• Nie Znaleziono Wyników

Wesoła Dziewiątka - Andrzej Żołnierowicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wesoła Dziewiątka - Andrzej Żołnierowicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ANDRZEJ ŻOŁNIEROWICZ

ur. 1943; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Projekt Lublin. Opowieść o mieście, Lublin, PRL, Wesoła Dziewiątka

Wesoła Dziewiątka

Z jednej strony występowaliśmy w zespołach studenckich, których patronatem była rada okręgowa ZSP, a chałturzyliśmy z „Wesołą dziewiątką”. Była to estradowa grupa, skład mydło i powidło. Byli artyści z teatru, z operetki, był zespół muzyczny, który dawał podkład. Między innymi ja śpiewałem i grali koledzy ze zespołu Bezimienni, Leszek Wijakowski, Zenek Kwasek. W ten sposób zarabialiśmy dodatkowe pieniądze. Za każdy koncert dostawaliśmy stawkę amatorską 175 złotych, a koncertów było dużo. Jeździliśmy z imprezą objazdową, estradową „Zgaduj zgadula”. Jeżeli płatnikiem były banki spółdzielcze to impreza była na temat bankowości i oszczędzania. Jeżeli płaciła komenda straży pożarnej, albo miejscowe straże to „Zgaduj zgadula” była o tematyce przeciwpożarowej.

Organizatorem zespołu był chyba pan Bogusław Tomasik, który grał na akordeonie, niesamowicie zdolny organizator. Związek Nauczycielstwa Wiejskiego był organizacją polityczną, zawieszoną między ZSL, ludowcami, a PZPR-em. Mieliśmy glejt, żeby w środowisku wiejskim, przy okazji różnego rodzaju imprez szerzyć kulturę.

Przypominam sobie, że był organizator, który nazwał się Zbigniew Pogonowski. Facet był nieprawdopodobnie sprawny organizacyjnie. Potrafił nam w ciągu miesiąca zorganizować trzydzieści imprez.

Za każdą imprezę mieliśmy po 175 złotych. Panu Tomasikowi opłacało się zatrudniać amatorów. Aktorzy z Teatru Osterwy czy śpiewacy z operetki brali po 400, po 500, 600 złotych za każdą imprezę. Każdy chętnie występował. Zarabiałem w „Wesołej dziewiątce” więcej niż gdy później pracowałem jako nauczyciel. Jako nauczyciel zarabiałem 1250 złotych, po podwyżce 1350. W „Wesołej dziewiątce” śpiewając przez miesiąc na przykład dwadzieścia imprez miałem dużo więcej niż pensja nauczyciela.

W moim życiu widziałem dużo rzeczy, człowiek nie jest w stanie tego przewidzieć, przypadek rządził człowiekiem. Jeżeli chodzi o moją pracę, zadecydował o tym przypadek. Po ukończeniu Studium Nauczycielskiego rozpocząłem pracę w szkole.

(2)

Przez trzy lata pracowałem w szkole. W tym czasie występowałem w zespole Minstrele. Mieliśmy jechać, jako reprezentanci UMCS-u na Węgry, na uniwersytet imieniem Lajosa Kossutha. Jestem nauczycielem, więc pracuje. Jedziemy w okresie ferii wiosennych, w okresie świąt wielkanocnych wypadało kilka dni wolnych i młodzież nie chodziła do szkoły. Mogłem spokojnie pojechać, ale jako nauczyciel musiałem mieć zgodę inspektora oświaty. Wystąpiłem z pismem do inspektora oświaty z prośbą o zgodę na wyjazd na Węgry. Inspektor oświaty odmówił.

Powiedziałem, że trudno i poszedłem na próbę zespołu, który był już pod patronatem rady okręgowej ZSP. Powiedziałem im, że nie jadę na ten występ. „Nie, nie możliwe”.

