• Nie Znaleziono Wyników

Ewolucyjna wizja przyrody a XIX-wieczny teizm

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ewolucyjna wizja przyrody a XIX-wieczny teizm"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

Józef Życiński

Ewolucyjna wizja przyrody a

XIX-wieczny teizm

Studia Philosophiae Christianae 32/1, 73-89

1996

(2)

Studia Philosophiae C hristianae A T K

32 (1996) 1

JÓ Z E F ŻYCIŃ SKI

EWOLUCYJNA WIZJA PRZYRODY A XIX-WIECZNY TEIZM

1. Psycho-spoleczne uwarunkowania postaw wobec ewolucjonizmu. 2. M eandry Darwinowskiej metafizyki. 3. Pierwsze kontrow ersje w okół darwinizmu. 4. Teistycz- ne przesłanki ewolucjonizmu. 5. Nowe formy XIX-wiecznych dylematów.

K onflikt m iędzy D arw inow ską teo rią d o b o ru n atu ra ln e g o a chrze­ ścijańską w izją przyrody stanow i w dużym sto p n iu w ynik fobii rozw iniętych w początkach naszego stulecia przez fund am entalizm . D la intelektualnej atmosfery p o przednieg o stulecia bardziej m ia ro ­ dajne pozostaje stanowisko, k tó re zajm ow ał ab p F red erick T em ple w swych w ykładach B am ptona. P ro w ad ząc w 1884 r. w O xfordzie serię w ykładów n a temat The R elations between Religion and Science przyszły arcyb isk up C anterbury przedstaw ił ew olucyjną wizję p rzy ­ ro d y jak o przyrodniczy pew nik, w okó ł k tó reg o wszelkie dyskusje byłyby zbędne i bezpodstaw ne1. K atego ryczny c h a ra k te r p o d o b n y ch stwierdzeń nie oznaczał, by wszyscy z sym patyk ów The Origin o f

Species skłonni byli uznać całą d o k try n ę w y rażo n ą w 1871 r. w The Descent o f M an. N iektórzy badacze, uznając w przyrodzie istnienie

procesów ewolucyjnych, nie rozciągali ich n a p oziom egzystencji człowieka. W wizji tej istotne było je d n a k w spółistnienie ewolucyjnej i teistycznej koncepcji zjawisk n atu ry . D o p iero ab su rd aln e polem iki \ przełom u stuleci i em ocjonalne arg u m en ty rozw ijane zaró w n o przez apologetów , ja k i przez kry ty k ó w ew olucjonizm u spraw ią, że w k o n t­ row ersjach w okół ew olucjonizmu czynniki p o za rac jo n a ln e zaczną dom inow ać n ad m erytorycznym i. K o n ty n u ac ję tego p ro cesu m o żn a obserw ow ać rów nież współcześnie rozw ijając takie fo rm y krytyki ew olucjonizm u, które pod w zględem m erytorycznym p o zo stają całkow icie obce wizji przyrody uznaw anej w teizm ie chrześcijańskim .

1 Zob. Owen Chadwick, Evolution and the Churches, w: Science and Religious Belief:

A Selection o f Recent Historical Studies, ed. C. A. Russell, London: U niversity o f

(3)

PS Y C H O S P O Ł E C Z N E UW ARUNKOW ANIA PO STA W W O BEC E W O L U C JO N IZ M U

U w a ru n k o w a n y k u ltu ro w o klim at sym patii lu b w rogości w obec ew olucyjnej wizji p rzyrody zależał w dużym sto p n iu o d panującej w d an y m k ra ju atm osfery w obec n a u k przyrodniczych. Podczas gdy w kręgach francu skich i niem ieckich liberałów w ykorzystyw ano n au k ę d o rozw oju społecznych utopii, w angielskich o śro d k ach n au kow ych d o k ła d a n o sta ra ń , ab y m asom społecznym m aksym alnie przybliżyć rzeczywiste od kry cia now ych n au k . W serii w ykładów publicznych m ających n a celu p opularyzację now ych o d k ryć p rz y ro ­ dniczych Jam es F erg u so n w prow ad zał zafascynow ane słuchaczki w tajem nice m echaniki N ew tonow skiej zaś A dam Sedgwick o p o w ia­ d ał rzem ieślnikom o zw yczajach jaszczurek p o łu d n io w o am ery k ań s­ kich. Z ap o trz eb o w a n ie n a p o d o b n ą p opularyzację wiedzy było tak wielkie, iż L o rd A rth u r H ervey, b iskup B ath i W ells, zachęcał uniw ersytety d o tw orzenia specjalnych k ated r, k tó re zajm ow ałyby się jedyn ie pro w ad zeniem działalności p opulary zato rsk o -o św iato w ej. A m b itn y p ro g ram b p a H erveya insp irow ało p rzekon anie, iż celem o śro d k ó w akadem ick ich je st nie tylko kształcenie elity intelektualnej, lecz rów nież oddziaływ anie na pow szechną św iadom ość. D o w aż­ nych n astępstw takieg o o ddziaływ ania m iało należeć m .in. kształ­ tow anie p rz ek o n ań , iż „p o z n an ie p rzy ro d y idzie w p arze z pozn aniem słow a B ożego” , „ p ra w d a chrześcijańska m a pełną a p ro b a tę ośw ieco­ nego ro z u m u ” zaś „ p raw d y n au k i uzyskują świeży o d b lask p ię k n a ” dzięki ich u k ie ru n k o w an iu w stro n ę Bożej M ąd ro śc i2.

N iezależnie o d realizacji p ro g ra m u H erveya, część ak ad em ikó w p odejm o w ała n a w łasn ą rękę p ró b ę stw orzenia brytyjskiej wersji rosyjskich „ n a ro d n ik ó w ” 3, k tó ry ch celem było przybliżenie n a ro d o ­ wi now ych o d k ry ć przyrodniczych. D o g ru py tej n ależał m .in. T h o m as D ick. Jego Christian Philosopher w ydany w 1823 r. w E d y n ­ b u rg u stanow ił bestseller w ydaw niczy, k tó reg o p irac k a edycja u k a z a ­ ła się w kró tce za oceanem . P ragnien ie naukow ej edukacji m as społecznych skłoniło rów nież R o b e rta C h am b ersa d o założenia w 1832 r. p o p u larn e g o ty g o d n ik a C ham bers’s Edinburgh Journal. N a 80 stro n ac h red agow an ego b ard zo przystępn ie pism a m o żn a było znaleźć najnow sze inform acje polityczne o raz w iadom ości o k o n t­

2 A. Hervey, A Suggestion fo r Supplying the Literary, Scientific, and Mechanics

Institutes o f Great Britain and Ireland with Lecturers fro m the Universities, Cam bridge

1855, 20.

3 N arodnikam i nazywano członków organizacji N arodnaja wola, którzy u p at­ rywali misję inteligencji w tzw. wędrówce w lud (naród) w celu propagow ania ideałów rewolucji społecznej.

(4)

row ersjach przyrodniczych, w skazów ki d otyczące up raw y roli, ja k również wyjaśnienia z zakresu to p o g rafii i statystyki. D la czytel­ ników , k tórzy nie mogli uczestniczyć w niedzielnej liturgii, C h am b ers d rukow ał teksty czytań biblijnych o ra z ro zw ażan ia klasyków z dzie­ dziny filozofii m oralnej. M otyw y swych działań w yjaśniał on w a r ­ tykule w stępnym , pisząc: „C h ciałem w yko rzystać istniejącą obecnie pow szechną potrzebę n auczania. C hciałem zasp ok oić ten głód najlepszym pokarm em w takiej p o staci i za ta k ą cenę, k tó ra o dpow iad ałab y każdem u obyw atelow i brytyjskiem u. W k aż d ą so b o ­ tę, kiedy najuboższy ro b o tn ik w tym k ra ju o trzym uje swą sk ro m n ą zapłatę, będzie miał on m ożność nabycia, za nieznaczną część tej skrom nej sum y, posiłku, k tó ry służy zdrow ej, pożytecznej i przyjem ­ nej instrukcji umysłowej” 4.

