Kazimierz Bartoszyński
O podmiotowości literackiej : nowe
lektury dzieł Henryka Rzewuskiego
Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 6 (114), 199-206
2008
O pinie
Kazimierz BARTOSZYŃSKI
O p o dm iotow ości literackiej - n o w e lektury dzieł
H enryka Rzewuskiego
W o sta tn ic h la tac h w b a d a n ia c h dziejów k u ltu ry polskiej (a także pew nych zjaw isk zagranicznych) pojaw ia się w yraźne zainteresow anie pro b lem em sarm a- tyzm u. N a tym tle godne uwagi jest określenie k ie ru n k u literackiego nazw anego „ n u rte m sarm ack im ” 1. N azw a ta o tyle jest osobliwa, że nie dotyczy właściwego polskiego sarm atyzm u, lecz pewnej form y jego recepcji w ystępującej zwłaszcza w la tac h 1830-1888. Skrótowo m ów iąc, jest to okres, którego p u n k ta m i g raniczny m i są lata wczesnej tw órczości H enryka Rzew uskiego, a z drugiej strony - lata pow stania Trylogii H enryka Sienkiew icza. W ram a ch ta k w yznaczonej tem aty k i in te resu je pew nych b adaczy nie tyle sam a „m ateria h isto ry czn a” pow stających na- ówczas pow ieści, ile raczej specyficzność p u n k tó w w idzenia, k tórym i dysponują p isarze tego kręgu, inaczej m ówiąc, stru k tu ry podm iotow ości i ich dzieł. A u to rem , u którego ta p roblem atyka okazuje się szczególnie atrakcyjna i budząca k o n trow ersje, jest H enryk R zew uski, a zwłaszcza w czesna faza jego tw órczości. D la te go spojrzenie na powieściow ą podm iotow ość „wczesnego” Rzew uskiego stała się te m atem prac dwu m łodych literaturoznaw ców w arszaw skich - B artłom ieja Szle- szyńskiego i Pawła D u d zia k a2. D ziałalność ich stanow i w istocie k o n tynuację dys k u sji ro zw ijającej się w sposób dość ożyw iony b e z p o śre d n io po u k a z a n iu się w zm iankow anych dzieł Rzewuskiego.
1 Z o b . B. S z le s z y ń s k i P r z y m ie r z a n ie k o n tu sz a . H e n r y k R z e w u s k i i H e n r y k S ie n k ie w ic z -
n a jw y b itn ie jsi tw ó rc y X I X - w ie c z n e g o n u r tu sa rm a ckieg o , W y d a w n ic t w o IB L P A N ,
W a r sz a w a 2 0 0 7 , s. 11 n n .
2 Z o b . ta m że ; P. D u d z i a k P a n S o p lic a ja k o m a sk a p se u d o n im u H e n r y k a R z e w u s k ie g o , „ P r z e s tr z e n ie T e o r ii” 2 0 0 4 n r 3 /4 .
66
2
0
0
O p in ie
Jeśli chcem y odpow iedzieć na pytan ie, dlaczego w łaśnie te dzieła, a szczegól nie Pamiątki Soplicy, stać się m ogły p rze d m io te m wznow ionej po w ielu la tac h dys kusji, przypom nieć w ypada, że książka, na której okładce w idnieje jedynie nazwa
Pam iątki Soplicy już w najb ard ziej zew nętrzny sposób k o n tra stu je p rzede w szyst
kim ze „zwykłą pow ieścią” czy zbiorem opow iadań, na których okładkach w ym ie niono nazw isko realnego lub fikcyjnego autora i ty tu ł oraz łączący ty tu ł z nazw i skiem p rzyim ek „przez”. N ie jest p rzy tym istotne dla zew nętrznej form y książki czy też jej nazw y3, czy zam iast nazw iska praw dziw ego au to ra fig u ru je na okładce skryw ający go pseudonim .
