• Nie Znaleziono Wyników

Biblioteka Naukowego Zakładu im. Ossolińskich. 1843, t. 8

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Biblioteka Naukowego Zakładu im. Ossolińskich. 1843, t. 8"

Copied!
138
0
0

Pełen tekst

(1)

NAUKOWEGO ZAKŁADU

I M I E N I A

P I S M O P O Ś W I Ę C O N E

D Z IE JO M , B IB L IO G R A F II, R O Z P R A W O M I W IADOM O ŚCIOM NAUKOW YM .

TOM VIII.

WE LWOWIE,

Drukiem Jó zefa Schnaydera.

1 8 4 3,

(2)
(3)
(4)
(5)

( 3 >

K R Ó T K I R Y S

DZIEJÓW I SPRAW

J l . CZĘŚĆ WTÓRA.

ROZDZIAŁ VI.

Stanisław Rusinowski. — W ypraw a da Czech.

Ł e v o is-tu M e n , l a b as l a b a s Ł a b a s , 14 b a s, d a n s u n e arm e e '{

II m e su re a u b rn it d es eom bats T o u t l ę lim it de s a reu o m m ee.

Q u ’o n e s t h eu reiix d a n s u n e a rm e e t C o u ro n s, c o u r o n s : doub lo n s le p a s P o iif le tr o n v e r l a bas, l a b a s . . .

Pieśń a szc%ęściu — Berangera.

G d y z jednej strony Czesi korzystając z po­

płochu wojsk Cesarskich miasto R d z na po­

graniczu Moraw nie daleko Zttajm u lezące zajęli, gdzie odtąd jako i w Horn powstańcy Austryaccy, nieukontentowani Magnaci i Sta­

ny Niższej A ustryi posiedzenia swe m ie li;

(6)

C * )

przedsiębrało z drugiej slrony wojsko Ce­

sarskie w Budweis i okolicznych czeskich miastach stojące korzystne wycieczki, tak, ze główne wojsko Czeskie pod Księciem An- balt w tyle tych, a z przodu Bouquoi obozy

A v i d z ą c , a na obie strony baczność mieć zmuszone, dla tego żadnego stanowczego naprzód kroku przedsiębrać nie mogło. Gdy się Naczelny Wódz Cesarski należycie opa­

trzy ł i wzmocnił, a Dampierre nazad do Kreins przybył, zamierzyli iść znowu na nieprzyjaciela. W największej cichości wy­

brali 3000 jazdy i 1000 piechoty, na skrzy­

dłach i przednich strażach Lisowczyków u- stawiwszy, i zbliżyli s i ę , idąc noc całą pod H o m e i Sinlzendurf stanowiska Hr. Thurna.

Z pierwszą jutrzenką (było to w same kwie­

tnia Niedzielę) podsunął się Rusinowski w kilka-set jazdy pod Sin tzendorf, zapalił to miasteczko, i przeraził wrzawą nieprzyja­

ciela, aby go w pole wywabić. Tymczasem zatrzymali się Wodzowie z wojskiem ukryci w przyległym lesie. W niebytności Hrabiego Thurna dowodził wojskiem Yice fllarszałek Czeski Leonard ron Felss. Gorący i popę- dliwy dowódca, nie zważając na ostrzeżenie Jeneralnego Wachmistrza Bubny, który go prosił, aby na piechotę zaczekał, i innym oddziałom wojska znać dawszy, takowe na zagrożone miejsce ściągnięto, opuścił na

(7)

( 5 )

czele jazdy w towarzystwie całej prawie Czeskiej szlachty ltorzystne swe stanowisko, i uderzył na Rusinowskiego, który zaraz po krótkiej utarczce cofnął się ku lasow i, ścigany od Czechów. — Gdy się tam zbli­

żyli wypadło całe Cesarskie wojsko i rozpo­

częła się walka. — Następuje okoliczność dobrze ówczesne malująca obyczaje. Jak w owych zamierzchłej starożytności czasach osobistość pojedynczych osób i odwaga wodzów więcej jak ogólna sprawa wojska los bitwy roztrzygała, bo siła fizyczna nad moralną gó­

rowała, tak potym, gdy stopniami juz, ta ostatnia przemogła, znowu najprzód w osobistościach pod nazwą honoru i sławy imienia objawiw­

szy się, mianowicie w rycerskich Feudalizmu czasach, wyzywanie się wodzów nie jedne zaczynało lub roztrzygalo walkę. Duch ten przechował się do pierwszej połowy XVI.

w ieku, a teraz głośnym objawił się wypad­

kiem. Posłał Dampierre trębacza do Hrabiego T hurn, wyzywając go na pojedynek w obec całego wojska. Ze go tam jednak nie było wyjechał Marszałek Fełss, i gdy stanęli na placu wystrzelił do Dampierra, ale chybił.

Ten trzy razy pistoletem chyżo około głowy wywinąwszy, wymierzył i tak trafnie wy­

palił, że już Fełss leży na ziemi 117). Tu

117) D ębolęcki R. X . s tr . 58.

(8)

się dopiero krwawa i zacięta z obu stron jaliby owa hoineryczna nad ciałem Patrokla rozpoczyna bitwa, gdy Cesarscy i Lisowczy- cy przykładem wodza zachęceni, wszyscy razem czołem i od skrzydeł skoczywszy śmiało nacierają ; Czesi zaś ciało ranionego śmiertelnie wodza piersiami swemi zasłonić, a krwi jego pomścić pragną. W srogiem za­

mieszaniu tak gęste świszczą kule, ze z gło­

wy naczelnego Wodza Boucquoi spada ze­

strzelony pióropusz niebawem runął z nim razem na ziemie przeszyty koń j e g o , Rot­

mistrz Flam inio, młody lir. Iltirdcck cieźlto skaleczeni. Lecz strata Czechów przewyż­

szyła nawet wszelkie oczekiwanie. Legło do koła konającego wodza tworząc mu jakby przedmurze pod spisami Lisowczyków sa­

mych Magnatów i wyższej Szlachty do sta pięćdziesiąt osób, pare tysięcy trupa zaście­

liło te same pola na których Kleczkowski nie odżałowaną zostawił dusze, jak gdyby błagalne zań ofiary. Nie byłaby może i no­

ga czeska ocalała, gdyby się niektórym chy­

żą ucieczką przebić nie udało, uwożąc umie­

rającego Felssa, który ledwie do głównego przywieziony obozu, duszę wyzionął d l8 ).

Cały ogrom nieprzyjacielskiej straty pozna­

no dopiero z listu wodzów czeskich do swo-

1 la J Thcut. E u i T. I. s ir . 347. K h e c e n k ill T. IX . s ir . 1035.

(9)

( 7 )

ich pisanego, przejętego wraz z gońcem od Strojnowskiego. Wyprawiono zaraz tegoż samego posła do Cesarza w towarzystwie Hrabiego V ia , szwagra liouąuoja, który przyłączył zdanie sprawy, w którem męztwo Lisowczyków i Rusinowskiego nad wszelki wyraz wynosi 119). Korzystając z powodze­

nia wysłał Boucąuoi zaraz kilkaset jazdy do zamku Rosenberg, o cztery mile ztamtąd położonego, gdzie wszyscy Dyssydenccy Pa­

nowie, swe zony, dzieci i skarby ukryli.

Silne jego położenie i rozpaczliwe męztwo załogi odparło pierwszy zamach. Więc zaraz sam Wódz naczelny w 4000 ludzi pospie­

szył , szturmem zamek opanował, ogromną zdobycz u n ió s ł, a wszystkie tam będące o- soby do Krems posłał, dokąd i sam nieba­

wem powrócił, gdzie znowu jakby potwier­

dzając zdanie o sobie Dampierra parę mie­

sięcy przeleżał, podczas gdy sami tylko Li- sowczycy, ustawicznemi czatami odległe kwa­

tery nieprzyjacielskie napastowali, często znosili, i języków dostawali 120).

