• Nie Znaleziono Wyników

Jaskółka Śląska, 2014, nr 10 Dodatek Chorzów

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Jaskółka Śląska, 2014, nr 10 Dodatek Chorzów"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

3

Wejdź na tukej.pl Materiał sfinansowany przez KW Ruch Autonomii Śląska.

Promocja regionu

Śląskie – jedyne takie w Europie, niedoceniane w Polsce

Zabytki techniki i przemysłu to bo- gactwo Górnego Śląska. Długo nie- doceniane, w ostatnich latach docze- kały lepszych czasów. Wielka w tym zasługa stowarzyszeń, w tym Ruchu Autonomii Śląska.

Kiedy po ostatnich wyborach sa- morządowych radni RAŚ zasiedli w ławach sejmiku województwa ślą- skiego, czekał na nich budżet przygo- towany przez poprzednią koalicję PO- -SLD. A w nim żadnych środków na organizację drugiej edycji Industria- dy – Święta Szlaku Zabytków Tech- niki. Politycy ogólnopolskich partii nie dostrzegali potencjału drzemiącego w bezcennych zabytkach przemy- słowych. Ich gustom bliższe były Dni Województwa, sprowadzające się do organizacji za pieniądze podatnika

„darmowych” koncertów. Takich, które nie promowały niczego, może poza samymi politykami, i mogłyby odby- wać się wszędzie.

Radnym RAŚ udało się uratować Industriadę. Dziś nikt już nie wątpi w sens jej organizowania. Rosnąca liczba uczestników, znakomite oceny, oddźwięk w mediach – to wszystko świadectwo zmiany, jaka dokonała się w ostatnich czterech latach. Co roku w czerwcu Nikiszowiec, Giszowiec, Szyb Wilson, od niedawna także szo- pienicka walcownia i dawna Fabryka Porcelany „Giesche”, Centralne Mu- zeum Pożarnictwa w Mysłowicach, ty-

skie Browarium i Browar Obywatelski tętnią życiem.

Szczególnie cieszy, że wśród wy- mienionych obiektów znalazła się walcownia cynku w Szopienicach.

Jeszcze niedawno jej dni wydawały się policzone. Rozkradana przez zło- miarzy, przetrwała dzięki zaangażowa- niu członków Stowarzyszenia na rzecz Powstania Muzeum Hutnictwa Cynku.

W 2011 roku wydawało się, że trud ten zostanie nagrodzony. Radni RAŚ przekonali marszałka województwa, by wraz z miastem Katowice przejął zabytkową halę. Plan spalił jednak na panewce wobec odmowy współpra- cy ze strony prezydenta miasta. Bez wielkich nadziei na odwrócenie złego losu, członkowie RAŚ i szopienickie-

go stowarzyszenia łatali dach walcow- ni, by znajdujące się w niej maszyny przetrwały zimę. Grupa „Bibu” i inne środowiska ludzi kultury organizowały we wnętrzu koncerty i spektakle te- atralne, by zwrócić uwagę na ginący zabytek. Udało się! W ostatniej chwili prywatny inwestor ocalił pomnik hut- nictwa cynku, które kiedyś było chlubą Górnego Śląska.

Mimo wielu sukcesów w ratowaniu przemysłowych zabytków, nie wolno nam spocząć na laurach. Turysty- ka przemysłowa to najbardziej dyna- micznie rozwijająca się gałąź turystyki w Europie. Samorząd musi współpra- cować z prywatnymi inwestorami oraz stowarzyszeniami, by wykorzystać ten potencjał. Należy nadać większy roz-

mach Industriadzie, przekazując jej or- ganizację z Urzędu Marszałkowskiego do Śląskiego Centrum Dziedzictwa Kul- turowego. W ten sposób będzie moż- na pozyskać pieniądze spoza budżetu województwa. Władze miast winny za- dbać o budowę koniecznej infrastruktu- ry – dróg i parkingów – w pobliżu takich obiektów jak walcownia w Szopieni- cach czy Browar Obywatelski w Ty- chach. Warto także wspierać imprezy, które ożywiają przestrzenie przemysło- wych dzielnic i cieszą się już europej- ską renomą, jak np. Art Naif Festiwal

na Nikiszowcu. Szlak Zabytków Tech- niki uzupełnić trzeba o Szlak Wielkich Przemysłowców, na którym znajdą się osiedla, szpitale, szkoły i kościoły fun- dowane przez magnatów węgla i stali.

Tak, by pokazać znaczenie, jakie dla codziennego życia naszych przodków miał wielki przemysł.

O nasze dziedzictwo zadbać mu- simy sami. Nikt inny za nas tego nie zrobi, o czym świadczą bezskuteczne apele o powołanie przez rząd Fundu- szu Rewitalizacji Zabytków Przemy- słowych.

