• Nie Znaleziono Wyników

Adres Redakcyi: KRUCZA Nr. 32. Telefonu 83-14. Tom XXVI JN» 39 (1321).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Adres Redakcyi: KRUCZA Nr. 32. Telefonu 83-14. Tom XXVI JN» 39 (1321)."

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

JN» 3 9 (1321). W arszaw a, dnia 29 w rz e śn ia 1907 r. Tom XXVI

T Y G O D N I K P O P D L A R N Y , P O Ś W I Ę C O N Y N A U K O M P R Z Y R O D N I C Z Y M

PR E N U M ER A TA „W S Z E C H Ś W IA T A " . W W a r s z a w ie : rocznie rb, 8, kwartalnie rb. 2.

p r z e s y łk ą p o c z to w ą : rocznie rb. 10, półr. rb. 5 .

PRENUM EROW AĆ MOŻNA:

W Redakcyi Wszechświata i we wszystkich księ­

garniach w kraju i za granicą.

Redaktor W szechświata przyjmuje ze sprawami redakcyjnemi codziennie od godzi­

ny 6 do 8 wieczorem w lokalu redakcyi.

A d r e s R e d a k c y i : K R U C Z A Nr. 3 2 . T e le fo n u 83-14.

O S T O S U N K A C H G A L I L E U S Z A Z P O L S K Ą

(Przypomnienie).

P r z e r z u c a j ą c k ie d y ś podczas w a k a c y i stare ro c z n ik i T y g o d n i k a il u s tr o w a n e g o n atra fiłem w t. 37 seryi 111 z 1878 roku na a r t y k u ł dziś już n ie ż y j ą c e g o dr. A r t u ­ ra W o ły ń s k ie g o , z a t y t u ło w a n y : S tosunki G alileusza z P o ls k ą . W o ł y ń s k i dłuższy czas m ieszk a ł w e W ło sz e c h , g d z ie s k r z ę t ­ nie zbierał m a t e r y a ł y , d o t y c z ą c e K o p e r ­ nika, stą d i G alileusza. W y n i k i e m te g o był szereg p r z y c z y n k ó w , k t ó r e ogłosił po włosku i po polsku.

Z d aje mi się, że w y s z p e r a n e przez t e ­ go a u t o r a fa k ty , d o t y c z ą c e s to s u n k ó w Galileusza z P o ls k ą , p o s z ły j a k o ś w z a ­ pom nienie, że o n ic h nie w ie n ie ty lk o młodsza g e n e r a c y a p r z y r o d n i k ó w n a s z y c h ale n a w e t starsz a, c h o ć b y np. n ie b o sz c z y k S ta n isła w K r a m s z t y k , a u t o r d ru k o w a n e g o p rzed k ilk u l a t y ży c io ry s u Galileusza w Wielkiej E n c y k lo p e d y i ilu stro w a n e j. A przecież j a k ż e z a jm u ją c e są te fakty! J a k c iek a w a je s t np. na tle o w y c h czasów p o stać t a k ie g o k ró la W ł a d y s ł a w a IV, w s ta w ia ją c e g o się do p a p ie ż a za Ga- lile uszem -ska zańc em , coś t a k , j a k g d y b y

jakiś w ia d z c a dzisiejszy chiał o rędow ać p rz e d in n y m w ładzcą za s k a z a n y m na ciężką k arę r e w u lu c y o n is tą . J a k ż e r z u c a ­ j ą się w oczy cie k a w e i inne szczegóły,

i inne p o ró w n a n ia z d o b ą dzisiejszą: z a w ­ sze np. P o ls k a w y s y ła ł a młodzież sw ą dla k s z ta łc e n ia zagranicę i, t a k j a k dziś, z a w ­ sze p e w n a ilość P o l a k ó w z o s ta w a ła na stałe n a obczyźnie, z a m ia s t że by służyć w iedzą, t a m z d o b y tą , k ra jo w i rodzinnem u.

Otóż m iędzy innym i, P o la k ie m b y ł dzie­

k a n w y działu a r tiu m wr P a d w i e (Je rzy P ip a n z K ra k o w a ) w ty m czasie, k iedy G alileusz ro z p o c z y n a ł t a m działalność j a ­ ko pro feso r m a t e m a t y k i n a t y m w ydziale.

Toć, jeśli się co fn ie m y d alek o w ięcej w stecz, do X III w ieku, P o l a k i e m b y ł i a u ­ to r s ły n n e j o p ty k i, V ite lio , optyki, k t ó r ą się t a k o w oc nie p o s iłk o w ali L e o n a rd o da V inci i Galileusz; był on b e z w ą t p i e n i a P o ­ lakiem , skoro w je d n e m m ie jsc u swego dzieła (w 74 z a g a d n i e n i u X księgi — c y ­ t u j ę w e d łu g W o ły ń s k ie g o ) pisze: in n o s t r a te rra , scilicet Poloniae...

N a s u w a j ą się też i in n e porów nania:

z b u d u je k t o dziś czy udoskonali kto ja k iś p r z y r z ą d o w y s o c e k u l t u r a l n e m c z y n a u - k o w e m znaczeniu, a ju ż się r o z p o c z y n a ją p rzem yśliw ania, c z y b y go się do ce lów w o jn y użyć nie udało, w ię c t e l e g r a f bez

(2)

610 W SZ E C H ŚW IA T M 39 d ru tu , więc b a lo n y ze s te re m ... U d o s k o ­

nali! G alileusz s w ą lu n e tę , d a le jż e usilne stara n ia , a b y j ą do P o ls k i n a p o t r z e b ę m o s k ie w s k ą dostać: j e d n a l u n e t a tłu c z e się drodze, d r u g a g d z ie ś gin ie p o d M o ­ skw ą.

N ie lepiej też działo się fin a n so w o i ciału p e d a g o g ic z n e m u d aw n ie j niż dzisiaj: t r z y ­ m a j ą je s z c z e i dziś ró ż n i w a rs z a w s c y i n i e w a r s z a w s c y p e d a g o g o w i e d la p o w i ę ­ k s z e n ia m a r n y c h d o c h o d ó w u c z n ió w n a stan cy i. T r z y m a ł z t e j ż e s a m e j racyi uczniów i G alileusz, a w liczbie ich, co n a s n a jw ię c e j o b chodz i, w ie lu P o la k ó w , o c z y w iśc ie sy n ó w z a m o ż n e j s z la c h ty . U c z n io w ie ci, P o l a c y ^dochow ał się ic h w y k a z ), pobierali często od G a lile u sz a p r y w a t n e le k c y e m a t e m a t y k i , m e c h a n ik i i ko sm o g rafii. P o z a t e m G alileusz u t r z y ­ m y w a ł i s to s u n k i l is to w n e z P o la k a m i, n a w e t z s a m y m k r ó l e m W ł a d y s ł a w e m , i t. d . — W o ł y ń s k i p r z y t a c z a dużo, b a r ­ dzo dużo c ie k a w y c h w iadom ości.

Może z a p o z n a n ie się z p r a c a m i W o ł y ń ­ skiego zachęci k o g o k o l w ie k z m ł o d y c h n a s z y c h p rz y ro d n ik ó w , s t u d y u j ą c y c h n a w sz e c h n ic a c h z a g ra n ic z n y c h , do p o s z p e ­ r a n ia w b ib lio te k a c h : w ię c e j się, p e w n o , je s z c z e z n a jd z ie t a k i c h d a n y c h co do s t o ­ s u n k u z n a k o m i t y c h p r z y r o d n i k ó w z P o l ­ sk ą i co do działalności n a s z y c h s ł a w n y c h ziom ków n a o b czyznie.

