• Nie Znaleziono Wyników

Egzystencjalne rozumienie duszy ludzkiej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Egzystencjalne rozumienie duszy ludzkiej"

Copied!
25
0
0

Pełen tekst

(1)

Mieczysław Gogacz

Egzystencjalne rozumienie duszy

ludzkiej

Studia Philosophiae Christianae 6/2, 5-28

(2)

S tu d ia P h ilo so p h ia e C h ristian a e ATK

6(1970)2

M IECZYSŁAW GOGACZ

EG ZY ST EN C JA LN E RO ZU M IEN IE DUSZY L U D Z K IE J

1. T eorie filozoficzne m o d y fik u jące nasze rozum ienie człow ieka.

2. O ntyczna s tr u k tu r a człow ieka. 3. P ro b le m a ty k a zw iązków duszy z ciałem : 1) O ntyczny sta tu s ciała ludzkiego, 2) P ro b lem jednostkow o- ści duszy: a) D u sza lu d z k a bez ciała p o w in n a stać się duszą ogólną, b) Z agadnienie nieśm ierteln o ści duszy, c) C o m m ensuratio an im ae ad hoc corpus, d) I n te le k t m ożnościow y zasad ą je d n o stk u ją c ą fo rm ę w d u ­ szy lu d zk iej, ciało je st zasad ą w noszącą szczegółowość. 4. W nioski w p o ­ staci dow odu nieśm ierteln o ści duszy. 5. D usza lu d z k a a dusze zw ierząt i roślin. 6. Tom izm i filozofia podm iotu.

I. T eorie filozoficzne m o d y fik u jące nasze rozum ienie człow ieka. Nie uleg a w ątpliw ości fa k t człow ieka, dostęp ny n am w po­ znaniu ju ż przednaukow ym . Ten fa k t uzasadnia nasze k o n ta k ­ ty, rozm ow y, k o n flik ty , porozum ienia. Je ste śm y przekonani, że d rugi człow iek je s t eg zystencjalnie re a ln y i że nasze poznaw ­ cze z nim sp o tkan ia nie są fikcją. W ynik jed n a k poznaw cze­ go u jęcia człow ieka nie jest jednoznaczny. Stanow i dosłow nie problem . O kazuje się bow iem że nasze dośw iadczalne zetk n ię­ cie z człow iekiem nie d aje w w y n ik u ad ekw atnego o brazu on­ tycznej s tr u k tu ry człow ieka, a więc obrazu, k tó ry b y b y ł dla w szystkich poznających ludzi analogicznie ten sam lu b ta k i sam. O b serw u jem y przecież w dziejach filozofii wielość ty ch obrazów , wielość ujęć, po p ro stu w ielość teo rii człowieka. Znaczy to, że nasz odbiór tego, k im człow iek je s t został za­

(3)

kłócony i że te zakłócenia zm ieniły obraz, zm ieniły u ję ty w teo rię nasz poznaw czy odbiór eg zystencjalnie realnego czło­

w ieka.

Czym ś oczyw istym w m etodologii i psychologii poznania jest to, że nasze rozum ienia i u jęcia zależą od fu n k cjo n u jący ch w nas pojęć, schem atów , teo rii filozoficznych, k tó ry m i po­ znawcze ujęcie w yrażam y, i k tó re pow odują, że zakres i treść naszego poznaw czego ujęcia je s t na m iarę ty ch pojęć, schem a­ tów i teorii.

Jeżeli chodzi o rozum ienie człow ieka, to obciążeni jesteśm y głów nie czterem a p erspek ty w am i: k a rte z ja ń sk im dualizm em duszy i ciała, p ozytyw istyczną koncepcją m ate rii i ciała ludz­ kiego, heglow ską teo rią rozw oju i staw an ia się d any m by tem w histo rii, oraz n e o p o z y ty -is ty c z n ą koncepcją dow odu n a u k o ­ wego. Te p e rsp e k ty w y problem ow e w y znaczają nasze p atrzen ie na człow ieka.

K artezjan izm przyzw yczaił nas do tra k to w a n ia duszy i cia­ ła jak o dw u w człow ieku sam odzielnych substan cji. I chociaż k a rte zja n iz m podkreśla, że człowiek je s t p rzede w szystkim duszą, to dla nas czym ś n ie budzącym w ątpliw ości w y d aje się ujęcie ciała ludzkiego jako sam odzielnego b y tu, w k tó ry m trz e b a dopiero doszukiw ać się duszy. I n a w e t m niej pew n a w y ­ daje się n am arysto teleso w sk a koncepcja, w budow ana w w ięk­ szej k lasy m etafizykę, w cały k o n tek st p recy zy jn ej teo rii b y ­ tu , w edług k tó re j m ate ria , a ty m sam ym ciało ludzkie, są ty lk o m ożnością uniedo sk o n alającą form ę, a więc zespołem czynni­ ków w e w n ątrz isto ty b y tu , lecz czynników niesam odzielnych, aktu alizo w any ch przez form ę i u rea ln ia n y c h przez a k t istn ie­ n ia w postaci całej isto ty te n a k t istn ien ia uniedoskonalającej. Po p ro stu swoiście w olim y filozoficznie niepew ną teorię sam o­ dzielnego w b y to w an iu ciała niż teorię, w edług k tó re j ciało ludzkie je s t ty lk o sum ą niesam odzielnych w b y to w an iu czyn­ ników ontycznie, uniedoskonalających duszę, aby nie sta ła się absolutem w swej g atunkow ej g ru p ie bytów .

Pow odzenie kartezjań sk ieg o d ualizm u um acnia po zyty w i­ styczna teoria n a u k i i. teoria" ciała ludzkiego. W edług

(4)

pożyty-w izm u bopożyty-w iem nie m ożna zaufać m etafizyce. Nie jest ona nauką, poniew aż em piriologicznie p o ję ta rzeczyw istość pozba­ w ia ją realnego p rzed m io tu badań. M etafizyka w ty m ujęciu, i w ogóle — jak w iem y — filozofia, może być tylko system em w niosków, w yciąg n ięty ch z w y ników n a u k szczegółowych. To w yolbrzym ione w yakcentow anie pew ności w yników n au k szczegółow ych, budzenie dla nich całkow itego zau fan ia n a n ie­ korzyść odrębnej analizy filozoficznej, sp rz y ja p rzy jęciu teorii przyrodniczych, k tó re d ocierają przecież ty lko do tego w szyst­ kiego w bycie, co da się zm ierzyć, zważyć, co posiada u jm o w a­ ne zm ysłow ym i w ładzam i poznaw czym i jakości. I sum a ty ch w yników nie je s t in fo rm acją o całym bycie ludzkim . J e s t m y­ lącą i b łęd n ą inform acją, że człow iek je s t ty lk o częścią p rz y ­ rody, że je s t w yłącznie ciałem , w yłącznie tzw. m aterią. Oczy­ wiście, te n aspekt u jm u ją n a u k i szczegółowe. Z tego jedn ak nie w ynika, że ten aspekt w y czerpu je całą ontyczną zawartość, człowieka.

I może n aw et w yczuw ają to zw olennicy p ozytyw izm u i k a r- tezjanizm u. N aw iązując do H egla d odają więc często, że osta­ teczny k sz ta łt ludzki u zy sk u je człow iek w historii^ że środo­ wisko, dziedziczność, przeżycia, narzęd zia p racy, k u ltu ra u m y ­ słowa, w yznaczają psychikę i m yślenie, że część p rzy ro d y , nazyw ana człow iekiem , sta je się nim w w y n ik u działań ty ch czynników , a nie je s t jed n o stk ą lu d zk ą dzięki swej odrębnej ontycznej s tru k tu rz e . I poniew aż bliżej nas w dziejach b y ły u jęcia p ozytyw istyczne niż k arte zja n iz m , jesteśm y gotow i n a ­ w et zanegow ać obecność w człow ieku duszy, k tó ra w edług A rysto telesa będąc ak tem sp raw ia i o rganizuje sobie ciało ja ­ ko czynnik, k tó ry ją uniedoskonala nie pozw alając jej być absolutem zgodnie z w łaściw ym jej sta tu sem ontycznym , k tó ­ ry ją jednocześnie w zbogaca czynnikam i, dającym i szczegó­ łowość i m ożliwość realizacji poznaw czego k o n ta k tu z jed n o st­ kow ym i b y tam i rów nież w e w n ątrz swej isto ty zbudow anym i z m a te rii i form y.

Pod w pływ em znow u neopozytyw izm u n a w e t niekiedy w y ­ daje się nam , że dowodzenie duchow ości człow ieka jest nie­

(5)

m ożliw e lu b w ręcz błędne. Pojęcie dowodu, zw iązane z ekspe­ ry m e n ta ln y m p u n k tem w y jścia uw ikłane w teo rię opisujących zdań p ro tok olarny ch , k tó ry m p raw ie w łącznie p rzy p isu je się sens poznaw czy jednocześnie dow olnie o dbierając te n sens zdaniom m etafizyki, w prow adza nas w schem aty, w y k lu czają­ ce inne rozum ienie dowodu, in n ą tezę n a te n te m a t ogólnej m etodologii nauk. W ynika z tego w szystkiego, że nie ty le czło- Xviek nie posiada duszy, ile nie łatw o n am ją dostrzec poprzez spiętrzone sch em aty przeró żn ych i nie zawsze zgodnych z rze­ czy w isto ścią teorii.

