• Nie Znaleziono Wyników

Nasz Przyjaciel : dodatek tygodniowy "Głosu Wąbrzeskiego" poświęcony sprawom oświatowym, kulturalnym i literackim 1933.04.22, R. 11, nr 16

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nasz Przyjaciel : dodatek tygodniowy "Głosu Wąbrzeskiego" poświęcony sprawom oświatowym, kulturalnym i literackim 1933.04.22, R. 11, nr 16"

Copied!
3
0
0

Pełen tekst

(1)

Nr. 16 Wąbrzeźno dnia 22 kwietnia 1933 r. Rok 11

EWANOEUA A

ś w . J a n a r o z d z. 2 0 , w ie rs z 1 9 — 3 1 . G d y te d y b y l w ie c z ó r d n ia o n e - go p ie rw s ze g o s z a b a tó w , a d r z w i b y ły z a m k n io n e , k ę d y u c z n io w ie b y li z g r o m a d z e n i d la b o ja ź n i ż y ­ d ó w ; p r z y s z e d ł J e z u s i s ta n ą ł w p o ś r o d k u i r z e k ł im : P o k ó j w a m - A to r z e k łs z y , u k a z a ł im r ę c e i b o k . U r a d o w a li s ię te d y u c z n io w ie , u j­

r z a w s zy P a n a . R r ze k l im te d y z a - s ię : P o k ó j w a m . J a k o M n ie p o s ła ł O jc ie c , i J a Ws p o s y ła m . T o p o ­ w ie d zia w s zy , tc h n ą ł n a n ic h i r z e k i im : W e ź m ijc ie D u c h a ś w ię te g o . K tó y c h o d p u ś c ic ie g r z e c h y , są im o d - o u s z c z o n e a k tó ry c h z a trz y m a c ie , s ą z a trz y m a n e . ) A T o m a s z ,, je d e n z e d w a n a śc ie , k tó r e g o z o w ią D y d y m u s (b liźn ia k ), n ie b y ł z n im i, k ie d y p r z y s z e d ł J e z u s . M ó w ili m u te d y d r u d zy u c z n io w ie : W id z ie liś­

m y P a n a . A o n im r ze k ł: J e śli n ie u jr z ę w r ę k u J e g o p r z eb ic ia g w o ź ­ d z i i n ie w ło ź ę li r ę k i m o je j w b o k J e g o , n ie u w ie rz ę . A p o o ś m iu d n i b y li z a s ię u c z n io w ie J e g o w d o m u i T o m a s z z n im i. P r zy s z e d ł J e zu s 'r zw ia m i z a m k n io n e m i i s ta n ą ł w ś to d k u i r z e k ł: P o k ó j w a m . P o tem r ze k ł T o m a s z o w i: W łó ż s a m p a le c tw ó j, a o g lą d a j r ę c e M o je , i śc ią - n ij r ę k ę tw o ją , a w łó ż w b o k M ó j:

a n ie b ą d ź n ie w ie rn y m , a le w ie rn y m O d p o w ie d z ia ł T o m a s z i r z e k ł M u : P a n m ó j i B ó g m ó j- P o w ie d z ia ł m u J e zu s : lż e ś M n ie u jr za ł, T o m a s zu , u w ie r z y łe ś. B ło g o s ła w ie n i, k tó r z y n ie w ie d z ie li, a u w ie r z y li. W ie le ć i in n y c h z n a k ó w u c z y n ił J e z u s p r ze d o c z y m a u c z n ió w S w o ic h , k tó ­

r e n ie s ą w ty c h k s ię g a c h n a p isa n e . A te s ą n a p is a n e, a b y ś cie w ie rz y li, ż e J e zu s je s t C h r y stu s S y n B o ż y , a iż b y ś c ie w ie rz ą c ż y w o t m ie li w I- m ię J e g o .

NAUKA

C z e m u T o m a s z n ie w ie r zy ł A p o s to ­ ło m m ó w ią c y m , ż e P a n J e z u s

z m a r tw y c h w s ta ł ?

Wiara Jego w Chrystusa była jeszcze zbyt słabą, a cud zmart- wychstania przechodził jego poję­

cie. Przyczyną tego braku wiary nie była pycha lub zła wola, lecz nie­

pojmowanie tego, co prorocy i sam Jezus przepowiedzieli o przyszłych mękach i zmartwychwstaniu. Wy ­ darzyło mu się to samo, co innym Apostołom, którzy także nie chcie- li wierzyć niewiastom, przynoszą ­ cym im wiadomość o zmartwych­

wstaniu Pańskiem; byli oni wszyscy nieskorymi do wiary, jak to powie­

dział był Zbawiciel dwom uczniom, idącym do Emaus.

