• Nie Znaleziono Wyników

Gazeta Nyska 1998, nr 1.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Gazeta Nyska 1998, nr 1."

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Co, gdzie, kiedy

Lało

Kwiatów

w Otmuchowie

• czytaj na str. 5

N a p ię t y porządek obrad, istotne dla m ia s ta s p r a w y

Ostatnia sesja Rady Miejskiej

• czytaj na str. 2

Nr 1 26 czerw ca - 10 lipca Nr indeksu 345563 ISSN 1506-0373 Cena - 80 gr.

DRODZY

CZYTELNICY

J E Z IO R O C Z E K A Sanepid ocenił, że woda w Jeziorze N yskim ma pierwszy stopień czystości. To jedyny po­

zytyw ny skutek ubiegłorocznej pow odzi, która w ym yła metale ciężkie.

• czytaj na str. 2 C U D Z E C H W A L IC IE ,

SW EGO N IE Z N A C IE

W czasie czeskich wędrówek byliśm y także na terenach zala­

nych przez ubiegłoroczną po­

wódź. Tam w łaśnie dow artościo­

w aliśm y się patriotycznie, gdy zobaczyliśm y, iż ślady pow o­

dziowych zniszczeń są jeszcze nad w yraz trwałe.

• czytaj na str. 3 K A W IA R N IA N Y SZA Ł

Dla rodowitych nysan, a także dla tych, którzy przyjadą do nas z innych m iejscow ości, rozpo­

czynam y w raz z Tobą, Drogi C zytelniku, w ędrów kę po ny­

skich kawiarniach.

• czytaj na str. 4 K O N IE C

S A M O R ZĄ D Ó W K I Po sześciu latach istnienia, w ojew ódzki kurator ośw iaty Franciszek M inor podjął decyzję o zlikwidowaniu Studium Adm i­

nistracji Samorządowej, mające­

go sw ą siedzibę przy Zespole Szkół Rolniczych w Nysie.

• czytaj na str. 14

G D Z IE DO P R A C Y Rejonowy Urząd Pracy w Ny­

sie nie otrzym ał żadnych propo­

zycji dla ubiegających się o za­

trudnienie w okresie letnim. Za­

w iodły rów nież poczciw e stacje paliw, na których jeszcze rok temu m łodzież mogła dorabiać.

• czytaj na str. 12 O S T A T N I ZLO T?

Ogromne koszty, jakie harley- ow cy ponoszą za wynajem pola nam iotow ego przy Nyskim Ośrodku Rekreacji sprawiają, że na im prezie jej organizatorzy za- ra b ia ją ja k na przysłowiowej pie­

truszce, podczas gdy dyrekcja NOR zbija kokosy jeszcze przed sezonem. 9 CZytaj na str g

Nie ty lko pracują

Koreańczycy w Nysie

• czytaj na str. 3

„GAZETA NYSK A ” startuje. Numer, który Państwo trzymacie w ręku, je s t je j pierw szą propozycją. Gazetę naszą będziem y starali się robić z m yślą o W as.Chcem y być wszędzie tam,gdzie dzieją się rzeczy ważne,ciekawe i intrygujące.Chcem y inform ować Was o życiu miasta,o jeg o blaskach i cieniach

Dostrzegając, ja k wiele je s t do zrobienia w rozw oju naszego re­

gionu, będziem y starali się prom ow ać i w spierać lokalne inicjatywy.

M am y nadzieję, że spełnim y Państwa oczekiwania i będziem y sta­

łym gościem w państw a domach. Życząc przyjem nepektury, zapra­

szam y do następnego spotkania.

Redak cja

Nysę

W planow anym porządku obrad o sta tn iej sesji Rady M iasta i G m iny zn alazł się projekt uchw ały o zw iększe­

niu op łat za wodę. Na w nio­

sek opozycji, aby p o zo sta ­ wić tę u chw ałę radnym n a ­ stęp n ej k adencji, gdyż od

o sta tn iej podw yżki nie m i­

n ą ł n aw et rok, p rzegłoso­

wano zdjęcie tej uchw ały z porządku obrad. Za wodę w ięc b ęd ziem y płacić tyle ile d otychczas, przynaj­

mniej przez trzy n astęp n e m iesiące.

Zapa dła długo o czekiwana decyzja

Kanał ochroni

W miniony wtorek podjęto decyzję o budowie kanału ulgi na Jeziorze Nyskim.

We W rocław iu sp o tk ali się b u rm istrz Nysy M ieczysław W arzocha, przedstaw iciele wo­

jewody opolskiego, Energopro- je k tu z W arszaw y i W rocławia oraz dyrekcja ODGW.

Gdyby k a n a ł ulgi is tn ia ł p rzed ro k iem , m ia sto u n ik n ę ­ łoby z a la n ia i nie trz e b a by było - ja k w idać n a fotografii - p rz e p ra w ia ć się p rzez ulicę po n to n am i. Jeg o budow a roz­

pocznie się z a ra z po uko ń cze­

n iu re m o n tu w y p ad u ta m y , gdzie tr w a ją roboty przy odbudow ie zniszczonych w a­

łów i przy cięciu pod w odą b e ­ tonow ej płyty d en n ej. J e s t to n ajw a ż n ie jsz a in w esty cja h y ­ d ro te c h n ic z n a w k ra ju . ODGW we W rocław iu p o s ta ­ now iła do czasu z a k o ń czen ia p ra c u trz y m y w a ć m in im a ln y s ta n wody w je z io ra c h N y­

skim (30 m in m sześć.) i O tm u ch o w sk im (40 m in. m sześć.).

Nie będzie podwyżki ceny wody!

Nareszcie wakacje!

(2)

2 G a ze ta Nyska

26 czerwca - 1 0 lipca 1998 r.

Ostatnia sesja

Rady Miejskiej w Nysie

18 czerwca odbyła się pięćdziesiąta trzecia sesja Rady Miejskiej w Nysie. Rajcy reprezentujący od czterech już lat społeczność naszego miasta i gminy, po raz ostatni spotkali się na oficjalnym posiedzeniu rady, gdyż z dniem 19 czerwca upływa okres jej kadencji.

W bardzo napiętym porząd­

ku obrad znalazło się kilka nie­

zwykle istotnych dla m iasta spraw. Poruszenie niektórych z nich spraw iło, że napięcie na sali sięgnęło zenitu. Oto n a j­

w ażniejsze z nich:

e R ada uchw aliła cztery projekty zm ian w planie zago­

spodarow ania przestrzennego M iasta i Gminy Nysa. Zmiany dotyczyły ulic K luczborskiej, Kaczkowskiego, F ra n c isz k a ń ­ skiej, Grodkowskiej (chodziło o włączenie ulicy Kaczkowskiego w ulicę F ra n c isz k a ń sk ą oraz obu tych ulic w ulicę Grodkow- ską jako ulicę zbiorczą, w celu u sp raw n ien ia ru ch u n a ich skrzyżow aniu) i O rlą t Lwow­

skich. Również Złotogłowice i Głębinów objęto szczegółowym p lanem zagospodarow ania przestrzennego oraz włączono te wsie do Europejskiego P ro­

gram u Odnowy Wsi. Uchwalo­

no tak że likwidację części dróg przy ulicach W ileńskiej i Nowo­

wiejskiej.

e Drugi p ak iet uchw ał doty­

czył spraw gospodarki m ie­

szkaniowej i objął uchw ały do­

tyczące um ożliw ienia w ykupu m ieszkań kom unalnych tym m ieszkańcom naszej gm iny, którzy m ieszkają n a wsi oraz um ożliw ienia w ykupu m ie­

szkań kom unalnych p rzezn a­

czonych do rem ontu i rozbiórki.

Do tej pory możliwością prefe­

rencyjnego zak u p u m ieszkań kom unalnych byli objęci ci ich lokatorzy, którzy m ieszkali w N ysie, a te ra z praw o to będą mieli wszyscy m ieszkańcy gm i­

ny. Jeżeli chodzi o w ykup m ie­

szkań przeznaczonych do roz­

biórki i k ap italn eg o rem o n tu , to chociaż m ieszkania te do tej pory nie były objęte możliwo­

ścią preferencyjnych zakupów,

R ada podjęła decyzję o włącze­

niu ich do sprzedaży.

e R ada uchw aliła zm iany w budżecie M iasta i G m iny na rok 1998; zm iany te objęły m in.:

- Zwiększenie dochodów bu­

d żetu o kwotę 805 753 zł uzy­

sk a n ą ze zw iększenia docho­

dów ze sprzedaży m ienia ko­

m unalnego, zw iększenia do­

chodów z ty tu łu podatków od osób fizycznych i innych jedno­

ste k oraz ze środków uzyska­

nych na usuw anie szkód po po­

wodziowych.

- Pow iększenie kwoty wy­

datków o koszty rem ontów zw iązanych z usuw aniem szkód popowodziowych oraz o koszty bieżących remontów ulic i innych obiektów będących w łasnością gminy;

- nowy podział rezerw b u ­ dżetowych.

e N astępne uchwały podjęte przez radnych dotyczyły zmian -łiazw ulic w naszym mieście.

Pierw sza m iała dotyczyć placu między ulicami Kupiecką a Te­

a tra ln ą (Rynku Garncarskiego), który został nazw any placem Ludinghausen, druga zm iana w zam ierzeniu Rady ma być hoł­

dem dla wszystkich m ieszkają­

cych w naszym regionie Sybira­

ków oraz wszystkich pozosta­

łych, którzy doświadczyli krzywd na „nieludzkiej ziemi”.

