• Nie Znaleziono Wyników

Henryk Domański Aleksandra Dukaczewska Polska Akademia Nauk

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Henryk Domański Aleksandra Dukaczewska Polska Akademia Nauk"

Copied!
31
0
0

Pełen tekst

(1)

STUDIA SOCJOLOGICZNE 1997, 2 (145) ISSN 0039-3371

Henryk Domański

Aleksandra Dukaczewska

Polska Akademia Nauk

M ĄŻ I ŻONA: CZYJA PO ZY CJA

DECYDUJE O IDENTYFIKACJI Z KLASĄ SPOŁECZNĄ?

Analizujemy klasyczny problem z pogranicza socjologii stratyfikacji społecznej i nie­

równości związanych z płcią. Studia nad oddziaływaniem pozycji współmałżonków na ich samoidentyfikacje klasowe prowadzi się w celu rozstrzygnięcia sporu, czy kobiety są samodzielnym ogniwem w hierarchii uwarstwienia, czy też ich status społeczny jest pochodną statusu ich ojców i mężów. Problem ten podejmujemy w odniesieniu do Polski, posługując się schematem analizy stosowanym dotychczas przez badaczy w innych krajach.

Na podstawie danych Polskiego Generalnego Sondażu Społecznego z łat 1992—1994 i badań zrealizowanych na próbie ogólnokrajowej w 1987 roku, weryfikujemy pięć hipotez odnoszących się do pięciu podstawowych wzorów relacji między małżonkami. Hipotezy nawiązują do trzech stanowisk teoretycznych, które w kilkunastoletniej historii tych analiz zostały określone jako: „konwencjonalne”, „indywidualistyczne" i „dominacyjne”. Uzys­

kane przez nas wyniki są najbardziej zgodne ze stanowiskiem indywidualistycznym, zawierają elementy perspektywy dominacyjnej, natomiast pozostają w sprzeczności z teza­

mi zwolenników konwencjonalnego ujęcia. Okazało się, że kobiety dokonując wyboru przynależności klasowej kierują się głównie własnym statusem, a nie statusem męża. Jest to argument przeciwko traktowaniu rodziny jako zintegrowanej całości, której miejsce w strukturze społecznej zdeterminowane jest przez pozycję mężczyzny. Bardziej za­

skakujący okazał się wynik otrzymany dla mężczyzn. W odróżnieniu od ustaleń z badań przeprowadzonych w Anglii, Australii i Stanach Zjednoczonych, identyfikacje klasowe mężczyzn w Polsce w równym stopniu związane są z ich własną pozycją zawodo- wo-edukacyjną, jak i z pozycją żon, tak jakby żadna strona nie miała tu wyraźnej przewagi

— z pewnością nie mają jej mężczyźni. Podsumowując te ustalenia próbujemy je inter­

pretować wskazując na pewne specyficzne cechy kontekstu kulturowego w Polsce, wpływ tradycji i doświadczeń ustrojowych ostatnich kilkudziesięciu lat.

Nasze analizy są przyczynkiem do trwającej od kilkunastu lat i ciągle nierozstrzygniętej debaty. Pytanie, czy mąż wywiera decydujący wpływ na

Instytut Filozofii i Socjologii PAN, 00-330 Warszawa, ul. Nowy Świat 72, e-mail: hdoman@ifispan.waw.pl

(2)

106 HENRYK DOMAŃSKI, ALEKSANDRA DUKACZEWSKA

postawy życiowe żony czy też układ ten jest bardziej symetryczny, odnosi się przede wszystkim do nierówności związanych z płcią, ale nie tylko. Dotyczy również szeroko rozumianej struktury społecznej, a zwłaszcza tego, w jaki sposób powinno się ją badać. Problem dostrzeżono w latach siedemdziesiątych.

Wziął się on z krytyki podejścia dominującego w badaniach nad stratyfikacją społeczną, gdzie podstawą do formułowania wniosków byli mężczyźni. W zasa­

dzie na nich - utrzymywali krytycy - opiera się cała wiedza dotycząca kształtu hierarchii stratyfikacyjnych, wielkości dystansów między kategoriami i mecha­

nizmów krystalizowania się struktur klasowo-warstwowych. W tych wszystkich stwierdzeniach kobiety były jakby nieobecne. M ożna ten krytyczny punkt widzenia zrozumieć. Z a praktyką wielu badań kryło się niewypowiedziane wprost założenie, że mechanizmy społeczne kształtują się w zbiorowości mężczyzn, można je uogólniać na całe społeczeństwo, a kobiety są tylko

„milczącymi świadkami” wydarzeń.

Cofnijmy się do samego początku. W tym kontekście do pytania, co stanowi konstytutywny element hierarchii stratyfikacyjnej: rodziny czy jednostki? Z kla­

syków, Schumpeter (1951: 148-168) jako pierwszy wypowiedział się w tej kwestii jednoznacznie: ludzie żyjący w tej samej wspólnocie rodzinnej mają tę samą pozycję klasową, reprezentują podobny standard materialny, ich trajek­

torie losu są wspólne, a decyzje dotyczące wydatków, konsumpcji i kariery zawodowej muszą ze sobą harmonizować. Utrzymywanie, że małżonkowie należą do różnych klas byłoby więc absurdem. W podobnym tonie utrzymane były publikacje M arksa i Webera, chociaż nigdy nie wyeksplikowali oni tych założeń tak jasno. Tych oczywistych, wydawałoby się, prawd przez kilka następnych dziesięcioleci nikt nie zakwestionował. Powrócili do nich w latach czterdziestych Davis (1949), Parsons (1972) i inni autorzy tworzący podstawy funkcjonalnej teorii uwarstwienia społecznego.

Jeśli więc rodzina, to w strukturze społecznej reprezentuje ją głowa domu, czyli mężczyzna. Jego pozycję społeczną można traktować jako trafną charak­

terystykę statusu całej rodziny, w tym również matek i żon. Tak zakładali autorzy najbardziej głośnych przedsięwzięć badawczych, w których kobiety wprawdzie uwzględniano, ale na etapie analiz ograniczano się wyłącznie do mężczyzn: Glass (1954), Carlsson (1958), Svalastoga (1959), Blau i Duncan (1967), Featherm an i Hauser (1978), Goldthorpe (1980). Jednostronność tego podejścia stawała się coraz bardziej widoczna wraz z aktywizacją zawodową kobiet, wzrostem ich wykształcenia, zaangażowaniem w życie publiczne, a także odejściem od patriarchalnego modelu rodziny. Pozycja społeczna kobiet wzglę­

dem mężczyzn zmieniała się etapami i w końcu lat sześćdziesiątych uświadomio­

no sobie, że sytuacja osiągnęła stan krytyczny, do którego należało się ustosunkować.

Krytykę założeń tradycyjnego schematu analizy można streścić w czterech punktach.

(3)

MĄŻ I ŻONA 107 1. Nie uwzględnia się w nim występowania gospodarstw domowych, których niekwestionowaną głową jest kobieta. Sytuacje te dotyczą: (i) kobiet samotnych, które samodzielnie się utrzymują, (ii) kobiet samotnie wychowują­

cych dzieci i (iii) tych rodzin, w których jest mężczyzna (ojciec, brat, mąż), ale nie pracuje. Sprzyjają temu przede wszystkim rozwody i powtarzające się co jakiś czas okresy bezrobocia, a także - na co zwracają uwagę badacze stylów życia (Ehrenreich 1983) - decyzje części kobiet wybierających zamiast małżeń­

stwa życie samotne. D la większości krajów nie są to sytuacje odosobnione.

W społeczeństwie brytyjskim - jak wynika z badań przeprowadzonych w 1986 roku - żyło samotnie 18,6% kobiet w stosunku do ogółu kobiet w przedziale wiekowym 18-49 lat. Był to dość duży odsetek (62,3%) - nawet w porównaniu z dominującymi liczebnie mężatkami (Dale 1990: 154). W Polsce, wśród ogółu rodzin z nieletnimi dziećmi relatywny udział tych, które utrzymywane są przez samotne kobiety wynosił 11 % w 1995 roku (Kurzynowski 1995). W tym samym czasie małżeństwa posiadające nieletnie dzieci, w których zarobki żon były jedynym źródłem utrzymania rodzin stanowiły 7% ogółu (CBOS 1994).

2. Zasadniczym przedmiotem sporu są jednak rodziny pełne. Tym, co zdaniem krytyków najbardziej podważa sensowność tradycyjnego podejścia, są procesy emancypacji kobiet, których głównym źródłem jest aktywizacja na rynku pracy. N a przykład, odsetek kobiet aktywnych zawodowo w Anglii wśród ogółu kobiet wzrósł w latach 1951-1990 z 33% do 53%. Jeśli zaś porównać dynamikę tej aktywizacji wśród ludności czynnej zawodowo ogółem, to np. w Szwecji udział kobiet zwiększył się w latach 1950-1982 z 26,3 do 46,2%, w Stanach Zjednoczonych z 28,9 do 42,8%, a w Kanadzie z 21,3% do 40,9%

(OECD 1985: Tabele 1.2 i 1.3). Prawidłowością staje się fakt, że więcej kobiet trudni się pracą zawodową, niż pozostaje w domu. Traci więc na aktualności jeden z tradycyjnych argumentów - ten, że kobiety sytuują się poza rynkiem pracy, który stanowi zasadniczą płaszczyznę stratyfikacji i dlatego nie warto czynić ich przedmiotem studiów. Argument ten wysuwany był zwłaszcza w badaniach nad mobilnością społeczno-zawodową, gdzie stwierdzano, że uwzględnianie selektywnej frakcji pracujących kobiet powoduje raczej za­

kłócenie, niż wzbogacenie obrazu. Było tak jeszcze kilkadziesiąt lat temu.

