N o 1 . Płock, Sobota 4 Stycznia 1 91 9 rok u . R o k II.
Bóg
■
!
Ojczyzna
niech żyje Wolna,Niepo
dległa i Zjednoczona
Polska
Polacy wszystkich stanów łączcie się!
W A RU N K I P R EN U M E R A T Y : Z p rz e sy łk ą p o c z to w ą : rocznie 15 m arek,
półrocznie 8 m, k w a rta ln ie 4 m.
Bez p rzesy łk i p o c z to w e j: rocznie 12 m arek , półrocznie 6 m. k w a rta ln ie 3 m.
R E D A K C JA i A D M IN IST R A C JA Płock, ul. W ięzienna Ns 6, 11 p.
O tw arta z w y jątk iem niedziel i św iąt od g. 9—1 i od 4—6.
R ed ak to r przy jm u je we w to rk i i piątki od fc. 10—2 i od 4—6 no poł.
Z a o g ło s z e n ia na o sta tn ie j stro n ie p o 6 m arek o d w iersza.
M ałe o g ło sz e n ia p o 50 fen. o d w yrazu, a d la stały ch c zy te ln ik ó w d arm o.
C e n a p o j e d ^ u e g o n u m e r u 3 0 f © S g 6 w.
Hej, Roku Nowy! z wszechczasu [otchłani Wysuwasz, widzę, tajemne oblicze, Co niesiesz?—ciernie niezgody, co
[rani?
Czy też Miłości święte, jasne znicze?
*
Czy dary twoje— to partyjne wrzaski, Ażeby zburzyć wszystko, choćby
[święte, I do dusz prawa z Talmudu wyjęte Przemocą wtłoczyć ? Czy zórz swobód
[blaski?
*
Czy .dasz mym braciom, że pełni [ułudy — Rozdźwiękiem piekieł wznowią Matki [blizny?
Czy Je d n o ść ducha, że na wspólne [trudy Dłonie podadzą -synow ie Ojczyzny?
Komu dasz władzę? Czy rozum [i cnota, Święte dla ojców naszych Boże prawa, Zarządzać mają? Czy bezmyślność
[rdzawa ? I bezw styd? żądza użycia i złota?
* *
Czy braciom moim do cna, Roku [Nowy, Wyplenisz z serca ducha poświęcenia?
Czy ogniem —serca, a rozumem -głow y W zmocnisz?- -by nie być Polakiem
[z imienia.
Płyną pytania pełne trwóg, nadziei, W ybory widać, kongresy— w oddali, Wysiłki święte i garść też— zawiei.
Rok Nowy idzie po Wszechczasu fali!
Rok Nowy szepce, choć c ic h o — lecz [śmiele:
„Każdy się wyśpi, jak sobie pościele!"
Lecz ponad Czasem— w górze— Palec [Boży, Co trony wali, nowe państwa tworzy!
Tad.
NIE PŁACZ, CNA MATKO!
(N a rozpoczęcie Nowego roku).
Ojczyzno moja, jakżeś była piękna, gdym Cię z daleka swej duszy tęsknotą ogłądał!
Ojczyzno droga, śpieszyłem do Ciebie.
—W iodły mnie słodkie miłości łańcuchy.
A gdym tu stanął, tu n a Twojej gle
bie, Tyś jako Matka swą dłoń mi podała.
Nie odepchnęłaś tułacza błędnego,—masz tkliwe serce, poznałaś swe dziecię.
Ale gdym spojrzał w Twe jasn e obli
cze, po skroniach Twoich łez potoki ciekły.
Ciężar Cię sregi, o krutny przygniatał, na barkach Swoich Krzyżaka dźwigałaś.
Płakałaś wtenczas, Ojczyzno kochana!
Byłaś schorzała, zdźwigana i sm utna.
Aleś taka piękna, że naw et w tedy ze Swoją urodą, jak gwiazda zaranna ja śn ia łaś.
Piękna pięknością sm utnej męczennicy.
Płakałaś.
Dziś Krzyżak ustąpił, a czemuż Ty płaczesz?
Ach, naszej Matce rwie się dzisiaj serce. —
— Jej syny w niezgodzie!
Jej własne dzieci chcą piękną Oj czy
zny swej postać czerwoną okryć purpurą, i krew bratnią przełać.
I gdy Kainy za swem hasłem pójdą—
ona od płaczu utulić się nie da.
W szystkie sąsiadki swoją męczennicę zbrodniarką nazwą.
I m ęczennica swą piękność utraci.
Nie płacz, Ojczyzno, bo ju ż av Twoim łonie Kainów nie będzie. Przecież i oni, ci, co dziś wołają: „Zabijaj i m orduj”, chyba się zlitują nad Tobą płaczącą.
W szak ich ja k Matka tuliłaś do łona.
Oni to sobie dzisiaj przypom ną i nie po
zwolą, by św iat Cię czarną okrywał wzgardą.
My wszyscy przed tobą staniem i zjed
nani.
I ten, co pługiem złotodajne skarby twej piersi dobywał.
I ten, co młotem pancerzył twe bram y.
I ten, co piórem, ja k światłości w stę
gą, Twą kibić przepasał.
I ten, co w im ieniu W szechmocnego Boga wołał do m łodych, starców i dzieci:
„Kto m iłością nie zjednany, ten w śm ier
ci zamieszkał".
W szyscy dziś idziem do Ciebie, Oj
czyzno i głosem bratniej miłości w ołam y:
„Nie płacz, cna Matko, m yśm y odtąd je d n o “.
Tułacz.
B o l s z e w i z m .
Gdy na wiosnę roku bieżącego opieku
nowie polskich organizacji społecznych, n a zebraniu zastanaw iali się nad sposo
bam i powrotu wygnańców, obecny tam przedstawiciel władzy bolszewickiej o- świadczył, iż ludu polskiego jeszcze pusz
czać do k raju nie wolno, ponirw ażonnie potrafi przeprowadzić rewolucji. Należy uśw iadam iać lud, zrewolucjonizować i do
piero wtenczas puścić do kraju.
