• Nie Znaleziono Wyników

Nasz Przyjaciel : dodatek do "Głosu Wąbrzeskiego" 1927.07.02, R. 4, nr 27

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nasz Przyjaciel : dodatek do "Głosu Wąbrzeskiego" 1927.07.02, R. 4, nr 27"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

r «, . . a ' H z 1 z a .

D o d a t e k d o „ G ł o s u W ą b r z e s k i e g o

Nr 27. Wąbrzeźno dnia 3 lipca 1927 r Rok 4

E w a n g e l j a

ś w . Ł u k a s z a r o z d z . 5 , w i e r s z 1 — 1 1 .

O n e g o c z a s u , g d y r z e s z e n a l e g a ł y n a J e z u s a , a b y s ł u c h a ł y S ł o w a B o ż e g o , a O n s t a ł p o d l e j e ­ z i o r a G e n e z a r e t i u j r z a ł d w i e ł o d z i e s t o j ą c e p r z y j e z i o r z e , a r y b i t w i w y s z l i b y l i i p ł ó k a l i s i e c i , w s z e d ł s z y w j e d n ę ł ó d ź , k t ó r a b y ł a S z y m o n o w a , p r o s i ł g o , a b y m a l u c z k o o d j e c h a ł o d z i e m i . A s i a d ł s z y , u c z y ł r z e s z e z ł o d z i . A g d y p r z e s t a ł m ó w i ć , r z e k ł d o S z y m o n a : Z a j e d ź n a g ł ę b i ę , a z a p u ś ć c i e s i e c i w a s z e n a p o ł ó w . A S z y m o n o d p o w i e d z i a w s z y , r z e k ł M u : N a u c z y c i e l u , p r z e z c a ł ą n o c p r a c u j ą c , n i c e ś m y n i e u ł o w i l i : w s z a k ż e n a s ł o w o T w e z a p u s z c z ę s i e c i . A g d y t o u c z y ­ n i l i , z a g a r n ę l i r y b m n ó s t w o w i e l k i e i r w a ł a s i ę s i e ć i c h . 1 s k i n ę l i n a t o w a r z y s z e , c o b y l i w d r u ­ g i e j ł o d z i , a b y p r z y b y l i r a t o w a l i i c h . I p r z y b y l i i n a p e ł n i l i o b i e ł ó d k i , t a k i ż s i ę m a ł o n i e z a n u ­ r z a ł y . C o w i d z ą c S z y m o n P i o t r , u p a d ł u k o l a n J e z u s o w y c h , m ó w i ą c : W y n i j d ż o d e m n i e , b o m j e s t c z ł o w i e k g r z e s z n y , P a n i e ! A l b o w i e m g o b y ­ ł o z d u m i e n i e o g a r n ę ł o i w s z y s t k i c h , c o p r z y n i m b y l i z p o ł o w u r y b , k t ó r y p o j m a l i . T a k ż e t e ż J a k ó b a i J a n a , s y n ó w Z e b e d e u s z o w y c h , k t ó r z y b y l i t o w a r z y s z e S z y m o n o w i . I r z e k ł J e z u s d o S z y ­ m o n a : N i e b ó j s i ę , o d t ą d j u ż l u d z i ł o w i ć b ę ­ d z i e s z . A w y c i ą g n ą w s z y ł o d z i e n a z i e m i ę , w s z y s ­ t k o o p u ś c i w s z y , s z l i z a N i m .

O

N a u k a z e w a n g e l j i .

C z e m u P a n J e z u s w s i a d ł w ł ó d k ę ?

G d y ż l i c z n e r z e s z e s t a ł y n a b r z e g u a k a w a 1 z i e m i p o n a d j e z i o r e m b y ł z b y t w ą z k i . A b y g o w s z y s c y u s ł y s z e ć m o g l i z a j ą ł m i e j s c e w c z ó ł n i e i s t a m t ą d , j a k b y z k a z a l n i c y , p o u c z a ł l u d c h c i ­ w y n a u k i .

C z e m u z d w ó c h ł ó d e k w y b r a ł s o b i e P i o t r o w ą ?

A b y j u ż t e r a z , j a k p ó ź n i e j p r z y i n n y c h s p o s o b n o ś c i a c h , o d z n a c z y ć P i o t r a p r z e d i n n e m i u c z n i a m i i z w r ó c i z u w a g ę j eg ° n a w y s o k i e d o ­ s t o j e ń s t w o , k t ó r e g o c z e k a j a k o p r z y s z ł ą g ł o w ę i s t e r n i k a n a w y K o ś c i o ł a .

w c z ó ł n i e

P a n J e z u s

D o c z e g o z m i e r z a ł P a n J e z u s , z d z i a ł a w s z y c u d o b f i t e g o r y b p o ł o w u ?