Obecnie m ożna z tym poglądem polemizować - albowiem dzięki statusowi zawodowemu kobiety zyskują tożsamość samodzielnego ogniwa struktury społecznej na równi z mężczyznami.

3. Są również małżeństwa - co podkreślają autorzy z kręgów feministycz­

nych, którzy w ogóle zainicjowali tę całą debatę - gdzie żona, a nie mąż, więcej wnosi do budżetu rodziny. Ona więc wysuwa się na pierwszy plan, a przez to zachowuje najwyższy status, wyznaczając tym samym pozycję społeczną wszyst­

kich domowników (gdyby pozostać przy portrecie rodziny, nakreślonym w teoriach Schumpetera i Parsonsa). Rodzin tych jest oczywiście niewiele - np.

w społeczeństwie amerykańskim, jednym z niewielu krajów, dla których istnieją

(4)

108 H EN RY K DOMAŃSKI, ALEKSANDRA DUKACZEWSKA

na ten temat ścisłe dane, tylko w przypadku 20% par małżeńskich (również żyjących w nieformalnych związkach) zarobki żon były równe lub większe od dochodów męża (Gilbert 1993). D la porównania, w Polsce, liczba małżeństw, w których żona a nie mąż uzyskuje wyższe zarobki wynosiła w 1995 roku 18%

(Dukaczewska 1997), potwierdzając, iż zakres przypadków, które naruszają dominującą, prawidłowość nie jest duży. Ważny jest tu jednak sam fakt ich występowania, ponieważ podważają one utarty stereotyp, który legł u podstaw ograniczania się w analizach do mężczyzn. Popularyzowane przez autorów wywodzących się z kręgów feministycznych twierdzenia, że dotychczas upra­

wiana socjologia jest w gruncie rzeczy socjologią mężczyzn, uzyskały solidniej­

szą podbudowę (zob. Glazer 1981; Andersen 1988; Pakszys 1995).

4. Jednak kwestionowanie modelu rodziny z mężczyznami występującymi w roli głównej nie jest w ogóle konieczne. Celem analizy socjologicznej jest przecież pokazanie pełnej złożoności uwarunkowań i z tego punktu widzenia nie m a większego znaczenia fakt, że kobiety zajmują na ogół niższą pozycję niż mężczyźni. Bardziej istotne jest to, że są one niezależnymi podmiotami stosun­

ków społecznych i mają swój udział w ich kształtowaniu - współtworzą wzory zachowań, styl, orientacje życiowe i rozmaite postawy, które są przedmiotem badań. Gdyby ktoś miał co do tego wątpliwości, to fakt ten potwierdzają dowody empiryczne w postaci analiz nad preferencjami wyborczymi, wzorami konsumpcji i mobilnością. Badania prowadzone w społeczeństwie brytyjskim w latach osiemdziesiątych wskazywały na różnice w strategiach życiowych realizowanych przez rodziny w zależności od statusu zawodowego żony (Britten 1984; Stantworth 1984; McRae 1986; Leiulfsrud i Woodward 1988; Hayes i Jones 1992).

Cztery przytoczone argumenty stanowią tylko fragment szerokiego prądu krytyki formułowanej z pozycji tzw. epistemologii feministycznej, dla której pożądany model uprawiania nauki bardziej niż obecnie powinien uwzględniać kobietę: zarówno w roli podmiotu, jak i przedmiotu refleksji (Andersen 1988;

Epstein 1988). K rytyka skierowana pod adresem badań nad strukturą społecz­

ną, do której się tu ograniczyliśmy, była najbardziej wyostrzona i oddaje istotę sporu. Nie mniej precyzyjnie odpowiedziała strona przeciwna (zob. Parkin 1971; Giddens 1973; Goldthorpe 1983). W pierwszej połowie lat osiemdziesią­

tych, na łamach brytyjskich czasopism socjologicznych wywiązała się polemika pomiędzy Goldthorpem, który konsekwentnie starał się wskazać słabe punkty krytyki, a koalicją przeciwników tradycyjnego podejścia (zob. Stantworth 1984;

Britten 1984; Crompton i M ann 1986). Replika Goldthorpe’a (1983) i jej późniejsze kontynuacje (Marshall 1990; Erikson i Goldthorpe 1992) dotyczyła trzech kwestii.

Po pierwsze, jeżeli podstawą stratyfikacji jest system zawodowy i rynek pracy, to mężczyźni nadal zajmują w tej sferze centralną pozycję: mają więcej doświadczeń zawodowych i dłuższy staż. Procesy aktywizacji kobiet nie

(5)

MĄŻ I ŻONA 109 zwiększyły w decydującym stopniu ich siły przetargowej, zwłaszcza że ich praca charakteryzuje się przerwami spowodowanymi macierzyństwem i zatrudnie­

niem w niepełnym wymiarze godzin. Wzrost aktywizacji mierzony procentowo nie przekłada się wprost proporcjonalnie na zajmowanie przez nie takich samych stanowisk, jakie zajmują mężczyźni i nie prowadzi do wyrównania poziomu wynagrodzeń.

Udział kobiet w dochodach zdecydowanej większości rodzin utrzymuje się w dalszym ciągu na niższym poziomie - faktu tego, potwierdzonego przez wyniki badań, nikt dotąd nie zakwestionował (Schmittroth 1991). Materialne przesłan­

ki traktowania pozycji społecznej mężczyzny jako trafnego wskaźnika miejsca rodziny w hierarchii stratyfikacyjnej zachowują tym samym aktualność - jest to drugi argument.

Trzeciego argumentu dostarczają wyniki badań dotyczących konsekwencji statusu każdego z małżonków dla ich postaw. Analizując identyfikacje klasowe, preferencje wyborcze i postrzeganie podziałów społecznych starano się roz­

strzygnąć czyja pozycja, męża czy żony, wywiera na ich poglądy większy wpływ.

Prawdą jest, przyznają zwolennicy tradycyjnego schematu analizy, że poglądy mężczyzn i kobiet w tych kwestiach kształtują się częściowo niezależnie.

Przynajmniej taki wniosek wynika z niektórych badań. Jednakże większość z nich wskazuje, że poglądy żony są słabszym odbiciem ich własnego statusu, a bardziej zależą od statusu męża (Mills 1993; Sorensen 1994; Zipp i Plutzer 1996).

Jeśli odnieść nasz pogląd do zreferowanych wyżej stanowisk, to jest on najbliższy krytyce tradycyjnego podejścia, zasygnalizowanej w punkcie 4.

Dyskusja nad meritum tej debaty - jak usytuować kobiety w strukturze społecznej - powinna zmierzać do rozstrzygnięcia kwestii: w jakim stopniu ich pomijanie osłabia trafność wniosków dotyczących badanych zjawisk. Obecność kobiet modyfikuje hierarchie stratyfikacyjne, układ dystansów między ludźmi i zjawiska świadomości. Takie założenie bylibyśmy skłonni przyjąć, choć - jak wynikałoby z dotychczasowych badań - jego zasadność dla różnych obszarów rzeczywistości społecznej nie jest jednakowa. Studia nad wzorami mobilności zawodowej mogłyby być krańcowym przykładem na to, że niewiele nowego można się dowiedzieć prowadząc analizy wśród kobiet, ponieważ zarówno w zbiorowości mężczyzn, jak i kobiet bariery mobilności układają się w podobne konfiguracje (Heath 1981; Goldthorpe 1980; Domański i Sawiński 1988). Z drugiej strony są wspomniane przed chwilą studia nad oddziaływaniem pozycji współmałżonków na ich samoidentyfikacje, gdzie założenie o kobietach w roli samodzielnego ogniwa znajduje potwierdzenie - przynajmniej w świetle niektórych analiz.

Ten ostatni problem będzie przedmiotem niniejszego studium. Jest ono w gruncie rzeczy kolejną próbą odpowiedzi na stawiane już kilkakrotnie pytanie o niezależny „wkład” procesów dziejących się w zbiorowości kobiet do wiedzy o stosunkach społecznych. Nasze analizy dotyczą Polski i odnoszą się do

(6)

110 HENRYK DOMAŃSKI, ALEKSANDRA DUKACZEWSKA

wymiaru identyfikacji klasowych, który nie był u nas badany w kontekście relacji między współmałżonkami. Czytelnik zorientowany w tej problematyce wie już z dokonanego wyżej przeglądu, że obracamy się wokół trzech opcji, które w kilkunastoletniej historii tych analiz zostały określone jako: „konwenc­

jonalna”, „indywidualistyczna” i „dominacyjna”. Pierwsza, przewijająca się tu kilka razy pod nazwą tradycyjnego podejścia, stawia w centrum rodzinę, w której pozycja mężczyzny występującego w roli głowy domu predestynuje go do reprezentowania wszystkich członków rodziny w strukturze społecznej.

Przeciwstawieniem jest perspektywa indywidualistyczna - afirmowana przede wszystkim przez środowiska feministyczne (Stanworth 1984; Walby 1986, A bbott 1987) - gdzie każdy (w badaniu surveyowym jest to respondent) klasyfikowany jest na podstawie jego własnego statusu, bez odwoływania się do cech rodziny czy współmałżonka. Opcja dominacyjna lokuje się jakby pośrodku - wprawdzie jednostką analizy jest rodzina, ale wskaźnikiem jej pozycji jest status tego współmałżonka, którego pozycja jest wyższa (Erikson 1984).

Nie wchodząc na razie w szczegóły zasygnalizujemy tylko, że wyniki naszych analiz są najbardziej zgodne ze stanowiskiem indywidualistycznym, zawierają elementy perspektywy dominacyjnej, natomiast pozostają w sprzeczności z te­

zami zwolenników konwencjonalnego ujęcia.

