• Nie Znaleziono Wyników

Głos Pomorza : dawniej "Głos Wąbrzeski" : pismo społeczne, gospodarcze, oświatowe i polityczne dla wszystkich stanów 1938.01.15, R. 20, nr 6 + Niedziela nr 3

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Głos Pomorza : dawniej "Głos Wąbrzeski" : pismo społeczne, gospodarcze, oświatowe i polityczne dla wszystkich stanów 1938.01.15, R. 20, nr 6 + Niedziela nr 3"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Cena numeru 10 groixy Opłacono gotówkg z góry

PISMO SPOŁECZNE, GOSPODARCZE, OŚWIATOWE I POLITYCZNE DLA WSZYSTKICH STANÓW

Nr 6 II WVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA so b o ta d n ia 15 sty c z n ia 1 9 3 8 11 Rok 20

M i w wńyiHMa

N a p o siedzen iu sejm o w ej k o m isji sp raw B eck p rzem ó w ien ie p ro g ram o w e n a tem at zag ran iczn y ch w y g ło sił 10 b m . m in iste r i p o lity k i zag ran iczn ej P o lsk i..

Przyjaźń z Francją

P rzech o d ząc d o w izyty m in istra fra n -' d zo d o d atn im N aszy m d o b ry m sto su n k o m cryskiego D elb o sa w P o lsce m in. B eck o- z k ra ja m i sp rzy m ierzon y m i to w arzy szyła św iad czy ł, że p o zw o liła o n a o b u p ań stw o m ży w a o p in ia k ó ł p u b liczn y ch , d ający ch u zu p ełn ić sto su n ek , ro zw ijający się ta k n ajlep sze tło d la ro zw o ju ty ch sto su n k ó w p o m y śln ie. O cen ia w y n ik i tej w izy ty b ar- i i d la p o m y śln ej w ró żb y n a p rzy szło ść.

Stosunek z Rumunią

U n o w eg o rząd u ru m u ń sk ieg o zn aleź- p rzy m ierza, k tó ry to o b jaw b ard zo w y so - liśm y zro zu m ien ie d la ro zw o ju n aszego t k o P o lsk a cen i.

Stosunek z Niemcami

P rzech o d ząc d o w izy ty p rem iera G o erin g a m in ister o św iad czy ł, że je st o n a isto tn y m m o m en tem d o zro zu m ien ia w za­

jem n y ch sto su n k ó w o b u p ań stw .

B ard zo p o ch leb n ie m in . B eck w y raził się o d ek laracji w sp raw ie m n iejszo ści z

d n ia 5 11 1 9 3 7 r. D ek laracja, jeg o zd a­

n iem , „stan o w i n o w y w zó r w tej d zied zi­

n ie. D ek laracja ta w zm o cn i n iew ątp liw ie w sp ó łp racę o b u p ań stw , g d y ż u zg ad n ia w aru n k i tej w sp ó łp racy44.

Kryzys międzynarodowy

Z całym n acisk iem m in- B eck stw ier* d ru g ie, że m o żem y so b ie śm iało p o w ie- d ził p o p ierw sze, że p rzesilenie fo rm ży- d zieć, iż p o lity k a p o lsk a zn ajd u je co raz cia m ięd zy n aro d ow eg o się p o g łęb iło i p o w ięcej zro zu m ien ia.

Watykan a Polska

P rzeg ląd sp raw b ezp o śred n io p o lsk ich , k tó re w ten czy in n y sp o só b b y ły p rz e d ­ m io tem p racy p o lity czn ej o statn ieg o o k re ­ su , n ie b y łb y k o m p letn y , g d y b y m n ie w sp o m n iał tu zag ad n ien ia sto su n k ó w d y ­ p lo m aty czny ch P o lsk i ze S to licą A p o sto l­

sk ą. P rag n ę stw ierdzić, że w zajem n e zro ­ zu m ien ie m ięd zy W aty k an em a P o lsk ą

p o rz ą d z ają z n a c z n y m i siła m i, b y ł ź ró d łe m k ry z y su .

D la P o lsk i sta ło się to ja sn e w c h w ili, g d y L ig a N a ro d ó w s trac iła n a w e t c h a ra k . te r e u ro p e jsk i. Z a o strz y ło się to ty m b a r­

d z iej, g d y stra co n o n a d z ieję p o w ro tu d o u trz y m a n ie d o ty c h c z a so w e g o stan u rz e c z y G e n e w y p a ń stw o p ie rw sz o rz ęd n y m z n a - w k tó ry m s ta tu t i p rz e p isy in sty tu c ji g e- c z en u - P o lsk a n ie je s t o d o so b n io n a w n e w sk ie j ja k o z e sp o łu o g ra n ic z a jąc e g o tw ie rd z e n iu , ż e n ie je st m o ż liw e , a b y o b - w sz y stk ie p a ń stw a św iata , m ia ły b y b y ć ty l- c ią ż ać g ru p ę p a ń stw ta k p o ję ty m i o b o - k o c z ę ścio w o sto so w a n e. D la te g o te ż fa k t, | w ią z k a m i, ja k ie u k ła d n a n ie n a k ła d a , że o d p o c z ą tk u L ig a N a ro d ó w n ie o b ję ła p o d c z a s g d y in n e p a ń stw a ty c h c ięż a ró w w sz y stk ich , a z w ła sz c z a ty c h , k tó rz y ro z -in ie p o n o sz ą .

Enan

Minister Beck w Berlinie

B e r lin . W d ro d z e d o G e n e w y z a ­ trz y m a ł się m in . B e ck w B e rlin ie, c e­

le m o d n o w ie n ia k o n ta k tu z o so b isto ś­

c ia m i p o lity c zn y m i R z e sz y . O g o d z.

1 1 ,3 0 u d a ł się m in . B e c k n a W ilh e lm - stra sse , g d z ie o d b y ł p ó łto ra g o d z in n ą ro z m o w ą z m in . N e u rath e m . P rz y ro z­

m o w ie te j o b e c n y b y l ró w n ie ż a m b a­

sa d o r p o lsk i L ip sk i. W ro z m o w ie p o ­ ru sz o n y z o sta ł c a ło k szta łt a k tu a ln y c h z a g ad n ie ń m ię d z y n a ro d o w y c h .

W d a lsz y m c ią g u sw e g o p o b y to w

p o g łęb iło się n iew ątp liw ie w u b . ro k u , zn ajd u jąc w y raz w ży czliw y m u ło żen iu k ilk u ak tu aln y ch sp raw . Jed n a z n ich sp raw a lik w id acji d ó b r p o u n ick ich , n a d a -' n y ch o sad n ik o m , zn ajd zie sw e załatw ien ie w e w n io sk u u staw o d aw czy m , k tó ry b ęd zie I izb o m p rzed staw io n y .