W o ł y ń s k i m a jeszcze je d n ę w i e l k ą z a ­ sługę: dzięki jego s t a r a n io m , a z p o p a r ­ ciem p ie n ię ż n e m ziom ków ze w s z y s tk i c h dzielnic P o lsk i, z a ło ż o n e z o s ta ło p rz y uni­

w e r s y te c ie w R z y m ie M uzeum im ie n ia K o p e rn ik a , z a w i e r a ją c e w iele c e n n y c h p a m ią t e k , z w ią z a n y c h z ż y c ie m i d z ia ł a l ­ nością n a s z e g o w ielkiego a s tro n o m a . W ze­

szłym roku, p o d c z a s p o b y t u w Rzym ie^

z w ie d z a łe m w t o w a r z y s t w i e pp. dr. B i e ­ leckiego, S z p e r la i prof. N i e m e n to w s k ie g o to M uze um . P o k a z a ło się, że M u ze u m K o ­ p e r n ik o w s k ie p rz e sta ło , j a k o t a k i e is tn ie ć , pi-z e k s z t a łc o n e w m u z e u m a s tro n o m ic z n e ogólne, a c e n n e p a m i ą t k i ro z p ro szo n e są po ró ż n y c h k ą t a c h . P o n ie w a ż s a m o is tn o ś ć M uzeum K o p e r n i k a b y ła sw e g o c z a su przez z a rz ą d U n i w e r s y t e t u rz y m s k ie g o z a g w a r a n to w a n a , m o ż e b y dobrze b yło, g d y b y k to ś z ż y j ą c y c h jeszcze fu n d a to ró w

t e g o M uze um u p o m n iał się o przynależne m u p ra w a . Z b ie g ie m czasu wiele, wiele s p ra w idzie w z a pom nie nie ; nie od rze­

cz y j e s t p rz e to c z a se m coś cieka w ego p r z y p o m n ie ć , a o coś słu szn eg o się upo­

mnieć.

Tad. Milobędzki.

Z T E O R Y I ROZTWORÓW:

T E M P E R A T U R Y T O P L IW O ŚC I R OZTW O RÓ W STĘŻONYC H.

(Dokończenie).

O s t a t e c z n y c L s pogląd o w i, j a k o b y mie­

s z a n in a e u t e k t y c z n a b y ła połączeniem , za d ało o d k ry c ie d ziała nia w zajem n eg o s k ł a d n i k ó w ro z tw o ru , oddzielenie i z b a d a ­ nie wielu p o ł ą c z e ń c z ą s t e c z k o w y c h 1) tego rodzaju.

L e c z c h c ą c p rz e jść do ro z p a trz e n ia tych b a d a ń , m u s im y u p rz e d n io zw ró c ić uw agę n a za sadnicze j w a rto ści an alogię, k tórej św ia d o m o ś c ią p r z e n i k n i ę t e są pierw sze b a d a n ia w tej dziedzinie: m a m y tu na m y śli an a lo g ię p o m iędzy z ja w is k ie m to­

p ie n ia się a ro z p u sz c z a n ia . R o z w a ż m y na ch w ilę s y s t e m z ło ż o n y np. j a k w bada- n i a c g B. R o z e b o o m a -) z w o d y i chlorku w a p n i a (CaCl3). J e ż e l i r o z tw ó r C aC l2 w wodzie w razie p e w n e j określonej koncen- t r a c y i C aC l2, będ z ie m y o ch ładzali, to n a ­ stąpi o s a d z a n ie się CaCl2; z w ra c a ją c się do n aszej fig u ry I, p r z e k o n a m y się, że zja­

wisko to dow odzi n am , że zn a jd u je m y się n a linii s ch o d z ące j od p u n k t u topli­

wości C aCl2, p o d o b n ie jak o sad z en ie się benzolu z m ie s z a n in y b enzolu z nitro- b e n z o le m zn a czy ło , ż e ś m y n a linii A C r W te n sposób p r z e k o n y w a m y się, że zgod­

nie ze zn a n e m i z a p a tr y w a n ia m i obecnem i, m o ż e m y n a d a ć 2 i n t e r p r e t a c y e z a o b se r­

w o w a n e j te m p e r a t u r z e ro z tw o ru w odnego CaOL; 1° m o ż e m y p u n k t t e n in terp re to -

') Cząsteczkowemi połączeniami nazywamy po­

łączenia całych cząsteczek jednego ciała z cale- mi cząsteczkam i drugiego.

2) B. Rozeboom ogłosił cały szereg znakomitych prac poczynając od roku 1SSS (Zeitschrift fur ph. Chemie .\s 2); praca cytowana zaw arta jest w Z. f. ph. Ch. T. 4.

(3)

N ł 3 9 W S Z E C H Ś W I A T 6 1 1

w ad ja k o p u n k t topliw ości d a n e g o r o z ­ tworu w odnego C aC l2, 2° m o ż e m y też in ­ terpretow ać go j a k o t e m p e r a t u r ę , w k t ó ­ rej woda ro z p u s zcz a ty le CaCł2, ile w s k a ­ zuje stężenie t e g o o s t a tn ie g o , obniżenie bowiem t e m p e r a t u r y p o w o d u je p rz e sy c e ­ nie i osadzanie się CaCl2. Z a u w a ż m y , że w tej d ru g ie j i n t e r p r e t a c y i u w a ż a m y w o ­ dę za roz puszcz alnik, a CaCł2 za ciało rozpuszczone; w łaśc iw ie j n a le ż y u w a ż a ć tu za ro z p u szcz aln ik r o z tw ó r c h lo rk u wapnia w wodzie, nie p r z e s t a j ą c u w a ż a ć chlorku w a p n ia z a ciało rozpuszczone.

Wniosek zaś z p o w y ż sz e g o ro z u m o w a n ia w yciągam y n a s t ę p u j ą c y : zjaw iska , k tó re badamy, n a z y w a ć m ożem y ró w n ie z ja w i­

skami to p liw ości j a k i r o z p u s z c z a n ia *).

N iektórzy a u to ro w ie p rz e to 2) w ogóle używają t y l k o tej drugiej n a z w y , sz c z e ­ gólnie o ile m a się do c z y n ie n ia z r o z ­ tworami soli; j e s t to n a tu r a l n e , gdyż ta n a z w a z g a d z a się z p r z y ję ty m o d d a ­ wna z w y c z a je m . L e c z inaczej c o k o lw ie k rzecz się m a z r o z tw o ra m i 2 sk ła d n ik ó w płynnych lub s t a ły c h w z w y k łe j t e m p e r a ­ turze; w ty r a p r z y p a d k u p r z y ję c ie w y ­ żej w yszc zeg ó ln io n ej an a lo g ii pozw ala rozwinąć s z e re g p o g lą d ó w n a rolę obu- ilwu s k ła d n ik ó w m ies za n in y . C h ociaż, m i a ­ nowicie, u ż y w a m y w p o to c z n e j m ow ie nazw „ r o z p u s z c z a ln ik " i „c ia ło ro z p u s z - ezone“, aso c y u ją c p r z y t e m z pierw szein pojęciem rolę c z y n n ą z d r u g i e m zaś b ie r ­ ną w tw orzeniu ro z tw o ru , j e d n a k określić Nie- m ożem y, k tó r e m u z d w u ciał. p r z y ­ pada je d n a lub d r u g a ro la 3). N a p o d s ta ­ wie zaś analogii p o w y ż sz e j pow iedz ie ć ') Jest, godnem zaznaczenia, że w pospolitym J'.‘zyku francuskim mówią ,,fondre“ co znaczy -.stopić11 zamiast „dissoudre11 co znaczy „rozpuścić".

Nie wiem, czy w innych językach podobne zjawisko można zaobserwować? (Nasz język potoczny, szczególniej u osób niewykształconych, miesza tak ie te dwa pojęcia. Często słyszeć można, że, np., cukier roztopił się w wodzie. Prawidłowo nawet częściej mówimy o „puszczaniu11 t. j. rozpuszcza- n,u się lodów i śniegów zimowych, aniżeli o icli ,0pieniu się czyli tajaniu) Red.

