• Nie Znaleziono Wyników

Patronat honorowy Przewodniczący Rady Miasta Poznania Grzegorz Ganowicz

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Patronat honorowy Przewodniczący Rady Miasta Poznania Grzegorz Ganowicz"

Copied!
304
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Przewodniczący Rady Miasta Poznania Grzegorz Ganowicz

(3)

KRoniKa Miasta Poznania 2018/1

Szlachta w mieście

redaktor prowadzący

tomasz Jurek

(4)

Wydawnictwo Miejskie Posnania ul. F. Ratajczaka 44, 61-728 Poznań tel. 61 854 07 62, www.wmposnania.pl

Kwartalnik wydawany pod patronatem Rady Miasta Poznania Kolegium redakcyjne:

Przemysław Matusik (przewodniczący i redaktor naczelny), Magdalena Mrugalska-Banaszak (zastępca redaktora naczelnego), Jerzy Borowczyk, tomasz Jurek, Piotr Korduba, Piotr Marciniak,

Maria teresa Michałowska-Barłóg, Krzysztof Podemski, Jan skuratowicz, Bogdan Walczak

Przedstawiciel Rady Miasta:

antoni szczuciński sekretarz redakcji:

Piotr Grzelczak

piotr.grzelczak@wm.poznan.pl Redaktor prowadzący:

tomasz Jurek Redakcja:

Piotr Grzelczak Korekta:

anna nowotnik

Projekt okładki: Joanna Pakuła, fot. Marta stachowska, studio Graficzne Wydawnictwa Miejskiego Posnania

skład i przygotowanie do druku:

Wojciech szybisty, studio Graficzne Wydawnictwa Miejskiego Posnania issn 0137-3552

(5)

od redakcji ... 7 Poznań staropolski

tomasz Jurek

Szlachta w mieście i pod miastem w średniowieczu ... 11 Paweł Dembiński

Wojtek Bogaty i jego rodzina. Na styku miasta i wsi

w późnośredniowiecznym Poznaniu ... 33 tomasz Jurek

Chybski, Suski, Regnolt i inni. Szlachta-rozbójnicy

przed miejskim sądem (1497) ... 47 Magdalena Mrugalska-Banaszak

Szlachecki napad na poznański ratusz Anno Domini 1692 ... 69 Michał zwierzykowski

Szlachcic w osiemnastowiecznym Poznaniu.

Uwarunkowania obecności wielkopolskiej szlachty w obrębie miasta ... 80 Pod pruskim zaborem

Przemysław Matusik

Ziemiaństwo w XIX-wiecznym Poznaniu ... 105 Joanna Lubierska

Dziewiętnastowieczne sprawy małżeńskie szlachty

przed poznańskim Konsystorzem Arcybiskupim ... 125 Michał Mencfel

Poznań słynny z umiejętności i sztuk pięknych.

Edwarda i Atanazego Raczyńskich pragnienie „Nowych Aten” ... 139 agata Łysakowska

Wielmożna hrabino dobrodziejko! Akcja charytatywna

Celestyny Działyńskiej z 1848 roku ... 157 Michał Boksa

Chłapowscy w Poznaniu ... 169 Dobrosława Gucia

Szlachcianki w Zakładzie dla Siedmiu Wdów i Pięciu Panien ... 185 W wieku XX

andrzej Krzysztof Bucholz

Poznańskie korporacje akademickie w latach 1920–1939 ... 195 Ewa Leszczyńska

Roger Adam Raczyński (1889–1945) ... 213

(6)

„Malta” w międzywojennym Poznaniu i Wielkopolsce ... 229 tomasz zuzek

Włodzimierz Dworzaczek (1905–1989). Poznański genealog szlachty ... 249 Takie rzeczy się robiło. z olgierdem Baehrem, byłym prezesem

Klubu inteligencji Katolickiej w Poznaniu i członkiem Prymasowskiej

Rady społecznej, rozmawia Konrad Białecki ... 268 Szczególne obowiązki społeczne. z Wandą niegolewską,

Danutą Prus-Głowacką i Marią Heydel z oddziału Wielkopolskiego

Polskiego towarzystwa ziemiańskiego, rozmawia Grażyna Wrońska... 279 Kronika

andrzej Król

Przegląd wydarzeń (listopad 2017–styczeń 2018) ... 291

(7)

szlachta i miasto to różne światy, patrzące na siebie wrogo. nawet tak światły człowiek jak hetman Jan zamoyski stwierdzał: „nie podług rękodzielnych wyrobów, nie podług murów i obszernych budowli sądzi się o szczęściu ludzi, ale podług ich wolności, cnót i dobrych obyczajów” – w tych pierwszych widząc atrybuty miast, w ostatnich zaś przymioty szlacheckie. W dawnej Polsce szlachcicowi nie wolno było parać się miejskimi zajęciami. a jednak szlachta była zawsze obecna w życiu mia- sta, a miasto – w życiu szlachty. Wymuszały to liczne role, jakie pełnił Poznań jako niekwestionowana stolica regionu w  wymiarze politycznym, administracyjnym, ekonomicznym, kulturalnym czy nawet komunikacyjnym. Każdy wielkopolski wła- ściciel ziemski musiał bywać w Poznaniu na sądach, targach i jarmarkach, odwie- dzał katedrę i inne kościoły, niekiedy dawał się tam pochować, w miejskich szkołach edukował swe dzieci, niekiedy się w mieście bawił, niekiedy awanturował, czasami wreszcie zawisał na miejskiej szubienicy. Choć ideałem szlacheckiego życia pozosta- wała przez wieki autarkia w ramach wiejskiej gospodarki, bez kontaktu z miastem żyć się po prostu nie dawało. Przychodziło też i przeprowadzać się na stałe do miasta lub przynajmniej na jego przedpola, choć przeważnie bywała to decyzja wymuszona przykrą koniecznością opuszczenia rodowego majątku na wsi. tak szlachta stawała się częścią miejskiej społeczności i miejskiej różnorodności, starając się zresztą prze- ważnie zachowywać i eksponować swą odrębność. W Poznaniu miało to szczególne znaczenie, bo do tradycyjnych przeciwieństw społecznych i mentalnych (mieszczań- ski kult pieniądza versus szlachecka skłonność do ostentacji, „postaw się, choć zastaw się”) dochodziły w naszym przypadku drażliwe kwestie narodowe: znaczny odsetek mieszczan stanowili zawsze obcy przybysze, głównie niemcy, nieufnie traktowani przez przywiązaną do swej polskości szlachtę. schludny, pracowity i  oszczędny mieszczanin-niemiec oraz żyjący szeroko, rozrzutny i zawadiacki szlachcic-Polak to postacie archetypiczne.

okazują się to wątki ponadczasowe, snujące się przez całość dziejów Poznania.

staramy się je śledzić od najdawniejszych epok. i podobne sprawy odkrywamy w XV, XViii, XiX czy również XX wieku, choć z różnym natężeniem. z biegiem stuleci przepływ szlachty do miast narastał. W czasach nowszych szlachectwo jako pewien koncept organizacji życia społecznego zaczęło się przeżywać, choć także nowoczesne ziemiaństwo – nie oparte już na kryterium krwi i pochodzenia – chętnie kultywo- wało staroszlacheckie tradycje. Burze dziejowe wieku XX zmiotły szlachtę jako war- stwę społeczną. tracąc oparcie w majątkach ziemskich, migrowała z musu do miast.

odnajdywanie się w tym nowym środowisku to pasjonujący problem, który wymaga jednak dopiero dokładnego zbadania. Losy wielu osób ziemiańskiego pochodzenia, ich kariery i wkład w życie i rozwój miasta, aktywność towarzystwa ziemiańskiego dowodzą, że szlachta, której formalnie wszak już dawno (przynajmniej od czasu

(8)

Konstytucji marcowej z 1921 r., stwierdzającej w art. 96, że „Rzeczpospolita Polska nie uznaje przywilejów rodowych ani stanowych”) nie ma, wciąż jest w Poznaniu obecna i ma się chyba dobrze.

staramy się sięgać do wszystkich epok, dotrzeć do różnych dziedzin życia – z  różnym oczywiście skutkiem, zależnym od stanu wiedzy o  pewnych zagadnie- niach, od podaży i sił autorów, niekiedy od przypadkowych uwarunkowań. nie zdo- łaliśmy napisać o wszystkim, o czym napisać chcieliśmy i o czym napisać było warto.

Prezentowany zestaw tekstów pozostaje selektywny i nie każdego pewnie zadowoli.

są artykuły przekrojowe, starające się pokazać całość zagadnienia w danej epoce, i liczne inkrustacje, ilustrujące rozmaite zjawiska na przykładach osób, rodzin, zda- rzeń, epizodów, instytucji. Przesunie się przed naszymi oczami korowód postaci w zbrojach, kontuszach, frakach czy eleganckich cylindrach. Jedni zasłużeni, inni szkodliwi, wszyscy „urodzeni” – i przeważnie nieco z góry patrzący na sąsiadów, w których żyłach nie płynęła błękitna krew. Razem tworzyli jednak to miasto.

Tomasz Jurek

(9)

Poznań staropolski

(10)

[w:] stragona abo. stołeczne Miasto Poznań oraz tabula accuratissima tam per totam Maiorem Poloniam quam Extra Regnvm iák wiele Do Cudzoziemskich Miast mil ráchowáć się ma Wystawiona w Roku Páńskim 1707

(11)

szlachta w mieście

i pod miastem w średniowieczu

Średniowieczna i  staropolska szlachta to warstwa na wskroś rustykalna, związana z wiejskim środowiskiem, wiejską gospodarką i wiejskim stylem życia.

