• Nie Znaleziono Wyników

Rodzina i dom rodzinny - Mieczysława Mirosław - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Rodzina i dom rodzinny - Mieczysława Mirosław - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
3
0
0

Pełen tekst

(1)

MIECZYSŁAWA MIROSŁAW

ur. 1929; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Lublin, dwudziestolecie międzywojenne, rodzice, ojciec, matka, rodzeństwo, ulica Widok, dom rodzinny, edukacja

Rodzina i dom rodzinny

Nazywam się Mieczysława Marianna Mirosław, urodzona 1 stycznia 1929 roku w Lublinie.

Tatusia dwaj bracia byli w Ameryce, tatuś do swojego brata pojechał, mamusia pojechała do swojego brata do Ameryki, tam się poznali, tam wzięli ślub i tu przyjechali już z dziećmi.

Już była Hela, Pelagia i Miecio, to był chłopiec, który umarł już tutaj w Polsce. Mamusia po nim bardzo rozpaczała, opowiadała, że siedziała na ganku w odmiennym stanie i mówiła, że jakiś staruszek szedł, który naprawiał garnki, i zapytał, czy może spocząć. Usiadł i zapytał mamusię, czego jest taka smutna – taka była załamana. A mamusia mówi, że kochała bardzo swojego syna, który umarł, i boi się, że urodzi się dziecko i też umrze. I ten pan powiedział tak: ,,To niech pani temu dziecku, które się urodzi, da imię tego dziecka, które zmarło i będzie żyło’’. I mamusia dała – ja jestem Mieczysława. Ja miałam go zastąpić.

Tatuś urodził się w miejscowości Kolonia Egersdorf. Opowiadał mi, że tam się się bawił z dziećmi żydowskimi, z chłopcami. Mówił, że tam była bóżnica okrągła i naokoło był dół taki, że woda do tego dołu wstępowała, okna były zasłonięte firankami. On się bawił z tymi chłopakami żydowskimi, z tymi chłopakami się uczył. Jak już tatuś był dorosły, to też z Żydami pracował. Tatuś najpierw handlował z Żydami, wysyłał trzodę chlewną na przykład za granicę. On znał dużo Żydów, bo on się wychowywał wśród Żydów. Oni się tam rozliczali, ale zawsze była zgoda. Tatuś na nich polegał, oni na tatusiu, tak że tatuś był z Żydami bardzo zbliżony. Oni tatusiowi ufali. Z Żydami razem handlował, za granicę towary wysyłał i jego pracowników dużo było żydowskiego pochodzenia. Był zżyty z Żydami, tam się dogadywali jakoś, nie było nigdy żadnych zatargów między nimi. Ja znam nawet piosenki, których tatuś mnie nauczył, pamiętam niektóre piosenki, na przykład taką:

(2)

Jedzie, jedzie Żyd ubogi, siana nie ma, owies drogi.

Hej, jo! Tiuralla, tiuralla, tiuralla bęc!

I zajechał pod dom duży, a tam rabin fajkę kurzy.

Hej, jo! Tiuralla, tiuralla, tiuralla, bęc!

„Mój rabi, wy mnie znacie, czy mi swoją Salcię dacie?”

Hej, jo! Tiuralla, tiuralla, tiuralla la.

„Mojej Salci nie ma w domu i nie dam jej byle komu!”

Hej, jo! Tiuralla, tiuralla, tiuralla bęc!

[Na ulicy Widok] był spokój, teraz to tam dużo takich pijaczyn jest. Nasz dom był gontem kryty najpierw. Dziadek podobno od jakiegoś dziedzica kupił drzewo i postawił ten domek.

Był taki bardzo elegancki, jak dworek wyglądał ten nasz domek, ale później obniżyli dach i już był inny. To był dom drewniany. W tej chwili on już jest zawalony, jeszcze tam stoją chyba resztki tego domu. Ten drugi to już przerobili trochę, ten co pan Sumer mieszkał, tam ktoś mieszka. Ten nasz dom był bardzo piękny, taki domek w formie dworku, był wysoki dach, taki ozdobny był, z gankiem, elegancki taki domek. Kochałam ten dom. Obok ten pan Sumer taki skromny miał dom. Były okiennice tam, pamiętam, że na noc zamykali okiennice.

Do szkoły chodziłam najpierw na 1 Maja – to było w domu prywatnym, a potem wybudowali szkołę za cukrownią i ja chyba do drugiego oddziału to jeszcze chodziłam tutaj, a później już na 1 Maja dalszy ciąg był. Mamusia zarabiała też, bo szyła. Ja umiem szyć dlatego też, nauczyłam się. Wszystko trzeba było samemu zrobić, nie było żadnych pralek.

Ja byłam najmłodszym dzieckiem. Miałam dwie siostry: Helenę i Pelagię, które urodziły się w Ameryce, i jednego brata Roberta, którego komuniści zabili, akowcem był. Teraz staram się [dowiedzieć, gdzie spoczywa], ale nie odnaleziono jeszcze jego ciała.

(3)

Dom rodzinny Mieczysławy Mirosław

Data i miejsce nagrania 2019-02-21, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Justyna Molik

Autor zdjęcia Wioletta Wejman

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pamiętam, szesnaście lat miałam, to musiałam na Wielkanoc ciasto upiec, bo siostra wyszła za mąż [i przeniosła się] do Piask, zachorowała po porodzie, to była

Ale dzięki temu, że miał ten zawód, to i w czasie okupacji było na chleb, i w czasie ucieczki, jak tu się ten front odbywał, to byliśmy gdzieś tam, no to też: temu but

Na taki dom, tych rodzeństwa tyle, trzeba było zarobić.. Ale mówię, ojciec handel taki prowadził, no taki

Mama miała gospodarstwo, tato miał warsztat, tak że taki był podział ról w domu.. Nie było czasu na

kiedyś mama mówi: „Werner, kiedy się skończy ta wojna?" - „Kiedy Hitlera weźmie cholera to się wojna skończy” A on mówi: „Cicho, matka.. Tak że nie krępowali

A musiałam i w domu coś zrobić, i firanki, i trzy razy okna myłam w ciągu roku, w ogóle roboty miałam dużo, ale zawsze miałam coś upieczonego, zawsze nasz dom

Ojciec wybudował dom w rynku przy ulicy Pierwszej Armii Wojska Polskiego, tu gdzie teraz jest dom starców. Tam pobudował dom, ale w czasach rozbudowy Dubienki, w

Sąsiad to miał tam chyba z osiem hektarów ziemi, to już żył trochę lepiej, po drugiej stronie – tak samo. Data i miejsce nagrania