• Nie Znaleziono Wyników

Żydzi w Parczewie - Biruta Fąfrowicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Żydzi w Parczewie - Biruta Fąfrowicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

BIRUTA FĄFROWICZ

ur. 1926; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Parczew, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Parczew, dwudziestolecie międzywojenne, Żydzi, życie codzienne, sklepy żydowskie, stosunki polsko-żydowskie, handel, szkoła, peruki

Żydzi w Parczewie

Ja jakiś czas mieszkałam w Parczewie przy ulicy Kolejowej, to jedna z bocznych ulic.

Naprzeciwko nas były takie domki jakby wiejskie i w [jednym z nich] mieszkała taka rodzina żydowska, ten ojciec jeździł na wieś i sprzedawał garnki, właściwie wymieniał garnki na jakieś produkty, a [córka] bawiła się ze mną, oprócz innych polskich [dzieci]. Chajka się nazywała. Obok nas był taki dom okropny i tam był sklepik żydowski, do którego mi nie pozwoliła mama chodzić, bo było brudno i okropnie. Tam była taka wielka butla sodowej wody i z sokiem można było [ją] kupić za pięć groszy czy za ileś, i jeszcze były takie ciasteczka chrupkie, takie brudne, a mnie tak smakowały, że jak ja tylko gdzieś pieniądze jakieś dostałam, to biegłam tam, tylko nie pokazywałam mamie. Tam też był taki młody Żyd. No i w szkole byli Żydzi naturalnie.

W '36 roku mój brat zaczął chodzić do gimnazjum i myśmy z mamą i z nim przenieśli się do Lublina, bo w Parczewie przecież nie było szkoły średniej. I tak zostało już. Jak się grzały Żydówki w swoich sklepach –bo było zimno –były garnki z takiego ciemnego metalu na wierzchu, one rozpalały węgiel w tym garnku, siadały na krześle i stawiały między nogi ten garnek; on był ciepły i grzał je. Poza tym chodziły w perukach. Miały strzyżone włosy, a potem na to wkładały takie peruki, zawsze z takim rozdziałkiem, z tyłu koczek. W szkole te dzieci traktowało się normalnie, jak wszystkie inne. Nie było [czegoś] takiego, jak potem czytałam czy słyszałam, że w szkołach czy na uniwersytecie były przed wojną specjalne ławki, ja nie widziałam tego nigdy. Poza tym, jak ojciec w tym Parczewie był lekarzem, to leczył wszystkich jednakowo też.

Taki rabin to był wdzięczny, on przysyłał specjalną macę nam zawsze na święta i wypieki –to były takie biszkopty polane lukrem i na tym napis landrynkami:

„Kochanemu panu doktoru –rebe”. [Do tej świątecznej macy], mi się zdaje, że dodawali jajka. Poza tym bywali u nas Żydzi. Pamiętam, że była taka dentystka Żydówka, którą nawet mamusia zapraszała na wigilię. Miałam takie zdjęcie, że ona siedzi właśnie na wigilii. To była taka wigilia dla mnie pamiętna, bo ja dopiero

(2)

wykryłam, że ten Mikołaj, co przychodzi, to nie jest prawdziwy. Pamiętam, że dostałam lalkę zamykającą oczy i nie chciałam na nią patrzyć. A jak to wykryliśmy z bratem? Brat wiedział już, bo był pięć lat starszy ode mnie –leżał worek w kuchni i on naznaczył kredą jakieś litery na tym worku i potem przyszedł Mikołaj i przyniósł prezenty w tym worku. Okropne to było przeżycie, nie chciałam patrzeć na tą lalkę, która mrugała, i przestałam wierzyć w Mikołaja. Nie wiem ile miałam lat, może siedem, może sześć.

Data i miejsce nagrania 2011-02-10, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

I jeszcze jedno takie wspomnienie ze świąt – ja nigdy nie paliłam papierosów, ale dlaczego – jak miałam pięć lat, a brat dziesięć, to weszliśmy pod choinkę i

Okazało się, że ojciec [kuzynki] leżał w tym czasie [w szpitalu] na KUL-u, bo był postrzelony w nogę i chcieli mu [ją] amputować; [ona opowiadała]: „Wiesz, ale dzięki

Był taki Żyd, pan Szwarc się nazywał, który pożyczał pieniądze na procenty, i jak on się spodziewał, że jego gdzieś tam wywiozą [w czasie wojny], to on przyniósł do

Moja mama lubiła pracować społecznie –dawniej panie nie miały co robić –pracowała w PCK w czasie wojny i [tam kobiety] gotowały obiady na lotnisku [przy zakładach]. Plage

W czasie wojny jeden Żyd z Łodzi był, ale nie mam pojęcia, dlaczego on nic się nie bał – nie był podobny co prawda do Żyda – i miał sklep nawet w czasie okupacji.. Jakiś czas

Słowa kluczowe Lublin, dwudziestolecie międzywojenne, Żydzi, handel żydowski, Żydówka Chajka, herbata, stosunki polsko- żydowskie. Żydówka

Mój mąż był dziennikarzem i przyjaźnił się z takimi Żydami w Białymstoku, którzy potem wyjechali [do Izraela]. To było wcześnie bardzo, bo to były

Ja pamiętam, jak robiłam doktorską pracę, w Białymstoku zresztą jeszcze, to ja musiałam jeździć nawet do Bydgoszczy, bo tam był taki profesor, który się historią medycyny