• Nie Znaleziono Wyników

Młody Żeglarz : miesięcznik P.O. "Służba Polsce", 1949.10 nr 10

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Młody Żeglarz : miesięcznik P.O. "Służba Polsce", 1949.10 nr 10"

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)

m k i

t m s i c c z m

t t

..

s ł u ż b

» P o u e i E *

Nr 10

CENA 30 ZŁ

(2)

W d n ia c h i i 2 p a ź d z ie r n ik a b r. o d b y ła się w w a r ­ s zaw ie K r a jo w a K o n fe r e n c ja M io d y c h P a tr io tó w . P r z y b y ła n a n ią m ło d z ie ż Z M P o w s k a , w o js k o w i 1 h a r c e r z e , m a r y n a r z e i g ó rn ic y , r e p re z e n ta n c i ca­

łe j p o ls k ie j m ło d z ie ż y ; z łą c z y ła ic h w s p ó ln a id e a

— w a lk a o p o k ó j.

D n ia 2 p a ź d z ie r n ik a - w p o tę ż n e j m a n ife s ta c ji w W a rs z a w ie w z ię ła u d z ia ł c a ła lu d n o ść s to lic y . M ło d z ie ż i d o ro ś li, r o b o tn ic y i in te lig e n c i o k a z a li w

te n sposób s w ą w o lę w a lk i o p o k ó j.

W w i e l k i m Z w ią z k u R a d z ie c k im i p a ń s tw a c h d e m o ­ k r a c j i lu d o w e j, w a lk a z w o je n n y m i z n is z c z e n ia ­ m i, o d b u d o w a ty s ię c y m ia s t i w s i, po d n o sze n ie ja k o ś c i i ilo ś c i p r o d u k c ji p r z e m y s ło w e j i r o ln ic z e j

to ta k ż e f r o n t w a lk i o p o k ó j.

L ę cz n a jp o tę ż n ie js z y m echem o d b iła się w ś w ię c ie o s ta tn ia f a ­ la p o k o jo w y c h m a n ife s ta c ji. J a k w ie lk i p ło m ie ń p rz e b ie g ła ona w d m u 2 p a ź d z ie rn ik a k u lę z ie m ­ ską. S e tk i m ilio n ó w lu d z i w s z y ­ s tk ic h ra s i k o lo r ó w s k ó ry , w s z y s tk ic h w y z n a ń i p rz e k o n a ń p o lity c z n y c h w d n iu t y m m a n i­

fe s to w a ły s o lid a rn ie sw ą w o lę w a lk i o p o k ó j.

W Z w ią z k u R a d z ie c k im i k r a ­ ja c h d e m o k ra c ji lu d o w e j, lu d z ie p ra c y u c z c ili M ię d z y n a ro d o w y Dzień W a lk i o P o k ó j w zm o żon ą pra cą n a d o d b u d o w ą w o je n n y c h zniszczeń. W h u ta c h , k o p a ln ia c h , fa b ry k a c h i p o rta c h , ro b o tn ic y w y k o n y w a li d o d a tk o w e z o b o w ią ­ za n ia p r o d u k c y jn e i p rz y s p ie s z a li w y k o n a n ie p la n ó w .

W o la ja k na jszyb szego u s u ­ n ię c ia ś la d ó w m in io n e j z a w ie ru ­ c h y w o je n n e j i je j s k u tk ó w b y ła m y ś lą p rz e w o d n ią .

N a ró d p o ls k i, na r ó w n i z in ­ n y m i m iłu ją c y m i p o k ó j n a ro d a ­ m i ś w ia ta , o d p o w ia d a m ą c ic ie lo m s ło w a m i w ie lk ie g o n a u c z y c ie la i w o d za m ię d z y n a ro d o w e g o ru c h u ro b o tn ic z e g o G e n e ra lis s im u s a S ta lin a :

„Nasza polityka zagraniczna iest jasna. Jest to polityka za­

chowania pokoju i wzmocnienia stosunków ze wszystkimi k ra ja ­ mi. M e mamy zamiaru zagrażać komukolwiek, ani — tym bar­

dziej napaść na kogokolwiek.

Jesteśmy za pokojem i bronimy sprawy pokoju. Ale nie boimy się gróźb i gotowi jesteśmy od­

powiedzieć ciosem na cios pod­

żegaczy wojennych".

OBRONIMY

P O K Ó J !

? b y t ż y w e są w p a m ię c i w ie ­ lu n a ro d ó w o k ro p n o ś c i n ie ­ d a w n e j w o jn y i z b y t w ie l­

k ie s iły społeczne, b ro n ią c e p o k o ju , ażeby podżegacze do n o ­ w e j w o jn y m o g li je p o k o n a ć i w e p c h n ą ć ś w ia t w n o w ą s tra s z ­ liw ą z a w ie ru c h ę .

K o n g re s w r o c ła w s k i w r o k u u b ie g ły m , a k o n g re s y p a r y s k i i p r a s k i w r o k u bieżą cym , s ta ły się po tężną m a n ife s ta c ją 600 m i- lio n ó w lu d z i na c a ły m św iecie, z d e c y d o w a n y c h b ro n ić p o k o ju p rz e d z a k u s a m i im p e ria liz m u . H a s ła „ N ig d y w ię c e j w o jn y " i

„ P o t r a f im y n a rz u c ić p o k ó j" b y ­ ły m y ś lą p rz e w o d n ią o b ra d , s ta ­ ły się m y ś lą p rz e w o d n ią k r a jo ­ w y c h k o n g re s ó w p o k o ju , ja k ie o d b y ły się ju ż w w ie lu p a ń ! stw a ch .

^ la c u w n ic y s p e c ja ln e j e k ip y p . p , K . c . I . p „ z a ­ t r u d n ie n i p r z y p o s z e rz a n iu zn iszc zo n eg o podczas w o jn y w e jś c ia do p o r tu g d y ń s k ie g o z a d o k u m e n to ­ w a li s w ą w o lę w a lk i o p o k ó j p r z e d te r m in o w y m w y k o n a n ie m p o w ie r z o n e j p r a c y , w c z y m szcze g ó ln ie

p r z o d o w a li n u r k o w ie .

D z ie s ią tk i n o w y c h m o s tó w , d o m ó w m ie s z k a ln y c h d la ś w ia ta p r a c y , k ilo m e t r y n o w y c h d ró g , w a g o n y k o le jo w e , lo k o m o ty w y i m a s z y n y to r ó w n ie ż w k ła d naszego ś w ia ta p r a c y w d z ie ło w a lk i o p o k ó j.

N a r o d y Z w ią z k u R a d z ie c k ie g o w a lc z ą o p o k ó j n a p o la c h po dczas ż n iw i z a s ie w ó w , w a lc z ą o p r o d u k ­ c ję w f a b r y k a c h , w p o rta c h i n a s ta tk a c h , z w i ę k ­ s zają c p r z e ła d u n k i i to n y p r z e w o ż o n y c h n a s ta t­

k a c h to w a r ó w . P r z o d u ją w t y m szcze g ó ln ie m a r y - n a r z e -k o m s o m o ic y .

2 N A O K ŁA D C E : S ik u la y żaglowiec radzieckiej Marynarki Wojennej.

(3)

y y « ii R O C Z N I C A

A B k M S WIELKICH DNI * XXXII

S ió dm ego lis to p a d a 19X7 r o ­ k u k r ą ż o w n ik „ A u r o r a “ o g n ie m s w y c h d z ia ł, s k ie ­ r o w a n y c h n a z n ie n a w id z o n ą re z y d e n c ję c a ró w — P a ła c Z im o w y , o b w ie ś c ił c a łe m u ś w ia tu p o c z ą te k n o w e j e ry w h is to r ii lu d z k o ś c i.

S iódm ego lis to p a d a 1917 r o ­ k u rozp oczę ła się W ie lk a R o ­ s y js k a R e w o lu c ja S o c ja lis ty ­ czna, p ie rw s z a w d z ie ja c h ś w ia ta , z w y c ię s k a re w o lu c ja p ro le ta ria c k a . W d n iu ty m p a r tia b o ls z e w ic k a , c z o ło w y o d d z ia ł m as p ra c u ją c y c h R o ­ s ji, p o p ro w a d z iła p o d w o dzą L e n in a i S ta lin a ro b o tn ik ó w i c h ło p ó w do w a lk i o o b a le ­

n ie w ła d z y k a p ita lis tó w i o b ­ s z a rn ik ó w . o d y k ta tu r ę p ro ­ le ta ria tu .

D z ię k i b o h a te rs tw u r o s y j­

s k ie j k la s y ro b o tn ic z e j w a l­

k a ta, z a k o ń c z y ła się z w y c ię ­ sko.

