• Nie Znaleziono Wyników

Głos Wąbrzeski : bezpartyjne polsko-katolickie pismo ludowe 1932.03.26, R. 12, nr 37 + Dział Rolniczy nr 12

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Głos Wąbrzeski : bezpartyjne polsko-katolickie pismo ludowe 1932.03.26, R. 12, nr 37 + Dział Rolniczy nr 12"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

B E Z P A R T Y J N E P O L S K O - K A T O L IC K IE P IS M O L U D O W E .

P K ^ n H n ł s ł a * w e k a p e d . m ie s ię c M ie 1 ,2 0 *1 a o d n o a a e -

• I f c t * U p i a i c a « n le m p n e s p o c z tę 2 0 gr. w ię c e j. W w y ­ p a d k a c h n ie p rz e w id z ia n y c h , p r z y w s tr z y m a n iu p r z e d s ię b io r s tw a , z ło ż e n ia p r a c y , p rz e r w a n ia k o m u n ik a c ji, a b o n e n t n ie m a p r a w a tę d a 4 p o z a te r m in o w y c h d o s ta r c z e ń g a z e ty , lu b z w r o tu c e n y a b o n a ­ m e n tu . Z a d z ia ł o g ło s z e n io w y r e d a k c ja n ie o d p o w ia d a . R e d a k c ja i a d m in is tra c ja : u l. M ic k ie w ic z a 1 . T e le fo n 8 0 . K o n to c z e k o w e P . K . 0 . P o z n a ń 2 0 4 ,2 5 2 . — R e d a k to r p r z y jm u je o d 1 0 — 1 2 .

Sumiennem wykonywaniem obowiązków, budujemy silną Ojczyznę!

S il li •WWIiHIII ' IWIiiIIIM iM III—»iM ii'IHIlWillH Tl,Tri.iTijlnilii III Mf l liij1 W Mill! Łg.

n H i n c T a n i a i Z a o g ło s z . p o b ie r a s ię o d w ie r s z a m m . (7 U g i U b Z U n i d . ła m .) 1 0 g r , z a r e k la m y n a s tr . M a m . w w ia d o m o ś c ia c h p o to c z n y c h 8 0 g r n a p ie r w s z e j s tr . 5 0 g r . R a b a ta u d z ie la s ię p rz y c z ę s te m o g ła s z a n iu . „ G ło s W ą b rz e s k i^ w y c h o d n i tr z y r a z y ty g o d n . > to : w p o n ie d z ia łe k , ś r o d ę i p ią te k . P rz y s ą d o - w e m ś c ią g a n iu n a le ż n o ś c i r a b a t u p a d a . D la w s z e lk ic h s p r a w s p o r ­ n y c h w ła ś c iw y je s t S ą d w W ą b r z e ź n ie . Z a te rm in o w y d r u k , p n e p ś - s a n e m ie js c e o g ło s z e n ia a d m in is tra c ja n ie o d p o w ia d a .

Wąbrzeźno, Kowalewo, Golub sobota 26 marca 1932 roku. Rok XII

Męki Pańskiej Piękne i wzniosłe są obrządki Kościoła Katolickiego, związane z pamiątką

i Zmartwychwstania. Obrzędy Wielkiego Tygodnia pogrążają duszę naszą w mroki coraz wię­

kszego smutku. Milkną dzwony, gasną światła, Kościół Boży pogrąża się w smutku i mroku, gdy wierni rozpamiętywują bolesne chwile, gdy Chrystus Pan, jako Bóg-Człowiek wziął na barki Swe Krzyż Męki, by skonać na nim dla Odkupienia Ludzkości.

Ponuro brzmią w kościołach kołatki i smutne melodje Gorzkich Żalów. Wyobrażenie umę­

czonego Ciała Chrystusa budzi w myślach naszych świadomość potęgi Zła, które nawet Dobro Najwyższe umęczyć potrafi.

Ale oto, zbliża się Noc Wielka — z Soboty na Niedzielę. Do duszy naszej wkrada się już nadzieja radości. Rumieni się świt na niebie. Kapłan udaje się do Grobu Świętego, by zabrać stamtąd Sakrament i umieścić Go znowu w osieroconym przez dni parę wielkim ołtarzu. — Alleluja! Alleluja! — intonuje kapłan. Głosy wiernych pochwytują hymn radości i zwycięstwa.

Złota kula słońca wytacza się na niebo, w jej blasku lśni złota monstrancja, błękitne dymy ka­

dzideł unoszą się ku niebu, grzmią organy, biją dzwony, srebrzystym głosem śpiewają dzwonecz­

ki chłopców, którzy kroczą przed celebrującym kapłanem. Coraz potężniejszym chórem brzmi pieśń zwycięstwa: —

ALLELUJA! ALLELUJA!

Wiemy, co ta pieśń znaczy. Oznacza ona zwycięstwo Dobra nad Złem zwycięstwo nieśmier­

telności duszy nad śmiercią i zniszczeniem ciała. Dlatego serca nasze zalewa fala radości, dusza wydobywa się z przyziemnych trosk i kłopotów. Wiemy, że Zmartwychwstanie Chrystusa, które­

go pamiątkę corocznie obchodzimy, jest Nowym Testamentem czyli Świadectwem Bożem naszego własnego życia wiecznego i nieśmiertelności duszy naszej. Wiemy, że jak słońce zwycięża oko­

wy zimy i budzi naturę do nowego życia, tak po nocy cierpień i chłodach niedoli przyjdzie słon­

ko lepszego jutra, które ogrzeje skostniałych, do nowego życia pobudzi zamarłych w cierpieniu.

W dniu Zmartwychwstania Pańskiego przez całą Polskę przejdzie fala radości i nadziei, nowa wiara powinna wstąpić w nasze dusze, wiara, że troski i niedole, które trapią nas dzisiaj, ustąpią, jak ustępuje zła zima pod tchnieniem wiosny, że Święta Wiara Chrześcijańska, która sta­

wia nam przed oczyma pamięć Męki i Zmartwychwstania Chrystusa, natchnie nas ufnością w lepsze jutro i da siły do przetrwania niepomyślnych czasów dzisiejszych.

Dlatego w Dniu Zmartwychwstania Polska chrześcijańska i katolicka z pełnej piersi śpiewać będzie hymn radości i nadziei:

ALLELUJA! ALLELUJA!

(2)

S t r ZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA

2 — — — ... . — „G Ł O S W Ą B R Z E SK I1' ■ N r. 37 — — — „

Skróty

* B e r l i n .

(Pat.) W m ieście w estfal­

skiem H agen prezydjuna policji zarzą dziło zam knięcie m iejscow ych schro nisk hitlerow skich oddziałów sztur­

m ow ych.

W G ladbach policja aresztow ała 130 narodow ych socjalistów .

* B e r l i n .

(Pat.) Z K ow na donoszą:

w ciągu dnia w czorajszego rząd litew ­ ski obradow ał nad sytuacją, w ynikłą ze zgłoszenia not przez sygnatarju- szy konw encji kłajpedzkiej. W obra­

dach ućzestniczyli: gubernator K łaj­

pedy M erkis oraz posłow ie litew scy Szaulis i Sidikauskas.

* K r ó l e w i e c .

(Pat.) W O lsztynie

zosiaje założona szkoła pilotów . Jest to trzecią z rzędu szkoła pilotów w P rusach W schodnich. D w ie inne ist­

nieją w K rólew cu i w R ossitten na M ierzeji K urońskiej. O szkole pilo­

tów w K rólew cu „A kaflieg“ przyniósł niedaw no rew elacje paryski „M atin“.

* K r ó l e w i e c .

(Pat.) S esja sejm iku w schodniopruskiego została zam knię­

ta. W iększość posiedzeń tegorocznej sesji dotyczyła rzekom ego niebezpie­

czeństw a, zagrażającego ze strony Polski.

* f c r ó l e w i e c .

(Pat.) „E cho des O - stens“ donosi, że fabryka berlińska L oew e otrzym ała zam ów ienie na bu­

d o w ę

fabryki karabinów w K ow nie.

* B ruksela. (Pat.) A gencja B elga zaprzecza kategorycznie pogłoskom o podróży b. cesarzow ej Z yty i jej ro­

dziny na M aderę, w celu przeniesie­

nie stam tąd zw łok b. cesarza K arola.

* P a r y ż .

(Pat.) „P etit P arisien“ do­

nosi r N icei, że król szw ecki i ks. W il­

helm pow itali nader serdecznie ks.

L enriarta i jego żonę.

* D akar. (Pat.) W drodze pow rot­

nej do F rancji zaw inął do portu tutej szego jacht R otschilda „E ros“. L icz­

ni goście i w łaściciel odbyli długo­

trw ałą w ypraw ę m yśliw sko-kinem a- togiaficzną w głąb lądu na specjalnie przystosow anych do tego celu sam o­

chodach, z których jeden zaopatrzony jest w całkow itą, najbardziej now o­

czesną aparaturę kino-dw iękow ą.

