• Nie Znaleziono Wyników

Reklama dźwignią handlu – szyldy i neony - Kazimierz Sawicki - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Reklama dźwignią handlu – szyldy i neony - Kazimierz Sawicki - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

KAZIMIERZ SAWICKI

ur. 1947; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Projekt Rzemiosło. Etos i odpowiedzialność, marketing w PRL-u

Reklama dźwignią handlu – szyldy i neony

Było [w Lublinie] sporo neonów, rzeczywiście. A z tymi szyldami to było tak. Kiedyś był pewien okres czasu, że za szyld, za posiadanie szyldu się płaciło. Czyli wszyscy zlikwidowali szyldy. Później zmienili to i się nie płaciło, to pozakładali szyldy. Tak, że przechodziło to kolejne takie etapy. [Szyldy] przeważnie zamawiało się w

drukarniach. Ale też drukarnia nie wykonywała usług dla ludności, czyli załatwiało się wszystko po cichu, teraz to wszystko można zamówić oficjalnie. Jakość też była gorsza, dlatego, że teraz te usługi są wykonywane innymi metodami. Lepiej, dokładniej, to jednak parę dekad minęło.

Data i miejsce nagrania 2016-09-29, Lublin

Rozmawiał/a Anna Góra

Transkrypcja Katarzyna Kuć-Czajkowska, Agnieszka Piasecka Redakcja Małgorzata Maciejewska, Agnieszka Piasecka Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ja się czułam Żydówką, ale czułam się Polką też, bo ja nie wiem ile pokoleń, moich poprzednich pokoleń, żyło w tym kraju, pracowało, może nawet byli tacy, którzy dali

Ja też akurat miałam to ułatwienie, że moja siostra chyba w latach 70., tak w [19]71 wyjechała na zachód i właściwie dolary przypływały do moich rodziców. Również

Podobno ten pociąg miał gdzieś jechać na wschód, wieźć jakieś towary i właśnie od tego się wszystko zaczęło. O tym słyszałem już w

Jak my nie będziemy odpowiedzialni, to się zdziwimy jak pewnego dnia się okaże, że my nic właściwie nie mamy, że tylko jesteśmy tutaj polskojęzyczni, możemy

Sami śmy rżnęli gdzie było żyto bardziej leżące, ciężko było tą kosą podebrać to się sierp brało i się sierpem rżnęło. […] Kiedyś jak miał takie poletko przecież

[Też] jak nakład był pięć tysięcy [egzemplarzy], jak na przykład [w przypadku] „Kameny”, to myśmy drukowali to jeszcze na „arkuszówce”.. Jak zamówienie było, to

Później nawet handlowało się w ten sposób, że mama przynosiła z piekarni albo z Dolnej Panny Marii albo tu z Zielińskiego na Okopowej parówki. Ale parówki cudo, jak się jadło,

Wówczas wiele spraw rodzinnych przetaczało się przez zakład pracy, ponieważ ludzie nie posiadali tylu telefonów, więc taką łącznością przeważnie był zakład pracy..