P rzy w y k liśm y więc do języka, w k tó ry m term in „ciało” oznacza nam sam odzielną w b y to w an iu „część” człow ieka, a często oznacza całą osobę ludzką. P rzy w y k liśm y też do te­ go, że dusza jest n ieu c h w y tn y m lub w ręcz nie dającym się do­ wieść czynnikiem stru k tu ra ln y m człow ieka. W ierzym y, w prost w ierzy m y w ynikom w yłącznie n a u k szczegółowych. K o n ta k ­ tu ją c się najczęściej z ty m i n au kam i nie zawsze jesteśm y w s ta ­ nie rozpoznać i ocenić n au k o w y w alo r ujęć klasycznie u p ra ­ w ianej filozofii. To praw d a. Z tego jed n a k nie w ynika, że klasyczna teo ria człow ieka jest naukow o m niej pew na i m niej praw dziw a niż em piriołogicznie u zy sk any obraz.,

2. Ontyczna struktura człowieka.

Człowiek, podobnie jak k ażd y by t, p rze staje być niebytem , sta je się czym ś egzysten cjalnie realn y m , gdy zapoczątkow uje go a k t istnienia. A kt je s t czymś zrealizow anym , czymś obec­ n ym po stro n ie rzeczyw istości. Jeżeli to jest a k t istn ien ia za­ początkow ujący człow ieka, to od początku, aby nie być abso­ lu tn y m ak tem istnienia, m usi w sobie zaw ierać ontyczny czyn­ nik uniedoskonalający, sobie więc w łaściw ą, ograniczającą go możność. T a możność je s t w ażna, istotna, poniew aż w yznacza w tej u realnio n ej całości ontyczną odrębność istniejącego b y tu jako w łaśnie „com positum ” ludzkiego. Możność tę nazyw a się więc istotą, czym ś ak tu alizo w an y m przez ak t istnienia, k tó ry

(6)

je s t jednocześnie tą m ożnością uniedoskonalony. Isto ta z racji swej w y jątk o w ej, g atu n k u ją ce j roli w bycie przygodnym , za­ w iera wobec tego czynniki, k tó re sp raw iają, że ten b y t jest człowiekiem . W tej więc istotow ej m ożności z n a jd u ją się czyn­ niki o c h a ra k te rz e aktu , skoro czynią ten b y t człowiekiem . Je st to a k t różny od a k tu istnienia, ak tu alizo w an y w obrębie isto ty i n azy w an y form ą, czyli zespołem ty ch istotow ych z re a ­ lizowali, dzięki k tó ry m d an y b y t n ależy do g ru p y ludzi. Nie może to być jed n a k także w poziom ie isto ty ak t absolutny, po­ niew aż w ted y m u siałb y być ty lk o jed en człowiek. A kt ten m usi być także p rze n ik n ię ty sobie w łaściw ą m ożnością, ponie­ waż nie je s t m ożliw e, aby jak iś a k t b ył ab so lu tem w p orząd­ k u danej g ru p y bytów . F o rm a nie może być absolutna, skoro istnienie je s t uniedoskonalone istotą. P o rząd ek isto ty nie m o­ że być doskonalszy od p o rząd ku istnienia, skoro przez istn ie­ nie je s t aktualizow any. F orm a wobec tego jest p rzen ik n ięta m ożnością, k tó rą nazyw a się m aterią.

Ta fo rm a w człow ieku jest specyficzna. P rz en ik n ięta a k tu a ­ lizow anym przez n ią ciałem , stanow i głów ny trzo n s tr u k tu ra l­ ny człow ieka. To ona organizu je sobie lub a k tu a liz u je ciało. Ciało więc je s t od niej zależne w sw ym bytow aniu. O na trw a i k ie ru je tym , co dzieje się w obrębie możności, nazyw anej m a­ terią. J e s t więc od tej m a te rii ontycznie niezależna jako źródło aktu alizacji ciała, któ rego jed n ak p otrzeb u je, aby stanow ić b y t jednostkow y, a nie g atunkow o absolutny.

3. P ro b le m a ty k a zw iązków duszy z ciałem .

Z fa k tu s tru k tu ra ln e j niezależności fo rm y od ciała i w zajem ­ nego ich pow iązania na zasadzie a k tu i możności, w y p ły w ają dw ie g ru p y problem ów .

1) O n ty czny s ta tu s ciała ludzkiego.

Nie m ożna przez możność rozum ieć tego oto ciała lu dzk ie­ go. Jeżeli ak tem jest sum a istniejący ch zrealizow ań, to w

(7)

szyst-ко, со w człow ieku już się zrealizow ało, stało się, dokonało, je s t aktem , je st u realn io n ą przez istn ienie form ą. Ciałem , a więc m ożnością, je st to, co się aktu alizu je, staje, dokonyw a. W i­ dząc więc czyjąś tw arz, w idzę przypadłościow e a k ty p rze n ik ­ n ięte m ożnością — ciałem i zapodm iotow ane w istniejącej isto­ cie, w k tó re j czym ś dokonanym jest a k t form y. I d o ty k ając dłoni człow ieka, do ty kam tego, co jest, a więc raczej aktu, p rzen ik nięteg o oczywiście nierealizow aniam i, całą sferą do­ k on u jący ch się zaktualizow ań. Nie m ogę więc powiedzieć, że do ty kam ciała, skoro ciało je s t m ożnością, k tó ra się staje, ak ­ tualizu je, i skoro możność nigd y nie b y tu je bez aktu. D otykam człow ieka w tym , czym on już jest. K o n ta k tu ję się z istn ie ją ­ cym ak tem form y, a więc raczej z duszą, bo ona jest tą form ą, w k tó re j tzw . ciało je st su m ą m om entów jeszcze nie zrealizo­ w anych, ju ż ak tu aln y ch , ale dopiero stający ch się, aktu alizo ­ w anych przez duszę. N asze przyzw yczajenie do nazyw an ia te ­ go, co w idzim y, ciałem ludzkim , jest sk u tk iem fu nk cjon ow a­ nia w nas k a rtezjah sk ieg o i pozytyw istycznego schem atu, k tó ­ ry b łęd n ie p rzy zn aje ciału su b sta n c ja ln ą sam odzielność, sw oi­ ste bycie czym ś, czym nie jest,' Ciało je s t tym , — po d k reśla­ m y raz jeszcze —· co dopiero się staje. Tym , co jest, jest raczej fo rm a — dusza, istniejące zrealizow ania, stanow iące człow ie­ k a w raz z ak tu alizo w an ą możnością, zarów no tą pozostającą w rela cji do istnienia, ja k i tą m ożnością, k tó ra pozostaje w r e ­ lacji do form y. Je d n a k ty m , co jest, z czym n aw iązuje poznaw ­ czy lu b osobowy k o n tak t, je s t w łaśnie człowiek. N astępuje spotk anie z człow iekiem , w k tó ry m u jm u ję raczej akt, a więc duszę. I u w aln iając się od pozytyw istycznego oraz k a rte z ja ń - skiego przyzw yczajenia, należy mówić o poznaw aniu człowie­ ka, o leczeniu człow ieka, o w yglądzie i zdrow iu człow ieka, a nie ciała, z k tó ry m , jako z m ożnością, nie m ogę naw iązać bezpośredniego k o n tak tu . ■ Ten k o n ta k t jest raczej z aktem , z ty m , co zrealizow ane, a więc z istn iejącą form ą, a więc r a ­ czej z duszą niż z ciałem .'R ozróżnienie w człow ieku a k tu i m oż­ ności, istn ien ia i istoty, fo rm y i m aterii, jest słuszne. I jest słuszne nazw anie duszy form ą, a ciała możnością. N ie słuszne

(8)

jest jed n ak n azw anie ciałem tego, co widoczne, m ierzalne, przestrzen n e, jakościowe. To, co w idzialne, m ierzalne, p rze ­ strzenne, jakościow e, jest też przypadłościow ą s tr u k tu rą złożo­ ną z a k tu i możności, a więc i z form y, i z m aterii. D otykając więc człow ieka nie d o ty kam ciała, lecz tego, co zrealizow ane, a więc a k tu p rzenik n iętego możnością, a więc dotykam zarów ­ no duszy jak i ciała, czyli człowieka, w k tó ry m ak t istn ie ją ­ cej fo rm y je s t bezpośrednim przed m io tem k o n tak tu , a ciało je s t ty lk o pośrednio poprzez a k t doznaw aną możnością.

W niosek z ty ch rozw ażań jest taki, że ciało będąc m ożnością, a więc nie stanow iąc w człow ieku sam odzielnego b y tu , nie m o­ że być bezpośrednim przedm iotem naszego poznaw czego k o n ­ ta k tu . Podobnie dusza stanow iąc form ę, k tó ra bez p rz e n ik a ją ­ cej ją m ożności nie może istnieć, także nie je st bezpośrednio poznaw alna. P o znaw alny jest więc istniejący człowiek w tym , co w nim zrealizow ane, ak tu aln e, co więc raczej jest duszą niż ciałem . I m niejszy b łąd popełniam y mówiąc, że doty kam duszy, czyli aktu , niż gdy m ów im y, że do ty k am ciała. Ciało nie istn ieje jako coś, lecz jako w ty m czym ś stająca się możność, czyli jako czynnik n ad ający form ie szczegółowość, k tó ra bez form y byłaby niebytem .