119) K h e re n h ille r ja k o w y ż e j i S ta r o u io ls k i S arni Bell. p.

224 — 8000 p o le g ły c h lic z y . D ęb u łęck i R o z . X . s ir . 58 , m ó w i, ż e do 8000 le g ł o . K h ev e» liiller B00, p ró c z 150 S z la c h ty lic z y , i s ą d z ę , ż e to b liż sz e p ra w d y bo in a - c z ć j n ieb y lib y się m ogli C zesi tak d łu g o je s z c z e t r z y ­ m ać w A u stry i.

120) P ę b n tę c k ! It. X I. str. Cl.

(10)

8

Gdy tak szczęście na żadną prawie stro­

nę szali nie przeważało, wielkie między po­

zostałymi (jak wyżej powiedziano) w Pol­

szczę Lisowczykami, nastąpiło poruszenie.

Odgłos czynów i powodzenia ich braci w Au- stryi, gdzie jedyne jeszcze w tenczas do sławy i zysku otworem stały szranki, nie małą były dla nich podnietą, wielu owszem nowych pod ich chorągwie ściągnęły. Jeden z 000 koni złożony oddział, obrał sobie wo­

dzem niejakiegoś Jaki/szewskiego, bodaj czy nie tego, który się w roku 1648 pod Chod­

kiewiczem w Moskwie jako śmiały żoł­

nierz odznaczył i podjazdami Rossyanów tra­

pił 121). Rotmistrzem tej nowej ochotników Chorągwi obrany Stanisław Łahodowski z za­

cnej Województwa Ruskiego rodziny, herbu Korczak, Syn Hieronima kasztelana Wołyń­

skiego 122). Drugi pułk parotysięczny miał pułkownikiem F ryd ryka Iwanickiego, Wo­

łyńskiego Szlachcica herbu P e łn ia , męża doświadczonej dzielności 423). Z Rotmistrzów jego znany tylko Borucki 424). W jednym

121) O bacz R o z d z ia ł III. n in iejsze j h isto ry i.

122) N ie sie c k i T. 3. s tr . 23. D ęb o łęck i R. X I. s tr . 61.

123) N ie sie c k i T. II. s tr . 454. „ S y n W a w r z e /ic a (Iw a n ic ­ kieg o ) F r y d e r y k w w ie lu o k a z y a c h d o św ia d c z o n e g o n ię z tw a n ak o n iec z a Kon>ensein R z p lite j 2000 lu d z i do boju u z b ro iw s z y , z nićm i do N iemiec n a s u k k u rs Ce­

s a rz o w i p o sz e d ł.u D ębołęcki II. X I. s tr . 07.

124) R ękopism P . K ło d ziń sk ie g o str. 722.

(11)

( 9 )

z tych inusial być także P aw eł Piasecki, synowiec Opata Mogilskiego tegoż imienia (który później został Biskupem Kamieniec­

kim nakoniec Przemyskim i nieśmiertelny pomnik iinieniowi swemu, w pięknie skre­

ślonych współczesnych dziejach wystawił) ho znajduję współczesnym Rękopismie, że mło­

dy ten człowiek wraz z niejakim Nieprskiin sługą Opacim w roku d020 do Lisowczyków się udał 125). I kiedy znaczna jeszcze ich

125) W s p o m n io n y w y ż e j R ę k o p isiu P . K ło d z iń sk ie g o s tr . 410 i 471. W id a ć je d n a k i z tego m ie jsc a (471) j a k u s z c z y p liw ie a podobno nie z u p e łn ie p r a w d z iw ie o w ie lu w s p ó łc z e sn y c h m ó w i: „ P ia s e c k i z W ą c h o c k a m iejsk i s y n O p a c tw a M ogilskiego d o sz e d ł b y ł z a p r o - m o cy am i X ię ż y co u K ró la ła s k ę m i e l i , potćm i Bi­

s k u p s tw a K am ien ieck ieg o . T en w M ogile czę śc ie j m ie­

s z k a ł , w z ią ł b y ł z W ą c h o c k a {Synowca sw e g o do sie ­ b ie, a b y się od m iejsk ich g ru b y c h z w y e z a jó w o d r a z i ł , s ł a ł go z L is o w c z y k a m i, a b y p r z e k r z e s a ł się i tam o - b y c z a jó w , chcąc a b y do ty tu łu sw e g o m ia ł d ru g ieg o , c o b y z dom u sw e g o b y ć u k a z y w a ł. T en O pat z e b r a ł n a p u łto r a k r o ć sto ty się c y i s ta r a ł się A. 1633 o k u p n o w s i M ichow a z p ięcią fo lw a rk ó w , m ila od J ę d rz e jo w a , co po s'mierci je g o ten sy n o w ie c m a rn a b e sty a o p a n u je .u M aż to b y ć p r a w d a o P a w le P ia se c k im ? N ie s ie c k i, k tó ­ r y n ie ź le z d a je się z n a ł s to s u n k i S z la c h ty m ów i w y ­ r a ź n ie (T. 3. str* 580) ż e B iskup te n b y ł herbu J a n in a , w ię c nie m ie jsk i sy n . M iał b r a ta R e m ig ian a, K o m o rn ik a Z ie m sk ieg o S a n o c k ie g o , k tó r y s p ło d z ił pięciu sy n ó w . D ru g i z ty c h m ia ł im ie P a w ła , i tego to z a p e w n e Bi­

sk u p w z i ą ł na w y c h o w a n ie . S to su n k ó w tych nieco w y ­ r a ź n ie j d o tk n ą łe m , bo tłu m a c z ą p o d o b n o , d la czeg o ze w s z y s tk ic h w s p ó łc z e s n y c h n ik t p ró c z S ta ro w o lsk ie g o ty le i ta k o b sz e rn ie o L is o w c z y k a c h nie p isa ł j a k P ia ­ se ck i. Co w ię c e j, b y ł óu u ro d z o n y z G ro m a d z k ie j. —

2

(12)

część pod Rogawskim i innymi w ltraju po­

została, wszyscy ci za przykładem wojują­

cych swych towarzyszów do Austryi wyru­

szyć przedsięwzięli.

Skoro Szląslsie i Morawskie Stany o grożącem nowem najściu przez Lisowczyki usłyszeli, zaraz pospolite ruszenie nakazali, i wszystkie ważniejsze miejsca, ile możno­

ści osadzili, aby im przejście do Austryi za­

grodzić , i napisali co prędzej do Gabryela B ethlena, wzywając jego pomocy. Tymcza­

sem pierwszy Jal.fiszewski wkroczył do Szlą- ska dążąc dosyć niebacznie prosto do Czech.

Już byt minął Lingnice, ale go na przejściu jakiejś rzeki w górach mieszkańcy dognali, i całą silą rozpaczy i zemsty nań uderzyli.

1‘areset Lisowczyków legio na placu, wielu a między tymi Rotmistrz Łahodowski dosta­

ło sie w niewola. Niedobitki zaledwie 300o e ludzi wynoszące, uszedłszy z pogromu, kryły się jakiś czas w górach, gdzie ich jeszcze nie mało chłopi i górale wytłultli, do 50

O w o ź w r. 1H36 d o w o d z ił niem i w r a z z N o sk o w sk im G r o m a d z k i ( j a k to n a w ła sc iw e m m iejscu o b a c z y m y ) n ie z a w o d n ie b lisk i D z ie jo p is a rz a k r e w n y , k tó r y te A sam je d e n tj'lk o o tej w y p r a w ie L is o w c z y k ó w do ść d o k ła d n ie w s p o m n ia ł. M ałe c zasem sto su n k i m ogą r z u ­ cić ś w ia tło n a w ię k s z e o k o lic z n o śc i. Z r e s z tą co N ie- sie ck i o P iase ck im m ó w i nie z d a je się być p o d e jrz a n e m . W id a ć je d n a k z p r z y to c z o n e g o w y ją tk u Ilęk o p ism a, ż e w y p r a w ę z L is o w c z y k a m i w ie lu w te n c z a s u w a ż a ło j a ­ ko sposób k s z ta łc e n ia się i z w ie d z e n ia cu d zy ch k r a jó w .

