--- --- i V , J O U ± J i C .J -
był do Gdyni polski statek „N a rw ik “.
Zaledwie się on ukazał zza helskie
go cypla obserwator na wieżyczce ka
pitanatu portu wypatrzył go przez swą ogromną kilkunastokrotną lornetę (zdj.
1) Jakkolwiek identyczne z „N arw ikiem “ sylwetki m ają jeszcze inne jednostki na- szej floty handlowej — obserwator wie- dział już, że to musi być właśnie „Nar
w ik : statek ten zapowiedział swoje przy
bycie drogą radiową. Niezwłocznie zatem poprzez kabel telefonu powędrował mel
dunek do dyżurnego oficera portu:
s/s „N a rw ik “ na horyzoncie!
W porcie i mieście rozdzwoniły się- te
lefony. Powiadomiony przez kapitanat makler zawiadomił z kolei o przybyciu statku inne zainteresowane czynniki, m. in.
Jrząd Celny i przedsiębiorstwo przeładun
kowe (zdj. 2). N im „N a rw ik “ przepłynął owe ostatnie 12 m il dzielących go od gdyńskiej redy — w porcie wszystko ju ż było gotowe na jego przyjęcie. Nie zdą
żył nawet zastopować na redzie, stanąć na kotwicy i wywiesić żółto-niebieskiej Hagi „G“ — wzywającej pilota. Pilot pły
nął mu już na spotkanie (zdj. 3) a w ślad za zgrabnym kutrem pilotowym podążał przysadzisty, dymiący zawzięcie holownik
■ Tytan“.
Pilot po sztormtrapie wspiął się zręcz
nie na pokład przybywającego statku, na
„Tytana“ podano z dziobu „N arw ika“ — gruby, stalowy hol. Powoli, ostrożnie ru szono w stronę wejścia do portu: najpierw maleńki „Tytan“ pracujący całą mocą swoich ośmiuset koni mechanicznych, za nim majestatycznie, na wyprężonym jak struna holu —• długi, załadowany po krań ce możliwości „N arw ik“ (zdj. 4 oraz okładka!).
Na nabrzeżu oczekiwała już na statek gromadka zainteresowanych osób: bos
man portowy, cumownicy, makler, celnicy, przedstawiciel Portowego Urzędu Zdro
wia i grupka członków rodzin załogi. Zza krawędzi magazynu wyłonił się najpierw
„Tytan“, za nim oczekiwany przybysz.
Jeszcze chwila i szary kadłub „N arw ika“
znalazł się tuż przy nabrzeżu. „Tytan“ od
dał hol. Śmignęła z dziobu frachtowca rzutka. Schwycili ją w lot cumownicy i wybierając pośpiesznie wyciągnęli na brzeg umocowaną do jej końca cumę (zdj. 5). N im cuma spoczęła na polerze, juz z rufy poleciała następna rzutka. Po chwili i rufowa cuma była na brzegu. Te
raz skracając ostrożnie cumy na windach
„N arw ik“ począł się przysuwać do na
brzeża. Rzucono trap. Na pokład wkroczy
li przedstawiciele władz oraz m akler — by przeprowadzić odprawę statku. Rejs skończony.
A gdy w parę godzin później do tegoż nabrzeża holowniki podprowadzały inny w ielki statek — wyładunek był już w peł
nym toku a szare burty „N arw ika“ ster
czały wysoko, wysoko w niebo: ubyło'm u ładnych parę tysięcy ton ciężaru (zdj. 6)
Jotem
W ykonamy do dnia 1 maja br. zaplanowane na dzień 1 czerwca br. wodowanie trzech drobnicowców. Od
damy do eksploatacji do dnia 1 maja br., to znaczy o miesiąc przed terminem, rudowęglowiec „1-szy M aja“ i w tym samym dniu tj. o dwa miesiące przed terminem — dro
bnicowiec „O liw a“ (pracow nicy Stoczni Gdańskiej).
„Utrzymam y maszyny napędowe w takim stanie by przepłynąć 170 000 m il morskich bez kapitalnego remontu, wykonując maksimum napraw we własnym zakresie“ (zało
ga m otorow ca pasażerskiego „B a to ry “ ).
„Wykonamy plan po
łowów za pierwsze półro
cze br. do dnia 1 maja br.
czyli 60 dni przed term i
nem“ (rybacy m orscy w y brzeża wschodniego).
