• Nie Znaleziono Wyników

Stosunek Nicolai Hartmanna do postulatu filozofii bezzałożeniowej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Stosunek Nicolai Hartmanna do postulatu filozofii bezzałożeniowej"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

Andrzej Noras

Stosunek Nicolai Hartmanna do

postulatu filozofii bezzałożeniowej

Studia Philosophiae Christianae 28/1, 147-154

(2)

„zn aczen ie” jest dość szczególny. Jego rodzaj gram atyczn y i fa k t b y ­ c ia rzeczo w n ik iem stał się przyczyn ą filo zo ficzn ej zagadki. „W iem y, że słow a m ają zn aczen ie; słow a coś znaczą, a jednak n ie m ożem y o k reślić te g o czegoś, d o czeg o n a sz rzeczow n ik się odnosi — szukam y w p u stce tego, co w y d a je się w y ra źn ie w id o czn e (...) jest to problem p o w sta ły n a tle n ied o sta teczn eg o zrozum ienia n atu ry słó w i języ k a ” se. P rob lem , k tó ry p o w sta je — jak n a p isa ł W ittg en stein — gd y język „ św ię tu je ”.

A N D R Z E J N O R A S

ST O SU N E K N IC O LA I H A R TM A N N A DO P O ST U L A T U FILO ZO FII BEZZAŁO ŻEN IO W EJ

A rty k u ł k on cen tru je się na a n a lizie d zieła Grum/dzüge ein er M e t a ­

p h y s i k d e r E r k e n n t n i s 1, za w iera ją ceg o program filo zo fii H artm anna.

Z arazem sta n o w i próbę u k azan ia n ieb ezp ieczeń stw , na jak ie narażony jest ta k i sposób p ostęp ow an ia. C zęść d ruga n a to m ia st w sk a zu je na czyn n ik i, k tó re z a d ecy d o w a ły o u m iark ow an ym charakterze filo z o fii b ezzałożen iow ej.

I

A. Ź ródłem reflek sji filo zo ficzn ej H artm anna — podobnie jak A ry sto ­ te le sa — jest zd ziw ien ie. Jednakże w ty m w y p a d k u skupia się ono n a p rob lem atyce, która — b ąd ź ze w zg lęd u na złożoność, bądź to ze w zg lęd u na w y n ik a ją cą z n iej w ielo a sp ek to w o ść u jęć — n ieu sta n n ie p o w ra ca n a g ru n cie h isto rii filo zo fii. Z d ziw ien ie jest im p u lsem do p o ­ szu k iw a n ia o d p ow ied zi n a p y ta n ie, d laczego d otych czasow e badania d op row ad ziły do w ia d o m y ch w y n ik ó w . A k cen tu je zarazem h istoryczn y w y m ia r u p ra w ia n ia m y ś li filo zo ficzn ej i n iero ze rw a ln ie z n im z w ią ­ za n y w y m ó g św iad om ości istn ieją cy ch rozbieżności, którego n ie m ożna pod żadnym pozorem pom ijać. U sta len ie zakresu badań jest k o n sek ­ w en cją u św ia d o m ien ia sobie istn ieją cej prob lem atyk i. O czyw iste jest to, że bardzo ła tw o m ożna zostać posąd zon ym o utopię. Skoro b ow iem od zarania .dziejów filo zo fia n ie jest w sta n ie osiągn ąć ap rob ow an ych p rzez w sz y stk ic h w y n ik ó w , to H artm an n ow sk a próba jest rów n ież sk a ­ zan a na n iep ow od zen ie. Jeżeli jednak w c ią ż nia n o w o p o d ejm u je się r e fle k sję filozoficzn ą, to d zieje się ta k dlatego, że jej sen s w id zi się w rzeteln ej argu m en tacji. S p ełn ien ie te g o fu n d a m en ta ln eg o p ostu latu m o żliw e jest dzięk i m y ślen iu system atyczn em u , którego n ie n a leży b y n a jm n iej u to żsa m ia ć z m y ślen iem sy stem ow ym .

W k w e stii m etod ologiczn ej p oczątk iem w sz e lk ie j reflek sji filo z o fic z ­ n e j jest poznanie. Eo ip so sta n o w i ono źródło w szelk ich b łęd n ych ujęć, co ‘dostrzegł m . in . T om asz z A k w in u , k tóry rozpoczyna sw o je ro zw a ­ żania od zn an ego sform u łow an ia; „Quia p arvu s error in principio

86 J. Srzed n ick i: P o ję c i e z n a c z e n ia w p ó ź n i e j s z e j ji lo z o f ii W i t t g e n ­

stein a, Stu d ia L ogica X III.

