• Nie Znaleziono Wyników

Najlepiej wspominam ulicę Weteranów - Kazimierz Jarzembowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Najlepiej wspominam ulicę Weteranów - Kazimierz Jarzembowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

KAZIMIERZ JARZEMBOWSKI

ur. 1928; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe dzieciństwo, rodzina i dom rodzinny, życie codzienne, ulica Weteranów, sąsiedzi

„Najlepiej wspominam ulicę Weteranów”

Najlepiej to wspominałem Weteranów dlatego, że na Krakowskim Przedmieściu to nie było gdzie tam [się bawić], to podwórko ciasne, kolegów żadnych tam nie miałem to chodziłem na Staszica do kolegów, dopiero jak na Weteranów się przeprowadziłem, no to tam były takie domki rzędem, po lewej stronie Weteranów w górę od tej dwudziestki stały, synów pułkownika, i tam między innymi dwa domy dalej to Krzysiek Burgieł syn podpułkownika byłego dowódcy pułku ósmego chyba, jak ojciec zmarł, no to był taki mój serdeczny przyjaciel, no i tam jeszcze ze jakichś dwóch innych kolegów też synów oficerów poznałem, no i tak żeśmy tam utrzymywali, tam wokół koło kościoła garnizonowego to był taki lasek, to tam myśmy wojny prowadzili, na łuki, na proce, na inne tam walki rozmaite się toczyło.

Myśmy w kamienicy mieszkali. Kamienica dwupiętrowa była, wynajmowaliśmy dwa pokoje z kuchnią i łazienką. Kto mieszkał w tej naszej kamienicy? Znaczy... tak niechlubnie to się zapisali, był taki sierżant Martynowski, czy starszy sierżant nawet chyba, gdzieś jakiś tam przydział miał w Lublinie. I jak weszli Niemcy to jego żona była pochodzenia niemieckiego i podpisali folkslistę i dzieci zaczęły chodzić do niemieckiej szkoły i do hitlerowskich tych, Hitlerjugend. Oni na parterze mieszkali, byli sąsiadami. Żeśmy tam długo nie pomieszkali i w czterdziestym drugim roku nas wysiedlono. W sumie trzy lata tam mieszkaliśmy. Tam mieszkali rozmaici ludzie.

Dwupiętrowy budynek, na każdym piętrze po trzy mieszkania. Ja za młody byłem, dwanaście lat miałem to co ja tam mogłem mieć za znajomości tam. To właśnie Martynowscy tacy byli, co się na folkslistę zapisali. A potem ona dostała pracę w Arbeitsamcie, w urzędzie pracy. Ja nie byłem takim żebym ja tam gdzieś chodził.

Znałem syna pułkownika Czaplińskiego, ojciec jego potem został internowany jak Niemcy wkroczyli, był pułkownikiem, prawda? Był komendantem garnizonu Lublin, czy dowódcą garnizonu. Pułkownik Czapliński. Z jego synem, Wieśkiem się kolegowałem, on był młodszy ode mnie, o dwa lata chyba. Mieszali bodajże pod ósemką na Weteranów. Tam był jeszcze drugi syn, ale był młodszy od tamtego czyli

(2)

o pięć lat i ja nie miałem z nim nic wspólnego. A stary Czapliński mnie szanował to mi nawet swoje narty pożyczył, jak śniegi spadły w czterdziestym roku to na Czaplińskiego pułkownika nartach ja jeździłem z Wieśkiem, a on na swoich.

W drugim budynku zaraz, albo pierwszym od początku, był spożywczy sklep na Weteranów. Nie [pamiętam kto to prowadził]. A co mnie to obchodziło. A jeszcze potem pod górę jak był, to tamten lepiej pamiętam pod górę, to tam był sklep, poprzeczna Godebskiego, czy jak się nazywała ta poprzednia, tam był sklep, to tam matka mnie wysyłała, ja chodziłem i kupowałem, a ona miała taki kajet i zapisywała w tym kajecie co ja tam kupiłem, a potem raz na miesiąc się płaciło, przed wojną. A ten pierwszy sklep to tylko pamiętam, że tam chodziłem z kartkami po chleb i po margarynę czy po coś na kartki, no. O. A tam wyżej na Weteranów, tam jeszcze za Burgiełem tam tego, to taki Krupa miał gospodarstwo rolne i miał trzy córki tam takie, Krupówny, naprzeciwko Staszica, tego pola, vis-á-vis Staszica mniej więcej, Krupa taki gość, krowy miał, po mleko tam chodziłem i trzy córki miał Krupówny takie, ale one to były starsze ode mnie to ja się nimi nie interesowałem.

A na końcu tej Weteranów to przed płotem odgradzającym ósmy pułk była ulica chyba Czwartaków, ostatnia chyba jak dobrze pamiętam. No mamy tu plan, to można sprawdzić... Do końca się doszło do płotu odgradzającego, bo tam potem żandarmeria była wojskowa po prawej stronie, koszary żandarmerii wojskowej. No to przy Racławickich była ta żandarmeria i koniec koszarów, to właśnie tam się ich koszary kończyły. I na tej Czwartaków bodajże tak się to nazywała, tam mieszkał syn pułkownika, który w oflagu siedział, Berliński Zdzisiek, z którym razem byłem w konspiracji, a on tragicznie po wyzwoleniu zginął bo pojechał na Czechów, zachciało mu się tego prochu skaczącego, rozbierał pocisk artyleryjski i nastąpił wybuch i go rozerwało.

Data i miejsce nagrania 2012-07-24, Warszawa

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Anna Stelmach

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wyzwolenie, to pamiętam bardzo dobrze i potem te pierwsze lata, pierwsze miesiące, może.. Dzień wyzwolenia też bardzo

Tam oni przecież też system mieli trochę inny, bo to zbrojenie, a tutaj były hale montażowe, ale to była produkcja, do nas szły przecież wielkie, ogromne ilości tych zegarków.

Właściwie chyba dopiero, jak rząd Olszewskiego został powołany, to wtedy trochę inne spojrzenie było. Data i miejsce nagrania

Dlatego z Wilczego Przewozu w pewnym momencie też trzeba było [odejść], zostawić swoje mieszkania, domy, wszystko, i trzeba było podporządkować się tym Rosjanom, bo wtedy

„Korowód” to dla mnie takie perełki, które po prostu można w każdej okoliczności, w każdym systemie, w każdym ustroju zaśpiewać i zawsze to będzie aktualne. Data i

Albo ktoś rozpoczynał, a pozostali wchodzili, no i z tego się rodziły jakieś takie [sceny], a Krzysiek [Borowiec] wybierał, wybierał, wybierał i potem nam

Nieopisana historia - Rzeczpospolita Pszczelarska", choroby pszczół, warroza, leczenie warrozy, motylica.. Kiedyś, to żadnych chorób

Pamiętam kiedyś pobiliśmy się z kolegą… pan doktór weterynarii był w komisji, no i piliśmy wódkę, i on:.. „Dlaczego na wybory nie przyszedłeś?” Mówię: „To co,