„Wykonamy harmono
gramy pracy dla przeła
dunku systemem potoko
wym, wprowadzimy w re
jonach drobnicy i towa
rów masowych przeładunek systemem potokowym i spopularyzujemy go wśród załogi“ (pracow nicy służby eksploatacyjnej Zarządu P o rtu Gdańsk/Gdynia).
„Oczyścimy zenzy, na
prawimy sterociąg, zakon
serwujemy liny sterowe, wyremontujemy pompy ra townicze i pożarowe, dyna- momaszynę oraz windę ko
twiczną“ (załoga h o lo w n ik a
„C y k lo p “ ). '
„Wykończymy kadłub drobnicowca „W rocław“ na osiemnaście dni przed ter
minem tj. do 1 m aja br.“
(n ite rzy, spawacze i usz
czelniacze Stoczni G dyń- skiej).
„Wykonamy w k w ie t
niu plan połowów w 142%
i wzmożemy w ysiłki dla podniesienia jakości ryby“
(załoga tra u le ra „N e p tu -
n ia “ ). ; s
„Wykonamy 11 włoków
dorszowych z części uzna- ,
nych poprzednio za nie nadające się do użytku (p ra co w n i
cy zakładów sieciarskich przedsiębiorstw a „D a lm o r“ ).
„Zobowiązujemy się do przedterminowego przeprowa
dzenia generalnego remontu dźwigu N r 9 w przeciągu 5 ty godni zamiast przewidzianych 8 tygodni“ (Brygada Szulca,
I rb a n ia ka i S tefaniaka). .
Jak Polska długa i szeroka — płynie przez nią ozywczy strumień entuzjazmu do pracy. Wszystkie^ dzienniki ogłasza
ją zobowiązauia świata pracy. To co napisaliśmy na począt
ku _ to tylko drobniutki wycinek tego, co się dzieje we wszystkich zakładach pracy.
Co to znaczy? — zapytacie.
Znaczy to, że żyjemy pod znakiem przygotowań do uro
czystości
1-majowego Święta Pracy, którego obchód będzie m iał w tym roku jeszcze bardziej imponujący i powszech
niejszy charakter niż w latach ubiegłych. W dniu tym bo
wiem masy pracujące całego świata manifestować będą swą niezłomną wolę utrzym ania pokoju.
Cały naród polski idąc za przykładem klasy robotniczej, której patriotyzm proletariacki przejawia się ostatnio w sze
regu długofalowych dodatkowych zobowiązań produkcyj
nych, święci dzień ten zwiększonym wysiłkiem pracy, w zra
stającymi ilościowo i jakościowo rezultatami w realizacji planu gospodarczego, w budownictwie fundamentów socja
lizmu w Polsce Ludowej. Dzieje się to w pełnym zrozumie
niu istoty w alki o pokój, która w naszym K raju przejawia się najdobitniej w podnoszeniu naszej pozycji gospodarczej przez socjalistyczne współzawodnictwo pracy, przez udział w walce ze szkodnictwem, wrogą propagandą i sabotażem, przez wzmożoną czujność rewolucyjną. . ,
Front w alki o pokój nie biegnie wzdluz granic państwo
wych, me ustalają go kor
dony graniczne, ani policja francuska Mocha czy wło
ska Scelby. Front w a lk i o pokój biegnie wszędzie tam, gdzie cele podżega
czy wojennych godzą bez
pośrednio w interesy mas pracujących, w interesy narodow. Dlatego też p ier
wszą linią frontu w tej walce są zarówno nabrze
ża portów francuskich, w których robotnicy odma
w iają wyładunku broni a- merykańskiej, ja k i zaczer
wienione robotniczą krw ią ulice miast włoskich. Ale walczące na całym świecie rzesze ludzi pracy muszą posiadać trw ałą ostoję dla realizowania tej w alki. O - stoją taką są przede wszy
stkim kraje demokracji lu dowej z potężnym Zw iąz
kiem Radzieckim na czele.
Obserwując bankruc
two „Planu Marshalla“, krach polityki dolarowej na Dalekim Wschodzie, a- wanturnictwo gospodarki amerykańskiej i rozkład re akcyjnych agentur impe
rializm u — w rodzaju k li
k i Tito-Rankowicza — nie lekceważąc nawet tych sił, którym i jeszcze dysponuje obóz podżegaczy wojennych
— jakże potężnie wygląda rosnący stale obóz pokoju i postępu. Zestawienie tych dwóch obozów przypomnieć nam musi marksistowskie porównanie rośliny gnijącej i rośliny, która kw itnie i rozwija się.