Na szczęście lud polski i robotnik pol
ski, nie czekali na owe uświadomienie, kto ja k mógł uciekał z kraju, gdzie rzą
dzi jeno głód i zbrodnia.
2 G Ł O S O J C Z Y Z N Y . M 1.
W ygnaniec polski, pragnąc wydobyć się z tego piekła, m usiał od św itu do póź
nej nocy latać, prosić, błagać nim zdobył św istek papieru z pieczęcią i podpisem kom isarza.
Zatrzym yw ano lud, natom iast prędko w ysyłano do k raju swoich ludzi, dobrze płatnych agitatorów . Ci dygnitarze bol
szewiccy, zaopatrzeni w potężne śroki pie
niężne, wywiezione z Rosji, założyli kilka pism, skupują broń, jed n y m słowem n a j
wyraźniej przyszykow ują się do w yrw a
nia władzy z rą k obecnych „tow arzyszy"
i zaprow adzenia d y k tatu ry proletarjatu.
J a k Polska będzie przy tej dyktaturze w yglądała nie wiem, wiem jen o że zgi
nie, wraz z całą sw ą k u ltu rą i dorob
kiem k ilk u n astu pokoleń. Należy więc bacznie śledzić w szystkie ruchy i posu
nięcia tych panów, aby w stosow nej chw i
li módz je przeciąć.
Bolszewicy chcą wywołać rew olucję w Polsce a chcą to uczynić za pomocą specjalnego w ojska tak zwanej „Polskiej dywizji bolszewickiej.
W tej właśnie sprawie n a łam ach „Ga
zety Porannej “ został um ieszczony artykuł, k tó ry poniżej przytaczam y.
Przed pół rokiem bodaj doszła w iado
mość rozpow szechniana gorliwie przez n a szych bolszewików o tw orzeniu się w Ro
sji polskich pułków bolszewiekich. Póź
niej donoszono, że ju ż m ają „w arszaw ski”,
„lubelski", „łódzki" i t.p. pułki bolszewickie.
Miały one wkroczyć do K rólestwa i w pro
wadzić rządy bolszewickie. Zapewniano naw et, źe cala dywizja polskich w ojsk bolszewickich doszła do Mohylowa. Dal
sze wieści o tym „pochodzie do Polski"
ucichły.
Pańszczyzna i socjalizm.
Gdy naszą ukochaną Polskę - Matkę m usieli opuścić najw ięksi wrogowie Niemcy i Moskale, zdawało się, że już szkodników pozbyliśm y się w szystkich.
C*łek myślał, że w szyscy ludzie w Pol
sce, jak jed e n mąż, wezmą się za ręce i razem ruszą do pracy w zgodzie i m i
łości, by spokojnie i rozważnie poprawiać, co je s t złego w naszej Polsce, a wzm ac
niać, co je s t dobrego, aby w szyscy w niej byli szczęśliwi.
Tym czasem zaczynają chodzić po w siach ja k ie ś złe duchy i m ącić ludziom w gło
wach, że jeżeli Polska stanie się wolną, niezależną od nikogo, to w tej Polsce znów powróci pańszczyzna!...
Nie dajm y się bałam ucić! nie wierzmy nikom u, kto mówi słowa nienaw iści do Polski!
Była w Polsce pańszczyzna, ja k była i w innych krajach. A le-w Polsce daleko wcześniej, niż gdzieindziej, chciano ją znieść,—tylko przeszkadzali tem u Niemcy i Moskale, bo im się zdawało, że jeżeli Polska oswobodzi swój lud, to i oni będą m usieli to samo .zrobić. A zrobić tego nie chcieli, bo lubią gnębić i obcych i swoich. Nasz wielki król Stefan B atory w XVI w ieku ogłosił w czasie w ojny i Moskwą pod Pskowem , że w szyscy
Obecnie zagadka w yjaśniła się. Okazu
je się że cała historja polskich w ojsk bol
szewickich je s t kłam stw em i podstępnym oszustwem rządu sowietów.
Jeden z m ieszkańców W arszaw y, k tó ry świeżo powrócił z Moskwy, udzielił
„Kurjer. Porań." szczegółowych wiadom o
ści o tych „polskich w ojskach bolszewic
kich.”
Żadnej dywizji polskiej niem a. J e s t n a tom iast tak zw ana dywizja „zachodnia"
w ojsk bolszewickich, nazyw ana „polską"
z tej racji, że w szystkim prawie pułkom tej dywizji nadano nazw y polskie, m iano
wicie: 2 „w arszawskie" (l i 4), 1 „sied
lecki,, (3-ci), l „lubelski" (2-gi), l „huza
rów m azow ieckich11 (5-ty) i l artylerji (6-ty. Na tych nazw ach polskich kończy się je d n a k cała „polskość11 ty ch wojsk, bo na 10 tysięcy żołnierzy tej dywizji, przeszło 8 tysięcy stanow ią Chińczycy, Tatarzy, W ielkorosy i różne plemiona m on
golskie, m ającę reprezentow ać „proleta- rja t zachodu E uropy11.
Polaków je s t około 2 tysięcy. W l-szym pułku w arszaw skim siódm a kom- panja składa się z sam ych... Chińczyków.
W pułku „lubelskim 11 je s t Polaków około 200-tu, w „w arszaw skim 11 4-ym — do 500
„huzarów m azowieckich11 reprezentują T a
tarzy, Chińczycy i g a rstk a —200 Polaków.
Najciekaw szym je s t jednak, w ja k i sposób zwerbowano Polaków do tych puł
ków polskich. Dla uspraw iedliw ienia tej nazw y trzeba było um ieścić w niej trochę Polaków. Zaczęto szukać i gdy nie u d a
ło się zwerbować ochotników, poradzili sobie bolszewicy „sposobem" prawdziwie
„żydowsko bolszewickim". Mianowicie za
trzym ali oni pięciuset Polaków dowbor- czyków i łegjonistÓAy, którzy chcieli się przedrzeć do w ojsk polskich n a M urmanie.
chłopi, służący w piechocie łanowej otrzy-- m ają szlachectwo i wolność.