2) P ro b lem jednostkow ości duszy.

G dy m ów im y, że dusza nie może istnieć bez p rzenik ającej ją możności, d o tyk am y w ażnego p ro blem u jednostkow ości d u ­ szy.

a) Dusza lud zk a bez ciała pow inna stać się duszą ogólną. Dusza jako b y t p rzygodny nie może być czystym ak te m fo r­ my. - Nie może być w sw ym porządku, aktualizow any m przez istnienie, doskonalsza ontycznie od tego istnienia,, uniedosko- nalonego istotą. M usi być także uniedoskonalona możnością. P rz y jm u je się n a ogół, że dusza jako form a, łączy się z ciałem ,

(9)

tak jak a k t łączy się z m ożnością. To praw da. D usza i ciało stanow ią istotę człow ieka, u realnionego przez a k t istnienia. W ty m rozw iązaniu p roblem u, dusza jako form a je s t uniedo- skonalona możnością, stanow iącą ciało. G dy jed n a k pod w p ły ­ w em działań szczegółow ych b y tó w zew n ętrzn y ch dokona się w człow ieku ta k a sum a zniekształceń, że zaktu alizow an a przez form ę możność m a te ria ln a m usi się od niej oddzielić, co n azy ­ w am y śm iercią człow ieka, pozostająca w istocie człow ieka fo r­ m a zostaje pozbaw iona uniedoskonalającego ją czynnika. P o ­ w in n a więc stać się g atu n k o w y m absolutem , co jest a b su rd a l­ ne w p lu ralisty czn ej teo rii złożenia we w szystkich b y tac h p rz y ­ godnych. Istn iałb y więc dalej b y t, w k tó ry m a k t istn ien ia un ie- doskonalony przez istotę, a więc p rze n ik n ię ty m ożnością, b y łb y uniedoskonalony przez doskonalszy od niego s tru k tu ra ln ie ga­ tu n k o w y a b so lu t form y. Śm ierć jest fak tem , a więc, je s t fa k ­ tem oddzielenie się m ożności m ate ria ln e j w postaci p rzy pad ło­ ściowej su m y m om entów aktualno-m ożnościow ych „byłego” człow ieka, czyli w postaci zwłok ludzkich. D usza lud zk a nie m ogąc być b y tem g atunkow o a b so lu tn y m pow inna zginąć. Nie może zginąć, poniew aż istn ien ie nie zostało jej odjęte. Jak o form a, jak o w ięc a k t w obrębie istoty, je s t nosicielem istn ie ­ nia, a dokładniej m ów iąc stanow i w ty m istn ien iu czynnik m ożnościowy, p o zw alający dalej trw ać aktow i istn ien ia jako s tru k tu rz e złożonej z a k tu i możności. W budow ana w a k t ist­ nien ia jako jego możność o postaci fo rm y trw a naw et, gdy je s t pozbaw iona sobie w łaściw ej m ożności cielesnej. S tanow iąc jako ak t te zrealizow ania, k tó re nazy w am y człow iekiem , dusza gdy już raz zaistniała, nie tra c i istnienia, poniew aż istn ien ie nie zostało jej odebrane, a raczej ona nie została odebrana istn ie­ niu. Człowiek ty lk o został pozbaw iony pew nej sum y m ożno­ ści i to m ożności uniedoskonalającej form ę.

b) Z agadnienie nieśm iertelności duszy.

N ieśm iertelność duszy nie je s t więc w ynikiem jak ie jś n ie­ zrozum iałej k om binacji ze stro n y Stw órcy.\ J e s t po p ro stu zw y­

(10)

kły m sk u tk iem tego, że istnienie, będąc czynnikiem u re a ln ia ­ jącym , czyni coś aktem , k tó ry oczywiście m usi być p rze n ik ­ n ięty u n iedoskonalającą go możnością. Istnien ie w obrębie aktualizow anej przez siebie isto ty jako uniedoskonalającej go możności czyni duszę form ą, k tó ra tak że m usi być p rzen ik n ię­ ta możnością. Tę m ożność dusza a k tu a liz u je w sobie i w ja ­ k iejś chw ili zostaje jej pozbaw iona. I w łaśnie ta· u tra ta m a­ terialn e j m ożności nie pozbaw ia duszy istnienia, poniew aż istn ieje ona dzięki ak tow i istnienia,’ a nie dzięki ciału. W to istnienie je st w budow ana jako istota. Nie je s t więc dokładne, gdy m ów im y, że dusza istnieje. Raczej istn ieje a k t istnienia, a w nim z konieczności trw a dusza jako w łaściw a m u możność będąca form ą. Śm ierć pozbaw ia duszę tylko czynnika uniedo- skonaiającego, czyli spraw iającego, że nie jest ona absolutem , k tó ry m nigdy stać się nie może, poniew aż aby stać się innym bytem , czyli absolutem , m u siałab y p rzestać istnieć jak o ta oto form a. Nie m ożna stać się in n ym b y tem n a zasadzie doda­ w an ia czynników ontycznych. In n y m b y tem m ożna się stać tylko dzięki now em u aktow i istnienia, co wTym aga w łaśnie u nicestw ienia poprzedniego b y tu , jeżeli to m a być zm iana ontycznego sta tu s u b ytu . N igdy absolutem nie może stać się p rzygodny ak t istnienia, zapoczątkow ujący człowieka. O ddzie­ lony od swTej m ożności m u siałb y zginąć, stać się niebytem , bo przecież nie je s t częścią czy em anatem Boga, do którego jako jego część m ógłby wrócić. T rw a dalej, poniew aż uniedoskona- la go istota. J e s t więc ontyczną s tr u k tu rą zdolną do sam odziel­ nego bytow ania. I nic tego b y to w an ia nie może m u odebrać. Zależy bezpośrednio od Boga, k tó ry jako czysty a k t sam oist­ nego istnienia, stw arzającego a k ty istnien ia bytów przy go d­ nych, jest źródłem istnienia. Jak o źródło istnienia o s tru k tu rz e czystego a k tu nie zaw iera w sobie czynnika, k tó ry pow odo­ w ałby niszczenie. Bóg więc nie zag raża istn ienia duszy n a w e t po oddzieleniu ciała. I w łaśnie istota, k tó ra w człow ieku zo­ stała pozbaw iona m ate ria ln e j możności, pow inna stać się w swej form ie absolutem . Nie ginie, poniew aż ak t istnien ia dalej b y ­ tu je, i poniew aż dusza je s t w niego w bud ow ana jako p rze n i­

(11)

k ająca ten ak t możność. Nie ona więc decydu je o sw ym ist­ nieniu. To ak t istnienia decy d uje o jej trw an iu . Nie tracąc czynnika uniedoskonalającego, ten ak t istnienia trw a i razem z nim trw a u niedoskonalająca go form a, w tym w y padk u d u ­ sza. Pozbaw iona ciała, a więc — jak się p rz y jm u je — swej, możności, jest jed n ak w sy tu acji zagrożenie. Nie może u tr a ­ cić istnienia,· bo ak t istn ien ia pow iązany z nią trw a dalej i pod­ trz y m u je jej bytow anie, i nie pow inna istnieć, poniew aż b ra k w niej czynnika uniedoskonalającego, k tó ry m w edług „potocz­ n e j” opinii było ciało. Jeżeli żaden a k t p rzy g odny nie może istnieć, gdy nie p rzen ik a go możność, to dusza istn iejąc dalej m usi zaw ierać w sobie u niedoskonalającą czy u n ieabso łuty zu- jącą ją możność. Tą m ożnością nie jest już ciało. Co więc jed - n o stk u je duszę, gdy pow iązana z ak tem istnienia nie ginie po śm ierci człowieka?

c) C om m ensuratio anim ae ad hoc corpus.

