• Nie Znaleziono Wyników

Gryf Kaszubski : pismo dla ludu pomorskiego, 1932.01 nr 4

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Gryf Kaszubski : pismo dla ludu pomorskiego, 1932.01 nr 4"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

© P Y T KASZUBSKI

:P l? M O DLA L U D U P O M O P 5 L I T C O

Głos Kaszuby z Warszawy.

G o r liw y nasz w s p ó łp ra c o w n ik p. Jan B ilo t z W a r ­ szaw y n a d e s ła ł do r e d a k c ji naszej obszerny, p is a n y po ka sz u b s k u , ale a k tu a ln y i p ełe n c e n n ych m y ś li a r t y k u ł p t. „D o b ra c i K a sze b ó v-P o l6 ch ó v‘\ A r t y k u łu tego w c a ło ­ ści, n ie s te ty , u m ie ś c ić n ie m o że m y ze w z g lę d u n a n ik ły r o z m ia r naszego p ism a , wobec czego, za zgodą a u to ra p o ­ d a je m y go ty lk o w k r ó tk ie m stre szczen iu :

A u to r, o m a w ia ją c na s a m y m w stę p ie obecne s to s u n k i sta n u fa k ty c z n e g o na K aszubach, w s k a z u je p rze d e w szyst- k ie m n a zgubne s k u tk i ro d zące j się n ie u fn o ś c i K aszu b ów do b ra c i-ro d a k ó w z in n y c h części P o ls k i. W d o c ie k a n iu p rz y c z y n y tego sm u tn e g o o b ja w u , p rz e d s ta w ia ją c o bsze r­

n ie j zn a n ą w h is t o r ji ja k i z czasów n o w szych w ie rn o ś ć i p rz y w ią z a n ie lu d u z pod G ry fa do m a c ie rz y P o ls k i, do­

ch od zi do w n io s k u , że le ży ona je d y n ie i w y łą c z n ie w tern, że ogół n a ro d u d o tą d n ie chce albo też n ie p o tr a fi z ro z u ­ m ieć tego, że K aszu b a p rz y ca łe j sw ej o d ręb n ości czuje się i tern sam em je s t d o b ry m P o la k ie m . Z a n e g ow an ie is tn ie n ia k w e s tji k a s z u b s k ie j, dążność do z n iw e lo w a n ia w s z e lk ic h ró ż n ic ję z y k o w y c h , o b y c z a jo w y c h itp . — to r o ­ d z ic ie lk a te j n ie u fn o ś c i, to o s ła b ie n ie P o ls k i!

A u to r w y ra ż a je d n a k ż e nad zie ję , że ta p rz e sa d n a po- lo n iz a c ja K aszubów , godząca w n a jc z u ls z ą ic h s tru n ę , je st o b ja w e m li ty lk o p rz e jś c io w y m , bo n ie leży a n i leżeć n ie

N r. 4. K a rtu z y , w s ty c z n iu 1932. R ok I.

(2)

może w in te re s ie p a ń s tw a , ale je s t p o p ro s tu tw o re m je d n o ­ stek śle p ych, n a ro d o w o p rz e c z u lo n y c h . To też pociesza b ra c i-K a s z u b ó w , że ta k ie n ie p o ro z u m ie n ia p rę d ze j czy p ó ­ ź n ie j u s u n ię te zostaną i n a d e jd z ie czas, w k tó r y m K a s z u ­ bom dobrze będzie w Polsce i n a o d w ró t — Polsce z K a ­ szu ba m i.

T ym cza se m n a p o m in a , b y m ężnie s ta li, ja k d o tą d ic li ojco w ie , n a s ta ły m i p e w n y m g ru n c ie p o ls k o ś c i, a n ie t r a ­ c ili d u c h a a n i u fn o ś c i w s p ra w ie d liw o ś ć m a tk i P o ls k i.

N a stę p n ie z w ra c a a u to r u w a gę n a grożące n ie b e z p ie ­ czeństw o ze s tro n y odw iecznego w ro g a naszego, N iem ca.

Z k o le i p rz e d s ta w ia n a m ca łą grozę tę p ie n ia s ło w ia ń s z c z y ­ z n y : W s p o m in a czasy G eronów , O tto n ó w , H e n ry k ó w L w ó w , B is m a rc k ó w , p rz e ś la d o w a n ie w ia r y naszej i n a ro ­ dow ości, d a le j, ja k zgodnie i h a r m o n ijn ie p o tr a filiś m y b ro ­ n ić w czasach n ie w o li w s z y s tk ie g o co nasze, co p o ls k ie . Czy w ię c i d z is ia j w obec n ie u s ta ją c y c h a ta k ó w za cho d u na całość g ra n ic n a szych n ie m o g lib y ś m y k ro c z y ć śla d em naszych p rz o d k ó w ?

W reszcie w s p o m in a a u to r o w ie k o p o m n y m u k ła d z ie w K ęp n ie , k tó re g o 6 5 0 -c io -le tn ia ro c z n ic a p rz y p a d a n a 15-go lu te g o 1932 r. — i k o ń c z y a r t y k u ł s ło w a m i:

„ V jic braco K asze b ji-P o ló sze! N je c h g jin je z serc na- szech ta n je w u fn o s c , ta m esl z łu d n ó ; n je c h k o ż d i z nas jid z e d ro g ą choc k o lc a m i k rę tą , ale s p ra v je d le v ą e n ó p ro - stszą, tą, c h te rn ę n ą m v s k ó z ó ł w o s ta tn i nasz ksążec Me- s tv in I I , c z ło v je k s z la ch etn eh o e gorąceho serca, c h te rn e h o zło to m esl n je w o p je ró sę na w u c e s k u le d u , ale goto vó go veprovadzec z ce m n jice w u d rę c z e ń do sko rb c ó v duchovech, do d o b ro b e tu . T oteż vszetce, cosme w o v ją n i je d n im duchę, chcem e jic dale szlachę naszech p rz o d k ó v , a zvecężi n a- w o s ta tk u s p ra vje d le vo sc, to nasze m o tto przez v s z e tk ji czase — a bądzm e so b ra ć m i z m jiłe te do je d ne nasze

m a t k ji — P o ls k ji!“ R edakcja.

Świętopełk, książę pomorski.

W r o k u 1220 u m a r ł M e s tw in I, p o z o s ta w ia ją c czte­

rech s y n ó w : Ś w ię to p e łk a , W a rtis ła w a , S a m b o ra i R a ti- bora. Ś w ię to p e łk , ja k o n a js ta rs z y , o tr z y m a ł g łó w n e g ro d y 9

(3)

G dańsk i Ś w iecie w ra z z z ie m ia m i doń n a le żą ce m i i zo sta ł zarazem z w ie rz c h n ik ie m całego P om orza.

Za jego to czasów s p ro w a d z ił K o n ra d , książę m a z o ­ w ie c k i, K rz y ż a k ó w do P o ls k i i n a d a ł im zie m ie n a p o g ra ­ n ic z u P ru s i P om orza, k tó r z y n ie b a w e m k lin e m się w d z ie ­ r a li w z d łu ż W is ły , z a k ła d a ją c w ła s n e p a ń s tw o n ie m ie c k ie .