Już król J a n Kazimierz w XVII wieku, n a podziękowanie Bogu za wypędzenie Szwedów ślubow ał Matce Najświętszej we Lwowie, że da swobodę ludowi wło
ściańskiem u. Nie zdążył spełnić ślubu, bo się zrzekł korony.
Dwieście lat tem u nasz król Stanisław Leszczyński, spełniając śluby Ja n a Kazi
mierza, chciał dać chłopowi wolność i grunta, ale m usiał uciekać z Polski do Francji, bo go w ygnali z naszegu kraju Moskale i Niemcy. Miał on, niestety, za- mało w ojska. Na jeg o m iejscu, na tronie polskim w W arszaw ie zasiadł A u g u st -z Saksonji — Niemiec, k tó ry nie chciał słuchać o oswobodzeniu ludu. Łupił Pol
skę—i łupy wywoził do Saksonji.
W tedy to ludzie, m iłujący Polskę, w i
dząc, że nie doczekają się od króla—N iem ca w ydania takiego praw a, któreby ulżyło chłopskiej doli, poczęli działać każdy na swoją rękę.
W r. 1733 m iasto Poznań dało wol
ność swoim chłopom. W r. 1760 kanclerz koronny Andrzej Zamojski daje swobodę ludowi w swoich dobrach Bieżuń (pow.
Sierpcki). Tak postępowało w tedy bardzo wielu m agnatów w Polsce, ja k Jabłonow scy, Brzostowscy, Poniatow scy, K rasińscy i inni.
M ądrzy ci ludzie, widząc, że w poje
dynkę trudno im będzie przeprowadzić tak ą reform ę w całym kraju, poczęli się
W szystkich ty ch Polaków bolszewicy wsadzili do więzienia i przetrzym aw szy ich tam 4 dni bez jedzenia zapytali co wybierają: służbę w arm ji bolszewickiej czy obóz koncentracyjny.
Uwięzieni, wiedząc czym pachnie obóz koncentracyjny, w ybrali służbę w ojsko
wą. Przy pierwszej jed n a k sposobności uciekają z tych „polskich11 wojsk. Zda
rza się, że całe oddziały uciekają do „nie
przyjaciela".
Z dywizji „polskiej,, dw a pułki (3-ci
„siedlecki" i 4-ty „w arszawski" rozloko
wano w W itebsku, resztę zaś, m ianow i
cie huzarów „mazowieckich" i dwa pułki piechoty (1 „warszawski" i 2 „lubelski"
oraz artylerję w ysłano n a fro n t saratow ski przeciw Czecho-Słowakom. W obec dezercji masowej, bolszewicy wpadli na now y pomysł. Mianowicie m ają utw orzyć nowe „polskie wojsko bolszewickie" ale już tylko w sile jednego bataljonu, który m a być w ysłany n a zachód w celu wyw o
łania pow stania n a Białej Rusi i w Polsce.
W końcu dodajem y jeszcze, że w śród żołnierzy tej dywizji zachodniej, żydów niem a wcale. Są oni natom iast „kom isa
rzami" pułkowymi, którzy posiadają w ła
dzę większą niż dowódcy pułków.
Miejmy nadzieję, że ta „arm ia zbrodni11 nie dojdzie do granic ojczystej ziemi, że znajdą się siły, które j ą sparaliżują. Tyl
ko należy działać energicznie i ową wiel
ką zarazę stłum ić w zarodku.
Do tej kw estji jeszcze Avrócimy nieraz a za kilka tygodni rozpoczniemy druk większej pracy pod tytułem „Bolszewizm, jego teo rja ’i prak ty k a.11
zjeżdżać i naradzać, by w szystkim w P ol
sce było dobrze.
Gdy sobie zjednali wielu zwolenni
ków, postanow ili w ystąpić z odpowiedni
mi projektam i na sejmie. Podobało się to prawie w szystkim — i sejm w r. 1766 uchwala, że w R obrach narodow ych nie wolno włościan rugow ać z gruntu.
Nie zatrzym ali się, lecz poszli dalej,—
w r. 1768 znowuż uchwalono prawo, po
zbawiające szlachcica w ładzy życia i śmier
ci nad chłopem.
Spostrzegli Polacy, że weszli n a dobrą drogę i postanow ili reform ę w łościańską prowadzić aż do ostatecznego skutku.
Lecz, niestety, Polska w tedy, ja k i dzi
siaj, nie m iała w ojska, — nie było więc kom u obronić dobrych m ądrych praw. — Poseł rosyjski w W arszaw ie Repnin, w i
dząc, że poprawa życia chłopskiego ogrom nie wzmocni Polskę, zaprotestow ał prze
ciwka dalszym reform om i zagroził, że jeśli sejm y polskie nie przestaną się zaj
mować spraw ą chłopską, to w ojska mo
skiewskie zaleją całą Polskę.
To samo zrobił w r. 1780 drugi poseł rosyjski niem iec Sztakelberg.
Spostrzegli Polacy, że ja k tak dalej pójdzie, to niedługo nie wolno będzie im własnym powietrzem oddychać. Postano
wili nagw ałt zabrać się do pracy. Zwoła
no wielki Sejm, zw any czteroletnim — i z niego w r. 1791 wyłoniło się owe słynne prawo, zwane K onstytucją 3-go * m aja. Zwraca ona uw agę i bierze pod swoją opiekę um owy dziedziców z wło-
Ma 'i. G Ł O S O J C Z Y Z N Y . 3
Li s t o t w a r t y .
Ja k żywym echem w śród szerokich w arstw społeczeństwa odbiła się groźba p.
Moraczewskiego, dotycząca naszych szkół, świadczy poniższy łist prostej służącej z Płocka, k tóry podajem y prawie bez zmia
ny, wprowadzając tylko poprawki błędów ortograficznych i językow ych.
Niech będzie pochwalony Jezus C hry
stu s !
Kochani Czytelnicy.
Dotychczas tylko państw o pisali o szko
le bezbożnej, pozwólcie i mnie, biednej służącej, napisać trochę w tej sprawie, bo i j a mam młodszych krew nych i znajo
mych, którzy chodzą do szkoły. Socjaliści chcą, żeby w szkołach była wolność su m ienia, chcą zaprowadzić szkołę świecką.