Odpow iedź tom istów w sp raw ie jedno stkow ania duszy jest tak a, że dusza będąc za życia człow ieka fo rm ą ciała lub pom y­ ślana przez Stw órcę jako form a ciała jest n a zawsze do tego ciąła skierow ana. To skierow anie spraw ia, że pozostaje jed n o ­ stkow a n a w e t w tedy, gdy ak tu a ln ie nie wiąże się z ciałem. Z auw ażm y jed nak , że skierow anie może być jak ąś własnością, działaniem , a więc przypadłością duszy. Przypadłość jed n ak nie zm ienia istotow ej s tr u k tu ry b ytu. S kierow anie więc duszy do ciała nie może jej nadać w ew n ętrzn ie ją uniedoskonalającego przekształcenia. W ynika z tego, że nie ciało je d n o stk u je duszę. Z auw ażm y też, że czynnik jed n o stk u ją c y m usi się znajdow ać W ewpątrz form y, w ew n ątrz duszy. Nie m ożna więc p rzy jąć takiego też rozw iązania, że Bóg od początku pom yślał i stw o­ rzył duszę jako b y t jednostkow y. Z naczyłoby to, że ak t is t­ nienia, w ty m w y pad k u a k t sam oistny, ogranicza ak t przygo d­ ny, co w sum ie w yp adło b y n a to, że ak t ogranicza akt, czyli że a k t sam się ogranicza. W k onsekw encji pociągałoby to za sobą możliwość, że Bóg jak o a k t może uniedoskonalić siebie

(12)

i po p ro stu p rzestać być b y tem p ierw szym , co jest absurdalne. W ynikałoby też z tego, że p rzygodny a k t istn ien ia m ógłby sam się ograniczyć i nie m u siałb y koniecznie łączyć się z m ożno­ ścią, jako jed n o stk u jący m go czynnikiem . Z naczyłoby to, że rzeczyw istość je s t sum ą aktów , co w k onsekw encji doprow a­ dziłoby do m onizm u, a więc do tezy, że cała rzeczyw istość jest jed n y m ab so lu tn y m ak tem istnienia, co ju ż zupełnie nie byłoby zgodnie z naszym dośw iadczeniem wielości bytów . Te a b su r­ dalne k o nsekw encje nie pozw alają p rzy ją ć tezy, że a k t ogra­ nicza a k t i nie pozw alają zgodzić się, że czynnik jed n o stk u jący jest poza d an ym aktem . Tę ew entualność, że to, czym b y t jest, zn ajd u je się poza nim w ideach, p rzy jm o w ał P laton, ale k o n ­ sek w entn ie m yśląc m usiał ab su rd aln ie zanegow ać realność b y ­ tów poznaw alnych zm ysłam i (któ ry ch isto ta zn ajd u je się po­ za ty m i b y tam i stanow iąc ideę), i uznać je za cienie idei, ża ich odbitki, k tó ry c h s ta tu s antyczny, jako bytów , był w ielce w ą t­ pliw y. Znow u groziłoby naszem u zdrow em u rozsądkow i odrzu­ cenie- realności b y tó w przygodnych, tak ich jak ludzie, drzew a, rośliny, rzeczy.

• Jeżeli więc czynnik jed n o stk u jący m usi znajdow ać się w e­ w n ą trz danego ak tu , to wobec tego w e w n ątrz duszy, gdy zo­ stanie pozbaw iona ciała, z k tó ry m tw orzy istotę człow ieka, m usi znajdow ać się in n y niż ciało, jej w łaściw y czynnik jed n o ­ stk u jący , którego nie tra c i po rozłączeniu z ciałem.

C zynnikiem jed n o stk u jący m jest możność. W iem y jed n ak, że n ie ty lk o ciało je s t m ożnością. S zukając tego czynnika jedn o- stkującego duszę, gdy już jako fo rm a nie łączy się z ciałem , m usim y poszukać tego, co ją n ajb ard ziej c h a ra k te ry z u je , a więc tego, co ją jako ak t form y uniedoskonalająco i istotow o k sz ta ł­ tu je, ta k że je s t w łaśnie duszą .ludzką, a nie form ą w ogóle. d) In te le k t m ożnościow y zasadą je d n o stk u ją c ą form ę w .duszy

lud zk iej, ciało je s t zasadą w noszącą szczegółowość. N ajb ard ziej ty p o w ym działaniem duszy jest poznanie. P o ­ znanie, jako w łaśnie działanie, a więc jako przypadłość, m usi

(13)

być zapodm iotow ane w m ożnościow ym podłożu. P rz y jm o w a ­ no, że in te le k t czynny i in te le k t m ożnościowy są p rzy p ad ło ­ ściam i duszy. Ale w łaśnie przypadłości, jako sk u tk i fu n k cjo n u ­ jącej w bycie m ożności ak tualizow anej przez form ę, lecz re a li­ zow anej przez sobie w łaściw y ak t istn ien ia po dlegający w by ­ to w an iu su b sta n c ja ln em u istn ien iu , dom agają się w duszy, jeżeli m ów im y o in te le k ta ch jako przypadłościach, w łaśnie obecnej ta m możności. In te le k ty jako przypadłości nie mogą być zw iązane z ' m ożnością cielesną, bo m usiały by w te d y s ta ­ now ić s tru k tu rę id en ty czną ze zm ysłam i i m usielibyśm y za­ negow ać poznanie in te le k tu a ln e , ogólne, k tó re je s t fak te m , a p rzy ją ć ab su rd aln ą tezę, że w poznaniu u zysk u jem y tylk o w yobrażenia i w rażenia. Pozbaw iona ciała dusza, nie je s t więc pozbaw iona czynności poznania i pozostaje rozum na. Jeżeli in te le k ty są w niej zapodm iotow ane, a nie w ciele ludzkim , to dusza zaw iera w sobie możność, k tó rą wobec tego m usi być m ożność o c h a ra k te rz e in te le k tu , czyli podm iotu rozum ności. D ochodzim y więc do w niosku, że należy poddać rew izji teorię in telek tó w b jako dw u przypadłości duszy i przy jąć, że in te ­ lek t m ożnościowy, podstaw ow a więc zdolność poznaw cza duszy, jest w niej właściwTą jej m ożnością jed n o stk u ją c ą ją jako fo r­ m ę i że te n in te le k t stanow i —. będąc m ożnością — konieczne podłoże in te le k tu czynnego, jako przypadłości sty k ającej d u ­ szę ze szczegółow ym i p rzed m iotam i poznania, zaw ierającym i m ożność w postaci m a te rii lub ciała. R ozw iązuje się n am w ten sposób p ro b lem jednostkow ości duszy, a jednocześnie spraw a s tru k tu ra ln e j różnicy m iędzy in telek tem czynnym i m ożno­ ściow ym . To nie są dw ie przypadłości. In te le k t czynny jest przypadłością, zapodm iotow aną w m ożności form y, dla k tó rej tą jed n o stk u ją c ą m ożnością jest in te le k t możnościowy, w y zn a­ czający skierow anie duszy do ciała, aby dzięki ciału sw e fu n k ­ cje poznaw cze m ógł spełniać, in felek t czynny.

1 Bliższe w y ja śn ie n ie i analizę pro b lem u je d n o stk o w ie n ia duszy oraz szerszy a sp ek t zagad n ien ia in te le k tu m ożnościow ego i in te le k tu czynnego p re z e n tu je k siążk a pt. „Istn ieć i poznaw ać” (oddana do druku).

(14)

A rg u m en tem , że tak ie rozw iązanie może być tra fn e , jest in tu ic ja średniow iecznych filozofów arabskich, k tó rz y w yczu­ w ali specyficzną rolę in te le k tu czynnego i najczęściej in te le k t m ożnościow y um ieszczali w e w n ątrz duszy. W yolbrzym iając ze­ w n ę trz n e zw iązanie z duszą in te le k tu czynnego oderw ali go od człow ieka jak o sub stan cję, a in telek to w i m ożnościow em u p rz y ­ pisyw ali zniszczalność razem z duszą jednostki. W ydaw ało się im bowiem , że poznanie u rea ln ia rzeczy, co dla nas je st te ra z tezą idealizm u i błędn y m p rzy znaw an iem czynnościom pozna­ w ania m ocy spraw czej w sensie zapoczątkow ania istnienia. Nie m ylili się jed n a k w ty m , że w e w n ątrz duszy z n a jd u je się m oż- nościow y m om ent, w y ra ż ają cy się w jej rozum ności, zapod- m iotow anej w łaśnie w in telekcie m ożn ościowym, k tó ry trzeb a uznać za czynnik jed n o stk u jąey duszę jako form ę.i Ciało w ta ­ kim razie je s t czynnikiem , w noszącym szczegółowość, k tó ra w raz z duszą k o m p o n u je istotę człow ieka, egzystencjalnie u realn io n ą p rzez a k t istnienia. I może nie bez znaczenia jest in tu ic ja D escartesa, k tó ry duszę uw ażał w p ro st za su b stan cję m yślącą, za u k o n sty tu o w a n ą z m yślenia.

A by więc w zagadnieniu jed no stk o w ien ia unikn ąć tru d n o ­ ści i błędów , trz e b a u znać in te le k t m ożnościowy za obecną w e w n ątrz isto ty duszy możność bezw zględnie uniedoskonala- jącą i je d n o stk u ją c ą form ę, k tó ra w raz z in te le k te m jako m oż­ nością stanow i istotę duszy, gdy u re a ln i ją istnienie. In te le k t m ożnościowy nie je s t wobec tego konieczną przypadłością d u ­ szy, lecz je s t konieczną w niej m ożnością duchow ą, k tó ra nie utożsam ia się z isto tą duszy, k tó ra wobec tego obok fo rm y jest odrębn ym czynnikiem , pow odującym sobie w łaściw e s k u t­ ki, ja k jednostkow ienie i je s t źródłem poznaw czych zdolności duszy.. In te le k t m ożnościowy nie m a więc s tr u k tu ry p rzy p a ­ dłości, nie m a swojego istnienia. J e s t ,,ens q u o ” isto ty duszy. N atom iast in te le k t czynny je s t w łaśnie konieczną p rzy p ad ło ­ ścią duszy, czym ś w duszy zapodm iotow anym , ak tu alizo w any m przez duszę. Ma s tru k tu rę przypadłości, m a w y ją tk o w ą rolę i w y jątk o w e m iejsce w śród in n ych przypadłości. Spełn ia w aż­ n ą czynność ogólnego ujęcia isto tn y ch treści poznaw anego

(15)

przedm iotu, gdy u jednostkow ioną dusza zak tu a liz u je w łaściw e sobie ciało, p rz y jm u ją c w noszone przez nie uszczegółow ania, w a ru n k u ją c e także realizację poznania. Jak o przypadłość duszy jest w zględnym czynnikiem jed n ostk ujący m . J e s t bow iem re a ­ lizatorem sk u tk ó w u jed n o stk o w ien ia i uszczegółow ienia duszy w nosząc z kolei w n a tu rę in te le k tu możnościowego u zy sk an ą „species in tellig ib ilis”.