Dawid Politaj. Kandydat do rady miasta Świętochłowice okręg 4 poz. 1.

Joachim Otte. Kandydat do sejmiku okręg 5 poz. 2.

Budujemy bogate Księstwo Warszawskie

Precz z „janosikowym”

Od mniej więcej dwóch lat jeste- śmy atakowani sprawą tzw. „janosi- kowego”. Tym pojęciem nazywany jest algorytm wyrównywania różnic w dochodach między tzw. bogatymi i biednymi regionami. Stosownie do zapisów ustawy o dochodach samo- rządów, dochody te kształtowane są z uwzględnieniem zasady solidary- zmu społecznego.

Skąd więc się bierze wrzawa i nieza- dowolenie przede wszystkim Samo- rządu Mazowsza ? Otóż województwo mazowieckie jako praktycznie jedyne objęte jest obowiązkiem dokonywa- nia wpłat wynikających z przekrocze- nia progu dochodowego określonego przez 110 % średniej krajowej docho- du liczonego na jednego mieszkań- ca. Wpłat dokonuje się na fundusz w budżecie państwa, który jest roz- dysponowany pomiędzy samorządy

o mniejszych dochodach. Od uchwa- lenia, w 2003 r. „janosikowego”, jedy- nym płatnikiem netto tej opłaty było Mazowsze, które przez ten czas na fundusz wyrównawczy przekazało prawie 6 mld zł. Ponieważ wyliczenie opłat odbywa się w oparciu o dochody z przed dwóch lat, stąd też w okresie dobrej koniunktury zasada dobrze się sprawdzała i Samorząd Mazowsza nie protestował, że dochody mu, rok do roku, rosną. W okresie ostatnich kilku lat, gdy kryzys ekonomiczny do- tknął też naszą gospodarkę, ta meto- da obliczania wysokości wpłat stała się dla województwa mazowieckiego cokolwiek uciążliwa. W tym też czasie rozpętała się kampania zmierzająca do zmiany zasad naliczania części wyrównawczej, a w tym szczególnie zmierzająca do znaczącego obni- żenia wpłat woj. mazowieckiego na fundusz wyrównawczy. Kampania ta prowadzona jest przez wszystkie me- dia centralne ulokowane w Warsza- wie. Jest też „logistycznie” wspierana przez Prezydenta Warszawy i całkiem niemało posłów warszawskich (kłania się tu stała praktyka wystawiania przez partie do wyborów w okręgach poza- warszawskich na miejscach tzw. bio- rących, kandydatów z Warszawy). Ta kampania manipulacji i przekłamań, spowodowała, że Trybunał Konstytu- cyjny nakazał parlamentowi zmianę przepisów bo: „opłata powinna prowa- dzić do wyrównania dochodów w górę, a prowadzi do spadku dochodów woje- wództw płatników poniżej przeciętnych dochodów”. Rozstrzygnięcie Trybunału

jest kuriozalne z kilku powodów. Raz - ponieważ wskazuje, że matematy- ka jest słabą stroną Trybunału i po drugie – znacznie ważniejsze – jest to, że Trybunał zajął się drobnym i w gruncie nieistotnym elementem ustawy o finansowaniu samorządów, a całkowitym milczeniem zbył fakt, że ustawa ta sankcjonuje niesprawiedli- wy centralistyczno-warszawski ustrój naszego państwa, w którym to ustroju dochody podatkowe szeroką strugą płyną do Warszawy i do Mazowsza, zaś finanse pozostałych samorządów wojewódzkich są przedmiotem urzęd- niczych decyzji.

Obecnie trwają przepychanki w Sejmie pod hasłem (cytat z Rzecz- pospolitej 20.08.2014 r.) „Jak ulżyć Mazowszu i nie zabrać innym”. Otóż w całym tym zatroskaniu o finanse Mazowsza nikt nie chce zauważyć podstawowej, fundamentalnej przy- czyny całego zamieszania z „jano- sikowym”. Jest nim zapis w ustawie o dochodach jednostek samorządu, że źródłem dochodu własnego wo- jewództwa jest udział we wpływach z podatku dochodowego od osób fizycznych (PIT) zamieszkałych na obszarze województwa w wysokości 1,6 % oraz udział we wpływach z po- datku dochodowego od osób praw- nych (CIT) posiadających siedzibę na obszarze województwa w wysokości 14,75 %. Szczególnie istotna jest tu liczba 14,75. W momencie, gdy usta- wa została przyjęta, powyższe liczby zostały przez rząd „zoptymalizowa- ne„ pod kątem zapewnienia dobrych

dochodów dla Mazowsza. Pozosta- łe samorządy nie zgłosiły wtedy za- strzeżeń. Po zastosowaniu tej ustawy okazało się, że liczba udziału 14,75

% z CIT-u generuje tak olbrzymie do- chody dla województwa mazowiec- kiego, że trzeba było czym prędzej wprowadzić do ustawy mechanizm korygujący, zwany właśnie „janosi- kowym”.

