Leczenie guza - Stefania Krukowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]

Trzymałyśmy te świece, paliły się te kulki, a ona tak dmuchnęła na nią tym konopiem i pacierz mówiła.. Jaki pacierz, to

Leczenie żadne nie było do '43 roku, dlatego że to leczenie to było leżakowanie, spokój, dobre odżywianie, potem było trochę chirurgii wprowadzonej, to znaczy wpuszczano

Wobec tego przywiozłam wtedy chyba z Hiszpanii albo z Francji nie pamiętam już skąd, metodę, która polegała na tym, że taką progenię leczyło się w ten sposób, że

Jak ktoś miał róże na twarzy, to kładli, to widziałam jak się robiło, kładli na twarz mmm sito, na sito jakeś tam szmatkę i nad tym palili te te... Tak to len ten ten,

Słowa kluczowe projekt Etnografia Lubelszczyzny, kultura ludowa, Jaszczów, wierzenia ludowe, medycyna ludowa,

[…] sama pamiętam jak miałam takie czerwone krosteczki na twarzy, to mi nie ginęło, to chodziłam do takiej ciotki starszej i mi zarzucała chustkę na twarz, czerwono, i ta ziołami

[...] no leczenie było, no to ja pamiętam jak mnie matka jakieś gulki robiła z takich no ze lnu, podpalała i spalała tam jakieś coś no nie wiem jak to się nazywało, w uszy to

Podpalało się to czy nawet przy bólu zęba jak był opuchnięty, no to właśnie takie gałki i się kładło na, na bolące miejsce i się podpalało. […] Lalki takie robili lalki