Historia nie zna tak masowego ruchu, który by ponad granicami, morzami 1 kontynentami łączył ludzi w jeden potężny obóz w walce o wspólny cel. 700 milionów ludzi w Zw iązku Radzieckim i krajach demokracji ludowej, setki milionów w państwach kapitalistycznych i setki milionów w krajach kolonialnych — walczy o pokój.
Zbliża się 1 m aja — dzień międzynarodowej solidarności klasy robotniczej, międzynarodowej solidarności mas pracu
jących.
Na Wybrzeżu w dniu tym, prócz zrealizowania wielu innych zobowiązań, oddany będzie do służby, zbudowany w Polsce, na naszych stoczniach, rudowęglowiec o symbolicz
nej nazwie — „1-szy M aja“.
W dniu tym manifestować będą pod sztandarami Z M P - owskimi kadry naszej młodzieży, która w swej codziennej pracy i nauce realizuje hasło postawione je j na Kongresie Budapeszteńskim — Ż Ą D A M Y POKOJU! W A L C Z Y M Y O POKOJ! O B R O N IM Y POKOJ!
R u d o w ę g lo w ie c o sym b o lic zn e j n a z w ie „1-s zy M a ja spuszczony u ro czy ś
cie na w o d ę w ram ach zeszłorocznego Ś w ię ta L u d zi P ra c y — w y p ły n ie V p rze d te rm in o w o w dniu 1 m a ja b ie żą c e g o ro k u w s w ó j ,,d z ie w ic z y rejs.
K p i w m z i
PIONIERZY POSTĘPU W GOSPODARCE MORSKIEJ
W Polsce Ludowej, w Polsce dążącej do socjalizmu — ro
botnik, chłop 1 inteligent pracujący stali się współwła
ścicielami i wspólrządcami całego kraju. Świadomość, że m a tu je m y dla siebie, dla naszych dzieci — a nie na kap itali
stów i wyzyskiwaczy — poprzez współzawodnictwo, akcję oszczędzania i racjonalizatorstwo — w yzw oliła przeogromne siły drzemiące w masach pracujących. D zięki nim wykonaliś
my z nadwyżką Plan Trzyletni. Dzięki nim wykonujemy z suk
cesami Plan Sześcioletni — budując jasną przyszłość naszej Ojczyzny.
Jednym z zasadniczych warunków wykonania ambitnych zamierzeń Planu Sześcioletniego jest zwiększenie wydajności pracy. Lecz nie chodzi o to by zwiększenie wydajności pracy osiągnąć wyłącznie przez wzmożony wysiłek fizyczny — nie, nastąpić ono musi przede wszystkim poprzez usprawnienia tech
niczne i organizacyjne, poprzez oszczędność czasu i pieniędzy, poprzez racjonalizatorstwo i wynalazczość.
Zadania jakie Plan Sześcioletni postawił przed gospodar
ką morską są niezwykle wielkie i trudne. Aby je wykonać pracownicy Wybrzeża zmobilizowali wszystkie siły swych rąk i umysłów. Obok zataczającego coraz szersze kręgi współza
wodnictwa rozwinął się wspaniale ruch racjonalizatorski. Z
miesiąca na miesiąc zwiększa się ilość wynalazków i uspraw
nień. W styczniu bieżącego roku sami tylko robotnicy portowi zgłosili 24 usprawnienia, w lutym — 54, w marcu — 74. Uspra
wnienia te oraz kilkaset zrealizowanych już usprawnień zgło
szonych w latach ubiegłych — przyczyniają się w walny spo
sób do zwiększenia przepustowości portów, skrócenia czasu przeładunku, oszczędzenia pracy fizycznej robotników oraz oszczędzenia dziesiątków milionów złotych. Np. pomysł racjo
nalizatorski Stanisława B Ł O C H O W IA K A , polegający na za
stosowaniu fartucha blaszanego na końcu „teleskopu“ taśmow- ca przynosi portom 2,5 miliona złotych oszczędności rocznie.
Przeszło milion złotych rocznie oszczędzają porty przez zasto
sowanie pomysłu Józefa GÓ RSK IEG O , polegającego na zain
stalowaniu na taśmowcu wału bezsprzęglowego.