J a k w y le c z y ł P a n J e z u s ś w T o m a ­ s za z p o w ą tp ie n ia ?

1. W ten sposób, że umyślnie z jego powodu okazał się uczniom.

2 Że powtórzył słowa jego: „Jeśli nie włożę ręki mojej itd." Tym spo ­ sobem okazał mu Pan Jezus Swą wszechwiedzę i wszechmocność- 3.

W Swej pobłażliwości raczył u- względnić słabą wiarę Apostoła, pokazał mu Swe rany i wezwał go, aby, dotknąwszy ich, przekonał się

o rzeczywistości Jego zmartwych ­ wstania. 4. Słowami „miej wiarę1' udzielił mu łaski i siły wiary. Bez tej łask nie byłby nigdy Tomasz do­

szedł do zupełnej i żywej wiary.

C o z n a c z ą s ło w a : „ P a n m ó j i B ó g m ó j?“

Są one wyrazem szczerej, silnej i pokornej wiary nietylko w zmart ­ wychwstanie, ale i w Bóstwo Chry­

stusa oglądał człowieczeństwo Chry stusa, a teraz uwierzył i w Jego Bóstwo. Dlatego rzekł mu Pan Je ­ zus: „Tomaszu, uwierzyłeś, iźes Mnie ujrzał!"

C z e m u P a n B ó g d o p u śc ił, ż e T o ­ m a s z ta k d łu g o o p ie ra ł s ię w ie rz e

w z m a rtw y c h w s ta n ie P a ń s k ie ?

1. Stało się to dlatego, aby A- postoła tern więcej utwierdzić w wierze w zmartwychwstanie i Bóst­

wo Chrystusa. 2. Aby i nas ugrun­

tować w wierze, w Tomaszu bo ­ wiem mamy tern lepszego i wiaro- godniejszego świadka tego zmart ­ wychwstania, gdyż nie był łatwo­

wiernym, lecz raczej niedowiar­

kiem .

C o z n a cz ą s ło w a : B ło g o s ła w ie n i, k tó r zy n ie w id z ie li, a u w ie rz y li?

Stanowią one pociechę dla przy­

szłych wiernych, co Zbawiciela nie oglądali, a jednak Weń wierzą i u-

liłowali Go. Wiara jest czystszą i cenniejszą, jeśli się nie opiera na o- glądaniu własnemi oczyma, lecz na Słowie Bożem i Jego prawdziwo­

ści; dlatego też darzy tern większem

szczęściem i zasługą, z im większą

pokorą i prostotą serca ktoś wierzy

Słowu Bożemu,

(2)

2 - - 3 ~

4 01A-L(JVViŁbIMCJ.

GFEDCBA

D o n a j r z a d s z y c h z w i e r z ą t n i e ty l k o w E u r o p ie , a le i n a c a ły m ś w ie c ie n a le ż ą d z i ś ż u b r y , z k tó r y c h n a w o ln o ś c i ż y j e t y l k o k i l k a n a ś c i e . s z t u k w P u s z c z y B i a ł o w i e s k i e j, a k ilk a n a ś c ie in n y c h j e s t p o z w ie r z y ń c a c h e u r o p e js k ic h — N a z d j ę c iu n a s z e m w id z i m y p a r ę ż u b r ó w w

P u s z c z y B i a ł o w i e s k i e j, p a s ą c y c h s ię n a P o la n c e .

W I O S E N N E P O W O D Z IE .

W r a z z ta ja n ie m ś n ie g ó w r o z p o c z ę ły s ię w k i l k u o k o lic a c h R z e c z y ­ p o s p o li te j w y le w y r z e k . N a z d j ę c i u n a s z e m w i d z im y u lic ę T r z e c ie g o M a ja w S ło n im ie , z a la n ą w o d ą s k u t e k w y le w u r z e k i W i e l ż a b k i.

OTWARCIE WRÓT ŚWIĘTYCH

M e c h a n iz m s ł u ż ą c y d o o tw a r c ia w tó t ś w w k o ś c ie le ś w . P io tr a , k t ó r y m to a k te m d o k o n a ł O jc ie c ś w . o tw a r c ie R o k u Ś w . R o b o tn ic y p o d k i e r o w n i c t w e m d u c h o w n e g o c z e k a ją n a u d e r z e ­ n ie m ło t k ie m w d r z w i p r z e z O jc a ś w . p o c z e u i s p u s z c z a ją w r o ta i O jc ie c ś w . j a k o p i e r w s z y

p r z e k r o c z y p r ó g t y c h w r ó t

Z T E R E N U W A L K J A - P O Ń S K O - C H I N S K I C H N A R T Y - B R I D G E -

D A N C 1 N G N O W E F I L T R Y W O D O C I Ą G O W E W W A R S Z A W I E .