Zwróćmy uwagę co, na przestrze- ni lat 2000-2014, stało się z naszą gospodarką. W skrócie można po- wiedzieć, że „centrum życia gospo- darczego i finansowego z regionów przeniosło się do Warszawy”. Drob- ny przykład tego zjawiska. Niekontro- lowany rozwój sieci hipermarketów, marketów i sieci dyskontów doskona- le „wykończył” lokalną przedsiębior- czość i handel detaliczny. Kiedyś ci przedsiębiorcy płacili podatki w miej- scu prowadzenia działalności. Obecnie centrale sieci handlowych przeważ- nie rozliczają się w Warszawie. Inny przykład: „Rzeczpospolita” co pewien czas publikuje listę 2000 najwięk- szych, pod względem przychodów, polskich przedsiębiorstw. Co się oka- zało ? Otóż na tej liście w 2013 r. jest 638 firm z woj. mazowieckiego i tylko 223 firm z woj. śląskiego. Jeszcze bar- dziej znaczący jest trend wskazujący na dalszą koncentrację. W okresie lat 2007-2013 na liście „2000 najwięk- szych firm” przybyły 43 firmy na Ma- zowszu i w tym samym czasie z tej listy ubyło 22 firmy z woj. śląskiego.

Na koniec drobny przykład z Chorzo- wa. Kiedyś „żywicielka miasta” Huta

Batory płaciła podatki w Chorzowie, obecnie jako część Grupy Alchemia płaci podatki w Warszawie!

W mediach w dalszym ciągu obser- wować będziemy obronę przyznanych Warszawie i Mazowszu przywilejów do- chodowych, tak jakby liczby 1,6%(PIT) i 14,75%(CIT) były objawionymi „liczba- mi złotymi”, a nie przypadkowo wska- zanymi. Cała zaś dyskusja ogniskować się będzie wokół problemu przekonstru- owania mechanizmu korygującego i od- rzucenia zasady solidaryzmu.

Generalny wniosek płynący z przed- stawionej analizy brzmi następująco:

Należy odrzucić dotychczasowy ustrój samorządu regionalnego sprowadzają- cy się budowania bogatego „Księstwa Warszawskiego” i dzielenia ochłapów pomiędzy pozostałe regiony. Nale- ży jak najszybciej przejść do nowe- go etapu budowy samorządnych re- gionów, rozwijających się w oparciu o własne wypracowane dochody. Nie może w dalszym ciągu być utrzymy- wana zasada, że stosunkowo bogate województwo śląskie otrzymuje, jako efekt „janosikowego”, ochłap (51,8 mln zł w 2013 r.) ze stołu warszawskiego, i mimo to w dochodach liczonych na jednego mieszkańca znajduje się na końcu stawki wszystkich województw !

Zbliżające się wybory są okazją do zademonstrowania naszego przywią- zania do idei samorządnych ( a nie samorządowych) województw, które to województwa wszystkie instrumen- ty rozwoju posiadają w swoich rękach i nie czekają na ochłapy z pańskiego warszawskiego stołu.

Dwie Wieże dawnej Kopalni Polska podczas tegorocznej Industriady.

Janusz Dubiel. Kandydat na prezydenta i radnego Świętochłowic okręg 3 poz. 1.

Fot. Marcin Zarychta

(2)

4

Materiał sfinansowany przez KW Ruch Autonomii Śląska. Wejdź na tukej.pl

Niy ma gańby gŏdać

Promocja gŏdki na wielką skalę

24 września rozpoczęła się najwięk- sza w historii Górnego Śląska akcja promocyjna ślōnskij gŏdki. Tego dnia w katowickim Oku Miasta działacze Pro Loquela Silesiana Towarzystwa Kultywowania i Promowania Śląskiej Mowy przedstawili dziennikarzom, w tym i przedstawicielowi Jaskółki Śląskiej, która jest jednym z medial- nych partnerów całej akcji, efekty kilkumiesięcznej pracy. Już od 1 maja trwa realizacja projektu „Prze- ciwdziałanie miękkiej dyskryminacji osób mówiących po śląsku”, na któ- ry stowarzyszenie dostało dotację z Funduszy Europejskiego Obszaru Gospodarczego (Norwegia, Islandia i Liechtenstein). W ramach projek- tu przebadano grupę 500 osób pod kątem dyskryminowania tych, kere gŏdajōm po ślōnsku w miejscach publicznych.