\ Jeżeli przez przypadłość rozum iem y ak tu alizo w an y przez przyg o dn y a k t istn ien ia sk u te k obecnej w bycie możności, to in te le k t czynny jest w łaśnie dosłow nie przypadłością. Jak o przypadłość dom aga się zapodm iotow ania w możności. P o n ie­ waż je s t p rzypadłością duszy, m usi być zapodm iotow any w d u ­ chowej możności, k tó rą w łaśn ie je s t dla fo rm y duszy jej in te ­ lek t możnościowy, jed n o stk u ją c y ją i stanow iący obecną w fo r­ m ie duszy u n ied o sk on alającą ją możność. S k u tek tej możności, a więc in te le k tu możnościowego, czyli w łaśnie in te le k t czyn­ ny, zostaje zak tu alizo w any przez p rzy g o dn y a k t istn ienia d u ­ szy w ten sposób, że w obrębie całego b y tu ludzkiego, podda­ nego przy go d n em u ak to w i istnienia, u re a ln ia ten zaktualizo­ w any sk u tek w łaściw e m u istn ienie przypadłościow e, i W yni­ ka z tego, że aby w ogóle b y ł in te le k t czynny, a b y istn iał jako przypadłość, m usi także znajdow ać się w e w n ątrz fo rm y duszy in te le k t m ożnościowy, jak o w łaśnie możność, k tó re j sk u tk iem je s t in te le k t czynny../Intelekt m ożnościow y nie m oże być p rz y ­ padłością. G dyby obydw a in te le k ty , m ożnościowy i czynny, b y ły przypadłościam i, to m u siały b y być zapodm iotow ane w isto­ cie duszy, zbudow anej z sam ej form y. B yłyb y w te d y zapodm io­ tow an e w p ro st w akcie i z tej ra c ji m u siały b y być uniedosko­ n a la jąc ą go m ożnością. O bydw a m u siały b y być bierne. Z resz­ tą uniedoskonalając fb rm ę nie m ogłyby być przypadłościam i. B y łyb y m ożnością jak o „ en tia q u o ”. W y n ikałab y z tęgo teza, że dusza p o znaje w p ro st sw oją istotą, poniew aż m ożność u n ie- doskonalająca form ę sk ład a się - n a tę istotę razem z form ą, i T rafn iejsza wjięc je s t teoria, że in te le k t m ożnościow y je s t

w p rost u niedoskonalającą form ę możnością. J e d n o stk u je tę fo r­ m ę i stanow i zdolność lu b „m iejsce” duszy do przy jęcia

(16)

„spe-cies in te llig ib ilis”/ Nie m ogąc sam , jak o coś z isto ty duszy, się­ gnąć po te „species”, w ym aga w zględnie koniecznej pom ocy innego in te le k tu , w łaśnie in te le k tu czynnego, k tó ry jest s k u t­ k iem m ożności będącej w e w n ątrz duszy. J e s t sk utk iem w łaśnie in te le k tu możnościowego. Z ostaje zaktu alizow any przez p rz y ­ godny ak t su b stan cjaln eg o istn ien ia d uszy i jak o przypadłość u zy sk u je u realn ien ie przez przypadłościow y ak t istnienia, pod­ d an y w trw a n iu i działaniu przy g o d nem u aktow i osobowego istn ien ią

duszy.-W tej teorii uzasadnia się i w yjaśnia ontyczna różnica m ię­dzy intelektem możnościowym i intelektem czynnym. Intelekt I możnościowy jest dosłownie możnością w ew nątrz istoty duszy, j uniedoskonalającą i jednostkującą jej formę. Intelekt czynny jest skutkiem tej możności i dosłownie przypadłością duszy. Aby istnieć

przypadłościowym istnieniem domaga się zapod-

m iotow ania w m ożnościow ym in telekcie i zaktualizow ania przez przygodny a k t istn ien ia duszy. O bydw a in te le k ty są ontycznie różnym i stru k tu ra m i. A p rz y ty m w y jaśn ia się jednostk o w a s tr u k tu ra duszy, k tó ra je s t ostateczn ym podm iotem poznania, realizującego się dzięki in telek to w i czynnem u.

Poznanie przecież je st ostatecznie w łaśnie poinform ow aniem duszy o przedm iocie poznaw anym . I w duszy m usi być „m iej­ sce” n a p rzy jęcie ty c h inform acji. J e s t nim in te le k t m ożnościo- w y w sp ó łk o n sty tu u ją c y z form ą istotę duszy. Nie znaczy to, że dusza po znaje sw ą istotę. Ta tru d n o ść p o jaw ia się w tedy, gdy „im p licite” w jak iś zbitkow y sposób tra k tu je m y b iern y in ­ te le k t m ożnościow y jak o czynny, jak o d okonujący aktów po ­ znania. Tym czasem in te le k t m ożnościowy jest dosłow nie bierny,' je s t m ożnością w e w n ątrz isto ty duszy, a więc ty m sw oistym „m iejscem ”, w k tó ry m in te le k t czy n ny skład a dla duszy ogól­ n y a raczej um y słow y obraz treści poznaw anego przedm iotu. ' Dusza więc nie poznaje sw oją isto tą w sensie czynnym . P o zna­ je recep ty w n ie i n ie całą istoty, lecz sw ym m ożnościow ym in ­ telektem , k tó ry nie utożsam ia się z fo rm ą i nie w y p ełn ia całej isto ty duszy, lecz je s t w niej czynnikiem m ożnościowym . D u­ sza odbiera um ysłow e tre śc i poznaw cze sw oją m ożnością, k tó

(17)

-га je s t duchow a i k tó ra w yznacza w szystkie poznaw cze w ła­ dze człow ieka. M ożna w łaśnie w p ro st pow iedzieć, że z isto ty m ożności duszy pochodzi jak o sk u tek tej m ożności in te le k t czynny, a więc przypadłościow a k o n ty n u a c ja duchow ych uzdol­ n ień poznaw czych duszy, ta k ja k ze szczegółowej możności cielesnej pochodzą zapodm iotow ane w niej zm ysłow e w ładze poznaw cze człow ieka.

P rz y p ro ponow anym tu rozw iązaniu, dusza po oddzieleniu się ciała nie p rze staje być rozum na, św iadom a w szystkich w y ­ darzeń, k tó re p rzeży ł człow iek i nie p rze staje istnieć. W łaśnie istnienie, uniedoskonalone istotą, k tó rą stanow i te ra z dusza ujedn o stko w io na in te le k te m m ożnościow ym i pozbaw iona już ciała, trw a n adal u rea ln ia jąc duszę, i pow odując jej a k tu a ln e trw a n ie n a tej zasadzie, że je s t ona jak o możność w budow ana w a k t istnienia. Istn ien ie to jak o uniedoskonalone nie p rz e ­ s ta je trw ać n adal, a dusza jak o form a ujednostkow iona in te ­ lek te m m ożnościow ym nie je s t ab su rd a ln y m absolutem g a tu n ­ kow ym , lecz jed n o stk ą zaw ierającą w e w n ątrz aktu, k tó ry m je s t w p o rząd k u istoty, re a ln y czynnik jed n o stk u jąey , w y rażający i sp ecyfik ujący jej onty czną s tru k tu rę , jNieobecność ciała u n i­ cestw ia „com positum ” ludzkie. Nie m a już człow ieka, ale d a­ lej trw a ją a k ty n a jp e łn ie j w y rażające osobę ludzką, k tó ra b ę­ dąc osobą te ra z w postaci duszy je st „okaleczonym człow ie­ k ie m ”, poniew aż pozbaw ionym ciała. Tego „okaleczonego czło­ w ie k a ” m ożna nazyw ać duszą, poniew aż w łaśnie trw a on jako istn iejący a k t jednostkow ej form y, zubożonej o całą uszczegó­ łow iającą możność.

