• Nie Znaleziono Wyników

O popiersiach cezarów rzymskich na Zamku w Poznaniu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O popiersiach cezarów rzymskich na Zamku w Poznaniu"

Copied!
42
0
0

Pełen tekst

(1)

M. K

ro ru ń v־״ ! / / U

Toru ń

P O Z N A Ń S K IE T O W A R Z Y S T W O P R Z Y J A C I Ó Ł N A U K PRACE KOMISJI HISTORJI SZTUKI

TOM I. ZESZYT 2.

־־

O POPIERSIACH

T

CEZARÓW RZYMSKICH

V

NA ZAMKU W POZNANIU

NAPISAŁ

PIOTR BIEŃKOWSKI

Z 3 RYCINAMI W TEKŚCIE ORAZ 22 RYCINAMI NA 7 TABLICACH

v ~ p i­

SS rs

POZNAN

WYDANO Z ZASIŁKIEM MIN. WYZN. REL. I O ŚW. PUBL.

SKŁAD GŁÓWNY W KSIĘGARNI GEBETHNERA I WOLFFA W POZNANIU 1923

(2)
(3)

O POPIERSIACH

CEZARÓW RZYMSKICH

NA ZAMKU W POZNANIU

NAPISAŁ

PIOTR BIEŃKOWSKI

׳ POZNAŃ 1923

NAKŁADEM TOWARZYSTWA P R Z Y J A C I Ó Ł NAUK W POZNANIU

(4)

י

(5)

A lbow iem sto su n ek a rty s ty do przed m iotu jest w p o rtre cie w yjątkow y. »Kiedyindziej b ierze on z rzeczy w isto ści to, co mu się p rzydać m oże i nie w iele tro szczy się, czy to coś istnieje ta k jak on m aluje, czy też nie. Tu zaś w iąże go k a w a łek rzeczyw istości, m a on go p rze d staw ić ta k jakim jest, w iąże go cała p rzy p ad k o w o ść faktów polegająca na tem , że człow iek p o rtre to w an y jest osobistością z ciała, krw i i popę­

dów w ew nętrznych o tak ic h a tak ich zary sach nosa, czoła, u st, uszu«. Jed n em słow em p o rtre t m usi być podobnym do osoby p o rtreto w an ej zarów no pod w zględem fizycznym jak i duchow ym .1)

Co to jest p od o b ieństw o ? K arol Scheffler w dziele sw ojem p. t. »Bildnisse aus drei Ja h rh u n d e rte n « za sta n aw ia się nad tem pytaniem , »Jest — pow iada — p odobieństw o chwilow e, p rzy padk o w e, codzienne, k tó re n. p. św ietnie w y ­ chw ytuje a p a ra t fotograficzny. Nie m a jed nak w n a tu rz e

»w ew nętrznego podobieństw a«, poniew aż każdy człow iek ma tysiąc tw arzy, stosow nie do drgnień jego duszy. Tylko a rty s ta jest w stanie odgadnąć to w yższe podobieństw o jako sumę w szystkich m ożliwości, a potem skojarzyć w całość o trw ałej jedności. T ylko a rty s ta jest w stan ie podnieść to co objek- ty w n e do stopnia m etafizyczności. T akie »w ew nętrzne« po-

1l Z obszernej literatury o sztuce portretowania mogłem uwzględnić następujące pisma: A. H e k l e r : Die Bildniskunst der Griechen und Römer, 301 Tafeln mit 518 Textabbild, u. 119 Textillustr. D e l b r ü c k : Antike Porträts. Fr. Winter: Üb. griech. Porträtkunst Berlin 1894. T e n ż e : Jah r­

buch d. deutschen archäol. Justitus V. 1890. A. R i e g l Zur spät, römischen Porträtskulptur. Strena Helbigiana 1900. C. J u s t i, Velasquez, Bonn 1903, II. p. Vsq. A. S c h r ö d e r , Śladem błękitnym 1921, p. 9—23. J e r z y M y c i e l s k i , Portrety polskie w XVI—XIX wieku (Lwów Altenberg).

i

*

(6)

dobieństw o jest dopiero właściwem podobieństw em , gdyż po za uchw yceniem w iernem rysów tw a rz y daje ono to, co jest koniecznym w arunkiem w p o r tr e c ie : podobieństw o psychiczne, jego in telek tu aln ą w łaściw ość«.

T en więc, k to chce się pośw ięcić sztuce p o rtre to w an ia , musi mieć z jednej stro n y ogrom ne poczucie cudzej indyw i­

dualności, ogrom ny d a r spostrzegaw czy, z drugiej zaś musi być zam iłow any w szczerości i praw dzie. N atom iast fantazja i w łasna indyw idualność a rty s ty musi ustąp ić na drugi plan, zbyt bowiem w ysunięta n ap rzó d szkodzi podobieństw u; z a ­ m iast po rtretó w d ając przew idzenia, wizje arty sty . Innemi słow y p o rtre cista m usi być mniej więcej rea listą , co jed n ak w każdej epoce co innego znaczy, a nigdy nie jest ró w n o ­ znaczne z naturalizm em . Z drugiej stro n y dop iero ta le n t po rtrecisty w yciska na realnej fizjognomii piętno dzieła sztuki.

Owóż G recy z epo k i ro zk w itu pojm ow ali na swój sposób realizm , a tem samem zadanie p o rtre cisty . O dznaczali się w w ysokim stopniu zrozum ieniem typu, czyli tego, co jest w spólne w szystkim ludziom, a przynajm niej pew nej klasie, pew nem u־ zawodowi, byli oni syntetykam i, gdy tym czasem w p o rtre cie n a pierw szym planie stoi oddanie jednostki, oddanie indyw idualności w jej tysiącznych objaw ach. S tąd p o rtre ty ich, zw łaszcza w pierw szej epoce, w VI i w pierw szej połowie V w ieku m ają pew ien jednostajny typ , są w szystkie do siebie podobne. N iewątpliwie przyczyniła się do tego ta okoliczność, że w początkow ych stadjach każdej cywilizacji ludzie nie mają jeszcze wyrobionej indyw idualności. S p o łe ­ czeństw o składa się z jed n o stek b ard zo do siebie nietylko duchowo, lecz i fizycznie zbliżonych. K ażda rasa czy sta i nie zby t m ieszana w ydaje z p o czątk u ludzi jakby na jedną m odłę stw orzonych. D opiero z czasem w ystępują różnice z przyczyn biologicznych i w ogóle w ew nętrznych, w k tó re tu niepodobna się w daw ać. T ak że w ykształcenie, pojęcia etyczne są w z a ­ raniu dziejów mniej więcej jednakow e. W szyscy stoją praw ie na jednym poziom ie, stan o w ią ow ą sz arą m asę, śród k tó rej b a rd z o nieliczne znajdujem y w yjątki. K rótko m ówiąc na jednostajność p o rtre tó w w pierw szych epokach w pływ a jedno­

litość fizyczna i psychiczna społeczeństw a. W d o d a tk u greccy rzeźbiarze nie panow ali w sam ym początku n a d środkam i

/

(7)

technicznem i obrab ian ia m arm uru, nie um ieli jeszcze w y rażać delik atny ch rysów duchow ych w tw a rz y człow ieka. S tąd pierw sze ich p o rtre ty m ają w praw dzie p odobieństw o zew nętrzne, ale duszy n apróżnobyśm y w nich szukali.