*

W re z u lta c ie z w y c ię s k ie g o za k o ń c z e n ia R e w o lu c ji, lu d y z a m ie s z k u ją c e o - g ro m n y obszar b. im p e r iu m ro s y js k ie g o , z b u d o w a ły p a ń ­ s tw o now ego ty p u , p a ń s tw o s o c ja lis ty c z n e z w ią z e k w o l­

n y c h i ró w n y c h sobie n a ro ­ d ó w — ZSRR.

O kre s od R e w o lu c ji do c h w ili obecnej, to n ie p rz e r­

w a n e pasm o w y t r w a łe j, n ie - z n a ją c e j prze szkód p ra c y i w a lk i lu d z i ra d z ie c k ic h .

Ic h u p ó r ora z m ą d re k ie ­ r o w n ic tw o P a r t ii i R ządu s p r a w iły , że w Z w ią z k u R a ­ d z ie c k im z b u d o w a n y zo sta ł s o c ja liz m , a ob ecnie n a ro d y Z S R R p rz e s z ły do b u d o w a n ia .

*

Z na czenie W ie lk ie j R e w o ­ lu c ji L is to p a d o w e j w y b ie ­ ga je d n a k d a le k o poza g ra n ic e K r a ju Rad. R e w o lu ­ c ja ta w s trz ą s n ę ła b o w ie m p o d s ta w a m i p a n o w a n ia m ię ­ d z y n a ro d o w e j b u r ż u a z ji i p o ­ k a z a ła lu d o m całego ś w ia ta dro gę do w o ln o ś c i społecznej

— do s o c ja liz m u .

D la nas — P o la k ó w — z na­

czenie R e w o lu c ji L is to p a d o ­ w e j je s t szczególnie doniosłe.

D z ię k i n ie j u z y s k a liś m y w 1918 r o k u p o d s ta w y n ie p o d ­ le głe go b y tu na rod ow e go , o k t ó r y m bez z ła m a n ia c a ra tu n ie m o g lib y ś m y n a w e t m a ­ rzyć.

29 s ie rp n ia 1918 ro k u , w u - ro c z y s ty m a k c ie p o d p is a n y m prze z L e n in a , zosta ło p o w ie ­ dzian e:

„Wszystkie traktaty i akty zawarte przez rząd byłego Im perium Rosyjskiego i mo­

narchii Austriacko - W ęgier­

skiej, dotyczące rozbioru P ol­

ski niniejszym zniesione zo­

stają raz na zawsze, jako

sprzeczne z zasadami samoo- kreślenia narodów i z rewo­

lucyjną świadomością p raw ­ ną narodu rosyjskiego, który uznał nienaruszalne prawo narodu polskiego do niepodle­

głości i jedności”.

N ie p o d le g ło ś ć u z y s k a n a w 1918 r o k u n ie b y ła je d n a k n ie p o d le g ło ś c ią lu d u p r a c u ją ­ cego naszego k r a ju . W ład zę b o w ie m p r z e c h w y c ili ob szar­

n ic y i k a p ita liś c i, k tó r z y w d w a d z ie ś c ia la t p ó ź n ie j, d z ię ­ k i s w e j a n ty lu d o w e j i z d ra ­ d z ie c k ie j p o lity c e o d d a li nasz k r a j n a p a s tw ę zbro dn iczeg o

P o n u re la ta o k u p a c ji — to c ię ż k i o kre s do św ia dcze ń i w a lk i naszego n a ro d u .

M a s y p ra c u ją c e P o ls k i w ie ­ r z y ły je d n a k w s iłę w ie lk ie g o Z w . R a d zie ckie g o i je go A r ­ m ii, z ro d z o n e j w o g n iu R e w o ­ lu c ji L is to p a d o w e j. I rz e c z y ­ w iś c ie d z ię k i h is to ry c z n y m z w y c ię s tw o m A r m ii R a d zie c­

k ie j n a d fa s z y z m e m P o ls k a po ra z d r u g i o d z y s k a ła w o l­

ność, t y m ra z e m ju ż p r a w d z i­

wą.

P a m ię ta m y s ło w a w ie lk ie g o S ta lin a , w y p o w ie d z ia n e p rz e ­ zeń do p rz e d s ta w ic ie li P o ls k i po je j w y z w o le n iu w c z e rw c u 1945 r.

S ta lin p o w ie d z ia ł w ó w czas:

„nie żądamy byście nam w ie­

rzy li na słowo. Nie możecie nikomu wierzyć na słowo.

Sądźcie i ustosunkujcie się do nas według naszych czynów, na zasadzie stosunku ja k i bę­

dziemy m ieli do narodu pol­

skiego".

S ło w a te b y ły w y p o w ie ­ dziane, po n ie z lic z o n y c h d o ­ w o d a ch p r z y ja ź n i i p o m o cy ja k ą Z S R R o k a z a ł Polsce.

Z a t y m i s ło w a m i S ta lin a po szły n o w e d o w o d y p rz y ja ź ­ n i i p o m o cy — z a ró w n o w go­

spo da rczej o d b u d o w ie i u - p rz e m y s ło w ie n iu P o ls k i, ja k ró w n ie ż na a re n ie m ię d z y n a ­

ro d o w e j, w o b ro n ie s u w e re n ­ n o ści P o ls k i i p r a w n a ro d u p o ls k ie g o do Z ie m O d z y s k a ­ n y c h .

S to su n e k Z w ią z k u R a dzie c­

k ie g o do naszego k r a ju je s t w y n ik ie m u z n a w a n ia i p r a k ­ tyczn e g o s to s o w a n ia przez Z w . R a d z ie c k i je d y n ie słu sz­

n e j le n in o w s k o - s ta lin o w ­ s k ie j zasady sa m o o k re ś le n ia n a ro d ó w .

S iódm ego k w ie tn ia 1948 r o ­ k u S ta lin n a p r z y ję c iu z o rg a ­ n iz o w a n y m przez rz ą d r a ­ d z ie c k i d la d e le g a c ji fiń s k ie j

„W ielu ludzi nie wierzy w możliwość istnienia między narodem w ielkim a małym stosunków opartych na rów ­ nouprawnieniu. Jednakże my

— ludzie radzieccy — uważa­

my, że takie stosunki są moż­

liwe, że tak być powinno. L u ­ dzie radzieccy uważają, że każdy naród, obojętnie w ielki czy też mały — ma swe specyficzne właściwości, które stanowią jego tylko cechę i których brak innym narodom.

Właściwości te stanowią ów wkład, ja k i wnosi każdy na­

ród do ogólnej skarbnicy k u l­

tu ry światowej, uzupełniając i wzbogacając tę skarbnicę.

W tym sensie wszystkie naro­

dy wielkie i małe znajdują się w identycznej sytuacji i każ­

dy naród posiada równą do­

niosłość, co którykolwiek bądź inny naród".

Z a c y to w a n e s ło w a S ta lin a z n a jd u ją swe o d b ic ie w c a łe j p o lity c e z a g ra n ic z n e j Z w . R a ­ dzieckie go , k t ó r y b r o n i n ie z a ­ leżno ści i p r a w m a ły c h n a ro ­ d ó w , p rz e d b r u ta ln ą a g re s ją s ił im p e ria lis ty c z n y c h . N a j­

świeższego p r z y k ła d u ta k ie g o s ta n o w is k a Z S R R d o s ta rc z y ła n a m o s ta tn ia sesja Z g ro m a ­ dzenia G e n eralneg o O N Z , na k tó r e j ra d z ie c k i M in is te r S p ra w Z a g ra n ic z n y c h W y ­ s z y ń s k i w y s tą p ił w o b ro n ie su w e re n n o ś c i R u m u n ii, W ę­

g ie r i B u łg a r ii i z d e m a s k o w a ł

p ró b y m ie s z a n ia się U S A w w e w n ę trz n e s p ra w y ty c h k r a ­ jó w .

P a m ię ta m y , że ju ż w z a ra ­ n iu swego is tn ie n ia p a ń ­ s tw o ra d z ie c k ie m o b iliz o ­ w a ło po stępo w e s iły ś w ia ta do w a lk i p rz e c iw I im p e r ia li­

s ty c z n e j w o jn ie ś w ia to w e j.

W la ta c h 30, w o b lic z u o r ­ g a n iz o w a n e j p rze z H itle r a a - g r e s ji w E u ro p ie , t y lk o Z w . R a d z ie c k i w y k a z a ł d o sta te cz- . n ie k o n s e k w e n tn ą w o lę w a lk i o p o k ó j. G d y b y A n g lia i F ra n c ja z a ję ły w ów czas choć w części po do bn e s ta n o w is k o , n ie b y ło b y nieszczęść d ru g ie j im p e ria lis ty c z n e j w o jn y ś w ia ­ to w e j.