– W badaniach da się zauważyć dużą różnicę w postrzeganiu używania na- szyj gŏdki w miejscach publicznych ze względu na płeć. Okazuje się, że kobiety, szczególnie młode, o wiele częściej niż mężczyźni ulegają ste- reotypom, że osoby używające gŏdki są niewykształcone, niewychowane czy niekulturalne. W gruncie rzeczy kobiety częściej niż mężczyźni ma- jom gańba odezwać się po śląsku na ulicy czy w sklepie. Kobiety rzadziej niż mężczyźni deklarują, że będą na- uczać swoje dzieci języka śląskiego, rzadziej używają tego języka w robo- cie, rzadziej rozmawiają w tym języku z osobami obcymi, rzadziej uważają, że śląska mowa jest językiem odpo- wiednim do załatwiania spraw bizne- sowych czy urzędowych.

Z tych powodów cała kampania, która właśnie ruszyła pod hasłem

„Poradzisz? Gŏdej!” skupia się na kobietach. Nakręcono 5 króciutkich

spotów reklamowych, które sukcesyw- nie, w dwóch wersjach – oryginalnej i z polskimi napisami – publikowane są w Internecie. Spoty, które można obejrzeć na stronie internetowej www.

godej.pl, tyczą się rozmaitych spraw.

Jeden opowiada o negocjacjach han- dlowych w biurze, drugi o rajdach sa- mochodowych, trzeci z kolei o egza- minie na studiach. Wszystkie mają jednak dwie cechy wspólne – wystę- pują w nich elegancko ubrane, młode i atrakcyjne kobiety, a dialogi prowa- dzone są po śląsku. W wielu przypad- kach budzi to zdziwienie a nawet szok, gdyż odbiorcy nie spodziewają się ta- kiego połączenia.

– To zamierzone działanie. Chodzi- ło właśnie o to by niektórymi osobami

„wstrząsnąć” i dzięki temu zwrócić im uwagę na problem dyskryminowania.

„Jak gryfne frele w spotach reklamo- wych poradzōm gŏdać i niy majom skuli tego gańby, to może jŏ tyż sie ôdezwia pō naszymu?”. Może tak po- myśli przynajmniej część tych, co wi- dzieli filmiki – tłumaczą działacze PLS.

Ale kampania „Poradzisz? Gŏdej!”

to nie tylko spoty reklamowe i badania

marketingowe. To również niespoty- kana dotychczas pod względem skali akcja reklamowa w przestrzeni publicz- nej. Wydrukowano 5000 plakatów for- matu A1, wynajęto 50 nośników typu Citylight (oszklona reklama wielkości 1,2x1,8 metra, zwykle wykorzystująca wiaty przystankowe) oraz 63 nośniki typu billboard (duże tablice o wymia- rach 5x2,5 metra), które rozlokowano na terenie niemal całego historyczne- go Górnego Śląska – od Bielska aż po Opole. Plakaty ukazują scenki ro- dzajowe nawiązujące tematycznie do zamieszczonych w Internecie spotów.

Plakat ma intrygować i przyciągać osoby, które go zobaczą na stronę internetową, by tam obejrzały za- mieszczone filmiki. Na każdym pla- kacie znajdują się loga instytucji, któ- re udzieliły nam dotacji oraz naszych partnerów medialnych, w tym i Jaskółki Śląskiej.

Istnieje też duża szansa, że jeden ze spotów obejrzymy również w ogól- nopolskiej stacji telewizyjnej w bloku reklamowym w tzw. prime time czyli najlepszym czasie antenowym. Jed- nak członkowie Pro Loquela Silesia- na wciąż czekają na zgodę z instytucji zarządzającej Programem Obywatele dla Demokracji, z którego udzielona została dotacja.

Wartość całego projektu to prawie 190 tys. zł, z czego 170 tys. pochodzi z dotacji, a 20 tys. z wkładu własnego stowarzyszenia.

Te 20 tysięcy to pieniądze wszyst- kich Ślązaków, którzy co roku prze- kazują nam 1% swojego podatku PIT. Chcę w tym miejscu wszystkim darczyńcom podziękować. Bez nich nie udźwignęlibyśmy finansowo tego projektu.

Przypomnijmy, że Pro Loquela Sile- siana istnieje od 8 lat, a od 7 posiada

status organizacji pożytku publicznego, dzięki któremu można temu Towarzy- stwu przekazywać 1% podatku. Do tej pory głośno było o innym projekcie tego stowarzyszenia – parę lat temu wydano Gōrnoślōnski ślabikŏrz, pierwszy ślą- skojęzyczny elementarz dla uczniów klas 1-3 szkół podstawowych. Prócz tego Pro Loquela Silesiana wydała również „Ślabikŏrz niy dlŏ bajtli abo lekcyje ślōnskij gŏdki”, a jej członko- wie prowadzili szkolenia z zakresu ślą- skiej mowy we współpracy m.in. z Mu- zeum Śląskim, Górnośląskim Parkiem Etnograficznym w Chorzowie, czy Cho- rzowskim Centrum Kultury, tłumaczy- li na śląską mowę gazetki reklamowe marketów Auchan i Leroy Merlin, strony internetowe instytucji publicznych (Teatr Śląski) i komercyjnych, menu restau- racji i punktów gastronomicznych, czy instrukcję płatności za parkowanie za pomocą telefonii komórkowej.

