• Nie Znaleziono Wyników

Gazeta Nyska 1998, nr 6.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Gazeta Nyska 1998, nr 6."

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Dwutygodnik

N r in d e k s u U ISSN J5 0 6 -0 3 7 3

R o z m o w y z p r e z e s a ­ m i d w ó c h n y s k i c h s p ó ł d z i e l n i m i e s z k a ­ n i o w y c h

Mieszkania z zamrażarki

• czytaj na str. 8-9

0 cwelach, gitowcach 1 innych

• czytaj na str. 5

D a ria , k la s a V II: - A ch te wakacje... m ogłyby

trwać i cztery miesiące. v k n !L ZtH f ' kl3Sa V: “ Fajnie’ źe zacz^ a się ju ż szkoła, bo przyjechali wszyscy koledzy i będzie

z kim grac w piłkę. v

um tkie te wakacje, ale Z *°- pocieszam y się, ze zo

legam i!

w M M p

Fundacja P R O - L E G E w s p ó l n i e z n a s z ą re da k cj ą o r g a n i z u j e 19 w r z e ś n i a br.

( s o b o t a ) p i e r w s z y r o d z i n n y r a j d r o w e ­ r o w y p o d h a s ł e m " P o ż e g n a n ie La ta" .

W yjazd na trasę nastąpi o godzinie 10.00 spod fontanny Try­

tona przy ul. Brackiej w Nysie. Rajd poprow adzony będzie wo­

kół Jeziora Nyskiego dwom a trasam i o różnym stopniu trudno­

ści. Impreza zakończy się wspólnym ogniskiem w Nyskim Ośrod­

ku Rekreacji w Skorochowie. P rzew idujem y konkursy, quizy i oczyw iście nagrody. Z apraszam y całe rodziny. N iew ażne ile masz lat -1 0 czy 100. Jeżeli lubisz wycieczki rowerowe, przyłącz się do nas. Maluchom i m łodzieży niepełnoletniej zapew niam y pełną opiekę na trasie i podczas zabaw przy ognisku.

Pełnej inform acji o trasach i program ie im prezy prosim y szu­

kać w następnym num erze naszej gazety (17 w rześnia br.) Zgłoszenia przyjmuje nasza redakcja oraz referat dzielnicowych KRP w Nysie pod nr tel. 33 80 81.

SP

• czytaj na str. 12-13

N r 6

4 w rześnia - 17 w rześn ia 1998 r.

SSS53«•»

u ciycie la m i. S z t a f e ! e ^ mo

O d t y s i ę c y l a t l u d z ie s p o ż y w a j ą p r z e d s t a w i c i e l i tej s a m e j b i o l o ­ g i c z n e j r o d z i n y

f

Świński żywot

M agda, klasa I: - Na rozpoczęcie roku po­

szłam z mam ą i moim Puchatkiem. Bardzo się cieszę, t e będę chodziła do szkoły, a chociaż nie było mnie na liście obecności, mama wszystko załatwiła.

(2)

Z G a z e t a Nyska 4 w rześnia - 1 7 w rześnia 1998 r.

Po prostu dzieciom

W niedzielę 23.08.98 r. na stadionie “Stali” w Nysie odbył się finał siódmej edycji turnieju pod hasłem

“Policja Dzieciom ”.

Dzięki fundacji “Pro Lege”

przez całe w akacje ponad 400 młodych ludzi z Nysy i okolic zm agało się w tu rn ieju piłki nożnej. Im prezę uśw ietnili swy­

mi pokazam i nyscy strażacy i policjanci. Wzięli w niej udział również również kartingow cy z klubu TABOSS-CART. M inutą ciszy uczczono inicjatora tegoż przedsięwzięcia śp. B r o n i s ła ­ w a C z e r n ia k o w s k ie g o .

J u ż w czerwcu br. u k o n sty ­ tuow ał się zespół roboczy do organizacji tegorocznej edycji tu rn ie ju pod kierow nictw em H e n r y k a S z c z o t k i, M ie c z y ­ s ła w a N o w a k a , W ła d y s ła w a G a li ń s k ie g o , R y s z a r d R o ­ g o w s k i e g o i A le k s a n d r a M a r c in k o w s k ie g o .

- W spólnie opracow aliśm y koncepcję i szczegółowy regula­

m in - mówi M ie c z y s ła w N o ­

w a k — Szefem i koordynatorem całej akcji został W ładysław G aliński. J e j m yślą przew o­

d n ią je st bezpieczna zabaw a, odpoczynek i nauka. Poprosili­

śm y kom endanta nyskiej policji W in c e n te g o G a l i ę o p rzy łą ­ czenie się do akcji. Wspólnie s zu k a liśm y sponsorów, gdyż bez nich wiele rzeczy nie mogło­

by dojść do sku tku . M uszę przyznać, że spotkaliśm y się z w ielką życzliw ością lu d zi do­

brej woli. Pragniem y im gorą­

co podziękować. W przyszłym roku nasza akcja może nabrać jeszcze większego rozm achu, g d y ż będziem y ju ż działać w obrębie powiatu.

O rg anizatorzy podkreślali duże zaangażow anie ze strony w ładz m iejskich, które na ten cel przeznaczyły 2.000 zł.

W tu rn ieju udział wzięło 29 d rużyn starszych i 9 m łod­

szych. Rozegrano 137 meczy, strzelono 482 bram ki. C ieka­

w ostką turnieju był udział mło­

dych uczestników z zagranicy:

K anadyjczyka, A u striak a i

Francuza. Spośród wszystkich drużyn biorących udział w tu r ­ nieju wytypowano rep rezen ta­

cję Nysy, która pojechała na m iędzynarodowy tu rn iej piłki nożnej tram p k arzy do Szum- perka, gdzie zajęła zaszczytne szóste miejsce, pozostawiając w tyle drużyny znacznie bardziej faworyzowane.

Dzieci m iały niepowtarzal­

ną możliwość poznania się i rywalizacji ze swoim i kolegami z zagranicy mówi H e n r y k S z c z o tk a . - N asz turniej iry- łon.ił wśród nyskiej m łodzieży wiele talentów. Kolejnym po­

m ysłem fu n d a cji “Pro Lege", który pragniem y wdrożyć w ży ­ cie, będzie poszerzenie naszej ligi o rundę jesienną i wiosen­

ną, tak, aby m łodzież miała, wypełniony czas przez cały rok.

Czy dojdzie do tego? W głównej mierze zależeć będzie to od po­

rozum ienia z Radą Programo­

wą “Bezpieczne M iasto”, n a ­ czelnikiem w ydziału ku ltu ry i k u ltu ry fizycznej UMiG Zofią P uczkow ską-K ajling i b u rm i­

strzem Nysy. W ierzymy, że - tak, ja k dotychczas - nasza współpraca będzie układała się pom yślnie. N a dotychczasowe spotkania przychodzili trenerzy piłkarscy, więc m am y nadzieję, że najlepsi znajdą stałe miejsce w ich klubach. J u ż d zisia j w ie­

lu m łodych lu d zi pyta nas o to, czy są szanse na poszerzenie ligi. M am y nadzieję, że tak.

N asze d zia ła n ia , dzięki, p r z y ­ chylności i zaangażow aniu R y ­ s z a r d a R o g o w s k ie g o i Z y g ­ m u n t a Z a le w s k ie g o , m ogli­

śm y poszerzyć o im prezy i z a ­ w ody na terenie N yskiego Ośrodka Rekreacji.

Każdego z uczestników tu r ­ nieju obdarow ano upom in­

kiem, najlepsi otrzym ali cenne nagrody, a król strzelców wyje­

ch ał z tu rn ie ju n a rowerze.

S p rzątan iem płyty stadionu po im prezie zajęła się sam a m ło­

dzież w niej uczestnicząca, udow adniając tym sam ym , że w arto coś dla niej zrobić.

Se b a s t ia n Pl is iu k Da n ie l Mie l c z a r e k

Ulica dw óch Marii

Jest w Nysie taka ulica, która na przekór innym ma dwóch patronów, a właściwie to dwie patronki: Marię Curie Skłodowską i Marię Skłodowską Curie.

Na budynku ZO Z (od strony Rynku) widnieje tablica z nazwiskiem Marii Skłodow skiej Curie. Kawałek dalej, na płocie prywatnej pose­

sji, obok budynku prokuratury tabliczka inform uje nas, że jesteśm y na ulicy Marii C urie Skłodowskiej.

Można dom niem ywać, że obie M arie były ze sobą spokrewnione, z tym , że jed n a była Polką, a druga Francuzką. Z tabliczek można w nioskow ać, że M aria Skłodow ska miała brata, a Piotr C urie (jej mąż) siostrę o tym sam ym im ieniu co żona. M aria pozostaw iając nazwisko panieńskie, nazywała się Skłodowska Curie. Natomiast Maria Curie (dom niem ana siostra Piotra) w ychodząc za mąż za bra­

ta Skłodowskiej i pozostaw iając również nazwisko panieńskie, nazy­

w ała się M aria Curie S kłodow ska. Jednak Piotr w rzeczywistości nie miał siostry o imieniu Maria, zatem jednej z tablic patronuje nieist­

niejąca postać.