G łęboko odm ienne n astro je in telek tu aln e d om in ow ały zarów no w X IX -w iecznych Niemczech, ja k i w po w olteriańskiej F rancji. Niemcy, nieobecne przez długi czas w dziedzinie o d k ry ć p rz y ro d ­ niczych, ceniły spekulację m etafizyczną. W obiegow ych pow iedze­ niach m ów io no wówczas, iż przeciętny ap te k a rz niem iecki nie zrealizuje recepty, jeśli nie stw orzy m u się Równocześnie szansy p o d y skutow ania na tem at s tru k tu ry i praw rozw oju w szechśw iata. N astępstw em podobnego podejścia była d o m in acja m etafizyki heg­ lowskiej oraz m aterializm u historycznego - dw óch k ierun kó w , k tó re cechow ała szczególna nieznajom ość przyrodniczej interp retacji św ia­ ta. W kręgu ku ltu ry francuskiej łączono now e teorie przyrodnicze z deizmem metafizycznym o ra z z antyklery kalizm em społecznym . D opiero p o śre d n io połączenie tak ie p row adziło d o p o p u lary z o w an ia ateistycznej interpretacji o d kryć n a u k przyrodniczych.

C harak tery zu jąc odm ienności brytyjskiego i francuskiego p o ­ dejścia do now ych odkryć n au k i słynny angielski geolog C harles Lyell pisał o encyklopedystach: „ g ru p a pisarzy fran cusk ich p ra c o w a ­ ła niestrudzenie przez wiele lat, aby ograniczyć w pływ d u ch o w ień st­ wa oraz poruszyć podstawy w iary chrześcijańskiej. Z aró w n o ich sukces, ja k i następstw a R ew olucji zan iepokoiły n ajbardziej trzeźw e um ysły” 5. Lyell nie ograniczał je d n a k swej krytyki d o ujaw n ian ia ukrytych intencji francuskich liberałów , lecz po dejm ow ał w nikliw e analizy m erytoryczne, w k tó ry ch ukazyw ał, ja k po godzić w sp ó ło d ­ działywanie przyczyn naturalny ch z działaniem Bożym w przyrodzie. Jego d orobek zadecydował w d użym sto p n iu o tym , iż w późniejszych sporach w okół teorii D arw in a angielscy a u to rz y w ypracow ali n a ­ tychm iast teologiczną wizję ew olucji, w ów czas gdy w N iem czech

4 Chambers’s Edinburgh Journal, 1. n r z 4 II 1832 r. 5 Charles Lyell, Principles Geology, t. 1, 65.

(5)

przedstaw iciele myśli chrześcijańskiej, przyzw yczajeni d o u p o rz ą d ­ kow anej ak sjo m aty k i m etafizycznej, usiłow ali w ykazyw ać, że teorii D a rw in a nie d a się nigdy p ogodzić z d o k try n ą chrześcijańską. W zajem ne otw arcie teologii i n a u k przyrodniczych tw orzyło n a W yspach B rytyjskich k lim at, w k tó ry m ateizm był zjaw iskiem nieznanym w śród przy ro d n ik ó w . W k o n stru k cjac h e x p o st fa c tu m usiłuje się w praw dzie przypisyw ać ateistyczną wizję p rzy ro d y d ziad ­ kow i a u to ra The Origin o f Species d r E razom ow i D arw inow i. Sugerując się in form acjam i zaw artym i w biografii p ió ra M ary A nn S ch im m elp ennick-G alton, n iektórzy au to rz y u w ażają go za ateis­ tycznego liberała. P o gląd ten tru d n o je d n a k p og odzić z bliższą an alizą treści p ra c E ra zm a D arw in a. O pinię M ary S chim m elpennick należy n a to m ia st tłum aczyć tym , iż p o d w ieczór życia uw ażała o na w iększość osó b spoza kręgu swych b ezpośrednich znajom ych albo za ateistów albo za niew ystarczająco pobożnych.

M EANDRY D A R W IN O W SK IEJ M ETA FIZY K I

„ M o ja teolog ia stałiow i zw yczajną plątan in ę. N ie m ogę trak to w a ć w szechśw iata ja k o w yniku działań ślepego p rzy p ad k u . A je d n a k w szczegółach nie m ogę też d o strzec żadnych d o w o d ó w d o b ro c zy n ­ nej celow ości (design) czy w ogóle jakiejkolw iek celowości. N ie m ogę wierzyć w to , iż k aż d a o d m ian a, k tó ra zaistn iała kiedykolw iek, zo stała u k ie ru n k o w a n a d la sw ojego szczególnego celu (special end), ta k sam o, ja k nie m ogę wierzyć, iż specjalnie u stan o w io n e zo stało to miejsce, n a k tó re p a d a ją kro p le deszczu” 6. T en sam m otyw pojaw ia się w ielo krotnie w p ism ach późnego K a ro la D arw in a. W ystępuje w nich zdecydow ane zaprzeczenie p o rz ą d k u św iata, w którym celow ość łączyłaby się z bezpośrednim i interw encjam i Stw órcy. W idać je d n a k rów nież niew iarę w to , iż p o rząd ek uniw ersalnych praw p rz y ro d y w ynika z gry przy p ad k o w y ch u w a ru n k o w ań . P rze­ ciwnie, D arw in skłania się ku opinii, iż obserw ow any p orząd ek p rzy ro d y w yraża ład określo n y przez B oga w sposób ogólny, bez k o nkretyzacji zależnej od szczegółow ych w a ru n k ó w fizycznych. P rzeżyw ając głębokie rozterk i filozoficzne, D arw in pisał: „N ie m ogę zadow olić się tym , aby p atrzeć n a ten przedziw ny w szechśw iat, a nade w szystko n a n a tu rę człow ieka, i tw ierdzić, że w szystko stanow i w ynik ślepych sił. Jestem skłonny tra k to w a ć w szystko ja k o w ynik zap lan o w an y ch praw , n a to m ia st szczegóły, za ró w n o d o b re ja k i złe, zostaw ić d ziałan iu tego, co nazyw am y przy pad kiem . N ie m ogę pow iedzieć, żeby to o statn ie pojęcie satysfakcjon ow ało m n ie” 7.

6 Ch. D arwin, M ore Letters, 1 (1903) 321; tekst z 12 lipca 1870 r.

(6)

P rzekonanie, iż przyroda nie stanow i areny przyp ad k u i konieczno­ ści, skłaniało Darwina d o najbardziej m etafizycznych w yznań. Pisał on wtedy n a k artach Autobiografii: „In n e źródło m ych p rzeko nań 0 istnieniu Boga, połączone z rozum em , nie zaś z uczuciam i, robi na mnie dużo większe wrażenie. W ynika ono z olbrzym iej trudności, albo raczej z niemożności wytłum aczenia w kategoriach ślepego p rzy pad ku 1 konieczności tego niezm ierzonego i przedziw nego w szechświata razem z człowiekiem i jego zdolnością p atrzenia zarów no w odległą przeszłość, ja k i przyszłość. K iedy rozm yślam n ad tym , czuję się zm uszony poszukiwać jakiejś Pierwszej Przyczyny obdarzonej ro zum ­ nym um ysłem w pewnym stopniu analogicznym do um ysłu człowieka. D latego też zasługuję n a to , by nazyw ać m nie teistą” .

