• Nie Znaleziono Wyników

Rosjanie w 1944 roku - Michalina Teresa Migryt - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Rosjanie w 1944 roku - Michalina Teresa Migryt - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MICHALINA TERESA MIGRYT

ur. 1932; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, II wojna światowa

Słowa kluczowe Lublin, II wojna światowa, Rosjanie, szkoła przy ulicy Bychawskiej, rodzice, wojsko, sąd polowy

Rosjanie w 1944 roku

Później znowuż batalion Rosjan [zajął tą szkołę]. [Oni ją] bardzo zniszczyli, bo, to było jakieś takie, ciemna masa, jak to się mówi, najgorsze barachło wpadło do tej szkoły i oni centralne ogrzewanie chcieli to zburzyć, bo nie wiedzieli co to jest. Tatuś zaczął bronić, bo wiedział, że to przecież będzie bardzo kosztowne, troszkę napalił i pokazał, co to jest. Miał dużo nieprzyjemności, no ale całe szczęście, że umiał trochę rosyjskiego i tłumaczył im, co to jest, tak że ochronił. Ubikacje były pozatykane, okropnie były zniszczone, już później nie mogli się nigdzie załatwiać. Na placu wybudowali taką ubikację, szopę i pięć takich dziurek i tam chodzili, to już było dla nich najwygodniejsze; a my żeśmy osobno mieli postawione dla siebie, tatuś prędko postawił, no bo już jak nie można było do szkoły wejść, bo ubikacja była nieczynna, a część to nawet i chodzili na górę, tam był piękny strych, to chodzili na górę. Później [jak] tam ludzie przyszli najęci do sprzątania, to niektórzy aż maski zakładali, bo nie można było wejść, szkoła była bardzo zniszczona przez nich. To niedługo [trwało], bo też oni tam niby jako szpital to zrobili, tam przywozili ludzi zabitych, to rannych

Myśmy bardzo ciężko przeżyli, jak [Rosjanie] wpadli do tej szkoły. Mój tatuś miał sąd przez nich zrobiony, bo ktoś tam powiedział, że myśmy pomagali Niemcom. Okradli nas, tatuś miał taki srebrny zegarek na ścianę. Tatuś kupił ten zegarek chyba przed wojną i on na ścianie wisiał. Myśmy byli przyzwyczajeni mieszkania nie zamykać w czasie okupacji, mama akurat szła od kuchni, a Rosjanin wszedł do mieszkania i wyszedł, mama za nim weszła, patrzy – już zegarka nie ma na ścianie. Jak wybuchła wojna, to mama takie lepsze rzeczy wzięła w worek – ubrania, wszystko i wyniosła do kotłowni, bo [nasz] domek był drewniany. Powiedziała: „Jak bomba spadnie na dom, no to – mówi – może to się spalić.”. [Dlatego] te lepsze wszystkie ubrania i [inne rzeczy] wyniosła do kotłowni. Później nam nie wolno było do kotłowni wejść, Rosjanie worki [ze skradzionymi rzeczami] trzymali w kotłowni, [a potem] wynosili do ludzi sprzedawać na wódkę. [Mój] szwagier [jeden] worek wziął, ale tak spojrzał jakoś, [na inne] worki otwarte trochę i na wierzchu mojej mamy sweter był i mówi: „No, to ja

(2)

wezmę ten worek.”, i dał mu na tą wódkę i przyniósł do domu, a siostra zaczęła krzyczeć, a on mówi tak: „Wysyp i zobacz, czyje to jest.”. Siostra wysypuje, patrzy, a to nasze ubrania. Prędko przyleciał [do nas] i mówi: „Zamknijcie kotłownię – mówi – bo wam wszystko [wyniosą].”, a tam już prawie nic nie było, wszystko powynoszone.

Człowiek przez te cztery lata odzwyczaił się zamykać.

Trudno było powiedzieć, że to wyzwoliciele, normalnie myśmy przyjęli, że to jest radzieckie wojsko. Rodzice bardzo się bali, trzeba było wszystko, co lepsze chować.

Brat miał taki ładny rower – to jak wziął ten rower Rosjanin, chciał się kawałek przejechać, tak już bez roweru wrócił.

Data i miejsce nagrania 2011-11-30, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Weronika Prokopczuk

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nieraz to było tak, że na świętego Józefa to już ludzie do ko, do Lublina szli, na piechote boso do świętego Józefa na odpust.. A casem to jeszcze

Była część Żydów, co byli komunistami i była partia Bund, [ona] chciała żeby Żydzi pracowali jak wszyscy, żeby żyli jak wszyscy i tylko byli religią.. To nie było łatwe,

Jeszcze jak Rosjanie wchodzili w 44 roku, to mój najstarszy brat mieszkał właśnie na Dolnej Panny Marii i myśmy tam u niego byli, a po drugiej stronie, co jest ta góra, to

Tak że Lublin nie był tak bardzo zniszczony, mi się wydaje, że przez Niemców był więcej zniszczony, bo na Stare Miasto zrzucali bomby, na Krakowskie Przedmieście, o

Później, [po wojnie] już oświata przejęła i mój tatuś nadal został, jak to się mówi, palaczem przy tym centralnym ogrzewaniu, [a] mamusia gotowała dla dzieci jedzenie

Nigdzie się nie chodziło w czasie okupacji, tylko albo do siostry, bo mieszkała tam na działkach niedaleko, albo do kościoła i zresztą nawet nie było czasu na to, bo jeżeli

Na choinkę to siostra starsza kupowała takie twarze aniołków, osobno nóżki, osobno ręce, tułów się rysowało, z bibuły się robiło sukienki, ten tułów się

Szwagier był wysoki, [a] tam na działkach każdy miał płotki, różne takie zagrodzenia, ale szwagier z jednej działki na drugą przeskakiwał, jak czuł, że jeszcze nie ma