* S a m p i g n y .

(Pat.) A gencja H ava- sa stw ierdza — w brew pew nym alar­

m ującym inform acjom , krążącym za­

granicą — iż stan zdrow ia P oincare4go niei uległ zm ianie.

* M a d r a s .

(Pat.) W T richinopolis doszło do starcia m iędzy M uzułm ana­

m i a H indusam i. 27 osób odniosło cię­

żkie i lżejsze rany.

Z a w i e s z e n i e w y p ł a t p r z e z z a k ł a d y l o t n i c z e „ J u n k e r s a “

B e r l i n .

(Pat.) W ielkie zakłady Junkersa w D essau, budujące sam o­

loty, m otory i urządzenia cieplne, za­

w iesiły w ypłaty i zgłosiły w niosek o w drożenie postępow ania ugodow ego.

W spom niane zakłady zatrudniają o- koło 3000 pracow ników . P asyw a kon­

cernu w edle doniesień prasy — w y­

noszą 12— 13 m iljonów m k. W artość aktyw ów zaś w ynosi 21— 23 m ilj. m k.

W śród przyczyn trudności finanso­

w ych w jakie popadły Z akłady Jun­

kersa w ym ienia się nierentow ność In­

stytutu D ośw iadczel. Z akładów , któ­

ry nie był w stanie spieniężyć zagra­

nicą sw oich licencyj. Pozatem jedną z przyczyn trudności finansow ych stanow ią straty, sięgające około m il- jona m k., jakie zakłady Junkersa bu­

dow y m otorów poniosły naskutek

C i , k t ó r z y m ó w i ą o r o z b r o j e n i u - m ó w i ą o r e w i z j i g r a n i c .

N o w y Y o r k .

(Pat.) F rancuski A m ­

basador C laudel, przem aw iając na bankiecie, w ydanym na jego część w C hicago, pow iedział: K raje takie, jak P olska i C zechosłow acja, m uszą zw racać baczną uw agę na sw ych są-

W Y K O P A L I S K A W R Z Y M I E .

R z y m .

(Pat.) P rzy odkopyw aniu daw nego forum Juljusza C ezara na głębokości 7 m etrów natrafiono na resztki oryginalnego bruku rzym skie­

go oraz kilku ruin z których jedna zw łaszcza, praw dopodobnie siedziba trybunału, zachow ała części urządzeń służących do ogrzew ania gorącą w o­

dą. - X -

D R U G I L O T P R O F . P I C C A R D A .

B ruksela. (Pat.) P rofesor P iccard zapow iedział, iż druga w ypraw a do stratosfery odbędzie się w pierw -

* N o w y J o r k .

(Pat.) W edług ostat­

nich danych, ofiarą tornado padło 140 osób, które poniosły śm ierć. W śród nich 113 zginęło w sam ym stanie A la­

bam a.

* N o w y J o r k .

(Pat.) Silny cyklon przeszedł nad m iastem N orthport, któ­

re pozostaw ił w ruinach i w ogniu.

L iczba ofiar jest jeszcze nieznana.

bankructw a zakładów B orsiga w B er­

linie. M inisterstw o K om unikacji R ze­

szy udzieliło już Z akładom Junkersa pom ocy w w ysokości 300.000 m k. N a­

stępnie M inisterstw o Finansów R ze­

szy udzieliło w sw ej pom ocy w w y­

sokości 500.000 m k. W czasie prow a­

dzenia dalszych rokow ań o sanację finansów Z akładów Junkersa stw ier­

dzono, że na ten cel potrzeba od 3— 6 m ilj. m k. W ym ienione M inisterstw a odm ów iły udzielenia dalszych sub- w encyj i pożyczek, polecając zdoby­

cie odpow iednich środków ze źródeł pryw atnych. Prow adzone następnie rokow ania w soraw ie fuzu z niem iec­

kim tow arzystw em produkcji gazów

„C ontinental w D essau rozbiły się w połow ie ubiegłego tygodnia.

—o©o —

siadów . Z adziw iającem jest, iż ludzie którzy tak dużo m ów ią o rozbrojeniu m ów ią rów nież o rew izji gran e. M o- żnaby tym narodom pow iedzieć: po­

rzućcie broń i przyczyńcie się do stw orzenia now ej i pięknej E uropy.

szych dniach czerw ca. Inż. K ipfer u- dał się do O ber-G url, by po raz o- statni spróbow ać czy gondoli spoczy­

w ającej tam nie da się przetranspor­

tow ać do B elgji. N ow y balon stratos­

feryczny w ykonyw any jest w Leo- djum . K końcu kw ietnia będzie on przew ieziony do laboratorjum w B rukseli, gdzie będzie poddany odpo­

w iednim próbom .

D L A C Z E G O G D A N S K B U D U J E M A ­

Ł O S T A T K Ó W .

G dańsk. (Pat.) „D anziger V olksti- m m e “ podaje porów naw czą statysty­

kę budow y okrętów na stoczniach gdańskich w latach 1930 i 1931. Sta­

tystyka w ykazuje pow ażny spadek ilości budow anych statków . G dy w r.

1930 spuszczono na w odę statków o- gólnej pojem ności 17.000 ton, to w r.

1931 — 10.800 t. Jeszcze gorzej przed­

staw ia się spraw a z rozpoczęciem bu­

dow y statków . G dy m ianow icie w r.

1930 rozpoczęto budow ę statków o o- gólnej pojem ności 21.200 ton, to w r.

1931 zaledw ie 3.200. Pism o socjalisty­

czne przypisuje tak fatalny stan bu­

dow nictw a okrętow ego złej gospo­

darce obecnego Senatu.

W S T R Z Y M A N I E E M I G R A C J I S E Z O ­

N O W E J D O N I E M I E C .

W arszaw a. (Pat.) W obec zam knię­

cia przez rząd niem iecki granicy dla cudzoziem skich robotników rolnych, rekrutacja polskich robotników rol­

nych do N iem iec nie odbędzie się w roku bieżącym . W zw iązku z tern Państw ow e U rzędy P ośrednictw a P ra cy nie będą rejestrow ały kandyda­

tów na w yjazd do N iem iec.

W S P R A W I E U L G O W E J T A R Y F Y

K O L E J O W E J E M I G R A N T Ó W .

W a r s z a w a .

(Pat.) W obec niestoso­

w ania się niektórych stacyj kolejo­

w ych do okólnika M inisterstw a K o­

m unikacji z dnia 12 w rześnia 1931 r., dotyczącego w ydaw ania zniżkow ych biletów kolejow ych em igrantom i reem igrantom oraz ulgow o przew oże­

nia bagażu M in. K om unikacji w yda­

ło w dn. 27 lutego br. okólne pism o do w szystkich dyrekcyj okręgow ych K o­

lei Państw ow ych, nakazując ścisłe przestrzeganie w ydanego zarządzenia w dniu 12 w rześnia r. ub.

Z aśw iadczenia na zniżkow y prze­

jazd em igrantów , reem igrantów i ul­

gow y przew óz bagażu w yda je S yn­

dykat E m igracyjny, W arszaw a (M ar­

szałkow ska 124) oraz O ddziały na prow incji.

S Ł U C H A N I E M S Z Y Ś W . P R Z E Z

R A D J O .

C i t t a d e l Y a t i c a n o .

(Pat.) W zw iąz­

ku z ośw iadczeniem , które się poja­

w iło w prasie zagranicznej na tem at w ażności słuchania niszy ŚW f przez radjoaparaty, „O sservatore R om an©

zauw aża, że człow iek chory, nie m o­

gący udać się osobiście do kościoła, niew ątpliw ie słuchając m szy św . na­

danej przez radjostację, m oże doznać uczucia ulgi, podobnie jak i ci katoli­

cy którzy m ieszkają o dziesiątki ki­

lom etrów od kościoła lub kaplicy.

D la tych radjo fuzja jest darem nieba. T ern niem niej obow iązkiem każdego dobrego katolika w pełni sił i zdrow ia jest w ysłuchać m szy św . przynajm niej w niedzielę i św ięta.

— o—

W ILIA M .

Szpieg Wilhelma II.

Przełożył z angielskiego D. tiilzuwski.

■ i (C iąg dalszy.)

Pocieszałem ją, chociaż przerażenie ściskało m i serce.

— N ie trzeba tracić nadziei. C óż znaczy jedno a- reśztow anie w obec tylu innych?

Pani Jadw iga obróciła się ku m nie tw arzą zsiniałą p«d różem .

— D ziś rano K orego rozstrzelano w w ięziem u w N ^iabicie — m ów iła głosem przyciszonym . — Ó w m ło-1 dy człow iek, który tu był przed chw ilą, doniósł nam o tem .