Pierwsza i  obowiązująca potem przez wieki definicja szlachectwa, jaką dał w swych konstytucjach sejm radomski z 1505 roku, podkreślała, że warunkiem szlachectwa jest urodzenie z  dwojga szlachetnych rodziców, żyjących w  swych dobrach ziemskich podług ojczystych obyczajów, praw i zasad swego stanu oraz nieparających się pracami właściwymi dla ludzi, którzy żyją w miastach1. Już na poziomie samych pojęć szlachta i miasto rysują się jako antytezy. szlachcic w mie- ście wydaje się więc figurą zgoła niestosowną i niepotrzebną. naturalna była też niechęć szlachecka wobec miasta i mieszczan, odwzajemniana zresztą przez tych ostatnich. z jednej strony mamy wszak kultywujących rycerski etos wojowników, ludzi miecza, wierzących w wagę cnót wynikających z dobrego urodzenia, z dru- giej zaś – zarabiających własnym przemysłem i sprytem kupców i rzemieślników, doceniających wartość pokoju i spokoju, wagę zaś człowieka mierzących miarą jego powodzenia i dochodu. a jednak szlachta w życiu miasta, i to również tak dużego jak Poznań, była stale obecna2.

Paradoksalnie stwierdzić nawet można, że szlachta była w mieście już wtedy, kiedy nie było jeszcze samego miasta. najstarszy Poznań to wszak gród zbudowany jeszcze w epoce przedpaństwowej, na ostrowie tumskim. nazwa ma charakter nie- wątpliwie dzierżawczy – Poznań to gród Poznana – a ów eponim, twórca i pierwszy gospodarz, musiał najpewniej należeć do polańskiej elity plemiennej lub wczesno- państwowej. na bok odłóżmy rozważania, wysoce niepewne, nad jego ewentualnym wielkomorawskim pochodzeniem3. Potem gród stał się ważnym ośrodkiem władzy pierwszych Piastów. nieprzypadkowo to tu Mieszko postawił sobie reprezentacyjne

1 Volumina constitutionum, t. i, cz. 1, wyd. s. Grodziski, i. Dwornicka, W. Uruszczak, Warszawa 1996, s. 140.

2 Podstawowe znaczenie zachowuje wciąż studium J. Wiesiołowskiego, Szlachta w mieście. Przemieszczenia i migracje szlachty między wsią a miastem w Polsce XV wieku, „studia i Materiały do Dziejów Wielko- polski i Pomorza” 14, 1980, z. 1 (27), s. 47–75, oparte w dużym stopniu na materiale poznańskim; zob.

też tenże, Socjotopografia późnośredniowiecznego Poznania, Warszawa–Poznań 1982, s. 122–124; a. Gąsio- rowski [w:] Dzieje Poznania, t. i, cz. 1, Warszawa–Poznań 1988, s. 264–266. o napięciach między szlachtą i mieszczaństwem pisałem ostatnio w artykule: Mieszczańskość poznańska (i nie tylko) w wiekach średnich,

„Kronika Miasta Poznania” 2017/4, s. 22–36.

3 z. Kurnatowska, M. Kara, Na tropie Poznana – eponima naszego miasta [w:] Civitas Posnaniensis. Studia z dziejów średniowiecznego Poznania, Poznań 2005, s. 9–26.

(12)

palacjum i umieścił siedzibę pierwszego biskupa. tego typu ośrodek skupiać musiał przede wszystkim otoczenie książąt, ich drużynę i wywodzących się z niej dostojni- ków. to przecież ówczesna szlachta (choć sami siebie tak na pewno nie nazywali).

z biegiem czasu wokół grodów – będących przede wszystkim obiektami militarno- -rezydencjonalnymi – rozrastały się coraz szerzej otwarte osady rzemieślnicze czy kupieckie. Poznań Xii-wieczny to rozległa aglomeracja osadnicza, której zasięg wyznaczają orientacyjnie kościoły św. Michała na prawym oraz św. Marcina i św. Wojciecha na lewym brzegu Warty. Komponent arystokratyczny odgrywał jed- nak nadal istotną rolę. W owym konglomeracie osad znajdowały się bowiem naj- pewniej także dwory możnych panów. zjawisko to najlepiej znamy ze stołecznego Krakowa (gdzie śladem siedziby wielkiego rodu toporów jest ufundowany przez wojewodę sieciecha romański kościół św. andrzeja przy dzisiejszej ul. Grodzkiej) oraz z  Wrocławia, ale podobnie było też w  innych naczelnych grodach monar- chii piastowskiej (np. w Łęczycy)4. Podobnie musiało też być w Poznaniu – choć w naszym przypadku rzecz nie jest poświadczona żadnymi źródłami. Jedyny ślad stanowić może fakt, że w  czasie, kiedy przygotowywano lokację miasta lewo- brzeżnego, książę Przemysł i dokonał hojnego nadania na rzecz swego wojewody Beniamina zaremby5; domyślać się można, że było to zadośćuczynienie za jakieś grunty, które zarembowie oddali wtedy władcy w samym Poznaniu. Lokacja mia- sta całkowicie przeorała stosunki własnościowe, likwidując wcześniejsze chaotyczne układy na rzecz uporządkowanej przestrzeni miejskiej, z  czworobocznym pla- cem targowym (rynkiem), regularną siecią prostopadłych ulic i wyraźną granicą w postaci umocnień. akt lokacyjny oznaczał uformowanie miasta we właściwym sensie tego pojęcia – jako bytu wyodrębnionego nie tylko przestrzennie i ekono- micznie, ale także społecznie i prawnie, bo cieszącego się własnym samorządem.

W Poznaniu dokonanie lokacji potwierdza przywilej wydany mieszczanom przez książąt Przemysła i i Bolesława Pobożnego w 1253 roku, choć faktycznie miasto zor- ganizowano, wytyczono i zasiedlono zapewne już kilka lat wcześniej6.

nowo lokowane miasto zapełniło się obcymi osadnikami, głównie niemcami przybywającymi z turyngii, Łużyc (pierwszym naczelnikiem gminy został, jako wójt, tomasz z Gubina) czy Śląska7. Choć w następnych dziesięcioleciach narastał dopływ ludności z najbliższego, wielkopolskiego zaplecza, stale pojawiali się też nowi przybysze z  dalekich stron. Miasto ulegało na pewno polonizacji – także imigranci uczyli się przecież polskiego – ale bardzo długo zachowywało nie- miecki polor. ton nadawały warstwy kierownicze, najbogatsze, przede wszystkim kupcy i zamożni rzemieślnicy, były to zaś sfery prowadzące swe interesy w skali

4 a. Wędzki, Ze studiów nad rezydencjami możnowładczymi i  rycerskimi na ziemiach polskich w XI–XII wieku, „slavia antiqua” 25, 1978, s. 173–188; H. Manikowska, L’aristocrazia nelle sedes regni prin- cipales della Polonia del secolo XII [w:] Studie sulle societá e le culture del Medioevo per Girolamo Arnaldi, Roma 2002, s. 341–358.

5 Kodeks dyplomatyczny Wielkopolski, t. Vi, wyd. a. Gąsiorowski, H. Kowalewicz, Warszawa–Poznań 1982, nr 9.

6 t. Jurek, Przebieg lokacji Poznania [w:] Civitas Posnaniensis. Studia z dziejów średniowiecznego Poznania, Poznań 2005, s. 173–191.

7 tenże, Poznań i jego mieszkańcy w XIII i XIV wieku [w:] Miasto w perspektywie onomastyki i historii, Poznań 2010, s. 527–545.

(13)

międzynarodowej, posługujące się w związku z tym językiem niemieckim oraz przyznające się do niemieckiej kultury i obyczaju. ten obcy językowo i etnicznie charakter miasta (właściwy zresztą dla większości dużych miast na ziemiach pol- skich) pogłębiał jeszcze poczucie wyalienowania i niechęci ze strony miejscowego otoczenia. napięcia te rozładowały się wprawdzie w postaci gwałtownych kon- fliktów między miastami a lokalnym rycerstwem w początkach XiV wieku, ale wzajemne urazy pozostały trwałe. naznaczyły one późniejsze dzieje, sprawiając że w staropolskiej kulturze miasto traktowane było jako świat obcy i wrogi. Mimo to jednak świat ten – i jako skupisko ludzkie (co zawsze miało siłę przyciągającą), i jako centrum życia gospodarczego, w którym skupiały się nici handlu, bogac- twa i wszelkich interesów finansowych, i jako ośrodek rozmaitych władz (świec- kich i kościelnych)8 – nieustannie przyciągał i wsysał w orbitę swych wpływów wszystkich, w tym także nieufne i niechętne rycerstwo czy szlachtę.

Wzajemne kontakty zaczęły się bardzo wcześnie. z jednej strony nowa miej- ska elita, przynajmniej rodzina wójtowska, sięgała po kolejne oznaki społecz- nego prestiżu – nabywała dobra ziemskie, wystawiła sobie przy rynku murowaną wieżę mieszkalną na wzór siedzib możnowładczych, dokonywała reprezentacyj- nych fundacji w  katedrze9. zwieńczeniem tych ambicji była próba dokonywa- nia samodzielnych wyborów politycznych, gdy wójt Przemek (ochrzczony tak

8 o funkcjach centralnych Poznania zob. J. Wiesiołowski, Miasto w przestrzeni społecznej późnego średnio- wiecza [w:] Społeczeństwo Polski średniowiecznej, t. iii, Warszawa 1985, s. 314–347.

9M. szymańska, Wójtostwo poznańskie 1253–1386. Od lokacji miasta do wykupu wójtostwa przez miasto,

„Przegląd zachodni” 1953, nr 6–8, s. 183–190; W. Gałka, O architekturze i plastyce dawnego Poznania do końca epoki baroku, Poznań 2001, s. 78–82.