O n e g d a j o d b y ło s ię p o ś w ię c e n ie i u r u c h o m ie n ie z a k ła d ó w f i lt r ó w p o ­ ś p i e s z n y c h w W a r s z a w ie . U r o c z y s to ś ć u r u c h o m ie n ia f l it r ó w z a s z c z y c i ł s w ą

o b e c n o ś c ią P a n P r e z y d e n t R z e c z y p o s p o l it e j I g n a c y M o ś c ic k i.

J Ę D R Z E J E W S K A M I S T R Z Y N I L O N D Y N U

N A J P O P U L A R N I E J S Z Y C Z Ł O W I E K W S T A ­ N A C H Z J E D N O C Z O N Y C H A . P . F in a ło w e s p o t k a n i e w L o n d y n ie o m i s t r z o ­

s tw o L o n d y n u n a k o r ta c h k r y t y c h , . r o z e g r a n e o n e g d a j p o m i ę d z y J ę d r z e jo w s k ą a n a j­

le p s z ą r a k i e t ą A n g lj i B e tt y N u th a ll, z a k o ń c z y ­ ło s ię s e n s a c y jn e m z w y c i ę s t w e m J ę d r z e j o w s k ie j w s t o s u n k u 6 : 0 , 4 : 6 , 6 : 3 , J ę d r z e jo w s k a p o d n i o ­ s ła w te n s p o s ó b je d e n z n a j c e n n ie j s z y c h s u k ­ c e s ó w , z a j m u j ą c p ie r w s z e m ie js c e w tu r n ie ju i z d o b y w a ją c p o r a z p i e r w s z y m is tr z o s tw o L o n ­ d y n u n a k o r ta c h k r y t y c h . W a l k a p o m ię d z y n a ­ s z ą m i s t r z y n i ą a m is t r z y n i ą a n g ie ls k ą tr w a ła p r z e s z ł o g o d z in ę . — N a z d j ę c i u n a s z e m p o d a je - m y p o d o b iz n ę p o l s k ie j m is t r z y n i L o n d y n u .

N a z d j ę c iu n a s z e m w i d z im y p o d o b iz n ę c z ło n ­ k a k o n g r e s u S t a n ó w Z je d n o c z o n y c h M r . C u l- le n a , n a jp o p u la r n ie js z e g o d z i ś o b y w a te la S t a ­ n ó w Z je d n o c z o n y c h . C u lle n j e s t a u to r e m u c h w a ­ lo n e g o n ie d a w n o p r z e z k o n g r e s b illu

o

p r z y w r ó­ c e n iu p r o d u k c ji p iw a w S ta n a c h Z je d n o c z o n y c h

A m e r y k i P ó łn o c n e j.

W p r o w a d z o n e n i e d a w ­ n o p r z e z M in is te r s tw o K o m u n i k a c ji w d n ie s o ­ b o tn ie p o c ią g i w y c i e c z k o ­ w e c ie s z ą s ię n ie s ła b n ą - c e m , o l b r z y m i e m p o w o ­ d z e n ie m . N a z d j ę c i u n a ­ s z e m w id z i m y w a g o n d a n ­ c in g o w y , w k tó r y m p i z y d ź w i ę k a c h m u z y k i j a z z - b a n d o w e j t a ń c z y k i l k a ­ n a ś c ie p a r .

N a z d j ę c i u n a s z e m w i­

d z i m y w s p a n i a ły p a r k w m ie ś c ie D ż e h o l s t o l ic y p r o w i n c j i t e j s a m e j n a ­ z w y , z a j ę t e j n ie d a w n o

p r z e z w o js k a ja p o ń s k ie .

(3)

01049

_ 4 -

C hłopscy bohaterzy z czasów insurekcji K ościuszkow skiej

Wojciech Bartos Głowacki, Stanisław świstacki i Franciszek Derysarz Dalsze losy Głowackiego i Świstackiego po bitwie racławickiej