I to by było na tyle. DM i SP

Pieniądz od

Z 300 milionów dolarów kredytu, jaki rząd polski otrzymał od Banku Świato­

wego na usuwanie skut­

ków powodzi, gmina Nysa otrzymała 6.542.870 zł.

Pieniądze te pozwolą na zrealizowanie dziesięciu inwestycji na naszym terenie, ale gmina jest zobowiązana do minimum 15-procentowego udziału w każdej z nich.

Zapytaliśm y w iceburm i­

strza Nysy R y s z a r d a W ala- w e n d r a w jaki sposób pienią­

dze te zostaną rozdysponowane i na jak ie cele spożytkowane.

- Minister J e r z y W id z y k utw orzył we Wrocławiu biuro koordynacyjne, które prow adzi

nadzór nad całym program em - powiedział w iceburm istrz. - W szystkie złożone przez UMiG w Nysie w nioski zostały wcze­

śniej spraw dzone, czy podane w nich zniszczenia były w y n i­

kiem pow odzi. S p ra w d za n o także sposób wyceny. Sposób przeprow adzenia przetargów (bez preferencji krajowych) je st narzucany przez B ank Ś w ia to ­ wy, zatem mogą w nim uczest­

niczyć na jed n a ko w ych p r a ­ wach również firm y zagranicz­

ne. O statecznie z zadań, które do realizacji przed sta w iła n a ­ sza gm ina, dziesięć będzie rea­

lizowanych.

Progr am zakłada: rem ont w Szkole Podstaw ow ej n r 8 w Nysie, rem ont alei, m ostków i kanałów w p a rk u m iejskim , odbudowę sk arp y w raz z mu-

Nie bodzie schroniska?

Funkcjonow anie jedynego na terenie Nysy schroni­

ska m łodzieżow ego działającego przy Szkole Podstawowej nr 1 zostało zakw estionow ane. O jego dalszych losach ma zadecydow ać przyszła Rada Miejska oraz kurator ośw iaty z Opola, w które­

go kom petencji leży ochrona i dofinansow anie w szystkich tego typu placó w ek na terenie Opolszczyzny.

W śród 11 schronisk d z ia ła ­ jących na teren ie naszego woje­

w ództw a n y sk a placów ka zaj­

m uje czołowe m iejsce, o czym może świadczyć fa k t zdobycia w 1997 roku w ogólnopolskim w spółzaw odnictw ie schronisk m łodzieżowych w yróżnienia lau rem ze złota. Placów ka może pomieścić 72 osoby. Na jej

zapleczu znajduje się świetlica z telew izorem oraz jad aln ia.

Przez cały rok przyjm uje dzie­

ci i młodzież z obozów, kolonii i wycieczek oraz in dyw idual­

nych gości, których nie stać na korzystanie z hotelu. O płata za jeden nocleg w schronisku wy­

nosi 6 zł, a posiadacz legitym a­

cji Polskich Schronisk Młodzie­

żowych płaci jedynie 4,50 zł.

N iestety, obecnie losy placówki sta n ę ły pod znakiem zap y ta­

nia.

- Problemy zuczęły się ir styczniu 98 r., od kiedy decyzją Racly M iasta schronisku został podniesiony miesięczny czynsz z 400 zł do 2100 zł - poinformo­

w ał n as d y rek to r schroniska H e n r y k N o w a k . - Kwota ta przerasta m ożliw ości fin a n so ­ we placówki, która zalega ju ż z czynszem za osiem miesięcy.

Pom im o odirolania się do ko­

m isji ośw iaty oraz R ady M ia­

sta, nic zostały podjęte żadne wiążące decyzje. Obecnie, po przeprowadzonych rozm outach u’ kuratorium , zdecydowano o przeniesieniu schroniska do daw nego internatu Zespołu S zkó ł M echanicznych. Lecz, niestety, przeprow adzany tam remont, za który m usiałoby z a ­ płacić kuratorium , uniem ożli­

wia zrealizow anie podjętych decyzji. Reasum ując, najlepsze rozw iązanie, ja k im byłoby umiejscowienie schroniska w daw nym internacie ZSM , na terenie którego zn a jd u ją się liczne obiekty, zostało w strzy­

m ane z pow odu braku fu n d u ­ szy. Tak więc ie każdej chw ili funkcjonow anie i działalność schroniska może być zawieszo­

na .

O tym , że naszem u m iastu potrzebne je s t tego typu pla­

cówka nie trzeb a nikogo prze­

konywać. Miejmy nadzieję, że

przyszła R ada M iasta oraz K u­

rato riu m O św iaty także u z n a ­ ją losy schroniska za palący problem, który należy ja k n a j­

szybciej rozwiązać.

Lucyna Jasnowska

rem oporowym oraz drogi doja­

zdowej do pawilonów przy u li­

cy Prudnickiej w Nysie, odbu­

dowę k an alizacji deszczowej i s a n ita rn e j przy ul. J a g ie łły w Nysie, odbudowę ulicy Armii Krajowej, budowę dróg gm in­

nych w W yszkowie, budowę kanału fortecznego w raz z trz e ­ m a obiektam i m ostowym i, odbudowę zabytkow ej n a ­ w ierzchni wokół kościoła św.

św. J a k u b a i Agnieszki w Ny­

sie, budowę siedziby Biblioteki M iejskiej i U rzędu S ta n u Cy­

wilnego przy ul. Wałowej w Nysie, przeprow adzenie re­

m ontu stad io n u “S tali”.

- Nie w szystkie z tych tem a­

tów będą realizowane w zakre­

sie, ja k i obejm uje um ow a - mówi R yszard W alaw ender - Kiedy o trzym a liśm y te środki, przeprow adzona została ju ż odbudowa stadionu, a ka n a ł forteczny był w trakcie remontu.

Jeszcze w tym roku prowadzona będzie realizacja większości z zadań. W połowie września przeprowadzone będą przetargi.

N a konto g m in y przelano do dzisiaj 1.035.850 zł, czyli pierw ­ szą transzę p rzyzn a n ej kwoty.

Dopiero w momencie, kiedy w y­

korzystana ona będzie w 80 pro­

centach, m ożem y ubiegać się o kolejne pieniądze.

B ardzo n as cieszy przy zn a­

nie ta k n iebagatelnej sum y n a ­ szem u m ia stu . M am y je d n a k świadom ość, że potrzeby są dużo w iększe, a program nie obejm uje chociażby rem o n tu sali gim nastycznej w Zespole Szkół Technicznych w Nysie, któ ra n ad al nie może doczekać się w cześniej obiecywanych środków. W ygląda więc n a to, że praw ie półtora ty siąca uczniów tej szkoły zajęcia wy­

chow ania fizycznego kolejny rok odbywać będzie n a podwór­

ku szkolnym...

S P

(3)

4 w rześnia - 1 7 września 1998 r. G a z e t a Nyska 3

Kosztorysowanie oraz

inwentaryzacje budowlane

(VAT)

N ysa, ul. S ło w ic z a IB

T e l. 3 3 -1 5 -6 1

cji Europejskiej P aw łem S arnec­

kim . Celem w izyty było uroczy­

ste otwarcie i wizytacja Żłobka nr 1, przy ulicy Kusocińskiego 2. W ramach programu UE “Odbudo­

wa", placówce tej, zniszczonej przez ubie gło ro czn ą powódź, przyznano 137 tys. zł.

Komisja bardzo pozytywnie oce­

niła realizację tego zadania, pod­

kreślając przy tym znaczący w kład i zaangażow anie w ładz gm innych Nysy.

Goście wizytowali również w yre­

montowane w ramach programu

“O dbudow a” P rzedszkole Nr 1 przy ul. Bohaterów W arszaw y w Nysie i zm odernizow aną drogę w Morowie.

SP DM

Narady w ośw iacie

28 sierp n ia w I LO “C aroli­

nu m ” w N ysie odbyło się spo­

tk a n ie dyrektorów szkół z n a ­ szego regionu z w icekuratorem

\wjwicfckim M ir o s ła w e m C z e r n y s z e m oraz dyrektorem W ydziału W ychow ania P rzed ­ szkolnego i Szkolnictw a Pod­

stawowego K urato riu m O świa­

ty, W a n d ą B ie d r z y c k ą . Spo­

tk a n ie m iało c h a ra k te r infor­

m acyjny. Nauczyciele mogli się dowiedzieć ja k ie decyzje zapa­

dły na o statniej n aradzie k u ra ­ torów ośw iaty oraz jak ie zm ia­

ny n a stą p ią w szkołach w roz­

poczynającym się roku szkol­

nym 98/99.

