• Nie Znaleziono Wyników

Historia Lubelskich Zakładów Graficznych na ul. Unickiej - Andrzej Zdanowicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Historia Lubelskich Zakładów Graficznych na ul. Unickiej - Andrzej Zdanowicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ANDRZEJ ZDANOWICZ

ur. 1939; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Projekt "Rzemiosło. Etos i odpowiedzialność", Lubelskie Zakłady Graficzne, ul. Unicka, prywatyzacja zakładu, wypadki w pracy

Historia Lubelskich Zakładów Graficznych na ul. Unickiej

To była Lubelska Drukarnia Prasowa. Dyrektorem był Jakubowski, a dalej nie wiem.

Potem, jak Maliniak to zmodernizował, drukarnia została przekształcona. Zakład się potężnie rozbudował i uzyskał status Lubelskich Zakładów Graficznych. Z tym, że to, co było kiedyś, a to, co było potem, to jest nie do porównania. Za mnie to był tylko jeden dyrektor, Maliniak. Filipek był technicznym dyrektorem, ale głównym, to był Maliniak. Wiem, że zakład się oparł na kadrze przedwojennej, na przedwojennych drukarzach. I właśnie ci ludzie zaczęli szkolić tych młodych. Ale szybko uczniowie przerośli mistrzów. Bo oni, tak samo, jak dzisiaj, załóżmy, starsi ludzie mają trudności z komputerem, a młodzież znakomicie sobie daje radę, to tak samo i wtedy ta nowa technologia, to już ich przerastała. Ale wiedzę podstawową przekazywali.

Ten zakład na Unickiej był zakładem wiodącym tu, po tej stronie Wisły. Przecież myśmy jeździli na przykład do Białegostoku i do Kielc uczyć tamtych drukarzy pracy na maszynach poligraficznych! Potem go zmarnowali. Przyszła prywatyzacja, ktoś tam go kupił, ktoś tego, nie wiem, ja szczegółów nie znam. Przewodniczący tych związków branżowych, on to wszystko wie, on tam podpisywał. Ludzie mieli do niego pretensje, że się za pochopnie zgodził na prywatyzacje, [ale] ja nie znam szczegółów.

Tam były ciągle [modernizacje], nie mogę wymienić nic konkretnego, bo [kiedy] na jednym dziale się skończyło, [to] zaczynał się drugi dział. [Jak] skończył się drugi dział, to wszystko poszło na ten niski parter. Tam były szatnie, natryski, magazyny, to wszystko. Jak nie to, to tamto było remontowane. Nie można było powiedzieć, że na pół roku zakład [będzie] zamknięty i [robimy] remont, wielki remont, generalny. Tak nie było - była produkcja i remont, produkcja i remont. Jak sobie przypominam, to ta hala była dosyć duża, część maszyn, na przykład połowa była wyłączona z produkcji, ale ten remont robili bardzo szybko, tak, że to trwało, załóżmy, tydzień czasu. Ale potem, [jeśli] to trzeba było, na przykład pomalować, no to trzeba było - to produkcja już szła, a malarze pracowali. Potem takie stare maszyny do produkcji gazet też,

(2)

wymienili na nowe maszyny offsetowe.

Były [wypadki], ale nie tutaj, mówili, że w Białostockich Zakładach Graficznych komuś głowę zgniotło na maszynie drukującej. Gdzieś tam włożył głowę podobnież, że aż czaszka pękła. To, gdzieś tam komuś rękę urwało. Dużo rzeczy to się słyszało, ale u nas nie było takiego poważnego [wypadku]. A, że tam palca komuś przygniotło, to przecież nikomu nic się nie stało, czarny paznokieć, nic więcej

W LZGrafie pracowałem do września [19]81.

Data i miejsce nagrania 2011-06-30, Lublin

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Transkrypcja Agnieszka Piasecka

Redakcja Agnieszka Piasecka

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

I później z Buczka – jak wybudowali [obecny budynek] w latach pięćdziesiątych, to [był chyba rok pięćdziesiąty szósty czy siódmy – [zakład przeniesiono na Unicką].. Tu

Dla mnie osobiście wolność to po prostu możliwością wyrażania swoich poglądów politycznych i religijnych. Kiedyś nie było możliwości

Poza tym jeszcze taka anegdotka –nie wiem, czy jest to do końca prawdziwe, czy sam sobie kiedyś tego nie wymyśliłem –o ile pamiętam, to chowałem się przed mamą raz, właśnie w

Jako już dziesięcioletni [chłopiec] zacząłem chodzić do szkoły, do drugiej klasy, do trzeciej klasy, ale trzeba było znowuż pomóc rodzicom, i gdy wiosna przyszła, paść

„Korowód” to dla mnie takie perełki, które po prostu można w każdej okoliczności, w każdym systemie, w każdym ustroju zaśpiewać i zawsze to będzie aktualne. Data i

Po ukończeniu tej szkoły – ale to już tak trochę później – udało mi się jeszcze w Warszawie skończyć Technikum Poligraficzne, dlatego że w Lublinie wyższej

Później jak ta wilgoć się pojawiła, wiem że wybudowali taki murek wokół tego baraku, metr dwadzieścia i żeby się wilgoci pozbyć, to ładowali między tymi cegłami

Nie wnikam, w jaki sposób to się działo, ale on zasadniczo w czasie kampanii ufał tylko mnie i oczywiście swojej żonie.. Może za bardzo czuł