Hipotezy

Porównując małżonków pod kątem ich względnej ważności, wchodzimy w ustalony od kilkunastu lat schemat analizy, który warto kontynuować dlatego, że jest prosty w interpretacji i dostarcza jednoznacznych, ilościowych, rozstrzygnięć. Wybiera się w nim określone kryterium do porównań, jakąś cechę, o której można sądzić, że zależy ona od statusu męża i żony, aby następnie ustalić, w jak silnym związku pozostaje ona z charakterystykami statusu każdego z nich. O tym, kto jest ważniejszy - żona czy mąż - decyduje siła zależności. Kryterium, do którego odwoływano się w analizach był m.in.

relatywny udział każdego z małżonków w dochodach rodzin. Częściej jednak brano pod uwagę wybrane cechy świadomości: opinie na temat tego, jakie są podstawowe linie podziałów społecznych, na kogo respondenci będą głosować w wyborach oraz jak widzą swoje miejsce w hierarchii klasowej. Wybór ten był nieprzypadkowy, bo są to kwestie ściśle związane z usytuowaniem mężczyzn i kobiet w układzie klasowo-stratyfikacyjnym, od których cały spór wziął swój początek, a przy tym są to zmienne, które w socjologii zwykło się uznawać za predyktory postaw i zachowań odgrywających w życiu jednostek ważną rolę.

Wyniki analiz nad samoidentyfikacjami klasowymi, które do tej pory uzyskano posługując się tym schematem były różne, o czym mieliśmy już okazję wspomnieć wyżej. Kontrowersji nie wzbudza właściwie jeden fakt - to, że

(7)

MĄŻ I ŻONA 111 poglądy mężczyzn zależą w decydującym stopniu od ich własnej pozycji. Nikt dotąd nie wykazał, że silniejszy jest wpływ żony (zob. Felson i Knoke 1974;

Ritter i Hargens 1975; Phillibar i Hiller 1978; Van Velsor i Beegley 1979; De Fronzo 1981; Jackm an i Jackman 1984; Davis i Robinson 1988). Co do pozostałych prawidłowości, to wyniki są mniej jednoznaczne.

Najbardziej zgodne z „konwencjonalną” opcją są wnioski z analiz Felsona i Knoke’a (1974), Rossi (Rossi i in. 1974), Jackmana i Jackman (1984) oraz Hayes i Jonesa (1992), z których wynika, że identyfikacje klasowe kobiet zamężnych są zdeterminowane wyłącznie przez charakterystyki mężów, nieza­

leżnie od ich własnej sytuacji zawodowej. Ustalenia te pochodzą z badań prowadzonych w Australii i w Stanach Zjednoczonych. Baxter (1994) analizowa­

ła dane z Australii, Norwegii, Szwecji i Stanów Zjednoczonych, formułując ostateczną konkluzję nieco słabiej - że status męża nie jest jedyną podstawą identyfikacji klasowych kobiet, chociaż rzeczywiście, jego wpływ jest ważniejszy.

Do przeciwstawnych wniosków doszli Ritter i Hargens (1975) oraz A bbott i Sapsford (1987). Analizy te wykazały, że przynależność klasowa kobiet w ich subiektywnym odczuciu jest przede wszystkim pochodną ich własnego wy­

kształcenia i pozycji zawodowej, natomiast wpływ męża jest drugorzędny.

Britten (1984) uściśliła te rezultaty wnioskami z własnych badań odnoszącymi się do obojga małżonków. Potwierdzają one, przynajmniej dla Anglii, małe znaczenie cech męża dla identyfikacji klasowych żony. W zbiorowości obej­

mującej reprezentantów obydwu płci, wykazuje Britten, najważniejsza jest dla każdego ze współmałżonków jego własna pozycja społeczno-zawodowa, zarów­

no dla żony, jak i dla męża.

Pomiędzy tymi stanowiskami można usytuować studium Davis i Robinsona (1988). Przeprowadzili oni oddzielne analizy dla kobiet pracujących i biernych zawodowo w społeczeństwie amerykańskim. Wynika z nich, że jeśli w przypad­

ku identyfikacji kobiet pracujących zarówno ich własne cechy, jak i cechy męża są tak samo ważne, to dla kobiet pozostających poza rynkiem pracy mąż m a decydujący wpływ. Nawiasem mówiąc zależność jest symetryczna: poglądy pracujących mężczyzn w tej kwestii zależały w takim samym stopniu od ich własnych cech, jak i od cech żony.

Niespójność rezultatów badań nie jest aż tak duża, jak może się na pierwszy rzut oka wydawać. Autorzy podejmowali te przedsięwzięcia niezależnie od siebie, bez zamiaru dokonywania wzajemnych porównań. Brano pod uwagę różne charakterystyki współmałżonków, a podstawą do wyciągania wniosków były nie całkiem porównywalne zbiorowości. Wszystkie te ustalenia trzeba więc rozpatrywać biorąc pewną poprawkę na kontekst badań - konkretną zbioro­

wość i rodzaj związków, jakie się w nich analizuje.

W przypadku Polski problem wpływu współmałżonków na identyfikacje klasowe też trzeba ujmować w pewnym kontekście. Uzasadnione jest przypusz­

czenie, że identyfikacje te w naszym społeczeństwie rozumiane są nieco inaczej

(8)

112 HEN RY K DOMAŃSKI, ALEKSANDRA DUKACZEWSKA

niż w społeczeństwach zachodnich, do których się do tej pory ograniczano.

Należy w tym miejscu sprecyzować, o jakich samoidentyfikaq'ach mówimy.

W dotychczasowych analizach materiału dostarczało pytanie o przynależność do jednej z kilku klas, zadawane respondentom według podobnego schematu.

Podamy je w takiej wersji, w jakiej zadano je w Polsce w badaniu, do którego będziemy się odwoływać: „Przypuśćmy, że poproszono Pana(-ią) o zaliczenie siebie do jednej spośród pięciu klas lub warstw społecznych. Do której z nich zaliczył(-a)by Pan(-i) siebie - do klasy niższej, klasy robotniczej, klasy średniej, wyższej klasy średniej, czy do klasy wyższej?”.

Wątpliwości, które rodzą się w związku z tak sformułowanym pytaniem, są dwojakiego rodzaju. Pierwsza z nich związana jest z tym, że w społeczeństwach zachodnich tradycja pytania o identyfikację klasową w tej wersji jest tak długa, jak historia badań surveyowych, czyli sięga lat trzydziestych. Ludzie są do tego pytania przyzwyczajeni, znają jego treść z mass mediów i w tych kategoriach definiują swoją pozycję. Druga rzecz dotyczy identyfikacji z klasą „średnią”, która obok samozaliczenia się do klasy robotniczej jest w społeczeństwach kapitalistycznych najbardziej rozpowszechniona. Źródła tej popularności tkwią w ideologii klasy średniej, która najpierw weszła do etosu zyskującego na znaczeniu mieszczaństwa, a w miarę upływu czasu stała się częścią samo­

świadomości całego społeczeństwa za pośrednictwem literatury, prasy, telewizji i wartości propagowanych w wystąpieniach znanych postaci życia publicznego.

W Polsce brakuje tych elementów. Pytanie kierowane do respondentów w podanym wyżej brzmieniu zadaje się w badaniach surveyowych dopiero od roku 1990. Wcześniej, pytanie o przynależność klasową zadawano na ogół w formie „otwartej”, nie narzucając badanym z góry określonych kategorii. Co zaś do propagowanej ideologii klasowej, to prawie przez pół wieku obowiązy­

wał trójpodział: „inteligencja” - „robotnicy” - „chłopi”. Jak pokazywały wyniki badań, tak funkcjonował on również w świadomości, czego ślady znajdujemy również obecnie (Janicka i Wesołowski 1997).

Zapewne to, do jakiej klasy ludzie się zaliczają w trakcie rozmowy z ankieterem, odzwierciedla nie tylko ich wyobrażenia na temat własnego miejsca, ale zawiera również informacje o orientacjach życiowych i aspiracjach odnośnie własnego statusu. W przypadku wskazywania na klasę średnią w Polsce, akcent „życzeniowy” powinien być silniejszy z racji tego, że ludzie nie m ają jasnych wyobrażeń o tym, czym klasa ta się charakteryzuje. W latach dziewięćdziesiątych stała się ona jednym z modelowych wzorców sukcesu życiowego - tak właśnie prezentowano ją w mass mediach. M ożna przypusz­

czać, że ludzie postrzegają klasę średnią jako symbol dobrobytu, kojarzącego się z typowym dla społeczeństw zachodnich wysokim standardem życia.

Poza „klasą średnią” ludzie odpowiadający na to pytanie mają jeszcze do wyboru „klasę robotniczą”, bliższą wyobrażeniom o podziałach społecznych w Polsce, ale również i „klasę wyższą” i „niższą”. Jako całość, jest to schemat

(9)

M ĄŻ I ŻONA 113 przeniesiony z Zachodu. Ze względu na tradycję raczej obcy polskim realiom.

D la nas jednak ważna jest możliwość jego wykorzystania do problemu

„dominacji” męża lub żony w stosunkach rodzinnych, z tego zaś punktu widzenia wydaje się, że samoidentyfikacje ludzi, również w Polsce, odnoszą się do spraw ważnych i są predyktorem wyborów dokonywanych przez każdą jednostkę. Pośrednim tego dowodem mogą być rezultaty analiz, wskazujące na osadzenie „importowanych” z Zachodu identyfikacji klasowych w naszych układach stratyfikacyjnych. Wynika z nich, że deklarowane poczucie przynależ­

ności do jednej z tych klas pozostaje w niebagatelnym związku z ich obiektyw­

nymi atrybutami statusu, nie odbiegając od zależności uzyskiwanych dla innych samoocen, o które od wielu lat pytano w badaniach nad świadomością społeczną (Domański 1997). D la kobiet i dla mężczyzn, klasa „średnia”,

„wyższa” czy „robotnicza” są pojęciami porządkującymi sposób myślenia i z tego względu m ożna je traktować podobnie jak w analizach prowadzonych w Stanach Zjednoczonych czy w Anglii - jako kryterium do porównania wpływu cech pozycji mężów i żon. Trzeba jeszcze jasno powiedzieć, że nie będziemy się tutaj zajmować klasycznym tematem społecznych uwarunkowań identyfikacji klasowych. Jest to zupełnie inny problem, nie mający bezpośred­

niego związku z porównywaniem małżonków.