Isto tn e n ato m ia st jest, że książki, których zew nętrzność o parta jest na nazw ie dw udzielnej, określającej autora (pseudonim ) i ty tu ł, tożsam ość swą zaw dzięczają w yróżnieniu au to ra od innych podm iotów piszących i - z drugiej strony - sche m atycznem u opisowi treści książki. W in n y sposób o dbierane są k siążki takie, k tó rych nazwa um ieszczona na okładce jest jednoczłonow a. Są to dzieła bezautor- skie, ta k ie jak np. K w iatki świętego Franciszka i wiele innych. D o n ic h w łaśnie zali cza się Pamiątki Soplicy, chociaż zdaw ałoby się, że na okładce fig u ru je nazw isko, to ty tu ł te n jest jednoczłonowy. Swą całościow ością - to jest rów nocześnie słowem „p a m ią tk i” i słowem „Soplicy” - w yróżniony jest p rze d m io t niepow tarzalny, k tó ry jest zarazem „p a m ią tk a m i” i czym ś p rzynależnym Soplicy. „P am iątkow ości” nie należy m ylić z „pam iętnikow ością” . B łąd ta k i (pojaw iający się n iek ied y w kry tyce) m ógł oddziałać na n iesłu szn e przypisyw anie Soplicy m ia n a praw dziw ego p am iętn ik arza . W rzeczyw istości nie należy Soplicy uważać an i za p isarza, an i za p am iętn ik arza . M oże on być po p ro stu p ełnym sen ty m en tu posiadaczem książki „p a m ią tk i”, któ rą np. odziedziczył po przodkach.
N ato m iast użyte w ty tu le nazw isko „S oplica” służy jako otw arcie d ostępu do specyficznego „świata cześnika parnaw skiego”. W każdym razie nazwa Pamiątki
Soplicy nie jest jakoś zew nętrznie przyklejona do książki jako sym ulacja autora,
czyli p seudonim jakiejś osoby. N ie jest to zatem łatwa do usunięcia etykietka w stylu „Bolesław P ru s” w o d n iesien iu do Lalki, lecz w jakiś sposób in teg raln a część tego dzieła.
Świadomość takiej integralności podkreśla dobitnie artykuł D udziaka, k tórem u chcem y poświęcić trochę uwagi. Teza tego krytyka zm ierza do prześw iadczenia, że integralność osoby Soplicy wobec całego dzieła polegać m a na tym , że w Pam iąt
kach zrealizow any został „skuteczny sposób stw orzenia m ito lo g ii”, że pow stało tam
„m iejsce, którego nie m a, a które u znane jest za praw dziw e m ocą narracyjnej woli i tę sk n o ty ”4. Jakkolw iek krąg kultury, k tó ry ukazuje Soplica, obejm uje całą ów
3 U ż y w a ją c te r m in u l o g ic z n o - s e m io t y c z n e g o „ n a z w a ”, n ie s ię g a m d o k s ią ż e k z z a k r e s u lo g ik i, a p o p r z e sta ję na o d w o ła n iu s ię d o k s ią ż k i D . D a n e k D zie ło
lite ra ck ie j a k o k s ią ż k a (P W N , W a r sz a w a 1 9 8 0 ). P r z e jm u ję z n iej w y o d r ę b n ie n ie
w sk a z u ją c e j i o p is o w e j fu n k c ji n a z w y (s. 7 7 ) o r a z tezy , i ż sa m a n a z w a s ta n o w i ju ż c z ę ś ć u tw o r u (s. 6 0 ).
czesną R zeczpospolitą, to pow iązania z czysto regionalnym dziełem M ickiewicza są znane i co do pow inow actw a i pierw szeństw a w ielokrotnie dyskutow ane. D o dać tu jeszcze w ypada tw ierdzenie D u d ziak a, iż Seweryn Soplica to „egzystencjal na, a nie tylko pisarska p erso n a”5. N iew ątpliw ie persona, ale czyja? W edług D u dziaka, oczywiście R zew uskiego jako jego p seudonim . I tu zarysow uje się swoisty sprzeciw. Jeżeli bow iem - n ieu p rzed zo n y daw ną p lo tk ą czy w iedzą h istorycznoli teracką - czytelnik otw orzy książkę, to nie posiada żadnych dowodów na pseudo- nim ow y ch a ra k te r Soplicy. W te n sposób n ato m ia st „m odelow y czy teln ik ” w kro czy w specyficzny świat, w k tó ry m d om inuje Soplica. I to w w ielu funkcjach: jako ogólny n arrato r, jako osobisty u czestnik w ielu relacjonow anych zdarzeń, jako ob serw ator tych, w których n ie b rał u działu. Świadczy to o tym , że Soplica nie pełn i tu fu n k cji dość przypadkow ej sym ulacji autorstw a, lecz uczestnika i fu n d am e n tu istn ien ia specjalnego zm itologizow anego świata. F unkcja taka w szakże, jak w ska zano wyżej, nie pokryw a się z rolą pseu d o n im u , jaką cześnikow i p arnaw skiem u przydaje D udziak. Różnica jest tu na pozór w erbalna, ale istotna. C hodzi bow iem o p o d m i o t , k tó rem u podporządkow any jest Soplica oraz pew ne inne podm ioty rów nież opow iadające, o podm iot, k tó ry nie m u si być słow nie nazwany, a na k tó rego obecność w skazują różne elem enty kom pozycyjne utw oru.