1. Podgórcze pod poznańskim zamkiem, 1617 r., sztych z dzieła Georga Brauna i Fransa Hogenberga, Civitates orbis terrarum [w:] Plany Poznania, oprac. D. Książkiewicz-Bartkowiak, Poznań 2010

(14)

na cześć miejscowych książąt) wbrew stanowisku rycerstwa próbował opierać się wyborowi Władysława Łokietka – co miasto przypłaciło szturmem i złupie- niem przez przeciwników (1313/1314). z drugiej strony mamy ciekawy przykład braci tylona, Jaśka, Jakuba, Mikołaja i  stefana, którzy byli pracownikami kan- celarii książęcej i  kanonikami katedralnymi. to synowie Jakuba z  Krerowa, ale charakterystyczne imię tylo, jak i posiadanie podpoznańskiego młyna wskazują na ich bliskie związki z miastem. Domyślać się można, że to rodzina rycerska, przez matkę skoligacona z mieszczaństwem. innego przykładu dostarcza mistrz Mikołaj, pochodzący z podpoznańskiego rycerstwa lekarz kolejnych książąt wiel- kopolskich, który z racji wykonywanego zawodu osiadł w mieście. Wiemy o nim, że podczas „nieszczęsnego spustoszenia miasta” stracił majątek i opuścił Poznań (acz po kilku latach doń powrócił)10. Przykładów nie mamy wiele, ale widać w nich i rosnące ambicje mieszczan, i migracje synów rycerskich do miasta, i mie- szane małżeństwa. Widać też znaczenie politycznej katastrofy z 1313/1314 roku, która pociągnęła za sobą na pewno wymianę miejskich elit. ze względu na wiel- kie ubóstwo źródeł niewiele jednak wiemy o  sytuacji w  następnych dekadach.

odnotować możemy wtedy napływ nowych rodzin z niemiec, Śląska, Prus czy też z  miast wielkopolskich, ale słabo widać synów szlacheckich. Można się ich domyślać w rodzinie Bogatych (Piotr Dives, 1352), Bartku i Hanku Cieszymirach (od 1383) czy w Jakubie siekierce (1382, pewnie pochodzącym z drobnoszlachec- kiej wsi siekierki k. Kostrzyna), ale żaden z tych przykładów nie jest absolutnie

10 t. Jurek, Poznań i jego mieszkańcy…, s. 536.

2. Pałac Górków (obecnie Muzeum Archeologiczne), 1968 r., ze zb. Archiwum KMP

(15)

pewny. Lepszego rozeznania nabywamy dopiero u schyłku XiV wieku. Dla miasta zaczynała się wtedy nowa epoka prosperity. Unia polsko-litewska (1386) otwierała nowe możliwości handlu wschodniego, z których korzystać miał także Poznań, położony na nabierającym teraz znaczenia szlaku z  niemiec ku Litwie i  Rusi.

zdecydowanie poprawia się też od tego czasu dokumentacja źródłowa, a zacho- wanie się ksiąg sądów miejskich (od 1398), a także sądów szlacheckich i kościel- nych, pozwala na kompletniejsze uchwycenie miejskiej populacji i dokładniejszą obserwację jej życia.

W XV-wiecznym materiale poznańskim widać bogactwo rozmaitych relacji między szlachtą a miastem. sferę niesłychanie ważną stanowiły kontakty gospo- darcze. to u poznańskich rzemieślników trzeba było – niezależnie od żywionych wobec nich uczuć – kupować lub zamawiać rozmaite towary, to przez kupców sprowadzać bardziej wyszukane przedmioty z dalszych stron, to u nich trzeba było zbywać nadwyżki własnej produkcji rolniczej czy leśnej. tego rodzaju codzienne kontakty, nieutrwalane przeważnie na piśmie, rodziły zobowiązania finansowe. Przeważnie to szlachcice pozostawali dłużnikami kupców, pewnie w związku z jakimiś nierozliczonymi na czas zamówieniami towarów. Po przy- kłady sięgnijmy do źródeł z początku XV wieku. oto w 1402 roku mieszczanin

3. Szesnastowieczny portal Pałacu Górków, 1930 r., fot. R.S. Ulatowski, ze zb. MKZ w Poznaniu/CYRYL

(16)

Maciej słodki z Poznania pozywał Wolframa z Bucza o niezapłacone 9 grzywien i  7 skojców „za sukno i  za pracę”11 – chodziło najwyraźniej o  jakieś większe usługi krawieckie i zakupiony na te potrzeby towar. Dwa lata później Dobrogost z  szamotuł, wielki pan, miał proces z  mieszczaninem andirkiem Ponieckim o 3 grzywny za łyżki i 2 grzywny za pancerz, do tego zaś o 12 grzywien długu12, a nieco później został pozwany przez Wojtka Bogatego o 12 grzywien ojcow- skiego długu za sukno13. Ów Wojtek to człowiek wyjątkowy obrotny w intere- sach ze szlachtą (sam był rycerskiego pochodzenia) – o  należności za sukno procesował się też z Mikołajem Pniewskim (20 grzywien), sędziwojem Psarskim (46 grzywien, do tego 24 grzywny długu), Jankiem Mosińskim (niewątpliwie szlacheckiej kondycji), a z Janem i Mikołajem Glińskimi z Moraska o 12 grzy- wien za sukno i pieprz14. z lat późniejszych wspomnijmy jeszcze powtarzające się procesy mieszczan ze szlachtą o niewielkie, kilkugrzywnowe długi za „kramne rzeczy”, długi „funtem odważone i łokciem odmierzone”, przy czym imiennie wymienia się sukno, pieprz, szafran, barchan i figi (te egzotyczne towary nabył od kramarki Katarzyny skromny szlachcic nikel z turowa k. Lwówka)15. Choć to tylko parę przykładów, widać złożoność problemu. Paleta wymienionych pro- duktów jest dość bogata i pokazuje szerokość oferty miejskiej wobec szlachty (która w mieście się ubierała, zbroiła, wyposażała dom i kupowała też luksusową żywność), a dominacja sukna jest zrozumiała, bo to masowo sprzedawany towar pierwszej potrzeby. o znaczeniu szlachty wśród klientów miejskiego rzemiosła świadczy chociażby fakt, że statuty krawców poznańskich za sprawdzian umie- jętności mistrzowskich uznawały sprawne wykonanie szat liturgicznych lub kapy na szlacheckiego konia16.

W zestawionych procesach stają reprezentanci wszystkich warstw szlachec- kich (od magnatów szamotulskich po Mosińskiego, być może z rodziny wójtów Mosiny). zastanawiające są wysokie sumy, jakich dochodził Wojtek Bogaty.

nie mogą to być nieuregulowane należności nawet za towar sprowadzany z zagranicy. Chodzi tu raczej o rozliczenia z tytułu wspólnych przedsięwzięć handlowych, co wskazuje na powiązania kapitałowe. nieprzypadkowo wcho- dzi w  nie właśnie Wojtek Bogaty, sam pochodzący ze szlachty i  traktowany przez nią pewnie nadal jako swój. Pozytywnym aspektem współpracy z kup- cami było wykorzystywanie ich możliwości lokalowych – dysponowali wszak murowanymi piwnicami, co zachęcało do oddawania im na przechowanie cen- nych przedmiotów, w tym najważniejszych dokumentów zawierających tytuły prawne do dóbr. z tego samego środka korzystała też wspólnota szlachecka, składając w razie potrzeby na ratuszu swe księgi sądowe, stanowiące źrenicę

11 Księga ziemska poznańska 1400–1407, wyd. K. Kaczmarczyk, K. Rzyski, Poznań 1960, nr 850.

12 tamże, nr 2043, 2063.

13 tamże, nr 2149; Wielkopolskie roty sądowe XIV–XV wieku, wyd. H. Kowalewicz, W. Kuraszkiewicz, t. i, Poznań 1959, nr 767.

14 Księga ziemska poznańska, nr 96, 527, 987, 1002, 2214.

15 Wielkopolskie roty, t. i, nr 826, 1032, 1090, 1262, 1327, 1428, 1563, 1571. Jako znakomity przewodnik służy M. trawińska, Indeks do Wielkopolskich rot sądowych z XIV i XV wieku, Warszawa 2009.

16 Akta radzieckie poznańskie, wyd. K. Kaczmarczyk, t. ii, Poznań 1931, nr 1721.

(17)

całego porządku prawnego17. tego rodzaju depozyty świadczą o fundamental- nym zaufaniu wobec mieszczan.

W wymienionych procesach rozróżnia się należności za towar od zwykłych długów. Widać więc, że szlachta szukała też w mieście pożyczek. z gotówką było zawsze krucho. Możliwości mieszczan też nie były nieograniczone. Podstawowym źródłem kredytu byli Żydzi, żyjący z udzielania pożyczek na lichwiarski procent – zwyczajową normą było naliczanie tygodniowo 1 grosza od każdej grzywny, co w skali roku daje ponad 100 proc. Księgi sądów szlacheckich pełne są procesów o niespłacone długi u Żydów, które niektórych ziemian doprowadzały do ruiny i skutkować mogły nawet przejęciem ich dóbr przez żydowskich lichwiarzy, którzy zresztą nie byli nimi zainteresowani i szybko się ich pozbywali. W czasach nie- doboru gotówki kredyt żydowski był, mimo straszliwych niekiedy skutków, sta- łym i  niezbędnym elementem szlacheckiej gospodarki. „szlachta wielkopolska siedziała w kieszeni u Żydów”18. to też nić wiążąca ją z miastem i kolejny ele- ment umacniający szlachecką odrazę wobec miejskiego świata. Później, gdy od XVi wieku Żydzi odeszli od lichwy i zaczęli zajmować się handlem – wchodząc tym samym w ostrą walkę konkurencyjną z mieszczańskim otoczeniem – utwo- rzył się specyficzny wspólny, żydowsko-szlachecki front przeciwko kupcom chrze- ścijańskim19.