4. Wnioski w postaci dowodu nieśm iertelności duszy.

W proponow anych tu analizach zarysow ał się inaczej niż dotychczas przyjm o w an o dow ód nieśm ierteln o ści duszy. Do­ wodząc nieśm ierteln o ści duszy akcentow ano n a w e t w tom iź- m ie jej duchowość, jej niezależność s tru k tu ra ln ą od ciała. D u­ sza je s t s tru k tu ra ln ie od ciała niezależna i sam odzielna, ale ta

(18)

droga analizy czerpie z platon izm u i k artezjan izm u , k tó re dla potrzeb swego dualizm u m usiały w yakcentow ać duchowość duszy i ostatecznie pozostać w esencjalistycznie u ję ty m porząd­ k u isto tn y ch w człow ieku treści. Z posiadania przez dan y byt, zespołu treści jeszcze nie w ynika, że d a n y b y t istnieje. Z tego, że dusza w swej istocie jest duchow a, n a co w sk azuje jej in­ te le k tu a ln e działanie, nie w y n ik a że ona istnieje. I p rez e n to ­ w an y tu dowód je s t ty lk o w yn ik iem zaakcentow ania, że w ła­ śnie w edług tom izm u ak t istn ien ia p rz e n ik n ię ty m ożnością, k tó ­ rą je s t dusza jako isto ta uniedo sk o n alającą ten a k t is tn ie n ia ,’ że — p o w tórzm y — ten a k t decyduje o n ieśm ie rte ln y m trw a ­ niu duszy.

N ajkrócej m ówiąc, dowód te n polega n a w ykazaniu, że ist­ nienie duszy nie zależy od jej pow iązania z ciałem . Znaczy to, że dusza nie tra c i istn ien ia g d y jak o fo rm a je s t pozbaw iona m a­ terii, w noszącej w n ią m ożnościową szczegółowość. Nie tra c i istn ien ia dlatego, że to nie ona posiada istnienie. To raczej ją posiada a k t istnienia, k tó ry trw a, poniew aż nie tra c i w łaściw ej m u stru k tu ry . D usza je s t w bu d o w an a w a k t istnienia jako u n ie- doskonalająca go istota, a więc jak o m ożność przez te n ak t u realn io n a i p o d trzy m y w an a w trw a n iu n a tej zasadzie, że trw a p rze n ik n ię ty n ią a k t istnienia. U jęcie to je st w nioskiem , z to- m istycznej teo rii bytu.

5. Dusza ludzka a dusze zwierząt i roślin

Z auw ażm y też, że ty lk o w w y p ad k u człow ieka m ożna m ówić o s tru k tu ra ln e j odrębności i ontycznej niezależności duszy od j ciała, n a co w sk azu ją dw a odrębne in te le k ty , z k tó ry c h każdy inaczej je s t zw iązany z duszą. 'Te duchow e in telek ty , poniew aż będące przy czy n am i u jęć ogólnych, a więc s tru k tu ra ln ie róż­ nych od szczegółowej m aterii, podobnie ja k dusza nie w y m ag ają do swego trw a n ia obecności ciała, potrzebnego ty lk o do dzia­ łań poznaw czych i do stan o w ienia z duszą człow ieka. D ziałania jed n a k nie są isto tą ak tu , są czym ś od a k tu pochodnym , ale

(19)

w sk azu ją n a n a tu rę aktu. W skazują więc n a duchow ość in te ­ lektów , k tó re z kolei p row adzą do p rop orcjonalnego ich pod­ łoża, V/ ty m w y p ad k u duchow ej duszy ludzkiej, czyli w sw ym istn ien iu niezależnej od ciała. Z resztą ta re d u k c y jn a droga od działań do ich podm iotu i poszukiw anie trw ałeg o podłoża n a ­ szych aktów psychicznych jest kon sek w en cją po zyty w isty cz­ n ych sugestii, w y ak cen to w u jących substancjalriość ciała. Sko­ ro ciało je s t możnością, ja k w y k a z u ją A ry sto teles i Tomasz, to ujedn ostk o w io n a in te le k te m form a, k tó ra je st duszą i a k ­ tem w p o rząd ku istoty, je st jako istota m ożnością a k tu istn ie­ nia i ten a k t g w a ra n tu je jej n ieśm ierteln e trw anie.

Takiego trw a n ia nie m a ją dusze zw ierząt i roślin. Nie posia­ dając in telek tu , a więc w ew n ątrzb y tow eg o czynnika jed n o st- kującego form ę, po u tra c e n iu m ate rii m uszą się stać b y tem ogólnym. Nie m ogąc istnieć jak o b y t ogólny, giną. Nie m ogą stać się ty m ogólnym by tem dlatego, że przecież, ab y być in ­ n y m b y tem niż poprzednio, trz e b a uzyskać now y ak t istn ie­ nia. Now y a k t istnienia p o jaw ia się po u n icestw ien iu poprzed­ niego, poniew aż ty lk o jed en ak t istn ien ia u rea ln ia by t. D usza ogólna p ow staw ałab y więc z tego, co nie istn ieje. B ytow anie zw ierząt je s t więc zależne od jed n o stk u jącej je m aterii, po­ niew aż w ogóle b yto w an ie p rzygodne je st m ożliw e, gdy a k t je s t pow iązany z możnością. Dusze zw ierząt tracąc m a te ria ln y czynnik jed n o stk u ją c y i nie posiadając w ew n ątrz swej form y in te le k tu jak o zasady jed n o stk u jącej p rz e sta ją być przygodne i nie m ogą stać się absolutem . G iną więc. N igdy przecież b y t przygodny nie może m ieć s ta tu s u absolutu.

Jeżeli by jednostk o w an ie polegało ty lk o na połączeniu d u ­ szy z ciałem , to w szystkie dusze, a więc ludzkie, roślinne i zw ie­ rzęce, b y ły b y podobnie jed n ostk o w e i po u tra c ie swoich ciał, złożone z istn ien ia i form y, w szystkie p o w inn yb y dâlej istnieć. Tom izm nie u sta la jeszcze .w yraźn eg o czy n nik a ontycznego, tłum aczącego śm ierteln ość dusz roślinn y ch i zw ierzęcych. To­ m asz z A kw in u m ów i tylko, że dusze roślin i zw ierząt, pon ie­ waż nie są rozum ne, a w ięc w ew n ętrzn ie ‘ niezależne od ciała, pochodzą z m ożności m aterii, a nie bezpośrednio od Boga, i g i­

(20)

n ą w raz z ciałem , jak o źródłem swego b ytow ania. Odpow iedź jed n a k przenosi się tu w porządek przyczynow y. W ynikałoby z tego, że źródło b y tu , a więc p rzy czyn a m a te ria ln a roślin i zw ierząt, o trzy m u jący ch istnienie przecież od Boga, decy d u ­ je o istn ien iu form . Poza ty m przyczyna, m ate ria ln a bytow o- ści form , jako przyczyna, w łaśnie b y je jednostkow ała. Je d n o - stko w anie przez przyczynę przy jm o w ał zresztą S uarez tw ie r­ dząc, że b y ty są stw orzone jako te oto, a w ięc jak o jed n o stk o ­ we. To p raw d a, b y ty są jednostkow e, lecz jed n a k nie p rzyczyn a stanow i ich zasadę jednostkow ienia, lecz w n ich obecny czyn­ n ik s tru k tu ra ln y . M uszą być przecież tak ie, i ra c ja ich jed n o ­ stko w ien ia m usi się w nich znajdow ać, podobnie jak istnienie, k tó re u re a ln ia b y ty . To istnien ie nie jest Bogiem, ani nie jest częścią Boga, lecz osobnym aktem , dla każdego b y tu stw orzo­ n y m i z n ajd u jący m się w tym bycie. U zależnienie jed n o stk o ­ w ien ia od p rzy czy n y m usi być wobec tego błędem , poniew aż p rzy z n a je aktow i, k tó ry m jest Bóg, w dosłow nym sensie b ędący czystym ak tem istnienia, czyrpiość jednostkow ienia, k tó rą św. Tom asz w y raźn ie wiąże z możnością, a więc z czymś w ew n ątrz- b y to w y m .'T o , co jed n o stk u je, m u s i ,być w e w n ątrz form y. Nie może tam przeby w ać p rzy czy na spraw cza, skoro b y t stw orzony je s t ju ż poza przyczynam i. I p rzy czy n a n ie może ko nsty tu o w ać b y tu . T ak zw ane p rzy czy n y w ew n ętrzn e tak że nie „p rzeb y­ w a ją ” w substancji. One są p rzy czy n ą istoty. I b y tu je istota, a nie fo rm a i m ate ria , jako odręb ne b y ty . S tanow ią one już now ą całość nie p rze stają c realnie się różnić, lecz nie w sensie przyczyn, lecz w sensie czynników k o n sty tu u jący ch . I form ę je d n o stk u je p rze n ik ają c a ją m ateria. A le św. Tom asz tę m a­ te rię jed n a k pojm ow ał tro ch ę dualistycznie, jak o więc coś. W y jaśn ijm y więc, że skoro m a te ria je s t m ożnością, to jako m ożność w nosi w form ę w iele różnych uniedoskonalających ją właściwości. D odajm y, że te szczegółowe w łaściw ości (cie­ lesne) przez śm ierć z niej odchodzą, a te nieszczegółowe (in­ te le k t m ożnościowy) pozostają, aby dalej jednostkow ać. Tę możność w postaci in te le k tu dusza posiada zawsze. Z tej racji nie jest duszą w ogóle i jakąkolw iek, lecz je s t tą oto duszą lu