(3)

m agn u s est in fin e...” 2. B łąd ten , zdaniem H artm anna, p olega przede w s z y stk im na n ied ostrzeżen iu m eta fizy czn eg o charakteru p rob lem atyk i teoriop ozn aw czej. W ten sposób K a n io w sk a teza: żadnej m eta fizy k i b ez k ry ty k i zo sta je u zu p ełn ion a przez tezę p rzeciw n ą: żadnej k ry ty k i b ez m e t a f iz y k i3. D otych czasow e tru d n ości w y n ik a ją z n ied o stfzeżen ia istn ie n ia tego, co m eta fizy czn e (irracjonalne) w sam ym poznaniu. T ak ­ że stan ow isk ow ość, czyli próba rozw iązan ia zagad n ień w ram ach k o n ­ k retn eg o stan ow isk a, przesądza o d ogm atyczn ym ch arak terze filozofii. K oncepcja, która w y stę p u je z p reten sją k rytyczności, m u si być w oln a od sta n o w isk o w e u w aru n k ow an ych rozstrzygnięć. W isto c ie sprow adza się to do u sta n o w ien ia d ystan su w ob ec istn ieją cy ch rozw iązań, który H artm an n n a zy w a p ostaw ą „poza id ea lizm em i re a liz m e m ” (d iesseits

v o n I d e a l is m u s u n d Realism us). J est ona pom ocna w k rytyczn ym p rze­

g lą d zie prob lem atyk i, a le n ie m o ż e oznaczać odw rócenia się od n a j ­ b ard ziej m eta fizy czn y ch zagad n ień , alb ow iem w ó w cza s n ie : sp ełn iła b y sw eg o fu n d a m en ta ln eg o w y m o g u 4. R ozw ażania d otyczące m eto d y p o ­ stęp o w a n ia b ad aw czego stan ow ią p ierw szy etap p racy k rytyczn ej, k tóry zaw iera ponadto opis fen o m en u poznania. W ten s p o s ó b . etap w stę p n y m a dw a w y m ia ry : m etod ologiczny oraz m erytoryczn y. Jest to o ty le isto tn e, o ile zaw arte w n im o d czytan ie p rob lem u poznania za w a ży ło n a d alszych u stalen iach . N a p ierw szy p la n w y su w a się z a ­ k r e s badań epistem ologii. H artm ann p o św ię c ił tem u zagad n ien iu roz­ d zia ł p ią ty , nadając m u n a z w ę „fen om en ologii p o zn a n ia ” 5. P rzed sta ­ w io n y op is p reten d u je do m ian a n a jo g ó ln iejszeg o w yczerp an ia p ro b le­ m a ty k i, w sk a zu ją c zarazem na te m om en ty, w o k ó ł k tórych rozw ijają się rozw ażania. W arte przytoczen ia jest n ie w ą tp liw ie p ierw sze zdanie opisu, k tóre odgryw a bardzo isto tn ą rolę w rozum ieniu całości: „K ażdy a k t poznania jest k on fron tacją p ozn ającego i pozn aw an ego, podm iotu i przedm iotu. Istn ieją ca m ięd zy n im i relacja jest w ła śn ie poznaniem . P r zeciw ień stw o obu człon ów jest n iep o d w a ża ln e (u naufhebbar) i p o ­ siada ch arak ter p ierw o tn ej w za jem n ej różnorodności, c z y li t r a n s - c e n d e n c j i ” 6. P o zn a w a n ie rozum ie H artm an n jako u jm o w a n ie (E r­ fa ssen ) przedm iotu przez podm iot.

E tap drugi to szczegółow a praca an alityczn a. A utor n a w ią z u je do zapom n ian ej, jego zdaniem , m etod y A ry sto telesa , a m ia n o w icie do a.poretyki. R o zw in ięta przez S ta g iry tę w M e t a fiz y c e , zw łaszcza w k s ię ­ g a ch III .i V II (Beta i Zeta), p olega na b ezstron n ym p rzed sta w ia n iu w sz e lk ic h pro i contra. Z arazem jest .sztuką w y cią g a n ia w n io sk ó w i w ty m sen sie jest w ied zotw órcza. W łaśnie aporetyk a jako m etoda u p raw ian ia filo z o fii w y m a g a h istoryczn ego u jm ow an ia prob lem atyk i, co oznacza, że już w p u n k cie w y jśc ia zo sta je od rzu con y K artezjań sk i id ea ł b ezzałożem ow ości sensu stricto, zw ią za n y raczej z m y ślen iem ah istoryczn ym . A p o retyczn e rozw ażan ie p rob lem atyk i teoriop ozn aw czej p row ad zi H artm anna do p rzekonania, że ciężar dow odzenia w ła sn y c h tez przypada id ealizm ow i. O stateczn ie stan ow czo go odrzuca i o p o ­ w ia d a się za realizm em . K o n sek w en cją op isa n eg o p o stęp o w a n ia b a ­ 2 T om asz z A k w in u : D e e n te et essentia, w : O p e ra P h il o s o p h o r u m M e d i i Aevi,, W arszaw a 1978, t. 2, 9. 3 Por. ME, 5. 4 Por. ME, 3. 5 ME, 43— 59. « ME, 43.

(4)

d aw czego jest sy stem k rytyczn ej ontologii. Teoria (system ) stan ow i zatem trzeci i ostatn i etap pracy. Jest ona zaw arta w czterech p o d ­ sta w o w y ch tom ach. Godny u w agi jest fakt, iż dokonany podział p racy jest zgodny z in ten cją autora 7.