Szkoły takie są ju ż podobno we Francji.
Czytałam o takiej szkole i wiem, co ona w arta. Chłopiec pewien francuski czter
nastoletni, a przytym pierw szy w klasie, zamordował współucznia swego dw una
stoletniego, dla tego, że tenże nie chciał m u dać swej czapki. Gdy go pytano, dla czego tę haniebną zbrodnię popełnił, od
powiedział: n ik t m nie przecie nie widział.
Nie bałeś się Boga?—A kiedy ja nie wiem, czy Pan Bóg istnieje. Nie bałeś się w y rzutów sum ienia? — Kiedy j a i sum ienia nigdy nie widziałem. W prawdzie mówio
no mi, że je s t tam jakieś sumienie, ale m i go n ik t nie pokazał, a pan profesor mówił przy nas w szystkich, że ja k się czego nie widzi, to nie trzeba wierzyć, a księży nazywał wrogam i ośw iaty, dla tego, że inaczej uczą i wierzą. Oto, Ko
chani Czytelnicy, sk u tk i bezwyznaniowej szkoły. Socjaliści mówią, że w Polsce
księża nie potrzebni. Oj, nie dajm y się oszukać na piękne słówka, nie zw racajm y uw agi n a takie gadania. Jeszcześm y nie znali socjalistów, a ju ż nas uczył Kościół miłości Boga i bliźniego, kazał miłować naw et nieprzyjaciół. Nie ufajm y żadnym pepesowcom, bo oni chcą naszej krzyw dy i to strasznej krzyw dy, chcą swoje praw a n a m iejsce praw Boga położyć. W yrzu
cają przykazania Boże. Tylko te m ają n a języku, co ludzi nim i do siebie garną, a o przykazaniu czwartym , piątym i siód
m ym zapomnieli. Pan Bóg rozkazał sza
nować ojca i m atkę i tych, którzy nad nam i m ają zwierzchność, czyż Kościół nie je s t naszą najukochańszą m a tk ą ? Czyż kapłani katoliccy nie zastępują nam ro dziców? Zapytajm y kię dziecka, które chodzi do ochrony, które nie m a rodzi
ców", kto go najwięcej gajmuje, jeżeli nie ksiądz. Dziecko, gdy w raca ze szkoły, to chociaż głodne, z radością opowiada, że ksiądz tam był i czego uczył: bo d z ie -1 cko niew innym swoim sercem odczuwa, kto m u najlepiej życzy i kto m u je s t przy
jacielem. Pow iadają socjaliści, że oni pragną, żeby był Pan Bóg w szkołach, tylko, żeby kto inny uczył, a nie ksiądz.
Czy onby Cię, Drogi Czytelniku, nauczył tego, co ksiądz uczy? Nie, nigdy! M at
ki n ik t nie zastąpi i księdza też n ik t nie zastąpi. J a k m atk a czuwa nad tym , że
by się dziecko nie sparzyło, ta k ksiądz czuwa nad dzieckiem, by się nie nauczy
ło czego złego. Nie dopuszczajmy, aby księży ze szkoły w yryw ano. Na naszym sum ieniu leży, abyśm y nie pozwroliłi na szkołę świecką. Całą siłą się tem u opie
rajm y. Raczej zabić się dajm y, a nie do
puścim y do ta k strasznego czynu. Za przykład niech nam będzie Kościół, k tóry pomimo strasznych prześladowań, ciągle
pracuje nad zbawieniem św iata. Idźmy do walki o nasze prawa, o praw a naszych dzieci, nasze przyszłe szczęście i o szczę
ście naszej najdroższej Matki Kościoła i Ojczyzny.
Z szacunkiem
M arjanna Chojnacka.
N adsyłajcie do „G łosu Ojczyzny“
w ie ś c i o tem, co s ię u w as dzieje, o- g ło szen ia i adresy p rzyjaciół i zn a
jom ych.
i lii;
Czytaliśmy niedaw no o św iętokradz
tw ie, dokonanym w Radomiu podczas obchodu narodowego. Bandy socjali- stypzno-bolszew ickie ( znieważyły cho
rąg iew z w izerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej — porw ały ją na szczątki i podeptały.
Teraz znowu takiej zbrodni opis dają nam gazety:
W połowie grudnia b. r. zamordo
w ali bolszewicy proboszcza parafji Bałtów, dekanatu Iłżeckiego, djecezji Sandom ierskiej, ks. p ra ła ta W ładysła
w a Fudale wskiego.
Powodem zbrodni była zem sta bo
jów ki partyjnej za w ystąpienie sędzi
wego kapłana n a kazaniu niedzielnym
ścianami, a ty ch ostatnich oddaje pod opiekę praw a i rządu. Po upływie dw u dziestu pięciu la t miano reform ę i popra
wę b y tu prowadzić dalej.
Gdy ta kon sty tu cja została ogłoszona, Rosja zrobiła straszny gw ałt. P ro testując przeciwko tem u praw u 8 m aja, w prow a
dza Moskal do naszego k raju liczne w oj
ska i przy pomocy zdrajców, przekupio
nych za rosyjsko -niemieckie pieniądze, zgrom adzonych w Targowicy, nie pozwala żyć w edług tej konstytucji.
Naród Polski pod wodzą swego Nacze
lnika Tadeusza Kościuszki, szlachcica, zry w a się do walki z Moskalami, by bronić swej swobody i praw. Kościuszko w obo
zie pod Połańcem dnia 7 m aja 1794 r.
w ydaje orędzie do narodu, w którym n a daje chłopom wolność osobistą i g ru n ta posiadane na własność. — N iestety, dobre zam iary i chęci spełzły na niczem, bo ta w ojna została przegrana, — i w r. 1795 Moskale, Prusacy i A ustrjacy rozdarli os
tatecznie Polskę na trzy kawały. W k a żdej części zapanowały nowe nie polskie praw a i porządki. 0 ulżeniu doli włościan obce, wrogie nam m ocarstw a, nie m yślały wcale, a i Polsce samej, ja k widzimy, nie pozwoliły tego uczynić.
N astały później wojny napoleońskie.
