• Nie Znaleziono Wyników

Likwidacja dzielnicy żydowskiej - Witold Karpiński - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Likwidacja dzielnicy żydowskiej - Witold Karpiński - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

WITOLD KARPIŃSKI

ur. 1929; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, II wojna światowa

Słowa kluczowe Projekt Lublin. Opowieść o mieście, obóz koncentracyjny na Majdanku, łaźnia Wolskiego, Żydzi, getto, likwidacja getta

Likwidacja dzielnicy żydowskiej

Tam, gdzie teraz jest Majdanek, to ojciec kupił kawałek pola, tam miała być nasza działka. A jak zrobili Majdanek, to wszystko diabli wzięli. I żeśmy tam tylko czasem przez siatkę, czy przez te druty widzieli, że o tu, w tym miejscu była nasza działka. I poza tym, mieszkając naprzeciwko tej łaźni Wolskiego, to przecież tam ciągle, codziennie przychodzili więźniowie. Jeszcze w trakcie, to był chyba, nie wiem, [19]42 czy [19]43 rok, Niemcy wyrzucili nas z mieszkania na 1 Maja. Ten urząd kwaterunkowy niemiecki, zapomniałem jak on się po niemiecku nazywał - dali nam mieszkanie na Lubartowskiej - po Żydach, którzy zostali zamknięci w getcie. I tam żeśmy z pół roku mieszkaliśmy. A w naszym domu Niemcy zrobili koszary dla junaków. Te takie kampanie, bataliony budowlane czy coś. Niemcy wymyślili taką formację. Tam kupę młodzieży było zaangażowanych, no bo że są na miejscu, nie wyjadą na roboty do Niemiec. Potem te koszary przenieśli do jakichś baraków na Rusałkę. Mieszkanie się zwolniło, to dozorczyni przyleciała, że junaków już nie ma, to można wrócić z powrotem. No i tam żeśmy mieszkali do teraz.

I stąd tych jeszcze nieumundurowanych wygnańców pędzono Łęczyńską, gdzieś tam na Majdanek. I właśnie ojciec mówił, że po drodze tam widział zwłoki kilku. Tu było tak gęsto, że nie można było przejść. Przecież w Bramie Grodzkiej, to było kupę sklepów. Beczki ze śledziami, no i od tych starozakonnych gotowało się. To przed wojną pamiętam. I jeszcze na początku okupacji też przecież byli. A potem, jak getto już zlikwidowali, bo mieszkańców wymordowali, to wzięli się za te budy, bo to było drewniane. Trochę murowanego, ale drewnianych kupę. To przecież pamiętam, że ojciec - nie wiem z kim załatwiał, co załatwiał – w każdym razie przywiózł kiedyś furę drzewa rozbiórkowego. Jakieś drzwi, jakieś futryny, jakieś coś właśnie z getta. No i potem tam rżnięcie, rąbanie. I miałem taką przygodę, że poszedłem rąbać, i stanąłem butem, trampki miałem, na gwoździu. Przebiłem i wlazł mi gwóźdź niemalże na wylot do stopy. No ale przeszło.

(2)

Data i miejsce nagrania 2016-02-22, Lublin

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Redakcja Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ja się po prostu wchłonołem w ten środek żydowski, nawet miałem tam przyjaciół, miałem laboranta Żyda młodego, naprawdę, wtenczas nie zdawałem sobie

A z Chełma pamiętam - to był rok [19]45 - wracający transport żołnierzy radzieckich, którzy opuścili ten transport, wyszli do miasta, byli ścigani przez naszą milicję,

Słowa kluczowe Lublin, dwudziestolecie międzywojenne, ulice dzielnicy żydowskiej, Zamek Lubelski, kościół Świętego Mikołaja, ulica Kowalska, ulica Wąska, ulica Szeroka,

A ponieważ wtedy był remont Ratusza, bo po wojnie coś tam było zniszczonego, była kupa cegieł, no to publiczność posłużyła się cegłami. I pamiętam, że była taka plama

Ale potem sobie tłumaczyłem: "No cóż, widocznie jeszcze za wcześnie, żeby rozprawić się z komuną". Data i miejsce nagrania

O tym [zakładzie pracy] co mówię, to był przedwojenny Zakład Kwasu Węglowego.. Tam robili przed wojną wodę sodową,

Można było te bony dostać również przy wyjeździe za granicę, jak się dostało paszport.. Jechaliśmy do Jugosławii, tośmy dostali - dla mnie i dla żony po pięćset czy

Miał zakład na Królewskiej, sklep na Królewskiej, a zakład na Żmigrodzie Nawet widziałem w naszym skansenie kawałki szczotki dziadka produkcji - żeliwny odlew, ciężar