O sobliw ością dzieła R zew uskiego jest to, że z jednej strony dla m odelow ego czytelnika udział Rzewuskiego nie był dostrzegalny i nie w chodził w rachubę, z d ru giej jed n ak strony to, że ze w zględu na okoliczności p u b lik a cji autorstw o H ra b ie go było w pew nych k ręgach oczywiste, a jego k o nspiracyjna in ten cja b u d ziła za in teresow anie. Zw łaszcza że R zew uski m iał o p inię człow ieka o zm ien n y ch i dość skom plikow anych poglądach. M ogło stąd pow stać przek o n an ie o założonej z góry in te n c ji u kryw ania au to ra i o dosłow nie p seudonim ow ym ch a ra k te rz e Soplicy. Praca D u d ziak a zdaje się podążać tym tropem , do czego przyczynia się jeszcze m onografia D obrosław y Świerczyńskiej Polski pseudonim literacki6.
W arto jednak zaznaczyć, że autor om awianego tekstu dysponował ważną książką A leksandry O kopień-S ław ińskiej Semantyka wypowiedzi poetyckiej7, gdzie autorka poświęca sporo uwagi wielowarstwowości po d m io tu literackiego i rozwija tezę o ist n ie n iu naczelnej in stan c ji nadaw czej także tam , gdzie w ystępuje postać c e n tra l nego nadaw cy-narratora. P rzyjm ując ta k ie założenie o n ie u ch ro n n o ści istnienia in stan c ji naczelnej utw oru (i to n iezależnie od tego, czy czytelnik m odelow y dys ponuje w iedzą o niej), uznać w ypada, że podstawowa sytuacja podm iotow ości w Pa
miątkach sprow adza się do relacji głównej in stan c ji nadaw czej i podporządkow a
nej jej n arrato ra-S o p licy pełniącego funkcje p rzede w szystkim posiadacza te k stu dzieła. Trzeba więc mówić o Soplicy n ie jako o pseudonim ie, lecz jako tkwiącej
5 T a m ż e , s. 74.
6 Z o b . D . Ś w ie r c z y ń s k a P o lsk i p s e u d o n im lite r a c k i, P W N , W a r sz a w a 198 3 .
7 Z o b . A . O k o p ie ń - S la w iń s k a S e m a n ty k a w y p o w ie d z i p o e ty ck ie j. P r e lim in a r ia , IB L P A N ,
2
0
2
O p in ie
w ew nątrz dzieła instancji. Stosując do Pamiątek teoretyczne rozróżnienia au to r stwa, w ypada mówić o Soplicy jako o „przynależnym do danego dzieła podm iocie [...] w w y z n a c z o n y m p r z e z s a m o d z i e ł o , ta k iż z dzieła i tylko z dzieła dow iadujem y się o n im ”8. K onkludując pow iedzieć m ożna, że D u d zia k trafn ie pojm uje im m a n e n tn ą wobec dzieła rolę cześnika parnaw skiego, w sposób jednak niezasad n y używa wobec niego te rm in u „m aska p se u d o n im u ”.