D opiero z czasem w m iarę tego jak cyw ilizacja grecka się rozw ijała, gdy p o staci ludzkie się różniczkow ały pod w zglę­

dem fizycznym i m oralnym , gdy rze ź b ia rz e zapanow ali nad m arm urem i bronzem , to jest w drugiej połow ie V w ieku widzim y u greck ich p o rtre cistó w dążność do w y rażenia in d y ­ w idualności w tw a rz a c h p o rtre to w an y c h . Nie zaw sze im się to udaw ało, lecz u łatw ia ła im ro b o tę ta okoliczność, że p o r­

tre to w a li najczęściej nie ludzi zw yczajnych, lecz poetów , filo­

zofów, rzeźbiarzy, w odzów , m ężów sta n u i t. p. M ieli dosko­

n ałe zrozum ienie tego, co się n azy w a dziś p o rtre te m ״ s ta ­ nowym ". W iedzieli dokładnie, jak w ygląda człow iek czynu, a jak mąż in te lle k tu i to nie ty lk o ze względu n a ubranie, ale i w łaściw ości w ew n ętrzne. Ich p o rtre ty p rzed staw iające siedm iu m ędrców , p raw odaw ców , n ajstarszy ch p o etó w i t. p.

są to bez w yjątku w izerunki fantazyjne, całkiem lub w części zm yślone, lecz jaka siła c h a ra k te ry s ty k i w ich tw a rz a c h , jaka d o k ład n a znajom ość ich dzieł, jak silnie tre ść w ew n ętrzn a ich życia jest w y d o b y ta i z a k lę ta w m arm ur! K ażdy jest inny, inaczej pojęty, a jed n ak o k ażdym na pierw szy rz u t oka m ożna pow iedzieć, do jakiej w arstw y ludzi należy. A co do osób spółczesnych lub nie wiele starszy ch od portrecistów , już sam napis w y ry ty na p o d staw ie, sam a assocjacja pojęć sp raw ia, że ich p o rtre ty nam się po d obają mimo, iż z p e w ­ nością nie są zupełnie w ierne. C ała potęga ducha takiego Sofoklesa, E urypid esa i t. d. w ypisane są na czole i w oczach, a jed n ak m ożem y być pewni, że ta k w życiu nie wyglądali, że są to p o rtre ty uduchow ione, upiększone, przebóstw io ne dzięki podniosłości w y razu i regularnym rysom , w jakie ich a rty ści greccy w yposażyli.

Podczas gdy w w ieku IV idealizm przew ażał, w epoce poalexandryjskiej bierze górę realizm . Lecz nie jest to r e a ­ lizm now oczesny, przed staw iający człow ieka takim , jakim jest w życiu codziennem . Ikonografją okresu hellenistycznego, kied y h isto rja polityczna była jednem pasm em gwałtow nych w strząśnień, obchodził człow iek głów nie jako osoba h isto ­

(8)

ryczna, jako isto ta obdarzo n a silną wolą i energją, niezbędną do zw alczania licznych p rzeszk ó d i wrogów . S tą d p o rtrety ów czesne, pom ijając gigantyczną postać A lex an d ra W. — o d ­ znaczają się głównie m uszkularną, szeroką tw arzą, silnym, grubym podbródkiem , energiczną linją nosa. A w szystko to o p a rte na tw ard y m k oścu i ocienione bujnym w łosem — uprzytam nia nam żywo w arto ść po rtreto w an eg o jako pionka na szachow nicy historycznej. S tą d tw arze te są raczej cha­

rak te ry sty k am i, sym bolam i epoki i kraju niż indyw idualnościam i.

Tym czasem p o rtre cista jak my go pojm ujem y, pow inien w człow ieku odkryć i w yrazić nie tylk o to co w nim jest z bóstw a, lub z historji, lecz i to co jest czysto ludzkie i p rzy ­ p adkow e. P o rtre c ista pow inien swój m odel znać w szech stro n ­ nie. J e d e n z m alarzy francuskich pow iedział: B i e ń c o m- p r e n d r e s o n h o m m e e s t l a p r e m i e r e q u a l i t e d u p o r t r a i t i s t e . A fizjognomja ludzka nie jest książką, k tó rą m ożna p rzeczy tać w p a ru posiedzeniach, albo k tó rą m ożna na podstaw ie fotografji odtw orzyć. A by dobry p o rtre t w ym a­

lować, trz e b a być nietylko praw dziw ym , wielkim a rty stą , ale i przyjacielem portretow anego.

O tóż tego przyjacielskiego zrozum ienia i ukochania cudzej indyw idualności nie tylko duchowej ale i fizycznej nie znajdu­

jem y ogółem u G reków . N atom iast znajdujem y ją w wysokim sto p niu u Rzym ian.

Ich chłodna, p o zy ty w n a n atu ra, ich prosty, szczery i u cz­

ciwy c h a ra k te r stanow ił n a tu ra ln ą podstaw ę do rozw oju i ro z ­ kw itu teg o działu sztuki bardziej odtw arzającego i naślad u ją­

cego niż tw órczego, R zym ianie nie mieli takiej natury, żeby zb y tek fan tazji m ącił im spokój i przedm iotow ość obserw acji n iezb ęd ną dla p o rtre cisty . Nie p odpadało ich uw adze to, co w ludziach jest w spólne, typow e, przynajm niej nie odczuw ali p o trzeb y w yobrażenia tego w m arm urze. Człowieka pojmo­

wali tylko jako indyw iduum , jako jednostkę, k tó ra była dla nich najw yższą instancją. Jedn em słowem Rzym ianie p osia­

dali od n a tu ry d an y zmysł rzeczyw istości, stanow iący p o d w a ­ linę sztuki portretow ania. Szczęśliw y tra f zrządził, że okolicz­

ności z e w n ętrzn e te n p rzyrodzony ta le n t rozw inęły. Jeszcze zanim pomyśleli o m arm urze czy kam ieniu, już zwyczaj u s ta ­ wiania m asek przodków w atrium zap raw iał ich do chw ytania

(9)

cudzej fizjognomji i w iernego m odelow ania tw arzy . Z tego wynikło, że rzym scy p o rtreciści nie pojmowali swej sztuki inaczej niż w ścisłym zw iązku z modelem. M niejsza o to, kogo ten m odel przed staw iał, byle nosił na sobie piętn o w y­

bitnej indywidualności, byle indyw idualność ta była łatw o zro ­ zumiała. S tą d osoby, k tó re oni p o rtretu ją, były często nie­

znane, nie odegrały żadnej roli ani w polityce, ani w sztuce, lecz dzięki swej pow ierzchow ności w yzyw ały dłuto p ortrecisty, k tó ry by im dał znaczenie i ch arak ter. Z upełnie inaczej niż w Grecji.

Je d n em słow em rzym ska sztuk a p ortretow ania jest z n a ­ tu ry realistyczna. P o rtre ty rzym skie z epoki republikańskiej odznaczają się wielkim naturalizm em , a n aw et brutalnością, o d tw arzają tw a rz nieraz z wszelkiemi przypadłościam i, bro­

daw kam i, wiełkiemi uszam i, zm arszczkam i. T w arze te są w y­

golone, bez zarostu, często ły se z w yrazem dobrodusznym — zaw sze z silnie uw ydatnionem i szczękam i i kośćm i policzko- wemi. Nie podobna ich nie kochać mimo całej brzydoty, a często gminności. T en k ieru n e k utrzym uje się przez cały ciąg dziejów rzym skich, ale w epoce julijsko-klaudyjskiej od 60 p rze d Chr. do 60 po Chr. ulega wielkiem u ograniczeniu, zm u­

szony p o p rzestać na często podrzędnych nagrobkach w ypukło rzeźbionych lub b ju stach w grobow cach rodzinnych.