N a p rz ek ó r oczekiwaniom tych w spółczesnych, któ rzy odw oływ ali się d o jego autorytetu, by znaleźć odpow iedzi n a p od staw o w e p y tan ia filozofii i teologii, Darwin okazyw ał o stro żn o ść i niezdecydow anie przy podejm ow aniu kwestii w yw ołujących publiczne em ocje. W sty­ lu, k tó ry odpow iadał jego m en talności, nie było nic z d u ch a rozgłosu i p ro p a g a n d y praktykow anej przez H uxleya czy H aeckla. D lateg o też, kiedy za pośrednictwem swego zięcia K a ro l M a rk s z a p ro p o n o ­ w ał m u dedykow anie K apitału, ze względu n a p o d o b ień stw o m iędzy rozw ojem społeczeństwa a rozw ojem g atu n k ó w , D arw in k atego rycz­ nie odm ów ił uważając, iż po d o b ień stw o tak ie jest co najm niej w ątpliw e. Decyzja ta d o sk o n ale ilustruje osobisty styl, w którym d om inow ała odpowiedzialność za każde słow o o raz św iadom ość obiektyw nej złożoności dy sk u to w an y ch kwestii i własnej n iek o m ­ petencji w dziedzinie m etafizyki.

Podejście indukcjonisty, k tó ry z przejęciem opisyw ał w notesie obserw ow ane okazy, aby potem przez długie lata w strzym yw ać się ze sform ułow aniem ogólnej teorii, pow strzym yw ało D a rw in a przed form ułow aniem opinii w spraw ach, k tó re przykuw ały uw agę jem u w spółczesnych. Aby właściwie ocenić lak oniczne w ypow iedzi a u to ra

The Origin n a tem at religii, trzeb a koniecznie uw zględnić ich k o n tek st

egzystencjalny. Darwin nigdy nie należał do osób, k tó re lubiłyby wywoływać w okół siebie szum , atm o sferę rozgłosu lub d ostarczać p rostych odpowiedzi n a tru d n e pytan ia. Św iadectw a osobistego stylu, k tó rem u obca jest pasja czy uniesienie, m ogą d o starczać codzienne zapiski w notesie D arw in a. W listopadzie 1838 r. znajdujem y m.in. notkę: „N iedziela. D zień w yjątkow y. N astępnego d n ia pojechałem d o S hrew sbury, w róciłem d o M a e r 17. a d o L o n d y n u 20” . Z tej beznam iętnej n o ta tk i niełatw o w ydeduk o- w ać, iż w łaśnie w „dzień w yjątkow y” C harles ośw iadczył się Em m ie W edgw ood i uradow any przyjęciem propozycji m ałżeństw a pojechał p oinform ow ać o tym ojca o raz resztę rodziny.

(7)

P o szu k u jąc razem z żo n ą m iejsca na zam ieszkanie p o za L o n ­ dynem , szukał on przede w szystkim ciszy wolnej od zgiełku ro z ­ gryw ek i układ ów . Z tego p o w o d u w ybrał n a 40 lat zacisze D ow n, w ioski o d dalonej o niespełna 30 km o d londyńskiej m etropolii. W liście d o siostry opisuje poetycki u ro k prow incji, w której w śród zagajników leszczyny znajduje się 40 do m ó w z kościołem , p iek arnią i p o cztą. S pokój tego zacisza zakłócali goście, k tó rzy chcieli włączyć D a rw in a d o p ro w ad zo n y ch rozgryw ek. W 1881 r. w śród gości takich znaleźli się E d w ard Aveling, zięć M a rk sa i przedstaw iciel w ojującego ateizm u, o raz Ludw ig B üchner, przew odniczący M iędzynarodow ej F ederacji W olnom yślicieli. W ystąpili oni m .in. z p ro po zycją, aby z kolejnego w ydania The Origin u sunąć końcow ą w zm iankę o B os­ kim Stw órcy, co ułatw iło by p ro p a g o w an ie ateizm u w kręgach zw olenników nowej biologii. D a rw in odniósł się ze sceptyczną rezerw ą do ich propozycji. U w ażał, iż szerm ow anie ideologią ateizm u stanow i przejaw wyjścia p o za przesłanki, k tó re m o żn a uzasadnić. „ G łu p o tą ” (the fo lly ) byłoby tw ierdzić, iż m o żn a w ykazać nieist­ nienie Boga. D lateg o też stosow n ą propozycję św iatop og lądo w ą stanow i agnostycyzm , ale nie ateizm 8.

D a rw in o w sk ą niechęć d o p ro g ram ó w rozw ijanych przez id eo­ logicznych w izjonerów ilu stru ją znow u zapiski w jego notesie. U ro k wsi spokojnej łączy się w nich z p ra g m a ty k ą k o n k re tu . Pieczołowicie sp o rz ąd zo n a lista w ydatkó w in form uje, że za krow ę k u p io n ą na ta rg u w yd an o £11, za n ap raw ę p ło tu £2; stosow ne d atk i złożono rów nież na ubogich, n a utrzy m an ie kościoła i n a T ow arzystw o O pieki n ad Zw ierzętam i. T en sam spraw ozdaw czy styl rejestrujący pedantycznie szczegóły o d najdu jem y w rodzinnych listach D arw in a. W m a rc u 1849 r. pisał on do starszej siostry o swym rozkładzie dnia: „w staję k w a d ran s przed siódm ą i przez 2-3 m in u ty nacieram się grubym ręcznikiem zm oczonym zim ną w odą. W yglądam p otem ja k rak... P o w ypiciu k u b k a w ody, u bieram się ta k szybko, ja k m ogę i w yruszam n a 20 m inutow y spacer. M ógłbym spacerow ać dłużej, ale p o tem czuję się zm ęczony... .

D alej n astępuje u trzy m an y w tym sam ym stylu opis składników śn iad an ia i okoliczności popo łud niow ej drzem ki. F o to g raficz n a d o k ład n o ść rejestrów m iała swe psychiczne p odłoże w ch orob ie D a rw in a stanow iącej konsekw encję jego w ypraw y d o o k o ła św iata. P ed an ty czn a d o k ład n o ść w o d n o to w y w an iu kiedy się spocił, a kiedy czuł przypływ osłabienia m a sw ą w ym ow ę niezależnie o d kolejnych

8 Zob. np. P. Brent, Charles Darwin: A M an o f Enlarged Curiosity, W: N orton: New Y ork 1981, 455.

(8)

p ró b m edycznego przeciw działania sk u tk o m tej cho rob y. U p o rz ą d ­ kow any, niezależnie od podejm ow anych kuracji, try b d n ia czyni D a rw in a podobnym do K a n ta . P o d o b n ie ja k królew iecki filo zof z żelazną punktualnością w ychodził o n n a codzienny spacer po ogrodzie, codziennie w spółuczestniczył w głośnym czy tan iu w ybranej przez żonę powieści zaś p rzed południow e p race zaczynał niezm iennie od lektury listów przynoszonych przez pocztę.