(13)

( 11 )

wpadło w ręce Szlązaków, którzy ich bez litości wywieszali. Ledwie nie ledwie udało się Jakuszewskiemu z 250 ludźmi przybyć około Wniebowstąpienia do obozu pod Krem- zę. Przyjęli go z radością bracia, którzy niebawem za nie mały okup rotmistrza Ła- hodowslsiego z innymi z rąk czeskich oswo­

bodziwszy, tak jego jak i Jakuszewskiego w szeregi swe policzyli 126).

Druga parotysięczna massa Lisowczyków pod Iwanickim pokazała się około Opola przebyła blisko K ra p p iłz na tratwach Odrę.

Podpułkownik Ilenneberg napadł na nich 3 mile za Jagerndorfem, wielu ubił, wielu pojmanych na szubienicach i drzewach po­

wywieszał, ale ich w przejściu zupełnie za-

126) T hcat. E u ro p . T . I. s ir . 347. 348. — K hevenliU ler T.

IX . s t r . 1032 i 1035. D ębołęcR i R oz. X I. s ir . 61. 02.

A bcliu p isz e , ż e b y ło ich p ie rw ia s tk o w o 1500. 800 leg ło w p o ty c z c e , 50 w y w ie s z a n o , w ie lu w y g u b io n o , do o - b o z u z a s 300 p r z y b y ł o ; — co o sta tn ie d o lic z y w s z y Ł a h o d o w sk ie g o i w y k u p io n y c h z n ie w o li z g a d z a się z D ębołęckim , k tó r y p r z y b y ły c h 250 lic z y . P ia s e c k i s i r . 3 2 6 , m ó w i o ty c h w y c ie c z k a c h , ż e u C e sa rsk ic h ,,C o iIa to calcu lo M ars u triu s ą u e esset coinm unis : p r a e - t e r e x c u rsio n e s C osacorum P o lo iio ru m , qui fre ą u c n tib u s tu rin is p e r m edias feiilesiorum excubitoruin sta tio ite s ( n o n ru ro u t bel li f c rt a le a cum a liq u a ia c tu r a ) ad Im p e ra ­ torem a ssid u e p e rru in p e b a n t e t in c re d ib ili c e le rita te f a - m am a d v e n tu s su i p ra e v e n ie n te s , hostem in cau tu m ad talem pug n an d i moduin sa e p e r e p r e s s c r u n t, h ocque s u - p e rio rc s tu n c fu isse , ac h o sti fo rm id o lo sio res Im p e ra to ri v id ebauuu\<4

2*

(14)

43

trzymać nie mógł. Ci wiele wsi i dworów w perzynę obrócili. Oddział z 4000 ludzi złożony srożył się szczególnie w okolicach N am schla, i zamierzał uderzyć na Urzec), ze jednak most pod Schwanewitz był zrzu­

cony, nie mógł przebyć Odry i musiał od­

stąpić zamiaru. Ogromne spustoszenie towa­

rzyszyło wszędzie ich krokom. Przerażeni mieszkańcy Szląska chronili gdzie tylko mo­

gli swe osoby i rzeczy, a najwięcej w mury Wrocławia 427). W Morawii pod Ustopecza, zaszedł zn oAvu Iwanickiemu drogę nieprzyja­

ciel. Rozpoczęła się walka rozpaczliwa, bo z przewyższającą może we dwójnasób siłą.

W tein wyprawia Iwanicki przebranych ciu­

rów i chłopaków obozowych, ukrytą boczną drogą, aby się nagle w plecach Morawczy- ków z daleka ukazali. ^P atrzcie woła do swoich już bliskich rozsypki, to Kalinowski, o którym tyłeście ju ż słyszeli, a nie zg a d li, że tak blisko p rzyb ył nam w posiłek!« K a ­ linowski! K alinow ski! wykrzyknęli zdzi­

wieni i radością przejęci! i z podwójnem meztwem uderzają na nieprzyjaciela ; który widokiem nowego zasiłku przerażony, mie­

sza się, tył podaje, i ucieka 428).

127) Tli cal. E u ro p . T. I. s ir. 348. — S cltlesien s D e n k w iir- d itjkeilen . F ric d L u c a e T. 2. str. 700.

128) S ta ro w a ła /ii In stit. lie i m il. Ks IV . s tr. 239 i Ks. V I.

s tr. 344.

(15)

( 43 )

Pędząc jal; obłok wichrom niesiony, u- kazali się wkrótce w Austryi. Właśnie był Cesarz dzień 0. Lipca Stanom tej prowincyi do złożenia hołdów ostatecznie wyznaczył.

Przerażone przybyciem nowych posiłków, za­

raz się umysły ich podzieliły, i wielu polsa- zoło skorymi do uległości. Ci nawet co jak wiemy w R e tz i Horn posiedzenia swe i schadzki pod skrzydłami Czechów mieli, wa­

hali się juz i chcieli takie uledz Cesarzowi, ale śmiałym jakiegoś młodego chłopaka kro­

kiem , który z pistoletem w ręku wpadł na ich posiedzenie i groził, że kulą w łeb ka­

żdemu wypali, ktoby się na chwilkę do F e r ­ dynanda skłonił, w uporze swym utwierdze­

ni zostali 129). Większa jednak część ule­

gła przemocy i trwodze nowego pustoszenia, i gdy Iwanicki z końcem Czerwca pod Wie­

deń przybył, złożyły Stany Austryackie 13.

L ipca długo ociągany hołd i posłuszeństwo Cesarzowi, a tak ważny ten dla niego sku­

tek także między najznakomitsze Lisowczy- ków przysługi policzyć należy. Okoliczności te tak wielkie na ówczesne stosunki rzuca­

jące światło, i większą część szczegółów tej

129) K hevenliill. T. IX . s tr . 1060 i 1061. „ S o n d e rlic h ciii ju u g e s Biirsclicl m it P isto le n z u H o rn imd Ile tz i R aili g a n g e n , und deneii so n iclit ih r e r M eiuung ein e K ugel d u rc h den Leib Zu ja g e n a n g e d ro h e t, dardurcli M anniges v o n ih re r E rb h e rrn g u tc n D evotion und z e itig e n R aili a b g elialten .

(16)

wojny z pierwszej połowy r. 1620 od nie­

mieckich nawet dziejopisarzów przebieżnie dotkniętą w spółczesnych tylko kronikach znaleść można, bo nowszych ogrom przed­

miotu tak przywalał, że nie jedne nawet ciekawą okoliczność mimochodem puszczać musieli.

Gdy Cesarzowi tak znaczne przybyły posiłki, nowa nastała trudność, bo Iwanicki nie chciał się złączyć z Rusinowskim i in­

nymi wodzami. Musiał go więc Ferdynand użyć do obrony Austryi od Węgier i z puł­

kiem Iłrab. Colalło na ten cel przeznaczo­

nym zjednoczył. Lecz nie minęła Iwanickie­

go zasłużona kara, bo burzliwe jego żolnie- rstwo nie chcąc słuchać jego rozkazów zrzu­

ciło go z dowództwa, i o innym pomyślało pułkowniku. Łatwiej było jednak wewnę­

trznym stronnictwom pozbyć się wodza, jak na nowego się zgodzić. Żaden z Rotmistrzów nie połączył głosów, więc znagleni konie­

cznością, musieli zwrócić oczy do głównego obozu, i ztamtąd Idziego Kalinowskiego sła­

wą rycerską zaszczyconego na pułkownika sobie przyjęli 130). Mówiliśmy dopiero, że nowy napad Lisowczyków, Szląskie i Mo­

rawskie Stany do wezwania pomocy Bethlcn Gabora spowodował. Uniesiony gniewem na­

w ó j D fbolęclii Ro<s X I sir. 62. 63.