Ś w ię to p e łk p ie rw s z y p o z n a ł się n a n ie c n y c h z a m ia ­ ra c h K rz y ż a k ó w ; w n e t też p o w s ta ły z a ta rg i o cła na W iś le , k tó re Ś w ię to p e łk słu szn ie p o b ie ra ł i w y b u c h ła w o jn a .

K sią ż ę ta p olscy, ja k ró w n ie ż jego d w a j b ra c ia , S am ­ b o r i R a tib o r, w s p ie r a li K rz y ż a k ó w , t w o r z y li n ie je d n o k ro ­ tn ie całe k o a lic je p rz e c iw k o n ie m u , a k n u l i n a w e t p la n y ro z b io ru P om orza, ale d z ie ln y Ś w ię to p e łk d a ł sobie z n im i ra d ę: N ie ty lk o się o b ro n ił, ale w y s z e d ł z w s z y s tk ic h p r a ­ w ie w a lk zw ycię sko . K r a ju n ie d a ł sobie u s z c z u p lić , ale znacznie ro z s z e rz y ł g ra n ic e jego i s tw o rz y ł potężne, n ie z a ­ leżne p a ń s tw o p o m o rs k ie .

C hociaż c a ły czas p a n o w a n ia jego w y p e łn ia ły u s ta ­ w iczn e w o jn y , to je d n a k n ie z a p o m n ia ł o s p ra w a c h w e ­ w n ę trz n y c h k r a ju . D b a ł n ie z m ie rn ie o p o d n ie s ie n ie sw o ­ jego lu d u n a w yż s z y p o z io m k u lt u r y . P o c z y n ił lic z n e n a ­ d a n ia k la s z to ro m ; szczególnie w y p o s a ż y ł k la s z to r ż u ­ k o w s k i, gdzie tr z y s io s try jego z o s ta ły z a k o n n ic a m i. W ce­

la c h p o d n ie s ie n ia h a n d lu , k tó r y o ta cza ł w ie lk ą tr o s k liw o ­ ścią, fu n d o w a ł m ia s to G dańsk na p ra w ie lu b e c k im . Ró­

w n ie ż b y ł p ie rw s z y m , k tó r y z n ió s ł ta k zw ane p ra w o „be- to v n jic tv a “ , k tó re p o le g a ło na tern, że ro z b itk o w ie obcych o k rę tó w s ta w a li się n ie w o ln ik a m i k s ię c ia odnośnego k ra ju .

Ś w ię to p e łk p a n o w a ł od 1220 do 126(1 r. Z a k o ń c z y ł sw ój ż y w o t w n ocy z 10 n a 11 sty c z n ia . P o c h o w a n y je st wr O liw ie , gdzie z a p o m n ia n y sp oczyw a snem w ie c z n y m .

A . L.

Postać Świętopełka

w p o ls k ic h p o d rę c z n ik a c h s z k o ln y c h .

S tw ie rd z iłe m , że p ra w ie w s z y s tk ie p o d rę c z n ik i s z k o l­

ne, przeznaczone ta k d la szkó ł ś re d n ic h , ja k i p ow szech ­ n ych, noszące t y t u ł „D z ie je P o ls k i“ albo „D z ie je o jczyste “

(4)

i t. p., p o d a ją l i ty lk o k r ó tk ą w z m ia n k ę o w ie lk im n a szym k s ię c iu Ś w ię to p e łk u , k tó r a je s t w ie r u tn y m fa łs z e m h is to ­ ry c z n y m . N a z y w a się go n ie in a czej, ja k „ z d r a jc ą “ i „ m o r ­ d e rcą “ .

B a d a n ia k o m p e te n tn y c h u c z o n ych ju ż d a w n o w y k a ­ z a ły d o b itn ie w s p ra w ie z b ro d n i g ą s o w s k ie j, że n ie Ś w ię ­ to p e łk , ale W ła d y s ła w O donicz, książę w ie lk o p o ls k i, jest m o rd e rc ą Leszka B ia łeg o .

Dlaczego się z d ra dę Ś w ię to p e łk o w i zarzuca, to ju ż a b s o lu tn ie lo g ic z n ie m y ś lą c y c z ło w ie k z ro z u m ie ć n ie może.

W e d łu g m ego m n ie m a n ia m o żn a b y raczej z d ra jc a m i ty c h nazw ać, k tó r z y K rz y ż a k ó w s p ro w a d z ili i łą c z y li się z n im i p rz e c iw Ś w ię to p e łk o w i.

D z iw ić się n a le ży, że w ła d ze szkolne p o m im o n o ta tk i w „ G r y fie “ (Rok 6. N r. 1 — styczeń 1922) w s p ra w ie u s u ­ n ię c ia p ow y ż s z y c h fa łszó w , dotych czas je to le ru ją .

S m u tn y to fa k t, że n a u c z y c ie l p o ls k i-K a s z u b a , na k a ­ sz u b s k ie j z ie m i m u s i uczyć k a s z u b s k ie d zie ci — i to we w o ln e j O jczyźnie — ta k ic h fa łs z ó w h is to ry c z n y c h o w ie l­

k ic h s w o ic h p rz o d k a c h !

Jan T re p c z y k , n a u czycie l.

A l . L a b u d a .

Dzieje przodków naszych.

D zieje bajeczne (ciąg dalszy).

K ró lo w a W iszn ia. G dy się s p rz y k rz y ło P o m o rz a n o m u z n a w a ć z w ie rz c h n ic tw o d u ń s k ie i p ła c e n ie d a n in y , w y ­ b r a li sobie za k ró lo w ą p a n n ę z ro d u k ró le w s k ie g o S t r u ­ m y k a , im ie n ie m W is z n ia . P rz y b o k u je j s ta li w o d z o w ie : W d ę k i W d a ł. Za czasów w ła d z y p a n ie ń s k ie j k ró lo w e j n a ­ w e t p a n n y b r a ły u d z ia ł w ć w ic z e n ia c h ry c e rs k ic h i u c z y ły się w ła d a ć b ro n ią , ta k dalece, że n ie u s tę p o w a ły p od ty m w zg lę d e m w ca le m ło d zie ń co m .

U z b ro iw s z y sw ój n a ró d n ależycie , W is z n ia odm ów iła, D u ń c z y k o m p ła c e n ia dalszej d a n in y , w s k u te k czego o n i z w ie lk ą s iłą n a p a d li n a P om orze. A le W is z n ia z pom ocą s w y c h obu w o d z ó w p o b iła ic li n ie ty lk o n a głow ę, ale i osw o­

4

(5)

b o d z iła ojczyznę. N ie za d o w o lo n a tern, p rz e p r a w iła się flo tą do D a n ji i z a b ra ła z b ro jn ą rę k ą w ysp ę M oene i k r a j Schonen, a u s a d o w iw s z y się ta m , łu p iła c a ły k r a j n ie p rz y ­ ja c ie ls k i. Za p o ś re d n ic tw e m ry c e rs tw a obu n a ro d ó w p r z y ­ szło nareszcie do z a w ią z a n ia p o k o ju , w k tó re m W is z n ia o d d a ła D u ń c z y k o m zie m ię Schonen, n a to m ia s t w ysp ę M oe­

ne z a trz y m a ła na 20 la t w z a sta w ie ja k o o dszko d o w a n ie w oje nn e . O prócz tego s ta n ę ło p o m ię d z y obu n a ro d a m i p r z y ­ m ie rz e o dp o rn e p rz e c iw z e w n ę trz n y m w ro g o m .