D arw inow skie umiłowanie k o n k re tu i niechęć do ab strak cji rz u to ­ w ały nie tylko n a jego sto sunek d o m etafizycznych wizji, lecz rów nież n a m arginesow e uwagi o m atem atyce. W liście z 1 g ru d n ia 1859 r. inform ow ał on np. W. H. M illera: „Ja k iś m atem aty k , niejaki p. W rig h t pisze o geometrii pszczelich p lastró w w świetle m ojej książki. N ie m ogę je d n a k pojąć o co m u chodzi w a rty k u le ” 10. P o d o b n e oceny abstrakcyjnych rozważań filozofii czy m atem aty k i nie w ynikały bynajm niej z próby d yskredytow ania tych dyscyplin. W yrażały one jedynie osobiste zainteresowanie biologa, dla k tó reg o św iat k o n k re tu obserw ow anych bezpośrednio zw ierząt i roślin, był zawsze bliższy od dziedziny abstrakcyjnych spekulacji. D lateg o na k a rta c h A utob io ­

grafii D arw in sam okrytycznie przyznaw ał, iż nie lubi „długich

i czysto abstrakcyjnych ciągów m yślow ych” , je st „kiepskim k ry ty ­ kiem ” , n a to m ia st pamięć m a „rozległą, lecz m ało w y ra źn ą” . N ie dziwi nas, że z okresu swych studiów ze szczególnym brakiem sym patii w spom ina Darw in zajęcia z m atem atyk i. W ydaw ały m u się one w yjątkow o nudne i nie przypuszcza, ab y m ógł kiedykolw iek zw iązać z tą dziedziną swe pasje poznaw cze. Ź ród łem szczególnej przyjem ności było natom iast dla niego w okresie studiów zbieranie chrabąszczy11. W ymienione zain teresow ania p o zw alają zrozum ieć zarów no specyfikę stylu D a rw in a, ja k i jego u k ieru n k o w an e n a żywy k o n k re t u po do ban ia filozoficzne.

B iografow ie Darwina zw racają uw agę n a b ra k w jeg o listach i n o ta tk a c h oznak ukrytej głębi, k tó ra zazwyczaj ujaw nia się w przypadkow ych kom entarzach, ekspresji gniew u, pasji czy tęsk ­ noty. G łębia uczuć, k tó re zw ykle tylko w niew ielkim sto p n iu w ypływ ają n a powierzchnię, u a u to ra The Origin u jaw n ia się zawsze w znorm alizow anej, „oszczędnościow ej” form ie. T ajem nica jego osobow ości polega na tym , iż nie m a on żadny ch tajem nic, k tó re ukryw ałby dla niewielkiego g ro n a w tajem niczonych. W jego u p o ­ rządk ow anym świecie, niczym w fizyce A rystotelesa lub klasyfikac­ ja c h Linneusza, wszystko m a swoje określon e miejsce i żadne w ybuchy uczuć czy pasji nie niszczą n a tu ra ln eg o p o rz ąd k u . Ja k pisze

10 More Letters, 1:124.

(9)

P eter B rent: „W żadnym ze swych listów nie w yraża on nigdy niechęci, gniew u, zawiści czy jakiejś innej w ady ta k ch arak tery sty cz­ nej dla isto t lu d z k ic h .... Jego to n , zarów no w odniesieniu d o sióstr ja k i do przyjaciół, był zawsze to n em zdyscyplinow anego uczucia...” 12.

T a sam a dyscyplina n arzu ca ła D arw inow i postaw ę ko nsek w ent­ nego u n ik a n ia spekulacji z zakresu teologii czy m etafizyki. D la wielu osó b decydującym czynnikiem , k tó ry burzy wcześniejsze u p o rz ą d ­ kow anie św iata, byw ają nieoczekiw ane przeżycia niosące d użą daw kę cierpienia lub uczuć. D arw in je d n a k naw et w takich sytu ac­ ja c h zachow yw ał p ostaw ę w o lną od przełom ow ych decyzji czy

refleksji n ad tragizm em życia. Przez długi o kres cierpiał on, gdyż najm łodszy syn C h arles W aring, u ro d z o n y przez Em m ę w 48. ro k u życia, nie m ógł chodzić ani m ówić. P o okresie w zm ożenia ch oro by, dziecko zm arło ostatecznie w czerw cu 1858 r. Ojciec przeżyw ał boleśnie tę śm ierć, ale jej d otknięcie było n eutralizow an e zad u m ą n ad biologicznym i asp ek tam i przem ijania. P raw a p rzy ro d y pro w ad zące d o bolesnej rozłąki z bliskim i odsłaniały d ra m a tu rg ię ludzkiej egzystencji, nie u pow ażniały je d n a k n ad a l do esk ap ad w abstrakcy jn e dziedziny m etafizyki czy teologii. U p o rz ąd k o w a n y św iat codzien­ nych k o n k re tó w zachow yw ał niezm iennie swą w cześniejszą stru k ­ turę, naw et jeśli pojaw iały się w nim p uste m iejsca po bliskich, którzy nie w ykazali się d o stosow aniem w biologicznej walce o byt.

P IE R W S Z E K O N T R O W E R S JE W O K Ó Ł D A RW IN IZM U

K a żd a now a teo ria rodzi o p o ry w kręgach n astaw ionych za­ chow aw czo myślicieli. Są to o p o ry tym większe, im w iększa jest doniosłość nowej teorii. W p rz y p a d k u darw inow skiej teorii d o b o ru n a tu ra ln eg o , krytycy znaleźli się nie tylko w kręgu filozofów i teologów , lecz rów nież w śród konserw atyw nych przy ro dn ik ów . A by zrozum ieć cały k o n tek st X IX -w iecznej krytyki darw inizm u, nie w olno ig no row ać arg u m en tó w w ysuw anych przeciw niem u przez tych przedstaw icieli n a u k przyrodniczych, którzy bronili w cześniej­ szego p a ra d y g m a tu n auki, u w ażając iż now a eolucyjna w izja burzy cały p o rz ąd ek ta k isto tn y dla rozw oju wiedzy. Z ałożenia filozoficzne tego p o rz ą d k u m iały swe źró d ło w esencjalizm ie bliskim myśli P la to n a i A rystotelesa. C echy ch arak terystyczne poszczególnych g atu n k ó w p o ró w n y w an o w tym ujęciu do istoty różnych typów figur geom etrycznych. Z b ió r cech odróżniający ch tró jk ą ty od czw oro ­ k ątó w w nosi d o o p ra co w ań geom etrii zarazem u p o rząd k o w an ie i nieciągłość. W ypow iedzi o „czw o ro k ątn y m tró jk ąc ie” stanow iłyby ozn ak ę lekcew ażenia p odstaw ow ych zasad k u ltu ry logicznej i p rzy ­

(10)

w odziły n a pam ięć fantazyjne oczekiw ania alchem ików , w edług k tó ry ch jedn e pierwiastki m iały przechodzić w d ru g ie13.