Podstaw ow ą m yślą pracy B artłom ieja Szleszyńskiego (tu bow iem przech o d zi m y do refleksji n a d jego książką) jest „Poszukać spójnej wizji, która m ogłaby p o m ieścić całe dzieło R zew uskiego”9. Już na wiele lat p rze d książką Szleszyńskiego istn iały ten d en cje do określenia cechy integrującej całość Pamiątek. Próbę takiego scalenia stanow i w stęp M a rii Ż m igrodzkiej do w ydania tego dzieła z ro k u 196110. Tu jako k ry te riu m całościow ości uzn an y został to n satyryczno-ironiczny. In n ą for m ę określenia zasady integracyjnej przyniosło posłow ie do w ydania dzieła z ro k u 1983 pió ra Z ofii L ew inów ny11. P otraktow ała ona tekst Pamiątek jako je d n o lity do k u m en t historyczny, od którego dom agać się m ożna historycznej praw dziwości.
Obie te koncepcje pod d an e zostały przez Szleszyńskiego kry ty ce12, zaś co do jego „integracyjnej” tezy sądzić m ożna, że dotyczy ona - jak się zdaje - zwłaszcza tych fragm entów Pamiątek, w których dopatryw ać się należy różnicy poglądów re p rezentow anych przez n arra to ra i prześw iadczeń w łaściw ych naczelnem u p o d m io towi dzieła. O tych o sta tn ic h m ożem y m ówić niem al zawsze jako o zakrytych osło ną ironii. W ynika to oczywiście z dw upodm iotow ości całego dzieła. A utor książki stara się jednak dowieść tw ierdzenia, że w brew podejm ow anym p rzez w ielu kryty ków poszukiw aniom ujęć m o raln ie i in te le k tu aln ie dw uznacznych spójność dzie ła zostaje w szędzie zachow ana. N ależy jednak w śród fragm entów , k tóre krytycy bio rą p o d uwagę, rozróżnić te sytuacje, gdzie Soplica z właściwą sobie pew nością sądu wypow iada opinie praw dopodobnie w ątpliw e z p u n k tu w idzenia naczelnego p o d m io tu dzieła lub przedstaw ia sytuacje m ogące w zbudzić m o raln y opór tego p odm iotu.
Sprawa w łączenia tego ty p u fragm entów w jedn o lity system w artości p rze d sta w ionych w dziele oceniana być m oże rozm aicie. Tak n p. pochw ały, jakie w Pam iąt
kach p ad a ją pod adresem staropolskiej ty tu ło m an ii, wziąć m ożna za w ypow iadane
bez cienia ironicznego akcentu. Podobnie tru d n o jest - n ie w idząc dezaprobaty p o d m io tu naczelnego - udow odnić, że zdania Soplicy fałszywie odczytujące p o etykę francuskiej klasycznej trag e d ii (Pan Azulewicz) m ieszczą się na te re n ie saty
8 R . In g a r d e n S tu d ia z e ste ty k i, t. I, P W N , W a r sz a w a 1 9 5 7 , s. 3 86.
9 B. S z le s z y ń s k i P r z y m ie r z a n ie k o n t u s z a ..., s. 43 .
10 Z o b . M . Ż m ig r o d z k a K a r m a z y n , s za r a c z e k i w ie k X I X , w s t ę p w: H . R z e w u s k i
P a m ią t k i S o p lic y , P IW , W a r sz a w a 1960.
11 Z o b . H . R z e w u s k i P a m ią t k i S o p lic y , o p r a c . i p o s ło w ie Z . L e w in ó w n a , P IW , W a r sz a w a 1 9 8 3 .
ry lu b przynajm niej w yraźnej ironii. W prow adzenie n ato m ia st sceny ukazującej serw ilistyczny stosunek szlachty do księcia R adziw iłła Panie K ochanku (Pan Re-
wieński) tru d n o byłoby uznać za zgodny z d o m in u jąc ą w Pamiątkach atm osferą
akceptacji obyczajowej i przyjąć, że w prow adzane są n iezależnie od oceny naczel nej in stan c ji podm iotow ej dzieła. To samo, i w sto p n iu w iększym , pow iedzieć wy p ad a o w z m ia n k a c h na te m a t sądow ej k o ru p c ji w gaw ędzie Trybunał lubelski, a zwłaszcza w tych p a rtia c h n a rra c ji Soplicy, w których raczej beztrosko przy zn a je się, że popierał w procesach sądowych niepraw ości swych opiekunów i p ro tek torów (Pan Ogiński, Książę R a d ziw iłł Panie Kochanku), w ykraczając przeciw p ra w om w łasnego sum ienia.