W n a s tę p n y m r o k u z b u n to w a ło się k ilk a p le m io n s ło ­ w ia ń s k ic h p rz e c iw k ró lo w e j. P o p ie ra ł ic h k r ó l sa s k i H engst.

W is z n ia , z g n ió tłs z y p o w s ta n ie , u d e rz y ła na saskiego k ró la w jego w ła s n y m k r a ju i w z ię ła go w n ie w o lę . Sasom zaś n a ło ż y ła d a n in ę i z m u s iła ic h do s ta w ie n ia p o s iłk ó w w o ­ je n n y c h .

N ie d łu g o p o te m w y b u c h ła w o jn a p o m ię d z y H a ra ld e m , k ró le m d u ń s k im i R ingo, k ró le m S zw edów , W ie rn a za­

w a rte m u p rz y m ie rz u z D u ń c z y k a m i, W is z n ia p o śp ie szyła H a r a ld o w i z pom ocą, w io d ą c z s a s k im i p o s iłk a m i s w y c h z b ro jn y c h do b o ju . C ią g n ę li z n ią W d a ł i W d ę k , B o rz y w o j i G n ie w o s ła w , s ły n n i tow arzysze. W o jo w n ic y p o m o rs c y u z b ro je n i b y li w n a d z w y c z a j d łu g ie m iecze i o k rą g łe tarcze k o lo r u n ie b ie skie g o . W czasie b itw y m ie li z w ycza j z a rz u c ić tarcze na p le c y lu b oddać je do ta b o ru , a rz u ca ć się w w ir w a lk i z o d k r y tą p ie rs ią , o s trz u m iecza u fa ją c w ię ce j, n iż ta rc z y . M ię d z y n im i s ły n ę li z w a le c z n o ś c i T o lk a r i Im i.

P rz y W is z n i b y ła c h o rą g ie w w o js k a , złożona z P o m o rz a n i s p rz y m ie rz e ń c ó w H a ra ld a , z J u t ji i w y s p d u ń s k ic h oraz k re w n y c h jego z d a le k ie j T u li, ry c e rz y s p ra w n y c h do boju ja k o łu c z n ic y i d z ie ln i n a b ro ń b ia łą .

Po s tro n ie k r ó la R in g o zaś s ta n ę li G otow ie, N o rw e g - czycy, S zw edow ie i część Sasów z n a d u jś c ia Ł a b y.

W o js k a p rz e c iw n e zeszły się w obszernej d o lin ie * n ie ­ d a le k o dzisiejszego m ia s ta N o rd k ó p p in g n a w s c h o d n im b rze gu S zw ecji.

N ie b a w e m z a w rz a ła s tra s z n a b itw a , k tó r a się s k o ń ­ cz y ła b ardzo n ie sz c z ę ś liw ie d la H a ra ld a i W is z n i. H a ra ld p a d ł n a p o lu w a lk i. W is z n ia zaś w w irz e b itw y s ta r ła się z o lb rz y m im S ta rk a te z e m , p rz y w ó d c ą Szw edów , k tó r y w potyczce u c ią ł je j p ra w ą rękę. W o d z o w ie W d ę k i W d a ł

(6)

le g li ś m ie rc ią w a le c z n y c h . W is z n ia zaś, u ra to w a n a przez to w a rz y s z k i z b o ju , d o s ia d ła f lo ty i w ró c iła z resztą w o js k a n a P om orze, gdzie od ra n y zadanej n ie b a w e m u m a rła . Lecz a n i k lę s k a , a n i ś m ie rć k ró lo w e j n ie z ła m a ły d u ch a P om orzan . K ie d y R in g o ro z z u c h w a lo n y z a ją ł D a n ję i M o- ene, a n a s tę p n ie przez p o s łó w od n ic h zażądał d a n in y , p o ­ s łó w p o m o rd o w a li, a d o w ie d z ia w s z y się, ż e ,R in g o b a w i w J u tji, n a je c h a li go flo tą i p o b ili na g łow ę, ta k , że ty lk o szyb ką u cie c z k ą z d o ła ł ra to w a ć życie.

- Pomorze pod w ojew odam i. Po ś m ie rc i W is z n i P o ­ m o rz a n ie n ie w y b r a li k ró la , lecz p o d le g a li w ła d z y s w o ic h w o je w o d ó w . T ym czasem , po ś m ie rc i R ingo, zo sta ł k ró le m S iw e rt, k tó r y o b ją ł p a n o w a n ie n a d D a n ją . P rz e c iw n ie m u w y p r a w ili się P o m o rz a n ie n a J u tję , k tó r ą z a b ra li pod sw o ją w ładzę. S iw e rt tym cza se m ze b ra ł w o js k o i c ią g n ą ł p rz e c iw n im . R itw a s k o ń c z y ła sie n ie szczę śliw ie d la P o ­ m o rza n , w s k u te k czego u s tą p ili z J u tji. N a to P o m o rz a n ie p o s ta n o w ili w y b ra ć sobie k ró la , g dyż sw o ją k lę skę p r z y p i­

s y w a li b ra k u w sp ó lne g o w odza.

K ró l W iszo m ir, z ro d z in y k ró lo w e j W is z n i, p o s ta n o ­ w ił p om ścić klęskę, za da n ą sw e m u n a ro d o w i przez S iw e r-

ta. Z e b ra ł p otężną flo tę i w o js k o , p rz e p r a w ił się m o rze m na w yspę F ü n e n i p o b ił k r ó la d uń s k ie g o , k tó r y się c o fn ą ł na Jutę. O bsadziw szy F ü n e n w o js k ie m , W is z o m ir p rz e ­ p r a w ił się n a Jutę i tam że p oraź d r u g i w ro z s trz y g a ją c e j b itw ie p o b ił S iw e rta i w z ią ł syn a jego J a rm a ra , oraz d w ie c ó r k i Id ę i B a m m e ltru d do n ie w o li. N a stę p n ie o bsa d ził ca łą D a n ję w ła s n y m i rz ą d c a m i i dosta teczn ą s iłą zb ro jn ą tr z y m a ł ją w zależności aż do k o ń c a życia.