Poniżej przedstawiamy Wam, Czytelnicy, kilkunastu spo
śród w ielkiej rzeszy racjonalizatorów i wynalazców porto
wych. Ich pomysły nie są ani gorsze ani lepsze od innych nie wymienionych tu z braku miejsca. Są one jedynie symbolem tej w ielkiej prawdy, że w wielkich masach robotniczych drze
mią nieograniczone zdolności i talenty — — przebogate siły tw ór
cze, które wyzwolić całkowicie jest zdolny jedynie tylko SO
C J A L IZ M .
K O N S T A N T Y N O S Z K A u s p ra w n i] W O J C IE C H O F IA R A w y m y ś lił p rz y - zn ac zn ie r y n n y try m e rs k ie w y n a le - rz ą d s a m o try m u ją c y do to w a ró w syp- słone n ie ta k daw n o p rzez p r a c o w n i' k ic h . M a on z a s tą p ić c ię ż k ą pracę
k 6 w p o rtu G d a ń s k /G d y n ia . try m e ró w
S T A N I S Ł A W B Ł O C H O W IA K o praco
w a ł ru ch o m e p rz e d łu ż e n ie do ,, te le s k o p u " taśm ow ca w ę g lo w e g o , przez
co zn acznie u s p ra w n ił z a ła d u n e k .
M A R IA N J A W O R E K — „ E d is o n ” ze
sp o łu p o rto w eg o G d a ń s k /G d y n ia — je s t au to re m szeregu is to tn y c h u lep
szeń z d z ie d z in y e le k tro te c h n ik i.
J O Z E F Z B O R A Ł A o p ra c o w a ł p ro sty i w y d a jn y p r z y r z ą d do c ię c ia o raz w y g in a n ia seg m e n tó w do n a s ta w n i
d źw ig o w y c h .
J A N P O N C Z E K je s t a u tó r e iń ' p r o je k tu ..te le s k o p u ” t j. r u r y p r z e d łu ż a ją c e j r y n n ę p ły w a ją c e j s ta c ji w ę g lo w e j i u s p ra w n ia ją c e j za ła d u n e k b u n kru .
T A D E U S Z M A K O S s k o n s tru o w a ł n ie z w y k le proste u rz ą d z e n ie u m o ż liw ia ją c e c e n tro w a n ie d u ży ch w a łó w na
n o rm a ln e j o b ra b ia rc e .
J O Z E F G Ó R S K I, ' p raco w n ik- zespołu p o rto w e g o G d a ń s k /G d y n ia , o p rac o w a ł p r o je k t w a łu bezs p rzęg ło w eg o
do n ap ęd u taśm ow ego-
S T A N I S Ł A W S U W A L S K I sko nstru o
w a ł p ra k ty c z n ą , s p e c ja ln ie w zm o c
nio n ą la m p ę do o ś w ie tla n ia m a g a zy nó w p o rto w y c h i ram p.
F R A N C IS Z E K K A W K A z Z a rząd u P ortu G d a ń s k /G d y n ia s k o n stru o w ał p ra k ty c z n y i ta n i w ó z e k do p rze w o
ż e n ia szkła e k s p o rto w eg o .
F R A N C IS Z E K W R O N A , p ra c o w n ik W a r s z ta tó w O k r ę to w y c h G A L , o p ra c o w a ł p rz y rz ą d do au tom atyczne go
c e n tro w a n ia ru r.
A L B E R T P U K o p ra c o w a ł p r o je k t z a s o b n ika do ła d o w a n ia to w a ró w syp
k ic h na k r y t e w a g o n y . Z as o b n ik ten zd a ł ju ż egzam in p r a k ty c z n y .
F R A N C IS Z E K K U P E R , p ra c o w n ik u- m y s ło w y Z a rz ą d u P ortu G d a ń s k /G d y n ia, je s t autorem całeg o szeregu
dro b n ych u s p ra w n ie ń .
T E O F IL M A T E R N IC K I z W a rs z ta tó w O k r ę to w y c h G A L — pom im o m ło d e go w ie k u — je s t au to rem k ilk u u le p
szeń p rzy o b ra b ia rk a c h .
A L F O N S K O T O W S K I je s t w s p ó łw y n a - la zc ą k lo c k ó w z a p a d k o w y c h do pod- c ią g a r k i w a g o n ó w p rzy taśm ow cu
s ta lo w y m .