O Lidze Narodów

P o w racając d o p rzesilen ia, stw ierd zić n ależy , że łączy się w p ierw szy m rzęd zie z tru d n o ściam i i n iep o w o d zen iam i L ig i N a­

ro d ó w , a n aw et p ew n e su k cesy , o siąg n ięte p o za L ig ą, n ie św iad czą o jej d o b ry m sta­

n ie. M in ister stw ierd ził, że n ie rea ln e jest

Pierwsi żydzi z Rumunii w Polsce

B u k areszt* K ró l K arol w w yw iadzie! D rugi pożar w ybuchł w gm achu posel- udzielonym angielskiem u „D aily H eraldo-1 siw a austriackiego, gdy odgrzew ano za- w i“, ośw iadczył, że w R um unii jedynym m arzniętą ru rę w odociągow ą, i tu spłonę- czynnikiem stałym jest m onarchia. M onar­

chia i rząd działają zgodnie. N aró d ru m u ń ­ ski zm ierza k u nacjonalizm ow i. D latego uczynił słusznie, że pow ołał do w ładzy rząd narodow y. W ybór m ój — ośw iad ­ czył król — został podyktow any jedynie potrzebą narodu. R ząd jest au to ry taty w n y i sądzę, że p o trzeb a, aby był takim . N aród m usi m ieć w rażenie, że p o rząd ek rządzi państw em 44.

P olityka zagraniczna, ośw iadczył d alej król, pozostanie bez zm ian-

W spraw ie żydow skiej k ró l przyznał że R um unia jest antysem icka. N ie jest to rzecz now a. W ostatnich latach R um unia w ystaw iona była na n ajazd żydów z.

państw obcych, głów nie rosyjskich. Jest ich obecnie w R um unii 250.000. C i nie m ogą m ieć w R um unii p raw publicznych.

Z resztą naród ru m u ń sk i u rząd zi się tak, jak będzie uw ażał za n ajlep sze dla siebie-

B ukareszt. W ielki p o żar w ybuchł w gm achu inin. ośw iaty. P o żar straw ił w ię­

kszą część archiw um .

B erlin ie m in. B eck w raz z am b asad o­

rem L ip sk im p o d ejm o w an y b y ł śn ia­

d an iem w ścisły m g ro n ie p rzez p re­

m iera G o erin g a, po czy m o g o d z. 17 p o p o łu dn iu o d w ied ził m in. p ro p ag an d y d r. G o eb b elsa.

W ieczó r m in ister B eck sp ęd ził w am b asad zie R . P . w ścisły m g ro n ie to ­ w arzy szący ch m u do G en ew y osób i czło n k ó w am b asad y p o lsk iej w B er­

lin ie.

•Oe

Gdynia - przodujący port

nad Bałtykiem

W ’ roku 1937 przez p o rt gdyński p rzeszło ' N a uzyskanie ogólnych obrotów za- 9.147,270,9 ton tow arów . : m orskich w 1937 r. w w ysokości 9.006.

O gólne obroty tow arow e portu gdyń- 176,3 ton złożył się przyw óz zam orski w skiego za cały rok 1937 w yniosły, w edług w ysokości 1.718.003,7 ton oraz w yw óz za- ostatecznych, urzędow ych obliczeń — m orski w w ysokości 7.288.172,6 t- W sto- 9.147,270,9 ton. Z całej sum y obrotu ro- sunku do 1936 r. przyw óz zam orski w yka- cznego przypada na obroty zam orskie — zuje w zrost o 28,6 proc., a w yW óz zam or- 9.006.176,3 ton, na obroty przybrzeżne ski o 13,7 procent-

łącznie z W olnym M iastem G dańskiem — ! W porów naniu z rokem 1936 ogólne 22.236,5 t., a na obroty drogą w odną z obroty p o rtu gdyńskiego w zrosły o 16,1 w nętrzem k raju 118.8 58,1 t- W obrotach proc. O broty uzyskane przez p o rt gdyń- zam orskich za rok 1937 przyw óz w ynosił ski za rok 1937 dotychczas nie były osiąg- 1.718 .003,7 , a w yw óz 7.288172 ,6 ton. cięte przez żaden p o rt bałtycki.

M w i I h } Wv Mi

w foruniu

ło archiw um na strychu.

Ś niatyń. G ranicę polsko - rum uńską m inęli w poniedziałek pierw si żydzi ru ­ m uńscy, którym rząd narodow y uniem oż-

l.W lI dalszy pobyt w R um un... (A w .ęc juz kresie O(J j g ia do dnia 2fj j

nriUlOfn-TO 1O T A n □ 'łłnuain c ia iiFwad n-tirn I *

R ozgłośnia P om orska P olskiego R a- m orskiej w T oruniu odpow iedź na pyta- dia ogłasza W ielki K onkurs P ropagando- nie: „D laczego zostałem radiosłuchaczem 44, w y. W konkursie tym uczestniczyć m ogą P oza tym uczestnik konkursu pow inien w szyscy now i radioabonenci, którzy w o -‘

1* ł k i i ' n.Lo.c x oiyLzuia uu uuid lUŁCJiO Z3-

przyjezdzają! A nazyw ało się urzędow o, । reje8trow aIi względnie zarejestrują swoje j ze przepisy obecne są w ystarczające . m e I radioodbiorniki.

p o trzeb a ■ zam ykać granicy polsko - ru-1

m uńskiej! Jak to się zgadza z rzeczyw i-1 C elem w zięcia udziału w konkursie

stością?). | należy nadesłać pod adresem rozgłośni P o

nadesłać następujące dane.

1) N azw isko, im ię oraz dokładny a- dres,

2) Z aw ód uczestnika konkursu, 3) N um er posiaadnego upow ażnienia radiow ego oraz nazw ę U rzędu P ocztow ego w którym dokonano rejestracji,

4) D atę rejestracji.

Z a n ajtrafn iejszą i najdokładniej uję­

tą odpow iedź na pytanie „D laczego zosta­

łem radiosłuchaczem44 Ju ry konkursu w y-

! znaczy w artościow e i liczne nagrody. C en­

ne i bogate nagrody ufundow ało już szereg P a r y ż . W b rew w szelk im o czek i- zy s p o lity czn y i fin an so w y F ran cji jest F rni i przedsiębiorstw z całego P om orza w an io m rząd p rem iera C h au tem p s‘a j zn aczn ie g łęb szy , n iż to sobie w y o b ra-1 P rzypom inam y, że konkurs trw a przez jjo d ał się p o d w ieczó r d n ia 13 b m . d o żano. styczeń i luty. N a kopercie prosim y um ie-

Upadek rzqtlu

uje Francji

d y m isji. N a n o w eg o p rem iera p rzew i-

d y m isji. N a n o w eg o p rem iera p rzew i- U p ad ek C h au tem p s4a z w ielk im za- ścić dopisek „K onkurs propagandow y44, d zian y jest m in . S arrau t, k tó ry jeszcze n iep o k o jen iem p ró cz F ran cji p rzy jęła

tej sam ej n o cy m iał się p o d jąć tru d n ej A n g lia. M im o p ó źn ej p o ry d zien n ik i m isji sfo rm o w an ia n o w eg o rząd u . M i- i lo n dy ń skie w y d ały d o d atk i n ad zw y - sja ta jest n iezm iern ie ciężk a, g d y ż k ry -S z a jn ę i zeb rał się n a n arad y g ab in et.