N atom iast w tym o kresie wybija się na pierw szy plan k ieru n ek akadem icki, upiększający. Lecz nie jest to id ea li­

zow anie greckie, któ re polegało na podkreśleniu i w ydobyciu piękn ych cech ducha, lecz u pięk szen ie zew nętrznych rysów tw arzy p rzez to, że im się daje regularne proporcje i gładkie kształty, ta k że całość tchnie elegancją, popraw nością, naw et dystynkcją, ale zarazem chłodem i nudą. W szystkie p o rtre ty panującego domu, w szystkie w ybitniejsze postaci byw ają p rz e d ­ staw iane w heroicznej nagości, albo przynajm niej stopy są bose.

Idealny k ieru n e k krzyżuje się co praw da często z realnym , ale uchodzi w Rzymie za szlachetniejszy od realistycznego i p rzew aża w stolicy. C złonkow ie julijsko-klaudyjskiego domu, zarów no m ężczyźni jak kob iety odznaczają się praw ie w szyscy piękną, albo przynajm niej norm alną tw a rz ą i czaszką. T akże ich brodaci n a stę p c y w II w ieku aż do S eptiniusa S ew era sp raw iają w rażenie osób, w który ch p rzew aża w łoska krew

(10)

i k tó re pozostają w najściślejszym zw iązku z grecko-rzym ską kulturą. A le ich p o rtre ty już nie są w yłącznie akadem ickie.

Za czasów flawijskiej dynastji (W espazyana, T ytusa, Domi- cjana) p rzebud za się, a za T rajan a odzyskuje swą św ietność k ieru n ek szczerze rzym ski surow y, suchy lecz praw dziw ie rea li­

styczny, k tó ry o dtąd w p o rtre ta c h p ry w atn y ch osób trw a n ie ­ zm ieniony z w yjątkiem epoki H ad ryan a, w której na w szy st­

kich polach panuje gładka, akadem icka m aniera. Pod wzglę­

dem technicznym dotychczasow a ściśle plastyczna norm a ulega począw szy od drugiej połowy rządów H ad ryan a coraz silniejszem u p rzeo b rażen iu w duchu m alarskim . Oczy, brwi, włosy, broda, byw ają odtw arzan e w m arm urze tak, aby optyczne ich czynniki, atm osfera, k tó ra je przenika, ich kolor, w ejrzenie przychodziły do głosu. Z w łaszcza w epoce A ntoninów ten sty l b ard zo w y raźn ie się zaznacza.

Z Septim iusem Sew erem dostaje się obcy, nieitalski żyw ioł na tro n , a tem sam em i do sztuki portretow ania. P o r­

tre ty stają się coraz bardziej interesujące m ieszaniną ras tudzież degeneracją m oralną, k tó ra się w ich ry sach przebija. K ry ­ tyczny stan narodu, który niegdyś dzięki swej dzielności był w ładzcą św iata, a te ra z stacza się powoli ze szczy tu — do­

skonale się odzw ierciedla w ów czesnych popiersiach i posągach.

Tylko nie wiele jest p o rtre tó w tak ich jak T rajana Decyusa, któ re jeszcze przypom inają szczerze rzym skie typy. Serja c esarzy illiryjskiego pochodzenia jak M axim inus Thra* są to pow ierzchow nie ucyw ilizow ani barbarzyńcy.

Rozkład sztuki rzym skiej powołniej postępuje w odłam ie ikonograficznym , niż w k tórym kolw iek innym zakresie. Je sz c z e w III w ieku znajdujem y na tem polu arcydzieła. Dowodem popyt na głowę Caracalii, którego bjustu po śm ierci nie sz u ­ k ano z pietyzm u, tylko ze w zględu na jego w artość rzeźbiarską.

A le i w tym zak resie panow anie illiryjskich cesarzó w jak Dioklecjan, K onstantyn sprow adziło przełom . W epoce po- k onstantyńskiej czyli w IV w ieku po Chr. tw arz ludzka ulega p rzetw orzeniu w duchu d ekoracyjno-linearnym , staje się p łask a bez delikatniejszego wym odelow ania, o nadm iernie w ielkich oczach, z łukow atem i brw iam i -— po pro stu staje się bazgrotą, upiorem , b izan ty ń sk ą m ask arą, zbliżoną do w schod­

nich pierw ow zorów .

(11)

W świetle pow yższego szkicu zrozum iem y lepiej m arm u ­ ro w e p o p iersia rzym skie, k tó re zdobią krużganki i niektó re sale I piętra Zam ku niegdyś cesarskiego w Poznaniu, dzisiejszą siedzibę m inisterstw a w ielkopolskiego i u n iw e rsy te tu P iastow ­ skiego. Pierw szy zw rócił n a nie moją uw agę w icem inister Dr.

Leon J a n ta P o ł c z y ń s k i , lecz p ublikacja niniejsza nie b y łab y ogółem p rzyszła do skutku, gdyby nią nie b ył się zainteresow ał i p o p arł p rezes T o w arzystw a Przyjaciół N auk w Poznaniu, p. R e k to r Dr. H eliodor Ś w i ę c i c k i . Im obu składam i na tem m iejscu n ajszczersze podziękow anie.

Popiersi jest ogółem dw adzieścia. P rz e d w skrzeszeniem Polski były w łasnością dom u H ohenzollernów . Do Prus dostały się praw ie w szystkie z Francji. A m ianow icie w r. 1742 u m arł w Paryżu K ard y nał M elchior de Polignac, którego zbiór b o g aty, u tw orzo n y w czasie p o bytu w Rzym ie 1723—1732 już to z w łasn y ch w ykopalisk już w d rod ze kupna, kazał F ry d e ry k II w całości zakupić dla swoich św ieżo pobudow anych pałaców pod B erlinem . Z tego zbioru pochodzi aż 17 pop iersi ta k że w poniższem opracow aniu, — o ile nie jest zazn aczo n a inna prow eniencja — tę rozum ieć należy. Z trz e ch pozostałych bjustów jeden pochodzi z B aireu th ze zbioru, k tó ry sio stra F ry d e ry k a II, m argrabina b aireu ck a zakupiła podczas po d róży po W łoszech około r. 1750. Po jej śm ierci w r. 1758 zbiór ten dostał się w posiadanie dom u H ohenzollernów . W łoskiej prow eniencji, i to z Rzym u są ta k ż e dw a p ozo stałe popiersia.

W Rzymie bowiem głównie kupow ali antyki zarów no m an d ata- rjusze F ry d e ry k a II jak i w ysłańcy późniejszych królów pruskich.

Dość, że w szystkie popiersia poznańskie służyły pierw otnie do ozdoby budowli koronnych, a w ięc zam ku i ogrodu w Sans- souci, św iątyni tam tejszej w stylu starożytnym (zbudow anej r. 1770), G alerji O brazów , O ranżerji, t. zw. Sali Jaspisow ej Now ego P a łac u w P otsdam ie, Zam ku w C harlottenburgu. Z ro z ­ k azu N apoleona I zo stały przeniesione do Paryża, gdzie znajdo­

wały się przez lat dziesięć. Potem pow róciły n a swoje m iejsca i tam p rz e trw a ły do r. 1830, w którym zostało o tw arte t. zw.