Mimo powszechnej niechęci zdarzały się migracje szlachty do miast20. Przeważnie dotyczyły albo młodzieży, zwłaszcza młodszych z rodzeństwa, którzy nie widzieli już dla siebie nadziei na szczupłej ojcowiźnie, albo też ludzi dojrzałych, których kłopoty ekonomiczne zmusiły do sprzedaży majątku ziemskiego. obie kategorie próbowały ułożyć sobie w mieście nowe życie i dla obu był to przymus twardej konieczności, a nie swobodny wybór. nie wchodziła tu na pewno w grę znana ze średniowiecznego przysłowia nadzieja, że „miejskie powietrze czyni wol- nym”. najczęściej wybierano przenosiny do najbliższego miasta średniej wielko- ści, na tyle dużego, że oferowało pewne możliwości, a zarazem na tyle małego, że mógł się w nim przebić przybysz. Unikano na pewno miasteczek najmniejszych, gdzie trudno było o pracę i zarobek. niezbyt też chętnie decydowano się na prze- prowadzkę do Poznania – możliwości były tu na pewno największe, ale trudno też było wniknąć w  istniejące i  ustalone hierarchie prestiżu i  wpływów. nawet w Kaliszu, jednym z większych miast wielkopolskich, drobna szlachta z okolicy potrafiła stosunkowo łatwo przebijać się w szeregi władz miejskich21. W Poznaniu o awans było już dużo trudniej. Udawało się to jednak niektórym. szlacheckiego

17 t. Jurek, Stanowisko dokumentu w  średniowiecznej Polsce, „studia Źródłoznawcze” 40, 2002, s. 15 (przyp. 133); Opisy i lustracje Poznania z XVI–XVIII wieku, oprac. M.J. Mika, Poznań 1960, s. 12–13.

18 L. Koczy, Studia nad dziejami gospodarczemi Żydów poznańskich przed połową  wieku XVII, cz. 1, KMP, 1934/12, s. 257–299 (cytat ze s. 287); J. Heyde, Transkulturelle Kommunikation und Verflechtung.

Die jüdischen Wirtschaftseliten in Polen vom 14. bis zum 16. Jahrhundert, Wiesbaden 2014.

19 R. Rexheuser, Juden im öffentlichen Raum einer christlichen Stadt. Posen im 16.–18. Jahrhundert, Wies- baden 2017.

20 zob. zwłaszcza J. Wiesiołowski, Szlachta w mieście…, s. 47 i n.

21 a. Gąsiorowski, Członkowie władz Kalisza w pierwszej połowie XV wieku, „Rocznik Kaliski” 18, 1985, s. 27–56.

(18)

pochodzenia była najpewniej rodzina wspomnianego już Wojtka Bogatego, ale jej początki w  Poznaniu giną w  mrokach słabo oświetlonego źró- dłami XiV  wieku. nie wiemy, czy przodkiem Wojtka był rzeczywiście Piotr Bogaty (występujący w 1352 r.), przydomek mógł być wszak powta- rzalny (acz imię Piotr pojawiło się potem wśród synów Wojtka).

sama skala wielkości stolicy Wielkopolski powodowała jednak, że przyciągała ona sporo herbo- wych migrantów. W  aktach sądo- wych daje się ich łatwo wyłuskać, bo pisarze używali wobec nich typo- wych dla szlachty określeń nobilis (szlachetny) czy generosus (uro- dzony), albo też kombinacji nobilis et providus (szlachetny i  opatrzny).

Kazimierz tymieniecki na podsta- wie rozległych poszukiwań w  mate- riale z  pierwszych trzech ćwierci XV  wieku zestawił dość długą listę nazwisk szlachty żyjącej wówczas w  Poznaniu22. są na niej: Przecław Chwalikowski krawiec (1398–1430), stanisław Borzujewski (1399–1427), Piotr Jaworski (zaworski[?], 1400), Mikołaj Pałuka (1401–1430), Wierzbięta (1404–1441) i jego brat andrzej (1419–1432), Kiełcz Lubowski (1411), adam Kowalski (1412–1414), Jan Grzymała krawiec (1413–1443), Święszek Jaszewski (1414), Wojciech Wąsowski (1416–1434), Bieniak (1417), Maciej struś (1421–1423), Mikołaj zaleski (1424–1447), Krzczon (1428–1434), Bogusz (1429–1443), Mikołaj szlachta (1431–1437), Wojciech Jaszewski (1432), stanisław (1435), Mikołaj tur turowski (1436–1437), Mikołaj Puchała krawiec (1443), Jan Przecławski (1443–1448), Mikołaj Pęcik z  Chorzępowa (1443–1464), Wojciech Ligęza (1446–1473), Janusz Pacierz (1444–1447), Mikołaj Laswicz (1447), stanisław Paruszewski (1447–1452), Jan Lubicki krojownik sukna (1453–1494), Mirosław skrzetuski (1459–1466), Piotr Kikowski (1469), Maciej sierosławski (1471). zdawać sobie trzeba sprawę, że zestawienie nie jest na pewno pełne.

22 K. tymieniecki, Szlachta – mieszczanie w  Wielkopolsce XV  wieku (1400–1475), „Miesięcznik Heral- dyczny” 15, 1936 (osobna odbitka: Warszawa 1937), przedruk w: tegoż, Z dziejów miast i mieszczaństwa w późnośredniowiecznej Wielkopolsce, Poznań 2007, s. 102–109. niektóre z podanych tam dat uściślone zostały na podstawie informacji o sprawowanych urzędach (zob. przyp. 34).

4. Płyta nagrobna Feliksa Paniewskiego w kaplicy Matki Boskiej Różańcowej

przy kościele podominikańskim, fot. ze zb. Instytutu Historii Sztuki UAM

(19)

K. tymieniecki przeglądał głównie księgi sądów szlacheckich, słabiej nato- miast akta miejskie (zwłaszcza ławnicze23). sięgnięcie do nich ujawnia w  tym samym czasie kolejne szlacheckie nazwiska: Marcin Kaczliński (1440), Wojciech zdzieszewski (1442), Mirosław nowowiejski (1442), Michał Wyszyński (1442), Mikołaj Karczewski (1443), Jan słupowski (1445), Piotr Bieczyński (1448–1459), Janusz z żoną anną (1450), Hektor (1452–1460)24 – co poszerza wyniki poszuki- wań tymienieckiego o prawie jedną trzecią. i to oczywiście nie wszyscy szlach- cice lądujący na miejskim bruku. trzeba mieć świadomość, że w  źródłach nie dostrzeżemy z  zasady tych, którzy trafili wprawdzie do miasta, ale nie zdołali zapewnić sobie w nim stabilnej egzystencji. zauważyć ich możemy tylko wyjąt- kowo, jak w  przypadku szlachetnego Pawła „mieszkającego u  dominikanów”, który w 1440 roku za resztę posiadanych pieniędzy zakupił niewielki czynsz i zapi- sał go po swej śmierci klasztorowi, odwdzięczając się w ten sposób za otrzymane schronienie25. Choć zebrane dane o kilkudziesięciu szlacheckich osobach (w ciągu 75 lat) mogą robić wrażenie, zdawać sobie trzeba sprawę, że w ogólnym bilansie demograficznym miasta grupa ta stanowiła absolutny margines ilościowy (roczny dopływ mieszkańców wynosił co najmniej ok. 50 głów rodzin)26, choć mimo wszystko wyróżniała się pewnie zasobnością i możliwościami.

Wielu osobistości z przedstawionej listy nie potrafimy bliżej zidentyfikować (zwłaszcza wtedy, gdy znane są tylko z  imienia lub mało charakterystycznego przydomka). i to jest jednak wymownym świadectwem, że ich pochodzenie nie było zbyt świetne. Przeważają zdecydowanie przedstawiciele drobnej szlachty z całej prawie Wielkopolski, w tym drobiazg ze skrzetusza. zdarzają się też jednak potomkowie znacznych niegdyś, ale podupadłych już rodzin – przodek Macieja strusia był bratankiem Wierzbięty z Palowic, wybitnego starosty wielkopolskiego czasów Kazimierza Wielkiego27. nie znamy przeważnie losów tych ludzi. Mikołaj Laswicz wywodził się ze śląskiego pochodzenia rodziny szlacheckiej osiadłej pod Wschową i to w tym mieście zaczął swą mieszczańską karierę, do Poznania zaś przybył już jako kupiec wschowski28. Chorzępowski wydaje się byłym dziedzi- cem, który musiał stracić swe Chorzępowo (k. sierakowa), gdzie już od 1438 roku widać innych, możniejszych właścicieli29. Ciekawie rysują się koleje losu Jana Lubickiego. ten syn Chwalęty z Lubicza (zaginionej wsi na terenie dzisiejszego

23 archiwum Państwowe w Poznaniu, akta miasta Poznania (dalej: amP), sygn. i 296–299. Korzystałem z  wypisów wykonanych przez śp. prof. Jacka Wiesiołowskiego, przechowywanych w  Bibliotece PtPn, sygn. 1545, sprawdzając jednak wiele ważniejszych zapisek w oryginale.

24 amP i 291, k. 64v (Kaczliński), 90 (zdzieszewski), 92v (nowowiejski), 99v (Wyszyński); i 292, k. 5, 20 (Karczewski), 76v (słupowski); i 293, k. 79v (Bieczyński), 108v (Janusz); i 294, k. 90v, 151 (Bieczyński), 129, 149, 171 (Hektor). Dodać tu pewnie można część szlacheckich posiadaczy nieruchomości (zob. niżej, przyp. 40).

25 amP i 291, k. 52v: nobilis Paulus apud fratres predicatores manens.

26 zob. niżej, przyp. 35.