Napoleon I, cesarz francuski, obiecał Pol
skę wydobyć z niewoli. Polacy tłum nie rzucili się do niego. • Pow stało wojsko polskie. Napoleon rozbił A ustrję, rozgro
mił Prusy, zebrał olbrzym ią arm ję i ra zem z Polakami poszedł na Moskwę. W te
dy to ogłosił wolną i niepodległą Polskę.
W tedy nadano wolność osobistą chłopom.
— W ojnę z Moskwą przegrał i m usiał zrzec się tronu francuskiego. Ale Polski państw a zaborcze zupełnie ju ż straw ienie mogły. Miała swoje wojsko. Tedy ob
cięto ją , strasznie, i z ta k okrojo
nej w r. 1815 na Kongresie W iedeńskim utworzono „Królestwo Kongresowe", k tó rem u n a króla dano cara rosyjskiego Ale
ksan d ra I.
Gdy to królestw o podleczyło się z ran po w ojnach napoleońskich, zaraz rozpo
częło m yśleć o poprawie losu włościan.
Pisarze ówcześni, między innym i Rem- bieliński, naczelnik ziemi Płockiej, poczęli pisać i głosić, że trzeba znieść pańszczyz
nę. Tymczasem Moskal tłum ił w kraju w szystko, co było lepsze, i żywsze. Ksią
że K onstanty, nam iestnik cesarski, hulał w W arszawie, aresztując najlepszych pa- trjdtów . Czuć było w powietrzu burzę.
W ybuchła w ojna z Rosją. Sejm nadzw y
czajny, zgrom adzony w r. 1831, już opra
cowywał prawo o zniesieniu pańszczyzny, gdy W arszaw a została zdobyta przez Mo
skali, — i w szystko przepadło. Moskal począł ju ż na dobre w k raju naszym h u lać, ucząc chłopów, że w szystkim nie
szczęściom w inna je s t szlachta. N ikt się nie mógł odezwać, bo wywożono zaraz na Sybir.
Ludzie pragnący pracow ać dla dobra kraju, m usieli uciekać za granicę, głów nie do Francji> Utworzyło się tam To
w arzystw o Dem okratyczne z Polaków, k tó
re wydało swój m anifest do narodu, n a w ołujący do nadania ludowi w łościań
skiem u ziemię n a własność.
Przyjeżdżali z zagranicy do kraju emi
granci, by pouczać ludzi, że trzeba sp ra
wę w łościańską m ądrze i sprawiedliwie załatwić. W ielu z nich za to zginęło pod batam i m oskiewskim i. Takim był Szymon Konarski, rozstrzelany w W ilnie 1839 r. Takim również był Ksiądz Piotr Ściegienny, proboszcz z Chodla w ziemi Lubelskiej, zesłany do katorgi na Sybir w r. 1844.
Ziemianie poczęli się skupiać około A ndrzeja hrabiego Zamojskiego z Kłemen- sowa i radzić o nadaniu ziemi ludowi.
Andrzej hr. Zamojski ju ż to był uczynił u siebie. W ielu innych ju ż poszło za nim.
W tedy to car Mikołaj I w r. 1846 wydaje ukaz, nie pozwalający na przyszłość usz
czuplać roli chłopów, ani podwyższać ich ciężarów. Zrobił to, aby stanąć w ro li opiekuna.ludu polskiego i pokłócić go ze szlachtą, bo w tedy łatwiej m u będzie i jed n y ch i drugich za łeb trzym ać. Sam je d n a k n a Litwie i Rusi tem uż ludowi polskiemu odbierał ziemię dla Moskali — i w ten sposób w ygnał n a Sybir i do Ro
sji pięćset tysięcy dusz.
Odtąd jeśli k tó ry szlachcic sam dobro
wolnie chciał znieść u siebie pańszczyznę i oddać g ru n t chłopu n a czynsz lub w inny sposób uregulow ać tę sprawę, to, rząd m oskiew ski takiej um owy nie chciał za
twierdzać. Na Litw ie szlachta polska po'
4 G Ł O S O J C Z Y Z N Y . Ka 1.
przeciw wichrzycielom bolszewickim, którzy założyli swoje gniazdo w po
bliżu Baitowa.
Bolszewicy w liczbie 5 napadli na plebanję wieczorem . Broni, któ rą m ie
li ze sobą, nie używ ali w cale, ale w zw ierzęcy sposób zaczęli bić i znęcać się nad bezbronnym, połam ali'm u rę ce i nogi, a kiedy na skutek to rtu row ania utracił przytomność, w y rzu cili poranionego n a śnieg i mróz.
W obronie staru szk a staw ał organista, lecz opraw cy i jego pobili.
Ks. Fudalew ski, nie odzyskaw szy przytomności, zm arł przed sw oją ple- banją. (z Gaz. W arszawskiej).
Oto do czego prow adzą socjalistycz
ne rządy.: Słyszeliśmy nieraz o s tra szliwych m ordach i gw ałtach, doko
nyw anych w Rosji, to samo zaczyna się i u nas.
Przekupieni za żydowskie i nie
mieckie złoto bolszewicy zaprzepaścili i ogłodzili doszczętnie Rosję. W ojska francuskie i angielskie robią tam te raz powoli porządek, oczyszczają kraj z socjalistycznych bandytów , bolsze
w icy więc przenoszą się na polską ziemię, chcą u nas poprobować szczę
ścia. I u nas, podobnie ja k w Rosji, głów nym i szerzycielami bolszewizmu są zaopatrzeni bogato w pieniądze Ży
dzi i Niemcy. W ynajm ują agitato rów , którzy, niby Judasz P a n a Je-
dała carowi m emorjał, żądający zniesienia pańszczyzny, a car kazał im milczeć!
Po śm ierci Mikołaja I w stępuje na tron A leksander II. Zdawało się w szystkim , że n a sta n ą lepsze czasy. W W arszawie zostało w tedy założone z ziem ian pod prze
w odnictw em A ndrzeja hr. Zamojskiego Tow arzystw o Rolnicze, które w lutym 1861 r. uchw ala dążyć do uwłaszczenia w łościan drogą skupu czynszów, którym miało się zająć Towarzystwo Kredytowe Ziemskie. Tow arzystw o miało spłacać dzie
dziców pieniędzmi, uzyskanym i przez w y
puszczenie listów zastaw nych; n a spłace
nie zaś listów miało uzyskać pieniądze od włościan, którzy w ciągu 46 lat mieli spła
cić w artość osad, przechodzących na ich, zupełną własność.