Część przyrodników tra k to w a ła m ocne tezy d arw in izm u z n ieu f­ nością p o d o b n ą do tej, k tó ra cechuje p ostaw ę współczesnej n au k i instytucjonalej wobec now ych publikacji o nadzw yczajnych su k ­ cesach psychotroniki. In n i p rzyro dnicy zachow ali d y stan s z racji pragm atycznych, obawiając się, iż darw inizm m oże d o p ro w a d zić do nieobliczalnych zmian w koncepcji przy rody , człow ieka, m oralności. T ak np. A d a m a Sedgwick, geolog z C am bridg e, k tó ry ja k o jed en z pierw szych docenił niezależności um ysłu m łod ego D a rw in a, w y ra­ żał swe zastrzeżenia co d o etycznych im plikacji teorii d o b o ru natu raln eg o pisząc do jej trw órcy: „U w ieńczenie i chw ałę n a u k organicznych stanowi to, iż p o p rzez przyczynę celow ą łączą o ne sferę m aterii i m oralności. ...Ty zignorow ałeś to połączenie i ... zrobiłeś co tylko możliwe, aby je zniszczyć. G d y b y rzeczywiście m o żn a było je zniszczyć (dzięki Bogu, nie m o żn a) ludzkość, w mej opinii, p o n io sła­ by szkodę prow adzącą do w zrostu b rutalności. R a sa lu d zk a m og łaby ulec zdegradow aniu d o sto p n ia niższego niż m iało to m iejsce w jakichkolw iek zdarzeniach za n o to w an y ch w h isto rii” 14.

P odo b n e obaw y podzielało wielu innych kry tyków . W opozycji przeciw brzem iennej w społeczne konsekw encje teo rii zjednoczyli się p o p u lary zato rzy nauki przerażeni ko lejn ą d etro n iz acją człow ieka, nastaw ione fundam entalistycznie k o ła k onserw atyw ny ch klerykałów o raz „o tw arte intelektualnie je d n o stk i tw orzące w iększość w ykształ­ conego grem ium ” 15.

TEISTYCZNE PR ZESŁA N K I E W O L U C JO N IZ M U

W prestiżow ych ośrodkach akadem ickich A nglii i S tan ó w Z jed ­ noczonych od samego p o cz ątk u teo ria D a rw in a m iała swych zdecy­ dow anych zwolenników w kręgach teologów , k tó rzy w ykazyw ali, iż ew olucyjna w izja przyrody znacznie lepiej w yraża chrześcijańską do k try n ę o Stworzeniu i im m anencji B oga niż czyniła to biologia przed-D arw inow ska. W opub lik o w an y m w 1888 r. arty k u le D ar­

winizm i wiara chrześcijańska A. L. M o o re, b o ta n ik z O x fo rd u

i duchow ny anglikański, zajął się uściśleniem sensu tezy głoszącej, iż Bóg jest obecny w dziele stw orzenia kieru jąc jego rozw ojem .

13 Frederick Soddy (1877-1956) wyznaje, iż przez długi czas obaw iał się przedstaw ić publicznie swe poglądy na tem at następstw rozpadu prom ieniotw órczego, gdyż obaw iał się, że chemicy „urwą mu głowę” zarów no dlatego, że niszczy on porządek układu Mendelejewa, jak i dlatego, że w raca do zdyskredytow anych idei alchemii.

14 List z 24 X II 1859 r., w: J. W. C lark, T. Hughes, L ife o f Sedgwick, Cam bridge 1890, t. 2, 357 n.

(11)

D o k try n a ta, zdaniem M o o re ’a. każe zachow ać krytycyzm w obec tłum aczeń przypisujących p o d staw o w ą rolę specjalnym interw en­ cjom Bożym . A u to rz y ak centujący rolę tak ich interw encji n ierzadko w sp o só b nieu św iadom iony sym patyzow ali ze stanow iskiem deizm u, o g ran iczając rolę B oga do pojedyńczego a k tu stw orzenia, k tó ry m iał m iejsce w odległej przeszłości. Z aró w n o geologiczne teorie m n o żo ­ nych k a ta s tro f ja k i nieciągłości akcen to w an e w rozw oju przyrod y z a k ła d a ją teologię bliską deistom Oświecenia. D arw inizm u łatw ia nam dostrzeżenie u proszczeń deizm u, gdyż staw ia p rzed nam i alternatyw ę: „A lb o Bóg je st w szechobecny w przyrodzie, alb o nie m a G o nigdzie. N ie m oże O n delegow ać swej m ocy bo żko m , k tó re nazyw am y przyczynam i w tórnym i. W przyrodzie albo w szystko jest, albo nic nie je st Jego dziełem. M usim y sum iennie w rócić do chrześcijańskiego p o g ląd u o bezpośrednich Bożych działaniach, im m anencji Boga w całej przyrodzie, d o w iary w B oga, w K tó ry m nie tylk o m y, ale w szystkie rzeczy m ają swój b y t” 16. „B óg nie m oże w chodzić w k o n flik t z sam ym Sobą. Jego tw órcza aktyw ność jest w szechobecna. N ie istnieje p o d ział zajęć m iędzy Bogiem a p rz y ro d ą lub Bogiem a p raw am i. D la teolog a chrześcijańskiego bow iem fakty z o b rę b u p rz y ro d y o k az u ją się ak tam i B oga” 17.

M o o re uw ażał, iż rozw ój darw inizm u niesie wielką szansę dla myśli chrześcijańskiej, stw arzając okazję do krytycznego przem yślenia m etafizycznej d o k try n y o im m anencji Boga. D o k try n a ta w zasadzie nie była nigdy kw estion ow ana. W prak ty ce je d n a k jej zw olennicy grzeszyli b rak iem konsekw encji, kiedy trzeb a było określać teologicz­ ny sens w ypow iedzi o roli B oga w zachodzących procesach fizycz­ nych. O d w oływ ano się w ów czas z reguły do nadzw yczajnych zew nęt­ rznych interw encji, ja k gdyby im m a n en tn a B oża obecność p o ­ z b aw io n a była jak ich k o lw iek w pływ ów spraw czych. Sam M o o re nie ig n o ro w ał bynajm niej ag nostycyzm u D a rw in a i jego niezdecydow a­ nia w p o dstaw ow ych kw estiach m etafizyki. P od kreślał on je d n a k , iż należy rozróżn ić m iędzy darw inizm em i agnostycyzm em . Ingerencja m a polegać n a tym , by rozw ijać tw órczo pierw szy zaś d rugi uznać za przejaw b ra k u ko m petencji w dziedzinie filozofii. Przyjęcie d arw iniz­ m u m iało być czym ś więcej niż ekspresją u p o d o b a ń potw ierdzonych przez przy ro dn icze o d kry cia epoki. D arw inizm m iał bow iem w yrażać isto tn e tezy chrześcijańskiej an tro p o lo g ii, uk azu jąc człow ieka ja k o „ u k o ro n o w a n ie dzieła stw o rzenia” 18.

16 The Christian Doctrine o f God, w: L u x Mundi: A Series o f Studies in the Religion o f

the Incarnation, J. M urray: London J 890, 99 n.

17 Tenże, Science and the Faith: Essays on Apologetic Subjects, London: K egan Paul 1889, 226, 232.

(12)

Poglądy M o o re ’a podzielało wielu innych myślicieli chrześcijańs­ kich, trak tu jąc teorię D arw ina ja k o w ezw anie d o pogłębionej refleksji m etafizycznej n a d istotą zjaw isk z o b rę b u przyrody. W antym etafizy- cznym stuleciu, w którym pozytyw izm d ek laro w ał śm ierć m etafizyki i teologii, pow staw ała szansa o p ra co w ań niosących no w ą syntezę klasycznej m etafizyki i teologii dzięki w yk orzystaniu n o w a to rsk ic h teorii przyrodniczych. P ro p ag u jąc p ro g ram in telek tu alnej unifikacji myśli chrześcijańskiej z n o w ą biologią, Ja m e s Iverach pisał w 1894 r.: „stw arzanie zachodzi ustaw icznie. W edług m nie w szystko zachodzi ja k gdyby przez ustawiczną m oc Boga; każde praw o , każd y byt, każde odniesienie bytu są określone przez N iego. O n stano w i M oc, przez k tó rą wszystko istnieje. W ierzę w im m anencję B oga w świecie, a nie wierzę, że pojawia się O n tu taj d o p iero w sytu acjach kry ty cz­ nych. ... Bez Bożego działania nie byłoby człow ieka, ani nie m ógłby o n istnieć. Bez Bożego d ziała n ia nie m ogłoby istnieć w ogóle n ic” .