Sprecyzujmy, jakiego rodzaju ustalenia będą dla nas potwierdzeniem słuszności: indywidualistycznego, konwencjonalnego lub też dominacyjnego podejścia?

N a rzecz opcji indywidualistycznej przemawiałby wynik świadczący o tym, że społeczny status męża różnicuje jego samoidentyfikacje klasowe, natomiast nie różnicuje ich status żony. Odnosi się to również do kobiet: czynnikiem rozstrzygającym o samoidentyfikacji jest ich własna pozycja, a wpływ męża jest nieistotny. Byłaby to silniejsza wersja indywidualistycznego podejścia. In ­ dywidualistycznego - gdzie stwierdza się, że właściwym obiektem badań powinna być jednostka, nie rodzina.

W ariant słabszy różni się tym, że wpływ współmałżonka istnieje, ale jest mniejszy. Mówiąc konkretnie oznacza to, że o deklaracjach na temat przynależ­

ności klasowej męża decydują jego własne cechy, chociaż to, kim jest żona, m a pewną wagę. Analogiczna sytuacja dotyczy kobiet.

W mocnym podejściu konwencjonalnym, ujmującym rodzinę jako całość zintegrowaną pod hegemonią mężczyzny, jego status jest jedynym istotnym czynnikiem wpływającym zarówno na jego samoocenę, jak i samoocenę żony.

To deterministyczne założenie stonowane jest w wersji słabszej. Pozycja męża nadal rozstrzyga o poglądach żony, ale „mniejszy konwencjonalizm”

dopuszcza, że ona też współuczestniczy w wyborze własnej klasy.

Pozostaje uściślić, co będziemy traktować jako argument na rzecz podejścia dominacyjnego. Byłby nim wynik świadczący o tym, że tak identyfikacje mężów jak i żon podążają za wyższym statusem. Wybór „klasy” zależy od wyższej

(10)

114 H EN RY K DOMAŃSKI, ALEKSANDRA DUKACZEWSKA

pozycji - wszystko jedno, czy jest to ich własny status czy też wyższa jest pozycja małżonka.

Trudno byłoby przełożyć te założenia na konkretne hipotezy dotyczące Polski, kiedy nie znamy wagi decydujących o samoidentyfikacjach czynników.

W społeczeństwie o zdecydowanie katolickiej większości, mentalność kolek­

tywistyczna ściera się z indywidualizmem, a więzi rodzinne są silnym ośrod­

kiem integracji. Katolicyzm, w odróżnieniu od protestanckiego etosu społe­

czeństw anglosaskich, zawsze mniej eksponował samodzielność, a rynek pracy w upaństwowionej gospodarce osłabiał przymus polegania przede wszystkim na własnych osiągnięciach w dążeniach życiowych. Być może więc, w realiach polskich, małżonkowie silniej ciążą ku sobie, jeżeli chodzi o poglądy, i silniej je współkształtują. Oznaczałoby to, że w badaniach socjologicznych rodzina jest lepszą jednostką analizy struktur społecznych niż jednostka. Jeśli zgadza­

my się na prymat rodzin to zapytajmy z kolei, czy więcej przemawia za wariantem bezwzględnej dominacji mężczyzny, czy też żona m a większy wpływ na samoidentyfikację, jeśli tylko zajmuje wyższą pozycję zawodową od męża. Może to pierwsze? Rozpowszechniony w Polsce stereotyp tradycyjnego podziału ról, z kobietą koncentrującą się na domu i dzieciach, gdzie codzien­

ny byt rodziny zabezpiecza mężczyzna, zgodny jest z logiką konwencjonal­

nego podejścia. Przeciwwagą dla tego stereotypu przez ostatnie kilkadziesiąt lat byłaby silna aktywizacja zawodowa kobiet, większa niż w krajach zachod­

nich i działająca „na korzyść” ich pozycji w rodzinie (Siemieńska 1990;

Kurzynowski 1995). D o pewnego stopnia mógł to być czynnik równoważący siłę konwencji.

Homogamia małżeństw

Ustalmy najpierw, jak dużo jest w Polsce rodzin, w których żona i mąż należą do tych samych kategorii społeczno-zawodowych i ile jest par złożonych z małżonków należących do różnych kategorii. Gdyby się okazało, że odsetek małżonków o odmiennej przynależności społeczno-zawodowej jest stosunkowo duży, byłby to już pierwszy argument za oddzielaniem od siebie mężów i żon i traktowaniem ich w analizach jako odrębnych jednostek, a niejako reprezen­

tantów rodzin.

Punktem wyjścia są dla nas podziały społeczno-zawodowe. W warunkach polskich one najbardziej odpowiadają neoweberowskiemu rozumieniu klas społecznych, którymi w analizach prowadzonych w społeczeństwach zachod­

nich posługują się autorzy biorący udział w debacie na temat „ważności kobiet i mężczyzn”. Sześć wyodrębnionych przez nas kategorii (zamieszczamy je w tabeli 1) stosunkowo dobrze odzwierciedla najistotniejsze linie podziałów klasowo-warstwowych w Polsce. Nie zastosowaliśmy bardziej szczegółowej

(11)

MĄŻ I ŻONA 115 klasyfikacji, bo przeprowadzone przez nas analizy wymagały posługiwania się kategoriami o stosunkowo dużej liczebności.

Dane pochodzą z Polskiego Generalnego Sondażu Społecznego (PGSS) realizowanego w latach 1992-94 na ogólnokrajowych reprezentatywnych pró­

bach dorosłej ludności (Cichomski i Sawiński 1994). Ponieważ w każdym roku liczebność badanych zbiorowości była stosunkowo niewielka (próby nie prze­

kraczały 1650 osób), połączyliśmy dla potrzeb naszych analiz trzy zbiory danych uzyskując jeden zbiór, liczący w sumie 4867 przypadków. N a łączonych w ten sposób zbiorach można prowadzić analizy, jeśli tylko dane są ściśle porównywalne, tzn. każdorazowo analogiczny jest schemat doboru próby i technika zbierania informacji, a zmienne operacjonalizowano w identyczny sposób. PGSS w swych kolejnych edycjach spełnia te wszystkie warunki.

Oczywiście, zabieg łączenia m a sens tylko wtedy, gdy zależności, które m ają być przedmiotem analizy, nie ulegają istotnym zmianom w krótkich przedziałach czasu. To założenie zweryfikowaliśmy we wstępnej fazie analiz. Związek między postrzeganiem własnego miejsca w strukturze klasowej a pozycją zawodową, wykształceniem i innymi cechami statusu charakteryzował się w ciągu 3 lat dużą stabilnością.

Tabela 1. Odsetki kobiet i mężczyzn w podstawowych kategoriach społeczno-zawodo­

wych. PGSS 1992-1994

Kategorie społeczno-zawodowe Kobiety Mężczyźni

Inteligencja 4,8 12,6

Pracownicy umysłowi średniego i niższego szczebla 45,5 16,9

Prywatni przedsiębiorcy 3,6 9,3

Robotnicy wykwalifikowani 13,3 41,4

Robotnicy niewykwalifikowani 17,1 6,5

Rolnicy 15,7 13,3

Ogółem 100,0 100,0

Trzeba zacząć od przypomnienia znanego faktu odmiennego usytuo­

wania mężczyzn i kobiet na rynku pracy. Tzw. segregacja zawodowa, a więc liczebna przewaga kobiet w jednych kategoriach zawodowych, a mężczyzn w innych, niejako wymusza istnienie rodzin „niejednorodnych klasowo”, gdzie mąż i żona należą do różnych kategorii. Dane przedstawione w ta­

beli 1 pokazują skalę tej segregacji. Największe dysproporcje na rzecz ko­

biet występują w grupie pracowników umysłowych średniego i niższego szczeb­

la. Kobiet jest w niej prawie trzykrotnie więcej. D rugą sfeminizowaną kategorią są robotnicy niewykwalifikowani. Z kolei, mężczyźni koncentrują się w zawo­

dach robotników wykwalifikowanych, gdzie ich dominacja ze względu na

(12)

116 H ENRYK DOMAŃSKI, ALEKSANDRA DUKACZEWSKA

liczebność tej kategorii (41,4%) jest najbardziej widoczna. Poza tym, mężczyzn jest blisko trzy razy więcej wśród inteligencji i prywatnych przedsiębiorców.