CZY JUŻ ZŁOŻYŁEŚ OFIARĘ NA POMOC ZIMOWĄ?

(2)

Str 2 „GŁOS POMORZA •UTSRQPONMLKJIHGFEDCBA N r 6

Traktowanie Polaków w Gdatisko

G d ań sk . B ardzo dużo firm i przedsię- staw ienie spraw y urządziło zb ió rk ę, na b io rstw w G dańsku udzeliło sw oim pracow w yrów nanie tram w ajarzo m poniesionych!

nikom zapom óg gw iazdkow ych. M . in. strat.

Okręt za kawę

Ciekawa umowa polsko-gdańsko-brazylijska

Z B razylią zaw arła P o lsk a um ow ę, na D o budow y statku u ży te będą częścio- dstaw ie k tó rej „S tocznia G dańska**, w w o m ateriały , w y p ro d u k o w an e w P olsce.

p rzy zn ała tak że zapom ogi d y rek cja tram ­ w ajów g d ań skich .

W p rzed sięb io rstw ie tram w ajów p ra­

cuje k ilk u P olaków - O d pew nego czasu staran o się ich n ak ło n ić do w ystąpienia ze

T akie p o stęp o w an ie N iem ców ilu stru je n ajlep iej sto su n ek ich do P olaków w G dańsku. A w P olsce n iejed en m yśli, że życie P olaków w G dańsku, w dobie p rzy ­ m ierza polsko - niem ieckiego, płynie na

k tó rej P olska posiada 50 p ro cen t udziału, w ybuduje za sum ę 3,5 m il. zł o k ręt p asa­

żersk i o p o jem n o ści 8000 ton dla B razylii.

T rzecią część należności B razylia u reg u lu­

je przyw ozem kaw y do P olski, a dw ie

ZASTRZELONO PARĘ TYSIĘCY SZTUK ZWIERZYNY.

różach Z jedn o czen ia Z aw odow ego P olskiego, a w stąp ien ia do h itlero w sk ieg o „A rb eits- frontu**.

M im o w szelkich w ysiłków nie zdołano p raco w n ik ó w P olaków skłonić do tego k ro k u . P rzed o k resem d o d atk o w y ch w y­

p łat gw iazdkow ych d y rek cja tram w ajów ogłosiła, że z zapom óg gw iazdkow ych k o ­ rzy stać m ogą jed y n ie ci pracow nicy, k tó ­ rzy są zorganizow ani w G efolgschaft, a inni nic nie o trzy m ają. R ów nocześnie p o ­ trąca się d o k ład kę godzinną, jak o w yrów ­ n an ie zdew aluow anego g u ld en a do w yso­

kości 3 i 2 fen.

M im o tych rep resy j polscy tram w aja­

rze nie ugięli się i p o zo stali przy sw ych listycznego zw iązku przeszło całkow icie:

p o lsk icłi o rg an izacjach . S połeczeństw o 2 szp itale, 6 san ato rió w , 2 dom y w ypo- p o lsk ie w podzięce za tak ie stanow cze po- ' czynkow e, 2 dom y uzdrow iskow e dla dzie-

trzecią gotów ką-

Usuwanie sióstr katolickich w Niemczech

W dobrach hr> Alfreda Potockiego, na terenach łowieckich Strażowa, Załęża, Wysokiej Krzemienicy, Malawy i Albigo­

wej odbyło się reprezentacyjne polowanie, podczas którego zastrzelono kilka tysięcy bażantów, zajęcy oraz innej zwierzyny.

Rogaczy nie strzelano, W nagonce bra­

ło udział ponad 200 osób. Stan zwierzyny

B E R L IN . W ciągu dalszym trw a usu-1 ci, i szkoła, 8 ogródkó w dziecięcych 6 do- ło udział ponad 200 osób. Stan zwierzyny

w anie sió str k ato lick ich oraz u m ieszcza-' m ów sierot, 6 zakładów wychowawczych, znakomity. Podnosiły się tylko głosy, że

2 sem in aria n au czy cielsk ie, 3 szkoły go- niepotrzebnie strzelano kury bażantów i

sp o d arstw a dom ow ego, będące do tej pory kuropatw bowiem na tych terenach jest

w łasnością „C aritasu**. [stan ich bardzo słaby.

nie na ich m iejsce sió str „b ru n atn y ch ” w ' N iem czech. D o tej pory ukończono całk o­

w itą w ym ianę w 18 dużych szp italach , 76 przedszkol- dla dzieci oraz 4 zak ład ach dla starcó w . P od zarząd n aro d o w o - socja-

Wstrzymanie nabożeństw

K ęp n o . W osiedlu K rzy żo w n ik i, w po- Jeśli chodzi o zw ierzynę leśną, k tó rą w iecie k ęp iń sk im , na p ry szczy cę zaw leczo- dość często sp o ty k a się o k u law iałą, co ną z N iem iec ch o ru je o b ecn ie 20 sztu k by- w zbudzać m oże p o d ejrzen ie, że jest także dla, k tó re p o d an o leczeniu. C iekaw ym jest, zarażona pryszczycą, to m yśliw i o d strzeli-

_z_______ .... ... dtuL -i cncniulniA T aś liT'Zf'-

że zarażen ie zw ierząt n astąp iło przez lu­

dzi. P o d czas odw iedzin sąsiedzkich, zara­

zek, b ard zo lotny, znalazł się n ajp raw d o ­ p o d o b n iej na u b ran iu lub na ręce w łaści­

ciela b y d ła, k tó re n astęp nie zostało zara­

żone w o b o rze.

Z uw agi na ten fak t proboszcz w K rzy żo w n ik ach w strzy m ał nabożeństw a aby i w ten sposób p rzeciw d ziałać ro zsze­

rzan iu się pryszczycy w śród zw ierząt-

w ują k u lejące sztu k i, sp ecjaln ie zaś p rze­

chodzące ze stro n y N iem iec.