F irm a n ie m ie c k a

p o sz u k u je lu d z i d o p r a c y w N ie m c z e c h

w c h a r a k te r z e p o m o cn ik ó w .

W ym agany p a sz p o r t n ie m ie c k i.

Tel. 0-603-235-118

Osiemnastka "Solidarności"

1 w rześnia br. przybyli do Nysy z wizytą przedstawiciele Komitetu Integracji Europejskiej na czele z I sekretarzem P rzedstaw iciel­

stwa Komisji Europejskiej w Pol­

sce S ie g rie d e m K ra h le m oraz ministrem, podsekretarzem sta­

nu w Urzędzie Komitetu Integra-

59 ROCZNICA WYBUCHU

II W O JN Y ŚWIATOWEJ

E kum eniczna m odlitwa 30 sierpnia 1998 roku w Nysie odbyły się obchody osiem nastej rocznicy powstania Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego “Solidar­

ność”. W ramach obcho­

dów odprawiona została uroczysta msza święta, podczas której poświęco­

no Sztandar Nyskiego Oddziału Zarządu Regionu NSZZ “Solidarność”. Mszę koncelebrow ał jeden z zaproszonych gości, ks.

prałat Stefan Baldy - honorowy członek “Soli­

darności”.

Po m szy zaproszeni goście, delegacje oraz wszyscy sym pa­

tycy “Solidarności” udali się do N yskiego Domu K ultury, gdzie odbyła się oficjalna część ob­

chodów, a po jej zakończeniu

Przemawia jeden z założycieli nyskiej "S" poseł Franciszek Szelwicki

w ystępy artystyczne. W uro ­ czystościach wzięli udział m.

in.: w iceprzew odniczący Ko­

misji Krajowej “Solidarności”

J ó z e f P o lk o w s k i i wojewoda

opolski R y s z a rd Z e m b a c z y ń ­ sk i. Życzymy młodzieńczej j u ­ bilatce pełnej politycznych i społecznych powodzeń dorosło­

ści.

Zasługi, Krzyżem P arty zan c­

kim, Krzyżem Armii Krajowej, M edalem za U dział w Wojnie Obronnej 1939 roku i Honoro­

wą O dznaką U czestnika S z tu r­

mu na Berlin.

Nie obyło się oczywiście bez żołnierskiej grochówki, którą wszyscy uczestnicy zostali po­

częstow ani. O rganizatoram i Dnia W eterana byli: Wojewódz­

ka Rada W spółdziałania Kom­

b atantów i Osób R epresjono­

wanych w Opolu oraz centralne M uzeum Jeńców W ojennych w Łambinowicach.

Iw o n a Ma j c h e r

W ieniec pod Pomnikiem M artyrologii Jeńców W ojennych składa wojewoda opolski Ryszard Zembaczyński

1 w r z e ś n i a na C m e n t a r z u j e ń c ó w W o j e n ­ ny c h II W o j n y Ś w i a t o w e j w Ł a m b i n o w i ­ cach o d b y ł y się u r o c z y s t e o b c h o d y z w i ą ­ z a n e z 59. r o c zn ic ą w y b u c h u II W o j n y Ś w i a t o w e j o r a z 54. ro c z n ic ą P o w s t a n i a W a r s z a w s k i e g o .

W uroczystości udział wzięli m. in. wojewoda opolski R y ­ s z a r d Z e m b a c z y ń s k i, d yrek­

to r g en eraln y U rzędu Woje­

wódzkiego A n d r z e j B o r o w ­ s k i, b u rm istrz Nysy M i e c z y ­ s ła w W a r z o c h a , w ójt Ł am bi­

nowic J ó z e f K u r e k oraz p rzedstaw iciele organizacji kom batanckich i inni zaprosze­

ni goście. W intencji w szyst­

kich ofiar II wojny światQwej odm ówiona została przez d u ­ chownych w yznania katolickie­

go, prawosławnego i ewangelic­

ko-augsburskiego m odlitw a ekumeniczna, a pod Pom ni­

kiem M artyrologii Jeńców Wo­

jennych złożone zostały wieńce i kw iaty. N astępnie wszyscy zgrom adzeni przem aszerow ali pod m onum ent jeńców Pow sta­

nia W arszaw skiego, gdzie odbył się okolicznościowy wy­

stęp harcerzy.

Po południu był czas na zw iedzanie M uzeum Jeńców W ojennych, na terenie którego odbyło się spotkanie kom ba­

tanckie, a g rupa w eteranów została uhonorow ana odzna­

czeniam i - Złotym Krzyżem

(4)

4 G a z e t a Nyska 4 w rześnia - 1 7 września 1998 r.

M i e s i ą c z g ł o w y

Sierpniowy stan wojenny

W sierpniu w kraju naszym zw ykle dzieje się co ciekaw ego. Latoś m iesiąc ten przyn ió sł nam aż cztery (nie licząc w idow iska b atali­

stycznego o pokonaniu p o d Warszawą bolsze­

wików) wojny. A m ianow icie (w porządku alfa­

b etycznym ): wojnę futbolową, krzyżową, p o ­ wiatową i zbożową.

Jak przebiegały te wojny wszyscy wiedzą z te­

lew izji i p ra s y niezależnej. N iniejszym pragnę tyl­

ko zw rócić uwagę na p a rę szczegółów tych gier wojennych, które, być może, rozsławią nasz kraj na calutkim świecie.

W wojnie futbolow ej toczonej m iędzy panam i De - De rozch o d zi się norm alnie o kasę PZPN.

Jeden pan chce dobrać się do tej kasy, drugi n a -, tom iast zażarcie b roni do niej dostępu. Ten głów­

ny m otyw w ojenny je s t dość powszechny, ja k o że każda wojna to czy się zaw sze o w iększy lub m niejszy szmal. Fenom enal­

nym zjawiskiem tow arzyszą­

cym zm aganiom D ębski - D ziurow icz je s t to, iż po raz pie rw szy w dziejach p ra c o ­ daw cy kazali strajkow ać p ra ­ cownikom. Do tej p o ry na ca­

łym św iecie byw ało na od­

wrót. Ś w iat p ra cy zawsze strajkow ał (słusznie lub nie) p rze ciw swym p racodaw ­ com. W P olsce przełam ano ten w iekow y stereotyp i pre ­ zesi ligow ych klubów zabro­

nili sw em u personelowi, czy­

li piłkarzom , w ykonywania ^ pracy, to znaczy kopania pił-

ki w p o lskie j lidze zw a n e j - O f M T M ł Z T / V | U . . . nie w iadom o dlaczego - eks­

traklasą. P om ysł ten godny je s t wpisania nie tylko do księgi Guinnessa, ale może chyba kandydować do Nobla.

Oświęcim ska wojna krzyżow a je s t chyba naj­

sm utniejsza z tych czterech batalii, gdyż symbolu religijnego używa się w niej ja k o narzędzia niena­

wiści do innej nacji. Z drugiej je d n a k strony każdy w swoim dom u może posiadać różne przedm ioty i sym bole. A pó ki co, to Oświęcim należy do Polski, naszego wspólnego domu. Coś z tą naszą suw e­

rennością je s t nieciekaw ie... Chociaż bicie krzy­

żem przeciw nika religijnego też nie je s t chw aleb­

ne. Myślę, że niezm iernie ciekawa, a nawet pasjo­

nująca, b yłaby telew izyjna dyskusja dotycząca ośw ięcim skiego żwirowiska, toczona m iędzy p o ­ słem N esiołowskim (pan Świtoń, mimo wszystko m n ie j je s t oblatany p rz e d kam eram i) a rabinem Weissem, których polem iczne wystąpienia próbo­

wałby uporządkow ać pan Korwin-M ikke. A swoją drogą ko n flikt ten je s t niezłą zagw ozdką dla na ­ szego rządu. Na razie nie je s t je szcze tak ź/e, b o ­ wiem ostatnio daliśm y odpór Żydom, wygrywając z nim i w p iłkę kopaną. Kończąc ten tem at żywię przekonanie, że ukradziony krzyż pokutny nie po ­ ja w i się na terenie pilnie strzeżonym przez duet

Janosz - Świtoń.

Wojna pow iatow a dotyczy na szczęście jedynie kilku m iasteczek m ających am bicje zostania stoli­

cam i pow iatów . W ojny te są kontynuacją zakoń­

czonych batalii o województwa. Przypuszczam, że

czeka nas je szcze kilka potyczek o gm iny i so­

łectwa, po czym konflikty te - na pewien okres przynajm niej - zanikną.

Nie wiadomo natomiast ja k zakończą się woj­

ny zbożowe. Chłop polski je s t uparty, waleczny i bardzo nie lubi konkurencji. Krytyki też nie lubi.

Dlatego obraził się nie tylko na rząd, ale i na księ­

dza prymasa, który słusznie wytknął włościanom skłonności anarchistyczno - terrorystyczne. Do­

brze by było, gdyby polscy farm erzy nadm iar swej energii i wojowniczości skierowali na przy­

kład na poprawę higieny w swych obejściach.