Zdawało się w szystkim , że n astan ą le
psze czasy, lecz, niestety Tow arzystw o Rol
nicze w kw ietniu tego roku zostało rozw ią
zane. Lecz spraw a w łościańska nie upadła.
W r. 1863 naród polski zerwał się do w ałki z Rosją o niepodległość. W tedy to Rząd narodow y polski zaraz w ydał m ani
fest o uwłaszczeniu chłopów, w którym mówi, że ziemia, którą lud rolniczy posia
dał na praw ach czynszu lub pańszczyzny, staje się od tej chwili bezwarunkowo je go włas«ością, dziedzictwem wieczystem, właściciele poszkodowani wynagrodzeni będą z ogólnych funduszów państw a; bez
rolni zaś służący w w ojsku powstańczem mieli być po wojnie wynagrodzeni ziemią z dóbr narodow ych.
Pow stanie upadło, ale spraw a uwła- szczenia nie upadła, bo Polska zanadto
zusa, zdradzają -swoją Matkę-Ojczyznę i naw ołują do rewolucji. Chcą w pro
wadzić wojnę domową w k raju , chcą, aby Polacy sam i się w yrzynali, aby kraj był słaby, a tak, aby można go było znowu złupić i w zamąconej pol
skiej wodzie ryby dla siebie łowić.
W idział to wszystko ś. p. Ks. F u dalewski. Ośmdziesięciołetni blisko starzec gorąco kochał swój naród, cie
szył się, że wrogowie, co go tak dłu
go gnębili, co tyle lat szlachetną krew ludu polskiego do ostatniej kropli ssali, zostali nareszcie pokonani. Dla Polski wolnej roił o wielkiej przyszłości. J a każ rozpacz, ja k i ból m usiał go o gar
nąć na widok w łasnych współrodaków m arnujących ją lekkomyślnie, albo za judaszow e srebrniki. Jako p atrjo ta i j a ko kapłan m usiał się tem u przeciw staw ić— m usiał ostrzec swoich para- fjan. Inaczej nie spełniłby obowiązku, inaczej Bóg, przed którego sądem spodziewał się lada chwila stanąć, mógłby mu słu sz n ie w y rz u cić : Dałem ci ow czarnię, byś ją strzegł i pro
wadził, a ty pozwoliłeś wilkowi do niej się zakraść, dopuściłeś zarazę na moje syny!
I za to spotkała go zem sta, zem
sta niesłychana!
L at tem u przeszło dziew ięćset po
gańscy P ru sacy porąbali ciało św.
W ojciecha, gdy im światło w iary za-
i zadługo się nią zajmowała, zaw ieleoniej m ówiła chłopom, aby ją spokojnie można było pom inąć milczeniem. Lud m ógłby się zacząć burzyć. Zrozumiał Moskal, że jeżeli jej nie załatwi, to Polacy nie prze
stan ą dążyć do jej uregulow ania. A ja k uregulują razem z chłopami zgodnie, to nabiorą takiej mocy, że trudno będzie trzym ać ich w niewoli.
Zabrał się tedy Moskal do roboty po swojemu. Przysłał do Polski wice-mini- s tra spraw w ew nętrznych Milutina. Ten w przeciągu kilku dni objechał siedem w si pryw atnych, dwie rządowe, dwie za
m ieszkane przez kolonistów niemieckich, jedno m iasteczko, stanowiące część m ajo
ratu, oraz cztery m iasta i na podstaw ie tylko tej podróży zebrał wiadomości do ułożenia przez cara ukazu o uwłaszczeniu.
Ukaz o uwłaszczeniu chłopów w Kró
lestw ie Polskiem z d. 2 m arca 1864 r.
miał służyć do tego, aby z chłopa pol
skiego zrobić przyjaciela Moskali, a w ro
ga Polski. Chodziło carowi A leksandrow i II o to, aby lud nasz pokłócić ze szlachtą.
Dlatego, zam iast dać dostateczną ilość ziemi chłopu, dał m u niewiele, a na g ru n tach pańskich stw orzył dla chłopa serw i
tu ty (wspólne użytkow anie pastw isk, la
sów i t. p.). Te serw ituty stały się póź
niej kością niezgody i kłótni pomiędzy chatą chłopską, a dworem pańskim .
Na Litwie zaś słynny tyran Murawie w w ydał prawo, że Polak Polakowi nie m o
że sprzedać ziemi, tylko Moskalowi. Chło
pów polskich wypędzał do Rosji, a na ich m iejsce sprow adzał chłopów rosyjskich.
nosił, nasze now e Kainy pastw ią się nad bezbronnym starcem za to, że naród swój przed bolszewicką truciz
ną bronił.
Oto je st ow a osławiona wolność słowa socjalistyczna!
Ludu polski! — Ty, przy w a rsz ta tach miejskich i po fabrykach p racu jący, Ty na w siach Matkę-ziemię swo
im potem zraszający— Ty wiesz, gdzie praw dy szukać należy! Czystym nie
skażonym sercem swoim odczujesz, swoim trzeźw ym rozumem pojmiesz, że socjalizm dla ciebie to zaguba, że bolszewicka anarcbja, głód i śmierć tobie i dzieciom twoim przyniesie. — Tak ja k je przyniosła ludowi rosyj
skiemu. F u n t czarnego chleba kosztuje w Rosji obecnie rubli 11, fu n t koń
skiego m ięsa rubli 15. Tylko speku
lanci i bolszewicy mogą sobie n a ta kie ceny pozwolić. Ludzie uczciwi pa
dają jak m uchy, od chorób i głodu.
Nie wierzcie socjalistom ! naw et tym, którzy się nazyw ają polskimi.
Podają się za polskich dla zam ydle
nia oczu, a napraw dę zaw sze albo dziegciem, albo czosnkiem pachną.
