y l i , przy. niesiono inftrumenta muzyczne ;

Gyap

wzirtł fle- c i k , a zona iego coś podobnego do gitary , i grali oboie kilka sztuk nader przyiemnie ; nare- ście odezwała się z głosem swoim prze

i w y z n a ć muszę , że pieśń , któr^ przygrywaiąc ś p i e w a ł a , niemniey mi się spodobała, iak nay- pięknieysza arya W f o lk a ; trzsba zaś wiedzieć, że maią i Tibetaaie p;saną muzykę.

Dnia 6 g o Grudnia z rana przypuszczony znowu byłem przed oblicze młodego L a m y , i podarowałem mu niektóre osobliwości Europey* ( k i e , a między innemi maleńki z e g a r e k ; ruch i g i t ł k i pokazuiącey minuty , ściągnął uwagę ie- g c , nie okazał atoli podziwienia dziecinnego. W tym że czasie p rzybyli do niego z hołdem Kał- naucy , ale ich nie wpuszczono do pokoiu dziecię­ cia : musieli zatćm przeftać na widzeniu g o okneai,

a i z tego mocno byli u rad o w an i, po czem zło­ ż y l i dary w sztabach z ł o t y c h i srebrnych. Ze zaś nazaiutrz trzeba mi iui b y ło puścić się

W

dalszą drogę , przeto tegoż dnia po południu przy­ byłem ieszcze do L a m y z pożegnaniem. Oddano mi imieniem iego lift do wielkorządcy B e n g a l u , a rodzice dali dla niego dwie sztuki bławatu

,

ślicznym

(25)

ś

Podróż do Tibetu

i

Boutan.

2 7 3

mnie zaś kaftanik piękną fkórką baranią pod*

* Z y t y ‘

R u szy liśm y z

Ter pa ling

dnia 7 g o Grudnia równo ze ś w i t e m , i po południu rprzeiechali-

i'A\y

równinę otaczającą klasztor zakonnic Tsbe^

t&ńfcich, które podobnież, iafc mnichy tameczne schodzą s e na roodl t » y rano , w południe i wieczorem, a pot^m rozchodzą się do celek swoich.

G d y się zaftanowiemy nad s w y c z a ie m t r w a ­ jącym w tym kram ro do związków* roałżeń&ich

,

dziwić się przeftaniemy, iż bardzo znaczna liczba m ężczyzn życie osobne o b i e r a , i wyrzeka się uciech św ia to w y c h . Z w y c z a y ten wcale ieit i

\&y*

niż gdzieżkoiwiek bądź na świ^c e.

W Europie , ied«n ajężczyzna iednę ma ź»nę ; W w i ę k n e y części A z y i maże ich mieć i kilkanaście; w T i b e c i e zaś ied.*a kobieta t y lu ,*a m ężów , ile ten za którego poszła , rsa br?xi r chociażby ich b y h j n a y w ię c e y . W y b ó r jednak na zonę do nayftarszego naWży. Mimo tego

y

ze

Tibetanka wielu ma męśor

? ,

tak iednak z a ­ zdrosna ieft względem praw sw o ich aaałieńlkich , iak n ayw ię k szy despota J'tdyy{ki względem p ię ­ kności , które trz y m a w seraiu.

N aczeln icy r z ą d o w i , urzędnjcy ftanu i w s z y ­ s c y wynieść się na godności p r a g n ą c y , nie wcho­

dzą w związki ntaiżeń&ie , a przynaym niy nie ch cą mieć potonsftwa. W ogólności za ś tak ni* nawidzą Tibetanic t y c h związków , i za taki ie c ię ż a r poczytuią , że aby b y ł Iźeyszym i z n « - ś n i e y s z y m , dzielą go między siebie m ę i c z y z n i

(26)

274

Histonja.