Most u zbiegu ulic Prudnickiej i Piłsudzkiego zwał się teraz bę­

dzie M ostem Pam ięci Sybira­

ków. Obecni na sali przedstaw i­

ciele związku Sybiraków przyję­

li tą zmianę z wielkim zadowo­

leniem.

e R adni podjęli decyzję o spryw atyzow aniu jednego z dwóch Przedsiębiorstw Gospo­

d ark i M ieszkaniowej - PGM

„Ekom”, nie zdecydowali się

Gorące dyskusje trwały nawet w kuluarach

Zd j ę c ie: Tob

n ato m iast na pryw atyzację PGM „Lokator”. Taki wynik głosowania był niem ałym za­

skoczeniem dla wszystkich, tak i dla lewicy (prawdopodobnie je st to wynik nieporozum ienia m iędzy radnym i z tej strony sali), ja k i opozycji, która kon­

sekw entnie głosowała przeciw pryw atyzacji (sic!), motywując to słabym przygotowaniem pro­

jektów.

e Radni przychylili się do w niosku grupy mieszkańców Głębinowa o włączenie tzw.

„Górki Otm uchowskiej” w g ra ­ nice naszego m iasta. To stan o ­ wisko je st niezbędne dla podję­

cia przez U rząd Rady M ini­

strów odpowiedniej decyzji, bo­

wiem decyzja o poszerzeniu granic m iasta nie leży w kom­

petencjach Rady.

e Odłożono projekt ustaw y o zaw iązaniu spółki z o.o. pomię­

dzy gm iną N ysa, a „Recykling P a rk ” Brno, w spraw ie budowy i eksploatacji w ysypiska śm ie­

ci w Domaszkowicach. Decyzja ta k a - ja k motywowali nie­

którzy radni - je s t zbyt poważ­

ną, by podejmować ją na koniec kadencji Rady, dlatego podjęto

decyzje o pozostaw ieniu s p ra ­ wy następnej radzie.

e Na w niosek radnego Z a­

lew skiego, ra d a u ch w aliła, by w ystosow ać do w ładz p a ń ­ stw ow ych oraz do posłów i se ­ natorów ziem i opolskiej listy w sp raw ie p o zo staw ien ia w N ysie o d d ziału rejonow ego W ojewódzkiego A rchiw um Państw ow ego w O polu. N ie­

daw no bowiem dyrekcja opol­

skiego archiw um w y stą p iła z w nioskiem o likw idację o s ta t­

niego ju ż w naszym wojewódz­

tw ie o d d ziału terenow ego, m ianow icie A rchiw um N y­

skiego.

Nysa n ka w dziecięcym parlamencie

Młodzi

Europejczycy

Alicja Sam arcew uczenni­

ca drugiej klasy II LO przy Zespole Szkół Rolniczych w Nysie jest jednym z laureatów konkursu zorganizowanego przez rząd polski w związku z przystąpieniem naszego kraju do Unii E u ro p e js k ie j.

S pośród d w u stu p rac n a d e sła n y c h do k u ra to riu m w Opolu w ybrano dziesięć, które z kolei z o sta ły p rz e s ła n e do W arszaw y , celem w y ło n ien ia n ajlep szej. A z w ojew ództw a opolskiego n a jle p sz ą o k a z a ła się p raca Alicji.

W n ag ro d ę m ogła ona w ziąć u d ział w o b rad ach je d ­ nej z trz e c h m łodzieżow ych kom isji, k tó ry ch zad an iem było u c h w a le n ie rezolucji, p rzekazyw anych n a stę p n ie na ręce p re m ie ra Je rz e g o B uzka, podczas o brad S ejm u z u d z ia ­ łem dzieci i m łodzieży.

Alicja w tra k c ie o b rad m ia ­ ła m ożliw ość n a w ią z a n ia no­

w ych, in te re su ją c y c h zn ajo ­ m ości o raz sk o n fro n to w a n ia sw oich poglądów z poglądam i rów ieśników .

N a uw ag ę z a słu g u je fa k t, że A licja, pom im o ta k m łode­

go w iek u , je s t osobą niezw y­

kle in te lig e n tn ą i bardzo do­

b rze z o rie n to w a n ą w p ro b le ­ m ach w spółczesnego św ia ta . N agrodzoną pracę Ali d ru k u ­ jem y na stro n ie 13.

POD

Jezioro czeka

Na dzień przed rozpoczę­

ciem kalendarzowego lata nastąpiło otwarcie sezonu w ypoczynkowego na Nyskim Jeziorze. Sanepid ocenił, że woda w nim ma pierwszy stopień czysto­

ści. To jedyny pozytywny skutek ubiegłorocznej powodzi, która wymyła metale ciężkie.

J a k n as poinform ow ał k ie­

row nik N yskiego O środka Re­

kreacji Z b ig n ie w W aw rzk ie- w ic z ośrodek je s t w pełni przygotow any do przyjęcia go­

ści, n a któ ry ch czeka 151 m iejsc noclegowych i pole n a ­ m iotowe. W chw ili obecnej praw ie w szystkie m iejsca są zarezerw ow ane aż do końca lipca. C ena w ynajm u dom ku dla jednej osoby wynosi od 13 do 25 złotych d ziennie, w za­

leżności od sta n d a rd u . Za wej­

ście n a plażę dorośli m uszą zapłacić 1.50 zł. m łodzież szkolna 1.20 zł. (za okazaniem legitym acji). D arm ow o mogą wejść dzieci do 7 lat.

N ad bezpieczeństw em pla­

żowiczów czuwać będzie 8 r a ­ tow ników - 6 zawodowych i dwóch społecznych, wspom aga­

nych przez 5 drużyn rato w n i­

czych.

Okręgowa D yrekcja Gospo­

d a rk i Wodnej zapow iedziała u trzym anie s ta n u wody na po­

ziomie ok. 40 milionów metrów sześciennych. Wbrew pozorom

niski s ta n wody je s t korzystny dla wypoczywających nad jezo- rem wczasowiczów, ponieważ powiększona zostanie plaża.

T rudnością było tylko w yzna­

czenie nowych kąpielisk, które m uszą zachować bezpieczną odległość od uskoku dna, ale i ten problem został rozwiązany.

Nowością będzie stałe m iej­

sce n a grilla pod w iatą, k tóra do tej pory służyła tylko -do ochrony ogniska i nie zawsze była w pełni w ykorzystana.

Mak

• » 4 L E 2 l ó "TYLKO , _ Mo3A ZOMA-.

Wieści

z Korfantowa

18 czerwca odbyła się w Korfantowie ostatnia sesja Rady Miejskiej.

Podczas sesji rada podsumo­

wała swoją czteroletnią kaden­

cję oraz zatwierdziła szereg waż­

nych ustaw. Posiedzenie rady miało również ch arak ter obron­

ny woj. opolskiego. W ysunięto wniosek do Prezydenta o odmo­

wę podpisania ustaw y o podzia­

le k raju na 12 województw.

Wśród najistotniejszych ustaw znalazły się m.in.: Potwierdze­

nie porozumienia z dnia 31 maja 98 r., zawartego w Mieroszowie (woj. wałbrzyskie).

M iasto Korfantów nazyw ają­

ce się do 1945 r. Friedland pod­

pisało umowę o bliskiej współ­

pracy i p artn ersk ich sto su n ­ kach z siedmioma m iastam i eu­

ropejskimi, które noszą lub no­

siły tak ą sam ą nazwę. W 1996 r.

W ilfried B ło ck , b u rm istrz m iasta F riedland w Mecklen- burgii, zorganizował pierw sze spotkanie m iast i gmin Frie- dlandzkich. Oprócz delegatów z

Korfantowa przyjechali również przedstaw iciele m iast z Rosji, Czech i Niemiec.

N a stęp n e sp o tk a n ia odbyły się m. in. w M ieroszowie. 31 m aja podpisano ta m umowę d e k laru jącą wolę rozszerzenia i u m acn ian ia przyjacielskich stosunków pom iędzy społecz­

nościam i m ia st F riedlandz- kich. S to su n k i p a rtn e rsk ie oraz w spółpraca rozw ijana je s t w następ u jący ch dziedzinach:

ośw iata, k u ltu ra , sp o rt oraz tu ry sty k a. P rzew iduje się rów­

nież w zajem ne k o n tak ty w za­

kresie w ym iany gospodarczo - handlow ej.

R adni n ad ali rów nież M ie­

czysławowi Paszkow skiem u ty­

tu ł Honorowy Obywatel M iasta K orfantów , a ks. E dm undow i K w apisow i, W ładysław ow i M ieszczakow i, B ronisław ow i Balikow i, S tanisław ow i Bła- szczukowi i N arcyzie Galii ty ­ tu ł Z asłużony dla Gm iny Kor­

fantów.

Lu c y n a Ja s n o w s k a

Gazeta Nyska

Adres: 48-303 Nysa ul. Towarowa 1 tel./fax 358-258 wew 35 i 36 Wydawca: m g rin ż . Tadeusz Broczkowski

Redaguje zespół w składzie: Edyta B ednarska-K olbiarz - redak­

tor naczelny, Daniel Mielczarek, Iwona Majcher, Paweł Karała, Lucyna Jasnowska, Sebastian Plisiuk, Maciej Byczek.

Redakcja nie odpowiada za treść reklam i ogłoszeń. M ateriałów nie zamówionych nie zwracam y, zastrzegam y sobie też prawo do wprowadzania w nich zmian i skrótów.

(3)

26 czerwca - 1 0 lipca 1998 r.

G a ze ta Nyska 3

Zdrowa żywność Cudze <hwalide swego nie znatie

Jak zapew nił nas dyrektor Terenowej Stacji Sanitar­

no-Epidemiologicznej w Nysie dr Andrzej Drozdo- wicz, możemy bez obaw spożyw ać warzywa i owoce pochodzące z zalanych w ubiegłym roku terenów.