Antena satelitarna i rozlatujący się wychodek na podwórzu to widok szokujący nie tylko obcokra­

jo w có w odwiedzających coraz liczniej nasz kraj.

A tak w ogóle to przerażające jest, iż naród nikogo się nie boi. A ni policji, ani sądów, ani rzą­

du i samorządów, ani nawet Kościoła. M ałolaty są coraz bardziej bezkarne, czemu się nie można dziwić w kontekście postanow ienia NSA, uznającego tzw. „akcję m ałolat" za sprzeczną z pra­

wem. M ałolatom w szystko wisi, a szacunek dla prawa przede wszystkim. Nie tylko im zresztą. Taki na ten przy­

kład Lepper, uw ażający się J za chłopskiego trybuna, co

£ chwila publicznie obraża pre­

m iera i ministrów, paraliżuje komunikację w kraju i cieszy się bezkarnością wynikającą ze źle pojętej demokracji. Oj, przydałaby się wielu ludziom viagra wzmacniająca poczu­

cie państwowości, a likw idu­

ją c a im potencję w temacie patriotyzm.

A b y odw rócić uwagę od anarchizacji, nasze m ass m edia zafundow ały nam Clintona i je g o

„nie w ła ściw e s to s u n k i” z je d n ą panią, któ re j B ozia poskąpiła urody, lecz brak ten zrekom ­ pensow ała sm ykalką do robienia kasy. Osobi­

ście, podobnie ja k w iększość znanych mi ludzi, mam do natłoku tych amerykańskich, rozporko­

wych inform acji serdecznie niew łaściw y stosu­

nek.

Podziwiam natom iast przedsiębiorczość nie­

których m oich rodaków. W yczytałem bowiem, że kilku obyw ateli województwa (jeszcze) kro­

śnieńskiego stało się szanow anym i biznesm e­

nam i dzięki nielegalnemu przemytowi... kóz (ta­

kich zwierząt, a nie nastoletnich panienek) z Ukrainy do Polski. Podstaw owym w arunkiem tego nielegalnego im portu je s t wstępne upicie m ałoletniej kózki, która po spożyciu pó ł litra czy­

stej wpada w błogi sen i załadowana do pleca­

ka, bagażnika w sam ochodzie czy torby tury­

stycznej, bez beknięcia przekracza granicę.

D opiero w naszym kraju ukraińska koza polską wodą gasi koziego kaca-giganta. Tak samo przykrego ja k kac człowieczy.

Tym optym istycznym akcentem kończę ten sm utnawy felieton o sierpniu '98. Następny fe­

lieton będzie weselszy, bo dotyczący naszego miasta i okolic.

Pa l

Nie ma człowieka - nie ma tabliczek

Czy Nysa doczeka się tabliczek informujące o nazwach ulic, obiektach m iejskich i firmach, jakie znajdują się ju ż w Opolu, Głuchołazach i Otm ucho­

wie? Prawdopodobnie tak, ale jak długo przyjdzie nam na nie czekać - nie wiadom o.

J a k dow iedzieliśm y się od T e r e s y Ć w io r y , n aczeln ik a wydziału gospodarki k o m unal­

nej i drogow nictw a UMiG, roz­

mowy z firm ą “L om bard” z Opola, k tó ra m iałaby się zająć ustaw ieniem i w ykonaniem t a ­ bliczek, trw a ją od ubiegłego roku. W okresie przedw akacyj­

nym m iał przyjechać do Nysy przedstaw iciel tej firm y, by u stalić m iejsca, w których m ia­

łyby być zam ontow ane słupki pod tablice. Do tej pory n ik t się nie zjawił.

U rząd M iasta i Gminy w Nysie nie chce je d n a k zrezy­

gnować z usług tej firmy, gdyż podtrzym uje ona s ta rą cenę.

Gdyby doszło do realizacji tego przedsięw zięcia, jedyny koszt ja k i poniosłyby m iasto byłby zw iązany z m ontażem słupków i o p łatą za inform acje dotyczą­

ce obiektów gminy, np. dróg do k ąpieliska, biblioteki, stadionu

I D i t ! J j )\

NIERUCHOM OŚCI

RYNEK 1/2

TEL./FAX 33-94-70 TEL. KOM.

0-602-103-941

CZYNNE:

CODZIENNIE W GODZINACH OD 10.00 DO 17.00 , W SOBOTY OD 9.00 DO 14.00

Kawiarniany szał

Nysa bliżej Pekinu

Tajemnice Orientu wabiły Europejczyków od wieków. To właśnie z owych baśniowych krajów Lewantu pochodzi­

ły dziwne i nieznane przyprawy, owoce, jarzyny i dania.

Egzotyka orientalnej kuchni dawała nam zawsze m ożli­

wość poznania zupełnie odmiennych smaków. Degusta­

cja tych potraw przypomina podróż w nieznane i odległe kraje. Chcemy dziś zaprosić was na taką kulinarną podróż do Chin. Otóż kilka tygodni temu w naszym mieście powstała restauracja chińska “Pekin”, prowa­

dzona przez rodowitych Chińczyków.

czy urzędu. Zadanietn opolskiej firmy byłoby znalezienie ch ęt­

nych, którzy chcieliby w ten sposób zareklam ow ać się.

S praw a wydaje się prosta pod w arunkiem , że pojawi się w re­

szcie ktoś od wykonawcy. Nie musielibyśmy wtedy zazdrościć okolicznym miejscowościom profesjonalnej informacji.

D M

R estauracja mieści się przy ulicy G. Zapolskiej (boczna Ko­

zielskiej). W łaścicielem je s t małżeństwo: G a o Y a n f e n g i P e i D o n g c h u n . Prow adzą oni podobną re sta u ra c ję we W ro­

cław iu, a poniew aż bardzo spodobała im się N ysa i udało im się tu ta j znaleźć odpowied- ne pom ieszczenie, postanow ili otworzyć tu drugi lokal.

- W Polsce je s te m ju ż od k il­

ku la t - opow iada p an i Gao, k tó rą poprosiliśm y o k ilk a in ­ formacji o re sta u ra c ji i poda­

w anych w niej potraw ach. - Przyjechałam tu ta j ja k o n a u ­ czyciel k u n g -fu i ta i-ch i. Po­

czątkowo podróżowałam po ca­

łym kraju, a ostatnio na dłużej z a tr z y m a ła m

się we Wrocła­

w iu, g d zie p o ­ zn a ła m swoje­

go męża, który je st ku c h a ­

rzem. W spól­

nie w padliśm y na pom ysł za ­ łożenia w ła ­ snej resta u ra ­ cji. I ta k to w szystko się zaczęło. Lokal w ynajm uję u p a n a Ju rka .

Całość skła d a się z czterech pomieszczeń, z tym że do u ży t­

k u na razie od­

d ane są dwa.

Bardzo chcieli­

śm y, aby w y­

strój n a w ią zy­

w ał do tra d y ­ cji ch iń skiej i

tw orzył specyficzny nastrój i klim a t, który sprawi, że każdy nasz gość poczuje się tu dobrze.

Niektóre p rodukty oraz część p rzypraw sp row adzam y z Chin. Jest to je d n a k bardzo pracochłonne i kosztowne. S ta ­ ram y się więc kupow ać w ięk­

szość produktów tu na miejscu.

W chwili obecnej we Wrocławiu m ożna ju ż kupić wiele z nich i są one dość dobrej jakości. N ie ­ które p ro d u kty m ożna kupić tylko konserw ow ane w p u ­ szkach czy słoikach. Na szczę­

ście nie m a to większego w p ły­

wu na ostateczny sm a k potra- wy. Korzystamy też ze świeżych w arzyw i owoców dostępnych w Polsce i m im o że nasze kuchnie bardzo się różnią, to część pro­

duktów je st taka sam a. Pewien problem je st z ch iń skim i alko­

holam i, których nie m ożna w Polsce kupić, a cło je st ta k w y­

sokie, że ich sprow adzanie by­

łoby nieopłacalne. N a d całością spraw kulinarnych czuw a mój mąż, który jest, ja k to się u was mówi, m istrzem kuchni. P otra­

fi “w yczarow ać” p o tra w y nic tylko sm aczne, ale i. piękne.

Obecnie marny wiele d o d a tko ­ wych rodzinnych zajęć, g d yż trzy m iesiące tem u urodziła nam się córeczka, a. to, że p rzy ­ szła na św iat w Polsce, w iąże nas z nią jeszcze bardziej.

Po rozmowie z p an ią Gao m ieliśm y okazję przyjrzeć się

W łaścicielka Yanfeng

dokładnie karcie i oferowanym W niej potraw om . Spróbow ali­

śm y również k ilk a - ja k tw ier­

dziła pani Gao - re p re z e n ta ­ tyw nych d la kuchni chińskiej potraw.