V? Teschou ■ Lonrnbou

{ u k a z a ł mi pięciu b ra c i, k t o i . / >ylr r:

i

m , b >rd/o za.oH\» e - i dn^z

ź'o. n. Z c - a y Rtoli mitnła wielu .-*fź ^ . nic s z k ó d r hyrsay >n;iiey <'b czai om narodów vm l u d z ­

k o ś ć i g/zecsność u trzy m u ią się ftal*1 p^.'j:isdzy

T i b r t a n a oi i nie x?jam narodu , k t ó r y b y irh w t e y t«> ■ ?e prz* «

y

-> s / s Z n a k o m i t s i nie są du- Ullnemi', i : ił są o o ż e M be* p o d łr f c i. W s z y s c y

z a ś są u p r z t y m i ; dla kai-i^t , ale bćudzo t»ii!}'?'.rki>^anr

w

.-amietnaściach swoich wzglądem* . « « 7

nich. Nie o k a z u ą im grUbiiańffcwa, lec?, teź nie f>o chi b^ają. Wiecey one

znacz#

po t o k a r z y . Jtw ach , niz ich p&ludtiiowe0 sąsiadki , i nie t y ł - k o -zwpelney u ż y w a i* w o l n o ś c i , ale aawet są

f a n ami w domu i towarzyszkami mężów swo­ ich. Nie może w p r a w d d e żona mieć zawsze p r z y sobie w sŁyfH ich

mifżów,

g ^ y ż to dla robot roli fczych , to dla interesów hsndlowych i in­ n y c h zatrudnień, musi sis zawsze któryś z nich Oddalić ; lecz co ieden źarobi ? pomnaża to w s p ó ln y m s ią te k , a choćby nra się nienaylepiey

p o w i o d ł o

, pewnym

ieft za p ow rotem dobrego od

d ru g ic h przyjęcia.

T r u d n o zaś dociec p r z y c z y n y t a k o w e g o z w y c z & i u . B y d ź m o ż e , iż k ie d y Tibet zalu­

dniać sis z a c z ą ł , Jicfcba k o b i e t , ale nic wiem dlacz* g >, nie b y ł a ftosowna do liczb y m ę ż c z y z n , a/Z

ató n

n i e p o d o b n a b y ł o , ażeby każdy m ę ż c z y ­ z n a

mógł

miąć własną żonę ; zgodzono się w ię c

na p r z y it C ie z w y c z a iu dozwalaiąceg© kobiecie

kilku mężów. Może i ta p r z y c z y n a b y ł a ,

(27)

Podróż do Tibetii i

Boutan.

2 7 5

ciężarem dlatego po większey części

nieuro-d z a y n e g o krsiu. «

Obrządki niałżeńlkie u Tibetanów nie sa

nu-> . * * *

dzące i trudne. M iłość nie wielkiego potrzebuie zachodu, t i d y frarszy z s y n ó w , do którego za­

w s z e w yb ó r z o n y należy,, pokocha się w panien­ c e , - m ó w i o rem naprzód s iwy r o d z i c a m i , a

g d y ci p r z y d a n ą , i p r o p o z y c y e i * g o p r z y y m ą . , oznacza się dzień , 'w fctófcyfrn* mu córkę p r z y p r o ­

wadzić maisj. Schodzą się^itio nipo© m ężczyźni i

k o b i e t y b b o ie y f a m i l i i , .tudzież ■ przyIsciele-. :S p r o - w a d z a ią m uzykantów , t a ń c u j 'i w e s e l ą się'

pyz?t

t r z y dni', 'po k tó ry c h ważne i u ż ieft m a łż e ń & w ó .