Tabela 2. Odsetki małżeństw homogamicznych i niejednorodnych w kategoriach wy- odrębionych ze względu na zawód wykonywany przez mężów i żony. PGSS 1992-94

Kategorie Kategorie zawodowe żon

zawodowe

mężów Inteli­

gencja

Pracow.

umys­

łowi

Prywatni przedsię­

biorcy

Robotnicy Robotnicy wykwalifi- niewykwa- kowani lifikowani

Rolnicy

Inteligencja 29,7 58,2 3,8 3,8 3,8 0,5

Pracownicy umysłowi

44,0 25,3 13,3 14,7 2,7 0,0

średniego i niższego 6,5 66,1 4,5 9,0 11,8 2,0

szczebla 12,5 21,8 12,7 46,7 2,8 3,5

Prywatni przedsiębiorcy 8,9 54,1 22,2 4,4 6,7 3,7

12,5 7,1 42,9 28,5 5,4 3,6

Robotnicy 0,7 45,5 1,8 18,3 27,3 6,3

wykwalifikowani 4,3 10,6 3,4 65,9 10,6 6,3

Robotnicy 0,0 24,5 2,1 26,3 34,0 18,1

niewykwalifikowani 1,5 6,7 3,0 61,8 19,9 7,1

Rolnicy 0,5 10,4 0,0 4,1 8,8 76,2

0,0 3,7 1,6 18,8 11,4 64,5

N ota: Wielkości w pierwszym rzędzie każdej z kategorii zawodowych mężów informują, do jakich kategorii zawodowych należały ich żony (odsetki w tych rzędach sumują się do 100%). Natom iast wielkości podane w drugim wierszu mówią o tym, z jakich kategorii rekrutowali się mężowie żon (odsetki z drugiego wiersza każdej kategorii sumują się w kolumnach do 100%).

Konsekwencje tych różnic obrazują wzory przynależności zawodowej małżonków. W tabeli 2 przedstawiamy odsetki małżeństw homogamicz­

nych w poszczególnych kategoriach, które sytuują się na głównej przekątnej, i związków niejednorodnych, ulokowanych poza nią. Wielkości w górnym wierszu każdego pola odnoszą się do żonatych mężczyzn, a w dolnym, do zamężnych kobiet. N a przykład 29,7% w lewym górnym rogu tabeli infor­

muje, że tylu właśnie mężczyzn wykonujących zawody inteligenckie miało żony należące do tej samej kategorii. Aż 58,2% żon inteligentów wykony­

wało zawody umysłowe niższego szczebla. I tylko 3,8% spośród ich żon rekrutowało się kolejno z kategorii prywatnych przedsiębiorców i robot­

ników, a zaledwie 0,5% z kategorii rolników. Jeśli przejdziemy do kobiet wykonujących profesje zaliczane do „inteligenckich”, to skład zawodowy ich

(13)

MĄŻ I ŻONA 117 mężów podany jest w dolnym wierszu: partnerem dla 44% kobiet z tej kate­

gorii też był inteligent, dla 12,5% - pracownik umysłowy niższego szczebla itd.

Ile jest w sumie par jednorodnych pod względem przynależności zawodowej męża i żony, a ile takich, gdzie małżonkowie należą do różnych kategorii? Tych pierwszych jest 36,4%, zdecydowana mniejszość. Wyraźnie przeważają rodziny, gdzie każde z partnerów należy do innej grupy społeczno-zawodowej. Potencjal­

ny obszar krzyżujących się nawzajem oddziaływań na identyfikacje klasowe jest więc rozległy, patrząc nań od strony strukturalnych uwarunkowań, ujmowa­

nych w ramach szerokiego podziału na 6 kategorii.

Wszystkich możliwych typów heterogamii klasowej jest 30 (po odjęciu od 36 możliwych kombinacji 6 rodzajów małżeństw jednorodnych z przekątnej tabeli). Jednakże procentowy udział większości z nich wśród ogółu małżeństw jest stosunkowo mały. Tak naprawdę liczy się tylko osiem typów. Tych mianowicie, gdzie kobieta pracująca w zawodzie umysłowym średniego lub niższego szczebla m a męża: inteligenta, właściciela firmy, robotnika wykwalifi­

kowanego albo pracownika fizycznego bez kwalifikacji. Natomiast od strony mężczyzn sytuacje te występują najczęściej wtedy, gdy mąż jest robotnikiem wykwalifikowanym, a żona - pracownikiem umysłowym, prywatnym przedsię­

biorcą lub też pracuje fizycznie jako robotnik niewykwalifikowany. W ostatnim z ośmiu najczęściej spotykanych typów „heterogamii”, obie strony są robot­

nikami, ale żona należy do kategorii „wykwalifikowanych”, mąż zaś sytuuje się w niższej warstwie pracowników fizycznych. D la problemu postrzegania włas­

nego miejsca w ramach podziału na klasy, najciekawszy z ośmiu przypadków jest ten, gdzie męża i żonę dzieli największy dystans społecznego statusu. Mamy tu na myśli barierę „fizyczni-umysłowi”, niwelowaną w związkach pomiędzy urzędniczkami, pielęgniarkami, sekretarkami (pracownice umysłowe średniego i niższego szczebla), a robotnikami wykwalifikowanymi. Przekonamy się, czy małżeństwa przekraczającę tę barierę różnią się w swych identyfikacjach od innych par.

Zanim do tego przejdziemy, należałoby się jeszcze odnieść do trzech kwestii.

Podane przed chwilą przykłady typów małżeństw niejednorodnych klasowo bardzo wyraźnie unaoczniają wpływ odmiennego usytuowania kobiet i męż­

czyzn na rynku pracy. Z powodów czysto strukturalnych, mężczyźni wykonują­

cy zawody typowo „męskie” są niejako „skazani” na małżeństwo z partnerką reprezentującą inny typ profesji. N a przykład nie wszyscy robotnicy wy­

kwalifikowani (kategoria najczęściej spotykana wśród mężczyzn), mogą mieć żonę wykonującą ten sam zawód, co przeciwdziała, nawiasem mówiąc, silnej w większości środowisk tendencji do homogamii w dobieraniu się małżonków.

Chociaż więc odsetek robotników wykwalifikowanych wśród ogółu pracują­

cych mężczyzn sięga 41,4%, to tylko 18,3% spośród nich miało żonę reprezen­

tującą ten sam zawód. Natom iast partnerkami życiowymi prawie połowy z nich (45,5%) były pracownice umysłowe niższego szczebla. Częściowo dlatego, że

(14)

118 HENRYK DOMAŃSKI, ALEKSANDRA DUKACZEWSKA

„muszą” być ich partnerkami w następstwie uwarunkowań strukturalnych, jako najbardziej sfeminizowana kategoria. W odniesieniu do kobiet w zawodzie robotnika wykwalifikowanego nie m a tego typu strukturalnych konieczności.

Ponieważ tylko 13,3% kobiet należało do tej kategorii, teoretycznie każda z nich mogłaby mieć za męża robotnika z tej samej grupy zawodowej.

W rzeczywistości nie było to oczywiście 100%, ale i tak niemało, bo odsetek małżeństw, w których żona i mąż byli robotnikami wykwalifikowanymi wynosi 65,9%.

Komentarz drugi. D ane z tabeli 2 pozwalają wstępnie odnieść się do zasadności konwencjonalnego ujmowania statusu społecznego mężczyzn i ko­

biet na gruncie polskim. D ane te, mówiąc krótko, przemawiają przeciwko temu podejściu. Ignoruje ono obecność rodzin, w których to żona, a nie mąż, m a wyższy status. Tymczasem taka sytuacja nie należy wcale do rzadkości.

Konkretne przykłady odnajdujemy w tabeli 2. Jeśli traktować zawód jako trafną charakterystykę globalnego statusu, to 12,5% kobiet w zawodach inteligenckich górowało statusem nad swoim mężem - pracownikiem umys­

łowym niższego szczebla. Aż 45,5% robotników wykwalifikowanych miało żonę wykonującą zawód pracownika umysłowego. Nie będziemy tu przesądzać, czy dychotomię „umysłowi-fizyczni” można jednoznacznie interpretować w ka­

tegoriach hierarchii (aczkolwiek w badaniach nad stratyfikacją społeczną taką właśnie konwencję zazwyczaj się stosuje), niemniej jednak utrzymywanie, że we wszystkich małżeństwach tego typu pozycja męża decyduje o statusie całej rodziny wydaje się wątpliwe. Listę takich zastrzeżeń można by na pewno rozszerzyć na wszystkie przypadki, w których żona wykonuje zawód stojący wyżej w hierarchii - powiedzmy, jest inteligentem, a mąż robotnikiem lub rolnikiem.

I ostatnia uwaga. Ograniczaliśmy się dotąd do kobiet aktywnych zawodo­

wo, wyłączając z naszych analiz kobiety pozostające poza rynkiem pracy.

Okazuje się jednak, że uwzględnienie kobiet niepracujących nie zmienia naszych ustaleń, tzn. otrzymane wyniki nadal podważają sens konwencjonalnego podejścia. Ponownie zastosowaliśmy ten sam schemat badania homogamii małżonków, zastępując zawód wykształceniem, co pozwala uogólnić wnioski na całą zbiorowość kobiet. Małżeństw niejednorodnych pod względem pozycji zajmowanej w hierarchii edukacyjnej było tym razem nieco mniej niż połowa (dokładnie 47,3%). Wynika to częściowo z mniejszej „presji strukturalnej” . W porównaniu z podziałami zawodowymi, struktury wykształcenia kobiet i mężczyzn są do siebie bardziej zbliżone. Podobnie jak w hierarchii zawodowej i tu stosunkowo często zdarzają się małżeństwa, w których kobieta przewyż­

szała męża pod względem statusu. W podziale na pięć kategorii wykształcenia (od podstawowego do wyższego) związki te stanowiły prawie 23% ogółu małżeństw. N a przykład wśród kobiet z wykształceniem wyższym, 8,3% miało mężów, posiadających tylko dyplom szkoły pomaturalnej, a kolejne 2,3%

(15)

MĄŻ I ŻONA 119 tworzyło związek z osobą o wykształceniu średnim. Heterogamia statusu jest faktem empirycznym. Będziemy się teraz mogli przekonać o jej kon­

sekwencjach.

Status małżonków a identyfikacje

Ustalenie, jak silnie pozycje współmałżonków oddziałują na ich identyfika­

cje klasowe, pozwoli rozstrzygnąć rzecz podstawową: jak dalece status męża determinuje poglądy żony. A więc, czy konwencjonalny punkt widzenia znajduje potwierdzenie w empirii. Odpowiedzi na to pytanie dostarczają wielkości przedstawione w tabeli 3, które informują o sile wzajemnych od­

działywań.