L udność zarów no o k ręg u zap o w ietrzo ­ nego, jak i zagrożonego odnosi się b ard zo życzliw ie do w szelkich zarząd zeń w ładz i p rzestrzeg a p iln ie w ydanych p rzep isó w o- ch ro n n y ch , ro zu m u jąc d o b rze zarów no sw ój jak i całego k raju in teres.

Poza pracą wolno się upijać

C H O R Z Ó W . Z arząd „W spó ln oty In ­ teresó w ” zw olnił z p racy stró ża h u ty B a­

to ry w W ielkich H ajd u k ach , k tó ry upił się podczas zabaw y sylw estrow ej w ro k u 1936- S ąd P racy , do k tó reg o decyzję

„W sp ó ln o ty Interesów ** zaskarżył zw olnio ny stró ż o rzek ł, że upicie się poza godzi­

n am i służbow ym i n ie stan o w i pow odu do zw olnienia, w obec czego p rzy zn ał zw olnio­

nem u stróżow i odszkodow anie za cały ro k p racy .

Okradziono proboszcza

B R O D N IC A . D o księdza p ro b o szcza T ychnow skiego w P łow ężu w eszli złodzie- I je i sk rad li około p ó łto ra cen tn ara w ędzo- 'n y ch kiełbas.

Fabryka hamulców i zwrotnic

R y b n ik . W G o tarto w icach , pow . ry b ­ nickiego u ru ch o m io n a zo stała now a fab ry­

ka, k tó ra p ro d u k o w ać b ęd zie h am u lce i zw ro tn ice ham ulcow e. W now ej fab ry ce zatrud n io n a zo stan ie p ew n a ilość b ezrob o t­

nych z p o w iatu ry b n ick iego .

llilio w siwi gazBtiB

G D Y N IA . D o lek arza pogotow ia p rzy ­ szedł ro b o tn ik gdyński Jan Jaw a i odw i­

nąw szy starą gazetę, w yjął z n iej sw oje u- cho. P ro sił lek arza o przyszycie u ch a i o- pow iedział, że ucho to o d g ryzł m u p o d ­ czas p ijaty k i jed en z jego p rzy jació ł. N ie­

stety , ucha przyszyć już nie było m ożna.

MARJAN BRONISŁAWSKI

«g

ny !

H Powieit sensacyjna na tle stosunków amerykańskich g

czyk.

H arden okrążył dokoła dom i w ąską ścieżką w szedł w zarośla. B ył pew ny, że nikt go tu zobaczyć nie m oże, gdyż ścieżka prow adziła tylko do niedalekiej polnej drogi, którą bardzo rzadko jeż dzili okoliczni farm erzy, i to tylko w porze robót polnych.

U szedłszy kilkadziesiąt kroków , w szedł w gęste krzaki i zajął się zbieraniem suchych gałęzi. W przeciągu kilku m i­

nut m iał ich już sporo. Po chw ili roz­

palił ognisko i patrząc, jak płom ienie obejm ow ały ułożony stos, w sam środek ognia w rzucił skrw aw iony trzos W in­

ters a.

N ie długo trw ało, a z gałęzi i trzosa pozostała tylko garstka popiołu.

O detchnął z zadow oleniem i zw rócił się ku dom ow i. Po drodze upatrzył drzew o, w ygrzebał scyzorykiem trochę ziem i z pod korzeni i w sunął w jam ę chusteczkę z kam ieniam i. P rzysypał zie­

m ią, udeptał nogam i, przysypał zeschłe- m i liśćm i i drobnem i gałązkam i. N aj- w praw niejsze naw et oko nie poznałoby, że pod tern drzew em m ieści się skarb w artości dziesiątek tysięcy dolarów .

W róciw szy do dom u, rozebrał się i chciał usnąć- Sen jednak, pom im o nie­

przespanej nocy, nie przychodził. N a­

tom iast chw ilow e uspokojenie ustąpiło, a m iejsce jego zajął znów niepokój.

N ie usnę — pom yślał. — C zy aby tam tym udało się przejechać niespo- strzeżenie do m iasta? A m oże już zna­

leziono* * * * i * * 1 * * o zw łoki W intersa i w tej chw ili telefony alarm ują szeryfów i policję?

M oże G erber już aresztow any, pow ie­

dział, gdzie są zrabow ane kam ienie?

K rew ... krew ... — w yszeptał. — T rzeba lo zniszczyć... spalić...

W ysypał kam yki na łóżko. B yło ich przeszło dw ieście, rozm aitej w ielkości i barw y. C hoć nie szlifow ane, m ieniły siię w św ietle w schodzącego słońca w szy- stkicm i kołoram i tęczy.

W idok Łych kam ieni uspokoił go co­

kolw iek.

— G lipdw o — pom yślał. — G erber zbyt p -zobiegły na to, żeby dać się w y­

trop ć. Z resztą noc była i nikt go w i­

dzieć nie m ógł. B ędzie m u chodziło przecież o w łasną skórę i potrafi zatrzeć ślady.

P rzebierał palcam i kam ienie, m ieszał je i obliczał w m yśli, za ile będzie m oż­

na je spieniężyć. N ie lękął się trudności przy sprzedaw aniu zrabow anych kam y­

ków , ł>o znał pasera, który zaw sze był golów w szystko kupić, bez w zględu na pochodzenie przyniesionych m u rzeczy, o ile tylko w idział w tern i suty zysk dla siebie. B olała go jednak m yśl, że Laki paser nie zapłaci ani połow y praw dzi­

w ej w artości, a tu jeszcze trzeba było dzielić się z dw om a spólnikam i.

— G dyby tak w yjechać z tern do E u­

ropy m yślał — m ógłbym sprzedać poprostu w A m sterdam ie lub A ntw er­

pia w którejkolw iek w ielkiej firm ie szli­

fierskiej, albo dać je oszlifow ać i już go­

low e lu przyw ieźć spow rotem , a w tedy uzyskałbym m pew no pełną ich w artość.

A le G erber nie zechce czekać, a jeżeli nie pokazałbym się m u ju tro z pieniędz- m is będzie śledził każdy m ój krok. D ja- bli nadali, że w ciągnąłem go w ten cały interes...

S pojrzaw szy na opróżniony trzosik, przypom niał sobie, że trzeba zniszczyć ten fatalny dow ód zbrodni. Z abrał ka­

m ienie do chusteczki i schow ał je do kieszeni. T rzosik zaw inął w papier i w yszedł z pokoju. W dom u w szyscy jeszcze spali. N a dw orze padał już od kilkunastu m inut drobny, gęsty, desz­

W łosy zjeżyły m u się na głow ie ze strachu. Z erw ał się z łóżka, narzucił na siebie ubranie i zbiegi na dół. C icłio otw orzył drzw i sali restauracyjnej i w szedł za bufet. W yszukał butelkę do­

brej, m ocnej w ódki, nalał pełną szklan­

i duszkiem w ychylił. W jednej

chw ili poczuł, jak m oc alkoholu rozcho­

dzi się po ciele i w ypiera uczucie nie­

pokoju i strachu.