X i e ż a T i b e t a ń s c y , iako u n i k a j ą c y dbfcofWa- n ią z kobietami , me tńieszaiśj się w ca le

do

t*h-

rządków

małzeńCkich, lecz wsaiemne ftrcm

le nie koiarzy , i utwierdza ten z w i ą z e k , k t ó r y n i g d y prawie nie b y w a z f y w & n y ; a g d y b y £?go konieczność w y p a d ł a , oboyięa inslżósaków z e z w o ­

lenia potrzeba. N m panienka poydżie za m ąż , w olno iey z kim chce u ż y w a ć r o f k o s z y , a t o b yn a y m n ie y s ł a w i e iey nie szkodzi , ani p rz y ?

s z ł y m ałżonek lub m a ł ż o n k o w i e , za z łe ie y t e ­ g o nie mai^. A l e p rz y ftą p m y iuż do dalszego opisu podróży P.

T u r n e r

, k t ó r y m ó w i :

G d y ś t n y nad je z i o ro

Ramtchieu

p rz y b y li »

• • 1 '

-zaftaliśmy ie zupełnie lodami p o k r y t e ; t a ® w i ­ d zie liśm y ftada t y c h s z a c o w n y c h z w i e r z ą t , k t ó ­ r y c h sierć s ł u ż y do robienia pięknych i drogich s z a l ó w . Si$to k o z y to b i a ł e , to czarne^ to

(28)

276

Historya.

maią rogi profte. S i e r ć , z których robią szale, jeft bardzo delikatna i krótka, a tęl dopiero po­ k r y w a sierć dłuższa i t w a r d s z a , »*rzez co pier-

w s z e y delikatność nadaie. Przewiezione te k o z y do innego ciepłego k r a i u , tracą piękną sierć s w o ­

je i wkrótce zdychaią.

Jadąc od tego ieziora przebywaliśm y pasmo w y s o k ic h gór, odgraniczających południową część

T ib etu od Boutanu, i dodaliśm y sie nareście do

Panukki

zimowego mieszkania| króla Boutańfkie-

g o , gdzie iuż nie takie zimna pannią. Mieszkał tam iuż rzeczony m onarcha, i p r z y ią ł nas z w ielk ą g r z e c z n o ś c i ą ; a z a ł a t w i w s z y z nim inte- resa t y c z ą c e się poselftwa moiego , pożegnałem g o dnia 3 0 5 0 Grudnia , i we dwa dni w

Rung-

porc

ftanąłem. Tara odebrałem ro zk az od w ie l­ korządcy , abym pośpieszał do niego do

Patna

w prowincyi

Bahar.

Dopełniłem g o natychmiaft, a fta eeiwssy się przed nim, zdałem mu sprawę na piśmie z poselftwa m o i e g o , którego fkutek zjednał n i p o ch w ałę te g o naczelnika rządu A n - gidfki*;go w B«ngalu.„

R a p o r t ten iefk obszerny. Opisuie w nim wszyftkie okoliczności ty c z ą c e się przyjęcia swego w Butanie i T i b e c i e ; w ylicza p ło d y t y c h kraiów, a z w ła s z c z a T ib e t u , które, przez u trz y m y w a n ie z nim związków handlowych, niezitaierneby zyfki A n ­

(29)

wielko-/

• \

Podroż do Tibetu i Boutctn,

2 7 7

rządca p e w n y m , iż iey regent Tibetu dotrzyma. N ie flanęła zaś na piśmie z obawy

D alai

-

Lamy

. ,

czyłi rz ą d c y w

Lajsie

z ramienia cesarza Chsńlkie* g o , zazdrosnego handlowi z obcemi , a zwłaszcza z Anglikami. C h ciał iechać P.

Turner

w tey mierze do

Lafsij.

, ale nau regent o d r a d z i ł , przyrzekając

w y m ia rk o w a ć myśl

D alai

-

L a m y

,

i uwiadomić wielkorządcę , co odpowie. Ani zaś w ą t p i ć , do­ daj* P.

T u rn e r

, iż w szedłszy w związki z Tibe- tem , można ie będzie mieć z

Pekinem

, a zatem z c a łe m i Chinami.