Szkocki duchow ny, w ykazując w yjątkow ą św iadom ość różnic epistem ologicznych między teologią i biologią, p od kreślał, iż dyscyp­ liny te zajm ują się odm iennym i asp ek tam i ew olucji i d lateg o różny jest ukazyw any przez nie o b ra z. N ie należy w ym ag ać o d b io lo g a czy an tro p o lo g a, by mówił o B ogu kierującym ew olucją, gdyż przez p o dobne wypowiedzi w ychodziłby o n p o za słow nik u p raw ian ych dyscyplin. T am jednak gdzie biolog ograniczy się d o stu d io w an ia w spółoddziaływ ań praw i p rz y p ad k u , teolog będzie szukał głębszych tłum aczeń, k tó re - bez p o p a d a n ia w an tro p o m o rfizm y - pozw alałyby nam pojąć ewolucję jak o racjo n aln y proces k o n ty n u acji B oskiego dzieła stw orzania. W ten sp osób teologiczne tłum aczenie ew olucyj­ nych przem ian uwalnia nas z „ ty ra n ii p rz y p a d k u ” i po zw ala zrozum ieć wyróżnione miejsce człow ieka ja k o najwyżej rozw iniętego g atu n k u w świecie ew oluujących isto t20.

Przeciw staw iając się opozycji konserw atyw nych teologów w obec darw inizm u, Iverach postulow ał zw iększenie tro sk i o rozw ój studiów biblijnych. R ozw ój ten stw arzał szansę w y p raco w an ia właściwej interpretacji tekstów objaw ionych o ra z uw zględnienia podstaw ow ej roli odgrywanej przez przyrodę w chrześcijańskiej wizji rzeczyw isto­ ści. W perspektyw ie tej zarów no d an e biblijne, ja k i now e teorie przyrodnicze ukazywały szczególną pozycję człow ieka w świecie ewoluującej przyrody.

O statnia z przytoczonych opinii nie była bynajm niej o d o so b n io n a, poniew aż w 12 la t po tym, ja k K a ro l D arw in ro zciągn ął n a człow ieka p raw a d o b o ru naturalnego, p ró b ę w y k o rzy stan ia za sad ew olucji

19 Christianity and Evolution, H odder: London 1894, 175 n; por. też J. Iverach,

Theism in the Light o f Present Science and Philosophy, H odder: London 1899.

(13)

w rozw ażan iach , dotyczących życia duchow ego człow ieka p od jął H en ry D ru m m o n d , p ro feso r n a u k przyrodniczych w F ree C hu rch C ollege w G lasgow . P roblem atyce tej pośw ięcił on w y d an ą w 1883 r. p racę N a tu ra l L aw in the Spiritual World. K siążkę przyjęto ja k o bestseller, zaś w y d an a w 10 la t później n astęp n a p ra c a D ru m m o n d a

The A scent o f M a n ju ż w swym tytule naw iązyw ała do darw inow skiej The D escent o f M a n , p odejm ując p rob lem korelacji m iędzy biologicz­

nym a d uchow ym rozw ojem człow ieka.

U rzek ająca pro p o zy cja w y p raco w an ia nowej wizji chrześcijańs­ kiego ew olucjonizm u ekscytow ała wiele um ysłów w spółczesnych D arw inow i. H a rw ard zk i b o tan ik , A sa G ra y , w niespełna trzy la ta po o p u b lik o w an iu The Origin pisał do a u to ra dzieła, z k tó ry m łączyły go więzy przyjaźni: „Jestem zdecydow any ochrzcić je, co chcąc nie chcąc zapew ni m u zbaw ienie” 21. In telek tu aln y chrzest do k o n y w ał się za p ośredn ictw em serii arty k u łó w pu blik o w an y ch we w pływ ow ych p erio d y k ach . Sam D arw in zdaw ał się sym patyzow ać z in terp retacją G ra y a , p o d k reślał bow iem , iż jego przyjaciel stanow iący hybrydę po ety , p ra w n ik a, p rz y ro d n ik a i teo loga nie w ypow iedział nigdy n aw et słow a, k tó re „nie w yrażałoby w pełni m oich p rz ek o n ąń . P rob lem y p ojaw iały się d o p iero w tych dziedzinach, gdzie p rz ek o n a­ n ia n ab ierały w yraźnie m etafizycznego c h a rak teru , w k tó ry m kieps­ k a ap o lo g ety k a łaczyła się z w ieloznacznością sform ułow ań.

O d ru c h y irytacji i agresji rodziły się u D arw in a, kiedy w starych podręczn ik ach apologetyki o dnajdyw ał budujące teksty o celow ym u rząd zen iu w szechśw iata, k tó re przejaw ia się choćby w tym , iż czas nocy je st d o sk o n ale d o sto so w an y d o regeneracyjnych p o trze b lu dz­ kiego org an izm u. T am gdzie a u to rz y p o d o b n y ch tekstów , w stylu w olterow skiego P an glossa, widzieli celow y p o rz ąd ek św iata, D arw in w idział oddziaływ anie n ieuch ronny ch determ inizm ów i tłum aczył podziw iane przez nich efekty wyłącznie w kateg o riach przyczyno­ wych. Jego zasadnicze sprzeciwy b ud ziła teologia, w której Bóg zam ierzył każdy szczegół od zad arteg o no sa danej osoby po zm ianę w upierzeniu nowej o d m iany gołębi. U w ażał w d o d a tk u , iż w p o d e ­ jściu tak im trze b a by o barczać B oga o dpow iedzialnością za każdy

k o n k re tn y przejaw cierpienia czy przem ocy sp o ty k an y w świecie p rzy ro d y . By u n ik n ą ć p o d o b n y ch oskarżeń , przychylał się D arw in ku wizji ew olucji, w której Bóg określa p ra w a przyczynow e, n a to m ia st k o n k re tn a fo rm a dalszego rozw oju św iata zależy o d u w a ru n k o w ań fizycznych, ja k ie w pew nym sto p n iu w spółtw orzym y sam i. Ujęcie to

21 List z 31 m arca 1862 r. w: J. L. G ray, The Letters o f Asa Gray, Boston 1893, t. 2, 479.

(14)

elim inow ało kategorię celow ości, w p row adzając n a jej m iejsce zależ­ ności przyczynowe. W idać w nim je d n a k ko ntrow ersyjny elem ent radykalizm u interpretacyjnego, w k tó ry m od jednej skrajności widzącej wszędzie celowość przechodzi się w przeciw staw ną sk ra j­ ność, kw estionując w ogóle istnienie celu w zjaw iskach przyrody.