I dodała z tchem zapartym :

— Pan nie w iesz, co to dla nas oznacza. Przecież H jiase był z tym żydem w stosunkach. Jeżeli go za­

strzelili, nastąpiło to dlatego, że z żyda w ydobyli w g?ystko, co w iedzieć chcieli. T o znaczy, żeśm y zginę- li^ że H aasego czeka ten sam los, co żyda. H aase jest uparty, i nie pozw ala sobie niczego w ytłum aczyć. Po­

słaniec go przestrzegał, że każdej chw ili m a być przy- getow any na rew izję. H aase dom yśla się, że K orę m iał z policją jakieś zatargi, w ierzy w to, że policja tu przyj­

dzie, ale jem u nic się nie stanie, poniew aż już niejedną odJał przysługę policji i że w ciąż jest jej pożyteczny.

A lę ja się tak boję... tak się boję.

• W tem z izby odezw ał się ostry głos H aasego:

<— Jadw igo — w ołał.

Jego połow ica szybko otarła z łez oczy i znikła w e

dzo niebezpieczne. K orę prow adził sw e rzem iosło już od lat. M yślałem , że m oże w yśledzili, iż byłem u niego.

Przeszedłem przez lokal i otw orzyłem drzw i. B ył­

bym w padł na jakiegoś m ężczyznę na schodach. O baj uniew innialiśm y się, on w szakże, zanim się oddalił, spoj­

rzał na m nie ostro. Z araz potem ujrzałem drugiego m ężczyznę, stojącego po drugiej stronie ulicy. N ieco dalej na rogu stali dw aj inni.

K ażdy z tych ludzi m iał w zrok w ytężony na w ej­

ście do restauracji, przed którą stałem . W iedziałem , że nie m ogą w idzieć m ej tw arzy, bo w ulicy panow ał pół- im rok, a za m ną było ciem ne tło w ejścia. O panow ałem z trudem w zruszenie i zapaliłem papierosa, jakbym był w yszedł z dołu na ulicę tylko dlatego, aby zaczerpnąć św ieżego pow ietrza.

Postałem chw ilę i potem zeszedłem nadół.

Z aledw ie w szedłem do lokalu, H aase w yszedł z żo­

ną z sypialni. B ył w idocznie w zruszony, a w oczach m iał jakieś dziw ne błyski.

N ie lubiłem tego człow ieka. M uszę jednak przyznać, iż m iał w ygląd zdecydow anego na w szystko.

W ręce trzym ał m oje papiery.

T u m asz, chłopcze, sw oje papiery — rzekł do m nie po przyjacielsku. M oże ci będą w nocy potrzebne.

Z araz rzuciłem okiem na papiery.

Z auw ażył to i rozśm iał się.

— W idocznie m ów iono panu już o w ypadku z Ja­

nem _ m ów ił — ale m y nie potrzebujem y m ieć strachu.

M y dw aj jesteśm y przecież dobrym i przyjaciółm i!

B yły to w rzeczyw istości papiery Z im m erm anna.

Jedliśm y w przedniej części lokalu z pow odu m ałej liczby gości, bo pora była w czesna.

W tem jeden ze stałych gości naszych, w szedł i pod­

szedł zaraz do H aasego. Szepnął m u coś do ucha.

— M iej się na baczności, H aase — posłyszałem W iesz, kto kazał uw ięzić K orego? Sam C lubfoot. Za tem pozostaje coś.

dr^jviach. G dybym był chciał ujść, m ogłem to uczynić te ri, bo pow ietrze było czyste. A le dokąd tu obrócic się>N ie m iałem papierów , ani paszportu!

W iadom ość o uw ięzieniu i rozstrzelaniu K orego, na­

pędziła m i strachu. Praw da, że :

1 UW l VZ. l t D C L I I I , - . . . | z 1 1

izsirzciam u ivvicgv -J, czego nie w iem y. M iej się na bacz-i dziei tiała w m ych piersiach,

zajęcie żyda było bar-|ności i uchodź. Za godzinę będzie zapóźno. | (r: ą2

Potem odszedł.

W e m nie, zdaw ało m i się, uderzył piorun.

— Przysięgam na B oga, rzekł H aase, uderzając pię­

ścią w stół, aż talerze zabrzęczały — że m nie się nie do­

tkną. A ni szatan m nie nie zm usi do opuszczenia tego dom u, zanim przyjdą — jeżeli w ogóle przyjdą.

Jego żona poczęła znow u płakać, gdy O tton m rużył sw e ogniste oczy.

Siedziałem przy stole i w patryw ałem się w talerz.

Serce m iałem tak ściśnięte, że nie byłem w stanie w ypo­

w iedzieć słów ka. '

B yło m i przykro, że po tylu przejściach znalazłem się nagle w potrzasku. U cieczka w ydaw ała m i się nie­

m ożliw a. W idocznie szli za m ojem śladem . Św iadczy­

ło o tern w m ieszanie się C lubfoota i szybki w ym iar ka­

ry na K orem . T a piw nica była ślepą uliczką, klatką, w której m nie złapano.

W iedziałem , że skoro w yjdę na ulicę, w padnę w ręce tych ludzi, których w idziałem na straży.

D latego zdecydow ałem się, że będę spokojnie czekał, dopóki m ożna.

T ym czasem lokal pom ału się zapełniał. Z auw aży­

łem , że w iele tw arzy znajom ych już nie było. A lbo by­

li aresztow ani, albo dow iedzieli się czegoś.

N araz zjaw ił się jakiś człow iek, kazał podać sobie szklankę piw a i znow u odszedł, pozostaw iając drzw i za sobą otw arte.

G dy je zam ykałem , usłyszałem jakiś krzyk, czy kłó­

tnię na górze, na schodach. T rw ało to tak krótko, że oprócz m nie, nikt tego nie zauw ażył.

W ypadek ten św iadczył o tem , że nas pilnie strze­

żono. C zas w lókł się pom ału. B iegałem to tu to tam po barze, dźw igając kufle piw a i likiery. K iedykolw iek m iałem chw ilę czasu, zatrzym yw ałem się w pobliżu drzw i, aby się przysłuchiw ać. T ylko ssłaba iskra na-

j • • '_ _ __ v

(C iąg dalszy nastąpi.)’

(3)

GŁOS WĄBRZESKI"QPONMLKJIHGFEDCBA N r. 36 Str. 3

DZIAŁ ROLNICZY1

NR. 12 Poświęcony zagadnieniom rolniczym i gospodarstwu domowemu. ROK 4

„Owczy p$d“ wśród drobnych rolników

O b se rw u ją c o d p ew n ego czasu , z ja k le k k e m sercem ro ln ic y z m ien ia ją o rg a n iza c je ro ln icze, p rz ec h o d z ąc za la d a p o d m u ch em w ia tru d em ag o g icz-

d o szed łem d o w n iosk u , że zło się za­

strasz a ją c o sz e rz y i p o stan o w iłem z a­

rd z e w ia łe p ió ro jeszcze ra z u ch w y cić

w z g rz y b ia łą rę k ę , b y , w m iarę sił i p ra c y , u m ie ję tn o ści, k u sić się o p rz e ta rc ie

o czu zaślep io n y m ro ln ik o m .

D o d ziś sły szało się zaw sze m ą d re p rzy sło w ia n aszeg o n a ro d u „w je d ­ n o ści siła", „ w sp ó ln y fro n t ro ln icz y "

i t. p „ i t. p . k tó re słuszn ie „m ąd ro ścią n a ro d u " n azw an o , b o p rz y jed n o ści, w sp ó ln y m w y siłk u i d o b re j w o li p o w - staje twórcza k u p o ż y tk o w i całego Narodu p ra c a.

P o p a trz m y , ja k też p ię k n ie w o sta t­

n ich la ta c h w p ro w a d z iliśm y w ży cie te w zn io słe h asła?!

O d la t n a n aszem P o m o rzu istn ie ­ je z p o ż y tk ie m stara i rutynowana Organizacja rolnicza — Pomorskie Towarzystwo Rolnicze, w sp ó łp ra c u ją­

ca z P o m o rsk ą Izb ą R o ln iczą.

O rg a n iz a c ja ta, g ro m ad ząc z m o­

zo łem p o d sw e sz tan d a ry o p ieszały ch b ra c i ro ln ik ó w , k ła d ła ja k b y ceg łę p o ceg le n a fu n d a m en t p o d te n „w sp ó l­

n y fro n t ro ln iczy ".