/

Pan

J>akób Stanier C ia rk ę,

w y d a ł pier«

w s z y j t o m hiftoryi o odkryciach iBorfkich , p o ­ czynając od naydawnieyszych czasów , aż do końca i ggo wieku. Z tego' niektóre w y p i s y o - beymuiące ważne i ciekawe w y p a d k i , ponieważ do okazania wzroftu rozumu ludzkiego n ależą­ ce , p rzytoczem y.

„ U m y ś l i ł e m , mówi a u t o r , przebiedz od* krycia morlkie czasó w teraźaieyszych , które b y ­ ł y owocem ducha awanturniczego , naślednika w ieków ciemnoty, i że tak powiem , odrętwienia rozumu ludzkiego. S ię g n ę liś m y w t e y mierzfe n a y o d le g le y sz y c h czasów. S ł a b e , niepewne i przerywane usiłowania ż e g l a r z ó w , ograniczone

(30)

2 ^ 8

Hulorya.

b y ł y mordami dawnego ś w i a t a ; wysoVi nawet g&enims?.

A iexandra

W. ni'}' zdołał !*r/ebydź tycH g w n ;e. R m b m e pr* c a ł ? y ;,;>:mi dzikie n a r o d y ,

u p o k o r z y ł y dume o św ie c o n y c h narodów, i wfłr/.v*J L * * « r •

ś f * V J !• * * ' ' * # • * . k

%

śmsły pęd rozunm ludzkiego, N szcząc^ t * h : r - r l y , kfcórzr S.ksimlynawiia i Chcrsor.cz na c a ł ą . E u ­

ropę. w y r z n n l y , . w ntesły •*. sobą mieszaninę ję ­ z y k ó w i zm ie n iły iev ludność.%M i

,w i • * ^

Naftala potem ciemna noc przez kilka wie-

Jków t r w a i ^ c a , i., zdsie

&'-t,

ze niefkończona mą* dro&ć przeznaczyła ten przeciąg, ci:*.s*r na przy­ g o t o w a n i e t e g o w i e l k i e g o rozkrzewti i

rózpo-* * , < • t M

ftarcia f W z lud?k ch_, które n&ftępne wieki o g l ą d a ł y ’. . Z a u f a n y żeglarz w igle m n gn ^so w ey, o ś m i e l i ł s i f od wrócić oko od brzegót*1 znaio- m y c h , a Aftronomiia n a u c z y ła g o , ia-sr ma są- d zlć o rncirn teyife i g ł y , i ułatw iła mu sp*\s<ib oznaczenia p o z y c y i m ieysc w a ź n i e y s z y c h » a przy

tem nadania ambicyi i nadziei i ® g o

pawnreysze-9 Ą j *

go kierunku.

SEtuka budowania o k r ę t ó w , znaczny po- ftęp w w ieku cs&ternaftym u c z y n i ł a , a ta dodała odWagi ż e g l a r z o m do odbywania dalszey podró­ ż y ; n k k t ó r z y z nich rzucili w ó w c z a s fundamenta p o t ę g i morfikiey • o y c z y z n y s w o i e y .

Wolter

naznacza panowanie K a ro la V I I . za e p o k ę ; w k t ć r e y w olność z a w i ę z y w a ć się z a ­ c z ę ł a w E u r o p i e ; natenczas t o ż e g lu g a zawarła Związek z handlem , i z nim znacznego wzreftu na­ bierać z a c z e ł s . R z u ć m y okiem na fltan morfki E n - j o p y w p oczątku wi«!ku i 5 g o ; i przebieżmy sz y b k o o k o l ic z a o ś c i , które s z c z e g o l n i e y s z y w p ł y w

(31)

• * • > ' % 1 . , , . , ' / % 1 ł kt > v

V ' ' ■ • | j f r A y . W *

G d y A ra b o w ie oderwali E g i p t od p^ntiwa tt'scho dn ego , i port A !exan d ryy (]u dla E u r o - p e y c z y k ó w z a m k n ę l i ,

Stambuł

ftał s ę

przez

połażenie

s w o ie (kładem handlu m iędzy A z y ą - 1 E u r o p y . F a k t o r o w i e doftawuiąey G r e k o m ' t o w a ­ rów f m ły y l k i c h , kupowali ie od kup» ó w , których k a r a w a n y przechodzimy przez

Candahcir

do Fer*yi.

