• Nie Znaleziono Wyników

Koniec wojny i pobyt w domu dziecka w Lublinie i Pietrolesiu - Benjamin Ifat - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Koniec wojny i pobyt w domu dziecka w Lublinie i Pietrolesiu - Benjamin Ifat - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

BENJAMIN IFAT

ur. 1929; Kurów

Miejsce i czas wydarzeń projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W poszukiwaniu Lubliniaków. Izrael 2009, Kurów, Lublin, Pietrolesie, II wojna światowa, okres powojenny, koniec wojny, dom dziecka w Lublinie, ulica Radziwiłłowska, ulica Krakowskie Przedmieście, dom dziecka w Pietrolesiu, Anna Natanblut, siostra, Dina Fajnszmidt, nauka, Julian Tuwim Słowa kluczowe Lublin, okres powojenny

Koniec wojny i pobyt w domu dziecka w Lublinie i Pietrolesiu

W kwietniu w [19]44 roku, kiedy byłem z krowami, przyszedł człowiek nie z tej wsi, nie znałem go. Trochę rozmawialiśmy. On mówi: – Ty wiesz, że już Niemców nie ma tu, a Żydzi mogą być wolni? Ja tego nie [wiedziałem]. To już były jakieś dwa miesiące, [od] kiedy w Lublinie była ruska armia. No i wtedy ja zacząłem pytać, dokąd można iść. Nam powiedzieli, że w Lublinie jest jakiś urząd, który [przyjmuje] dzieci, nie tylko dzieci, ale dzieci też mogą przyjechać tam. W [19]44 roku zacząłem żyć tam. Kilka miesięcy później ustanowili dom dziecka. Pierwsze były dzieci, które wyratowali z Majdanka. A z nimi ja i moja siostra, jeszcze trochę innych dzieci, zaczęliśmy żyć w tym domu dziecka. [Początkowo dom mieścił się] na ulicy Radziwiłłowskiej. Tam był dom Czerwonego Krzyża. Tam byliśmy. A potem Krakowskie Przedmieście [56], drugie piętro.

Ja pamiętam, że tam kierowniczką była Anna Natanblut. Ona była nauczycielką z Warszawy. Urządziła ten dom tak: były dzieci [od] piętnastu do siedemnastu lat. Ja byłem w tej grupie. A potem była grupa młodsza i trzecia grupa najmłodsza. Moja siostra była w młodszej. Zaczęliśmy chodzić do szkoły. [Anna Natanblut] ustanowiła urząd dzieci. Ja byłem starostą tego domu dziecka. I jeszcze była dziewczynka, która była [starostą] dla dziewczynek. I był urząd z kilkorga dzieci. My mogliśmy [powiedzieć], co my chcemy, co my myślimy. Jak, powiedzmy, jedno z dzieci pobiło drugie. Ja nie pamiętam wszystkiego, ale pamiętam, że ona chciała, żeby urząd ten dawał dzieciom [poczucie, że ich głos jest ważny], że nie tylko ludzi dorosłych, [ale]

też i dzieci.

Tam już było miejsce dla dzieci i kiedy się szkoła zaczęła w Lublinie, to my też poszliśmy do tej szkoły. I ja skończyłem trzy klasy w polskiej szkole. Przed wojną Żydom nie dali [się] uczyć w polskiej szkole. Zostało [mi] jakieś pięć miesięcy do

(2)

końca szóstej klasy. I to były wszystkie moje wiadomości.

Ja pamiętam, w [19]45 roku w maju zawiadomili, że wojna [się] skończyła.

Wyszedłem na balkon, ludzie całowali się [na ulicy]. Ale ja pamiętam, [że] stałem tam, na tym balkonie i myślałem: – Dobrze, wojna skończyła się. Ale co z nami teraz będzie?

Po Lublinie i przed wyjazdem do Palestyny byliśmy w Pietrolesiu na Dolnym Śląsku.

Pamiętam, jednego dnia przyjechał Tuwim. On był bardzo znany w Polsce. Śmialiśmy się z tego, co on opowiadał. I też byli inni tam. Tam chodziliśmy do gimnazjum, też tylko pół roku, bo opuściliśmy [szkołę], aby wyjechać do Palestyny. Ale nie dojechaliśmy do Palestyny, tylko byliśmy w jakimś lagrze w Niemczech. Kierowniczka nie [bardzo] chciała, żebyśmy wyjechali do Palestyny, ale nie zrobiła nic, żebyśmy nie jechali.

Data i miejsce nagrania 2009-09-14, Ma'anit

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Marta Tylus

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ja byłam jako Sonia – przyszłam tam jako Krystyna Irena Wiśniewska, ale wróciłam do swego nazwiska i imienia, Sonia Elbaum – to ja byłam jako mała Sonia, a ona była jako

Izrael 2009, Lublin, okres powojenny, dom dziecka w Lublinie, koleżanki, nauczyciele.. Koleżanki i nauczyciele z domu dziecka

W [19]51 roku przenieśli dom dziecka do Wrocławia, bo część dzieci chodziła do żydowskiej szkoły, a nie było szkoły tam w okolicy. Swoją karierę w domu dziecka zakończyłam

Kiedy się jedzie z Warszawy do Lublina, jest szosa, która wiedzie do Kłody, [za] jakieś pół kilometra jest takie małe jezioro i jeszcze jakieś dziesięć metrów albo piętnaście

To była raczej taka no prymitywna kamienica chyba, nie wiem jakie były mieszkania na piętrach, ciotka dostała na parterze mieszkanie.. To był, trudno to nawet nazwać pokojem

Żeby się dostać do Lublina, trzeba jechać przez Warszawę i jechaliśmy prawie dwanaście czy czternaście godzin.. Przyjechaliśmy do Lublina, mieliśmy tam jakiś adres, poszliśmy

Było dużo takich [przypadków], były dzieci, które po prostu się buntowały i uciekały, bo chciały wrócić do tych, co im ocalili życie.. Małe dziecko, które zostało

Tam była taka dziewczyna, Rosa po mężu, potem się z nią trochę kolegowałam, a w głębi mieszkała pani Tarachowa.. To jest postać