R O M A N O B IE D Z lN S K I je s t au to re m p ro je k tu p rz y rz ą d u do s z lifo w a n ia c y lin d ró w s iln ik o w y c h . P o m ysł ten zn a jd zie zastoso w anie w c a ły m k r a ju .
W p o c zą tk a c h k w ie tn ia na P o lite c h n ic e G d a ń s k ie j w obecności M in . 2 e g lu g i A . R a p ackieg o , o d b y ła się p ie rw s za n a rad a n a u k o w c ó w z r a c jo n a li
z a to ra m i i w y n a la z c a m i p o rto w y m i. Z a d an ie m n a ra d y b y ło u z y s k a n ie p o p a rc ia n a u k o w c ó w d la p ra k ty c z n e j in ic ja t y w y ro b o tn ic z e j, co zo stało w c a łe j ro z c ią g ło ś c i o s ią g n ię te . W s p ó łp ra c a n a u k o w c ó w z ra c jo n a liz a to ra m i p r z e ja w ia ć się b ę d zie w w s p ó ln y m o c e n ia n iu n a u k o w e j p rzy d a tn o ś c i p o m y s łó w ; w u d o stę p n ie n iu d la prac b ad aw czy ch p ra c o w n i i la b o r a to r ió w P o lite c h n ik i; w w y k o rz y s ta n iu d o ś w ia d c ze ń i p o m y s łó w r o b o tn ik ó w do ć w ic z e ń i prac d y p lo m o w y c h s tu d e n tó w ; w p o w ią z a n iu p ra c y n a u k o w e j o d p o w ie d n ic h k a te d r P o lite c h n ik i z p ra k ty c z n y m i p o trze b a m i p o r tó w ; w opiece p ro fe s o ró w nad k lu b a m i r a c jo n a liz a to rs k im i; w u d o stę p n ien iu ro b o tn ik o m i k ie ro w n ic tw u p o rtó w zd o b yczy now oczes nej te c h n ik i d la p ra k ty c zn e g o ich zastoso w ania.
fo t. W A F — U k le je w s k i
ROBOTNICY I UCZENI WSPÓLNIE USPRAWNIĄ PRACE PORTÓW
fo t. C. Iz d e b s k '
m
ie wiem, drogi Czytelniku, skąd po-
\ ; chodzisz, ja k się nazywasz i w ja - kiej części kraju mieszkasz. Jest to - zresztą w tej chwili rzeczą zupełnie obojętną. Gdziekolwiek bowiem byś nie mieszkał z pewnością nie uszły T w e j uw a
gi wspaniałe osiągnięcia, których świad
kiem bez wątpienia sam byłeś w ciągu ostatnich pięciu łat.
K ra j nasz, nad którym przeszedł z nie
znaną dotąd w historii siłą, orkan wojny, był zniszczony w jednakowym stopniu na całej swej przestrzeni. Również i nasze Wybrzeże, nasze porty nie uchroniły się przed niszczycielskimi skutkami wojny, która poczyniła tu tak straszliwe spusto
szenia, iż zdawałoby się, że żadna siła nie zdoła w tę martwotę tchnąć nowego ży
cia. Z pewnością wielu z Was oglądało na zdjęciach widoki owych zniszczeń w na
szych portach i zapewne niejeden z Was zapytywał sam siebie: kiedyż nasze porty ożyją? Jakże często pytanie to zostawało wówczas bez odpowiedzi.
W istocie trudno było znaleźć wówczas właściwą odpowiedź na owo, tak bolesne pytanie. Na szczęście jednak nie byliśmy wówczas sami. Mieliśmy przyjaciół, któ
rzy przybyli nam z braterską, prawdziwą pomocą, których przyjazna dłoń pomogła nam w odbudowie nowego życia na zglisz
czach i ruinach.
Dwudziestego pierwszego kwietnia mńr- ja właśnie pięć lat od chwili, gdy między Związkiem Radzieckim i Polską podpisa
ny został układ o przyjaźni i wzajemnej pomocy. Na konkretne owoce tego układu nie potrzebowaliśmy długo czekać. Już wkrótce po podpisaniu umowy, tu na W y brzeżu mieliśmy bardzo liczne dowo
dy przyjaźni i bezinteresownej pomocy.