Z am iast p o m ag ać, ja k o czło n ek z a­

in tere so w a n y , có żeś ty ro ln ik u z ro ­ b ił ? -

O to zan im o k o T w e zd o łało , ch o ­ c iaż b y p rz e z szk ło p o w ię k sz a ją c e , zo­

b a c z y ć ch o ć je d n ą p o ż y te c z n ą c z y n ­ n o ść n o w y ch o p iek u n ó w , w y rz e k łe ś się S w ej o rg a n iz a c ji, z a p a rłe ś się S w y ch d o ty ch czaso w y ch p rz e k o n a ń i p ie rw sz y p o n io słeś S w e sre b rn ik i n a o łtarz ro z b ija c zy .

G d y b y ś R o ln ik u w ied ział, ja k d łu ­ g o c z e k a ły n a tę ch w ilę te h ien y sp o ­ łeczn e, a ż e b y C ię, ja k p a jąk m u ch ę w sw ą p a jęc z y n ę o p latać i so k i ż y w o t­

n e w y ssać ! !

K ry zy s, k tó ry g n ęb i n asz K ra j n ie

z n a jd z ie le k a rz y w Nowych Ojcach Narodu, b o je st ich ży w icielem . P rz y je g o u d z iale p o tra fili ci zb aw cy o tu ­ m an ić p rz esy ca n e z w ątp ie n iem serca

n iczem n ie p o p a rte , p ró cz czczeg o g a ­ d a n ia, z n ala z ły w d u szach W aszy ch , p rz e sią k ły ch g o ry czą, w d zięczn e p o le

R y ch ło p a trz e ć , ja k w łasn em i rę ­ k a m i p o ta rg a c ie to , co ście la ta m i tw o ­ rz y li, b o W am ta k d o ra d z ą nieomylni nowi przewodnicy ! !

Je d n a z ta k ich n o w y ch o rg a n iz a­

c y j, k tó ra n ie w y sz ła jeszcze z o k re su n iem o w lęctw a, z a a n g a ż o w a ła b y łeg o in stru k to ra P T R .

P ra c u ją c te n p a n w P T R . n iczem się sp e c ja ln ie n ie w y ró żn ia ł ale d ziś n a n o w em stan o w isk u zo stał, ja k b y

„o św ieco n y " i d ziś ch ce p ro w a d z ić lu d zko ść d o „w ieczn ej szczęśliw o ści".

Ja k się to stało , że, n ie ta k d aw n o , m a ją c p o le d o p ra c y zaw o d o w ej, b a ­ w ił się w p o lity k o w a n ie , p rz e z co o- p u ścić m u siał sw o ją p la c ó w k ę w P T R . a d ziś n a g le z n a la z ł....

S tare o czy ju ż w iele w id z ia ły i

la a a p o a m u c n e m w itu m u ia m v / .7 "

t l

1

n eg o z je d n e j o rg a n iza c ji d o d ru g ie j, i u m y sły ro ln ik ó w .... Ich szu m n e, ale

-- . 1 . 1 ■ jn aam esm aiy m u u u w u u o m

^aua.±

p rz e to śm iem tw ie rd z ić , ze sk o ń czy ę m a ^b y tu , n aw et za n ajn iższą ce- te n prorok, ja k p o k o ń cz y li się je m u | ao ść b ad y li, ich sto su n ek p o d o b n i. Jed n o je st ty lk o cie a , jcst m iaro d ajn y p rzy

Cl, kryształowo czyści w o d zo w ie sa- o k r8e^ u ; m o żK w o ści zb y tu . S to - m o zw an czy , g d zie ty lk o m o g ą, to ... . , , . , 3fl j 60 p rz y sw a jają so b ie d o ro b ek ■w ielolet­

n ie j p ra c y P T R .

Ja k n a „ k ry sz ta ło w y c h ", to tro c h ę n ie w y p a d a , b o k a ż d a z ty c h n o w o p o w ­ stały c h o rg a n iza c y j je st ta k b a rd zo

„o p atrzn o ścio w a", że n iech p o c h w a li się sw o ją w ła sn ą tw ó rczo ścią.

Rolniku Pomorski ! W ie rz ę w T w ó j z d ro w y ro zsądek , p rz e to w y b aczy sz sta rem u g o rz k ie sło w a, a sam o trząś- n iesz się z teg o sn u k o szm arn eg o, b y n a d a l p ra c o w a ć w te j o rg a n iz a c ji, k tó rą stw o rz y li, w k tó re j p ra c o w a li i, k tó rą u z n a li za d o b rą — T w o i O j­

co w ie.

Stary Kuba z pod Lubawy.

Zakładanie plantacji roślin przemysłowo lekarskicb

W ielu ro ln ik ó w p ró b o w ało ju ż u p ra­

w y ro ślin lek arskich , lecz p o ro k u lu b d w ó ch , w y rzek ło się ty ch p lan tacy j, z p o w d du d o zn an y ch zaw o d ó w . Z aw o d y p o w staw ały z b łędó w . P o staram się w ięc p o k ró tce w sk azać z m o jej p ra k ty ­ k i, jak ie b łęd y n ajczęściej się p o p ełn ia p rzy ty ch u p raw ach i jak je n ależy u - n ik ać.

P ierw szą zasad n iczą sp raw ą, g d y ch o d zi o u p raw ę ro ślin lek arsk o p rz e­

m y sło w y ch , jest zazn ajo m ien ie się z ich w y m ag an iam i co d o u o raw y , o raz zb io ­ ro m i p rzech o w an iem — o raz co n ajw aż­

n iejsza z w y b o rem ty ch w łaśn ie ro ślin , jak ie d la p o siad an eg o g atu n k u ziem i i w aru n k ó w b ęd ą o d p o w ied n ie.

A b y zd o b y ć te w iad o m o ści, n ależy n ab y ć jed en z p o d ręczn ik ó w a m ian o ­ w icie :

„H od o w la Z iół L ek arsk ich " Ja n a B ieg ań sk ieg o , w y d aw n citw o M . A rcta, W arszaw a, lu b „H o d ow la R o ślin L ek ar­

sk ich " W acław a Ja n a S trażew icza w y ­ d aw n ictw o „P o g o ń , W iln o ,

N ie b ęd ę w ięc tu w ch o d ził w szcze-

g ó ły u p raw y i w y szczeg ó lnienia ró żn y ch ro ślin , k tó re są w ty ch p o d ręczn ik ach w y m ien io n e i o p isane. N ależy ty lk o (do­

k ład n ie p rzestu d jow ać te p o d ręczn ik i i w y b rać sobi'e k ilk a ro ślin , n ad ający ch iśię w m iejsco w y ch w aru n k ach i z tem i u p raw am i b liżej się zap o zn ać.

D ru g im k ro k iem b ęd zie p o w ażn e za­

stan o w ien ie się n ad tern, czy b ęd ziem y w stan ie d o b rze te ro śliny w y su szy ć i w jak iej ilo ści su szen ie to p rzep ro w a- idzić. S to so w n ie d o m o żliw ości w y susze­

n ia o k reślić o b szar u p raw y . B o p am ię­

tać n ależy , że źle w y su szo n y to w ar tra ­ ci n a w arto ści często d o 100 p ro c.

N astęp n ie trzeb a się u p ew n ić, że b ę­

d zie się m iało zap ew n io n y zb y t n a g o to­

w y p ro d u k t, D o teg o tem atu jeszcze o b ­ szern ie p o w ró cę, b o u w ażam ten p u n k t ijako n ajw ażn iejszy , o ile m am y n a u w a­

d ze o p łacaln o ść u p raw ro ślin lek arsk o - p rzem y sło w y ch .

R ó w n ież w ażn e jest, ab y n ie zaczy ­ n ać u p raw y n a w iellką sk alę — n ie sa­

d zić i n ie siać m o rg am i, ale zacząć n a 500 m ., a d o p iero p o 'd w ó ch latach , gdyż

„ N aro d y , k tó re n ie p racu ją i n ie o szczęd zają zn ik n ą z p o w ierzch n i ziem i. “

p rzy ro ślin ach w ielo letn ich n ie m o żna rezu ltatu p ierw szeg o ro k u u w ażać za im iaro d ajn y , o ile rezu ltaty o k ażą się d o ­ b re — p o w ięk szy ć p lan tację.

N ig d y n ie n ależy zaczy n ać o d jed n ej ro ślin y lecz o d k ilku o d razu . W y m ag a­

n ia ry n k o w e są ta k k ap ry śn e, cen y tak ró żn e w latach p o so b ie n astęp u jący ch (np, w ah an ia w (jenie o d 2 d o 8 zło ty ch n ie b y w ają rzad k o ścią), że ażeb y u ch ro ­ n ić się o d stra t n a jed n ej ro ślinie, k tó ra w d an y m ro k u o b ro d zi d o b rze (a w ięc sp ad nie w cen ie) — lep iej zab ezp ieczy ć się k ilk o m a ro ślin am i.