G eneralnie d an ia dzielą się na m ięsne i w egetariańskie.

Wśród nich są zupy, przystaw ki oraz dania główne. Jeśli chodzi o zupy, to m ożna w “Pekinie”

zamówić — zupę H un D un (od­

powiednik naszego rosołu, tyle że z uszkam i) w cen ie 4,5 zł, zupę z młodej kukurydzy z ja j­

kiem (3,5 zł), zupę Shan-Shie (kurczak, kiełki soi, m akaron sojowy) za 4,5 zł, zupę z ryby (4 zł). Je śli chodzi o przystaw ki i dodatki, to są tu tak ie potraw y ja k naleśniki C hiu z w arzyw a­

mi (6 zł) czy jajko o pięciu sm akach w cenie 3,5 zł, ryż z w arzyw am i (za

niecałe 2

z ł ) , m a k a r o n y (mączne i sojowe).

D ania typowo m ięsne dzielą się n a wołowe, wie­

przowe, z drobiu oraz z owoców m orza. W śród d a ń z wieprzowi­

ny szczególnie po­

lecono nam:

Gong-Bao” wie­

przow ina z orze­

cham i ziemnymi i w a r z y w a m i (próbow aliśm y - fantastyczne, ale niezwykle ostre), Yu S hiang - sie­

k an a w ieprzowi­

na (12,5 zł), boczek po syczuań- sku, schab z pędam i bam busa i grzybam i raum , drzew ne mrów­

ki ze schabem. Jeśli chodzi o po­

traw y z wołowiny, to naszą uw a­

gę zwróciły: wołowina 5 sm a­

ków na zimno (także próbowali­

śmy i nie żałujem y - bardzo do­

bre) w cenie 7,5 zł i wołowina duszona z w arzywam i na brązo­

wy kolor. M ożna też zamówić typowe d an ia rybne (my próbo­

w aliśm y ryby sm ażonej w słod- ko-kwaśnym sosie), ale również takie specjały, ja k krew etki czy m ałże. W śród w szystkich d ań szczególne miejsce zajm ują trzy, które trzeba specjalnie zamówić dzień wcześniej, bowiem ich przygotowanie trw a bardzo dłu­

go. Są to hom ar sm ażony, kacz­

ka nad ziew an a “8 klejnotów ” oraz k arp wiew iórka (po 50 - 80 zł). Spośród deserów godne szczególnej uwagi zdają się być zapiekane w cieście lody i m le­

ko.

Zawsze staraliśm y się poka­

zać rożne plusy i m inusy opisy­

w anych przez nas lokali. C zasa­

mi więcej było plusów, czasami minusów. W “Pekinie” na razie nie dostrzegliśm y żadnych po­

w ażniejszych minusów i m am y nadzieję, że tak pozostanie. Za­

chęcam y więc w szystkich do odw iedzenia tego lokalu - n a ­ praw dę w arto spróbować.

Ma j ip a k

Pekinu" Gao

(5)

4 w rześnia - 1 7 w rześnia 1998 r. G a z e t a Nyska 5

Dzień z żyda więźnia

O cwelach

"W y k o n y w a n i e k a r y p o z b a w i e n i a w o l n o ś c i m a na celu w z b u ­ d z a n i e w s k a z a n y m w o l i w s p ó ł d z i a ł a n i a w k s z t a ł t o w a n i u jeg o s p o ł e c z n i e p o ż ą d a n y c h p o s t a w , w s z c z e g ó l n o ś c i p o c z u c i a o d p o ­ w i e d z i a l n o ś c i o r a z p o t r z e b y p o s t r z e g a n i a p o r z ą d k u p r a w n e g o i t y m s a m y m p o w s t r z y m a n i a się o d p o w r o t u do p r z e s t ę p s t w a . "

i

( K o d e k s k a m y art. 67.p arl .)

Różnie to jednak w życiu bywa z “naprawianiem” skazanych.

Wprawdzie mają oni do dyspozycji zatrudnianych na terenie zakładów karnych psychologów i wycho­

wawców prowadzących zajęcia kulturalno - oświatowe, jednak tak naprawdę najwięcej zależy od nich samych. Jedni traktują swój pobyt w zakładzie jako możliwość spę­

dzenia zimy w odpowiednich (czyt.

ciepłych) warunkach. Inni z kolei starają się zdobyć tutaj wykształ­

cenie czy też kwalifikacje zawodo­

we, ale są też i tacy, którzy nie ro­

bią nic. Ułożenie sobie tutaj życia zależy oczywiście od rodzaju za­

kładu karnego oraz od ilości czasu, jaki przyjdzie im spędzić w za­

mknięciu.

Funkcjonujące w Polsce zakłady karne dzielą się na zakłady dla mło­

docianych, dla odbywających karę po raz pierwszy, dla recydywistów penitencjarnych oraz dla odbywają­

cych karę aresztu wojskowego.

Różnią się one stopniem zabezpie­

czenia, izolacji skazanych oraz obowiązkami i uprawnieniami w za­

kresie poruszania się w zakładzie i poza jego obrębem. Mogą być organizowane jako zakłady typu otwartego, półotwartego czy też za­

mkniętego. Zgodnie z nowym Ko­

deksem Karnym, w zakładach typu zamkniętego osadza się osoby stwarzające poważne zagrożenie społeczne albo poważne zagroże­

nie dla bezpieczeństwa zakładu karnego oraz skazanych na karę dożywotniego pozbawienia wolno­

ści. Z kolei w zakładach półotwar­

tych przebywają skazani za prze­

stępstwa nieumyślne lub odbywają­

cy zastępczą karę pozbawienia wolności albo karę aresztu.

Zakład Karny w Nysie jest podzielony na dwa podzakłady - półotwarty i zamknięty. Osadzani są w nim młodociani oraz osoby odbywające karę po raz pierwszy.

W dwóch pawilonach znajdują się cztery oddziały mieszkalne. Wię­

źniowie wprowadzili własne okre­

ślenia tych miejsc. Pawilon za­

mknięty to "zamek", z kolei póło­

twarty to "półotworek". Na "zamku"

cele zamknięte są zarówno w porze dziennej, jak i nocnej. Osadzeni mają prawo do jednogodzinnego spaceru dziennie, w określonych porach mogą korzystać ze świetlicy telewizyjnej. Ich ruch jest tutaj za­

tem ograniczony i odbywa się pod dozorem. Panuje większa dyscypli­

na pod względem bezpieczeństwa.

Korzystają z ubrań skarbowych (zielone czy beżowe mundurki). Po uzyskaniu zezwolenia od dyrektora mogą chodzić w ubraniach cywil­

nych. Z kolei na oddziałach póło­

twartych cele od godziny 9.00 do 20.00 są otwarte. Skazani mają możliwość swobodnego porusza­

nia się po .terenie mieszkalnym oraz po podwórku. Chodząw ubra­

niach cywilnych.

Osadzeni mają do swojej dys­

pozycji duże boisko (korzystanie z niego wymaga uprzedniej zgody dyrektora) oraz spacerniki, które można także wykorzystać do gry w piłkę siatkową czy nożną. Jest też siłownia oraz świetlica główna, w której od czasu do czasu odbywa­

ją się różne imprezy kulturalne, a w każdą niedzielę msze św W każ­

dym oddziale jest również tzw.

świetlica telewizyjna, gdzie są organizowane gry i konkursy dla

skazanych. Istnieje też możliwość gry w ping-ponga. Najczęściej ko­

rzystają z nich osadzeni na “za­

mku", gdyż jest to dla nich okazja do spotkań w większym gronie.

Więźniowie z “półotworka" rzadko z nich korzystają, ze względu na to, że prawie w każdej celi jest te­

lewizor. Miłośnicy książek, a takich też tutaj nie brakuje, mogą je wy­

pożyczać w bibliotece centralnej (12 tys. książek). Mogą także ko­

rzystać z bibliotek oddziałowych (zbiory nieco skromniejsze, od 1200 do 1800 woluminów). Na te­

renie zakładu istnieje także radio­

węzeł. Każdy, kto przejawia jakąś inicjatywę, może usiąść przed mi­

krofonem i poprowadzić audycję.

W ięźniowie redagują też własną gazetę “Blisko, coraz bliżej...”. Na jej łamach poruszają nurtujące ich problemy, próbując je jednocze­

śnie rozwiązywać.

- Naszych osadzonych stara­

my się zachęcić do udziału w róż­

nych ciekawych zajęciach, organi­

zujemy im spotkania z ciekawymi ludźmi, bo chcemy w ten sposób odszarzyć ich życie - mówi Jan Święty, kierownik działu peniten­

cjarnego. - Wykonywanie kary musi mieć ludzkie oblicze. My je ­ steśmy tutaj po to, aby pomóc im w odsiadywaniu wyroku, w ich przemianie na lepsze. Do tego przecież sprowadza się nasze za­

danie. Nikt nie ma prawa do tego, aby z góry przekreślać osadzo­

nych. Są to ludzie, którzy na pew­

nym etapie swojego życia popełni­

li błąd i teraz starają się go napra­

wić, pracując nad sobą.