Z a bran e w n ie w o lę c ó rk i S iw e rta W is z o m ir p o w y d a ­ w a ł za mąż, je d n ą do N ie m iec, d ru g ą do N o rw e g ji. Syna zaś J a rm a ra przez p e w ie n czas tr z y m a ł we w ię z ie n iu . K ie d y je d n a k D a n ja pod jego z w ie rz c h n ic tw e m z a c h o w y ­ w a ła się s p o k o jn ie , a p o rz ą d e k w n ie j p a n o w a ł i ła d , u l i ­ to w a ł się W is z o m ir n a d n im i o tw o r z y ł b ra m ę jego w ię z ie ­ n ia . U w o ln iw s z y go, p o ru c z y ł m u n a ra z ie zarząd p e w n e j z ie m i. A g d y się p rz e k o n a ł o jego zd o ln o ścia ch , w z ią ł go do d w o ru i p r z y ją ł do g ro n a s w y c h d orad có w . J a rm a r p o ­ t r a f i ł sobie p ozyska ć z a u fa n ie swego p a n a ta k dalece, że n a w e t n a jta jn ie js z e s p ra w y k r a ju n ie z o s ta ły m u obce. Na- (j

(7)

p ró żn o żona W o s z im ira , W o js ła w a , o s trz e g a ła m ęża przed zdradą, D u ń c z y k a . N ic n ie z d o ła ło p o d k o p a ć z a u fa n ia , ja ­ k ie m k r ó l d a rz y ł daw nego jeńca. J a rm a r zaś rz e czyw iście k n u ł zdradę. Za p om ocą b o w ie m swego w s p ó łto w a rz y s z a w ię zie n ne g o, n a z w is k ie m G unno, w sze d ł on w styczność z D u ń c z y k a m i, k tó r z y ja k o p o s ło w ie p rz y c h o d z ili n a d w ó r W is z o m ira . A k ie d y c h w ila w y d a w a ła m u się k o rz y s tn ą , n ie w a h a ł się w y s tą p ić ja w n ie .

T a k a c h w ila n a d a rz y ła się nareszcie, k ie d y W is z o m ir z ro d z in ą u d a ł się k ie d y ś n a ło w y . W nocy, k ie d y ca ła ro d z in a k ró le w s k a sp o c z y w a ła w je d n y m d om u, J a rm a r z a m k n ą ł d rz w i z w e w n ą trz i d om z a p a lił. C ała ro d z in a W is z o m ira z g in ę ła w p ło m ie n ia c h . Z d ra jc a tym cza se m u d a ł się n a u m ó w io n e m ie jsce n a b rze g u m o rza , gdzie n a ń c ze ka ły s ta tk i d u ń s k ie . P rz e p ra w iw s z y się n a n ic h do D a n ji, p o b u d z ił D u ń c z y k ó w do p o w s ta n ia . C i z n a c z e ln i­

k ó w p o m o rs k ic h , k tó r y m się ucie c n ie u d a ło , z g in ę li od m iecza p o w sta ń có w . Po w y p ę d z e n iu P o m o rz a n J a rm a t u ró s ł w w ie lk ą potęgę, p rz e p r a w ił się n a P om orze i ro z ­ c ią g n ą ł n a d n ie m sw ą w ładzę.

P o m o rz a n ie je d n a k n ie b a w e m s trz ą ś li z w ie rz c h n ic tw o d u ń s k ie . P o s ia d a ją c b o w ie m z pom ocą p otę żne j sw ej flo ty n iezaprzeczoną p rzew agę n a m o rz u , n ie ty lk o n ie u z n a li dalszej w ła d z y D u ń c z y k ó w n a d sobą, ale n a je ż d ż a li ic h brzegi, m szcząc się w d w ó jn a só b za k a ż d y czyn n ie p r z y ja ­ c ie ls k i.

\V ta k im s ta n ie p o tę g i n a lą d z ie i m o rz u P o m o rz a n ie w y s tę p u ją n a w id o w n ię ju ż ściśle h is to ry c z n ą .

(C iąg d a ls z y n a s tą p i).

Gwiazdka na Kaszubach.

N a p is a ł Jan P a to ck.

Ź li lu d z ie , k tó r y m n ic n ie je s t św ięte, w y p r a w ia ją w te j ś w ię te j n ocy różne czary. C h w y ta ją czarnego ko ta , id ą z n im n a c m e n ta rz k o ś c ie ln y , k rę c ą i c ią g n ą za ogon, aby głośno m ia u c z a ł i ta k z n im obchodzą tr z y ra z y k o ­ ściół. W drodze p o w ro tn e j s p o ty k a ją zawsze obcego p a ­ n ic z a — a je st n im d ja b e ł — k tó r y od n ic h k u p u je k o ta

7

(8)

za ta la ra . P ie n ią d z te n m o żn a w y d a ć ile ra z y się ty lk o zechce, a on zawsze p o w ra c a do k ie sze n i pie rw sze go w ła ś c ic ie la .

W te j ś w ię te j n ocy m o żn a osw obodzić zaczarow ane z a m k i. Na w zg ó rz u w lesie S o b ie ń s ic k im p rz y Ż a rn o w c u p o w ia t m o rs k i, s ta ł raz k ie d y ś w s p a n ia ły zam ek. M ie ­ s z k a ła ta m n a d o b n a p a n n a , b ardzo p ró ż n a i w ie lk a s tro j- n is ia . W noc g w ia z d k o w ą z a m ie rz a ła pojechać do k la ­ s z to ru ż a rn o w s k ie g o na p as te rk ę . P rz y w s ia d a n iu do san z a p y ta ła się w o ź n ic y : „N ie je s te m ja p ię k n a ? N ie m a m ja n a jp ię k n ie js z y c h s u k ie n ? “ — „T a k , p a n ie n k a jest p ię k n a “ , o d p o w ie d z ia ł w o źn ica , „a le N a jś w ię ts z a P a n n a n a o łta rz u w k la szto rze je s t ty s ią c k ro tn ie p ię k n ie js z a od W a s !“ To ro z g n ie w a ło p ró ż n ą p a n n ę ta k bardzo, że p rz e ­ k lę ła siebie, w o ła ją c : „J e ż e li n ie je s te m n a jp ię k n ie js z ą na św iecie, to n ie c h a j ze w s z y s tk ie m , co p osia d a m , w ziem ie za p a d n ę !“ W tern — trz a s k — i zam ek i p a n n a zapadła w g łą b p a g ó rk a . — K to podczas .p a s te rk i p rze b ie g n ie drogę tr z y k r o tn ie z g ó ry Z a m k o w e j do Ż a rn o w c a , ten w y ­ z w o li p a n n ę i zam ek. W ie lu p ró b o w a ło , ale n ik o m u się n ie u d a ło .

N a d w ie p ie rw sze msze św. m u s i pójść k a ż d y d o ro ­ sły. K to je bez w ażnego p o w o d u opuści, albo n a w e t p rz e ­ śpi, te n przez c a ły ro k będzie le n iw y i zaspany.