- J u ż pierw sze jesien n e przym rozki w 1997 r. spowo­

dowały, że popowodziowe za­

nieczyszczenia gleby przez m ik ro b a k te rie p rz estały być

problemem. - powiedział „GN”

dr A. Drozdowicz.

Obecnie S anepid w Nysie nie otrzym ał żadnych sygna­

łów o zatru ciu żywnością po­

chodzącą z terenów zalanych.

Optymizmem napaw a rów­

nież fakt, że Wojewódzka Stacja Sanitarno - Epidemiologiczna w Opolu potwierdziła te informa­

cje. Pam iętajm y jednak o tym, że ze względu na nawozy azota­

nowe nie powinniśmy podawać wczesnych warzyw - tzw. nowa­

lijek - dzieciom. i j

N ysanie, p o d o b n ie ja k in n i P olacy, lubią narzekać. W śród n aszych codziennych biadoleń p o cze sn e m iejsce zajm ują n a ­ rzekania na sa m orządow e w ła­

dze Nysy. A to dziuraw e drogi, a to sypiące się tynki, a to zn o ­ w u k rzyw o uło żo ne chodniki, a lb o p o ła m a n e ła w k i w parku, c zy też nie w tym m iejscu u sy­

tu o w a n y p rzysta n e k MZK.

W ła śc iw ie to w s z y s tk o ra ­ cja. M y tu m ie s z k a m y i p ra w ie c o d z ie n n ie s p o ty k a m y się z ja k ą ś n ie d o ró b k ą , c z y in n ą n ie p ra w id ło w o ś c ią . D z iw im y s ię n a w e t g d y o d w ie d z a ją c y

n a s s z w a g ie r z P rz e m y ś la lu b k u z y n k a z T a rn ow a z a z d ro ś c i n a m z a m e ld o w a n ia w ta k p ię k n y m m ie ście .

B a rd z o d a le c y je s te ś m y o d tw ie rd z e n ia , ż e w s z y s tk o w n a s z y m m ie ś c ie je s t cacy, ale u w a ża m y, iż c z a s a m i n ie d o ­ c e n ia m y te g o co zro b io n o .

O s ta tn io p o je ź d z iliś m y s o ­ b ie tro c h ę p o C ze ch a ch . K ra j to m a ły, le c z p rz y je m n y , b o p iw o s m a c zn e , a c o n a jw a ż ­ n ie jsze , z n a c z n ie ta ń s z e n iż u n a s i d o g a d a ć s ię ła tw ie j z C ze ch e m n iż z N ie m c e m c z y F ra n cu ze m .

W cz a s ie cz e s k ic h w ę ­ d ró w e k b y liś m y ta kże na te re ­ n a c h z a la n y c h p rz e z u b ie g ło ­ ro c z n ą p o w ó d ź . Tam w ła śn ie d o w a rto śc io w a liś m y się p a trio ­ tycznie, g d y zo b a c z yliś m y , iż ś la d y p o w o d z io w y c h zn iszcze ń s ą je s z c z e n a d w yraz trwałe. W p o ró w n a n iu z N ysą c z y K ło d z­

kie m to B a n g la d e s z albo M o n ­ golia. N ie je s t w ię c z n a m i a ż ta k źle, ja k w idzą to m a lk o n te n ­ ci. S zkoda tylko, że zw ykle do ­ p ie ro n ie s z c z ę ś c ia lu b klę sk i m o b ilizu ją n a s do sku te czn ych i szyb kich działań.

APE

O bcokra jow cy pozn ają polską kulturę

Koreańczycy w Nysie

Od dłuższego czasu na ulicach naszego miasta spoty­

kamy skośnookich obcokrajowców, którzy wzbudzają naszą ciekawość. Wiemy, że przyjechali z Korei, że są pracownikami DAEWOO - FSO MOTOR, ale chcieliby­

śmy dowiedzieć się również czym się tutaj zajmują, co sądzą o Nysie i jej m ieszkańcach, jak spędzają wolny czas.

w ywany przez grupę złożoną z inżynierów polskich i ko reań ­ skich. Model F-100 będzie to rodzina samochodów od picku- pa poprzez m inivan, do a u ta dostawczego. M ają one być pro­

dukow ane od roku 2001.

M ieszkańcy Korei znani są ze swojej pracowitości. P ra ­ ca je s t dla nich w artością sam ą w sobie i tra k tu ją ją wręcz z

religijnym nam aszczeniem . Skoro nie ma sake, dobre piwo...

Je d n a k w życiu codziennym zn ajd u ją też czas na zabawę,

rozrywkę i uśm iech. O tym ja k W czasie rozgrywek można p o trafią się bawić mogliśmy było napić się piwa oraz prze- przekonać się 20 czerwca na kąsić kiełbaskę z rusztu. Celem stadionie Polonii, gdzie roze- zasadniczym tego spotkania g rano m istrzostw a zakładow e było um acnianie więzi pomię- w piłce nożnej. dzy pracownikam i.

Rywalizowały ze sobą druży- Podczas spotkania mieli- ny: zakładow a - złożona z pra- śmy okazję porozmawiać z p a­

rowników lakierni - oraz druży- nem Y oung Gili Y angiem , ko­

na działaczy i sędziów podokrę- ordynatorem do spraw tech- gu piłki nożnej, a tak że ekipa nicznych, który zdradził nam , inżynierów opracow ująca pro- co o naszym kraju m yślą pracu-

je k t F-100. jący tu jego rodacy.

D y re k to r Y ang p rzy zn ał, że d la pracow ników p rzy b y ­ łych z K orei P olska była k r a ­ in ą n ie z n a n ą . M ieli oni o niej znikom e pojęcie i dopiero t e ­ ra z zap o zn ają się z n a sz ą k u ltu r ą i stylem życia. Pom i­

mo różnic d zielących n asze k raje, nie m a tru d n o śc i w n a ­ w ią z a n iu w zajem nych k o n ­ tak tó w . K oreańczycy nie spo­

tk a li się z objaw am i a g re sji czy n ie to leran cji. W olny czas sp ęd zają na poznaw aniu m ia ­ s ta , n a w ią z y w a n iu now ych znajom ości, a zakładow y dom k u ltu r y u d o stę p n ił im p o m ieszczen ia, w k tó ry ch mogą, zagrać w te n isa . O rg a­

n izow ane są dla n ich wy­

cieczki i s p o tk a n ia n a k tó ry c h p o zn ają P olskę i in ­ te g ru ją się z naszym i ro d a k a ­ mi. Rozryw ki w y p ełn iają im czas, bo do Nysy przyjechali w w iększości bez rodzin. Liczą je d n a k n a to, że n ajb liżsi Praca zespołowa przynosi dobre efekty nawet podczas dopingu... odwiedzą ich podczas w akacji.

Od czasu, gdy k oreański koncern DAEWO został s tr a te ­ gicznym p a rtn erem FSO, czyli od kw ietn ia 1996 r. zakład w Nysie rozszerzył swoją załogę o stu sześciu pracowników ko­

reań sk ich , z których osiem ­ dziesięciu pięciu je s t z a tru ­ dnionych przy budowie la k ier­

ni, a g ru p a dw udziestu jeden inżynierów pracuje nad projek­

tem nowego sam ochodu, okre­

ślanego kryptonim em robo­

czym F-100.

Nowa lak iern ia będzie jed n ą z lepszych pod względem tech ­ nologicznym w Europie. Po­

zwoli ona obsłużyć rocznie oko­

ło 50 tys. samochodów. Kon­

stru u ją ją Polacy, n a to m ia st całym w yposażeniem zajm ują się pracow nicy koreańscy . W chwili obecnej la k iern ia je s t w fazie prób rozruchowych. Pełne jej uruchom ienie n a stą p i 27

lipca bieżącego roku .

N ato m iast projekt nowego sam ochodu (F-100) je s t opraco-

tim** -mm. ^ * Przed meczem trzeba się naradzić...

O gólnie rzecz biorąc K ore­

ańczycy są m ile zask o czen i życzliw ym n a s ta w ie n ie m polskich w spółpracow ników i m ieszkańców N ysy. T w ie r­

dzą, że nie sp o d ziew ali się ta k ciepłego p rzy jęcia. Dla ich jeszcze lepszego sam opo­

czucia w zakładow ej stołów ce z a tru d n io n y zo sta ł k u c h a rz z K orei, k tó ry do p rz y rz ą d z a ­ n ia posiłków w y k o rz y stu je p ro d u k ty spożyw cze n a d e s ła ­ ne z tego a z ja ty c k ieg o p a ń ­ stw a.

Ma j, Dal

Na trybunach kibice polscy i koreańscy zachowywali się spokojniej niż ich angielscy koledzy...

(4)

4 G a ze ta Nyska

26 czerwca - 1 0 lipca 1998 r.

M iesiąt z głow y

A jl I c t j a W K R A iN iE : C J A R Ó W

Kwiaty

na pożegnanie

Najpiękniejszy miesiąc w roku - maj rozpoczął się świętami, dzięki którym mieliśmy kolejny długi weekend, czyli dni leni­

stwa. Dwa pierwsze święta, to znaczy 1 i 3 Maja są świętami patrio­

tyczno - politycznymi.

Tego rodzaju państwo- twórcze święta są przez naród polski, owszem, łubiane, ale uczucie to jest - powiedzmy - umiar­

kowane.

