• Nie Znaleziono Wyników

Byłem korepetytorem w Brzezicach – Marek Żylicz – fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Byłem korepetytorem w Brzezicach – Marek Żylicz – fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

MAREK ŻYLICZ

ur. 1923; Góra Pomorska

Miejsce i czas wydarzeń Brzezice, II wojna światowa

Słowa kluczowe rodzina ; II wojna światowa ; majątek ziemski Brzezice ; okupacja hitlerowska ; rodzina Scipio del Campo ; majątek ziemski Suchodoły ; rodzina Michalskich ; projekt

Ziemiaństwo na Lubelszczyźnie. Wirtualna podróż w czasie, rodzina Żylicz

Byłem korepetytorem w Brzezicach

Gdy mój ojciec zorientował się, że mam zbyt duże skłonności do konspiracji, bał się straszliwie tego, że nasza rodzina, która uciekła do Dąbia, zostanie zidentyfikowana jako ta, która na Pomorzu miała być zniszczona. Został o tym ostrzeżony tuż przed wybuchem wojny przez zaprzyjaźnionego Niemca, hrabiego von Krockowa. Wobec tego zdecydował, że powinienem opuścić Dąbie. W związku z tym przez jakiś czas przebywałem w Lublinie i w sąsiednich majątkach, na przykład w Brzezicach u państwa Scipionów del Campo. Ojciec zasugerował panu Scipionowi, że byłoby dobrze, gdyby Marek Żylicz, porządny chłopak, był towarzyszem o rok tylko starszego Henryka, syna państwa Scipionów, który nie bardzo chciał się uczyć.

Miałem go motywować do nauki. U państwa Scipionów zorganizowane było nauczanie prywatne. Nie tyle miałem być tam jako korepetytor, ale raczej towarzysz, który ma świecić przykładem. Co prawda, nie bardzo mi się to udawało, bo myśmy tam nieraz w karty grali czy popijali. Potem spędziłem jakiś czas w Suchodołach, u państwa Michalskich – to już troszkę dalsze sąsiedztwo. W każdym razie ojciec starał się, żeby mnie przynajmniej w pierwszym okresie okupacji trzymać z daleka od domu, żebym broń Boże nie sprowadził Niemców na swoją rodzinę. Dopiero później nabrał odwagi.

Data i miejsce nagrania 2015-03-06, Warszawa

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tenże dowódca placówki decydował czy cię może przyjąć lub też nie.. Jak miał jakieś wątpliwości, podejrzenia, co do rodziny czy do ciebie, to mógł cię nie przyjąć

Podobno ten pociąg miał gdzieś jechać na wschód, wieźć jakieś towary i właśnie od tego się wszystko zaczęło. O tym słyszałem już w

Wszystkie regulacje ciśnienia odbywały się ręcznie poprzez kręcenie ręcznie zasuwą lub później - już trochę było łatwiej - napędy były montowane na armaturze, więc

Moi rodzice wysłali mnie z warszawskiego getta na placówkę, na robotę, razem z grupą jeszcze siedemdziesięciu ludzi.. To było już przez protekcję, ojciec urządził to, że może

Wszystko zaczęło się w Świdniku, w tym czasie to było nawet takie powiedzonko – co to jest Lublin.. Lublin to jest taka miejscowość

Mój ojciec starał się odbudować to gospodarstwo zniszczone jeszcze podczas I wojny światowej, a później niezbyt dobrze utrzymywane przez mojego dziadka.. Jeszcze podczas

Jednak w większości były to wizyty zespołów, które się tylko podawały za partyzantów, ale byli to na ogół tacy ochotnicy do rabowania. Miejscowa ludność nazywała

Jednak ponieważ wstyd mi było, że mój młodszy brat jest w oddziale, ja sam też do tej szkoły wstąpiłem i ukończyłem ją, co prawda, z niezbyt wysokim