*) Etard — prace w Comptes Rendus de

• Acad. de Paris, T 106 p. 206 p. 704.

T 10S T 115

3) Zwykle rozpuszczalnikiem przyjęto nazywać ciało w nadmiarze będące.

m ożem y, źe ro z p u sz c z o n e m c ia łe m j e s t właśnie ciało o sadzające się za o c h ł a d z a ­ niem.

A w ięc p u n k t e u t e k t y c z n y (k tó ry , j a k z figury w idać, nie k o n iecz n ie m usi o d ­ p o w iad a ć 5 0 % za w arto śc i) je s t p u n k t e m , w k t ó r y m role s k ła d n ik ó w się z m ie n ia ją — n a s t ę p u j e zm ia n a ro z p u sz c z a ln ik a *). Z w r ó ­ cić tu u w a g ę m u sim y n a okoliczność, że ro z c ią g n ię c ie t e g o ro d z aju podziału i n a ro z tw o ry ro z cień cz o n e (np. z a w ie ra ją c e 1 %) soli z n a c z y ło b y , że 1 g np. soli ro z ­ pu sz c z a w danej tem p , 99 g w o dy, a nie o d w ro tn ie, j a k z w y k li ś m y m ówić. L e c z n a t y c h m i a s t n a le ż y zw ró cić u w a g ę , że w p r o w a d z e n ie te g o now ego u jęcia rzeczy n ig d y do sprzeczności ani nonsensów nie pro w a d zi, ale że d a je za sadę do klasyfi­

k o w a n ia ro z tw o ró w — i nic p o n a d z a ­ sadę, j a k dotąd.

P ow yżej w yłożone p o glądy ro z w in ęły się z a raz po p i e rw s z y c h s ze rszy ch b a d a ­ niach d o ś w ia d c z a ln y c h n a d u k ła d a m i bi- n a rn e m i, złożonemi z w ody i z ro z m a ity c h ciał zd o ln y c h do tw o r z e n i a z w o d ą t a k zw a n y c h h y d r a tó w , t. j . p o łą c z e ń c z ą s te ­ c z k o w y c h w ro z m a ity c h p ro p o r c y a c h .

W y ż e j p rz y to c z o n y c h e m ik fran cu sk i E t a r d 2), bada ją c roz puszcz alność ro z m a i­

t y c h siarczanów , s p o t k a ł się ze z m n ie js z a ­ niem się tej rozpuszczalności p om im o w znoszenia się t e m p e r a t u r y ; t łu m a c z y ł on to łą c z e n ie m się w ody z siarczanam i o- wemi i n a stę p n ie ro z k ła d a n ie m się ty c h zw iązków . Co do jasn o ści i w y d a tn o ś c i r e z u lta tó w d o św ia d c z a ln y c h p ierw sze m iej­

sce o d d ać należy B. R o zeb o o m o w i, któ ry też u stalił t e o r y ę w y s tę p o w a n ia p o ł ą c z e ­ nia p o m iędzy s k ła d n ik a m i roztw oru.

R o zw a żm y d w a ciała A i B p o s i a d a j ą ­ ce zdolność łą c z e n ia się w p o łączenie c z ą ste c z k o w e w s to su n k u .jednej c z ą s t e c z ­ ki A n a jed n ę cząst. B i p o łącz en ie A -|-B.

B a d a jm y k r z y w ą topliwości (rozpuszczal­

ności) t y c h 2 ciał. D o d a ją c ciała B do ciała A o t r z y m a m y obniżenie się to p li­

wości ciała A, w sk a z a n e przez linię AD fig. 2; w m iarę d o d a w a n ia c ia ła B t w o ­

') Takie określenie spotykamy w pracy Crompto- na, Phil. Trans. T. 67 (1895 r.).

2) Loco citato.

(4)

612 W S Z E C H Ś W IA T M& 39 rz y się ciało A —{— 13, t a k że lin ia A D

je st cz ęścią w łaściw ie s y s t e m u złożonego z ciała A i A -j- B, to też p u n k t D j e s t e u t e k t y c z n y m p u n k t e m t y c h 2 ciał;

wzdłuż DC osad z a się ciało A -)- B, k t ó r e g o p u n k t e m to p liw ości j e s t C; rów nież w zdłuż C D t o s a d z a się A -j- B i B i k o ń c z y m y linią D x B, w z d łu ż k tó rej osad z a się ciało B. W y p ł y w a s tą d p r a ­ wo n a s tę p u ją c e : k r z y w a t o ­ pliwości 2 ciał w razie is t­

n ie n ia połączeń c z ą s te c z k o ­ w y c h p o s i a d a — odpow iednio do k a ż d e g o p o łą c z e n ia — raa- x im u m (C n a n a s z y m r y ­ su n k u ) oraz o d p o w ie d n ią ilość e u t e k t y k ó w , o d g r a n ic z a j ą ­ c y c h ro z m a i te s t a n y r ó w n o ­ wagi.

P r a w o to z c a łą d o k ła d n o ś c ią zostało stw ie rd z o n e w p r a c a c h R o z e b o o m a (po części wyżej c y t o w a n y c h ) n a d p o ł ą c z e n ia ­ mi b ro m o w o d o ru z wodą, c h lo rk u w a p n ia z w odą, c h lo rk u ż e la z a z w o d ą i t. p.

W ażność sp ra w y z o sta ła p o ję ta przez u- ćz o n y c h w s p ó łc z e s n y c h ; t e o r e t y c z n e d o ­ c ie k a n ia rów n ie j a k b a d a n ia d o ś w ia d c z a l­

ne p o m n o ż y ły się p o c z y n a j ą c od te j e p o ­ ki. T e o s ta t n i e są szc zególnie liczne n a d m etalam i, t u bow iem znaleziono s z e ­ re g p o ż y te c z n y c h z a sto s o w a ń m e t o d y do w y ś w ie tle n ia w a ż n y c h k w e s ty j m e t a l u r ­ g ic z n y c h . Isto tn ie , p o zn a n ie k r z y w e j t o ­ pliwości s to p ó w d w u m etali lu b m e t a l u z ciałe m n ie m e ta lic z n e m po zw alało o d tą d p r z y rz ą d z a ć aliaże o dow olnej topliw ości, a t a k ż e tw a rd o śc i i giętkości, o d k ą d z b a ­ d an o w p ły w o b c e g o m e t a l u n a te w ła s n o ­ ści *). W tej te ż dziedz inie c h e m ia p o ­ siada og ro m n y sz e re g dośw iadc zeń, k tó re - ini te ż się i d la ce lów p ra k ty c z n y c h p o ­ słu g u ją w ielkie z a k ła d y m e t a l u r g i c z n e , szczególniej w y r a b i a j ą c e stal s p e c y a ln ie tw a r d ą (za d o d a n ie m k rz e m u , t y t a n u lub t. p.) sposobem e l e k tr o li t y c z n y m (głów nie w e F r a n c y i; t a k ż e w S z w e c y i). K a p i t a l ­ ne zasługi w tej dzied z in ie m a prof. T a m -

m an T) z G e ty n g i, gdzie j e s t na uniwer­

s y te c ie k iero w n ik ie m s p e c y a ln e g o d latego rod z aju b a d a ń z a k ła d u .

B adania to p liw o śc i m iesza n in ciał orga-

') L e e h a te lie r np. C. R on d u s. 1907 r. str. 1273 S u r la rela tio n e n tr e la fu s io n et m a lle a b ilite .

n i c z n y c h są d aleko mniej liczne; lecz i w tej dziedzinie p o s ia d a m y już stosun­

kow o ro z le g ły m a t e r y a ł doświadczalny dzięki pracom s z c zeg ó ln ie K r e m a n n a 2) i P h ilip a r ó w n ie j a k C ro in p to n a 3), które s k u tk ie m swej ścisłości i d o k ład n o ś ci w sz c zęśliw y sposób do p ełn iły b a d a n ia po­

p r z e d n ik ó w (H e in tz je s z c z e 1854 r. Paw­

le wski 4), P a t e r n o i A m p o la i wielu in­

n y c h ).