Jestem zm ęczony i niew yspany — ■ m ruczał. — P otrzebuję w zm ocnienia i w ypoczynku. N ic m am pow odu do oba­

w y. G erber już dojeżdża da m iasta, a tam tego m oże dopiero za kilka dni znajdą... G łupstw o...

Siadł na krześle za bufetem i naliał so­

bie drugą szklankę. Z anim upłynęło pół godziny, kw antow a butelka była w y­

próżniona. W głow ie m u się kręciło, szu m iało jak w e m łynie, ale poprzedni strach ustąpił. N ie był zupełnie pijany, bo w długolctniiej sw ej kar jer ze szynka- rza nauczył-* się pić w iele, nie upijając się, ale był w stanie m ocno podnieco­

nym .

Pójdę spać — rzekł do siebie. — A po południu biorę kam ienie i do m ia­

sta. N ajgorzej, że tem u złodziejow i trze­

ba dać kilka tysięcy...

W szedł po schodach na* górę i zata­

czając się już m iał otw orzyć drzw i do sw ego pokoju, gdy posłyszał szelest w pokoiku H aneczki, leżącym na końcu korytarza.

T a sikorka już nie śpi — m ruknął.

C iekaw jestem ,' dlaczego już' w stała.

T rzeba zobaczyć.

Podszedł na palcach pod drzw i i w ziął za klam kę. D rzw i bez oporu uchyliły się. W szedł i zam knął drzw i za sobą.

H aneczka siedzialia w bieliźnie na łóż­

ku i czytała trzym aną w ręku kartkę.

N a w idok w chodzącego opiekuna za­

trzęsła się z przerażenia i szybkim ru ­ chem schow ała się pod kołdrę. K artecz­

kę w sunęła pod poduszkę.

H arden zataczając się podszedł do łóż­

ka. N ie zauw ażył kartki. , .

C óż to, panienka już nie śpi? — spytał, w yszczerzając zęby w cynicznym uśm iechu. D ziew czyna, zarum ieniona po uszy, nie odpow iadała. P o chw iejnym kroku i bełkocącej m ow ie poznała, że H arden nie był trzeźw y.

O n tym czasem siadł ciężko na łóżku i m ów ił:

— N o, dlaczego nie odpow iadasz?

Przyszedłem pow iedzieć ci dzieńdobry...

H e, he, he...

A lkohol odurzał go coraz bardzieju Z a­

pom niał io w iszystkiem na w idok tej m ło­

dej, św ieżej dziew czyny, która była tak blisko...

N agłym ruchem chw ycił kołdrę i zdarł

ją do połow y

Z anim zdołała podciągnąć kołdrę spo- w rotem , H arden przyległ gorącem i w ar­

gam i- do jej drżącego- ciała. Silnem i łar parni przytrzym ał jej ręce i opanow any niepoham ow aną nam iętnością, odurzony alkoholem , całow ał zapam iętale szyję jej, tw arz i piersi.

P anie H arden! — krzyknęła roz­

paczliw ie — ale ciężka ręka opiekuna spadła na jej tw arz i dalsze słow a u- grzęzły jej w gardle.

— M ilcz! — syknął rozw ścieczony. — O ddaw na już czekałem na tę chw iilę...

M oja jesteś... rozum iesz? M oja!...

N apół przytom na z przerażenia pa­

trzała szeroko otw artem i oczym a na w ykrzyw ianą w yrazem nieokiełznanej żądzy tw arz opiekuna i nagle, szybko jak błyskaw ica w yrw ała rękę z pod cię­

żaru ciała H ardena i w piła m u paznok­

cie w policzek. Instynkt sam ioO brony szepnął jej, że tylko tym sposobem zdoła uchronić się od gw ałtu i hańby.

S zarpnęła silnie i n a tw arzy H ardena pokazały się długie pasm a krw i...

Z grzytnął zębam i z bólu i ’w ściekłości.

W tej chw ili H aneczka w yzw oliła się z jego uścisku i w yskoczyła z łóżka.

Z anim jednak dobiegła do drzw i, H ar­

den chw ycił ją za rękę i gw ałtow nie przytrzym ał.

— - Stój ! — w ycharczał w ściekle. — N ie krzycz, nic ci nie zrobię...

N iech pan w yjdzie stąd w tej chw ili — zaw ołała. Inaczej, cały dom rozbudzę!

Z apłacisz m i za to — syknął przez zęby, -ocierając skrw aw ioną tw arz. — P opam iętasz H ardena!

N iech pan natychm iast opuści ten pokój — pow tórzyła, w skazując ręką drzw i.

T yle było m ocy w jej głosie, że H ar­

den, choć odurzony alkoholem i nie­

okiełznaną żądzą, nie odrzekł ani słow a i w yszedł z pokoju.

G dy zam knęły się drzw i za nim , H a­

neczka chw ilę stała bez ruchu na środ­

ku pokoju i ciężko oddychała. P rzed­

tem już, w nocy, gdy przeczytała kart­

W intersa, postanow iła opuścić pota­

jem nie dom H ardena i, jak W inters pi­

sał, uci-ec z nim do N ew Y orku. T eraz;

postanow ienie to w zm ocniło się. C zuła, że naw et gdyby nie była dostała listu

(C iąg daliszy w nasL num erze) i

(3)

I

Nr 6 GŁOS POMORZA*4ZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA S tr. 3

! Wiadomości ciekawe z bliska i daleka

Samobóisbło młodego małżeństwaJechał d0 kBerez ^ i ,płakał

i • i • _ _ _ _ . . . . . . i - • _ _ _ _ 1 szo n k o w iec w arszaw sk i Jo sek D ro g a w tam sk iero w any cii, D ro g a o b an d ażo w ał się ch w ili areszto w an ia go i o d staw ien ia do i p o lo zyi w ło zk u u d ając o b ło żn ie cn o reg o . listach u rz Q tfu śled czeg o . N ie ch cąc zn aleźć się w | N ic to n ie p o m o g io . Z*e zd ro w eg o K ie- B erezie, d o k ąd go jak o szko d liw eg o o so b - szo u k o w ca zd arto tu rę w aty . P o d czas tej F ieg elo w ie b y li zaled w ie ro k p o ślu - n ik a p rzezn aczo n o n a d łu ższy p o b y t, o - - - - -

, . 6 J r . j a - i - * k rzy cząc, ze u m iera. G d y jed n ak n ie u m arł

h ie I czy m zresztą p o d an o u rzęd o w a w iad o m o ść J ’

J i ot lir7Pfłll GIO H 'J ar 11 HA-

P O Z N A N . W ciąg u u b ieg łej n o cy po-1 ró w n ież o p o ch o w an ie ich n a św ięco n y m p ełn ili sam o b ójstw o 2 3 -letn i S tan isław m C otom . kv-li n n iirro /łn in u cnnw ip*

F iegel, m ieszk ający p rzy u licy M o łeck ieg o 3 3 i 2 4 -letn ia zo n a jeg o Z o fia z d o m u K rzy szk o w iak ó w n a, — w łaścicielk a zn aj­

d u jąceg o się tam sk ład u sp o ży w czeg o . F ieg elo w ie m ieszk ali p rzed tem w K rze- sin ach p o w . P o zn ań -

R an o , k ró tk o p rzed g o d zin ą 7 zięć stró­

ża d o m u , A n to n i W o jciech o w sk i, zau w a­

ży ł w y p ad ek i p rzy w o łał p o licję.