K aszu b a obch o dzi p ie rw sze ś w ię to Bożego N a ro d ze ­ n ia z ca łą p ow agą, pozostaje w d o m u i m o d li się. W o d ­ w ie d z in y id z ie d o p ie ro d n ia następnego. C a ły czas od świąt- Bożego N a ro d z e n ia aż do ś w ię ta T rze ch K r ó li je st u św ię c o n y . N ie w o ln o c ię ż k ic h p ra c w y k o n y w a ć . K a ­ żde g o sp o d a rstw o , k tó re w ty c h d n ia c h m a w ie lk ie p r a ­ nie, będzie m ia ło w n o w y m r o k u w y p a d e k ś m ie rc i. T y lk o p ie rze drzeć w o ln o , a trz y m a się dobrze i d łu g o w p ie rz y ­ nach.

W ty m czasie ubogie d zie ci chodzą po w s i ze szopką.

Y\ p rze n o śn e j stajence z d rz e w a p rz e d s ta w ia ją n a ro d z e ­ n ie P ana Jezusa w ła s n o rę c z n ie w y s tru g a n e m i fig u r k a m i.

•Jest ta m d z ie c ią tk o Jezus w ż łó b k u , M a rja i Józef, w ó ł i osieł, a n io łk o w ie i pasterze. P rze d ż łó b k ie m Z b a w ic ie la z a p a la ją d zie c i św ieczkę i w y ś p ie w u ją :

oO

(9)

„N a Boże N a ro dze n ie A n io łó w ucieszenie, G dy z w eselem śp ie w a ją , B o g u cześć, c h w a łę d a ją ; P a n n a S yna poczęła, C h ry s tu s a p o ro d z iła , P a n n ą będąc, ja k b y ła “ . G ospodarze o b d a rz a ją d zie ci sow icie.

D o ro ś li c h ło p c y obchodzą w ieś z w ie lk ą g w ia z d ą i ś p ie w a ją :

„T r z e j k ró lo w ie , m o n a rc h o w ie , W s c h o d n i k r a j opuszczają, Serc o fia r y z trz e m a d a ry Tobie P a n u oddają.

D a ra m i się k o n te n tu je s z , B a rd z ie j serca ic h szacujesz, Za co też nie bo naają!“

Zwyezaje i obyczaje noworoczne na Kaszubach.

W w ig ilję N ow ego R o k u chodzą w e d łu g stareg o z w y ­ cza ju na K aszu b ach c h ło p c y od c h a ty do c h a ty, ś p ie w a ją

„ c h o r a n k i“ g w ia z d k o w e i now oroczne, życząc w s z y s tk im w ie le szczęścia, poczem u d a ją się w o g ro d y, sady i na pola, d z w o n ią c m a lu t k im d z w o n k ie m , aby ja b łk a , g ru s z k i, w s z e l­

kie owoce i zboża się u d a ły .

R ó w n ie ż z w ycza j o d le w a n ia o ło w iu i p a le n ia k ą d z io ­ łe k je st na K aszu b ach pow szech n ie zn an y.

Je dn a k n a jw ię c e j w ra ż e n ia i w e so łości w y w o łu je

„ b ia ły ry c e rz “ . P o ja w ia się n a g le p rze d c h a tą i w jeżdża w p ro s t do p o k o ju n a rż ą c y m k o n iu . Za n im w ch o dzą : koza, m a łp a , bocian, w ie lb łą d i n ie d ź w ie d ź . W esoło sk a ­ cze k o ń w o k o ło izb y, a koza, mecząc, bodzie w s z y s tk ic h , d o p ó k i je j p ie n ię d z y n ie dadzą. Zaś m a łp a w s k a k u je na ła w ę i głaszcze dzieci, k tó re w y lę k n io n e u c ie k a ją n a ło n o m a tk i. O lb rz y m i b o cia n s w o im n a d z w y c z a j d łu g im i o- s try m d ziobem u d e rz a o sza ty d zie w cząt, k tó re w n o w y m ro k u za m ąż w y jś ć m uszą. T ym cza se m g a rb a ty w ie lb łą d

(10)

u rą g a i k p i z n ie z g ra b n y c h , a s tra s z n ie m ru c z ą c y n ie ­ d źw ie dź p oka z u je , ja k p ija n y c z ło w ie k w ra c a z oberży.

W e d łu g s ta ro k a s z u b s k ie j p o w ia s tk i lu d o w e j m ia ł n ie ­ d źw ie d ź ten być ra z k ie d y ś c z ło w ie k ie m , n a ło g o w y m p i j a ­ k ie m . K ie d y P a n Jezus jeszcze c h o d z ił po z ie m i, z d a rz y ło się, że p e w ie n p ija k , s p o ty k a ją c P ana, c h c ia ł go p rz e s tra ­ szyć. W g r a m o łił się pod m ost, a u d a w a ją c n ie d ź w ie d z ia , stra s z n ie p oczął m ruczeć. P a n Jezus ro z g n ie w a ł się na p ija k a i rz e k ł: „S ta ń się, p ija k u , c z w o ro n o ż n y m z w ie rz ę ­ ciem , tacza j się i m ru c z o d tą d aż do ko ńca ś w ia ta “ . W ó w ­ czas to w y la z ł z pod m o s tu b r u n a tn y n ie d ź w ie d ź i m r u ­ cząc, u c ie k a ł do p o b lis k ie g o lasu.

L u d z ie n a K aszu b ach b ardzo re d z i w id z ą p rz y b y c ie

„b ia łe g o ry c e rz a “ , n a w e t n a jb o ja ź liw s z e d zie c i n ie p rę dze j id ą n a spoczynek, aż „ b ia ły ry c e rz “ z m e n a ż e rją je o d ­ w ie d z ił.

W czasie od Now^ego R o k u do T rze ch K ró ló w chodzą w ie c z o ra m i trz e j ch ło p c y , ja k o m ę d rc y ze w sch o du . C ha­

ra k te ry s ty c z n ie o d z ia n i, z g w ia z d ą , szopką i d z w o n k ie m , -u>i od Caizpuz.i ‘n ą s p d od o iu z u M a z jd A p u a io i ńfuM atds szubsku.

Rok Stari.

D a le ko d a le k — m uszę jó s ta r i W o d v a ju v c e m n jic ę v je czn ą jic . Ł o n ji jesz m ło d i, dziś vło s m ó j szari, Muszę, ach m uszę te r u s k u jic .

Żegnaję, żegnąm v a ju n a v je d n o , D ó jta m je v rę k ę v a n o ż n i k j i j ! W o d v a ju jid ę dzisó n a v je d n o , N je p rz iń d ę n jig d e , n jig d e vjic e .

L a ra .

Kilka słów o pisowni.