Nasz opiekun z ramienia rady okręgowej ZSP poszedł do rektora uczelni, rektor zadzwonił do inspektora i po prostu poprosił o pozwolenie. Dostaję telefon od inspektora i proszą mnie na spotkanie: „Wie pan, jednak przemyśleliśmy sprawę, niech pan jedzenia na Węgry”.

Przypadek rządził moim losem. Pracowałem w szkole, a praca w szkole wymaga olbrzymiej dyscypliny. Człowiek musi być cały czas dyspozycyjny. To bardzo nie pasowało panu Tomasikowi, bo na imprezy mogłem jeździć tylko w soboty i w niedziele. On miał imprezy w czasie tygodnia i nie miał solistów. Poza tym byłem lubiany, bo śpiewałem najpopularniejsze piosenki w środowisku wiejskim bardzo dobrze obierane. Telewizja nie była na tyle popularna, nie było jeszcze tylu nośników rozrywki, więc byliśmy przyjmowani owacyjnie. Pan Tomasik mówi do mnie tak:

„Słuchaj. Ile ty w tej szkole zarabiasz?” Ja mówię: „1250”. On na to: „No to coś tu pomyślimy”. Akurat w Zarządzie Wojewódzkim ZMW zwolniło się miejsce, odszedł pracownik, który poszedł pracować do jakiegoś zakładu pracy. On momentalnie porozmawiał z kierownictwem, że ma człowieka z przygotowaniem nauczyciela, który pasowałby na to stanowisko. Jednocześnie miał mnie przez okrągły tydzień, od niedzieli do następnej soboty. W każdej chwili, kiedy była impreza mógł ze mnie skorzystać. Przeniosłem się ze szkoły formalne, bo zarząd wojewódzki wystąpił do inspektoratu o przeniesienie służbowe. Zmieniłem pracę z dnia na dzień. Jednego dnia w szkole zarabiałem 1350, drugiego dostałem 2700, sto procent więcej. Byłem do dyspozycji pana Tomasika. Zupełny przypadek, przez to, że śpiewałem znalazłem się tam w pracy.

W zarządzie wojewódzkim ZMW pracowałem do 1973 roku. Zmieniło się kierownictwo w zarządzie lubelskiego ZMW i działalność zespołu „Wesoła dziewiątka”

samoistnie zanikła.

Data i miejsce nagrania 2013-08-02, Lublin

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Redakcja Łukasz Kijek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Graliśmy od wieczora do rana, całonocny bal, w bardzo pięknej sali balowej, gdzie było mnóstwo, setki może nawet tysiące studentów.. Odbiór był bardzo sympatyczny, ponieważ

Zespoły z innych miast miały operatywnego menadżera, który z jednej strony zadbał o podniesienie poziomu danego zespołu, z drugiej zrobił na tym troszeczkę biznesu i dał

Wtedy po raz pierwszy szerokiemu ogółowi pokazały się późniejszej gwiazdy polskiej muzyki jak Czesław Wydrzycki, później pod pseudonimem Niemen, Karin Stanek,

Po prawej stronie, tam gdzie były słupki startowe i odbywały się zawody pływackie było około dwóch metrów dwudziestu centymetrów albo dwa metry pięćdziesiąt

W kilku klubach lubelskich, w Lubliniance, w Starcie, AZS KUL były sekcje hokejowe, gdzie normalnie grano mecze, było mnóstwo hokeistów i to ciągnęło się przez parę

W parku była duża waga, na której za pieniądze można było się zważyć.. Siadało się i jakaś pani czy pan dawała wydruk ile

Tak się mocno rozpędziłem, z tej części przybrzeżnej, gdzie był gruby lód, że pośliznąłem się i wyjechałem na środek stawu.. Lód pode mną

Jego siostra zginęła tragicznie, na Alejach Racławickich, została potrącona przez samochód, przepiękna dziewczyna. Trzecią Florkównę poznałem stosunkowo niedawno, bo