(17)

( 15 )

pisał niezwłocznie do Cesarza, ze takie po­

stępowanie gwałci prezburskie zawieszenie broni, i że kiedy Sprzymierzeńcy Cesarza jemu posiłki posyłają, i on swoim takowych odmówić nie może 131). (Zawarł był bo­

wiem w Kwietniu przez posła swego lir.

Thurso najściślejsze odporne i zaczepne w Pradze z Czechami i ich Królem przymie­

rze 132). Z drugiej strony napisał do Zyg­

munta III. list jeszcze groźniejszy, że napad napadem odwetuje i nie tylko sam ale za pomocą i współdziałaniem Turków i Tatarów sprzymierzeńców swych pomści, jeżeli tylko Król nieprzyjacielskich nie zaniecha kroków.

Odpowiedział Zygm unt, że ta wyprawa od rozpustnych Lisowczylsów bez jego wiedzy i zezwolenia przedsięwziętą została, 133) co ściśle mówiąc prawdą b y ło , ale i natu­

ralnym skutkiem poprzednich jego kroków, i pobłażania zaciągom Althanna, kiedy znowu aż nadto dobrze Betlen wiedział, jak miłą przysługę sercu królewskiemu ci nieprzy- jaźni przedsiebiercy wyrządzali. W tein no­

wa okoliczność rozjątrzyła do reszty duszę Gabora. Przyszedł czas prezburską Umową oznaczony do otwarcia w Neusohl węgier­

skiego Sejmu. Trzynastego Czerwca zjechali

131) K h e ven h ilłe r T. IX . s tr . 1032.

132) T h ea t. E u ro p . T. I. s tr. 293 . 204.

133) Tlieat. E u ro p . T. I. s tr . 346.

(18)

się tam Magnaci, niebawem przybyli posło­

wie Czeskich, Austryackich, Szląskich i Mo­

rawskich S tanów ; następnie Poseł polski M aksymilian P rzerębski Kasztelan Sieradz­

ki 134) w towarzystwie licznej Szlachty w 500 koni. Wyjechał na przeciw niego Pa- latym Zygmunt Forgatsch, bo Betlen ża­

dnych mu grzeczności wyrządzić nie chciał, i Przyjął o parę mil od miasta. Gdy wszy­

stko dość spokojnie się odbywa, nagle przy­

chodzi groźna w ieść, ze Lisowczycy znowu wpadli do Węgier. Zadrżał Gabor, aby jak dawniej tak i teraz wszystkich jego nie prze­

wrócili zamysłów, i Sejm na którym stanąć u celu swych zyczeń zamierzał, jak ów w r.

1619 nie rozprószyli. Były to w samej rz e ­ czy oddziały swawolnych Lisowczyltów, któ­

re się długo po Polszczę wałęsając, przez Karpaty w pułnocne Węgier okolice weszły, aby zbogaciwszy się po drodze snadniej jak w wycieńczonym Szląsku do Austryi zmierzać.

Palą, łupią w przecbodzie i dążą ku Wie­

dniowi. Była tam chorągiew niejakiego M ni­

szka , druga Jarosławskiego, i inne których Rotmistrze nie znani. Wsie, miasteczka, dwo­

ry, paląc, rabując, z mieszkańcami po nie- przyjacielsku się obchodząc, samym nawet kościołom i klasztorom nieprzepuszczają.

134) K h e v e n h ille r X. IX . s ir . u3fi i>osła tego n a a w a S a r a z i .

(19)

( 17 )

Ozdoby i naczynia służbie bożty poświęcone łamią, kruszą, złoto, srebro zabierają. Spo­

tkały ich Węgierskie wojska, i tak rozgro­

miły, iż część tylko do Austryi przebrnęła, a reszta nazad za Karpaty uciekać musiała.

Więźniów do Neusokl odesłano, zkąd ich znowu Gabor na roboty około warowni do Koszyc wyprawił. W rozbitym taborze zna­

leziono ważne papiery. List Zygmunta do Cesarza, w którym mu donosi, że te nowe posiłki dla niego wyprawia, list Ilum anaja do lir. Althanna, bawiącego na on czas w Austryi i do Ferdynanda podobnej treści 435).

Łatwo sobie wystawić, jakie na Gaborze wi­

dok tych dokumentów sprawił wrażenie. Pa­

łając zemstą pokazuje te listy polskiemu po­

słowi. Coż temu czynić zostawało ? Zaprze­

czył wiadomość o tej Króla swego dwuzna­

czności. Uniesieni gniewem Węgrzy, a pra­

wo narodów postępowaniem tein naruszone w idząc, gwałcą one ze swej strony na oso­

bach posła i jego towarzyszów. Odprowadza­

ją ich do mieszkania i pod ścisłą trzymają strażą. Lecz gdy 40. Lipca posłowie Ce­

sarscy Dawid Biskup Tyny in pariibus, Ba­

ronowie J e rz y Teufel i Wolfgang Lamin (jer do Neusohl przybyć mieli, przekraczają pol­

scy posłowie oświadczone im zatrzymanie, i

135) L o tic h T. I. s tr. 161. 162. K h e w n h iU . T. IX . s tr . 938.

T h ea t. E u ro /t. T. I. s tr . 343.

3

(20)

dość nierozważnie w biały dzień naprzeciw Cesarskich posłów we 3 karetach i 50 koni wyjeżdżają. Gdy na rynku byli, dojrzał icli Bethlen Gabor z okna swego mieszkania, pieniąc się od złości zaraz do nich swego Koniuszego w yprawił, aby nazad do kamie­

nicy wrócili, jeżeli się na ostateczność jaką narazić nie chcą. Przedstawieniami Cesarskich posłów nakłoniony, czy podobno radami zdro­

wszej polityki wiedziony, zaprosił potem wszystkich na wielką do siebie ucztę 15go Lipca. Lecz pozorne jego uśmierzenie było tylko popiołem, pod którym tlały ognie. Mimo usiłowań posłów brało codzień więcej górę jego stronnictwo. Stanęła między trzema różnowierców wyznaniami Unia z wyklucze­

niem Stanu duchownego od udziału w nara­

dach Sejmowych. Przybyły następnie z Pragi poseł turecki C zausz Mehemet A g a zachęcał Gabora, aby koronę Węgierską obiema chwy­

tał rękami, przyrzekając pomoc przeciw nie­

przyjaciołom , i &e w P olszczę początek u- czynią 136) której właśnie posła Sułtan na­

padami kozaków z je d n e j, a skargami Ga­

bora z drugiej strony powodowany na jedno oko oślepić i za miasto haniebnie przez ka­

tów wyprowadzić kazał. Gabriel Bethlen wydał do Stanów odezwę, w której na wia-

136) T h e a tr. E u ro p . T. T. s tr . 344.

(21)

( 19 )

rolomność Ferdynanda powstaje teraz na no­

wo napadem kozaków okazaną, dodając, że tu juz nie o załagodzenie wszelkich sporów, ale o otwartą wojnę chodzi 437). Nic nie zdziaławszy wrócili polscy posłowie do kra­

j u , a niebawem poszli za ich przykładem i Cesarscy, ponieważ i późniejsi od Ferdynan­

da przysłani pełnomocnicy lir. Colalto i in­

ni od Węgrów uznani nie zostali, a Gabor wszystkie juz usunąwszy przeszkody, 25go Sierpnia Królem W ęgierskim obwołany zo­

stał !

Pragnąc co rychlej cały gniew swój na Cesarzu wywrzeć, wysłał już był pod Janu­

szem Bornemissn 8000 Węgrów do czeskie­

go obozu, po którym znowu w parę niedziel Sebastian Monoki drugie tyle przyprowa­

dził, 138) kiedy z drugiej strony Cesarzowi Karol Spinola pułk Hiszpanów pod Kremzę przywiódł.