(21)

dz-k ą tego oto człow iedz-ka od p o czątdz-k u sdz-k iero w aną do jego ciała, i I w łaśnie dusze zw ierząt i roślin nie posiadając in telek tu , z chw ilą u tr a ty cielesności m uszą stać się duszą w spólną. Nie m a ją w sobie czy n nik a dalej jednostkującego, gdy u tra c iły cielesną szczegółowość. M uszą zginąć dlatego, że nie je s t ontycznie m ożliw y proces dodania się dusz i u tw o rzen ia je d ­ nej duszy. T aki now y b y t, ja k dusza w spólna, w ym agałb y stw orzonego dla niej a k tu istnienia, k tó ry b y te n now y b y t u realnił. Z takiego dodaw ania się dusz m u siałab y pow stać s tru k tu ra , złożona z istn ien ia w spólnego, ab y to by ł b y t spój­ ny, i z istnień, w noszonych razem z form am i. Istn ien ia d o d ają­ cych się dusz nie dadzą w w y n ik u now ego istnienia, jako przecież ak tu , k tó ry nie jest złożony. Z resztą udzielanie ist­ n ien ia now em u batow i, w ty m w y p ad k u d uszy w spólnej, nie jest jed n a k m echanicznym procesem dodaw ania części. J e st stw órczą „czynnością” b y tu pierw szego. Nie może w ięc zacho­ dzić po w ró t dusz jednostkow ych do całości, k tó re j przecież je ­ szcze nie ma, gdy dusze jednostkow e „p rz e b y w a ją ” w ciałach. Nie m a więc duszy w spólnej, skoro jeszcze są dusze jed n o st­ kowe, z k tó ry c h dusza w spólna m a się składać. T ak a koncepcja jest więc sprzeczna. N ie m ożna też p rzy jąć, że dusze roślin i zw ierząt są częścią w cześniej istn iejącej duszy w spólnej, po­ niew aż b y ły b y pozornie jed no stk am i, czyli b y ły b y jed n ą d u ­ szą o w ielości ciał, a więc o w ielości m ożności s tru k tu ra ln ie je d ­ nakow ych. Nie m ogłyby ró żn ió się od siebie, co je st jaw nie niezgodne z naszym poznaniem , i nie m ogłyby tw orzyć ze swej m ożności fo rm w łaśnie ro ślin ny ch i zw ierzęcych, czyli różnych. Ta sam a m ożność m u siałab y w yłaniać tę sam ą form ę, a więc jed n ą i w spólną. I znow u wielość ro ślin i zw ierząt b y ­ łab y fikcją. (Dusze więc roślin i zw ierząt nie m ogąc u tw orzyć duszy w s p ó h ^ j giną. A w łaśnie, aby dalej istnieć, m u sia­ ły b y staw ać się ta k ą duszą, skoro nie m ają w sobie jed n o stk u ­ jącego in te le k tu m ożnościowego, i gdy u tra c iły m ożność uszcze­ gółow iającą. Dusze ludzkie istn ie ją po śm ierci człow ieka, po­ niew aż utraciw szy ciało jed n a k są dalej jednostkow e dzięki in telek to w i m ożnościowem u. I stąd jednostkow ość je st w a ru n ­

(22)

k iem ich dalszego bytow ania, poniew aż przecież nie m ogą przez dodaw anie się u tw orzyć duszy gatu nk ow ej. B y t g a tu n ­ kow y nie może być sum ą jedn o stek , lecz jeżeli istn ieje, po­ w inien być jed y n y m bytem , w k tó ry m a k t i możność nie s ta ­ now ią odręb n y ch substan cji. Dusze ludzkie co do istn ien ia s ą / su b stan cjam i zupełnym i. D odając się ew en tualnie, nie m og ą’ więc utw o rzy ć duszy w spólnej.

To arg u m en to w an ie przez u k azyw an ie sprzeczności tezy przeciw nej m ieści się w klasy czny m filozofow aniu i opiera się n a podstaw ow ym tw ierd zeniu , że nie może istnieć nic, gdy jest sprzeczne, to znaczy, gdy nie uzasadnia go ra c ja uniesprzecz- n iająca. Sprzeczne je st być jednocześnie całością i częścią. D usza lu d zka m e może być jednocześnie duszą ogólną i jej jedn o stk o w ą częścią. Po oddzieleniu się niekoniecznej m ożno­ ści szczegółowej m usi więc zaw ierać w sobie konieczną m oż­ ność jed n o stk u jącą, k tó rą je s t in te le k t m ożnościowy, stano ­ w iący specyficzność duszy, czynnik, k tó ry ją skiero w u je do ciała (com m ensuratio), a więc swoiście uniedoskonala, s ta ­ w iając w zależności poznaw czej od p rzedm iotów poznania, jako ak tów w zględem tego m ożnościowego y itelek tu . I nie połącze­ nie duszy z m ożnością in te le k tu je s t czynnikiem jed n ostkow ie- nia, nie połączenie duszy z m aterią, lecz c h a ra k te r tej m ożno­ ści, k tó ra w nosi w fo rm ę ład u n ek jed n o stk u jący . P rzy zn an ie in telek to w i m ożnościow em u fu n k cji sk iero w ania duszy do cia­ ła je s t zgodne z p rz y ję tą tu zasadą, że jed n o stk u je p ro p o rcja m iędzy duszą a jej możnością, czyli więc c h a ra k te r jed n o stk u ­ jącej możności, przez nią w yw ołane sk u tk i w form ie. I ew en ­ tu a ln e odstępstw o od św. Tom asza je s t tu pozorne. Mówiąc o m aterii, jak o o zasadzie jedn o stk o w ienia św. Tom asz m usiał m yśleć, zgodnie ze sw ą eg zystencjaln ą a nie hyłem o rficzną te ­ orią b y tu , o m ożności w łaściw ej fo rm ie i nazyw ał ją m aterią, aby odróżnić ją od istoty, k tó ra też je s t możnością. A kcen­ tu ją c m ate rię jak o czynnik jed n o stk u ją c y św. Tom asz mógł podkreślać konieczność zn ajdow ania się * czynnika jed n o stk u ją - cego w e w n ątrz form y.

(23)

st-kująco p rze n ik ają c em u ją in telek to w i je s t n ad al czym ś p rz y ­ godnym z po rząd k u istoty, aktualizow anej i po d trzy m y w an ej w trw a n iu przez p rze n ik n ię ty n ią a k t istnienia, dający początek tem u oto bytow i. S tru k tu ra ln a odrębność i niezależność w b y ­ to w an iu duszy ludzkiej od ciała nie w yklucza jej pow iązania z ciałem . To pow iązanie je s t konieczne, g d y fo rm a i m ate ria pierw sza u realn io n e istn ien iem tw o rzą człowieka.

6. Tomizm i filozofia podmiotu

Z ary sow an a tu w klasycznie p ojętej filozofii eg zysten cjaln a i p lu ra listy c z n a w e rsja tom istycznej teo rii człow ieka zbiega się w sw ych w yn ik ach z w ielom a głów nym i rozw iązaniam i dziś u p raw ian ej filozofii podm iotu. P o d k reśla się w tej filozo­ fii osobową odrębność człow ieka, jego niedookreśloność, n ie- pełność, otw arcie na d ru g ą osobę, k tó ra stan ow i oczekiw ane w ypełn ien ie naszych braków . P o m ijając pom ieszanie w tej fi­ lozofii aspektów ontologicznych z psychologicznym i należy p od­ k reślić zbieżność ty ch u jęć z tom izm em w akcentow aniu w łaś­ nie osoby ludzkiej i w p o m ijan iu tego, co m ożna nazw ać cia­ łem i duszą.^Zerw anie w obu filozofiach z dualizm em ta k w po­ rzą d k u ontycznym ja k i w p orząd k u języ k a filozoficznego pozw ala w ydobyć p o zy ty w n y w alo r śm ierci, jako u trw a le n ia i dop ełn ien ia się ontycznej m ia ry człow ieka. P ozw ala też zo­ baczyć człow ieka jako głów nie rozu m n ą świadom ość, k tó ra n ieśm ierteln ie trw a n a w e t bez ciała. Mimo, że opisy ty c h p e rs ­ p e k ty w i ich ontyczn e uzasadnienia różnią się w tom izm ie i w filozofii podm iotu, w obydw u u jęciach człow iek s ta je w o­ bec uszczęśliw iającej nieskończoności Boga, co d la tom izm u stan o w i relig ijn ą p ersp e k ty w ę osobowej p rzy ja źn i Boga i czło­ w ieka, dla zw olenników filozofii podm iotu często ontyczne po­ w iązanie osoby lud zk iej i ,,tra n scen d en tn eg o T y ”. Nie ulega­ jące w ątpliw ości w obu filozofiach trw a n ie człow ieka po śm ie r­ ci tzw. ciała, d e k la ra ty w n e w filozofii podm iotu opisanie oso­ b y ludzkiej a w tom izm ie sch arak tery zo w an ie duszy oraz czło­