Ratunek dla firm związanych z branżą górniczą

Śląska Agencja Rozwoju szansą dla regionu

Śląskie kopalnie od lat borykają się z problemami finansowymi. Zła kon- dycja finansowa kopalń powoduje, iż coraz mniej pieniędzy kopalnie in- westują w zakup nowej technologii.

Maszyny i urządzenia do eksploatacji kopalin dostarczają firmy około gór- nicze, będące również jednym z głów- nych pracodawców w regionie. Nie da się zaprzeczyć, iż im gorsza jest kondycja finansowa kopalń, tym gor- sza sytuacja panuje w branży oko- ło górniczej. Warto jednak postawić pytanie, czy uzależnienie takie jest konieczne? Czy może istnieją inne rozwiązanie dla górnictwa i inne dla firm, które funkcjonując niezależnie mogą stać się zaczątkiem przemian i rozwoju na Śląsku.

O ile sytuacja górnictwa jest w dużej mierze uzależniona od działań polskie- go rządu, co uniemożliwia rozwiązanie jej problemów na poziomie lokalnym, o tyle firmy około górnicze są firmami prywatnymi. To pozwala poszukać roz-

wiązań w zakresie możliwości rozwoju na poziomie regionu.

Co prawda polskie górnictwo prze- chodzi kryzys jednak zupełnie inna sy- tuacja ma miejsce, np. w państwach Afryki, gdzie górnictwo i energetyka rozwijają się bardzo prężnie. Polskie firmy to jedne z najbardziej wyspecjali-

zowanych w tej branży na świecie, któ- re dziś eksportują swoją technologię głównie do Europy Zachodniej, Rosji i Argentyny. Nie ma ich jednak na ryn- kach afrykańskich.

Dlaczego? Problem śląskich firm jest w zasadzie całkowity brak promocji tych firm przez polskie placówki dyplomatycz- ne i de facto nie istniejące (np. w Afryce) odziały handlowe. Wynika to z niedofi- nansowania ambasad. Na przykład Am- basada RP w Kenii zatrudnia zaledwie cztery osoby merytoryczne i obsługu- jącej 10 państw Afryki Wschodniej. Dla porównanie Szwedzka Ambasada w za- trudnia w Nairobi ok 65 osób!

Rozwiązaniem byłoby powołanie wła- snej jednostki na poziomie regionu, któ- ra zajmowałaby się pozyskiwaniem no- wych inwestycji dla Śląska oraz przede wszystkim poszukiwaniem nowych ryn- ków zbytu dla produktów śląskich firm.

Powołując, np. Śląską Agencję Współ- pracy Handlowej lub Śląską Agencję Rozwoju, można by nie tylko uratować część firm około górniczych, ale rozwi-

nąć i poszerzyć ich działalność i pro- dukcję, dając tym samym nowe miejsca pracy mieszkańcom Górnego Śląska.

By Agencja mogła powstać nale- ży znaleźć sposób, by móc ją powo- łać z pominięciem drogi legislacyjnej.

Przykład ustawy metropolitarnej poka- zuje, iż w najbliższych latach nie ma realnych możliwości na przyjęcie tego typu aktu prawnego. Z tego też powodu należy poszukać innego rozwiązania, które umożliwi powołanie odpowiedniej komórki przez miasta naszego regionu z pominięciem debaty ogólnopolskiej.

Ww. Agencja mogłaby powstać na podstawie porozumienia samorządu wojewódzkiego, miast województwa śląskiego, firm około górniczych i in- nych zainteresowanych przyłączeniem się do projektu. O ile miasta nie posia- dają kompetencji do reprezentowania państwa na zewnątrz, o tyle mogą po- dejmować działania w celu aktywizacji rynku pracy, przeciwdziałaniu bezrobociu oraz promocji powiatu czy województwa.

Tym samym porozumienie to mogłoby

obejmować swoim zakresem jedynie te kompetencje, która posiada miasto na prawach powiatu lub samorząd wo- jewódzki bez potrzeby zmiany ustawy.

Oczywiście forma takiego porozumienia, jego finansowanie, czy funkcjonowanie wymaga dalszej analizy prawnej. Istotna wydaje się być możliwość powoływanie własnych, regionalnych przedstawicie- li handlowych (lub przedstawicieli do spraw promocji) w państwach trzecich (np. przy ambasadach) oraz współpra- ca z jednostkami naukowymi. Łącząc urzędy miast, biznes oraz uniwersytety będzie można nie tylko powołać i sfinan- sować działalność przedstawicieli han- dlowych regionu w państwach rozwijają- cych się ale również podjąć badania nad dostosowaniem oferowanych produktów do potrzeb tych rynków.