N a m ożność wyboru ró ż n o ro d n y ch stano w isk p o średn ich zw raca­ ło D arw inow i uwagę wielu sym patyzujących z jeg o teo rią recenzen­ tów chrześcijańskich. M .in. A sa G ra y rozw inął g o d n ą uw agi m etafo ­ rę, w której porów nyw ał d o b ó r n a tu ra ln y do steru okrętow ego. Ster funkcjonuje skutecznie dzięki obow iązyw aniu p ra w fizyki. P rzy­ czynowym praw om fizyki p o d p o rz ą d k o w a n e są zaró w n o pow iew y w iatru, ja k i przypływy fal. N ie zm ienia to je d n a k fa k tu , iż ruch statku, zależny od ciągów przyczynow ych u w a ru n k o w ań , zm ierza w stronę p o rtu , który został w ybran y ja k o cel żeglugi23. D la uwzględnienia całości o b ra zu trzeb a więc w prow adzić zaró w n o kategorie przyczyny, ja k i celu. P ró b a p o d p o rz ą d k o w a n ia złożonego procesu ew olucji jednem u typow i p ro stych m echanizm ów niesie niebezpieczeństwo głęboko zniekształcających uproszczeń.

D arw in, k tó ry niezmiennie p referow ał in terp retacje przyczynow e, w swych polem ikach filozoficznych p o rów nyw ał często ew olucję do budowli, której strukturę m o żn a w ystarczająco określić przez uwzględnienie m ateriału budulcow ego i praw konstru kcji. P olem izu­ jąc z nim A sa G ray zw racał uw agę, iż d o zro zum ien ia k o n struk cji niektórych typów budow li konieczne jest uw zględnienie celów, którym m ają służyć te budow le. O dw ołując się d o m etafo ry k i bliskiej epoce w iktoriańskiej, G . F. W rig h t p rzytaczał przy k ład y m łyna i tartaku. W zakam arkach starej budow li dzieci m ogą znaleźć urocze miejsce dla swych zabaw. S tan techniczny funkcjonu jących urząd zeń m oże zależeć o d bardzo w ielu przyczyn. D la integralnej p raw dy o istocie wykonyw anych p ra c nie m o żn a je d n a k pom ijać celu, jakiem u m ają służyć tw orzone p ro d u k ty .

Uwzględnienie konkretnych celów po zw ala zintegro w ać w jed en spójny o b raz wycinkowe fragm en ty niespójnej rzeczywistości. P o d o ­ b n a integracja dokonuje się, kiedy uw zględnim y rolę B oga w ew olu­ ującej przyrodzie. „Żyjemy w k am ieniołom ie i z zainteresow aniem oglądam y odpryski szm aragdów i to p azó w ro z p ro szo n e w terenie, gdzie działa d ło ń Stwórcy . W ukazyw anej perspektyw ie, ja k sześć wieków wcześniej w d o ro b k u Szkoły w C h artre s, łączyły się m etafo ­ ryka poezji i chrześcijańska afirm acja p rzy rody , otw arcie n a now e idee nauki i poszukiwanie nowej m etafizyki. Szanse wielkiej syntezy

23 A. Gray, Darwiniana, Cam bridge 1876, reprint 1963, 316 n.

(15)

budow anej n a chrześcijańskiej interpretacji darw im zm u zaczęły je d n a k p rzerażająco m aleć, kiedy pejzaż in telektualn y został zd om i­

now any przez fundam entalizm .

N O W E FO RM Y X IX-W IECZN YCH D YLEM ATÓW

Pisząc o konflikcie m iędzy ew olucjoznim em a teizm em Owen C hadw ick p od sum o w uje sytuację z p o cz ątk u naszego stulecia w k ró t­ kiej k o n statacji: „W 1900 r. zachow yw ano się ta k , ja k gdyby ko nflikt należał ju ż d o przeszłości. T rudności, k tó re pow staw ały w m łodych um ysłach nie m iały c h a ra k te ru naukow ego. N o nko n fo rm iści z p o ­ cz ątk u w ieku św iadczyli, że m łodzież nie przyjm ow ała istnienia k o n flik tu m iędzy n a u k ą a religią zaś p y ta n a o tru d n o ści intelek tualne m ów iła o zasad ach krytyki tek stu o raz o autorytecie P ism a Święte­ go ” 25.

U źródeł X X -w iecznych form k o n flik tu znalazły się zaró w n o fu n dam entalistyczne zasady interpretacji Pism a Świętego, ja k i p o ­ zbaw ione p o d staw obaw y, iż ew olucjonizm d o p ro w ad zi d o etycz­ nego i kulturo w ego regresu g a tu n k u homo sapiens. P roblem y, k tó re jaw iły się ja k o nieko ntrow ersyjne dla wielu myślicieli ubiegłego stulecia, stały się przedm iotem ostrych polem ik w czasach nam bliskich. C h a ra k te r dom inujących polem ik zadecydow ał, iż zam iast w nikliw ych kwestii dotyczących n a tu ry ew olucji i jej zw iązków czy to z im m anencją B oga, czy też z praw am i przy ro dy po dejm o w an o jedynie elem entarne, w stępne p y ta n ia o zgodność ew olucjonizm u z teizm em chrześcijańskim . R ad y k aln e propozycje w spółczesnych zw olenników ew olucjonizm u, ja k np. socjobiologia E. O. W ilsona, u tru d n iały uzgodnienie stanow isk, przesuw ając uw agę badaczy w stro n ę now ych wysoce kontrow ersyjnych kwestii. Przedm iotem k o ntrow ersji p ozo staje do dziś kw estia w zajem nych relacji m iędzy teologiczną a determ inistyczną in terp re tacją przyrody. K on trow ersje te u trzy m u ją się nad al nie tylko n a poziom ie filozofii przy ro dy ożyw ionej, lecz n aw et na poziom ie fizyki, gdzie ich odpow iednikiem pozo staje k o n tro w ersja w okół różniczkow ej i całkow ej p ostaci p raw zachow ania.

N iezm iennie b ra k jest zadow alających szczegółowych m odeli, k tó re ujm ow ałyby relację m iędzy Bożym oddziaływ aniem w p rz y ro ­ dzie a ro lą przyczyn w tórnych, rozw ijając konsekw entnie tezę o im m anencji Bożej w przyrodzie a rów nocześnie ak centując B oską transcendencję w obec św iata zjaw isk fizycznych. N iejed n o k ro tn ie pod ejm u jąc to zagadnienie p o w tarza się do brze znane b ra k i k o ncep­

(16)

cji S. C larke’a, w której „ th e G o d o f g ap s” w pro w ad zo n y był do w ypełniania aktualnych luk w przyrodniczym obrazie św iata. W n o ­ wej wersji tego ujęcia usiłuje się w ykorzystać o p ra co w an ia z zak resu fizyki chaosu oraz ujęcia kosm ologii kw antow ej d o rozw ijania ryzykow nych filozoficznie tez, w k tó ry ch spraw cze oddziaływ anie Boga m a podobny statu s ja k spraw cze o d działy w an ia m iędzy cząstkam i fizycznymi26. Z kolei godne uw agi ujęcia w olne od tego błędu są ukazyw ane w tzw. panenteistycznej in terpretacji przyrody. N aw iązują one d o propozycji rozw ijanych w ubiegłym stuleciu przez A. L. M o o re’a i W. T em ple’a. Ja k o bezpośredni k o n ty n u a to r d o ro b k u T em p le’a w ystępuje A rth u r R. Peacocke, brytyjski b io ­ chem ik z O xfordu. W yrażając p o dstaw ow e treści swej wersji p an en- teizm u pisząc: „zarów no p rz y ro d a, ja k i człow iek, w pew nym sensie znajduje się w Bogu, lecz ... Bóg jest ostatecznie czymś więcej niż p rzyroda i człowiek. ... W swym bycie Bóg tran scend uje, w ykracza poza, człow ieka i przyrodę, a je d n a k istnieje w k ażdym stw orzeniu od początk u do końca, w każdym m iejscu i czasie, gdyż inaczej m usielibyśm y powiedzieć, że nie istnieje w nim wcale. T o, co widzim y w przyrodzie stanowi form ę kreatyw n ego d ziałan ia Boga w świecie. W łaściwa w ydaje się analogia, w której S iódm ą Sym fonię Beet- hovena tra k tu je się jak o ekspresję w ew nętrznej kreatyw ności jego bytu. W procesach w ystępujących zaró w n o w przyrodzie, ja k w ludzkiej świadomości Bóg działa i ujaw n ia się ja k o Stw órca. Poniew aż je d n a k człowiek p o sia d a w oln ą wolę, trzeb a stw ierdzić, iż sam Bóg przyjął pewien elem ent „ry zy k a” w p ro w adzając w swej twórczości w świat n atu ry istotę, k tó ra p o siad a w olną wolę, m oże w ykraczać p o za dostrzegalny św iat i k ształtow ać go n a swój w łasny sposób” 27.