1 . C h c i a ł P i o t r a i t o w a r z y s z ó w j e g o u t w i e r ­ d z i ć w w i e r z e w S w e B ó s t w o . 2 . P r a g n ą ł i c h ś c i ś l e j d o o i e b i e p r z y w i ą z a ć . D o t y c h c z a s b o w i e m t o w a r z y s z y l i M u c z ę s t o , u l e j e s z c z e n i e b y l i p o ­ r z u c i l i w s z y s t k i e g o , a b y p o ś w i ę c i ć s i ę w y ł ą c z n i e J e g o s ł u ż b i e . D o p i e r o p o t y m c u d z i e u c z y n i l i t o . „ W s z y s t k o o p u ś c i w s z y , s z l i z a N i m ” , a b y o d t ą d p o s p o ł u z N i m p r a c o w a ć w s p r a w i e z b a ­ w i e n i a . 3 . P r z e z t e n o b f i t y p o ł ó w p r a g n ą ł i m d a ć o b r a z t e g o , d o c z e g o i c h p o w o ł a ł J a k d o ­ t y c h c z a s ł o w i l i r y b y w s i e c i a c h , t a k o d t ą d m i e l i ł o w i ć l u d z i d l a K r ó l e s t w a B o ż e g o . 4 . Z b a w i c i e - c h c i a ł i c h z a c h ę c i ć d o p r z y s z ł e g o p o w o ł a n i a l i o k a z a ć i m , ż e s t a r a n i a i c h , z m i e r z a j ą c e d o p o z y ­ s k a n i a n i e b u l u d z i , b ę d ą u w i e ń c z o n e p o m y ś l n y m s k u t k i e m , j a k z a r z u c e n i e s i e c i n a p r z e s t w o r z e m o r z a . 5 . W r e s z c i e c h c i a ł i c h p o u c z y ć , ż e p o ­ m y ś l n e g o s k u t k u s w y c h u s i ł o w a ń n i e p o w i n n i o c z e k i w a ć o d s i ł s w y c h , l e c z o d z a u f a n i a d o J e ­ g o i m i e n i a .

C z e m u P a n J e z u s n a A p o s t o ł o w w y b r a ł p r o s t y c h i n i e u c z o n y c h r y b a k ó w ?

A b y z a ł o ż e n i a i r o z k r z e w i e n i a n a u k i i K o ś ­ c i o ł a n i e p r z y p i s y w a n o n a u c e i p o t ę d z e l u d z k i e j , l e c z a b y w s z y s c y u z n a l i , ż e K o ś c i ó ł j e s t d z i e ł e m B o ż e m , a n a u k a j e g o p r a w d z i w i e B o s k ą .

J a k ą z b a w i e n n ą d l a n a s n a u k ę z a w i e r a d z i s i e j s z a e w a n g e l j a ?

N a u k ę n a m d a j e w p o w y ż s z e j e w a n g e l j i C h r y s t u s P a n , l u d i u c z n i o w i e Z b a w i c i e l a . 1 . C h r y ­ s t u s n a m o k a z u j e , j a k S e r c e J e g o u m i ł o w a ł o l u d , g d y ż j a k o d o b r y p a s t e r z k o r z y s t a z k a ż d e j s p o ­ s o b n o ś c i g ł o s z e n i a p r a w d y i o c a l e n i a l u d z i p r z e z p r a w d ę . 2 . L u b o j e s t P a n e m ś w i a t a , p r o s i P i o t r a , a b y c o k o l w i e k o d j e c h a ł o d b r z e g u i d a j e p r z e z t o d o w ó d p o k o r y i u n i ż e n i a , k t ó r e m c h c e S o b i e u j ą ć s e r c a u c z n i ó w . 3 . S p r a w i w s z y i m c u d o w n y m s p o s o b e m o b f i t y p o ł ó w , d a j e d o w ó d , j a k d o b r o t l i ­ w i e i ł a s k a w i e p a m i ę t a o i c h d o c z e s n y c h p o t r z e ­ b a c h , b y l e b y M u u f a l i i p o s ł u s z n i b y l i J e g o p r z y ­ k a z a n i o m . O d l u d u u c z y ć s i ę m o ż e m y , ż e p o ­ w i n n i ś m y c h c i w i e i g o r l i w i e s ł u c h a ć S ł o w a B o ­ ż e g o , g d y ż o n o j e d n o w s k a z u j e n a m d r o g ę d o n i e b a . — O d u c z n i ó w z a ś u c z m y s i ę : 1 , ż e w p r a

(2)

9 6 —

each i z a tru d n ie n ia c h n a sz y c h ch o d zić n am n a- d ew szy stlco p o w in n o o b ło g o sła w ień stw o B o że;

o d teg o b ło g o sła w ie ń stw a b o w iem w szy stk o z a­

leży . 2. G d y n am co ś n a k a z u je , w in n iśm y b y ć p o słu sz n i i u fać, że d o w y k o n a n ia u d zieli n am p o trz e b n ej ła sk i i siły . 3. P o m y śln eg o sk u tk u u siło w a ń n a sz y c h n ie m a m y p rz y p isy w a ć so b ie, lecz ja k P io tr k lę k n ąć w p o k o rze , d a ć c h w ałę B o g u i u z n a ć się n ie g o d n y m i d aró w ła sk i Jeg o .