Pracownicy kultularno-oświato- wi często organizują turnieje wie­

dzy dla osadzonych. Cyklicznie odbywa się konkurs poezji, które­

mu przewodniczy poeta nyski W in­

centy Jakubow ski oraz olimpiada wiedzy o AIDS. Jednak największe zapotrzebowanie jest na ruch, dla­

tego też często organizowane są mecze i turnieje zakładowe.

Zakład Karny w Nysie może po­

mieścić około 500 osób, a w chwili obecnej osadzonych jest w nim około 460. Przeważają cele czte­

ro* i pięcioosobowe. Jest także kil­

ka siedmio- i ośmioosobowych.

Zasadniczo na jedną osobę przy­

padają 3 m kw. (dodatkowo jest kącik sanitarny, czyli zlewozmy­

wak i sedes). Raz w tygodniu ska­

zani korzystają z kąpieli w łaźni.

W każdej celi znajdują się łóżka piętrowe, szafki wiszące, stolik, ta­

borety, głośnik, środki do utrzyma­

nia czystości celi i higieny osobi­

stej, ponadto punkt świetlny nad urządzeniem sanitarnym oraz na suficie. Więźniowie mogą posia­

dać grzałkę lub czajnik bezprzewo­

dowy, telewizor (do 14 cali), video, radio, komputer. Musi to być ich prywatny sprzęt sprowadzany we własnym zakresie. W większości cele ozdobione sąfiranam i, kwia­

tami, obrazkami, plakatami czy chodnikiem na podłodze.

Dzień skazanego rozpoczyna się pobudką o godzinie 6.30. Po­

ranna toaleta (tylko zimna woda), małe sprzątanie i obowiązkowy apel. Potem śniadanie. Przeważ­

nie jest to chleb z margaryną i do­

datkami typu kiełbasa, serek itp., a do picia kawa zbożowa lub mleko.

Następnie, w zależności czy ska­

zany jest uczniem, czy też pracu­

je, udaje Się do szkoły bądź pracy.

Na terenie zakładu istnieje możli­

wość ukończenia szkoły podsta­

wowej, zawodowej i średniej. Jest też możliwość zatrudnienia w go­

spodarstwie pomocniczym.

Po południu skazani jedzą obiad składający się z dwóch dań.

Potem każdy może robić to, na co ma ochotę, w zależności od typu zakładu, w jakim się znajduje. Wie­

czorem apel i kolacja. Posiłki przy­

gotowywane są przez samych wię­

źniów zatrudnianych w kuchni za­

kładowej, a roznoszone po oddzia­

łach mieszkalnych przez grupę po­

rządkową, składającą się zazwy­

czaj ze skazanych z kilku cel. Ja­

dłospisy są dostosowane do zbio­

rowego żywienia. Dzienny koszt wyżywienia osoby młodocianej wy­

nosi 4,95 zł., dorosłego 3,95 zł.

W “półotworku” cele zamykane są o godzinie 20.00. Nie można zatem po tej godzinie swobodnie poruszać się po swoim oddziale.

Pozostaje oglądanie telewizji (du­

żym powodzeniem wśród nyskich więźniów cieszą się seriale krymi­

nalne) oraz radio. Jak zdradził je­

den z oddziałowych, skazani nie mogą doczekać się sobotniej nocy, kiedy to na antenie Radia Opole rozpoczyna się audycja “ Radio Wodzirej" - za jej pośrednictwem mogą pozdrawiać siebie oraz swo­

ich znajomych. Każdego dnia przy­

chodzą listy i paczki od najbliż­

szych, których z utęsknieniem oczekują. Paczki, zanim trafią do rąk skazanego, są przeszukiwane przez osobę z administracji (oczy­

wiście w jego obecności).

Więźniowie są podzieleni na kil­

ka grup. Nad każdą z nich czuwa wychowawca. Załatwia on wszyst­

kie bieżące sprawy. Opiniuje także przepustki, dokonuje oceny okre­

sowej oraz pomaga swoim podo­

piecznym w załatwianiu różnych spraw.

Skazani mogą też skorzystać z fachowych porad dwóch psycholo­

gów zatrudnionych na terenie za­

kładu.

Jednym z nich jest Małgorzata Górska pracująca na oddziale pół­

otwartym.

- Jesteśmy tutaj po to, aby po­

móc więźniom sensownie zaplano­

wać ich pobyt w zakładzie karnym - mówi. - Staramy się pokazać, że czas, który przyjdzie im spędzić w zakładzie, nie musi być do końca zmarnowany. Nasza praca polega na motywowaniu ich do robienia różnych rzeczy. Mogą chodzić do szkoły, do pracy. Wykazujemy, że jeżeli będą odpowiednio się zacho­

wywać, to czekają na nich nagro­

dy. Łącznie z tą najwyższą, wyj­

ściem poza zakład. Najwięcej osób przychodzi na początku swojego pobytu, kiedy trudno im przyzwy­

czaić się do nowej rzeczywistości.

’ Przychodzą do mnie i mówią: “Tra­

fiłem tu i nic więcej dobrego nie czeka mnie w życiu, po co więc żyć”. Przychodzą też w momen­

tach kryzysowych, kiedy potrzebu­

ją wsparcia i pomocy. Dowiadują się np. o śmierci lub chorobie ko-.

goś bliskiego, pozostając bezrad­

nymi wobec zaistniałej sytuacji.

Pomagamy też wychowawcom po­

przez konsultacje niektórych ska­

zanych. Jeżeli np. wychowawcy mają problem ze skazanym ze względu na jego dużą uciążliwość, to staramy się wpłynąć na jego za­

chowanie. Zdarzają się przypadki samouszkodzeń, które nasilają się w okresie jesienno - zimowym.

Część tych wypadków wynika z kryzysu emocjonalnego, jednak w większości jest to próba wymusze­

nia np. zmiany osadzenia. Na szczęście nie je s t to u nas po­

wszechne.

Relacja odbywającego karę pozbawienia wolności 20-letniego skazanego:

- Rano wstaję na apel. Teraz mam wakacje, więc wszystko zale­

ży od pogody. Jak je st fajna, to dłu­

go się nie śpi, a ja k pada deszcz, to można przespać cały dzień. Jak je st szkoła, to je s t elegancko.

Wstaję, coś tam zjem, potem obiad, a po południu idę na zajęcia.

I tak od poniedziałku do czwartku.

W piątek mam ju ż wolne. Oczywi­

ście je st inne podejście do ucznia.

Są oceny, pytają, nawet trzeba się uczyć. Tak naprawdę, to jednak nie ma możliwości powtarzania klasy. Jeżeli ktoś chodzi i ładnie prowadzi zeszyt, to na pewno zda.

Lubię matematykę, sam nie wiem dlaczego.

Trafiłem tutaj za napad z pobi­

ciem. Teraz żałuję. Głupi byłem.

Chciałem się popisać przed znajo­

mymi ja k i to ze mnie fajny gość.

Miałem niedługo wyjść, ale teraz, kiedy wszedł w życie nowy ko­

deks, to wyjdę w sierpniu 2000.

Od niedawna jestem w póło­

tworku. Przedtem byłem na za­

mku. Tam można było coś zapla­

nować. Spacer, śniadanie, Sen do obiadu, potem świetlica, karty, i kolacja. I tak w kółko. A tutaj nie da się zaplanować dnia, bo wciąż coś się dzieje. A to ktoś przyjdzie, a to w piłkę idę pograć.

Mam kilku fajnych kolegów, ale generalnie uważam, że w krymina­

le przyjaźni się nie szuka. Młody jestem. Wszystko zaczęło się, kie­

dy poszedłem do zawodówki. Nowi koledzy i środowisko. Zacząłem pić. A ja k ju ż piłem, to na umór.

Teraz chodzę na spotkania AA i pracuję nad sobą.

Nie lubię wizyt. Jak matka przy­

jeżdża, to chodzę zamulony przez tydzień. Przed odwiedzinami pla­

nuję, że powiem tyle rzeczy, a tu przychodzą odwiedziny i po pół godzinie wszystko już opowiedzia­

łem. Potem się siedzi i dwie godzi­

ny bez sensu gada. Wolę ja k przy­

syłają paczki.

Mam parę dni w miesiącu, kiedy mnie bierze. Nie mam wtedy nic w

głowie. Zupełna pustka. Nawet je ­ żeli ktoś zabiłby na moich oczach człowieka, to za dwie minuty już nic nie pamiętam, zupełna pustka.

Przed snem lubię oglądać telewi­

zję. Lubię filmy przyrodnicze. Teraz cisnę “Klan”, ju ż drugi raz, podoba mi się. Próbowałem “Złotopolskich”, ale nie da rady. No i oczywiście

“Matki, żony, kochanki".