P o c z ą tk o w o n atra fio n o g łó w n ie na mie­

sz a n in y ciał nie d a ją c y c h połączeń; lecz j u ż w 1897 r. prof. Br. P a w le w sk i 5) po­

d ał k r z y w ą w y k a z u j ą c ą istn ie n ie 3 po­

łą c z e ń p o m ię d z y para-dwubrom obenzo- lom, a para-c h lo ro n itro b e n zo lem . Za g łó w n ą zdo b y c z n o w sz y c h b a d a ń w tej d ziedzinie oraz za ich cel najgłówniejszy u w a ż a ć należy w łaśnie w y k r y w a n i e o w y c h p o łą c z e ń c z ą s te c z k o w y c h .

Istotnie bow iem s tw ierd z en ie istnienia z w ią z k ó w p o m ięd zy ciała m i, k tó re uw a­

ża no za n a sy c o n e , t. j. za nie mające w o ln y c h sił p o w in o w a c tw a c h e m i c z n e g o , j e s t fa k te m p ierw szorzędnej w agi dla po­

') Bardzo liczno rozprawy ogłaszane w Zeit- schrift fiir anorgan. Chemie.

2) Ogłaszanych w „Monatshefte fiir Chemie11 3) Phil. trans. LXXV1II, str. 814—34.

4) Akad. Krak. 1993 r.

s) Herichte T. XXX str. 2907

(5)

.\o 39 W S Z E C H Ś W I A T 613 jęcia o w arto ścio w o ści. S tw ie rd ziw sz y te g o

rodzaju fa k t nie m o ż e m y j u ż w cale bro­

nie stałości w a rtościow ości ż a d n e g o p ie r­

wiastku: m usim y uzależnić n a tę ż e n ie p o ­ winowactwa c h e m ic z n e g o d a n e g o ciała od p rz y czy n leżą cych n ie ty lk o w s a m y m pierwiastku ale i w w a r u n k a c h , w j a k ic h pierwiastek ów się zn a jd u je i rozw ija swoje p o w in o w a c tw o .

Co do teg o m a m y już p e w n e s p o s trz e ­ żenia ogólne: T a m m a n np. dowiódł', że metale do j e d n e j g r u p y n a tu ra ln e j n a ­ leżące p o m ię d z y so b ą n a o g ó ł połączeń nie tw'orzą, ale jeżeli j e d e n z nich tw o r z y połączenie z j a k i m ś m e t a l e m z innej g r u ­ py, to z w y k le t w o r z y t a k ż e p o łą c z e n ia i z innemi m e ta la m i tej dru g iej grupy.

W chemii o rg a n ic z n e j, s p o t y k a j ą c takie połączenia cz ąste c z k o w e , zm u sz e n i j e s t e ­ śmy p rz y p u ś c ić p o w sta w a n ie t. zw. d o ­ datkowych w a rto ścio w o ści; np. w s z y s tk ie aniliny łą c z ą się z fenolam i ’); m a m y np.

CgH;— N = rH 2 (anilina) i C^Hj— O — H(fenol) połączenie c z ą s t e c z k o w e n a p i s a ć m o ­ żemy

C,.j|. — — C,;H., a z ° t s t a ł się z trój- I L = J ^ — O H w a rto śc io w e g o pięcio-

w a rto ś c io w y m lub

A C 6H i _ azot stał się pię- I N — O H cio - w a r t o ś c io ­ w y m i tlen czte-

(a) ro w art ościow y m

P odaliśm y t e n p r z y k ła d j e d y n i e dla objaśnienia sposobu u ż y w a n e g o do w y ­ tłum aczenia m ożności p o w s t a n i a te g o ro ­ dzaju ciał j a k (a); nie ch c ie liśm y wcale twierdzić, j a k o b y to o d k ry c ie p o ra ź p i e r w ­ szy zwróciło u w a g ę n a z m ie n ia n ie się w a r ­ tościowości p ie rw ia s tk ó w : c e le m n a s z y m

•>yło je d y n ie w y k a z a n i e , że b a d a n ie p u n ­ któw topliw ości d o s ta rc z a w iele m a t e r y a ł u do z a gadnienia o w a h a n i u się w a rto ś c io w o ­ ści oraz sta n o w i m e t o d ę p o d w zględem pewności i ścisłości j e d y n ą dla o d k r y w a ­ n a p o łą c z e ń c z ą s t e c z k o w y c h . Is to tn ie bowiem obecnie co do k s z t a ł t u k rz y w e j, Podanej prz ez n a s n a fig. 2, ż a d n ej nie mamy w ątpliw ości. P ie r w o tn ie d y s k u to w a -

') por. K rem an n M o n a tsh e fte 27 p. 95 i n a s t.

fraz S c h r e in em a k er Z. f. ph. C h. 29, 5 8 1 . 1899.

no k ształt części przy p u n k c ie C: L e c h a - t e lie r twierdził, że DC i CD, tw o r z ą k ą t a w ię c że m a m y w C szpic; R o zeboom bronił istnienia p ra w d z iw e g o ciąg łe g o m axim um .

P o g lą d y R o z e b o o m a s tw ie rd z o n e z o s ta ły w now szych j u ż cz asac h przez bard zo d okładne b adania p. L i d b u r y e g o ').

J a k e ś m y już w y ż e j za znac zyli, p ra c e R a o u lta w y w o ł a ły zm ianę p o g lądów co do w p ły w u d o d an ia ciał o b c y c h n a z a ­ m arz anie. T o te ż od czaoii ogłoszeniu t y c h prac t e o r e t y c z n e sta n o w is k o a u t o ­ rów z a jm u ją c y c h się stężone m i r o z tw o ra ­ mi u le g a zm ianie: w szyscy oni biorą pod u w a g ę p ra w o R a o u l t a i v a n ’t Hoffa i ba­

d ają g ra n ic e j e g o za stosow alności.

N ie k tó rz y idą dalej. P o w s t a j e p ra c a S c h ro d e ra 3) o zależności ro z p u sz c z a ln o ­ ści od t e m p e r a t u r y r ciepła u ta jo n e g o topliwości. R ów nocześnie L e c h a te lie r d o ­

szedł do ty c h ż e w y ników .

N a tu ra ln ie , w zory podane prz ez t y c h u cz o n y ch poleg ały u a rozszerzeniu w z o ru v a n ’t Hoffa. M ó w im y —n a t u r a l n ie —g d y ż jeżeliby t e o r y a d o p ro w a d z a ła do dw u o d ­ m ie n n y c h zależności p o m ięd zy ob n iżen ie m p u n k t u topliw ości a ciepłem je j u tajo n em , j e d n a z b i j a ł a b y d r u g ą i żadnej z fo rm u ł

u ż y w a ć b y ś m y nie mogli.

D la stopów ro z m a ity c h '•') L e c h a t e l i e r s p ra w d ził swoje ró w n a n ie. S ch ro d e r d o k o ­ n a ł tego dla ca łe g o sze regu ro z tw o ró w . I s tn ie je j e d n a k p e w n a k a t e g o r y a ciał, k tó re w c ale nie p o d le g a ją p o w y ż ej w y ło ­ żonej te o ry i. S ą to ciała izomorficzne.