A ltes M useum , w zniesione przez Schinkla przy L u stgarten ie, W tedy to kom isja pod przew odem W ilhelm a v. Humbold w y b rała z nich co lepsze i zastrzeżen iem praw w łasności królewskiej przeniosła do M uzeum . W te d y to daw ne liche dopełnienia

(12)

m arm urów usunięto i zastąpiono je nowem i ״lepszem i“, spo- rządzonem i w pracow ni R aucha. W M uzeum sta ły n asze p o ­ p iersia, z b rak u m iejsca przew ażn ie w m agazynach aż do naj­

now szych czasów . D opiero bezpośrednio przed wojną, k azał dw adzieścia z nich p rzen ieść do Poznania ex cesarz W ilhelm II gwoli ozdoby zam ku świeżo pobudowanego. Spis tych popiersi, którego kopją zaw dzięczam uprzejm em u pośred nictw u prof.

Sajdaka, znajduje się dzisiaj w Archiw um Zamkowem, jest podpisany przez naczelnika u rzę d u w ielko-m arszałkow skiego w Berlinie G o ntard a, z d a tą 12 m aja 1914 roku. S tam tąd zaczerpnąłem num ery daw nego in w en tarza i m iejsca p ro w e ­ niencji, N um er w poniższym opisie, dodany po nazw ie Berlin oznacza, pod którym num erem popiersie jest opisane w ostatnim illustrow anym katalogu M uzeum berlińskiego, w ydanym p. t.

B eschreibung d e r antiken Skulptu ren (Berlin 1891). N um er ten jest pod w zględem naukow ym w ażniejszy od pierw szego, gdyż katalog o statn i podaje przedm iotow y opis rzeźby , który nasze dobre ryciny czynią zbytecznym . Pomijam tak że lite­

ra tu rę sta rszą , k tó ra tam jest w yliczona. Za to zw racam uw agę na takie szczegóły, k tó re tam są pom inięte, mianowicie n a w artość popiersi pod w zględem rzeźbiarskim i fizjogno- micznym. Rozumie się samo przez się, że w szystkie popiersia są z białego m arm uru w łoskiego pośledniego, o ile nie jest zaznaczony inny m aterjał. D opełnienia tudzież w ym iary n ale­

żało i tu podać szczegółow o dla inform acji w idza i czytelnika.

Popiersia są ułożone w p orządku chronologicznym.

I. JU L JA . (Fig. I.)

N. 3126, — niegdyś w C harlottenburgu, potem Berlinie n. 434; rep r. Bernoulli, Röm. Ikonographie II, 1, p. 114, fig. 14.

Z białego m arm uru o drobnych, lśniących k ry sz ta łk a c h (m arm ur k a ra ry jsk i lub luneński). Popiersie w raz z tab liczk ą i p iedestałem jest w ykute z jednego k aw ałka m arm uru. Głowa jedn ak nie należy, albow iem cała szyja jest nowa. W ys. głowy 0.26, całego popiersia 0.79. J e s t doskonale zachow ana, n a w e t nos jest autentyczny, tylko koniuszek sta rty . Nowe są praw e ucho i k raw ędź lewego.

Że jest to p o rtre t z czasów cesarza A ugusta, w ynika z osobliwej fryzury, jaką nosiły przedew szystkiem żona jego

(13)

Liwja, tudzież córka jego z pierw szego m ałżeństw a, Julja. Dawniej zaliczano ten bjust do portretów sam ej Liwji. Istotnie bron- zow y bjuścik Liwji w L uw rze, opatrzony napisem (repr. B er- noulli d. c. p. 89, fig. 10) okazuje dużo w spólnych rysów , lecz czoło jest strom sze i tw arz znacznie starsza. W iększe p raw d o­

podobieństw o przem aw ia za Julją. W praw dzie p o rtre t Julji znam y tylko z m onet i to dosyć niedbale w ykonanych (Bernoulli tab . XXXII, 15), o których tyle tylko m ożna pow iedzieć, że nie stoją w sprzeczności z popiersiem poznańskiem . Lecz to, co z resztą w iem y o Julji, dobrze się z niem zgadza. J e s t to w idocznie kobieta około 30 lat, wielkiej urody i a ry sto k ra ty cz ­ nego pochodzenia. W u sta c h w zgardliw y w yraz. Ogółem dolna część tw arzy skupia na sobie uw agę w idza, ta k jest w y razista. S zeroki odstęp m iędzy linją ust a p o d staw ą nosa w sk azy w ały b y w edle L aw atera na dobroć serca. Że ta dobroć przech o d ziła w życiu czasem w ro zp u stę , to niczem nie p o ­ trzeb uje się zazn aczać plastycznie. C ała tw arz jest szeroko i jasno tra k to w a n a, zw łaszcza oczy. Policzki tu d zież p o d b ród ek o k azują jeszcze k w itn ącą k arn acją, mimo tego, że podcięcie p o d b ró d k a tak znam ienne dla dziew czyn, tu ta j zgodnie z w ie­

kiem , w k tó ry m Julja jest p rzed staw io n a, już się zatraciło i w ypełniło. G dyby szyja była au te n ty cz n a , z pew nością byłoby w idać na niej ta k zwane pierścienie urody (collier de V enus). W łaśnie z pow odu tego b ardzo delikatnego odczucia m iąższości ciała p o rtre t te n należy u w ażać za jeden z n aj­

lepszych w izerunków kobiecych epoki A ugusta. N asuw a się dom ysł, że w yszedł on z pod tego sam ego m istrzow skiego dłuta, k tó re stw orzyło p o rtre t T y b erju sa (repr. H ekler, Bild- nisskunst d er Griech. u. Röm. fig. 185), tudzież p o rtre t t. z.

M inacji Poili w M useo d. T erm e w Rzym ie (repr. H ekler 1. c, p. 211), w reszcie nieznanej dziew czyny w A ntiquarium rzym ­ skim (Hekler p. 203 b).

I (A). CALIGULA.

N. 3131, niegdyś w Zam ku berlińskim , potem w M uzeum tam że n. 1334. J e s t to p o rtre t Kaliguli typu K apitolińskiego (por. B ernoulli 1. c. II, 1, p. 309). U tw ór dobrego rzeźbiarza, ale całkiem now oczesny.

(14)

II. PLOTINA. (Fig. II.)

N. 3115, n ab y ty 1791 r. w Rzym ie, niegdyś w pałacu m arm urow ym w Potsdam ie, potem w B erlinie n. 35 b. W ys. 0.60.

P rz ed sta w ia żonę c e sa rz a T rajana, Plotynę. Z ew n ętrzn e znam iona p rzem aw iały b y za au ten ty czn o ścią, gdyż popiersie p a rę raz y pęknięte i zlepione; na n iek tó ry ch fałdach now e grzbiety. Now a ta k ż e górna część praw ego ucha, koniec brody, nos. Gałki oczne gładkie; na praw ej dom alow ana w now szych czasach niebieską farb ą źrenica. Z tern w szystkiem niestaro- żytny, p a rta c k i sposób oddania włosa, m ianowicie tu p etu , tu d zież w ałk a półpierścieniem otaczającego czoło, dalej b rak au ten ty czn ej korrozji i p aty n y prow adzą do w niosku, że jest to naśladow nictw o z XVIII wieku, k tó re później — m oże um yślnie — uległo pogruchotaniu i o d restau ro w an iu . Za pierw o­

w zór służyło fałszerzow i kolosalne popiersie P lotyny w W a­

ty k an ie (repr. H ek ler 1. c. p. 245 b), Tem dziw niejsze, że Bernoulli (1, c. II, 2, p. 93, n. 5.) znany ze swego sceptycyzm u zalicza nasze popiersie do autentycznych.

HI. NIEZNANA KOBIETA. (Fig. III. i Ilia.)