Obiecują W am rzeczy wielkie, które się w ykonać nie dadzą. Obiecują dla
tego, by oszukać niewiedzących i ścią
gnąć ich do swojej partji. Gdyby ehcieli napraw dę dobra ludu, toby się najpierw' postarali o danie roboty lu-
Pokłóciwszy przez serw itu ty w Polsce chłopów ze szlachtą, rząd rosyjski nie poprzestał tylko na tem. Postanow ił po
woli przerobić chłopa i na m oskiew ską wiarę. Wziął się do tej spraw y bardzo sprytnie.—Zagrabił w szystkie m ajątki ko
ścielne, z których dotychczas utrzym y
wało się duchow ieństw o nasze, a księżom wyznaczył n a życie całkowite 6 morgów g ru n tu i 300 rs. rocznej pensji. Rozumiał Moskal dobrze, że to będzie za mało, że ksiądz będzie zmuszony brać pieniądze od parafian za posługi religijne. Ale o to też m u i chodziło, aby przy ślubach, po
grzebach wynikały sw ary i kłótnie po
między proboszczem a parafjaninem . Bo w tedy, m yślał Moskal, chłop polski znie
nawidzi swego księdza. Pokłóci się za
tem nietylko chata z dworem, ale i chata z plebanją. Ławiej będzie rządzić pokłó
conym narodem , łatwiej szerzyć praw o
sławie, łatwiej przerabiać powoli całą Pol
skę na Rosję.
Sami Moskale nieco uczciwsi, mówili, że taka reform a w łościaństw a to nie
„ustrojstw o, a rastro jstw o “ (nie budow a
nie, a burzenie).
Tak w ygląda dobroć i opieka m oskiew ska nad ludem polskim!
Nie wierzmy cudzym prorokom, któ
rzy bezczelnie okłamują, mówiąc, że Pol
ska .wolna przyw róci pańszcyznę.
Życie dawniejsze Polski świadczy, że dążyła ona do szczęścia w szystkich swo
ich poddanych, bo Polska — to rozum na wolność i swoboda, Polska to miłość w szystkich, P olska—to lud wolny i szczę-
JSle 1. G Ł O S O J C Z Y Z N Y . 5
dowi, o budow anie fabryk, sp ro w a
dzanie po tańszych cenach żywności.
Oni tym czasem tylko kłócą jednych z drugim i. Podnieśli sztucznie plącę niektórym robotnikom, a ogół nie m a środków do życia. Ceny n a niektóre produkty są teraz daleko wyższe, niż były za Niemców — takie są skutki socjalistycznej gospodarki w Polsce.
Wy się tum anić nie dajcie. Wy wiedzcie, że, jak Ojcowie Wasi stali silnie przy Kościele, _ ta k i W aszym obowiązkiem je s t bronić mężnie W ia
ry Świętej i zagrożonej przez bolsze
wickiego w ro g a Ojczyzny. Niech ża
den socjalista nie odw aży się n aw et pokazać w e w siach i domach W aszych.
Nie będą umieli tego dokonać m ęż
czyźni, niech się kobiety w ezm ą do dzieła. Jak w e Lw ow ie n aw et małe dziew częta padały trupem , a odpiera
ły dzielnie a tak i U kraińców , tak w e
w n ą trz k ra ju niech o niew iastę pol
ską, niby o m u r skalisty, rozbijają się w szystkie złe zakusy.
Wzorem niech W am będzie ś. p.
Ks. Ludalew ski. Pam iętajcie, że jak on zginął, tak gotow ym i je s t zginąć ty siące innych kapłanów i obrońców dobrej spraw y. Byleby tylko Ojczy
zna była szczęśliwa, byleby tylko lud polski — ten k rw aw o pracujący — miał w wolnej Polsce nap raw d ę lep
szą, nie socjalistyczną dolę.
śliwy, żyjący w zgodnej pracy ze w szy st
kim i: — i z szlachcicem, i z księdzem, i ż mieszczaninem, i z robotnikiem!
To, co napisałem tu, ja k Polska dąży
ła do sw obody włościan, to nie są bajki, ani kłam stw a, ale szczera praw da, oparta n a faktach. Każdy może j ą sam spraw dzić, zajrzaw szy do historji Polski. Po
tw ierdzą to w szyscy m ądrzy, a uczciwi ludzie! Nie dajm y się tedy złym duchom , wrogom naszym otumaniać!
Pam iętajm y, że czynić zło je s t dale
ko łatw iej, niż dobro, łatwiej burzyć niż budować. To też ci wszyscy, k tó rzy tum anią do złego, sami rzadko się oddają ciężkiej pracy, bo ona jest cię
żką, a taćy p ragną lekkiego życia i są dzą, że je znajdą przy burzeniu w szy st
kiego, co drogie i święte. Z drugiej s tro n y i Pan Bóg, jeżeli człek poddaje sw o
j ą duszę pod złe nam ow y i radby się w ym igać od tw ardej, ale dobrej pracy, dopuszcza za karę złych ludzi, którzy m ącą i m u w głowie, spraw dza się w tedy przysłowie, że kogo chce P a n Bóg u k a rać,, to m u rozum odbiera.
Strasznie się to sprawdziło n a Rosji.
Przeszkadzała Polsce znieść pańszczyznę, sam a to zrobiła u nas podle, po szatań- sku, by Polaków pom iędzy sobą pokłócić, a u sebie, gdy już m usiała przeprowadzić uwłaszczenie, zrobiła to głupio. Pan Bóg n a pokaranie za nas, odebrał jej rozum.
Zamiast dać każdem u chłopu odpo
wiedni kaw ał g ru n tu na własność, Rosja u siebie nadała ziemię nie chłopom, lecz gm inom . W łaścicielem ziemi był nie
Lepszą zaś dolę uzyska, jeżeli w szyscy, ja k jeden, staniem y i bro
nić Polski przed nierządem i rew olu
cją będziemy. Ten służy dobrze so
bie i krajow i, kto do zgody i jedno
ści nam aw ia: kto kłóci tylko i pod- szczuw a jedną w a rstw ę Polaków na drugą, ten w róg i zdrajca narodu.