W ślad za radzieckimi oddziałami, które pod dowództwem Marszałka Rokossow
skiego wyzw oliły nasze Wybrzeże, weszły do naszych portów pierwsze jednostki flo ty wojennej ZSRR rozpoczynając niebez
pieczną i żmudną pracę przy rozminowy- waniu wód przybrzeżnych.
Dzięki tej mozolnej, w ytrw ałej i od
powiedzialnej pracy, porty nasze już w parę miesięcy po wyzwoleniu zostały roz
minowane. Było to jedno z najpoważniej
szych w tym okresie zadań, którego wo
bec braku sprzętu i odpowiednio wyszko
lonych ludzi — nie zdołalibyśmy wykonać bez pomocy radzieckich przyjaciół.
Obok min, groźnym niebezpieczeństwem dla żeglugi były również liczne w raki h it
lerowskich statków i okrętów, którymi usiane było dno morskie w pobliżu na
szych wybrzeży. A by je wydobyć lub od
sunąć znowuż potrzebowaliśmy wyszkolo
nych fachowców i odpowiedniego sprzętu.
I tym razem przyjaciel nie zawiódł. W kró t
ce też na Wybrzeże przybyły ekipy n ur
ków radzieckich, którzy tak często z nara
żeniem własnego życia odbywali niebez
pieczne podwodne wędrówki, oznaczając miejsca przebywania wraków i przygoto
wując je do wydobycia. Prace te przyno
siły podwójną korzyść: oczyszczano bo
wiem baseny portowe i szlaki żeglugowe, a jednocześnie wydobyte jednostki, pod
dane następnie remontowi wzbogacały nasz tabor pływający i wyposażenie por
tu. Przy boku radzieckich specjalistów do pracy stanęły pierwsze polskie ekipy, któ
re wykształciły swe kadry dzięki radziec
kim instruktorom.
W ytrw ała praca przyniosła wspaniałe owoce: w krótkim czasie po wyzwoleniu, do portów naszych poczęły przybywać pierwsze statki. Odtąd życie na Wybrzeż«
P rz e jm o w a n ie przez p o ls k ą k o m is ję o d b io rc zą od p rz e d s ta w ic ie li ZS R R — je d n e j z d z ie w ię tn a s tu h an d lo w ych je d n o s te k m orskich p rz e k a za n y c h n am p rze z Z w ią z e k R a d zie c k i. U g ó ry : m /s ,,W a r y ń s k i" — je d e n
z p rz e k a za n y c h nam przez ZSRR s ta tk ó w h a n d lo w y c h . fot. K . K o m o ro w s k i
R a d zie cki in s t r u k t o r d e m o n s tr u je p o ls k im m a ry n a rz o m d z ia ła n ie p r z y rz ą d u c e lo w n ic z e g o na je d n y m z o k r ę t ó w p rz e k a z a n y c h p rz e z ZSRR — P o ls k ie j M a r y n a r c e W o je n n e j.
f o t. W A F — U k le je w s k )
poczęło tętnić żywszym rytmem twórczej pracy.
W okresie tym powstawała również od
rodzona M arynarka Wojenna. I tu także natknęliśmy się na trudności, których nie pokonalibyśmy, gdyby nie pomoc Związku Radzieckiego. Nie mieliśmy okrętów, nie mieliśmy instruktorów, brak było wszel
kiego podstawowego sprzętu. I w tych chwilach największych trudności znowu otrzymaliśmy dowody prawdziwej, brater
skiej i bezinteresownej przyjaźni. D ekre
tem Najwyższej Rady ZSRR przekazane zostały nam okręty, które stały się zaląż
kiem naszej floty wojennej. Oficerowie radzieccy wystąpili w roli wykładowców i instruktorów, zapoznając naszych m ary
narzy z przekazanym sprzętem.
