• Nie Znaleziono Wyników

Mieszkanie przy Krakowskim Przedmieściu 66 - Kazimierz Jarzembowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Mieszkanie przy Krakowskim Przedmieściu 66 - Kazimierz Jarzembowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

KAZIMIERZ JARZEMBOWSKI

ur. 1928; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe dzieciństwo, życie codzienne, ulica Krakowskie

Przedmieście 66

Mieszkanie przy Krakowskim Przedmieściu 66

Na Krakowskim Przedmieściu mieszkaliśmy pod sześćdziesiątym szóstym. To jest przedostatni budynek przed Chopina. Wystający taki, co dzisiaj pod takimi filarami [się przechodzi], budynek był wystający, a jak poszerzali chodnik to trzeba było ten parter zlikwidować, te sklepy wcisnąć dalej, a tam podeprzeć ten mur wysoki. Na podwórku mieszkałem, nie od frontu. Ja w ogóle nie znałem innych rodzin tam [mieszkających]. Tam była dla mnie noclegownia, mieliśmy balkon, który wychodził na podwórko i z tego balkonu widać było ten stadion Legii, ten wojskowy stadion, to jak były mecze to z balkonu oglądaliśmy z ojcem mecz. Bo teraz to zabudowali domami, a tam był taki wysoki mur, o, i odgrodzone, i teren wojskowy. To był ten stadion wojskowy WKS, ten Wojskowy Klub Sportowy. I tam chodziłem na łyżwy, tam lodowisko zawsze było, to na łyżwach tam jeździłem. I tam grali w hokeja, a ja sobie tam jeździłem tak tego i ten krążek jak mnie tu uderzył w nogę to aż przysiadłem. Ten krążek co grają w hokeja, no.

Ja wtedy chodziłem do szkoły, potem trzeba było lekcje odrobić, tak? Nie za bardzo mnie puszczali na ulicę bo to było Krakowskie Przedmieście, ruch, tego, to ewentualnie do babci tam się udawałem, na Staszica. Tam niedaleko był sklep taki jakiś z wędlinami, nie z wędlinami, a na Chopina w lewo to był tak zwany syndykat.

Narzędzia i maszyny rolnicze, inne i tak dalej, a za tym budynkiem to potem były jeszcze magazyny tego syndykatu rolniczego, tam przyjeżdżali, kupowali rozmaite rzeczy to też tam chodziłem. Od czasu do czasu chodziłem też do parku, a najchętniej to na Staszica 6 do kumpli. Tam żeśmy wojny prowadzili rozmaite, z ulicą Szewską, nie Szewską, tam na szable drewniane i inne tam, na łuki.

Jak mieszkaliśmy na Krakowskim, a ojciec miał nieraz służbę tam na Fabrycznej, to trzeba było mu coś tam do żarcia podrzucić, nie? To potem jak ja mu tam podrzuciłem, to z powrotem jak jakiś tam samochód jechał wojskowy albo motocykl z koszem to mówił: „Zabierz chłopaka do miasta” to mnie podrzucił. Siadałem do kosza, bo na tylnym siedzeniu to bym się zgubił.

(2)

Data i miejsce nagrania 2012-07-24, Warszawa

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Anna Stelmach

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przyglądaliśmy się sobie wzajemnie albo umawialiśmy się pod naszym wspaniałym Baobabem na Placu Litewskim. Data i miejsce nagrania

Od razu jak się wyszło z Bramy Krakowskiej, tylko ulica Krakowskie z lewej strony, to tam była cukiernia, tam były najlepsze ciasta.. Ja pamiętam, że jak się mój braciszek urodził,

Słowa kluczowe Puławy, okres powojenny, ulica Kochanowskiego, profesor Lisowski, szachy.. Mieszkanie przy ulicy Kochanowskiego

Mówiłam: „Przyjeździe, zobaczcie do pasieki” Był moment, gdy mówili, że telefony komórkowe szkodzą i pszczoły się nie orientują.. Mówiłam: „Słuchajcie, nie

Kazik w pewnym momencie dostał propozycję przeniesienia się do Teatru Współczesnego we Wrocławiu i przeniósł się zabierając kilku aktorów, kilka osób, i pań i

No to ja wtedy miałem powiedzmy sobie znowu walić w te drzwi, czy tam Zdzisiek siedział, no to wtedy on tak krzyczy łapanka coś tego owego, i szum się robi, uciekają wszyscy, no..

Getto się zaczynało od Bramy Grodzkiej, nawet już wcześniej, bo to przejście było przed Bramą Grodzką, przed farą jeszcze to było zagrodzone zdaje się to przejście aż

W sklepie można było na przykład kupić tak, jak teraz garmażeria jest, więc na przykład ryby w galarecie, jakieś takie dania wykwintne, które czasem trzeba było do domu