J e ż e l i d w a ciała p o sia d a ją m ożność t w o ­ rzenia w s p ó ln y c h k ry sz ta łó w w e w szel­

k ic h p r o p o r c y a c h — w te d y , j a k w yka zali to K tister i L e c h a t e l i e r (około 1890), t e m p e r a t u r a topliw ości m ies za n in y j e s t w ła s n o śc ią a d d y c y j n ą sk ład n ik ó w : „ k r z y ­ w a ” to p liw o ści s ta je się linią p r o s t ą ( z w y k l e d ośw iadczalnie o t r z y m u j e m y j ą lekko w y ­ giętą), łą c z ą c ą p u n k t y topliwości składni­

ków. F a k t to p ierw szorzędnej doniosłości, on b o w iem d o piero w sk a z u je czem u od ­

') Z ph. Ch. T. 39, str. 413.

2) l ’o r o ssy js k u „G ornyj żu rn a ł“ r. 1S90 z e s z y t listop.

3) L e c h a te lie r , C. R. 1894, str. 709

(6)

614 W S Z E C H Ś W I A T M 39 p o w ia d a w dziedz inie t e m p e r a t u r t o p l i ­

wości a d d y c y jn o ś ć tej w ła s n o ś c i.

W id z im y w ięc, że n a o g ó ł m o ż e m y p o ­ dzielić m iesza n in y fizyczne b i n a r n e n a 2 g łó w n e k a t e g o r y e : m i e s z a n in y z a w i e r a ­ j ą c e p o łą c z e n ia c z ą s te c z k o w e s k ła d n ik ó w i t a k ic h p o ł ą c z e ń nie z a w ie r a ją c e .

T a d r u g a k a t e g o r y a p o s i a d a 2 g łó w n e poddziały:

1) m iesza n in y p o s ia d a ją c e p u n k t e u t e k - ty c z n y ;

2) m ie s z a n in y izom orfic zne (np. ro z tw ó r benzolu i tiofenu).

L e c z p o m ię d z y nasz em i d w ie m a głów- netni k a f e g o r y a m i istnie ć się z d a ją j a k i e ś p o śre d n ie w y p a d k i; k r z y w a to p liw o ś c i t a ­ kich d w u ciał nie będzie m ia ła w y r a ź n e ­ go m a x im u m , lecz t e in b a r d z ie j nie będ z ie się s k ł a d a ł a z d w u p r o s t y c h linij, lak że ro z str z y g n ą ć nie b ę d z ie m y m ogli, j a k i e zjaw iska się o d b y w a ją w t a je m n ic z e j g ł ę ­ bi ro z tw o ru . S p r a w a się k o m p lik u je . F o r ­ m u ła L e c h a t e l i e r a w y k a z u j e z n a c z n ą rozbieżność z dośw iadczeniem .

Nie u le g a w ą tpliw ości, że m a m y t u do c z y n ie n i a ze z jaw iskie m , k t ó r e g o n i e p o ­ d o b n a obliczyć j e d y n i e na p o d s ta w ie s t ę ­ żenia, p r z y jm u ją c za s t a ł ą ciepło u t a j o n e t o p ie n ia się, j a k to n a m ie js c e w e w z o rze L e c h a t e l i e r a '); z a c h o d z ą tu u c h o d z ą c e u w a g i n aszej p r o c e s y .

N ie m a m y do c z y n ie n ia z u j a r z m io n e m z ja w is k ie m . O w s z e m w id z im y coraz n o w s z e t ru d n o śc i, w m ia rę j a k bliżej w m ikam y w p r z e b ie g zjaw iska; p i e r w o tn a t e o r y a d aje się z a s to so w a ć do co ra z w ę ższeg o koła w y p a d k ó w - - i m y ś l e ć z a c z y n a m y 0 w y n a le z ie n iu n o w e g o s p o s o b u u ję c ia 1 z r o z u m ie n ia zjaw iska , w y p o w i a d a j ą c e g o p o s łu s z e ń s tw o d a w n e j teoryi.

W idzie liśm y w p o w y ż sz em , że m ie sz a ­ n in a fizy c zn a—r o z tw ó r —j e st w w ielu, b a r ­ dzo w ielu, p r z y p a d k a c h ś ro d o w isk ie m d z ia ­ łan ia sił n a t u r y c h e m ic z n e j: t w o r z ą się w ro z tw o r a c h p o łą c z e n ia c z ą s te c z k o w e , k t ó r y c h is tn ie n ie s tw ie rd z iły w yżej w y ło ­ żone b ad a n ia .

s1 T — T„ s — s tę ż e n ie ' ) l o g n a t s = -52- -m-ml I0 s ‘— c ie p ło u ta jo n e1 > . •

t o p i . T0 i T tem p. to p liw o śc i c ia ła c z y s t e g o i roztw oru .

P ie rw s z o rz ę d n e j w a rto ś c i zagadnieniem je s t dla chem ii bliższe w y jaśn ien ie n a tu ­ ry t y c h n o w y c h c z ą s te c z e k , w arunków ich t w o r z e n i a się i istnienia.

T o te ż b a d a n ie w tej dziedzinie powin­

no być n a p o r z ą d k u d z ie n n y m w dziale badań, w y ś w i e t l a ją c y c h m e c h a n ik ę proce­

sów ch e m ic z n y c h .

A d a m Wroczyński.

BIC IE SER CA W Ś W IE T L E TEORYI

*?NEU R O G EN ETY C Z N EJ I MYOG.ENETYCZNE.!

(C iąg dalszy).

W iadom o, że p o d n ie s ie n ie t e m p e r a tu ry s erca p r o w a d z i za sobą, w p e w n y c h gra­

nicach ocz y w iście, p r z y s p ie s z e n i e j e g o ry­

tm iki. G askell (1881) w y k a z a ł, że dla o tr z y m a n ia t e g o z ja w is k a t r z e b a ogrze­

w a ć okolicę sinus v enosus, g d y ż ogrze­

w a n ie cz y to p rz ed sio n k ó w , czy komór, nie d o p ro w a d z a do p o ż ą d a n e g o rezultatu.

T o zjaw isko, w y w o ła n e w sposób wy­

żej w sk az an y , zrozum iałe jest rów nie teo­

ryi n e u r o , —j a k m y o g e n e t y c z n e j , g d y ż je­

d n a i d r u g a t e o r y a widzi p u n k t wyjścia dla bicia se r c a w łaśnie w sinus venosus.

J e ż e li je d n a k p ro c es o g r z e w a n ia urządzi­

m y w t a k i sposób, że ono d o ty o z e ć bę­

dzie ty lk o niezm iernie m ały ch , a dokła­

dnie o z n a c z o n y c h o d c in k ó w se r c a z oko­

licy za to k i żyln ej, lub żył wielkich, to s ta n ie się dla nas j a s n e m , że dla przy­

spiesze nia t ę t n a serca, m usim y ogrzewać o dcinek, m ieszc ząc y w sobie w ł ó k n a mię­

sne, że jed n ak k o m ó rk i n e r w o w e dla do­

p ię c ia teg o celu, są w nim zu p e łn ie zby te c z n e . Mc. W illiam s k o n s ta to w a ł, że u s s ą c y c h o g rz ew an ie k o m ó r p o z o sta je bez ż a d n e g o w p ł y w u n a szybkość rytmiki serca, o g rz e w a n ie p r a w e g o przedsionka n a t o m i a s t j ą p rz y sp ie sza. P o d o b n e do­

św ia d c z e n ia b y ł y p o w ta r z a n e n a sercach z w ie rz ą t ssąc y ch izolow anych i sztucznie o d ż y w ia n y c h m e to d ą L a n g e n d o rff a zapo­

m o cą k rw i odw lóknionej. A d a m s (1905' n a t o m i a s t z lokalizow ał zupe łnie ^dokła­

dnie m iejsce o g rzew ania, u z n a ł on mia­

n ow icie, że nie m o ż n a p rz y s p ie s z y ć czę­

stości b icia inaczej, ja k p o d n o sz ą c te m p e ­ ra tu rę p rz e d s i o n k a p r a w e g o , pom iędzy uj­

(7)

M 3 9 W S Z E C H Ś W I A T 615 ściami d w u ż y ł c z c z y c h (v e n a e cavae).