Z u w ag i n a to , że m ieszk an ie F ieg eló w zam k n ięte b y ło n a k lu cz i o k n a zab ezp ie­

czo n e k ra tam i, d o m ieszk an ia w ejść b y ło m o żn a d o p iero p o w y rąb an iu d rzw i.

M ieszk an ie b y ło p ełn e czad u , k tó ry u- latn iał się z ru ry g azo w ej. F ieg el i jeg o żo n a b y li ju ż b ez ży cia, co stw ierd ził le­

k arz p o g o to w ia-

S am o b ó jcy p o zo staw ili list, w k tó ry m d o n o szą, że zab ierają so b ie ży cie p rzez o tw arcie k u rk ó w g azo w y ch . P o za ty m p ro ­ sili o n ied o k o n y w an ie sek cji zw ło k , ja k

m iejscu , g d y ż b y li p o p rzed n io u sp o w ie­

d zi. P rzy czy n y sam o b ó jstw a w ' 1---

F ieg elo w ie jed n ak n ie w y jaśn ili. c z y n n o śc i D ro g a d a rł się w m en o g io sy

Między niebem a ziemią

i zan im k ran ista d zieje i o p u ścić d o w n ią m ro żąceg o k rew w ży łach w y p ad - n ieszczęśliw y zerw ał się z h ak a i

k u w d ó ł w p ro st n a g ru d y w ęg la.

R o b o tn ik p o rto w y p o ch w y co n y p rzez '

d źw ig sp ad! z k ilk u n asto m etro w ej w y so k . S k u tk i u p ad k u b y ły d ram aty czn e. O - P rzy p racy p rzeład u n k ow ej zajęty tam zim iń sk i d o zn ał złam an ia k o ści m ied n icy i b y ł 5 4 -letn i ro b o tn ik A lfo n s O zim iń k i. — o g ó ln y ch p o w ażn y ch o b rażeń . P o zaw ez- W p ew n ej ch w ili p o d n o szący się d źw ig za- w an iu k a re tk i p o g o to w ia n ieszczęśliw eg o b aczy ł ro b o tn ik a i u n ió sł go w g ó rę n a w stan ie b ard zo ciężk im p rzew iezio n o do k ilk u n asto m etro w ą w y so k o ść. T rw ało to szp itala-

W u b . w to rek o godz- 9 w ieczo rem zaled w ie ch w ilę w o ln a strefa w p o rcie g d y ń sk im b y ła w i- zau w aży ć co się

zd o łał d źw ig , ru n ął

। i o d staw io n o go d o u rzęd u śled czeg o , p o - p ad l w ep ilep sję- Jeg o zło d ziejsk a g ęn a cała zlała się p ian ą, k tó ra p o clio d zn a z m y d lą. D ro g a zu i je w łaśn ie i p rzy jem n o­

ści tej go p o zb aw io n o .

N Y iuząc, ze w szy stk ie sztu czk i n ie zd a­

ły się n a n ic D ro g a zaczął szczek ać jak p ies, p o ty m m ialczal jak k o t, w reszcie ry czał ja k lew u d ając w ariata, la k ry cząceg o też o d staw io n o n a k o lej- W d ro d ze się u sp o ­ k o ił i zap łak ał n ad sw y m lo sem .

Aresztowanie

mordercy

TORUŃ. D o ch o d zen ia p o licy jn e u jaw ­ n iły sp raw cę m o rd ów rab u n k o w y ch , d o ­ k o n any ch w k w ietn iu i m aju u b r. w p o w ie cie to ru ń sk im - O fiarą zb ro d n i p ad ły czte ­ ry o so b y , w D ęb in ach jed n a w Z aro ślu C ień k im i jedn a w B ierzg ło w ie. Jak o sp ra­

w cę areszto w an o 2 2 -letnieg o T ad eu sza G ó r czy ń sk ieg o z B ierzg ło w a p o d T o ru n iem .

Tragiczny wypadek

W d n iu w czo rajszy m w R zęczk o w ie p o w . to ru ń sk ieg o w y d arzy ł się n ieszczę­

śliw y w y p ad ek . P o d czas w y b ieran ia b u ra­

k ó w z k o p ca p rzy sy p an y zo stał ziem ią ro ­ b o tn ik F ran ciszek M alin o w sk i, d o zn ając u szk o d zen ia k ręg o słu p a o raz o g ó ln eg o p o ­ tłu czen ia. M alino w skiego p rzew iezio n o d o szp itala m iejsk iego w T o ru n iu .

Włamanie do biura Wydz. Pow.

N O W E M IA S T O . W n o cy z 1 0 n a 11 b m . n iezn an y sp raw ca w targ n ął d o g m ach u staro stw a p o w iato w eg o i w p o szu k iw an iu p raw d o p o d o b n ie za p ien ięd zm i w łam ał się d o b iu ra n aczelneg o se k reta rza w y d ziału p o w iato w eg o . S p raw ca n ie zd o łał n ic ze so b ą zab rać, g d y ż zo stał sp ło szo n y p rzez p o licję i zb ieg ł o k n em - Z a sp raw cą w szczę­

to en erg iczn y p o ścig .

Olbrzymie śniegi

w po w. chojnickim

C H O JN IC E . P ó łn o cn o - zach o d nia część p o w iatu ch o jnick ieg o zo stała p rzez o statn ie śn ieży ce p raw ie zu p ełn ie o d cięta o d św iata.

W szy stk ie d ro g i są zasy p an e i z a tara ­ so w an e o lb rzy m im i zasp am i, d o ch o d zący ­ m i d o w y so k o ści trze c h m etró w . R u ch k o ­ ło w y n a ty m teren ie zam arł zu p ełn ie.

