• Nie Znaleziono Wyników

Pogrzeb żydowski - Leopold Grzybowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Pogrzeb żydowski - Leopold Grzybowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

LEOPOLD GRZYBOWSKI

ur. 1929; Tyszowce

Miejsce i czas wydarzeń Tyszowce, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe Tyszowce, dwudziestolecie międzywojenne, Żydzi,

cmentarz żydowski, pogrzeb żydowski, sądny dzień, płaczki

Pogrzeb żydowski

Najpierw był tu jeden kirkut, potem tam drugi. Oni nie chowali tak jak kiedyś, jak słyszymy, że Pan Jezus był chowany. Trup był owinięty w białe prześcieradło. Na noszach, dosłownie takich jak są w szpitalach, niosło zmarłego czterech Żydów.

Wiem, że zbierali pieniądze: ktoś z gości żałobnych chodził z garnuszkiem i wszyscy wrzucali do tego pieniążki. W ten sposób mieli tam gdzieś kogoś przekupić, żeby się dostać do nieba. Ten garnuszek, to naczynie było wkładane do grobu. Na samym grzebaniu już nie byłem, bo to się odbywało tutaj na kirkucie. Byliśmy ciekawi, jak go przynieśli, jak się tam odpowiednio modlili.

Był też tzw. sądny dzień. To był okres jesienny i wtedy Żydzi płakali na tym kirkucie.

Były wynajmowane płaczki. Bogatsi ludzie mogli sobie pozwolić na wynajęcie takiej płaczki, bo biedny to sam, czy żona opłakiwała tego zmarłego męża, czy córka ojca.

Te płaczki płakały, słychać je było już z daleka, nasłuchałem się tego [zawodzenia].

Data i miejsce nagrania 2009-03-06, Tyszowce

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Elżbieta Zasempa

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

W kondukcie szły płaczki, rodzinie nie wolno było płakać, tylko płaczki były najmowane: kobiety, które szły za tą rodziną i płakały.. Nie było jakichś

Oni mieli takie mary, jakby stół i po dwie rączki; kładli na to zmarłego i przykrywali jakimś płótnem. Jak nie miał kto płakać, to były wynajęte specjalne

Była też jedna z gospodyń, która handlowała na targowisku: miała pietruszkę, marchewkę, o takie różne rzeczy. Rozmawiała w jidisz dosłownie

Mój teść był murarzem z zawodu i w zimie, [kiedy] nie było roboty – bo kiedyś to [jak] mróz złapał, kończyło [się pracę] raz dwa – miał chwilę czasu, a u nas

Kupowaliśmy ćwiartkę wódki, a czasami jeszcze ćwiartkę, jak mieliśmy pieniądze, to już mało kiedy się zdarzało.. A teraz, jak to mówią: pół litra

Kiedyś trzeba było być na głodnego, na czczo, żeby przyjąć komunię; po komunii rodzice się złożyli i dostaliśmy po szklance czy kubku kakao i po bułeczce. Tyle

W 1951 roku pobraliśmy się z żoną i nasze małżeństwo trwa do tej pory, to już jest 58 lat, 15 sierpnia będziemy mieli 58 rocznicę współżycia małżeńskiego. Choroba

Słowa kluczowe Bychawa, dwudziestolecie międzywojenne, II wojna światowa, pogrzeb żydowski, płaczki, cmentarz żydowski, Niemcy, wypas krów..