Z estaw ianie tak ich bardzo różnych stanow isk (głównie m oralnych) obciąża nie tyle n arra to ra , ile naczelną instan cję dzieła. Sprawdza się tu opinia o chw iejnej n atu rz e poglądów Rzew uskiego i spraw ia, że w Pamiątkach n apotykam y duże zróż nicow anie ocen pew nych elem entów k u ltu ry szlacheckiej i stopnia to leran cji wo bec n iektórych szczególnie w ątpliw ych zjaw isk. W ynika to oczywiście ze znaczne go dystansu m iędzy p u n k te m w idzenia, jak im dysponuje po d m io t naczelny - n ie zrów now ażony św iatopoglądowo k arm azyn - a sposobem w idzenia świata spokoj nego szlachetki - szaraczka. Jest to przyczyną tru d n o ści w podjęciu decyzji co do m ożliw ości przy p isan ia Pamiątkom jakichś form jednolitości.
M im o tych tru d n o śc i m ożliw e jest d ostrzeżenie w Pamiątkach przy n ajm n iej pozoru jednorodności sposobów p atrz en ia na świat. Z apew niają ją m .in. takie oto literack ie m etody:
- traktow anie z m ilczącą tolerancją ta k ich elem entów obyczajowych jak kult tytułów przysługujących fikcyjnym urzędom , jak osobliwy system opłacania usług urzędow ych, który dziś nazw alibyśm y legitym izacją korupcji;
- w prow adzanie, zwłaszcza w początkow ych frag m en tach gawęd, obszernych wywodów stanow iących laudatio temporis acti - szczególnie daw nej m oralności i „grzeczności” . M iało to stanow ić sw oistą asekurację wobec ew entualnych reakcji krytycznych;
- w prow adzanie takiego doboru p rzedstaw ianych zdarzeń, który by odpow ia dał czytającej pub liczn o ści w zasadzie szlacheckiej. O perow anie więc treściam i n ieprzekraczającym i hory zo n tu takiej publiczności, a zarazem stw arzającym i po czucie w tajem n iczen ia w sekrety św iata przeznaczone jakoby dla w ybranej p u bliczności.
P roblem spójności obrazu dawnej P olski zaw arty w Pamiątkach prow adzi do analizy dzieła R zew uskiego zachow anego jedynie w rękopisie, czyli do ro zp a trz e nia Uwag o dawnej Polsce13. D zieło to, dalekie od stylu gawędowego, pow iązał Rze w uski z cyklem cześnika parnaw skiego, p rzydając m u po d o b n ie, jak gaw ędom autorstw o Seweryna Soplicy. W arto więc było przeprow adzić k o nfrontację obu te k
13 Z o b . U w a g i o d a w n e j Polsce p r z e z starego S z la c h c ic a S e w e r y n a S o p lic ę C ze ś n ik a
P a rn a w sk ie g o n a p isa n e 1 8 3 2 ro k u , o p r a c . P. D u d z ia k , B. S z le s z y ń s k i, W y d a w n ic tw o
I B L P A N , W a r sz a w a 2 0 0 3 .
2
0
2
0
4
O p in ie
stów. W daw nej pow ieści historycznej w ydzielano n ieraz frag m en ty pośw ięcone spraw om doniosłym , p ub liczn y m i d o k u m en taln ie podbudow anym od p a rtii w pro w adzających elem enty pryw atnych obyczajów. Jeśli przyjm iem y, że Rzew uski p i sał rów nolegle Pamiątki i Uwagi o dawnej Polsce, łatw o dostrzec, że dokonał dość radykalnego rozróżnienia pom iędzy swym pisarstw em gawędowym i kronikarsko- -historycznym . Treści historyczne ujm ow ał system atycznie i raczej od strony praw nej. Jako te m aty obrazów historycznych obierał n ato m iast pew ne w ydarzenia n ie zwykłe, przed staw iał treści anegdotyczne, m alow ał sylw etki p o staci w yjątkowo interesujących.