Szybki rozwój^ naszego życia gospodar
czego na Wybrzeżu i w c.*?ym kraju zale
żał w tym okresie w dużym stopniu od rozbudowy naszej floty handlowej. W sto
sunku do szerokiego wybrzeża wraz z licz
nymi portami, jakie odzyskaliśmy po w o j
nie, nasza flota przedwojenna nie mogła
by spełnić rozległych, stojących przed nią zadań. Kiedy czas naglił, kiedy z dnia na dzień wyrastały wciąż nowe potrzeby, nie mogliśmy czekać aż nasz przemysł stocz
niowy (który także w tym czasie znajdo
wał się dopiero w stadium organizacji) za
opatrzy naszą flotę handlową w nowe jed
nostki. W tej sytuacji potrzebna była szyb -' ka i konkretna pomoc z zewnątrz. Z w ią
zek Radziecki doskonale rozumiał nasze trudności i nie zwlekał z pomocą. Wkrótce też otrzymaliśmy od ZSRR szereg wartoś
ciowych statków. B yły to : — „W aryński“
— „Pułaski“ — „Kołobrzeg“ — „Kutno"
— „Opole“ — „Olsztyn“ — „Kolno" —
„Karpaty“ — „Kościuszko“ — „Beniow
ski" i wiele innych.
Nowe statki z biało-czerwoną banderą Polskiej M arynarki Handlowej wypłynęły na dalekie szlaki żeglugowe, rozwijając nasz handel zamorski i przyczyniając się tym samym do rozwoju życia gospodar
czego całego kraju.
Tych parę przytoczonych wyżej dowo
dów przyjaźni i pomocy ja k ie j udzieli!
nam ZSRR w okresie dla nas n ajtrudniej
szym, bo w latach odradzającego się ży
cia jest wymownym przykładem brater
skiego współżycia narodów Związku R a
dzieckiego i Polski. U kład o przyjaźni i wzajemnej pomocy stał się podstawowym i zasadniczym czynnikiem w budowie na
szej nowej, szczęśliwszej rzeczywistości.
I jeśli dziś, po pięciu latach od dnia podpisania znamiennego układu podziwiasz Drogi Czytelniku wspaniale osiągnięcia Polski Ludowej na każdym odcinku nasze
go życia, to nie wolno Ci zapominać, że
fundamentem tych osiągnięć była właśnie pomoc radzieckich przyjaciół. A kiedy będąc w porcie, podziwiać będziesz mo
zolną pracę dźwigów, kiedy do uszu Twych doleci przeciągły dźwięk syreny okrętowej, to pomyśl, że być może, iż ów statek wydobył radziecki nurek, że ów dźwig uruchomiła dłoń radzieckiego fa chowca i, że ów port, który przed paru la
ty był m artw ą pustynią — ożywiła przy
jaźń dwu narodów.
W Ł O D Z I M I E R Z S K I R I S
LIGA MORSKA i ZWIĄZEK ZACHODNI - ZJEDNOCZONE
L iga M orska i P o lski Z w iązek Zachodni od zarania swe
go istn ie n ia w Polsce L u d o w e j d zia ła ły na zbliżonych odcinkach pracy: P o lski Z w iązek Zachodni, pracujący na Ziem iach Zachodnich, N adm orskich i dla ty c h Z ie m w reszcie k ra ju , pracow ał także na rzecz polskiego morza.
L ig a Morska, rozw ijająca, działalność na W ybrzeżu i popu
la ryzu ją ca s p ra w y morza w całym, k ra ju , w spółdziałała w ro zw o ju i zagospodarowaniu Z ie m Z achodnich i N ad
m orskich, opierających się na północy o granicę m orską na B a łty k u . K ie ro w a ł n im i w sp ó ln y cel — zagospodarowanie i zaludnienie Z ie m Zachodnich i N adm orskich, k tó re na podstaw ie U m o w y Poczdam skiej, d zię ki zdecydowanemu stanow isku Z w ią z k u Radzieckiego, w ró c iły do P olski. K ie ro w a ła n im i chęć pracy dla k ra ju .odbudowanego na now ych społecznych zasadach, dla P o lski L u d o w e j.
Dziś, k ie d y przeszło m ilio n p o ls k ie j ludności ro b o tn i
czej znad O dry, Nysy Ł u ż y c k ie j i B a łty k u w łą czyło się w n u rt życia P o lski L u d o w e j, k ie d y zaludnienie i zagospoda
ro w a n ie Z iem O dzyskanych zostało zakończone, k ie d y Z ie m ie te zostały zespolone z M acierzą na zawsze, a spraw y morza polskiego sta ły się sp ra w a m i ż y w o tn y m i dla każdego n ie m a l obyw atela, spraw am i, z k tó ry m i nierozłącznie zw ią zany jest b y t naszego k ra ju , k ie d y sprawa g ra n icy P olski L u d o w e j jest spraw ą po ko ju, o k tó rą w alczą w szystkie de
m okratyczne i postępowe siły, gdy gw a ra n cją naszego bez
pieczeństwa od zachodu jest ró w n ie ż N iem iecka R epublika D em okratyczna, a przede w szystkim nasz ńiezawodny, po
tężny sprzym ierzeniec Z w iązek R adziecki — dziś ro la każ
dej z ty c h o rg a n iza cji w zakresie ich dotychczasowych za
dań skończyła się.