Ś. p. ks. W ładysław Pudałew ski ur. się dn. 12 C zerw ca 1840 r. w Skępern, w pow. Koneckim, gub. Ra
domskiej. Nauki kościelne pobierał najprzód w Sandom ierzu, a potem w Akadem ji W arszaw skiej. Przez j a kiś czas był profesorem i regiensem Sem inarjum Sandom ierskiego, później został dziekanem i prałatem kolegia
ty w Opatowie. Znał dobrze Rzym i zagranicę. Napisał kilka uczonych i pożytecznych książek. W parafji Bałtow skiej był od r. 1910. W szę
dzie odznaczał się zaw sze św iatłością um ysłu i niezw ykłą gorliw ością k a
płańską.
M ęczeńska krew tego św iątobliw e
go kapłana niech w yprosi Ojczyźnie naszej szczęśliwą przyszłość, a w y w rotow ym Judaszom upam iętanie.
U.
— —
chłop, lecz gm ina. Gmina każdem u w y dzielała kaw ałek ziemi nie na własność, lecz tylko na używalność. Po roku, a później po czterech latach m ogła gm i
na kazać m u się przenieść na inny kawałek. Dlatego chłopi rosyjscy coraz gorzej ziemię upraw iali, bo niejeden so
bie m ówił: „co j a będę rolę dziś ulepszał, a ju tro każą m i się przenieś n a in n y gor
szy kawałek. I opuszczali w szyscy' ręce.
Poczęły się w Rosji pow tarzać coraz czę
ściej nieurodzaje i głody, a potem zabu
rzenia. Chłopi poczęli uciekać do m iast, do fabryk, bo nic ich w wiosce nie trz y mało. W m iastach w ytw orzyła się za w ielka liczba robotników fabrycznych, stąd i zarobki się zm niejszyły,—i znowuż nowe zaburzenia.
Rząd rosyjski, widząc, że źle się dzie
je, w ydał prawo, że chłop tam tejszy bez pozwolenia gub ern ato ra i gm iny nie może opuszczać swojej gm iny i przenosić się do m iasta. Jednem słowem uwolnienie chło
pa rosyjskiego z niewoli pańskiej zam ie
niło się w niewolę gm inną i gubernator- ską, bo chłopem i ziemią rozporządzała gm ina i gubernator.
Zapytacie zapewne, w jaki to sposób Pan Bóg odebrał Rosji rozum , że tak g łu pio przeprowadziła u siebie wywłaszczenie?
— Posłuchajcie!
W tym czasie, kiedy A leksander II m yślał u siebie w Rosji znieść pańszczy
znę, w Niemczech, Francji, Anglji dużo pisano o nowym sposobie uszczęśliwienia całego św iata, w ym yślonym przez n ie
m ieckiego żyda Marksa.
O statni num er pism a ludowego z K ra
kow a „Piast"' przynosi ciekaw y artykuł, k tó ry poniżej w całości przedrukujem y:
Rząd w arszaw ski w swym program ie p rzew id u ją socjalizacje ziemi, upaństw o
wienie lasów, obdzielenia bezrolnych zie
mią, zastrzega sobie wpływ swój "na pro
wadzenie gospodarstw rolnych i' t. p.
Spraw y te w teorji pięknie się przed
staw iają i dają niejednem u podnietę do nadziei popraw ienia swego losu, a n aw et do targnięcia się bezpraw nego na cudze mienie.
Kiedy jednak bliżej się przypatrzym y i zważymy, ^ że nasz chłop, kochający swój kaw ałek ziemi, gotów poświęcić w szystko najdroższe dla jej obrony, 'ale też nie chce i nie pozwoli aby k to ś” choć
by to naw et rząd nlięszał się do j e go gospodarstw a, aby je uszczuplał lub ograniczał.
Mamy najlepsze przykłady w zarzą
dzeniach au strjackich w czasie wojny, ograniczających obrót produktam i rolfie- m i i nakładających obowiązek oddania ich części, a naw et całości na użytek państw ow y po oznaczonych cenach, * nie pozostających w żadnym stosunku do kosztów pracy rolnej.
Ile te zarządzenia spraw iły złego, ile niechęci do w ykonaw ców woli państw o
wej stworzyły, ile one źniszczyły chieba, ile spowodowały w yroków i orzeczeń kar-
Radzi on zabrać fabryki, ziemię na w łasność p a ń s tw a .. Państw o będzie roz
dzielało Wszystko w szystkim jednakow o, będzie pilnowało, aby nikom u niczego nie brakow ało. Każdy w szystko, co zarobi, m usi oddawać państw u do rozporządzenia.
Jednem słowem dąży żyd M arks do u s u nięcia pryw atnej własności. W szyscy m a
j ą ^ się stać parobkam i i w yrobnikam i państw a, w szyscy w gruncie rzeczy m ają odrabiać pańszczyznę dla państw a i rządu.
Żeby zaś była pow szechna równość, trze
ba znieść m ałżeństw o, niech każdy żyje z kim chce, a małe dzieci m ają się w y
chow yw ać w ochronach i przytułkach państw ow ych. A ponieważ tem u się sprze
ciwia religja trzeba więc usunąć i religję i B oga.-rT en sposób żyda M arksa uszczę
śliw ienia ludzi nazyw a się socjalizmem.
To tak się podobało w Rosji ludziom, zajmującym, się spraw ą uw łaszczenia w ło
ścian, że namówili cara A leksandrą II, by nie dawał chłopom ziemi n a własność, lecz tylko gminie. Mówili, że w tern Ro
sja będzie naśladow ać starych swoich p rzo d k ó w --S ło w ia n , co było'fałszem , bo Słowianie trochę inaczej sw^oje życie urządzali.
Co z tego wyszło, — ju ż widzieliśm y.
To nowe szczęście zamieniło się tylko w now ą niewolę i pańszczyznę. Była to k ara Boża za podłość i głupotę Rosji!
Pam iętajm y, że nie Polska wolna w ró
ci pańszczyznę, ale żydow ski so cja lizm ! S tanisław Gozdawa.