B. Z aprezen tow an a iw n a jw ięk szy m skrócie analiza p racy k rytyczn ej n asu w a p ew n e w ą tp liw o śc i n a tu ry m etod ologicznej i m erytoryczn ej. W tej sytu acji, z racji p o d o b ień stw m ięd zy ty m i kon cep cjam i, k o ­ rzy stn e w y d a je się o d n iesien ie p ogląd ów H artm anna do m y śli I n ­ gardena. Z abieg ten u m o żliw i zarazem u w y d a tn ien ie istn ie ją c y c h roz­ b ieżności. P od ob ień stw o zasadza się b ow iem na tym , że stan ow ią one różne odm iany poznania ep istem ologiczn ego, różność n atom iast w n a ­ d an iu H artm an n ow sk iem u p u n k tow i w y jścia naziwy „ q u a si-ep istem o - lo g iczn eg o ”·8. Ś w iad om ość od m ien n ości n ie jest obca autorow i, który odcinał się n ie tylk o od fen om en ologii, lecz także od teorii p rzedm iotu A. M einonga. Od strony m erytoryczn ej godny u w a g i jest fakt, że H artm an n n ieja k o z góry rozstrzyga spór m ięd zy id ealizm em a r e a ­ lizm em . B ow iem : „Spór m ięd zy id ea lizm em i realizm em jest w ię c sporem o isto tę poznania: czy polega ona na tw o rzen iu czy też na u jm o w a n iu p rzedm iotu?” 9. A n aliza punktu w y jścia pociąga za sobą k w e stię bardziej lub m n iej arbitralnego rozstrzygnięcia, w w yp ad k u H artm anna na korzyść realizm u. Eo ipso, o czym b ędzie jeszcze m ow a, na prob lem at b ezza ło żen io w o ści oraz zw iązan e z n im zagad n ien ie p o ­ czątku poznania, n ak ład a się d ezyderat sp recyzow an ia za jętego sta n o ­ w isk a w sporze id ealizm — realizm .

W ątp liw ość p ierw sza d otyczy sposobu, w jaki został ro zstrzygn ięty p rob lem początku. H artm an n opiera sw o je rozw ażan ia na p o sta w ie zd row orozsądkow ej, tw ierd ząc, iż „n aturalny realizm m oże bez w ą tp ie ­ n ia o b o w ią zy w a ć jako o g ó ln ie aprioryczna form a k o n k retn ej św ia d o ­ m o ści przed m iotu w o g ó le” 10. K o lid u je to z u jęciem Ingard en a, dla któ reg o „naturalna p ostaw a poznaw cza n i e jest w ła śc iw a d la badań ep istem o lo g iczn y ch ” n . O dm ieność k on cep cji u w y ra źn ia się w różnicy m iejsca , jakie w yzn aczon o teo rii poznania. N.ie chodzi b yn a jm n iej o cel, k tó ry w g ru n cie rzeczy jest ten sam , gd yż u w aga i w y siłe k b ad aw czy , w obu p rzypadkach jest sk iero w a n y n a zagad n ien ie sporu m ięd zy id ealizm em i realizm em . Ingarden jed n ak że staw ia przed te o ­ rią poznania zad an ie sam ou zasad n ien ia się jej p o sta w y m eto d o lo ­ g ic z n e j 12. K on sek w en cją' teg o jest m a k sy m a listy czn y program g n o seo - lo g ii jako n a u k i a b so lu tn ie n iezależn ej. Oznacza to, że n ie m oże ona b y ć zależna od w y n ik ó w in n y c h n a u k w ,tym sam ym stopniu, w jakim in n e d zied zin y w ie d z y n ie m ogą zależeć od n iej. Z daniem H artm anna n atom iast, teoria poznania jest osta teczn ie p odporządkow ana o n tologii, jak m a to m iejsce np. w tom iźm ie. F a k ty czn ie „fen om en ologia p o ­ zn a n ia ” jest u sta len iem id e i poznania. T ym czasem , w e d łu g Ingardena, 7 Por. S y s t e m a t i s c h e S e lb s td a r s te l lu n g , w : K l e i n e r e Sch riften , Bd. 1, B erlin 1955.

8 A. T. ·' T ym ien ieck a : T r z y w y m i a r y fe n o m e n o lo g ii — o n to logic źny,

t r a n s c e n d e n ta l n y , k o s m i c z n y —■ rola R o m a n a Ingardena, w : F e n o m e ­

nolo gia R o m a n a Ingardena, W arszaw a 1872, 182.

0 J. M. B ocheński: K u fi lo z o f ic z n e m u m y ś le n i u , W arszaw a 1986, 33. 10 ME, 131— 132.

11 Ingarden: U p o d s t a w te o r ii pozn ania, cz. 1, W arszaw a 1971, 13. 12 A. T. T ym ien ieck a. dz. cyt.. 181.

(5)