Sytuacja kopalń jest uzależniona w głównej mierze od władzy centralnej, śląskim firmom możemy pomóc sami.

Pozostaje pytanie, czy po wyborach znajdą się chętni, by taką współpracę zapoczątkować?

Rafał Adamus. Kandydat do sejmiku okręg 5 poz. 12.

Katarzyna Cichos. Kandydatka na prezydenta Siemianowic Śląskich.

Akcja przeciwdziałająca tzw. miękkiej dyskryminacji osób mówiących po śląsku.

(3)

5

Wejdź na tukej.pl Materiał sfinansowany przez KW Ruch Autonomii Śląska.

Kandydaci do sejmiku okręg 5

Henryk Mercik

Monika Kassner

Janusz Gorol

Marek Smuda Karolina Heliosz

Adam Korzeniowski Anna Kubica Roman Kiera

Monika Szalecka Joachim Otte

Rafał Adamus

(4)

6

Materiał sfinansowany przez KW Ruch Autonomii Śląska. Wejdź na tukej.pl

WYDAWCA:

Ruch Autonomii Śląska Siedziba wydawcy:

ul. ks. Norberta Bończyka 9/4 40-209 Katowice Redaktor naczelna:

Monika Kassner

Opracowanie tekstów w ślōnskij gŏdce:

Rafał Adamus Korekta:

Norbert Slenzok Skład:

Tomasz Pałka, graphen

Kontakt z redakcją:

redakcja@jaskolkaslaska.eu www.jaskolkaslaska.eu

tel. 516 056 396 Nakład:

410.000 egz.

Postawmy na rozwój nowoczesnego szkolnictwa

Ucz się i współpracuj

Po co nam edukacja? Czy żeby zna- leźć pracę potrzebny jest dyplom uczelni wyższej, czy jest to tylko zbędny papierek? Takie pytania aż nadto często usłyszeć można z ust młodych ludzi.

Czy faktycznie wykształcenie to tylko zbędny luksus czy może konieczność w naszych czasach? Odpowiadając

na to pytanie warto uzmysłowić sobie, że mamy tu do czynienia z dwoma kwestiami. Pierwsza to nasza przy- szłość zawodowa, druga to nasze funkcjonowanie w społeczeństwie.

Współczesna szkoła ma nas wypo- sażyć w pewien zasób wiadomości, które są nie tylko konieczne do wyko- nywania zawodu ale także do funkcjo- nowania we współczesnym świecie.

Otoczeni technologicznymi nowinka- mi, wykonując zawody wymagające wiedzy fachowej, zmuszani do profe- sjonalizmu we wszystkim co robimy musimy posiadać pewną dozę wiedzy.

Bez tego współczesny człowiek nie ma szans na sprawne funkcjonowanie w tym przesyconym wiedzą świecie, w którym szerzy się „kult specjalisty”

- pracownika eksperta, znającego się na swoim fachu. Wiedza ogólna jest więc potrzebna, ale z drugiej strony przeprowadzone w minionych latach reformy oświaty w Polsce doprowa- dziły do pewnej skrajności. Postawio- no zbyt mocno na kształcenie ogólnej wiedzy, kosztem wiedzy technicznej

czy zawodowej. W efekcie odczuwa- my dziś brak dobrych szkół zawodo- wych i techników. I właśnie rozwój no- woczesnego szkolnictwa zawodowego powinien być priorytetem samorzą- dów. Żeby jednak nie była to kolejna pseudoreforma dla samej reformy po- trzebna jest współpraca samorządów, wydziałów edukacji, urzędów pracy, urzędu marszałkowskiego i pracodaw- ców w opracowaniu modelu tej edu- kacji i kierunków kształcenia. To jakie zawody będą przyszłościowe da się przewidzieć i nie jest to wróżenie z fu- sów. Także pracodawcy muszą jasno określić swoje oczekiwania i aktywnie zaangażować się w kształcenie przy- szłych pracowników. Program wybor- czy Ruchu Autonomii Śląska wychodzi naprzeciw tym potrzebom.

Pamiętajmy jednak o tym by nie wy- lewać dziecka z kąpielą i nie likwido- wać tworzonych masowo od końca lat 90-tych XX wieku szkół ogólnokształ- cących. Szkoły te kształcą u uczniów cenne umiejętności o charakterze ogólnym. Dają absolwentom nie tyle

„rybę” co „wędkę” by rybę złowić. Po co uczyć księgową wypełniania kon- kretnych formularzy skoro za chwilę wprowadzone zostaną nowe? Nale- ży raczej uczyć umiejętności wyszu- kiwania informacji, samokształcenia, tak by nawet po zmianie przepisów pracownik potrafił odnaleźć się w no- wej rzeczywistości. Historyk, którego nauczono analizy dokumentów rów- nie dobrze poradzi sobie jako analityk w instytucjach finansowych, urzędach czy firmach prywatnych. Artysta pla- styk może zaprojektuje ciekawszy pla- kat filmowy niż te, delikatnie mówiąc mierne afisze, którymi raczą nas dys- trybutorzy filmów. Z kolei umiejętności informatyczne mogą przydać się do prowadzenia sklepu internetowego.