N atom iast lokalne, apoli­

tyczne święto, kończące ten m iesiąc zakochanych, ja kim b yły D ni Nysy, cieszyło się w śród m ieszkańców N ysy i okolic wielkim pow odzeniem , graniczącym z prawdziwą m iło­

ścią. Działo się tak chyba dlate­

go, że apolityczność tych uro­

czystości pozw alała na b rata­

nie się (przy kuflu piwa, grilo- wych przysm akach i dźwiękach różnistych kapel) m iejscowych lewicowców, praw icow ców, centrystów oraz tej większości, której wszystkie orientacje poli­

tyczne zw isają zw iędłym kala­

fiorem.

P rzy okazji im ienin naszego kochanego m iasta m ogliśm y się raz je s z c z e przekonać, że wszelka władza p ochodzi od Boga. U tw ierdziliśm y się w tej wierze obserw ując ja k dwaj najw ażniejsi nyscy prom inenci zjeżdżali na linie z w ieży kate­

dry, czyli prawie z nieba, do nas - zw ykłych m ieszkańców pięk­

nego m iasta leżącego nad rze­

ką Nysą i jeziorem .

Dodać wypada, iż w maju świętowali liczni Stanisławowe oraz kochane mamy. Jeśli zaś kom uś mało było tych przyjem ­ ności św iątecznych, to m ógł

„za ła p a ć ” się do krew nych lub znajom ych na przyjęcia pierw- szokomunijne, które pow oli do­

rów nują sw ym przepychem weselom.

K iedy większość świętowała albo odpoczywała m iędzy je d ­ ną a drugą imprezą, inni m usie­

li n ie ste ty w ysilać sw e szare kom órki w celu zdania najw aż­

niejszego w życiu egzaminu, zn a czy się matury. Podobno egzam iny m aturalne bardziej

stresują rodziców i dziadków abi­

turientów, niż ich samych. Na szczęście starsze pokolenie nie m oże zdaw ać m atury za swe dzieci i wnuki. Gdyby to było możliwe, to wyniki egzam inów m aturalnych byłyby, bardzo deli­

katnie mówiąc, nieciekawe. M ło­

dzież zaś poradziła sobie z m a­

turam i zupełnie dobrze. Jak po ­ wszechnie wiadomo, maturalne sukcesy dziew cząt zależały w pew nej mierze od koloru ich m aj­

tek. Nauka bowiem dowiodła, iż czerw one m ajteczki m ają taki pozytyw ny wpływ na pobudzenie intelektu, ja k p a stylki viagra na męskość. N atom iast panowie m aturzyści nie mogąc liczyć na bieliżniane wspom aganie inte­

lektu, zm uszeni byli liczyć na własny „um". czyli rozum.

Istotnym przyjem nym m ajo­

wym wydarzeniem było pokona­

nie Rosjan w piłce nożnej. Zwy­

cięstw o to porów nać można do cudu nad W isłą w 1920 roku, ja k o że nasi piłkarze nożni słyną z tego, iż perfekcyjnie opanowa­

li trudną sztukę przegrywania z byle kim. Widać jednak hasło „B ij M oskala" m obilizuje nawet ludzi, którzy myślą nogami.

Poza tym było raczej spokoj­

nie, by nie rzec sielsko. Naród żywo kom entował wizytę bocha- tera - zd ra jcy (skreślić je d n o z tych określeń, zgodnie ze swymi poglądami) R ysza rd a K u k liń ­ skie g o . Zarówno w ielbicieli ja k i wrogów tego małego ciałem lecz wielkiego duchem (?) byłego ofi­

cera LWP, intrygow ało pytanie:

Po cholerę pana Ryszarda tak chroniono?

Przypuszczam , że gdyby nasz p iękny kra j równocześnie odw iedzili: papież, Clinton, Jel­

cyn i Saddam Husajn - nie byliby tak ściśle ochraniani.

K ukliński szczęśliw ie w yje­

chał do USA, a część naszego narodu oddała się swemu ulu­

bionem u ostatnio zajęciu, czyli protestom.

Protestow ali głównie m ie­

szkańcy m iast i ziem, które p o ­ zbaw iono statusu województw.

P rotesty m iały różne, nióraz bar­

dzo oryginalne, formy, ale nigdy nie przekraczały granic dobrych obyczajów i co najważniejsze, nie zakłócały porządku i bezpie­

czeństwa. N igdy bym nie przy­

puszczał, że ludzie tak kochają

województwa, a tym samym wojewodów.

A tak w ogóle, to zaw sze można sobie przeciw czem uś poprotestow ać. Myślę, że na ­ stępną okazją do p rotestów będzie walka o pow iaty. Z a ­ wsze też m ożna w ejść tam skąd się p rze d m ilionam i lat zeszło, to znaczy na drzewa.

N adrzew ny s tyl życia p ro w a ­ dzony przez tzw. ekologów w okolicach Góry św. Anny, je s t na pew no zdrowszym i p rzyje ­ m niejszym sposobem na ż y ­ cie, niż, na przykład, siedzenie w niedoinw estow anej szkolnej ' ławie i słuchanie nikom u n ie ­ potrzebnych w iadom ości z matematyki, fizyki, ja kie g o ś ję ­ zyka (w tym obcego), czy bio­

logii.

Gdy je d n i baw ili się, inni zdaw ali maturę, je szcze inni siedzieli na drzewach lub p a ­ sjonow ali się wyboram i róż­

nych Miss Wiosen - elity p o li­

tyczne zaw ierały sojusze przedwyborcze. Różnie z tym i sojuszam i być może, bo Polak je s t wyznawcą przysłowia gło­

szącego „M ów iły jaskółki, że najgorsze są spółki”. Czas po­

każe ja kie to będą spółki.

Relaksowem u m ajowem u nastrojow i oparli się tylko p o ­ słowie. Część z nich chciała wykolegować paru ministrów.

Jednak parlam entarna w ięk­

szość skutecznie obroniła ata­

kowanych. I bardzo dobrze, bo ich następcy m ogli być jeszcze gorsi.

Właściwie to w m aju tylko jed n o wydarzenie było sm utna­

we. Otóż Unia Europejska odmówiła nam nieco grosza.

Takie chytrusy są w tej całej Unii. Winą za stratę tej forsy obarczono niesłusznie m łode­

go ministra C za rn e ckie g o , który przecież chciał dobrze, je s t bardzo słusznym m ini­

strem, a w dodatku potrafi grać pięknie na perkusji.

W sumie m aj «98 byl fajny.

Trochę polało, trochę pogrzało, dużo radochy, a sm utków malo. W czerwcu dzieje się dużo, ale do końca miesiąca zostało jeszcze kilka dni, więc w strzym am y się z podsum o­

waniem - a nuż coś jeszcze nas zaskoczy...

PAL

Ostatnia sesja naszej Rady nie obyła się bez poże­

gnalnych mów i gratulacji, a na zakończenie obrad w ramach wolnych w nio­

sków wzajemne podzięko­

wania złożyła sobie „lew a”

i „prawa’ strona sali.

Pierw szy zab rał głos przed­

staw iciel SLD, k tó ry ciepłymi słowam i podziękow ał opozycji za w szystkie jej m niej, lub b a r­

dziej u d an e w ystąpienia. N a ­ stęp n ie wypowiedział się w im ieniu prawicy radny J a n u sz S a n o ck i i równie ciepło i mile podziękował „koalicji rz ą d z ą ­ cej” za w ytrw ałą opozycję wo­

bec opozycji, nadm ieniając je d ­ nak, że czasam i udaw ało się obu stronom w jak iejś spraw ie porozumieć. Podsum ow aniem

tych w zajem nych „wdzięczno­

ści” było krótkie przem ów ienie b u rm istrza M ie c z y sła w a Wa- rzo ch y , który w zgrabnym re­

torycznie sty lu cytując wiel­

kich lite ra tu ry mówił o w sp a­

niałych dokonaniach, trudnych decyzjach, potrzebie tolerancji i zrozum ienia oraz innych po­

bożnych życzeniach. Były też kw iatk i - piękne, czerwone (nom en omen) różyczki, chyba je d n a k bez kolców, bo n ik t się nie skaleczył. Potem zrobiło się niezw ykle „czule i m iło”, a przewodniczący rady J a c e k S u sk i przypom niał że „diety są oczywiście do o d eb ran ia” i zro­

biło się jeszcze „czulej i m ilej”.

J a k „miło i czule” było n a poże­

gnalnym ognisku, tego niestety nie wiemy.

(pak)

P rz ewod nik po nyskich lokalach

Kawiarniany

Lipiec to jeden z najbardziej oczekiwanych miesięcy w roku - rozpoczynają się wakacje. Niektórzy zapewne zdecydują się na jakiś wyjazd, ale będą i tacy, którym przyjdzie spędzić czas wolny w Nysie. Dla nich, a także dla tych, którzy przyjadą do nas z innych miejscowości, rozpoczynamy wraz z Tobą, Drogi Czytelniku, wędrówkę po nyskich kawiarniach.

Pierwsze kroki skierow ali­

śmy do kaw iarni „Starom iejska”

przy ulicy K ram arskiej. Niewta- jem niczeni mogą mieć pewien problem z jej odnalezieniem, bo wchodzi się od podwórka, sądzi­

my jednak że w arto tam zajrzeć.

Lokal składa się z trzech sal, w tym jednej bilardowej. Przed

powodzią można było dodatkowo korzystać z dwóch pomieszczeń znajdujących się w podziemiu, a jedno z nich było salą dyskote­

kową.

N iestety zostały zalane i je ­ szcze ich nie odremontowano.

Wystrój w nętrza kaw iarni można byłoby określić jako „go­

tycko - piwniczny”, co wprowa­

dza aurę tajemniczości, bardzo przyjemnie komponującą się z kaw iarnianym klimatem.