N. 3127, niegdyś w C harłottenburgu, potem w Berlinie, n. 437.

W ysokość ogólna 0.53; sam ej głow y 0.24. Popiersie z ró żno ko loro­

wego m arm uru nie należy do głow y. Szyja now a, ta k samo nos i praw e ucho. S zczyt tu p e tu tudzież część lewego ucha u trąco n e.

K obieta starsza, bez u ro d y o tryw ialnym profilu, wiel- kiem oku, z tw arzą k ró tk ą i po db ródkiem tw ard y m . Rodzaj fizjognomji zbliżony do ty p ó w kobiecych z dzisiejszej północno- wschodniej Europy. F ry zu ra w skazuje na czasy T rajana lub początek rząd ó w H adrjana. T upet n a d czołem w trz e ch sier- pow atych w a łk a ch spiętrzony, tudzież podw ójnie skręcony w arkocz n a ciem ieniu są sztuczne, obce. W łasny włos p o r­

tretow anej widnieje tylko na potylicy, tudzież w ym yka się filutkami na policzki p rzy uszach. Brwi i gałki oczne gładkie.

R ysy i fry zu ra nie okazują bliższego podobieństw a do żadnej z historycznych dam . J e s t to więc p o rtre t pryw atny, za czem przem aw iają tak że m niejsze od n atu raln ych rozm iary. D łuto rze ź b ia rz a odtw orzyło ty p rezolutnej i praktyczn ej kobiety z w ielką siłą ch arak tery sty ki i dużą w p raw ą techniczną.

(15)

IV. NIEZNANY CHŁOPCZYK. (Fig. IV.)

N. 3123, z zbioru w B ayreuth, potem w Sanssouci, n a ­ stępnie w Zam ku w Berlinie, w reszcie tam że w M uzeum n. 401.

Popiersie nowe, k aw ałek szyi w staw iony, z białego m arm uru 0 grubych, połyskliw ych k ry sz ta ła c h . Ł adna p aty n a. Dolna połowa nosa nowa. K raw ęd ź praw ego i lew ego ucha u tr ą ­ cona. Część praw ej brw i i lewej gałki ocznej są starte. Lewa gałka w ypuklejsza od praw ej. Na nich zarów no tęczó w k a jak 1 źrenica d elik atn ie o d dan e w sposób w olny od rzem ieślniczej konwencji. D ow odzi to, że p o rtre t nasz pow stał nie w I wieku po C hrystusie jak utrzym uje katalog berliński, lecz w epoce trajań sk o-had rjańskiej, i to w pierw szej jej połow ie, zanim się ustalił szem at o d tw arzan ia źrenicy, znany z rzeźb o kresu A ntoninów .

P rzed staw ia chłopca sześcio lub siedm ioletniego, zapew ne przedw cześnie zgasłego. W p artjach czoła i oczu dużo se n ty ­ m entu m elancholijnego, tak znam iennego dla bjustów dzieci z epo ki rzym skiej. Stoi to w zw iązku z p rzeznaczeniem mo- gilnem takich popiersi. W łosy długie, naczesane n a czoło są o wiele lepiej o dtw orzone od p o rostu, jaki zwykliśm y wi­

dyw ać na naśladow nictw ach now oczesnych lub częściach u z u ­ pełnionych antyków . B rw iow e łuki spłaszczone, włosy nie są jeszcze n a nich zaznaczone.

V. NIEZNANY MŁODZIENIEC. (Fig. V.)

N. 3124, niegdyś w C harlottenburgu, potem w B erlinie n. 409. W ys. 0.45; bez bjustu, k tó ry jest now y, 0.25 m. Z m ar­

m uru białego o drobnych św iecących kryształkach. Na głowie są u zu p ełn io n e: dolna połow a nosa, część górnej wargi, część k raw ędzi praw ego ucha, koniec b rody (z cem entu). W argi zostały w now szych czasach oczyszczone dłutem . G ałki oczne gładkie, lecz łuki brw iow e jakby kosm ykam i włosów porosły.

Je d n o z drugiem w skazuje, że m am y p rze d sobą p o rtre t m ło­

dzieńca z p o c z ątk ó w ep o k i H adrjan a. W łos b ard zo ładn ie tra k to w a n y . K ró tk ie a grube jego k ę d z io ry są zaledw ie tu i ow dzie św idrem p o d kreślo n e i o w iele a rty sty c z n ie j ułożone niż na n. 369 poniżej.

(16)

W y raz niew ielkich oczu razem z ogólnym c h a ra k te re m fizjognomji przyp o m in a A n tin o u sa, w k tó rego otoczeniu, a w każdym razie za k tó reg o p rzy k ła d em m usiało n ap ły n ąć do Rzym u sporo m łodzieży m ało azjatyck iej.

VI. AELIUS HADRIANUS. (Fig. VI.) ·

Nr. 3116, niegdyś w S anssouci, potem w B erlinie n. 357.

P rz ed sta w ia c e sa rz a H ad rjana. D olna część p o p iersia w p a n c erz u i p łaszczu jest now a. A u te n ty c z n a część rze ź b y m a 0,60 w ysokości. Sam a głow a 0,31 m. Lecz na głow ie jest ty lk o górna jej część sta ro ż y tn a . U szy i w ieniec loków nad czołem są now e. N ato m iast cała dolna część tw a rz y w raz z nosem , k tó re g o ko n iec o d p adł, u stam i i brodą, a w ięc w sz y st­

ko poniżej linii p ę k n ię c ia w idocznej ta k ż e na ry cinie — jest now e. Szyja jest sta ro ż y tn a , z tego sam ego m arm u ru co a u te n ­ ty cz n a część głow y i śro d k o w a część po p iersia (inaczej K a­

talog b erliń sk i 1. c.). W szy stk ie te k aw ałk i z o sta ły d o p iero przez r e s ta u ra to r a sk lecone w jedn ą całość. G ałki oczne tu ­ dzież lew a b rew są uszkodzone.

W obec tak ieg o sta n u zachow ania tru d n o sądzić o w a r­

tości a rty sty c z n e j bjustu. To, co a u te n ty c z n e , jest d o b rze w y­

k o n an e i dużo mówi. O czy z d rążonem i źrenicam i i brw i o ddane rea listy cz n ie dow odzą, że p o rtre t p o w sta ł w drugiej p ołow ie rządów c e sarza, kied y rzeźb a, aby ożyw ić tw a rz , jęła się już posługiw ać optycznym i środkam i, lecz jeszcze b y ł jej obcy tra p a n , któ reg o zasto so w anie na sz ero k ą sk alę w idzim y d o p iero w u tw o rac h epoki A ntoninów . D olna część tw a rz y n ad aje cesarzo w i jak b y słow iańsk i c h a ra k te r. Tym czasem jest to now oczesne d op ełn ienie, sk o p io w an e z a u te n ty cz n y c h p o rtre tó w , k tó re p rze d staw ia ją ce sa rz a w d ale k o posun iętem stadjum choroby, z o b rzę k łą tw a rz ą .

VII. ANTONINUS PIUS. (Fig. VII.)

Nr. 3122 niegdyś w Sanssouci, p otem w B erlinie n. 1336.

J e s t to bjust p an cerzo w y c e sa rz a A n to n in a P iusa z k a ra ry j- skiego m arm uru. W ysokość ogólna 0,90. P o piersie w raz z t a ­ bliczką i k rążk iem , k tó ry za stę p u je p iedestał, z jednego k a ­ w ałk a m arm uru. Zdaje się, że spad ło ono czy z o sta ło strą c o n e

(17)

z pew nej w ysokości ta k , że głow a p ę k ła na c z te ry k aw ałk i.