G d y m am y k ilk a ro ślin w u p raw ie, O p łacaln o ść jed n ej ro ślin y w y ró w n u je stratę n a cen ie in n ej w d an y m ro k u u- p o śled zo n ej cen ą lu b n ieu ro dzajem , O - (p łacaln o ść p lan tacji k ilku ro ślin w y ró w ­ n y w a się i n ie n arazi n a d o tk liw e straty w jed n y m ro k u n iep o m y śln y m d la tej ro ślin y , stan o w iącej ty lko u łam ek n aszej p lan tacji.

S u szen ie jest ta k w ażn e, że stan ó w 1!

całko w icie o p o w o d zen iu p lan tacji, T o ­ w ar ład n y o d p o w ied n ieg o k o lo ru , n ie- p o k ru szo n y sp rzed ać łatw o i to p raw ie w n ieo g ran iczo n y ch ilo ściach w k raju lu b zag ran icą. T o w ar źle w y su szon y , n ad p leśn iały lu b o ciem n em zab arw ie-

, C o d o k o lo ru to n ao g ó ł w y m ag an y je st k o lo r jak n ajb ard ziej zb liżo n y d o

; (n atu raln eg o , a w ięc w w ięk szo ści w y ­ p ad k ó w zielo n y . T en sam k o lo r jest u - w ażan y jak o w ad a w su szen iu i p lan to ­ w an iu szałw ji, k tó ra p o w in n a b y ć p o ­ d o b n a p o w y suszen iu do szaro tek , a w ięc m ieć b arw ę siw ą. M ięta p iep rzo ­ w a an g ielsk a zn an ą jest w d w ó ch k o lo­

rach : m ięta zielo n a, o raz m ięta o zab ar­

w ieniu czerw o n em . M ięta czerw o n a jest o d p o rn iejsza n a rd zę (ch o ro b a m ię­

ty g rzy b k o w a, k tó ra n ajb ard ziej n iszczy p lan tacje) i m a w ięk szy p ro cen t o lejk u m iętow eg o , jak o ścio w eg o lep szeg o . M ię­

ta zielo n a d aje su sz zieliń szy i w ięcej p o k u p n y n a ry n k u . Jed n ak że firm y so ­ lid n iejsze w o lą m iętę czerw o n ą.

T erm in d o staw y sad zo n ek jest p o ­ w ażn y m czy n nik iem p rzy now o zak ład a­

n ej p lan tacji i stan o w i o cały m w y n iku p ierw szeg o o raz n astępn y ch lat p lan ta­

cji, N ap rzy k ład m ięta sad zo n a m ięd zy 1 0 — 20 m aja d aje jeszcze w p ierw szy m ro k u d w a p o k o sy i ro zk rzew ia się w y ­ śm ien icie, S ad zo n k o w an a w czerw cu d a je b ard zo m izern e w y n ik i i lep iej zan ie­

ch ać sad zen ia ta k p ó źn eg o . D laczeg o p rzy zam ó w ien iu sad zo n ek n ależy zap e­

w n ić so b ie n iep rzek ro czen ie n ajp óźn iej­

szeg o term in u d o staw y p o d w aru n k iem n iep rzy jęcia.

P o zo staje teraz d o o m ó w ien ia k w est- ja sp rzed aży zió ł. T rzeb a b y ć n a to p rzy ­

g o to w an y m , że h u rto w m ie n ie p łacą za to w ar g o tó w k ą. T erm in y zap łaty czy to w ek slo w e, czy to w o tw arty m rach u n ­ k u w ah ają się od 3 — 6 m iesięcy . Z azn a­

czy ć n ależy , że im jest o d b io rca so lid­

n iejszy , tern term in p łatn o ści jest d łu ż­

szy, T łu m aczy się to tern, że w ielk ie firm y d o starczają p ew n y m fin an so w o

k red ytó w zag ran iczn y ch , a zag ran iczn e firm y d o starczają p o w en y m fin an so w o o d b io rco m k rajo w y m ch ętn ie to w ary n a u lg o w y ch n aw et ro czn y ch , w aru n k ach p łatn o ści. T ak a h u rto w n ia ap teczn a, w o li zap łacić d ro żej za to w ar zag ran icz­

n y — n ie lep szy n iż k rajo w y , an iżeli w k raju g o tó w k ą p lan tato row i, czek ające­

m u n iecierp liw ie n a k ażd y g ro sz. H u r­

to w n ie w y zy sk u ją tę o k o liczn o ść i p ła­

cą p lan tato ro w i w k raju g ro sze za jeg o to w ar.

,sum ek liści i b ad y li w ah a się o d 30 d o 60 p ro c, sam ych b ad y li.

PIERWSZE ZBOŻE JARE.

P ierw szą jarzy n ą, siew n ą w P o lsce, jest o w ies. S iew ro zpo czyn a się zazw y­

czaj w p o ło w ie m arca, ale w zależn o ści o d teg o , czy w io sn a jest w cześn iejsza, czy p ó źn iejsza, o raz w zależn o ści o d o- Ikolicy (b ard ziej n a p ó łn o c, czy b ard ziej n a p o łu d n ie) o k res siew u ro zciąg a się n ieraz idlo k o ń ca k w ietn ia. P rzeciętn a ilo ść w y siew u w y n o si 160 k g n a 1 h e k ­ tar, ale i tu w ahan ia są b ard zo w ielk ie, a m ian o w icie od 100 k g do 240 kg.

O lb rzy m ia część ro li, zasianej o w sem n ależy do m ałej w łasn ości, b o p rzeszło 70 p ro c,, p rzy czem jed n ak w ięk sza w ła­

sn o ść u zy sk u je p rzeciętnie lep sze p lo n y , p o n iew aż w w ięk szy m sto p n iu u ży w a o d m ian u szlach etn io n y ch . Z iarn o o d ­ m ian k rajo w y ch jest d ro b n iejsze o d o d ­ m ian ziarn a zag ran iczn eg o , ale za to p o ­ siad a cien k ą łu sk ę, k tó ra p o ch łan ia ty l­

k o 25— 26 p ro c, w ag i całeg o ziarn a, p o d ­ czas, g d y w o d m ian ach zag ran iczn y ch 27 — 29 p ro c. S to su nek w ag i- ziarn a do w ag i sło m y w y n o si p rzeciętn ie 1 (ziarn o ) d o 2,2 (słom a).

Z iarn o o w só w w P o lsce p o siad a d u ­ że w arto ści o d ży w cze. Z azn aczy ć n a le­

ży, że o w ies w P o lsce o d czasu w o jn y, p o d n ió sł n ajw ięcej sw ój p rzeciętn y p lo n w p o ró w n an iu d o in n y ch zb ó ż.

O w ies p o siad a szereg zalet, a m ia­

n o w icie w y m ag a stosu n k o w o m ało p ra­

cy, g d y ż b ard zo często jest siew an y p o jed n ej o rce jesien n ej i jeszcze rzad ziej w y m ag a m o ty czk o w an ia i o b red lan ta.

P o n ad to o w ies jest m ało w y b red n y co d o g lob y , tak , że u d aje się n a g lebach ,

g d zie n p . jęczm ień siać się n ie o p łaci.

D lateg o też p o d o w ies p rzezn acza się n ajg o rsze stan o w isk a p o in n y ch k ło so ­ w y ch , u p raw ia g o się tam , g d zie k lim at n ie p o zw ala n a siew o zim in i tam , g d zie g leb a n ie o b ro d zi in n y ch jarzy n .

o :—

Z n aw ozó w sztu czn y ch b y w ają sto ­ so w an e p o d o w ies n aw o zy azo to w e,

W n iek tó ry ch g o sp o d arstw ach , z w ła­

szcza w n aszy ch d zieln icach zach ó d ln ich sieją m ieszan in ę o w sa z jęczm ien iem . M ieszan k a ta k a d aje zazw y czaj w ięk szy zb ió r ziarn a i sło m y z h ek tara, an iżeli p rzy zasiew ie k ażd eg o z ty ch zb ó ż o d ­ d zieln ie, O trzy m an e zb io ry d ają d o b rą p aszę treściw ą, k tó rą b ąd ź w fo rm ie żiam a, b ąd ź w fo rm ie śru ty d aje się in ­ w en tarzo w i,

W o k o licach p o d g ó rsk ich zaró w n o sam o w ies, jak i p ro d u k t o trzy m an y z łączn eg o siew u o w sa i jęczm ien ia b y w a u ży w an y jak o p o k arm d la lu d zi.

T eg o ro czn e zap asy o w sa w P o lsce są m ałe i p artje, zw łaszcza n iezad eszczo - n e, u zy sk u ją w p o ró w n an iu z in n em i zb o żam i n iezłe cen y .

TASIEMIEC U JAGNIĄT.

C h o ro b a ta p rzy trafia się często u ro czn iak ó w i jag n iąt, a to w śk u tek z a­

g n ieżd żen ia się w ich jelitach w ielk iej ilo ści tasiem có w o lb rzy m ich , zw ijają­

cy ch się w k łęb ek , lu b ro zciąg ający ch się w zd łu ż k iszek cien kich . Je st to ch o ­ ro b a p rzew lek ła, b ard zo w y cień czająca.