W ieś polska m a piękną tra­

d y cję historyczną i tę trad y cję poznać i ukochać pow inna. Z acz- n ijm y to od siebie, od nas m ło­

dych, bo gdy m y ją poznam y i u- kocham y, to to poznanie i um iło ­ w anie rozszerzym y na sw ych rów ieśników itd. W całej zaś n a­

szej przeszłości niew ątpliw ie n ajp ięk n iejszy m fragm entem jest pow stanie K ościuszkow skie z bitw ą racław icką, bo od R acła­

w ic po przez całe dziesiątki lat b ije ty le u ro k u i jak iejś żyw ot­

n ej w iośnianej m ocy i słońca. N a dzień b itw y racław ick iej 4-go k w ietn a chciałbym opow iedzieć k ilk a szczegółów z życia b o h ate­

rów racław ickich. W iem , że d al­

sze losy G łow ackiego i Ś w istac­

kiego po bitw ie racław ick iej na- ogół p raw ie są nieznane, a jeśli tu i ów dzie przechow ało się opo­

w iadanie o G łow ackim , to p rze­

chow ało się w form ie d alek iej od p raw d y , opow iadane przed w o j­

ną przez polityków dla p o trzeb­

nych celów .

N ie w iem , czy naw et w tedy rozbudzanie w si przez sianie n ie­

naw iści do innych klas było w łaś­

ciw ie obroną w rogą: w każdym razie obecnie ju ż czas, żeby „po- lity k a “ i „p o lity k ierzy” ludow co ­ w i, w gębie bardzo dem okratycz ­ ni p rzestali żerow ać na naszej p iękn ej przeszłości i bezcześcili dostojeństw o bohaterstw a. K to chce w ygryw ać czasy pow stania K ościuszkow skiego przeciw szla­

chcie i panom , niechże np. szla­

chcie w y ty k a, gdzie g arstk a d ra­

bów szlacheckich targow ickiej zak ały pom agała M oskalom p rze­

ciw chłopskim pow stańcom , ale zd alek a od R acław ic i G łow ac­

kiego, bo to nasza narodow a i chłopska św iętość, k tó rej niko­

m u szarpać nie w olno.

Ś licznie w yśpiew ał w ierszem bitw ę racław icką m azow iecki lir- nik, poeta T eofil L enartow icz:

....„D o R acław ic ciągną nasi, po po cztery, po cztery M adaliński z hułanam i, potem K o-

syniery ....

„K osyniery, naród, szczery, choćto nie żołnierze, A le u nas w szystko żołnierz, co

broń w rękę bierze.

Ś w ięte słow a, a praw dziw e, jak b y z sam ej św . E w angelji- P o­

lak zaraz staje się starym żołnie­

rzem , gdy ty lk o broń do ręki do ­ stanie. P rzy k ład em choćby R ac­

ław ice. Jakieś dw a tysiące chło­

pów krakow skich poszło z N a­

czelnikiem na pierw sze b o je i w pierw szej zaraz bitw ie pod R ac­

ław icam i spisali się, jak stary, o- strzelan y i o b y ty w bojach żoł­

nierz.

W d ecy d u jący m m om encie b i­

tw y K ościuszko poderw ał do a- tak u 300 K osynierów : 300 chło­

pów m iało rozbić silną kolum nę m oskiew skiej piechoty, w zm oc­

nionej 12 arm atam i. A tak został przeprow adzony z tak ą p io ru n u­

jącą i błyskaw iczną szybkością i gw ałtow nością, że padło zaled ­ w ie 13 kosynierów , a potężna m oskiew ska kolum na została zu­

pełnie rozbita i arm aty zabrane.

O pow odzeniu atak u zadecydo ­ w ało zachow anie się kosyniera W ojciecha B artosa, zw anego K u- m an, ze w si R zędow ic pod K ra­

kow em i jego tow arzysza S tani­

sław a Ś w istackiego. G łow acki w m om encie — k ied y artylerzyści m oskiew scy przygotow yw ali się, żeby w oddział kosynierów trze­

cią salw ę k artaczy plunąć, k tó ra m ogła spow odow ać załam anie się ataku — skoczył na arm aty i z n ajb liższej zdm uchnął proch z zapału. T ą zim ną k rw ią i sza­

leńczą odw agą porw ał za sobą cały oddział kosynierów , k tó rzy pięknym p rzy k ład em Ś w istackie­

go, m igiem załatw ili się z ob ­ sługą arm at, a potem puścili roz­

m achane kosy n a przerażoną piechotę. T o zachow anie się G ło­

w ackiego i Ś w istackiego w y k a­

zało, że obaj, — chociaż to prości niepiśm ienni chłopi — p o siad ają p rzy m io ty na w spaniałych ofice­

rów frontow ych takiego oddzia­

łu, jak im b y li kosynierzy. G ło­

w acki — to tak i rasow y chłop — gospodarz przezorny i na w szy ­ stko m ający oko, żeby w odpo- w ied n ej chw ili zaradzić i pom óc, k ied v trzeba jego p rzezo rn ej i p ręd k iej gospodarskiej rad y i pom ocy. T akim przedstaw ił go L enartow icz w słow ach: „D ługie w ąsy m u spadały aż na białą św itę. N a koszulę rozrzuconą,