W pierwszej z sal stoi stół bi­

lardowy i każdy z gości, który miałby ochotę zagrać, może zro­

bić to w każdej chwili. W drugiej z sal znajduje się barek i tu mo­

żemy zamówić sobie małe co nie­

co. Wielkim atutem tego pomie­

szczenia je st m ała ilość stolików i bardzo wygodne fotele, oczywi­

ście jeśli nie je st się a k u rat pe­

chowcem, który bezskutecznie

szał

szuka wolnego miejsca. Trzecia sala jest również bardzo nastro­

jowa, chociaż przy stolikach sie­

dzi się już tylko na krzesłach.

Barek zaopatrzony jest w dość duży wybór różnego rodzaju wódek i mocniejszych alkoholi (typu GIN czy WHISKY), nieco mniejszy wybór słabszych alko­

holi (z win tylko „Sophie”, M arti­

ni” i „Bycza Krew”). Za to jeśli chodzi o piwa, wybór jest bardzo duży. Z napojów bezalkoholo­

wych możemy sobie zamówić soki owocowe i napoje typu cola czy pepsi. Do tego oczywiście dobra kawa i herbata. Możemy tu kupić także typowo pubowe przekąski, jak chipsy czy paluszki. Niestety, aby móc zjeść coś ciepłego i po­

żywnego trzeba trochę dłużej po­

czekać, gdyż nie są one robione na miejscu, lecz zamawiane tele­

fonicznie z pobliskiej picemi.

Mimo że w środku je st sym patycznie, liszaje odchodzącego tynku nie zachęcają do odwiedzin lokalu. Tym bardziej, że drzwi są zabite na głucho. Można by je w końcu otworzyć - od powodzi minął już rok, a wchodzenie od podwórka nie wszystkim odpowiada...

O bsłu g a j e s t m iła i sym p- ty czn a i - co w ażne - nie n a ­ rzuca się, zaglądając klientom do p ustych ju ż filiżanek. Moż­

n a więc siedzieć godzinam i n ad fu sam i kaw y, czy h e rb a ty i n ik t nie zwróci nam uw agi.

T rzeb a uczciw ie p rzy zn ać że

w „ S ta ro m ie jsk ie j” p a n u je b a rd zo p rz y ja z n a a tm o sfe ra . P olecam y ten lokal w sz y st­

k im , k tó rzy chcą sp o tk a ć się ze znajom ym i, posiedzieć i po­

rozm aw iać w sw ojskiej i przy ­ jem n ej atm o sferze.

MAJ I PAK

(5)

26 czerw ca - 1 0 lipca 1998 r.

G a z e ta Nyska 5

Polonia N y s a piętro niżej

19 czerwca 1994 roku piłkarze nyskiej Polonii wywalczyli awans do ligi międzywojewódzkiej, popularnie zwanej IV ligą.

20 czerwca 1998, tj. po czterech sezonach gry w tej lidze, poloniści zostali zdegradowani do klasy w o je w ó d zk ie j.

Dwie podstawowe przyczyny legły u podstaw tego sm utnego dla nyskiej piłki nożnej w yda­

rzenia. Po pierw sze - reo rg an i­

zacja rozgryw ek p iłkarskich, k tóra spraw iła, że z III i IV ligi w sezonie 97/98 spadła praw ie połowa drużyn. Po drugie - fa­

ta ln a ru n d a jesien n a, w której piłkarze Polonii zdołali uciułać jedynie 19 punktów (5 zwy­

cięstw, 4 rem isy i aż 8 porażek) oraz u zy sk ali bardzo k iep sk ą różnicę bram ek: 19 - 33 .

Od la t n y sk a drużyna osiągała lepsze re z u lta ty w ru n d zie w iosennej niż je sie n ­ nej i z tego względu, podobnie ja k a k tu a ln y m istrz Polski LKS Łódź, nazyw ana była „ry­

cerzam i w iosny”.

Nie inaczej było w tym sezo­

nie. N a w iosnę poloniści grali zdecydowanie lepiej. P rzegrali tylko 4 mecze, zdobyli 31 pu n k ­ tów i strzelili 36 goli, tracąc ich 24. Dorobek te n okazał się je d ­ n a k n iew ystarczający do zaję­

cia bezpiecznego, IX m iejsca . A szkoda, bowiem w n ie­

których meczach (np. Z U ran ią G órnikiem II, S p a rtą Zabrze i

Śląskiem Ł ubniany) nasi pił­

k arze prezentow ali niezłe um iejętności futbolowe, nie bę­

dąc wcale gorszymi od renomo­

wanych drużyn z Górnego Ś lą­

ska. Gdyby nie doszło do re ­ dukcji zespołów w IV lidze, ny­

scy piłkarze spokojnie grali by w niej nadal.

N iestety je s t ja k je s t, zaś w niosek z tego wypływa jeden:

Komu nie idzie na boisku w je ­ sieni, tem u nie pomoże zwyżka formy na wiosnę.

Wydaje się, że jeśli poloniści do rozgrywek w „okręgówce”

przystąpią w tym samym skła­

dzie, to będą jednym z głównych kandydatów do zdobycia tytułu m istrza województwa (o ile Opole będzie województwem), a tym samym ich pobyt w klasie

„W ” trw ać będzie tylko rok .

Szczerze im tego życzymy.

Życzymy też, aby inni młodzi wychowankowie Polonii wzo­

rem M. R o g o w sk ie g o i Ł.

Z ie liń sk ie g o , znaleźli stałe miejsce w podstawowej jed en a­

stce .

Zasmuconych (myślę , że tyl­

ko chwilowo) kibiców Poloni Nysa inform uję, że 55 goli dla tej drużyny w zakończonym se­

zonie zdobyli: D. Iliasz -17, D.

P a z u r - 9, S. S ło w ik - 7, M . R o g o w sk i - 6, A .S zostak - 5, G. K uglarz - 4, A. D ru żb ick i - 3, M. B a lick i, J. S za ch n ie- w icz , W. W icher i M. Zarem ­ ba po 1. Podsumowanie zakoń­

czonego sezonu piłkarskigo z udziałem zespołów Ziemi Ny­

skiej zamieścimy w następnym num erze „G azety Nyskiej”.

Albin Przyb y ło w s k i

Norman Davies - znak 1998

ff Europa

# #

Kiedy władca bogów ze swego olimpijskiego pałacu przyglądał sie młodej libijskiej księżnicz­

ce, a żądze narastały w nim w sposób nagły i gwałtowny, nikt nie mógł jeszcze przewidzieć, że właśnie jesteśm y św iadka­

mi narodzin legendy, która zm ieni losy całego świata, tak ludz, jak i bogów olimpijskich.

Księżniczka zapew ne też n i­

czego się nie spodziew ała, gdy zauroczona pięknem i łagodno­

ścią w ynurzającego się z morza byka, w siad ła na jego lśniący grzb iet i przypieczętow ując tym sam ym swoj los i los nas wszystkich. E uropa - bo ta k na im ię m iała owa księżniczka, sta ła się n a wieki zarazem bło­

gosław iona i p rzek lęta. Kto wie, czy najw iększym p rze­

kleństw em nie okazała się dla niej w ew n ętrzn a potrzeba za­

p am ięty w an ia i opisyw ania tego co było. P o trzeb a snucia opowieści o swoich losach.

Pierw szym i tak im i „zapa- m iętyw aczam i’ naszej pamięci byli greccy logografowie, którzy sn u li sw e h istorie. P raw da m ieszała się w nich z m item , a rzeczyw istość była czymś b a ­ jecznym . Dziś historycy nie po- traw ią ju ż ta k pisać, by ich pi­

sa n ie w sposób tw órczy kon­

struow ało opisyw aną rzeczywi­

stość, a i my nie bardzo p o tra ­ fimy chyba ta k czytać. Z darza­

ją się oczywi­

ście wyjątki.

Jed n y m z nich je s t „Eu­

ro p a”. K siąż­

k a to osobli­

wa i nie zwy­

kle twórcza.

H isto ria nie je s t tu spi­

sem dat, wy­

d arzeń i bio­

gram ów , lecz je s t czyś ży­

wym, je s t o p o w i a d a ­ niem o n as i naszej co­

d z i e n n o ś c i , przez pry ­ zm at codzien­

ności zaprze­

szłej, ginącej w pomroce czasu, na wpół zapo­

m nianego. To

w łaśnie je s t podroż w głąb siebie i zakam ar- głowny powód, by zachęcac do ków nagzej , j

le k tu ry tej książki. J e s t to CZYTACZE UW AGA K O N K U R S

W raz z pierwszym numerem naszego pisma rozpoczynamy kon­

kurs o książkę. W szyscy nasi czytelnicy, którzy zechcą w ziąć w nim udział, m uszą odpowiedzieć na pytanie, które zawsze będzie zwią­

zane z recenzow aną przez nas pozycją literacką. Odpowiedzi pro­

sim y przysłać bądź przynieść do redakcji do 8 lipca. Na pierwszych odważnych, którzy pofatygują się do nas osobiście, czekają nagro­

dy specjalne. Wśród tych czytelników „GN", kórzy podadzą popraw­

ne odpowiedzi, rozlosujem y nagrody książkowe.

Pytanie konkursowe nr 1:

W ymień przynajmniej jed n ą znaną ci książkę autorstwa Da- vięsa, poza om awianą przez nas „Europą”.