T o w a r y te dochodzimy jeszcze do morza K a s^ iy - flnego drogą

wyzay

na północ idącą , i d o f ia w a ły s i ę pptern da

Stam bułu

na żądanie E u r o p e y c z y - ków. Z a panowania Karola

W.

weszli W e n r c y a - nie i mieszkańcy

Am alfi

w związki handlowo

z

pertami morza c z a r n e g o , w e-eem ich k u p c y Mar*

s y l s c y naślsdować nie Omieszkali.

Z naftauiem krucyat w Europie , ■ie-.m bar- dziey sie za w iązały związki

między

rĆf^nemi t e y części świata władcami , a c s s r z a r s i G re c k re m i; te zaś d a ły pognać źródła handlu Jndyyfkiego , i chęć korzyflania z nich wznieciły.

• • * L ' |

Konstantynopol

wy&awuił? p a m i ę t n y p r z y ­

kład upadku mialta nayhandlowBieyEzego na c a ­ ł y m św iec ie.’ Z e zaniedbał p o t ę g i s w o i e y inor- (l iey , że d o p u ś c ił W e K e c y a n o m , G e n u e ń c z y k o m

i F l o r e n c z y k o m p r& ep io w ad zsć do różnych

por-. I ^ I % y #

t e w morza śródziem nego t o w a r y , które w nira

t

zjikupbwali , przeto też tak podupadł, iż iuz wrę* c e y dźw ignąć się nie m ógł.

S k o i a i z y ł a się R z e c z p o s p o l i t s Wenecka

z

na­ czelnikami c z w a r t e y k r u c y a t y w roku i s c ^ t y m ,

• . * 1 t 1 t | k

i opaaowałw. K o n f t a n f y h o p o l , gdzie posadziła n» tronie ćesarzów G r e c k ic h ,

Boduitia

hrabiego F l a n -

dryi. W p ię ć d z ie sią t sześć la t poźniey nie * w a

(32)

280

Htjlorya.

, żaisjc Rplita Genucńfka na pioruny W atykanu , w f o ż y ł a koronę ces^rdcą na g*o

Michała Pa!c-

d o g a .

Nieprzezorność i słabość r*».du Koi'>*aa-

tymłpolitańfki+'go , przyp raw iły nareśete w roku 1 1 4 5 3 . 0 zupełny upadek t£ ftclieę handlu Jn*

d y y [ k i e g o r g u y

Mahomet II.

na czele 3 0 0 , 0 0 0 .

w oyfica, wziął to tni&fto i z a ło ż y ł w

we.n

ftolice pańftwa Tureckiego. W ypadek te* przywrócił

Jllc x a n d r y i

hahdel J n d y y l k i , który iiaówczae «sma

łFenecya

prowadziła.

W wieku piętnaftym w zrósł znacznie hand*l

1

żegluga. K u p c y z

Bruges

( w b F r a a c y i .) nadali

imiona ośmiu celn ie yszym wiatrom *ac*Vco prze­ k o n y w a ć się , ile igła magnesowa ieft

uiyt<*c<

a.

W e n e c y a , Francya i Genua coraz w»*;ksz*?

:<riźz

handel n a b yw a ły w zię to ści.

O yczy : m Kolumba.

w y p r a w i ł a ieszcze na początku io64/.r» r <ku flo­ t y l l ę okrętów kupieckich do pontu

J o p p e

, jak

o tćm pisze

J>ngulfus.