27 t. Jurek, Krąg rodzinny starosty wielkopolskiego Wierzbięty (1352–1369), czyli początki rodu Niesobiów,

„Genealogia – studia i Materiały Historyczne” 1, 1991, s. 16–20.

28 J. Wiesiołowski, Szlachta…, s. 59–60; Słownik historyczno-geograficzny województwa poznańskiego w średniowieczu, cz. i–V, Wrocław 1982–Poznań 2016 (dalej: sHGPozn.), tu cz. ii, s. 577.

29 sHGPozn. i, s. 214.

(20)

poligonu w Biedrusku) próbował najpierw kariery duchownej, kształcił się (choć nie ma go w metryce studentów Uniwersytetu Krakowskiego), został notariuszem publicznym i  pisarzem w  konsystorzu poznańskim (1443–1448), po czym jed- nak porzucił te ścieżki, ożenił się (nie znamy niestety pochodzenia żony Doroty) i osiadł w mieście, stając się krojownikiem sukna, a więc jednym z udziałowców miejskiego monopolu na handel detaliczny suknem, stanowiących najzamożniej- szą w mieście grupę. Wielokrotnie wybierany bywał na ławnika i wójta. stosownie do tego zamieszkał przy rynku, aczkolwiek dom ten sprzedał i przeniósł się na podmiejskie Piaski30. Jest bardzo charakterystyczne, że walczył o prawa do swej ojcowizny w Lubiczu, a także brał w dzierżawę różne dobra ziemskie (m.in. miej- ski Luboń) – widać, że ten szlachecki syn, choć robił pieniądze w mieście, wciąż przywiązany pozostawał do ziemiańskiego stylu życia31. Przywiązanie to i wyni- kające zeń dążenie do powrotu na ziemię (choćby w skromnym wymiarze, jak w przypadku szlachetnego Hektora, który nabył sołectwo w Winiarach) było na pewno cechą właściwą wszystkim rzuconym do miasta szlachcicom32. stąd niejed- nego odnajdujemy, tak jak Lubickiego, na podmiejskich Piaskach33, gdzie atmos- fera miejska była na pewno mniej dokuczliwa.

Lubicki nie był jedynym szlachcicem-obywatelem, który wszedł w skład władz miejskich. Udało się to osiągnąć prawie co czwartemu z  wyliczonych na naszej liście  – ławnikami, wójtami, rajcami lub burmistrzami zostawali (niekiedy wie- lokrotnie) Wierzbięta, Cieszymirowie (Bartek i  Piotr), Przecław Chwalikowski, stanisław Borzujewski, Mikołaj Pałuka, Jan Grzymała, Wojciech Wąsowski, Mikołaj zaleski, Janusz Pacierz, stanisław Paruszewski, Wojciech Ligęza i  Jan Lubicki34. Grono wydaje się spore, ale w całym tłumie miejskich urzędników ludzie ci stano- wili jednak nieznaczny margines, który w dodatku z czasem stawał się coraz węższy.

Większość szlacheckich imigrantów nie robiła tak spektakularnych karier, a w miej- skie środowisko wrastała powoli. nie garnęli się do przyjmowania prawa miejskiego (co nie było obowiązkiem przybysza). zachowane fragmentarycznie wykazy nowo przyjętych mieszczan (z lat 1443–1445) prawie nie wymieniają szlachty, choć być może nie zawsze potrafimy ją po prostu rozpoznać35. Charakterystyczne jest, że nasi bohaterowie długo zachowywali typowo szlacheckie predykaty stanowe (nobilis,

30 amP i 294, k. 99v (17 i 1455, kupno domu w rynku), 160v (31 Viii 1459, sprzedaż tego domu); i 295, k. 8v (1460, ogród na Piaskach), 14v (1461, dom na Piaskach).

31 sHGPozn. ii, s. 625.

32 Przypomina to zachowania chłopskich imigrantów do miast z czasów PRL, którzy długo kultywowali wyniesione ze wsi zwyczaje, żyli głównie w kuchni, oszczędzali zaś pokój „gościnny”, hodowali drób (nawet w blokach!) i z zapałem pielęgnowali ogródki działkowe – zob. D. Jarosz, Rzeczy, ludzie, zjawiska. Studia z historii społecznej stalinizmu w Polsce, Warszawa 2017, s. 219–239.

33 zob. niżej, przyp. 40.

34 Władze miasta Poznania, oprac. J. Wiesiołowski, z. Wojciechowska, Poznań 2003, t. i (wykazy), t. ii (indeks).

35 amP i 292, k. 4–7, 74–77; zob. a. Gąsiorowski, Ludność napływowa w strukturze społecznej późnośrednio- wiecznego Poznania, „studia i Materiały do Dziejów Wielkopolski i Pomorza” 11, 1975, z. 2 (22), s. 11–25, gdzie (s. 24–25) częściowe wydanie. Wśród 149 wpisanych osób jednoznacznie jako szlachcic określony został tylko nobilis Johannes Slupowsky (k. 76v), ale szlachcicem był również Mikołaj Karczewski (k. 5), a być może też Petrus Schyrkowsky (k. 5v).

(21)

często z dodatkiem: nobilis et providus), po których zresztą potrafimy ich wyróż- nić w źródłach. Wiemy, że w miarę możności starali się zachować prawo do dóbr pozostawionych w rodzinnych wsiach. niekiedy pewnie tam w końcu wracali, tak jak zdarzało się to w innych miastach. istotnym czynnikiem było jednak zapewne odrzucenie ze strony społeczności szlacheckiej. szlachcic żyjący w mieście spotykał się ze wzgardą współbraci36, a ustawodawstwo groziło mu odebraniem przywile- jów stanowych; cytowane konstytucje radomskie jednoznacznie stwierdzają już,

36 W  1423  r. pewien szlachcic oświadczył Piotrowi Bońkowi z  Piotrkowa (trybunalskiego), że jest od niego „lepszy”, a gdy Piotr pytał: „W czym to jesteś lepszy?”, wyjaśnił: „Dlatego, że ja mam dobra ziemskie i służę królowi z kopią, a ty siedzisz w mieście i płacisz podatki, ale twojemu urodzeniu nic nie zarzucam”

(a. Gieysztor, Fragmenty zapisek herbowych piotrkowskich i  radomskich województwa sieradzkiego XIV i XV w., „Przegląd Historyczny” 37, 1948, s. 390, nr 60).

5. Szczyt wschodni piętnastowiecznego kościoła Katarzynek, 1930 r., fot. R.S. Ulatowski, ze zb. MKZ w Poznaniu/CYRYL

(22)

że szlachectwa nie da się pogodzić z miejskimi zajęciami. nie potrafimy nic powiedzieć o kluczowej z punktu widzenia asymilacji w nowym otocze- niu sprawie doboru żon. Pozostaje ona całkowicie niezbadana. odrębne zja- wisko to oczywiście wydawanie córek szlacheckich za mieszczan. znamy szereg przykładów takich związków37, dokładna kwerenda zaś na pewno by je pomnożyła, ale wszystkie przykłady wymagałyby dopiero wnikliwej ana- lizy. zdaje się, że mariaże takie doty- czyły córek drobnoszlacheckich – ich rodziny chętnie oszczędzały w  ten sposób na posagu, a dziewczyny zyski- wały mężów bogatszych, niż mogły się spodziewać w wiejskim sąsiedztwie38. to także był kanał dopływu szlachec- kiej krwi do miejskiego organizmu społecznego.

Była i  druga strona medalu – czyli mieszczanie, najbogatsi patry- cjusze, których ambicją było wejście w  szeregi szlachty. Drogą do tego było przede wszystkim nabywanie dóbr ziemskich. i w Poznaniu mamy nieco przykładów rodzin realizujących tego typu strategię, ale większość z  nich spotkał ostatecznie zawód. sukces odnie- śli tylko zetowie (zapewne przybysze z zeitz), którzy nabywszy podpoznańskie naramowice, stali się w końcu naramowskimi herbu Łodzia39. Poznań nie miał jednak w  szerszym wymiarze „rycersko żyjącego patrycjatu”, jaki występował w wielu miastach niemieckich, śląskich, pruskich, a także w Krakowie. Brak ten to miara skromnego mimo wszystko statusu ekonomicznego naszego miasta.

osobno omówić wypadnie spotykane w źródłach informacje o szlacheckich właścicielach nieruchomości w mieście, którzy nie byli jednak określani jako miesz- czanie. oto stanisław słap z Palędzia kupił dom przy ul. Żydowskiej naprzeciwko domu wojewody sędziwoja ostroroga (1427); domy mieli też szamotulscy przy ul. sukienniczej [czyli Żydowskiej] (1430), abraham ze zbąszynia (1434), Krystyn [z  Dalabuszek?] (1435); szlachetna Prądzyńska miała dom na ul.  Żydowskiej (1439), Kleszczewski – dom na Żydowskiej (1443), Mikołaj Pigłowski – dom na Wodnej (1444), adam Ruchocki – ogród przed Bramą Wroniecką (1444), stanisław Rogaliński (1444–1445) i Jan Grodzieński (1444) – domy na Wodnej,

37 K. tymieniecki, Szlachta-mieszczanie…, s. 106–107.

38 J. Wiesiołowski, Szlachta…, s. 60–61.

39 K. tymieniecki, Szlachta-mieszczanie…, s. 107–112; t. Jurek, Mieszczańskość…, s. 35.

6. Brązowa płyta nagrobna wojewody poznańskiego Łukasza Górki, 1919–1932, fot. R.S. Ulatowski, ze zb. MKZ w Poznaniu/CYRYL

(23)