(24)

w i e k a w ic h s t r u k t u r a l n i e k o n i e c z n y c h c z y n n i k a c h o n t y c z ­ n y c h , s ą m o m e n t a m i o p t y m i z m u i n a d z i e i , ż e o d p o w i e d z i a l n a a n a l i z a f ilo z o f ic z n a , r e a l i z o w a n a w r a m a c h r ó ż n y c h s y s t e m ó w z a ł o ż e ń i n a r z ę d z i , n i e p o z w a l a m i n ą ć s ię z p r a w d ą o c z ło w ie k u . N i e r o z w i j a j ą c s p r a w y t y c h z b i e ż n o ś c i i p o r ó w n a ń , c o p r z e c i e ż s t a n o w i j u ż o s o b n y t e m a t , n a l e ż y t y l k o t y m s ię u c i e s z y ć , ż e t o m i s t y c z n a w i z j a c z ł o w i e k a j e s t b l i s k a i n t u i c j i i r o z w a ż a n i o m , k t ó r y c h j e d y n ą i p o d s t a w o w ą a m b i c j ą j e s t w i e r n e , n a j b l i ż s z e r z e c z y w i s t o ś c i o d c z y t a n i e f a k t u c z ł o w i e k a 2. L ’e n t e n d e m e n t e x i s t e n t i e l d e l ’â m e h u m a i n e (Résumé)

L ’hom m e, p a re ille m e n t à to u t être , d ev ien t une ré a lité ex iste n tie lle lo rs de l’acte in itia l de son existence. L ’ac te est q u elq u e chose de r é a li­ sé, q u elq u e chose de p ré se n t du côté de la ré a lité . Si c’est l ’ac te in i­ tia n t l ’existen ce de l ’hom m e, p o u r n e p as ê tre un ac te d 'ê tre absolu, il doit co m p ren d re en lu i-m ê m e, dès le déb u t, l’élém e n t o n tiq u e qui le re n d im p a rfa it e t q u i est doué d’u n e pu issan ce qui lui est p ro p re e t qui le lim ite. C e tte pu issan ce est q u elq u e chose d ’im p o rta n t e t de rée l, ca r • elle d éte rm in e dans cet ensem ble re n d u rée l, un c a ra c tè re d istin ctif,

ontique, de l’ê tre e x is ta n t com m e „com positum ” h um ain. C ette p u is­ san ce e s t donc ap p e lé e essence, c’e s t-à - d ire qu elq u e chose d ’actu alisé p a r l ’ac te d’être , qui est re n d u im p a rfa it p a r c e tte m êm e puissance. L ’essence, p a r son rôle g én é riq u e dans l ’ê tre co n tin g en t co n tien t, ceci é ta n t donné, des élém e n ts qui ca u se n t que cet ê tre est un hom m e. D ans c e tte pu issan ce essen tielle se tro u v e n t donc des élém e n ts de l ’acte, p u is q u ’ils fo n t de cet ê tre l ’hom m e. C ’est u n acte q u i d iffè re de l’acte d ’être , a c tu a lisé dans les lim ites de l ’essence e t appelé form e, ou en sem ­ b le des réa lisa tio n s su b stan tie lle s, grâce au x q u e lle s l ’ê tre en q u estio n a p p a rtie n t au groupe des hom m es. C ela ne p e u t ê tre c e p e n d a n t u n acte absolu, au n iv e au de l’essence, c a r il ne s e ra it alors questio n que d ’u n se u l hom m e. C et acte doit aussi ê tre im p rég n é de la p u is ­ sance qui lu i est p ro p re , ca r il n ’est p o in t possible q u ’u n acte quelco n q u e soit absolu dans l’o rd re de te l groupe d ’êtres. L a fo rm e ne

2 A rty k u ł te n je st streszczający m u jęciem w ażniejszych m yśli, fo r­ m u ło w a n y ch szerzej w „Istnieć i p o zn aw ać” .

(25)

p e u t ê tre absolue, p u isq u e l’existen ce est re n d u e im p a rfa ite p a r l’essen­ ce, L ’o rd re de l’essence ne p e u t ê tre p lu s p a rf a it q u e l’o rd re de l ’e x i­ stence, p u isq u ’il e s t a c tu a lisé p a r l’existence. L a fo rm e est donc im ­ p rég n é e de la pu issan ce que nous appelons m atière.

En se lib é ra n t de la coutum e c a rté sie n n e e t p o sitiv iste , il f a u t p a r le r de la connaissance de l ’hom m e e t du corps ou de l’âm e, avec lesq u els nous ne pouvons e n tre r en c o n tac t d irec t, v u que ce so n t là chez l’hom ­ m e „e n tia q u o ” e t non des s tru c tu re s in d é p e n d a n te s e t su b stan tie lle s.

I l e s t ju ste d ’ap p e le r l’âm e — form e, e t le corps — puissance. Il n ’est p a r co n tre pas ju s te d’ap p e le r corps ce qui est visible, p ro p re à ê tre m esu ré, ce qui est sp a tia l e t q u a lita tif. Ce q u i est visible, c a p a­ b le d ’ê tre m esu ré, sp a tia l e t q u a lita tif, est aussi s tru c tu re accidentelle, com posée de l ’acte e t de la p u issan ce e t qui, en ta n t qu ’accidentelle, a son s u je t d an s la p u issan ce ac tu a lisé e p a r u n e te lle form e.

L a p e rte de la p u issan ce — au m o m en t de la m o rt de l ’hom m e' —· ne p riv p a s l ’âm e de l’ecistence, é ta n t d onné q u ’elle e x ris te g râce à l’acte d ’ê tre e t non grâce ou corps. D ire de 1 âm e q u ’elle e x iste n ’est donc p as ex act. C ’est p lu tô t l ’acte d ’ê tre qui ex iste et l’âm e su b siste fo rc ém e n t en lui, en ta n t que p u issan ce qui lu i est p ro p re . L a m o rt ne p riv e l’âm e que de l’élém e n t qui la ren d im p a rfa ite e t qui fa it q u ’elle n ’est p a s un absolu générique.

A près sa sé p a ra tio n d ’avec le corps, l’âm e est m enacée non d ’u n e d isc o n tin u a tio n de l ’existence, m ais elle est en danger, de d e v e n ir u n p u r ac te de form e. E t c’est se u lem en t une te lle p ersp e ctiv e q u i d ev ien t p o u r elle u n e m enace. D’a p rè s le thom ism e, elle se défend à l ’aide de ce „co m m en su ratio ad hoc co rp u s”, c’e s t-à -d ire du m o u v em en t qui la d irig e v ers un tel corps. Ce „co m m e n su ratio ” p e u t être , d u p o in t de vue o n tique, u n e p ro p iété, u n e ac tiv ité, une re la tio n — donc u n acci­ dent. L ’accid en t ne m odifie ce p en d a n t pas la s tru c tu re e ssen tielle de l’âm e e t n e su scite pas en elle des im p erfectio n s qui la m o d ifien t in té rie u re m e n t. Il f a u t donc a d m e ttre , que l’âm e possède > en son in té ­ rie u r u n élém e n t ind isp en sab le, qui re n d la fo rm e im p a rfa ite e t que cet élém e n t de p u issan ce d iffè re du corps, ce d e rn ie r n ’a p p o rta n t à l’âm e que ce qui est p a rtic u lie r. Ce p rin cip e in d iv id u a lisa n t l ’âm e, c’est l’in te lle c t possible. Il constitue, de co n cert avec la form e, l’essence de l’âm e, lo rsq u e l’acte d ’ê tre les re n d réels. L e corps est le p rin cip e de p a rtic u la rité e t co n stitu e avec l’âm e (en ta n t que su b stan ce incom plète, com posée de la fo rm e e t de la p u issan ce in te lle c tu e lle in d iv id u alisan te ) — l ’hom m e, re n d u ré e l p a r l’acte co n tin g en t d’existen ce personnelle.

Des ex p licatio n s p lu s ex p licites, ainsi q u ’u n e an a ly se du p roblèm e d ’in d iv id u a lisa tio n de l’âm e e t l ’aspect plus v a ste du p ro b lèm e de l’in te lle c t possible e t de l’in te lle c t ag en t — so n t p rése n té e s dans le liv re in titu lé : „E tre e t c o n n a ître ” (Istnieć i poznaw ać).

Cytaty

Powiązane dokumenty

Rysunek techniczny -wykład Geometryczna struktura powierzchni Tolerancja wymiarów liniowych PasowaniaPasowania Tolerancja geometryczna A.Korcala Literatura źródłowa:

The FTIR spectra of the unmodified and modified LDH are shown in Figure 6 Modified SLDH shows two types of bands: the first one corresponding to the anionic species

Stein przy opisie Odry mówi wyraźnie (Descripcio, s. Pozostawia ona, tj. W ymienił tu Oleśnicę, Bierutów, Milicz, Trzebnicę. Niemcy przew ażają na zachód i

że w dwóch doświadczeniach nie stwierdzono takiego efektu. W ydalanie azotu z moczem, orientacyjny wskaźnik metabolizmu białka, nie zmieniał się w czasie

Jako sześćdziesięciosześcioletni starzec godzi się wreszcie, nam aw iany przez przyjaciół, na opublikowanie wszystkiego co przem yślał. I oto pojawia się dzieło

Gdy zwierzę dotknie strzępek grzyba, otrze się o nie, ze strzępek wydziela się szybko krzepnący śluz, do którego przykleja się zw

rane przez rostw ór na w ew nętrzne ścianki naczynia, nie zrów now aży się z ciśnieniem , w yw ieranem zzew nątrz przez cząsteczki wody, starające się pod

rząt znajduje się wszędzie, nic będziemy się przeto dłużćj nad niemi zatrzymywali, zwrócimy tylko uwagę na dwie osobliwości Ichtbyosaurów amerykańskich. U