Z w y c ię s tw o n a d h itle r y z ­ m e m i tw ó rc z y o k re s p o w o ­ je n n e g o b u d o w n ic tw a p o m n o ­ ż y ły s iły i potęgę Z w . R a ­ dzieckie go , w z m o c n iły ró w n ie ż p o z y c ję z s K k w św iecie.

D z is ia j Z w . R a d z ie c k i je s t d z ię k i s w e j p rz o d u ją c e j nauce i w y ższe j p ia n o w e j go spo da r­

ce s o c ja lis ty c z n e j, n a jp o tę ż ­ n ie js z y m n a S wiecie m o c a r­

s tw e m o k tó re g o s iły r o z b ija ­ ją się w s z e lk ie k n o w a n ia zbro dn iczeg o, prącego do w o j­

n y im p e ria liz m u .

Z w ią z e k R a d z ie c k i je s t n a j­

p e w n ie js z ą o s to ją o g ó ln o ś w ia ­ tow e go obozu p o k o ju s k u p ia ­ jącą w o k ó ł siebie w s z y s tk ie

a n ty im p e ria lis ty c z n e p o stępo­

w e s iły ś w ia ta .

*

T rz y d z ie s tą d ru g ą ro c z n ic ę W ie lk ie j R e w o lu c ji L is to ­ p a d o w e j w ita ją p o ls k ie m a s y p ra c u ją c e n o w y m i p o tę ­ ż n y m i o s ią g n ię c ia m i p r o d u k ­ c y jn y m i.

D z ię k i w s z e c h s tro n n e j p o ­ m o c y i p r z y k ła d o w i Z w ią z k u R a d zie ckie g o k o ń c z y m y p rz e d -, te rm in o w o 3 - le tn i p la n o d b u ­ d o w y , co da n a m m ożność w cześniejszego p rz e jś c ia do b u d o w a n ia p o d s ta w s o c ja liz ­ m u w g ig a n ty c z n y m p la n ie s ze ścio le tn im .

I n ie je s t p rz y p a d k ie m , że w z w ią z k u z k o le jn ą ro c z n ic ą R e w o lu c ji L is to p a d o w e j, p o l­

ska k la s a ro b o tn ic z a z ło ż y ła n o w e z o b o w ią z a n ia p r o d u k ­ c y jn e . R o cznica ta je s t b o ­ w ie m szczególnie b lis k a w ła ś ­ n ie n a ro d o w i p o ls k ie m u . B l i ­ ska n ie t y lk o h is to ry c z n ie , ale p rze de w s z y s tk im w p o w ią z a ­ n iu z a k tu a ln y m i z a d a n ia m i w a lk i o p o k ó j, z n a szym m a r ­ szem do s o c ja liz m u , w k t ó ­ r y m Z w . R a d z ie c k i je s t n a m w z o re m i p rz y k ła d e m .

Z D Z IS Ł A W W O JN O W S K I

h itle r y z m u . p o w ie d z ia ł:

O to h is to ry c z n y k r ą ż o w n ik „ A u r o r a “ z w a n y te ż „ J u tr z e n k ą R e w o ­ l u c j i “ , k t ó r y p a m ię tn e g o lis to p a d a 1917 r o k u o b w ie ś c ił s a lw ą n a P a ła c

Z im o w y p o c z ą te k W i e l k i e j R e w o lu c ji S o c ja lis ty c z n e j

(4)

PIERWSZA

W rześniowy dzień wstał piękny, słoneczny i ciepły, jakby natura pragnęła w ten sposób przyczy­

nić się do uświetnienia tej pa­

miętnej uroczystości — pierwszej po w o j­

nie promocji w Oficerskiej Szkole M a ry ­ narki Wojennej.

Od wczesnych godzin rannych port wo­

jenny tonął w bieli i czerwieni flag, a sto­

jące w basenach okręty w itały galą bande- rową licznie przybywających gości.

Plac alarmowy O SM W w ypełniły zw ar­

te kolumny marynarzy i lotników. Oto Oficerska Szkoła M arynarki W ojennej i jednostka lotnicza otrzym ywały nowe sztandary, ufundowane przez świat pracy Wybrzeża i członków Ligi Morskiej z ca­

łej Polski, a ich uroczyste wręczenie po­

łączono właśnie z pierwszą promocją.

Po przysiędze najmłodszego rocznika podchorążych, Marszałek Żym ierski w rę ­ czył sztandary komendantowi O SM W i do­

wódcy jednostki lotniczej, a ci przekazali je z kolei chorążym. Następnie, przy dźwię­

kach hymnu narodowego oba poczty prze­

maszerowały przed frontem zgromadzo­

nych na placu oddziałów i stanęły na ich czele.

Nadszedł wreszcie moment najw ażniej­

szy — promocja.

W zw artej kolumnie stanęli do niej pierwsi po wojnie absolwenci OSMW . U wielu z nich widzieliśmy stopnie oficer­

skie i odznaczenia bojowe. To oficerowie, którzy przyszli do O S M W z oddziałów I lub l i A rm ii, doświadczeni żołnierze fron­

towi, czy też partyzanci A rm ii Ludowej.

Wszyscy oni otrzym ali w tym pamiętnym dniu awanse. Lecz byli wśród kursantów i podoficerowie, którzy otrzymali swe p ier­

wsze stopnie oficerskie. Jak się odbyła ta doniosła uroczystość?

P R O M O C J A

Padł rozkaz wstąpienia pierwszego sze­

regu na trybunę.

Równym, tw ardym , żołnierskim kro­

kiem weszli na podwyższenie. Tu Marsza­

lek Żymierski nadawał im kolejno, w imieniu Najwyższego Zwierzchnika P re ­ zydenta Rzeczypospolitej, Bolesława B ie­

ruta, nowe wyższe stopnie oficerskie, gra­

tulując każdemu awansu. Krótkie:

— Ku chwale Polski Ludowej _ było odpowiedzią. T ak otrzymali swe stop­

nie oficerowie — absolwenci. Lecz wśród promowanych byli, ja k wspomniałem w y ­ żej, i podoficerowie. D la nich promocja odbyła się jeszcze uroczyściej.

Podeszli zwartym szeregiem i przyklę­

k li na jedno kolano. Marszałek Żym ierski podchodził kolejno do każdego z nich, do­

tykał symbolicznie ram ienia buławą, pa­

sując w ten sposób na oficera.

— M ianuję Was podporucznikiem m a­

ryn arki —

— K u chwale Polski Ludowej — padała zwięzła, żołnierska odpowiedź.

Gdy wszyscy zostali promowani, oddział powrócił na swe poprzednie miejsce w czworoboku.

Pierwsi absolwenci powiększyli grono oficerów-fachowców naszej M a ryn arki Wojennej. W szkole spełnili oni dobrze wszystkie swe zadania. Rozszerzyli zdobyte na froncie doświadczenie w dziedzinie do­

wodzenia, opanowali wiedzę morską i zna­

jomość służby w nowych warunkach, sta­

jąc się dobrymi żołnierzami Polski Ludo­

w ej na morzu. W nagrodę za pracę w szko­

le, otrzym ali oni od Marszalka Żym ier­

skiego cenne upominki.

Podobnie ja k olbrzymia większość ofi-J cerów Odrodzonego Wojska Polskiego, no- wopromowani oficerowie są synami robot­

ników, chłopów i pracujących inteligen-

toW; Dzięki silnej woli i wytężonej pracy, stali się oni doskonałymi fachowcami i gdy teraz pójdą na różne stanowiska aby peł­

nić swą odpowiedzialną służbę, wszystkie zadania wykonają ja k przystało na odda- nycłi Polsce Ludowej żołnierzy.

Jeszcze jedną piękną chwilę przeżyły zebrane na placu oddziały oraz rzesze m ie­

szkańców Wybrzeża. Oto Marszałek Ż y ­ mierski dokonał w im ieniu Prezydenta Rzeczypospolitej Bolesława Bieruta, deko­

racji K rzyżam i Zasługi członków załogi holownika M ar. Woj. „M istrz“.

Pamiętnego dnia 26 lipca br. nastąpiło zderzenie statku pasażerskiego żeglugi przybrzeżnej „Anna“ z tureckim statkiem

„Odenis“, w wyniku czego „Anna“ zato­

nęła. Przechodzący opodal „M istrz“ po­

spieszył natychmiast, jako pierwszy, na ratunek rozbitkom, nie bacząc na znajdu­

jące^ się na pokładzie m ateriały wybucho- we i grożącą w każdej chw ili eksplozję

™ tl^W .S S ”Anna“- Na rozkaz st. bosmana W ładysława Posłusznego „M istrz“ dobił do burty tonącego statku, ratując z jego pokładu 52 osoby, w tym wiele kobiet i dzieci. Równocześnie zaś członkowie zało­

gi zaalarmowali inne jednostki stojące na redzie oraz port wojenny, skąd również pospieszono na pomoc.