zab ieg te n jest n ied op u szczaln y — „nie w o ln o nam zak ład ać z gór1* zaw artości id ei poznania w o g ó le ” 13 — a lb o w iem p row ad zi n ieu ch ro n ­ n ie do błędu p etitio principii. N iem n iej dopuszczona przez H artm anna zależność teorii poznania w y n ik a z charakteru p y ta n ia , g d y ż ,pyta n ie tylk o o pod m iotow e w aru n k i poznania — tak i sp osób sta w ia n ia p y ta ­ n ia b liższy jest tra d y cji K a rtezja ń sk iej oraz K a n to w sk iej — lecz tak że o to, co sta n o w i .treść n aszego poznania, a w ię c o jego przed m iotow ą stronę. W rezu lta cie już początek filo zo fo w a n ia u ja w n ia różn ice w p o ­ d ejściu do problem u .poznania. Ingardern k o n ty n u u je rozw ażan ia H u s­ serla, w sk a zu ją c na ich słabe p unkty. H artm ann, p y ta ją c n ie ty lk o o podm iotow e, lecz także o pozapodm iotow e w aru n k i p oznania, u k a zu ­ je z k o lei słab ość K a n to w sk iej argu m en tacji. Isto tn y jest ponadto fak t, że zain teresow an ia Ingardena k on cen tru ją się w o k ó ł „czystej” te ­ orii p oznania, która do „sto so w a n ej” m a się tak, jak m etateorda do teorii. R óżn ice u ja w n i dalsza analiza.

R ozw ażania H artm anna są w y ra zem m etod y tra n scen d en ta ln ej. N a ­ to m ia st n ieb ezp ieczeń stw o b łęd u p e ti ti o p rin cip ii d o ty czy ty ch p r z y ­ padków , w k tórych p ersp ek ty w a ta w ogóle n ie jest brana pod u w a ­ gę. W ty m przypadku opis fen o m en u poznania jest u sta len iem , podob­ n ie jak u K anta, tra n scen d en ta ln y ch jego w aru n k ów . R óżnica p olega na h istoryczn ym u jęciu p rob lem atyk i, co z góry p rzek reśla b ezzałoże- n io w o ść w sen sie ab solu tn ym , jak to m a m ie jsc e u K artezju sza czy H u sserla. O sobliw ość ta p ow od u je, że u stalona w p u n k cie w y jśc ia id ea poznania sta n o w i pochodną zn ajom ości zagad n ien ia, a zarazem tło p r a ­ cy aporetyczn ej. W ostateczn ości środek ciężkości badań zo sta je p r z e ­ su n ięty z m eta fizy k i poznania w o n to lo g ię 14. J est to m o żliw e dzięki badaniom tran scen d en taln ym , k tóre an a lizu ją c stru k tu rę poznania u sta ­ liły , że przedm iot jest n ie ty lk o k o rela tem aktu p ozn aw czego, lecz czym ś sam oistn ym . D ok on an ie się tego p rzejścia chroni H artm an ow sk ą kon cep cję przed w sp om n ian ym b łędem . U Iin gard en a, k tóry a k c e n to ­ w a ł n ieb ezp ieczeń stw o b łęd u p e t i t i o princip ii, brak teg o rozróżn ien ia, a lb o w iem nigdy n ie op u ścił on teren u sw o jej ontologii. N a leży p a m ię ­ tać, że on tologia Ingardena różni s ię od H artm anow skdej.

W yrazem m etod y tra n scen d en ta ln ej jest założon y d y sta n s, k tó ry w y ­ stę p u je pod n azw ą p o sta w y poza id ealizm em i realizm em . J est to ep i- stem o lo g iczn y poziom r e fle k s ji k on cen tru ją cy się w o k ó ł p y ta n ia o c a ­ ło ść stru k tu ry p oznaw czej. A le za słu g a Hartmarmia p olega n a tym , iż u k azał różnicę p om ięd zy b y ciem p rzed m io tem i istn ie n ia sam oistn ym . U tw ierd ziło go to w p rzek on an iu , że w ła śn ie w ty m p u n k cie kończą się k o m p eten cje m eto d y tra n scen d en ta ln ej. Eo ip so dociera H artm ann do sedna sw ego system u , tj. do k ry ty czn ej ontologii.

M etodyczne p rzejście z poziom u r e fle k sji ep istem ologiczn e} n a p o ­ ziom zdań p rzed m iotow ych , sk iero w a n y ch n a fa k ty czn ie istn ie ją c ą rzeczyw istość, p ow od u je z jed n ej stro n y u n ik n ięcie b łęd u p e ti ti o p r i n ­

cipii, z drugiej n a to m ia st p ociąga za sobą w ą tp liw o ś ć d otyczącą w z a ­

jem n ego stosu n k u teo rii poznania i ontologii. W tedy b o w iem , n a b łąd

p e ti ti o p r i n c ip i i nak ład a się in n y b łąd lo g iczn y , a m ia n o w ic ie h y s t e r o n p r o t e r o n , p olegający n a sta w ia n iu n a początku tego, co m a n astąp ić

13 R. Ingarden: O n i e b e z p i e c z e ń s t w i e „p etitio n is princip ii" w te o r ii

pozn ania, w : dz. cyt., 361.