piersi n ieo kry te“..-. 1 akim też w idzim y go n a znanym obrazie m atejkow skim . O cenił też N a­

czelnik K ościuszko i uznał zacho­

w anie się B artosa i Ś w istackie­

go i dał dow ód, jak ocenia ich przym ioty, m ian u jąc obu ofice­

ram i: B artosa chorążym , a Ś w i­

stackiego, jak b y jego zastępcą—

podporucznikiem w 1 regim encie g ren ad jeró w krakow skich, jak nazw ał luźny oddział kosynie­

rów w nagrodę dobrze spełnio ­ nego obow iązku żołnierskiego.

P onadto W ojciech B artos został podniesiony do godności szlache­

ck iej i o d tąd zw ał się G łow a­

ckim . N om inacja G łow ackiego i Ś w istackiego na oficerów 1 reg i­

m entu g ren ad jeró w to . bodaj pierwsza nominacja oficerska chłopów w wojsku polskiem. —

N iestety, nie danem było G łow ac­

kiem u cieszyć się zb y t długo o- ficerską godnością, bo zaledw ie całe d w a m iesiące i k ilk a dni.

W idziała go oficerem cała w sio ­ w a grom ada R zędow ic, bo po b it­

w ie racław ick iej — zd aje się — - w padł n a jak ąś chw ilę do sw ej chaty, odw iedzić rodzinę, a jak w iadom o m iał żonę i trzy córki.

P otem szedł ju ż z N aczelnikiem w szędzie, pod W in iary i P o la­

nico i w czerw cu pod S zczekoci­

ny. P od S zczekocinam i zakoń­

czył sw ą ry cerską służbę. Z ostał ciężko ran n y i jak z p ó źn iej­

szych faktów m ożna w ysnuć — dostał się do lazaretu w M ałago- szczy, skąd p rzy odw rocie K oś­

ciuszki, został przew ieziony do K ielc i w K ielcach z ran zm arł w lazarecie i w raz z 6 tow arzysza­

m i został 9 czerw ca 1794 r. p o­

chow any n a cm entarzu kościoła k ated raln eg o w K ielcach.

„.-.H ac die sepulti sunt septem m ilites ex m isericordia, interquos n u m eratu r quidam G łow acki44..

(W tym dniu zostało pochow a­

nych zadarm o — (dosłow nie z li­

tości) 7 żołnierzy, pom iędzy k tó­

rym i zaliczony jest n iejak i G ło­

w acki). T yle pow iada sucha no ­ tatk a w księdze zm arłych para- fji k ated raln ej w K ielcach, za­

pisana pod dniem 9. IV . 1794 r.

(Dokoisesniie nastąpi).

Cytaty

Powiązane dokumenty

Czarniecki pewny jest, że po rozproszeniu każdego od- moskiew- ' działu szwedzkiego, ukrywające się. Obraz ofiarowany nowemu kościołowi na pograniczu sowieckiem w

Dodatek tygodniowy „Głosu Wąbrzeskiego 4* poświęcony sprawom oświatowym, kulturalnym i literackim ■■ -■■ ■ ■

Wiele mówi się a więcej jeszcze pisze się o konieczności większego zainteresowania się sprawami morza. Jednakże morze najlepiej pokocha ten, kto z bliska się z

Gdy dziecko widzi, jak ojciec i matka czynią wszystko w poczuciu obowiązku i dla przypo ­ dobania się Bogu, jak modlą się, wtenczas znajdują się wszystkie zarodki życia

A gdy najdzie, zwoływa przyjaciółek i sąsiadek, mówiąc: Radujcie się ze mną, bom znalazła drachmę, którąm była straciła.. Tak, powiadam wam, radość będzie przed Anioły

I rzekł sługa: Panie stało się, jakoś rozkazał, a jeszcze jest miejsce.. I rzekł pan słudze: Wynijdź na drogi i opłotki, a przymuś wnijść, aby był dom

W rzeczywistości tak jest, jednak nie udaje się nam przez dłuższy czas utrzymać skóry w tym stanie.. Świeży naskórek, powstający po słuszcze- niu starego jest bardzo

Onego czasu rzeki Jezus do Nikodema: Tak Bóg umiłował świat, że Syna Swego Jednoro- dzonego dal, aby wszelki, kto wierzy weń, nie zginał, ale miał żywot wieczny.. Bo nie posłał