• Nie Znaleziono Wyników

Tragarze żydowscy przed wojną - Bogusław Kobiałka - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Tragarze żydowscy przed wojną - Bogusław Kobiałka - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

BOGUSŁAW KOBIAŁKA

ur. 1928; Kazimierz Dolny

Miejsce i czas wydarzeń Kazimierz Dolny, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe Kazimierz Dolny, dwudziestolecie międzywojenne, Żydzi,

tragarze, turyści, wygląd, ubiór

Tragarze żydowscy przed wojną

W mieście Kazimierz jak teraz, tak [i] przed wojną, było na prawdę dużo turystów, nie tylko z kraju, ale i zza granicy. [Tragarze] nosili bagaże, oni mieli z tego utrzymanie, bo takiemu panu czy pani poniósł walizkę, to za to przecież płacili ci wycieczkowicze, lepiej jak nasi. [Tragarze żydowscy] mieli dłuższe włosy, pejsy, takie żydowskie czapki, [do] maciejówki podobne, ale już w stylu żydowskim. Po prostu oni się szczycili tym, pejsy długie zapuszczali, brody długie nosili. Także inaczej się nosili od Polaków, więc łatwo ich było odróżnić. Numery 1, 2, 5, 10, to mieli na czole na tej czapce z przodu, nasi, [polscy] tragarz [też] to mieli.

Data i miejsce nagrania 2003-04-09, Kazimierz Dolny

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Weronika Prokopczuk

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pojechaliśmy pociągiem i wracaliśmy pociągiem, bo samochodu nie mieliśmy przecież przed wojną, samochód to miał tylko ktoś wyjątkowy.. W Kazimierzu Dolnym byłam na

Miejsce i czas wydarzeń Kazimierz Dolny, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe relacje polsko-żydowskie, Żydzi,

Miejsce i czas wydarzeń Kazimierz Dolny, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe życie codzienne, Żydzi, handel, sklepy żydowskie.. Handel i sklepy żydowskie w

Kazimierz teraz jest bardziej znany niż przed wojną – jednak te tłumy co są teraz w Kazimierzu, to przed wojną aż takich tłumów nie było, natomiast było coś innego –

Ja musiałem prowadzić to gospodarstwo, tam nie dużo było, gdzieś tak półtora hektara, ale to nie było złotówki, żeby konia nająć tylko się szło na odrobek za konia,

Jak żeśmy byli jeszcze w szkole przed wojną to było słychać te śpiewy, te modlitwy [niosące się z cmentarza], ale oni tam swoim językiem modlili się, śpiewali.. Myśmy z tego

[Żydzi] mieli swoją religię, a myśmy mieli z księdzem swoją religię, także tym tylko się trochę różniliśmy, ale tak to wszystko było razem i wszystko było bardzo dobrze.

Pamiętam przyszedł dziadek, modlił się: „Ojcze nasz”, „Zdrowaś Maryjo”, mówił, ale to tam zaraz jeden, dwa trzy kartofle wrzucali do worka, ja mówię: „Gdzież to