SZCZĘŚCIE.

Szczęście bierzy na pochyłej drodze, A tak wabi takim blaskiem lśni,

^e człek każdy choć udreczon srodze Całe życie tylko o tern śni.

Gdy dziewczęciu śnią sie piekne oczy — Gdy miłości zakwitł dla niej kwiat, Dzień jej każdy czarowny uroczy Idzie w życie wśród różannych szat.

A gdy stanie hen na drugiej stronie Gdy już szczęścia odbierzała łódź.

Włos rozwiany na gorące skronie

Próżno wola — „szczęście wróć sie wróć*'.

Gdy młodzieniec idzie w świat daleki, Nie zna życia — coraz z losem bój ? Szczęścia powiew wiec wesół i lekki Kwiat u fraka na balowy strój.

A gdy życie na barki mu złoży Ciężar troski o rodziny byt,

Rozczarowań życie go zatrwoży Bowiem szczęścia niebyl nigdy syt.

Szczęście szczęście gdzieżeś ty ukryte ? Czy w głębokiej fali szumnych mórz

Czy w słoneczku co tli zlotolite ?

Czy w bukietach wonnych białych róż. Czy dogoni ciebie orzeł lotny,

Sieć rybaka spęta w jasną noc

Czy tam szczęście gdzie zamek samotny?

Lub miesiąca tajemnicza moc.

Czy sie chowasz w chmurnym nieboskłonie, A przybierzysz na proszący gest —

Ale

w

ludzkiem nie chowasz sie łonie A wiec gdzieżeś — gdzieżeś szczęście jest ?

Waler ja Nowacka.

O

■>C>C>C>C >C>C>C>C>C>C>C^C>C>C>C>C>C >£■

UŚMIECH do OBCEGO TOWARU $

n iech aj ci za k a ż d ym ra ze m p rzy p o m i

U

X

ŁZY głodnego dile&ka

Q

bezrobotnego robotnika polskiego! 0

2 Więc kupni towar wyrabiany Q

5 prsoz polskiego lobotnika u

R O Z M A IT O ŚC I

Góry lodowate grożące zagładzie okrętom

W strz ąsa jąc ą p rz y g o d ę o p o w ia d a p e w ien w ilk m o rsk i z A m e ry k i, k tó ry św ieżo p o w ró c ił z p o d ró ży d o A u stralji. P ro w a d ził o n o k rę t p a sa­

żersk i. O k ręt p e łen b y ł p o d ró żn y ch . W k a ju tac h i salach b y ło n ie zm iern ie g o rąco , p o n ie w a ż sło ń ­ ce p ie k ło b e z lito śn ie a w iatru n ie b y ło z u p ełn ie.

G d y n a d sz e d ł w ieczó r i n ieco o c h ło d ziło się w szy scy p a sa ż e ro w ie o d e tc h n ęli z u lg ą, a n a­

b raw szy sił p o sta n o w ili ro ze rw ać się ta ń ca m i.

K ilk u p a n ó w n ie c h ciało ta ń c zy ć , ale w y śm ia ła ich jak a ś m ło d a p a n n a tłu m a cz ą c , że ju ż n ie jest g o rąco , że n a w et ro b i się ch ło d n o , ta n ie c w ięc w ta k ie j ch w ili n ie o d p o w ie d n i. T o m ó w ią c p a n ­ n a ta m o cn o c h u c h n ę ła n a stalo w e o d ru c ia , n a k tó ry c h p a ra n iem al, że się sk ro p liła „ p ra w d a k a p ita n ie, że ju ż n ie je st g o rą co ?” z a p y tała p o ch w ili k a p ita n a o k rę tu . W szy scy sp o jrz e li w je­

g o k ie ru n k u i o n iem ieli.* k a p ita n b o w iem w je d ­ n ej ch w ili stra szliw ie p o b la d ł, a z a m iast o d p o ­ w ied zieć o w ej p a n n ie p o b ieg ł c o p ręd z e j n a m o ­ ste k o k ręto w y . P o ch w ili n a cały m o k rę c ie z ale­

g ła cisza g ro b o w a, p o w iał jak iś c h łó d d o jm u ją c y c h łó d śm ierc i p rz e ra ż e n ia , c h łó d straszliw y , n ie­

o p isany .