Z w ierzęta n ie m o g ą p o d ąży ć za stad em , są o sp ałe, k ał w yldziela się n ajczęściej w p o staci żó łtaw ej, ślu zem p o w leczon ej m asy . N astęp n ie jag n ięta p rzestają p rzy jm o w ać k arm ę, zjaw ia się b ieg u n - Ika. P rzeciw d ziałan ie ch o ro b ie od p o ­ czątk u m o że d ać w y n ik p o m y śln y .

G o sp o d arz, zau w aży w szy o p isan e w y żej o b jaw y , p o w in ien p rzep łó k ać w ciep łej w o d zie o d ch o dy , a k aw ałeczk i b iałe t. j. czło n y tasiem ca w ło ży ć d o flaszk i, n ap ełn io n ej w ó d k ą, Z tą flaszk ą u d ać się do lek arza, k tó ry ro zp atrzy p rzy niesio n e człon y p rzez szk ła p o w ięk­

szające i d a o d p o w ied nie tru tk i.

(4)

Str. 4 ,GŁOS WĄBRZESKI" Nr. 36

Tak dziwnie i cudownie się składa, że Święto Zmartwychwstania jest zara ­ zem świętem Wiosny. Pod jej ożywczem tchnieniem budzi się przyroda z zimo ­ wego snu. Pojawia się pierwsza zieleń, w ciepłych, słonecznych zakątkach ru ­ mienią się i modrzą pierwsze kwiatki, ptaszęta gwarem pieśni wypełniają prze ­ stworza.

NA POWITANIE WIOSNY.

J ? ' ’ A ' V ,*

■ą.

którem w

Z WIOSNĄ NADCHODZĄ UCIECHY,

’ @ ® ® ® © © @ ©'©"Q;© Q ,©jSł©©

Starodawny zwyczaj w Turyngji ikaże na powi tanie wiosny zapalić wielk:e ognisko

spala się zimę.

SKOWRONEK

W harmonijnej zgodzie.

FAT.

Chwila zastanowienia nad istotą i treścią życia.

Z tych wszystkich, którzy zagranicę ucieka­

ją, on pierwszy powrócił.

Toż zima trwała jesz­

cze, dopiero się luty skończył, i nie wiadomo było, co św. Maciej przy­

niesie, a ty, śpiewaku, już przybyłeś...

Do bryłki ziemi zu­

pełnie podobny! „Niech oraczowi nie będzie smu­

tno, gdy rolę uprawia!

rzekł Stwórca świata i w przestworze rzucił grudkę ziemi, a ta ożyła i zaczęła śpiewać.

A. Dygasiński.

■<

'M

Wiosna, na którą cie­

szą się ludzie idzie, chęć powolnie.

Najwięcej uciechy spra wia wiosna naszym milu­

sińskim, bo mogą — miast 'w domach, poko­

jach — bawić się na wol- nem powietrzu. Oto je­

den z obrazków zaczerp­

nięty z życia naszych dzieci.

Wiosna w Alpach szwajcarskich.

Jaw Kaniewski (Jaworze).

Wiosna nadchodzi...

Słyszycie, — — Wiosna ku nam idzie!

Cicho powoli, jak skromna dziewica Co z nieśmiałością cudzy próg przechodzi Kryjąc przed okiem kraśniejące lica.

Wiosna nadchodzi!

Czy to odczuwacie?

W promieniach słońca do nas się przybliża Igrając lekko ponad pól szmatami

Zwodząc nas, uniknie niby sarna hyża.

Lecz gdy potrząśnie Gdzieś ponad lasami

Swych złotych włosów lekkiemi splotami To ciepły wietrzyk miłą woń przynosi Zdaje się, że już, jest razem z nami...

Przyjdzie wspaniała W swoim majestacie

Nie jedną dolę biednego osłodzi

Do góry czoła, niech zniknie martwota...

Młodzi słyszycie, wiosna nadchodzi!

’4^ < '■ -- - ■«? '*

Hulaj dusza na hulaj*nodze.

TRADYCJE WIELKANOCNE

W HISZPANJI.

Święta Wielkanocne są obchodzone w całej Hi- szpanji z tradycyjnym odwiecznym ceremonją­

łem. W okresie przed­

świątecznym odbywają się w całym kraju liczne procesje, których trady­

cja sięga czasów pano­

wania maurytańskiego w Hiszpanji. — Na ilu­

stracji zdjęcie procesji w mieście Albaceta, u- rządzanej rok rocznie w W. środę przez miejsco­

we bractwo kościelne.

(5)

GŁOS WĄBRZESKIXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA = N r. 37

.j

S tr. 5

W takt dzwonow wielkanocnych

A o to (Iw ii z n ich teg oż d n ia szli d o m iaste cz k a, k tó re b y ło n a sześć­

d z ie siąt sta jó w o d Je ru z a le m , n a i- m ię E m m aus.

A ci ro zm aw iali z so b ą o tern w szystk iem , co się b y ło stało.

I stało się, g d y ro z m a w ia li i sp o ­ łu się p y ta li, iż sam Jezu s, p rz y b li­

ży w szy się. szed ł z n im i.

A o czy ich b y ły z a trz y m a n e , ab y G o n ie p o z n a li.'

1 rze k i d o n ich : C ó ż to są za ro z­

m o w y . k tó re , id ąc, m acie m ięd zy so ­ b a. a jesteście sm ętn i?

I o tw o rzy ły się o czy ich i p o zn a ­ li G o.A I m ó w ili m ięd zy so b ą: Izali se rce n asze m e p a ła ło w n as, gdy m ó w ił v. d ro d ze i p ism o n am o- tw ie ra ł? (Ł u k . X X !\. 13— 52).

A w staw szy ra n iu tk o p ierw szeg o d n ia sz a b b a tu , u k a z a ł się n ap rzó d M a rji-M ag d a len ie , z k tó re j b y ł w y ­ rz u c ił sied m iu czartó w 7. O n a, sz e d ł­

szy , o p o w ied ziała ty m , k tó rz y z A im b v w ali. sm u tn y m i p lączący m ...

(M at. X V I, 9 — 10).

I.

Id z iem y d o E m m au s. O d sto la t z g ó rą w ra ca m y d o E m m au s!

„ N a w y k liśm y le k c e w a ż y ć w ie k , w k tó ry m ż y je m y , — p isa ł w p o ło w ie stu le cia X IX P a w e ł P o p ie l, n a j

p e m p rz y śp ie sz o n e m , co u d e rz a w sz y ­ stk ic h św ia d k ó w ; g ro ź n e w y ro cz n ie o b w ie sz c za ją z resztą , ż e c z a sy są n a w y p e łn ie n iu ... N ie m asz z a p ew n e c z ło ­ w ie k a n a p ra w d ę d z iś re lig ijn eg o w E u ro p ie (a m a m tu n a m y śli k la sę w y ­ k sz ta łc o n ą ), k tó ry b y się n ie sp o d z ie­

w a ł w te j c h w ili c z e g o ś n a d z w y c z aj­

n e g o . A ju ż sa m te n k rz y k o g ó łu z a ­ p o w ia d a rz e cz y w ie lk ie , b ię g n ijc ie d o w ie k ó w d a w n y c h , p rz e n ieśc ie się w stec z a ż d o N a ro d z en ia C h ry s tu so ­ w e g o ! C z y ż w te j e p o c e n ie o d e zw a ł się b y ł g ło s, w y so k ic h p e łe n ta jem n ic

„ O to w y d a je się, ja k o b y lu d św ię c iło się z n ó w z w y c ię stw o W sc h o d u ... Z w y ­ c ięz c a (w sza k ż e) w y jd z ie z Ju d e i...

B o ż e d z ie c ię z o stało n a m d a n e , ju ż , ju ż się u k a ż e , z n ie b io s z stą p iło O n o n a z ie m ię , z ło ty w ie k z ie m i te j p rz y ­ n o sz ą c ...." I d z iś, ja k u W irg ilju sz a , c z e k a w sz ec h św ia t... I n ie b a w e m ...

m ó w ić się b ę d z ie o g łu p o c ie n a sz ej a k tu a ln e j, ja k m y m ó w ić so b ie p o z w ą M am y o z a b o b o n a c h śred n ic h w ie k ó w . . ■ Je szc z e c y ta t je d e n . C o p o w ia d a a d ru h id e o w y P o p ie la i d e M a istre a.

d ziś n a m n a stał44...

d zień .W eso ły

n a sz c zy c ie G o l- Id ź i c z y ń ! C h o ć w p ie rsiac h tw o ich , c h o ć z w ą tp isz o b ra c i tw o jej — c h o ć­

b y ś m ia ł o m n ie sa m y m ro z p a c z ać — c z y ń c iąg le i b e z w y tc h n ie n ia , a p rz e­

ż y je sz m a rn y c h , sz cz ę śliw y ch i św iet­

n y c h , a z m artw y c h w sta n ie sz n ie z e sn u , ja k w p rz ó d y b y ło — a le z p ra c y w ie k ó w — i stan ie sz się w o ln y m sy ­ n e m n ie b io s!"