Lato kwiatów

OTMUCHÓW 9 8

3 lipca - piątek

Godz. 9. 30 - Kościół pod wezwaniem Św Mikołaja - odsłonięcie ta­

blicy pamiątkowej ku czci generała LEOPOLDA OKULICKIEGO, ostatniego Komendanta Głównego Armii Krajowej

Godz. 12.30 -Rynek

Uroczyste otwarcie „Lata kwiatów Otmuchów 98"

W Y S TA W Y 3, 4, S lipca:

Sala „Rycerska” - Zamek : Wystawa kwiatów ciętych:

Wystawcy: Krystyna i Jerzy Derejczykowie - Nysa; Bożena i Ryszard Basta - Otmuchów; Małgorzata i Robert Grubiakowie - Nysa; Ma­

rian Zalewski - Nysa; Ryszard Król - Konradowa; Andrzej Ignatow- ski - Nysa; Gospodarstwo Szklarniowe Skarbu Państwa - Chró­

ścina Nyska

Sala Ślubów - Zamek: Wystawa kompozycji kwiatowych:

Wystawcy: firma "Vivaldi” - Krzysztof Humeniuk - Nysa; Jarosław Hu- meniuk - Otmuchów; firma "SOSARP” Przemysław Wajda - Ozi­

mek Ul. Lipowa :

IV Krajowa Wystawa Maszyn i Urządzeń Rolniczych PROGRAM IM P R E Z

3 lipca - piątek ESTRADA RYNEK

Godz. 12.45 -1 3 .1 5 - Występ Orkiestry Dętej - Prudnik

Godz. 1 3 1 5 -1 4 .3 0 -Występy zespołów działających przy Gminnym Domu Kultury W Otmuchowie

Godz. 14.30 - 15.45 - "Jaccollo - Schow” , czyli Pan Twardowski i czarcie figle

Godz. 16.00 - 18.00 - Występ zespołu Big - Bend z Bernkastell - Kues

Godz. 18.00 - 19.30 - Występ zespołu „CarrantouhiH"

Godz. 19.30 - 20.45 - Kabaret „Koń Polski” zaprasza

Godz. 21.00 - 22.15 - Krysztof Krawczyk - piosenki zawsze aktual­

ne

Godz. 22.30 - Występ zespołu „Chrząszcze”

4 lipca sobota ESTRADA RYNEK

Godz. 10.00 - 11.00 - Występ kapeli podwórkowej „Lewiniacy”

Godz. 11.00 - 12.00 - Występ zespołu muzycznego „Step”

Godz. 12.00 - 13.00 - Występ zespołów Wiejskiego Domu Kultury w Kałkowie

Godz. 13.00 -1 4 .0 0 - Występ Zespołu Pieśni i Tańca „Nysa”

Godz. 14.00 - 15.30 - Pinokio Show - teatr otwarty dla dzieci Godz. 15.30 - 17.00 - Koncert laureatów - „TerePaczków” '98 Godz. 17.00 - 18.00 - Uczeń Coperfielda Marek Kluz - iluzionista Godz. 18.30 - 20.00 - Homeleef C oyote - country

Godz. 20.15 - 21.30 - Występ zespołu „Big Day”

Godz. 21.45 - „Lombard” - Przeżyj to sam 5 lipca niedziela

ESTRADA RYNEK

Godz. 11.00 - 12.00 - Występ sespołu Big - Band „Jesennik" - Cze­

chy

Godz. 12.00 - 13.00 - „T.tilo” - Przemysław Goc - muzyka górskich przestrzeni

Godz. 13.00 - 14.00 - „Duo Baro” - ballady i romanse - Holandia Godz. 14.00 - 15.30 - „Mi Tierra” - kubańskie gorące rytmy Godz. 15.30 - 17.00 - „Jan Manson Country Band"

Godz. 17.00 - 18.00 - „Pejzaż”- muzyka instrumentalna Godz. 18.00 - 20.00 - „Colorado” najnowsze przeboje Godz. 20.00 - 21.30 - Występ zespołu „Atmosphere"

Godz. 21.30 - 23.00 - „Elektryczne Gitary”

Godz. 23.00 - Zakończenie „Lata Kwiatów” Otmuchów ,98 - Pokaz sztucznych ogni

Sala Kominkowa - Zamek: Wystawa ceramiki artystycznej, rzeźb i witraży. WYSTAWCY: Krystyna Marcinkowska-Tyrolska - Nysa;

Marian Cuber - Głogówek; Tomasz Gdowski - Jasienica Dolna Podziemia ul. Roosevelta: Wystawa Bonsai i kwiatów egzotycznych.

WYSTAWCY: Lucyna Chaszczewska - Wrocław; Firma „ASA” - Le­

szno

Sala kina „Podzamcze” : Wystawa kaktusów. Kolekcja Józefa Gołąb­

ka - Mysłowice

Wystawa minerałów: Piotr Szczerba - Świdnica

Oświetlenie Ogrodowe: Firma „Mistral Smyk” -.Wałbrzych Rośliny lecznicze: Karol Zięba - Lwówek Śląski

HOLL ZAMEK DOLNY:

Wystawa kwiatów ciętych i doniczkowych: Produkcja i Hodowla Ro­

ślin Ogrodniczych Spółka z o.o. - Krzeszowice

SALA RATUSZA: Wystawa Myśliwska: Koło Łowieckie Nr 3 „Ba­

żant” w Otmuchowie

Szkoła Podstawowa Nr 2: Wystawa ptaków egzotycznych: Zwią­

zek Hodowców Ptaków - Opole ZAMEK DOLNY

Ogrody Kwiatowe - Wystawy plenerowe. WYSTAWCY: Szkółka Drzew i Krzewów Paweł Barłoga - Korfantów; Firma „ILEX" s.c. - Karina i Marek Żarscy - Kłodzko; Firma „EKO - FLOR” Jerzy Golda - Nysa; Szkółka Drzew i Krzewów Owocowych Danuta i Zbigniew Grządko - Unikowi- ce; Gospodarstwo Ogrodnicze Józefa i Zbigniewa Malejki - Przysiecz;

Zakład Konserwacji Zieleni Sylwester Luberadzki - Nysa; Specjalistycz­

ne Gospodarstwo Ogrodnicze Kamila Sterczewska - Sawicka z Otmu­

chowa; Szkółka Drzew i Krzewów Ozdobnych Paweł Burziwoda - Ko­

byla Górna; firma „Colosseum” Mieczysław i Zofia Leszczyk Opole;

Krzewy i Drzewa Ozdobne i Owocowe Jarosław Trawiński, - Henryków;

firma „Agatomir” Mirosław Rosowiecki - Pieńsk; Gospodarstwo Ogro­

dnicze „GARDEN - HOBBY” Lucjan Student - Nysa; Firma F. Ogórek &

W. Ogórek s.c. Strobice; Gospodarstwo Rolno - Szkółkarskie „Skalniak"

Beata i Janusz Szczepańscy - Kościerzyce; Gospodarstwo Rolno - Ogrodnicze Krystyna i Jerzy Derejczykowie - Nysa; Szkółka Drzew i Krzewów Walerian Dzikowski - Lubiany

(6)

Krajobraz księżycowy

6 GaZCta Nyska

26 czerwca - 10 lipca 1998 r.

Cz y organizator zy imprez kulturalnych Sukces pierwszej w y s t a w y z a o w o c o w a ł

zaczną w końcu s z a n o w a ć w idza ? propozycją następnej

Jest kilka takich miejsc w Nysie, które w sposób absolutny urągają zasa­

dzie estetyki, a bez­

sprzecznie jednym z nich jest widok z mostu przy ul.

Prudnickiej na kanał ulgi.

Lipcowa powódź dokonała tu ogrom nego spustoszenia. Minął ju ż prawie rok od tam tych tra­

gicznych dni, a kanał ulgi w tym miejscu nadal straszy swym w i­

dokiem. Hałdy gruzu, cegieł i połamanych konarów drzew two­

rzą w idok „m auzoleum ” zni­

szczeń popowodziowych.

Z przyjętego na bieżący rok budżetu gmina wyasygnow ała na odbudow ę kanału przy ul.

Prudnickiej 53 tys. zł. Jest zatem nadzieja, że z czasem miejsce to zmieni swój obraz.

Czekamy z niecierpliwością!

Edukacja

poprzez sztukę

W środę przed Bożym Ciałem zarejestrowało swoją działalność Edukacyjne Towarzystwo Przyjaciół Sztuki, które uzyskało gościnną siedzibę i przychylność Zespo­

łu Szkół Rolniczych przy ul. Rodziewiczówny w Nysie.

W otwarciu wystawy "Biblia w ilustracji" uczestniczyło wielu znamie-

ni*ych 9 ° ści- Zd j ę c ie: Tob

- W naszym kraju d ra stycz­

nie spada czytelnictw o i z a in ­ teresowanie książką. M łodzież nie interesuje się sztu ką . W iel­

kie galerie i m uzea skarżą się na brak m łodzieży i do niej kierują pretensje - mówi jeden z pomysłodawców p rzed się­

wzięcia K a z im ie r z S t a ­ s z k ó w . - P osta n o w iliśm y zm ien ić ta ktykę i w yjść tej m łodzieży naprzeciw poprzez d zia ła n ie w szkole, bo skoro góra nie może do M ahom eta, to M ahom et m u si p rzyjść do góry. Zespół S zkó ł R olniczych to w ielka fa b ryka , w której uczy się 1600 uczniów , i w e­

d łu g naszego zd a n ia s ta ł się on dobrym m iejscem do obala­

nia tych złych m itów.