Oczywiście ktoś może zapytać: po co mi wiedza z tej czy innej dziedzi- ny jeśli mam inne plany zawodowe?

Otóż współczesny rynek pracy nieste- ty nie gwarantuje nam, że będziemy wykonywać jeden zawód przez całe nasze życie zawodowe, a wiedza któ- ra dziś jest nam „niepotrzebna” może

się przydać przy przekwalifikowaniu zawodowym. Pamiętajmy też o inter- dyscyplinarności współczesnej wiedzy i o tym by cały czas pogłębiać swoje umiejętności. Takie kształcenie usta- wiczne pozwoli nam być konkurencyj- nym na rynku pracy.

Wiedza pozwala nam samodziel- nie podejmować istotne dla nas de- cyzje. Szokującym przykładem wy- korzystania niewiedzy ekonomicznej Polaków było tegoroczne zamiesza- nie wokół OFE. Nie wdając się w ja- łową dyskusję czy lepiej było zostać w OFE czy tylko w ZUS, decydenci słusznie uznali, że większość z nas nie słyszała o zasadzie dywersyfika- cji ryzyka. Mówi ona w dużym skró- cie by nie ryzykować i nie lokować swoich oszczędności w jednym miej- scu ale jeśli to możliwe rozdzielić je.

Jak wiemy tylko niewielka część spo- łeczeństwa zdywersyfikowała swe przyszłe emerytury, i o to chodziło rządzącym. Jak widać niewiedza może być przydatna, ale niekoniecz- nie dla nas.

Rady dzielnic, budżet obywatelski, inicjatywa obywatelska

Demokracja z przydomkiem „obywatelska”

Największą bolączką naszej demo- kracji jest słabe zaangażowanie oby- wateli. I nie chodzi tylko o marną frekwencję na kolejnych wyborach.

Wydaje się, że mamy spory problem z poczuciem współodpowiedzialno- ści za losy zarówno całego kraju, jak i za miejsca gdzie bezpośrednio za- mieszkujemy.

Być może jednak źródeł takiego sta- nu rzeczy należy upatrywać w tym, że w naszym kraju przeciętny obywatel faktycznie ma niewielki wpływ na rze- czywistość. Kolejne partie skutecznie odseparowały nas od instrumentów umożliwiających efektywne działanie w przestrzeni publicznej, a przynaj- mniej maksymalnie utrudniły korzysta- nie z nich. Zaś takie pojęcia jak oby- watelskość, prawo, czy sprawiedliwość, stały się z czasem za sprawą polityków jedynie wyświechtanymi sloganami.

Ruch Autonomii Śląska od początku stawiał sobie za cel działanie na rzecz zwiększenia zaangażowania obywatel- skiego. Zawsze też starał się budować proobywatelskie postawy na solidnym fundamencie regionalnej tożsamości.

Nasze tegoroczne hasło wyborcze

„Dycki tukej – Zawsze tutaj!” jest po- twierdzeniem, że nasze działanie nadal opiera się przede wszystkim na poczu- ciu odpowiedzialności za nasz region – Górny Śląsk, a także za nasze naj- mniejsze wspólnoty lokalne, w których żyjemy – dzielnice i osiedla.

W tegorocznym programie wybor- czym RAŚ sprawy związane ze wzmac- nianiem udziału obywateli w podejmo- waniu decyzji zajmują bardzo istotną rolę. Formułując nasze propozycje ko- rzystaliśmy z naszego bogatego do- świadczenia w działalności na różnych szczeblach samorządu – wojewódzkie- go, gminnego, jak i na poziomie dziel-

nicy. Nasze propozycje koncentrują się na kilku sprawach.

Rady dzielnicowe (Jednostki Po- mocnicze Samorządu)

Doceniamy bardzo istotną rolę, jaką w miastach odgrywają Rady dzielnico- we i osiedlowe. Ten najniższy szcze- bel samorządu skutecznie aktywizuje mieszkańców, dając im możliwość włą- czenia się w prace na rzecz społeczno- ści lokalnej. Członkowie RAŚ działają już od kilku kadencji na tym szczeblu samorządu w Katowicach, gdzie Rady Dzielnic funkcjonują już ponad dwudzie- stu lat. W przeciągu tych dwóch dekad uwydatniły się liczne słabe strony roz- wiązań zastosowanych przez Miasto Katowice w odniesieniu do zasad funk- cjonowania Rad Dzielnic. Brak okre- ślonych procedur, bardzo ograniczone i niejasne kompetencje, to podstawo- we mankamenty, które wyraźnie odbiły

się na codziennej praktyce rad dziel- nicowych. Świadomi tych ograniczeń, nasi przedstawiciele w Radach Dziel- nic przygotowali kompleksowy projekt zmian w statutach RJP, którego celem ma być zwiększenie efektywności tego szczebla samorządu. Rozwiązania te chcemy powielać również w innych mia- stach regionu.