Tabela 3. Związek między identyfikacją z klasą średnią a własnym statusem respondenta i statusem współmałżonka. Wyniki regresji logitowej. PGSS 1992-94

Statystyki G 2 i odsetek zróżnicowania wyjaśnionego po wprowadzeniu do modelu:

Kategorie małżonków

wieku i miejscowości

tylko cech statusu respondenta

tylko cech statusu współmałżonka

cech statusu obydwojga małżonków

Małżonkowie ogółem 4279 3420 3580 3156

% 0 20,0 16,3 26,3

Pracujące żony 2164 1703 1869 1622

% 0 23,7 21,4 25,1

Mężowie pracujących

kobiet 2109 1713 1705 1525

% 0 18,8 19,2 27,7

Niepracujące żony 2164 1926 1950 1886

% 0 11,0 9,9 12,9

Mężowie niepracujących

kobiet 2109 1845 1927 1821

% 0 12,5 8,6 13,7

W modelu przedstawionym w pierwszej kolumnie uwzględniono tylko dwie zmienne wyjaśniające:

wiek i wielkość miejscowości. Uwzględniono je również w trzech pozostałych modelach dodając cechy statusu małżonków.

K ilka słów komentarza na temat interpretowania tych wielkości będzie na miejscu. Przede wszystkim, interesujące nas zjawisko sprowadziliśmy do dycho­

tomii: klasa średnia - klasa robotnicza, gdzie osobom deklarującym przynależ­

(16)

HENRYK DOMAŃSKI, ALEKSANDRA DUKACZEWSKA

ność do tej pierwszej, przypisaliśmy wartość 1, a do drugiej - 0. Obydwie kategorie razem wzięte obejmują zdecydowaną większość identyfikacji (w sumie 87%), przy czym do „klasy średniej” zaliczyliśmy również osoby, które wskazały na „klasę wyższą średnią”. Zabieg ten, przez uproszczenie mapy samoidentyfikacji, umożliwia ich bardziej syntetyczne ujęcie.

Ponieważ wyjaśniane zjawisko jest zmienną zero-jedynkową, zastosowaliś­

my analizę regresji w wersji logitowej, która dostarcza w takiej sytuacji bardziej rzetelnych oszacowań siły związków, niż klasyczny model regresji liniowej.

W analizie logitowej, podobnie jak w klasycznej regresji, można otrzymać parametry określające tę część wariancji rozpatrywanego zjawiska (w naszym przypadku samoidentyfikacji), która przypada na cechy wyjaśniające: wszystkie razem lub każde z osobna (u nas są to charakterystyki statusu współmałżon­

ków). W tabeli 3 podajemy wartości statystyki G2 (ang. log-likelihood), na podstawie których można formułować tego rodzaju wnioski. Wartości G 2 informują o zróżnicowaniu samoidentyfikacji „nie wyjaśnionym” (oczywiście w sensie statystycznym) przez uwzględniane przez nas charakterystyki jedno­

stek. Tak więc, mówią one o stopniu niedopasowania danego modelu do rzeczywistego układu związków. Im wartości G 2 są mniejsze, tym bardziej trafnie model oddaje siłę faktycznych zależności.

Zacznijmy od tego, czy cechy współmałżonka mają w ogóle jakiś wpływ na samozaliczanie się do „klasy średniej”. Zarówno w przypadku respondentów jak ich współmałżonków wzięliśmy pod uwagę wykształcenie (liczbę ukoń­

czonych lat nauki) i pozycję zawodową (miejsce na skali prestiżu). Zestawienie wielkości G 2 w pierwszym wierszu tabeli 3 wskazuje, że status współmałżonka różnicuje identyfikację klasową badanych osób w znaczącym stopniu, niezależ­

nie od tego, że cechy ich własnego statusu też odgrywają istotną rolę. Punktem wyjścia dla tej interpretacji jest wielkość „niewyjaśnionego zróżnicowania” dla pierwszego modelu. Nie uwzględniliśmy w nim jeszcze ani statusu edukacyj- no-zawodowego respondenta, ani współmałżonka, biorąc jedynie pod uwagę dwie zmienne: wiek i wielkość miejsca zamieszkania. Jest to model wyjściowy.

W tym sensie, że za każdym razem będziemy do niego odnosić wielkości G 2, uzyskiwane dla modeli zawierających dodatkowo cechy współmałżonków. Tak więc, w modelu drugim dołączamy cechy statusu respondenta, w trzecim - tylko cechy współmałżonka (bez cech respondenta), a w czwartym - cechy obydwojga partnerów. W porównaniu z modelem wyjściowym, wielkość „niewyjaśnione­

go” zróżnicowania identyfikacji maleje. Będzie to dla nas wskaźnik względnej ważności cech. Większy spadek G 2, w porównaniu z modelem wyjściowym, świadczy o odpowiednio większej sile wpływu dodanych charakterystyk - re­

spondenta, współmałżonka lub obojga - na samooceny klasowe.

Porównując wielkości z pierwszego wiersza tabeli 3, stwierdzamy, że redukcja wskaźnika „niedopasowania” analizowanych zależności po wprowa­

dzeniu cech m ałżonka jest znacząca. Jego wykształcenie i pozycja zawodowa

(17)

MĄŻ I ŻONA 121 razem wzięte „wyjaśniają” 16,3% całego zróżnicowania identyfikacji w modelu wyjściowym (odsetek ten jest ilorazem różnicy pomiędzy 4279 i 3580, czyli wielkościami G 2 z wyjściowego i trzeciego modelu, odniesionej do 4279).

Związek z identyfikacjami jest nieco słabszy w porównaniu z oddziaływaniem czynników statusu samego respondenta (20%). Jednak różnica w sile tych zależności jest niewielka. Dowód na to, że w przeciętnej rodzinie nie m a jakiejś jednej osoby, której poglądy zdecydowanie dominują. Takiej, która wywiera na

identyfikacje klasowe współmałżonka przemożny wpływ.

Po tej jednoznacznej konkluzji możemy powrócić do podstawowego pyta­

nia. K tóre ze współmałżonków - mąż czy żona - silniej kształtuje samoiden- tyfikacje? Najważniejsza konstatacja jest następująca (zaraz odwołamy się do konkretnych liczb): wzajemne relacje pomiędzy żonami i mężami, przynajmniej jeśli chodzi o konsolidację poglądów, są w Polsce raczej zrównoważone. Może bardziej niż w krajach zachodnich, jeśli porównywać przypadek Polski z wyni­

kami analiz dla społeczeństwa angielskiego, amerykańskiego czy australij­

skiego, do których odwoływaliśmy się wcześniej. Jedna rzecz - to identyfikacje samych kobiet. Zależą one przede wszystkim od ich własnej pozycji, a nie od pozycji męża. F akt ten już sam w sobie osłabia siłę argumentów stojących za konwencjonalnym ujmowaniem pozycji społecznej kobiet. Jednak przypadek Polski jest jeszcze bardziej nietypowy, bo nie tylko wykształcenie i zawód kobiet i wyrastające z tego doświadczenia rzutują silniej na ich własne poglądy.

Identyfikacje mężów również pozostają pod ich wpływem. Najważniejsze, że jest on nawet nieco większy niż doświadczenia edukacyjno-zawodowe samych mężów. Istoty oddziaływań, które stoją za tymi związkami, trudno nam bliżej zgłębić.

Uchwycony tu ślad większego wpływu kobiet odnosi się zasadniczo do rodzin, w których zarówno mąż, jak i żona pracują zawodowo. Mówią o tym wielkości w tych wierszach tabeli 3, gdzie rozpatrujemy osobno: najpierw kobiety, a potem mężczyzn. Spójrzmy na wiersz odnoszący się do pracujących kobiet, posuwając się w prawo. N a podstawie lepszego dopasowania modelu II uwzględniającego tylko charakterystyki żon niż tylko mężów (model III) wnioskujemy, że status żon silniej rzutuje na ich identyfikacje niż cechy męża.

W kolejnym wierszu tabeli dochodzimy do najciekawszych spostrzeżeń - że poglądy mężów, których żony pracują, nie wynikają bynajmniej głównie z ich własnego statusu zawodowego i wykształcenia, tzn. nie są to najważniejsze czynniki. Okazuje się bowiem, że wykształcenie żony i wykonywany przez nią zawód „wyjaśniają” nieco więcej niż cechy męża. Ustalona, w taki sam sposób jak poprzednio, redukcja „niewyjaśnionego” zróżnicowania identyfikacji mę­

żów, związana z cechami żony, wynosi 19,2%, a z cechami samego męża - 18,8% (uzyskaliśmy je po odjęciu od G2=2109 z modelu wyjściowego wielkości 1705 i - osobno - 1713, a następnie dzieląc każdą z tych różnic przez 2109).

(18)

122 HENRYK DOMAŃSKI, ALEKSANDRA DUKACZEWSKA

Ten nie najbardziej korzystny dla mężczyzn układ relacji przechyla się na ich korzyść dopiero wtedy, gdy żona nie pracuje. Wniosek ten formułujemy na podstawie wielkości w dwóch ostatnich wierszach, które odnoszą się do związku pomiędzy identyfikacjami a wykształceniem mężów i żon (ponieważ mężów porównujemy z niepracującymi żonami, wpływ wykształcenia pozostaje jedy­

nym kryterium do porównań). Tylko tu cechy respondentów, którymi są w tym przypadku mężczyźni, wyraźniej odciskają się na ich poglądach („niewyjaś­

niona” wariancja zmniejsza się o 12,5%). Nie oznacza to bynajmniej, że status żony jest bez znaczenia. Jego wpływ nadal się utrzymuje, tyle że jest trochę mniejszy (redukcja o 8,6%). Natomiast kobiety, nawet jeśli nie pracują, odnoszą swoje identyfikacje bardziej do własnego statusu edukacyjnego niż do wykształcenia męża. Ich przewaga jest wprawdzie niewielka (11,0% w porów­

naniu z 9,9% dla męża), ale - jak wynikałoby z danych - pozostaje faktem.