Za „ w y b i t n e w y r o b i e n i e m o r ­ s k i e , d u ż ą c z u j n o ś ć , z d o l n o ś ć p r z e w i d y w a n i a , ś m i a ł ą d e c y ­ z j ę , o d w a g ę i p o ś w i ę c e n i e , g ł ę ­ b o k i e z r o z u m i e n i e o b o w i ą z k u m a r y n a r z a n i e s i e n i a p o m o c y w n i e s z c z ę ś l i w y c h w y p a d k a c h n a m ó r z u“, Prezydent Bolesław Bierut od­

znaczy! st. bosmana Władysława Posłusz­

nego „Złotym Krzyżem Zasługi“, a matów Jęchorka, Dziennickiego i Cegiełkę oraz marynarzy Muzlofa, Kotabskiego, Napie- rajczyka i Gaszynę „Srebrnymi Krzyżami Zasługi“.

Służba na morzu nie jest ani łatwa, ani lekka, nie jest też tak romantyczna, jak sobie wielu z Was, M łodzi Czytelnicy, wyobraża. Przeciwnie, jest ona twarda, ciężka, odpowiedzialna, wymagająca szcze­

rego poświęcenia się jej, wysokich umie­

jętności i wielkich k w a lifik a c ji moralnych.

Przykład „M istrza“ jest najlepszym dowo­

dem wartości naszych marynarzy.

Pierwsza powojenna promocja w O fi­

cerskiej Szkole M arynarki W ojennej i wręczenie sztandarów, są najlepszym w y ­ razem głębokiej więzi między społeczeń­

stwem a Odrodzoną Ludową M arynarką Wojenną, są wyrazem wielkiego zaufania do Odrodzonego Wojska Polskiego. To wojsko synów robotniczych i chłopskich pokładanego w nim zaufania nie zawie­

dzie!

S T A N I S Ł A W W O L I Ń S K I

1) P r z y s ię g a n a jm ło d s z e g o r o c z n ik a O S M W 2) P o c ze t s z ta n d a ro w y O S M W z n o w o u iu n - d o w a n y m s z ta n d a re m . 3) A b s o lw e n c i O S M W n a c h w ilę p rz e d p ro m o c ją . 4) M a r s z a łe k Ż y ­ m ie r s k i g r a tu lu je p r o m o c ji. 3) D e k o r a c ja K r z y ż a m i Z a s łu g i za ło g i h o lo w n ik a „ M is t r z “ . n a z a k o ń c z e n ie u ro c zy s to ś c i.

Z d j.: W A F - U k le je w s k i (3), K o m o r o w s k i (3)

(5)

CYKL: Sławni ludzie morza

P I O T R A. T I T O W

C

h c e m y ty m r a z e m p o k a z a ć n a s z y m C z y te ln ik o m c z ło w ie k a , k tó r e g o , choć sam n ie p ły w a ł, z a lic z y ć n a le ż y d o s ła w n y c h lu d z i m o rz a . B y ł n im w i e l k i r o s y js k i b u d o w n ic z y o k r ę tó w , . in ż y n ie r i k ie r o w n ik F r a n k o -R o s y js k ie j S to c zn i, P io tr A . T it o w .

K i m b y ł w c ią g u sw e g o ip ię ć d z ie s ię c io -le tn ie g o ż y c ia i c zym

w s ła w ił się te n c z ło w ie k ? *

P i o t r T i t o w u r o d z ił się w 1843 r o k u . B y ł o n s y n e m r ia z a ń - s k ie g o c h ło p a , k t ó r y w p o s z u k iw a n iu C hleba p o sze d ł w ś w ia t i ? °:'ta ł m a s z y n is tą rzec zn e g o p a r o s ta tk u na l i n i i p ie tr o z a w o d - s k ie j. M ło d y P io tr u ś n ie u c zę s zcza ł d o ż a d n e j s z k o ły i w c ze ś n ie z a c z ą ł s a m o d z ie ln ą p ra c ę , bo ju ż w 12 r o k u ż y c ia , p o m a g a ją c

o jc u n a p a r o s ta tk u . q

Z im ą 1855 r o k u ro z p o c z ą ł m ło d y T i t o w sw ą w i e lk ą k a r ie r ę s to c zn io w c a — z o s ta ł r o b o tn ik ie m w K r o n s z ta d z k ie j S to c zn i S ta t- k ó w R z e c z n y c h , J u ż w c z te r y la ta p ó ź n ie j P io t r p r z e n ió s ł się d o S to c z n i N e w s k ie j, g d zie p r a c o w a ł k o le jn o ja k o r o b o tn ik i L Y „ l rSZta<?1(i b u d ° w y o k r ę tó w , p ó ź n ie j ja k o p o m o c n ik tr a s e r s k i, n a s tę p n ie ja k o m a js te r tr a s e r s k i. P o p e w n y m czasie m ło d y T i - i a stĘP?ą m a js tr a S to c z n i N e w s k ie j B y n e ‘a, A n g lik a 5 ,r £ ? ih 0 d z e m 2 ’ kt<?r y b u d o w a ł w S to c z n i A d m ir a l ic ji n a O c h c ie p ó łp a n c e rn ą fr e g a tę „ G e n e r a ł- A d m ir a ł" .

. „ W t y « 1 to c zas ie z m a r ł n a g le B y n e a n a je g o m ie ls c e m ia n o w a n o m a js tr e m d o s k o n a le z a p o w ia d a ją c e g o się m ło d eg o R a X i „ f k ^ u k ° ń c z y ł fr e g a tę i z b u d o w a ł je s iŁ z e d ^ a k h p f y

’i i 182!?0?11!)1! i . 1 ” W le s t m k . P ó ź n ie j p rz y s z ło p r z y g o to w y w a n ie w n d n Vn h d£ i b 0 7 y i;h --d l-a -p ie r w s z y c h 50 r o s y js k ic h o k r ę tó w p o d - w o d n y c h k o n s t r u k c ji in ż . D rz e w ie c k ie g o .

w ó w c za s d o s k o n a ły m , w y s o k o c e n io n y m f a - c lio w ffim N ie b y ło t a k i e j d z ie d z in y ip ra c y s to c zn i, k tó r e j n ie 2P a5 y ■l a 'i, n a jd o k ła d n ie j. T o te ż , g d y F r a n k o -R o s y js k ie T o w a - r z y s tw o O k r ę to w e u r u c h o m iło s to c zn ię o k r ę tó w w o je n n y c h na T itS J 6, G a Je rr ;a ja , n a c z e ln y m in ż y n ie r e m t e j s to c z n i z o s ta ł P io t r r i t o w , c z ło w ie k n ie p o s ia d a ją c y ża d n e g o ś w ia d e c tw a n a u k o w e - n a w ,e t ze s z k o ły p o w s z e c h n e j. N ie p rz e s z k o d z iło to T it o w o w i b u d o w a ć ^ k r ą ż o w n ik i, p ie r w s z e o k r ę t y ze s ta li — , R y n d a “

T i t o w o p ra c o w a ł w ó w c zas m e to d ę z a b e z p ie c z e n ia o b r ó b k i s ta li o k r ę to w e j. P o n ie u d a n y m w o d o w a n iu „ W i t ia z ia “ za sto ­ s o w a ł n o w y sposób n a p r a w y n a w o d z ie p r z y p o m o c y k es o n u . P r z y b u d o w ie p a n c e r n ik a „ Im p e r a to r M ik o ł a j 1“ T i t o w za s to ­ s o w a ł n o w e u le p s z e n ia w k o n s t r u k c ji k a d łu b a : w z d łu ż n ic e p o ­ k ła d o w e _ i d e n n e z a m ia s t d o ty c h c za s s to s o w a n y c h k r a to w n ic . T o i w ie le in n y c h u le p s z e ń p r z y n io s ło w e fe k c ie n ie t y lk o z w ię k s z e n ie s zy b k o ś c i b u d o w y a le i W y d a tn e o b n iż e n ie je j

K O S Z T Ó W .

Jeszcze je d e n z n a m ie n n y r y s p o s ia d a ł P io t r T it o w . O to w s z e lk ie p o d s ta w o w e r y s u n k i z w y m ia r a m i, r o z p r a c o w y w a n e n a s tę p n ie p r z e z k r e ś la r n lę r y s o w a ł o d rę c zn ie , n ie z w y k le s z y b ­ k o a ró w n o c ze ś n ie n ie z w y k le d o k ła d n ie . W s z y s tk ie zaś w y ­ m ia r y p o d a w a ł T i t o w p o p ro s tu „ n a o k o “ . N ie d z iw c ie się C z y ­ te ln ic y . p i o t r T i t o w p o s ia d a ł t a k w ie lk ie d o ś w ia d c z e n ie , że się n ie m y l ił, a s p ra w d z a n o w ie lo k r o tn ie p rz e z fa c h o w c ó w d ro g ą s k o m p lik o w a n y c h w y lic z e ń c y f r y — za w s z e się z g a d z a ły .