Z auw ażm y, że w y s ta r c z y p r z y j ą ć a u t o ­ m atyzm za w ła s n o ś ć m ięśnia sercow ego, a już p o te m ł a t w o z ro z u m ie ć i p r a c ę r y t ­ miczną s e r c a i p o rz ą d e k , w j a k i m n a s t ę ­ pują po sobie oddzielne fazy o k re su s k u r ­ czowego. P r a c a se r c a nie jest ciągła:

jest ry tm ic z n a n a m o c y s p e c y a ln y c h ce ch mięśnia sercow ego, w y ś w ie tlo n y c h w p r a ­ cach B o w d itsc h a (1871), K r o n e c k e r a (1874), Mareya, R an v iera , D a s t r e a i w in.

B ow ditsch w y k a zał, że s k u rc z m. se rc o ­ wego jest z a w s z e m a k s y m a l n y („ w szystko, albo n ic ” R a n v ie ra ) bez w z glę du n a w ie l­

kość pob u d k i. W y g l ą d a to ta k , ja k g d y - by ni. sercow y za k a ż d y m ra z e m w y ­ czerpyw ał cały swój zapas w e w n ę t r z n y energii m o le k u la rn e j, a n a s tę p n ie p o t r z e ­ bował o d p o c z y n k u dla n a b r a n i a sił do dalszej p ra c y , podczas k tó r e g o nie r e a g u ­ je n a działanie drugiej pobudki. Is tn i e ­ nie teg o o k re s u s p o c z y n k o w e g o t łu m a c z y nam fa k t, dlacz eg o m. s e r c o w y n a po ­ budkę ciąg łą nie o d p o w ia d a sk u rc z e m tęż c o w y m (jak k a ż d y m. s z k ie le to w y ) ale całą s e r y ą sk u rc z ó w o d d z ie lo n y c h od sie­

bie prz erw a m i. J e g o p r a c a z k o niecz no­

ści musi b y ć p r z e ry w a n ą , ry tm ic z n ą , n a ­ wet, g d y b y ś m y przypuścili i stn ie n ie p o ­ budki, d z ia ła ją c e j bez u s t a n k u . P r z e w o ­ dnictwo j e s t d ru g ą fizy o lo g icz n ą w ła s n o ­ ścią m. serco w eg o , k t ó r a je s t różna, ani­

żeli taż s a m a c e c h a m. sz k ie le to w y c h . R óżnica t a is tn ie je n a m o c y odm iennej s tru k tu ry e le m e n tó w k u rc z liw y c h m. ser­

cowego. N ie j e s t on z ło żo n y ta k , j a k m.

szkieletow e z je d n o s t e k h is t o lo g i c z n y c h odrębnych (w łókna) o d dzielonyc h od s ie ­ bie osłonkam i z t k a n k i łącznej (sarkolem- mą). P rz e c iw n ie , stan o w i ciągłość, je d n o wielkie sy n c y tiu in , k t ó r e g o w ł ó k n a k u r ­ czliwe a n o s to m o z u ją c e ze sobą, w ik łają się i p lą c z ą w sposób n a j ró ż n o ro d n ie js z y . Skurcz, ro d z ą c y się w j e d n y m pun k cie p rzedsionka lub Komory, prz en o si się na inne w sposób ro z lic zn y , nie m a dla sie­

bie zu p e łn ie d ró g o k re ślo n y c h .

E n g e l m a n n w y k r a w a ł z p rz e d s io n k a żaby, o p e r u ją c no ż y c z k a m i, z pra w ej i lewej stro n y , s u b s t a n c y ę k u rc z liw ą ta k , że t w o r z y ła on a długi z y g z a k o w a t y p a ­ sek, a n a s tę p n ie p o d ra ż n ia ł j e d e n z j e g o

końców . M iejsce p o d ra ż n ie n ia było p u n ­ k t e m w y jścia dla fali sk u rc zo w ej, k t ó r a p rz e b ie g ła c a ły pas, nie o m ija ją c ani z a ­ k rę tó w , ani w ą sk ic h s p o jeń r o z m a i ty c h odcinków z y g z a k a . T e n sam e k s p e r y ­ m e n t b y ł pow tó rz o n y n a psie. T u ta j F r e d e r i c ą (1901) w y k a zał, że w p r z e d ­ s ionkach p s a p o d ra ż n ie n ia nie przenoszą się drogam i liniow em i, p o d o b n em i do n e r ­ w o w yc h, ale w sposób zu p e łn ie rozlany.

F r e d e r i c ą robił bardzo liczne s e k c y e p r z e d ­ sionków, do do św iad c zeń u ż y w a ł psów , k tó r y c h s e r c a w y jm o w a ł i u t r z y m y w a ł prz y życiu s p o so b em L a n g e n d o rfła , a w y ­ niki je g o badań m o ż n a sfo rm u ło w a ć w n a s t ę p u j ą c y sposób: p rz ed s io n k i p r z e s ta ją bić r y t m e m w sp ó ln y m , o ile zu p e łn ie się rozdzieli ścianę m ięśniow ą, k tó r a j e łą ­ czy; biją je d n a k o w o dalej, o ile t e n roz­

dział j e s t n ie k o m p le tn y . U e rin g (1905) doszedł do r e z u lta tó w a n a lo g ic z n y c h . Z a ­ t e m w y s t a r c z a w ą z iu tk i m o ste k s u b s t a n ­ cyi żyw ej, a ż e b y fala s k u rc z o w a m o g ł a się przenieść z j e d n e g o prz ed sio n k a n a drugi. J e d n y m z c e n n y c h a rg u m e n tó w dla z w o le n n ik ó w teoryi n e u r o g e n e t y c z n e j je s t, że istnieje j a k o b y p rz ed ział a n a to m i ­ czny p o m iędzy u m ięśnieniem r o z m a i ty c h części serca, p rz e d e w s z y s tk ie m n ie m a ko- m u n ik a c y i p o m iędzy przedsionkam i a k o ­ m o ram i. O prócz is tn ie n ia tak iej kom u- n ik a c y i (w edług z a p e w n ie ń S ta n ie y a , K e n ta , H isa j u n . — (1895) i innych) u roz­

m a i t y c h k rę g o w c ó w , w o s t a t n ic h l a t a c h z o sta ła rów nie ż u s u n ię t a w ą tp liw o ś ć co do obecności tej k o m u n ik a c y i u ssących.

P ra w ie w j e d n y m czasie B ra e n n ig (1904), H u m b le t (1904), R e tre z (1904), T a w a z a (1905) szczegółow o opisali w sercu z w ie ­ rząt s s ą c y c h m a łą w ią z k ę mięsną, bardzo w ą s k ą i długą, k t ó r a b iegnie w p rz e g ro ­ dzie m iędzyprzedsionkow ej, rów nolegle z brzegiem p r z y le g a ją c y m do w e w n ę t r z ­ n ego p ł a t k a z a sta w k i trójdzielnej (valvula tricuspidalis). T a w ią z k a z a c z y n a się w p rz e d s io n k a c h , n a s tę p n ie się ro z s z c z e ­ pia i to w a rz y sz y u m ięśn ien iu kom ór. Z a p rz y k ła d em H e n n g a , b ędziem y j ą n a z y ­ wali w iąz ką Hisa.