— :o : — b ę d zie sz m ó g ł sk o n a ć — i m ę k i ty sią - o b iec a łe m lu d zio m

c ó w w c iela się w je d n o se rc e tw o je, g o ty — w o ln o śc ią . Id ź i u fa j im ie n io w i m o je m u — n ie se rc e w y sch n ie w

jw ie k - K ra siń sk i? C o w sw o jej „ N ieb o sk ie j

p ro ś o c h w a łę ta n ią , a le o d o b ro ty c h , k tó ry c h c i p o w ie rza m — b ą d ź sp o ­ k o jn y n a d u m ę i u c isk i n a trzą san ie się n ie p rz y ja ció ł — o n i p rz e m in ą a le ty i sło w a m o je n ie p rz e m in ie c ie!

A p o d łu g iem m ę c ze ń stw ie z o rz ę w y ­ w io d ę n a d w a m i — u d a ru ję w a s, c ze m a n io łó w m o ic h o b d a rz y łe m p rz e d w ie k a m i — sz cz ę śc ie m — i te rn , co

Zmartwychwstał Bóg

O weźcie się za ręce z radosną kwiatów rzeszą i idźcie w wonną dal!

skowronki pacholęce za wami w takt pospieszą wśród jasnych słońca fal!

I cały świat zielony kwitnący w młodej wiośnie zanuci jeden ton!

świąteczne dzwonią dzwony radośnie, hej, radośnie na wszystkich smutków zgon!

W świt idzie cała ziemia, w świt idą wszystkie dusze przez przędze złotych dróg — czar szczęścia świat oniemia w radosnej zawierusze —

zmartwychwstał Bóg! Old.

sz y b o d a j k a to lic k i p u b lic y s ta p o lsk i, k tó re g o c z te rd zie sto le cie śm ie rc i p rz y p a d ło w ła śn ie n a ro k b ie ż ąc y — k a ż ­ d e p o k o le n ie lu d z k o ści c ie rp i, b o ta ­ k ie je s t p rz e zn a c ze n ie c z ło w ie k a n a z iem i, k a ż d e łu d z i się, ż e d a w n ie j b y ­ w a ło le p ie j, a ż e k a ż d e p o w ta rz a te ż- sa m e n a rz ek a n ia , sp ra w ie d liw y w n io ­ se k , iż n ig d y n ie b y ło d o b rz e , c h o ć p rz ec z y ć n ie m o ż n a , iż e p o k i k ry ty c z ­ n e są z w y k le b o le śn ie jsz e . M a ło w ie ­ k ó w w h is to rji,k tó reb y w y w o ła ły ty ­ le n a rze k a n ia ja k w ie k X IX -ty ... P o ­ k o le n ie o b e c n e je s t św iad k ie m p rz e­

k sz ta łc e n ia m o ra ln e g o , z a p ra w d ę m o ­ g ą c e g o się n a z w a ć c u d o w n em — m o ż ­ n a p o w ied z ieć z w ie szc z e m fran c u ­ sk im : „ A u ra tu d o n e to u jo u rs d e s y e u x p o u r n e p o in t v o ir, p e u p le in - g ra t? 44 (C z y z a w sz e m ie ć b ę d z ie sz o -

• c z y , a b y n ie w id z ie ć, lu d u n ie w d z ię­

c z n y ? ) M a te rja liz m X V III w ie k u fra n c u sk ie g o i b łą d sp iry tu aliz m u n ie m ie ­ c k ie g o z a p a d ają c o raz g łę b ie j, w ia ra a co w ię k sz a , w ia ra z z a sto so w a n ie m p ra k ty c z n em d o ż y c ia sp o łec z n e g o ro śn ie , św ie ci w n a u c e , p o e z ji i sz tu ­ c e , ra d z i c z y n ie ra d zi o d w o łu ją się d o n ie j, a n a d z ie ja je d n y c h , ró w n ie ja k o b łu d a d ru g ic h , o d d a je p o tę d z e je j św iad e c tw o . Ż e te m u la t 4 0 ta k n ie b y ło , to p a m ię tajm y w sz y sc y . N a u k a p o e z ja, sz tu k a , w y p a rły się je j n a t­

c h n ien ia ; p o lity k a c ię ż y ła n a n ie j b e r łe m Ż e la z n e m , z a le d w ie w ó w c z a s ja k o n a rz ęd z ia w ia ry u ż y w a ją c, g ło ­ w a K o ścio ła w ię zio n a ta k , ż e o b ie tn i­

c e Z b a w ic iela p o d a n e b y ły w w ą tp li- w o śść, b o b ra m y p ie k ieł try u m f sw ó j o b c h o d z iły ...44

A o to , ja k in n y p u b lic y sta k a to li- sk i, k o n w e rty s ta z m a so n e rji sły n n y h ra b ia d e M a istre , o b w ie sz c z ał św ia ­ tu n a d e jś ć m a jąc y w ie k X X .

G o tu jcie się... — p isa ł m ia n o w ic ie h ra b ia w je d n y m z e sły n n y c h sw o ic h

„ w iec zo ró w p e ters b u rs k ic h ’4 — n a n ie z w y k łe j w a g i w y d a rz e n ia w p o rz ąd ­ k u B o ż y m k u k tó ry m z m ie rza m y te m -

R e zu re k c ja n a w si.

k o m e d ji" śp ie w a ć o n k a ż ę c h ó ro w i m istrz ó w m a so ń sk ic h .

„ T e raz K o śc ió ł n o w y m i (p o trze b a ) ro z d z ie rać b ó la m i, b y u c z u ł, ż e ż y je i o c k n ą ł się !"

II.

Id z iem y d o E m m au s. K ie ru ją c się k u n ie m u lu d z k o ść , ja k z g o d n ie w y ­ k a z u ją P o p iel, d e M a istre i K ra siń ­ sk i, w sp in a , się , p rz y d ź w ię k u d z w o ­ n ó w W ie lk a n o c n y c h , n a M o n sa lw at Z m artw y c h sta n ia, o d p e łn y c h la t stu : W e so ły n a m d z iś d z ie ń n a sta ł!

A lb o w iem la t te m u sto z m a rtw y c h w stan ie to u c zu ć re lig ijn y c h d o p ie ro co się z a c z y n a ło . P o d w ó c h , p o trz e c h z m ierz a li z b łą k an i u c zn io w ie C h ry ­ stu so w i z p o w ro te m k u d u c h o w e m u E m m au s. „ A o c z y ic h b y ły z a trz y m a ­ n e , a b y G o n ie p o z n a li. I rz e k ł d o n ic h C ó ż to są ro z m o w y , k tó re , id ą c, m a c ie m ię d zy so b ą , a je steśc ie sm ętn i? ... I o tw o rz y ły się o c zy ic h i p o z n a li G o ...

I m ó w ili m ię d zy so b ą : Iz a li serc e n a ­ sz e n ie p a łało w n a s, g d y m ó w ił w d ro d z e i p ism o n a m o tw ie ra ł? "

W ra ca li z b łą k an i. W ra c ał d e M a i­

stre , p rz e d R e w o lu c ją „ b ra t-w o łn o - m u la rz " trz y m a ł się , p o m im o ^ w ątp ie ń p ro s te j d ro g i, w ie lk i a p o sto ł p rz e d ­ m ieść i p o d d a szy . O z an a m , p o e c i n a ­ w e t s k a rż y li się, ż e ic h p rz e ra ża „ sła­

b n ą c e e c h o g ło su C rh y stu so w e g o . I w N ie m c z e ch p o w ra ca li ro m a n ty cy - re w o lu c jo n iś ci: G ó rre s c z y S c h le g el, w A n g lji p o w a żn i p a sto ro w ie c z y sy ­ n o w ie p a sto ró w : M a n n ig , N e w m a n , ja k p ó ź n iej B e n so n ...