Obie om aw iane, a ta k różne książki, w których literackość kontrastow ała z hi- storycznością, b liskie jed n ak były sobie po d w zględem oceny w ielu form k u ltu ry szlacheckiej i zdaw ały się jakby nie dostrzegać ujem nych jej stron. Idealizow ały w szelkie pu b liczn e i pryw atne przejaw y życia szlacheckiego. D latego biorąc pod uwagę owe zbieżności Pamiątek z ta k rzeteln ie i system atycznie skom ponow aną pracą, jak Uwagi, dopatrzeć się m ożna w relacji tych dw u tekstów jednego jeszcze a rg u m e n tu przem aw iającego za spoistością i in tegralnością Pamiątek.
Świat, który stworzył R zew uski i przypisał go postaci Soplicy, zdaw ał się być zam k n ięty i wykończony. Sprawa jego odbioru, już p o p rze d n io om aw iana, nie była jednak prosta. N iek tó rzy bow iem czytelnicy uczu len i byli na m ało dostrzegalne w Pamiątkach przejaw y trzeźw ego spojrzenia na negatyw ne i niebezpieczne cechy społeczeństw a szlacheckiego. Tak np. zn an a jest w yjątkowo p rzenikliw a opinia K lem entyny z T ańskich H offm anow ej, któ ra reasu m u jąc Soplicow ski obraz Rze czypospolitej konstatow ała: „Jeśli Polska taka była, cóż za dziw, że ją ro ze b ra li”14. Aby dojść do takiego w niosku, trzeba nie tylko (jak Ż m igrodzka) dopatrzeć się w idocznej tu i ówdzie w Pamiątkach ironii, lecz dokonać szczegółowej le k tu ry prze w rotnej, in te rp re tu ją c każdy niem al naiw nie pozytyw ny sąd Soplicy jako zakon spirow aną, a d em askującą stany faktyczne o pinię p o d m io tu naczelnego. Z atem świat Soplicy p rzy pozorach jednorodności stanow ić by m iał, gdy stosuje się pew ne sposoby odczytyw ania, zgodne po trosze z in te n cją p o d m io tu naczelnego k o n strukcję szerszą i w dużym sto p n iu krytyczną.
Jeśli przy „odw róconej” le k tu rze m ożna dostrzec w Pamiątkach elem enty od m iennej w izji R zeczypospolitej, to pisane b ezpośrednio po tym utw orze M ieszani
ny obyczajowe Jarosza Bejły po p ro stu w rad y k aln y sposób w yolbrzym iają rysujące
się w Pamiątkach cienie. Ale to tylko d robna część prawdy. M ieszaniny bow iem p o suwają się w analizie dawnej Polski do g ranic zu pełnie nieprzew idyw alnych, p rzed staw iając n ieodw racalną śm ierć O jczyzny i przyszłość k ra ju polegającą na b ez w zględnym dostosow aniu się do b ru ta ln y c h żądań zaborcy.
Ten zadziw iający zw rot w p oglądach Rzew uskiego rozpatryw ano zazwyczaj na tle niepodległościow ej m yśli ro m an ty zm u polskiego. Jest to k o n te k st oczywisty i radykalny. Bardziej m oże interesu jące jest pow iązanie w m yśli R zew uskiego ra dykalnego konserw atyzm u i przyw iązania do tradycji, a więc cech b lisk ich dużej
części szlachty, z ideą „zaprzeczną”, głoszącą w yrazistą narodow ą apostazję. To w łaśnie skrzyżowanie w sposób p aradoksalny niezgodnych ten d en cji skłaniało ogół czytającego, ale zdezorientow anego społeczeństw a do w strzym ania się od pow aż nej dyskusji z R zew uskim , a także od prób rozpatryw ania zależności jego pom y słów od konserw atyw nej m yśli politycznej Z achodu (J. de M aistre). W za m ia n za to ograniczano się do niew ybrednych ataków na p isarza i do p ię tnow ania pew nych cech jego osobowości jak chwiejność poglądów i w ielkopańska pewność siebie. Po burzliw ych dyskusjach wokół Rzew uskiego w la tac h 40. i 50. X IX w ieku w yraźnie zaniechano zajm ow ania się jego postacią i tw órczością. W iek X X przy niósł cenne edycje i stu d ia Z ygm unta Szweykowskiego, a wiele lat później M arii Ż m igrodzkiej. W ażny zw rot stanow iły dopiero arty k u ły W ojciecha K arp iń sk ie go15 i biografia Józefa Ślisza. Sięgnęły te prace daleko poza lata Pamiątek, w ycho dzono praw dopodobnie z założenia, że b ad a n ia n a d k u ltu rą polską skoncentrow a ne są na ogół na tw órczości lu d z i n iebudzących w ątpliw ości co do postaw y n a ro dowej i p atriotycznej. O becnie zatem pojawić się w inny prace obejm ujące także postacie oceniane jako w ątpliw e czy w ręcz negatyw ne. Tak w ięc Rzew uski - n ie w ątpliw ie nie zasługujący na m iano postaci szlachetnej - skłaniać m iał do reflek sji n a d n ie b an a ln y m i skom plikow anym c h a rak te re m swej m yśli politycznej. Stąd p o stu laty sięgnięcia do ogrom nych zasobów archiw ów pozostaw ionych przez p isa rza i poszukiw ania źródeł jego rozw ażań, zwłaszcza sto su n k u do m yśli oświece niowej i - z drugiej strony - rom antycznej.