Lecz wróćmy do rozpustnych Lisowskich chorągwi. Trudno opisać jakim ciężarem było dla kraju to próżniackie żołnierstwo, bo ja k ­ by porażkę od nieprzyjaciela poniesioną na własnej pomścić chcieli braci nie ustawali w rozpustach i łupieztwie. Jeszcze przed wtargnieniem do W ęg ier, wałęsały się ich

1371 Klievenhitlei- T. IX . s ir . 939.

138) D ęb o lęck i B o z . X I. str. 64. 04. — Theat, Europ. T. I, s ir , 346.

3*

(22)

kupy po krakowskiem Podgórzu i przyległych powiatach. Niejaki Jędrzejowski, syn chłopski, rodem z Sokołowa koło Bóbrlti z pod Lwo­

wa był Rotmistrzem jednej swawolnej ku­

py, 139) a każąc swe iinie czynami niegodne- mi człowieka, za Szlachcica udawał się. Nie trzeba go jednak mieszać ze wspomnianym wyżej w czasie Węgierskiej wyprawy Sta­

nisławem Jędrzejowskim Rotmistrzem Li- sowczyków, którego później jeszcze na polu sławy ujrzymy. Nie ustepywal mu w niczćm Jarosław ski, jeden z przewodzców owej świetnej Czerwcowej do Węgier wyprawy, między którego towarzyszami Olclumski z 6 końmi służący najwięcej się podobno swa­

wolą odszczególniał 140) i w późniejszych latach ze swaAvolnemi hłakał sie zawsze ku-o o parni. Innemi znowu dowodzili Piotr czy Jędrzej M niszek, syn Sieradzkiego woźnicy, i niejakiś Jaskólski 141). Doszła rozpusta

139) R ę k o p ism P . K ło d ziń sk ie g o s tr . 234.

140) R ę k o p . P . K ło d z . s tr . 429.

141) R ę k o p . P . K ło d z . s tr . 755. O t y c h , co w W ę g rz e c h b y li, c ie k a w e n ie k tó re s z c z e g ó ły z n a jd u ję w r z e c z o ­ n y m ręk o p ism ie. N iejak i C z a rn e c k i (s tr . 82 ) co b y ł u P . S ta r o s ty K ra k ó w , p r z e ło ż o n y m nad h ajd u k am i z a m ­ k o w y m i tein się w z m ó g ł , ż e u niego z ł o ż y l i b y li L.i- s o w c z y c y w y c h o d z ą c z W ę g ie r , d u żo ła m a n eijo sr e b r a K ościelnego, ła ń c u c h ó w k ilk a i inne k o szto w n e s p r z ę ty , a g d y w ła ś c ic ie le potem do M zląska w y s z li i tam p o- g in ę li, z o s ta ły się o w e r z e c z y p r z y mm. B y ł z nim i w W ę g rz e c h n ie ja k i M r o z e k c iu ra , k tó r y łupieniem

(23)

do togo stopnia, źe nic widząc sposobu u- śmierzenia j e j , powiatowe kwarciane 442) chorągwie na nich ruszyć musiano, stoso­

wnie do istniejących a przytoczonych wyżej sejmowych konstytucyi 443). Ścigani i wy­

gubiani wszędzie, uckiekali bądź pojedynczo, bądź massami na S z lą s k , aby tę żyzną pro- wincyą łupić, lub do Austryi się przedrzeć.

Rotę Mniszka zaskoczyły wojska Rzplitej pod Siewierzem, rozgromiły a dowódcę poj­

manego byłyby niechybnie gardłem ukarały, gdyby go Hetman Koniecpolski niebył wziął do siebie, i niewiedzieć z jakich powodów ocalił 444). Wielu udało się do Szląslta, gdzie niewymowne krzywdy biednym wy-

( 21 )

k o śc io łó w i p o ź n ie jsz e m i ra b u n k a m i w M o ra w ie ta k się z a p o m ó g ł, ż c w r . 1624 n a 6 k o n i s ł u ż y ł, ( s t. 400) N ie ja k i S k o r u p s k i ( s tr . 602) z b o g a c ił się ta k ż e z a b ija ­ j ą c n a n o c le g u L is o w c z y k a co du żo s r e b r a łam an eg o w ió z ł z so b ą z W ę g ie r . B y ł tam ta k ż e n ie ja k i M ik o ła j B r z o z o w s k i , s y n b o ja r s k i od L ite w sk ie g o B rześcia z I w a n o w ic ( s tr . 74). N ie o sta tn im w łu p ie n iu b y ł .Jan G r a jo u s k i (s tr . 185), R o k ic k i m ie jsk i s y n z L u b lin a ( s tr . 548) i w s p o m n io n y j u ż w y ż e j w nocie M o sk al co S ta rz e ń sk im się p r z e z w a ł (s tr . 637).

142) K a ż d y z c z y te ln ik ó w p rz y p o m n i sobie z a p e w n e , ż e K w a r c ia n e w o jsk o je d y n e re g u la rn e , k tó re P o ls k a n a - le n c z a s p o s ia d a ła , od tego n a z w ę s w ą d o s ta ło , ż e w s k u te k U c h w a ły S ejm u P io trk o w s k ie g o , z a Z y g m u n ta A ugusta w r. 1562 n a u trz y m a n ie o n eg o , k a ż d y .sta ro ­ s ta od d óbr w d o ż y w o c iu mu u ż y c z o n y c h , c z w a r tą c z ę ś ć C(iuarta7nj p rz y c h o d u p ła c ić m u siał.

143) R ę k o p . P . K ło d z. s tr . 74. 184. 386 i 837.

144) Itę k o p . P . K ło d z. s tr . 386.

(24)

rządzali mieszkańcom, cześć jakaś dostała się az pod Wiedeń 445). Znaczna jednakie

145) N ie ja k i llr o n io w s k i m ie sz c z a n in z e S k a ły nad Z b ru - czeni o g ro m n ą z S z lą s k a p r z y n ió s ł z d o b y c z i sp a n o - s z y w s z y się {Szlachcicem się m ien ił (s ir . 71). D rugi J a n Ć w ic zy ń s k i , c z e la d n ik r z e ź n ic z y z P o k rz y w n ic y , s y n tam eczn eg o W ó j t a , z bogaci w s z y się n a S z lą s k u , p o ją ł Jpotem S z e m b e k o w n ę , i k u p ił w Saudom irskiem w io s k ę K rz e s z o w k ę od W y la n ia . O k ro p n ie je d n a k ż e p r z e p ła c ił s w e łu p ie z tw a . P r z j je c h a ł w r . 1631 do {Sandom ierza, i p o w ia d a ł , ż e j e s t p o w in n y m L ubom ir­

sk ie g o W o je w o d y Ilu sk ie g o . D o w ie d z ia w s z y się o tein W o je w o d a , k a z a ł go w y b ić . A le w y s ła n i w tym celu lu d z ie z a m o rd o w a li j e g o , c ó rk ę je d y n a c z k ę ( z a k tó rą 8000 p o sa g u o b ie c y w a ł), i trz e c h słu g , w z ię li m u s z k a tu łę w k tó re j b y ło 2000 c z e rw , z ło ty c h i inne s p r z ę ty . P o ­ tem te pięć tru p ó w ra z e m w K ościele J e z u ic k im , ta m ż e c h o w a n o . „ M a łe p a r t a , j a k m ó w i p r z y s ł o w i e , id ą do do c z a r t a ^ (s tr . 100). N iejak i J ę d r z e j N o sa lsk i, ( s ir . 417) p r z y w ió d ł z so b ą z e S z lą s k a k ilk a n a ś c ie k o n i i s iła p ie n ię d z y , u d a w a ł się ró w n ie z a S z la c h c ic a , s łu g i­