Jan słupski – dom na Żydowskiej (1444), Wawrzyniec wójt z ostroroga – dom na Wodnej (1448), Piotr niegdyś studzieński – działkę przy dominikanach obok domu panów z  ostroroga (1450), Piotr Przebędowski – dom na Kunsztacie (1452), Bartosz Chomęcki – jatkę w  nowych Jatkach (1452), ostrorogowie – ogród przed Bramą Wroniecką (1453), Krąpiewski – dom na Piaskach (1453), Jakub i  Jan zakrzewscy – dom na Wronieckiej (1457), Dorota Wybranowska – dom (1457), stanisław Świnka – dom na Górce pod zamkiem (1459), adam Margoński – dom przy nowym Cmentarzu (1460), andrzej i Jan Rogalińscy oraz andrzej zaworski – dom na Wodnej (1461), trzebawski – dom na Wronieckiej (1464), Mleczko [zborowski] – dom na Górce pod zamkiem (1436–1465), Mikołaj stęszewski – dom na Wodnej (1465–1473), Potencjan słap – dom na Wrocławskiej (1466), Mikołaj Budziszewski – dom na Garbarach (1466–1477), Borkowie [z Gostynia] – dom na Wodnej (1466–1473), Prądzyński – dom na Żydowskiej (1468), skórowie z Gaju – dom przy Żydowskiej (1470), Piotr z szamotuł – kamie- nicę w rynku wraz z prawem wyszynku (1472) i działkę na Piaskach (1473), jego syn andrzej z szamotuł – dom na Wodnej (1473–1478), Jan sepieński – działkę przy Żydowskiej (1478), Baranowski – dom na Piaskach (1479), Jan trębacki – dom na Wodnej (1481), Dobrogost z  ostroroga – dom na Wielkiej (1481), Jan Świdwa szamotulski – dom na sukienniczej [Żydowskiej] (1479)40.

Przedstawiona lista pokazuje grono o  zupełnie innej charakterystyce niż zestawiani wcześniej migranci. są tu ludzie wielkiego formatu (szamotulscy, ostrorogowie) i wiele zacnej, bogatej szlachty (Borkowie, Margoński, sepieński, skórowie, słap, stęszewski, trzebawski, Kleszczewski). Przynajmniej ci wielcy ludzie na pewno nie osiadali w mieście na stałe (część innych natomiast stawała się prawdopodobnie mieszczanami). Większość przytoczonych informacji pochodzi z miejskich ksiąg ławniczych, najstarsze transakcje jednak (a sporadycznie także i późniejsze) załatwiane były przed starostą i wpisywane do ksiąg sądów szlachec- kich. odbija to walkę o podległość prawną tych nieruchomości. szlacheccy nabywcy woleli, by podlegały one prawu ziemskiemu, władze miasta wymagały z kolei pod- dania ich prawu miejskiemu (co miało wymiar jurysdykcyjny, ale i finansowy – chodziło wszak o opłacanie z tych domów podatków miejskich). Wykupywanie przez szlachtę miejskich nieruchomości stawało się tendencją narastającą i z cza- sem zaczęło niepokoić władze miasta. Gdy Jan trębacki kupował swój dom w 1481 roku, zastrzeżono, że musi albo w ciągu najbliższego roku przyjąć prawo miejskie, albo też sprzedać tę nieruchomość, ale koniecznie jakiemuś mieszczaninowi – czego

40 a. Gąsiorowski, Urzędnicy zarządu lokalnego w późnośredniowiecznej Wielkopolsce, Poznań 1970, s. 323;

tenże [w:] Dzieje Poznań, t. i, cz. 1, s. 265; amP i 291, k. 50v (Prądzyńska); i 292, k. 10 (Kleszczewski), 29 (Pigłowski), 31 (Ruchocki), 35 (Grodzieński i Rogaliński), 37 (słupski), 63 (Rogaliński); i 293, k. 69 (Wawrzyniec z ostroroga); i 294, k. 3v (studzieński, ostrorogowie), 50 (Przebędowski), 52v (Chomęcki), 81 (ostrorogowie), 83 (Krąpiewski), 130 (zakrzewscy, Wybranowska), 157 (Świnka); i 295, k. 16 (Roga- lińscy i zaworski); i 296, k. 29 (trzebawski), 42v (Margoński), 50 (Mleczko), 59 (stęszewski), 79 (słap), 92v (Budziszewski), 95v, 101 (Borkowie), 105 (słap), 133 (Prądzyński), 137 (stęszewski), 148 (Piotr z sza- motuł), 241 (Piotr z szamotuł, Borkowie), 249 (stęszewski); i 297, k. 40v (Budziszewski), 59v (andrzej szamotulski), 63 (sepieński), 71v (Jan Świdwa szamotulski), 80v (Baranowski), 110 (trębacki, andrzej szamotulski), 115 (ostroróg). tych, dla których istnieje poświadczenie, że byli mieszczanami, uwzględni- łem na liście przedstawionej powyżej.

(24)

rzeczywiście dokonał po zaledwie czterech miesiącach41. Podobnych zastrzeżeń nie odważano się oczywiście stawiać panom szamotulskim czy ostrorogom. Po cóż zatem szlachta kupowała swe miejskie domy? zauważmy, że niektórzy, co zamoż- niejsi, posiadali zarówno dom w mieście, jak i drugą posiadłość podmiejską, chyba o charakterze dworku – znamienne, że w XVi wieku jakąś część południowych przedmieść określano nawet nazwą własną Dworki42. ich funkcja nie przedsta- wia się zbyt jasno. Może służyły jako rezydencja podczas przyjazdów do Poznania (dom miejski – samemu panu, dworek – służbie, koniom itp.)43. Może też jednak domy w mieście (których utrzymywanie dla okazjonalnych pobytów wydaje się nierozsądne) służyły tylko na wynajem, a właściwą rezydencję zapewniały, w iście szlacheckim stylu, dworki podmiejskie. Przeznaczanie domów na wynajem było powszechne w  czasach późniejszych. zauważmy wreszcie ciekawe skupienie owych szlacheckich domów przy ul. Żydowskiej, także Wodnej czy obok klasz- toru Dominikanów, co być może odpowiadało potrzebom rynku najmu. zupełnie nowe i wyjątkowe w skali krajowej zjawisko stanowiła inwestycja niezwykle boga- tego magnata Łukasza Górki, który w początku XVi wieku, odziedziczywszy po teściu, andrzeju szamotulskim, dom przy ul. Wodnej44, wykupił cały przyległy kwartał zabudowy i stworzył z niego prawdziwy zamek (Pałac Górków, dzisiej- sze Muzeum archeologiczne), służący jako reprezentacyjna rezydencja, która swą wspaniałością dorównywała podobno siedzibom monarszym45. Rozmachem nie dorównywały jej już późniejsze „pałace” magnackie (Działyńskich, Mielżyńskich), pojawiające się przy rynku w XViii wieku.

skłonność do organizowania przez zamożniejszą szlachtę wielkopolską miej- skich czy podmiejskich siedzib wiązała się z koniecznymi wizytami w Poznaniu, pełniącym wszak rolę niekwestionowanej stolicy regionu. okazji do wizyt było wiele. Przyciągały targi i jarmarki, gromadzące nie tylko kupców, ale także szlachtę, ubijającą przy okazji rozmaite interesy – sprzedającą płody swej wiejskiej gospo- darki, dokonującą niezbędnych zakupów, zawierającą kontrakty, zaciągającą długi.

szlachtę ściągały też stale sądy, zwłaszcza sesje sądu ziemskiego (zwanego jeszcze wtedy królewskim), zbierającego się okazjonalnie z  udziałem starosty i  czoło- wych dygnitarzy, a niekiedy i samego króla, na swych „rokach wielkich”, regu- larnie zaś zasiadającego na odbywanych co dwa tygodnie we wtorki „roczkach”

w  składzie powoływanych do tego zastępców. szczególnie roki wielkie groma- dziły szerokie grono ludzi zjeżdżających dla załatwienia swych sporów, ale także

41 amP i 297, k. 110 (9 ii 1481, kupno sub hac condicione, quod ipse dominus Johannes Trambaczsky infra unum annum debet ius civile suscipere aut domum uni civium et nulli alteri resignare), k. 121v (14 V 1481, sprzedaż Janowi Walkerowi).

42 sHGPozn. V, s. 164, 194.

43 tak sugerował J. Wiesiołowski, Szlachta w mieście…, s. 68.

44 Warto zauważyć, że kamienicę tę andrzej kupił (1473) od Mikołaja Borka Gostyńskiego, a zwano ją Borzujewską (sHGPozn. iV, s. 794) – był to więc dawny dom stanisława Borzujewskiego. Przez dziesięcio- lecia widać zatem ciągłość posiadania w  ręku szlacheckim. Charakterystyczne zresztą, że zakup przez andrzeja zatwierdził starosta, a nie miejski sąd ławniczy.

45 t. Jakimowicz, Pałac Górków w Poznaniu, Poznań 1971, s. 13–18; zob. Chronik der Stadtschreiber von Posen, wyd. a. Warschauer, Posen 1888, s. 47 (fuit domus exornata, ut etiam cuivis principum non facile omni ornatu ac splendore cederet).