D latego szczególne zainteresow anie - w yraźne zwłaszcza w om awianej książce Szleszyńskiego - b u d ziło odniesienie Pamiątek do późniejszej tw órczości autora. Powstał też p o stu lat w ykazania nie tylko integralności Pamiątek, ale i dopatrzenia się pow iązania ich oraz Listopada z jakże o d m ien n ą późniejszą działalnością zapo czątkow aną Mieszaninami. O kazać się mogło, że le k tu ra ta k krytykow anych te k stów m oże rzucić pew ne św iatło n a d odczytyw aniem wysoce cenionych Pamiątek.
W ram a ch ta k ich kontekstów m ieściłyby się też słabo dotychczas rozw inięte p en etracje dużego k ręgu krytyki, k tó rą w połow ie X IX w ieku sprow okowały Pa
miątki, a zwłaszcza Mieszaniny. Potrzeba taka istnieje, gdyż dyskusje w tedy prow a
dzone należą do najciekaw szych z rozw ijanych w X IX w ieku rozw ażań n a d tożsa m ością i losam i Polski. Pewna niechęć do tkw ienia w tym n u rcie sądów, stanow ią cych często przeciw ieństw o narodow ego stylu m yślenia, m ogłaby być złagodzona o pinią J.I. K raszew skiego, ogłoszoną po śm ierci Rzew uskiego w ro k u 1866. Pisał K raszew ski:
M o ż n a i p o tr z e b a b y ło n a ó w c z a s b r o n ić hr. H e n r y k a R z e w u s k ie g o M ie s z a n in y , w k tó r y c h g o r y c z y d o s y p a n o za w ie le , tc h n ę ły w s z a k ż e m ił o ś c ią k r a ju , a hr. H e n r y k s ta l n a r o z d r o ż u ; g d y b y g o kraj p o p a r ł, b y łb y s ię d o n ie g o i s p r a w y n a r o d o w e j n ie z r a z ił.16
15 Z o b . W . K a r p iń sk i W kręg u m y śli z a p r z e c z n e j, „ Z n a k ” 19 7 3 n r 1 1 /1 2 ; te n ż e J a k o b in
p r a w ic y , „ T w ó rc z o ść ” 1 9 7 3 n r 12.
16 Z o b . B. B o le s ła w it a Z ro ku 1 8 6 6 , c y t. za: J. Ś li s z H e n r y k R z e w u s k i . , s. 2 0 9 -2 1 0 .
2
0
2
0
6
O p in ie
Abstract
K azim ierz BARTOSZYŃSKI
In s titu te o f L ite ra ry Research, Polish Academ y o f Sciences (W a rs z a w a )
L iterary Subjectivity: N e w Readings o f H e n ry k R zew uski’s W o rk s
T he a u th o r draws o u r attention to increased interest in th e issue o f Sarmatism as part o f research into Polish cultural history. W ith in a set o f related topics, som e scholars are interested n o t really in th e ‘historic m atte r' o f novels w ritte n at th a t tim e, but rather, a specificity o f standpoints at disposal o f th e circle's authors - in o th e r w o rds, th e structures o f subjectivity and o f th e w o rks. T h e issues at stake are analysed using th e exam ple o f th e o u tp u t o f H e n ryk Rzewuski, taking a closer lo o k at it in th e co ntext o f a m ost recent research state-of-play