A m ianow icie głów ne pęknięcie idzie od lew ego ucha ku praw em u i obejm uje tw a rz w raz z brodą, uszam i i czubem w łosów nad czołem . W d o d a tk u sam a tw a rz jest p ę k n ię ta na trz y części, nos u trą c o n y i g rzb iety fałdów w y k ru szy ły się tu i ow dzie. Mimo ty ch pozorów au ten ty czn o ści zbyw a m a r­

m urow i na k o rro zy i i sta re j p aty n ie.

(Fig. VIIa.)

J e s t to z p ew no ścią ro b o ta XVIII w ieku, afek to w an a, te a tra ln a , n a e fe k t obliczona (por. B ernoulli II 2 p. 145, n, 71), Nie p rzeszk ad za to jednak, że p a rtja podniesionych brw i i sfałd ow an e czoło są b ard zo ładne.

VIII. M ARCUS AURELIUS. (Fig. VIII.)

Nr. 3119, niegdyś w C h arlottenb u rg u, p otem w B erlinie n. 374.

(18)

W ys. 0,33. Now y: nos, k o niec lew ego ucha, śro d e k gór­

nej w argi, bjust w raz z szyją. T ył głow y ścięty. J e s t to ces.

M arek A ureli. Policzki i b ro d a doskonale tra k to w a n e . W łos d o brze oddany, m iękk i choć nie ta k obfity jak n. 3318 ( = n . 372), być m oże z pow odu ró żn icy w ieku. Z asto so w an ie św idra d y sk re tn e .

IX. M ARCUS AURELIUS. (Fig. IX.)

Nr. 3118 p rzech od ził ta k ie sam e koleje, jak n. 3119.

W B erlinie n. 372. W ys. ogólna 0,49, ty lk o głow y 0,34. Nowy:

nos, część praw ej i lew ej brw i, k o n iec lew ego ucha. K oniec p raw eg o u cha dopełniony cem entem .

O gółem jest to lichy p o r tr e t teg o sam ego c e sa rz a. R azi m ianow icie lew a źren ica um ieszczona nad do ln ą pow ieką, gdy tym czasem p raw a źren ica z a zn a c z a się norm alnie pod górną.

S kutk iem tego p raw e oko m a w yraz ro zm arzon y, lew e zaś sp ra w ia w ra ż en ie chorego, zdrętw iałego. W łos obfity w g ru ­ bych k ęd zio rach , p raw ie bez pom ocy św idra, ty lk o dłutem oddany.

X. M ARCUS AU RELIU S. (Fig. X.)

Nr. 3120 niegdyś w Sanssouci, potem w B erlinie n. 375.

G łow a M ark a A urelego w raz z p o piersiem pan cerzo w em , t a ­ b liczk ą n a p iso w ą i p ied e stałe m z jednej sz tu k i m arm uru. W y ­ sokość całości 0,930. N ow y: nos w raz z górną i dolną w argą, k o n iec p raw eg o ucha, końce n iek tó ry ch k ęd zioró w brody.

D ro bn e u sz k o d zen ia na po liczk ach obecnie z alep io n e gipsem . R o bo ta pod w zględem tech n iczny m g ruba; w łosy zw łaszcza nad czołem św idrem w y d o b y te. B rw i oddane luźnym i k o sm y ­ kam i w łosów . Źrenice szem aty czn ie w ydrążone.

O w y razie tw a rz y tru d n o pow iedzieć coś stanow czego.

N ajw ażniejsza bow iem i n ajcen niejsza część jej, to jest w argi i nos są d o sztuk o w an e. Mimo to w idać, że górna w arg a w y­

sk a k iw a ła bardzo c h a ra k te ry sty c z n ie . Pod tym w zględem , tu d zież w u k ład z ie w łosów jest pew ne podobieństw o z kolo- salnem p o piersiem M. A ureleg o w L uw rze (repr. B ernoulli 1. c. II, 2, tab . 49 a i b).

(19)

nego na K ap ito lu (repr. B ernoulli 1. c, p. 165), ty lk o że tam głow a, a więc policzki i c a ła tw a rz są znacznie szersze. J a k o rze ź b a jest to rzecz średnia.

W szy stk ie te trz y bjusty M. A urelego w raz z czw artym , k tó ry z o sta ł w B erlinie, są w zm iankow ane u B ernoulli‘ego L c. p. 171, n. 74 — 77.

XI. COM M ODUS MŁODY. (Fig. XI.)

Nr. 3117, niegdyś n a Z am ku w B erlinie, potem tam że w M uzeum n. 369. W ysokość całości 0,43; sam ej głow y 0,28.

Now y: bjust w raz z szyją, koniec uszu i nos, połow a warg.

W oczach są z a ry so w an e tęc z ó w k a i źrenica. Brwi gładkie.

W łosy w p u k lach d elik atn y ch , d o ko ła czoła św idrem w y d o ­ b y ty ch .

P rz ed sta w ia m łodego K om m odusa z preten sjo n aln y m , jak zazw yczaj, a tern sam em n iesy m paty cznym w yrazem tw a rz y . Po części jednak w y raz te n p o w sta ł sk u tk ie m tego, że c a ła tw arz z o sta ła oczyszczona dłutem . Bernoulli (1. c. II, 2 p. 232) nie w ym ienia w cale tej głow y; zdaje się więc, że była w ów ­ czas, kiedy pisał sw e dzieło, n ied o stęp n a. Z publikow anym u niego (tabl. 43 a i b) m łodym K om m odusem na K apitolu m a p o z n ań sk a głow a n iew ątp liw e pobobieństw o. F ry z u ra jej odpow iada w iadom ości p rzek azan ej przez L am pridiusa (Comm.

17), że w łos tego c e sa rz a b ył zaw sze sztu cznie zabarw iony i złotym pyłem u p u d ro w any .

XII. SEPTIM IUS SEVERUS. (Fig. XII.)

Nr. 3121, niegdyś w Sanssouci, potem w B erlinie n. 381 P o p iersie now e, lecz szyja w raz z głow ą sta ro ż y tn e . W ysokość ty ch ż e 0,39; cało ści 0,64. Now y nos p rzy p raw io n y w dwóch k a w a łk ac h , brzeg lew ego ucha, k oń ce loków n a brodzie. K o­

niec praw ego ucha u trąco n y . Inne u szkodzenia na lew ej brwi, czole i w łosach zalepione. Ź renice d rążo ne m ają k s z ta łt p e lty A m azonek. Św ider u ż y ty z w ielk ą znajom ością techniczną, ty lk o na przodzie głowy i brodzie. W łosy na ciem ieniu i p o­

ty licy są ty lk o z g rubsza dłutem oddane.

(20)

O gółem tw a rz S ep ty m iu sa S e v e ra jest dobrze udana.

U sta m ają energiczny, zd ecy d o w an y c h a ra k te r w łaściw y tem u cesarzow i. A k cen t rze ź b ia rsk i jest p ołożony na k ą ta c h ust.

N iezw ykłe, że Septym ius nie m a tu sw oich czte re c h loków zw isających na czoło. Za to broda, jak zaw sze, w yraźn ie ro z ­ dzielon a na dw ie połow y. B ernoulli w spom ina te n bjust 1. c.

II 3, p. 27, n, 76.