(25)

dla zasięgnięcia nowin i rozważenia spraw publicznych. na najstarszych poświad- czonych zachowanymi protokołami roczkach z przełomu XiV i XV wieku roz- patrywano przeważnie po kilkanaście spraw, na rokach wielkich liczba ta rośnie do stu lub więcej46 – co przekłada się na obecność co najmniej kilkuset osób. sąd ziemski nabierał wprawdzie coraz wyraźniej stanowo-szlacheckiego charakteru, ale jego areną było miasto. zasiadał w różnych miejscach – często na zamku lub pod zamkiem, przed stojącym tam domem Jana łucznika, w refektarzu klasztoru Dominikanów, ale także na ratuszu, przed domami mieszczańskimi albo w tych domach, a raz nawet w domu żydowskim47. sesja sądowa, odbywana często na świeżym powietrzu, stanowiła z  pewnością szczególny spektakl, obserwowany z ciekawością także przez postronną, mieszczańską widownię. z sesji tych gene- tycznie wywodziły się zjazdy poświęcone ważnym decyzjom politycznym – jak ten w 1432 roku, kiedy to w Poznaniu zebrała się cała „ziemia”, biskup, dygni- tarze, dziesiątki szlachty i przedstawicieli miast z województwa, by złożyć hołd synowi Władysława Jagiełły jako przyszłemu królowi48. Miasto wypełniało się w takie dni szlacheckimi przybyszami, którzy musieli też gdzieś jeść i pić, a często pewnie nocować. Jeszcze w pierwszych dziesięcioleciach XV wieku sądy ziemskie funkcjonowały regularnie, potem zbierały się coraz rzadziej, kilka razy do roku, w końcu zaś nawet raz na kilka lat. Bieżący wymiar sprawiedliwości przejmował w coraz szerszym zakresie sąd starościński (grodzki), dostępny nawet codziennie.

Choć załatwiał nie mniej spraw od sądu ziemskiego, powszednia częstotliwość jego aktywności sprawiała, że gromadził dużo mniejsze grono.

splendoru szczególnego przydawała sądowym zjazdom obecność monar- chy. Przyjazdy królewskie do Poznania zdarzały się regularnie, niemal co roku, bo władca powinien objeżdżać swe kraje i  pokazywać się poddanym. Jeździł Władysław Łokietek (1320–1333), Kazimierz Wielki (1333–1370), a potem jesz- cze Władysław Jagiełło (1386–1434), praktykę tę zmieniał dopiero Kazimierz Jagiellończyk (1447–1492), a  jego synowie przemieszczali się wprawdzie, ale rezydowali po wiele miesięcy w jednym miejscu. zdarzyło się, że Jan olbracht mieszkał przez trzy ćwierci roku 1493, od marca do grudnia, w  Poznaniu – tu przyjmował hołd wielkiego mistrza krzyżackiego (ostatni, jaki zdarzył się w historii), udzielał audiencji obcym posłom, odbywał ważne narady, załatwiał sprawy poddanych. Przyjazdy króla, którego świta liczyła nawet kilkaset osób, powodowały, że miasto zapełniało się obcymi, dworzanami i ściągającą szlachtą, co pociągało za sobą znaczne uciążliwości. Goście pili i wszczynali burdy, mało też chyba dbali o bezpieczeństwo. Pierwsza wizyta Kazimierza Jagiellończyka w Poznaniu 1 sierpnia 1447 roku zakończyła się złowróżbnie wielkim pożarem,

46 obliczenia na podstawie: Die ältesten großpolnischen Grodbücher, wyd. J. Lekszycki, t. i, Leipzig 1887;

Księga ziemska poznańska 1400–1407; przykłady roków wielkich zob. tamże, nr 1–99 (23–27 i 1400), 325–

446 (21–25 X 1400).

47 na podstawie Księgi ziemskiej poznańskiej z lat 1400–1402 – na zamku (nr 406, 551, 820, 840, 856, 869, 1073, 1092), przed zamkiem (nr 229, 242, 253, 651, 672, 685, 692, 723, 969, 980, 999, 1017, 1023, 1037, 1042), przed domem łucznika pod zamkiem (nr 138, 276, 289, 306, 447, 490, 532, 546, 560, 565, 588, 739, 800), na ratuszu (nr 144, 333), w klasztorze (nr 123, 890, 918), w domach mieszczan (nr 158, 478, 553, 633, 775, 793, 760), przed domami mieszczan (nr 216, 601), u Żyda (nr 100).

48 Kodeks dyplomatyczny Wielkopolski, t. iX, wyd. a. Gąsiorowski, t. Jasiński, Poznań 1989, nr 1289.

(26)

który strawił „całe” miasto, wraz z kościołem farnym i przedmieściami, a kró- lewscy dworzanie, wśród których byli nie tylko Polacy, ale Litwini i  tatarzy, zaczęli wśród tego nieszczęścia rabować, co doprowadziło do krwawych starć z mieszkańcami49.

zasięg jurysdykcji władz miasta wyznaczała zasadniczo linia murów miej- skich. na tej granicy leżał zamek, stanowiący specyficznie szlachecką enklawę.

zbudowany przez książąt dzielnicowych, miał potem charakter rezydencji kró- lewskiej, ale służył też jako siedziba starosty generalnego. starosta w  imieniu monarchy rządził całą Wielkopolską i sprawował też kontrolę nad miastem, m.in.

zatwierdzając wybory władz miejskich. Ponieważ jednak i starosta był przeważ- nie nieobecny, w  zamku na co dzień urzędował przede wszystkim zastępujący go burgrabia50. nie tylko strzegł on zamku, sprawował w  nim sądy grodzkie, z czym wiązało się prowadzenie kancelarii, ale dysponując odpowiednim apara- tem policyjnym (pachołkami), dbał też w razie potrzeby o porządek w mieście – to straż burgrabiowska interweniowała zazwyczaj w razie jakichkolwiek rozru- chów, w tym tumultów antyżydowskich. Burgrabiowie wywodzili się zasadniczo ze średniej lub drobniejszej szlachty, jako klienci (niekiedy sąsiedzi, krewni lub powinowaci) starostów. Wyjątkowo zdarzali się jednak burgrabiowie wywodzący się z miasta – funkcję tę sprawował najpierw przez wiele lat (mianowany przez Małopolanina tomka z Węgleszyna) mieszczanin Piotr Kliza (1400–1409), potem zaś krótko, przez kilka miesięcy (z  nominacji starosty Mikołaja Kucieńskiego) Jerzy zet naramowski (1484–1485), ze wspomnianej rodziny mieszczańsko-szla- checkiej, który równolegle był rajcą, a wcześniej i później bywał też burmistrzem.

Częściej zdarzało się, że szlacheccy burgrabiowie nabywali domy w mieście, jak np. Potencjan słap ze skórzewa (burgrabia 1448). Charakterystyczne też, że Jan Mleczko ze zborowa (burgrabia 1459) i stanisław Świnka (burgrabia 1447) dyspo- nowali domami na tzw. Górce pod zamkiem, postawionymi zapewne przez nich samych na gruntach o niejasnej przynależności, później jednak uznawanymi za podległe prawu miejskiemu51. Środowisko burgrabiów – i ich aparatu – stanowiło sui generis łącznik między światem ziemiańskim a miejskim. Dotyczyło to także innych szlacheckich urzędników i ich zastępców (zasiadających na roczkach ziem- skich, a więc regularnie obecnych w Poznaniu). najważniejszy był wojewoda, naj- wyższy dygnitarz, który w imieniu całej wspólnoty ziemskiej sprawował kontrolę nad miejskim handlem, miarami, wagami, ustalał ceny na podstawowe produkty (statut warcki z 1423 r. wyjaśniał, że trzeba w ten sposób ukrócić oszustwa, popeł- niane stale przez kupców i rzemieślników52), a także wykonywał opiekę, nadzór

49 Joannis Dlugossii Annales seu cronicae incliti Regni Poloniae, lib. Xii, Kraków 2003, s. 50; Scriptores rerum Silesiacarum, t. Xii, Breslau 1883, s. 60.

50 a. Gąsiorowski, Wójt i starosta, Ramię monarsze w polskim mieście średniowiecznym [w:] Ars historica.

Prace z dziejów powszechnych i Polski, Poznań 1976, s. 437–444; tenże, Urzędnicy zarządu lokalnego…, s. 39–40 (wojewoda), 186–191 (starosta), 266–287 (burgrabia), 292–293 (wojewodzi); wykazy burgrabiów i wicewojewodów zestawił tenże, Urzędnicy wielkopolscy 1385–1500. Spisy, Poznań 1968, s. 150–154.

51 amP i 294, k. 157; i 296, k. 50.

52 Polskie statuty ziemskie w redakcji najstarszych druków (Syntagmata), opr. L. Łysiak i s. Roman, Wrocław 1958, s. 128–129.

(27)

i sądownictwo nad Żydami. na co dzień zastępował go „wojewodzi”, który najpew- niej – podobnie jak burgrabia – musiał w związku z tym stale mieszkać w Poznaniu.

i na tym stanowisku widzimy Jerzego naramowskiego (1485–1486, 1489), mia- nowanego tym razem przez wojewodę Macieja Mosińskiego. Wiceurzędnicza kariera naramowskiego miała duże znaczenie w awansie społecznym tej rodziny.

Kiedy synowi Jerzego, kanonikowi poznańskiemu adamowi, zarzucono plebejskie pochodzenie, postawieni świadkowie oświadczyli, że jego ojciec był „cnotliwym, dobrym i zacnym człowiekiem z rodu Łodziów”, a pochodzący z tego samego rodu wojewoda Maciej (Mosiński) osadzał go w swoim zastępstwie w sądach – co sta- nowiło najlepszy dowód, że uznawał jego szlachectwo53.

53 Wywody szlachectwa w Polsce XIV–XVII w., wyd. W. semkowicz, „Rocznik towarzystwa Heraldycznego we Lwowie” 3, 1911–1912 (wyd. 1913), s. 45–47.