w a ł u ró ż n y c h P a n ó w i S o łty s tw o sobie k u p ił. N iejak i R o ż y c rodem z B ia łe j C e rk w i (s tr . 556) p r z e w o d z ił k u p ie s w a w o ln e j i c iąg n ąc n a S z l ą s k , s ia n ą ł w O lk u ­ s z u . Tam lu d z ie je g o z a b ili g o s p o d a rz a , u k tó re g o n o ­ c o w a li, i g d y ich j u ż nie b y ło , p o s trz e ż o n o , ż e p o b ra li s r e b r a i w s z e lk ie k o sto w n ie js z e s p r z ę ty . P r z e w ió z łs z y z e S z lą s k a o g ro m n ą z d o b y c z s ł u ż y ł w r . 1628 w P r u - siech w p u łk u K s. R a d z i w i łł a , k tó r y go z a j a k i ś w y ­ stę p e k ściąć r o z k a z ą ł. In n ą z n o w u ku p ę s w a w o ln ą L i- s o w c z y k ó w w y w ió d ł n ie ja k iś U lic k i k u ś n ie rz e k z e L w o w a , s łu g i w a ł ón j u ż d a w n ie j pod S m oleńskiem w r . 1610, a z b o g a c iw s z y się polem z a S z la c h c ic a u d a w a ł się ( s tr . 502). R o k ic k i m iejsk i s y n z L u b lin a , w r ó c iw ­ s z y z W ę g ie r k ilk a p o te m l a t w a ł ę s a ł się , r a b u ją c po S z lą s k u ( s tr . 548). D w u P a sz k o w sk ic h ta k ż e n ie ź le ro z b ija ło ( s ir . 461). Je d e n z nich s ł u ż y ł u L is o w c z y - k ó w w M o n iw ii n a 4 k o n ie , a z je c h a w s z y z C e sa r­

s k ie j, p o ż y c z y w s z y u k ilk u to w a r z y s z ó w p ie n ią d z e ,

(25)

( 23 )

lic/,ba wyginęła w przechodzie. Wojsko Fry- dryka i pospolite ruszenie, napadło na jeden

p o k a z a ł potem ja k ie m u ś Ł ę to w sk ie m u k ilk a n a śc ie t y ­ się c y . W id o k ie m ich w z r u s z o n y , d a ł mu d o b ry o jciec c ó rk ę w z a m ę ś c ie , a ż po w e s e lu , g d y każdem u o d d a ł co p o ż y c z y ł , p o k a z a ło się o s z u k a ń s tw o . Sposób te n p ó ź n ie j w ie lu od L is o w c z y k a tego p rz e je ło , i do d ziś dn ia z tą je d n a k r ó ż n ic ą n a ś la d u je , ż e p o ż y c z o n y c h w ła śc ic ie lo m p ie n ię d z y nie o ddaje. D ru g i tegoż im ienia p r z y s ta w s z y p ieszo do L is o w c z y k ó w , s ł u ż y ł potem it nich n a 6 k o n i, w r . 1624. I n n ą z n o w u k u p ą d o w o d z ił S a d o w s k i, m ł y n a r c z y k z pode L w o w a , b o g aty j u ż z a K o n fe d e ra c j i M o sk iew sk ie j w r . 1613 ( s tr . 574). W s p o ­ m in a n y j u ż w y ż e j S t a r z e ń s k i , M o s k a l, w o d z ił ta k ż e re j w S z lą s k u . G dy tam t o w a r z y s z a je g o S ta r k o m - skiego z a b ito , w z ią w s z y je g o p ie n ią d ze , o ż e n ił się do­

b rz e pod L u b a re m n a W o ły n iu ( s tr . 637). W y stę p S a­

m uel, s y n k r a w c a z K am ieńca P o d o lsk ieg o , o d z n a c z a ł się ta k ż e n ie p o m ału n a S z lą s k u ( s tr . 837) Z e y m a n a - koniec m ły n a r s k i s y n z e Ż m u d z i, b y w s z y z a C iu rę u L is o w c z y k ó w w r. 1620 i n a S z lą s k u ta k się zap o m ó g ł, ż e n iebaw em w r ó c iw s z y z a w io s k ę o m ile od S ie ra d z a d a ł k ilk a ty s ię c y (s tr . 872). U s z c z y p liw y n a s z A u to r rę k o p ism u p r o z ą i w ie rsz e m n a ta k ic h n a s ta je z u ­ c h w a lc ó w , i ta k n. p. n a s tr . 23. c z y ta n i n a stę p u ją c y w ie r s z pod ty tu łe m : O L iso w sk ic h i K o n fe d e ra c k ic h ż o ł n i e r z a c h :

T e ra z ta c y Ż o łn ie r z e W3rs tę p n i n a s ta li

W ię c p r z e z w is k a Excessom sw y m g ła d z ą c n a d a li

\ a z w a l i S tra ta g e m m a ro z b ó j a b ezp ieczn y Co n a je d z ie i z łu p i c z a to w n ih se rd e c zn y U k ra ść to ż a r t , w y d r z e ć k u n s z t, i z d o b y czą m ienić O s z u k a ć m ąd ro ść, n a u k ę w sz a lb ie rs tw o odmienić.

Pode3rść w c z e m , śm ieszną s z tu k ą i figlem bez sro m u , S k rz y n ią w y łu p a ć sp ra w n o ś ć dostać czego w dom u.

W z ią ć co a nie z a p ła c ić w tem w s ty d u n ie cz u ją c D esp ek t u c z y n ić dzielność to sobie m ianując P ija ń s tw o hum anitas, a w s z e te c z n e s ło w a D w o rstw c m z o w ią , o biednaż c n o ta ty c h i g ł o w a ! . . «

(26)

oddział w Szląsku, wiciu ubiło, 27 znaczniej­

szych pojmało, którzy do Wrocławia zapro­

wadzeni , tam przez 5 katów przed bramą Odrzeńską wywieszani zostali ; był między niemi jakiś Rotmistrz, a reszta przykro wy­

znać ! po większej części Szlachta. O czein powziąwszy wieść inne oddziały obelgę tę ogniem i mieczem pomścić przysięgły. D ru ­ ga kupa znaczniejsza przedarłszy się ju ż do Moraw, gdzie od tamtejszych mieszkańców i wojska za pomocą Węgierskich posiłków pod Meseritsch obskoczona do 900 ludzi na placu zostawiła. Przecie czytam w Theatrum K u - ropeum, że jeszcze do 2000 pod Wiedeń przy szło , do których się z 1600 Kroatów i innych przyłączyło; i że ci kozacy w prze- chodzie nie małą szkodę w Węgrzech uczy­

nili. Więc to albo o tych mówi, co się przez kraj ten w Czerwcu przebili i aż do Wiednia przerąbali, albo inna kupa przeby­

wając Morawy pogranicza węgierskie i oko­

liczne pzwiaty trapiła 146). Biedni mie­

szkańcy podali znowu Cesarzowi obraz swej niedoli, z proźbą aby przynajmniej zboża w polu od żołnierstwa oszczędzone i roboty około niego ochronione były. Poczem F e r ­ dynand księcia K arola Lic/iłensteina jene- ralnym Komisarzem w tym tak ważnym celu mianował.

140) T lieat. E u ro p . T. I. s tr. 333.