Często d a ją się słyszeć s k a rg i n aszych c z y te ln ik ó w n a „ t r u d n ą “ p is o w n ię kaszubską. K a ż d y b o w ie m p r a g n ą ł­

b y w id z ie ć p is o w n ię o d d a ją cą d o k ła d n ie d ź w ię k i i to w y ­

10

(11)

łą c z n ie swego d ia le k tu . Jest to rzecz n ie m o ż liw a , g dyż p i­

s o w n ia s łu ż y p rz e d e w s z y s tk ie m do p o p ra w n e g o w y ra ż e n ia m y ś li, n ie zaś do d o k ła d n e g o o d d a w a n ia d ź w ię k ó w , a po d ru g ie — m u s i być ta k ą , ażeby w s z y s tk ie d o d a tn ie w ła ­ ściw o ści w s z y s tk ic h 71 g w a r k a s z u b s k ic h m óc w' n ie j u w z g lę d n ić . Owszem , są n ie k tó re z n a k i d ia k ry ty c z n e , k tó re także u tr u d n ia ją czyta n ie , zbyteczne, ale z re d u k c ją tychże trz e b a p ostępow ać b ardzo o s tro ż n ie i powro li, ażeby u n ik n ą ć chaosu d w u zn a czn ikó w '.

W obec tego n ie m a in n e j ra d y , ja k się p rz y z w y c z a ić do te j p is o w n i. A n ie je s t ona w ca le ta k „ t r u d n ą “ , z w ła ­ szcza d la rodzonego K aszu b y, ja k n a p ie rw s z y r z u t oka w y g lą d a , o czem d o b itn ie św ia d czą lic z n e lis ty , nadesłane do re d a k c ji.

Jako ja s k ra w y d ow ód tego u m ie szcza m y p o n iż e j L is t kaszubski.

Do

C z é te ln jik ó v „ G r ifa K a szé b skjé h o “

Jak je m so d o vje d zó l, że véchódó v K a rtu z a c h nové p jis m o kaszébskjé, k u p j ił je m so je d en é d ré g ji zeszét

„ G r ifa K aszé b skjé h o “ . K je j jó go so ró z é d ré g ji ta k b é ln je p rzeczétól, to z a po zn ół je m sę z tą t a k barzéczko „ t r u d n ą “ p jis o v n ją . N je je w o n a n jija k ta k tru d n o , ja k na p je rs z i blós w o k a vé zd rzi.

N a w u c z e la nas m a tk a n ó p rz ó d po naszem u gadać, pozdze ksąc na n ów uce czétac po p o ls k u , a v s zko ła ch N jem cé po n je m je c k u , a n jic h t n je n a rz e k ó ł, że to bełć d ziv n é p jis o v n je . V sz é tk jé h o jesm é sę n aw uczélé, v je rę n a w u c z im é sę gvésno też v n a s z im ję ze ku czétac é p jisa c.

Do téch czós g o d iv e lé v svjece, k je d é „B é n é é b u te n “ véchodzélo, że N jem cé wucz'élé Kaszébóv po kaszébsku gadac é czétac — ale dzisó je jin a czé , bo s a m i sę w u c z im é svojskoscé, za co m ożem e béc „ G r ifo v i K a s z é b s k jé m u “ vszétcé b a ro vdzęczni.

N jig d é do zgubę n je p rz iń d ą Kaszébé, a n ji snóżi jęzek sló vn é ch naszéch w o jc ó v !

K a rtu z e , v lé s to p a d n jik u 1931 r.

R ic h e rt L e o n a rd .

(12)

N a p j i s ó ł S. L a r a .

4, N a granee.

(N oveló). (Ci8 dalszi).

A las s p jé v ó l dale, t im je d in im z a w o s tą n im a n je - p rz e rv a n im sp jćvę m jid z ë slôdë a pozdze la t. S p jé v ô l — bo lu d dôvno spjevac zabël, bo dôvno pozavjészôl g usle na v je tv ja c h d rzé v naszëch lasóv, ja k o nen lu d v e b rą n i v p o ji- m a n ju w u B a b jilo n c z ë k ô v . S p jé v ô l tęskn o , ta k tęskn o , ja k kje jb ë n ą m ch côl całą, przeszłość pokazać, tę przeszłość p ó ł- n ą ch vôlë ë rë c e rs k jic h czenóv — le s m u tn ą , s m u tn je s z ą ja k grób...

I I .

B ó rk , p je r v i dob e rko , dziś m a lin k o vjes g b u rz k ô , mó v se z p o z d rz a tk u v jic é p u s tk o v jiz n ë n jiż le p rô vd zë vé vsë.

Z re jn o v ą n i d v ó r k ë k jile p o ro z g ro c h o tą n e c h , pod w u s trz e - chę s tó v ją n e c h c h a łp , s to ji n je lis o ve dle przesnóżeho lasa, ja k stô rô m e ra v karece k r ó le v s k ji. Jedna z c h a łp sto ją kąsk a p a rt, dëch t przë sa rn im lese. B e la to checz F lo r k a Gręde, n a ję to w o d je d n é h o z g b u ró v b o rk o v s k jic h . Z b u tn a ë b ën u vë zdrza dëch t p ra v je ta k , ja k B ó rk . Z trz e c h jiz b , le jesz v je d ne belo m ożno mjeszkac,, dze G ręda svój de­

p a rta m e n t k a v a lé r s k ji s p o ra jił. Ł ó żko , ru c h e v n ô szafa, s k rz ë n ja , trz ë stole ë p ó łto ra s to łk a — to c a lë c h n i m ô b lë n k . D v a stołe bëlë v je d n o p rz e la d o v ą n ć : je d e n s ta tk a m i k u - ch evn ë m i, d rë g ji — k s ą ż k a m i p o ro z d rz u c o n ë m i na blôs lë te r a tk ji. T rz e c i stół, dze s to ją la m p a ë bud zë k, k r ë t i w obresę, v ë z d rz ô l v n e tk a po lë d z k u . P rzë n jim G ręda cz ë tiv ô l, p jis iv ô l, a w o s ta tn e c h czôs b ezm ała calëchné noce p rz e s a d iv ô l.

P ra v je te ru s k u , v e s trz ô d noce, k je j ju dôvno vszétcë spele, w u s ô d so przë stole, p o ło ż ił n a ń łokce, a w o d ło n je w o p ja r w o d m ësel g rę d ą głovę. M e s ló ł d łu g o , s z u k ó ł v se teho, c h të rn im beł p je r v i, le p o d a re m n o . N je p o z n ô v ô l sąm sebje, n je v je d z ô l co m u belo, p rz ik rz e lë m u sę ledze, b rz e g n ą ł c a li s v ja t. Jakôs d z iv n ô skórna do czes n je zn ą - ného corôz gorzé t r ô p jila go d n ję ë nocą. C hcôlbë w o d n ji w ucec, chcôlbë v ë rv a c sę z tëch m ësel — le p o d a re m n o . Ja k p o jim a ń c n a zôdzërzdze posłeszno d ó ł sę pro vad zë c v b łę dn e m ësel k o ło , v b jô t k ji cërpjen.