T a k — C h ry s tu s u k a z a ł się n a j­

p ie rw „ M arji-M ag d a le n ie , z k tó re j w y rz u cił b y ł sied m i c z a rtó w . A o n a ,

„ sze d łszy , o p o w ia d ała (G o ) ty m , k tó ­ rz y z N im b y w a li, sm u tn y m i p lą cz ą ­ c y m ". I sz ła p o k u tn ica n a Je g o w e z­

w a n ie :

„ Id ź i z a m ie sz k a j w śró d b ra ci k tó ­ ry c h c i d a ję — ta m p o w tó rn a p ró b a

tw o ja - ’ '

u jrzy s z p rz e b itą, k o n a ją c ą,

S ię g ają c d z iś w W ie lk ą S o b o tę p a ­ m ię c ią w stec z w te u b ieg łe la ta , k ie d y b y ło się je sz c ze d z ie c k ie m z ro d z o n em i w y c h o w a n em n a w si a n ie z n a jąc e m ż a­

d n y c h tro sk i k ło p o tó w p o d c z u łą o p ie­

k ą k o c h a n y c h ro d z icó w w c z a sa ch w rę c z o d m ien n y ch , n iż o b ecn e, n a su w a się m i- m o w o li o b ra z z p rz esz ło ści — o to s ta ­ ry 'd w ó r o to c z o n y lip am i, o b sz e rn ? p o ­ d w ó rz e sta n o w ią c e c z w o ro b o k z g o łę b ­ n ik ie m w śro d k u , d łu g i sz ere g c h a t w ie­

śn ia c zy c h , p o k ry ty c h sło m ą, a w sz ę d z ie z g o ła n ie c o d z ie n n y ru c h i św iąte cz n e p rz y g o to w a n ia n ie o d łą c zn e o d św ią t w ie lk an o c n y ch .

Im w ię ce j d n ia n b y w a ło , tern b a rd z ie j o ż y w iał się d z ie d zin ie c p rz e d d w o rem . T a m b o w iem p rz y n o siły g o sp o d y n ie z c a łe j w si w o d św iętn y c h stro ja c h „ św ię­

c o n e ", sk ła d ają c e się z a z w y c z aj z b o ­ c h e n k a b ia łeg o c h le b a , jaj, p la ck ó w i z w in ię ty c h m iste rn ie w k rą g c h leb a k ie łb a s. Z w ielk iem n a p rę ż e n ie m o cze­

k iw an o z a w sz e te g o n a jw ię ce j u p ra g n io ­ n e g o g o ścia w o so b ie o d n o śn eg o k sięd z a p ro b o sz c z a, k tó ry w sz y stk ie d a ry b o ż e m ia ł p o b ło g o sła w ić i u św ię c ić k ro p la m i św ię co n e j w o d y ...

T a k b y w a ło idiaw niej w sz ę d z ie p o c z ą ­ w szy o d n a ju b o ż sze j c h a ty a sk o ń c z y w ­ szy n a d w o ra ch , w sp a n ia ły ch p a ła c a c h i z a m k a c h , g d zie sto so w n ie d o z a m o ż n o ­ ści z a staw ia n o m n ie jsz e lu b w ię k sz e

„ św ięc o n e ". W o w y ch c z asa c h ju ż p o re z u rek c ji o p ó łn o c y d zielo n o' się ja j­

k iem i k o sz to w an o św ięco n y ch p o tra w ż y c zą c so b ie d łu g ich la t ż y c ia o ra z sz c zę śc ia i p o m y śln o ści. W te d y n a jz a - w ź iętsi n ie p rz y ja cie le p o d a w a li so b ie rę c e n a z n a k zg o d y i p o je d n a n ia. T o te ż n ie ra z są sie d zi i p rz y ja c ie le w y b ie rali w ła śn ie tę c h w ilę , a b y z a w istn y c h so ­ b ie w ro g ó w p o g o d zić. Z a w zię to ść d iw ó ch . n ie p rzy ja zn y c h se rc m ię k ła , a g ło śn y o - _ p o d ru g i ra z m iło ść tw o ją k rzy k ra d o ści z e b ran e g o g ro n a w tó ro - z p rz e b itą, k o n a ją cą , a sa m n ie w a ł n a c z e ść p rz y ja źn i.

ŚWIĘCONE

Wspomnienia z lat dawnych.

B y ło b y d o b rz e p rz y w ró c ić te raz , k ie ­ d y n ie sn a sk i i sw a ry są u n a s n iety lk ® w ż y c iu p o lity c z n e m , a le i p ry w a tn e n a n a p o rz ą d k u 'd zien n y m p rz y w ró c ić te a p ię k n y i p raw id lziiw ie c h rz e śc ija ń sk i z w y ­ czaj...

D ziś sk ro m n e i p rz y sto so w a n e d o te ­ ra ź n ie jsz e j sto p y ży cio w ej, o b c h o d z o n e b y ło w d a w n e j P o lsce z n ie z w y k łą w y - sta w n o śc ią . P rzy p o m n ijm y so b ie ty lk o , ja k to św ię ta w ielk an o cn e w y p ra w ia ł w D e re c zy n ie k n ia ź S a p ie h a, u w ie c z n io n y p ó ź n ie j w „ P o to p ie " p rz e z S ie n k ie w ic z a, S ta ło — p isz ą k ro n ik i z o w y ch c z a­

só w — c z te re c h p rz eo g ro m n y c h d z ik ó w to je st ty le, ile c zę ści ro k u . K a żd y d z ik m ia ł w so b ie w ie p rzo w in ę czy li szy n k i, k ie łb a sy , p ro sią tk a . K u c h a rz n a jcu d o w ­ n ie jsz ą p o k a z a ł sz tu k ę w u p ie c z e n iu c a łk o w ity c h ty c h o d y ń có w . S ta ło z a te m d tw an aście jelen i, ta k że c a łk o w ic ie u p ie ­ c z on y c h z e z ło c iste m i ro g a m i, a le ty lk o d o p o d ziw ian ia, — n a d z ia n e z a ś b y ły ro z m a itą z w ie rzy n ą , z a ją c a m i, c ie trz e ­ w iam i, d ro p ia m i, p a rd w am i. T e je le n ie w y ra ż ały 12 m ie się cy . N a o k o ło b y ły c iasta są żn iste , ty le ile ty g o d n i w ro k u , to je st 5 2 , c a łe c u d ń e p la c k i, m a z u ry , ż m u d z k ie p ie ro g i a w sz y stk o w y sa d z a n e b a k a lją . Z a te m b y ło 3 6 5 b a b e k , to je st ty le, ile d n i w ro k u . K a żd a b y ła o z d o b io ­ n a n a p isa m i, flo resam i, ż e n ie jed e n ty lk o c z y ta ł a n ie jad ł. C o z a ś d o p ic ia : b y ły 4 p u c h o ry n a w z ó r 4 p ó r ro k u , n a p ełn io ­ n e w in em je sz c ze o d k ró la S te fa n a , D a ­ lej 12 k o n e w e k sre b rn y c h z w in e m p o k ró lu Z y g m u n cie, te k o n e w k i n a w z ó r 12 m ie się c y . R ó w n ie ż 5 2 b a ry łe k ta k ż e sreb rn y ch o d p o w ia d a jąc y c h 5 2 ty g o d ­ n io m , B y ło w n ic h w in o c y p ry jsk ie , h isz­

p a ń sk ie i w ło sk ie . D alej 3 6 5 g ą sio rk ó w z w in e m w ę g ie rsk ie m , czy li ty le g ą sio r­

k ó w , ile d n i w ro k u . A d la c z e la d z i

d w o rsk iej 8 .7 0 0 k w a rt m io d u ro b io n e g o

w B rezie, to je st ty le ile g o d zin w ro k u .

Cytaty

Powiązane dokumenty

N adeszła obecnie chw ila, w której zniżka cen w yrobów przem ysłow ych m usi stać się faktem dokonanym.

dów patrzenia w przyszłość, bo i dziś żyć trzeba, ale choć w granicach niezbędnej konieczności trzeba na zadnie koła się oglądać, czyli patrzeć, coby było, gdy- byśm

wolnie wpłaty na poczet zaległości w państwowym podatku przemysłowym powstałych przed dniem 1. kwietnia 1931 r, przyznaje się bonifikaty w su­. mach tych zaległości,

W idzim y zatem , że utrzym yw anie w ysokich cen w yrobów przem ysłow ych w stosunku do cen artykułów rolnych przyczynia się zarów no do dalszego spa­.. dku cen płodów

tału przem ysłow ego, dochodow ego od zarobkow ego, za psa, napoje, obyw ., kościelnego, stem pl., sam ochód., ka- nego, stem plow ego, sam ochodow ego, ka w alerskiego,

cywilnego nieposłuszeństwa jest niemo- żliwe, o ile rząd nie odwoła najpierw aktów, na podstawia których wprowa­.. dził stan nadzwyczajny w Bengalu

Nieprawdą jest, że „na sali wytworzyło się zamieszanie, które położyło kres zebraniu i że sanatorzy rozeszli się skłóceni z sobą&#34;.. Natomiast prawdą jest, że

mie jętnie i nie dość skutecznie) bronić praw rolnika, że z tych nie powodów rolnictwo polski' ciężkiem obecnie znajduje się niu, że, zatem, należy stworzy związek zawodow