Dominacja i indywidualizm

Konwencjonalne spojrzenie na status społeczny kobiet zdecydowanie nie znajduje potwierdzenia w polskiej rzeczywistości. Konkretyzując ten ogólny wniosek zobaczmy, co kryje się za w miarę zrównoważonym układem wzajem­

nych oddziaływań małżonków na ich poglądy, który to obraz wyłonił się z naszych ustaleń. Wymaga to wniknięcia w różne konfiguracje statusu mężów i żon. Bez zarysowania przekroju samoidentyfikacji w konkretnych typach rodzin, nasze dotychczasowe rozstrzygnięcia mogą brzmieć zbyt abstrakcyjnie.

W tabeli 4 pokazujemy częstotliwość identyfikowania się z klasą średnią w typach małżeństw wyróżnionych ze względu na kategorię zawodową męża i żony. G órna część tabeli obrazuje zależność samoidentyfikacji żon od ich własnego statusu zawodowego oraz statusu męża. Analogiczne samoidentyfika- cje dla mężczyzn zamieszczamy w dolnej części tabeli. Odsetki te ustaliliśmy kontrolując wiek i miejsce zamieszkania (po zastosowaniu analizy wariancji).

Dane te bezpośrednio ilustrują nieadekwatność konwencjonalnego podejś­

cia w warunkach polskich rodzin. Gdyby, jak utrzymuje szkoła konwencjonal­

na, tylko mąż kształtował poglądy żony, to jego status zawodowy różnicowałby odsetki kobiet zaliczających się do klasy średniej, natomiast status żon nie miałby znaczącego wpływu. Tak jednak nie jest. Porównując ze sobą malejące wielkości identyfikacji w kolejnych wierszach tabeli 4 dla kobiet możemy stwierdzić, że to, do jakiej kategorii zawodowej należą żony, różnicuje częstość identyfikacji niezależnie od tego, czy mąż jest inteligentem, właścicielem firmy, robotnikiem czy też chłopem. W miarę obniżania się statusu zawodowego żony, wskazania na klasę średnią maleją. Taka jest generalna prawidłowość, która przemawia na rzecz indywidualistycznego podejścia, gdzie podstawą dla kształ­

towania się poglądów każdego z partnerów jest ich własny status.

(19)

MĄŻ I ŻONA 123 Tabela 4. Częstotliwość identyfikowania się z klasą średnią w typach małżeństw

wyodrębnionych ze względu na kategorię zawodową żony i męża. PGSS 1992-94 (w %)

Kategorie zawodowe współmałżonka

Kategorie zawodowe Inteli­ Pracownicy Prywatni Robotnicy Robotnicy Rol­

respondenta gencja umysłowi przedsię- wykwalifi­ niewykwa- nicy

Inteligencja 100

średniego biorcy i niższego

szczebla Kobiety

88 a

kowani

52

kowani

a a

Pracownicy umysłowi średniego i niższego

szczebla 92 76 76 54 68 44

Prywatni przedsiębiorcy 88 a 73 61 a a

Robotnicy

wykwalifikowani a 57 a 23 25 a

Robotnicy

niewykwalifikowani a 44 a 20 20 20

Rolnicy a a a 39 33 34

Inteligencja 90

Mężczyźni

84 a 90 a a

P ra co w n ic y um ysłow i

średniego i niższego

szczebla 93 75 84 55 35 a

Prywatni przedsiębiorcy 81 67 62 a a a

Robotnicy

wykwalifikowani a 31 a 12 14 19

Robotnicy

niewykwalifikowani a 28 a 43 21 5

Rolnicy a 35 a 20 0 40

a - nie zamieszczamy procentowych oszacowań dla tych kategorii ze względu na ich niedostateczną liczebność

Ale, jak pamiętamy, opcja indywidualistyczna nie jest tu jedyną alter­

natywą. Śledząc rozkłady identyfikacji z tabeli 4 spróbujmy ustosunkować się z kolei do adekwatności dominacyjnego podejścia. „Dominacja” oznacza w tym przypadku, że żona powinna orientować się w swoich preferencjach klasowych bądź na siebie, bądź też na męża - w zależności od tego, które z nich zajmuje

(20)

124 HEN RY K DOMAŃSKI, ALEKSANDRA DUKACZEWSKA

wyższą pozycję w hierarchii zawodowej. Tam, gdzie np. mąż jest inteligentem, a żona pracownikiem umysłowym z niższej kategorii, samozaliczanie się kobiet do middle class powinno być nie mniej częste, niż w sytuacji odwrotnej - gdy to ona, a nie on, m a wyższy status. Sens „dominacji” polega więc na równorzędno- ści płci. Mówiąc w skrócie - żona tak jak i mąż może „dominować”, jeśli tylko należy do kategorii usytuowanej wyżej. Ustalenie jednoznacznej hierarchii zawodowej niesie, rzecz jasna, pewną dozę arbitralności. Ponownie przyjmijmy, że kategorie pracowników umysłowych i właścicieli lokują się „wyżej” niż pracownicy fizyczni i rolnicy, a w całym tym układzie inteligenci zajmują najwyższą pozycję.

Porównując częstości identyfikacji w tabeli 4 możemy się przekonać, że - faktycznie - w przypadku kobiet, układają się one według „dominacyjnego wzoru”. Odsetki dla przytoczonej przed chwilą konfiguracji małżonków (re­

prezentujących „wyższą” i „niższą” kategorię pracowników umysłowych) są prawie jednakowe - czteropunktowa różnica pomiędzy 92% i 88% jest niewielka. Spostrzeżenie to m ożna by w zasadzie uogólnić na wszystkie pary tabeli dla kobiet. Jest na ogół tak, że wyższa kategoria zawodowa kobiety zwiększa prawdopodobieństwo jej samoidentyfikacji z klasą średnią. Tak samo dzieje się w symetrycznej sytuacji - wyższego statusu męża przy zamianie kategorii zawodowych.

Tak więc w wyborach kobiet znaleźć można sporo z „zasady dominacji”, która sprowadza się do hegemonii osoby o wyższym statusie. W mniejszym stopniu podlegają tej zasadzie mężczyźni, wśród których wzór jest mniej jednoznaczny. Przesądzają o tym, w naszym przekonaniu, dwa fakty. Pierw­

szym z nich są identyfikacje mężczyzn w małżeństwach „inteligencko-umys- łowych”. Aż 93% mężów zalicza się do klasy średniej, gdy żona z racji wykonywanego zawodu jest inteligentem, on zaś sytuuje się w niższej kategorii, ale za to, gdy on sam reprezentuje wyższy status, częstość identyfikacji zmniejsza się do 84%. Pozycja żony jest jakby ważniejsza. W przeciwieństwie do zależności stwierdzonej wśród kobiet, nie występuje tu symetria w związkach częstszych identyfikacji z wyższym statusem. W drugim przypadku - rodzin złożonych z par „robotnik wykwalifikowany - pracownik umysłowy” - też nie mamy takiej symetrii. M ąż bez względu na to, czy zajmuje wyższą czy niższą pozycję, identyfikuje się bardziej na podstawie swojego zawodu. Zobaczmy bowiem, że w rodzinach tych mężczyźni - pracownicy umysłowi stosunkowo często zaliczają się do klasy średniej (55%). M ożna by rzec, że wyższy status

„podnosi” ich samoidentyfikację. Natomiast gdy pracownikiem umysłowym jest żona, odsetek wskazań spada do 31%, tak jakby pozycja żony nie była żadnym odniesieniem. W takiej konfiguracji mąż nadal czuje się bardziej robotnikiem niż przedstawicielem middle class.

Wszystko to jednoznacznie świadczy o nietrafności konwencjonalnego rozumienia relacji między małżonkami. Bez względu na to, jaki schemat analizy

(21)

M ĄŻ I ŻONA 125 przyjmiemy, dochodzimy za każdym razem do takich samych wniosków. Po zweryfikowaniu na danych polskich hipotezy mówiącej o dominacji poglądów współmałżonka o wyższym statusie, nasze konkluzje są następujące. Jeżeli chodzi o kobiety, to ich identyfikacje klasowe układają się we wzór, który określić by można mianem: „indywidualizm z elementami dominacji” . „In­

dywidualizm”, bo pozycja męża nie determinuje tego, czy zaliczają się one do klasy średniej czy robotniczej. Ale zarazem „dominacja”, ponieważ w dokony­

wanych przez siebie wyborach kobiety orientują się bądź na siebie, bądź na męża - w zależności od tego, które z nich posiada w hierarchii zawodowej wyższy status.

W identyfikacjach mężczyzn nie m a takich regularności. Najbardziej odpo­

wiednia byłaby tu nazwa „indywidualizm bez dominacji”. Rozrzut, z jakim mężczyźni uznają się za reprezentantów klasy średniej, nie pozwala wskazać ani na zawód żony, ani na nich samych jako na „ostatnią instancję” częstszych wyborów. Zmiany w ich częstotliwości następują zarówno ze względu na kategorię zawodową mężczyzn, jak też i kobiet. Można by rzec, że odpowiada to

„operacyjnej” definicji indywidualistycznego układu relacji w rodzinie. N ato­

miast dominujący wpływ małżonka o wyższym statusie u mężczyzn nie występuje.