N o c, d o tąd ja sną , p o w le k ł c a łu n f n ie p rz e n i-- k n ion e j m g ły, ję k śru b i trz a sk ła ń c u c h ó w o k rę­

to w y c h sta ł się n ie p o ró w n a n ie d o n io ślejszy . N a­

g le o k rę t z m ien ił k ie ru n e k i c ałą siłą p a ry p o ­ c z ą ł się co fać. A p o k ilk u k w ad ran sa c h stra sz­

n y c h i d łu gic h jak w ie cz n o ść lo d o w a ta zim n a m g ła u stą p iła c ie ple jsze m u p o w ie trz u .

K a p ita n z ło ż y ł rę ce jak b y d o m o d litw y i p o ­ w ied z iał: .D zięk i B o g u n ie b e z p ie c ze ń stw o m inęło * P a saż e ro w ie d o p ie ro d o w ied zieli się, że u n ik n ę­

li n ajstraszn iejszeg o ^ n ieb e z p ie c ze ń stw a n a m o ­ rzu , m ian o w icie u ścisk ó w g ó ry lo d o w ej, k tó ra w szy stk o n a sw ej d ro d z e n iszczy i m rozi.

Zanik oklasków.

O d p a ru m iesięcy in try g o w a ł a k to ró w lo n ­ d y ń sk ich , n a jb ard zie j n a w et u lu b io n y c h p rz ez p u ­ b lic zn o ść z u p ełn y p ra w ie z a n ik o k la sk ó w . N a fa rsa c h sa la b a w iła się d o sk o n ale , co c h w ila ro z­

leg a ły się w y b u ch y śm ie ch u , a le n a w et p o o p u sz­

c z en iu k u rty n y n ie sły ch ać b y ło b raw . P o d c z as d ra­

m at, w szy scy p łak a li — d o w ó d , że w raż en ie b y ło g łę - b o k ie, a je d n a k p o sk o ń c z en iu p a n o w a ło n iep o ­ k o ją c e w p ro st m ilc z e n ie . D op ie ro p rz ep ro w a d z o ­ n a p rz ez d y re k to ró w te atraln y ch a n k ieta w śró d słu c h a cz y w y ja śn iła tę z a g a dk ę . O k a za ło się b o ­ w iem , że b icie o k la sk ó w w p ły w a u je m n ie n a m e­

c h a n iz m z e g a rk ó w , n o sz o n yc h o b e cn ie z a z w y c z a j n a rę k ac h . N ap raw a z e g ark ó w k o sz tu je z b y t d ro g o — ta k i je st w zg ląd , k tó ry p o w śc ią g a e n ­ tu zjazm p u b lic zn o śc i tea traln e j.

Produkcja genjuszów

E u g en iści p o u c z a ją , że n a jz d ro w sz e i n a jb a r­

d ziej p o d w z g lę d e m in te le k tu a ln y m ro z w in ię te d zieci ro d zą się w ó w czas, g d y ro d z ic e są m ło d z i w p e łn i sił ży w o tn y ch . In n e g o z u p ełn ie z d a n ia je st a n g ie lsk i u czo n y H a v e lo c k E llis a u to r w y ­ d a n e g o p rze d p a ru ty g o d nia m i d z ie ła p o d w y­

m o w n y m ty tu łe m . ,,A stu d y o f b ritisc h g en iu s . D o k o ń c z en ie n a 4 -ej stro n ie

(3)

- 97HGFEDCBA

J A C K L O N D O N 7)

KONIEC BAJKI

(C ią g d a lszy )

M o że w ła śn ie zn a la złeś w y ja śn ien ie o d ­ p o w ied zia ła . M o że w ła śn ie o w a p raktyka in tereso w a ła cię zb y t m o cn o . M o że za p o m ia łeś o m o jem istn ien iu.

— H m — m ru k n ą ł zło śliw ie. O b a w ia m się ż e ó w R ex tro ch ę zb y t m o cn o in teresu je się p a n ­ tera m i d ra żn ien iem ta k o w y ch za p om o cą k ró tk ie­

g o p ręta .

P rześla d o w a ł ją cią g le p y ta n iem , co o sta ­ teczn ie sp o w o d o w a ło jej w a rja ctw o . U p a rcie n a zy w a ł to w a rja ctw em .