Z p u n k t u w idzenia anatom icznego, nie t ru d n o dopuścić możliwość p r z e n o sz e n ia się podra żn ien ia i sk u rc zu od ujścia żył

(8)

616 W S Z E C H Ś W I A T Nb 39

wielkich, aż do k o m ó r d r o g ą t y l k o m ięś­

niową. Stw ierdzić o w ą m o ż liw o ś ć i z a ­ dec y d o w ać , czy p o d r a ż n ie n ie p rz e n o si się d ro g ą m ięśn io w ą, czy n e rw o w ą , n a l e ­ ży już do d o ś w ia d c z e n ia J e ż e l i w y r w i e ­ m y n żółwia albo u ż a b y w ielkie pn ie nerw ow e (razem ze z w o ja m i, k t ó r e do nich należą), p r o w a d z ą c e z o k o licy żylnej do k o m o ry , to te 2 p u n k t y b ę d ą ze s o b ą k o m u n i k o w a ł y t y l k o z a p o m o c ą w ą sk ie g o m ostu m ięsnego. T e n m o s t w y sta rc z a , aż eby t a s a m a r y t m i k a b y ł a z a c h o w a n a dla p rz e d s io n k ó w i dla k o m ó r. G askell w y k o n a ł u żó łw ia o d w r o t n e p o p r z e d n i e ­ m u d o św iad c zen ie: p r z e c i ą ł p o m ięd zy p rz ed sio n k am i a k o m o r a m i k o m u n ik a c y ę m ięśniową, z a c h o w u ją c j e d n a k n e r w o w ą . N a te n c z a s k o m o ry i p rz e d s io n k i nie p r z e ­ s taw a ły p u lsow ać , ale r y t m i k a ich b y ła różna: w t y m w y p a d k u k o m o ry b i j ą z n a ­ cznie wolniej, aniżeli p rz ed sio n k i. P o d o b n e d o ś w iadc zenia m o ż n a w y k o n a ć u p sa i u królika. U z w ie rz ą t s s ą c y c h p o m ię d z y p rz ed sio n k am i a k o m o r a m i is t n ie ją p o ł ą ­ czenia n erw ow e bardzo liczne, a p n ie n e r ­ wowe b ie g n ą po z e w n ę trz n e j pow ierzchni serca. P o łą c z e n ie m ięśniow e prz e c iw n ie : jest j e d y n e i bard zo w ą tłe , a stan o w i j e w ią z k a Hisa. W o o ld rid g e (1883), T ig er- s te d t (1884), K re h l i R o m b e r g (1892;, L e ­ on P r e d e r i c ą (1901), H e rin g (1904) w y k a ­ zali, źe m o ż n a p rz e c ią ć t e n e r w y i o d d z ie ­ lić p rz ed sio n k i od kom ór, nie szk o d z ąc wspólności ich ry t m u , pod w a r u n k i e m , że będzie z a c h o w a n a p rz e g ro d a m i ę s n a s e r ­ ca. Ś w ie ż e d o ś w i a d c z e n i a H u m b l e t a (1904), L e o n a F r e d e r i c q a (1904), H e rin g a (1905), E rla n g e ra (1905) w y jaśn iły , że w i ą z k a H i­

sa, t e n m a ły , t a k bard zo d e l i k a t n y m o ­ ste k m ię sn y j e s t j e d n y m węzłem fizyologi- cznym , k t ó r y w a r u n k u j e w sp ó ln o ść t ę t n a p rz e d sio n k ó w i k o m ó r. W chwili, kiedy się p rz ecin a lub p r z e r y w a w i ą z k ę Hisa, ko m o ry m o m e n ta ln ie bić p rz e s ta ją , a c h o ­ ciaż po n ie ja k im czasie r o z p o c z y n a j ą swo- ję a k c y ę n a n o w o , to j e d n a k p u l s u ją z n a ­ cznie wolniej, aniżeli p rz e d sio n k i. W ia ­ domo, że w c h orobie A d a m s a i S to k e s a m ożna o b se rw o w a ć t a k ą s a m ę d y s o c y a - cyę, p o r ó w n y w a ją c s z y b k i puls v e n a e ju - gularis (o z n a k a dla t ę t n a p r z e d s i o n k a p r a ­ wego) z p o w o ln y m a r te r i a e radialis (o-

z n a k a dla t ę t n a k o m o r y lewej). Odkuci fizyologow ie zwrócili u w a g ę n a znaczenie prz erw a n ia wiązki H isa n a w y n ik a ją c ą stą d allo ry tm ię, k linic yści i a n a to m o p a to lo ­ gowie m ieli j u ż n ie je d n o k r o tn ie sposo­

b ność z a u w a ż y ć [n a d w y rę ż e n ie alb o zni- I szczenie p rz e g ro d y serca, m ieszczącej w

! sobie w ią z k ę H isa, w kilkuJ w y p a d k a c h j śle d z tw a , p rz e p ro w a d z o n e g o u p ac y e n tó w , d o t k n i ę ty c h ch o ro b ą A d a m s a i Stokesa.

A llo ry tm ia , k t ó r a się u k a z u je zupełnie stale , po p rz e c ię c iu wiązki Hisa, czego za­

p o m o c ą żadnego innego z a b ie g u dotąd o t r z y m a ć nie było m ożna, b y ł a b y niezbi­

t y m a r g u m e n te m d la m y o g e n e ty s tó w , gd> by dowiedziono, że w ią z k a H isa sk ła ­ da się z s a m y c h w łó k ie n mięsnyrch bez ża dnej d o m ieszki t k a n k i nerw o w ej. To j e d n a k nie j e s t dowiedzione. M ożna t y l ­ ko pow iedzieć, że istn ie n ie wiązki H isa i jej w łasności f i z jo lo g ic z n e odjęły neuroge- n e ty s to m je d e n z z a rzutów , k t ó r y byli w p ra w ie podn o sić p rz e c iw k o teoryi myo- g e n e ty c z n e j. To, że istnieją liczne drogi, ł ą c z ą c e przedsionki z ko m o ram i i że moż­

na przeciąć w ięk sz ą ich część, nie pow o­

dując a llorytm ii, k t ó r a n a to m ia s t w y s t ę ­ p u je stale po z n iszc zen iu je d y n e j drogi k o m u n i k a c y j n e j, za w ie ra ją c e j w łó k n a m ię­

sne, s ta n o w i a r g u m e n t, p o p ie ra ją c y wła śnie t e o r y ę myro g e n e ty c z n ą .

U ssącycli skurc z m. s e rc o w e g o z a c z y ­ n a się w spółcześnie w okolicy żył pu­

s t y c h (v e n a e ca v ae) i p ł u c n y c h (pulmo- nales) (ta k n am m ó w ią w s z y stk ie dzieła fizyologiczne), a n a s tę p n ie o b e jm u je szyb­

ko o b a p rz e d s io n k i, k t ó r y c h t ę t n o jest do k ład n ie synchroniczne.

P o d o b n ie m a się z a c z y n a ć sk u rc z m.

s e r c o w e g o i u z w ie r z ą t zroierino-ciepl- nyrch '). W y t ł u m a c z y ć ów sy n ch ro n iz m s k u r c z u w okolicach serca, od siebie tak o d l e g ł y c h , m ożna n a jła tw ie j, p r z y p u s z c z a ­ j ą c j a k i ś zw ią zek n e r w o w y pom iędzy te- m i m iejscam i.

Obie z a to k i s e r c a w ęgorza, z a p e w n ia Mc. Wiliam, biją w je d n a k o w y m czasie.

D e lc h e f (1906) p o w t ó r z y ł dośw iadczenie

•) P rzyp . tłu m . „ z m ie n n o c ie p ln y “ z a m ia s t w y ­ r a ż e n ia , u ż y w a n e g o d a w n iej „ zim n o -k rw isty " .