14 Por. Zur G ru n d le g u n g d e r Ontolo gie, B erlin -L eip zig 1935, 154 (cyt. d a lej jako GO).

(6)

później. Z łożoność zagadnienia z p ew n o ścią n ie p o zw o li go w yczerp ać, a jed y n ie zasygn alizow ać. Otóż m ożna, jak m a to m iejsce np. w m e­ ta fiz y c e tom dstycznej, rozp oczyn ać rozw ażania od sądu e g z y ste n c ja l­ nego, stw ierd za ją ceg o is tn ie n ie św ia ta realn ego. W ów czas reflek sja t e - o riopoznaw cza k ieru je się na p ro cesy p oznaw cze, k tóre fa k ty czn ie ro z­ g ryw ają się w ty m św iecie. M ożna też, jak czyn i to Ingarden, rozp o­ czy n a ć refle k sję od badań ep istem ologiczn ych , które >w gru n cie rzeczy zajm u ją się id eam i oraz zw iązk am i m ięd zy n i m i 1S. H artm an n zajm u je stan ow isk o p ośrednie. R ozp oczyn an ie od r e fle k sji tra n scen d en ta ln ej służy jed y n ie u sta len iu w a ru n k ó w realn ości, a ic h zn a lezien ie w a r u n ­ kuje badania on tologiczne. A lim in e p rzek reśla to n ieza w isło ść o n to ­ logii od teo rii poznania. Istn iejąca m ięd zy gnoseologdą i n a u k ą o b y cie zależność jest w zajem n a: o n tologia jest, zgod n ie z ratio ess endi, p h i ­

loso phia p rim a, zaś zgod n ie z ratio co gnoscen di, phio lsophia u l t i m a 10.

S u g eru je to, że filo zo fia H artm anna jest bliższa m eta fiz y c e klasyczn ej, niż k on cep cji Ingardena. D ecy d u ją ce zn aczen ie m a jednak fak t, iż c a łk o w icie od m ien n ie od tom izm u dochodzi do uzasad n ien ia rzeczy ­ w isto ści realnej.

U sta lo n y w p u n k cie w y jścia d ystans broni k on cep cji H artm anna przed zarzutam i b łęd ó w logiczn ych . Z arazem jednak n asu w a w ą tp li­ wa·; ć d otyczącą sam ej id ei. U k azu je ona w sposób p rzejrzysty, że r e ­ a listy czn a ontologia m u si rozpoczynać od tzw . realizm u ep istem o ło g icz- n ego. N ie w d a ją c się szerzej w k o n tro w ersje w o k ó ł teg o rozróżnienia, n a le ż y przyjąć, iż realizm m eta fizy czn y to u zn an ie istn ien ia rzeczy ­ w isto śc i o b iek ty w n ej, n a to m ia st ep istem oolgiczn y, to u zn an ie jed y n ie realn ości p rzed m iotów poznania. W przypadku H artm anna m y lić m oże w ą tek agn ostyczn y, jed n ak że o sta teczn ie jest ona w y ra zem realizm u m eta fizy czn eg o . G dyby b ow iem , zgodnie z su g estia m i in terp retatorów , była to koncep cja realizm u ep istem ologiczn ego, w te d y b yłab y zarazem k la sy czn y m przykładem w sp om n ian ych b łę d ó w 17. Jed y n y m ratu n k iem jest d w u sto p n io w y ch arak ter reflek sji.

K olejn a w ą tp liw o ść k on cen tru je się zatem w o k ó ł „realizm u e p is te ­ m o lo g iczn eg o ” jako w aru n k u rea listy c zn ej ontologii. T reść p ro b lem o ­ w a, zgod n ie z tezą autora, sam a w y zn a cza k ieru n ek badań. Co w ię c e j: „ow a an alityczn a praca w stęp n a stoi zasadniczo n ie ty lk o poza w s z e l­ k im i sta n o w isk o w e u w a ru n k o w a n y m i u jęciam i, poza w szelk im i te o r ia ­ m i i rozw iązaniam i, lecz także poza w szelk im w ła śc iw y m sfo r m u ło w a ­ n iem sam ych pytań, p o z a w s z e l k i m u k s z t a ł t o w a n i e m p r o b l e m a t y k i , tzn. poza w szelk im w y łą c z e n ie m zap atryw ań i pu n k tów zain teresow an ia. R ozw aża ona czy ste Q uaestio f a c t i” 18. P rzy ­ to czo n e stw ierd zen ie su p on u je p ew n ą n ie k o n se k w e n c ję autora. S k oro b ow iem isto tn ie rozpoczyna on sw oje badania o d ro zw a żen ia w a ru n k ó w zachodzenia p rocesu poznaw czego, w ó w cza s m ogłob y się zdarzyć, jak m iało to n iejed n o k ro tn ie m iejsce, że zap row ad ziłyb y one do id ealizm u . Istn ieją jednakże co n ajm n iej dw a p ow ody, d la k tórycn tak się n ie dzieje: albo treść p rob lem ow a — ujęta in gen ere — n ie m ogła dopro­

15 Zob. R. Ingarden: S ta n o w i s k o te o r ii p o zn a n ia w s y s t e m i e n a u k

filo zofic znych, w : dz. cyt., 398.

1S Zob. GO, 34.

17 Tak in terp retu je rea lizm H artm anna m. in. Z. Z w oliń sk i w B y t

i w a r to ś ć u Nicolaia H a r tm a n n a , W arszaw a 1974.