XIII. SEPTIM IUS SEVERUS. (Fig. XIII.)

Nr. 3122 niegdyś w B erlinie n. 383. Z karary jsk ieg o , a raczej luneńskiego m arm uru. W ysok ość głowy 0,29; w raz z popiersiem , k tó re jest uzup ełn ion e, 0,46. N adto są now e: nos, p raw a brew , k a w a łek w argi górnej i dolnej, brzeg praw ego ucha. J e d e n lok czołow y n ad praw em okiem ,zupełnie u tr ą ­ cony, inne częściow o. U trąc o n e są ta k ż e końce brody ro zd z ie ­ lonej. Ź renice jak w poprzednim p o rtre cie oddane. Na brw iach k rzaczk i w łosów. W łos na b rodzie, tud zież w ieniec w łosów d okoła skroni i k a rk u św idrem w yd ob yty , n a ciem ieniu ty lk o ro zdzielony i z g rub sza zaznaczony.

Ogółem lichy p o rtre t S ep ty m iu sa S ew era, a do tego b ardzo obtłuczony. W sam ym środku ust pod nosem , a więc w najw ażniejszem pod w zględem fizjognom icznem m iejscu są w argi w staw ione. To n ad aje cesarzo w i w y raz nie swój, obcy, jak w y n ik a z p o ró w n an ia z znacznie lepszym bjustem pow y ­ żej. I te n bjust jest w spom niany przez B ernoulliego 1. c.

XIV. NIEZNANA KO BIETA . (Fig. XIV. i XIVa.) Nr. 3128, niegdyś w B erlinie n. 453 z sta re g o »fond«

królew skiego. W ysokość p o p iersia z głow ą 0,51; p ie d e sta ł zaś w raz z ta b lic z k ą 0,14 wys. P o p iersie choć było odłam ane i n a w e t c z ą stk a szyi jest w staw io na, jest a u te n ty cz n e i p rz y n a ­ leży do głowy. Przeciw nie tab liczk a in d ex o w a i p ie d e sta ł są now e. Nowe są ta k ż e : koniec nosa i brody, p raw e oko, praw a b rew i kość policzkow a, w reszcie p a rtja dokoła praw ego oka w raz z częścią w łosów n ad p ra w ą skronią. P ozatem głowa jest p o p ęk an a, lecz au te n ty cz n a .

J e s t to p o rtre t nieznanej k o b iety . B ardzo rea listy cz n ie tra k to w a n y i b ard zo udany. D uże w y raźn e oko i z a c ię te u sta

18

(21)

że m ożna być p raw ie pew nym , że była to p eru k a, zam ask o ­ w ana po części djadem em czy w ieńcem , k tó ry był p rz y tw ie r­

dzony w trz e c h w idocznych d o tąd zagłębieniach. Ten sz cz e ­ gół, tu d zież c h a ra k te r fizjognomji o silnie zazn aczonych brw iach i źrenicach, dalej rodzaj płaskiego gniazda, k tó re tw o rz y w a r­

kocz na potylicy, w końcu k sz ta łt p o p iersia (por. moją H isto- rję k sz ta łtó w bjustu staro ż. tab l. II n. 21) — w szystko to w skazuje, że m am y przed sobą rze ź b ę z początku III w. po Chr.

XV. JU L J A PAULA. (Fig. XV.)

N. 3129, niegdyś w C harlottenburgu, potem w B erlinie n. 459. Głowa z białego drobnoziarnistego m arm uru nie należy do bjustu, k tó ry razem z piedestałem jest z innego m arm uru.

W ysokość całości 0.77. N ow e: nos, koniec brody, praw a brew , uszy, cała wielka p artja włosów dokoła praw ego ucha, połowa praw ej gałki ocznej, lew y k ą t ust, w reszcie dolna część w a r­

kocza zw isającego na kark.

W Berlinie głowa ta uchodziła za p o rtre t cesarzow ej Plautili, żony K arakalli w lata ch 202—212 i jako tak a jest w zm iankow ana u B ernoulirego (1. c. II, 3, p. 65). Je d n a k już z pow odu odm iennej budow y szczęki górnej nie m oże to być Plautilla. A do tego fryzura jej jest odm ienna niż na m onetach przedstaw iających tę cesarzow ą. Na naszem popiersiu włos jest na środku czoła p rzedzielon y i sym etrycznie po obu s tro ­ nach k arb o w an y ; z tyłu zaś jest zapleciony w płaski w arkoczyk, jakoby szeroskie gniazdo, k tó re jest p rzy p ięte do ty łu głowy.

Lecz kiedy u Plautilli ucho byw a często k ry te (zob. Bernoulli 1. c. p. 66), to tu jest ono całkiem odsłonięte, wolne. Rów nież o d k ry te uszy m ają żony Elagabala, Ju lja Paula, Aąuilia Se- vera, A nnia Faustina. Innemi słow y odsłonięte uszy w zw iązku z podobnem i fryzuram i spotyka się w latach 200—240 po Chr.

Przew ażała zaś m oda takich uszu w latach 220—240.

P o rtre t poznański m a w linji czaszki i w ogólnym ch a­

ra k te rz e fizjognomji ta k bliskie podobieństw o z bjustem Julji Pauli w Luw rze (repr. Bernoulli 1. c. tab. XXVI, p. 90), że z pew nem praw dopodobieństw em m ożna go uw ażać za p o rtre t tejże żony Elagabala z lat 220—235 po Chr.

(22)

m

XVI. ALEXANDER SEVERUS. (Fig. XVI.)

N. 3125, niegdyś w Sanssouci, potem w Berlinie, n. 424, P o ­ piersie w raz z piedestałem z jednego kaw ałk a m arm uru, zupełnie now oczesne. Tylko głowa staro ży tn a. W ysokość jej 0.28; w y­

sokość całości 0.75. Na tw arzy tylko koniec nosa przypraw iony.

W Berlinie nie m iał żadnej nazw y. Tym czasem regularne rysy, rodzaj zarostu, oko ogromne, brw i zrośn ięte na grzbiecie nosa, w yraz u st są te sam e co na popiersiu c e sa rz a A lex and ra S e w e ra (222 — 235 po Chr.) w Florencji (repr. Bernoulli 1. c.

II 3, tab. 29). J a k o rzeźb a popiersie poznańskie spraw ia w ra ­ żenie jakby niedociągniętego p o rtretu . Po części tłum aczy się to tern, że ów cesarz mimo wielkich przym iotów c h a ra k te ru raził brakiem m ęzkości i iście lew antyńskiem niezdecydow aniem .

2 0

XVII. PO RTRET NOW OCZESNY.

N. 3134 ta k ż e niegdyś w Sanssouci, a potem w Berlinie n. 1343. Całość 0.81 wysoka. Popiersie, choć z kilku kaw ał-

(23)

d estał jest starożytny, lecz z innego m arm uru. N atom iast głowa, choć ma pół nosa i cząstk ę praw ego ucha przypraw ioną, jest now a.

W reszcie część szyi jest w staw iona. J a k o rzeźb a now oczesna z d ra ­ dza się brakiem korozji i zbyt precyzyjnem w yobrażeniem włosa.

S kupiony w yraz ściągłej tw arzy d obrze odpow iada nazw ie M. B rutusa, k tó rą ten bjust nosił w Berlinie. Lecz poniew aż au te n ty cz n y p o rtre t tego m ęża jest nieznany, w ięc i poznański w izerunek jest fan tasty czn ą k reacją o tyle nie stylow ą, że sposób p rzed staw ien ia brw i i źrenic jest w zorow any na p o rtre ­ tach epoki Antoninów. Za to sty low e jest au ten ty czn e po­

piersie, któ re m a na sobie tra b e ę z k ontabulacją, w c z te re c h w arstw ach ułożoną n a m odłę III w ieku po Chr. (por. Bień­

kow ski, Hist. k sz ta łtó w bjustu staroż. tab . II n. 23).

