• Nie Znaleziono Wyników

Kontakty z Polakami w czasie odbywania kary w więzieniu na Zamku - Dawid Sztokfisz - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kontakty z Polakami w czasie odbywania kary w więzieniu na Zamku - Dawid Sztokfisz - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

DAWID SZTOKFISZ

ur. 1912; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W

poszukiwaniu Lubliniaków. Izrael 2006, życie polityczne, relacje polsko-żydowskie, więzienie na Zamku

Kontakty z Polakami w czasie odbywania kary w więzieniu na Zamku Wspominam przyjaźń z Polakami. Specjalnie w więzieniu, kiedy byłem w więzieniu ten rok, kiedy siedziałem niewinnie zupełnie. Ale byli Polacy, których ten Okonowski wsypał… tak to się nazywało, on ich wsypał. Wydał ich imię, nazwisko i zostali rozstrzelani. A był jeden Polak, Kwieciński, z którym bardzo się zaprzyjaźniłem w więzieniu. I on był dobrym, dobrym Polakiem, można tak powiedzieć. Był Polak Baranowski, Baranowski Feliks, który po wojnie, już za komunistów, on był ministrem komunalnego gospodarstwa, to znaczy [sprawował] nadzór nad radami miejskimi, magistratami, a zbliżony do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, z którymi [współpracowali] naturalnie jeszcze komuniści Żydzi. Ten [mój] brat starszy też siedział razem ze mną.

Data i miejsce nagrania 2006-11-19, Ramat Gan

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Jarosław Grzyb

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pamiętam, na 3-go Maja i na mojej ulicy w budynku Kolei Państwowych był sklep w suterenie, gdzie sprzedawali ten chleb na kartki. No to ja zwykle byłam delegowana

To, to co widziałem w osiemdziesiątym roku, kiedy odwiedziłem Lublin pierwszy raz, to wtedy tam byłem w tej synagodze, gdzie ja chodziłem z ojcem jeszcze

Jak zrobił i jak odmówił ten kidusz, to jest modlitwa przed jedzeniem, i trzymał ten kieliszek wina, ręka mu drżała. To jeszcze pamiętam jak mu ręka drżała w

Tak już jest, no nie wiem czy to nie jest jakaś zasada, kanon czy jakieś prawo, ale najczęściej przenoszą proboszcza jednego z jednej parafii do drugiej, a ten był

Przy czym, ksiądz po prostu, wszyscy sądzili, że on jest niemowa, bo on się w ogóle nie odzywał, tylko kiwał głową, tak nie, ale się nie odzywał w

Ale wtedy w Lublinie spotkałem też Polaka jednego, Korzeniowski [się nazywał]. I ten Korzeniowski, zaczął mnie przekonywać, ażebym przyłączył się do służby

I władze państwowe nie tylko tolerowały, ale pomogli też tym partiom, prócz rewizjonistom, pomagali we wszystkim, tolerowali to, co Joint pomaga. Mogę powiedzieć – Joint nie

Cały czas było to robione, najlepiej to było robić w nocy, kiedy już zasypialiśmy, a tu otwierają się drzwi i zaczynają z nami zabawy.. Trzeba było raz dwa te sienniki w