Jak wiaterek przez okno zawie­

je, to czuje się wolność. Wyobra­

żam sobie, że siedzę na ławeczce pod domem. Mam czasami takie myśli. Nie marzę jednak o tym, że niedługo wyjdę, bo wiem, że to nie­

realne. W niedziele chodzę na mszę. Bóg pomaga m i w odsiady­

waniu kary, dodaje m i otuchy i cze­

goś tam.

Grypsuję. Nie uważam się je d ­ nak za kogoś lepszego. Sam nig­

dy pierwszy nie zaczepiam, chyba, że mnie ktoś porządnie wkurzy, a wtedy to... lepiej nie mówić.

□ □ □

Specyficzny język więzienny potocznie zwany grypserą jest w tym środowisku zjawiskiem po­

wszechnym. Na przestrzeni lat zjawisko podkultury obrosło wielo­

ma mitami. Dla więźniów ma duże znaczenie, natomiast dla funkcjonariuszy jest siedliskiem zła i demoralizacji. Grypserka jest najliczniejszym ugrupowaniem re­

prezentowanym we wszystkich niemal zakładach karnych. Gry­

psujący to git-człowiek, ktoś lep­

szy, natomiast osoba nie grypsu­

jąca to frajer, cwel, którego moż­

na wykorzystywać. Jest to zjawi­

sko z założenia tajne, a jego ucze­

stnicy zobowiązani są do zacho­

wania tajemnicy pod groźbą re­

presji grupowych. Członkowie grup grypserskich porozumiewają się między sobą za pomocą gwa­

ry więziennej. Stanowi ona odręb­

ną odmianę języka. Grypsujący są przestępcami, którzy wiele opowiadają o własnych bądź za­

słyszanych dokonaniach prze­

stępczych. Dla niektórych opowie­

ści te są źródłem edukacji prze­

stępczej. Nowy, niedoświadczony więzień jest nazywany w grypsie amerykanem, a czasem noworod­

kiem lub cycem. Musi on przejść szkołę charakteru. Zanim stanie się tzw. git-człowiekiem bywa źle traktowany. Poznaje stopniowo nazewnictwo grypserskie oraz uczy się działkowania, czyli dzie­

lenia się z innymi. Kodeks gry- pserski najkrócej charakteryzują trzy zasady: higiena, solidarność, zwalczanie kurestwa. G it-czło- wiek nigdy nie może się obawiać i załamywać. Gwara więzienna ce­

chuje się wysokim stopniem wul­

garyzmów i agresji. Roi się w niej od słów, które uważa się po­

wszechnie za obraźliwe, chociaż wiele z nich ma w języku grypser- skim zupełnie inne znaczenie. Na przykład "dupa" oznacza w gwa­

rzę dziewczynę, pośladki to "sty- ja", członek męski to "kindybał"

(gwałt to napad z kindybałem w ręku). W podkulturze więziennej istnieje wiele zakazów, m.in. obo­

wiązuje zakaz podawania ręki cwelowi, a także dotykania czego­

kolwiek, czego on dotknął. Jedna z norm grypserskich zakazuje proszenia o cokolwiek administra­

cji. Gdy chce się osiągnąć jakiś cel, należy wymusić go szanta­

żem, którego form ą może być groźba dokonania samoagresji.

Zmiany w otaczającej rzeczywi­

stości pociągają za sobą zmiany w zasadach podkultury w ięzien­

nej, umożliwiające przystosowa­

nie się jej reprezentantów do no­

wej sytuacji. Jak twierdzą pracow­

nicy zakładów karnych, obecnie jednym z najistotniejszych celów grypsujących jest solidarność we­

wnątrz grupowa.

Iw o n a Ma j c h e r

(6)

6

G a z e t a Nyska 4 w rześnia - 1 7 września 1998 r.

wakacji

Przy ulicy Towarowej, tuż obok naszej redakcji, grupa młodych skateow- ców przez okres wakacji mogła oddać się szaleń­

stwu jazdy na desce.

Przychodzili tu gdy tylko pozwalała im na to pogo­

da. Na przygotowanych specjalnie urządzeniach mogli udoskonalać swoje umiejętności. Byli tacy, którzy przyjeżdżali nawet z Opola, gdyż - jak mówili - wciąż nie m ają u siebie takiego miejsca.

- Te urządzenia w ykonał dla n a s ojciec jednego z naszych kolegów - opow iada młody chłopak. - Jesteśm y m u bardzo wdzięczni, g d yż m a m y w końcu możliwość poćwiczenia na p ro ­ fesjonalnym sprzęcie. Wcześniej

n ik t nam tego nie zapropono­

wał.

J a k dowiedzieliśmy się, stwo­

rzenie ram p i podestów dla osób, które upraw iają ten rodzaj spo­

rtu, nie wymaga dużego nakła­

du sił i skomplikowanych m ate­

riałów. Wystarczy trochę odpa­

dów drzewnych, kilka rurek, śrub i można podobne urządze­

nia zamontować w innych czę­

ściach m iasta, dając młodym lu­

dziom pełną satysfakcję i możli­

wości do właściwego sposobu spędzania wolnego czasu. Q|\/|

Dźwig hydrauliczny X DO WYNAJĘCIA

10 to n , 15 m e tró w w y s ię g u , na s a m o c h o d z ie m arki Je lc z.

D o ja zd w o b rę b ie 10 km od N y s y g ratis!

te l.: 31 0 5 67 0 -6 0 2 -6 5 5 -3 2 8

Jak z o s t a l i ś m y p o i n f o r m o w a n i p r z e z Zby­

sława Wróbla; rz ec zn ik a p r a s o w e g o D A E ­ W O O - FSO M O T O R w N y s i e , p o d k o ­ niec m ie si ą c a o d b ę d ą się u r o c z y s t e o b c h o ­ d y z w i ą z a n e z 50-leciem i st n i e n i a n y s k i e ­ g o z a k ł a d u . W p r a w d z i e p r o d u k c j a w o k r e ­ sie w a k a c y j n y m z o s t a ł a o g r a n i c z o n a ze w z g l ę d u na m n i e j s z ą w t y m c z a s i e lic zbę z a m ó w i e ń , to j e d n a k p o w a k a c j a c h r u sz a p ełn ą p arą .

Potrzeba integracji

1. Czym przyciągnąć i zainte­

resow ać czytelnika? E rudycją i chwytliwym tem atem ? Oj, chciał­

bym bardzo, ale za wysokie pro ­ gi, a i tem at cokolwiek wstydliwy.

P ozostaje sta ry i w ypróbow any sposób - cyfry i garść faktów. Ale i ten zda m i się nie do końca pewny. Przecież każdego pon ie ­ działku m ożem y w ysłuchać in­

form acji o ofiarach sobotnio - niedzielnego szczytu kom unika­

cyjnego. I co z tego wynika, sko­

ro szalejących kierow ców ja k b y nie ubywało. Na drogach coraz ciaśniej, a ich stan techniczny raczej sprzyja kolizjom. Dodajm y do tego coraz to lepsze sam o­

chody, a w nich coraz słabszą (jednak!) m łodzież, a e fe kty w p o sta ci cyfr są tragiczne. Żeby je s z c z e na cyfrach poprzestać, ale za nim i kryją się dram aty.

D ram aty ludzi, którzy stracili ko­

goś w wypadku, oraz tych, którzy zostali ranni. Ci ostatni ustaw icz­

nie pow iększają grono niepełno­

sprawnych.

Według badań, których wyni­

ki przytoczyła „R ze czp o sp o lita ”, 11,5 proc. p o p u la c ji naszego kraju to niepełnospraw ni! I je s t to liczba ciągle rosnąca, w czym duży udział ma technicyzacja życia, w spom niane przyczyny komunikacyjne oraz genetyczne.

A teraz proszę sobie w yobrazić skalę problem u, gdy co dziew ią­

ty sta tystyczn y m ieszkaniec N ysy w ym aga specjalistycznej opieki, a w edług op in ii specjali­

stów z Opola i W rocławia, nasze m iasto je s t rehabilitacyjną pusty­

nią. D latego m ie liśm y wielką

nadzieję, że chw yci idea zbudo­

wania w Nysie Centrum Integra- cyjno-Rehabilitacyjnego rzucona p rze z Ognisko TKKF „M etalo­

w ie c” p rzy ZUP Nysa SA, na­

stępnie kilkakrotnie zaprezento­

wana w „N ow inach Nyskich", p ó źn iej zaś „sprzedana ” na fo­

rum K om isji K ultury Fizycznej UMiG ja k o tem at i problem prze­

rastający m ożliw ości Ogniska.

P rzy czym należy podkreślić, iż nie ograniczyliśmy się jedynie do rzucenia pomysłu. Na nasze zle­

cenie pow stała koncepcja archi­

tektoniczna centrum oraz projekt budow lany adaptacji niedoszłej lokom otyw ow ni ZU P II na halę sportow ą z częścią socjalną.