(7)

w a d zić do id ea listy czn eg o rozw iązania, albo H artm ann n ie ch ciał aby ta m zap row ad ziła. P ierw szy człon a ltern a ty w y n a su w a d w ojak ie roz­ w ią za n ie: alb o .istotnie treść prob lem ow a n ie m oże doprow adzić do id ea lizm u , alb o została tak w yzn aczon a, iż w y m u siła rozw iązan ie r e a li­ styczne. A rgu m en t, jakoby n ie istn ia ło id e a listy c z n e rozw iązan ie z a ­ gad n ien ia, jest n ie do u trzym an ia. Jego słabość u w yraźn ia istn ien ie k o n cep cji o od cien iu id ea listy czn y m , k tóre m tym sam ym stopniu co (mitologia H artm anna, m ie n ią się k rytyczn ym i. O stateczną zaś k o n se ­ k w e n c ją u znania teg o argu m en tu b yłob y odrzu cen ie w sz e lk ie g o id e a ­ lizm u. To zaś stoi w sp rzeczności z H artm an n ow sk ą k on cep cją h istorii filo zo fii, k tóry bez za strzeżeń p o d p isu je się pod sło w a m i A ry sto telesa , a m ia n o w icie iż „(...) k ażd y filo z o f p rób u je p o w ied zieć coś p r a w d z iw e ­ go o n a tu rze rzeczy i, podczas gdy in d y w id u a ln ie n ie w n o sim y n iczego alb o n ie w ie le do p raw d y, razem dochodzim y do zn aczn ych rezu lta ­ tó w ” 19. D latego te ż korzysta z b ogatych dośw iad czeń filo zo fii i to b ez w zg lęd u na jej realistyczn ą, czy id ea listy czn ą p row en ien cję.

P o zo sta je zatem a rgu m en t drugi, tzn. H artm ann n ie ch ciał, by treść zagad n ien ia p rzyn iosła /w efk cie rozw iązan ie id ea listy czn e. S en so w n o ść teg o p o stu la tu u ja w n ia fa k t b ezp ośred n iej p rzyn ależn ości autora do nu rtu m y ś li K a n io w sk ie j, a lb o w iem jako w y ch o w a n ek S zk oły M arbur- sk iej bierze u d zia ł w tym , czem u p otocznie n ad aje się n a zw ę sporu 0 K a n t a 2e. M yśl jego jest zbieżna z rea listy c zn y m od czytan iem autora

K r y t y k i c z y s te g o r o z u m u p r z e z E. A d ick esa. Z daniem A d ick esa „jed en

1 ten sam przedm iot jed n ocześn ie jest rzeczą w sobie i zja w isk iem , rzeczą w sobie w p ra w d zie w n im n iep o zw n a w a łn ą , a le jednak w n im się w ła śn ie p rzeja w ia ją cą ” 21. H artm ann m y śl tę w y ra ził następ u jąco: „(...) rzecz w sobie jest w ła śn ie p rzedm iotem , i to jako całość; n ie t y l ­ ko to, co zo b iek ty w izo w a n e (O b j i z i e r t e ), lecz tak że to, co tra n so b iek - ty w n e (T r a n s o b j e k t i v e )” 22 R zuca to św ia tło na H artm an n ow sk ą id é e fix e , jaką jest próba u gru n tow an ia rea listy czn ej m e ta fiz y k i na b azie, d ok on an ej p rzez K an ta k r y ty k i poznania. Eo ip so okazuje się, że a rg u ­ m en t iż H artm ann n ie ch ciał, a'by treść p rob lem ow a zaprow adziła do id ea lizm u k oin cyd u je z d ru gim członem a ltern a ty w y . T ak w y g lą d a je ­ dna stroną m ed alu , b o w iem w y zn a czen ie granic zagad n ien ia w p ły w a im p lic ite n a rozw iązan ie, ale go o sta teczn ie n ie warunkuje·. DopieTO nałoożn y cel — tj. próba rea listy c zn eg o od czytan ia K anta — w d ecy ­ du jącym stopniu k szta łtu je H a rtm a n n o w sk ie badania.

C. D oty ch cza so w e rozw ażan ia u k azu ją ścisłą zależność zagad n ien ia b ez- za ło żen io w o ści z p rob lem em u gru n tow an ia rea listy c zn ej filo zo fii. K ry ­ tyczn a on tologia, która program ow o zerw ała z d ogm atyzm em starej o ntologii, sta n o w i odm ianę ta k iej filo zo fii. P o jęcie filo zo fii b ezzałoże- niiowej jest o czy w iście bardzo szerokie, a le z góry m ożna p rzek reślić d ążen ie do ab solu tn ej foezzałożeniow ości — K artezju sz, H u sserl ■— gd yż w ią że się Ono n iero ze rw a ln ie z m y śle n ie m ah istoryczn ym . P rob lem at ab so lu tn ej b ezza ło żen io w o ści su p on u je n ieb ezp ieczeń stw o , które tra fn ie

19 A ry sto teles: M e t a f i z y k a 993 b, W arszaw a 1983, 40.

20 Por. K a n t u n d die P h ilo so p h ie u n s e r e r Tage, w : K l e i n e r e S c h r i f ­

te n , Bd. 3, B erlin 1958.

21 E. Adic'kes: K a n t u n d d as D in g an sich, B erlin 1924, 20, za: W k r ę g u in s p ir a c j i K a n t o w s k i c h , pod red. R. K o zło w sk ieg o , W arsza- w a -P o zn a ń 1983, 113.