XVIII. PO RTRET NOW OCZESNY.

N. 3133 z Sanssouci, potem w B erlinie n. 1341. W ys. 0.65.

Popiersie pancerzow e przew ażnie stare, tylko kłęb y płaszcza

(Fig. XVIII.)

(24)

na praw ej łopatce w raz z fibułą nowe. Za to głowa w raz z szyją jest nowa. Dow odzi tego oprócz nienagannego stanu zachow ania schem atycznie ułożony włos, przesadnie nam ar- szczone brwi, w reszcie m artw ota fałdów tw arzy dokoła ust i na k rta n i. Typ tw arzy jest w zorow any na p o rtretach z końca repu b lik i rzym skiej. J e s t to najsłabszy p o rtre t z całej galerji.

XIX. K O P JA DJA NY Z G A B JI. (Fig. XIX. i XIXa .) N. 3130, niegdyś w edle urzędow ego w ykazu w C harlotten- burgu, potem w B erlinie n. 625, gdzie Sanssouci jest podane jako p o p rzedn ie m iejsce pobytu. Z luneńskiego m arm uru.

W ys. 0.48. Sam bjust w raz z częścią szyi jest nowy. Nowa rów nież górna część czaszki, część k raw ę d zi lewego ucha, koniuszek praw ego ucha, w iększa część nosa. W ęzeł jednak na potylicy, tu d zież resz ta część głowy jest staro ży tn a.

Typ tw a rz y z włosem przepasanym i zaczesanym na tył głow y jest w yraźnie dziew iczy, idealny. T ak że szyja bardzo d y sk retnie i oszczędnie m odelowana. Tylko lew e ucho z w y­

stającą chrząstk ą, tudzież usta bardzo indyw idualne jakby portreto w e. W y raz ich nie banalny i nie bez w dzięku. Zdaje się, że nie należy w tem u p atry w ać szczególnej intencji, ani dowodu, że była tu p rzedstaw io na jakaś p ry w a tn a osoba w po­

staci Djany. W ynikło to raczej stąd, że cała tw arz zo stała dłutem oczyszczona, a usta przerobione, ta k że tylko na g ał­

kach ocznych pozostały ślady polichromji, a we w łosach a u te n ­ tyczna paty n a. G łow a ta, jak już F urtw angler (M eisterw erke p. 553, n. 2), i Klein (Praxiteles p. 301) zauw ażyli, jest rzym ską kopją tego sam ego greckiego oryginału, którego najgłośniejszą r e ­ pliką jestD ja n a z Gabji w Luw rze (repr. Klein 1. c. fig. 54). W edle Studniczki (Verm ut, z. griech. K unstgesch. p. 18 sq.) oryginał ten był dziełem P rax ytelesa ! posągiem kultow ym , ustaw ionym r. 346 w św iątynce A rtem id y B rauronia na Akropolji ateńskiej.

Jeżeli rzucim y okiem w stecz po za siebie, widzimy, że pom iędzy poznańskiem i popiersiam i jest stosunkow o niew iele C ezarów rzym skich. Zaledw ie Caligula, H adrjan, A ntoninus Pius, M arek A ureli, Commodus, Septim ius Severus, n iektó rzy z nich w dwóch lub w trzech egzem plarzach, inni tylko w jed-

\

(25)

nym i to now oczesnym (Caligula, A ntoninus Pius) a z cesa- rzow ych żona T yberiusza, Ju lja; żona T rajana, P lotina; żona Elagabala, Ju lja Paula. P o rtre ty te ogółem nie p rzekraczają średniej, tuzinkow ej m iary z w yjątkiem p o rtre tu Julji, który jest znakom itym p rzed staw icielem kierunku akadem ickiego rzeźb y augustow skiej. O w iele w iększą w artość m ają p o rtrety pryw atnych osób nieznanego nazw iska, a w ięc kobiety z epoki trajań skiej (n. III), kobiety z początku III w ieku (n. XIV), nie­

znanego m łodzieńca (n. V) i nieznanego chłopczyka (n. IV), obu z początku rządów H adrjana. R ep rezen tują one szczerze rzym ski, realisty czn y k ieru n ek sztuk i portretow ania, k tó ry obok akadem ickiego utrzym ał się p rze z cały ciąg dziejów c e sa r­

stw a, ale przedew szystkiem za T rajana odzyskał daw ną świetność i siłę. N ajw ażniejszym jed n ak i dla nauki najcenniejszym z m arm urów poznańskich jest jed na z dw óch kopij głowy D jany z Gabji w L uw rze, kopja, k tó ra choć sam a p rzez się nie najlepsza, przechow ała nam pam ięć pierw szorzędnego dzieła greckiego. D la takich cennych ziarn ek w arto podejm ow ać tru d i koszt złączony z badaniem n aszych polskich antyków ; one

(26)
(27)

Fig. I.Julja, córkaces. AugustaF- U· Tasama(Profil

(28)

B

(29)

Fig. II. Plotina

Fig. III a. Ta sama (profil) Fig. III. Nieznana kobieta

Fig. I. Popiersie Julji

(30)

B

י)

Sl

(31)

Fig. VII. Antoninus Pius Fig. VI. Aelius Hadrianus

(32)
(33)

Fig. VIII. Marcus Aurelius Fig. IX. Marcus Aurelius

Fig. XI. Commodus młody Fig. X. Marcus Aurelius

(34)
(35)

Fig. XIV a. Ta sama Fig. XIV. Nieznana kobieta

(36)
(37)
(38)
(39)

Fig. II. Plotina Fig. I. Popiersie Julji

Fig. III a. Ta sama (profil) Fig. III. Nieznana kobieta

Biblioteka Główna UM K

3 0 0 0 4 4 4 9 2 1 5 4

<(($&)($C%C&EQE

(40)
(41)
(42)

ROTOGRAWURA. KLISZE I DRUK DRUKARNI ŚW. WOJCIECHA W POZNANIU

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

w przedziale czasowym do Jednego roku znalazło się 311 pism, od jednego do dwu lat ukazywało się 146 tytułów, najwięcej, bo aż 173 tytuły miały żywot od trzech do pięciu lat,

AsIN swry idloN bhuq cwhuMdy hW ik pMjwbI swihq qy pMjwbI bolI nUM kYnyfw jW bwhrly mulkW ivc ijauNidAW riKAw jwey qy ieh vI XQwrQ hY ik pMjwbI bolI, siBAwcwr qy swihq Awpxy

Krążą pogłoski, że Spandawa, gd zie się znajduje większość uzbrojonych robotników, jest osaczona przez Reichswehr.. W Króiewcu postanowił w ydział socyalistyczny

rowców jest bezpośredni brak w in nych fabrykach, które z tego po­.. wodu zmuszone są swoją

Zamawiający udzieli zamówienia Wykonawcy, którego oferta odpowiada wszystkim wymogom określonym w ustawie i w SIWZ oraz jest ofertą, która uzyska największą liczbę punktów.

Na przełomie grudnia i stycznia mieszkańcy Dziećkowic będą mogli się podłączyć do kanalizacji.. Cena za odprow adzenie ścieków do miejskiej kanalizacji ma być

ców bydła to preparaty witaminowo-mineralne oraz preparaty mlekozastępcze dla cieląt, a dla hodowców trzody - premixy farmerskie oraz prestartery, W Sklepach Paszowych