• Nie Znaleziono Wyników

W czasie okupacji bieda była straszna - Jacek Abramowicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "W czasie okupacji bieda była straszna - Jacek Abramowicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

JACEK ABRAMOWICZ

ur. 1934; Milejów

Miejsce i czas wydarzeń Milejów, II wojna światowa

Słowa kluczowe Milejów, II wojna światowa, okupacja niemiecka

W czasie okupacji bieda była straszna

[Po ojca ucieczce], wiadomo, już się skończyło jego urzędowanie w gminie. W związku z tym mieszkanie, które zajmowaliśmy, nie było dla nas. Dlatego mama spakowała wszystkie rzeczy i zabrała nas do Milejowa. Jeszcze przed wojną dziadek dał tam mojemu ojcu działkę budowlaną. Tak że mieliśmy piętrowy dom wybudowany z białego kamienia z cegłą, który stoi do dzisiaj. Tam żeśmy pojechali. Mama oczywiście w jakiś sposób szybko nawiązała kontakt z ojcem. U nas się spotykali nawet partyzanci, mimo że wójt czy sekretarz gminy był folksdojczem. Nazywał się Antonowicz. Zarekwirował nam jeden pokój (ponieważ mieliśmy ładny dom) i wsadził swoich rodziców. Tak że mieliśmy spółdzielnię ucho przez ścianę. Cały czas trzeba było bardzo uważać. Później partyzanci odczytali mu wyrok śmierci i zastrzelili go na szosie między Milejowem a Łęczną. Wykonali na nim wyrok śmierci.

Kiedy pod koniec wojny przenieśliśmy się z mamą do Milejowa, to Niemcy przerobili niektóre działy tamtejszej cukrowni na wytwórnię marmolady (na front). I w Milejowie produkowali marmoladę. Później, jak już uciekali, to pod budynek biurowy i pod inne budynki podłożyli ładunki wybuchowe. Od naszego domu do zakładów w prostej linii było około dwustu metrów. Pamiętam, że brama wjazdowa na naszą posesję była drewniana. My staliśmy wtedy w ogrodzie. Przyglądaliśmy się, co to będzie. Bo już mówili, że tam zdaję się będą wysadzać. Jak wysadzili, to kawał żelastwa stuknął w bramę zaraz koło mnie. Przeleciał dwieście metrów i złamał deskę. Po tylu metrach już nie miał takiej siły. Jakby walnął w głowę, to do widzenia. Tak że miałem trochę przeżyć.

W czasie okupacji bieda była straszna. Mama umiała robić zastrzyki i miała do tego sprzęt. Jak ktoś chorował, to do niego chodziła. Kiedyś przy jakichś przeziębieniach najbardziej popularne szczepionki to były Panodina i Aspiryna. Nic więcej. Nie było żadnych leków. Nawet o herbacie nie było mowy. Mama w ogródku siała marchewkę.

Później ją strugała i suszyła. I zamiast herbaty zaparzało się marchew. Miała nijaki smak. Trochę słodkawy.

(2)

Z cukrem też było niedobrze. Podczas sezonu dostaw buraków do cukrowni wychodziłem na ulicę. I jak spadały buraki (bo czasem kierowca zakręcał furmanką szybciej), [to je zbierałem]. A czasem i ukradłem. Przynosiło się trochę buraków do domu i mama gotowała je na gęsty i bardzo słodki syrop. Używaliśmy go zamiast cukru.

Z ubraniami było fatalnie, z butami również. W czasie okupacji odmroziłem sobie palce u nóg. Nie wiedzieliśmy, jak i czy się da to w ogóle wyleczyć. Dobrze, że odmrożenie nie było bardzo silne. Należało zwilżać nogę moczem. I wyleczyłem.

Data i miejsce nagrania 2013-11-07, Lublin

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Redakcja Maria Buczkowska

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tam skończył edukację podstawową – Milejowie znajdowała się szkoła podstawowa.. Potem dostał się

Potem zdałem egzamin przed komisją złożoną z profesorów Akademii Muzycznej w Ministerstwie Kultury i Sztuki.. Otrzymałem uprawnienia muzyka solisty

To były takie czasy, że grało się popularne melodie, głównie zagraniczne.. Bo nastawiliśmy się głównie na muzykę dixielandową,

[Paweł Dullas] bardzo dobrze grał na klarnecie, saksofonie, ale też na kontrabasie.. Był muzykiem ze Śląska,

Pierwszy program kabaretu Kant był trochę składankowy.. Pierwszy program zrobiliśmy taki, że pozbierałem różne teksty (on miał tytuł, ale już w tej chwili nie pamiętam

Jak mieszkaliśmy na tych Żulinkach, to babcia zawsze trzymała też świniaka, i kury miała, i kaczki miała, i króliki miała, bo w czasie okupacji to na kartki tego mięsa było

Dlatego że rodzice przyjechali odwiedzić mojego stryja, który w Cukrowni Lublin był buchalterem, jak to się kiedyś mówiło.. Nie głównym księgowym,

Jeśli chodzi o choreografów (szumnie to się nazywa, bo właściwie w kabarecie była nie tyle choreografa, ile ruch sceniczny), to Tytus Wilski bardzo lubił nazwiska..