N a jz n a m ie n its z y m ry s e m P io tr a T ito w a b y ło je d n a k to, że m a ją c l a t 4 8 -4 9 z a c z ą ł się u c z y ć p o d o k ie m p ó źn ie js ze g o w ie lk ie g o fa c h o w c a w d z ie d z in ie b u d o w y o k r ę tó w i c z ło n k a A k a d e m ii N a u k ZiS R R , A . K r y lo w a . K r y ł o w o d b y w a ł 'Wówczas j a k o p o d p o ru c z n ik m a r y n a r k i p r a k t y k ę n a s to c zn i i u c z y ł T ito ­ w a a lg e b r y , t r y g o n o m e tr ii, g e o m e tr ii a n a lity c z n e j, r a c h u n k ó w r ó ż n ic z k o w y c h i c a łk o w y c h , zasad s ta ty k i, w y tr z y m a ło ś c i m a te ­ r ia łó w i p o c z ą tk ó w b u d o w y o k r ę tó w . W s z y s tk o to T i t o w o p a ­ n o w a ł w n ie s p e łn a d w a la ta .

W la ta c h 1892-93 M in is te r s tw o M a r y n a r k i W o je n n e j o g ło ­ s iło k o n k u r s n a o p ra c o w a n ie p r o j e k t u p a n c e r n ik a , w y z n a c z a ­ ją c d w ie p o w a ż n e p r e m ie , T it o w w z ią ł w n im r ó w n ie ż u d z i a ł . , N a g ro d zo n o ' p ra c e z g o d ła m i „ N ie z w y c ię ż o n y “ i „ K r e m l “ , o b ie w y k o n a n e p rz e z P io t r a A . T it o w a , k t ó r y z d o b y te n a g ro d y p r z e k a z a ł M o r s k ie j S z k o le In ż y n ie r y j n e j. B y ł to o s ta tn i i n a j ­ w ię k s z y b o d a j sukces T it o w a . N ie s te ty , n ie z d o ła ł zb u d o w a ć

„ N ie z w y c ię ż o n e g o “ . U m a r ł w w i e k u 51 la t, w o k r e s ie n a jw ię k ­ szego r o z k w it u s w e j w ie d z y i zd o ln o śc i.

T a k ze sze d ł z e ś w ia ta c z ło w ie k w i e l k i e j w ie d z y , g e n ia ln y s a m o u k i n a jw ię k s z y , o b o k K r y lo w a , b u d o w n ic z y o k r ę tó w . C z ło w ie k , k t ó r y w s z y s tk o z d o b y ł s w ą c o d z ie n n ą , t w a r d a u p o r ­ c z y w ą p ra c ą .

(6)

KOMSOMOL - SZEF RADZIECKIEJ FLOTY

ie lu z Was, m ło d z i C z y te ln ic y , za­

in tr y g o w a ł n ie w ą tp liw ie t y t u ł n i­

nie jsze g o a r ty k u łu . W iecie, że K o m s o m o ł — to K o m u n is ty c z n y L e n in o w s k i Z w ią z e k M ło d z ie ż y , ale n ie w ie c ie zapew ne, w ja k i sposób o rg a n iz a ­ c ja m ło d z ie ż o w a m oże p e łn ić szefo stw o f lo t y w o je n n e j, k ie d y od tego je s t d o ­ w ó d z tw o z a d m ira ła m i, sztab em i w s z y s t­

k im i in n y m i in s ty tu c ja m i. N ie sądźcie, że się p o m y liłe m — ta k je s t n a p ra w d ę : K o m s o m o ł je s t rz e c z y w iś c ie szefem R a ­ d z ie c k ie j F lo ty W o je n n e j, a ja k się to dzieje , p o s ta ra m się W a m w y ja ś n ić ,

O p ię k n y c h tr a d y c ja c h b o jo w y c h F lo ty R a d z ie c k ie j, o b o h a te rs tw ie m a ry n a rz y w w a lk a c h na m o rz u i na lą dzie , w o b ro n ie L e n in g ra d u , S ew astop ola , S ta lin g ra d u czy Odessy c z y ta liś c ie n ie ra z w „R a z e m “ , w

„ M ło d y m Ż e g la rz u “ , „ M ło d e j W s i“ czy

„ M o r z u i M a ry n a rz u P o ls k im “ . D o w ie ­ d z ie liś c ie się w ów czas, że w ie lu s ły n n y c h d o w ó d c ó w i m a ry n a rz y , w R a d z ie c k ie j F lo c ie W o je n n e j, n ie rz a d k o B o h a te ró w Z w ią z k u R a dzie ckie go , w y s z ło z szeregów m ło d z ie ż o w e j o rg a n iz a c ji „K o m s o m o ł“ . P ra g n ę t u dodać, że aż 3 ty s ią c e k o m s o ­ m o lc ó w n o s i dziś zaszczytne t y t u ły „B o h a ­ te ra Z w ią z k u R a d z ie c k ie g o “ , a 3,5 m ilio ­ n o w a rzesza po sia da in n e w y s o k ie od zn a ­ czenia b o jo w e . M ó w i to n a jd o b itn ie j o

p ię k n e j k a rc ie K o m s o m o łu w o k re s ie o- s ta tn ie j w o jn y .

W ró ć m y je d n a k do F lo ty W o je n n e j.

K o m s o m o ł od p ie rw s z y c h c h w il swego is tn ie n ia d o c e n ił znaczenie o d p o w ie d n io w y s z k o lo n y c h k a d r w e F lo c ie , p rz y g o to ­ w a n y c h do s łu ż b y n ie t y lk o fa c h o w e j, ale i id e o lo g ic z n e j i p o s ta n o w ił p rz y c z y n ić się do s tw o rz e n ia ta k ic h k a d r. W k o ła c h , k o m ite ta c h i o b w o d a c h z a w rz a ło . N ie t y l ­ k o w ty c h n a d m o rs k ic h , ale i w ty c h le ­ żących w g łę b i k r a ju n a d W ołgą, na U r a ­ lu , n a S y b e rii, p o w s ta w a ć p o czę ły k lu b y i k u r s y m a ry n a rs k ie , a ta m w szędzie, gd zie p ły n ę ła c h o ć b y m a ła rzeczka, czy lś n iło w o d n ą ta f lą je ż io ro , b u d o w a n o ż e g la rs k ie o ś ro d k i.

W ie lu z W as p ra g n ie słu żyć w naszej M a ry n a rc e W o je n n e j. P o d o b n ie rzecz m a się z m ło d y m i k o m s o m o lc a m i, z tą t y lk o ró żn icą , że w s z y s c y o n i s a m i p rz y g o to w u ją się do s łu ż b y n a m o rz u . W s w y c h k lu b a c h tw o rz ą k o ła ż e g la rs k ie , a n a z e b ra n ia c h w s p ó ln ie uczą się te o rii, w le c ie n a to m ia s t o rg a n iz u ją obozy i k u r s y p ra k ty c z n e .

A b y n a le ż y c ie poznać ż y c ie załóg o - k rę to w y c h , poszczególne k o ła p o s ta ra ły się o o b ję c ie n a d n im i p a tro n a tó w . O rg a ­ n iz u ją w ię c o k rę to w e ś w ie tlic e i b ib lio te ­ k i, z ap ozn ają z a ło g i z ż y c ie m s w y c h k ó ł i o ś ro d k ó w ż e g la rs k ic h , z ap rasza ją m a r y ­

n a rz y do siebie, ab y ja k n a jw ię c e j) d o w ie ­ dzieć się o ż y c iu o k rę tu , o szarej,, c o d zie n ­ n e j p ra c y załog i. M a ry n a rz e -k o m s o m o ic y , k tó r z y p e łn ią słu żb ę w e flo c ie , n ie p r z e r y ­ w a ją k o n ta k tu ze s w y m k o łe m , stając, ¿ię b e z p o ś re d n im i łą c z n ik a m i m ię d z y o k rę te m a m ło dzie żą, k tó r a p rz y jd z ie w p rz y s z ło ­ ści do flo ty .