Pojęciem centralnym zaró w n o dla cy tow anego ujęcia P eaco cke’a, ja k i dla obcych fundam entalizm ow i koncepcji ew olucyjnego k reac­ jon izm u pozostaje pojęcie kreacji. W tek stach wielu a u to ró w

XIX -w iecznych znajdujemy jego krytyczne rozw inięcie, w k tó ry m unikając łatw ych antro po m orfizm ó w przed staw ia się klasyczną chrześcijańską koncepcję creatio continua. O p ra co w a n ia te w ychodzą p oza płaszczyznę poznaw czą n a u k p rzyrodniczych i nie należy oczekiwać, by przyszły rozw ój n au k i m ógł d o p ro w ad zić d o je d n o ­ znacznych rozstrzygnięć28. M oże o n n a to m ia st spełnić funkcje h eu ry ­ stycznie pozytywne przynosząc analogie, k tó re p ozw o lą na p rze­ 26 Zob. np. niektóre z prac zawarte w antologii Quantum Cosmology and the Laws o f

Nature: Scientific Perspectives on Divine Action, V atican City State 1993.

27 A. Peacocke, God and the New Biology. H arper & Row: San Francisco 1986,96 n. 28 Por. M ariano Artigas, Las Fronteras del Evolucionismo, Ediciones Palabra, S. A., M adrid 1991, 199 n.

(17)

zwyciężenie filozoficznych dylem atów współczesności. N iep o k o ją­ cym p roblem em p ozostaje p ro g ram o w a separacja m iędzy niektórym i n u rta m i filozofii klasycznej a przyrodniczym ujęciem niektó ry ch wersji ew olucjonizm u. W w yniku lekcew ażenia kategorii filozoficz­ nych przez część przy ro d n ik ó w otrzym ujem y sk ąd in ąd wpływowe lecz żenujące filozoficznie propozycje E. O. W ilson a czy R. D aw kin- sona. W w yniku lekcew ażenia now ych ujęć n a u k przyrodniczych otrzym ujem y propozycje filozoficzne pozbaw ione odniesienia do palących p y ta ń teraźniejszości. Tę o sta tn ią postaw ę, o becną w nie­ któ ry ch n u rta c h w spółczesnego tom izm u, ocenia jed noznaczn ie krytycznie S tephen J. P ope n a łam ach Am erican Catholic Philosop­

hical Quarterly. Pisze on, iż to w łaśnie tom izm zaw iera a p a ra tu rę

pojęciow ą p rz y d a tn ą do analiz istotneg o dla ew olucjonizm u pojęcia p o rz ą d k u n atu ry . M ógłby on p row adzić d o tw órczego rozw inięcia w spółczesnych wersji ew olucjonizm u. N ieuzasadn io ne m erytorycz­ nie uprzedzenia h am u ją je d n a k rozw ój wiedzy, gdyż klisze m yślowe o k az u ją się ważniejsze od racjonalny ch arg u m en tó w 29.

N iezależnie od tego, ja k ew oluow ać b ęd ą oceny różnych w a rian ­ tów ew olucjonizm u przyrodniczego, nie w idać m erytorycznych p o ­ w odów dlaczego w perspektyw ach filozofii chrześcijańskiej n ależało ­ by bardziej cenić arystotelesow ską wizję niezm iennych g atu n k ó w niż dynam iczną koncepcję, w której B oska k reatyw ność u jaw n ia się w procesie ew olucyjnych przem ian. Przyjęcie perspektyw y p o zn aw ­ czej sugerow anej przez T em ple’a, M o o re ’a, G ra y a czy D ru m m o n d a u kazuje wizję św iata, w k tó ry m Bóg działający pop rzez p raw a p row adzi przy ro d ę k u w zorcom zam ierzonym przez B oską m ąd ro ść i w szechm oc. W ta k rozum ianej przyrodzie człow iek m oże określać swój statu s on tyczny i swą ew olucyjną zależność od Boskiego Stw órcy, p o w tarzając za św. Paw łem „w N im żyjem y, p oru szam y się, jesteśm y” (D z A p 17, 28). N asz d ynam izm in telek tu aln y k o re sp o n ­

duje z d ynam izm em ew oluującej przyrody. W nurcie głębokich przem ian dla chrześcijanina nadzieja d om inuje n a d poczuciem zagrożenia, bow iem „życie chrześcijańskie jest przyg odą, w ypraw ą odkryw czą, p o d trzy m y w an ą przez w iarę i nadzieję w ędrów ką, k tó ra zm ierza w stro n ę końcow ej całkow itej kom unii z M iłością u k ry tą w sercu w szystkich r z e c z y .

29 Stephen J. Pope, Familial Love and Human Nature: Thomas Aquinas and

Neo-Darwinism, American Catholic Philosophical Quarterly, 69 (1995, 3) 447-469.

(18)

EVOLUTIO NA RY VIEWS O F N ATURE AND T H E IS M O F T H E XIX CEN TURY Summary

The paper presents psycho-social context o f philosophical and theological attitudes toward D arw in’s theory o f natural selection. A fter presenting basic tenets o f D arw in’s personal metaphysics, the au th o r develops these philosphical principles th at n ot only were accentuated in the 19th century theism but also rem ain im portant in contem porary controversies.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Stein przy opisie Odry mówi wyraźnie (Descripcio, s. Pozostawia ona, tj. W ymienił tu Oleśnicę, Bierutów, Milicz, Trzebnicę. Niemcy przew ażają na zachód i

El enchus cleri

Jako sześćdziesięciosześcioletni starzec godzi się wreszcie, nam aw iany przez przyjaciół, na opublikowanie wszystkiego co przem yślał. I oto pojawia się dzieło

Rada Stanu ma ustalić, jaki stosunek ma być podległych jej organizacyi do niej, ale nie zjazd tych organizacyi, które rzekomo »oddają się całkowicie na rozkazy Rady Stanu«.. W

Powyższe wymaganie nie dotyczy urządzeń, które można łatwo zdemontować w celu oczyszczenia (z wyjątkiem, nagrzewnic i chłodnic). Między otworami rewizyjnymi nie

Pom im o, że to język angielski był przez dw a lata językiem w iodącym w klasie Anny, a na rosyjski przeznaczano przez pierw sze dw a lata nauki tylko po dwie godziny

Quando il di 8 Novembre del anno 1520 Kopernik fu nuovamente amministratore di Olsztyn asumendosi il tesoro di castello a esaminate tutti i documenti, e allora

Projekt wykonawczy przebudowy mostu drogowego ciągu drogi wojewódzkiej nr 212 w m... Projekt wykonawczy przebudowy mostu drogowego ciągu drogi wojewódzkiej nr 212