C ó ż to m o że b y ć za w y ja śn ien ie ? — o d - 1 p o w ia d a . W reszcie k ied y ś o d p a rła : — N ik t n ie p o tra fi w y tłó m a czy ć m iło ści. Ja n ajm n iej. P o - p ro stu ty lk o zn am m iło ść, b o sk i i n ieza p rzecza l­

n y fak t. O to w szy stk o . B ył raz w fo rcie V a n ­ co u v er, ja k iś d o sto jn y H u d so n B ay C o m p a n y , k tó ry k ry ty k o w a ł n a d er o stro zd o ln o ści d u szp a s­

tersk ie m iejsco w eg o p ro b o szcza k o ścio ła a n g li­

k a ń sk ieg o . C en trala n a p isa ła d o A n g lji, d o w ła d z k o ścieln ych , sk a rżą c się, że w szy scy fu n k cjo n a r­

iu sze o d d zia łó w C o m p a n y , p o b ra li so b ie In d jan - k i za żo n y . „C zy p rzy to czyliście ja k ieś w y ja ś­

n ien ia , za n a lizo w a liście p rzy czy n y ?“ — d o p o m i­

n a ł się d o sto jn ik. O d p o w ied zia n o m u n a to :„O - g o n k ro w y ro śn ie w d ó ł. N ie p ró b u jem y w y ja­

śn ia ć teg o za g a d n ien ia . P o p ro stu ty lk o k o n sta­

tu jem y fa k t“.

D ja b lo sp rytn a k o b ieta ! — za w o ła ł L in - d a y z p ło n ą cem i g n iew em o czy m a .

— S k ą d się w zią łeś w K lo n d ik e ? — za p y ­ ta ła p ew n eg o razu M ad ge.

Z a d u żo p ien ięd zy . B rak żo n y d o ich w y d a w a n ia . P ra g n ien ie o d p o czy n k u ró w n ież.

M o że tro ch ę p rzep ra co w a n ia . S p ró b o w a łem p o­

jech a ć d o C o lo ra d o , a le p a cjen ci p rześla d o w a li m n ie d ep esza m i. N iek tó rzy n a w et o so b iście. U - ciek łem d o S ea ttle. T o sa m o. R a n so m p rzy sła ł m i sw o ją żo n ę sp ecja ln y m p o cią g iem . N ie b y ło rad y. O p era cja p rzeszła szczęśliw ie. M iejsco w e g a zety w y w ęszy ły to. D a lszy cią g m o żesz so b ie w y o b ra zić. M u sia łem u m y k a ć, w ięc u m k n ą łem d o K lo n d ik e. N o i — T o m D a w za sta ł m n ie g ra ją ceg o w w ista , w ch a cie n ad Y u k o n em .

N a d szed ł d zień , k ied y ło że S tran ga w y n ie­

sio n o z p o śró d ciem n y ch ścia n n a sło ń ce.

— P o zw ó l, że m u tera z p o w iem — p ro siła M ad g e d ok tora.

N ie. P o czek a j — o d p o w ied zia ł.

P ó źn iej S tra n g e m ó g ł ju ż sia d a ć o w ła sn y ch siła ch n a b rzeg u łó żk a , z cza sem m ó g ł ju ż n a w et ro b ić p o p arę k ro k ó w , w sp iera n y z d w ó ch stron .

— _ P o zw ó l, że m u p o w iem — m ó w iła zn o w u M a d g e.

N ie. M u szę sp ełn ić za d a n ie d o k o ń ca . N ie ch cę ża d n y ch n ied o k ład n o ści. L ew e ram ię

m a jeszcze lek k i d efek t.

T o d ro b no stk a , a le p o stan o w iłem o d b u d o­

w a ć teg o czło w iek a tak , jak g o B ó g stw o rzy ł.

Ju tro m a m za m ia r za jrzeć d o teg o ra m ien ia i n a­

p ra w ić to co za w a d za .

B ęd zie p o tem m u sia ł p o leż e ć- n ieru ch o m o p a rę d n i. Ż a łu ję, że ju ż n ie m am ch lo ro fo rm u . N o , tru d n o. P a cjen t b ęd zie m u sia ł za cisn ąć z ę­

b y i w y trzy m a ć. “P otrafi, U p o ru m a d o ść n a d w u n a stu m ężczy zn .

N a d eszło la to . Ś n ieg sto p n ia ł, św iecą c ju ż ty lk o n a szczy ta ch o d leg ły ch g ó r sk a listy ch od za ch o d n iej stron y. D zień w y d łu ży ł się, a ż w y ­ g n a ł ciem n o ść zu p ełn ie.