W arto zwrócić uwagę na różnicę w porówaniu z poprzednią sytuacją, gdy status zdefiniowaliśmy za pomocą dwóch cech, uwzględniając nie tylko zawód, ale i wykształcenie. Otóż, gdy - tak jak teraz - ograniczamy się tylko do pozycji zawodowej, okazuje się, że jest to dla mężczyzn znacznie ważniejszy punkt odniesienia w dokonywanych przez nich wyborach klasy średniej, natomiast pozycja żony m a w tym przypadku mniejszy wpływ. Jak pamiętamy (zob. tabela 3), odddziaływanie edukacyjno-zawodowego statusu pracujących żon co naj­

mniej dorównywało jego oddziaływaniu ze strony mężów. Obecnie kategoria zawodowa męża „wyjaśnia” 13,1% zróżnicowania identyfikacji z klasą średnią, a kategoria żony tylko 2,3% (są to wyniki analizy wariancji, których tu nie prezentujemy). W zbiorowości kobiet relacje między siłami wpływów są bardziej zrównoważone - przewaga kobiet istnieje, ale jest niewielka (7,4% do 4,7%).

Po raz kolejny potwierdza się, że kiedy dochodzi do „konfrontacji” na gruncie zawodowym, to na ogół wypada ona niekorzystnie dla kobiet. W raca­

my więc do stale podnoszonej kwestii, że rynek pracy jest przede wszystkim domeną mężczyzn. Po oddzieleniu ideologii od konkretu oznacza to, że mężczyźni m ają w sumie więcej doświadczeń zawodowych i problem klas, ściśle przecież związany z hierarchią zawodową, jest im bliższy, tzn. lepiej osadzony w ich percepcji niż w świadomości kobiet. Natomiast wykształcenie zdaje się jakby niwelować przewagę mężczyzn, pewnie dlatego, że w sferze edukacyjnej wyraźne różnice między kobietami i mężczyznami nie występują. T ak można by chyba interpretować w miarę zrównoważony układ oddziaływań męża i żony na samoidentyfikacje, kiedy ich podłożem jest szerzej ujmowane miejsce w hierar­

chii społeczno-ekonomicznego statusu.

(22)

126 HENRYK DOMAŃSKI, ALEKSANDRA DUKACZEWSKA

Samoocena pozycji - inny wymiar postrzegania siebie w hierarchii Przed sformułowaniem ostatecznych konkluzji spójrzmy jeszcze na inny aspekt samookreślania się w strukturze społecznej. Weźmiemy pod uwagę samooceny pozycji, a nie identyfikacje klasowe. W obydwu przypadkach chodzi 0 postrzeganie przez ludzi swojego miejsca w społeczeństwie, ale samoocena polega na umiejscowieniu się w abstrakcyjnej drabinie stratyfikacyjnej, podczas gdy identyfikacje klasowe mają (w zamyśle badaczy) wywoływać skojarzenia z konkretnymi kategoriami. Nazwy takie jak „klasa robotnicza”, „wyższa” czy

„średnia” odwołują się do poczucia tożsamości z grupami bliższymi doświad­

czeniom jednostek niż enigmatyczne pozycje w hierarchii. Są to dwa odrębne aspekty świadomości, do których w socjologii nazwiązują dwa nurty badań (Słomczyński i Kacprowicz 1987).

Odwołamy się do pytania, które w PGSS realizowanym w latach 1992-94 zadawano w następujący sposób: „W naszym społeczeństwie są grupy ludzi, które zajmują wyższe pozycje i takie, które zajmują niższe pozycje. Poniżej mamy skalę, która biegnie od góry do dołu. W którym miejscu na tej skali umieścił(a)by Pan(-i) siebie?” (w tym momencie respondent otrzymywał kartę, na której narysowana była „drabinka” składająca się z dziesięciu kratek 1 proszono go o zaznaczenie krzyżykiem tego miejsca, które zajmuje w społe­

czeństwie). I tym razem analizy przeprowadziliśmy na połączonym zbiorze, obejmującym wszystkie przypadki z trzech edycji.

Uwzględnienie dodatkowego, poza identyfikacjami klasowymi, aspektu samookreślania swojej pozycji pozwala przekonać się, czy nasze dotychczasowe ustalenia były trafne. Poza tym, mamy możliwość prześledzenia wzorów dominacji między małżonkami na przestrzeni kilku lat. Prawie identyczne pytanie zadano bowiem reprezentantywnej próbie dorosłej ludności Polski w 1987 r., do których to danych również się odwołamy (zob. Słomczyński i in.

1989: 102). Rozszerza to nasze analizy o wymiar dynamiczny. Przełom lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych obfitował w wydarzenia prowadzące do głębokich przewartościowań, również tych, które kształtują oczekiwania doty­

czące różnych ról i podziałów społecznych. Będziemy mieli okazję sprawdzić, czy znalazło to jakieś odzwierciedlenie w podziale wpływów między mężem i żoną. Przede wszystkim jednak, interesuje nas stopień stabilności tego układu.

Postawmy dwa pytania. Czy „niekonwencjonalny” wzór zależności, który ujawnił się w sferze samoidentyfikacji klasowych, występuje też w wymiarze samoocen? A jeśli tak, to czy występował już w latach osiemdziesiątych?

Opierając się na wynikach analiz, na każde z tych pytań odpowiadamy twierdząco. Wielkości przedstawione w tabeli 5 obrazują zależność samoocen dokonywanych przez mężczyzn i kobiety od charakterystyk pozycji społecznej.

Są to param etry uzyskane w modelu regresji liniowej, które informują o tym, z jaką siłą status każdego ze współmałżonków różnicuje postrzeganie swojego

(23)

MĄŻ I ŻONA 127 Tabela 5. Związek między samooceną pozycji społecznej a statusem respondenta

i statusem współmałżonka. Odsetki zróżnicowania w regresji samooceny pozycji społecznej przypadające na cechy statusu edukacyjno-zawodowegoa

Kategorie małżonków

Lata:

1987 1992-4 Pracujące żony

zawód i wykształcenie kobiety 1,4" 2,6"

zawód i wykształcenie męża 0,7” 0,8*

Mężowie pracujących kobiet

zawód i wykształcenie żony 0,lns 0,2ns

zawód i wykształcenie mężczyzny 1,5" 2,5"

Niepracujące żony

wykształcenie kobiety 1,5" 1,0"

wykształcenie męża 0,lns 0,7*

Mężowie niepracujących kobiet

wykształcenie żony 0,5” 1,2"

wykształcenie mężczyzny 1,4" 3,2"

a Wielkości wszystkich parametrów ustalono przy kontroli wieku i miejsca zamieszkania w linio­

wym modelu regresji wielozmiennowej. Informują one o zwiększaniu kwadratu współczynnika korelacji wielorakiej po wprowadzeniu wskazanych w tabeli zmiennych do modelu.

"*p<0,01; *p<0,05; “ - b r a k istotności statystycznej

miejsca, przy kontroli wieku i miejscowości. Tak jak poprzednio, dokonaliśmy podziału ze względu n a aktyw ność zawodową kobiet. Pozycję społeczną pracujących kobiet ponownie identyfikują - ujmowane łącznie - kategoria zawodowa i poziom wykształcenia, natomiast w odniesieniu do kobiet biernych zawodowo wzięliśmy pod uwagę jedynie ich status edukacyjny.

Zarówno w roku 1987, jak i pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych, można mówić o występowaniu bardzo podobnego wzoru. Kobiety umiejs­

cawiając się na 10-stopniowej skali bardziej kierują się własną pozycją niż cechami statusu męża. Jedynie w przypadku kobiet pozostających poza ryn­

kiem pracy ich „przewaga” uległa jakby pewnemu osłabieniu. Może być tak, że sam status edukacyjny, który dla kobiet niepracujących jest jedynym atrybutem pozycji, stał się dla nich mniej ważny w miarę upływu czasu - w latach osiemdziesiątych stanowił mocniejszą podstawę dla dokonywania samoocen. Nie chcemy powiedzieć, że wykształcenie nie jest już tak istotną ramą odniesienia dla poczucia własnej tożsamości. Zapewne pozostaje nią nadal, prawdopodobnie jednak musi być wzmocnione pozycją na rynku pracy.

Fakt kierowania się przez kobiety własnym statusem można by potraktować jako kolejny argument na rzecz „indywidualistycznej” opcji. Ale podobną

Cytaty

Powiązane dokumenty

Film „Rok diabła” jest bardzo dobry przykładem jak wprowadzanie mylnych tropów co do konwencji oraz charakteru materiałów może być elementem budującym absurd świata

Okazuje się, że mechanizmy stratyfikacji w Niemczech Zachodnich odbiegają w kilku istotnych aspektach od typowych społeczeństw rynkowych. Bez odpowiedzi pozostawia-

zultatem zwiększenia się wpływu pochodzenia społecznego na przejście do szkół ponadśrednich, czyli zaostrzenia się selekcji pochodzeniowej na drugim progu,

womocność, czyli legitymizacja (by pozostać przy terminologii stosowanej przez współczesnych autorów) Weber odpowiada w typowo weberowskiej stylistyce, odwołując się do

Jak widać, każdy z nich poprawia dopasowanie do danych, co prowadzi do wniosku, że między krajami rysują się różnice zarówno pod względem siły związku między

Dokonujące się na przestrzeni tych lat skokowe zmiany w sile wpływu przynależności klasowej na postawy wyborcze można traktować jako odzwierciedlenie braku

Stwier- dzone tu oznaki malejącej siły związku między wykształceniem małżonków, jak również barier zawierania małżeństw z osobami o wyższym wykształce- niu i homogamii

Wydaje się natomiast (sądząc po kierunku zależności) kształtować dostęp do szkół stacjonarnych i niestacjonarnych oraz pobiera- jących i niepobierających opłaty. W