(27)

( 25 )

Tymczasem Zygmunt III. wielokrotnemi skargami ze wszech stron dochodzącemi po­

budzony, kazał w Krakowie publicznie ob­

wieścić, ażeby ju ż odtąd nikt bądź szla­

chcic bądź z gminu pospolitego nie ważył się pod najostrzejszą karą udawać za gra­

nicę na rabunek i jakiebądź czatowanie lub wycieczki 447). Ale i Ferdynand który widział jak niekorzystne na umysłach Wę­

grów świeży napad Lisowczyków uczynił wrażenie, i że owszem pomógł oczywiście Gabryelowi do osiągnienia korony, chciał się w tein usprawiedliwić w wydanej później w Grudniu odezwie, gdzie protestując na­

przeciw przywłaszczeniu berła przez Beth- lena dodaje: i>Zarzucają nam niektórzy, że j>nasze polskie żołnierstwo na niektórych

^miejscach w Węgrzech przeciw artykułom

^zawieszenia broni wykroczyło, lecz to był rtylko pozor, aby nas oczernić, wszak na ymocy rzeczonego zawieszenia b ro n i, wolne

»przejście wojsku tam i sam dozwolone było, j>z czego Polacy korzystając drogę swą na yWęgry obrócili, lecz widząc jak nieprzy­

jacielsko z nimi się obchodzą, że napa­

d n ię c i tu i owdzie, klęski ponoszą, użyli

^przyrodzonego prawa osobistej obrony, i

^utorowali sobie dregę orężem 448).«

147) T h eatr. E u ro p T. I. s tr . 353.

148) K h e v e n h ille r T . IX . s tr . 952. T h ea t. E u ro p . T. I. sir*

424. L o tic h T. I. s tr . 222.

4

(28)

36

I nowo przybyli Lisowczycy niebawem dostąpili sławy, gdy zebrawszy się razem z jazdą Wallonów, uderzyli na M areck wa­

żne miejsce, którędy wysłani od Bethlena W ęgrzy do czeskiego przemykali się obozu.

Niespodzianem najściem opanowali ten prze­

smyk, następnie nie mniej ważne stanowisko A nger na pograniczu w egierskiem , gdzie 4000 miar wina i 2000 korcy zboża, prócz wielu wojennych rynsztunków i zapasów zdobyli. Ale wkrótce przybył dziedzic M a- reka , niejaki Pan Landau na czele 4000 Węgrów pod Anger, miasteczko to wr perzy- ne obrócił, i zostawiona tam cesarska osadęO t « G «.

częścią wyciął, częścią w niewolą z a b ra ł, następnie M areck szturmem odzyskał, pań­

stwo P rin zen d o rf splądrował, i wszelkie o- koliczne bydło do czeskich zagnał obo­

zów 149).

Lecz wróćmy do czynności głównego obozu. I tu jak tam małą toczono wojnę, gdy długo żadna strona stanowczego kroku przed­

siębrać nie śmiała. — Obie liczyły równe prawie siły, a każda narażając los wojny na wielką b itw ę , mogła wszystko utracić, Ce­

sarz A u stryią i W ie d e ń , Frydryk koronę.

Zwlekano, ściągano wojska, zapasy, posiłki, pieniądze. Ale ustawicznemi wycieczkami tra-

149) T h e a tr. E u ro p . T. I. p , 352.

(29)

{ 27 )

piono się i zarywano wzajemnie. Hr. Dam- pierre i Rusinowski niecierpliwi czynów i sławy, gorącej krwi wojownicy, nie odpo­

czywali ni we dnie ni w nocy. Pierwszy dobrawszy sobie 4000 jazdy i 4500 piechoty, napadł nocną porą na miasteczko G arst, w którem 5 kompanii piechoty i 2 kornety ja ­ zdy czeskiej leżały, zapalił je i wszystko co nie miało czasu schronić się do zamku, do nogi wyciął. Nieprzyjaciel powziąwszy wiadomość, ze konwój z 300 wozów złożo­

ny z zapasami i żywnością pod zasłoną 200 tylko ludzi ku Sonnenberg dla Bouquoia ciągnie, uderzył nań i wszystkie zagarnął, w parę dni potem wpadł na oddział 200 Li- sowczyków pod Gallersdorf, wszystkich nie­

mal wybił, i znaczną zdobycz odniósł.

Zamierzył wreście Hr. Tliurn wzmo­

cniony znacznemi węgierskiemi posiłkami, ruszyć na stanowisko Dampierra w 46000 ludzi. Naprzód Węgrów wyprawił, którzy niespodzianie w nocy na obóz napadłi i za­

palili, a niebawem ón sam około 3 godziny z rana z calem wojskiem przyciągnął. Lecz obejrzeli się zawczasu cesarscy, Lisowczy- cy wypadłszy jak z procy, uderzyli na W ę ­ grów, i wstrzymali harcami zapęd nieprzy­

jacielski. Przebiegły Thurn przebrawszy się za Lisowczyka, ukrył się w zbożu i zbliżył sam jeden do stanowiska hiszpańskiego puł-

4 *

(30)

38

lsu, upatrując jakby go najszykowniej po­

dejść. W tein jakiś młody lisowski packolik trafił na niego, i postrzegłszy z mowy, ze nie Polak, bez ogrodki powalił na ziemię, pojmał i trzos z pieniędzmi wydobył. Zmie­

szany Thurn zaczął się prosić aby go pu­

ścił, zostawując mu złoto. Łakomy a lekko­

myślny chłopak, nie domyślając się co to za osoba, a bojąc się aby przywiódłszy do o- bozu tego człowieka, z panem swym zdoby­

czą dzielić sie nie musiał, dał sie uwieśdźa u 7 c i wypuścił z rąk wodza, który przerażony takim wypadkiem, gdy zewsząd Lisowczycy śmiały opór ludziom jego stawili, nie wiele myśląc do odwrotu zatrąbić k a z a ł, i pod Horne powrócił 450).

Skoro się Lisowczycy o takim nieszcze- śliwein głupstwie chłopca dowiedzieli, przy­

sięgli odwetować nieodżałowanej straty. — Dzielny Stroynowski dobrawszy sobie na rozkaz hetmański 300 ochotnika z różnych chorągw i, pod znak swój czeladny, to jest pod chorągiewkę ciurów ze swojej chorą­

gwi, a nadto 300 rajtarów z pułku Wallen- steina, przedarł się ogromnym lasem tuż obok wojska nieprzyjacielskiego i przybył nocą do Sw itnicy, gdzie trochę odetchnąw­

szy, zaszedł w tył nieprzyjacielowi do K a r l-

150) T h ea t. E u ro p . T. 1. s tr . 353. D ębołęcki Ito z . X II. s tr . e a . u7.

(31)

( 29 )

steinu, w którym leżał pułkownik cesarski we 3000 piechoty. Ztąd zdążył do Rosen- dorfu, i tam jako od swoich przewodnika wziąwszy, poleciał do Sławi/ta (Zlabinsk w Morawii) gdzie było 300 W ęgrów, 300 jazdy nieprzyjacielskiej i 800 piechoty. Skoro świt zabłysnął ukazuje jazdę Wallensteina przed miastem, która tych 600 konnych z przedmieść w pole wywabiła. Wtenczas wypada ze swymi ludźmi z zasadzki, i wsia­

dając im na karki aż do bramy pędzi. P rze­

rażona w mieście piechota, zawarła ją co prędzej t a k , że uciekający musieli do koła murów, jak kto mógł wywijać się i biegać, a Strojnowski bijąc i mordując, wszystkich prawie do nogi wyciął, wszystkie chorągwie zdobył, ośrn znaczniejszych, między którymi był porucznik pojmał, po przedmieściach, gdzie ich stanowisko było, konie i wszelkie sprzęty zabrał, i z ogromną korzyścią wra­

cając, przedmieścia owe zapalił. Dowiedziaw­

szy się o tem Thurn, który niedaleko ztam- tąd miał swe obozy, wyprawia co tchu 8000 Węgrów i piechoty, którzy do koła wszyst­

kie przesmyki i drogi osadzają. 3Ioieby i jeden człowiek z wojska Strojnowskiego nie uszedł, gdyby szczęście nie dało mu wpaść na posłańca, który do jednego z pułków nie- przyjacielsluch z listem od Węgrów g onił, aby jedne jeszcze otwartą przeprawę co

(32)

prędzej ubiegli i osadzili. Wiec udając przed tym języka i ubiorów nie świadomym chło­

pem, ze są Węgrami, a Polaków srogich wrogów pytając, spieszą za jego przewodem do onej przeprawy, czekać nibyto na Li- sowczyków. Wybadawszy od łatwowierne­

go chłopa wszystkie węgierskich zasadzek położenia, a rzekę w brod, gdzie ón ukazał przeszedłszy, przewodnika ścięli, i co tchu nazad szczęśliwie pod Karlstein przybyli.