S ło ń ce n a k ilk a m in u t ty lk o n u rk o w a ło o p ó łn o cy za h o ry zon t. L in d a y n ie p rzesta w a ł p ra co w a ć n ad R ex em . Z stu d jow ał jego ch ó d , k a żd y ru ch , b a d a ł g o raz p o raz i p o ty sią c ra­

zy k a za ł zg in ać i ro zg in a ć k a żd y m u sk u ł. M a so­

w a n o p a cjen ta b ez k o ń ca , a ż d o k to r o św ia d czy ł w reszcie, że b rat, T o m D a w i B ill m o g ą tera z zo sta ć p ielęg n ia rza m i w n a jlep szy ch leczn ica ch . L in d a y jed n a k w cią ż n ie b y ł za d o w o lo n y . Z m u ­ sza ł S tran ga d o w y k o n y w a n ia ca łeg o d a w n eg o repertu aru ćw iczeń fizy czn y ch , szu k a ją c jeszcze m o żliw y ch u k ry ty ch sła b o ści.

Z n o w u n a ty d zień w p a k ow a ł g o d o łó żk a o tw o rzy ł u d o , w y czy n ił p a rę sztu k m a g iczn y ch z d ro b n em i tętn ica m i, w y d ra p a ł n a k o ści p la m k ę n ie w ięk szą n iż ziarn k o k a w y , aż ty lk o p o w ierz­

ch n ia zd ro w ej ró żo w ości zo sta ła d o za cią g n ięcia p rzez ży w ą sk órę.

— P o zw ó l ju ż p o w ied zieć — b ła g a ła M a d g e.

— J eszcze n ie — b rzm ia ła o d p o w ied ź. P o ­ w iesz w ted y d o p iero , k ied y b ęd ę g o tów .

M iną ł lip iec, sierp ień m ia ł się k u k o ń co w i k ied y lek a rz k a za ł p a cjen to w i za p o lo w a ć n a je­

len ia . P o szed ł sa m w śla d za R ex em i p rzy g lą­

d a ł m u się b a czn ie.

R ex b y ł śm ig ły w ru ch u k a żd eg o m ięśn ia i m ięk k i, jak k tok t. L in d a y p o ra ź p ierw szy w ży­

ciu w id zia ł p o d o b n y ch ó d . K rok i sta w ia n e b ez w y siłk u lecz n iby ca łem ciałem , jak b y sp ręży ste m ięśn ie p o d n o siły n o g i aż k u ram ion om . D zia ło się to jed n a k tak lek k o i m ięk k o , że k ra siło cia ­ ło szczeg ó ln y m w d zięk iem i n ie p o zw a la ło d o s- trzed z szy b k o ści. O w ej za b ó jczej szy b k o ści, n a k tó rą sw eg o cza su sk a rży ł się T o m D a w . L in d a y p o d ą ża ł z ty łu , sp o co n y i za d y sza n y , b ieg n ą c n a w et o d cza su d o cza su , k ied y p o zw a la ł teren . P o d ziesięciu m ila ch m ia ł d o ść i rzu cił się n a m ięk k i m ech .

K o n iec — za w oła ł — n ie m o g ę za p a n em n a d ą ży ć. — W y ciera ł zg rza n ą tw arz, S tran g za ś U siad ł w p o b liżu n a p rzew ró co n y m p n iu i u ś­

m iech n ą ł się d o d o k to ra i — jak p ra w d ziw y m a n teista — d o ca łej o k o licy .

Ż a d n y ch sk u rczó w , ła m ań , b ó ló w lu b ch o cia żb y cien ia b ó ló w — za g a d n ą ł L in d a y . _ S tra n g p o trzą sn ą ł k ęd zierza w ą g ło w ą i w y­

p ro sto w a ł sm u k łe g ib k ie cia ło zd ro w e i ra d o sn e w k a żd y m fib rze.

— P ięk n ie, S tran g. P rzez jed n ą lu b d w ie zim y , stare ran y b ęd ą tro ch ę d o leg a ły n a m ro zie i w ilg o ci. A le to p rzejdzie a m o że n a w et n ie n a d ejd zie w o g ó le.

— C h ryste! P a n ie d o k to rze, d o k o n a ł p a n cu ­ d u . S a m n iew iem , jak m am p an u d zięk o w a ć N ie zn a m p rzecież n a w et p a ń sk ieg o n a zw isk a ....

N a zw isk o n ie m a zn a czen ia . O d b u d o w a ­ łem p a n a d a w n eg o , to n a jw a żn iejsze.

A le p o m im o w szystk o ch cia łb y m zn a ć n a zw isk o czło w iek a , k tó rem u za w d zięcza m ży cie

n a sta w a ł S tra n g C h cia łb y m je p rzecie p o zn a ć jeśli je u sły szę n a szerok im św iecie.