T ow arzystw o pow stało z in icjaty w y dwóch osób: n y ­ skiego fo to g rafa K azim ierza S taszkow a i d y re k to ra Zespo­

łu Szkół Rolniczych w N ysie L e s z k a W ie r z c h o w c a . Ma ono n a celu ed u k o w an ie po­

przez sztu k ę, co należy ro zu ­ m ieć w bard zo szeroko poję­

tym tego słowa znaczeniu. Za­

nim doszło do zarejestro w an ia T ow arzystw a, którego zarząd ju ż w krótce się w yłoni, pod koniec m arca w „R olniku” po­

w sta ła p ro fesjo n aln a g a le ria szkolna.

- Podczas jed n eg o ze spo­

tk a ń tow arzyskich d yrektor L eszek W ierzchowiec p o w ie­

d zia ł mi, że po zn a ł p a n ią G ra­

żynę Szpyrę - d yrektora Z a ­ mojskiego B iura W ystaw A rty ­ stycznych, specjalizującego się w zbiorach ilustracji - opow ia­

da K azim ierz Staszków . - Pan dyrektor zaproponow ał zorga­

nizow anie w N ysie w ysta w y ilustracji do „Pana T adeusza"

w zw ią zku z obchodam i R oku M ickiew iczow skiego. O kazało się, że on zna p a nią dyrektor, a ja zn a m galerię. Tem at podję­

liśm y i z tow arzyskiej rozmowy p ow stała p rofesjonalna g a le ­ ria szko ln a oraz za w iązujące się obecnie E dukacyjne Tow a­

rzystw o Przyjaciół S ztu ki.

P ierw sza w ystaw a, k tó rą z ain au g u ro w ała swoją d z ia ­ łalność g ale ria , nosiła ty tu ł

„Biblia w ilu stra c ja c h ” i zgro­

m adziła prace 36 znanych ry ­

sow ników , ta k ic h ja k : prof.

S ta n n y , S iem aszko, W ilkoń, Bohdanow icz, L ieb en stein , O łdak, którzy obok bp. B agiń­

skiego to w arzy szy li o tw arciu w ystaw y. Z aprezen to w an o łącznie 120 a k w a re l, g rafik i rysunków .

W ystaw a była w ielkim wy­

d arzen iem arty sty czn y m , k tó re przerosło n ajśm ielsze oczekiw ania organizatorów .

W powojennej historii, N ysa nie gościła jeszcze ta k w ielu zn ak o m ity ch rysow ników , a przez 16 dni trw a n ia w ystaw y przew inęło się przez nią ponad 4000 osób.

W ystaw ę wysoko ocenili sam i a rty śc i, co zaowocowało w yrażeniem przez nich chęci do dalszej w spółpracy z Tow a­

rzystw em i w y staw ian ia swo­

ich p rac w N ysie - zbiorowo oraz indyw idualnie.

E fektem pow odzenia pierw ­ szej w ystaw y je s t ju ż k o n k re t­

nie zap lan o w an a n a s tę p n a , k tórej otw arcie n a stą p i 2 p aź­

d ziernika. Pośw ięcona ona b ę­

dzie pow ojennym ilu stracjo m do dzieł M ickiewicza.

Ekspozycja będzie z a ty tu ło ­ w an a „B allady i ro m an se (z p rzep ięk n y m i ilu stra c ja m i Mai B erezow skiej) bajki i Pan T ad eu sz” .

- Prace na w ystaw ę chcem y dobrać tak, aby zd ją ć M ickie­

w icza z piedestału, na którym go postaw iono i przyw rócić go w spółczesnem u P olakow i - mówi K azim ierz Staszków .

Do przygotow ań w ystaw y w łączyła się ju ż k a d ra Zespołu Szkół Rolniczych i dzięki niej n y san ie znów będą mogli po­

znać kolejnych znan y ch ilu ­ strato ró w , którzy w krótce zja­

dą do naszego m iasta.

J u ż dziś z a p raszam y w szy­

stk ich n a to niezw ykłe w yda­

rzen ie a rty sty c z n e i m am y nadzieję, że dzięki zaprezen to ­ w anym n a niej ilu stracjo m , życzenie w ieszcza w ypow ie­

d zian e w „P anu T a d e u sz u ”:

„[...] O gdybym kiedy dożył tej pociechy / Żeby te księgi zb łą­

dziły pod strzech y [...]„, w m a­

łej chociaż części zostanie speł­

nione .

Da n ie l Mie lc za r e k

Dłużewski

tylko na plakacie

Gdy w W arszawie kończy się sezon artystyczny i nasta­

je „okres ogórkow y”, Cezary Pazura, podobnie jak większość stołecznych gwiazd, wyrusza ze stolicy swoim czarnym alfa romeo na spotkanie z oczekującą go w całym kraju publicznością. W tym roku zawitał także do Nysy.

Znany je s t w szystkim fanom z tak ich filmów, jak : „S ara”

M acieja Siesickiego, „Sztos”

Olafa Lubaszenki, „Szczęśliwe­

go Nowego J o rk u ” Ja n u s z a Za­

orskiego czy. „K iler” Ju liu sz a M achulskiego. W tym m iesiącu skończył 36 lat. Ma s ta tu s gwiazdy potw ierdzony certyfi­

katem z M iędzyzdrojów i je s t jednym z pięciu najlepiej z a ra ­

biających aktorów w Polsce.

Pew nie niew ielu z jego wiel­

bicieli wie, że swoją drogę a k ­ to rsk ą zaczynał od te a tru , gdzie gryw ał ta k ie postaci, ja k Raskolnikow czy doktor Żywa- go.

Ta tę sk n o ta za sceną pozo­

stała w nim wciąż żywa o czym świadczyć mogą w ystępy w sp ek tak lu „E m igranci” Sław o­

m ira M rożka z Olafem Luba- szenką lub w kabarecie z P aw ­ łem D łużew skim oraz z K rzy­

sztofem Jaroszyńskim , z który­

mi jeździ po całym kraju.

N asze m iasto odwiedził po­

przednio dwa la ta tem u w ystę­

pując tu w spólnie z Olafem Lubaszenko.

Podczas gdy ta m te n p am ięt­

ny wieczór mógł uchodzić za jedno z największych w ydarzeń artystycznych sezonu, tego­

roczny w ystęp P azu ry 14 czerwca n a scenie Nyskiego Domu K u ltu ry był tylko cie­

niem dla „E m igrantów ” M roż­

ka.

Przez ponad godzinę P azu ra zabaw iał nyską publiczność pi­

k an tn y m i skeczam i i dowcipa­

mi, szydząc z polskich m itów, w yobrażeń i przyzwyczajeń.

A ktor obrazowo przedstaw ił nasze narodowe skazy i naw y­

ki, obnażając przy tym praw dę o Polakach.

Przew rotność jego dowcipów tkw iła w tym, że gdy śmialiśmy się z poszczególnych scenek prezentow anych przez Pazurę, ta k napraw dę śm ialiśm y się z sam ych siebie.

Szkoda tylko, że w ystępu nie dopełnił swoją obecnością zapow iadany na afiszach P a ­ weł Dłużewski, bo mielibyśmy wówczas podwójną zabaw ę i całkiem przyzwoitą imprezę, a ta k m usieliśm y się zadowolić sam ym P a zu rą i znosić wokal­

ne popisy krakow skiej artystki - R enaty Świerszczyńskiej (nie mogącej poradzić sobie z w ła­

snym głosem), która w a n tra k ­ tach tow arzyszyła kolejnym wyjściom Pazury.

Występ ten dowiódł, jak wiel­

ki je st wśród nysan głód na gwiazdy tego form atu co Pazura (pomimo wysokiej ceny biletu - 15 złotych - widownia NDK-u wypełniona była po ostatnie miejsca).

M amy nadzieję, że organiza­

torzy im prezy wyciągną z tego odpowiednie wnioski i częściej będą umożliwiać nyskiem u wi­

dzowi spędzenie prawdziwie k u ltu raln eg o wieczoru. Zwła­

szcza teraz, kiedy podczas

okresu wakacyjno - urlopowego nie bardzo wie, co zrobić z nadm iarem czasu.

A przy trzeb a zacząć tego widza szanować. Bo gdy wiesza się przed występem stare afisze podrzucone przez agencję w spółorganizującą im prezę, na których widnieje nazwisko a r ­ tysty przebywającego a k u ra t w Londynie, to należałoby się upewnić, czy będzie on mógł wystąpić w tym samym czasie w dwóch ta k odległych m iej­

scach jednocześnie. A jeśli już nie można tej informacji zwery­

fikować, to w dobrym tonie by­

łoby poinformować płacącego za występ widza o zaistniałych w repertuarze zm ianach i przy­

najm niej go przeprosić.

No chyba, że w całej tej spraw ie m aczał palce sam bo­

h a te r wieczoru, który być może zm ienił preferencje W iaderne- go z „Krolla” i nie upiera się już (w ym ieniając sobie tow arzy­

stwo m ęskie na dam skie), że:

„tylko m ęska przyjaźń je s t coś w arta, bo cały św iat to je s t jed ­ no wielkie gówno, oczywiście oprócz moczu”.

Próbow aliśm y o to zapytać naszego bohatera po występie, lecz poganiany przez żonę We­

ronikę (widocznie nie wyszła m u na zdrowie ta w ym iana), zdążył nam tylko zostawić te oto pozdrowienia, które za po­

średnictw em naszej gazety przekazujem y państw u.

Dan ie l Mielc zar ek

(7)

26 czerwca - 1 0 lipca 1998 r.

G a z e ta Nyska 7

U Ś M IE C H N IJ SIĘ

Warto sięgnąć po n a jn o w s z y tomik poezji Wincentego Jakubowskiego

Nyski Robinson

Jak figura

znak zwyciężyła

W incenty Jakubowski jest znanym w Nysie poetą.