Inicjatywa Obywatelska

W kończącej się właśnie kadencji Sejmiku Województwa Śląskiego rad- ni RAŚ stworzyli projekt uchwały, który zakłada współudział obywateli w pro- cesie podejmowania decyzji poprzez tzw. Inicjatywę Obywatelską. Inicjaty- wa ta pozwala mieszkańcom, po wcze- śniejszym zebraniu odpowiedniej liczby podpisów, wnieść pod obrady sejmiku daną inicjatywę mieszkańców. Niestety partia, która w swojej nazwie ma sło- wo „obywatelska” skutecznie blokuje dalsze procesowanie projektu naszych radnych. Czyżby partia rządząca oba- wiała się obywateli?

Takie inicjatywy obywatelskie mogą skutecznie funkcjonować nie tylko na poziomie całego regionu, ale również w każdym mieście na prawach powiatu.

Postulujemy ujednolicić poziom mini- malnego poparcia mieszkańców do 5%.

Budżet obywatelski

Ostatnim elementem, ale nie mniej ważnym jest tzw. budżet obywatelski.

W skrócie można wyjaśnić, że jest to część budżetu miasta, o której prze- znaczeniu decydują jego mieszkań- cy. Najpierw jest etap składania wnio- sków, a następnie mieszkańcy głosują

na projekt, który ich zdaniem powinien być realizowany. Choć w poszczegól- nych miastach mechanizm ten różni się od siebie idea jest jedna. RAŚ wspiera tę ideę, a nasi członkowie biorą aktyw- ny udział w tym procesie. W miastach, gdzie nie ma tego narzędzia musimy być inicjatorami tego typu projektów i domagać się od lokalnych władz by włączyły mieszkańców we współdecy- dowanie o naszych miastach.

RAŚ w odróżnieniu od partii ogól- nopolskich nie tylko mówi o potrzebie zaangażowania mieszkańców w wszel- kie obywatelskie działania, ale od lat z sukcesem takie działania inicjuje lub włącza się wraz z innymi organizacja- mi w inicjatywy na rzecz mieszkańców.

W przyszłej kadencji nasi radni na różnych szczeblach samorządu będę wspierać te działania, pomagać i mo- tywować mieszkańców, by Ci chcieli za- angażować się w działania na rzecz ich najbliższego otoczenia.

Marek Smuda. Kandydat do sejmiku okręg 5 poz. 6.

Janusz Gorol. Kandydat do sejmiku okręg 5 poz. 10.

Siemianowice Śląskie są jednym z miast naszego okręgu, w którym należy wprowadzić rady dzielnic.

Źródło: Wikipedia

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wejdź na tukej.pl Materiał sfinansowany przez KW Ruch Autonomii Śląska3. Trudny los

Kampania Ruchu Autonomii Śląska w tegorocznych wyborach samorzą- dowych opiera się na trzech filarach, a jednym z nich jest „współpraca”. Zmiany w kraju należy rozpocząć od

Platforma Eduś ma być miejscem, gdzie znajdują się materiały do edukacji regionalnej przeznaczone dla uczniów i nauczycieli z terenu województwa śląskiego – To klucz do tego,

Na pewno życzy- łabym sobie, aby móc napisać, że Ślązacy zostali uznani mniejszo- ścią etniczną, godka językiem re- gionalnym, SONŚ działa legalnie, śląskie dzieci

– Okazuje się, że w Polsce jest przyzwolenie na poniżanie tego, co Górnoślązaków, obywateli Rzecz- pospolitej, symbolizuje – mówi Rafał Adamus, prezes Pro Loquela

Ponadto pragnę przypomnieć, że jest rok 2017 i musimy zająć się trudnymi kwe- stiami tu i teraz, a nie zastanawiać się, co by było gdyby.. Nie ulega wątpliwości, że

Nie spełniły się nadzieje tych, którzy liczyli, że RAŚ okaże się gwiazdą jedne- go sezonu, niczym niegdyś Samoobrona czy Liga Polskich Rodzin, i po wyborach zniknie z

Niemniej, jako wieloletni uczest- nik działań RAŚ i obserwator sceny politycznej w Polsce, wiem, że tych, którzy są za ideą przywrócenia Au- tonomii Śląska i prawem wszystkich