P rzyp u szcza m , że p an p o zn a — b rzm ia ła o d p o w ied ź d o k to ra . A le to n ie n a leży d o rze­

czy . C h cę jeszcze jedn ej o sta teczn ej p rób y —

(4)

9 8

p o c z e m b ę d ę u w a ż a ł, ż e z p a n e m s k o ń c z y ­ łe m . P o d r u g ie j s tro n ie d z ia łu w ó d , u ź r ó ­ d e ł te j r z e c z k i, z n a jd u je s ię le g o w is k o W ie l­

k ie g o B u r e g o , n a k tó re g o p o lo w a łe ś p a n - p r z e d r o k ie m . D a w m ó w ił m i, ż e w te d y w ę d ró w k a ta m i z p o w r o te m z a ję ła p a n u tr z y d n i. M ó w ił te ż , ż e ś p a n b y ł b lis k o u - p o lo w a n ia te j b e s tji. P r o s z ę n ie c h p a n d z iś z o s ta n ie n a n o c w te rn m ie js c u , g d z ie s ie ­ d z im y . P r z y ś lę p a n u D a w a z e k w ip u n k ie m o b o z o w y m . M a p a n p ó jś ć d o ź ró d e ł r z e c z ­ k i, n a z n a n e p a n u m ie js c e i w r ó c ić p o u p ły ­ w ie trz e c h d n i, ta k ja k z e s z łe g o r o k u .

V .

A w ię c — p o w ie d z ia ł L in d a y d o M a d g e —m a s z g o d z in ę c z a s u n a s p a k o w a n ie r z e c z y . J a p r z y g o tu ję łó d k ę . B ill p o s z e d ł ć w ia r to w a ć z a b ite g o je le n ia i n ie w ró c i a ż w ie c z o r e m . D z is ia j je s z c z e d o p ły n ie m y d o m a łe j c h a ty , p o ty g o d n iu b ę d z ie m y w D a w s o n .

Ż y w iła m n a d z ie ję ... — p r z e r w a ła d u m n ie .

Ż e s ię w y rz e k n ę h o n o r a r ju m ?

O , u k ła d je s t n ie w ą tp liw ie u k ła d e m , a n ie k o n ie c z n ie n a le ż y z ta k ą n ie n a w iś c ią w y k o n y w a ć je g o p a r a g r a fy . N ie p o s tą p iłe ś u c z c iw ie . W y s ła łe ś R e x a n a trz y d n i z r a b o w a łe ś m i k ilk a o s ta tn ic h c h w il p o ż e ­ g n a n ia .

Z o s ta w lis t.

N a p is z ę m u w s z y s tk o !

M n ie j n iż w s z y s tk o b y ło b y n ie u c z c i­

w o ś c ią w s to s u n k u d o n a s tr o jg a — b r z m ia - ła o d p o w ie d ź L in d a y a .

K ie d y w ró c ił d o c h a ty , p r z y g o to w a w s z y łó d ź , lis t b y ł ju ż n a p is a n y , r z e c z y s p a k o ­ w a n e .

P o z w ó l m i p r z e c z y ta ć — p o w ie d z ia ł, o d ­ c z y ta w s z y . — N o , g o to w a ś ?

Z n ió s ł je j p a k u n e k z w y s o k ie g o b r z e g u , k lę ­ k n ą ł i je d n ą r ę k ą p r z y tr z y m a ł łó d k ę , d r u g ą r ę k ę p o d a w a ł ż o n ie , ż e b y p o m ó d z je j w s ią ś ć . P a trz a ł p r o s to w k o b ie c e o c z y . M a d g e s p o k o jn ie p o d a ­ ła d ło ń i u c z y n iła k r o k k u łó d c e .

P o c z e k a j — p o w ie d z ia ł. — C h w ile c z k ę . P a m ię ta s z b a jk ę , k tó r ą o p o w ia d a łe m k ie d y ś ? N ie o p o w ie d z ia łe m c i k o ń c a . P o s łu c h a j te ra z : K ie ­ d y k o b ie ta n a m a ś c iła o c z y m ę ż c z y ź n ie c u d o w n e m le k a rs tw e m i p r z y g o to w a ła s ię d o o d ja z d u s p o s tr z e g ła p r z y p a d k o w o w lu s tr z e , iż d a w n a p ię k n o ś ć z o s ta ła je j p r z y w r ó c o n a . M ę ż c z y z n a o tw o r z y ł o c z y , k r z y k n ą ł n a w id o k te j u r o d y i u tu ­ lił N a jm ils z ą w r a m io n a c h .

M a d g e c z e k a ła , p e łn a n a p ię c ia , le c z o p a n o ­ w a n a . C z e k a ła c o u s ły s z y d a le j. Z o r z a z d u m ie ­ n ia w s ta w a ła z w o ln a w o c z a c h i n a lic a c h .