W d n iu 2 k w ie tn ia o d b ył się w Szczecinie w obecności około 1000 delegatów i gości — uroczysty zjazd połączenio
w y obydw óch organizacji.
W im ie n iu Rządu R. P. w y g ło s ił na zjeździę przem ó
w ie n ie M in is te r Żeglugi A dam Rapacki, precyzując zadania ja k ie rząd i społeczeństwo sta w ia ją nowej, zjednoczonej organizacji.
„O C ZEK U JEM Y — pow iedział m iędzy in n y m i M in is te r R apacki — ŻE N O W A ZJED N O C ZO NA O R G A N IZ A C JA P R ZY G O TU JE T A K B AR DZO I T A K L IC Z N IE P O T R Z E BNE K A D R Y D L A N ASZEJ G O S PO D A R K I M O RSK IEJ.
T O JEST N IE Ł A T W E I O D P O W IE D Z IA L N E Z A D A N IE . T R U D N E O R G A N IZ A C Y J N IE I O D P O W IE D Z IA L N E W YCH O W A W CZO .
N IE T R Z E B A N A M D Z IS IA J P O S Z U K IW A C Z Y P R Z Y GÓD. K O M U W S P A N IA Ł A H IS T O R Y C Z N A W A L K A R O B O T N IK A W G Ł Ę B I K R A JU , W K O P A L N I C ZY H U C IE W Y D A J E SIĘ SZA R A I N U D N A , T E N N IE B Ę D Z IE D O B R Y M M A R Y N A R Z E M P O L S K I LUD O W EJ. BO N A S T A T K U I N A N A B R ZE ŻU , W K O P A L N I C ZY W H U C IE , IS T O T A P R A C Y JEST T A S A M A I P IĘ K N IE J S Z E J B YC N IE M O ŻE: D Ź W IG A N IE N ASZEJ Z IE M I DO S O C JA L IZ M U — OBRO N A POKOJU N A S W IE C IE .
T A K IC H L U D Z I N A M P O TRZEBA , K T Ó R Z Y N IE Z A P O M N Ą O T Y M A N I N A C H W IL Ę N A W E T W N A J D A L S Z Y M Z A K Ą T K U Ś W IA T A . D L A T A K IC H T Y L K O G Ó R N IK , H U T N IK I S TO C Z N IO W IE C B UD UJE O K R Ę T Y W POLSCE.
T A K Ą N A M D A JC IE M Ł O D Z IE Ż — O B YW A TELE.
W C A Ł Y M K R A J U S TW Ó R ZC IE S ZE R O K IE I G Ł Ę B O K IE ZA P LEC ZE SPOŁECZNE M A R Y N A R Z O M , R O B O T N IK O M I P R A C O W N IK O M W Y B R ZEŻA , A B Y R O Z U M IA N O W K A Ż D Y M Z A K Ą T K U P O L S K I — SENS W A L K I I P R A C Y M Y R Y N A R Z A , STO CZN IO W CA , P O R TO W C A I R Y B A K A A O N I — ŻEB Y ZA W S ZE C Z U L I Z A SOBĄ M Y Ś L I I U C Z U C IA CAŁEGO K R A JU PRACUJĄCEGO.
N IE C H S E T K I T Y S IĘ C Y M Y Ś L Ą O M O R Z U I W Y
B R ZE ŻU T A K J A K T R Z E B A — JA K O O K U Ź N I D O B RO
B Y T U M A S PRA CU JĄC YCH , S IŁ Y I OBRONNO ŚCI P O L
S K I LUD O W EJ, W A ŻN E G O O G N IW A W W IE L K IM
FR O N C IE W W A LC E O POKOJ N A S W IECIE, O R O Z
K W IT GOSPO DARCZY I O S O C JA LIS TY C ZN Ą P R Z E B U
DOW Ę NASZEG O K R A J U “.
1 L t > A M I Ę T i \ . „ / ~ ____„ _ > . , il£ C O M A R Y N A R Z A