(8)

okireślił J. P ieper, pisząc: „O sobliw ość tak rozum ianej filo zo fii ’b ezza- ło żen io w ej’ zw yk ła w ó w cza s p olegać w ła śn ie na tym , że, jak pow iada T. S. E liot o ’n iek tó ry ch filo zo fa c h ’, założenia są ’w rów n ym stopniu u k ry te przed autorem , jak i przed czy teln ik iem ’ ” 2! Z danie to su g eru ­ je n iem o żliw o ść istn ie n ia ab solu tn ej b ezzałożen iow ości i p ogląd ten zdaje s ię w y zn a w a ć tak że Hantmanni

U k azan ie punktu w y jśc ia , zw iązan ych z n im ograniczeń i n ie b e z p ie ­ czeń stw , n ie w y czerp u je całości zagadnienia. W trak cie pracy aipore- ty ezn ej u ja w n ia się b o w iem „m inim um m e ta fiz y k i” 24. H artm ann nie w y zn a czy ł tego m in im u m , co w y d a je się o ty le słuszne, o ile ścisłe jego ok reślen ie d ecyd ow ałob y o dogm atyczn ym charakterze krytyczn ej an tologii. N iem n iej u w yraźn ia to fa k ty czn e dążenia filozofa, które w y ­ p ły w a ją z p ierw szeg o zd an ia G r u n d z ü g e ein er M e t a p h y s ik . G łosi ono, iż „poniższe badania w ych od zą z p rzekonania, że poznanie n ie jest stw arzan iem , w y tw a rza n iem czy w y d o b y w a n iem przedm iotu, jak chce n a s pouczyć id ea lizm starego i n ow ego nurtu, lecz u jm ow an iem czegoś, co istn ie je tak że przed w szelk im poznaniem i n ieza leżn ie od n ieg o ” 25. T ak p o jęte m in im u m m eta fizy k i prow adzi w k o n sek w en cji pracę apo- retyczn ą w k ieru k u rozw iązania realistyczn ego. P rzyk ład em np. n e g a ­ ty w n y .stosunek d o zasady św iadom ości.

II

R ozw ój n auk p o w od u je, że filo zo fia coraz b ardziej staje się św ia d o ­ m a .swoich m o żliw o ści i ogran iczeń jakim p odlega. N.ie u m n iejsza to b y n a jm n iej w a g i problem ów , k tórym i się zajm u je. Z agad n ien iem 0 fu n d a m en ta ln y m zn aczen iu jest bez w ą tp ien ia spór m ięd zy id ea liz­ m em i realizm em . W śród w sp ó łczesn y ch szk ó ł filo zo ficzn y ch d w ie u zn a ­ ją go bez w a h a n ia za p rob lem w ęzło w y . K ieru n k i te to k antyzm 1 fen om en ologia. R ozw ażania H artm anna o scy lu ją p om ięd zy ty m i d w o ­ m a nurtam i. Eo ip so ch a rak terystyk a jego m y śli w y m aga u sto su n k o ­ w a n ia się do nich.

A n i K ant, a n i H u sserl n ie ap rob ow ali m y ślen ia historyczn ego, u to ż­ sam iając k rytyczn y ch arak ter sw oich rzow ażań w ła śn ie z ah isto ry cz- nyrn U jęciem p roblem atyki. Ingarden b u d u je fen o m en o lo g ię na n ow ych p od staw ach odrzucając ogran iczenia m etod y H u sserla. H artm ann n a ­ to m ia st jest przekonany, że k o n ty n u u je dzieło K anta, dla k tórego k ry ­ ty k a stała się życiow ym p rzezn aczeniem . W ten sposób obaj dokonują reo rien ta cji .stanow isk o zab arw ien iu id ealistyczn ym , nadając im odcień r ealistyczn y.

P u n k t sty czn y obu k on cepcji, tzn. Ingardena i H artm anna, zo sta je jed n ak że za ch w ia n y już w stosu n k u do pun k tu w y jścia reflek sji f ilo ­ zoficzn ej. Obaj w id zą w nim źródło b łęd n ych ujęć. Ingard en k o n ty ­ n u u je H usserlow sk i, a w ię c rad yk aln y p unkt w y jścia . U tożsam ia p o ­ n ad to sw o je rozw ażania z ah isto ry czn y m p o d ejściem d o zagadnień. S p rzeciw ia się tem u H artm ann, a le tak że M. S ch ełer. W k on cep cji f i ­ lozofia dokonuje o so b liw eg o w zlo tu w stosu n k u do n a tu ra ln eg o ś w ia ­ topoglądu. P o sta w a k ry ty czn ej om tologii jest p rzed łu żen iem n a tu ra ln e­ go reailzm u. H artm an n od początku w y k a zu je za in tereso w a n ia

ontolo-23 J. P iep er: W obronie filozofii, W arszaw a 1985, 74. 24 ME, 8.