O dbyliśm y szereg spotkań z ludźm i zaw odow o i społecznie pa ra ją cym i się problem atyką niepełnospraw nych, naw iązali­

śm y wstępne kontakty z PFRON i LOTTO. B yły słowa zachw ytu nad naszym pom ysłem i... nic więcej.

2 „W szczęściu wszystkiego są w szystkich cele" głosił poeta przed 1 7 0 laty. „W szystkich...", a więc i niepełnospraw nych też.

Ale właściwie problem u nie ma, skoro go nie widać. W zasadzie pow inienem napisać: „skoro ICH nie widać!". Nie w idać tych ludzi, gdyż zam knęli się w sobie i swo­

ich domach. Tylko tam czują się względnie bezpiecznie.

Ilu widziałeś „w ó zko w iczó w ” podczas Dni Nysy? Ja słyszałem o dw óch! Pom ijając drobiazg, ja ­ kim je s t brak przystosowania ko­

rony stadionu dla nich (wjazdy, platform y), to nie bariery archi­

tektoniczne są największą przy­

czyną alienacji niepełnospraw ­ nych. Te najsroższe tkwią w na­

szym wnętrzu i to one sprawiają, iż temat je s t drażliwy i wstydliwy.

Dlatego pomysł, oparty na sprawdzonych wzorcach, służyć ma integracji obu części społe­

czeństwa. Bo w skład kompleksu Centrum w chodziłaby pełna gama gabinetów rehabilitacyj­

nych zabezpieczających lecze­

nie w szystkich rodzajów scho­

rzeń, hala sportowa oraz siłow ­ nie. Tak w ięc następow ałoby ustawiczne „m ieszanie s ię ” spo­

rtowców (laskarki, kolarze, teni­

siści) m ieszkańców Nysy (aero­

bik, siłownie) oraz tych, dla których to Centrum zasadniczo powstanie, czyli niepełnospraw­

nych. Tylko taki charakter kon­

taktów może zapewnić właściwą terapię.

3. W ubiegłym roku mieliśm y możliwość otrzymania z Niemiec 120 m etrów sześciennych blocz­

ków, ja k o darow iznę dla Cen­

trum. Niestety, ja k o Ognisko nie m ogliśm y sfinalizować przedsię­

wzięcia. Opłaty celne i koszty transportu były na tyle duże, że opłacalność stała p o d znakiem zapytania. Dlatego też natural­

nym następstwem był pom ysł powołania Fundacji Centrum In- tegracyjno-R ehabilitacyjnego. I znowu spotkania, rozmowy... No cóż, na pewno nie wszędzie do­

tarliśmy, ale ilość kontaktów nie zaowocowała czynem i fundacji na razie nie ma.

Naszym zdaniem nieodzow ­ nym warunkiem powstania Cen­

trum i późniejszej je g o działalno­

ści je s t założenie fundacji, która w spierałaby UMiG i organizację pow ołane do p ra cy z niepełno­

sprawnymi. D latego też w da l­

szym ciągu próbujem y pozyskać zw olenników i m ożem y się p o ­ chw alić „źró d e łkie m ” w N iem ­ czech, które - m am y nadzieję - da o sobie znać, g d y Fundacja zacznie żyć.

Sukcesem były rozm ow y z Anią Treter, Andrzejem Siko­

rowskim i Andrzejem Żurkiem, by „P od Budą" wystąpili na kon­

cercie charytatywnym, który pra ­ gniemy zorganizować pod robo­

czą nazwą „NYSA NYSIE", by rozpropagować w nyskim społe­

czeństwie idee Centrum i Funda­

cji. Pragnęlibyśmy, by w tym kon­

cercie wystąpili nysanie i marzy­

my o „skaperowaniu" wszystkich środowisk twórczych. M am y co­

kolwiek mglisty, ale coraz kon­

kretniejszy obraz całości i szuka­

my zw olenników ucieleśnienia tego pomysłu. R ównież pośród tych, którzy zdobyw ali dośw iad­

czenia przy W ielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Nysa Nysie m oże zbudować Centrum Inte- gracyjno - Rehabilitacyjne. Jest teren i je s t skorupa hali w stanie surowym. Istnieje również nieza­

przeczalna potrzeba integracji.

K rzysztof Grzegorzek

TO N A M SIĘ P O D O B A ,

TO N IE P O D O B A , ZA Ś T EM U SIĘ D Z IW IM Y

C z y ż b y kres ruder?

Ulica Chopina znana je st g łów nie z tego, że ławki na jej skwerze pełnią rolę barów pod chm urką, których bywal­

cam i są m iłośnicy “jaboli",

“ m am rotków ”, “o g łu pia czy”

itp. trunków owocowych.

Do niedaw na sw oisty ko­

loryt tej ulicy stanow iły także rudery kam ienic (od nr 15 do 19). Na szczęście idzie ku lepszem u. Jedna z tych ka­

m ienic prezentuje się ju ż znakom icie, lśniąc nowymi tynkam i i stylow ym i oknami.

Drugi budynek też je s t już otynkow any, a trzy następne cierpliw ie cze ka ją na sw oje . odnowienie.

Bardzo nam się to podoba i dlatego życzym y inw estoro­

wi tych rem ontów w ytrw ało­

ści w działaniu, a nade wszy­

stko w ystarczających środ­

ków koniecznych do konty­

nuow ania tego chlubnego dzieła, będącego je szcze je d n ą o zd o b ą naszego m ia­

sta.

P l a ż a na

ś m i e t n i s k u

Tego lata “żw iraki” w Kon- radow ej były licznie odw ie­

dzane przez spragnionych kąpieli nysan. Co prawda każdy kąpie się tam na w ła ­ sn ą o d pow iedzialność, ale za darm o i w raczej czystej w odzie. Nie m am y nic prze­

ciwko tem u dzikiem u kąpieli­

sku. M am y natom iast słowa krytyki pod adresem użyt­

kow ników tego akwenu.

W połow ie sierpnia bo­

w iem oto cze n ie “żw iraków ", czyli plaża, przypom inało od m iesięcy nie sprzątany śm ietnik. D ziw im y się nie­

zm iernie ja k m ożna opalać się wśród stert plastikowych i papierowych opakowań, nie­

dopałków papierosow ych, puszek po konserw ach, re­

sztek jedzenia, a nawet eks­

krem entów. Nie m usim y w y­

jaśniać, że tą śm ietnikow ą plażę stw orzyły sobie osoby z niej korzystające. No cóż, jedni lu b ią czystość, innym zaś porządek w m iejscach publicznych je s t zupełnie obojętny. M am y w końcu de ­ m okrację i w o ln o ść upodo­

bań osobistych.

Ob. Serwator

Gazeta Nyska

A d re s: 48-303 Nysa ul. Towarowa 1 tel ./fax 3 3-1 9-9 5, tel 3 3-0 0-51 W ydaw ca: Tadeusz Broczkowski

R edaguje z e s p ó ł w skła d z ie : Edyta Bednarska-Kolbiarz - redaktor naczelny, Daniel M ielczarek, Iwona Majcher, Paweł Krala, Lucyna Jasnowska, Sebastian Plisiuk.

R eklam a i k o lp o rta ż : Leszek Górski

Redakcja nie odpowiada za treść reklam i ogłoszeń. M ateriałów nie zamówionych nie zw racam y, zastrzegam y sobie też prawo do w prowadzania w nich zm ian i skrótów.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ludzie jednak coraz częściej starają się sprzymierzyć z naturą, okiełznać przyrodę, widząc w tym coś wspaniałego.. Zdobywając szczyt, przeżywają nieopisaną

Tydzień spędzony w naszym kraju, dzięki napiętemu planowi zajęć upłynął Niemcom szybko, chciałoby się rzec zbyt szybko.. Przeciętna długość snu uczestnika

nurych wiadomości był news o pobiciu rekordu świata w piciu gorzały przez Polaka, niejakiego Jan a K (lat 63!) z Kwidzynia Pan Ja n prowadził Fiata Uno mając w

pach AA nie musza się siebie wstydzić, nie czują się oceniani, a co jest bardzo ważne, nie mogą też oszukiwać

Może mu się zmieni nazwę, ale ten Zespól Opieki Zdrowotnej powie, że jest w stanie zagwarantować usługi takie o tokie i przestawi Kasie Chorych cennik, ile

to byłoby się nad tym zastanowić przed podjęciem jak ich k o lw iek (chyba jednak zbyt pochopnych) decyzji!. Na zakończenie trzeba

domo dlaczego panowie Geremek, Siwiec, Onyszkiewicz i Miller zgodnie uznali, że należy dać łomot Serbom, a skolegować się z Albańczykami. W kraju toczą się

Pojawiły się także niegasną- ce znicze skandynawskie, które palą się nawet w niesprzyjających warun­. kach