(9)

M 39 W S Z E C H Ś W I A T 017

Mc. W iliam a i poznał, że t a k nie j e s t , że zawsze lewa z a to k a w y p rz e d z a nieco p r a ­ wą, a t a p o w ie r z c h o w n a ró w n o c zesn o ść jest złudzeniem , w y n i k a j ą c e m z n a d z w y ­ czajnej szybkości, z j a k ą sk u rc z z za to k i lewej przenosi się n a p ra w ą . F r e d e r i c ą zrobił te s a m e sp o strz e ż e n ia n a p r z e d ­ sionkach serca ssąc y ch (pies), a S ch m id t Nielsen bardzo n ie d a w n o (1907) p o t w ie r ­ dził to samo. N ie m o ż n a pod t y m wzglę­

dem, j a k to ro b ią n e u r o g e n e ty ś c i, widzieć jakiejś analogii p o m ię d z y u n e rw ie n ie m m.

oddechowych i serca. S y n c h ro n iz m s k u r ­ czu m. o d d e c h o w y c h j e s t w y w o ła n y przez synchroniczne im p u lsy n erw o w e, idące z ośrodków o d d e c h o w y c h . W sercu rzecz się ma zu p e łn ie inaczej: w p rz e d sio n k a c h skurcz m o że się p o c z y n a ć w ja k i m k o l ­ wiek ich pun k cie (najczęściej w p rz ed ­ sionku praw ym , p o m ięd zy ujściam i żył pustych (v e n a e cavae), stąd ro z ch o d zi się jako fala i p ro m ie n iu je w s p o só b rozbież­

ny, nie t r z y m a ją c się dróg określonych.

To sam o d o ty c z ę i sk u rc z u ko m ó r, k t ó r y również nie jest w sp ó łcz esn y we w sz y st­

kich ich częściach. F a l a s k u rc z o w a bie^

rze p o c z ą t e k tu, g d z ie dochodzi w iąz k a Hisa (w p rz eg ro d z ie m ię d zy -k o m o ro w ej) i rozlewa się n a całą m asę kom ór, również nie m a j ą c dla siebie d ró g w y t y c z n y c h . T e o ry a m y o g e n e t y c z n a tł u m a c z y bicie serca falą s k u rc z o w ą , k t ó r a się rodzi a u ­ to m a ty c z n ie (w ścianie p r a w e g o p rz e d ­ sionka u psa, w z a to c e u ż a b y ), p ro m ie ­ niuje w s k u t e k p r z e w o d n ic tw a mięśnia' na przedsionki, a n a s tę p n ie w ią z k ą H isa do­

staje się do k o m ó r i o b e jm u je c a łą ich masę. J e ż e l i to tłu m a c z e n ie m a o d p o ­ wiadać rz ecz y w isto śc i, to p o w in n a b y i- stnieć m ożliw ość z m ieniania r y tm ik i u d e ­ rzeń s erca przez, s ztu cz n ie w y w o ła n ą t a k ą lalę na drugim k o ń c u w o r k a m ięśniow e­

go, n a p r z y k ła d w k o m o ra c h . K iirsch n e r i Budge, W . Y o l k m a n n i inni przeczyli tej możliwości, tw ie rd z ą c , że t ę t n o serca w y ­ wołane s ztu cz n ie za w sze z a c h o w u j e swój rytm n o rm a ln y , że skurc z p rz e d sio n k ó w bezw arunkow o w y p r z e d z a sk u rc z k o m ó r bez w z g lę d u n a m iejsce p o d ra żn ien ia. B y ­ ło to t w ie rd z e n ie n ie d o k ła d n e . W ą t p l i ­ wość co do z m ia n y ry t m i k i se rc a żaby, w y w oła nej p rz ez p o d ra ż n ie n ie s ztu cz n e

k o m ory, by ła u s u n ię ta p rz e z Ludw iga, E c k h a r d a , B iddera, E n g e h n a n n a i in ­ n ych. T ę zm ia n ę o trz y m a ł u p sa Mc.

Wiliam, Bayliss, S tassen, H e ring, S ehm idt- Nielsen i inni. H e rin g i F r e d e r i c ą w y ­ kazali, że i w a k c y i se r c a o z m ienio­

n y m ry tm ie sk u rc z z k o m ó r przechodzi n a przedsionki przez w iązkę Hisa. Schinidt- Nielsen (1907) robił podobne dośw iadc zenia n a d s z tu c z n ą zm ian ą r y t m u w p rz e d s io n ­ kach. N o rm a ln ie p rz ed sio n ek p ra w y k u rc z y się p rz ed lew ym , m o ż n a j e d n a k , d ra ż n ią c sztu cz n ie, w y w o ła ć w t y m o statn im skurcz pierw ej, aniżeli w p rz e d s io n k u p ra w y m .

R e a s u m u ją c wyżej p o w ie d z ia n e , d o c h o ­ dzimy do w niosku, że bicie serca może byrć w y w o ła n e z ja k ie g o k o lw ie k z n a jd u ­ j ą c e g o się n a n ie m p u n k t u . M iejsce p o ­ drażnione k u r c z y się pierw sze i daje p o ­ cz ą te k fali, k t ó r a rozchodzi się przez sub- s ta n c y ę mięsną, o b e jm u ją c w reszcie cały organ. J e ż e li z a s to s u je m y cały sze reg p o d ra ż n ie ń o t e m p ie szy b sz em , aniżeli zw y k ła , i sk ie ru je m y j e w p ro st n a m ię­

sień kom ory, to w y w o ła m y sery ę je j skurczów , z k t ó r y c h k a ż d e m u m oże t o ­ w a rz y sz y ć sk u rc z p rz edsionka.

Mc. W iliam (1888) w y k a z a ł , że t a k ą sa­

me zm ianę m ożna o t rz y m a ć w p o d o ­ b n y sposób i w sercu z w ie rz ą t s s ą c y c h . T e o r y a m y o g e n e t y c z n a o b ja ś n ia tę rzecz ta k jasno i prosto, że w y d a je się z b y te - c z n e m w p ro w a d z a ć w ra z ze z w o le n n ik a ­ mi teo ry i n e u r o g e n e t y c z n e j p o śre d n ic tw o zw ojów a u t o m o t o r y c z n y c h serca.

(Dokończenie nastąpi).

A. LAPPARENT.

S T A R O Ż Y T N O Ś Ć R O D Z A J U L U D Z K IE G O .

( D ukończenie).

Ze w s z y s tk ic h p o szc z e g ó ln y c h zjaw isk, s k ł a d a j ą c y c h się na całość okresów lodo­

w y c h w A lp a c h najbardziej może cha ra- k t e r y s t y c z n e m zjaw iskiem j e s t ów olbrzy^

mi lodow iec R o d ań sk i, k tó ry , w y p e łz a ją c z głęb i k a n t o n u Y alais, zdołał d o trz e ć aż do b ra m L u g d u n u . W ciąg u trz e c ie g o

Cytaty

Powiązane dokumenty

kości światła, Gdyby to przypuszczenie okazało się słusznem, to w ten sposób jednolite wytłumaczenie sił przyrody s ta ­ łoby się rzeczą

Możnaby sądzić, że w w arunkach fi- zyologicziych mała ilość śliny unika działania soku żołądkowego, dostaje się do dw unastnicy i tam wobec reakcyi

Za tą jednolitością przemawia również fakt, obserwowany przez Hertwiga u Acti- nosphaerium. Jądra zachowane dzielą się dalej, powstają gam ety, które łączą

2.. Nieprzerwana s u ­ cha pogoda trw a całemi miesiącami bez chmUrki ani obłoczka i gdyby nie obfita rosa nocna, posucha byłaby szkodliwa dla świata

Różnorodność prac jego przejawia się jeszcze bardziej, niż uczynić to może tom niniejszy, jeśli zechce się uwzględnić ba­. dania, których Curie nie ogłosił,

łami poszukującem i pokarmu, które znaczył zapem ocą lepkich kolorow ych proszków. Pszczoły robocze dzielą się na zbierające i szukające. Pszczoła zbierająca

niach ty ch zw ierząt zaprzeczyć nie można, lecz rozwój ich w przewodzie pokarm ow ym nie został d otych czas ustalon y... W ob ec tego

Pierw szy początek daje jej Stefan Hales ogłosiwszy w r.. w dzień wzięcia Bas- tylii. Ińgen-Housza) mógł prowradzić badania.. nast.).. Korespondencya