• Nie Znaleziono Wyników

Rodzina i dom rodzinny - Josef Fraind - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Rodzina i dom rodzinny - Josef Fraind - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

JOSEF FRAIND

ur. 1923; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Lublin, dwudziestolecie międzywojenne, rodzina i dom rodzinny, ulica Czwartek 3, rodzice, babcia, jezyk polski, język żydowski

Rodzina i dom rodzinny

Ja w rodzinie byłem najstarszym synem, było nas pięcioro. Mieszkaliśmy na ulicy Czwartek 3, w domu Bidermanów naprzeciwko Domu Pereca. Matka urodziła się w Lublinie, w rodzinie Holcekierów. Ojciec pochodził ze wsi koło Lublina. Ojciec miał na imię Szabsa, a matka była Mala. Ojciec handlował mięsem, miał jatkę na ulicy Jatecznej. Wszystkie jatki były skupione w jednym miejscu, teraz ich już nie ma, zniszczyli wszystko. Jak byłem ostatni raz, to nie poznałem tego miejsca w ogóle.

Matka wstawała zawsze o godzinie piątej, szóstej i do siódmej wieczorem jej nie było w domu, pomagała ojcu. Ojciec codziennie o godzinie drugiej, trzeciej nad ranem jechał do rzeźni na Woli.

Praca była okropnie ciężka – zimą [trzeba było] stać od szóstej rano do siódmej wieczorem na mrozie i sprzedawać mrożone mięso, latem, w upały, każdego wieczoru to, co się nie sprzedawało, [trzeba było] nosić do piwnic i trzymać to w lodzie, żeby się nie zepsuło, potem znowuż z rana przynieść do jatki. Okropna, ciężka praca, wymęczenie. Nie było innej rady, trzeba było utrzymać rodzinę.

[Rodzice nie mieli czasu] dziećmi się zajmować, ale przede wszystkim nie mieli przygotowania do tego. My ich przewyższaliśmy, chodząc do szkoły, wiedzą. U nas elektryczności w domu nie było, lampy naftowe były. Jak przychodziłem ze zbiórek tego SKIF-u, to zawsze z książką, a kiedy przychodziłem o godzinie dziesiątej, jedenastej, kiedy bramy się zamykały, to przy świetle księżycowym czytałem książkę, bo po pierwsze nie chciałem zapalać naftowej lampy, a po drugie nie chciałem innym przeszkadzać w spaniu. Tak to wyglądało.

Ja byłem najstarszy, ukończyłem szkołę powszechną w [19]37 roku. Jako jedyny chodziłem do żydowskiej szkoły. Rodzeństwo też chodziło do szkoły, ale tylko do powszechnej. Wszyscy byli o wiele wyżsi ode mnie. Brat mój następny to był Szaja, zginął w Majdanku, zastrzelili go w ostatnim dniu przed wkroczeniem armii, o reszcie nic nie wiem. Starałem się nawiązać kontakt z dozorcą tego domu, gdzie

(2)

mieszkaliśmy. Spotkałem tylko jednego jego syna, Kazika Małka. Rozmawiałem z nim kilka razy, ale nic konkretnego mi powiedzieć nie mógł. Wywieźli ich, ale dokąd – on nie wie. Szaja był po mnie, potem był Perec, potem była siostra Dwora, a ostatni był Mordechaj – kiedy opuszczałem dom, on miał sześć lat, dwa lata różnicy było między wszystkimi.

Jedna moja babka zmarła, miałem może dwa, może trzy lata. Drugą babkę, Etel, matkę ojca, pamiętam – zawsze była u nas i prowadziła gospodarstwo, bo matka była zajęta w jatce. Dziesięcioro ludzi u nas mieszkało: babka, ojciec, matka, pięcioro dzieci, był też wujek Mendel, niemy, matki brat, mieszkał z nami, a w [19]33 roku przyjechał wujek wygnany z Berlina, też mieszkał u nas. Mieliśmy dwa pokoje z kuchnią, na ówczesne warunki było to dosyć odpowiednie. Oczywiście, że było ciasno, ale co zrobić.

Mama miała jedną siostrę i trzech braci. Jeden brat był ojcem kuzynki mojej, którą [po wojnie] znalazłem w Chełmie, drugi brat to był ten niemy, a trzeci brat w [19]20 roku pojechał do Rosji. Oczywiście ja go nie pamiętam, bo ja się urodziłem w [19]23. Kilka lat oni pisywali między sobą, wymieniali korespondencję, potem urwało się. Jak byłem w Generalnym Sztabie [Wojska Polskiego], poprosiłem szefa sztabu, Korczyca, o pomoc, o znalezienie tego Holcekiera, który wyjechał w [19]20 roku do Rosji. Ile ja [się] napisałem do nich, dostawałem zawsze odpowiedź: Nie izwiestno.

Propał biez wiesti. Myślę, że w [19]37 roku zlikwidowali go. Mieszkał w Baku na Surochańkiej 216. Pamiętam jeszcze adres jego.

[W domu był używany] tylko żydowski. Ojciec mówił trochę po polsku, mama nie.

Dlatego, że on pochodził ze wsi, a mama wciąż była w gronie Żydów. I tak było ze mną. Ja ukończyłem szkołę powszechną zwykłą w języku polskim, bo chciałem się uczyć polskiego.

Data i miejsce nagrania 2006-12-08, Tel Awiw

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ojciec mój, Józef Wujec, zaniósł do księdza dziecko, żeby je okazać, i razem z księdzem doszli do wniosku, że lepiej zapisać dziecko urodzone już w nowym roku, nie

Ten nasz dom był bardzo piękny, taki domek w formie dworku, był wysoki dach, taki ozdobny był, z gankiem, elegancki taki domek.. Kochałam

To takie były jakieś czasy, później była okupacja i też jeszcze pracował, tylko że lżejszą miał pracę, był portierem.. Był taki budynek postawiony dla kursantów,

Ojciec wybudował dom w rynku przy ulicy Pierwszej Armii Wojska Polskiego, tu gdzie teraz jest dom starców. Tam pobudował dom, ale w czasach rozbudowy Dubienki, w

Słowa kluczowe Puławy, dwudziestolecie międzywojenne, rodzina, ojciec, matka, dom rodzinny, ulica Lubelska 39, sąsiedzi, praca ojca.. Rodzina i

Słowa kluczowe Puławy, dwudziestolecie międzywojenne, rodzina, matka, Ruchla Zajtman, ojciec, Szalom Tugentman, siostra, brat, dom rodzinny, ulica Wąska 16b, rodzina matki,

Była taka tutaj pani Waldbaumowa, fotografistka, ona miała jedną córkę, nazywała się Czesława, bardzo mnie lubiła, no i tak mnie zapraszała do siebie i na święta, jak

Później był taki stół pochyły i wtedy wozili mężczyźni glinę na ten stół, a my mieliśmy formy i takie okrągłe coś z drutem, tym się ściągało nadmiar gliny, i cegłę