12

(13)

W o k ę desze s v o ji w u z d rz ó ł nóg le c a łi svój żevot slóde la t. Y jid z ó ł se m ó łim b o re n k ę p je szczo n im przez s ta r- szech ta m v checze, co s to ją v p rz e s n ó ż im w o k o lim nad R e d u n ją , y jid z ó ł v s z e tk je z ó b ó v k ji dzecinn e ch la t, pozdze p rz e ż ił s m u tk rażę ze svą m a tk ą po w o jc u , co pod na v o jn je . V d ó rz ó ł so szkołove la ta , dzeń, v c h te rn im veszed ze szkołę e p rz e d e v s z e tk jim sło va stóreh o szkólneho, co n a w o d d z ę k o v a n jim rz e k : „ B jó jt a te r u s k u v s v ja t, a k je j p rz in d z e róz kjedes pozdze na v a ju ta m e ro c h v jila v że- cim , bóczeta słó v m o jic h , że te j p ra v je p rz e nó le go z całech seł s v o jic h w u d a c sę do Boga, bo P a n B óg dosvjódczó le tech, c h te rn e c h so ve zdrzół, be svętą vo lę Jeho n jo s le v s v ja t“ . V d ó rz ó ł so s m je rc m a tk ji, ja k w o d tech czós sąm je d en w o s tó ł n a svjece, ja k p ró c o v ó ł w u s v o jic h d a le k jic b k re v n e c h v L ep u szu, ja k szed n a vo jn ę, ja k z re n jo n i w o d B o ls z e v jik ó v le żó ł v V a rszavje, ja k sę po v e z d ro v je n jim d o s tó ł za s tr a ż n jik a g ra ń co ve h o h ó w o na B ó rk .

(Gig d a ls z i mdze).

Szętopórka.

Vesoko, d a le ko Leste są n a k lo n je , W o że n j so H a n u s z k o K je j k y jit n ą ja b ło n je .

Vesoko, d a le ko Leste na k a lin je , C hto so v ce zakochó, T elio to n je m jin je . N je p ró v d a , n je p ró v d a ,

D o z n a ła je m teho, K o c h a ła je m J a n k a N je d o s ta ła jeho.

Jan P ato ck.

Z Kaszub i o Kaszubach.

Powszechny spis ludności. Dowiadujemy się z kompetentuych źródeł, że komisarze spisowi na Kaszubach otrzymują instrukcje nieuwzględnienia języka kaszubskiego jako ojczystego.

M y Kaszubi z wyższych względów godzimy się na taki stan rzeczy. Zazna­

czamy jednak, że dla ścisłości postaramy się w swoim czasie o dokładną sta­

tystykę ludności kaszubskiej. Przecież dawniej robiono takie statystyki nietylko ze strony niemieckiej, lecz i polskiej (por. Duda, Ramult i inni) — i wówczas nikogo to nie raziło.

Rewizje pruskie u Polaków na Pomorzu niemieckiem. Według wiadomości, podanej przez Pata z P iły dnia 16 czerwca r b , policja pruska urządziła równo*

(14)

eześnie we wsiach Rabacinie, Osławię, Dąbrowie i Ugoszszy w pow. bytowskim rewizje u miejscowych Polaków w związku ze sprawą aresztowania kierownika polskiego tow. szkolnego w obwodzie regencji koszalińskiej, u. I. Bauera z B y­

towa. Rewizja pozostała bez żalnego wyniku.

Tu też przypomnieć należy, że w kwietniu zamknięto, rzekomo z powodu niehigienicznych warunków, polską szkołę w Osławie-Dąbrowie

Japońska gazeta w Cokio „Che Sapań flduertiser" w jednym z numerów czerwcowych, komentując demonstracje „Stahlhelmu* we Wrocławiu, stwier­

dziła polskość Pomorza, podając, że na terenie obecnego polskiego Pomorza zamieszkuje zaledwie 10 % Niemców (rzeczywiście 11,8 °/„).

Wspomnienia historyczne w styczniu.

D n ia 1 s ty c z n ia 1341 r. fu n d o w a n o m ia s to Lęborg.

Tego sam ego d n ia r o k u 1814 o p u ś c iły w o js k a N a p o ­ le o n a I w o ln e m ia s to G dańsk n a m o cy k a p itu la c ji; za­

ję ły go zaś w o js k a ro s y js k ie .

D n ia 2 s ty c z n ia 1848 r. zn ie sion o w k ró le s tw ie p ru - s k ie m ta k zw ane „s ą d o w n ic tw o p a n ó w “ .

D n ia (i s ty c z n ia 1919 r. u d e r z y li p o w s ta ń c y p o m o rscy n a Czersk, gdzie s ta ła s iln a załoga „G re n z s c h u tz u “ . J e ­ d n a k do p o w s ta n ia n ie d o p u ś c ili c z ło n k o w ie ówczesnej R a d y L u d o w e j w P o z n a n iu .

D n ia 10 s ty c z n ia 1266 r . z m a rł książę Ś w ię to p e łk W ie lk i.

D n ia 14 s ty c z n ia 1886 r. z a p o w ie d z ia n o w m o w ie t r o ­ n o w e j w B e r lin ie ta k zw ane p ra w o k o lo n iz a c y jn e .

D n ia 15 s ty c z n ia 1908 r. z a in te rp e lo w a ł poseł M. Sey- da do s e jm u Rzeszy n ie m ie c k ie j w s p ra w ie u s ta w y w y ­ w ła s z c z e n io w e j. U s ta w a ta o b u rz y ła c a ły ów czesny ś w ia t

k u ltu r a ln y . Z astosow ano ją p o ra ź p ie rw s z y w r o k u 1912.

D n ia 16 s ty c z n ia 1734 r. z a jm u je r o s y js k i g e n e ra ł L a ­ scy m ia s to T o ru ń .

D n ia 17 s ty c z n ia 1920 r. w k ro c z y ły p ie rw sze o d d z ia ły w o js k a p o ls k ie g o n a P om orze, serdecznie w ita n e przez lu d n o ś ć p o m o rs k ą .

D n ia 18 s ty c z n ia 1701 r. u k o ro n o w a ł się e le k to r b ra n ­ d e n b u rs k i, F r y d e r y k 1, le n n ik p o ls k i z B y to w a i Lęborga, n a k r ó la p ru s k ie g o w K ró le w c u .

Tego sam ego d n ia 1919 r. o tw a rto w P a ry ż u kongres p a ń s tw , k tó re z N ie m c a m i p ro w a d z iły w o jn ę . P o ls k ę re ­ p re z e n to w a li R o m a n D m o w s k i i Ig n a c y P a d e re w s k i.

14

(15)

D n ia 19 s ty c z n ia 1454 r. deleg u je „Z w ią z e k ja s z c z u r­

czy“ pod w o d zą b ra c i B a ż y ń s k ic h p ose lstw o do k r ó la p o l­

skie g o K a z im ie rz a celem p o w tó rn e g o p rz y łą c z e n ia P o ­

m o rz a do P o ls k i. A . L.

Vjitójtaż Braco - Kaszebji v tira novim roczku! Chceme le so zażec A ceż ta gvjózdka vama latoseho roku decht tak dobreho przenjosła? — Kor- baczę? Veksle? Podatkji? —

Jo, j o ! Beta decht tak mizerno euijipocó jak ten cały stari rok. Ale dobrze, że za njim zaszła 6 go zabra, bo vjerę njicht po njim nje radze pła- kół... WuvażSta le so ledze, że won to v maju wukród wurzędovnjikom no 15 procentóv, wo co ti njeborcce tak sę jiscfile fi kjibjile, że so wszetce jaż pampkji pov6płakale. A co won gburom narobjił — svjinje spadłe, bedło e konje też.