(9)

giczne, jak czyn i Ingarden, ale już n ie H u sserl. „W ydaje się, że p ie r ­ w o tn e za in tereso w a n ie i n a sta w ie n ie H u sserla b yło czysto ep istem o lo - giczne, a dopiero p otem — od Erste P h ilosoph ie — p ojaw ia się u n ie ­ go, jako p ew n e p o g łęb ien ie, prob lem atyk a an tropologiczna, zagad n ien ie a n to lo g ii lu d zk iej ’m on ad y’ ” 20. H artm ann zresztą sam w sk a zu je na tę różnicę, Wiprowadzając d y w erg en cję m ięd zy in te n tio recta a in te n ­ tio o b liq u a 27. O dw ołuje się przy tym do W. O ckham a oraz jego roz­ różn ien ia m ięd zy in te n tio p r i m a (którego p rzed m iotem jest res), a i n ­

t e n t io secunda (signum). H artm ann dokonuje teg o p od ziału n ie ze w zg lęd u na actu s in telligen di, lecz stosu n ek do św iad om ości jako c e n ­ trum . I n ten tio recta oznacza sk iero w a n ie się św iad om ości do tr a n sc e n ­ d en tn ego w ob ec n iej przedm iotu. I n ten tio obliqu a w yraża zw rot do sfery su b iek tyw n ości. Z daniem H artm anna in ten tio ob liqua ch a ra k te­ ryzu je m. in .fen om en ologię H u sserla, n atom iast in te n tio recta k ry ty cz­ n ą on tologię. D ecyd u jącą rolę w y d a je się tu od gryw ać stosu n ek do •w spom nianej zasady św iad om ości. Jeżeli u trzym u je się ją w m ocy p rzyznając, że św iad om ość m oże u jm ow ać ty lk o w ła sn e treści, w ó w ­ czas m am y in te n tio obliqua. K ied y odrzuci s ię tę zasadę tw ierd ząc, p od ob n ie jak H artm ann, że św ia d o m o ść k ieru je .się do tra n scen d en tn e­ go, w sto su n k u do n iej, p rzedm iotu i u jm u je jego cechy, w ted y m a ­ m y in ten tio recta.

O statecznie w ięc p o sta w a on tologiczn ą (in ten tio recta) w a ru n k u je sy stem k rytyczn ej ontologii. W stosu n k u do sta ry ch ujęć, p u n k t w y j ­ ścia zw ią za n y jest n ie z m y śle n ie m sy stem o w y m , lecz sy stem a ty czn y m (problem ow ym ). N o v u m polega w ię c na p rzesu n ięciu ak cen tu z b u d o ­ w y sy stem u na pracę a/poretyczną, co jednak i tak prow adzi w k o n ­ sek w en cji do system u . Istn ieją ce n ieścisło ści w y n ik a ją z braku p r e ­ c y zy jn eg o rozróżnienia m ięd zy sferą rozw ażań m etod ologicznych, a b a ­ d an iam i sensu stricto on tologiczn ym i. D ow odzi to jed yn ie, że H artm ann n ie b ył m etod ologiem w tym stop n iu , w jakim b y ł nim bez w ą tp ien ia Ingarden. A le H artm a n n o w sk ie rozw ażania za słu g u ją n a n a zw ę k r y ­ ty czn y ch z in n ego pow odu. G dyż „być ’k ry ty czn y m ’ to dla kogoś f ilo ­ zofu jącego n ie znaczy w p ierw szy m rzędzie: dopuszczać do u zn aw an ia ty lk o tego, co ab solu tn ie p ew n e; lecz: dbać o to, by n iczego n ie p o­ m in ą ć” 2S. Tak p ojęty k rytycyzm sprow adza się tak że do rezygn acji z tłu m aczen ia św iata w asipekcie teleologiczn ym , co je s t — zd an iem autora — up roszczen iem zagad n ien ia. P raca k rytyczn a dok on u je się w trzech etapach, a w n a jisto tn iejszy m z nich, tzn. p ierw szym , sp r o ­ w ad za się do n a stęp u ją cy ch d ezyderatów :

1) .przeprow adzenie badań w p o sta w ie on tologiczn ej (in ten tio recta), a w ię c p o sta w ie w ła śc iw e j p o sta w ie p rzed n au k ow ej i n au k ow ej, 2) zeb ran ie m ak sim u m dan ych (fen om en ologia poznania)

3) p rzyjm ow an ie m in im u m założeń m eta fizy czn y ch w tok u p racy apo-

retycznej.

Tak p ojęta k rytyczn a on tologia, która św iad om ie rezy g n u je z p o szu ­ k iw a ń b ezza ło ż eeio w o ści w se n s ie ab so lu tn y m m oże, bez w ą tp ien ia u chodzić za jej u m iark ow an ą odm ianę. W ram ach teg o nurtu jej g łó w ­ n e a tu ty to: k rytyczn y ch arak ter p o czyn ion ych założeń oraz św ia d o ­ m ość, że się ta k ie założenia poczyniło.

26 A. P ółtaw sk i: Ś w i a t , S p o s t r z e ż e n ie , Ś w ia d o m o ś ć , F e n o m e n o lo g ic z­

n a k o n c e p c ja ś w ia d o m o ś c i a re a lizm , W arszaw a 1973, 270.

27 Por. GO, 49— 51. 28 J. P iep er, dz. cyt., 37.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Należy tu je d n a k dodać, że m ałżonkow ie nie stosują wstrzemięźliwości dla niej samej, ani też dla sam ej regulacji poczęć, ale p rzede wszystkim, by przez ten

Zadania w ład zy państw ow ej i praw odaw czej stają się coraz bardziej skom plikow ane.. MOWA.. POSŁA STANISŁAWA Hr.. św iadczeniu, ja k ie gd ziein d ziej na