T e m a te m g a w ę d m a ry n a rs k ic h je s t h i­

s to ria R a d z ie c k ie j F lo ty W o je n n e j, je j w ie lk ie , p ię k n e , r e w o lu c y jn e tra d y c je ," a o b o k tego n a w ig a c ja , o b s łu g a m as z y n czy m o to ró w o k rę to w y c h , d z ia ł, w y r z u tn i t o r ­ pe d itp . O s o b n y m te m a te m je s t znaczenie f lo t y w o b ro n ie w y b rz e ż y m o rs k ic h p a ń ­ s tw a ra d z ie c k ie g o , w o b ro n ie m iłu ją c y c h w o ln o ś ć n a ro d ó w ś w ia ta w w a lc e o t r w a ­ ł y p o k ó j. T o je d n a k n ie w s z y s tk o . W y ­ c ie c z k i k o m s o m o ls k ie są c z ę s ty m i gośćm i n a o k rę ta c h , gd zie p o z n a ją w s z y s tk o na m ie js c u , n ie rz a d k o ucze s tn ic z y ć w ć w i­

czen ia ch na m o rz u . M a ry n a rz e , często s ta rs i k o le d z y z k o ła , c h ę tn ie p o k a z u ją i tłu m a c z ą p rze zna czenie poszczególnych u - rządzeń, z n a n y c h k o m s o m o lc o m je d y n ie z : opisów .

Z a ró w n o s z k o ły m o rs k ie , ja k i je d n o s t­

k i f lo t y o tr z y m u ją w ię c lu d z i u ś w ia d o ­ m io n y c h i częściow o p rz y g o to w a n y c h do>

p rz y s z łe j p ra c y . Ł a tw ie j id z ie im dalsza, n a u k a i p o z n a w a n ie m a ry n a rs k ie g o fachu..

P ie rw s z e k r o k i w s łu ż b ie n a m o rz u , to n a jc z ę ś c ie j o k rę t s z k o ln y „K o m s o m o ­ le c “ i cią głe , dłuższe i k ró ts z e re js y po m o rz u . P o d s ta w o w a m a ry n a rs k a p r a k ty ­ ka , zaczyna się zaw sze i w szędzie od ce - g ie łk o w a n ia p o k ła d u . N a o k rę c ie s z k o l­

n y m w y b ie r a ją sobie m a ry n a rz e -k o m s o - m o lc y s p e cja ln o ści, uczą się ic h , i g d y prze cho dzą na p r a w d z iw y o k r ę t w o je n n y , są s tu p ro c e n to w y m i, w a rto ś c io w y m i c z ło n ­ k a m i załóg.

M y lilib y ś c ie się b a rd z o sądząc, że t y lk o o k r ę t s z k o ln y n o s i na zw ę „K o m s o m o le c “ . O, n ie ! Są w R a d z ie c k ie j F lo c ie W o je n n e j o k r ę ty b o jo w e o t a k ie j n a z w ie ja k „ K o m ­ som olec“ , „ K o m s o m o łk a “ czy „ J a ro s ła w s k i K o m so m o le c^. N ie rz a d k o o k r ę ty te w s ła ­ w i ły się podczas o s ta tn ie j w o jn y szczegól­

n y m b o h a te rs tw e m i p o w a ż n y m i sukcesa­

m i w w a lc e z w ro g ie m , o tr z y m a ły w y s o ­

k ie odznaczenia i n a z w y „ g w a r d y js k ic h “ .

Ic h n a z w y w y ra ż a ją n ie t y lk o o lis k i k o n ­

t a k t m ię d z y k o m s o m o lc a m i i flo tą , ale r ó ­

w n ie ż g łę b o k ą w d zięczn ość d la m ilio n ó w

k o m s o m o lc ó w — c y w ili.

(7)

S k ą d ta w dzięczność? W s p o m n ia łe m n a w s tę p ie o w ie lk im w k ła d z ie m a ry n a - rz y -k o m s o m o lc ó w w d z ie ło o b ro n y s w e j w ie lk ie j S o c ja lis ty c z n e j O jc z y z n y , o w y s o ­ k ic h od zna czen iach ja k ie o tr z y m a li. Chcę W a m te ra z opisać, d ro d z y C z y te ln ic y , c z y ­ n y k o m s o m o lc ó w -c y w iló w , k t ó r z y sw ą w y tę ż o n ą p ra c ą w fa b ry k a c h , h u ta c h i na s to czn ia ch p r z y c z y n ili się ró w n ie ż do ty c h w ie lk ic h sukce sów F lo ty i A r m ii R a d zie c­

k ie j, chcę W a m p o w ie d z ie ć o b u d o w ie ' je ­ d n o s te k w o je n n y c h prze z kom s o m o lc ó w .

O tóż w k o ń c u 1942 r o k u k o m s o m o lc y o k rę g u ja ro s ła w s k ie g o r z u c ili h a s ło 'z b ió r ­ k i n a o k r ę t p o d w o d n y d la F lo ty . W n e t ze b ra n o po n a d 10 m ilio n ó w r u b li, de le ga­

c ja w y je c h a ła do je d n e j ze stoczni, gdzie d o k o n a ła z a m ó w ie n ia . Z a p r z y k ła d e m m ło d z ie ż y ja ro s ła w s k ie j p o s z ły in n e o k rę ­ g i, p rz e p ro w a d z a ją c z b ió r k i na s w y m te ­ re n ie .

T ym czasem n a s to czn ia ch r o s ły k a d łu ­ by . B u d o w a n o „J a ro s ła w s k ie g o K o m s o ­ m o lc a “ , „K o m s o m o łk ę “ i in n e . K o m s o m o l- c y -s to c z n io w c y p o s ta n o w ili p rz y c z y n ić się d o d a tk o w ą p ra c ą do szybszego ic h w y ­ k o ń c z e n ia . M ło d z ie ż z f a b r y k w yp o sa że n ia p o s tą p iła ta k samo. T o te ż ju ż w p o c z ą t­

k a c h 1943 r o k u „ J a ro s ła w s k i K o m s o m o ­ le c “ o p u ś c ił stoczn ię i w y r u s z y ł ze s p e c ja l­

n ą d e le g a c ją fu n d a to r ó w w s w ó j p ie rw s z y p ró b n y re js . Jego ś la d e m p o s z ły n ie b a ­ w e m na stępn e je d n o s tk i.

Z nacze nie ty c h p ię k n y c h c z y n ó w oce­

n i ł n a le ż y c ie R ząd R a d z ie c k i i n a jw y ż s z y z w ie rz c h n ik S ił Z b r o jn y c h Z S R R , W ódz N a ro d u , G e n e ra lis s im u s S ta lin , serdecznie d z ię k u ją c m ło d z ie ż y k o m s o m o ls k ie j za je j w yso ce p a trio ty c z n e s ta n o w is k o .

T ym czasem o k r ę ty k o m s o m o ls k ie w e ­ s z ły do słu ż b y , s ta ją c się w rę k a c h m a r y ­

n a rz y -k o m s o m o lc ó w g ro ź n ą b ro n ią . D z ie ­ s ią tk i ty s ię c y to n z a to p io n y c h n ie p r z y ja ­ c ie ls k ic h s ta tk ó w h a n d lo w y c h , c a ły szereg w ię k s z y c h i m n ie js z y c h je d n o s te k w o je n ­ n ych , to u d z ia ł ty c h o k r ę tó w w o b ro n ie Z w ią z k u R adzieckiego.

M ło d z i o fia ro d a w c y w ie d z ie li zawsze, co się d z ie je na ic h o k rę ta c h . D o w ó d z tw o F lo ty d z ie liło się z n im i w ia d o m o ś c ia m i o k a ż d y m sukcesie, za ło g i p is a ły s w y m o p ie ­ k u n o m o w s z y s tk im , co b y ło z w ią z a n e z ic h ż y c ie m i o d p o w ie d z ia ln ą służbą.

Po w o jn ie k o n ta k t m a ry n a rz y -k o m s o - m o lc ó w z m ło dzie żą jeszcze b a rd z ie j się

p o g łę b ił. B o g a c i w t y lo le tn ie d o św ia d cze ­ n ia, o rg a n iz u ją m ło d z i k o m s o m o lc y n ie t y lk o n a u k ę zaw od u, p o z n a w a n ie h is to r ii i ż y c ia flo ty , czy serdeczną o p ie k ę n a d o k rę ­ ta m i. C o dzie nn ą pracą, w o lą n a u k i i s łu ż b y d la d o b ra s w e j w ie lk ie j O jc z y z n y , k o m s o ­ m o lc y b u d u ją m o rs k ą potęgę s o c ja lis ty c z ­ nego m o c a rs tw a , w y z w o lic ie la n a ro d ó w , g w a ra n ta naszej n ie p o d le g ło ś c i i n ie s tr u ­ dzonego b o jo w n ik a o p o k ó j.

I to je s t w ła ś n ie k o m s o m o ls k ie szefo­

s tw o n a d F lo tą W o je n n ą Z w ią z k u R a ­ dzieckiego.