Aresztowanie fałszerza pieniędzy

GDYNIA. D n ia 1 1 bm * W y d ział Ś led­

czy w G d y n i p rzy trzy m ał Jó zefa Ja siń sk ie ­ go la t 3 3 , w łaściciela w arsztatu ślu sarsk ie ­ go w G d y n i, u k tó reg o p o d czas rew izji d o ­ m o w ej zn alezio n o 12 sztu k fałszy w y ch m o ­ n e t 10 zło to w y ch , g ip s, części sto p u , p iln i­

k i o raz in n e n arzędzia, słu żące d o w y ro b u i o b ró b ki fałszy w y ch m o n et.

Jedn o cześnie p rzy trzy m an o żo n ę Ja­

siń sk ieg o , L eo k ad ię, w ch w ili, g d y w p ew ­ n y m sk lep ie u siło w ał p łacić fałszy w ą m o ­ n e tą 1 0 -zło to w ą.

Jasiń sk i o d d łu ższeg o ju ż czasu b y ł p o d o b serw acją W y d z. Ś led- w G d y n i jak o p o d e jrz an y o w y rab ian ie i k o lp o rtaż fa ł­

szywych pieniędzy.

Ś L U B Z P R Z E S Z K O D A M I

K O Z -i-biN iL E . P o d czas siu n u w k o ście­

le w D arn aice ro zeg rały się g o rszące w y­

d arzen ia, za k tó re zo stało p o ciąg n ięty ch do o d p o w ied zialn o ści sądo w ej trzecłi m io u y ch lu d zi. N iezad o w o len i z w y b o ru jak i u czy ­ n iła ich sy m patia, p rzy b y li do k o ścio ła i ro zp o częli g ło śn o w y k rzy k iw ać p o d a d re­

sem p an n y m ło d ej n iecen zu raln e słow a- Ś M IE R Ć D Z IE C K A P O Z A Ż Y C IU

SIAKICH PIGLŁEK.

Z A B R Z E . W szp italu w Z ab rzu zm ar- w sro d d u ży ch m ęczarn i d ziesięcio letn ia p ad k u . D o szp itala d o starczo n y zo stał m ie- co raz lep iej. N ależy zazn aczy ć, że A ro n o w d ziew czy n k a, k tó ra zazy ła k ilk a p ig u łek , p rzezn aczo n y ch d la o so b starszy ch w d o ­ d atk u zep su ty ch . P o zb ad an iu o k azało się, że p ig u łk i b y ły p rzech o w y w an e w d o m u , w n ied o m k n ięty m p u d ełk u , w sk u tek cze­

go u leg ły zep su ciu .

Wytrzymały Zyd

N IE Ś W IE Ż . W szpitalu p o w iato w y m tó r szp italn y Ł y czk o w sk i, k tó ry zeszy ł w N ieśw ieży le k a rze są św iad k am i b ard zo tę tn ic ę serca. O d ch w ili o p eracji u p ły n ęło rzad k o n o to w an eg o w m ed y cy n ie p rzy - ju ż 4 ty g o d n ie, a A ro n o w ży je i czuje się

samobójca

ła szk an iec m iasteczk a B o ro d ziej, p o w iatu p o n ad to ró w n ież b rzy tw ą p rzerżn ął so b ie n ieśw iesk ieg o , A ro n o w , k tó ry n a tle n iep o - tch aw icę i ży ły u rą k .

ro zu m ień ro d zinn y ch w celu sam o b ójczy m 1 N iep raw d o p o d o b n y ten w y p ad ek ściąg - p rzeciął so b ie b rzy tw ą k la tk ę p iersio w ą i n ął d o szpitala p o w iato w eg o w ielu lek a- żeb ra, a n astęp n ie b rzy tw ą tą o tw o rzy ł so- rzy , k tó rzy zain tereso w ali się rek o n w ale- b ie w o rek o sierd zio w y serca. D o starczo n e (scen tem z p u n k tu w id zen ia n au k o w eg o .

g ° n aty chm iast d o szpitala o p ero w ał d o k -| świata

Najgorszy schowek pieniędzy

to przetrzymywanie ich w domu

ff^eicfzieź 30.000

W ład ze p o licy jn e w Ł o d zi p ro w ad zą d o । W ciągu o statn ich d w ó ch d n i K u tn e r ch o d zenia w sp raw ie d w ó ch n iezw y k ły ch zan iech ał te j k o n tro li. G d y p o p rzerw ie k rad zieży , k tó ry c h p o szk o d o w an y m i są ciu - zajrzał d o p o w n icy , stw ierd ził z p rzeraże- łg eze, n ie m ający zau fan ia d o b an k ó w i n iem , że w ęg iel w ty m m iejscy g d zie b y ła p rzek ład ający p o n ad n ie jak ieś w łasne, w k a se tk a b y ł o d g arnięty, a sam ej k asetk i ich p rzek o n an iu d o sk o n ałe sk ry tk i. I an i p ien ięd zy n ie b y ło . Z ło d zieje zw y cza-

N iej. Ż y d W o lf K u tn e r p rzech o w y w ał jem n ie k tó ry ch p rzestęp có w , p o zo staw ili całe sw e o szczęd no ści w k asetce, k tó rą u-s w ty m m iejscu sw e w łasn e n ieczy sto ści (I), k ry w ał w p iw n icy p o d sto sem w ęg la. C o -j P o szk o d o w an y zaalarm o w ał n aty ch m iast d zien n ie zag ląd ał d o k asetk i, zaw ierającej p o licję, k tó ra p ro w ad zi w tej sp raw ie do- p raw d ziw y sk arb , b o aż 3 0 .0 0 0 zł. । ch o d zen ia.

70-!etni starzec wyłudził posaj od 70-letniej wdowy

W Ł o d zi w y w o łała sensację sp raw a jech ał i w ięcej n ie w ró cił. G dy zak o ch an a k u p ca 7 0 -letn iego B o ry sa L itw in a, k tó reg o w d o w a o d szu k ała w rezcie L itw in a, te n w y- o sk arżo n o o p rzy w łaszczen ie p ien ięd zy p o d tłu m aczy ł jej, że c h a ra k tery ich n ie zga-

p re tek ste m o żen k u. |

• u • Ł j *7a i . • a ch ciał jed n ak zw rócić 3 0 0 0 0 zło ty ch , k tó - U sk arzy cielk ą jest w d o w a 7 U -letn ia A n J . .. . . .