7. Grobowiec rodziny Górków w kaplicy Najświętszego Sakramentu w poznańskiej katedrze, 1930 r., fot. R.S. Ulatowski, ze zb. MKZ w Poznaniu/CYRYL

(28)

Własność szlachecka stale ekspandowała zarówno w samym mieście w obrębie murów, jak i na przedmieściach. o ile w XV wieku, jak można wnioskować z poczy- nionych wyżej zestawień, w grę wchodziło kilkanaście szlacheckich nieruchomości, o tyle później liczba ta szybko rosła: w 1564 roku było już 36 szlacheckich posesji w mieście i 47 na przedmieściach, a w roku 1613 – 68 w mieście i 73 na przedmie- ściach54. stanowiły zatem coraz większy udział w całości zabudowy (wobec ok. 500 domów w murach), rozkładając się teraz po całym mieście (ze szczególnym sku- pieniem na Podgórczu pod zamkiem). sprawa zaczynała być groźna, bo szlacheccy właściciele nie byli skorzy, by poddawać się jakimkolwiek miejskim rygorom, w związku z czym uchylali się gremialnie od płacenia miejskich podatków – czego zakazywały im już w XV wieku edykty monarsze, stale potem ponawiane, ale widać bezskutecznie, skoro w 1564 roku mieszczanie skarżyli się komisarzom królewskim na szlacheckich właścicieli domów, „aby JKM [Jego Królewska Mość] tak to opa- trzyć raczył, żeby jednostajne brzemię jako insi obywatele miasta tego społecznie z nimi nieśli”55. nie tylko uszczuplało to dochody kasy miejskiej, ale uderzało też w indywidualne interesy mieszczan, dla których koszty utrzymania domu wliczone były w ogólny rachunek ekonomiczny; oszczędzający na podatkach szlachcic zaniżał koszty własne i wprowadzał tym samym element nieuczciwej konkurencji. Bliskie sąsiedztwo otwierało nowe pole do międzystanowej niechęci.

Własność szlachecka zagnieżdżała się także coraz mocniej w  sferze przed- miejskiej. Była już mowa o lokowaniu tam dworków szlacheckich. ziemia pod- miejska, na pewno droższa niż na wsi, była też dobrą lokatą kapitału, a  zor- ganizowanie w  takim miejscu gospodarstwa rolnego zapewniało znakomite funkcjonowanie dzięki łatwemu zbytowi na miejskim targu. stąd szlachta naby- wała nie tylko domy i dworki, ale i większe płaty roli, by tworzyć całe folwarki.

W połowie XV wieku Mikołaj zaleski miał taki folwark przed Bramą Wrocławską, a zborowscy (bodaj krewni wspomnianego Jana Mleczki) – na Półwsiu (osada wzdłuż dzisiejszej ul. Półwiejskiej)56. Charakterystyczne są losy gruntów możnej rodziny ostrorogów przed Bramą Wroniecką. najpierw słyszymy tam o ogrodzie, następnie także o winnicy, folwarku, potem o kilku kolejnych ogrodach i działkach, najwidoczniej sukcesywnie dokupywanych. W 1564 roku Jakub ostroróg uzyskał od króla zygmunta augusta dla swych czterech działek leżących na lewo od drogi do Św.  Wojciecha (a  więc między wylotem ul. Wronieckiej, pl. Wielkopolskim a  kościołem Karmelitów pw. św. Józefa) zwolnienie od wszelkiej zwierzchno- ści miejskiej. oznaczało to ustanowienie z  tej posiadłości samodzielnej, wyod- rębnionej osady będącej własnością szlachecką57. tworzenie takich „jurydyk”

54 Lustracja województw wielkopolskich i kujawskich 1564–1565, cz. 1, wyd. a. tomczak, Cz. ohryzko-Wło- darska, J. Włodarczyk, Bydgoszcz 1961, s. 128–129; Opisy i lustracje…, s. 51–55.

55 Kodeks dyplomatyczny Wielkopolski, t. V, wyd. F. Piekosiński, Poznań 1908, nr 385; Akta radzieckie, t. ii, nr 1633; Lustracja, cz. 1, s. 128 (stąd cytat); zob. W. Maisel, Sądownictwo miasta Poznania do końca XVI wieku, Poznań 1961, s. 54–56.

56 amP i 292, k. 57v; i 293, k. 14.

57 sHGPozn. V, s. 242, 248; o jurydykach zob. z. Kulejewska-topolska, Struktura prawna aglomeracji osad- niczej miasta Poznania od XV do końca XVIII wieku, Poznań 1969; taż [w:] Dzieje Poznania, t. i, cz. 1, Warszawa–Poznań 1988, s. 398–408.

(29)

stanowiło kolejną odsłonę wspominanej już wyżej walki szlachty (biorącej teraz wyraźnie górę) z  władzami miejskimi. Problem nie był jednostkowy. Wiemy, że w sąsiedztwie znajdowały się inne grunty szlacheckie. Wiemy też o powsta- waniu w XVi wieku innych jurydyk w strefie podmiejskiej. Kiedy ostrorogowie (z linii na Lwówku) nabyli w 1448 roku grunty na nowych ogrodach (osada na osi dzisiejszej ul. ogrodowej), zobowiązali się płacić lojalnie należne miastu podatki – sto lat później stworzyli tam jednak jurydykę, w której osadzili nie tylko ponad 30 drobnych rolników, ale także 7 rzemieślników i uruchomili produkcję gorzałki, co stanowiło konkurencję dla gospodarki miejskiej. tuż obok istniał w XVi wieku dwór możnej rodziny Potulickich, którzy przejęli z czasem jurydykę ostrorogów Lwowskich i to oni nadali jej ostateczny kształt osobnego „miasteczka” zwanego Wenetowem58. Prawdziwe miasto założył sobie w 1562 roku na prawym brzegu Warty, w okolicy dzisiejszej ul. św. Rocha, stanisław Górka, nazywając je na własną cześć stanisławowem59. Lokacja ta wywołała stanowczą reakcję władz Poznania, które w tworze tym widziały nieznośną konkurencję. odwołując się do króla, rajcy poznańscy uzyskiwali wprawdzie stosowne wyroki, ale z ich wykonaniem czekać trzeba było do śmierci złośliwego magnata i wymarcia na nim rodziny Górków (1592). ostatecznie stanisławowo zniknęło jako odrębny byt prawny, zamienione w  niesamodzielne przedmieście o  nazwie Łacina (od nazwiska mieszczanina mającego w pobliżu swe grunty). Wytrwałość okazana przez rajców poznańskich w tej wlokącej się przez ponad 30 lat sprawie pokazuje, jak wielki problem dla mia- sta stanowiły konkurencyjne inicjatywy szlacheckie. Jurydyki istniały jednak, tak w Poznaniu, jak i w innych miastach Rzeczypospolitej, aż do schyłku XViii wieku.

infiltracja szlachty w przestrzeń miejską następowała także w sferze stosunków kościelnych. obszar specyficzny stanowił ostrów tumski, będący już w późnym średniowieczu wyłączną domeną Kościoła. silny był tam wpływ elementu szlachec- kiego. szlachecki w dużej mierze charakter miał dwór biskupi, a kapituła katedralna zawsze składała się przeważnie z synów szlacheckich, przy czym w XV wieku zasadę tę podniesiono do rangi ustawowej. Konstytucje sejmowe wyjaśniały, że kanonii kate- dralnych nie godzi się powierzać synom plebejuszy, którzy nie uczestniczą w obro- nie ojczyzny i nie nadają się do rady. Jan Długosz odsunięcie synów mieszczańskich od dostępu do kanonii w przypadku Poznania wiązał z rzekomą karą, jaka spaść miała jakoby na miasto za wiarołomny opór wobec Władysława Łokietka; narracja taka daje świadectwo powszechnym nastrojom antymieszczańskim60. Pamiętać jed- nak trzeba, że biskup znajdował się stale w podróży i w Poznaniu zjawiał się rzadko (kilka razy do roku), podobnie jak większość kapituły – zaledwie kilku prałatów i kanoników siedziało w Poznaniu na stałe. Właściwy trzon kleru katedralnego sta- nowili w tej sytuacji wikariusze (obsługujący też większość fundacji ołtarzowych), zobowiązani zasadniczo do regularnej rezydencji – a  byli to niemal wyłącznie ludzie pochodzenia mieszczańskiego bądź chłopskiego. Katedra zachowywała

58 sHGPozn. V, s. 170–171 (gdzie jurydyki ostrorogów i Potulickich uznane błędnie za odrębne byty), 542–544.

59 tamże iV, s. 634.

60 P. Dembiński, Poznańska kapituła katedralna schyłku wieków średnich. Studium prozopograficzne 1428–

1500, Poznań 2012, s. 128–132.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wszyscy zawodnicy startujący w Biegu Głównym oraz Nordic Walking muszą poddać się dobrowolnej weryfikacji w Biurze Zawodów- Biuro Zawodów usytuowane będzie na

a) Powyższe przepisy określają zasady przeprowadzenia zawodów. c) Zawodnicy podczas zawodów zobowiązani są do przestrzegania niniejszego regulaminu oraz odnoszenia się z

Osoby biorące udział w konkursie wyrażają zgodę na publikację wyników konkursu (z podaniem niezbędnych danych osobowych – imię, nazwisko, klasa (wiek), szkoła) oraz

Organizacja cyklu regat: komisja sędziowska, boje regatowe, zabezpieczenie trasy, motorówka asekuracyjna, 
 ratownik WOPR, biuro regat, koordynator Sailing Legia, odprawy sterników

Zespół tworzy pięciu muzyków. Pięć wyraźnych osobowości artystycznych, dojrzałych, doświadczonych i z impo- nującym dorobkiem artystycznym. Każdy z nich jest czynnym,

Uroczystość zgromadzi- ła wielu gości: władze uczelni reprezentowali prorektorzy, profesoro- wie Andrzej Tykarski i Edmund Grześkowiak, kanclerz Bogdan Ponie- działek,

Projekt realizowany dla szkół, uczniów i nauczycieli przez sektor bankowy we współpracy z samorządami..

Sądecko-Podhalański Okręgowy Związek Żeglarski (SPOZŻ) z siedzibą w Nowym Sączu jest właścicielem i armatorem morskiego jachtu żaglowego S/Y „Dunajec” od momentu