W arto sięgnąć po najnowszy tomik jego wierszy i odnaleźć w nim uniwersalne refleksje o człowieku , o jego życiu , naturze i przeznaczeniu. Prostota i bezpo­

średniość tej poezji, jej ponadczasowy humanizm ujmą każdego czytelnika, tym bardziej, że przemyślenia i odczucia poety są chyba bliskie każdemu z nas.

Znaleźć dzisiaj człowieka, z którym m ożna porozm awiać, nie w ysłuchując banałów , ko­

m unałów lub fałszyw ych za­

pewnień - to znaleźć skarb.

N iew ątpliw ie n asze m iasto je s t zasobne w takow e skarby, lecz tra fie n ie n a nie w ym aga niezw ykłej in tu icji „archeolo­

gicznej” zaślubionej z odrobiną szczęścia.

A lergia n a głupotę, konfor­

mizm i oportunizm , obok n ie­

zgody n a podłość i o k rucień­

stw o św ia ta czyni tych ludzi często R obinsonam i, prow a­

dząc ich ku sam otności i jej wyspom bezludnym .

19 lipca skończy 59 lat. J e s t archeologiem , rzeczoznaw cą antykw arycznym , w ieloletnim kustoszem m uzeum , autorem w ielu w ystaw m uzealnych i katalogów sztuki, pełni funkcję przew odniczącego Robotnicze­

go S tow arzyszenia Twórców K u ltu ry W ojewództwa Opol­

skiego w N ysie - W incenty J a ­ kubow ski - nasz Robinson, którego w ichry h isto rii prze­

rzuciły z Kresów W schodnich do cicbej Nysy.

Tu zbudow ał sobie erem w ho telu „N aw igator”, którego je s t w łaścicielem , otoczył cen­

nymi przedm iotam i i prowadzi z niego poetycki dialog ze współczesnością.

P rzek raczając próg tego m iejsca, odnosi się w rażenie odbycia podróży w daleką prze­

szłość. Każdy przedm iot p o tra­

fi przemówić tu głosem z odle­

głej epoki.

I gdy rzeczoznaw cy a n ty ­ kw aryczni doszukują się w zbiorach W incentego Jak u b o w ­ skiego w artości historycznych bądź arty sty czn y ch , on sam

odnajduje w nich coś więcej - genius loci, który mógłby opo­

wiedzieć niejedną historię, ja k ą k ryją w sobie zgrom adzone przez niego przedmioty.

Do rozmowy z naszym Ro­

binsonem i niezwykłych histo­

rii o „duchach” , które zam ie­

szkały jego „wyspę”, jeszcze po­

wrócimy. Dzisiaj chciałbym na­

to m ia st opisć twórczość W in­

centego Jakubow skiego, jego poetycki dialog, który od prze­

szło czterd ziestu la t prowadzi ze współczesnością. Oto ukazał się nie ta k daw no jego nowy tom ik pt. „Próba pam ięci”, k tó ry stanow i w sto su n k u do pozycji poprzedniej („Wspomnij na Polskę” 1994 r.) krok dalszy we w tajem niczeniu arty sty cz­

nym au to ra. O ile pierw szą po­

lecał m iłośnikom poezji sam profesor J a n M iodek, to są ­ dzę, że „Próba pam ięci” nie w ym aga niczyich rekom enda­

cji, bo każdy, kto wziął do ręki pierw szy tom ik i tej poezji uw ierzył, z zainteresow aniem sięgnie po najnow szą pozycję poety.

Publikacja stanow i syntezę o statn ich , pisanych po 1994 r.

utw orów poetyckich au to ra.

Jed n a k chociaż w twórczości tej znajdują odbicie ciągle te same zain tereso w an ia poety, poczy­

nając od histo rii, poprzez filo­

zofię, socjologię, lite ra tu rę , po­

ezję, m alarstw o, kolekcjoner­

stwo, żeglarstw o i m yślistwo, to je s t to jednocześnie tw ór­

czość in n a od tej, ja k ą zapre­

zentow ał nam w tom ie „Wspo­

m nij na Polskę”.

Z całą pewnością m am y tu do czynienia z poezją bardziej d ojrzałą i bardziej przem yśla­

ną. Jak u b o w sk i nie ozdabia

Przy w ylocie z ulicy św.

Piotra na Rynek niezbędne było ustawienie znaku drogowego i fakt ten nie m ógł budzić żadnych zastrzeżeń.

Pow ażne za strz e że n ia moż­

na było mieć jed n ak do sposobu w ja k i znak umieszczono. Otóż dokładnie za sła n ia ł on pocho­

dzącą z 1692 r. figurę św. Pio­

tra . I chyba nie tyle figura znak zwyciężyła, co K a z i­

m ier z S ta sz k ó w , który odda­

ny sercem naszem u m iastu apelow ał o przesunięcie znaku, a tym sam ym odsłonięcie je d ­ nego z nielicznych ju ż dzisiaj zabytków Nysy.

Apel, chociaż nie od razu, został w ysłuchany i n a począt­

ku czerwca pracownicy EKOM- u przenieśli znak półtora m etra dalej, o dsłaniając tym sam ym

Nie jestem krytykiem literackim N it jestem pilnym czytelnikiem tekstóh poetyckich. Mofff tytko wyzjuuf. ze im je- itrem starszy i bardziej zanurzony w- ojczyinie - ptiiizczyfjtie. tym wyraźniej dostrzegam w artoić poetyckiego słowa, bfd^cego najprecyzyjniejsza syntezą ntyili i odpowiadających im języko­

wych zabiegów konstrukcyjnych. .4 je ili liryczny .jftoi m yilo n nie kłamie" wtedy poezji w ie m . Wincentego Jakuba wskiego uwierzy tern.

P r o t d r J a n M iodek ISBN 83-86219-55-4

swoich osobistych przeżyć b a ­ rokowymi stru k tu ra m i poetyc­

kimi, nie s ta ra się za wszelką cenę epatow ać czytelnika n a ­ puszoną m etaforyką. Swoje wiersze doprowadza do precy­

zyjnie krótkich form, przypo­

m inających chw ilam i Jasno- rzew ską-Paw likow ską i czyni to w sposób doskonały. O peru­

je tu ani m niejszą, ani większą ilością słów od tej, ja k a je s t mu a k u ra t potrzebna:

„Co najważniejsze pom iędzy nam i

to rodzi się w ciszy.

Słowa spracowane leżą podkową u naszego

progu. ”

(„Danusi”) Z tej skrom nej poetyki wyła­

nia się podmiot, k tó ry tw ardo mówi o tym, co boli, co gniewa,

co w ym aga zm iany. Podm iot, który z dystansem ch a ra k te ry ­ zuje siebie i poddaje próbie pa­

mięci najcenniejsze w spom nie­

nia, poczynając od niemowlęce­

go płaczu zagłuszonego bom ba­

mi, poprzez pierw szą miłość do szkolnej koleżanki, aż po o sta t­

nie w ydarzenia z naszej histo­

rii.

U czestnicząc w tym ro z ra ­ chu n k u , odnosi się w rażenie ja k b y czas nie chciał się za­

trzym ać dla au to ra, jak b y k aż­

dy upływ ający dzień postarzał go, a on sam wciąż szukał tego, czego szukał rok tem u , dzie­

sięć la t tem u i dw adzieścia la t tem u - i to bezskutecznie ;

„Osiągnąłem co osiągnąłem nagrom adziłem co nagrom a­

dziłem.

Czy słusznie ? M am wątpliwości

bardzo pow ażne.[...]”

„Kolekcjoner”

Pozostało m u tylko zgorzk­

nienie , które odkłada się we krw i, niczym słoje trującego drzewa.

S m u tn e to spostrzeżenie i choć pojaw iają się u Jakubow ­ skiego jaśniejsze plamy, to cała p an o ram a zarysow ana przez n a rra to ra je s t w łaśnie ta k a - p onura i pesym istyczna.

Podm iot liryczny jak b y - znudzony życiem i kolejnym eksperym entem z człowiekiem szykow ał się do drogi, bo przecież „wór ju ż gotowy.” Te­

raz w ystarczy mi już tylko cze­

kać n a odpowiedni przypływ . Czyżby n a bezludną wyspę Robinsonie?

Da n ie l Mielc za r ek

figurę i niczym nie zagrażając żuje się, że m ożna, tylko dla- bezbieczeństw u w ruchu. Oka- czego nie od razu? f gp

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tydzień spędzony w naszym kraju, dzięki napiętemu planowi zajęć upłynął Niemcom szybko, chciałoby się rzec zbyt szybko.. Przeciętna długość snu uczestnika

nurych wiadomości był news o pobiciu rekordu świata w piciu gorzały przez Polaka, niejakiego Jan a K (lat 63!) z Kwidzynia Pan Ja n prowadził Fiata Uno mając w

pach AA nie musza się siebie wstydzić, nie czują się oceniani, a co jest bardzo ważne, nie mogą też oszukiwać

Potem każdy może robić to, na co ma ochotę, w zależności od typu zakładu, w jakim się

Może mu się zmieni nazwę, ale ten Zespól Opieki Zdrowotnej powie, że jest w stanie zagwarantować usługi takie o tokie i przestawi Kasie Chorych cennik, ile

to byłoby się nad tym zastanowić przed podjęciem jak ich k o lw iek (chyba jednak zbyt pochopnych) decyzji!. Na zakończenie trzeba

domo dlaczego panowie Geremek, Siwiec, Onyszkiewicz i Miller zgodnie uznali, że należy dać łomot Serbom, a skolegować się z Albańczykami. W kraju toczą się

Pojawiły się także niegasną- ce znicze skandynawskie, które palą się nawet w niesprzyjających warun­. kach