Wobrechujta le so ledze grzeszui, że kjej ża sztere svjińskje nogji sę knap jeden gózc do bróne dostąnje, kuleż tak svjinji trzeba wuchovac, be so jednę bronę spravjic ? — Abo takji kupc, kjej won mó 100 zł. vzętku na dzeń a 200 vedóvku — jakże won może wobstojec? kuńc z kuńcę zvjązac? Gadzók z ta- kjim czasę!

V mojim fachu je to samo S to jistne. V kórte sę njic nje zarobji, bo mauszleją teruz bez detkóv, co nóvesze na kredit, a na targach sę też njic nje wuszachreje, bo wostatni róz jak beł tórg v Kartuzach, móg jes konja za dar-

(16)

môka kupjic, a prósce topjilëTlëdzëska v jęzorach, bo nje vjedzelë co z njim zrobjic. Lëdze, lëdze, cëZ z te wszëtkjého będze ! A z vrëjarztvç to jidze też czësto glupje — jak no vjéta. Rôd bë sę dzevuse żenjiłe; ko njejednë są na żenjaczkę tak vëszlé, że jaż kolanę wo kolëno szoreją ale ceż jo jim mogę pomoc?! Za darmôka jó jim doch nje pudę chłopa szëkac ! Jô ju so mąm te- rusku wudbąni to vrëjarztvo czësto porzëcëc, a co jinszého zacząc, ale co ? Mje sę tak zdôvô, że nôgvësnjészi vark będze — bezrobotnim bëc, bo ten mó jesz baro vjelgą przëszlosc, a wosoblëvje na Kaszëbach, bêle ti „C epłi“ nas czësto zaleją svoją kulturą ë do négji znjiszczą naszëch gburôv ë kupcôv...

Vjele bë bëlo wo tim do gôdkjl, ale wostavjç to na pozdze. A terusku jô muszę vama dëcht co nového povjedzec :

Może va slëcha, że jesz przed gvjózdką wodbëlo so v Gdinji posedzenjé wod spółdzelnji „G rifa “ . A że jak no vjéta, vszçdzë muszę bëc, bë) jem tam tćż ë domôgôl jem sę żebe mje kąsk vjikszi môl v naszim pjismjenju delë na moje gódkji. Ale bel tam jeden z taką kozą brodą, jakjis drektor z Tornja, co to bodój mó brónjic krese zôchodni, to znaczi Kaszëbôv. Zarusku za- brół glos, a tej pokôzôl jak won Kaszëbôv bronji. Domôgôl sę, żebe „G rif Kaszëbskji“ przestół vëchodzëc bez to, że sę po kaszëbsku v njim pjisze — a kjejbë to Kaszëbji czëtivelë, moglë bë wod Polskji wodpadnąc. — Gôdôl długo, a corôz to glëpjé. Vszëtcë na nje zdrzelë a so mëslelë : Czë won sę woctu napjil? Czë won wobarchnjôl, abo mu v lepje mjészô? Czë won vjé co gôdô? Boji sę jęzeka kaszëbskjého? Separatizmu? — Oho panje drektorku! — vëlazlo szëdlo z mjecha! Znąm jô sę na vaju! Nje zbôjôta sę gvës separati­

zmu, bo chto choc le kąsk woleju mó jesz v glovje — ten v takji absurd nje vjerzi, ale chodzi vama czësto wo co jinszého. Chcą bë jesta nas Kaszëbôv redzi dale za glupëch trzëmac — ale na to zapózno! Mota „G rifa “ strach, bo vjéta co jesta veżarła, a terusku to pjismo vama v ślćpje kole... Na zlodzeju czopka goró... — Tak jem so mëslôl, a kjej won skunczël, zaźił jem dva razë, vezdrzôl mu prosto v woczë ë rzëk:

„Panje drektor — nje rob drek, Zvaże, że to Guczôv Mack ce rzek, Bo kjej mje to smerdzec mdze, Będze z tobą baro zle!

Panje drektor — nje rob drek, Bo z Pomorza pudzesz — „weg*...“

Nakładem Spóldz. Wydawniczej z o. p. „G ry f“ Kartuzy, Wzgórze Wolności 5a, Komitet redakcyjny: Dr. Aleksander M a j k o w s k i w Kartuzach, dr. Władysław P n i e w s k i w Gdańsku, ul. Am weissen Turm 1, Aleksander L a b u d a w Mira- chowie (pow. kartuski), Stanisław B r z ę c z ko ws k i w Gdańsku, ul. 01ivaerTor3-4.

Za redakcję odpowiedzialny: Aleksander Labuda w Mirachowie.

Przedpłata wynosi rocznie 3.50 zł. — półrocznie 2 zł. — kwartalnie 1 zł. — pojedyńczy numer 35 groszy.

Cena ogłoszeń: cała strona 120 zł. ‘ /2 str. 60 zł., */4 str. 30 zł., l l s str. 15 zł.

Konto P. K. O. 200431.

Ogłaszajcie się w „G ryfie Kaszubskim“ , znanym w każdej chacie pomorskiej Czcionkami drukarni „Gazety Kartuskiej“ w Kartuzach

%

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jidę kjile krokóv przodg, jaż vjidzę za krzami tak kole jedno 10 jachcarzóv lińskjich.. Przezdrzę sę, a popróvdze m jół Ksaver kole boku przgvjeszoni svjeżo

Hafty zostały wykonane przez kur- sistki 6-tygodniowego kursu haftów kaszubskich, urządzonego przez Koło Polek.. Z inicjatyw y zaś

Pismo zaleca zebrać się w sobie i gwałt gwałtem odpierać, żeby nie dopuścić do nowej rzezi, jakiej ongi dopuścili się Krzyżacy na ludności kaszubskiej w

Dziwić się atoli wypada postępowaniu Prusaków, którzy u nas mają sławę konsekwetnych i logicznych aż do przesady polityków, że wobec kwestyi kaszubskiej

Pomerania non cantat, a jednak to, cośmy w Gryfie podali, jest tylko nieznacznym procentem tego, co by jeszcze dzisiaj zebrać się dało.. Niestety z żalem tu

Cisza była w izbie, kiedy ustawiał Wnuk gromnice na bryle swej ziemi, cicho stało na podłodze światło księżyca, który wysoko z gwieździstego nieba patrzał

- Powiedziało się wyżej, że na Kaszubach pomiędzy dwujęzycznymi mogą być tacy, co władają niemieckim i innym nie- krajowym językiem, że może być też

Podział pracy, rozdzielenie się ludność na rolniczą i przemysłową, jakie powstaje, gdy ludność dochodź do pewnego stopnia dobrobytu, nastąpił tu dopiero w