Znużenie ogromne kazało nieco wytchnąć.

Wytrwalsi Lisowczycy ledwie pnrę godzin odpoczynku sobie pozwolili, i znowu dalej pospieszyli. Z jezdców Wallensteina 50 tyl­

ko poszło za ich przykładem, drugim nie chciało się wstać tak rano. Ciężko to prze­

płacili, bo kiedy Strojnowski ze swymi nocą jeszcze do Switnicy zdążył, na nich w parę godzin po jego odejściu, rozjuszeni Węgro­

wie wpadłszy i nogi nie wypuścili. Widzieliś­

my że Strojnowski idąc pod Switniee z Kremzy ogromnym lasem, mimo wojsk cze­

skich się przekradł. Tędy tylko zostawała jedyna do odwrotu droga. — Dowiedzieli się

o tej okoliczności Węgrowie od pojmanych ludzi i co rychlej skoczyli w te stronę, aby tam Lisowczyków zachwycić. Bardzo trudna była przez ten las przeprawa, gdyż najwię­

cej dwa konie podle siebie między górami i skałami postępować mogło. Przewąchał w czas

(33)

( 31 )

Strojnowski co go tain czeka, więc widząc szlak do obozu zaparty, obrócił się z pod Switnicy w inną s tro n ę , gdzie jak słyszał dużo bydła zdobytego przechowwyano. Kilku­

nastu jednak z towarzystwa, nadętych po­

wodzeniem swein pod Sławinem, i zbytnie w dzielności swej dufających oświadczają, ze nie chcą iść na bydło i wolą dążyć nu lu­

dzi, a mieczem w ręku drogę sobie otwo­

rzyć. Puszczają się w prost ku temu lasowi.

Lecz widząc większe nad spodziewanie nie­

bezpieczeństwo, skoczyli co tchu w bok ku Dunajowi, złapali tam jakiegoś chłopa, który icli ścieszkami przez okropne wąwozy i ska­

ły, nad szumiącym u nóg Dunajem, pieszo konie za sobą kilka mil wiodących na około przeprowadził. Spokojnie wracający prze­

wodnik wpadł znowu w ręce Węgrów , a ci od niego słysząc wierne wyznanie jak tych przeprowadził, sądząc że wszyscy Lisow- czycy tamtędy uszli, i w samej rzeczy nie mogąc się naszych w owym lesie doczekać, ze złości i rozpaczy, ze ich tam obok siebie przepuścili, rwać sobie włosy i na wszystko przeklinać zaczęli, a do swego obozu las wypróżniając wrócili. Iłaczni na ich obroty Lisowczycy, skoro ich juz za ową rzeką uj­

rzeli, spędziwszy zagrabionego bydła roga­

tego do 3000 s z tu k , przeszli z niem przez ów las. Trzeba wiedzieć, że obóz dla takie­

(34)

go napływu wojsk własnych i cudzoziemskich w Austryi głód cierpieć zaczynał, pożą- dariszemi były więc może te woły od poj­

manych wodzów, którychby jeszcze żywić potrzeba było. Zaraz zabiegli drogę Stroj- nowskiemu Hiszpanie, prosząc aby im na miłość boską nieco bydła po przyjacielsku sprzedano. Lecz Polak prędzej daruje jak sprzeda, więcej o sławy wspaniałość jak o zysk dbały. Wziął Strojnowski Karola Spi- nole za r ę k ę , przejechał z nim środkiem trzody, i darował Hiszpanom połowę, która im się na wybór podoba. Wielkie czyn ten sprawił wrażenie. Mówiono że Polacy, jeżeli zabierają, to nie przez chciwość, tylko pra­

wem wojny w kraju nieprzyjacielskim, żeby tego samego wróg nie opanował, i że po­

pełnione od nich łupieztwa, garstce swawol­

nej młodzieży, lub rozpuście pojedynczych żołnierzów, bez jakich żaden pułk ani obóz obejść się nie może, nie zaś ogółowi ani wodzom przypisywać należy. Hiszpanów krok ten tak zobowiązał, że odtąd zawsze najści­

ślejsza łączyła ich z Lisowczykami p rzy ­ jaźń 151).

Sławę takich wycieczek dzielił ze Stroj- nowslsiin Rusinowski. Wziąwszy z sobą 6 chorągwi pospieszył pod Laab nad rzeką

151) D ębołęcki R o z . X II. s tr. 67—70. S ta rO w o lsk i S a r. B ell.

p. 224. P a p r o c k i S p ra w a r y c . T. 2. p . 419.

(35)

( 33 )

Thaya na granicy Moraw leżące miasto, którego 500 Węgrów i 1000 niemieckiej strzegło piechoty. Runąwszy na nich bez wieści nad wszelkie spodziewanie, całą pie­

chotę i miasto w ysiekł, z Węgrów też le ­ dwie kilkunastu zdołało ratować życie szy­

bką ucieczką, dając znać o tak strasznej klęsce do głównego obozu. Ztąd zaraz 8000 Węgrów wyprawiono, aby na wracającego nieprzyjaciela uderzyć. Zwyciezkie Rusi- nowskiego chorągwie zawrócone mając po- inyśloością a może i czem innem głowy, niesfornie postępowały. Daremnie ich Avódz

troskliwy do porządku i ścieśnionego pochodu upominał, wracali rozpasano i rozwlekle. — W tem obskakuja ich Węgry. Rozgromieni rozpierzchają się na wszystkie strony, jedna tylko czarna hetmańska chorągiew ścisłym szykiem przy wodzu postępująca, przeto do boju gotowsza, przebiła się przez nieprzy­

jaciela. Nie bardzo jednak wiele ludzi utra­

cono, bo największa część rozbiegłszy s ię , znowu do obozu przybyła. Kilkudziesiąt le ­ gło na p o lu , dwie chorągwie i kilkunastu jeńców pocieszyły Węgrów z nieszczęśli­

wego owego czatowania na Strojnowskiego, co im się był jak wąż wyśliznął.

Opowiadający to Dębołęcki 152) dodaje, że i insze podobne tym wycieczki przez in-

152) R o z d z ia ł X I I. s tr . 71. S ta r o w o ls k i S a rn i. B e llau p.

224 m ó w i, ż e w L a a b 1500 n ie p r z y ja c ió ł le g ło , ta k że

5

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zatem modląc się do Boga przed zaczęciem każdego kazania, błagał g o , ażeby dał jego słuchaczom nowy umysł i nowego ducha; ażeby oddalił kamienne, a dał

chał miał dwóch synów Jerzego i An d r ze ­ ja, jak twierdzi Stryjkowski, dobrze jak się wy­.. żej powiedziało, pochodzenia tej, linii książecej świadomy. Co do

V ) nowo-monarchiczny, okresy, w jakie się hi- Storya polska rozkłada, gdy ją pod względem jej związku z zachodniemi dziejami rozważymy. A leż ten

[r]

skiego na Królestwo Czeskie obran, a od Ilussitów Kazimierz Jagiellowicz, y siła turbował Hussitów Albertus, ale też od nich klęski odnosił, iednak nie

śladowanie kształtów natury nie może bydź pięknem, bo kształty te jako zmysłowe j e ­ dynie własności natury nie są pięknemi. Lecz całkiem nowy świat

Na nic j u ż nie uważając rzuca się część Lisowczyków na wyspy, gdzie j eszcze niektórych dognawszy wyinordowują, r ozj ątrzony zwycięzca kąpie się we krwi

7 .a to więcej rozrzucone, spuszcza się na spadzistość góry, a nawet w oderwanych bryłach, zdaje się być spójnikiem z obiema drugiemi skupieniami; łączy