S T A N I S Ł A W W O L I Ń S K I

G A W Ę D A BOSM ANA KĘDZIORY

P

o s ze d łe m , j a k z w y k le , n a w ę d r ó w k ę po p o rc ie , b y z ło w ić coś c ie k a w e g o do n a jb liż s z e g o n u m e r u i rz e c z y w iś c ie — z ło w iłe m stare g o z n a jo m e g o , r e d a k c y jn e g o p r z y ja c ie la , b o s m a n a K ę - d z lo rę . Jeg o „ ła jb a “ b u n k r o w a ła , a on j a k z w y k le g a w ę d z ił Z Z3iOg^.

P r z y w it a ł m n ie u ś m ie c h e m „o d u c h a do u c h a “ , po sa d ził w ś ro d k u g r u p y n a p a c h o łk u i k o n ty n u o w a ł p o g w a r k ę . N a z a p y ta ­ n ie , czy n ie p rz e s z k a d z a m , u c ią ł k r ó tk o : „ p o s łu c h a jc ie re d a k to r z e s ta re g o , m oże i W a m się z te g o coś p r z y d a “ . I ju ż c ią g n ą ł p r z e r w a ­ n ą p rze ze m n ie op o w ieś ć .

...M ia łe m je d n a k d o b re o k o . B o g d y ś m y p o d e s z li b liż e j, „ s ta ­ r y “ s tw ie r d z ił t y lk o : „ K ę d z io r a , m a c ie r a c ję , w e jś c ie p o s ze rzo n e “ . P o m y ś la łe m sobie, w ie c ie , że n i k t c h y b a t a k n ie z n a te g o w e jś c ia j a k ja . H o , h o ! In a c z e j ono w y g lą d a ło w 4 5 -ty m . S ta r e z a w a lił

„ G n e is e n a u “ , a. to n o w e p e łn e b y ło m n ie js z y c h w r a k ó w . G d y m tu p ie r w s z y r a z s ta n ą ł i s p o jrz a ł, s tra c iłe m n a d z ie ję n a s z y b k a lego o d b u d o w ę .

— N ie p r ę d k o coś z te g o b ę d zie — p o m y ś la łe m . W r a k ó w p e łn o ,

fa lo c h r o n y w s trz ę p a c h ... '

W r ó c iłe m n a z a ju tr z i p r z e ta r łe m o c zy ze z d u m ie n ia . P r z y p a n ­ c e r n ik u i u d ru g ie g o w e jś c ia k o ły s a ły się k r y p y r a d z ie c k ic h n u r ­ k ó w , a w a w a n p o rc ie , k t ó r y b y ł ju ż w o ln y p o ru s z a ła się „ B ie ło - m o r s k a ja “ . T a p o g łę b la r k a c h ło p c y , o d w a liła tu o g ro m n y k a w a ł r o ­ b o ty . I g d y dziś p a tr z ę n a to n o w e , s ze ro k ie w e jś c ie , m uszę W a m p o w ie d z ie ć , że to ic h , r a d z ie c k ic h m a r y n a r z y z a s łu g a . P o k a z a li ja k tr z e b a r o b ić , a i n ie m a ło p o m a g a li.

W ie c ie , że o k u p a c je s p ę d z iłe m w W a rs z a w ie . P a m ię ta m b ó j o P r a g ę , p o m o c p o w s ta ń c o m , a co n a jw a ż n ie js z e , p o m o c lu d n o śc i c y w iln e j. N ie m ie c k a „ k r o w a “ — t a k i s z e ś c io lu fo w y m o ź d z ie rz r o z w a liła n a m c h a łu p ę . A n i je ś ć , a n i spać n ie b y ło g d zie , p o d o b ­ n y c h n ie s z c z ę ś liw y c h b y ło w ie le . W te d y w ie c ie , ja d ło się u c z o łg i­

s tó w r a d z ie c k ic h , a Chleb w y d a w a ła „ a r m ie js k a “ p ie k a r n ia , bo to w ie c ie po m o c b y ła . D a r Z S R R d la w y g ło d z o n e j W a r s z a w y . G d y b y n ie te n Chleb 1 te k u c h n ie , c ię ż k o b y z n a m i b y ło .

N ie d a le k o od m eg o n o w e g o lo c u m s ta n ę ła nasza a r t y le r ia C h ło n c y w a l i l i do s zk o p ó w a ż m iło . C h o d z iłe m do n ic h często i p a ­ t r z y łe m ja k s tr z e la ją . S a m b y łe m k ie d y ś a r ty le r z y s tą , z r ó ż n y c h d z ia ł s trz e la łe m , a le ic h ... to b y ły d z ia ła ... r a d z ie c k ie ... A w a lili...!

S ta ła te ż o b o k je d n a b a te r ia ra d z ie c k a z k t ó r ą c h ło p c y sobie w y ­ ścig z r o b ili. K to s z y b c ie j się w s tr z e la , k to s z y b c ie j s zko p o m d o g r z e ie ! B y le W a rs z a w a b y ła n a re s z c ie w o ln a .

S ie d z ia łe m w t e j W a r s z a w ie i c z e k a łe m , k ie d y W y b r z e ż e ru s zy . S y n , p o m o c n ik m a s z y n is ty , w o z ił łu d z i i t o w a r y p o c ią g a m i. O p o ­

w ia d a ł często o tra n s p o r ta c h ra d z ie c k ie g o zb o ża, m a s zy n , b a w e łn y . H o Ł o d z i to szło, do W a r s z a w y , n a Ś lą s k , bo ta m ju ż n a to c z e k a ły nasze f a b r y k i , w a r s z ta ty , lu d z ie . T a k a to b y ła p o m o c naszego p r z y ­ ja c ie la .

— A co W y o ty m m y ś lic ie , k o le d z y ? z a p y ta ł K ę d z io r a s łu c h a ­ ją c y c h .

— M y ś lę — o d e z w a ł się J a n e k W rzo s , m ło d s zy m a r y n a r z — że p r z y ja ź ń m ię d z y n a ro d e m p o ls k im i r a d z ie c k im m a jeszcze in n e m ocne p o d s ta w y . O to bo ga te d o ś w ia d c z e n ia K r a ju R ad w e w s z y s t­

k ic h d z ie d z in a c h ż y c ia p a ń s tw o w e g o , gosp odarczego i k u ltu ra ln e g o , z d o b y te p r z y b u d o w a n iu s o c ja liz m u w Z w ią z k u R a d z ie c k im , są dziś d la nas ź r ó d łe m , z k tó re g o c z e r p ie m y , b u d u ją c w n a s z y m k r a j u p o d ­

s ta w y u s tr o ju s p r a w ie d liw o ś c i s p o łec zn e j.

C zy ż w s p a n ia ły r o z w ó j p r z e m y s łu , r o ln ic tw a , k u lt u r y w Z w ią z ­ k u R a d z ie c k im n ie je s t d la nas p r z y k ła d e m ? Ja je s te m je s zc ze m io ­ n y , to co wóem o ż y c iu naszego S o ju s z n ik a , w ie m z o p o w ia d a ń o jc a , k t ó r y b y ł z w y c ie c z k ą n a U k r a in ie i w M o s k w ie . M ó w ił n a m w ie le o r o ln ic tw ie , o p r z e m y ś le , s z k o ln ic tw ie , op iece s p o łe c zn e j na U k r a ­ in ie , o tro s ce rz ą d u o c z ło w ie k a — to n a jw a ż n ie js z e , n a jw a r to ś c io ­ w sze d o b ro te g o k r a ju .

Z e Z w ią z k ie m R a d z ie c k im łą c z y nas n ie t y lk o w d zię czn o ś ć za w y z w o le n ie naszego k r a j u , z a po m o c w o d b u d o w ie w o je n n y c h z n i­

s zczeli. D ą ż y m y do c e lu k t ó r y w Z S R R je s t ju ż f a k t e m d o k o n a n y m T~ d o b u d o w y u s tr o ju bez w y z y s k u c z ło w ie k a p rze z c z ło w ie k a a d o ­ ś w ia d c z e n ia i p r z y k ła d Z S R R u m o ż liw ia ją n a m s p r a w n ie js z ą i s z y b ­ szą b u d o w ę n a s ze j w s p a n ia łe j p rzy s zło ś c i. W a lc z y m y w s p ó ln ie o t r w a ­ ły p o k ó j d la w s z y s tk ic h n a ro d ó w . Z w ią z e k R a d z ie c k i je s t naszą n a jp o tę ż n ie js z ą o s to ją w w a lc e z z a k u s a m i im p e r ia lis tó w , d ą żą c y c h do p o d p o rz ą d k o w a n ia sobie i s w y m in te r e s o m całe g o ś w ia ta .