P r z e z c a ł y wiek dwussafty panownnie nor- (kie w zdłuż brzegów Rz«-t xypospolstey Genue:ń- Ikiey b y ł o w j e y r ę k u , talr dalece, iz r>«z w y ­ raźnego rządu iey pozw olen ia, nie można było

p r z y nich handlu prowadzić. Jedna tylko

Piza

i

Wenecya

zaprzeczały ie y samo władztwa morza ś r ó d z i e m n e g o , i b y ł y uczeftnikami handlu , k tó ­ r y sobie przywłaszczała.

W roku 1 1 7 4 .

Raymon

hrabia T o l o z a ń f k i,

(33)

O odkryciach motjkich.

2 8 1

i f * , , ■ , 1 1 1 .

morflciego , ieśliby na to pozwolenia konsulów G e mńfkich i rady tey R p lite y nie mieli; ina- c z c y utracali za karę wszyftkie zyfki i trzecią cze«ć towarów , Wzsęlt Ge&ueńczykowie w 1 2 3 E

roku miafto i port

Ceuta

na brzegach Barbaryi na przeciw Gibraltaru , co im zupełną przewagę,

na morzu środziemnem zjednało. R o z cią g a ło

_____ ’

się panowanie Genui od M arsylii do Tofkańii ; posiadtł* Sardyniią i K o rsyk ę , miała w t ż n t o s a d y nad morrena czaraem i Azof/kiem z łafki cesa- rzów Greckich. W roku 1 2 9 1 . pokusili się zno­ w u G e n u e ń o y k o w i e czynić nowe odkrycia mor-

(k ie , i k k

Borgus

i

de M ailly

tirierdz^ , w y ­ słali dwie f r e g a t y pod sprawę

Teodozyttsza Do~

ria

i

Ugolin l/ivaldo,

ażeby w y p ł y n ą w s z y z

morza środziemeego , krążyli ku zach odow i dla odkrycia nowego świata. Nie dowiedziano sie nigdy , co się z temi fregatami ftało.

Osiadłszy G snueńczykow ie w daw nym Ch^rtonesie Tauryckim , wzięli się do nadania

bla-' A w i A ^ •

Cku

Teodozyi

, dawney ftelicy handlu morza c z a r ­

nego. Z a ł o ż y l i iuż byli

A zo f

i

$a tn b o ld ,

g d y posłali do

Teodozyi

o s a d ę , która ią zbndowała pod imeniem

C a jfa

, i od t e y t o osad y większa

część dzisieyszych mieszkańców

Caffa

wiedzie początek. Przewiezione t o w a r y J n d y y f t i a przez

puszcze A z y a t y c k i e i morze K a sp iy fk ie , sz ły do

nego , a ftamtąd doftaw ały się do

Cajfa,

która przez dwa wieki w c ią ż w ręku Genueńczyków

Cytaty

Powiązane dokumenty

Odpowieiiź tego Papieża iest dana Arcybisku- powi Kantuaryyskiemii... P rzy ia cioł

N ik t atoli przeciw niemu powitać się Sie odważył.. K onarski dopełnił tey

miens dopełnione były przez Anglią ; a co się tycze odftąpienia iey wysepki Lampeduzy , od­ powiedział, iżodftępować tego nie może, eonie ieft jego

Obrządki publiczne zaniedbane ; niżsi uciśnieni , ślachta bez źadn ey... Uwagi pewnego

Na próżno przypomina dawne soiusze ; zrywaią się długo szanowane w 'ę z ły ; widzi się sam iedeu wpo­ śród zatrwożonego świata; umyka się każdy od nie­.. go,

re y złoty napis świadczył bytność króla u

człowiek cno tli wy,ied en z naywiększych miniftrów tego wieku, słynył w Europie obszer-. nośc.ia swych

Papieże ftawszy się nadto słabem i, ażeby mogli obronić swoie nabycia , woleli potwierdzać przywłaszcze­ nia , któ rych zabronić nie byli w ftanie, a now ych