Tz* i . ł - * * u u* re o trzy m ał o d m ałżo n k i ty tu łem p o sagu , n a K alm an o w iczo w a, w łaścicielk a w illi w < 7

G d ań sk u i S o p o cie. , W o b ec zło żen ia sk arg i p rzez w d o w ę do W y szła o n a zam ąż za L itw in a i żarnie- sądu , L itw in zo stał zatrzy m an y w areszcie,

szk ała z n im n a stałe w G d ań sk u , p o sied - n a stęp n ie zaś p o zło żen iu k au cji 1 .0 0 0 zł m aszy n y . Id zają się i d lateg o zry w a m ałżeń stw o . N ie

'/•Im iał T w rńriĆ 30-00(1 7,łrjtvcll. ktO -

D Y N A M IT W K O L E I P O D Z IE M N E J L o n d y n . W ed łu g n ad eszły ch tu ta j w ia­

d o m o ści, w tu n elu k o lejki p o d ziem n ej w M ad ry cie n astąp i siln y w y b u ch , w y w o łan y p rzez p o d ło żen ie zn aczn eg o ład u n k u d y ­ n am itu- W y b u ch n astąp ił w ch w ili, g d y n a stację k o lejk i w jeżd żał p o ciąg , p rz e p e ł­

n io n y p asażeram i. Je st w ielu zab ity ch i ran n y ch . B liższy ch szczeg ó łó w n a razie b rak , g d y ż w ład ze m ad ry ck ie zab ro n iły ich p u b lik o w anie.

Ś M IE R Ć 1 0 0 O S Ó B W G R U Z A C H 8 D O M Ó W

W n o cy z 10 n a 11 b m . zb u d ził m iesz ­ k ań có w M ad ry tu p o tężn y w y b u ch . Ja k się o k azało , w y leciało w p o w ietrze 8 w ielk ich d o m ó w m ieszk aln y ch w śró d m ieściu , k tó re u leg ły d o szczętn em u zn iszczen iu . W g ru ­ zach zn alazło śm ierć 1 0 0 o só b . W ielu zo ­ stało ran n y ch .

W k o łach czerw o n y ch p rzy p u szczają, że zam ach b y ł d ziełem zw o len n ik ó w g en e­

rała F ran co - N astąp iły liczn e areszto w an ia.

16 O S Ó B S P Ł O N Ę Ł O Ż Y W C E M W 7 S A M O L O C IE

L o tn ictw o am ery k ań sk ie zn ó w o k ry ło się ciężk ą żało b ą. N ied alek o m iasteczk a B o zem an w stan ie M o n tan a w y d arzy ła się w ielk a k a ta stro fa lo tn icza, k tó rej o fiarą p ad l sam o lo t p o sażersk i ..N o rth w estern A irlin er'” lecący z V an co uv er do C h icago . S am o lo t ro zb ił się w g ó rach R o ck y M o u n ­ tain s, sp ło n ął i p o g rzeb ał p o d sw y m i g ru ­ zam i 5 p asażeró w i 5 czło n k ó w zało g i. — P rzy czy n ą w y p ad k u b y ło n ag łe o b lo d zen ie

m iu jed n ak d n iach L itw in p o d p re tek ste m w y p u szczo n y n a w o lno ść. S p raw ą zajm ie się załatw ien ia p ew n eg o in teresu w Ł o d zi w y- S ąd . v

Tragiczna przejażdżka saniami

TRZY OSOBY POWAŻNIE KONTUZJO WANE W u b ieg łą śro d ę w y b rały się p o p o łu d ­

n iu n a sp acer san iam i w o jsko w y m i p ro ­ feso rk i g im n azju m żeń sk ieg o w G ru d zią ­ d zu p . N ad w o d zk a i K isielew sk a w raz z u czen n icą M ik laszew sk ą.

N a je d n ej z u lic k o ń sp ło szy ł się i p o ­ n ió sł w re z u lta c ie czeg o w p ad ł n a p rzy ­ d ro żn e d rzew o , o k tó re ro zb iły się san ie-

P rzy zd erzen iu w szy stk ie p asażerk i w y p ad ły n a b ru k . P ro f N ad w o d zk a d o zn a ­ ła p ęk n ięcia k o ści czo łow ej, p ro f. K isie ­ lew sk a złam an ia ręk i a u czen n ica M ik la­

szew sk a o b o jczy k a. W szy stk ie o fiary n ie fo rtu n e j p rz e ja żd ż k i zab ran o d o szp itala m iejsk ieg o .

K L U C Z S Z Y F R O W Y A M E R Y K A Ń S K IE J M A R Y N A R K I W R Ę K A C H

JA P O Ń C Z Y K Ó W

W ied eń . W ed łu g sen sacy jn y ch d o n ie ­ sień jed n ej z am ery k a ń sk ic h ajen cy j p ra ­ so w y ch, w y szło o b ecn ie n a jaw , że* p o d ­ czas zb o m b ard o w an ia k a n o n ie rk i am ery ­ k ań sk iej „ P a n ay “ p rzez Jap o ń czy k ó w , d o ­ stał się w ręce Jap o ń czy k ó w k lu cz szy fro­

w y am ery k ań sk iej m a ry n a rk i w o jen n ej, k tó reg o k a p ita n k a n o n ierk i n ie w y rzu cił d o m o rza, m im o , że tak i p rzep is o b o w ią ­ zu je stale w w y p ad k u n ieb ezp ieczeń stw a.

0 ile p o w y ższa w iad o m o ść się sp raw d zi, b ęd zie m u siał rząd am ery k ań sk i w y p raco - I w ać całk iem n o w y k lu cz szyfro w y d la Isw ej m a ry n a rk i w o jen n ej.

Cytaty

Powiązane dokumenty

tym zebrały się dzieci ma boisku szkolnym, skąd w pochodzie udały się na uroczyste

sze rozłożyste, górzyły się kamionki, cierniem obrosłe, w złotawym świetle o- stro wyrzynały się szare i utytłane kiej ścierki ugory; to płachty zielonawe o- zimin..

D om yślając się, że łatwiej będzie dostać się do w nętrza do­. m u od tylnej części, pod

którym przedstawiali się jako członko- dzieh się zva X L z wie kapituły orderu „W ielkiej śm ierci&#34;.. , pu

W związku z powyższe uczestnicy zebrania Polskiego Związku Zachodniego w W cibrzeźnie w dniu 17 marca 1938 roku jaknajenergiczniej protestują przeciwko nazywaniu Pomorza

Sogan, pożigaw szy B urskiego iW in- tersa, którzy pojechali taksów ką do dom u, po chw ilow ym nam yśle poje ­ chał zw olna w stronę, gd/ie m ieściła się stacja

„D zienniku W ileńskim &#34;, prokurator Są- wych szkół akadem ickich w zw iązku ze Jz3nie perfum erii oraz towary wśród n nł lo&lt; du O kręgow ego przeprow

Przez kilka godzin błądził po ulicach, m iasta, aż zm ęczony i w yczerpany chodzeniem i przebyte- ini w zruszeniam i, w siadł do dioróżki sam ochodow ej i kazał