J e s te ś b a rd z o p ię k n a , M a d g e . — P r z e rw a ł, p o c z e m d o d a ł s u c h o ! R e s z ta je s t p r o s ta . P r z y ­ p u s z c z a m , ż e r a m io n a R e x a n ie p o z o s ta n ą p u s te .

Ż e g n a m c ię .

— G ra n t... — w y r z e k ła , a r a c z e j w y s z e p ta ła . W g ło s ie je j b y ła p e łn ia tr e ś c i, k tó ra n ie p o trz e ­ b u je s łó w , b y z o s ta ć w y ra ż o n ą .

B u c h n ą ł k r ó tk ie m , g o n k ie m ś m ie s z k ie m .

C h c ia łe m c i ty lk o p o k a z a ć , ż e n ie je s te m n a jg o r s z y , p o p ió ł p o o g n is k u , u w a ż a s z .

— G r a n t...

W s z e d ł d o łó d k i i w y c ią g n ą ł k u k o b ie c ie s m u k łą n e rw o w ą d ło ń .

Kult dla Joanny d’ Arc

C a ła F r a n c ja w r o k u b ie ż ą c y m o b c h o d z i u r o c z y s ­ te ś w ię to b o h a te rk i n a ro d o w e j ( F o to g ra f ja n a s z a p r z e d s ta w ia p o m n ik ś w . J a n in y d ’A rc w O r le a n ie ) .

Ż e g n a m c ię p o w ie d z ia ł.

O b ję ła tę d ło ń o b ie m a r ę k a m i.

— D ro g a , s iln a F ę k a — z a s z e p ta ła , c h y lą c s ię n a d n ią i c a łu ją c .

W y r w a ł p a lc e g w a łto w n ie , o d e p c h n ą ł łó d ź o d b r z e g u , z a n u r z y ł w io s ło w b y s tr y n u r t i ś m i­

g n ą ł k u ś r o d k o w i ło ż y s k a , g d z ie s z k lis ta to ń w y ­ b u c h a ła b ia łe m s z a le ń s tw e m p ia n y .

K O N I E C .

W y k a z a n e w n ie m je s t p r z y p o m o c y ta b lic p o ­ r ó w n a w c z y c h , ż e n ie m a l w s z y s c y g e n ja ln i lu d z ie A n g lji z r o d z e n i z o s ta li z r o d z ic ó w , k tó rz y p r z e ­ k r o c z y li b y li.... c z te rd z ie s tk ę . S z c z e g ó ł in te r e s u - 'ją c y p a n E lis tw ie rd z i, ż e z w ią z k i p o m ię d z y A n ­

g lik a m i a N ie m c a m i d a ją w d z ie w ię c iu w y p a d ­ k a c h n a d z ie s ię ć g łu p ie ( ,,s tu p id e * ‘) p o to m s tw o .

G A Z E T Y P O P R Z E C Z Y T A N IU

---WIB NALEŻY NISZCZYĆ---

le c z p o d a ć ją in n e m u d o p r z e c z y ta n ia

W ten sposób szerzy się oświatę której nam

— tak bardzo brak. ——

Cytaty

Powiązane dokumenty

Powiedzenie to może się komu wyda śmiałem i paradoksalnem wobec tego, że chrześcijaństwo zasadza się na wierze, pokorze i posłuszeństwie, czyli na takich cnotach, które

chaj się zapatruje na C hrystusa, ^jó^y, lubo był bez grzechu i nigdy Sw ych ust fałszem nie po- kalał, tylokrotnie był w ystawiony na opor grze­.. szników, tyle znosił

W niektórych stronach chłopcy chodząc po domach odgrywają scenę z szcpki, jak Heród zostaje ścięty przez śmierć i zabrany przez djabła do piekła.. Jest to coś w rodzaju

Czasem dziad siwy znużony klęka I pośle w niebo jedno westchnienie, Czasem je stroi dziecięca ręka I rzuci jedno teskne wejrzenie.. Lecz nikt nie myśli —’ gdy tedy droga,

ty Franciszek oddalił się i znowu upadłszy przed krucyfiksem, błagał Jezusa przez krew i śmierć Jego, aby tę zatwardziałą duszę zmiękczyć raczył.. I ten sam głos dał

Smucił się więc tern bardzo i myślał, że jest najnieszczęśliwszym z ludzi na ziemi?. Kiedy raz właśnie był bardzo przygnębiony, zobaczył na ulicy człowieka,który nie

— Uczynię co tylko w ludzkiej jest mocy, aby go odnaleźć — rzekł szef policji i oddalił się spiesznie.. Nazajutrz wręczono carowi

Wilgotne mieszkanie nie mnie często przy czynią się do przeziębienia i ułatwia wszelkie choroby. Mieszkań takich należy stanowczo unikać, a gdy niema innego, to je należycie