. ~ T a k , m o i d ro d z y , J a n e k m a r a c ję M y ś la łe m i j a o ty m w s z y ­ s tk im . T y lk o on m ło d y — Z M P -o w ie c b a r d z ie j g ła d k o p o t r a f ił "to w y p o w ie d z ie ć . I d o b rze się s k ła d a , że m a m y d łu ż s z y p o s tó j. T r w a n nas te r a z m ie s ią c p o g łę b ia n ia p r z y ja ź n i p o ls k o -r a d z ie c k ie j, b ę dzie m o ż n a po js c do k in a , o b e jrz e ć n o w e f il m y lu b w te a tr z e d o b rą r a - p r z v la c i SjZ tu k ^* D o w ie s*ę c z ło w ie k w ie le n o w e g o , po zn a le p ie j ż y c ie

r u c i w d i iv ę a z io ra sw ą g a w ę d ę , bo z a ła d o w a n o ju ż b u n k ie r 1 s ta te k m ia ł p rz e jś ć do n a b rz e ż a R o tte rd a m s k ie g o po ła d u n e k . P o - W ia?r ń w ” TH1™ 6 m a n a ! 3eg0 c h ło p c ó w , ży czą c i n i p o m y ś ln y c h w ia tr ó w . Id ą c m y ś la łe m o s ło w ac h K ę d z io r y ...

SK.

(8)

-1 i , 2 “ P r z e ła d u n e k w ¡pełn ym to k u . D z ie s ią tk i to n s o io n e g c ś le d zia w ę d r u ją

z lu k ó w tr a u le r a d o p ła s k ic łi s k r z y n e k . Z d j. 3 — P r z e d w y jś c ie m n a n o w y p o łó w trz e b a p o b ra ć m . in n . k ilk a n a ś c ie to n s ztu c z­

ne g o lo d u . B la s z a n ą r y n n ą z m ie lo n y p rze z m ły n e k ló d — zs u w a się d o ła d o w n i.

(Z d ję c ia : A . P lu c iń s k i i K . K o m o r o w s k i)

na remonty statków, na namyślanie się i zwlokę. Każdy stracony dzień — zmniejsza możliwości połowu. W sezonie nie może być straconych dni!

Sezon śledziowy, to gorączkowy okres dla przedsiębiorstw połowów dalekomor­

skich. Okres przypominający gorączkę złota w Klondike. N ik t się nie wysypia, nikt nie jada spokojnie, n ikt nie wraca do domu przed nocą. Nic nie jest ważne prócz jednego — połowów! Flotylla musi działać sprawnie, przeładunek musi być ja k najszybszy, transport bez zarzutu i za­

opatrzenie na czas. U pływ ają przecież dni sezonu — śledzia jest coraz mniej. A śledź to żywe złoto — złoto, które znajduje się w głębi mórz i które zdobywać może kaź*

dy! Zatem —

PRĘDZEJ! PRĘDZEJ! PRĘDZEJ!

To słowo brzmi na każdym kroku w wielkim polskim przedsiębiorstwie poło­

wów dalekomorskich — „Dalmor“. P ięt­

naście jednostek „Dalmoru“ operuje w bieżącym sezonie na Morzu Północnym.

Nie ma nieomal dnia, by nie przybył do gdyńskiej bazy brzemienny złowioną rybą trauler. Nie ma dnia by zachrypła syrena nie oznajmiała, iż jest on tuż i że zaraz cumuje. Nim trauler dobije do nabrzeża — czekają już na niego wopiści, celnicy i funkcjonariusze przedsiębiorstwa. Szybka odprawa. Rybacy w grubych swetrach, ro­

boczych spodniach, gumowych butach i fantazyjnych wełnianych myckach na gło­

wach, paląc fa jk i i papierosy oczekują u burty końca odprawy aby zejść na ląd.

Ale brygady przeładunkowe nie mają ani obwili czasu do stracenia. Już luki otwarte. Już opodal na nabrzeżu ustawio­

no przenośne elektryczne windy. Prędzej!

Podjechały z hałasem motorowe wózki, przywożąc sterty wiklinowych koszy. Je­

szcze chwila i rozpoczyna się przeładunek z każdą chwilą szybszy i sprawniejszy. Co kilkanaście sekund z jednego lub drugie­

go Inku wyskakuje w górę. zawieszony na linie, ładowny rybą kosz; pehnietv mocno zatacza łtik 1 uchwycony przez dwie pary rąk —- ląduje na platformie wózka. Po­

mieszane z kaw ałkam i lodu śledzie, sre­

brzą się w słońcu. Jeden kosz, drugi, trze­

ci... ósmy — platforma pełna. Odjazd! N a­

stępny podjeżdżać! Szybciej! Motorek ry ­ czy — śmieszny, podobny do hulajnogi wó­

zek wtacza się w ciemną otchłań hali śle­

dziowej. Ledwo stanął, a już czyjeś spra­

wne ręce zestawiły pełne kosze, załado­

w ały puste i znów — odjazd!

Wózek wraca po nową porcję, a tym ­ czasem robotnice w gumowych butach i fartuchach oddzielają wysypane ni wielkie stoły śledzie od lodu. Zrzucony na betonową posadzkę lód topnieje zwolna, zaś śledzie w płaskich skrzyniach, zważo­

ne, ustawione na samochodzie w ędrują da­

lej — do solami, do chłodni, do fabryki konserw. A potem — potem Centrala R yb­

na rozsyła je po całej Polsce i poprzez hurtownie oraz sklepy detaliczne kupu­

jesz je i spożywasz Ty, Czytelniku.

Ale wróćmy do traulera. Rozładunek

C zytelniku! Z pewnością przepa­

dasz za śledziami. Któż w Polsce nie lubi śledzi? To nasza „naro­

dowa" ryba. Solony, wędzony, smażony, przyrządzony w occie, śmieta­

nie, oliwie, sosie pomidorowym czy m ary­

nacie — śledź pod każdą postacią jest u nas popularny i ceniony.

Zadaniem niniejszego reportażu nie są jednak sprawy kulinarne, jakby to można byio sądzić ze wstępu. Intencją autora

jest chęć wypełnienia treścią tego m gli­

stego obrazu ja k i rysuje się w Tw ojej w y ­ obraźni, Czytelniku, kiedy pomvślisz przypadkiem o tym — w ja k i sposób i dzię­

k i komu — śledź z dalekiego morza do­

staje się na Tw ó j talerz. No, bo proszę _ powiedz m i chociażby — gdzie się śledzie głównie poławia? Nie w Wiśle — to pe­

wne, ale w jakim morzu?... Co, w B a łty ­ ku? Och, strzeliłeś, Czytelniku, kulą w plot. Siedź bałtycki jest chudy, karłowaty a połowy jego są zgoła mizerne. Ojczyzna śledzia —. to burzliwe Morze Północne.

Z A L E D W IE T R Z Y M IE S IĄ C E Ponieważ w sklepie można śledzie zaw ­ sze dostać — wydawać by się mogło, iż połowy tej cennej ryby trw a ją okrągły rok. Tak jednak nie jest: sezon śledziowy trw a krótko — zaledwie trzy miesiące. Od sierpnia do października.

Przez trzy krótkie miesiące, ci którzy śledzie poławiają, muszą dać z siebie wszystko. Nie ma czasu na odpoczynek,

8

Cytaty

Powiązane dokumenty

czam jednak, że jego sprawę da się załatw ić pom yślnie.. S tan ęli wreszcie chłop cy nad brzegiem

Będziemy jeszcze lepiej przygotowywać się do zaszczytnego obowiązku służby w Wojsku Polskim, by w pełni stać się godnymi pięknej tradycji Odrodzonego Wojska

Cztery pozostałe ścigacze niemieckie ostrzeliwały się tymczasem wzajemnie z takim zapałem, że ani się spostrzegły, k ie ­ dy zuchwały sprawca tego

Szczególnie ważne jest planowanie w dziedzinie przeładunków. Dopiero gdy się spojrzy na port i jego pracę, cyfra ta zaczyna nabierać realnych kształtów. Szczecin

na winda wybiera liny, a kiedy włok znajduje się przy burcie statku, ryby uwięzione w sieci wypływają z nią na powierzchnię wody. Załoga musi spieszyć się z

T aka sobie nieduża, biedna wieś... Masz te ra z

Stąd przenosi się do Warszawy i znów jest na posterunku spółdzielczym w Związku Kooperatyw Robotniczych.. Okres ten to okres najgorętszej pracy organizacyjnej

Obserwując gigantyczne osiągnięcia planu trzyletniego nasuwa się pytanie — czemu przypisać tak wspaniały rozwój naszej gospodarki.. Bo przecież z tych